Zbiornik Świnna Poręba przez Wenecję
-
DST
116.25km
-
Czas
05:04
-
VAVG
22.94km/h
-
VMAX
59.07km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Fajny taki dzień w środku tygodnia na odpoczynek :)
Planowo to nawet mocno myślałem nad urlopem poniedziałek - wtorek lub czwartek - piątek, no ale po weekendzie byłem wypoczęty, a jutro sprawy MOPS-owe u babuszki więc myknę se teren S.O.S, a później już piątek więc raczej "przekibluje". Zresztą i tak w robocie mało co się dzieje bez przełożonej sesese ;)
Dobra, w sumie to żartowałem z tym odpoczynkiem heh.
Na początku tygodnia "zapukał" do mnie Filip z propozycją przełożenia wcześniej zaplanowanej wycieczki kremówkowo-zalewowej z soboty na dziś. Pierwotnie dość średnio do tego podszedłem, ale po analizie stwierdziłem że w sumie czemu nie? Do tour-u dołączył jeszcze Diobeł i mogliśmy się spotkać (EDIT: jednak bez Marcina) na dworcu w Katowicach o godzinie 8:00 i wsiąść do taniego pociągu do Oświęcimia. Hmmm, dość średnio to zabrzmiało xD No ale co jak co, 6zł i nudne i znane 37 kilometrów zaoszczędzone.
Niby fajnie, ale zgrzyt musiał być. Wielkie gratulacje dla Kulei Ślunskich za skład, jp tramwaje są dłuższe :-\ Droga częściowo na stojąco, częściowo na siedząco (na schodach) spłynęła na całe szczęście dość szybko i po 50 minutach mogliśmy ruszyć. Z zuga zapamiętam bankowo że od boreliozy wypadają oczy i odpadają uszy (!!!) więc uważać na kleszcze (:D) i kłótnie Sebixa z Górnikami, którzy jechali na wycieczkę rowerową. Pierw wyszedł, a później z bezpieczniejszej odległości się na solo na dworcu umawiał :D No według mnie to by go trochę pozamiatali, więc ino ich opluł i się oddalił xD
================================================
Początek wycieczki: Na spokojnie przejechaliśmy dość średnią DDR-ką przez Oświęcim (choć nie ma co wybrzydzać => Tychy i tak mogą się uczyć heh) i skierowaliśmy się w stronę Wadowic. Tu jeszcze nie było aż tak mocno widać że kierujemy się w stronę pagórków - owszem były jakieś tam wjazdy, ale to nie było to co później. Aaa jeszcze miał być Pitt Stop gdzieś ... no ale nie wyszedł xD Za to były pierwsze widoki, których dziś nie brakowało, oj nie ;-)
W Wadowicach chwila odpoczynku i jazda nad Skawę, gdzie w końcu udało się na chwilę stanąć, ogarnąć drugie śniadanie i kapkę chmielu. Po przerwie pojechaliśmy na jakieś tam wysoki punkt, gdzie miał być asfalt - no niestety go nie było więc ... pierwszy malutki wypych. Kolejno lasami po kamieniach, chwila zjazdu i oczom moim ukazała się cyferka "14" na znaku pod górkę. Wjazd 14% na odcinku około 1,3km? => to zdecydowanie nie dla mnie. Filip wjechał (za co mega szacun), ja wepchałem i tak każdy swoim sposobem dotarł na górkę.
Później już to co misie lubią najbardziej czyli zjazd z tych 14%. Nie powiem, nawet przed tym odcinkiem miałem na blacie "Vmaxa" na poziomie około 53 km/h, ale tu gdyby nie kręta droga, dało się wykręcić spokojnie około 70km/h. No nic, lubię swoje kolana, łokcie i brodę, więc niestety trzeba było przyhamować, ale uwierzcie mi że ściana w dół była konkretna ^_^
Jeszcze raz próbowałam dojść do przynajmniej 60 km/h, no ale się nie udało - niech będzie tyle ile jest. I tak miody wynik ;]
Kolejno wymyśliliśmy że omijamy w miarę główne drogi i kierujemy się na Zator troszkę "po boczku". Oprócz tam lekkich nieporozumień z trasą, udaje się nam osiągnąć wyżej wymieniony cel i mogliśmy oceniać nasz czas do powrotnego pociągu. Było średnio. Nadmienię ino że goniliśmy przedostatni pociąg - szkopuł w tym że między jednym a drugim było ... dwie i pół godziny odstępu xD. Trudno, trzeba ciś. Po malutkim i szybkim Pitt Stopie, rura na Nadwiślany Szlak Rowerowy i wiecie co? wiało, a do pociągu coraz mniej czasu.
Ogólnie trzeci raz robiłem ten odcinek i ino raz było fajnie, bo wiatr duł w plecki. Wniosek - NSR robić zawsze z Oświęcimia, nigdy na odwrót.
Fajnie tak, Filip na luzie, a ja staruszek musiałem młokosa gonić. Dobrze że choć udawało się chować za kolegą przed wiatrem, bo jednak on już tam mega utrudniał. A jeszcze na chwilę zatrzymam się na temacie wiatru. Był uczciwy, fakt na końcówce mnie w sumie zniszczył, no ale przed południem trochę pomógł, więc ma wszystkie grzechy wybaczone :-)
Dworzec (po około 25km od Pitt Stopu) udało się ogarnąć z około 20 minutowym zapasem, więc Filip poszedł sobie po jakieś zakupy, a później mogliśmy już tylko udać na dworzec żeby ... zobaczysz ten sam skurwiały (przepraszam) pociąg co nas przywiózł .... Tym razem (na całe szczęście bardzo dużo osób pojechało do Krakowa) wróciliśmy w sumie na pusto, choć oczywiście wszystkie "wieszaki" na rowery były już zajęte. W Kato pozostał mi ino odcinek do garażu, który ogarnąłem przez Załęże. Pozytywnie :)
Dzięki Filip za trasę, było godnie choć myślałem że trochę mniej górek będzie xD
Trasy:
Brynów - Kato - Brynów => https://www.relive.cc/view/e1178711003
Właściwa => https://www.relive.cc/view/e1178290242
Wyszło ponad 700m przewyższenia, tak na marginesie, na moje standardowo nie patrzeć heh ;)
Fotki:
Kolej transatlantycka ...
Ścisk jak w pociągu do ... a nieważne xD
Migawki z pierwszego etapu, Kaj nie pojadę to ... Piotro mnie prześladuje xD
PS: Jak widać, drogi w stanie różnym
Widoczek na Beskid Mały
Wadowice i durna scena psująca fotkę rynku
PS2: Kremówki jednak nie zjadłem - miałem sznity na otro sesese ;))
Wyjaśnienie tytułu ;)
Śniadanko na rzeczką
Odcinekasfaltowy gruntowy :D
14% z końcówki :D
Na celu => doopy nie urywało xD
Z powrotu, skoro nikt mi fotek nie robił, to coby tu?
Kij, ponoć fotki w lustrze modne ;]
Ponownie widoczki
Kukurydzowa droga na koniec bo ...
... Filip mi wszystko z Nadwiślanego pousuwał heh
Co jak co, do następnego ;]
==============================================================
A i właśnie => wyczuwam potencjał na piździernik :D
W Wadowicach chwila odpoczynku i jazda nad Skawę, gdzie w końcu udało się na chwilę stanąć, ogarnąć drugie śniadanie i kapkę chmielu. Po przerwie pojechaliśmy na jakieś tam wysoki punkt, gdzie miał być asfalt - no niestety go nie było więc ... pierwszy malutki wypych. Kolejno lasami po kamieniach, chwila zjazdu i oczom moim ukazała się cyferka "14" na znaku pod górkę. Wjazd 14% na odcinku około 1,3km? => to zdecydowanie nie dla mnie. Filip wjechał (za co mega szacun), ja wepchałem i tak każdy swoim sposobem dotarł na górkę.
Później już to co misie lubią najbardziej czyli zjazd z tych 14%. Nie powiem, nawet przed tym odcinkiem miałem na blacie "Vmaxa" na poziomie około 53 km/h, ale tu gdyby nie kręta droga, dało się wykręcić spokojnie około 70km/h. No nic, lubię swoje kolana, łokcie i brodę, więc niestety trzeba było przyhamować, ale uwierzcie mi że ściana w dół była konkretna ^_^
Jeszcze raz próbowałam dojść do przynajmniej 60 km/h, no ale się nie udało - niech będzie tyle ile jest. I tak miody wynik ;]
Kolejno wymyśliliśmy że omijamy w miarę główne drogi i kierujemy się na Zator troszkę "po boczku". Oprócz tam lekkich nieporozumień z trasą, udaje się nam osiągnąć wyżej wymieniony cel i mogliśmy oceniać nasz czas do powrotnego pociągu. Było średnio. Nadmienię ino że goniliśmy przedostatni pociąg - szkopuł w tym że między jednym a drugim było ... dwie i pół godziny odstępu xD. Trudno, trzeba ciś. Po malutkim i szybkim Pitt Stopie, rura na Nadwiślany Szlak Rowerowy i wiecie co? wiało, a do pociągu coraz mniej czasu.
Ogólnie trzeci raz robiłem ten odcinek i ino raz było fajnie, bo wiatr duł w plecki. Wniosek - NSR robić zawsze z Oświęcimia, nigdy na odwrót.
Fajnie tak, Filip na luzie, a ja staruszek musiałem młokosa gonić. Dobrze że choć udawało się chować za kolegą przed wiatrem, bo jednak on już tam mega utrudniał. A jeszcze na chwilę zatrzymam się na temacie wiatru. Był uczciwy, fakt na końcówce mnie w sumie zniszczył, no ale przed południem trochę pomógł, więc ma wszystkie grzechy wybaczone :-)
Dworzec (po około 25km od Pitt Stopu) udało się ogarnąć z około 20 minutowym zapasem, więc Filip poszedł sobie po jakieś zakupy, a później mogliśmy już tylko udać na dworzec żeby ... zobaczysz ten sam skurwiały (przepraszam) pociąg co nas przywiózł .... Tym razem (na całe szczęście bardzo dużo osób pojechało do Krakowa) wróciliśmy w sumie na pusto, choć oczywiście wszystkie "wieszaki" na rowery były już zajęte. W Kato pozostał mi ino odcinek do garażu, który ogarnąłem przez Załęże. Pozytywnie :)
Dzięki Filip za trasę, było godnie choć myślałem że trochę mniej górek będzie xD
Trasy:
Brynów - Kato - Brynów => https://www.relive.cc/view/e1178711003
Właściwa => https://www.relive.cc/view/e1178290242
Wyszło ponad 700m przewyższenia, tak na marginesie, na moje standardowo nie patrzeć heh ;)
Fotki:
Kolej transatlantycka ...
Ścisk jak w pociągu do ... a nieważne xD
Migawki z pierwszego etapu, Kaj nie pojadę to ... Piotro mnie prześladuje xD
PS: Jak widać, drogi w stanie różnym
Widoczek na Beskid Mały
Wadowice i durna scena psująca fotkę rynku
PS2: Kremówki jednak nie zjadłem - miałem sznity na otro sesese ;))
Wyjaśnienie tytułu ;)
Śniadanko na rzeczką
Odcinek
14% z końcówki :D
Na celu => doopy nie urywało xD
Z powrotu, skoro nikt mi fotek nie robił, to coby tu?
Kij, ponoć fotki w lustrze modne ;]
Ponownie widoczki
Kukurydzowa droga na koniec bo ...
... Filip mi wszystko z Nadwiślanego pousuwał heh
Co jak co, do następnego ;]
==============================================================
A i właśnie => wyczuwam potencjał na piździernik :D
Kategoria Rower
komentarze
Łukasz | 16:59 niedziela, 19 sierpnia 2018 | linkuj
Heh no rejony pagórkowate to w sumie nic dziwnego, że taki podjazd mógł się napatoczyć. Respekt za całokształt. Widoczki fajne, ten pośpiech tylko trochę niepotrzebny:P
Mazia | 16:35 niedziela, 19 sierpnia 2018 | linkuj
Tak właśnie zastanawialiśmy się czy Was spotkamy na trasie :D
gizmo201 | 09:07 piątek, 17 sierpnia 2018 | linkuj
Góra Żar w żadnym momencie nie ma więcej niż 11% średnio jest 5.5% więc picu picu i na górce.
gizmo201 | 03:45 piątek, 17 sierpnia 2018 | linkuj
Tamtejsza nicość jest nudna, długo długo tam nie zawitam. Teraz w planie jest Opawa i zostanie ino objazd Gorców hue hue
Trollking | 20:53 czwartek, 16 sierpnia 2018 | linkuj
Te 14% aż nęci - mniam mniam mniam :)
Cel doopę órwau, nie bądź taki skromny :)
Elfy są wbrew pozorom całkiem pojemne, a nawet jeśli nie, mają ładne pyski :)
Cel doopę órwau, nie bądź taki skromny :)
Elfy są wbrew pozorom całkiem pojemne, a nawet jeśli nie, mają ładne pyski :)
gizmo201 | 19:38 czwartek, 16 sierpnia 2018 | linkuj
Najfajniejsza rzecz to średnia, dalej się dziwię skąd ta różnica jak to Ja ciągle naginałem i poczekiwałem na cb. A góreczka była zacna taka na śniadanie idealna, w przerwie między jednym kęsem bułki, a drugim. Takie mocne 3 dam jej, gdyby zmusiła mnie do użycia mniejszych przełożeń i kadencja w siłową jazdę się przerodziła to byłaby PIĄTECZKA!
Komentuj