Stegna 3/4 => Elbląg
-
DST
93.49km
-
Czas
04:24
-
VAVG
21.25km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 8 września 2018 | dodano: 11.09.2018
Dziś w sumie zgodnie z planem bo i wczorajsze oglądanie gwiazd skończyło się chwilę po 2:00 w nocy (przynajmniej w moim przypadku :D), jak i poranna pogoda (deszcze niespokojne) nie dawała za dużej możliwości na wczesny start. Zresztą i tak dziś miało być ino około 70km, więc nie spieszyło się nam zbytnio :)
Całe szczęście prognozy na popołudnie były łaskawe, także wyspałem się do godziny 10:30 i mogliśmy zacząć działać. Hmmm, działać to w sumie chyba za mocne słowo bo start zaplanowaliśmy na ... godzinę 14:00 ;)
Jak było założone, tak zostało wykonane i po pierwszym i drugim śniadaniu, dokładnie o godzinie 13:59 Łukasz oznajmił że jest gotów i mogliśmy wyruszyć na ten z dupy wzięty Elbląg :) Wystartowaliśmy pierw znaną nam trasą (dublowaliśmy odcinek z pierwszego dnia) którą dojechaliśmy do miejscowości Tujsk, gdzie odbiliśmy na jakieś lokalne wiochy. Od tego miejsca zaczęła się według mnie (naprawdę niespodziewanie) najlepsza wycieczka tego wyjazdu. Już myślałem że tego nie napisze, ale jednak po wczorajszym mega zajebistym dniu, dziś nastąpił chyba jeszcze lepszy trip pod względem widoków. W tym miejscu wrócę jeszcze do wiatru początkowego => tak nam wiał w plecy, że prawie mi licznik rozwaliło :D Później już nie było tak kolorowo, ale ten początek będę miło wspominał heh.
Zjechaliśmy więc w miejscowości Tujsk i mega spokojnymi asfaltami (przy malutkim ruchu samochodowym), jechaliśmy sobie grzecznie w kierunku naszego celu. Po około dwudziestu kilometrach nastąpił pierwszy Pitt Stop, coby uczcić okrągły dystans rowerowy wykonany w 2018 roku przez Łukasza. Po nim ponownie jechaliśmy spokojnie aż do punktu gdzie mieliśmy odbić na Drogę Krajową nr 7 i nią dostać się do miasta. Krajówek nie lubimy, a tu na całe szczęście był skrót, przez płyty, ale widok stamtąd był po prostu bajka, więc szło przecierpieć te nierówności :)
Wjechaliśmy do Elbląga i co się okazało? Okazało się tyle że tam jest naprawdę przecudowne, prawie jak Tychy ... tylko o parę procent lepiej :-D Do tego przez miasto przebiega szlak Green Velo, z którego trochę skorzystaliśmy ;] Pojawił się nawet plan żeby podjechać nim trochę dalej (okolice miejscowości Suchacz), ale czas był taki a nie inny i rozsądek wygrał z myślami. Zjechaliśmy więc na Stare Miasto, następnie przez parki: Planty, Traugutta, Dolinka (z fajnym strumyczkiem, choć gorszą nawierzchnią ścieżki) aż do Bażantarii, gdzie postanowiliśmy zacząć się wracać na bazę.
Ale żeby nie było tak że wracamy tą samą ścieżką co przyjechaliśmy, to jednak jakąś tam małą pętlę wypadałoby zrobić :) Pierw przez płyty (gdzie kolejne świętowanie, tym razem moje), jakiś typowy off road, sklep oraz atrakcje w postaci przejechania (zygzakiem xD) przez most pontonowy w miejscowości Nowakowo, dotarliśmy praktycznie już na zachód słońca do imprezy dożynkowej xD Ludzi kupę, zapach yyy kupy, więc nie zabawiliśmy tam i z powrotem wylądowaliśmy na naszej ścieżce :)
W tym miejscu trochę szkoda że most w Kępinach Wielkich był nieczynny, bo niestety musieliśmy ponownie się cofać do Bielnika Drugiego, dokładając parę dodatkowych kilometrów.
Domknęliśmy więc pętle i ruszyliśmy swoimi śladami (poprzez jeden Pitt Stop) do bazy. Nie była to tak bardzo łatwa sprawa, bo jednak było już ciemno, byliśmy zmęczeni i do tego wszystkiego zaczynało już delikatnie (13*C) piździć. Trochę gaworzyć, trochę ze słuchawkami w uszach, dotarliśmy (poprzez ponowne odwiedzenie sklepu w miejscowości Marzęcino) do drogi wojewódzkiej. Wystarczyło więc już ino przemęczyć ten ostatni odcinek. Na wieczór grill z kiełbaskami (i ponownie z gwieździstym niebem) oraz czymś mocniejszym i mogliśmy pakować się pod prysznic. Oczywiście osobno :-P
Jak to jest że zawsze najlepsze wyjazdy są z dupy wzięte? bo jak to inaczej określić że Elbląg wymyśliłem tylko po to żeby nie dublować za bardzo naszych odcinków, a tylko tamten kierunek "był otwarty". Wyszło najlepiej, i dobre!! :-)
====================================================================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1194199771
Tym razem moje Endo poległo ostatecznie, więc to co widzicie to kradziej od Łukasza ;))
Fotki:
Standardowy pakiet wyjazdowy => tosty :)
Ze szlaku => bardzo sympatyczne tereny :)
Jak nic postój :)
Jedziemy dalej, jakoś przyjemnie się patrzało na numer szlaku ;)
Płyty, a po lewej ...
... tak, dokładnie :)
Bardzo sympatyczne miasto, jak zresztą pisałem ;]
Rysą na szkle to ten szlak (Green Velo), który pokazywał nam ile jest świateł w Elblągu xD
Z lewej na prawą, z prawej na lewą heh
Parki Miejskie :)
I nawet kochane miasto mi stare, dobre Tychy przypomniało :))) Dziękuje :)
No jak nic postój!! :D
Pokaz jazdy zygzakiem w Nowakowie - nawet znak nakazujący takiej jazdy był :)
Ostatki widności czyli jazda ku zachodzącemu słonku ;]
Na koniec coś dobrego dla oczu ...
... i brzusia :D
=========================================
Coś podobnego było na końcówce => Łukasz oczywiście po prawej, brakuje mi ino chmurki z opisem "rozpalasz tego grilla czy co?" :DDD
Kategoria Rower
komentarze
Trollking | 19:18 wtorek, 11 września 2018 | linkuj
Cóż, ten Elbląg tysko-luboński mnie nie przekonuje, sorry :)
Tosty bym zjadł.. połowicznie :)
Tosty bym zjadł.. połowicznie :)
Mazia | 12:27 wtorek, 11 września 2018 | linkuj
Noo Elbląg bardzo ładnie się prezentuje :)
Rozumiem, że Krupnik poszedł na pierwszy głód ;)
Gratuluję dystansów :D
Komentuj
Rozumiem, że Krupnik poszedł na pierwszy głód ;)
Gratuluję dystansów :D