Lapec prowadzi tutaj blog rowerowy

Rowerowo-górski blog cyniczno-ironiczny ;]

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2020

Dystans całkowity:613.98 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:26:03
Średnia prędkość:21.99 km/h
Maksymalna prędkość:68.44 km/h
Suma kalorii:7504 kcal
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:47.23 km i 2h 22m
Więcej statystyk

Żarnie

  • DST 105.77km
  • Czas 04:47
  • VAVG 22.11km/h
  • VMAX 68.44km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 29 sierpnia 2020 | dodano: 30.08.2020
Uczestnicy



Do pociągu przejdziemy na końcu, a zacząć wypadałoby od genezy. Cóż, wyjazd był planowany od jakiś ... trzech lat :D. Jakoś coś się zawsze nie zgrywało => zła pogoda, brak chęci, a czasem po prostu o górze Żar zapominaliśmy, i przypominaliśmy sobie o niej zimą heh. Tym razem w końcu się udało :). 

=========
W poniedziałek namówiłem na wyjazd Łukasza, we wtorek chęć wyraził Filip, a na dokładkę wczoraj odezwał się Dawid. Godnie więc ^_^.

Ekipa zgrana, pobudka i ... leje pfff. No ale trzeba było jechać, bo prognozy mówiły jasno, że później ma być już spoko :]. 

========
Wyjechałem chwilę przed 9:00 (a mogliśmy o 11:00!! :D) po drodze zgarnąłem pierw Dawida, później Łukasza i (po przeciekaniu deszczu pod drzewkiem) mogliśmy podjechać na Wesołą na spotkanie z Filipem. Od tego miejsca prowadzenie wycieczki przejął kolega Gizmo i w dojść sympatycznym tempie ...

... meldujemy się (z dwoma pitt-stopami) na początku podjazdu.

Tam na "dzień dobry" frytki (xD) => pierwszy pojechał Dawid, gonił (i co było rzeczą jasną - przegonił) go Filip, a my z Łukaszem zostaliśmy na dole na regeneracyjne piwko :P. Myśmy mieli po prostu czas, bo chłopaki postanowili wrócić na rowerach, a my mieliśmy grubo ponad cztery godziny (i ok. 25km) do pociągu w Pietrzykowicach Żywieckich :].

=========
Wjazd, hmmm? Od razu wiedziałem że robimy misje sroM (brzmi jak brzmi, ale to Mors od tyłu :D): czyli mniejsza o to jak wylądować na górze (podjazdy mnie nie kręcą), grunt żeby w 100% zjechać :D.

Jako że Łukasz startnął jakieś 7 minut przede mną, to pierw musiałem go złapać heh. Udało się, i jak tylko zobaczyłem że prowadzi rower, to ...  uczyniłem to samo. Na uj się męczyć? :P. Poprzez jeden mega skurcz Łukasza (a raczej dwa - bo obie nogi wysiadły xD) jakoś udało się (na górze) spotkać z ... Marzeną :D. 

Ex (:D) sąsiadka (z Załęskiej Hałdy :DDDD) przyjechała bowiem (autem) nam potowarzyszyć ... albo się pośmiać => nie wiem, nie wnikam. Fakt jest jednak taki (ok 75% wjechane, reszta wepchane), że na górze byłem mokry jak szczur heh :D.

Widoczki, sesja, jakieś rozmowy, nawodnienie i zjazd. Pierw ruszam ja, a po chwili za mną Łukasz. Jako wzmiankę chciałbym zaznaczyć że spotkałem/spotkaliśmy policję xD. Na górze był wszak dziki parking, na który to Janusze i Grażyny (pomimo zakazu!!) wjeżdżali xD. Pakiet 500- był aktywny hehehe :D. Marzena na całe szczęście do leniwych nie należy (i ma coś z wróżki), legalnie zaparkowała na dole i
godzinę sobie podreptała na szczyt :].

======
Dobra zjazd, mhmmm najlepszy, wyborny, wspaniały, i szkoda ... że tak szybko się skończył. Zjeżdżałbym go do końca świata i jeden dzień dłużej heh. Endo pokazuje V-maxa na poziomie 80km/h, ale bardziej ufam licznikowi, i wynik jest taki, jaki jest ^_^.

Pod tamą ponowne połączenie sił z kolegą (i poprzez sinusoidę góra - dół) zameldowaliśmy się nad jeziorem w celu konsumpcji chmielu. Później ino przez sklep, na dworzec i 40 minut w oczekiwaniu na dliżans do kitku ^_^. Dzięki panowie za mega sympatycznie spędzony dzień ╰(*´︶`*)╯

Trasa:


Fotki:
Start - ale choć nie ma upałów, c'nie chłopaki?

Tu już Filip przejął prowadzenie ... i dobrze ^_^

Postój i komplet rowerów ◉‿◉

Ekipa przed kopalnią "Piast"

A tu jednen z moich ulubionych odcinków (◍•ᴗ•◍)❤


Brzeszcze - Beatki (stra)Szydło nie widziałem :-P

Później było już na tyle ładnie, że nawet Filip ofocił :D

Następnie kapitalny odcinek - nowy asfalt, i praktycznie zero aut ༼⁰o⁰;༽

Widać cel

Durny podjazd z dedykacją ^_^

I na celu:


Po zjeździe, kolejna dedykacja - on wie :D

I do domku


=======
Na "śmiecha" ... brakło transferu (:P), a żarnie nie było w ogóle pfffff. Gardzę, tak samo jak tym podjazdem :P.


Kategoria Rower

DPD 45/2020

  • DST 29.16km
  • Czas 01:20
  • VAVG 21.87km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 27 sierpnia 2020 | dodano: 27.08.2020



Wczoraj (tak jak pisałem) byłem na służbowym terenie, po którym to miałem w planach rower, i ogarnięcie jakiegoś małego gluta. Miałem, ale przy takiej wichurze, to poszedłem sobie (wszak pracowałem w okolicach mojego starego domostwa) do mamusi na kawusie :P.

Ogólnie 10km chodzenia spłynęło miło i szybko, ale zabolał mnie mocno widok (byłego już) stadionu Rozwoju Katowice ...

... ehhh, ino kozy wpuścić :(.

============
Skoro jednak wczoraj nie jeździłem (a jutro mam zamiar odpocząć przed sobotnią setką), to dziś trzeba było się ruszyć choć na DPD. Oczywiście bez dokrętki, bo na 18:00 mam zapowiedzianych zacnych gości ;].

Co do samej jazdy to koleżanka, która to w Sosnowcu pracuje na nocną zmianę, już o 05:30 mi odradzała wyjazd, bo cytuje (łeb chce urwać), ale co? Ja nie sprawdzę? :P. Ruszyłem i faktycznie wiało mega mocno ale ... w plecy :DDD. Nawet nie wiem kiedy (ostatnie 5km jechałem z kolegą z biura obok) znaleźliśmy się w Szopienicach z zapasem czasowym na poziomie niecałych dziesięciu minut :D.

W tym miejscu chciałbym tylko potwierdzić demota:


OOOOOOOOOOOOOjjjj tam:

:DDDDDD

Po robocie cud się nie stał i wiatr klasycznie nie zmienił swojego kierunku. A szkoda :P. Celem było więc po prostu dojechać do domu, poprzez najbardziej zalesione odcinki. Staneło na okolicach stawu Upadowego, następnie dawno nie przejechanym odcinkiem wzdłuż rurociągu ...

... D3S, Brynów (centrum przesiadkowe zapowiada się o wiele fajniej niż te z Zawodzia)

Na Ligotę. Tam jeszcze odwiedziłem sklep po piwko i odebrałem paczkę z kiosku ;]. Styka :].

================
A w polskiej piłce - bez zmian ...

... choć jest progres :DDD

:DDDDD

Dobra, już się nie śmieje - GieKSa nawet pierwszej rundy w Pucharze Polski nie umiała przejść xD. Ale na niech to już szkoda "palcy" strzępić :P.


Kategoria Rower

DPD 44/2020

  • DST 28.70km
  • Czas 01:20
  • VAVG 21.53km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 25 sierpnia 2020 | dodano: 25.08.2020


Niedzielny Marshall nie odbiegał zbytnio zachowaniem od ... każdego innego psa xD

:DDDDDDDD

==========
Zostawmy jednak niedzielne czyszczenie napędu (hahaha - jakby Diobeł to widział :D) od Gochy, i wróćmy do dzisiejszego kręcenia: yyyy ZACZĘŁO SIĘ!! I to nawet nie chodzi o to, że upały się skończyły, bardziej demotywuje mnie fakt, że zaś będę musiał na DPD pół szafy ze sobą wozić ;/. Dziś prognozowali zachmurzenie małe, rano +14*C, popołudniu natomiast około +25*C. Fajnie, c'nie?

Wstaje, patrze przez okno (na termometr) +13*C i mokro - no nic, plecak spakowany trzeba jechać, gdyż główną misją dnia dzisiejszego był transport tostownika (:P) z chaty do mojego biura ;]. Takie to trochę mniejsze aniżeli lodóweczka Morsa, ale mieściło się w plecaku, a w mojej "epie" już niekoniecznie ^_^.

Ruszyłem, i na "dzień dobry" ... zmokłem, bo się rozpadało. Faaajnie. Ciągle nie wiem czemu w Ligocie nie wsiadłem w pociąg(?), oraz co za trol (z małej i przez jedno "L" :D) podczas deszczu (przed D3S) zostawił takie oto coś włączone xD.

No ale padać przestało, ostrożnie przejechałem dolinę, i (o tu po lewej) ...

... prawie przez dziadygę zęby straciłem.

Dziadyga jechał pod górkę, ja z górki (ok. 22-25km/h), do tego mieliśmy przechodnia, który to szedł sobie środkiem asfaltu. Dokładnie na linii oddzielającej śmieszkę od chodnika. No nie spodziewałem się że Pan na starym klamorze klasycznym rowerze, w ostatniej chwili postanowi ominąć mokrą gałązkę lądując ... na środku DDR-ki. Hamowanie, tańcowanie, omijanie, i na całe szczęście tylko się z pieszym szmyrneliśmy kurtkami. Ufff było mega blisko. Dobrze że nawet nie straciłem na milimetr równowagi, a pieszy też się możne nauczy nie łazić środkiem (na granicy), skoro ma dwa metry szerokości chodnika.

Czy coś krzyczeli? Nie wiem, śpieszyło mi się i miałem słuchawki na uszach :P. Stać się jednak nic nie mogło, bo ino styklismy się materiałami (albo facet po prostu oberwał w kurtkę moim piaskiem od plecaka - już sam nie wiem xD) ale jakby doszło do kontaktu, to i tak ja (najmniej winny) bym leżał jako pierwszy i raczej najbardziej ucierpiał pfff.

Reszta trasy już bez przygód, i na cztery minuty przed czasem melduje się w Zarządzie. 

Osiem godzin minęło szybko, kurtka do plecaka, bezrękawnik i krótkie spodenki z plecaka, długie spodnie do plecaka i mogłem wracać.

Pierw spokojnie wjechałem (i zjechałem) Lwowską ...

... później mega korek na Szopienickiej, następnie (klasycznie) lasem na Ochojec, gdzie kolejny zjeb (spoglądając i patrząc mi w oczy czy ma wolne) wlazł mi na DDR-kę. Ominęłem (ufff) bezkolizyjnie i tym razem melduję się w domu, bez postoju na "Kolejarzu". Inne plany miałem niestety heh.

Na koniec żeby nie było aż tak marudząco, to się pochwalę nowym zakupem:

Padło (jak widać) na takie coś => https://allegro.pl/oferta/prox-minor-lampka-tylna...

Jutro natomiast teren służbowy => i tak, wstaje koło 06:00, ale (na całe szczęście) takich widoków nie mam :DDD

A raczej xDDD

===================
BeeS bez kotka, to nie BeeS, więc proszę ;]

:PPPPPPPP


Kategoria Rower

LR + Bibiela + GS + 4k = <( ̄︶ ̄)>

  • DST 101.33km
  • Czas 04:33
  • VAVG 22.27km/h
  • VMAX 53.59km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 22 sierpnia 2020 | dodano: 23.08.2020
Uczestnicy



Wczoraj w sumie znowu zalatany dzień, ale choć wyszedłem wcześniej z roboty, bo znowu musiałem szukać jakiejś dziury ze zgłoszenia. Co? Ja nie znajdę? :P

A że dziura wybój był koło fryzjera, to skorzystałem :P. Poza tym to sklepy, odbiory paczek z paczkomatu, mycie okien, i dziś rano wyglądałam ... jak Majka z powitałki heh.

Nawet te latające gówna ...

... mi podczas snu nie przeszkadzały xD.

Co do genezy dzisiejszego wyjazdu, to trzeba byłoby się cofnąć do środy, gdzie to Dawid, zaproponował mi wspólne sobotnie kręcenie. Pewno nie założył tego, że piątkowe piwo będzie aż tak dobrze smakować hehehe :D. Dawid więc odpadł, ale na całe szczęście już w piątek zapukałem do kolejnej osoby, która to uważa, że ciepełko jest mega w dechę :-P.

Ustawka więc z Filipem o godzinie 10:20 przy wieży TVP Katowice i rura na jakąś spokojną setkę rowerową heh. Mijamy Siemce, Piekary Śląskie, jakieś tam różne paści i meldujemy się na w celu, który to wyznaczył Filip - czyli Bibieli. Pozdro dla Roadrunnera w tym miejscu ^_^.

Po odwiedzinach przy sztucznym stawiku, wiedziałem że muszę do setki dokręcić!!. Filip postanowił mi  w tym jeszcze trochę pomóc i przeciągnął mnie ... na Górę Siewierską :D. Idealnie, szczyt podjechany (ufff) i mogliśmy przez Czeladź i nawodnienie na Dolinie Trzech Stawów wrócić do baz. 

Dzięki Filip za prowadzenie, towarzystwo, i chrupki przy okazji świętowania 4000 km. Jeszcze ino tysiąc, plus 7 dojazdów do pracy i jestem spełniony, w tym ... (sorki) zjebanym roku xD

Trasa => https://www.relive.cc/view/vAOZxD1ykoq


Fotki:
Miejsce spotkania ...

... i gonimy zająca który to, na chwilę zapomniał, że sam po Beskidzie Wyspowym nie jeździ heh

Granica Dobieszowic i Bobrownik => zamiast śmieszki, wyremontowali pobocze - w sumie spoko - szanuję :-D

Z górki:

Kierunek (niezdarny) wiadomy xD


Leśnie (finalnie wyszło około 1/4 szlaku po gruntach :]) po raz pierwszy
Tu trochę asfaltu i ... Filip na zdjęciu z gazeciarzem śląskim :p

Ponownie leśnie

I na celu:


Wracamy

Chechło ...

... I Świerklaniec

Po nawodnienie ...

... śląskie skwarki pozdrawiają poznański Zielony Dębiec :D :ppppppp.

XXXDDD - ale nie u nas, nam piwa nikt nie wypił, i jedno poszło na Rogoźniku ...

(później przez mój ulubiony asfalt)


... na drugie na Górze Siewierskiej (383m.n.p.m)

Zjazd

Jeszcze ino Czeladź - DDR-kę szanuję na bank będę z niej korzystał!!

Na Trzy Stawy gdzie ...

... nastąpiło świętowanie 4/5 mojego standardowego rocznego planu ^_^

W cieniu już bez szału ...

... więc trzeba było wracać ... do wiadomo kogo heh


===========
Dzięki Filip za jazdę i no cóż, nie z nami takie akcje :P



Kategoria Rower

DPD 43/2020

  • DST 30.64km
  • Czas 01:27
  • VAVG 21.13km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 20 sierpnia 2020 | dodano: 20.08.2020



Wczoraj to był ogólnie mega dziwny dzień. Pierw, w trakcie roboty wysłali mnie szukać czegoś takiego:

Znalazłem (oczywiście :p), ale dopiero po 4km szukania xD. Co? ja nie znajdę??? :P.

Później (po robocie) wróciłem na chatę, i pierw naprawiałem telewizor (wszystkie kanały z TVP mi się "zgubiły", rozumiem TV, ale o 21:00 był mecz heh) xD. Misja okazała na całe szczęście (meczu) okazała się udana. Następnie ... zrobiłem se basen w kuchni. Łączenie syfonu z pionem strzeliło (xD) => no tu już naprawa nie mogła być udana, bo po ten plastik, trzeba było jechać jutro do OBI.

Zanim jednak sklep, to na odstresowanie pojechałem se rano kołem do roboty ^_^.

Trasę w końcu udało mi się całościowo zamknąć w jednym treningu, bo w biurze byłem tylko półtorej godziny (:p), a później na chatę (przez myjnię) w teren. O taki dokładnie :-).

Po zajęciach służbowych, ustawka z Gochą o 17:00 na Rolnej, a po zakupach naprawa przecieku => udana <( ̄︶ ̄)> :p.

Aktywny to był dzionek - padam na kota twarz :D.

Fotki:
Porannie ◉‿◉

Z powrotu:
Znak Ochojca (koło Siostry) ciągle molestowany :D ...

... i wasza umytość => Gocha, ucz się :D


============
Jutro ostatni (znaczy do poniedziałku) dzień pracy ...


... XD

Choć ma to swoje plusy:

:DDDDD


Kategoria Rower

Pog(rill)oriaaa ;)

  • DST 43.75km
  • Czas 02:04
  • VAVG 21.17km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 15 sierpnia 2020 | dodano: 17.08.2020



Fachman sam postanowił mnie poinformować (w sklepie z wódą w "epie"), że na takim hercklekocie, nie da rady nawet płytki przytrzymać - w sumie szanuję heh. Będę szanował jeszcze bardziej ... jak mi zaliczkę odda xD. Majka (jak widać) ... była ino trochę zdziwiona :D.

==========
W sprawie tego wyjazdu zdecydowałem się w ostatniej chwili, bo skoro mam bilet katowicki, to podróż w tą i z powrotem z Sosnowca do Dąbrowy Górniczej kosztuje mnie 10zł (5zł tam, i tyle samo nazot), a podróż pociągiem ino nazot (5zł za Siebie i 5zł za rower) tyle samo, no to cóż :P.

Wszystko fajnie, ale niestety nie wziąłem poprawki na wiatr xD. Całą drogę masakrował, kierunków nie zmieniał i równomiernie odbierał mi chęć do jazdy (sic!)!!. Ale skoro już wyruszyłem, to minąłem pierw moją standardową drogę do pracy, następnie Sosnowiec (i jego dzielnice czyli: Klimontów, Pekin i Zagórze) i dojechałem na Gołonóg ^_^

Tam niecała godzina na czekanie (w towarzystwie koleżanek z DG) na znajomych Sosnowca i ... no nie pojechaliśmy jednak na Pogorię. W słoneczny dzień, przy pięknej pogodzie, groziło to śmiercią lub trwałym kalectwem xD. Zresztą w sumie, było mi to na rękę, bo miałem bliżej do dworca heh.

Po grillu (z ekipą z uczelni) jeszcze dokręciłem (bocznymi uliczkami, z rozładowanym telefonem) na chatę, bo na Brynowie miałem niecałą godzinę czekania na pociąg - pogardziłem, choć byłoby za darmola. W sumie to cała droga powrotna była za darmo, bo z rowerem nie muszę iść po bilet, a Pan konduktor nie przeszedł :P

Trasa główna:


I fotki:
Trasy do roboty nie fotografowałem, bo szkoda transferu :P

Tu już na granicy Kato

Flagi mówią jak jest xD

Sosnowieckie ścieżki rowerowe - uwielbiam ;)

Szwedzki też się znalazł - i dobrze prawi heh

Na celu, a tu ...

... pociąg który miałem przyjechać :D

Jedzonko się robi ^_^

Nie, nie dla mnie :P

Jeszcze coś dla koneserów ...

... i nazot heh

Ostatnie zdjęcie, bo później telefon kaput :P



==================
Dziś tylko szybki spacer (11km) z Gochą i psem (fotki o tu) i to by było na tyle :P.

Aaaa nie, jeszcze kotek ...

... i Majkos ... dla spostrzegawczych heh


=========
:P



Kategoria Rower

Do Gochy i nazot

  • DST 6.11km
  • Czas 00:18
  • VAVG 20.37km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 14 sierpnia 2020 | dodano: 14.08.2020



Żeby nie było, że piszę same referaty ;p. Pojechałem się przejechać - STOP, dojechałem do Gochy - STOP, wróciłem, bo fachowiec się odezwał - STOP, fachowiec od łazienki ... najebany - STOP, remont STOP, dalsza jazda STOP => w poniedziałek sąsiada (fachowca) przywita mój Ojciec, i jak będzie zaś wypity to remont STOP, a Krzysiu nie STOP - bo jak dostanie od Ojca kopa ... to przeleci koło tego co z księżyca nie umie wrócić, albo ... będzie bredził jak ten poniżej:


Kategoria Rower

W końcu znalazłem MIŁOŚĆ!! ❤️

  • DST 133.95km
  • Czas 05:47
  • VAVG 23.16km/h
  • VMAX 58.65km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 10 sierpnia 2020 | dodano: 11.08.2020



To że dzisiejszy dzień wyglądał tak a nie inaczej, zdecydowały trzy sprawy. Pierwsza i najważniejsza to fakt, że miałem wolne (odbiór za sobotnie święto), druga to prognozowana kapitalna pogoda, a trzecia (niemniej istotna aniżeli pierwsza) to wczorajszy relax nad jeziorem Łysina ;). Zawsze tam jeździmy na kołach, ale podczas sobotniego ogniska, udało mi się namówić Łukasza i Marzene na wycieczkę do Bierunia ... autem heh :P.

Leniwie wygrzaliśmy tam stare kości, zamoczyliśmy (nawet ja!!) tyłki, a na końcu (w końcu po raz pierwszy w życiu) zjadłem pizzę z Pizzy Hut ^_^. Na plus (prócz wyżej wymienionych spraw) było bankowo stwierdzenie Łukasza, że wracać rowerem by mu się nie chciało. Nie ma za co :DDDD.

Jakiś zlepek fotek => ten wodny chlup (koło Marzeny), to ja :P. Gira też moja :PPP


Idealnie więc zagospodarowana niedziela i nadszedł poniedziałek. Na start wstałem o 6:00 ... i sobie poleżałem (:P) heh. Miałem wyruszyć o 9:00 ale zaraz, zaraz!! Gdzie moje upały??? Termometr wskazywał marne 26 kresek powyżej zera, więc poczekałem se do 11:00 :P. Godzina była zdecydowanie nieprzypadkowa, gdyż pomyślałem że jak przyjadę Park Śląski, to wpadnę na super patelnie heh. 

Minąłem więc park, Siemianowice Śląskie, Wojkowice i w końcu na liczniku zaczęły pojawiać się satysfakcjonującym mnie (33-34*C) temperatury :-). 

Z uśmiechem na ustach minąłem Sączów (+ durne podjazdy), okolice lotniska, Zendek i poprzez małe przegapienie zjazdu, trafiła mnie ... no Miłość. Dokładnie to oczywiście chodziło o małą wieś za Koziegłowami, bo czego żeście się spodziewali? xD. W sferze uczuciowej wszystko pozostało bez zmian heh.

Mała sesja (polecam galerie) i mogłem zacząć wracać. Niestety, to tak błogo już nie było. Jakieś drogi z szybszym ruchem samochodowym, kolejne durne podjazdy, ale finalnie udało mi się dojechać do Siewierza, a tam ... kryzys (sic!). Do domu daleko, do pociągu też - jednym słowem kibel. Jechać jednak trzeba było i tu z odsieczą przyszedł mi wiatr. Jak mnie masakrował w drodze do Miłości, to na powrocie na całe szczęście nie zmienił swojego kierunku i genialnie dmuchał mi w plecak => serdecznie dziękuję ←_← ;).
Przejechałem jakieś wioski (srogi podjazd z tempem 2'05"/km xD), następnie Dąbrowę Górniczą, Pogorie IV i III, Park Zielonka, Będzin i już wiedziałem że pociąg nie będzie konieczny ᕙ( • ‿ • )ᕗ. Został jeszcze odcinek Sosnowca i Katowic i zameldowałem się w Piotrowicach na piwku heh <( ̄︶ ̄)>.

Po treningu byłem bardzo ciekaw ilości przewyższeń. 513m? Filip jest to możliwe? Ja czułem że praktycznie nie jechałem po płaskim xD.

Trasa => https://www.relive.cc/view/vXvLpYkWP1v


Fotki:
KWK "Wujek" => jeszcze fedrują xD


BTW: ahhh, te internety xDDD

A tu płynnie przechodzimy do dwóch absurdów: czyli płynąca DDR-ka w Dobieszowicach i ...

... ekranu (kij wie po co?) przed Sączowem ;]

Nowa DDR-ka za owym wiaduktem

BTW: trampałki za 35 zeta dają radę :D

Kolejny podjazd => tym razem pod kościół w Sączowie

Port Lotniczy " Pyrzowice" - tym razem nic dla Janiola nie upolowałem :(

Jadę dalej, po różnorakich nawierzchniach :)

Nazot w cywilizacji ;]

Widoczek z kolejnego podjazdu ...

... i najlepszy (widokowo) odcinek dzisiejszej wycieczki: czyli około 7km zjazdu, żadnego auta, i idealny, równy asfalcik ;]

BTW:

Już blisko celu, papu miałem swoje ;]

I w końcu znalazłem Miłość :))))))))

A w niej główną ulicę: Św. Walentego :D

Trzeba wracać - pierw ulicami ...

... a później już niestety (przez wzmożony ruch samochodowy) musiałem korzystać w chodników i DDR-ek pff

Siewierz => jak zresztą widać heh


Z wiatrem w plecak w stronę ...

... Kuźni Warężyńskiej :)

Pogoria "Czy" :D


Będzin :D


BTW => to prawda!! - człowiek se chce Tour de Polonge pooglądać, a tam ... motory i kąsek kolarzy w rogu pfff xD


Na koniec klasyczna bana (w dobrym kierunku czyli schronu od Marshalla oraz poniekąd od Majki) w Sosnowcu i ...

... na chatę przez moje PD czyli: Szopienice, Zawodzie, D3S i Ligotę ;]

Dziękuję, jak tu dobrnęliście :D
==========================
Uczuciowo natomiast wszystko "po staremu" xD



Kategoria Rower

Po-zakupowy Chudów

  • DST 46.12km
  • Czas 02:18
  • VAVG 20.05km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 8 sierpnia 2020 | dodano: 11.08.2020



Ojjj, ciężki to był poranek po górach :). Wróciłem do domu ok. 23:00 i po wannie zamontowałem się pod kołdrą, coby sobie uzmysłowić, że przecież na jutro jestem umówiony z Łukaszem na rower xD. Kolega na całe szczęście dał się do 10:30 wyspać, następnie po chwili podjechał na Piotro i mogliśmy ruszyć na ... KeaMy po-zakupowe ;)

O ile mojego zakupu ...

... (Filip zrezygnował z "nocnego" wyjazdu z piątku na sobotę) nie mogliśmy jeszcze przetestować (baaaa nawet go nie zamontowałem, bo czasu na to nie ma :P), to Łukasza nowe cacko było już złożone ...

... i gotowe na testy ^_^.

Sprzęcior jeszcze nie jest "oblany" (:P), ale już napiszę => niech się kółka prosto i długo kręcą :)

Jako plan: padło na lasy i dojazd do Chudowa, gdzie mieliśmy pomyśleć co robimy dalej ;]. Na miejsce docelowe dojechaliśmy trasą klasyczną i w sumie ... to by było na tyle xD. Były plany na Mikołów i Tychy uderzyć, ale wmordewind zmasakrował nas w stopniu znacznym. Do tego Łukasz jest zdecydowanie mniej odporny na ciepło, ode mnie heh. Dla zdrowotności i kolegi i mojego (w sumie to naszego) brzuszka, postanowiliśmy wrócić do domów i umówić się dwie godziny później na ognisko w okolicach Kolejarza. A niech też Marzena ma też coś z tego sympatycznego dnia ;)

Trasa => https://www.relive.cc/view/vQvxZVdpK96



Fotki:
Zamek Chudów

Wracamy ;]

Godny znak heh :D

Przerwa w żniwach?

I reszta (mało ostrych) paści ;]

A na końcu ognisko z "czikenkami", ziemniaczkami i kiełbasami :)


===============
Menu tak na wszelki wypadek było mięsne

:DDDDDD


Kategoria Rower

Czantoria (995m n.p.m.) z(?) Wielkopolską xD

  • DST 12.77km
  • Kalorie 1671kcal
  • Aktywność Wędrówka
Piątek, 7 sierpnia 2020 | dodano: 11.08.2020


Sorki za obsuwę w BeeSach, ale popsuł się "mój" program do pomniejszania fotek, a ten z telefonu tak pomniejszał, że ... aż wstyd było to (jakościowo) publikować. Opisy już jednak miałem, więc treści zmieniał nie będę :P



Wpis na szybko, bo tak jak pisałem wczoraj, weekend jest dość obfity :P.

Dziś (po pracy) nie mogłem sobie odmówić szybkiego wejścia na (nudną do bólu) Czantorię, gdyż na Górny Śląsk przyjechali ... Wielkopolanie ;). Ekipa w składzie: Gajus (reprezentujący Bolechowo-Osiedle), Mrówa (Poznań Rynek) i Tomek (Dopiewo) nawiedziła moją okolice i przyjechała (przez Piotro :P) na trzy dni do Siostry Przemka (Doroty?) która to, wyemigrowała z Poznania do Bielska-Białej. 

Zdania o tej kobiecie nie mam :DD. Z jednej strony mega uprzejma (i gościnna!!) laska, a z drugiej strony nie wiem czemu się tak doczepiała ... mojego pedalstwa xD. Jeszcze o 22:00 dzwoniła żeby mi powiedzieć że bankowo jestem inny, bo ... no mieszkam sam z kotem :D. To widocznie wystarczyło coby stwierdzić jakie mam preferencje w łóżku :D. Tłumaczyć mi się już nie chciało - nie nocowałem tam, więc niech i tak zostanie :D. Jak już założę tę partie polityczną to jej dowalę z jakiegoś podatku, najlepiej na wódę, bo trzeźwa to ona bankowo nie była :D.

Co do samego szlaku, to szykowałem się na sympatyczne trzy godzinki w miłym towarzystwie, ale niestety, ekipa wybrała wyciąg (xD), a zagubiony (i znaleziony) w Katowicach-Brynowie, Mrówa wybrał ... zostać z Siostrą w BB :D.

Wlazłem sobie od dłuższej strony, bo Tomek (z Dopiewa) miał w planach zejść ze mną. Oczywiście do tego nie doszło, bo chłopaki wybrali inną (bardziej procentową) atrakcję na szczycie heh. Zlazłem więc (a raczej potruchtałem po stoku) samotnie do Ustronia, wypiłem dwa piwka i poszedłem na przystanek autobusowo-pociągowy (tory naprawiają i wprowadzili komunikację zastępczą), a tam .. chłopaki też czekają na transport xD. Chwila rozmowy, godzinka jazdy i w Bielsku Białej każdy w swoją stronę => ja na przesiadkę na dworzec, a Tomki dwa do TAXI i na nocleg. 

Spotkać się było oczywiście mega miło, ale następnym razem będę proponował jakiś szlak bez wyciągu - to ich pewnie zmobilizuje :)

Trasa => https://www.relive.cc/view/vMq5GdwoQQO


Butnie całodniowo ;]


Fotki:
Ekipa z auta - na szlak w sumie tak jak pisałem, poszedł ino ten, co robił zdjęcie :D
Reszta (jak widać) była trochę niewyraźna :DDDDD

Szlakiem



Jakość taka se, ale weny nie miałem do jakiegoś przykładania się do fotek

A tu już u góry jedno z moich najmniej lubianych (obwieszonych zakazami) schronisk w Beskidach.
Czeski schron zbudowany przez Niemców, do tego z dość średnim (
tu można poczytać opis) jedzeniem i brakiem możliwości spożycia swojego prowiantu. 

Zdecydowanie wolę polską Kolibę ;]

Jedyny plus, to fakt, że byłem tam ino ja, właściciele i ... kuń :)

BTW:

:DDDDD

Dalej już choć trochę widokowo ...

... i szczyt ;]


Niebieskim wchodziłem, czerwonym będę schodził ;]

Górna stacja kolejki ...

... i dziękuje serdecznie ;]


=====================
Potwierdzam heh


xDDDDDDDDD


Kategoria Góry