Lapec prowadzi tutaj blog rowerowy

Rowerowo-górski blog cyniczno-ironiczny ;]

Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2022

Dystans całkowity:150.05 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:04:06
Średnia prędkość:19.63 km/h
Suma kalorii:6670 kcal
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:21.44 km i 2h 03m
Więcej statystyk

4/4 ZT Wałbrzych => Wielka Sowa 1015m n.p.m.

  • DST 10.60km
  • Kalorie 1016kcal
  • Aktywność Wędrówka
Poniedziałek, 24 stycznia 2022 | dodano: 31.01.2022

Ufff, już w sumie tydzień od wycieczki, no ale czasu na pisanie nie ma heh. Najlepsze w sumie jest to, że Łukasz nawet filmiku nie zaczął :D. Usprawiedliwiony jestem ୧(^ 〰 ^)୨ :P.



Taktycznie, klasycznie, jak wracamy z zimowych wyjazdów, to dajemy se jeden dzień na odpoczynek. Tym razem również był taki zamysł, no ale godzina wymeldowania się z mieszkania (max godzina 12:00) trochę zniweczyła te plany. W sumie to oprócz mnie, nikomu się nie śpieszyło heh. Też w sumie nie protestowałem :D. Urlop, to urlop :P

Plan jednak był niezagrożony ...

... :DDDDDD

Oki, szybki (około czterdziesto-minutowy) dojazd autem na przedmieścia Walimia i rura na szczyt ... pierw w dół xD. Na końcu mieliśmy podchodzić hahaha :D.

Zaplanowany szlak miał być najkrótszy na tym wyjeździe, więc ogarmeliśmy go na mega spokojnie ^_^. Ot, taki spacerek we mgle, i nawet nas zgubienie szlaku nie zdemontowało :P. Tym razem (jak i w sumie podczas całego tego wyjazdu) z piwkiem delikatnie, a Michał nawet w ogóle :P. Po co denerwować kierowcę, który to nawet jak sam stwierdził mógł se wziąć przynajmniej jakąś "zerówkę"? ಠ_ಠ.

Zanim doszliśmy na nasz cel, to spotkaliśmy po drodze może z 5 osób. Poniedziałek heh. Na górze już ktoś się kręcił, ale też bez szaleństw :P. Piwko, fotki, popas, i w dół. To znaczy nie do końca, bo poszliśmy na początek źle ¯\_(ツ)_/¯. Czas jednak był, kierowcy pilnowaliśmy, to na spokojnie drugi raz na wierzchołek (swoją drogą, ciekawe kiedy tam w ogóle wejdę na tą wieżę xD) i szlakiem właściwym w dół ʘ‿ʘ.

Proszę Państwa => petarda!!! Peeeeeetarda, normalnie najlepszy zimowy odcinek od paru lat. Kapitalne paręnaście minut - las - teren otwarty - maras - i do auta <( ̄︶ ̄)>. Podziękował serdecznie, i (z wyjazdem oczywiście) do zobaczenia za rok 。◕‿◕。

Trasa:


Fotki:
Tam idziemy ( ͝° ͜ʖ͡°)ᕤ

Klasycznie :D



A tu już zrobiliśmy se mały postój ʘ‿ʘ

Klimatyczne heh

Autor BeeSa podczas wykonywania owego zdjęcia ¯\_(ツ)_/¯

I ekipa na szczycie 



Tu już też kiedyś byłem heh :P


I w dół ;]


Ale nie tędy xD

O tędy :D





Będzie na materiał :)

Końcówka :(




I marasem ...

... na parking ;]


A w aucie nowy sezon egzorcysty :P


W domu meldujemy się po 18:00, czyli w sumie po 15:00 => kulturalni wczasowicze, kulturalni wczasowicze, kulturalni wczasowicze ... i nie dokończę 〜(꒪꒳꒪)〜.

Doklejam filmik ... dla przyszłych pokoleń ;))



===========
I z głupa wychodzi mi podsumowanie miesięczne heh. Rowerowo ... 80km. Butnie? W normie ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ

Górki plus nie napiszę kto jeszcze się do tego przyczynił :D





=========
A poza tym, to na pełnej (xD) wróciliśmy do normalności :D



Kategoria Góry

3/4 ZT Wałbrzych => Waligóra 936m n.p.m.

  • DST 15.07km
  • Kalorie 1445kcal
  • Aktywność Wędrówka
Niedziela, 23 stycznia 2022 | dodano: 29.01.2022



Dziś już spałem trochę mniej heh. Wczorajszy zapas zdecydowanie mi wystarczył, ale jakoś, pierwszy do wstawania i tak nie byłem :P. W sumie to i tak nawet nie było takiej potrzeby, bo w niedzielę na początek naszego szlaku, dojeżdżały bezpośrednio ino cztery sztuki jednej linii autobusowej. Ten jedyny rozsądny ... był grubo po godzinie 10:00 => jak dla mnie miody :P 〜(꒪꒳꒪)〜

Wyszliśmy jednak i tak ze sporym zapasem czasowym, a tam, sklep z płazem w logo ... jeszcze zamknięty ಠ_ಠ. Trudno, jakieś śniadanie się zjadło, jakieś piwa napoje też zostały, więc nie było ogromnego ciśnienia na niego :P


Podróż? No nie powiem ... monotonna => ale za 4zł można było się przemęczyć :P. Na sam start => schronisko, i cześć wybrała zupę chmielową, cześć żur, a Łukasz myknął se pakiecik :D. Bo niby czemu by nie? ;)

Ogarnięci mogliśmy ruszyć więc w kierunku szczytu tytułowego. Czas wg oznaczeń: 20 minut czy 15? Już nie pamiętam :P. Nie ze mną jednak te numery, bo na Waligruszce byłem już dwa razy i pamiętam tamtą stromiznę xD. Ponownie trochę dłuższym wariantem, pierw spokojną pożarówką, a później super klimatycznym szlakiem docieramy na kolejny szczyt z KGP ^_^.

Na górze było trochę inaczej niż zwykle, bo spotkały się dwa tripy - nasz męski, i liczniejszy damski heh. Pierw my im zrobiliśmy zdjęcie zbiorowe, potem one nam. I jak tu nie wierzyć że kobiety są z Wenus, a mężczyźni z Marsa? Otwieramy piwo - one zdziwione ಠ‿ಠ. Panie mówią że schodzą (tak samo jak myśmy weszli), bo ... na dole czekają naleśniki z czekoladą. Aha ಠ‿ಠ xD. W górach jednak nikt nikogo nie osądza heh :D.

Nasz wariant z górki na (dupki) pazurki udało się jednak ponownie przejść bez kontuzji, i drugi raz, meldujemy się w schronisku Andrzejówka :]. Tam kolejny posiłek (dzięki Zientas za trzy fryty "na smaka") i rura ze stoku dla dzieci w ... mgłę xD. Myślałem że będzie gorzej, ale po chwili (jak to zobaczycie w fotorelacji) zrobiło się błogo, i (bo ilości ludzi na szlaku była minimalna) cicho ʘ‿ʘ. 

Na temat tego odcinka raczej się jednak nie rozpisze => ot, taki szlak przez las heh. Przynajmniej na spokojnie mogliśmy sobie pogadać i powspominać ^_^. Nie ma nic przecież ważniejszego na zimowych, męskich wyjazdach ;).

Jeszcze w genezie mogłem napomnieć, że do tej Głuszycy chcieliśmy pójść ze względu na bar mleczny. Placki były tam genialne!! No ale oczywiście było zamknięte, a do tego zaliczyliśmy dość długi odcinek asfaltowy ಠ﹏ಠ.

Jedno, ostatnie piwko wypite na czworo (jeszcze raz dzięki Zientas!), następnie skakanie przez rzekę i ... prawie wpadliśmy w depresję przez te (Głuszyca) miasto xD. 

Sklep (zero czegoś pożywnego w sklepie) i misja przystanek. A i jeszcze piwo pod wiatą autobusową, która to ... nie była przystankiem xD. Dobrze że autobus przyjechał punktualnie (i Janiol z Łukaszem ogarneli jego lokalizację), bo bym się powiesił tam heh xD.

Droga, integracja, ble, ble, ble i do konkretów:

Trasa:


Fotki:
Środek transportu + pierwsze metry ;]


I schron ...


... + jego okolice :)

Już na szlaku (◠‿◕)


Postój tym razem odpuściliśmy :D

Najlepszy odcinek wycieczki :)


BTW:



I szczyt sesese ;]

Mogę potwierdzić, że Janiol ma kurtkę TYLKO na zimowe tripy :D => rok 2013


Inna perspektywa tabliczki :DDDDD




:DDDDDDDD

Oki, w dół - stromo, ale względnie (pozdro Michał :D) stabilnie :)


Po drugim odpoczynku w schronie, ucieczka przed piskiem dzieci ...


... w mgłę xD


A następnie już na spokojnie po lesie ;]




I koniec dzisiejszego białego proszku => komuś potrzeba zadzwonić z drzewa? :DD

A na koniec przeprawa (nie, nie w tym miejscu) przez rzeczkę ...

... i do już mega depresji xD

Więcej zdjęć z Głuszycy nie mam - i dobrze xDDD

======================
Kończąc, no cóż, rozwaliło mnie haha :D



Kategoria Góry

2/4 ZT Wałbrzych => Borowa 853m n.p.m.

  • DST 14.07km
  • Kalorie 1349kcal
  • Aktywność Wędrówka
Sobota, 22 stycznia 2022 | dodano: 28.01.2022



Drugi dzień zimowego wyjazdu zaczął się od delikatnego bólu pleców => szesnaście godzin snu zrobiło jednak swoje :D. Na całe szczęście mieliśmy już opracowany plan na ten dzień (Janiol dodatkowo ogarnął komunikację miejską), więc pozostało tylko zjeść śniadanie i się zebrać. A no i oczywiście zahaczyć o sklep z płazem w logo :P. Autobus z przesiadką na kolejny autobus i meldujemy się na obrzeżach Wałbrzycha ᕙ( • ‿ • )ᕗ. 

Tam już kiedyś byłem z Kuzynostre, ale wtedy i pogoda nam nie dopasowała, i nie istniała jeszcze wieża widokowa ʘ‿ʘ. Czyli w sumie wszyscy szli nie wiedząc co ich czeka na górze heh. Na szczycie meldujemy się ponownie dwóch grupach => pierw ja, a potem ludzie w rakach :P. Dodam ino że długo na kompanów nie czekałem
<( ̄︶ ̄)>.

Na szczycie klasyczna chwila dla fotoreporterów i powrót. Pierw ... najgorszym zejściem tego wyjazdu xD. No był armageddon, ale na całe szczęście skończyło się bez kontuzji ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ. Później już na spokojnie, z fajnymi widokami odwiedzamy platformę widokową, i ruszamy dalej w kierunku malutkich szczytów - Niedźwiadków ^_^

Na nich kolejna chwila przerwy i już ze sztucznym światłem w ręku (i na czole) mogliśmy ruszyć w kierunku naszego bezpośredniego autobusu miejskiego do domostwa :-). Żeby jednak nie było tak prosto, to pierw zobaczyliśmy wałbrzyski rynek, a później uzupełniliśmy kalorie popularnym włoskim plackiem z mięsem i jalapeno. A później do już domku ... na integrację => a jak! 〜(꒪꒳꒪)〜.

Fajny to był dzionek, ale jak było widać po powitałce, w moim uznaniu chyba najzimniejszy ;)


XDDDDDDDDD

Trasa:


Fotki:

Początek szlaku ;]


I pierwsze podejście ...

... a chwilę po tym momencie ... opuściłem ekipie "alpinistów" :P

Samotnie (nikt nie pomógł :D) ... 

... ale za to mega klimatycznie 〜(꒪꒳꒪)〜





Przed fotkami ze szczytu, Kuzynostre przypomni jak tam wyglądało 9 lat temu O_o


No nie było niczego :D

A teraz :)))))



Ogólnie to mega polecam!!

Nie polecam za to zejścia ze szczytu zimą :D

Oczywiście fotka wypłaszczona, ale było mega ślisko :P

Już po najgorszym zejściu ...

... i na spokojnie :)




BTW: dokładnie :P



Jeszcze widok z platformy widokowej na Wałbrzych ...


... na chwilę do miasta ...

... i na nocne Niedźwiadki :]



Ostatnie foto to miasto, więc nie mogło się skończyć inaczej :D


Pozdro Zientas :DDDDD

=======================
A to ma sens :DDDD


Kategoria Góry

1/4 ZT Wałbrzych => Chełmiec 850m n.p.m.

  • DST 13.83km
  • Kalorie 1325kcal
  • Aktywność Wędrówka
Piątek, 21 stycznia 2022 | dodano: 27.01.2022





W ubiegłym roku jakoś się nie złożyło że pojechaliśmy na zimowy wyjazd z chłopakami, ale już w tym, wróciliśmy do tej zacnej tradycji <( ̄︶ ̄)>. Co dziwne, nawet nie przypominam sobie że były prowadzone jakieś rozmowy dotyczące planowania xD. Chyba ten jeden wyjazd (do którego to nie wracamy) nam na rok 2021 wystarczył :D.


Termin ustalił tym razem zmieniający pracę Zientas, i mogliśmy zacząć kombinować co i jak w składzie: on, ja, Janiol i Łukasz ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ. Padło na depresyjny Wałbrzych ...

... ale trzeba uczciwie przyznać, że jako baza wypadowa był godny ;). Cel? No coś z Korony Gór Polskich bo koledzy ciągle zbierają szczyty ;).


Tym razem wyjazd nastąpił już wczoraj (po pracach naszych), a nie jak zwykle następnego dnia wcześnie rano. Cóż, zawsze się cieło koszt jednego noclegu, ale trzeba spojrzeć prawdzie w oczy => jesteśmy już (no z wyjątkiem Łukasza) Panami przed czterdziestką xD. Komfort zaczyna się liczyć hahaha :D.

BTW: choć ...

... :DDDDD

Jeszcze w ramach genezy trzeba pochwalić Łukasza, który to w ogóle się skusił na ten wyjazd. Powrót z ciepłego kraju dziś w południe, a już wieczorem był w Sudetach. Sześć godzin różnicy czasu było przeszkodą, ale chyba mniejszą aniżeli zamiana temperatury z +30*C ... na odczuwalne prognozowane minus 15 xD.


Na temat dojazdu nie mam za bardzo co więcej pisać, bo bardzo fajnie udało się nam zorganizować, a i Michał nie oszczędzał na paliwie na autostradzie ;). Wałbrzych, zameldowanie, integracja, prysznic i do wyra :P.

==============
Na pierwszy dzień był zaplanowany szlak, który to nie wymagał żadnego dojazdu. Ot, taki spod domostwa heh. Trzeba było wybrać ino kierunek iścia 。◕‿◕。. Wybrałem jedno, poszedłem drugie - bywa ¯\_(ツ)_/¯. Na całe szczęście było to typowe wszystko jedno - więc nic nie straciliśmy :P

Pierw miasto (depresyjne, a jak) a potem w sumie zaczęła się piękna zima, z jednym tylko minusem. No mogłem jednak te moje raczki (zostały w domu) jakąś trytytką ogarnąć bo było stromo i ...

... to co powyżej heh xD.

Trochę na około (czas był w sumie bardzo dobry) doszliśmy na nasz pierwszy tego wyjazdu (choć błędny, bo wysokość góry policzyli razem z masztem xD) szczyt z Korony Gór Polskich ... w dwóch grupach. Zientas ino został trochę z tyłu, bo miał swoje prywatne sprawy do załatwienia ʘ‿ʘ.

Na szczycie chwila dla fotoreporterów i zeszliśmy szlakiem, w którym to mieliśmy wejść :P. Nieważne, też był fajny hehehe ;). Na dole sklep i część na obiad, a cześć do domu odgrzewać gotowe jedzenie przywiezione yyyy z domu :].

Trasa:


Fotki:
Początek wycieczki - tak jak pisałem ... depresyjny xD

Tu już lepiej :P

I nasza kochana Polska cała ¯\_( ͠° ͟ʖ °͠ )_/¯. Tak, to był SZLAK!!

Psa nie mieliśmy, ale mieliśmy papierosy :P

Widać cel ...
... i najlepiej <( ̄︶ ̄)>

Tu już było ślisko (xD) ...


... więc wybór padł na wariant dłuższy

O taki:

I szczyt <( ̄︶ ̄)>


(A ja już tam kiedyś byłem ;) ...

... chyba z trochę większą ilością włosów xD)

Zejście ʘ‿ʘ ...



... a miasta po raz kolejny nie skomentuje ಠωಠ


BTW:


Później już ino kolejna integracja, trzy osoby na basen, a jedna zapadła w szesnasto-godziny sen zimowy. Nie zgadnięcie która :D

=========
Było gratis :P

===========
Kolejne części wkrótce - ino nie mam za bardzo kiedy pisać ... bo Ochojec zwiedzamy :D


Kategoria Góry

DPD 1/2022

  • DST 28.32km
  • Czas 01:27
  • VAVG 19.53km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 14 stycznia 2022 | dodano: 14.01.2022


Tak, kotek robi się coraz WIĘKSZA pieszczocha /ᐠ。ꞈ。ᐟ\ :D

Dobra, do kwestii rowerowych ;]. Nowy rok, więc i Nowy Ład Sezon na dojazdy do pracy się zaczyna ;). Cel? ...

... no tu nie będzie zaskoczenia :D. Życie zaczyna się po pięćdziesiątce ... przejechanych DPD oczywiście :P.

=========
Wczoraj założyłem że dziś debiutuje i to mi się udało ʘ‿ʘ . Poranek ...

... ogarnięcie siebie i Pchełki i mogłem ruszyć ubranym na cebularza w stronę Szopienic. Niby +1*C, ale wiatr miał zaniżać temperaturę o około pięć stopni Celsjusza. Jechało się jednak komfortowo termicznie i przez D3S i Zawodzie zameldowałem się w robocie. Przygód brak, widoków też :DDDD



Po pracy miałem ambitny cel przejechać sobie moim klasykiem przez Giszowiec i Ochojec. Wiatr jednak plany pokrzyżował doszczętnie xD. Pojechałem więc (a raczej powlokłem się) najprościej jak się da => przez Nowy Nikisz, D3S i Ligotę :]. Klimaty o takie:




90% powrotu z wmordę (duje masakrycznie nawet teraz - wieczorem) więc jutro pociąg ಠ_ಠ.
A nie (☞ ͡° ͜ʖ ͡°)☞ jutro weekend!!!
。◕‿◕。

=============================
Na chacie klasycznie - nawet szeleścić nie trzeba



:DDDDD


Kategoria Rower

Misja RR + podsumowanie górskie 2021

  • DST 16.01km
  • Kalorie 1535kcal
  • Aktywność Wędrówka
Sobota, 8 stycznia 2022 | dodano: 10.01.2022



Misja to oczywiście brygada RR na rodzinnej Rysiance ^_^. Ekipa w składzie ja, Magda, nasze rodzeństwo, no i jeszcze (polecam serdecznie filmik) ... ON :D. Kitku wyszło z kosza i zostało się pilnować domu => już bez focha, że jej żwirek wymieniłem rzecz jasna ;).

=========
Na początek praktycznie same (na całe szczęście niegroźne) komplikację ಠ_ಠ. Piotrek miał delikatne problemy z dojazdem koleją na Piotro, a Gocha dość średnio miała jak rano dojść na tutejszy dworzec xD. Kropka w ruch i zanim się wszystko ogarnęło, to było już po godzinie 09:00 heh. Dojazd do Węgierskiej Górki już bezproblemowy, tam sklep, Marshall sprawdził hamulce (i w sumie zderzak) miejscowego kierowcy, i tak oto w końcu udało się nam dojechać na parking w Żabnicy -Skałce ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ.

Pierw spokojny odcinek (z jedynym piwem w ręku heh), a później w górę i się zaczęła ... ślizgawka xD. Spodziewałem się w sumie tego, ale miejscami było groźnie heh :D. Wygranym był w sumie ino pies, wyposażony w pazurki ▼・ᴥ・▼ => radochę miał jednak przednią, i pewno jak następnym zobaczy otwarty bagażnik to wskoczy bez zastanowienia ;).

BTW:

:DDDDDDDD

Szlaku zielonego za bardzo opisywał nie będę (bo go średnio lubię), ale patrząc na nasz czas, to innego wyjścia nie było ತ_ತ. To co najlepsze było jak wiadomo na jego końcu. Widoki były po prostu petarda <( ̄︶ ̄)>. Szkoda ino że mój telefon (a raczej aparat) dość średnio zniósł temperaturę w okolicach dziesięciu kresek poniżej zera ಠ_ಠ. Galerię spróbuję sklecić ze zdjęć zrobionych przez moich towarzyszy ;). 

Wracając do opisu, to kolejnym punktem był popas w którymś ze schronisk Rysianka/Lipowska. W pierwszym pierdyliard osób, a w drugim ino około miliona xD. Zjedliśmy więc na zewnętrznym i mogliśmy pojedzeni (tak, Marshall zdecydowanie bardziej woli kabanosy od ciastek :D) ruszyć dalej ^_^. Ciągle widokowo dochodzimy pod Lipowski Wierch i trzeba było się zdecydować czy idziemy zielonym czy żółtym szlakiem. Kobiety postawiły na ten bardziej widokowy (czyli przez Hale Redykalną) na czym chyba najbardziej skorzystał ... pies :D. Oj, było szaleństwo, ino te głupie kulki z lodu na łapkach przeszkadzały heh. 

Po szczycie hali pozostało nam już ino jakieś półtorej godziny zejścia na parking. Mozolnie traciliśmy wysokość, a na końcu ... a jak? => lód. W "dzwonach" wygrała zdecydowanie Siostra ma, ale na całe szczęście obyło się bez kontuzji :P. Piotrka ino męczyła noga, ale też dał radę ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ. 

Do auta i powrót. Cichy że dodam - albo brakowało disco polo, albo ja muszę siedzieć z tyłu ... a nie za kierownicą :DDDDD.

Trasa:


Fotki:
Początek śliski i dla Kropki i dla nas heh

A tu już ino dla nas :PP

Na tym odcinku Gocha jeszcze się trzymała :DDD

Ekipa ...

... i reszta szlaku również w kolażach :]

Dobra, widoczki ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ

Piesek już widzi (na prosto) górki wysokie ^_^

Są i one ᕙ( • ‿ • )ᕗ



Poza widoma być musiała :P

Między schroniskami :)

I popas na takich oto ławeczkach heh ;))

Dalej w jedynych, właściwych klimatach ʘ‿ʘ



Tam idziemy??? Oki ...

... w dół ...

... i do góry :D

Zdjęcie "w bok" trochę nie wyszło ...

... ale wujek Trollking pewnie i tak będzie dumny <( ̄︶ ̄)>

Jeszcze widoczek ...

... kąsek ślizgawki ...

... zachód ...

... i przy aucie o zmroku ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ


Na koniec tej części wpisu, dwumetrowy kij w tylną część ciała (albo dwudniowy maraton słuchania na słuchawkach piosenek ABBY) panu, który palił w piecu nie wiadomo czym, i przez parę sekund nic nie widziałem ಠωಠ. No i temu co szedł na czarno po poboczu, bez żadnego odblasku oczywiście. Tak, jestem maruda-kierowce - a poza tym, rowerzyści do lasu jeździć albo na ścieżki rowerowe!! No dobra, to ostatnie to żart oczywiście ;))).

==========
Żartem nie jest to, co zastaliśmy w domu ...

... :DDDDDD

===========
Co do podsumowania górskiego to tu już bankowo będzie topka! Jest ino jeden problem => nie mam pojęcia jak te wyjazdy ustawić, bo zacnych było w tym roku co najmniej kilka heh ;).

Zaczęło się dość szybko, bo od wyjazdu który to bankowo nie będzie w TOP-ie. Szesnasty (i w sumie siedemnasty xD) dzień stycznia, będzie mi się kojarzył zdecydowanie z zimnym piwem. W sumie to nawet miasto po którym spacerowałem, nazywa się jak popularne zimne piwo xD. Nie wracamy (w sumie nie wiem po co to nawet pisze) do tego :P. Żeby jednak nie było, mój plan był wykonalny - sprawdziliśmy to w późniejszym czasie z Magdą ;). 

Kolejny wyjazd też do najbardziej fajnych nie należał (bo odbył się bezpośrednio przed dojazdem na pogrzeb Babuszki), ale choć mogłem debiutancko pokazać Łukaszowi Kozią Gór(k)ę. Po niej, w różnych ekipach kolejno zdobyliśmy takie szczyty i schrony jak: Potrójna (nowoodkryte super schronisko), Błatnia (kombinacje samochodowe + podryw "na Diobła" :D), CzupelRycerzowa, wspomniany wcześniej replay i wyjazdem na jurę krakowsko-częstochowską (Okiennik rządzi!!) mieliśmy zamknąć temat zimy ^_^. Udało się to oczywiście połowicznie, bo jeszcze na początku maja ... pochodziliśmy sobie po puszku xD. Szacun dla Magdy za znajdowanie krokusów ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ. 

"Letni sezon" zaczęliśmy z moją ekipą z uczelni ... podejściem na prawie (xD) Skrzyczne, a później nastąpiło to, na co długo czekałem => czyli nocne wejście na Babią Górę, z najlepiej zmontowanym filmikiem wszechczasów? ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ. Po tym szlaku nastąpił miesięczny postój z górkami, ale wróciliśmy w wielkim stylu. Mogę GORĄCO polecić najcieplejszy wyjazd w tym roku na Hale Radykalną heh :D. Każdy się na tyle opalił (znaczy kto nie wybrał grilla nad Sołą oczywiście :P) że zaliczyliśmy kolejny miesiąc bez pagórków :D. 

Druga połowa lipca to czas urlopu i wyjazdów polańczykowo-jeleniogórskich ;]. Tam pochodziliśmy pierw po rzece, zwiedziliśmy miasto, zdobyliśmy (:D) dwa potężne szczyty czyli: Kabajkę (606m n.p.m.) i Łokieć (435m n.p.m.) :DD. Druga część to nudna wietrzna Ślęża, zakorkowana Śnieżka i niespodzianka na koniec czyli Sokolik. Pewno by był w topce, ale niestety, trochę za krótki :P

Po urlopie nastąpiły dwa wyjazdy bombelkowe czyli: z Tosią i Leonem na Potrójną oraz z Lilii na Stożek. Kształtujemy co nie? :D. Mam ino nadzieję że Lilka nie zapamiętała że trochę oszukaliśmy na końcu wyciągiem :DDD. Końcówka września to tatrzańskie BaraniecSivy vrch, a przed nimi jeszcze roztrenowałem się z Magdą na Kotarzu i z Łukaszem na czeskim czymś tam :D. Ostatni kwartał roku to już ino wyjazdy do Andrzeja (swoją droga ciekawe kiedy tam w końcu na nocleg pojedziemy xD), z wiatrem na Boraczą przez Prusów, z grzecznym pieskiem na Klimczok, a ostatniego wyjazdu wspominać nie będę, bo była tam smutna pożegnałka :/. W sumie wydeptane 495km :)))

Oki, moja topka ;].
5. Ogólnie Polańczyk => absolutna cisza z pięknymi widokami. W mieście tłumy, a w górach nikogo. Ino w sumie tam pierwszy dzień nam nie wyszedł :))
=> http://lapec.bikestats.pl/1987464,Miasto-zle-szlak...
=> http://lapec.bikestats.pl/1988300,Czerwony-Lokiec-...
=> http://lapec.bikestats.pl/1988532,Solina-ponownie-...




4. Błatnia(z)/Boracza(l) => przepiękna zima przy minus 10*C!! Można napisać że był to wzorcowy wyjazd zimowy :))). No dobra, można odliczyć końcowy asfalt ... i początkowe kłopoty samochodowe ;)
http://lapec.bikestats.pl/1939498,Blatnia917mnpmst...




4. Błatnia(z)/Boracza(l) => drugie czwarte miejsce - dla urozmaicenia ... najcieplejsze heh. Na lekki minus delikatnie chwiejny asfalt na końcu i Magdy szyja xD. Ojj raczek jej długo nie schodził :DDD
http://lapec.bikestats.pl/1976187,Redykalne-1092-m...




3. Dolina Danielki (Młada Hora) => szlak znany, średnio lubiany, Muńcuł nam nie wyszedł, ale klimaty jesienne i dobry humor zrobiły swoje :))
http://lapec.bikestats.pl/2010858,Jesienne-u-Bacy....




2. Ponownie Boracza => tym razem opcja z jak zawsze genialnym szlakiem przez Prusów. Łukasz - obowiązkowo do nadrobienia :)
http://lapec.bikestats.pl/2022023,WG-Prusow-1010m-...




1. Siwy Wierch => no wahałem się mocno, mając jeszcze w głowie schodzenie z popsutym kolanem ;/. Trzeba jednak przyznać że ten szlak był najlepszy :). Wyspałem się (:D), piękna słoneczna pogoda, absolutny brak gonitwy, no i ten sklep na końcu :D






A na końcu jeszcze dwa wyróżnienia czyli:
=> nocny ;] => http://lapec.bikestats.pl/1965962,Nocnie-na-Babiej...


=> i z pieskiem => http://lapec.bikestats.pl/2023079,Marshall-scy-111...



=============
Tyle :P


Kategoria Z Buta

Żabnie na start

  • DST 52.15km
  • Czas 02:39
  • VAVG 19.68km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 6 stycznia 2022 | dodano: 06.01.2022



A dzień dobry w nowym roku ^_^.
Zainicjować 2022 mieliśmy już w sumie w niedzielę jakimiś górkami (to był chyba jedyny dzień z "normalną" pogodą), ale leń był silniejszy :P. Może się uda w sobotę
。◕‿◕。 heh.

===============
Rowerowo też nawet nie było za bardzo co marzyć o jakiejś jeździe, bo warunki były ... jakie były:

xD

Sezon udało się rozpocząć natomiast niespodziewanie dziś ◉‿◉. Wolny dzień, to można było się na spokojnie wyspać ... do godziny 04:10 xD. Święto to ino taka czerwona data w kalendarzu, którą to, szefostwo Magdy firmy dość niewyraźnie widzi xD. Ranna zmiana, komunikacja miejska kursująca jak w niedzielę, wyjścia nie było, i trzeba było Kropkę odpalić :).

Piotro - Sosnowiec - Piotro, odstawienie auta, śniadanie, kofeina, i kontrola pogody. Do 9:00 miało być sucho, od 9:00 do 11:00 mżawka, od 11:00 do 12:00 deszcz a później ... to już na dwoje babka wróżyła ಠ_ಠ. Nawet na łóżko nie patrzyłem, ino chyc w cieplejsze ciuchy i w drogę - trzeba się ruszać, bo wiadomo:

:PPPPPPP

Na cel wybrałem sobie dziś Żabie Doły i tak na sam początek warunki wręcz idealne => względnie (jak na styczeń) ciepło, wiatru i ruchu samochodowego brak, i ino coś się słońce popsuło, ale już przywykłem do jeżdżenia po ciemku :D. Przejechałem Brynów, Park Śląski, następnie Chorzów Stary, miejsce docelowe i wróciłem przez Siemianowice Śląskie, Koszutkę, D3S i Brynów. Oczywiście nie od razu do domu, bo jeszcze miałem w planach odwiedzić Żabkę na bogatszych Piotrowicach ^_^

Prawie wyszło ¯\_(ツ)_/¯ ...

... musiałem więc podjechać na Ligotę, i wyszedł mi w sumie nie planowany Trollking heh. Zawsze coś :D.

A tak to zmarzłem w palce u stóp, środkowy odcinek i sama końcówka to wiatr po ryju, deszcze, śniegi, ale nie żałuję :P. Debiut odbębniony ;).

Trasa:

Fotki:
Dzień dobry Śląsk :D

Park Śląski - puściutki 。◕‿◕。

I Chorzów, na chwilę po delikatnej śnieżycy O_o

Miejsce docelowe ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ

BTW: zakazu oczywiście nie złamałem heh :D

Powrót - na chwilę w Piekarach Śląskich heh => i ucieczka :D

Siemianowice Śląskie i w sumie nic ciekawego:

A tu już Kato => i pierw kontrola DDR-ki na Korfantego

W sumie fajnie, ale że więcej niż 40 nie można? ¯\_(ツ)_/¯

Spodek z innych perspektyw 。◕‿◕。

Nowa i stara architektura + śmieszka z kostki ...

.... na którą to nie mam zamiaru narzekać, bo później jechałem Bulwarami Rawy :D

D3S ...

... a na prawie koniec dziwny mural:

Chłopak normalna? Dziewczyna rodzina? Coś tam? Ban na cukierki Skittles? Dzieci - ok, a gdzie zwierzak? Ehhhh, no nie zrozumie autora :DDD

Żabę natomiast zrozumie, bo to samo zrobiłem po powrocie ...

... :PPPPPPPP

============
Jeszcze butny wykres grudnia ...


... i roku 2021 ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ


==============
I co mogę dodać dodać na koniec?



Kategoria Rower