Lapec prowadzi tutaj blog rowerowy

Rowerowo-górski blog cyniczno-ironiczny ;]

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2021

Dystans całkowity:347.75 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:11:28
Średnia prędkość:20.48 km/h
Maksymalna prędkość:53.92 km/h
Suma kalorii:9622 kcal
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:24.84 km i 1h 54m
Więcej statystyk

Atrakcje lepsze od cycka ;)

  • DST 10.38km
  • Kalorie 996kcal
  • Aktywność Wędrówka
Sobota, 31 lipca 2021 | dodano: 06.08.2021



Aczkolwiek cycki będą w tym wpisie obecne :)



Trzeci dzień był zaplanowany albo na wejście na Słonecznik + schronisko Samotnia (pomysł Łukasza), albo Słonecznik + przełęcz karkonoska (pomysł mój), a do tego Marzena chciała zobaczyć kościółek Wang, czyli nasz wspólny początek szlaku na Słonecznik
ᕙ( • ‿ • )ᕗ

Co wyszło? Ano to, że słonecznik to sobie podłubaliśmy przed spaniem na chacie heh. Ale sąsiadki (wyrozumiałej, bo chciała nas puścić samych) męczyć (i na siłę wyciągać na szlak) nie było sensu, a do tego moja Madziulka miała w nogach wychodzone grubo ponad 100km podczas tego urlopu, więc nastąpiła zmiana planów :P.

Mi się z miejsca odpaliła wizja Rudaw Janowickich (czyli tytułowych cycków) i ich najwyższego szczytu. Łukasz jednak pokombinował i wymyślił coś o wiele ciekawszego - góry Sokole, oraz ich dwa najwyższe szczyty czyli: Krzyżną Górę (654 m n.p.m.) oraz Sokolik (644 m). No i dobre :P.

Dojazd autem szybki i bezproblemowy, parking darmowy, pogoda wyśmienita - czego chcieć więcej? ◉‿◉. Szybko więc na szlak i klasycznie po jakimś czasie => panowie na lewo (na najwyższy :P), panie na prawo ... na ławeczkę heh :D. Szlak na Krzyżną Górę i tak odbijał i trzeba było się wrócić swoimi śladami, więc przymusu iścia nie było ;).

Po męskim szczytowaniu (xD), ponowne połączenie sił i ruszyliśmy na największą (ponoć) atrakcję tego masywu ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ. No nie powiem, było stromo (a też już swoje w nogach miałem) ale udało się sprawnie zameldować na początku ... drabinki na szczyt => fajnej takiej heh ʘ‿ʘ. Tam (na górze) chwila dla fotoreporterów i nazot do auta, praktycznie tym samym śladem i ... praktycznie bez przygód. Dziewczyny wybrały najkrótszą opcje dojścia na parking, a ja z Łukaszem chcieliśmy jeszcze trochę opętlić. Cóż to jednak byłby za urlop bez choćby jednej malutkiej "zdrapki"?? xD. Durna szyszka :P.

Trasa 1/2


Fotki:

Okolice miejsca darmowego parkingu - szanujemy :D

Pierwszy cel - Krzyżna Góra ...

... i widoczek ;]

Stromizna na cel numer dwa, a Szpilberg zbiera materiały do filmiku ;]

Ponoć montaż idzie opornie, ale idzie heh :)))

I oto on (Sokolik) => po schodkach :)

Widoczki z "dachu"



I po raz kolejny komplecik nas - tak, zaś wiało :P

Cel "z dołu"

A za tym schroniskiem ...

... się rozdzieliliśmy => dziewczyny szybko do auta, a ja w tym miejscu ...

... za 5 sekund złapałem zająca ಠ_ಠ :P


DOBRA, CZAS NA OBIECANE CYCKI!!





PROSZĘ

:PPP

=======================
Po ponownym połączeniu sił na parkingu, szybka dezynfekcja kolanka i co by tu? Hmmm?? Godzina młoda, to postanowiliśmy jeszcze odwiedzić Kolorowe Jeziorka które to znajdowały się w okolicy. O (fotki z internetu) te:


Poprzez postój na stacji benzynowej (monopolowy :P) ...

BTW: tu100 XD

... docieramy na wyżej wymienione miejsce, i cóż ... kibel xD. Kolorków nie było ¯\_ಠ_ಠ_/¯, ale szkoda było nie sprawdzić heh.

Spacerek wykonany, i choć jeszcze mieliśmy w planach i ten kościółek (Wang) i zamek (Chojnik) to postanowiliśmy pojechać na domostwo na grilla, a te atrakcje zostawić sobie na ostatni dzień wyjazdu. 

Trasa 2/2


Fotki:

Rzeczywistość :D


Bronił się ino szlak ...

... i jedno z jeziorek ;]




I oczywiście wieczorna klasyka gatunku :)))




===========
Ostatniego dnia wyjazdu jednak wyszło jak wyszło. Sorki Trollking, ale jednak nie pozdrowiłem Placu Ratuszowego :(. Jelenia jednak (przynajmniej z auta) średnio mi się podobała i jakoś nie miałem weny do spacerowania tam :P.

Nie licząc zobaczenia domku na sprzedaż (co go opisywał zagubiony gdzieś w akcji Mors) ...

... miasto jedynie zwiedził trochę Łukasz (w sobotę), jak sobie poszedł pobiegać z rana. Mi Jelenia nie przepadła do gustu od samego początku w (nieogarniętym) McDonaldzie xD. A zapamiętam z niej w sumie tylko tyle, że czułem się jak dziwak, bo chyba tylko my chodziliśmy w maseczkach w sklepach => czwarta fala pozdrawia xD.

A tak to gólnie brzydko było od samego rana, spakowaliśmy się, pojechaliśmy odebrać Zientasowi paczkę w Wojdzieszycach (dziwna akcja, ale choć załatwiona) i do domu ←_←.

Lało całą drogę ...

... korki, a do tego wizja powrotu w poniedziałek do pracy. Rozgadani to myśmy nie byli ¯\_(ツ)_/¯ :P.

Podziękował jednak najlepszym za fajny wyjazd, i ogólnie Magdzie za cały super urlop :)))❤

==================================
Na początku miesiąca nawet nie myślałem że się uzbiera 200 km, a tu proszę :P


==================================
I pozdro z Katowic dla wszystkich ^_^


Teraz ino czekamy na prezentacje Leo na Bukowej :DDDDDDDDDD

A z rzeczy przyziemnych to po powrocie do pracy ... stałem się fanem Arnolda 

xDDDDD

=====
EDIT: filmik się ukończył <( ̄︶ ̄)>


Kategoria Góry

Śnieżką w tłumy xD

  • DST 16.77km
  • Kalorie 1608kcal
  • Aktywność Wędrówka
Piątek, 30 lipca 2021 | dodano: 05.08.2021


Wczorajszy maszketnik do kiełbasy ze smutnymi oczkami ...

... ale swoją porcje oczywiście dostał/a :D

=======================
Drugi dzień wyjazdu był od samego początku zaplanowany => Śnieżka ^_^. Ja z Łukaszem nie byliśmy tam jeszcze latem, a dziewczyny w ogóle. Wyjścia (czy tam wejścia :D) więc nie było ¯\_(ツ)_/¯ heh :P.

Noc słynęła szybko, ale dzięki wczorajszym negocjacjom z Łukaszem mogliśmy trochę dłużej poskrzypieć znaczy pospać => łóżka i drzwi z kibla na kwaterze reagowały na każdy nawet najmniejszy ruch xD. Dodatkowo, udało się nawet zobaczyć cały mecz polskich siatkarzy z japończykami ʘ‿ʘ. W dobrych humorach (3-0) ruszyliśmy więc w pół godzinną drogę autem do Karpacza.

(BTW: pisze to dwa dni po ćwierćfinale, którego ... no szkoda ⊙﹏⊙)

Na miejscu niestety trzy zgrzyty. Pierwszy to cena za parking (30zł ಠ_ಠ), trzeci to cena za wejście do lasu (8zł - Tatry są nawet tańsze xDD), a drugi to Karyna przy parkingu, która to beształa swoje może dwuletnie dziecko za to że nie chce iść. W domu pewno też wesoło ma:

Szacun dla Marzeny że nie poszła do niej i nie powiedziała tego co myślała ...

... xD

Co do samego szlaku, to na początku bardzo beskidzki, a później (za nieczynnym schroniskiem) się zaczęło fajne (•‿•). Takie tam spokojnie wspinanie się z ciągłym widokiem na nasz cel <( ̄︶ ̄)>. Słonko super grzało (3/4 wycieczki wysmarowane kremikiem do opalania bo jeden nie potrzebuję :P), szło się leniwie, i tak aż do Domu Śląskiego. Nazwa niby fajna, no ale było niefajnie xD. Ludzi kupa (już nie raz pisałem że gardzę wyciągami), kolejki do WC masakra, ceny w schronie też i ... wiatr. W tym miejscu już wiedziałem gdzie najgorzej wieje:
1) okolice Poznania :DDDDDD
2) Śnieżka

3) na wczorajszej Ślęży
4) środek tornada
5) miejsce u Gochy w pracy koło wiatraczka :P


Dobrze że choć moi kompanii mnie posłuchali i każdy zabrał coś dodatkowego do okrycia ;). A poza tym ... to tłumy heh.

(choć w sumie, to aż tak źle nie było :D)


Zdobyć szczyt (z jednym opierczem od Magdy do mnie) się jednak udało, i mogliśmy znaleźć kąsek wolnego miejsca na popas ←_←.

Pojedli, piwo (kto mógł, to mógł) wypili, i mogli zacząć wracać szlakiem okrężnym - takim jednokierunkowym. Niby oczywiste, ale oczywiście (:P) niekoniecznie => Janusze i Grażyny przecież wiedzą swoje xD. Miejsca do wyprzedzania było jednak sporo, więc bez problemu meldujemy się ponownie pod schroniskiem i mogliśmy zacząć dublować odcinek z pierwszej części dzisiejszej wycieczki. 

Doszliśmy ponownie do nieczynnego schroniska nad Łomniczką, i stamtąd wyruszyliśmy kombinacją szlaków (no plus jeden niegroźny przestrzał) żółtego i zielonego. Tu już na spokojnie doszliśmy do Leona i mogliśmy (przez wodopój, lodziarnie i sklep z magnesami na lodówkę) wrócić do domostwa, zostawić auto, i udać się na zasłużoną pizzę ◉‿◉.

Dziewczyny wykończone, a w lokalu informacja że ze względu na panujące wiadomo co, jedzenie dają tylko na wynos xD. No to ładniejsze na nocleg, a brzydsze do sklepu którego nazwa kojarzy się z prehistorią, po urozmaiczacze (jest takie słowo? hmmm?) ... wieczorne heh. Reszta to już relaks (◍•ᴗ•◍).

Dobra, do szlaku ...

... i fotek ᕙ( • ‿ • )ᕗ
Cel widoczny z drogi dojazdowej
Już na ścieżce

Coraz fajniej :)))

A z takim widokiem szliśmy praktycznie do końca ;]

Jakieś tam po drodze :P
Odpoczynek :P



Okolice schroniska "Dom Śląski" z dołu ...

... i ze szlaku xD

A tu już na szczycie ;]


Ekipa - nie, nie ta od lodów :P

I nazot


Fotka bez tłumów (・o・) heh

A tu widać nasz szlak ...

... który to dublujemy ...


... i tak aż do najdłuższego znaku jaki widziałem :D

Końcówka już leśno - miejska ...


... gdzie jak widać przed parkingiem ...

... wszyscy zadowoleni :DDDD

=====================
Pewno dziewczyny zabrały za mało słodyczy - my z Łukaszem zabezpieczeni. Tak, Marzena prowadziła w drodze powrotnej


:DDDDD


Kategoria Góry

Ślęża po raz kolejny

  • DST 8.26km
  • Kalorie 792kcal
  • Aktywność Wędrówka
Czwartek, 29 lipca 2021 | dodano: 04.08.2021

Widzę (po waszych wpisach) że nie tylko ja mam zaległości na BeeSie heh. Leniwce jak powyższy Felek (w sumie już) od rodziców Magdy :D. Nadrabiać jednak trzeba ;)))

===================
Po powrocie z Polańczyka (mega męczącym) nastąpiła ... kolejna gonitwa. W poniedziałek pierw ogarnąć pranie i sklep, później na chwilę do roboty coby zjeść ciastko urodzinowe od przełożonej (a przy okazji ponownie zabrać sobie darmowe czeresienki :P), później na obiad, i ponownie sklepy. We wtorek na Brynów (do moich rodziców na ogródek + wręczyć prezenty Łukaszowi i Marzenie "za kota" i tak ogólnie), a w środę do rodziny Magdy do Sosnowca ;]. O późniejszym wyjeździe (czyli chwilę po godzinie 8:00 rano) nie było więc mowy (musieliśmy wrócić pociągiem po 16:00), gdyż na czwartek rano zaplanowany był wyjazd na długo odwlekane Karkonosze ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ. Tym razem Państwo O. jechali z nami więc kluczami (i Majką) musiałem obdarować kolejno: sąsiadkę Kasie, Zientasów i Gochę, a tylko ta ostatnia ma do mnie (na stałe) klucze. Ufff - na całe szczęście wszystko udało się ogarnąć ... i nie paść przy okazji na ryjek heh.

===========
Ustawka i wyjazd o 7:00 rano (z Piotro) i w sprawie dojazdu do przełęczy Tąpadła ... to chyba wszystko. Ostatnią rzeczą jaką pamiętam, to ulica Ligocka na Brynowie xD. Morfeusz rządzi :DDD.

Na miejscu niestety rządzić nie chciał mój żołądek, który to lekko mi dokuczał podczas wynalezionego przez Łukasza szlaku (niebieskiego) na szczyt. A był godny ^_^ => o taki:






I już na szczycie ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ



Okolic schroniska oczywiście również nie mogło zabraknąć :P


Pomarudzić można było tylko na fakt, że schron działał ino przez okienko. Nie zarobili więc na nas nic :P

A trasa w dół to już nudne szerokie zejście ...

... szlakiem żółtym.

Może nie było jakoś mega ambitnie ...

... ale za 14 zeta (parking) się opłacało zrobić przerwę w jeździe do celu :). Jeździe, którą to ponownie przespałem :DDD. Przebudziłem się już z widokiem na Karkonosze, następnie pojechaliśmy coś przekąsić do (nieogarniętego) McDonalda i poprzez korki meldujemy się na noclegu.

Ogarnięcie kluczy, rozpakowanie się, sklep i czas wolny ...

... plus grill :P. Grill, podczas którego zadzwoniła Kasia z potwierdzeniem że u kitku wsio oki (=^・ェ・^=). Juhu ^_^.

==========================
Przodkowie są dumni ...


:DDDDDDD

============================
BTW: teraz to Kasia wyjechała na urlop i ja mam małą osieroconą pierdołe pod opieką heheh :)


Ta raczej nie wie ... że do fotki na BeeSa trzeba się ustawić, a nie ruszać :P

BTW2: Może jeszcze dziś zdążę ze wpisem ze Śnieżki - ale to nie obiecuję ;). Szpilbera muszę jednak motywować hehehe :D


Kategoria Góry

Solina ponownie + brakujący odcinek :P + powrót

  • DST 24.47km
  • Kalorie 2346kcal
  • Aktywność Wędrówka
Sobota, 24 lipca 2021 | dodano: 26.07.2021



Dzisiejsza wycieczka miała jeden cel. Pierwszego (aktywnego) dnia wyjazdu, kupiliśmy coś w prezencie Marzenie i Łukaszowi. Magdzie się to spodobało, a w Polańczyku tego nie było xD. Niby nie było to istotne ale jednak oczka po straganach mojej lubej latały heh :D. Trzeba było się więc wrócić do miejsca zakupu.
Wyjście, dubel czerwonego szlaku i poprzez jedno sentymentalne skręcenie (od eM) nad jezioro (ciężko było!!! drzewa, kamienie - żałujcie mnie!! :D), docieramy do targowiska, gdzie zakupujemy ową rzecz i kierujemy się ku domostwu. Ja chciałem pojechać busikiem (za 5zł od sztuki), ale Magda zdecydowała że wracamy "z buta" - wyrabia się :D. 

Wróciliśmy do noclegu, rozpakowaliśmy zakupy, doopatrzyliśmy się w sklepie, i poszliśmy jeszcze na jeden szlak (pętla na 5km) którego nam brakowało (◍•ᴗ•◍). Jeden z fajniejszych odcinków to był :].

Trasa:


Fotki:
Dubel z pierwszego dnia aktywności ^_^ ...

... ale choć klimat w końcu przyjazny <( ̄︶ ̄)>

Różnica między wtorkiem a dziś (◍•ᴗ•◍)

Widok z miejsca gdzie Magda była z bratem i kuzynką, trzy lata temu, na nasze domostwo =_=

I wspomniany odcinek poza szlakiem :P

Przeszkody (heh :P) ...

... ale iść trzeba było => między innymi o tak:

Już ponownie na szlaku ◉‿◉


Widoku z tamy dać nie mogę (bo RODO :P), ale i tak nic ciekawego do fotografowania tam nie było ←_←.

Później ponowny dubel + nowy ślad => o taki:

I w domku na chwilę ...

... po czym ... pętelką wokół komina ...



... ale jakże klimatyczna <( ̄︶ ̄)>

I zejście ^_^

A na końcu wiadomo :-P


Dziś (niedziela) już ...

... ino na pizzę (najdroższą i najgorszą w smaku) do Centrum i na chatę do Kato. Męcząco, ale choć w końcu mogliśmy usiąść na tyłkach, bo swoje się pochodziło ;)



Dystans więc połączyłem, a zresztą i tak już nie mam transferu w tym miesiącu => jak jeszcze coś na urlopie wymyślimy, to nadrobię w przyszłym tygodniu ;). Pewno tak samo jak i wasze wpisy, bo czasu nie ma nic a nic heh.

BTW: Po powrocie Majka by z kolan nie schodziła (^._.^)ノ :D

===========
Dyć - ciapki mogą słychać ^_^



Kategoria Góry

Czerwony Łokieć xD

  • DST 10.09km
  • Kalorie 967kcal
  • Aktywność Wędrówka
Piątek, 23 lipca 2021 | dodano: 24.07.2021



Nie ma mięska, nie ma imprezy heh. U nas po wieczornym grillu (z mięskiem ... i niestety sąsiadami z rapsami), organizmy postanowiły się zregenerować => spaniem, tak do 12:30 :P. Wycieczkę takim oto czymś musieliśmy więc olać, kosztem innego mojego planu czyli wycieczki na Wyspę Dużą :].

 Start chwilę przed godziną 15:00 i poprzez sklep i remonty chodników doszliśmy do głównej atrakcji, czyli do przeprawy przez jezioro. Wyszło ... jak zobaczycie w galerii, no dość średnio, ale choć 12 zeta (4x3zł) w kieszeni ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ :P.

Zakładałem w sumie dziką przeprawę po chaszczach, a tu na "dzień dobry", zobaczyliśmy (pewno nowo wytyczony, bo nie ma go na mapie turystycznej) szlak czerwony. I tak: był dziewiczy, krzaczory świeżo wycięte, ale choć był super oznaczony ◉‿◉. Przejść się go udało, najwyższy szczyt wyspy odhaczony, źródełko zobaczone i poprzez bardziej zurbanizowane tereny wróciliśmy do przeprawy :). Później jeszcze pizza i do domku na kontrolę kleszczy. Wariatów brak
<( ̄︶ ̄)>

Trasa:

BTW: skoro my szliśmy po wodzie, to ten globus też ma sens:

:DDDDD

Fotki:

Od tej strony miasta jeszcze nie znaliśmy ^_^

Atrakcja ... popsuta :P

Ale niespodziewanie pojawił się szlak - o taki xD

I nawet kąsek widoku był :D

A później znowu "na dziko" ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ

Godzina później, i niby blisko ...

... ale łatwo nie było xD


Mamy to jednak ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ


Można wracać ( ◜‿◝ )


Źródełko ...

... i w końcu coś dla oka ;)


Po drodze jeszcze kolejny (xD) szczyt ...

... i poprzez kolejne chaszcze ...

... pod domek (◍•ᴗ•◍)❤


==========
Po drodze była jeszcze wspominana pizza na obiad, ale taka "normalna", bo no cóż ... ludzie mają różne pomysły
 


XDDDDDDDD


Kategoria Góry

Butnie + wodnie :P

  • DST 12.60km
  • Aktywność Pływanie
Czwartek, 22 lipca 2021 | dodano: 23.07.2021



Na całe szczęście mamy ciągle kontakt z Łukaszem, który to na bieżąco informuje że Majka jest jednak tym dobrym kotem :P
A że Magda jest też dobrą osobą, to dziś odpuściłem jej spacer (no może prócz tych 4,5km dojścia xD) i wybraliśmy się na rowerki wodne :P. Co będzie tak cały czas chodzić, jak może popedałować? :DDDDDDDD.

Zakupy, miasto, wypożyczenie sprzętu, i mogliśmy ruszyć na nasz cel (czyli "Zajęczą Wyspę") => sprawdzić czy naprawdę na takim małym skrawku zieleni naprawdę żyją zające i "paweły".

Pawie były, zajęce niet, ale jakieś barany (siebie nie liczę :D) też były. Ogólnie trochę mniej niż trzy godziny udało się pokręcić - zawsze coś <( ̄︶ ̄)>. Magda zadowolona, więc same plusy ;)

Trasa:
                                                                     

Fotki - wiadomo że tylko z wody heh:

Relax ¯\_ʘ‿ʘ_/¯


Tama Solina przed nami ◉‿◉

Zaplanowana wyspa ...

... i cyk - parkujemy ...


... a tam ... uroki 。◕‿◕。

Nazot na rowerek => Solina już blisko ...

... ale San dawał dość mocno popalić pod nogami, więc postój na siku :P


Dobrze że choć klimatyczny heh

Później już ino do przystani ...

... i do domku na grilla (◍•ᴗ•◍)❤


==============
Chciałbym tylko na koniec zaznaczyć, że wszystkie niezbędne elementy mojego ciała, w trakcie tego urlopu, pozostały (nie zwęglone) na swoim miejscu:

:DDDDDDDD


Kategoria Inne

Miasto złe, szlak 〜(꒪꒳꒪)〜 mhmmm ;)

  • DST 11.65km
  • Kalorie 1117kcal
  • Aktywność Wędrówka
Środa, 21 lipca 2021 | dodano: 21.07.2021



Kolejny raport => wczoraj po grillu potuptaliśmy ...

... no spać :P. Prywatnie :DDDD.

A co jeszcze do wczorajszej wycieczki, to ... zaległość :P 

Magda zapomniała mi przesłać klasycznej fotki, a jak widać - oczywiście była :P. Tradycje trzeba pielęgnować :D

=======================
Dziś poranek leniwy i na małym zdenerwowaniu - bo mi padła opaska (wyświetlacz) już nieaktualna bo jak wiadomo trzeba było nią ciepnać i się naprawiła sama xD, ale przecież ruszyć się trzeba było, bo bez sensu :P. Plan był ino na miasto, ale jak w tytule ... wyszło jak zawsze :P.

Trasa:


Fotki:
Widok z domostwa (za nami) w stronę "kałuży" ( ◜‿◝ )

Tłumów w Polańczyku wam oszczędzę (xD) ...

... i ino widoczki ←_← :-)


Prócz tego zakupy, pamiątki dla najbliższych, i coś z chmielem ...

... jak widać wyjątkowo w wersji x2 ◉‿◉.
Urlop się rządzi swoimi prawami heh :D

=================
Dobra, bo miasto jest nudne, a tu koło domu mamy szlak żółty co nam gospodarz polecił (też go miałem w planie) - więc oki :P

A co to za piękny widok???

Aaaa, no tak - to ja <( ̄︶ ̄)> :DDDWidoczki ze szlaku:

I sam on ʘ‿ʘ. Tak, błoto, o dziwo xD


Łowca

I oczywiście najwyższy szczyt w okolicy - no tradycja wymaga :D

W dół →_→


I już koło domku ◉‿◉


===========
Jutro w planach rowerki ... yyy ... wodne ...


... oby!!! Bo oboje pływać nie umiemy :DDDDDDDDD

===========
BTW: najważniejsze że u kitku wsio oki ino ...

... czy ja jeszcze jestem potrzebny tam? ¯\_(ツ)_/¯ :D


Kategoria Góry

Polańczyk rzeką płynący :P

  • DST 18.75km
  • Kalorie 1796kcal
  • Aktywność Wędrówka
Wtorek, 20 lipca 2021 | dodano: 20.07.2021


Chorzowską przeżyłem, chodź jak co roku były elementy "sympatyczne": 


W piątek byłem w u kolegi Mysłowicach, a co do soboty, to nie będę tego opisywał tego w osobne wwpisie=> ino polecam filmik: 


A to zdjęcie mi się po prostu podoba => zostało wykonane po grillu, na Czubatce, z widokiem na pustynię błędowska

Dzięki za spływ, i opiekę nad kitku (◍•ᴗ•◍) ... bo .. cdn ... 
===========
Niedziela spędzona na sprzątaniu i pakowaniu, a w poniedziałek (po północy) nastąpił wyjazd PKS-em na Bieszczady ◉‿◉.

Droga (przynajmniej w połowie, bo później było OK) spłynęła beznadziejnie (pasażer powyżej 140cm jest passę xD), a po przyjeździe do domostwa, zastał nas taki oto widok:
Misja więc odespanie + miłe czasu spędzanie + dużo serialu, orzeszków, chipsów i innych paluszków (pozdro Marzeny :P), a dziś już do trochę większych konkretów ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ.

Wyspani, pada, ale walczyć trzeba :P. Na pierwszy wypad na tym bieszczadzkim urlopie, wybraliśmy się na najbardziej klasyczny szlak (czerwony) => na tamę do Soliny i nazat. Niby mega dobrze oznaczony, niby szybki (+-14km), ale trudności było trochę ;).

Pierwszy odcinek niestety przyszliśmy w deszczu, ale w sumie na urlopie, takich rzeczy się nie zauważa heh :P

Doszliśmy więc (nie zabijając się na błocie) do Soliny, a tam ... Krupówki xD. Pierw nawet nie patrzyliśmy po sklepach, ino na szybko zrobilśmy pętelkę po drugiej stronie tamy, i wtedy ..  na targ heh. Na rękę jednak mi to było, bo i tak trzeba było jakieś prezenty zakupić ^_^ :P 

A po zakupach ... dopiero się zaczęło pfff. Szlak ponosimy bardzo fajnie oznaczony, ale to co mu zrobili drwale (i bezmózgi - urzędniki), to szkoda słów xD. Zdjęcia wszystko pokażą pfff. 

Dojść do asfaltu się jednak udało, a tam już luźno =>
prosto do domku na grilla ^_^. Nie chcę mi się dużo pisać, bo urlop :P. Brawa z mojej strony dla Magdy, że mnie nie zabiła za te "atrakcje" :D. Choć w sumie? ¯\_(ツ)_/¯ ... czego się po mnie spodziewała?
<( ̄︶ ̄)>

Trasa:


Fotki:

Wyjście z domku ...

... i pada ...

... ale idziemy <( ̄︶ ̄)>



Zaopatrzenie jednak jakieś było ...

... i poprzez takie klimaty ...


.... meldujemy się na celu <( ̄︶ ̄)>



Po chwili w tłumie (i pętelce) wracamy na szlak, a tam ... no cóż ... 




Szacun jeszcze raz dla eM (butki schną xD) i dwumetrowy kij w tyłek piłozjebom pfff


W końcu asfalt ...

... i w takich klimatach ...

... doszliśmy do domku na jedzonko ʘ‿ʘ




========
A od śmiechów .... też mam urlop

 :PPPPP


Kategoria Góry

DPD 25/2021

  • DST 30.46km
  • Czas 01:25
  • VAVG 21.50km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 13 lipca 2021 | dodano: 13.07.2021



Tak jak pisałem wczoraj: jutro praca w terenie, a potem do rodziców. W czwartek burze i deszcze niespokojne, choć nie jest do końca powiedziane, że jutro też prysznica na Chorzowskiej "nie zaliczę" xD.

(BTW: oto cześć ulicy Chorzowskiej z lotu ptaka => normalnie miody do przeglądu xD)


Trzeba było więc ponownie porowerować dziś ;]. Rano dość rześko (17-18*C), a do tego KW dodatkowo mnie umyło - dziękuje ... moje okulary również dziękują :D

Poza tym to zaliczyłem każde ...

... czerwone ...

... czy tam szare światło po drodze heh. Do roboty dojechałem jednak z pięciominutowym zapasem czasowym, a po niej już ponownie w temperaturze z "trójka" z przodu, zacząłem wracać ʘ‿ʘ.

Początek spokojny, a potem, słowna reprymenda od kolegi z pracy. Tak była DDR-ka (z kostki) obok, tak jechałem jezdnią, nie - nie słyszałem co gadasz bo miałem słuchawki na uszach :PPP. Z Bartoszem się w sumie lubimy, więc w czwartek do niego podejdę i przekażę mu że w tym miejscu Szopienickiej by mnie mógł ... czołgiem ominąć :P.

Później już na spokojnie zobaczyłem wylot ulicy którą opisywałem wczoraj ...

... przejechałem (już bez korka) na Giszowiec, następnie lasem przez piękny odcinek ...

... aż do tego brzydszego koło Gochy:

Fajny las tu był, ale pierw go załatwili górnicy ze Staszica, a później dobili drwale. Brak słów!!. A że brak słów, to wiadomo gdzie się udałem /ᐠ。ꞈ。ᐟ\

==================
Bo jak wiadomo
:

:DDDDDDDDD


Kategoria Rower

DPD 24/2021

  • DST 30.90km
  • Czas 01:26
  • VAVG 21.56km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 12 lipca 2021 | dodano: 12.07.2021



Nie ukrywam że dziwnie się jechało na DPD w poniedziałek - w ten dzień, przeważnie się regeneruje heh :D.

Weekend (no może prócz szybkich piątkowych strzałek u Zientasa) był jednak zarezerwowany pod sobotnią imprezę urodzinową Magdy, i choć pierwsi goście mieli się schodzić dopiero po 17:00 (a finalnie byli w okolicach 18:00), to ogarnąć to wszystko trzeba było. Na rower brakło czasu, i w sumie chęci :P.

Imprezka godna, niedziela po niej ... mniej :D. Wyspałem się chociaż, ale alkohol zrobił swoje, i z niedzielnych aktywności na zewnątrz to byłem ino wyrzucić śmieci :DDD. Leżenie cały dzień trochę na łóżku, trochę w wannie, trochę na wersalce poskutkowało jednak bólem kręgosłupa w okolicach godziny 03:00 w nocy, a że wieczór wcześniej skusiłem się ino na jedno bezalkoholowe, to szło pokręcić do roboty i choć trochę się "wyprostować" ;].

Najważniejszą kwestią była jednak sprawa opadów, gdzie to Ventusky mówił jasno: deszcze ino chwilę po 9:00 i między 11:00 a 12:30. Sprawdziło się, i o suchości dojechałem do Szopienic ◉‿◉.

PS: moje biuro sąsiaduje z tą linią towarową - pozdro Łukasz xD


A w robocie prócz pociągów ... ponownie gratisowe czeresienki. Ponowne podziękowanie dla kierownictwa ;)
〜(꒪꒳꒪)〜

PS2: bardzo mi się podobają te tekturowe koszyczki ʘ‿ʘ

Po dniówce miałem klasycznie wrócić przez Giszowiec, ale korkować zaczęła się już Lwowska, a o Szopienickiej to nawet szkoda gadać więc uciekłem w Górniczego Dorobku i Gospodarczą. A tam ... masakra pfff

Wycinka jak ta lala, i jedyny malutki plusik to to, że już wiem na 100% że będę miał kolejną opcje dojazdową do roboty bo łączą ul. Gospodarczą z Szopienicką:

Później już ino zjazd, D3S => gdzie postawili jakiś nowy bar za konikami ...

... Ligota, Kolejarz i z czereśniami na chatę <( ̄︶ ̄)>.

Jutro może też pojadę, a w środę kolejny służbowy teren - Chorzowska ಠ﹏ಠ.

==========
Ja tam byłem zdecydowanie wyspany (◍•ᴗ•◍) :P


xDDDD


Kategoria Rower