Lapec prowadzi tutaj blog rowerowy

Rowerowo-górski blog cyniczno-ironiczny ;]

Wpisy archiwalne w kategorii

Inne

Dystans całkowity:129.13 km (w terenie 44.00 km; 34.07%)
Czas w ruchu:02:19
Średnia prędkość:19.78 km/h
Maksymalna prędkość:49.36 km/h
Suma kalorii:1779 kcal
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:25.83 km i 2h 19m
Więcej statystyk

Kajaki - Mała Panew

  • DST 10.37km
  • Aktywność Spływ kajakowy
Niedziela, 2 lipca 2023 | dodano: 04.07.2023


W piątek miało być spokojnie, ale Marzena z Łukaszem się stęsknili. I dobrze!! W sobotę to myśmy się stęsknili. To na Brynów!! I dobrze ... bo i tak i oni i my mieliśmy ino światło w lodówkach :D 



A na niedzielę? No cóż xD. Jakoś w w tygodniu przypomniało mi się że jest fajna opcja kajakowa w opolskim ┌⁠(⁠・⁠。⁠・⁠)⁠┘⁠♪. Byłem już tam, ale jak się okazało osiem lat temu. Przypomnieć sobie trzeba było, a i pokazać atrakcje najważniejszym (⁠ ⁠˘⁠ ⁠³⁠˘⁠)⁠♥ heh.  

Normalnie bym nawet tego pewnie nie opisywał, ale skoro Szpilberg krótki filmik wypłodził, to wyjścia nie mam heh :D 

Największym znakiem zapytania była oczywiście pogoda. Namiot nie wyszedł ...

... (jest plan na przyszły weekend), ale ognisko się udało, i na nim została podjęta decyzja że próbujemy! Start nastąpił jednak o nieludzkiej jak na niedzielę porze, czyli w okolicach godziny ósmej rano xD. Wszyscy wyspani i zadowoleni. Taaa ಠ⁠﹏⁠ಠ. 

Trochę ponad godzina jazdy, sklep ... i pada. Skoro jednak dojechali, to 90zł/kajak x2, zakup wodoodpornego etui i próbujemy 〜⁠(⁠꒪⁠꒳⁠꒪⁠)⁠〜 

I stoimy bo siku :DDDD 

Zero deszczu (⁠•⁠‿⁠•⁠) ... 

... a pogoda coraz ładniejsza ʘ⁠‿⁠ʘ 


A tu atrakcja na którą trzeba było ino celnoć :D 



My ... 


... ekipa (cmok w kajak :D) w całości ... 

... oczywista przerwa na nawodnienie ... 

... i ratuj się kto może :DDDDD 

Łukasz zaobserwował na jednym radarze że ulewa już jest w Opolu, a myśmy mieli jakieś niecałe 2km do przepłynięcia xD. Szybkie wiosłowanie, omijanie kolejnych maruderów, mega szybkie zdanie kajaka i na lądzie ᕙ⁠(⁠ ͡⁠◉⁠ ͜⁠ ⁠ʖ⁠ ͡⁠◉⁠)⁠ᕗ 

A po chwili jak ino z Łukaszem otwarłem sobie piwo było tak xD 

Zostało nam ino pożałować ludzi wychodzących z rzeki, poczekać na autobus, wrócić na parking, wypuścić Marzenę za kierownice ... 

... i zjeść obiad po leniuszku :P 

Jeszcze dziś ja kończymy, ale sos czosnkowy ... no do chrzanu. Wolę swój przepis :PPP 

=========== 
Poniedziałek to ino praca i całkiem sympatyczny zachód słońca ... 

... a dziś, służbowy przegląd mojej ulicy ... 

... padam na ryj, więc wasze wpisy nadrobię pewnie jutro. Choć jutro może DPD, choć ... zaś deszczami niespokojnymi straszą. Oszaleć można ತ⁠_⁠ʖ⁠ತ 

AAAAA, BO BYM ZAPOMNIAŁ JESZCZE O MAPKACH :P 


Już trzy osoby chętne :D. Powinni mi coś odpalić za reklamę :DDD

===================== 
Czym jutro do roboty pojadę, to jeszcze nie wiem. Grunt że nie mieszkam (no i nie jestem młody) w Kielcach xD 



Kategoria Inne

Butnie + wodnie :P

  • DST 12.60km
  • Aktywność Pływanie
Czwartek, 22 lipca 2021 | dodano: 23.07.2021



Na całe szczęście mamy ciągle kontakt z Łukaszem, który to na bieżąco informuje że Majka jest jednak tym dobrym kotem :P
A że Magda jest też dobrą osobą, to dziś odpuściłem jej spacer (no może prócz tych 4,5km dojścia xD) i wybraliśmy się na rowerki wodne :P. Co będzie tak cały czas chodzić, jak może popedałować? :DDDDDDDD.

Zakupy, miasto, wypożyczenie sprzętu, i mogliśmy ruszyć na nasz cel (czyli "Zajęczą Wyspę") => sprawdzić czy naprawdę na takim małym skrawku zieleni naprawdę żyją zające i "paweły".

Pawie były, zajęce niet, ale jakieś barany (siebie nie liczę :D) też były. Ogólnie trochę mniej niż trzy godziny udało się pokręcić - zawsze coś <( ̄︶ ̄)>. Magda zadowolona, więc same plusy ;)

Trasa:
                                                                     

Fotki - wiadomo że tylko z wody heh:

Relax ¯\_ʘ‿ʘ_/¯


Tama Solina przed nami ◉‿◉

Zaplanowana wyspa ...

... i cyk - parkujemy ...


... a tam ... uroki 。◕‿◕。

Nazot na rowerek => Solina już blisko ...

... ale San dawał dość mocno popalić pod nogami, więc postój na siku :P


Dobrze że choć klimatyczny heh

Później już ino do przystani ...

... i do domku na grilla (◍•ᴗ•◍)❤


==============
Chciałbym tylko na koniec zaznaczyć, że wszystkie niezbędne elementy mojego ciała, w trakcie tego urlopu, pozostały (nie zwęglone) na swoim miejscu:

:DDDDDDDD


Kategoria Inne

6-1, 7-5

  • DST 45.82km
  • Czas 02:19
  • VAVG 19.78km/h
  • VMAX 49.36km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 8 sierpnia 2017 | dodano: 09.08.2017


I jak tu wierzyć prognozą? W niedziele miało padać cały dzień więc olałem rower, padało może z 15 minut ... rano :-/ Poniedziałkowe DPD odpuszczone bo z rana leje. Taaa niebo może i zachmurzone ale nawet kropla nie spadła => do tego popołudniu idealna temperatura żeby tam coś małego zrobić. Po obiedzie już niestety średnio .... bo babuszka a z wtorkowego DPD nic nie miało prawa wyjść bo teren służbowy. Bym marudził dalej no ale nie będę bo dziś po pracy już bez żadnych obawień dojazd na ... meczyk z Kęsym w tenisa heh. Powrót o co najmniej 15 lat do tyłu :D Ale rozgrzewka być musi więc pierw w/w spacerek służbowy:
https://www.relive.cc/view/e978637332 => zobaczymy jak Relive się na BeeSie zachowuje :)
======================================
A następnie wiadomo że na ten meczyk (jak pisałem powyżej) trzeba było dojechać :) Tak więc z garażu rura coby słonka jeszcze trochę złapać na korcie i przez okolice ul. Rolnej, "3 garby" (bo szybciej), Giszowiec i poprzez durne górki do Mysłowic. Na miejscu niespodziewanka => Krystian z "mega uśmiechem" na twarzy oznajmia mi ze mamy pasażera na gapę (który jak pierw myślałem jest nam potrzebny jak Polakom Potop Szwedzki) ale cóż się okazało? Bardzo fajnie jechał, zero marudzenia i jeszcze piłeczki podawał :D Jak dla mnie bomba im więcej rowerzystów na drogach tym gorzej kierowcom :-P

Młody na zarezerwowanych (niestety nie przez nas) kortach

===========================================
I proszę państwa relacja z najważniejszego meczu tego stulecia cóż na przeciw siebie stają rowerzysta kontra skłoszysta, sqoszysta, ten od piłeczki od ścian czterech :D => miejsce spotkania Sosnowiec, trybuny wypełnione w 33% - syn Kęsego i 2 wolne miejsca (:D) ale to być może wpływ cen biletów które na czarnym rynku osiągały wartości niebotyczne tudzież pora po-obiadowa lub co jest najbardziej realne wszyscy zostali na ul. Zamkowej gdzie.... nie było wolnych kortów i musieliśmy na gibko zmienić miejsce spotkania. Tego nikt nie wie :D

W końcu na neutralnym gruncie zawodnicy rozpoczęli rozgrzewkę gdzie nastąpiło typowe szachowanie rywala. Wymiana max 3 piłek graniczyła z cudem ale wiadomo żaden sry żodyn nie chciał chyba odkrywać swoich kart więc rozpoczął się mecz mistrzowski. I na dzień dobry rowerzysta przyjął taktykę byle na drugą stronę a skłoszysta mając chyba w oczach złość na cały świat walił lub w siatkę lub .... w rowerzystę który z każdym autem się cieszył jak dziecko że nie musiał ponownie tego odbijać :-D Aut który nie miał na celu znokautowania przeciwnika i który nie jebnął o siatkę ochraniającą kort był autem w stylu Rafała Brzozowskiego "tak blisko". Dobrze ze Sebek nie będzie tego pamiętał bo wyglądało zawodowo :-D I tak po paru chwilach gdzie było więcej biegania za piłeczkami niż gry (:D) zrobiło się 3-0, następnie chwilowy błysk Krystiana i 3-1, riposta na 4-1 i rozegrany został najdłuższy gem tej partii. Po pierdyliardzie równowag udało się ogarnąć na 5-1 a następnie na 6-1 i można było się napić wody i nawodnić. Zapomnieliśmy ino tytek z herbatą zabrać xD Po dobrym łuku gazowanego wrzątku drugi set. 

Była walka, emocję i krew :D

I ledwo się rozpoczął i już było 0-2 - taktyka na mnie czyli lataj w kosmos po piłeczki się opuściła. No ale nie ze mną te numery, chwila mobilizacji i już było 3-2, ha! mam go znowu i... yyyy 3-4. Ten moment nawet ładnie wyglądał, gra się zaczynała kleić ... trochę :) Mistrzowskie zagranie (mocna kandydatura na zagranie roku 2017) odbyło się właśnie w tym okresie, piłeczka odbiła mi się od nie wiem czego, nie wiem jak i nabrała takiej rotacji że po odbiciu się nawet Agassi czy inny Sampras by tego nie odebrali xD Szkoda że kibice byli kajś indziej i nikt nie nagrywał :-D Wyrównałem na 4-4. I kolejny gem mega istotny i po chwili 15-40 dla mojego rywala ale cóż w tym meczu nic nie wiadomo więc następne 3 piłki z rzędu padają moim łupem. Kończąca? Nic z tych rzeczy :D Rywal ładnie rozrzucony po korcie piłeczka spada jakiś metr za siatką, wysokość jej po odbiciu ok 2,5m i walę "ścinę" po której okoliczne babuszki w domach sąsiadujących z kortem zamykają rolety coby zbłąkana piłeczka im okna nie wybiła :-D Tenisowe jaja? Nie, to była taktyka po której po kolejnym milionie równowag wygrywam :-) serwis na mecz ha!.... i wjeb do 15 xD W następnym trzeba było się odegrać hmmm może jakoś? coś? ......... i co? do 0 :-D Decydujący już bez historii jak kaleczyliśmy ten sport to dalej kaleczymy i w końcu gem-set-mecz dla mnie :) Porywające widowisko dobiegło końca - szkoda ino ze państwo obok musieli nas znosić jak lataliśmy po piłki na ich kort, cóż chyba wiatr znosił :D

Tak trochę cynicznie pisze się w faktycznie widać że się rakiety nie miało w łapie od około pietnastu lat, choć przyznam że chyba ze 4-5 asów było, do tego parę minimalnym autów, serwy i ataki w linię => jak na taką przerwę chyba jestem dumny ^_^ Ba! nawet ze 3 razy się zdarzył atak spod siatki, kończący return i moje ze 3 loby :-) Rewanż będzie na bank :) jak za taką zabawę chcą 15 zł wraz z wypożyczaniem nam rakiet i piłeczek to się opłaca :-P
=========================
Szukamy rywali do debla, Kuboty i Matkowskie się kończą, potrzeba nowej krwi :D

==========================
Powrót przez piwko owocowe na Borkach, następnie Dąbrówka Mała, Siemianowice, Wełnowiec, ponownie ul. chorzowska [wspomnień czar z rana ... (psia mać!)], Tysiąclecie i Bocheńskiego. Pogoda w sumie taka se, ciepło ale i wietrznie. Chyba wiatrowy usłyszał że się chwale że pojechał na wczasy to postanowił mi dać pstryczka w nos :)  
============================================================
Trasa:

Fotki:
Ścieżka na chorzowskiej, poranna zmora tym razem dość przyjemnie (odcinek bez świateł) przejechana 


==========================
Pierwotny cel na 2017 rok czyli tam 2000, no max 3000km skończony, znowu w życiu mi nie wyszło .... :D

===================================
Co do naszego tenisa :)

:))))))))))))))))))))


Kategoria Inne, Rower

Mała Panew - kajakowo dla odmiany ;]

  • DST 16.34km
  • Kalorie 1779kcal
  • Aktywność Wioślarstwo
Niedziela, 5 lipca 2015 | dodano: 06.07.2015

Witam, mój maraton weekendowy trzeba zacząć od piątku i faktycznie jak Zientas gadał tak było :D
http://lapec.bikestats.pl/1178022,mecz.html
Po praktycznie roku (no bez dwóch dni) znowu hałda i znowu słonko z tym że: inna hałda, spacerkiem i tym razem zachód a nie wschód :) za rok Panewniki? i co? :D



Sobota zgonie z planem spożytkowana na konserwacje i mycie dwóch kółek oraz miting(i) ze znajomymi :)
Poranek niedzielny słoneczny i ciepły co było zgodne z planem ale już cel przez siostry prace został zmieniony. Miały być góry (udało się dziś) a były kajaki :) Więc lekka powtórka z lipca 2014 - lekka bo tym razem istny relaks a nie ... no mniejsza o to, link poniżej :D
http://lapec.bikestats.pl/1198684,Kajakowo-D.html
I co by tu napisać :) Godzina 12 Zientas zjeżdża na Brynów, Daga z Janiolem w gotowości i spośród opcji: spływ Pilicą a Małą Panewią wybieramy opcje nr 2 i jedziemy do miejscowości Kolonowskie Janikowozem :D Na miejscu oczekiwanie na kajaki - pogoda sprzyjała więc ludzie nie za bardzo się śpieszyli na rzece. No nic izo umiliło ten czas :D
Sam ponad cztero-godzinny spływ mogę polecić każdemu, bez większych niespodzianek technicznych a i cena dobra :) Słońce nam ino psikusa zrobiło, każdy nasmarowany a tu se zachodziło co chwile heh.



Reszty nie ma co opowiadać bo standard :) Fotek ino kilka umieszczę ;]

Pieseł na kajaku rządził :D

Mój partner do "gondoli" mi spływa ... :D

Zielona strzała :)

Zaś mi "tył kajaku" uciekł ... bo przecież normalne :)

Janiol na celowniku a Daga chyba nieprzejęta :D

W końcu komplet :)


http://www.dzikachata.pl/trasy-splywu => jak by ktoś miał ochotę
Było super w dechę, powtórka będzie na bank ;]

PS: jedzenie raczej z domu bierzcie :DD
PS2: BeeS z gór jutro yyy dziś o ile plecy dadzą odpocząć :D
----------------
Tak ino dla przypomnienia ;)


Kategoria Inne

Kajakowo :D

  • DST 44.00km
  • Teren 44.00km
  • Aktywność Wioślarstwo
Czwartek, 31 lipca 2014 | dodano: 04.08.2014

Nie myślałem że napiszę tego bs-a :D no ale skoro wioślarstwo jest to kajakowo też ujdzie :PP
A więc start a nie chcwila wstępu:

"Rynna Sulęczyńska to fragment Słupi poniżej centrum Sulęczyna, która jest największą atrakcją górnego odcinka rzeki. Wyjątkowa dla miłośników ekstremalnych wrażeń, przeznaczona wyłącznie dla bardzo doświadczonych kajakarzy, mających za sobą niejeden spływ wartką rzeką zwałkową i zdających sobie sprawę z niebezpieczeństwa pływania po rzekach o charakterze górskim. Wartki nurt, stopień trudności rzeki górskiej, WW 1-2 z licznymi przeszkodami w postaci zwałek, głazów i podwodnych kamieni oraz progów wodnych. Sam odcinek rynny to tylko kilkaset metrów, ale z uwagi na możliwość przeniesienia kajaka ścieżką w górę rzeki, można go pokonywać kilkakrotnie. Dalsza trasa spływu, poniżej rynny, obfituje w liczne zwalone drzewa, bystrza i meandry.


Tak więc ja jako doświadczony kajakarz przez yyy nieważne wyobrażenia kuzyna mego że szybko się naumiem wszystkiego => taaaak to był mój debiutancki wypad na kajak stwierdzam że rynna nie jest zła :))
Żyję :D i gdyby nie:
- kosa moim kajakiem w Kuzyna żebro (sorki)
- 8 minutowy mój klin pod mostem xD
- gleba twarzą w rzekę = > tzw wywrotka z kajaka :D nieeee, nie odpłynął :PP
to jak na pierwszy raz źle nie było :)))

Trasa, a nie jeszcze filmik z neta ....
https://www.youtube.com/watch?v=BFti0v_mGeM
u nich to jakoś za prosto wygląda ;/

Trasa: dojazd z Poznania k/Skórzewa :D => 300km - Sulęczyno - jezioro Węgorzyno - rynna sulęczyńska - rz. Słupia - jezioro Zukowskie - (nocleg) - jezioro Zukowskie - rz. Słupia - jezioro Głębokie => 300km - Poznań k/Skórzewa :D

Kuzyn mapkę zaiwanił i znaleźć się nie umiem, uznajmy że taki opis jest oki :)) Za długo, za kręto hmmm w sumie idealnie. Pioterek wie że żeby było dobrze trzeba umierać przy końcu i tak też było tym razem, ja i Glizda vel Łukasz na skraju wyczerpania i ino zawziętość kuzyna pozwoliła nam ten szlak zrobić w skromne ok 18h :D tempo bomba :D Wyjazd dał do myślenia co nasi kajakarze górscy muszą robić i umieć żeby być wysoko i np. pojechać na olimpiadę! SZACUN!! :))
Poza tym nocleg w dziczy z ogniskiem i niespodziankami, bardzo szybkie zasypianie pod namiotto i w ogóle .... wypad na plas, wuchtę przenoszenia kajaka, omijania przeszkód, schylania się .... będąc na kajaku. obijania się o koryto ... chyba chce jeszcze raz :))
Teraz trza chyba jednak z kołem podgonić :))

Fotkuf?
.......

parking

no ... zdjątek ze szlaku nie ma bo aparat był w 3 workach :D

kubica ze swoją bestią ... dobrze że bez dachowania :D

meta

Na  resztę fotek czekam więc być może coś dołożę ;))
EDIT:
Kuzyn na jeziorze :D

rzeka w tym miejscu jeszcze spokojna bez drzew i "kombinowania" :))


Kategoria Inne