Podnamiotowo cz.2 => Sól - PTTK "Przegibek"
-
DST
19.62km
-
Kalorie 3606kcal
-
Aktywność Wędrówka
Piątek, 1 czerwca 2018 | dodano: 05.06.2018
Po spaniu, obudziliśmy się dość wcześnie ale jednak "klara" z nieba dała nam dość mocno popalić heh. Cali mokrzy wstaliśmy, Gośka wykorzystała opcje pogodową na opalanie się, a ja jakby nigdy nic przy zamkniętym namiocie dalej korzystałem z darmowej sauny :D Solarium i sauna normalnie za freeko heh.
=============================================================
Około 11:00 wyspany, otworzyłem se piwo i na spokojnie mogliśmy sobie patrzeć na kapitalny widok, który bankową umieszczę w galerii "fotkowej" :) Następnie, bez pospiechu posprzątaliśmy po sobie i mogliśmy znów przez jeżyny (sic!) zejść do miasta.
Po zejściu z górki pierw uderzyliśmy asfaltem do sklepu, gdyż prócz ogromnego "pypcia" na ogórki kiszone, zachciało mi się zimnej Coli - ot tak dla odmiany :) Sklep wiedziałem że jest koło dworca PKP-Sól, no ale na szczęście udało się znaleźć wcześniejszy, coby przynajmniej po 0,2l zakupić :) I tu trzeba zaznaczyć, że już miałem wychodzić z niego, gdyż jeden facet po prostu zrobił nam poranek. Takiego flegmatyka (młody synek, tak na marginesie) to już dawno nie widziałem xD
Przykład:
- Jest Keczup?
* (chwila) Jest
- A Pudliszki?
* (chwila) Tak
- A pikantny?
* (sprawdzę, chwila) Jest
- To nie chce
* XD
No dobra, nieważne. Z Colą w łapię poszliśmy w okolice w/w sklepu, zrobiliśmy zakupy => pierw trochę mniejsze (ale już z ogórkami :D), bo jednak trzeba było wejść na szczyt (do tego nie było Żubrów w puszce pfff) więc wzięliśmy tylko coś na tzw: wszelki wypadek, jakby tamten (w Rycerce Dolnej) był pozamykany i mogliśmy rozpocząć wchodzenie na Łysice. Aaaaa, jeszcze było delikatniutkie pomylenie kierunków, potok na szlaku gdzie Gośka stwierdziła że umyję se buta (:-D), popas i operacja wyciągania kleszcza z mojego uda. Lubią mnie zdecydowanie! Warto jeszcze zaznaczyć że tego samego dnia (ino później) jeszcze jeden, ale już taki konkretny po mnie łaził xD
Po "szczytowaniu" misja na dół do sklepu ... którego okazało się że już nie ma. Na całe szczęście to Beskidy, a nie jest Kotlina Kłodzka i jakieś 50 metrów dalej trafiliśmy do ABC ;] Zaopatrzeni, mieliśmy już tylko dwie opcje do wyboru: albo czarny szlak terenowy, który stety/niestety robiłem jakieś 4 lata temu i był fatalnie oznaczony, o tu http://lapec.bikestats.pl/1085073,Sol-Rajcza.html - moje mega początki na BeeSie (:D) albo po prostu nie kombinować i iść przez wioskę aż do Joneczkowych Rycerek asfaltem.
W sumie asfalt był niezłym pomysłem na mój przepakowany bagaż i jednak wybraliśmy szlak zielony, gdzie poprzez mały Pitt Stop nad rzeczką (który okazał się super w dechę) doszliśmy do końca drogi utwardzonej. Odcinek gruntowy to ino delikatne podejście które już nie raz robiłem, będąc na wakacjach w Mładej Horze. Delikatne, a jednak dało tak w kość bo już zaczynaliśmy być mega głodni.
=================================================
Wiadomo, udało się nam zamknąć szlak i wylądować na Przełęczy Przegibek, na której to mieliśmy spać pierwszego dnia xD. W Schronie pierwszą rzeczą którą zrobiliśmy to rzuciliśmy się na jakąś zupkę chińską, żeby cokolwiek zjeść. Także pierw po makaronie bolońskim, potem po jakieś tam smakowej i mogliśmy dość wcześnie zabrać się rozbijanie namiotu. Pole na start okazało się bardzo fajne, gdyż za 20 zł (w sumie) mieliśmy jeszcze dostęp do prysznica, którego w sumie brakowało, bo w chusteczki to mogliśmy się ewentualnie wysmarkać a nie się dokładnie umyć :)
Baza namiotowa postawiona i mogliśmy zająć się swoimi sprawami czyli Gośka odpoczynkiem, ja natomiast poleciałem jeszcze na Bendoszkę (1144m n.p.m.), żeby w końcu zrobić jakiś konkretniejszy szczyt tego wyjazdu ;]
Ruszyłem na szczyt (wg oznaczenia 0,20h na górę), porobiłem parę fotek, które pewno też umieszczę w relacji i mogłem rozpocząć schodzenie ...... a raczej zbieganie xD Ja pier**lę, nie wiem jak to nawet nazwać! Napiszę tak, znowu się nam udało, bo w kierunku Pilska i Babiej Góry była po prostu ściana deszczu, zaczęło grzmieć! Wiem że z rana też tam grzmoty towarzyszyły, ale tu po prostu nagle przestało nawet wiać - co wiedziałem że nie wróży nic dobrego. Zbiegłym jak najszybciej się da, wskoczyłem do namiotu i byłoby tyle w sumie .... u nas nawet kropla nie spadła :D
Mogliśmy jeszcze więc chwilę pogadać, odpalić jakieś piwko albo dwa (jedno przypadkiem wylać w namiocie xD) i prawie spokojnie udać się do spania. Czemu prawie? bo ponownie jakiś
===========
Ten "śmiech" mi niszczył BeeSa!!! Po bólach i mękach w końcu z fotkami :)))))))))
================
PS: nawet nie wiem z czego On miał siły płakać, ale tak nawalał że po prostu całe pole go słyszało. Czy to było najgorsze? nie, ale o tym w kolejnym wpisie :P
====================================
Trasa => Relive kajś uciekło, sorki xD
Fotki:
Nasza miejscówka na nocleg, niebo już przyjemne ;]
Gimbusy i fotka w lustrze :P
Gocha na yyy śliskim gruncie :D
A tu pokażemy, wejście i zejście z okolic Łysicy - 694m n.p.m.
Sztuka nowoczesna wprost z Rycerki Dolnej xD
Potok Rycerski i chyba jedyne prócz Siostry trzeźwe istoty w tamtych okolicach :D
Spokojne nabieranie wysokości
Pitt Stop w klimacie i każdy robi co lubi :P
Wyjątkowo na chwile odstawiłem piwo :D
W końcu na gruncie => godzina do Schroniska :)
Ostatni postój przed celem
Już samotne wchodzenie na ...
... na Bendoszkę Wielką (Będoszka jest również nazwą prawidłową) i ...
... szybka ucieczka, bo jak widać wyglądało to co najmniej średnio xD
Szkoda że zaś przez noc świeciły ino cztery gwiazdki na niebie (i dwie naziemne :P), no ale choć deszcz nas ponownie ominął :)
============================================
No nic, z wiekiem może mi przejdzie, ale puki co ....
Kategoria Góry
komentarze
Gocha | 19:32 wtorek, 5 czerwca 2018 | linkuj
Namioty są w deche tylko trzeba miec porządną karimate....najlepiej dmuchaną xD ...dzięki brat :)
Trollking | 18:00 wtorek, 5 czerwca 2018 | linkuj
Z bachorami mam dokładnie TAKĄ SAMĄ reakcję, choć ta wydaje się za łagodna :)
Fajnie tak się namiocić... i to z jaką poranną perspektywą. Kurde, już zapomniałem jak to jest :)
Komentuj
Fajnie tak się namiocić... i to z jaką poranną perspektywą. Kurde, już zapomniałem jak to jest :)