Lapec prowadzi tutaj blog rowerowy

Rowerowo-górski blog cyniczno-ironiczny ;]

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2023

Dystans całkowity:547.46 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:26:51
Średnia prędkość:19.90 km/h
Maksymalna prędkość:33.35 km/h
Suma kalorii:1258 kcal
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:49.77 km i 2h 41m
Więcej statystyk

DPD 51/2023

  • DST 32.11km
  • Czas 01:31
  • VAVG 21.17km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 29 września 2023 | dodano: 01.10.2023


Skoro jeszcze zostało mi 800KB do wykorzystania z tego miesiąca, to plecaka nawet nie rozpakowywałem ^⁠_⁠^. Co się będą marnować kilobajty, skoro i tak nie przechodzą na przyszły miesiąc? ¯⁠\⁠_⁠(⁠ツ⁠)⁠_⁠/⁠¯ :P. Jakież jednak było moje zdziwienie, jak chcąc dodać powitałkę i dwa poniższe zdjęcia (3x 250KB) BeeS stwierdził ... że w tym miesiącu już wykorzystałem swój limit xD. Pewnie Tusk w nocy ukradł ¯⁠\⁠(⁠°⁠_⁠o⁠)⁠/⁠¯ :PPP 

Kilometry jednak wpadły, choć z całą pewnością to Pchłę bym wysłał do pracy (patrz powyżej), a sam se pospał :P 

Czas startu miałem dobry, warunki też, to przez Górny Muchowiec 〜⁠(⁠꒪⁠꒳⁠꒪⁠)⁠〜. Później Zawodzie i Biurowiec => tamże, spojrzałem na zegarek i była godzina 6:42, to przecież nie pojadę prosto do roboty :PPP 

Odwiedziłem jeszcze stawy Hubertus na granicy Katowic i Sosnowca skąd fotka wschodu słonka ... 

... a na powrocie jeszcze (większość swoim porannym śladem) cykłem zdjęcie z D3S 。⁠◕⁠‿⁠◕⁠。 

Byłem przekonany że na tyle mi ino wystarczy. Rzeczywistość okazała się jednak inna ... i wpis publikuje dopiero dziś :P 

================ 
I dobrze że już październik <⁠(⁠ ̄⁠︶⁠ ̄⁠)⁠> ... 

.
.. choć we wrześniu seriali nie było za dużo :P 

Doliczając jeszcze wyjazd na Milicz i okolice, to wpadło trochę ponad 530km <⁠(⁠ ̄⁠︶⁠ ̄⁠)⁠> 

Butnie też w normie (⁠◍⁠•⁠ᴗ⁠•⁠◍⁠)⁠❤ 

I pozdro z pociągu - kolejny wpis będzie górski => czyli najlepszy (⁠✿⁠^⁠‿⁠^⁠)


Kategoria Rower

DPD 50(!!!)/2023 ᕙ⁠(⁠⇀⁠‸⁠↼⁠‶⁠)⁠ᕗ

  • DST 31.42km
  • Czas 01:32
  • VAVG 20.49km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 28 września 2023 | dodano: 28.09.2023


A który to dojazd do pracusi w tym roku?? :> 
୧⁠(⁠^⁠ ⁠〰⁠ ⁠^⁠)⁠୨ 

Coś czułem że na "symboliczne" zakończenie misji DePeDe w tym roku będę musiał troszkę poczekać. W piątek służbowo na Brynowie, w sobotę towarzysko (pogoda i tak była do bani) ... 

(BTW: jest już krótki, zaległy filmik z Giewontu i okolic 。⁠◕⁠‿⁠◕⁠。)



... w niedziele byliśmy trochę w lesie na grzybach (zebranych okazów równe Ziobro :P), w poniedziałek gonitwa po sklepach, we wtorek służbowo na Panewnickiej gdzie przechodziłem koło bazyliki ... 

... i klasztoru :). Dobrze że nie inwentaryzuje ulic Dąbrowy Górniczej. Tu się czuje jakoś tak bezpieczniej ;))) 

Na środę miałem już plecak przygotowany na rower, ale rano nogi bolały ... to postanowiłem zrobić sobie spokojny dzień i poszedłem na pociąg :P. Dziś już było całkiem spoko => to kręcimy :). Wyspany, czas dobry, delikatny boczno-tylni wiatr, to sprawnie dostałem się do roboty trasą klasyczną z wykorzystaniem D3S, Zawodzia i tym razem okolic ulicy Bagiennej, skąd poniższe fotki ^_^ 




W pracy (prócz pracy :P) nic ciekawego, z wyjątkiem wyjaśnienia tego, dlaczemu papryczki od Magdy nie chcą rosnąć większe u nas pod kierowniczym biurem xD 

One po prostu już urosły, bo to jest odmiana ostrej papryczki czereśniowej "Koral". Czerwienić się teraz natychmiast i będą próbowane!! :P

Po pracy zaś pełen plecak ciuchów (rano +12°C, popołudniu już 26°C) i można było wracać :). Dziś wymyśliłem sobie że wrócę przez okolicę Upadowego, ale tym razem nie skręcę na Porcelanową, ino zobaczę skalę zniszczeń w lesie po wycince drzew o której tam jakiś czas temu pisałem ಠ⁠ ⁠೧⁠ ⁠ಠ 

Pierwsze zdziwko ... 

... z lasem w sumie to wszystko oki ←⁠(⁠*⁠꒪⁠ヮ⁠꒪⁠*⁠) 

Drugie zdziwko było o tu ... 

... to tutaj cięli pod jakąś inwestycję xD

Zamiast więc wracać wzdłuż rurociągu na D3S, musiałem lasem wrócić się na Nowy Nikiszowiec heh ;). Stamtąd już klasycznym śladem przez w/w D3S i Ligotę do bazy. Trochę się jeszcze nakręciłem pod domem ... przez inwentaryzacje sklepu do którego mogę wejść ze Szkodnikiem ←⁠(⁠*⁠꒪⁠ヮ⁠꒪⁠*⁠). Udało się znaleźć inny - też przyjazny ^⁠_⁠^ 

Zostało 797kb na fotki w tym miesiącu, to już bez fotek. Będzie mobilizacja na jutrzejsze pięćdziesiąte pierwsze DPD :P 

================ 
Pogoda na powrocie mega 〜⁠(⁠꒪⁠꒳⁠꒪⁠)⁠〜
 ... 

... a słońce niech nie pyskuje, ino świeci :P 


Kategoria Rower

DPD 49/2023 + T3C

  • DST 46.97km
  • Czas 02:19
  • VAVG 20.27km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 21 września 2023 | dodano: 21.09.2023



Wracamy do normalności po mini urlopie ಠ⁠ ⁠೧⁠ ⁠ಠ. We wtorek jeszcze na spokojności w biurze, a wczoraj męczarnie na DTŚ-ce. Średnio lubię ją inwentaryzować, ze względów poniższych ;/ 

Przeżyłem jednak, a skoro w piątek kolejny teren, to trzeba(?) było dziś pokręcić ^_^. Do końca nie byłem przekonany czy mi się będzie chciało, to plecaka wieczorem nie spakowałem. Rano (chwile po 05:00) stwierdziłem że jednak mi się chce :P 

Pakowanie, ogarnięcie małej futrzastej (pełnej energii rano) pierdoły ... 

... i ruszyłem ;] 

Chłodno było (tak około 14°C) ale dobry ubiór zapewnił komfort termiczny :). Skontrolowałem budowę śmieszki na Meteorologów ... 

... i zobaczyłem gdzie prowadzi ta nowa na Pułaskiego ;] 

Sroka się nawet załapała na fotkę, a ja wylądowałem na pofalowanym asfalcie na końcu stawu Łąka. No nie będę korzystał :P 

Wschód słońca zauważalny dopiero przez samymi Szopienicami ಠ⁠﹏⁠ಠ. Coraz gorzej jest, a co dopiero będzie jak godzinę zabiorą? o_O 


W pracy dziś trochę luźniej bo nasz Kierownik świętował urodziny, po których ja świętowałem powrót do domu :DDD 

Już było cieplutko (26°C), byłem po obiedzie (bardzo dobra pizza z Mariackiej postawiona przez szefa), kot jadł chwilę przed 12:00, to mi się nie śpieszyło do domku :). Miałem jechać na hałdę Murcki ale zmieniłem zdanie (wiało po pysku), okręciłem dworzec w Szopienicach, i pojechałem przez Sosnowiec i moją dawną ulubioną ścieżkę ... 

... naturalnie koło nielubianego przez Magdę (chyba że jest 10-ty :D) miejsca ... 

... na tytułowy => Trójkąt Trzech Cesarzy ʘ⁠‿⁠ʘ 


Tamże oranżadka (była do pizzy ale zaoszczędziłem :P) i powrót. Kurde, jak cudem przejechałem przez zakorkowany Sosnowiec ... to wpadłem w zakorkowane (i rozkopane) Mysłowice xD. Udało się jednak z nich wydostać i dotrzeć do miejsca wiadomego ¯⁠\⁠_⁠(⁠ツ⁠)⁠_⁠/⁠¯ 

Stamtąd już klasyczne przez Giszowiec ... 



... do bazy (⁠◍⁠•⁠ᴗ⁠•⁠◍⁠) 

Jeszcze jeden wyjazd do roboty do planu minimum :))). Kiedy się odbędzie? Nie wiem => trzeba gonić z terenem służbowym, bo uchwała Rady Miasta wchodzi i nowe ulicę dochodzą do naszej bazy. Trzeba je ogarnąć od zera ¯⁠\⁠(⁠°⁠_⁠o⁠)⁠/⁠¯. Się ogarnie ;) 

=================== 
Dobrze że ja swojego na stacjonarny nie przerabiam :D 


Niezdecydowany jakiś xDDDDDDDDDD 

PS: i dobrze że idą deszcze, bo może w końcu usiądę na doopie trochę ¯⁠\⁠_⁠(⁠ツ⁠)⁠_⁠/⁠¯ 


Kategoria Rower

Dolnopolskie 4/4 => Trolking roztrenowywujący

  • DST 52.22km
  • Czas 02:45
  • VAVG 18.99km/h
  • VMAX 26.68km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 18 września 2023 | dodano: 21.09.2023



Nie napisałem jeszcze, że wczoraj udało się lokalne kitki pokarmić ^⁠_⁠^. Skoro Pchła wybrzydza, to niech sobie inne zjedzą Benki => dwa skorzystały ฅ⁠^⁠•⁠ﻌ⁠•⁠^⁠ฅ. A tak to dziś trochę mniej leniwy poranek (bo pakowanie) ale szło dłużej (nie licząc budzika do pracy o godzinie 05:17 => sorki Łukasz jeszcze raz :D) pospać. W moim przypadku aż do godziny 09:00 :). Na śniadanko sałatka warzywna z resztą kiełbasy wiejskiej i pożywne smoothie :P

No tak => przecież ja nie prowadzałem na powrocie :)) 

Spakowani, pojedzeni, i tak obojętni na zapach krów ... że mogliśmy nawet już grilla odpalić, no ale wyszło inne (jakże oczywiste) pytanie ... 

... no może nie dosłownie jak z mema heh :D 

Na początek jednak telefon do właścicielki agroturystyki czy Kropka może tutaj stać, czy trzeba ją przeparkować. Mogła stać, to rura ୧⁠(⁠^⁠ ⁠〰⁠ ⁠^⁠)⁠୨.

Głównym dzisiejszym celem był dziś Pałac Czartoryskich w Starym Sielcu, do którego dość szybko (tam 11km) dojeżdżamy i po dopętleniu miał wyjść plus minus glut ʘ⁠‿⁠ʘ. Jechało się jednak dość fajnie ... to postanowiliśmy wykonać pełen (ponoć) klasyczny dystans :P 

Z zamku pojechaliśmy na Zbiornik Jutrosin, później małe zgubienie się nawzajem, potem pomyłka szlaku, następnie kolejna (xD), i już na właściwej pętelce 〜⁠(⁠꒪⁠꒳⁠꒪⁠)⁠〜. Mijamy miejscowość Nad Stawem, a później myk ... do lasu (⁠◍⁠•⁠ᴗ⁠•⁠◍⁠). Tamże lekkie kryzysy i postój w miejscu którego zdecydowanie nie szanuje ತ⁠_⁠ತ. Będzie zdjęcie => w fotorelacji. Końcówka to już asfalty i domykanie pętli ʘ⁠‿⁠ʘ. Był jeszcze postój w lesie (podziękował), sklep (podziękował) i do auta montować bagażnik (podziękował za pomoc) ᕙ⁠(⁠⇀⁠‸⁠↼⁠‶⁠)⁠ᕗ. I to by było na tyle? Nie :D 

Filmik zaległy :PPP 


Fotki jednak obecne od razu :D  
Początek klasyczny jak na te rejony 

I już na celu :) 



Klimatyczne (⁠◍⁠•⁠ᴗ⁠•⁠◍⁠) 

Jedziemy dalej - dużo ptaszków wodnych :) 


A tu chyba dużo pijanych kierowców :D 

Fotka (pewnie niewyraźna) w lustrze ... 

... i fotka spotkań debili pfff

Slogan też debilny - na filmiku może będzie mój palec, określający dezaprobatę do niego ;/ 

Dla ochłody jeszcze jeden stawik w lesie ... 

... i reszta paści :) 





I do domku :) 


Trasa powrotna w sumie też bez żadnych komplikacji, chodź auto z tym bagażnikiem żre jak czołg xD. Dobrze że ja tej bestii nie prowadziłem, ino zająłem się smaczniejszymi płynami :P

Wyjazd na mega, MEGA plus. Jak dla mnie oczywiście ;) 

Trasa z dziś: 


I nasz ogół z czterech dni ᕙ⁠(⁠⇀⁠‸⁠↼⁠‶⁠)⁠ᕗ 

Do których doszło jeszcze prawie 35km z buta ^⁠_⁠^

Oj, tego mi było trzeba => dzięki kolego jeszcze raz :)

====================
A to się akurat zgadzało /⁠ᐠ⁠。⁠ꞈ⁠。⁠ᐟ⁠\ (⁠◍⁠•⁠ᴗ⁠•⁠◍⁠)⁠
❤ 

Mruczenie było mocne, i nawet kolor kota (+ biały krawat) się trochę zgadza heh :D 


Kategoria Rower

Dolnopolskie 3/4 => wieża Jagodna II

  • DST 110.98km
  • Czas 05:45
  • VAVG 19.30km/h
  • VMAX 33.35km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 17 września 2023 | dodano: 21.09.2023


Powitałka jeszcze z wczoraj => ten smok, to miała być atrakcja w Żmigrodzie ... no ale nie była heh ;) 

============= 
Dziś pobudka troszkę późniejsza aniżeli wczoraj, ale też na spokojnie mogliśmy się ogarnąć, zjeść po gulaszu z półbagietką i ruszyć chwilę przed godziną 10:00 ... zostawiając mućki ze swoim smrodkiem :P 

Taaaaak 〜⁠(⁠꒪⁠꒳⁠꒪⁠)⁠〜 

Cel? => wieża widokowa "Jagoda II". Jagody pierwszej nie namierzyliśmy heh. Szkopuł w tym ... że to było 48km w jedną stronę (⁠@⁠_⁠@⁠). A przecież jeszcze jakby co, to trzeba opętlić :P. Nie będziemy przecież wracać swoimi śladami ୧⁠(⁠^⁠ ⁠〰⁠ ⁠^⁠)⁠୨. Dałem się jednak namówić bo była opcja z Leszna do Rawicza dojechać pociągiem i zaoszczędzić jakieś 25km za ... 25zł. A Leszno wydaje się spoko: 

:DDDDDDD 

Na start jeszcze pożałowaliśmy współlokatora, bo coś mu nawaliło na maskę ... 

... a nie, to jednak była planowana ozdoba xD. Każdy ozdabia swój samochód jak jednak lubi xDDDDDDDDD 

I tu ... brakło mi języka w gębie (na palcu? ⊙⁠.⁠☉) i nawet nie wiem jak ten dojazd opisać. Może na filmiku Łukasza będzie to lepiej widać, a ja wrzucę ino jakieś fotki ◉⁠‿⁠◉ 
















Żeby nie było za kolorowo, to były i takie odcinki ... 

... i przez przypadek (nie widziałem rowu z lewej xD) lekkie (bo nic nie jechało) łamanie przepisów się odbyło ... 

... mega chwilowe oczywiście ;) 

Trzy postoje i ogólnie bezstresowo dojeżdżamy do celu ¯\⁠⁠_⁠(⁠ツ⁠)⁠_⁠/⁠¯. Dobrze że wiatr się uspokoił ◉⁠‿⁠◉ 






"Ekipa" w komplecie :D 


Już na chyba przedostatnim Pitt-Stopie wyszło, że jednak szkoda wydawać pieniędzy na pociąg i wracamy lekko okrężną (55km) drogą do domku (⁠.⁠ ⁠❛⁠ ⁠ᴗ⁠ ⁠❛⁠.⁠). No to rura ... 

... w piach xD 

Zmęczyło to mocno, ale na całe szczęście później był podjazd xD. A później seria sklepów czynnych, ale nieczynnych xD. Gdzieś tam się jednak udało zaopatrzyć, coś przegryźć, zaliczyć piękne jesienne klimaty ... 



... i wylądować w mieście Pudliszki, znanym yyy no wiadomo z czego xD

Gnoje!! Nie dość że mordują te biedne pomidory, choć mogły sobie spokojnie gnić jak na przykład o tu => na praktycznie samym początku wycieczki ... 

... to jeszcze robią średni keczup :P. Gnoje, gnoje, gnoje!! :DDDD. A pomidorka z pola oczywiście spróbowałem - pycha, choć pewnie obsikany przez milion zwierzaków. Nieważne :P 

Dzień się nam jednak kończył to jeszcze jeden Pitt-Stop, jeszcze trochę jesiennych klimatów ... 

... i ... 

... no tak nocny wyszedł heh :P 

Łukasz po stracie latarki świecił sobie czołówką. Ogarnęła temat ᕙ⁠(⁠⇀⁠‸⁠↼⁠‶⁠)⁠ᕗ 

Do domku spokojnie (jeszcze z dwoma Pitt - Stopami po drodze) trafiliśmy, gdzie mogliśmy napić się trochę (wyszło że truskawkowej) wódeczki :P. Ja nie chciałem, bo znam swój organizm, a na następny dzień miałem prowadzić. Kolega jednak zaproponował że może wracać ...  to czemu nie? (⁠◍⁠•⁠ᴗ⁠•⁠◍⁠) :P 

Mądrego klasyka to i dobrze sobie przypomnieć :D

A na koniec jeszcze ino trasa :) 


=====================
Minęliśmy wuchtę wiosek, ale tego na szczęście nie spotkaliśmy :DDDD


Tej legendy również nie ... 

... :DDDDDDDDDDDD 


Kategoria Rower

Dolnopolskie 2/4 => Milicz i część zachodnia + Żmigród

  • DST 109.83km
  • Czas 05:30
  • VAVG 19.97km/h
  • VMAX 32.56km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 16 września 2023 | dodano: 20.09.2023


Na początek zaległość z wczoraj i geneza powitałki xD. Miał być grill powitalny, no ale ... nam nie wyszedł heh. Widzieliśmy że śpimy na agroturystyce, ale żeby zaraz koło nas była dość spora hodowla krów i obornik, to tego nie doczytaliśmy heh xD. Musiała wystarczyć cytrynówka :DDD 

============= 
Jak zawsze na takich wyjazdach drugi dzień jest przeznaczony na najdłuższą trasę ᕙ⁠(⁠ ⁠ ⁠•⁠ ⁠‿⁠ ⁠•⁠ ⁠ ⁠)⁠ᕗ. Tym razem (jak się finalnie okazało) nim nie był, ale z noclegu i tak trzeba było uciekać heh. No walory powitałki i koleżanek yyy powalały na łopatki hehehe :D. Cóż, agroturystyka => do nikogo nie mogliśmy mieć pretensji, zwłaszcza że zdjęcie krów ... było nawet w ofercie noclegu ;) 

Pobudka chwilę po godzinie siódmej rano, ale nie spieszyło się nam zbytnio ;). Pożywne śniadanko w postaci żurku (z kartonika heh) ze smażoną wiejską kiełbasą, szykowanie prowiantu na drogę i ruszyliśmy dopiero w okolicach godziny 09:30. Oczywiście bez kofeiny, ale szacunek dla właścicieli za to, że mieliśmy i sypaną i rozpuszczalną (za darmoszku) na wyposażeniu pokoju ʘ⁠‿⁠ʘ 

Szybki wyjazd z miasta ... 

... i wpadamy na DDR-kę z kostki ... 

... no nie lubią tam rowerzystów, w przeciwieństwie do firm produkujących znaki rowerowe zakazujące jazdnę rowerem po jezdni :DD

Później szybki postój i ponownie do Milicza ಠ⁠﹏⁠ಠ 

Tu już było trochę pagórkowo, to i V-max mi wyszedł większy xD. No i wiało ... 

... oczywiście po pysku ... bo jak :P 

Udało się jednak dojechać do parkingu gdzie wczoraj zostawiliśmy Kropkę, nastąpiło nawodnienie, sklep, i jazda na genialną trasę rowerową imienia Ryszarda Szurkowskiego ᕙ⁠(⁠⇀⁠‸⁠↼⁠‶⁠)⁠ᕗ. W sumie świeżynka => tu więcej informacji o niej.

A tu poniżej fotki z niej ^⁠_⁠^ 













Oficjalnie ma ino 23km ale było warto!! Szkoda ino że wiatr trochę zelżał, bo teraz mieliśmy go mieć po plecach ¯⁠\⁠_⁠(⁠ツ⁠)⁠_⁠/⁠¯. A, jeszcze śmieszne podsumowanie Milicza xD. Reklamują się jako rowerowa stolica województwa dolnośląskiego xDD. Taaa :D 

Przy końcówce szlaku Szurkowskiego jeszcze popas w takich oto klimatach ... 

... i na chwilę na ruiny w Żmigrodzie ^⁠_⁠^ 



Później jeszcze odwiedziny samego miasta w celu uzupełnienia zapasów w sklepie z płazem w logo ◉⁠‿⁠◉. Tu też musiał jakiś Mars wjechać do żołądka, bo się mi cukier skończył w organizmie heh ;) 

Na powrocie ... 





... jeszcze odwiedziliśmy jedną wieżyczkę, zaliczając kolejne dzisiaj kilometry gruntowe ʘ⁠‿⁠ʘ 




No tak XDDDDDDDD 

Został więc ino powrót (z jednym moim malutkim kryzysem) przez taką zacną miejscowość ... 

... na staw w okolicach naszego noclegu (⁠◍⁠•⁠ᴗ⁠•⁠◍⁠) 


Łukasz sobie jeszcze wyjechał na górkę ... 

... później nawodnienie, i trafił się kolejny klimatyczny zachód słonka ʘ⁠‿⁠ʘ 

Na końcu jednak niestety zgrzyt. Po leniu podjechaliśmy jeszcze do Biedronki po zaopatrzenie na wieczór ( + na jutro) i Łukasz stwierdził ... że nie ma latarki ಠ⁠ಗ⁠ಠ. Pokręciliśmy jeszcze na nasz pierwszy Pitt -Stop ale dooopa ehhh. Starty być muszą (⁠ب⁠_⁠ب⁠).

Po nocnemu rura na domek i meczycho!! 

Wynik każdy zna heh (⁠.⁠ ⁠❛⁠ ⁠ᴗ⁠ ⁠❛⁠.⁠)



Chyba tak :DDD 

Jeszcze trasa ogólna ᕙ⁠(⁠⇀⁠‸⁠↼⁠‶⁠)⁠ᕗ 


I na koniec sucharek z dzisiejszych warunków :P 

Nawet szybko idą wpisy, oby ino transferu starczyło (⁠≧⁠▽⁠≦⁠) 


Kategoria Rower

Dolnopolskie 1/4 => Milicz i część wschodnia

  • DST 64.13km
  • Czas 03:18
  • VAVG 19.43km/h
  • VMAX 29.77km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 15 września 2023 | dodano: 19.09.2023


A po co Ci ta torba? Oj nie, znowu mnie opuszcza człowiek (⁠@⁠_⁠@⁠) 

Coroczny, parodniowy wyjazd na rowery stał się już u nas z Łukaszem tradycją ^⁠_⁠^. Było nadmorskie Władysławowo i Stegna, był Augustów, był też i Poznań, Nowa Sarzyna, były i rok temu Szaflary. Tym razem chciałem jednak płasko!! :P. Daty ugranej nie było, miejsca zresztą też xD. Myśleliśmy i o Czechach, i o okolicach Sandomierza i Kazimierza, ale pewnego dnia Łukasz wyskoczył z opcją stawów Milickich i doliny Baryczy na pograniczu województw dolnośląskiego i wielkopolskiego. Stąd też tytuł BeeSów z tego wyjazdu 〜⁠(⁠꒪⁠꒳⁠꒪⁠)⁠〜. Miejsce wybrane, trzeba było tylko czekać na dobrą pogodę (⁠.⁠ ⁠❛⁠ ⁠ᴗ⁠ ⁠❛⁠.⁠)

W środę wyszło że takowa się teraz trafiła, szybkie pisanie urlopów i szukanie noclegów, a że szału w wyborze nie było, to padło na Pakosław ¯\⁠⁠_⁠(⁠ツ⁠)⁠_⁠/⁠¯. W sumie to obojętne, bo oboje nie mieliśmy tam żadnego śladu :P 

============= 
Piątkowy poranek, Łukasz zgodnie z planem melduję się u mnie o godzinie 7:00 rano i można było się bawić z bagażnikiem do Kropki ^⁠_⁠^. Trochę to nam zajęło, ale się udało i zostało ino przejechać (co jakiś czas kontrolując stabilność rowerów) jakieś trochę ponad 250km do miejscowości Milicz. 

Trasy samochodowej nie ma za bardzo co opisywać bo przeważnie cisnęliśmy autostradą :P 

Na miejscu (wymyśliliśmy że pojeździmy jeszcze przed zameldowaniem) szukanie parkingu. Nasz docelowy (płatny, strzeżony) okazał się być czynny ino w weekendy pfff. No to na miejski (bezpłatny) ale to wiązało się z demontażem bagażnika rowerowego i schowanego go do tego Kropkowego ¯\⁠⁠(⁠°⁠_⁠o⁠)⁠/⁠¯. Lepiej jednak nie ryzykować ;) 

Po ogarnięciu wszystkiego ruraaaaa, a nie wróć - pierw był Milicz xD. Miasto typowo nie rowerowe xDD. Tam było przecież więcej znaków B-9 niż A-7 (⁠@⁠_⁠@⁠). Przejechaliśmy je jednak jakoś i zaczęły się miody ←⁠(⁠*⁠꒪⁠ヮ⁠꒪⁠*⁠). Cudny szlak kolega znalazł 〜⁠(⁠꒪⁠꒳⁠꒪⁠)⁠〜. Tą część specjalnie wybraliśmy jako pierwszą bo była dalej od domostwa ʘ⁠‿⁠ʘ 

Pierw spokojnie na wieżę widokową gdzie można było ptactwo poobserwować => dużo czapli, gęgaw i innych paści (⁠.⁠ ⁠❛⁠ ⁠ᴗ⁠ ⁠❛⁠.⁠). O pierdyliardzie kaczek krzyżówek to nawet nie wspomnę heh ;). Jeździliśmy po wszystkich rodzajach nawierzchni, ale chyba najgorzej jeździło się po asfalcie - wytrzepało nas równo xD. Na koniec jeszcze wiewiórka nam zrobiła spektakl i na parking szlakiem lekko okrężnym ;) 

Rozgrzewkę uznaje za mega udaną, a od jutra miały (no nie wyszło) wrócić upały. Łukasz cały "szczęśliwy" :DDD

Trasa: 


Fotki: 
Już na miejscu => te okolice były naszym planem na dwa kolejne dni :) 

Pierwsza atrakcja - taka se :P 

Milicz xD. Też taki se :PP 


I już na super ścieżce ^_^ 








Na celu => czyli wieży przy stawie Grabownica :) 

Czapla biała na prosto ;] 


Po prostu ładny stawik :P 


Reszta paści + nawierzchnie po których kręciliśmy :) 








Kolejny stawik ... 

... wiatrak (było ich trochę) ...

... i pociągi ^_^ 


Znalazł się jeszcze mniejszy niż ten powyżej - do Poznania :D 


Trochę szkoda transferu, ale łapcie jeszcze Milicz :DD. Obok oczywiście znak zakazujący jazdę rowerem xDDDDDDDD 


Przy aucie melduje się jako pierwszy ... 

... później montaż bagażnika i pół godzinki jazdy na nocleg :)


No było płasko heh. Przy każdym dniu będę dawał V-maksa. Szalałem/szaleliśmy. A, i o noclegu w kolejnym wpisie heh xD 

=================== 
Na koniec jeszcze byliśmy (4km z buta) na zakupach w Biedronce ... 

... powrót bezpieczny ... tak samo jak ta Pani bezpieczna :DDD 



Kategoria Rower

DPD 48/2023

  • DST 27.93km
  • Czas 01:20
  • VAVG 20.95km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 13 września 2023 | dodano: 13.09.2023


Niedziela po Tatrach była poświęcona na pisanie BeeSa, odpoczynek i roztrenowanie. O takie: 

Pochodziliśmy po lesie ... 

... pojeździliśmy komunikacją miejską, odwiedziliśmy Marzenę i Łukasza (fotki i filmiki z gór trzeba było przekazać) i przy okazji też zobaczyć co u mojego Ojca na ogródku słuchać :) 

Czas na małe ...  

... i większe przyjemności również był ʘ⁠‿⁠ʘ 


W poniedziałek kolana ciągle się mega średnio zginały, to w robocie ponosiłem sobie szafy z naszego głównego biura do magazynu xD. Później odpoczynek w domu, bo wtorek był zaplanowany co do sekundy!

Rano służbowo (średnio lubię) na DK-81 (ul. Kościuszki) ...

... później sprawy lokalne, następnie (lubię) tenis 6-0, 9-1 (mieliśmy czas żeby wydłużyć drugiego seta ¯⁠\⁠_⁠(⁠ツ⁠)⁠_⁠/⁠¯ :P) ... 

... i kolejne latanie po Piotrowicach ^_^. Super ciepło było co bardzo LUBIĘ :)))) 


Padłem jednak chwilę przed godziną 20:00 xD. Odliczając półgodzinne przebudzenie, to spałem ponad osiem godzin - też lubię :P. Rano rześka pobudka i stwierdzałem że mam czas spakować plecak i pokręcić do roboty <⁠(⁠ ̄⁠︶⁠ ̄⁠)⁠>. Zgodnie z prognozami miało być między 17 a 19°C, to wyszedłem w krótkich spodenkach i bezrękawniku. Po chwili wróciłem się na chatę jeszcze po kurtkę, bo jednak tyle nie było. Było tyle :PP  


Jechało się jednak mega przyjemnie, przy takim oto porannym słonku i mgiełce ^_^ 




W pracy melduje się o godzinie 06:53 ... 

... a po niej rura do złotnika na Piotro odebrać naprawione bransoletki i kolczyka ;] 

Skoro musiałem być w okolicach Fredry, to oczywiście powrót przez Giszowiec :). Fajnie że cyferki zamieniły się kolejnością i było już 31°C 〜⁠(⁠꒪⁠꒳⁠꒪⁠)⁠〜. Pełen komfort termiczny ←⁠(⁠*⁠꒪⁠ヮ⁠꒪⁠*⁠) 

Minąłem Nikiszowiec, ciągle rozwalony most przed ulicą Karliczka ... 

... i do lasu (⁠.⁠ ⁠❛⁠ ⁠ᴗ⁠ ⁠❛⁠.⁠) 




Misja jubilerska ogarnięta, to szybko do dziewczyn (⁠*⁠´⁠ω⁠`⁠*⁠) 


Jutro pociągiem do roboty i pakowanie :). Nadszedł czas na coroczny, tradycyjny wyjazd rowerowy z Łukaszem :). Jako baza w tym roku została wytypowana wieś Pakosław w okolicach wielkopolskiego Rawicza. Ma być płasko, stawnie i leśnie ... ponoć ;). Zobaczymy :))) 

========== 
Łukasz? Ogarniesz tak dwa rowery czy jednak ściągać jutro bagażnik z szafy? ... 


... :DDDDDDDDDDD 


Kategoria Rower

Prawie (1765m n.p.m.) Giewont :D

  • DST 13.12km
  • Kalorie 1258kcal
  • Aktywność Wędrówka
Sobota, 9 września 2023 | dodano: 10.09.2023


Powitałka jeszcze ze Piotrowic (OMG co ja pacze) ... 

... ale tym razem wpis nie będzie lokalny ^⁠_⁠^ 

Co do genezy, to jak to zawsze powtarzam przynajmniej raz w roku w Tatrach trzeba być (⁠*⁠´⁠ω⁠`⁠*⁠). Mi się zachciało jesiennych Czerwonych Wierchów, a Marzenie zalegał tytułowy Giewont na którym to jeszcze buta nie postawiła. Na czerwone kolorki na grani wyszło że jest jeszcze za wcześnie, no to został śpiący rycerz do zrobienia <⁠(⁠ ̄⁠︶⁠ ̄⁠)⁠>. O Małołączniaku (i reszcie) się pomyśli (o ile śnieg nie spadnie) pod koniec września <⁠(⁠ ̄⁠︶⁠ ̄⁠)⁠> 

=========== 
Na końcu ostatniego wpisu napisałem, że piątek miałem mega zalatany po pracy. Do tego wyjazd miał być jednodniowy, a ja miałem prowadzić ತ⁠_⁠ತ. Musiałem więc w tej gonitwie znaleźć jeszcze czas, żeby się wyspać, i jakoś Kropkować od piątej rano te tam 180km, a po szlaku ... jeszcze wrócić ಠ⁠﹏⁠ಠ 

Wymyśliłem jednak rozwiązanie idealne - po prostu wziąłem urlop na piątek :D. Proste c'nie? :D. Pobudka o 11:00, sprzątanie, sklepy, meczyk w tenisa (6-0 6-2 dla mnie) ... 

...  później pakowanie, przygotowywanie wałówki i do wyra ←⁠(⁠*⁠꒪⁠ヮ⁠꒪⁠*⁠) 

Poranek, budzik na 04:00, 04:05, 04:10, 04:15 i można było w trybie zombie się ogarniać xD. Szybka kawka, jakiś tost do ryjka i rura na Brynów po Marzenę i Łukasza, a później, już A-4 (ta niestety płatna => 26zł, w dooope se te darmowe autostrady wsadźcie) i po niecałych trzech godzinach ...



... z dwoma pitt-stopami meldujemy się na parkingu pod prywatnym domkiem. Trzydzieści złotych Pani wrednej zapłacone (parking miejski cały zajęty), paragonu oczywiście brak, cały "parking" (tam chyba osiem miejsc miała) zajęty, to pewnie olała i poszła rosół gotować i liczyć dudki. Do tego wątku jeszcze wrócimy na końcu ತ⁠_⁠ತ 

My po szybkiej organizacji jazda ku wysokim górom (⁠.⁠ ⁠❛⁠ ⁠ᴗ⁠ ⁠❛⁠.⁠). Nurtowało mnie jednak, czy dam radę z obitym żebrem i niegroźnym siniakiem ... 

... utrzymać kroku pozostałym (⁠‘⁠◉⁠⌓⁠◉⁠’⁠). Pierwsze kroki mnie utwierdziły, że jednak dam radę, to do kasy ◉⁠‿⁠◉. Ekskluzywnej że dodam heh 

Niech się Słowacy uczą że trzeba kasę brać a nie za darmo xD

Pierw lasem ...



... gdzie moja Magda stwierdziła że jest w wysokiej formie i bez problemu łyknie ten szlak :D. Czy jakoś tak :DDDDD 

I postój => kierowca (jeszcze mógł) nie wielbłąd heh ¯⁠\⁠_⁠(⁠ツ⁠)⁠_⁠/⁠¯ 

Zdjęcie nie zawiera lokowania produktu, ino określa nasze położenie :DDD 

Fotki z wejścia 〜⁠(⁠꒪⁠꒳⁠꒪⁠)⁠〜 




(BTW: dobrze mówiłem, że z Siostrą tam byłem :P) 










Klasyki też być musiały ... 



... i ogólne zadowolenie ୧⁠(⁠^⁠ ⁠〰⁠ ⁠^⁠)⁠୨ 


Wdrapaliśmy się na Wyżnią Kondracką Przełęcz i ... 



... no nie => myśmy tam na Giewoncie były (ja x5, Magda x1) to poczekamy :D 

Kolejka jak nic, ale Marzena uparcie chciała wejść na górę, co się jej udało. Brawo!!! 



Sikający (chyba :D) gołoklates gratis :DDD 

Może w komentarzu mnie poprawią, ale godzina w górę i 40 minut w dół od przełęczy xD 

Myśmy za to pogadali i w tłumie ( niewidoczni po prawej) pooglądali widoczki 。⁠◕⁠‿⁠◕⁠。 


Ludzi multum, ale zadzwoniła Marzena że mamy nie czekać i schodzić a oni nas dogonią. No oki => to w dół ←⁠(⁠*⁠꒪⁠ヮ⁠꒪⁠*⁠) 






Z zejścia praktycznie zdjęć nie robiłem, bo było tak ślisko że szło zęby stracić. Mokre kamienie były naprawdę masakra, a do tego ludzie dzbany. Kwintesencją Tatr ... był zator, bo tatuś czekał aż jego synuś wykosi wszystkie pokrzywy kijkiem do nordic walking ಠ⁠_⁠ಠ. Tatry spoko, ludzie nie => normalna heh ;).

A my już na polance (tam byliśmy) ... 

... i skoro Państwo O. jeszcze schodzili to zaliczyliśmy taką oto przełęcz <⁠(⁠ ̄⁠︶⁠ ̄⁠)⁠> 

Na rozwidleniu ponowne połączenie sił i do auta ◉⁠‿⁠◉

Po szlaku wróciliśmy na pseudo parking ... i prawie byśmy na nim zostali! Jak wjeżdżałem rano, to studzienka była na prosto z poziomem drogi, ale z drugiej strony ... już wystała paręnaście centymetrów, czego ja (i nikt z obecnych) nie zauważył ತ⁠_⁠ʖ⁠ತ. O to, takie coś: 


Ze trzy razy się na wstecznym osłonką odbiłem, zanim zlokalizowaliśmy przyczynę ತ⁠_⁠ತ. No nic, dobrze że się nic nie urywało i dzięki pomocy Łukasza jakoś pierw przodem, a potem tyłem, udało się opuścić włości baby, której już nie widzieliśmy. Zapłacili, to se radźcie. Jakie to góralskie ¯⁠\⁠(⁠°⁠_⁠o⁠)⁠/⁠¯. Pewnie jakbym coś urwał, to by powiedziała że nie ma paragonu, bo staliśmy tam bez jej zgody. Jakie to polskie ¯⁠\⁠(⁠°⁠_⁠o⁠)⁠/⁠¯ 

=========== 
Reszta już bez przygód i z dwoma pitt-stopami (pod sklepem, koło którego to? ... tak, przejeżdżaliśmy z Łukaszem na rowerach :D i w lokalu z "M" w logo) do domku〜⁠(⁠꒪⁠꒳⁠꒪⁠)⁠〜 

Fotki powrotne: 
Zachód ... 

... i ładne niebo za Krakowem ◉⁠‿⁠◉ 


Jak dla mnie było super, podziękowali, czekamy na kolejne wycieczki w Tatrach ... ale raczej pierw rowerowy z Łukaszem ;) 

Filmik ^⁠_⁠^ 


=============== 
Jeszcze mapka ... 

... a w domu już na spokojnie nawodnienie heh (⁠.⁠ ⁠❛⁠ ⁠ᴗ⁠ ⁠❛⁠.⁠) 


Wiadomo :D 


Kategoria Góry

DPD 47/2023

  • DST 29.03km
  • Czas 01:24
  • VAVG 20.74km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 7 września 2023 | dodano: 07.09.2023


"Powitałka" do jakiegoś magazynu kociego tym razem :D. Jak będą z tego PIENIĄŻKI, to wysyłałam :DDD

Genezy nie ma ... 

... bo od ostatniej jazdy, nie minęła nawet doba :PPPP

Nauczony wczorajszym dojazdem do roboty, dziś dołożyłem do ubioru cienką opaskę na uszy. W sumie to nawet nie była mi potrzebna, bo w porównaniu do wczoraj to była istna Jajorka :P. O taka:

Wczoraj było sześć, dziś już siedem w Pyrzowicach!! Luksus :D

Na dzień dobry chwile po 06:00 fotka w lustrze - tak wiem, jasność jeszcze trochę średnia :D 

Następnie stwierdziłem, że olewam mosrownie zwaną D3S, i jadę przez Górny Muchowiec gdzie pierw ponownie skontrolowałem budowę ścieżki rowerowej. Już wiem że będzie trochę pokręcona (na wysokości nowego osiedla), ale to dobrze, bo i tutaj nie zostanie wycięte żadne drzewko => super :)

Na zjeździe ulicą lotnisko miałem już na liczniku 11°C więc istne Kanary ...  

... a że koło roboty miałem jeszcze dużo czasu ... to rowerówka ;]


Po pracy ruuuuuraaaa, a nie wróć ... 

... po wyprzedzenia tego Pana ruuuuraaaa przez Nowy Nikiszowiec ʘ⁠‿⁠ʘ. Myślałem że juz nic się nie będzie działo, to selfik w (ponoć) kultowym już (jedynym z trzech) bezrękawniku :P 


Na końcu D3S jednak zdziwko - znika durny próg zwalniający (ole) ... 

... a na końcu Ligoty zdziwko ponowne - oglądałem świat z pozycji prawie siedzącej (nie ole) xD. W ostatniej chwili po prostu zauważyłem auto na drodze głównej, a że jechałem wolno (około 10-12km/h) to ino mi tyłkiem zawiało i straciłem grunt pod nogami. Trzy zdrapki obecne, ale przynajmniej wiem, że mam dobre hamulce :D 

Bez kontuzji i awarii Szkodnika melduje się w domu, jakieś szybkie piwko, wanna, obiad, telefon z życzeniami urodzinowymi do Chrzestnej i do Marzeny i Łukasza na ustalenia. Później już ino do dumu na drugą połowę jakiegoś meczu ಠ⁠_⁠ಠ. Jutro do biura na pół dnia, później teren służbowy, sklepy, o 17:00 meczyk w tenisa, pakowanie plecaka i szybki sen bo w sobotę na jeden dzień (oby Morfeusz nie zapukał :D) uderzamy na Zakopane na szlak 〜⁠(⁠꒪⁠꒳⁠꒪⁠)⁠〜 

Jutro więc czuje pociąg do pracy. Znaczy wróć ... pociągu do pracy nie czuje, ale czuję jezdne do niej składem spółki Koleje Śląskie :D 

================= 
Co do meczu jeszcze ... 

... to coś w tym jest heh ;)


Kategoria Rower