Lapec prowadzi tutaj blog rowerowy

Rowerowo-górski blog cyniczno-ironiczny ;]

Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2018

Dystans całkowity:352.03 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:15:23
Średnia prędkość:20.38 km/h
Suma kalorii:2753 kcal
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:35.20 km i 1h 55m
Więcej statystyk

DPD 45/2018 + podsumowanie (rowerowe) 2018

  • DST 42.58km
  • Czas 02:08
  • VAVG 19.96km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 31 grudnia 2018 | dodano: 31.12.2018



Nawet się nie spodziewałem, że tak szybko po podsumowaniu górskim będę miał okazję opublikować podsumowanie rowerowe, ale niestety ... zmusiła mnie do tego sytuacja. Otóż dziś komunikacja wprowadziła se rozkład który obowiązuje w dni wolne od pracy. Autobus miałem o 6:03, pociąg o 5:50, samochód był potrzebny Ojcu, tak więc wyszło że najdłużej się wyśpię ... wybierając opcję rowerową :D

========================
Wstałem więc odrobinę wcześniej niż zwykle, popisałem z Diobłem i mogłem ruszyć w mżawce i delikatnym śnieżku w kierunku roboty. Jechało się przyjemnie (nie licząc mycia ryjka wodą spod kół), bo ruch samochodowy był praktycznie zerowy ;]

Po dniówce na drogę powrotną prognozy mówiły jasno, bez opadów!! Co się sprawdziło, a że dodatkowo pracę skończyłem dziś wcześniej, więc mogłem udać się na misje "ucho" ... czyli poszukać zegarmistrza, który posiada baterie pozwalającą słyszeć babuszce wnusia :-)

Pierw na Nikiszowiec, następnie Giszowiec, kolejno przez lasy na Ochojec i ... dooopa pipa, sklep zamknięty. Trudno, przez Zarzecze dostałem się na Akademiki i dotarłem do zegarmistrza na Ligocie, gdzie kupiłem to co trzeba było :-) Wróciłem przez Kłodnicką i Rolną, ogarnąłem myjnie i ... nastąpił czas na Żubra :-P Czyli to to misie lubią najbardziej heh.

Endo dziś klasycznie => cztery restarty telefonu pozwoliło na taki oto Relive

Fotki:
Poranek z garażu ... i tyle z rana :P

Z powrotu:

Nikiszowiec i słynne okna z czerwonej cegły, kto nie wie czemu z czerwonej, to niech se wygoogluje :-P

Staw Janina, miło że jeszcze w klimatach leśnych xD

Droga przez las

A tu oto widzimy (Piotrowice) piękny przykład polskiej myśli technologicznej :-D
Ogólnie to mega dziwnie => dwa razy dziś stałem na przejeździe :O

W lesie klasycznie (sorki za jakość), ani człowiek nie wie co, gdzie i kiedy xD

Na koniec, Krossiwo przygotowane do następnego roku ^_^



Pisane na szybko, więc bez wytykania błędów proszę :-P
Przechodzę do podsumowanie grudnia ... niepełnego oczywiście. Endo zjadło ze trzydzieści kilometrów xD


Butne (mniej istotne) KaeMy jutro, ale przynajmniej jest 250km, więc git ;]

=========================================================

TADAM!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

PODSUMOWANIE 2018r:

Bo skoro żyje, (stety//niestety, niepotrzebne skreślić) to wypadałoby również coś napisać o kwintesencji tej zacnej strony, czyli o wycieczkach rowerowych. Po cichu liczyłem na jakieś zmiany w życiu w tym roku (nawet konkretne plany zostawały realizowane), ale koło maja/czerwca skończyłem się łudzić i zacząłem polować na przejeżdżające kolumny rządowe. Niestety, nie udało się. Ogólnie 2018 rok kończę (jak dobrze pamiętam) ino z dwoma "dzwonkami" na koncie. Malutkimi: czyli tym po Lublińcu, gdzie Łukasz ostrzegł mnie że ... droga wolna, możesz jechać (xD) oraz tym koło Łęczycy z Kuzynem. Kontuzji lub śmierci nawet blisko nie było. 



OK, tu kończę smutne smuty, bo pewno i tak mało komu się chce je czytać. Macie je przy większości wpisów :P Na zakończenie wstępu można ino dodać że jestem kolejny rok bliżej śmierci (JUPI) => od razu optymizmem zawiało :)

Rowerowo wystartowałem już 5-tego stycznia, gdzie można napisać ... że to by było tyle ze stycznia :P Luty również przespany i normalne jeżdżenie zaczęło się dopiero od pierwszego DPD z dokręceniem, czyli parę dni po tym jak do mojego garażu dokoptował się Szkodnik, który to pierwsze poważne testy przeszedł na Rogoźniku i Pogorii i sezon zamknął takim oto wynikiem:



Na start "załatwię" DPD, gdyż prócz zwiększenia o dziewięć wyjazdów (36 do 45) to nie ma co opisywać. W tym roku w pracy w terenie dużo mi pomógł kolega z biura i sprawy służbowe dało się ogarnąć prosto, łatwo, szybko i przyjemnie. Czasami oczywiście ;-)
Trzydzieści "czyściochów" + piętnaście tripów z "dokręceniem" wykonałem samotnie z jednym małym wyjątkiem czyli Koparek z Diobłem. Koparki tak w ogóle dwa razy w tym roku robiłem, bo jeszcze o tutaj pojechałem i ino jest tu jeden błąd. Hmmm, tylko gdzie? A no Siostra zaś tam (pomimo ambitnych styczniowych założeń) nie dojechała xD Zaliczyła co prawda więcej wycieczek niż rok temu (kręciła ze mną dziewięć razy), gdzie zaczęła 15-go kwietnia, a skończyła 6-go października. Pojechała też na Łysinę z Grzegorzem, na której to kolega się pożegnał, zaliczając łączne (głównie przez kontuzję) ino trzy wycieczki. Łukasz pierwsze pół sezonu stracił na "kochaniu" (ok, rozumiem), później się obudził (szacun za morze) i chwała mu za to. Diobeł solidnie, Grzegorz i Gocha tak jak pisałem coś tam próbowali ... w przeciwieństwie do Sojera, Zientasa, Zenka i Janiola, którzy zupełnie rowerowo popadli w niepamięć. Na końcu wspomnę oczywiście o Filipie, który się odnalazł po jakimś tam czasie banicji i ogarniał temat koncertowo ^_^ Dzięki jego planom udało się mega dużo fajnych miejsc odwiedzić oraz ogarnąć Personal Best jednego rowerowego dnia. Z perspektywy czasu, trochę żałuję że nie wróciłem do domu "na kolę", bo siły były. Trudno, może za rok te 200km uda się ogarnąć, choć z biegiem czasu coraz mniej mi na tym zależy. Starość nie radość heh.
Z mniejszych wycieczek, nie zabrakło tych widokowych czyli na przykład: Hałdy SkalnyHałdy Kostuchna (z Murcek jakoś nie było mega widoków w tym roku), Smutnej GóryKlemensa czy Dorotki w smogu. W tym wątku by szło wymieniać i wymieniać, ale se daruje :P

Na całe szczęście udał się przynajmniej jeden wyjazd nocny, który finalnie okazał się jedynym w tym roku wyjazdem międzynarodowym. Oczywiście wyjazdy do Sosnowca (hłe hłe hłe) i zahaczenie o ruską granice również się zdarzały, ale tylko ten nam wyszedł stricte internaszynal :-) Będę go na pewno miło wspominał, choć było zimno ... i do ogniska daleko. A w tym miejscu trzeba zaznaczyć że nasze wyjazdy nocne, przeważnie odbywały się w ciepełku i kończyły się sympatycznym ogniskiem, a tu taka niespodzianka :-D Oczywiście nie liczę nocnego zakończenia tego wyjazdu na stacji PKP Brynów (pozdro Diobeł), które okazało się dość mocno yyy dzienne :D

Były też i góry ze Scottem których to nie mam pojęcia gdzie "włożyć" :D
Rok zakończył klasyczny wyjazd na Chudów i tam małe popierdółki jak dzisiejsze DPD ;]

====================================
Najlepsze wyjazdy w tym roku ponownie podzielę na pół, bo nie mam serca żeby wybierać z takiej ilości wyjazdów ino trzech wycieczek xD

Z części on-tourowej czyli dwóch wykazów do rodziny do Poznania i jednego morskiego tripu, wybieram taki oto pakiet:

Topka północna
1. Jeziornie => http://lapec.bikestats.pl/1712433,JP.html, gdzie Kuzyn z nawiązką odwdzięczył się za Nikiszowiec

2. Elbląg => http://lapec.bikestats.pl/1704370,Stegna-34-Elblag...

3. Oborniki i Murowana Goślina => http://lapec.bikestats.pl/1667781,Oborniki-MG.html

Pewno wysoko byłaby też Środa Wielkopolska, ale odcinek ze Środy drogą nr 432, był chyba najgorszym odcinkiem jaki przejechałem w tym roku, zresztą podobnie jak wyjazd na Szamotuły. Chodź tu przynajmniej nie bałem się o życie xD

=============================
Co do "naszych" wyjazdów to był klasyczny wyjazd na Wisłę, był i Kraków (wspominamy personal best) i bonusowo z tego co zaplanowałem Lubliniec (będzie w TOP-ce), Libiąż CzęstochowaTuliszów w klimatach upalnych i dodatkowo na samym końcu Bielsko Biała. Każdy (a nie tylko jeden) z tych wyjazdów mógłby być z powodzeniem w najlepszej trójce podsumowania :) Postanowiłem jednak że najlepsze będą te:

Topka południowa
1. Chechło + Everest => http://lapec.bikestats.pl/1707496,Roza-Wiatrow-szc...

2. Lubliniec => http://lapec.bikestats.pl/1682122,Lubliniec-p-Lesn...

3. Świnna Poręba => http://lapec.bikestats.pl/1697656,Zbiornik-Swinna-...


Najlepszy tekst roku, to chyba ten czas ze Stegnej
- jesteś pedałem
- nie, jestem gej artysta
- A te okulary?
- No jestem ślepy
- To jakie masz okulary
- zerówki xDDD


Cyferki:



Mapki:
Ogólna:


Wielkopolska:

Śląsko - Małopolska:


Morska znajduję się w gdańskim wpisie ;]

====================================================
Co do statystyk:
- jedenaście wyjazdów powyżej 100km oraz cztery między 90km a 100km - gdzie nie chciało się dokręcać :P
- ogólnie 114 wycieczek
- śr: 21,63km/h

Ponownie niestety nie wyszedł wyjazd rowerowy na okolice Zakopca (czy tam Pienin), oraz namiotowy trip na Jure => to chce w 2019r. Wrocław i Góra Żar (których raczej już nie chce :P) też się nie zmieściły, beż żalu :)

Co na przyszły rok?
W Poznaniu pewnie by się coś znalazło (Wronki, Gniezno), ale jeszcze nie wiem czy odwiedzę te rejony w przyszłym roku. Rododendrony ze wspomnianego tripu na Lubliniec (BTW: durne KŚ!!) bym odwiedził (kwitnące tym razem :P), rezerwat Łężczok (latem) i może fakt: coś pomyśleć o Green Velo, lub ogólnie wschodnich terenach? Zresztą, nie ma co planować :) Wszystko wyjdzie "w praniu" ]:->

Pozdrorower wszystkim :)


Kategoria Rower

Orłowa + podsumowanie (górskie) 2018

  • DST 20.58km
  • Aktywność Wędrówka
Sobota, 29 grudnia 2018 | dodano: 30.12.2018
Uczestnicy


Po dłuższej nieobecności.

Próżnować nie próżnowałem, bo jednak w środęw piątek (polecam jedyną fotkę z reliva - nie ma to jak wycinać drzewa ... przy tabliczce informującej że znajdujemy się w rezerwacie xD) coś tam z Siostrą podeptałem, ponadto popracowałem trochę zawodowo oraz ... zacząłem pisać podsumowania roczne :-) Pogoda i tak nie pozwalała na choćby małego gluta rowerowego. 


xD

=============
Co do genezy tripu, to w drugi dzień świąt odezwał się do mnie Filip, który stwierdził że można byłoby coś zrobić w górach w sobotę. W sumie to i tak na rower nie było zbytnio możliwości, więc czemu nie? Jako plus dodam że szlak który zaproponował Gizmo, znajdował się w okolicy w której nie miałem jeszcze śladu na GPS Workouts :-) Poza tym na dziś miałem zaplanowaną wizytę Batmana w czarnej kiecce na chacie, więc tym bardziej trzeba było się ruszyć :P

Do naszej dwójki dokopał się mój kolega Marcin z Siemianowic Śląskich (którego to nie widziałem może ze 20 lat), i w tym oto gronie spotkaliśmy się w Katowicach na dworcu, coby wsiąść do pociągu i ruszyć w kierunku Ustronia. Niestety, pociągi zmierzające w kierunku Wisły nie zatrzymują się na mojej wiosce ;/

BTW: Zawsze śmieszy mnie fakt że w każdym innym mieście jak się jedzie do Centrum to się mówi że jedzie się do Centrum. Katowice są inne, tu z Katowic ... jedzie się do Katowic :-D

=================
Po prawie dwugodzinnej jezdzie, pierw odwiedziliśmy sklep z płazem w logo, a następnie skierowaliśmy się na szlak czerwony w kierunku Równicy. Było co prawda pod górkę, ale jednak z każdą chwilą zaczęło nam dokładać się śniegu pod nogami, więc miło. Minęliśmy okolice w wyżej wymienionej Równicy, następnie Orłową, potem zobaczyliśmy sobie garbusa na miejscu wiadomym i poprzez płyty i asfalt dotarliśmy do Wisły, zahaczając jeszcze o Orlen :-)

Ogólnie było bardzo sympatycznie, do tego na plus należy nadmienić że koncertowo udało się nam ogarnąć bilet dziesięcio - godzinny, a i coś mi się zdaje że zyskałem kolejnego mega pozytywnego kompana w górach. Iśćie szlakiem z piwem i ćmikiem w ręku nie jest mu obce, ponadto pomału zaczął zagadywać o wyjazdy z namiotem "pod pachą" :-) Lubię to! :-)

Nie będę się więcej rozpisywał zważywszy że to być może mój ostatni BeeS górski ^_^

Nadmienię jednak ... że ... yyy .... powrotnej drogi z Ustronia do Tychów nie pamiętam :P. Pozdro Morfeusz heh

Nie, takiej żony nie chce, nie miałby kto mnie pilnować hehehe :-D

Trasa =>  https://www.relive.cc/view/e1246550088


Fotki:
Ustroń i początek szlaku => jak widać Wisła w barwach paskudnych xD

A tu już na szlaku czerwonym


Okolice Równicy

Śnieg se padał, a Gizmo zaliczył podryw :DDD 

Dalej szlakiem

Chwilowy widoczek :)

Jeden ze szczytów spotkanych na dzisiejszej trasie - najwyższy 813m n.p.m.

Dalej w kierunku ...

...

... tego

Zejście nastąpiło szlakiem żółtym


I koniec - mieliśmy około 10 minut zapasu do pociągu ^_^



=========================================================
PODSUMOWANIE


Nadszedł koniec roku (gdzie po raz kolejny nie udało mi się znikąd spaść pfffff), więc nastąpił również czas podsumowań. A w tym roku będą wyjątkowo dwa :)

Zacznę od kwestii górskich, które dystansowo (26 aktywności//483km - 2017r do 37 aktywnści//741km - 2018r ) w tym roku prawie, no dobra baaaaardzo PRAWIE (:-D) się podwoiły, co jest na plus. Na minus jest niestety fakt, że udało się zrobić ino dwa i pół szlaku tatrzańskiego :-

Pogodowo Zakopane nas nie rozpieściło, ale przynajmniej choć obie wycieczki były super w dechę i nawet nie wiem która miałaby być tą lepszą bo => słowacka - była zbyt upalna, nawet jak na mnie, a polska - niczym (nawet uporem Janiola) mnie nie zaskoczyła, bo szlak znany.

I tyle narzekania o nich - uwielbiam Tatry i bankowo wrócę do nich za rok, zwłaszcza że Marzena (trzy wyjazdy w tym roku - Babia GóraRysiankaWielka Racza) szykuje się na Rysy, a więc jest szansa że pociągnie za sobą Siostrę mą (sześć szlaków w 2018r. - Kiczora, namiotowe 123 oraz Jagody + Skrzyczne - które opiszę później) i znów razem coś pochodzą :-) Pożyjemy, zobaczymy ;]

A wracając jeszcze na chwilę do jagód, to samemu se trzy słoiczki też ogarnąłem :P

 Były też dwe trzydniowe wycieczki z namiotem na plecach, z których nie wiem który był lepszy widok o poranku :-) Pomożecie? Widok na Tatry(ę) niby ładniejszy, ale co ja tam wiem :D



Czasem również nas zmoczyło, jak tu lub tu, bądź o tu, czasem chciało nas zwiać, raz słabiej, a raz mocniej (xD), były też i strefy mroku: polskaczeska. Różnorodność górska jak co roku heh. 

I dziwi mnie i martwi tylko fakt, że w tym sezonie pierwszy raz od chyba 2008 roku nie udało mi się nic z Kuzynem zdobyć xD Ciekawe czy nadrobimy w tym roku heh ;-)

Ranking roczny, zdaniem mym :)
1. => http://lapec.bikestats.pl/1664947,Choc-1608m-na-Kr...

2. => http://lapec.bikestats.pl/1657397,Miod-malina.html...

3. => http://lapec.bikestats.pl/1718349,Sniezne-Kotly-14...

3. => http://lapec.bikestats.pl/1647557,Kruhly-Wierch-12...


Problemów (no dobra, malutkie - Oszast też tyłka nie urywał) nie było natomiast w wyborze najgorszego wyjazdu w tym roku. Wspomniane wyżej Skrzyczne, no ... było mocno takie se i ino końcówka szlaku w górę + towarzystwo Gochy ten trip uratowało XD Zresztą Siostra myśli podobnie :P

Zwycięzcą w ilości wejść została Czantoria na której byłem trzy razy: z Janiolemz Filipemz Łukaszem i Filipem.

Mapki, bez tego odcinka z dziś: 
Ogólna ...


... i zbliżenie na Beskidy nasze ;))


Tekst roku w górach?

Sklep w Soli:

- Jest Keczup?
* (chwila) Jest
- A Pudliszki?
* (chwila) Tak
- A pikantny?
* (sprawdzę, chwila) Jest
- To nie chce
* XD


Reacumujac: góry, górami, z tego nie zrezygnuje.  
Czy będę jeszcze się bawił w BeeSy z nich? Nie wiem :-P

Do zobaczenia na szlaku :-)




PS: Podsumowanie (bardziej obfite) rowerowe, wkrótce :)))


Kategoria Góry

Porwany opłatek

  • DST 23.78km
  • Czas 01:10
  • VAVG 20.38km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 24 grudnia 2018 | dodano: 24.12.2018



Znaczy będąc dokładnym, to opłatek z babcią i moją poznańską matką chrzestną został tradycyjnie połamany, a porwało się ponownie Endo xD



Zgodnie z moimi wcześniejszymi założeniami, dziś miałem odpuścić wszelaką aktywność fizyczną, na rzecz przygotowań świątecznych które to ... obchodzą mnie tylko trochę bardziej od wyników sportowych Realu Madryt, czy tam kondycji finansowej Ruchu Chorzów. Tradycja jednak rzecz święta, tak więc trzeba było przynajmniej pozgrywać pozory przed moją mega katolicką rodziną i od samego rana pomóc w przygotowaniach wigilijnych :-)

Plan był, natomiast sytuacja zmieniła się diametralnie po moim wczorajszym (piwnym) spotkaniu z Diobłem, które to ... skończyło się prędzej niż się zaczęło heh. Ktoś musi (jutro) pracować, żeby ktoś wolne mógł mieć ;]

Skoro więc w domu wylądowałem o mega przyzwoitej porze, to dużą część moich "obowiązków" mogłem zrobić wczoraj. Dziś ino dokończyłem i na spotkanie opłatkowe na Piotrowicach mogłem udać się przez Panewniki, Kochłowice, ponownie Panewniki i Akademiki, zaliczając choć małe co nieco. Po życzeniach u Babci (miło że pamiętała, bo pięć dni temu o moich urodzinach zapomniała xD), powrót na garaż został wykonany klasycznie ... omijając wjazd "pod Limbo" ::D

Nie Kuzyn, nie takich życzeń, choć wygrałeś zdecydowanie :DDDDD


Warunki: no nie do pozazdroszczenia. Śnieg, mżawka, wiatr, mokro i zimno. Czy się cieszę że pojechałem - TAK :D

Fotek nie robiłem.
Tu ino widok na Kochłowice, gdzie dziękuje żywiołom za wiatr - inaczej bym się udusił xDDD


=============================================================
Wczoraj było warzywne, to dziś dla odmiany ... mój (wymarzony) Krisbaum :D



BTW => to tak na zakończenie :)))))



Kategoria Rower

Szaro, buro, a w górach ...

  • DST 17.98km
  • Kalorie 2753kcal
  • Aktywność Wędrówka
Sobota, 22 grudnia 2018 | dodano: 23.12.2018
Uczestnicy


... nawet sympatycznie :-D



Siedem stopni Celsjusza okraszone dodatkowo wczorajszą wizytą gościa z Poznania, zwiastowało że dziś kręcenia nie będzie. Do tego w Katowicach zapowiadany był deszcz, więc trzeba było wyruszyć w górki ;] Jako cel została wybrana po raz kolejny w tym roku Czantoria na granicy polsko - czeskiej xD

Jakoś nieszczególnie miałem ochotę iść na ten szlak, ale skoro Łukasz nigdy w swojej karierze nie zdobył tego wierzchołka, to się skusiłem :-) Wyjaśnię na szybko dlaczego napisałem że nieszczególnie lubię te okolice. Jest to po prostu jedna z trzech (po Bielsku-Białej i Wilkowicach/Łodygowicach) najdogodniejszych miejscówek, do których można dojechać pociągiem i ogarnąć szlak na bilecie dziesięciu-godzinnym. Nie ukrywam ... że trochę się przejadło heh.

Tym razem na całe szczęście, Łukasz odpalił samochód i na start (i metę) mógł zostać wybrany czeski Nydek. Dobrze już nam znany z tego oto tripu :-)

Po wyjściu z auta (super ze udało się przyjechać lwią część szlaku zielonego, który okazał się ... zwykłą drogą bitumiczną) ogarniamy iście pod górę, aż do przełęczy Beskidek (684m n.p.m.), a później już wprost na Czantorię (995 m.n.p.m.), gdzie chłopaki weszli sobie na wieżę, ja natomiast rozkoszowałem się "widokami" z dołu ;]

Po osiągnięcie celu mieliśmy "w rękawie" dwie opcje zejścia - dłuższą albo krótszą. Wszystko się miało wyjaśnić dopiero na szczycie, gdzie mieliśmy ocenić warunki atmosferyczne. Niestety (wg prognoz) zagrożenie opadami było dość spore ;/

W sumie to ja byłem za opcją krótszą, ale chłopaki od razu mnie wyprostowali => skoro deszcz nie pada, to zróbmy jeszcze Małą (858m n.p.m.) Czantorię.

Po zdobyciu owego szczytu w klimatach ze zdjęć, ogarnęliśmy górną część szlaku i mogliśmy rozpocząć schodzenie? Pierw dość przyjemnie, następnie poprzez jeden mały gnój (czyli moje odcięcie prądu) doszliśmy (poprzez niezłą ślizgawkę na ulicy) do auta i mogliśmy rozpocząć powrót, którego ... prawie nie pamiętam :-D

Obudzili mnie tylko na czeskie Tesco, KFC i finalnie dopiero pod blokiem. Idealnie :-D

Trasa => https://www.relive.cc/view/e1244008245
Endo mi dziś oszalało, 7km dodało i zrobiło se 18k przewyższeń xDD
Tu to wygląda normalniej. Skróciliśmy ino o tą "eSkę" na końcówce - lewy dolny róg ;]

Fotki:
Początek szlaku i od razu miły akcent, czyli wlepka GKS-u Katowice na przystanku.
Wiem, wiem, wandalizm ale ten przynajmniej w dobrym guście :-P

Szlak w górę => miejscami dość śliski, ale obyło się bez "dzwonów" ;-)


Chwila przed szczytem ...

... i na szczycie

Fotka od chłopaków z wieży => ja podziękowałem, byłem już tam ze sześć razy :]

Screen z Rysianki :P
Wybór Śląskiego, a nie Żywieckiego okazał się słuszny ;]

Migawki ze szlaku niebieskiego ...

... i czarnego


A tu w oddali widzimy zbiornik goczałkowicki. Na pierwszym planie klasyczny towarzysz naszych wypraw, dziś w wersji minimalistycznej, bo serio myślałem że zdobiony też krótszy odcinek :-D

Nawet dobrze wyszło, bo na końcu się było można fajnie w gips zapakować xD


Jeszcze dwa zdjątka z odcinka (granicznego) Czantoria - Mała Czantoria ...


... i cel numer dwa :-)

Kolaż z drogi powrotnej, jednak szybko się ciemno zrobiło i zdjęcia były takie, jakie były



===========================================================
Na koniec coś od Szpilberga :-P


Reasumując: mogę napisać że spodziewałem się gorszego dnia, a wyszło całkiem spoko ... choć szlak do zapomnienia heh.
Dzięki chłopaki za towarzystwo i dzięki pogodzie ... za brak prysznica hehe :D

===================================================


I o prezentach nie zapomnijcie :)


BTW (bez urazy): :PPPPPPPPPPPPPP



Zwał jak zwał, wszystkim czytelnikom i czytelniczkom Wesołych i Radosnych Świąt Bożego Narodzenia, tak na wszelki wypadek, jakbyśmy się nie czytali ;)))


Kategoria Góry

DPD 44/2018

  • DST 26.61km
  • Czas 01:18
  • VAVG 20.47km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 19 grudnia 2018 | dodano: 19.12.2018



Dziś z okazji święta (prawie :P) narodowego (BTW: wszystkiego naj, naj, Łukasz jeszcze raz! :D) postanowiłem po meeeeeega długich porannych przemyśleniach, osiodłać Krossiwo i ruszyć do roboty na sportowo ;] Niestety, już od pierwszych kroków skierowanych ku garażowi, stwierdziłem że robię błąd, bo choć temperatura była w sumie nie aż tak tragiczna (ok -2*C), to smog dawał jednak ostro po nosie. No nic, przynajmniej nie wiało :D

Mając w pamięci zeszłoroczne "dzwony", wystartowałem jednak z dziesięcio-minutowym zapasem, coby się nie gonić i na spokojnie dojechać (przez Upadowy) do Szopienic. Czy wyszło? W sumie tak, bo "na mecie" miałem zapas w granicach czterech minut, ale ...



... sprawnie nie było, a do tego w ramach bonusu pojadłem se trochę luftu na Porcelanowej. Dzięki Polacy xD

Po robocie, która była dziś ... no trochę mniej owocna niż zwykle, nastąpił powrót do bazy przez Zawodzie i D3S, gdzie ... nic ciekawego się nie działo ;]

Trasa => klasyczna


Fotki:
Z rana:
Park Kościuszki ...


... oraz fotka przy okazji wymiany akumulatorka w latarce.
Nawierzchnia "mówi" jasno: Jak pojedziesz szybko, to czytaj to co po prawej :D


Z pracy:
Tradycja rzecz święta ;))


Z powrotu:
Ślizgawka znikła, ale mam pytanie? Te ograniczenie prędkości zawsze tam (D3S) było? xDDD



Czy to było ostatnie DPD w tym roku? Się okaże. Bankowo jednak w tym tygodniu już nie pokręcę, bo deszcze niespokojne się zbliżają ;]

===============================================================
Ehhhh, dokładnie :((( :D



Kategoria Rower

Cudów ...

  • DST 46.82km
  • Czas 02:23
  • VAVG 19.64km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 16 grudnia 2018 | dodano: 17.12.2018
Uczestnicy


... to znaczy akurat cudów nie było, ale był Chudów :-)



Co do pogody ... również bez szału => minus jeden stopień Celsjusza, zachmurzone niebo i wszechobecny smog, no ale jak to mówi klasyk: W domu to ludzie umierają heh. 

Na początek wypadałoby jednak zacząć od dnia wczorajszego, czyli moich mega ambitnych planów tj: pierw wizytę u fryzjera, a później mega ogromny, długi i wyczerpujący spacer z psem. No, średnio nam to wyszło o tak - fotki w linku, ale za usprawiedliwienie dodam że pierw byliśmy głodni, a później jak pojedliśmy ... to już się nie chciało :-D

BTW:


Co do dziś to ustawka z Filipem o 12:00 na Akademikach i rura (taaaaaa :-P) w kierunku Mikołowa. Przez myśl przeszła nam jeszcze wizja hałdy Skalny w Łaziskach, ale jednak w taką pogodę widoków i tak byśmy tam nie zastali, więc bez sensu byłoby te jeżdżenie góra-dół. Padło na mój pierwotny plan czyli zamek w Chudowie.
Drogą klasyczną dotarliśmy do Halemby i w sumie nie miałbym nawet co opisywać ale jednak, debile zaś wycięli kawałek lasu ... niszcząc oczywiście przy okazji nasze dukty leśne. Ehhh, bez komentarza. No nic, dotarliśmy do celu gdzie nastąpiło ogrzanie w miejscowym szynku i nazot. Różnie się jechało ale jednak udało się dojechać do ulicy Owsianej, gdzie nastąpiło rozdzielenie. Ja przez Ligotę na garaż, a Gizmo postanowił podokręcać trochę przez Panewniki i D3S ;] Nie powiem, zmarzłem xD

Trasa => Debilizm Endo czyli teleporty + rakiety :D

Fotki:
Akademiki i oczekiwanie na Filipa który miał poranną niespodziankę z dętką :-D

Zima w lasach

Kopalnia Halemba na tle smogu xD

Na celu - widok na zamek ;]

Mała nagroda heh

Z powrotu - kolejny widok na smog

A tu akurat wyjątkowo trafiłem na pierwszy żwirek w tym sezonie, dziękuję :D



=========================================
Po wycieczce, Brynów zablokowany gdyż pod krzyż Kopalni Wujek na rocznicę pacyfikacji przyjechał Mati ze swoją świtą. Tym razem ani Jarek, ani Pan Prezydent się nie pofatygowali, był natomiast Duda, ale ten walnięty - z Solidarności. Na tym zakończę, nie chce mi się palców szczępić :P


Kategoria Rower

Pół-glutowe testowanie

  • DST 16.15km
  • Czas 00:50
  • VAVG 19.38km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 14 grudnia 2018 | dodano: 15.12.2018



Po ostatniej wycieczce, tydzień minął w klimatach podobnych co na zdjęciu poniżej. Do tego babuszka miała kolędę w piątek (dziś), no i święta za pasem, także więcej czasu spędziłem ze szmatą w ręku, aniżeli na siodełku. Jakoś o dziwo nie lubię świąt (a konkretniej, czasu przed nimi) ale co zrobić, dobrze że choć pogoda nie kusi heh.


===================================
Trudno, skoro się nie ma tego czego się chce, to się cieszy z tego co się ma. A u mnie akurat cieszył fakt że Filip (jak się okazało) zdiagnozował mi awarię Krossiwa. Wczoraj przyszła paczka z Allegro z nową RK, do tego dętki + jakieś ciuchy z Decathlonu, więc po babuszkowych imieninach mogłem podejść na garaż coby przywlec koło na chatę. Oponę wymieniłem se w ciepełku i mogłem udać się na szybkie (śliskie) testy które odbyły się pomiędzy wizytą u Babuszki a spotkaniem z Michałem. Tak, to opona była przyczyną czyli to co obstawiałem na początku! Gorzej że ja z ledwością po demontażu dostrzegłem skazę ... którą Filip zobaczył w terenie. Mniejsza o to, dzięki Gizmo za pomoc i można kręcić dalej. Znaczy hipotetycznie, bo formy nie ma ... tak samo jak auto-pauzy na Endo xD

Trasa => o tu Dzięki T-king ;]


Fotki, choć w sumie to nie było co pstrykać
Tężnia, jako tako

Nawierzchnia w Piotrowicach ... też jako tako xD


Po przejażdżce na szybko do domu coby zostawić sprawy rowerowe i jazda na spotkanie z Janiolem w kwestii omówienia spraw bieżących oraz powspominanie (przy piwku) zimowych wypraw górskich ^_^ Jutro spokojny dzionek, gdzie planowany jest spacer z psem plus rozpoczęcie tygodnia urodzinowego. Zaczynamy pizzą z Siostrą, kończymy planowo w przyszły weekend z Kęsym. W międzyczasie może trochę popracuję :-P


=======================================================
A co do świąt, to fakt że DZBAN wygrało tytuł młodzieżowego słowa roku nie dziwi

Mamadżer też był wysoko => o tym Gocha mówiłem ostatnio xD

Tym miłym akcentem, pozdro i do kolejnego. Być może w niedzielę ;]


Kategoria Rower

BBB ...

  • DST 71.89km
  • Czas 03:25
  • VAVG 21.04km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 8 grudnia 2018 | dodano: 09.12.2018
Uczestnicy




... czyli Bajkowe Bielsko-Biała :)



Po wczorajszym DPD, gdzie nawet nie myślałem żeby cokolwiek więcej okręcać, nastąpiła sobota (+6*C) i nasz w sumie planowany od początku roku wyjazd na Bielsko-Białą. Były też co prawda plany górskie, ale to nam nie ucieknie, wszak zima będzie jeszcze długa, okropna, paskudna, wredna, zimna i bez sensu ... 

==============================================
Ustawiliśmy się więc pierw z Łukaszem u mnie na garażu o 10:00, coby podjechać przez Piotrowice na Zaopustą po Filipa i poprzez Pitt Stop u Marzeny w pracy (która dzielnie walczy, żeby pokolenie 500+ miało za co żyć) uderzyć na Tychy. Tam przeżyłem męczarnie, ale jednak udało się wydostać z tego zadupia (rowerowego) i poprzez sklep w Kobiórze mogliśmy zrobić pierwszy Pitt Stop (już piwno-owocowy) przy stawie Pilok.

Następnie nową bardzo sympatyczną ścieżką dotarliśmy poprzez klasyczne góra-dół do miejscowości Łąka i tamtejszej tamy. Później przez kolejne podjazdy i zjazdy, pół tamy goczałkowickiej i Zabrzeg dotarliśmy do Czechowic-Dziedzic, gdzie rozpoczęła się ostatnio moja męka czyli typowa sinusoida ... po raz kolejny, psia mać! Tym razem nie będę ukrywał że wiało i oprócz delikatnego odcinka gdzie nas popchnęło trochę, było maksymalnie średnio.

Po dotarciu do naszego celu czyli Bielska-Białej, odwiedziliśmy pierw pomniczek Bolka i Lolka, następnie Reksia (nic nie napiszę o pewnym dzieciaku, który dość mocno utrudniał mi zrobienie fotki) i mogliśmy zacząć (owocne) szukanie pizzerii. Pizza była mega dobra, rowerów które stały na dworze spięte spinką za 20zł nikt nie ukradł (fajnie) więc mogliśmy pojedzeni uderzyć na dworzec w Lipniku. Po wycieczce pociągowej która kosztowała nas niecałe 17 zł dotarliśmy do Brynowa, gdzie nastąpiła misja garaż. Tam po chwili rozmowy z Łukaszem i Żanetą mogliśmy rozejść/rozjechać się do domów ;]

Dziękuję serdecznie!! Formy nie ma, ale jednak (z bujającym się kołem) udało się dzień ogarnąć :) Było okej heh

Trasa => https://www.relive.cc/view/e1238960407


Fotki:
Początki startowe ...

... gdzie nie mogło zabraknąć odwiedzin naszej górskiej już koleżanki :-)

Tychy lepsze ...

... i gorsze xD

Postój w takim oto mega klimacie

Nowa leśna ścieżka, Dzięki Filip za pokazanie jej

Pierwsze górki ...

... i tama w okolicach miejscowości Łąka, ehhh te niebo :))))

Buka?:D

Kolejne górki, tym razem z okolic DDR-ki w Goczałkowicach

Zbiornik Goczałkowicki i ... wiatr xD

Drugi i ostatni Pitt Stop - przed Czechowicami

Widać miasto - cel

Rzeka Biała

Kwintesencja wyjazdu ;]



Coś z końcówki i wystarczy relacji :)


A na koniec Filmik od Łukasza :)))




... o ile chcecie?





bo jak nie, to nie ...





Chcecie?





Naaaaaa pewno?





To musicie poczekać do wieczora albo jutra, bo się tworzy :P

EDIT:
Oto on :)

=================================
Zapowiadają śniegi od jutra ;/
Trzeba se radzić xDDD


Kategoria Rower

DPD 43/2018

  • DST 26.29km
  • Czas 01:18
  • VAVG 20.22km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 7 grudnia 2018 | dodano: 07.12.2018



W sumie to już wczoraj pojawiła się w końcu prognoza pozwalająca na jakiekolwiek myślenie o rowerze i DPD. Wstałem więc chwilę po piątej, zobaczyłem termometr (-6*C) i biały nalot na ulicy i autach, i mi się przypomniało => http://lapec.bikestats.pl/1635946,DPD-352017-ALC-T... XD Prawie dokładnie rok temu zaliczyłem dzwona, który bolał przez miesiąc xD Pas!! Tego dnia wygrała komunikacja miejska ;]

Trzeba uważać ;)


Dziś ponownie wstałem wcześniej i zobaczyłem dwa stopnie na plusie. Ok, wypas, mi wystarczy - oczywiście jak na tą porę roku :-)

Co do samej jazdy, to po nocnych deszczach była ona ostrożna (przypominam że jeżdżę bez kasku xD), gdzie raczej nie zależało mi na średniej, gdyż miałem spokojne dziesięć minut zapasu :)

Do pracy dojechałem przez Muchowiec i Zawodzie, zrobiłem swoje i mogłem wracać. Dodam również że w pracy miałem chwile wolnego czasu, którą poświeciłem na sprawdzenie Krossiwa i ekspertyzę tego co mi buja tylnym kołem. No niestety, to nie wina hamulców - koło się scentrowało ;/ Zna ktoś coś co czynne o tej porze roku, co naprawi? Każda sugestia mile widziana, bo o ile na jutrzejszą rajzę bez problemu pojadę, to na dłuższą metę nie wytrzymam nerwowo z tą awarią. Wracając do kwintesencji wpisu, wróciłem ponownie przez Zawodzie i tradycyjnie D3S.

Wiatru (ani formy) nie stwierdzono w obie strony :) Zresztą mamy grudzień, trzeba się cieszyć każdym wyjazdem PÓKI (pozdro kto wie, ten wie :P) pogoda pozwala ;]

Trasa:


Fotki:
Z poranku

Więcej nie robiłem bo aż do pracy jechałem w takich (nocnych) warunkach.
Słonko wstało już po mojej kawie w biurze xD

Na powrocie nic ciekawego, była ino myjnia i ...


... nowy graf od Szweckiego na SPOŁEM-ie ;]

Ino co ma żaba do hołdy? xD

=======================
A co do awarii Krossiwa, to jest coś w tym ...


xDDDDDDDDDDDD


Kategoria Rower

TyŁy

  • DST 59.35km
  • Czas 02:51
  • VAVG 20.82km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 1 grudnia 2018 | dodano: 03.12.2018
Uczestnicy



A raczej trochę na odwrót, bo była pierw Ły(sina), a dopiero później Ty(chy). Tytuł ŁyTy byłby jednak bez sensu, więc niech będzie tak jak jest :-P 

Po tygodniu w którym pogoda była w miarę zrównoważona, czyli było albo źle ... albo mega źle, nastąpiła sobota przy której już koło czwartku zacząłem umawiać się z Filipem na jakieś kręcenie. Były plany na Lubliniec, były również plany rybnickie, ale po pobudce po 7:00 rano, gdzie jak Filip słusznie zauważył termometr zapukał do okna i poprosił o wejście do środka, stwierdziliśmy że najlepiej będzie umówić się o godzinie 11:30 pod Drewutnią i uderzyć na jeziorko Łysina w Bieruniu :)



Jak postanowiliśmy tak zrealizowaliśmy i po chwili rozmowy uderzyliśmy duktami leśnymi (przy temperaturze w granicach trzech kresek poniżej zera) w kierunku Murek. Tam po chwili postoju na sklep, klasyczną drogą dotarliśmy do naszego celu. I tu chodź mnie znacie i wiecie że raczej nie marudzę na wiatr, to o ile w Katowicach nie było go praktycznie wcale, to na końcu i w sumie początku trasy na Tychy dawał nam mocno po "gwizdku". W sumie plan na Oświęcim byłby o niebo lepszy, bo byśmy jechali z wiatrem w plecy. No nic, nieważne, lepiej oberwać z wmordewindu xD

W takich oto kapitalnych warunkach atmosferycznych dotarliśmy do Tychów, a następnie wróciliśmy się do Zamościa, coby zdublować odcinek leśny na którym o ile nie przestało wiać, to doszedł jeszcze opad śnieżny xD 

Na początku Ochojca nastąpiło rozdzielenie (Dzięki Filip za wyciągnięcie z domu) i każdy pojechał w swoją stronę :-) Ja wróciłem sobie spokojnie przez Jankego, następnie na garaż, później chwila w domu, po czym "uderzyłem" pierw na kebaba na Załęże, a następnie do Łukasza na wódeczkę :-P

Trasa => https://www.relive.cc/view/e1236290084


Fotki:
Drewutnia i miejsce startowe ;]

Hamerla, Krossiwo aż się obaliło z wrażenia :P

Cel

W Tychach klasycznie ;/


Końcówka w klimacie śliskim xDD

A po wysiłku, nagroda się należy :)))


=======================================
W niedzielę natomiast myślałem że po wódeczce alkomat oszaleję, ale jednak z rana wskazał ino 0.32 w skali Beauforta, więc niby rower byłby wskazany, zwłaszcza że temperatura była powyżej zera. I to grubo! No ale jednak umówiłem się z Siostrą na spacer z psem. Takowy się odbył i na całe szczęście się skończył - na końcówce prawie zdechłem xD

Prognoza na najbliższe dni zapowiada się uroczo, deszcze gonią ... kolejne deszcze. Ale to nawet spoko, odpocznę od katowania nóg i alkoholu :D

Trasa => https://www.relive.cc/view/e1236797031

Fotka z zachodu na hałdzie ;]


=========================================
Co do podsumowania listopada ... to kiszka (:P) ale przynajmniej zostało trochę MB, które mogłem wykorzystać i powymieniać zdjęcia z PBS-owych (ze 135 zostało 52 ;]) na "normalne" ;] Jakoś na dłuższą metę nie ufam tej stronce ;)
Rowerowo wyszła tragedia, ale jak każdy widział, warunki do jazdy były mocno takie se. Nadrobiłem za to kilometry (górki robiły swoje) butne => dobre i tyle :)


====================================
XDDD


Kategoria Rower