Lapec prowadzi tutaj blog rowerowy

Rowerowo-górski blog cyniczno-ironiczny ;]

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2021

Dystans całkowity:434.24 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:16:29
Średnia prędkość:20.89 km/h
Suma kalorii:8612 kcal
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:31.02 km i 1h 49m
Więcej statystyk

DPD 36/2021

  • DST 32.14km
  • Czas 01:34
  • VAVG 20.51km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 30 września 2021 | dodano: 30.09.2021



Kolanko jeszcze coś tam ćmi, ale nogi już o górach zapomniały i można było pokręcić dziś rano do miejsca wiadomego:

ಠ_ಠ

============
Wyjechałem o 6:15 (dobry czas) i na "dzień dobry" slalom gigant między ... emerytami xD. Nie wiem co rozdawali na mieście, ale wyszli jak ślimaki po deszczu heh. A co do deszczu, to podczas jazdy (przez Zawodzie) po nocnych opadach miałem jeszcze trochę mokre nawierzchnie pod kołami, ale ogólnie jechało się praktycznie idealnie. Lepiej by było ino jakbym zabrał dobrą parę rękawiczek ... a nie dwie lewe XDDDDDDDD.

W moim przypadku po ośmiu godzinach zarabiania pieniążków mogłem wrócić (też klasycznie przez Giszowiec) na chatę. Dziś było fajnie termicznie, bo jechałem praktycznie tak samo ubrany i rano i po południu 〜(꒪꒳꒪)〜

Ogólnie to bez atrakcji i ino jedno pozytywne zaskoczenie. Ulice (jednokierunkową) Zielonogórską zrobili rowerowo dwukierunkową. Super - dziękuję ◉‿◉.

Rano to zobaczyłem ...
... a na powrocie musiałem sprawdzić reakcję kierowców na w/w fakt sesese :PNiestety ... żaden nie zatrąbił xD. Co więcej, większość z nich, widząc jadącego mnie zjeżdżała bliżej prawego krawężnika cobym miał więcej miejsca przy parkingu ʘ‿ʘ. Lubię tych naszych samochodziarzy ( ◜‿◝ )

=================
Co do podsumowania miesiąca, to klasycznie bez szaleństw ... ale (patrząc ogólnie na 2021r.) to choć obyło się bez tragedii :P
Wrzesień (stan na dziś rano) butnie musiał się obronić, bo dużo chodzonego było => Szczyrk, Czechy, ostania Słowacja, jura itp. ;]

Skończyły(??) mi się za to tereny służbowe, ale do 3k brakuje ino 570km => pestka jak na trzy miesiące :)

==============
Jutro zobaczę czym się do roboty dostanę => ta opcja z psami też w sumie nie jest głupia :DDDD


Kategoria Rower

Sivy (1805m n.p.m.) vrch

  • DST 21.74km
  • Kalorie 2084kcal
  • Aktywność Wędrówka
Niedziela, 26 września 2021 | dodano: 27.09.2021



Tak jak pisałem we wczorajszym wpisie - wyspałem się xD. Niestety wiąże się to z tym, że wstałem oczywiście połamany => SKS XD. Na całe szczęście z Panem byliśmy umówieni dopiero na godzinę 10:00, więc miałem grubo ponad dwie godziny żeby doprowadzić się do ładu i składu heh. Domek zdany, pół godziny jazdy, i meldujemy się na naszym drugim i ostatnim tego wyjazdu szlaku ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ.

Planowo mieliśmy tytułowy Sivy robić od trochę innego miejsca, ale po a) szło go skrócić (dublując) do 8km, a po b) ostatnie 5km było asfaltem więc można było kogoś zostawić w Zubercu i później podjechać po niego/nich autem ^_^.

A co do genezy wyboru szczytu, to chciałem na niego wejść już od jakiś dwóch lat. W końcu się udało heh ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ. Ale od początku: parking DARMOWY (!!!) => szacun (kolejny) dla Słowaków ʘ‿ʘ. Wejście do lasu ... również. Do tego brak wycinek - to tak się da????. I praktycznie zerowy ruch pieszy na szlaku ◉‿◉.

Szybkie zorganizowanie się i ruszamy szlakiem czerwonym. Tu wygrał zdecydowanie Łukasz, bo poszedł sobie w krótkich spodenkach a było ciepło aż miło 。◕‿◕。. Z każdym krokiem napieraliśmy wysokości, odwiedziliśmy (i zrobiliśmy sobie postój) na kapitalnym punkcie widokowym, wróciliśmy na szlak ... i nie mogło być za kolorowo :/. Delikatna kontuzja kolana spowodowała że puściłem chłopaków przodem, a sam walcząc sam ze sobą próbowałem za bardzo nie zamulić xD. Miałem czas => bo ja, Janiol i Bartek mieliśmy w poniedziałek wolne, a Łukasz zapewnił mnie że mu się szczególnie nie spieszy :-).

Tuptałem sobie więc spokojnie, a na szczycie nastąpiło połączenie sił i czas dla fotoreporterów :). Zejście (dłuuuuuugie) pierw wspólnie, a później koledzy mi znowu uciekli xD. Oczywiście później poczekali, ale bardziej niż na gonitwie za nimi, zależało mi na zdrowiu <( ̄︶ ̄)>. Zwłaszcza że ciągle czekam na "złotą polską jesień" heh.

Zeszliśmy ze szlaku, później jakiś pożarówka, mieścina, i meldujemy się administracyjnie w Zubercu gdzie misja "sklep". Łukasz na internecie zobaczył że jest jeden czynny ... no ale nie był xD. Za to ten co go na mapie nie było, yyy był ಠ﹏ಠ. Nie wiem czy do końca legalnie, bo Pan się wystraszył czy Michał ma kamerkę (to była nawigacja Garmin xD), ale był :P. Zakupy i (asfaltem) komu w drogę temu trampki :PPP.

Misja kitku, popitek piwkowy (znaczy trójka z nas :D) i te niecałe 5km nawet nie wiem kiedy spłynęło ಠಿ_ಠಿ. Przy aucie jeszcze misja gwiazdki (mega były!!!) i nazad do ojczyzny (•‿•). Droga, Morfeusz, droga, McDonald's i melduję się u Majki na chacie heh. Ponoć dała dość niezły koncert po moim wczorajszym wyjściu :D

ROZLICZENI, PODZIĘKOWAŁ, I CZEKAMY NA PRODUKCJĘ SZPILBERA <( ̄︶ ̄)>

(o tu jest miejsce na filmik :PPPPP)
EDIT: JUŻ JEST ◉‿◉


BTW: kolano rozmasowane (dzięki Madziu ❤), ale chyba sobie trochę odpocznę, bo jednak coś jest nie tak. Raczej typowy dyskomfort - ale nie ma co kusić losu (◠‿◕)

Trasa:


Fotki:
Widok z domku - Bartek nie wytrzymał, i poszedł samoloty oczywiście oglądać heh
Dojazd ^_^

I ruszamy ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ
Nieplanowane odbicie na punkt widokowy ...

... nie powiem => godne ʘ‿ʘ


Kierowca jeszcze mógł cztery procenty przyjąć ;)

Idziemy dalej


A tam byliśmy ...

... a tu sesja "Gandalfa" :DDDDD
Coraz ładniej 。◕‿◕。






I szczyt <( ̄︶ ̄)>


Schodzimy ^_^




Tam byliśmy ^_^

Nudny odcinek - i nudny ból kolana xD

Jagód ciągle pod dostatkiem hehCoraz bliżej Zubreca
Posiedzenie polskiego rządu ...

... i miasto (•‿•)
Jeszcze dokarmienie jednego malutkiego kitkuBTW: faktycznie => jakby Marzena albo Magda była z nami, to bankowo ten kot by był u któregoś z nas w domu wylądował heh. Szedł dość długo za nami ;)

Końcówka już po ćmoku xD

Plus gwiazdki ^_^


W tym roku jeszcze może uda się ogarnąć Czerwone Wierchy z kobietami. Ale to się jeszcze zobaczy ;).

=============
A co do ostatnich wczorajszych komentarzy to ... :P


Choć kto wie? ¯\_(ツ)_/¯ ...

... XDDDDDDDD


Kategoria Góry

Baranec (2184m. n.p.m) bez płaczącego

  • DST 18.65km
  • Kalorie 1788kcal
  • Aktywność Wędrówka
Sobota, 25 września 2021 | dodano: 26.09.2021







Taka tradycja ( ◜‿◝ ). Jesienny wyjazd w najwyższe "polskie" górki musi się odbyć - koniec i kropka :P.

Rok temu pojechałem tylko z Janiolem, a w tym dołączyli do nas jeszcze Łukasz i Bartek 〜(꒪꒳꒪)〜. 

Co do genezy, to podczas grilla na Klimontowie Bartek zagadał (w sumie to nie pierwszy raz) o jakiś weekend w górach. No to Tatry stwierdziłem :P. Termin? => ostatni weekend września ←_←. Kolega się zgodził, dodatkowo zaproponował że zapyta się jakiegoś Kuzyna, a ja Michała i Łukasza ^_^.

Kuzyn do końca nie wiedział (finalnie nie pojechał), a z moimi kolegami była w miarę klarowna sytuacja. Łukasz raczej ogarnie, Janiol raczej nie. Im bliżej jednak terminu, tym było bardziej zagmatwane ಠ_ಠ. Finalnie wyszło że eMdzeJ załatwił wolne, a Łukasz nie xD. Elastycznym trzeba jednak być, i po konsultacjach wyszło że jedziemy ino na sobota-niedziela, z założeniem, że wyjeżdżamy wczas rano, a wracamy następnego dnia późno wieczorem. No i tyle z rzeczy oczywistych, a najgorsze było to, że jeszcze dzień przed wyjazdem nie widzieliśmy dokładnie gdzie śpimy i co robimy xD.

Domek udało się jednak dość sprawnie ogarnąć i mogliśmy ruszyć (chwilę po godzinie 04:30) w kierunku wysokich górek. Jazda - Morfeusz - jazda, i chwilę przed godziną 8:30 meldujemy się na parkingu ◉‿◉. Całkiem porządnym że dodam (4€), bo tańszym niż w Karpaczu xD. Wstęp "do lasu" darmowy (brawo sąsiedzi), pierw asfaltem (coby się obudzić) i dość sprawnie meldujemy się pod schroniskiem "Ziarska Chata".

Tam chwila postoju i zaczęliśmy mozolnie nabierać wysokości ◉‿◉. Z jednym małym zboczeniem że szlaku (jeziorko => pewno Szpilberg dołoży do filmiku) docieramy do Ziarskiego Sedla (1917m n.p.m.), skąd mieliśmy iść na mój planowany Placlivy Rohac. Był on jednak niższy od tytułowego Baranca, więc odpuściliśmy iście góra - dół tym samym szlakiem :P.

Im bliżej celu, tym jednak było gorzej heh. Zmęczenie, mało snu, mgła, wiatr, ale finalnie udało się szczyt zdobyć <( ̄︶ ̄)>. Na nim spokojny popas i zaczęliśmy schodzić ;). Pierw mgła, później MEGA widokowo i z końcówką "na rzęsach" meldujemy się w aucie. Pół godziny jazdy i w domku ;). Domek również mega spoko (ponad 60m² za 47zł/os/noc O_o) a po prysznicu, no cóż ... pospałem ¯\_(ツ)_/¯

:DDDDDD

Trasa:


Fotki:
Początek szlaku ^_^

Asfaltowo =_=

I schronisko, gdzie popas <( ̄︶ ̄)>

Nazot na szlaku

Widoczki ...



... i klasyka :P


Jeszcze spoko ...


... i się zaczęło xD



Coraz bliżej ...

... już (prawie xD) widać ...

... i cel <( ̄︶ ̄)>

Ekipa wyjazdowa ←_←

Schodzimy ...

... a po około godzinie, zaczęły się nawet widoki pokazywać heh ʘ‿ʘ


Końcóweczka ...

... i poprzez Lidla do bazy w Liptowskim Mikulaszu ◉‿◉


========
Dziś bez śmiechu - ino informacyjnie. Nastał czas coby być poważnym. Długo to nam to z Magdą nie zajęło, ale pochwalić się wypada <( ̄︶ ̄)>


Pierwszy darmowy świeżak (bocian Bolek) jest nasz, teraz zbieramy na wiewiórkę :P. A poza tym, to bez zmian :PPPPPPPPPPP


Kategoria Góry

DPD 35/2021

  • DST 30.40km
  • Czas 01:28
  • VAVG 20.73km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 21 września 2021 | dodano: 21.09.2021


Tak, sprzątanie kuchni i korytarza do godziny 00:15, później wanna, wybieganie kota i położenie się spać przed godziną pierwszą w nocy to nie był za dobry pomysł. Zwłaszcza, jak się ma (wyjątkowo :D) na ranną zmianą :P.

Wstałem chwilę przed szóstą, ogarnąłem się, sprawdziłem temperaturę na zewnętrznym i ... zacząłem szukać rękawiczek długopalczastych. Zawsze były w jednej półce, ale od czerwca, się tu trochę poprzestawiało heh. Znaleźć się je jednak udało, już wychodziłem, i stwierdziłem że sprawdzę czy Majka ma jedzenie. No nie miała, dałem, wychodzę zaś. No jak rany - wczoraj po DPD mi Magda drzwi otwierała, to klucze są na samym dole plecaka ಠ_ಠ. Fajnie, zamknąłem drzwi i była 06:24
ಠ﹏ಠ.

Jedyne szansę na punktualny dojazd do roboty to zielona fala i "Upadowy". Taaa ....

... któżby się mogł tego spodziewać ¯\_(ツ)_/¯

Dzięki olewce gonitwy udało się choć uwiecznić kapitalny wchodzik ...
... i o 07:05 pogadać sobie z kadrową o tym, jak się jeździ przy +5*C. Taka była ponoć temperatura, choć odczuwalne było pewno więcej - dzięki słonko ᕙ(☉ਊ☉)ᕗ.

==============
W pracy (prócz oczywiście pracy) urodziny mojego szefa, więc było trochę oficjalnej laby :P. Ciacho dobre, ale zrobiliśmy jedną, małą złą rzecz => pochwaliliśmy pogodę xD.

Ruszyłem do domu normalnie o 15:00, i na sam start (przez korek w Szopienicach) olałem trasę przez Giszowiec. Na Zawodziu zobaczyłem czemu => zakorkowana DK-86. Uśmiechnąłem się pod nosem, a po chwili ... to samo pewnie uczynili kierowcy w moją stronę. Zaczęło padać ಠಿ_ಠ. A miało zacząć dopiero po 17:00 ¯\_ಠ_ಠ_/¯. 

Postanowiłem więc przeczekać chwilę pod mostem na D3S ^_^

Przeszło - ruszyłem! Po dwustu metrach znowu padało. Dojechałem pod mostek znany z końcówki Oświęcimia ... i przestało ಠ‿ಠ. Ruszyłem - zaś zaczęło, ale delikatnie. Olałem więc postój na Centrum Przesiadkowym i ... luneło ರ_ರ. Dojechałem ino na chwilę na parking pod "Libero" i stwierdziłem że bardziej mokry już nie będę - jadę:

Zaskoczony nie byłem że znowu zaczęło walić żabami ¯\_ಠ_ಠ_/¯.

Na całe szczęście (xD), w Piotrowicach się przejaśniło hahaha xDDD.


Szkodnika przetarłem, nastawiłem pranie, przebrałem się, poszedłem do sklepu, wróciłem (tak samo jak eM od rodziców), ogarnąłem napęd w rowerze, wyciągłem i rozwiesiłem pranie, umyłem podłogę z syfu, i po raz kolejny zaczynam coraz poważniej myśleć o kupnie samochodu. Oczywiście nie chodzi o rower (bo z tego chyba do końca nigdy nie zrezygnuje!!) ale o to:

Pomijając fakt, że źródło to FAKT, to jednak oni są do tego zdolni. A czeski Cieszyn mamy blisko ... i po fajnej drodze :PPPPPPP. Niech ich "ściana wschodnia" się więc martwi :P. Bimbrownie pewno już są czerwone xD.

Jutro od rana deszcze niespokojne,a w czwartek teren służbowy więc, a zresztą - do kolejnego ;)

BTW:

◉_◉


Kategoria Rower

DPD 34/2021

  • DST 31.35km
  • Czas 01:31
  • VAVG 20.67km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 20 września 2021 | dodano: 20.09.2021


No i weekend, weekend, i po weekendzie xD. Sobota mega zalatana, ale choć z powitałkiem udało się nam (z Gochą) dość sympatyczną pętelkę wychodzić ^_^

BTW: 

:DDDD

Później półfinałowy mecz siatkarzy, a po nim ... czternasto-godzinny Morfeusz O_o. W sumie to nie wiem czy polecać czy nie polecać, ale widocznie był mi potrzebny :P. Niedziela w domu na mega relaksie i spać o ... 22:30 ༼⁰o⁰;༽

Jako że snu potrzebuje tyle ile potrzebuje, to absolutnie się nie zdziwiłem że o godzinie 2:30 byłem wyspany heh. Trochę jednak jeszcze usnąłem, pożegnałem się z eM (która to o 4:20 (●__●) wyszła do pracy), poleżałem, i stwierdziłem że bez sensu będzie jechać pociągiem :P

BTW 2:

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\ :PPP

Dłuższa chwila zabawy z kitku, pakowanie plecaka, i z mega dobrym czasem (06:05) mogłem ruszyć w kierunku roboty:


Pierw standardowo minąłem "CP Brynów", a później zachciało mi się Muchowca, ale górą => bo był czas, było chłodno, a na D3S pewno ... byłoby jeszcze chłodniej - gardzę :P.

Mając jeszcze czas pojechałem zobaczyć staw Kajakowy i ...

... jeden z szopienickich "Hubertusów" ...

... coby o 6:55 zameldować się w pracy <( ̄︶ ̄)>

Po niej, na standardowym powrocie (Szopienice - Nikiszowiec - Giszowiec - lasy - Ochojec - Zadole - Piotro) wyszło mi ino jedno zdjęcie => czyli mój klasyczny, jesienny kask heh:


Potwierdzam ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ :DDDDD

A jutro się okaże rano co będzie :P


Kategoria Rower

DPD 33/2021 + towarzysko

  • DST 44.02km
  • Czas 02:01
  • VAVG 21.83km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 15 września 2021 | dodano: 15.09.2021


Zło nigdy (albo krótko) śpi :D.

Zamin jednak rower, to akcja z wczoraj ;]. Po pracy wróciłem sobie na kole do domu, i już wiedziałem że zastane tam smutne oczka => bo skończył się koci przysmak /ᐠ。ꞈ。ᐟ\. Obiad poczeka => Auchan. Brak "Felix-a (Party Mix)", Lewiatan - też, dwa osiedlowe - pusto. Uparcie oczywiście dopiąłem swego, a że byłem już w sklepie z Lotto, to postanowiłem się zdrapać za pięć zeta.

Pani (jakaś nowo przyjęta) się spytała jaką zdrapkę? A obojętne - Pani coś da za "piątaka" :P. Oki, coś wybrała, skanuje i mi mówi "yyy, O NIEEE, ja za dziesięć Panu dałam, a yyy nie umiem jeszcze anulować w systemie ;(((". Dobra, nie będziemy młodej dziewczyny stresować, dopłaciłem te drugie 5zł i wróciłem na chatę ;]. Majka poszła z ogonem do góry chrupać, a ja drapać. Cóż ... chyba mi się ta uprzejmość opłaciła ...

... a Pani za niewiedzę ... dostała czekoladę :DDD.

===================
Rowerem ruszyłem dziś natomiast jakieś trzy minuty po moim optymalnym czasie startu. "Zielona fala" załatwiła jednak tą obsuwę czasową, a na końcówce ponownie "podciągnął mnie" kolega z biura obok ;].

Na fotki czasu nie było (dojechaliśmy o godzinie 06:58), więc ino klimat spod biura mojego szefostwa ;].


Po pracy misja Ruda Śląska przez Chorzów ;]. I tym razem kręciłem razem z Jackiem (mieszka w Rudzie Śl.) aż do Chorzowa - Batorego. Nie powiem, niby straszy o prawie dekadę ode mnie, ale jego zdrowy tryb życia i codzienne treningi (nic nie napiszę o jego oponach dostosowanych do nawierzchni bitumicznej xD), dały mi nieźle po łydkach :D. Odpuszczać jednak nie zamierzałem i przez to tylko dwa zdjęcia:


Rozstaliśmy się przy moście (podziękował), kąsek Chorzowa...

... i po chwilowych problemach technicznych Diobła, mogłem zostać odprowadzony po trochę bardziej "normalnych" terenach Chorzowa:

BTW: asfalt (no może prócz tego ostatniego z prawej => zjazdowego) już był trochę nudny :P

Meldunek na rybaczówke, zmiana homoseksualistów (łożyska padły xD), dłuższa chwila rozmowy i powrót (leśny, a jak? ◉‿◉):


W domu wymiana została zaakceptowana i obwąchana 〜(꒪꒳꒪)〜


A po pytaniu do wahającej ...

.... musiałem jeszcze lecieć do sklepu :P. Obiadu w sumie i tak mi się nie chciało - ida na dieta :PPP.

=======================
Trasa ogólna ...


... a jutro teren służbowy - już nim trochę ... a nieważne => płacą ¯\_(ツ)_/¯ :DDDDDDD


Kategoria Rower

DPD 32/2021

  • DST 33.20km
  • Czas 01:32
  • VAVG 21.65km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 14 września 2021 | dodano: 14.09.2021


Dziś w planach miałem jechać odwiedzić rodziców, ale umówić się planowałem dopiero z pracy. No to się umówiłem ... na czwartek, a od rana rower :D.

Na "dżem dobry" nastąpił zgrzyt => zaś jakiś knur pomylił las z osiedlem i ...

... zdemolował pracę mojej miłej, starszej sąsiadki. Brak słów do tego chrumkającego ścierwa ಠ_ಠ.

Poza tym, to obyło się bez przygód. Czas był dobry, tempo też, wschód słońca również ...

... a ostatnie cztery kilometry przejechałem razem z kolegą z biura obok ʘ‿ʘ.

Poranek w robocie ustawił mi natomiast opcję powrotną. Kierownik przywiózł bowiem pomidory (mega dobre) z giełdy w Mysłowicach ... 

... to zakupiłem dwa kilo, a że i tak jeżdżę z mega zapakowanym plecakiem (kurtka się oczywiście nie zmieściła, ale jak wiadomo u mnie => lepiej się spocić, aniżeli zmarznąć :D), to postanowiłem nie wracać przez las, ino przez nową DDR-kę koło "Nowego Nikiszowca". O taką:

W sumie nawet pomyślałem że to będzie całkiem fajna alternatywa dla porannego (wersja - "zaspałem" xD) stawu Upadowego, ale niestety - ten zaznaczony na czerwono skrót ...

... jest wyłączony z użytku. Bez sensu więc => po kamieniach szybciej :P

Reszta trasy klasyczna: D3S - Ligota - "Kolejarz" (zajęty) - las, i do domku ...

... gdzie jednak wolę kitku :D

=========
PS: na koniec jeszcze jedna maruda, a raczej dwie. Oddawać upały, albo zabierać komary. Najlepiej ... jedno i drugie xD. A jakbym miał wybierać => TO ZABIERAĆ KOMARY!!!


Kategoria Rower

Pepiczkowo :P

  • DST 18.70km
  • Kalorie 1792kcal
  • Aktywność Wędrówka
Sobota, 11 września 2021 | dodano: 13.09.2021


Co do genezy, to dawno górek nie widzieliśmy (:P), a na horyzoncie pojawiła się piękna sobota :). Kot stwierdził że widok ze zmywarki zupełnie jej wystarczy, Marzena miała zaplanowanego fryzjera, Magda natomiast doszła do wniosku, że wstawanie przed 7:00 rano po tygodniu nocek ... nie wchodzi w rachubę :D. 

Na "polu bitwy" zostaliśmy więc ja i Łukasz, i w takim oto składzie ruszyliśmy o godzinie 7:35 w kierunku naszych południowych sąsiadów.

:PPPP

Powrót zaplanowaliśmy w okolicach 15:00 - 16:00, niecałe półtorej godziny jazdy samochodem (większość "ekspresówką") ...

...i to by było tyle, z rzeczy wiadomych. Niby jakąś pętelkę Łukasz znalazł, ale co z parkingiem? Jak będzie szlak wyglądał? Tego nikt nie wiedział, bo byliśmy dziewiczo w tamtych okolicach ◉‿◉. Wiedzieliśmy tylko to ... że będziemy mieli nowy ślad na mapach <( ̄︶ ̄)>.

=============
Na miejsce dojechaliśmy mega szybko (Morfeusz nawet nas nie dogonił :DDD), parking bezproblemowy (i darmowy ^_^) i mogliśmy ruszyć pierw odcinkiem asfaltowym. Niby trochę gardzimy taką nawierzchnią, ale dziś to akurat był fajny odcinek ^_^. 

Pojawiły się też pierwsze widoczki i płyny widome:


U kolegi jednak w wersji 0,0, bo tyle można tam mieć w krwi, jak się prowadzi samochód ಠ_ಠ.

Oczywiście muszę nadmienić że obydwoje jesteśmy kompletnie zaszczepieni - inaczej byłby kibel. Polecam więc dać się ten jeden, lub dwa razy ukłuć :-)

A tu już gruntowo i pojawiły się jeszcze fajniejsze widoki ʘ‿ʘ


Tak poza tematem, to trochę mały niesmak mam/mamy, bo szczytów nie opisują pfff ...

... do zmiany!! Heh

A my dalej dreptamy, i sobie gadamy

Postój (jedno z chyba czterech schronisk dziś) na popas ...

... gdzie olaliśmy Ostrawę, i poszliśmy dalej zgodnie z planem :P

Kolejne schronisko już opuściliśmy i zaczęliśmy schodzić ponownie drogą asfaltową:

W tym miejscu szacun dla pewnego dziadka, co cały mokry dzielnie (mijaliśmy go jakieś 100m od schronu) podjeżdżał. Reszta przeważnie na "elektrykach" ಠ﹏ಠ.

Wracamy jednak do nas:

Było trochę bardziej gruntowo (szlak żółty) i oczywiście podkusiło żeby zobaczyć "atrakcje" ...

... średnią taką xD.

Później (poza szlakiem) już fajnie ... 

... a tu trochę mniej fajnie (zapach pieczonek => smaka narobili pfff) ...

... ale wróciliśmy bezpiecznie do domków ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ
Sklep po maszkety oczywiście został zaliczony - jakżeby mogło być inaczej 
¯\_(ツ)_/¯

Morfeusz, gonił, gonił, aż dogonił - ale tylko na chwilę. Łukasz dziada pilnował :D. Biedronka, obiad i ...

... tyle z soboty :P

============
Jeszcze trasę (i orientację) jestem winny ◉‿◉





==========
W niedzielę wstałem chwilę po 08:00, pogardziłem, usnąłem, obudzili w środku nocy o 11:20 (heh), śniadanie jajowe ...

... i chwilę przed czternastą, rura na Ligotę na autobus na kochłowicką rybaczówkę na grilla ;).

Tam, no nie było grilla, Paweła też nie, był za to smarkacz (+- 6-7 lat, jak na moje oko), co pierw denerwował gęsi (został oszczypany), a później w nie rzucał kamieniami. Już miałem interweniować, ale właścicielka wzorowa ogarnęła temat => strasząc psem. Bezstresowe wychowanie ... Babci. Na całe szczęście od niej się mu też dostało! Ale gdzie była jak to robił? Co robili rodzice jak był mały? Od małego trzeba uczyć (chyba, bo sam nie mam) dzieci szacunku do słabszych!


Reszta to już miła atmosfera, grill jednorazowy (Łukasz miał nogi rozgrzane, coby ogarnąć sklep z płazem w logo :DDD) i powrót do autobusem do domu. Najważniejsze że burza którą straszyli ... nas olała. Oczywiście nie dosłownie ;).

BTW: A i jeszcze była mała zdrada :P

==========
Jutro raczej jeszcze pociąg + wizyta u rodziców (kiedyś trzeba :D), w czwartek służbowo na Panewnickiej (kiedyś trzeba :D), więc w środę się na DPD nastawiam ...


... choć mam pewne (mandatowe) obawy :DDD


Kategoria Góry

DPD 31/2021 + służbowo + Starganiec

  • DST 50.66km
  • Czas 02:28
  • VAVG 20.54km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 10 września 2021 | dodano: 10.09.2021


Tak, powitałka zdecydowanie adekwatna do mojego poranka :P. Wstałem, ogarnąłem się, wróciłem na chwilę do łóżka i ... wstać z niego nie mogłem heh. Udało się to chwilę przed godziną 6:00, i po około piętnastu minutach mogłem ruszyć w kierunku roboty.

Niby czas startu miałem dobry, ale coś nogi nie chciały podawać, i zaczęło mi się spieszyć xD. A jak wiadomo:


Finalnie (bez konsekwencji oczywiście) dojechałem do pracy (przez Upadowy) o 07:03 :P. Durne światła, nogi, i remonty kanalizacji w Szopienicach xD.

===========
W pracy monotonnie (siedzę sam w biurze, bo kolega jest na "długim" urlopie), ale przed godziną 13:00 dostałem telefon że jest interwencja, i trzeba jechać sprawdzić i porobić zdjęcia na Granicy Wesołej. Weź se kierowcę!! A po kij mi kierowca, jak mam rower :PPP. Do tego wątku jeszcze wrócimy ^_^

Ruszyłem chwilę po trzynastej i pierw fotka na Mysłowice i końcówkę opisywanej ostatnio ulicy Bagiennej ...

... później dalej klasycznie Szopienicką, a na Giszowcu stwierdziłem że nie będę jechał durną ulicą Adama (pod górkę, z dwoma durnymi progami zwalniającymi ಠ﹏ಠ) i pojadę lasem, z przedłużenia ulicy Kosmicznej. Taaa, ostatnio zdecydowanie lubię kałuże ...

... i wszelakie rozlewiska xD.

Po krzakach i innych różnościach dojechałem/doszedłem (w towarzystwie => a jak? komarów) na miejsce ᕙ (° ~ ° ~) :D. Nie mogę za bardzo opisywać co tam sprawdzałem, ale ta droga i tak ogólnie nadaje się do tarcia chrzanu i pchania karuzeli ...

... XD

Skoro już jednak tam byłem (a wracać po raporcie i wysłaniu zdjęć nie musiałem) to podjechałem sobie na widoczek ◉‿◉

A później nastąpił powrót przez Murcki, a dodatkowo dołożyłem sobie Kostuchne, peryferia Piotrowic ...

... i tytułowy Starganiec <( ̄︶ ̄)>


Stamtąd lasami na Akademiki, później do sklepu na Ligotę i na nawodnienie na "Kolejarz" :P. Jutro górki u sąsiadów, bo przecież nie będę kręcił 3 dni z rzędu Trollkingów :DDD. Toż to (w tym roku) nie do pomyślenia :p.

============
A co jeszcze do Trolla, to patotej => tytuł dzbanicy roku został chyba właśnie przyznany :D

==========
I udanego weekendu wszystkim ◉‿◉



Ekolog jak nic :DDDDDDDD


Kategoria Rower

Odstresowywująco ;]

  • DST 58.12km
  • Czas 02:52
  • VAVG 20.27km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 9 września 2021 | dodano: 10.09.2021


Chce wyjść na klatkę miau, miau, miau, MIAAAAU. Masz, idź ←_←. Teraz to ja chcę wyjść, chyba że zostawisz te drzwi otwarte, to chce wejść, wyjść, i później wejść. Ehhh, niezdecydowane to to :PPP.

BTW:
Musiałem wycieraczkę z napisem "Welcome" przekreślić w Paincie, bo mi do profilu blogowego nie pasuje :p.

Ja natomiast dziś wiedziałem jedno - chce wyjść, i po skończonej inwentaryzacji ulicy Bagiennej ... wejść. Proste? - da się? Da! heh.

Ulica ta jednak do sympatycznych nie należy (ಠ_ಠ) ...

... choć plus jest taki, że na jej przegląd (względy bezpieczeństwa mego) dostaje trzy dni. I to jest optymalne, na te tam około 28km.
Zrobione <( ̄︶ ̄)>


A co do roweru, to pomysł na dzisiejszą wycieczkę stworzył się wczoraj, na Brynowie, podczas oglądania meczu. Meczu, na który nie wszyscy się dostali ...


... :P. Dziki dostały od sąsiadów po uszach z kapiszonów i poleciały tam, gdzie ich miejsce => wskazywanie palcem jednak nic nie daje :D.

========================
Co do roweru właściwego, to na spotkanie ruszyłem o godzinie 16:35 i ... się zaczęło. Pierw nie mogłem złapać GPS-a, następnie trzeba było przejechać przez osiedle opanowane przez bombelki, następnie Strava zaczęła wariować (4km => średnia 53km/h xD), korek na Jankego, i takie tam różne :P. Na miejsce spotkania (leśne ławeczki koło Gochy) dojechałem delikatnie spóźniony, ale raczej bez tragedii ;]. Chwila rozmowy z moim dzisiejszym kompanem i rura na Bieruń. Im więcej lasu, tym lepiej, bo już się ostatnio dość dużo spalin nawąchałem :P.

Pierw więc dojazd duktami na Murcki, później klasyczny zjazd Lędzińską, daremnym tłuczniem z Beskidzkiej w okolicę leśniczówki, Hamerla, Zamoście, i meldujemy się w naszym standardowym sklepie po prowiant ;]. Zaopatrzeni, wystarczyło więc tylko dokulać się do "Łysinki" na popas. Szybki popas że nadmienię, bo w sumie to my byliśmy popasem ... dla komarów XD. Człowiek już praktycznie o nich zapomniał, a tu jeszcze to dziadostwo lata pfff.

Wracać postanowiliśmy przez Tychy i tak pierw Świerczyniec (+ założenie czegoś "na górę", bo zaczęło pizgać), następnie kolejne komarze bąble, Cielmice, Paprocany (i komary), Osiedle "L" i sklep, Żwaków, lasy i nawodnienie (+ założenie czegoś "na dół", bo zaczęło jeszcze mocniej pizgać => znaczy kto miał, to miał :D), Wilkowyje, Zaopusta (+ postój na szlabanach) i przez Podlesie, Bażantowo i Manhattan dojechaliśmy na Piotro. Tam pierw Łukasz zaspokoił małego głoda (a raczej smaka heh), a później na pożegnalne piwo na piotrowicki dworzec ;].

Trasa:


Fotki:
Miejsce spotkania ;]

Ehhh, gnoje znowu tną, a do tego drogę se utwardzili - cos mi się zdaje że to nie koniec w tym miejscu ;/

BTW:

Na poprawę humoru - górki z Blycha ʘ‿ʘ

I na celu - milion komarów ukrywa się gdzieś w kadrze xD

Górki ponownie ^_^

I coś z końcówki dnia ...


... bo później już żadne zdjęcie z trasy nie wyszło :P

No może prócz tego ...

... dawaj tego kebaba!!! :P

Całkiem dobry to był pomysł coby się ruszyć - podziękował ◉‿◉

============== 
A co do wczorajszego meczu to ... 
... wszystko się zgadza :PPP


Kategoria Rower