Lapec prowadzi tutaj blog rowerowy

Rowerowo-górski blog cyniczno-ironiczny ;]

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2018

Dystans całkowity:738.10 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:31:59
Średnia prędkość:21.72 km/h
Maksymalna prędkość:52.62 km/h
Suma kalorii:6521 kcal
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:43.42 km i 2h 07m
Więcej statystyk

Prawie jedenaście jezior xD

  • DST 85.07km
  • Czas 03:59
  • VAVG 21.36km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 30 kwietnia 2018 | dodano: 04.05.2018



Drugi dzień rozpoczął się zupełnie NIE zgodnie z planem.
Wczoraj coś się z wujostwem wypiło, do tego jednak po dwóch średnio wyspanych nocach (Morfeusz się o dziwo nie odpalił) zaspałem na budzik xD


Albo jak się ustawi a nie usłyszy :P
PS: telefonu budzącego również nie było :P


A plan był godny, bo miała być Wielkopolska Łódź i kawałek WPN-u, do tego Kuzyn wymyślił trasę która wiodła przez aż jedenaście jezior. No nic, zostanie na następny raz => jezior Szyszko nie wytnie :D

Trudno, obudziłem się w granicach godziny 8:00 i po kawie i śniadaniu wystartowałem w kierunku Skórzewa, coby spotkać się z Kuzynem i przynajmniej cokolwiek pokręcić. Szkopuł był w fakcie że niestety miał ograniczony czas do 14:00 (xD), tak więc szybko przejechałem przez miasto i mogliśmy się po piętnastu kilometrach spotkać pod sklepem w Skó ;] Po zakupach wystartowaliśmy więc na okrojoną misję pod tytułem "spotkać się z Trollkingiem" i tu w sumie skończyła się moja rola nawigatora bo "stery" i telefon przejął Piotrek czy jak on tam ma na imię :)
=================================================================
Co do samej jazdy to można śmiało stwierdzić że wiało tak, że średnia na poziomie 14 km/h była prędkością mocarną xD. Na całe szczęście jednak udało się plan zrealizować i gdzieś w okolicach magazynów na jakiejś wsi pod Poznaniem udało się spotkać na chwilę i porozmawiać z kamratem z Bikestats. Zresztą jak Tomek miał świadków, to ja też chce => http://trollking.bikestats.pl/1667554,Wietrznie-i-...

Pogadaliśmy chwilę i pojechaliśmy przed siebie ... gdzie już po paru kilometrach wiedzieliśmy że czasowo nie wyrobimy się nawet na jeziorko w WPN-ie ;/ Tak więc szybki postój na skraju Parku (przed którym robiliśmy nawet podjazd ośmioprocentowy!! xD), po piwku bezprocentowym i zrobiliśmy nawrót przez jakieś szutry do miejscowości Zakrzewo gdzie Kuzyn pomknął do swoich dzieci a ja natomiast rozpocząłem misję dojazdu do Kuzynki do poznańskiej dzielnicy Strzeszyn.

Czas był dobry bo dopiero dochodziła godzina 14:00, wiatr dość sympatycznie dmuchał w plecy więc postanowiłem pojechać jeszcze na Lusowo, gdzie miałem w planach przekręcić dookoła jezioro. No ale jednak jakbym pojechał w zamierzonym kierunku to ponownie oberwałbym wiatrem po twarzy. Nie, nie ze mną te numery!! Jak dobrze dmucha po plecach to niech se dmucha :P Później góra-dół, wpadłem w korek w okolicach Kiekrza, następnie pojechałem śmieszką brzegiem jeziora i zrobiłem nawrót na trasę którą jechałem w zeszłym roku na nocleg. O tak było dobrze ;]

Jeszcze przed samym miejscem docelowym ogarnąłem sobie sklep i w lesie zrobiłem nawodnienie :) Później to już historia, przyjechała jeszcze moja chrzestna więc wiedziałem że następnego dnia za szybko nie wystartuje :D Jak się miało okazać, nie myliłem się :-D

Dzięki Piotrek za wspólne paręnaście kaemów :)))

======================================================================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1110702102


Fotki:

Poranek i zaś mi napis przypomniał gdzie jestem :D

Ścieżka rowerowa za Ogrodami ...

... i w Skórzewie => tej z kostki nie robiłem bo średnia ;)

Tu już z Kuzynem, wiatr robił swoje xD

Ekipa wyjazdowa, bez Tomka choć w sumie on z nami dziś nie kręcił ;]

Malutkie utrudnienie, przejechane oczywiście ;)

Rura w dół, wiatr zaczął pomagać, dzięki :)

Przedostatni Pitt Stop na ćmika

Tu już samemu, postój koło rzepaku, a i coś dla Janiola się znalazło ;)


Jezioro Kierskie i dość średnia podpórka heh.

A tu przypadkiem wpadłem na "Schizownie".
Aż łezka się kręci bo w 2009 roku tu po dachu hasałem heh



Jeszcze młody i uroczy ;)
=================
Co do kwietnia to tym razem nie miałem kompa coby zgrać ilość kilometrów na kole z Endo ;/ Powinno wyjść coś około 650km. Do tego 251km z buta (info z zegarka ;]) tak więc można miesiąc zaliczyć do udanych :)

Z Poznania mapkę dołożę przy ostatnim wpisie z wyjazdu ;]
================================================
Straszna historia Piotrka xD


Kategoria Rower

Wartostrada + Malta + Piątkowo

  • DST 60.70km
  • Czas 02:53
  • VAVG 21.05km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 29 kwietnia 2018 | dodano: 04.05.2018



No i jednak wylądowałem w Poznaniu, ale trzeba przyznać że były dylematy. Wstałam (ponownie - sic!!) o godzinie tam 4:30, posiedziałem se na łóżku i pomyślałem czy się ruszyć czy nie? xD Finalnie w końcu jednak o 6:00 wyszedłem z domu, poszedłem na garaż, przymocowałem sakwę i moglem ruszyć w kierunku dworca ... co i tak nie oznaczało że pojadę xD Niby z rana na internecie pokazało mi że są jeszcze bilety na przewóz roweru ale z tym to nigdy nic nie wiadomo. Dojechałem (klasycznie przez Park Kościuszki) na dworzec gdzie jednak udało mi się kupić bilet i o 7:11 mógłbym wyruszyć w kierunku Wielkiej (ponoć) Polski ;]

Na miejscu wylądowałem chwilę po godzinie 12:00 i na początek wykonałem misję pt: "Zostawić ciuchy na Wichrowych Wzgórzach".
Co mnie zdziwiło? Na sam start miałem do przejechania około 5 km i praktycznie zero aut xD Gdzie oni się wszyscy podziali, miało okazać się później. Do tego poznałem nowy zwyczaj poznaniaków czyli konkurs czyja muzyka głośniejsza. Jedzie na rowerze - muzyka z głośnika, jeździe samochodem - muzyka na maksa ... a okno otwarte, pieszy? Spoko możecie posłuchać za friko mojego rakamakafo ... Napisać że dziwnie się czułem w słuchawkach, to tak jakby nic nie napisać ;)

Dojechałem na WW, pogadałem z wujkiem, zjadłem rosołek i mogłem udać się na umówione wcześniej spotkanie z Kuzynostre na Malcie. Pierw przez standardowe pierdyliard świateł (nic się nie zmieniło) na Wartostradę gdzie odbiłem na wcześniej wspomniane jezioro. Tam właśnie wyszło dlaczego na mieście nie było aut => chyba pół Poznania tam było XD. Planu objechania jeziora jednak nie porzuciłem, spróbowałem, no ale nie było opcji a slalom gigant po trawie mi się nie uśmiechał xD Spotkałem się więc ino z Kuzynem i jego rodzinką, około godzinki pobyłem z nimi i mógłbym ruszać na drugą część wycieczki.

Wróciłem na Wartostradę, później zrobiłem nawrót w okolicach Wildy i rozpoczęłam misję "Byle przed Siebie". Kręciłem sobie leniwie pilnując ino azymutu na dom. Trochę po terenie, trochę po ulicy i sumie z głupoty wyszedł nawet całkiem sympatyczny (dołożone 5km z trasy Brynów - Katowice) miejski dystans :)
O dziwo nawet nie wiało, można rzec warunki miodzio ;]
==================================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1110112383
Fotki => Dziś Krossiwo będzie gwiazdą heh
Warunki w pociągu podaruje - były dobre ;]

Początek wycieczki :)

Okolice Bramy Poznania czyli już wycieczka właściwa

Malta

Rosarium na Cytadeli

Kąsek terenu w okolicach Starego Miasta ...

... i poprzez wieże telewizyjną z Piątkowa do bazy :)


PS: Oby nie zajumali jej ze Skrzycznego xD
================
W temacie poznańskim :D
C


Kategoria Rower

Wiatròw

  • DST 45.55km
  • Czas 02:08
  • VAVG 21.35km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 28 kwietnia 2018 | dodano: 29.04.2018
Uczestnicy



Na start muszę jednak nadmienić że dziś wstałem (olaboga przed piątą rano) i już jedną nogą byłem w pociągu do Poznania. Stwierdziłem jednak że co nagle to po diable, a że wstępnie byłem zgrany z ... Diabłem (xD) i Grzegorzem to wyłączyłem budzik, "posiedziałem" trochę na kompie, usnąłem, i o godzinę 13:00 byłem na umówionym miejscu zbiórki czyli koło Panoramy na Akademikach. Na start oceniliśmy szkody cielesne Diobła który zaliczył wywrotkę i mogliśmy pojechać w kierunku naszego celu czyli zamku w Chudowie.

Trasa nudna jak czerwony pasek w TVP Info no ale klimatyczna bo jeździ się praktycznie cały czas po lasach, gruntach oraz mało uczęszczanych asfaltach :) I tak po około dwudziestu kilometrach znaleźliśmy się na miejscu. Tam sklep, chwila relaksu w okolicach zamczyska i po odpoczynku nawrót przez Halembę i jeden malutki pitt stop do bazy. Diabeł odbił w okolicy Przystani, a my z Grzegorzem przez Kokociniec na garaż na chwilę rozmów o wszystkim i o niczym ;] No cóż pogoda była naprawdę ładna: słonko, wszystko uroczo ... no ale przecież nie może się obyć bez "ale" => wiało tak że chciało kapelusz ściągnąć xD

 Co się odwlecze to nie uciecze(?), pakuję ponownie plecak i jutro jak uda mi się wstać to dupa w troki i ogarniemy Wielkopolskę, choć ... jakieś burze niespokojne tam zapowiadają więc nie wiem. Ogólnie to ostatnio jestem średni i wszystko mi przeszkadza. Może zmiana otoczenia by coś pomogła? Może piorun w łeb? No albo zwykły kop w cztery litery - mi już pomysłów brakuje na humory me, więc nawet nie chce myśleć ... co inni ze mną mają xD
============================================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1109461466

Fotki:

Godzinny początkowy pitt stop
PS: atrapy :P


Dużo mleczy :DDDD

Cel ;]

A na koniec śląskie klimaty - droga na Hałdę Panewniki :)

========================================
Jeszcze z piątku z przemyconymi fotkami psiny => https://www.relive.cc/view/e1108941275 i do zaś ;]
=========================================================
Kusi ;)))


Kategoria Rower

Wie(trz)czne problemy ...

  • DST 26.10km
  • Czas 01:19
  • VAVG 19.82km/h
  • VMAX 48.47km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 25 kwietnia 2018 | dodano: 26.04.2018



Po dwóch dniach błogiego lenistwa dziś już musiałem ruszyć się w teren służbowy (o taki => https://www.relive.cc/view/e1107656423), coby popołudniu mieć czas na wymianę klocków w Krossiwie. Po pracy udałem się więc do paczkomatu, odebrałem krótkie spodenki (mniej ważne) oraz istotną wyżej wymienioną rzecz ;]

Tylne były w całkiem niezłym stanie ... czego nie można powiedzieć o przednich :D


Wracając jeszcze na chwile do terenu to wiało niemiłosiernie, jpierd. wręcz okropnie, do tego byłem w  centrum więc ilość wkurwu była optymalna xD

Po misji "klocki" do domu na obiad i ... kolejny wkurw (nie wnikajcie) więc postanowił ruszyć się trochę na koło coby jeszcze trochę wiatru powąchać. Pierw do babuszki, później do Gochy ... ponownie się powkurwiać i pogadać o beznadziejności naszego życia i poniekąd o polityce obecnego rządu. Bo co to za uczciwość że moja babcia przez pierdyliard lat zapieprzała w szpitalu i ma 1650 zł emerytury a jakaś laska która jedyne co w życiu osiągnęła to spłodzenie "fefnastu" dzieci (które wyżywi za nasze pieniądze) będzie miała emeryturę większą niż ona? No ale to Polska, tu faktycznie nie opłaca się pracować ...



Pogadaliśmy na Barbarze, ruszyliśmy temat majówki bo jednak wizja Poznania zaczyna mi się oddalać - średnio mi się chce jechać taki kawał, a i na Śląsku szykuje się sympatyczna pogoda - przynajmniej w pierwszej części wolnego. Zobaczę jak wyjdzie, u Ciotki przynajmniej noclegu nie trzeba rezerwować heh. Później nawrót do babci i powrót trochę okrężną drogą na garaż. 

Trochę mnie zmoczyło, ale to był akurat przyjemny deszczyk :)
=============================================================================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1107867190
Fotki:
Krossiwo i hmmm jeszcze nie nazwałem bestii od Toli, pomysły jakieś? :-D

Staw Barbara i warunki wietrzne

Na koniec powód przez który pojechałem trochę na około :P


Tyle miesiąca jeszcze a ja 2MB na zdjęcia na BeeSie xD

Obowiązkowe 100 lat dla Marzeny i Kęsego który nawet nie wiem czy tu zagląda no ale nie wypada o nim nie wspomnieć ;))
====================================================
W sumie nie głupie ...


=======================
EDIT: Z dzisiejszego Kwejka ...


Kategoria Rower

Roztrenowanie gruntowe

  • DST 37.43km
  • Czas 01:45
  • VAVG 21.39km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 22 kwietnia 2018 | dodano: 23.04.2018



Podczas wczorajszej wycieczki górskiej Filip zaproponował opcje (około stu-kilometrową) na Palowice, Łukasz na ten pomysł przystał, ja natomiast postanowiłem poczekać do rana i zobaczyć jak nogi będą się czuły. Wstałem, usiadłem i stwierdziłem że bezsensu - poczekam sobie na spokojnie na obiad a popołudniu ogarnę jakiegoś małego gluta :)

Tak się też stało i przed godziną 15:00 wyruszyłem przed siebie w sumie bez pomysłu. Pojechałem pierw na ścieżkę na Giszowiec, później pokręciłem się trochę po lasie, wjechałem na Murcki, a tam ustaliłem że w sumie w tym roku nie byłem jeszcze na Hałdzie Kostuchna. Pogoda była zacna więc liczyłem na jakieś ładne widoczki. Nie zawiodłem się - co zresztą pokażą zdjęcia :)

Później nastąpił zjazd z hałdy, wjazd na Sopelek, Podlesie i jazda drogą przez las na Akademiki gdzie trochę pokręciłem się po Parku Zadole => pierdyliard ludzi ale w końcu tężnie zaczynają robić, no zobaczymy co z tego wyjdzie. Od tego miejsca zostało ino około czterech kilometrów do garażu gdzie zasłużony napój wzmacniający, myjnia, czyszczenie napędu i do domu ;]

Trasa => https://www.relive.cc/view/e1105927652

Fotki:
W końcu zielono :)
Wcześniej nic nie pstrykałem bo chyba pół Katowic wyszło na koło i nie było klimatu :D


A to w lesie, po raz kolejny zniszczyli mi mega fajną ścieżkę. Na odcinku może kilometra jest multum tego tłucznia - chyba nikogo nie zdziwi że była wycinka. Dwie dziury w środku lasu zrobili pffff, dobra nie będę się denerwował i komentował tego.

Hałda i pięknie górki się odsłoniły

A to najładniejsze zdjęcie tego dnia czyli ja :P


:DDDD
=====================================
Krossiwo prócz hamulców (na które czekam) przygotowane na ewentualny wyjazd. Zobaczymy jak tam pogoda się ułoży i jakie propozycje na majówkę padną :) Urlop biorę i tak ;]

================================
Dobrze że u mnie stabilnie z robotą :D

Może ktoś z Was szuka? :P


Kategoria Rower

Choč (1608m) na Krokusy ;]

  • DST 26.15km
  • Kalorie 4036kcal
  • Aktywność Wędrówka
Sobota, 21 kwietnia 2018 | dodano: 23.04.2018
Uczestnicy



Choć w sumie trzeba uczciwie napisać że krokusy były tylko bonusem niespodziankowym, aczkolwiek mega sympatycznym :)
=================================
Na start jednak trzeba przyznać moim kompanom mega duże plusy => po a) Filipowi za znalezienie tego szlaku, a po b) Łukaszowi który nakłonił mnie że opłaca się tam jechać. A dlaczego miał nakłaniać? A no dlatego że do tego szczytu mieliśmy aż 3 godziny jechania - średnio trochę, no ale w sumie wyszło że wyjazd na 2 dni jest bez sensu więc stwierdziliśmy że jakoś przeżyjemy podróż :)

Umówiliśmy się standardowo pod moim blokiem o godzinie 7:10 (czy tam 7:15, mniejsza o to :P) i mogliśmy wyruszyć (poprzez pit stop w Kauflandzie) do miejscowości Likavka (520m n.p.m.) koło Rużomberka na Słowacji. Tam bardzo sprawnie udało się zaparkować i mogliśmy wyruszyć w kierunku naszego celu :)

Co do szlaku to pierw trochę monotonnie przez miasto, następnie wkroczyliśmy do lasu gdzie ... zgubiliśmy szlak. No nie powiem było trochę technicznie - skakanie przez drzewa, ślizganie się na liściach i w sumie dopiero przed rozwidleniem (sedlo Spuštiak; 1095 m. n.p.m.) weszliśmy na prawidłową ścieżkę. Później już spokojnie, gaworząc leniwie przeszliśmy obok Małego Chocza, pooglądaliśmy krokusy i doszliśmy do Strednej poľany (1255m. n.p.m.) gdzie jak ktoś myślał że to koniec atrakcji to był w błędzie => dopiero wtedy zaczęliśmy wspinaczkę, na odcinku może 2 kilometrów mieliśmy niecałe 400 metrów przewyższenia czyli było stromo. No ale w sumie udało się wejść - dobrze że był kremik (dla dzieci xD) bo jednak ryjek by się ładnie zjarał heh. Na szczycie standardowa sesja fotograficzna i mogliśmy zacząć schodzenie domykając jako-taką pętlę. 

No to była droga przez mękę, ja pierd dawno takiego męczącego zejście nie miałem => ten szlak się nie kończył xD Do tego trochę gorzej bo niestety Słowacy nie mają ministra Szyszki i drzewa w skutecznie zasłaniały widoki. Malutkim plusikiem był słonecznik bo trochę zajął ręce i jednak umilił czas :) Na prostych nogach doszliśmy (pożarówką) do auta i mogliśmy zamykać wycieczkę.

Co do drogi to w sumie 6 godzin w aucie trochę zmęczyło - Morfeusz jakoś nie chciał współpracować (:D), aczkolwiek nie powiem że dwa razy nie pamiętam jak przekraczamy granicę, a po stronie Polskiej uciekł mi odcinek z Goczałkowic do Brynowa => lubię tą moją supermoc heh :D

Na koniec szczególne podziękowania dla Łukasza który postanowił pobawić się w Mikołaja i nie skasować nas za drogę => serdeczne ukłony :)
====================================================================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1104986082

Fotki:
Coś na start => Hrad Likava

Nie było obawy o odwodnienie :P

Zamek już zostawiony grubo w dole :)


Na szlaku (a raczej koło szlaku) Golas + ekipa goniąca :)


Technicznie :D

Ole, ponownie na właściwej ścieżce ;]

Są i gwiazdy wspomniane w tytule :)


Cel coraz bliżej ... 


... jeszcze łańcuchy (bardziej dla ozdoby) ...

... i na celu :)


https://www.youtube.com/watch?v=SERPrg7xozc&featur...


https://www.youtube.com/watch?v=-A4mTPecqzY&featur...


Koniec miesiąca więc trzeba oszczędzać fotki, łapcie dwa filmiki z czubka :)

Dołożę ino zdjęcie ekipy wyjazdowej ...

... i mój ślad w książce :)

Z zejścia - Filipa żelazko chyba najładniejsze zdjęcia robiło, szkoda że tak mało ich było ;]

Miało być już stabilnie wiec piwo - a tu taka niespodzianka xD

Już spokojnie, do tego można było ryjek umyć :)

Umilacz na pożarówce

Coś artistico od Łukasza

i od Filipa - zdjęcie z końcówki :)

Godnie było, do tego wręcz wymarzona pogoda i widoczność => oby więcej takich tripów :)))))
==================================
Podobne miałem na końcówce :D


Kategoria Góry

DPD 10/2018 + Koparki

  • DST 78.01km
  • Czas 03:26
  • VAVG 22.72km/h
  • VMAX 51.77km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 20 kwietnia 2018 | dodano: 20.04.2018



Dziś DPD było w sumie koniecznością, a to dlatego że już wczoraj Kierownik dał jasny sygnał że w piątek się nie przepracujemy heh.

Wystarczyło ino wstać, odpalić Krossiwo i ruszyć w kierunku roboty, coby po dwóch kilometrach ... prawie nie dzwonić po urlop na żądanie. Wniosek? Nie redukujemy przełożenia na krawężniku => choć pewno drugi raz taki trik mi nie wyjdzie, nawet jakbym bardzo mocno tego chciał xD



Usterkę z wielkim trudem udało się jednak ogarnąć i można było gonić do Szopek coby się z rana z kadrową nie przywitać xD Wpadłem na styk, ale jednak zdążyłem - co niewątpliwie cieszyło heh. Po przepracowaniu (trochę skróconej) dniówki mogłem weekend rozpocząć :) W sumie faktycznie - zagapiłem jeden z ostatnich tripów Filipa heh.

Wiem że ta trasa jest w sumie w głównej mierze przeznaczona jako cel Gosi na ten rok, no ale skontrolować trzeba było tak cobyśmy tam nie pobłądzili :P

Dojechałem na miejsce przez Sosnowiec, trochę Niwki (roboty drogowe - bo przecież wiadomo że nie mogło się obejść bez utrudnień) i zamiast standardowo pojechać przez Maczki (Sosina w sumie nie była moim celem) pojechałem przez Jaworzno Szczakową, coby objazdem ominąć górkę i dotrzeć do celu. Tam pierw wjechałem na punkt widokowy, później przekręciłem w sumie bardzo ładnym nowym asfaltem do drugiego stawu, następnie po krzywej drodze gruntowej (masakra) dojechałem do drogi głównej i przez Dobrą i podjazd przez Uroczysko Sadowa Góra wylądowałem znowu w Szczakowej. Później już zjazd na Niedzieliska i standardowo przez Jęzor, Mysłowice, ponownie Szopienice, Burowiec na Trzy Stawy do bazy, na wiadomo co :P

Miejsce jak pokażą zdjęcia absolutnie ma urok i potencjał, wrócimy z Siostrą - nie pytajcie kiedy ;)
======================
Cieszy również fakt że forma coraz bardziej daję radę - nogi po lekko "czują blusa" ;] Jutro górki, zobaczymy jak to wyjdzie ale jestem nastawiony pozytywnie :) Najwyżej niedzielę zrobię sobie na lajcie (:P) => okaże się jutro wieczorem ;]

Trasa => https://www.relive.cc/view/e1104511381

Fotki:
Dziadyga w traktorze przed Browarem (to taka dzielnica, coby nie było :P), spowolni a i obiad z kurzu poda gratis xD

To już na miejscu - z punktu widokowego
Zaś zapomniałem o zdjęciu z butem :P

Nowa ścieżka na terenie kamieniołomu - całkiem porządna ;]

Alejka też, choć szkoda że częściowo zalana heh

Na Sadowej Górze prócz krzyża (a jak!!) nic ciekawego.
Ale choć był był fajny widok na Dąbrowę Górniczą, Będzin i pośrodku na Górę Siewierską koło której przyjeżdżałem ostatnio => dobre i tyle :)

A to już Szopienice i koniec, muszę zdjęcia oszczędzać na jutrzejszy wpis :P

===================================
A z rzeczy bieżących to Ciotka z Poznania przyjechała i przywiozła wózek dla babuszki do jeżdżenia po domu. Drugiego dnia plan chyba legł w gruzach xD Urwa mać, wie ktoś czy na Endo da się ustalić pchania wózka jako trening?, Bo coś mi się zdaje że Tola może się przyzwyczaić do takich spacerów xD Fajnie że tylko ja do tego zostanę. Cóż, może jakiś motyw na laski na tzw. wrażliwca się zrobi? :D Choć nie, nie kombinuje - wole ten motyw z przywiązaniem Babki do smyczy psa Siostry i rzucenia patyka xD Mam nadzieje że myśli się nie materializują we wpisie? Jak tak to ... to nie są moje myśli ... chyba? :D

=============================
Dobra pozytywów szukać trza => dalej słonko grzej, nie marudź :P
PS: Lubie swoje okulary przeciwsłoneczne :P


sesese :P


Kategoria Rower

DPD 9/2018 + serwis

  • DST 51.72km
  • Czas 02:19
  • VAVG 22.33km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 18 kwietnia 2018 | dodano: 19.04.2018



No i wracamy do wyjazdów do pracy. W poniedziałek odpocząłem trochę, we wtorek ogarnąłem teren służbowy (polecam :D => https://www.relive.cc/view/e1102495569) coby już do końca tygodnia mieć spokój. Tak więc dziś mogłem pomimo porannego niepokoju związanego ze mgłą za oknem ruszyć cztery litery ;-) Tym razem w róh (ze względu na fakt że po pracy miałem w planach ogarnąć w końcu przednią przerzutkę) poszło Krossiwo.

Rano pojechałem sobie przez "ścieżkę zdrowia" w okolicach Upadowego czyli ... masaż tyłka gwarantowany xD Po dniu ciężkiej pracy udałem się natomiast w kierunku Starych Panewnik do nowo otwartego? (w sumie to nie wiem, ale dopiero ostatnio w terenie go zobaczyłem) serwisu rowerowego, czyli można rzec że ogarnąłem trasę klasyczną z dołożeniem kąska Ligoty i Panewnik ^_^

Na miejscu okazało się że serwis sprawę załatwił super sprawnie, a do tego montaż z regulacją wyszedł jedyne 20 złotych :) Miło, sympatycznie, po koleżeńsku => polecam. Następnie zostało mi już tylko przetestowanie nowego sprzętu w warunkach leśnych czyli pojechałem na Halembę :) Wróciłem natomiast pierw przez pooglądanie Stargańca, a później już klasycznie przez Ligotę do bazy. W domu szybki obiad i do Gochy pogadać o (dość średnich) sprawach bieżących. Nie wnikajcie ...
================================
Trasa:

 
https://www.relive.cc/view/e1103097916

Fotki:
Poranna artystyczna strefa mroku na Upadowym

A po serwisie wiosennie, coraz ładniej się robi :)



Nowy sprzęt - jeszcze raz dzięki Diobeł ;]

W piątek pewno Jaworzno, a na sobotę Słowacja i górki się szykują :)
====================================
W sumie coś w tym jest ...

XD


Kategoria Rower

Gocha ruszyła :D

  • DST 22.03km
  • Czas 01:14
  • VAVG 17.86km/h
  • VMAX 41.76km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 15 kwietnia 2018 | dodano: 16.04.2018
Uczestnicy



Dziś plan był o wiele mniej skomplikowany niż wczoraj, chciałem po prostu gdzieś wyjść z domu żeby nie zmarnować tak ładnej niedzieli. Szkoda ino że chęci zostawiłem w domu xD

No ale skoro już byłem umówiony z Diobłem to wypadało ruszyć cztery litery :) Umówiliśmy się u mnie na garażu na godzinę 14:30 i po wypicie piwka na pół ruszyliśmy w kierunku siostry mej która jednak wystartowała wcześniej od śniegu w listopadzie :D Na miejsce podjechaliśmy leniwie, był nawet plan na Chudów no ale Diobeł był w formie podobnej do mojej więc bez sensu - Hałda Murcki była zdecydowanie lepszym pomysłem :D Na Ochojcu chwila czekania na siostrę (a jak) i mogliśmy ruszyć.

Dojechaliśmy i po długim staniu w kolejce w jedynym sklepie który był czynny mogliśmy wjechać na hałdę. Tam dość długie pogaduchy, omijanie depresji, skarżenie się na monotonne życie i mogliśmy wracać przez skrawek lasu. Na rozwidleniu Gocha do domu a my z Marcinem przez Drewutnie na garaż na piwo i jakieś tam luźne rozmowy :) Dobrze że przynajmniej żeśmy ruszyli coś, nie zawsze liczy się dystans - czasem zwykła rozmowa wystarcza za wszystko.

W przyszłym tygodniu będą zmiany: Diobeł już mi szuka nowego hamulca (piszczy gamoń) do Szkodnika (w sumie to trochę błędne nazewnictwo, wszak wiemy że największym szkodnikiem w naszym kraju jest minister finansów xD), dodatkowo Krossiwo czeka na nowe klocki hamulcowe i w sumie wypadałoby założyć tą przerzutkę na przód bo na kadencji za daleko nie przyjadę. Ciągle rozważam wizję Majówki w Poznaniu a tam byłaby poruta cobym przyjechał na nie do końca sprawnym kole :D

Filmik z mojej gry czyli nowa bombka na planecie ... a jak Murcki :))) => https://youtu.be/Tt2K4WA1yik

Trasa => https://www.relive.cc/view/e1101214727


Fotki:
Na ulicy Laskowskiego wiosna a moi kompadres uciekają - trzeba gonić :)

Na szczycie Hałdy Murcki - górki lepiej by było widać na żywo niż na zdjęciu ale choć zarys jest ;]

Głupi gamoń nas okurzył

Na koniec dodam że wiatr stabilnie :D

Trzymajcie się, do następnego
=========================================================
Mnie też przekonał :D


Kategoria Rower

Speedy Gonzales

  • DST 76.59km
  • Czas 03:07
  • VAVG 24.57km/h
  • VMAX 50.72km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 14 kwietnia 2018 | dodano: 16.04.2018



Nawet w sumie nie wiem jak to wyszło (średnia) - po prostu dobrze się jechało :)

Od początku. Dziś wiedziałem że muszę wyjechać wczesnym rankiem ... czyli w granicach godziny 10:00 :D Dlaczego tak? Gdyż o 17:45 był arcyważny mecz GieKSy z jakimiś leszczami z Mielca, a wiadomo że mecze najlepiej ogląda się w towarzystwie :) Wyszło że ustawiłem się z siostrą - oczywiście ją mecze nie interesują, no ale mój siostrzeniec jak najbardziej zobaczy jak już opłacą transmisję a do tego piwo przyniosą heh. Także zgodnie z planem wstałem o ... 7:00 No przecież ja pierdolę ehhh, trudno. Wczesny obiad w postaci tym razem wegetariańskiego makaronu Napoli (całkiem dobry, a poza tym muszę bazylię rwać bo zaraz mi urośnie do sufitu heh) i mogłem udać się na garaż.



Około godziny 10:15 po chwili rozmowy z przypadkowo spotkanym Janiolem, mogłem ruszyć w kierunku prawie przeze mnie pierwotnie zamierzonym. Miałem jechać na Chudów, ale no ale zaczęło mi dmuchać na północ to stwierdziłem że to bez sensu na start z wmordewindu oberwać xD Wyruszam więc w kierunku Rogoźnika żeby później uderzyć przez Będzin do domu.

Na start faktycznie miałem dość solidny wiatr w plecy :) Dojechałem do Parku Śląskiego (pierdyliard osób) później na Siemianowice Śląskie (tu już boczny wiatr) gdzie chyba wszyscy wyszli i mnie spowolnili na każdym kroku. Trudno, przeżyłem, następnie przez jakieś wioski znalazłem się na Rogoźniku - tym razem od strony innej niż zwykle. Na miejscu byłem ciekaw jak wygląda Wyspa Ciszy czy jak ona się tam zwie i mogłem po krótkiej regeneracji wracać, tylko teraz gdzie? Klasycznie wiedziałem że wpadnę na ten durny podjazd przed Wojkowicami, tak więc wymyśliłem że pojadę sobie na Kuźnię Warężyńską bo w sumie czemu nie :P

Wdrapałem się na Górę Siewierską (też dość średni podjazd), później mega przyjemny zjazd przez Gołąsze i znalazłem się na Pogorii 4. Cóż, tu już zaczęło wiać w twarz, do tego ponownie pierdyliard ludzi z przewagą rolkarzy jeżdżącymi za rączkę cała szerokością ;/ Trochę trawą, trochę poboczem wciąż z kolegą wiatrem docieram do zamku w Będzinie. Następnie standardową trasą aż do Sosnowca gdzie poprzez remonty drogowe ogarnąłem Szopienice, Burowiec, D3S i prosto do bazy na dwa Żubry ;]

Pójdź już było z górki, bo po piwie prosto na kebab i do Gochy na spacer z psem (https://www.relive.cc/view/e1100523831) i mogliśmy pójść na mecz ... średni mecz (jednak to nie były aż takie ogórki :D) i na tym zakończymy :)

Trasa => https://www.relive.cc/view/e1100258406


Fotki:
Na start w Parku Śląskim szło pooglądać zwierzątka :)

Za Siemianowicami główna atrakcja Śląska - Traktor xD

Na Rogoźniku

Chwila spokoju na Wyspie Ciszy - nawet smaczna oranżadka :)
Po drogiej stronie ... wanna xD

Okolice Góry Siewierskiej, widok na górki miody :)
Przerwa na cygareta wskazana heh.

Przemsza

Pogoria 4

Ponownie Przemsza - szkoda że odcinek szutrowy popsuli ;/

Będzin Zamek

A tu końcówka D3S, na ścieżce nie było opcji nic zrobić - taka wuchta wiary że masakra xD


Obiad ;]

=======================================================
Nie wiem kto opis wymyślał, choć ja pewnie i tak bym szans nie miał - ino wzrost się zgadza :D


Kategoria Rower