Lapec prowadzi tutaj blog rowerowy

Rowerowo-górski blog cyniczno-ironiczny ;]

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2021

Dystans całkowity:229.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:09:56
Średnia prędkość:20.54 km/h
Maksymalna prędkość:52.10 km/h
Suma kalorii:2395 kcal
Liczba aktywności:8
Średnio na aktywność:28.63 km i 1h 39m
Więcej statystyk

Katorga, po katordze xD

  • DST 51.02km
  • Czas 02:29
  • VAVG 20.54km/h
  • VMAX 51.63km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 25 sierpnia 2021 | dodano: 26.08.2021



Zgodnie z tym co zapowiadały pogodynki - w poniedziałek i wtorek miały nas cały czas nawiedzać deszcze niespokojne. Padało jednak lokalnie ino, takimi skokami, ale oczywiście jak kolega jechał DPD ... to zmókł xD. Ja wolałem nie ryzykować :P

Dziś we wszystkich prognozach doczytałem że miało być sucho, i tak finalnie było ;). Oczywiście zostało to pierw wykorzystane na teren służbowy (no bo jakże mogło być inaczej? ¯\_(ツ)_/¯), ale choć inwentaryzowaliśmy ulicę na której mieszkam, więc mogłem wczoraj w kadrach wypisać wyjście służbowe na cały dzień, i już od 7:10 rano zacząć pracować jako ulicznic(a) :PP.

Zrobiłem swoje (ciężko na psyche działa te ponad 5km), zakupy, ogarnąć kitku, i w środku jedzenia obiadu wziąłem przykład z tej oto istoty:

xD

Wstałem po 17:00, dokończyłem obiad, i czułem w kościach że mnie trochę połamało na tej wersalce ಠ_ಠ. Wniosek: trzeba wyjść na rower :P. Pogoda ciągle sympatyczna, polar i kurtka do plecaka, i mogłem ruszyć omijając na sam start korkującą się moją poranną uliczną katorgę. Bocznymi zakamarkami Piotrowic (+ odwiedziny Żabki coby wydać resztę żappsów :P) i Podlesia, docieram do katorgi nr. 2. W Tychach pierw Mąkołowiec, następnie Glinka i przez osiedla XYZ (nie lubię tych ich oznaczeń ಠಿ_ಠ) trafiam na jezioro paprocańskie, które to (z małym pitt-stopem) sobie okrążyłem (・◡・)

Wracając (już po ćmoku) musiałem już ubrać polar, przejechałem (ok opiszę w dokładnej, prawidłowej kolejności) osiedla "W", "T", "O", "D" i na końcu "B" (xD), po czym przez Czułów i lasy wjechałem (już po ubraniu kurtki) na katowicką Kostuchnę. Wystarczyło już więc tylko odwiedzić sklep w Ligocie (po nawodnienie) i wrócić (Magda w robocie) do /ᐠ。ꞈ。ᐟ\. 

Trasa:


Fotki:

Katowice - Podlesie :]

Nikt nam nie zabroni żniw na peryferiach stolicy Górnego Śląska!! :D

A na początku Tychów postanowiłem na parę chwil identyfikować się jako autobus miejski - a co? 

Ino one (a w sumie na niecałe półtorej minuty - MY) mogły/mogliśmy przejeżdżać :PP

Reszta (praktycznie) bez zmian:

BTW:

Taaaa pff ಠ_ಠ

Na plus na pewno => nowo odkryte miejsce na odpoczynek :)

Są hasioki, zadaszenie (za moimi plecami), grill - miejsce tak fajnie, że aż ...

... wierzba płakać przestała i się zdziwiła :DD

Na koniec jeszcze zachodzik, bo później już zdjęcia daremne wychodziły :)


Jako podsumowanie muszę zaznaczyć że Tychy się zmieniają na lepsze. Coraz więcej jest ścieżek z masy bitumicznej, ale do komfortu mega długa droga, bo ciągle się jeszcze jeździ po kostce z lewej na prawą. Do tego nigdy człowiek nie wie, kiedy mu się skończy ścieżka, i znajdzie się na chodniku ಠ_ಠ. O remontach nie wspomnę xD. A na plus zdecydowanie kierowcy - żaden nie wymusił!! Co więcej => większość widząc człowieka jadącego DDR-ką zwalnia grubo przed pasami typu P-11. Nie wierzę że to pisze ... ale brawo Tychy ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ

======================
A na koniec przesłanie dla wszystkich czytających
 

:)))))))


Kategoria Rower

Stożek (978m n.p.m.) Wisły po raz n-ty ◉‿◉

  • DST 13.84km
  • Kalorie 1327kcal
  • Aktywność Wędrówka
Niedziela, 22 sierpnia 2021 | dodano: 23.08.2021



No dokładnie :P

=======================================
A u nas po grillu zostały już tylko wspomnienia ...


... (no i pewnie trochę oponki na brzuchu heh), a dziś testy. Nie, nie testy oponki - ino butów w góry, które to kupiliśmy sobie w piątek ^_^.

Jako cel, w końcu mogłem ustawić rodzinne miasto Adasia Małysza *\0/*. Cały czas czekałem z tymi terenami na Łukasza, ale on liznął ich trochę podczas naszego (z Magdą) pobytu w Bieszczadach ʘ‿ʘ. Tak czy siak, jeszcze tam pojedziemy, więc za bardzo nie kombinowałem ze szlakiem (zwłaszcza że szła z nami czterolatka) i wymyśliłem ino taką szybką pętelkę na tytułowy Stożek do/i z Wisły Głębce (◍•ᴗ•◍).

Co to ekipy wyjazdowej, to tym razem początkowo ino dwie osoby => przynajmniej nie trzeba było kombinować ze spotkaniem ... bo moja towarzyszka spała obok :D. To ułatwiło pojawienie się na dworcu w Piotrowicach o godzinie 9:10 i ogarnięcie pierw pociągu do Skoczowa, a później przesiadki na autobuso-pociąg (o taki) ...

(BTW: Tak też można :P)

... do miejsca docelowego ◉‿◉

Środek transportu był taki jaki był, ale choć przyjechał punktualnie, i dopiero później zaczęło się komplikować ಠ﹏ಠ. W związku z wprowadzoną komunikacją zastępczą przyjechały dwa autobusy (jeden do Ustronia, drugi do Wisły) i jeden busik - do Goleszowa. Kierowca (chamski, ale kij z nim) jeszcze ryczał że ten autokar jedzie do Wisły, a kto do Ustronia, to do tego z tyłu. Nasz był puściutki, tamten zawalony po brzegi. Wniosek Grażyn? Przesiadamy się do tego pustego, a później będziemy ryczeć że chcemy do Ustronia i kropka xD. Kierowca zirytowany, ale podjechał na parking koło stacji "Ustroń", parę osób wysiadło, a kolejna śmieszka mu wyjechała ze ona chce jednak na "Ustroń Polana" xDD. Dooooobra (xD), ale później już na całe szczęście prosto do Wisły ;]. Taaaaa, znaczy prosto w korek w Wiśle (), bo oczywiście jak się remontuje tory, to trzeba też łatać jedyną drogę dojazdową od strony Skoczowa :O. Logiczne c'nie? Mogliśmy w sumie wysiąść, kupić magnesy na lodówkę, przejść ze dwa kilometry i ponownie do niego wsiąść, ale kto wiedział heh
¯\_( ͠° ͟ʖ °͠ )_/¯

Dojechaliśmy jednak do Głębiec i kolejne dwie niespodziewanki xD. Druga część ekipy (Aneta, Gosia, Bartek, Lili i pies Tofik) są gdzieś, i będą za około godzinę, a do autobuso-pociągu który gwarantował nam powrót na bilecie 10h (18zł) mieliśmy 4'52". Przypomnę że szlak był prognozowany na 4 godziny 11 minut. Kibel, ale nic nie zrobimy => sklep więc ಠಿ_ಠ. Cóż, nieczynny xDDDD. Na całe szczęście 200m dalej była już otwarta sieciówka i udało się ogarnąć artykuły pierwszej potrzeby :P.

Spóźnione "gwiazdy" z Zagłębia w końcu dojechały (autem) i mogliśmy zacząć naszą wędrówkę od stacji kolejowej :-). Na sam start, pojawiła się nawet niewielka szansa że uda się nam wyrobić z tym szlakiem, bo malutka Lilianka od razu wyraziła chęć ... bycia noszoną :D. Bartek zahartowany w noszeniu swojego uroczego osiemnaście kilo więc kto wie? => może ogarniemy ʘ‿ʘ. No nic z tych rzeczy: Gosia z Anetą szły se powolutku i radośnie z tyłu, więc już nawet przestałem się łudzić (◠‿◕). Kolejne dwa razy po 18zł to też przecież nie jest jakaś kwota, dla której trzeba psuć sobie dzień :P. 

Szliśmy leniwie, a ja co chwilę zerknąłem na telefon, bo zaczynała się "Święta Wojna"!! Gosia i Bartek (plus oczywiście Lily i Tofik) mieszkają w Sosnowcu, Kwiatek w Dąbrowie Górniczej, a Magda ... jak wiadomo również pochodzi z Sosnowca. Mecz więc katowickiej GieKSy z Zagłębiem Sosnowiec to było to, co elektryzowało!! Znaczy w sumie ino mnie (xD), no i może Tofika, ale on się nie przyznawał :PP.

Początek wiadomy - my asfaltem, a wynik:

Chwilę potem 0-1, minął następny kwadrans 0-2 (a mecz w Katowicach) i przerwa ಠ﹏ಠ. Na całe szczęście skończyło się 3-2 więc mają wybaczone stresowanie mnie :P. Próbowałem trochę dokuczać, ale bez rezultatu :D. 

Co do szlaku to raz prowadził Bartek z córką na rękach, raz Magda (jak się rozpędzi, to się nie zatrzymuje :D), a na końcu też i ja heh. Stało się to jednak tylko dlatego, że w końcu Gosia puściła mój plecak i przestałam być ciągnącym :DDD.

Finalne podejście pod schronisko przeszliśmy już samotnie z eM, gdzie weszliśmy sobie jeszcze na tytułowy szczyt, i przy popasie nastąpił podział ekipy.

Śpiewał jak Bercik nie będę (:PPP), ale reszta się zgadza!! Dawno już to widziałem :D

Geneza powrotu? Po prosto podczas pałaszowania kurczaka (Liliana też jadła - znaczy że był dobry :D) kątem oka, zobaczyłem na horyzoncie działający wyciąg. Ogólnie to nimi gardzę, ale do odjazdu 1h20", szlakiem 1'50", no chyba że nazot tak samo ... to 9 minut krócej. Pewno byśmy zdążyli, ale szkoda było stracić taką atrakcję za całe ... 10zł od osoby heh :D. 

Fajnie było, a po zjeździe już ino na szybko (z przerwą na siku :P) do parkingu i dubel tego co szliśmy popołudniu, a że z Magdą mamy trochę szybsze tempo niż przeciętne (na płaskim), to jeszcze poczekaliśmy sobie trochę na odjazd autokaru :P. 

PKS (czy jak to się tam zwie) luźny, usiedliśmy sobie z tyłu, i mogliśmy ino czekać (no ok - mnie trochę wyjątkowo Morfeusz zaatakował :D) na Ustroń xD. A w nim ... masakra => pierdyliard ludzi heh. Zdecydowanie dzień "zrobiła mi" pewna maDka, która pierw staranowała wszystkich wózkiem z bąbelkiem, a na końcu powiedziała tekst, który kończy wszelakie dyskusje: "TROCHĘ KULTURY, TU SĄ DZIECI!!!!". Nie wnikałem, bo siedziałem, i byłem/ byliśmy daleko :D.

Reszta trasy (po przesiadce na pociąg) już bez atrakcji i o godzinie 19:14 meldujemy się na Piotrowicach (◍•ᴗ•◍). Bilet 10h wykorzystany więc 101% (bo brało minuty), ale na Katowice mamy miesięczne, więc obyło bez zbrodni i oszustwa ;) :p.

Ale się rozpisałem xD. Oki, już nie marnuje wam oczu i na koniec ino dodam że opłacało się gonić to połączenie. Resztę ekipy dublowała (zdecydowanie wolniej niż my) cały odcinek i wracała do Sosnowca ... grubo ponad trzy godziny xD

Do konkretów => Trasa:


Fotki:

Nowy czerwony nośnik - stary, sentymentalny, został w domu i czeka na godne pożegnanie ←_←. Łukasz, Marzena, Magda, reszta ... Tatry chce ... ale nie te z procentami :P

Już "na szlaku"




Liliana przeważnie "na leniwca" :DDD

Widoczki ...

... i frytki :P

Już blisko ...

... i szczyt ;]

Klasyczne być musiało :P

Żyły zaś wariują - dzięki Madziu za masaż po powrocie ❤

Schronisko i pożegnanie 〜(꒪꒳꒪)〜


I na lenia :DDDDDD


I końcóweczka :)


Czasu tyle że nawet na popas wystarczyło :))))


Co do następnego wpisu, to dziś deszcze niespokojne, jutro też, w środę (ma nie padać) teren służbowy, a w czwartek i piątek dla odmiany deszcze niespokojne. Ale choć nie ma upałów ;).

============
A w domu (jeśli chodzi o mnie) klasycznie ...


... były zapiekanki ( ◜‿◝ ) :P


Kategoria Góry

Glut "na śpiocha"

  • DST 31.74km
  • Czas 01:36
  • VAVG 19.84km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 21 sierpnia 2021 | dodano: 21.08.2021



Misja "wiewiórka" została zakończona pomyślnie. Stwór przeżył, rybki również, a i kwiatom nic się nie stało - brawo my ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ :P.

Poza tym, to zaś nie mamy kaj rąk włożyć xD. W ostatnim wpisie była mowa o terenie służbowym, który się ogarnął ...

(BTW: ciągle uważam że Brynów ma najładniejsze Centrum Przesiadkowe z tych nowych w Katowicach)


... i w piątek DPD. Cóż, czwartkowy telefon od matki z informacją o sobotnim grillu na ogródku wszystko pozmieniał xD. W sobotę bowiem mieliśmy jechać po buty do Decathlonu, a w tej sytuacji trzeba było to ogarnąć wczoraj, po pracy mojej, a przed pracą Magdy - czyli w sumie bezpośrednio po mojej => z roweru więc nici heh ಠ﹏ಠ.

============
Wspomniany grill miał się zacząć o 14:30, a Magda wróciła z nocnej zmiany chwilę przed godziną 8:00 rano. Śniadanie, jakieś rozmowy i znowu wspaniałomyślny, dobroduszny i cudowny ja, stwierdziłem że żeby dziewczynie mej nie przeszkadzać ... to pójdę se na rower :P. Ze świecą takiego szukać <( ̄︶ ̄)> :D.

Co do samej jazdy to nic ciekawego. Ot, takie tam kręcenie się bez weny. Ogólny niechciej z ponowną kontrolą "moich" lasów, z początkowym kąskiem Mikołowa oraz końcowym odcinkiem przez Panewniki i Ligotę. Nawet dobrze się stało że musiałem być wcześniej w domu (sałatkę robić), bo po prostu (u mnie) to nie był dzień na jazdę. Jutro może będzie ciekawszy wpis ... bo górki 〜(꒪꒳꒪)〜

Trasa:
Fotki:
Ulica Wspólna i nikomu niepotrzebna śmieszka xD

Widoczki ʘ‿ʘ

I myk do lasu ^_^

Starganiec

Powrót

I już w domku (◔‿◔)


================
Znacie kogoś chętnego?? ¯\_ʘ‿ʘ_/¯

XDDD


Kategoria Rower

DPD 28/2021

  • DST 28.63km
  • Czas 01:19
  • VAVG 21.74km/h
  • VMAX 52.10km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 18 sierpnia 2021 | dodano: 18.08.2021



Dziś plany miałem troszkę inne, a rower zaplanowany był dopiero na jutro. Na czwartek zapowiadali bowiem najładniejszą w tym tygodniu pogodę, a to finalnie oznaczało (jak się okazało) ino jedno => teren służbowy xD. Cóż, dziś też prognozy nie były najgorsze więc wstałem, ogarnąłem siebie, śniadanie (swoje i powitałki) i ... usnąłem heh. Na całe szczęście przebudziłem się o 06:10 i już po jedenastu minutach "radośnie" kręciłem w kierunku roboty :].

(BTW: aczkolwiek kusiło :DDD)


Trasa wiadoma (przez Upadowy), atrakcji brak :P. Pęd powietrza ino mnie trochę denerwował (bryle zostały w domu na półce) bo oczy mi łzawiły, ale ogólnie było dobrze, i najważniejsze że zdążyłem dojechać do roboty ... nawet z minutowym zapasem czasowym (◍•ᴗ•◍). Nie goniłem się jednak szczególnie na końcówce :P.

Fotka (ze świateł) ino jedna ...

... gdyż do tych poniżej się nie zaliczam :P


Po pracy z góry miałem ustaloną trasę, bo koleżanka poprosiła mnie żebym jej służbowo zobaczył jedno drzewo na Piotrowicach => żaden problem ʘ‿ʘ.

Początkowy odcinek przejechałem jeszcze z kolegą (z zamiłowaniem do dziwnych DDR-ek) z mojego działu ...

... a od Nikiszowca już samotnie przez Giszowiec, lasy i Ochojec ... prosto do (świetlanej przyszłości mu nie wróżę) drzewa :P


Później już ino szybki dojazd do M&M-sek 。◕‿◕。. Kolejne DPD pewno już w piątek ^_^.

==============
Jutro ul. Jankego więc będę miał pokusy do zmiany roboty, bo Lidla mam na trasie :D



No mnie też :DD


Kategoria Rower

Kształcić nowe (884m n.p.m.) pokolenie ^_^

  • DST 11.14km
  • Kalorie 1068kcal
  • Aktywność Wędrówka
Sobota, 14 sierpnia 2021 | dodano: 15.08.2021


Ja wcale nie śpię!! Taaa, czyli tak samo jak ja dziś rano idąc na pociąg heh. Zaspany, ale skoro rodzinka z podpoznańskiego Skórzewa urlopuje się w moich okolicach, to spotkać się przecież trzeba było ^_^

Pociąg (ziew) o 7:06 i po niecałej półtorej godzinie melduję się Pietrzykowicach Żywieckich, gdzie już czeka z Kuzyn i już nie taka mała Tosia xD. Dzięki za podwózkę, i kawkę, i klachy => pominę fakt, że wylądowałem w więzieniu na 10 lat - dzieci :D.

Wypuszczony na wolność jednak zostałem i po około 20 minutach jazdy (+ sklep z płazem w logo), meldujemy się na parkingu w okolicach przełęczy kocierskiej ʘ‿ʘ. Szlak praktycznie w te i nazot, ale maluchy super dała radę ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ. Dziś zdecydowanie nie chodziło nam o kilometry, tylko żeby bajtle miały uciechę ;)

Wleźliśmy więc na Potrójna, tam pierw na punkt widokowy sam, później z ekipą, później schronisko (na lody) ... i w dół ^_^. Końcówka w dwóch grupach heh => przodem ja i Antonina, a "gonili" nas: Kuzyn, Magda (popularne imię w naszej rodzinie :D) i Leon (nie, nie samochód zaprzyjaźnionych) :D.

Po złączeniu sił szybka analiza i wyszło mi że powinniśmy zdąrzyć na mój zaplanowany pociąg, i zamknąć koszty wyjazdu w bilecie 10h. Jakoś specjalnie mi nie zależało, ale skoro była możliwość, to czemu nie skorzystać? ¯\_(ツ)_/¯

Trasa => Marzeny rodzinne strony?? XD

Fotki:
Początek ^_^

I szlak 〜(꒪꒳꒪)〜

Szczytowo heh




Coś z zejścia - jagód i malin wuchta ◉‿◉



Podziękował za towarzysko, klachy, odbiór i odwóz do Pietrzykowic, i oczywiście dzięki dla Kuzyna za napój na drogę :D. Udało się go wypić, a później Morfeusz :D. Budzik był nastawiony, ale obudziłem się już w Żwakowie - w sumie wystarczyło :D

===========
Po powrocie miałem jeszcze w planach polatać trochę kukizem po podłogach, ale jest weekend i olałem :PPPP


Dzięki i to następnego  >.<


Kategoria Góry

DPD 27/2021

  • DST 31.15km
  • Czas 01:27
  • VAVG 21.48km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 12 sierpnia 2021 | dodano: 12.08.2021


Trollking dopiero nadrabia więc trochę zajmie zanim zobaczy powyższą powitałke i śmiecha :P

Dziś już wyspany jak nic (wcześniejsze uśnięcie i późniejsze obudzenie się) ...

... pojechałem ponownie do roboty kołem. Było zimniej aniżeli wczoraj, ale na szczęście zabrałem (wspomnienia pandemiczne xD) ze sobą komin na szyje i było względnie ;]. Dojazd klasycznie, powrót też, ale z dołożeniem Ligoty :]. Nie ma komciów, nie ma pisania :P

Jutro dzień bez roweru: bo pierw teren służbowy, później wycieczka do OBI po trawę dla kitku, a na koniec okna muszę umyć bo jak to śp. Tola mówiła "świata nie widać" xD.

Fotki:
D3S z górki z rana ...

... i pętla na Brynowie z powrotu 〜(꒪꒳꒪)〜


==================
Co do obiadu, to na całe szczęście mój kurczak był już praktycznie na gazie heh


:PPPPPPPP



DPD 26/2021

  • DST 28.85km
  • Czas 01:24
  • VAVG 20.61km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 11 sierpnia 2021 | dodano: 11.08.2021




Niestety wczoraj "posiedziałem" do prawie 01:00 w nocy, a wstałem o 5:20. Pięć godzin snu jestem zupełnie w stanie zrozumieć, ale niecałe cztery i pół to jednak troszkę za mało :D. Spakowany jednak byłem, do tego wczoraj w końcu wymieniłem dętkę (tą z uszkodzonym wentylem) więc trzeba było potestować
ᕙ( • ‿ • )ᕗ

DPD się może nie najlepiej do tego nadawało, ale co się przecież mogło stać? ;]. I oczywiście nic się nie stało, a ja na spokojnie dojechałem sobie do roboty (chyba???) klasycznie przez D3S i Zawodzie. Te "chyba" to tylko słonko ...

... które to oślepiało mnie przez całą drogę. Chwała okularom przeciwsłonecznym heh :)

Po pracy pojechałem też klasycznie przez Giszowiec i odbiłem tylko (coś sprawdzić) na ulicę Jagodową, skąd fotka ...

... na Ochojec ◉‿◉

Rano było trochę za zimno, popołudniu trochę za wietrznie, ale jutro chyba też podjadę rowerem bo w piątek ponownie teren służbowy O_o.

========
Najważniejszy jednak jest fakt, że weekend ma być kapitalny - a w niedzielę nawet 33*C
ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ

:DDDDDDD 


Kategoria Rower

Kontrolnie

  • DST 32.63km
  • Czas 01:41
  • VAVG 19.38km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 10 sierpnia 2021 | dodano: 11.08.2021



No proszę - brało trzech dni do miesiąca bez roweru heh. Znaczy bardzo dobrze służył jako wieszak, ale chyba nie do końca do tego został stworzony :P. Urlop jak wiadomo był chodzony, a jak już było trochę czasu na kręcenie to padało, a jak nie padało ... to trzeba było "gonić" tereny służbowe xD. Zresztą tak samo jak dziś:

(BTW:)

Ulica Kościuszki do wdzięcznych nie należy, ale choć w tym roku wysłano nas tam dwóch ...

... przez co ryzyko zostania mokrą planom zostało choć trochę zniwelowane xD.

Spaliny, kurz i hałas zrobiły jednak swoje, i po powrocie do domu stwierdziłem że muszę odpocząć w lesie ʘ‿ʘ. Jazda zwyczajnie bez celu, takie tam kręcenie się po "moich" lasach panewnickich, gdzie dodatkowo chciałem sprawdzić czy korniki mi czegoś znowu nie wycieli. W sumie to nie mam nic więcej do napisania :P. Lasy, trochę asfaltu, a na końcu odwiedziny sklepu z płazem w logo po rzeczy niezbędne :))

Trasa:



Fotki:
Leśnie 


A tu ...

...
olałem taplanie się w błocie i pojechałem sobie takim oto sympatycznym singielkiem wzdłuż Kłodnicy ^_^

Szkoda że był taki króciutki (◠‿◕)

Kąsek Rudy Śląskiej (asfaltowo) i ponownie w lasach => kolejno: gdzieś, Przestań i Rybaczówka 

Inne atrakcje czyli nowy kościółek braci MNIEJSZYCH (!!!) ...

... i domeczek (w budowie) Arka Milika w dolinie Kłodnicy ʘ‿ʘ

Końcówka to już tylko powrót na dworzec odebrać Magdę, która to jechała z ciężką torbą ogrodowych maszketów od jej Ojca - lubię :)
A co najważniejsze, nowych wycinek nie stwierdzono <( ̄︶ ̄)>

====================
I szacuneczek, choć Szwedów nie lubię :P


Kategoria Rower