Lapec prowadzi tutaj blog rowerowy

Rowerowo-górski blog cyniczno-ironiczny ;]

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2018

Dystans całkowity:611.62 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:26:05
Średnia prędkość:22.17 km/h
Maksymalna prędkość:54.20 km/h
Suma kalorii:6213 kcal
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:43.69 km i 2h 10m
Więcej statystyk

Podnamiotowo cz.1 => Zwardoń - Sól

  • DST 15.26km
  • Kalorie 3582kcal
  • Aktywność Wędrówka
Czwartek, 31 maja 2018 | dodano: 04.06.2018



Dzień dobry. Sorka za obsuwę w pisaniu :P

Tak, niedziela była leniwa, nie żałuje :P
============================================================
Do konkretów.
Od czego by tu zacząć? w sumie chyba najlepiej od genezy.

Tak więc już przy końcu zeszłego tygodnia zostało ustalone że ja i Siostra ma, mamy wolny piątek (Gocha nawet kapkę więcej niż ino piątek xD) i można by coś wykombinować ;]

Od paru lat już w sumie tradycją stało się że na okres "bożociałówki" wyjeżdżam w górki - w tym roku więc nie mogło być inaczej :) Oczywistą również sprawą było że jedziemy pod namiot, rok temu było fajnie to i w tym powtórzymy i przynajmniej nie będzie trzeba noclegu załatwiać :)

Szlak wstępnie został ustalony na trasę: Zwardoń - W. Racza - Przegibek - Rycerzowa - Soblówka - Krawców Wierch ewentualnie Lipowska i Milówka - 66km, a jak nie będzie sił to z Krawcowa do Złatnej i na busik do Rajczy - 51km. Wystarczy, bo po a) po co gonić?, a po b) jednak z ciężarem i domkiem na plecach pójdziemy, więc nie ma co się forsować:)
==================
Prawie wyszło, ale od początku. Start został ustalony na godzinę 7:30 na pociąg do Tychów Lodowiska, coby w Piotrowicach przesiąść się na cug właściwy, odjeżdżający o godzinie 7:42. Wstałem sobie po 6:00 rano i ........... ponownie (sorki jeszcze raz) usnąłem, po czym zostałem brutalnie obudzony telefonem przez Gochę o 7:40 xD No powiedzmy że średnio, choć na całe szczęście za godzinę był następny, tym razem jadący już ode mnie z wioski, ale coby nie denerwować jeszcze bardziej Siostry wsiadłem we wcześniejszy i poczekaliśmy już wspólnie w Piotrowicach.

Pociąg przyjechał planowo i w sumie mogliśmy rozpocząć naszą grubo ponad dwu-godzinną podroż do miejsca docelowego. Żeby obyło się bez komplikacji, też nie mogę napisać. To że pociąg przyjechał zawalony ludźmi, to się spodziewałem (długi weekend) i założyłem że do Bielska może być ścisk. Był, ale był też Żuberek, tak więc spokojnie jechaliśmy aż do okolic Żywca, gdzie usiedliśmy ... a obok nas przysiadła się atrakcja czyli gówniak bajtel ;/ No przecież tak niegrzecznego dziecka dawno nie słyszałem/widziałem, a Ojciec oczywiście wszystko miał w trąbie, bo co mu zrobisz!?

Także ten tego, przemęczyliśmy drogę i w Zwardoniu wyruszyliśmy na szlak czerwony w kierunku Wielkiej Raczy. Szlak już nam znany, bo kiedyś go robiliśmy aczkolwiek tym razem kolejną atrakcją był rajd rowerowy, który se tam nas mijał co chwilę i trzeba było uciekać na boki żeby nie zostać rozpłaszczonym. Czyli standardowo - szlak, szlakowi nie równy heh.
Doszliśmy do jakiegoś tam punktu wodno - kontrolnego i niestety przegraliśmy z deszczem => trochę pod parasolem, trochę pod namiotem, po przymusowej przerwie ruszyliśmy dalej ale ... już bez szlaku. Jak już go ponownie znaleźliśmy (nawet na jakimś słowackim szczycie, wynika z Reliva) to zeszliśmy w złą stronę :-D Poznaliśmy się po paru chwilach na polance gdzie odpoczywaliśmy ;) No trudno podchodzić się nie chciało, do tego Raczę i tak chce kiedyś zrobić od słowackiej strony (mam nadzieję że Łukasz to czyta :D) tak więc zmieniliśmy plan i poszliśmy w kierunku Soli, gdzie miał nastąpić nocleg. Nie wnikajcie, ale napisze ino że ten odcinek był dosyć ciężki w stylu "na lewo most, na prawo most" czyli trochę chwiejnie było hehehe :D

Coś takiego wyszło heh


Znaleźliśmy sklep (na dzwonek), ogarnęliśmy jakieś ziemniaki, wuszty oraz inne dobroci i ruszyliśmy w górę z nadzieją na jakąś polankę, żeby się gdzieś się po cichu rozbić z namiotem. I co? znowu nam się upiekło, bo łąka super klimatyczna, a do to jeszcze w naszym miejscu gdzie mieliśmy spać czyli na schronisku na przełęczy Przegibek następnego dnia lało - zobaczyliśmy to dopiero z rana, ale byśmy ładnie zmokli :) Jedynym gnojem były całe moje poharatane nogi bo niestety przechodziliśmy przez jeżyny, no ale tak to ogólnie w dechę: prosto, ładny widoczek, ognisko, nawet drzemka była (:P), kartofle, śpiewy starych dobrych polskich hitów grubo w nocy i mogliśmy się udać się na odpoczynek ;]
=============================================================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1131931986

Fotki:
Pociąg skończył, my ruszamy ;]

Ekipa wyjazdowa na pierwszej górce :)

Pozytywne (i smaczne) atrakcję ...

... i te trochę mniej, choć rowerzyści grzeczni

Chwila spokoju :) ...

... pewno przez to że tu parę osób utknęło, nie dziwie się i winszuje temu co walczył "na młynku" ;]

Popas w klimacie standardowym :)

Ekipa na granicy, za Gochą kolejna atrakcja :D


No my tak nie umiemy ;)

Daliśmy radę inaczej ;)



Każdy orze jak może :D

W górę gruntowo ...

... w dół już asfaltem ...

... i nic już nam na głowy nie spadło :)

Bonus z polanki => tęcza się nam zrobiła i jeszcze dodatkowo dodała uroku :)


Popas właściwy, kiełbasy już zjedzone heh

Pojedli, umyli się ... i do spanka :)

Druga część (z trzech) może nawet dziś, puki co bikestats wariuje, a i babuszka czeka ...
===============================================================
My akurat mogliśmy :P

PS: Siostra, do nich nam jeszcze daleko :D


Kategoria Góry

Lokalnie na gruntospontanie

  • DST 42.40km
  • Czas 01:54
  • VAVG 22.32km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 28 maja 2018 | dodano: 29.05.2018


Jako przed-witałka, oczywiste Sto lat i wszystkiego naj dla Kuzyna :)


Jak widać pisze, tak więc Pani z MOPSu przeżyła :D Do tego była nawet całkiem sympatyczna i konkretna, więc wiemy na czym
stoimy.

Decyzje zostawiam reszcie rodziny, dla mnie zostały wyliczane alimenty na maksymalnym poziomie 317 zł netto, więc mi pasuje, a reszta niech robi co chce. Zdecydujemy się oddać babcię "fachowcom" OK, zostanie tak jak jest, też OK - w sumie licząc, powiedzmy 700 zł opłat plus 300 alimentów i tak wyjdzie mi taniej niż wynajem czegoś od kogoś obcego. No zobaczymy, na Dom Opieki i tak się czeka grubo ponad rok a Babuszka jest "na ostatniej prostej" ... (od 8 lat :D) więc nie wiadomo czy zdąży xD

Dobra koniec o głupotach, do konkretów :P
Po wizycie Pani miałem chwilę dla siebie czyli zobaczyłem sobie odcinek serialu, poczekałam na obiad, pooglądałem jakieś durne Kuchenne Rewolucje i wymyśliłem że idę na garaż wyczyścić napędy w rowerach. Cóż, na garażu wiadomo odpalił się "bakcyl na bicykl" i stwierdziłem że chodź objadę "Płonę Bagno" i zaliczę trochę kilometrów gruntowych => w sumie szkoda takiej ładnej 30 stopniowej temperatury ;-)

Minąłem pierwsze korki, później w kierunku domostwa Siostry mej, trochę terenem, trochę asfaltem na Murcki, gdzie skontrolowała została nowa ścieżka ... donikąd xD Następnie mogłem pokręcić się po lasach (wiało, a jak!) i wszystko byłoby fajnie oprócz tego że coraz więcej tłucznia zostało wysypane na duktach, dzięki serdeczne, dwumetrowy topór wam w plecy xD Później już ino ulicą Beskidzką do Kostuchny, kolejno znowu gruntem do Podlesia, podjazd na Zarzecze, nazot do lasu i rura na Akademiki. Ta rura zablokowana przez pana policjanta który se sprawdził stan mojego oddechu, tym razem nie zarobili, szukajcie sobie oszczędności kajś indziej :P Po tej "przygodzie" została jeszcze wizyta w bankomacie i do bazy ;]
=========================
Trasa => Koniec miesiąca, więc większość zdjęć będzie tym razem tu => https://www.relive.cc/view/e112942134

Fotki:
Leśnie, tu przynajmniej wiatr nie przeszkadzał, czego nie można powiedzieć o słonku które waliło prosto w oczy XD

Normalnie bym zdjęcia nie robił, no ale skoro już zatrzymali heh

========================
Mam jeszcze czas, a no i kilka eventów do zrobienia xD



Kategoria Rower

Miało być inaczej ...

  • DST 22.21km
  • Czas 01:10
  • VAVG 19.04km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 27 maja 2018 | dodano: 28.05.2018
Uczestnicy



... choć nie było źle xD



Od razu, na wstępie, wyjaśnię że dopiero co zaczynam nadrabiać komentarze po ostatnim wpisie xD No nie było czasu, wolne zostało wykorzystane na spacer => https://www.relive.cc/view/e1128041372 i ... dyskusję rodzinne na temat babci. Głównego wątku nie będę nawet opisywał, bo nie ma po co, ale skończyło się na jednej wielkiej rodzinnej sprzeczce. Babuszka jak najbardziej może mi zwolnić mieszkanie, kosztem alimentów - no super, jutro przychodzi pani z MOPS-u i jak jakiej nie wyrzucę przez okno i nie pójdę do pierdla za morderstwo, to jeszcze będę pisał xD
================================================================
Z rzeczy pozytywnych, to w końcu nie spędziłem nocy samemu ... a jakże, w końcu ktoś mnie pokochał i przyssał się do mnie tak jak nawet Sasha Grey nie potrafi się przyssać do nie powiem czego ...

Puki co bez obwódki, także kleszcz numer milion raczej niegroźny xD


Co do samego planu na dzień dzisiejszy, to udało nam się ino ogarnąć spotkanie z Diabłem na garażu. Następnie mieliśmy (co zresztą uczyniliśmy) podjechać pod blok Siostry, poczekać pod złą bramą (xD) i wyjechać na Bieruń. No ale leń w połączenia z paskudnym humorem całej trójki pchnął nas w kierunki ... piwa. Na Giszowcu każdy się wygadał, a i płyn nawadniający zrobił swoje. Cóż, KFC :D

Szkoda nie skorzystać z takiej propozycji, także byliśmy na KFC a potem poprzez Muchowiec dojechaliśmy na Ptasie Osiedle, gdzie rozstaliśmy się z Gochą => ona do domu, a my na garaż na pogadankę o wysokich górkach na wrzesień.

Nic ino cieszyć się z życia, bo co nam innego zostało ...
================================================================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1128623261

Fotki:

Najbardziej fajna część tego weekendu czyli alkohol, tak tego mi trzeba ... w ilościach nadmiernych!!!

A tu jedyna atrakcja dzisiaj - dobry mostek przy DK 86
Gocha stwierdziła że paczyć nie musi :P


Przekąska ;]

==============================================================
A w ryj chcecie?:P


=====================================================
I coś z powrotu, czyli widok z ulicy Francuskiej na ... Śląsk ;]

Dziękuję, dobranoc ....

==================================
Mądrego to i dobrze poczytać xD


Kategoria Rower

DPD 14/2018 + Dziećki

  • DST 72.04km
  • Czas 03:02
  • VAVG 23.75km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 25 maja 2018 | dodano: 26.05.2018


Od czego by tu zacząć? Chyba w sumie od tego, że wczoraj przed 22:00 zaczął mi się weekend - po czterech dniach pracy plus trzech niepłatnych etatach u babci, także ten tego ...
==================================================
Dziś już na spokojnie, po raz kolejny wystartowałem do pracy na dwóch kółkach ;] Trasy nie będę odpisywał bo standardowo, klasycznie i ... dość żwawo, bo delikatnie zaspałem i już od samego garażu liczyłem się że braknie mi około 5 minut do obowiązkowej 7:00. No co za pech, byłem nawet 2 minuty przed czasem => zielona fala i bezwiatr zrobiły swoję heh ^_^

Po odpracowaniu swojego, nawet przez myśl mi nie przeszło wracanie na garaż!! Czemu? bo wiało w stronę Sosnowca, także oberwałbym wiatrem po twarzy ;/ No tak się bawić nie będziemy, więc stwierdziłem że pojadę sobie na Dziećkowice ;] Wszystko było fajnie gdyby ... wiatr się nie zorientował że zawalił i po około kilometrze pan (specjalnie z małej) dowciapny wrócił na właściwy kierunek czyli prosto w pysk. No ale nic, słowo się rzekło to tak sobie jechałem delikatnie klnąc pod nosem ... no ale skoro powiedziało się "A" to trzeba było powiedzieć "B". Wyjechałem z Szopienic, w Mysłowicach zaliczyłem 7 na 8 możliwych czerwonych świateł (te jedyne to mega późne pomarańczowe xD), aż w końcu wyjechałem na bardziej przyjazne drogi w mysłowickiej dzielnicy Dziećkowice. Tam trochę ładnym asfaltem, trochę brzydkim, zameldowałem się na tamtejszym jeziorze i w sumie oprócz Paweła to nic ciekawego się nie działo.

Na miejscu chwila relaksu z monotlenkiem diwodoru i mogłem wracać kierunku Imielina. A jak Imielin to wiadomo że najpierw podjazdy i zjazdy, później kąsek drogi głównej (mało sympatyczniej xD), później zjazd z durnej drogi i rura na Ławki. No i tu niestety nie dość że pewnym problemem była ścieżka z kostki, to jeszcze chmury wyglądały coraz mniej fajnie xD Ogólnie mega deszcz ominąłem, no ale nie powiem, trochę mnie zlało i na Ławkach i na Wesołej - yyy? nawet podziękuję za ten deszcz, bo orzeźwił :-)

Od tego miejsca został ino podjazd pod Starą Wesołą, następnie Giszowiec, Ochojec (kontrola remontu ścieżki rowerowej na Jankego) oraz Piotrowice, Ligota i do bazy. Późnej spotkanie z Krissem, obiad, nawrót na garaż i spotkania z Diobłem i Grzegorzem, później Ania P, Łukasz i Marzena i wyszło że dziś nie jeżdżę xD Jutro Bieruń :))
=============================================================================
Trasa (kąsek ukradło) => https://www.relive.cc/view/e1127532009

Fotki
Odcinek poranny i miejski sobie dopuszczę.
A tu już Dziećkowice i ... pas rowerowy?

Paweł xD
Mało fotogeniczny, bo na mnie nakrzyczał jak zdjęcie robiłem :D

Cel dzisiejszego wyjazdu.
Mega dobra widoczność na górki :)

Le aŁtor ;)

Powrotne chmury które na zdjęciu nie wyglądają tak strasznie jak w rzeczywistości, za to ścieżka wygląda tak jak w rzeczywistości ...

Widok na wieżę Kosztowy z Wesołej, całkiem przyjemy, bym chętnie tu częściej przyjeżdżał gdyby tylko Łukasz nie postanowił zamieszkać na Brynowie :P

Końcówka i do bazy


=============================================
Karałbym :P


Kategoria Rower

DPD 13/2018

  • DST 26.40km
  • Czas 01:09
  • VAVG 22.96km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 24 maja 2018 | dodano: 24.05.2018



A dzień dobry :) Po wczorajszym służbowym hasaniu po terenie, dziś znowu pogoda pozwoliła na skromne DPD.
W tym miejscu w sumie mógłbym zakończyć, bo obyło się bez żadnych przygód i niespodzianek. Nawet relife nie będę wklejał, bo pojechałem mega klasycznie czyli Brynów - Park Kościuszki - Muchowiec - Zawodzie - Szopienice & Szopienice - Zawodzie - D3S - Brynów.

Jedyna rzecz godna odnotowania, to fakt że w końcu udało się rano wystartować w krótkich gablotach => co cieszyły bardzo bo dziś w pracy wypisałem urlop na przyszły piątek i być może na Bożociałówkę jakieś górki z namiotem wyskoczą? Pomyślimy, wszystko zależy wiadomo od pogody ;]
============================================
Fotek? :P
I jak tu pracować???? Dwa demotywatory xD

Przynajmniej tym razem nie spały na maskach, bo tak też umieją :D
========================================
W sumie, kto im zabroni xD


Kategoria Rower

DPD 12/2018

  • DST 30.72km
  • Czas 01:22
  • VAVG 22.48km/h
  • VMAX 54.20km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 22 maja 2018 | dodano: 22.05.2018



Po niedzielnej Wiśle wczoraj nastąpił dzień spokoju. I to dosłownie gdyż świadomie odpuściłem szlagierowy poniedziałkowy wyjazd na Piotrowice. Babcia wszystko ma, także nie było sensu się cisnąć bo na pewno by coś wymyśliła. Dzięki takiemu obrotowi sprawy wczoraj trochę odpocząłem, wybyczyłem się i przy okazji nadrobiłem trochę zaległych seriali :-) Trudno, byłem złym wnukiem heh.

Po takim jawnym lenistwie wstałem nawet jakieś pół godziny przed budzikiem => była to w sumie nie lada sztuka było usnąłem po 1:00 w nocy, a obudziłem się chwilę po 5:00 ... wyspany jak nigdy. Nie pozostało więc nic innego jak spakować plecak i w blasku słońca uderzyć na DPD :)
========================================
Początek klasycznie, przez wjazd pod krzyż Kopalni Wujek (zmęczyło, nie powiem), później przez Park Kościuszki gdzie popaczyłem na zegarek i wyszło że mam wuchte czasu, więc mogłem zrobić pierwszy przejazd ul. Damrota której przegląd mnie czeka w najbliższym czasie. Średnio, no ale do zrobienia, wiadomo :) Następnie wyjechałem na Warszawską i pojechałem przez Zawodzie, Roździeńską, Bednorza aż do MZUM-u.

Na dniówce "wykończyłem" wszystkie sprawy bieżące ... prócz jednej małej czyli zrobić dokumentację fotograficzną małej pierdoły dla Działu Zieleni.

Mam rower, więc dużo się nie zastanawiając zgłosiłem wyjazd na miasto pół godziny przed końcem dniówki, wypisałem się w kadrach i pojechałem pooglądać drzewa na Janowie. Plus? Przynajmniej wróciłem trochę inaczej niż nudne już do granic możliwości Zawodzie :)
Po sprawach służbowych, lasem dojechałem do ulicy Mikołowskiej w Mysłowicach, następnie naszą ul. Mysłowicką i przez las do Ochojca, skąd nastąpił już klasyk poprzez pętlę brynowską i ul. Rolną do bazy.

Jutro teren a dziś w nocy już ma padać, podobnie jutro więc i tak nic by nie było z DPD xD
Czyli w sumie wykorzystam okienko w pełni ;]
=============================================================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1125536930

Fotki:
Poranek a jakże, ze słońcem po twarzy => Gracias dla Siebie za okulary heh

Powrót:
Słynne drzewo na pierwszym planie, całkiem zdrowe - może stać xD ...

... i przez Rybaczówkę do bazy ;]


Do następnego.
===============================================
Hmmmm, w sumie nawet nie głupie

xD


Kategoria Rower

Klasyk na Wisłę

  • DST 95.10km
  • Czas 04:15
  • VAVG 22.38km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 20 maja 2018 | dodano: 21.05.2018



I tak to wygląda w tym kraju. W poniedziałek po DPD chciałem pójść "za ciosem" i ruszyć we wtorek przed babuszką na choćby Mikołów, nie zdążyłem bo na garażu mnie deszcz złapał, w środę teren służbowy i ( https://www.relive.cc/view/e1121627687 ) ... później lało, w czwartek dla odmiany ... lało (przynajmniej nie było żal pogody u babci xD) cały dzień, do tego w sobotę mecz na Bukowej. No super w dechę, jak nic trzeba DPD w piątek odpalić :)

Migawka z garażu jak przekładałem w czwartek wieczorem graty ze Szkodnika do Krossiwa xD


Także ten tego, pojeżdżonę xD Dobrze że choć po pracy udało się malutki spacer z Siostrą zrobić ;) => https://www.relive.cc/view/e1122948792

Sobota i mecz o 15.00. Nic a nic o nim nie napiszę bo ... szkoda palców xD

Po niewątpliwych emocjach dobrze że choć KFC i piwo się udało, a no i spacer => https://www.relive.cc/view/e1123463874

Widoczek na Tatry (Tatrę) z dawnego mostu kolejowego nad A-4 :)



======================================
Do konkretów:
No i nastał nowy dzień i nowe możliwości. Możliwość podstawowa nazywała się Wisła, którą Grzegorz zaproponował koło czwartku. Mi pasuje :)

Wstałem więc o nieludzkiej jak na niedzielę godzinie 6.15, zjazdem jakieś węglowodany z sosem Napoli i mogłem wyruszyć na umówione spotkanie w okolicach godziny 8.00 na Akademiki. Tam chwila rozmowy z Grzegorzem (który był w podobnej formie co ja xD) i mogliśmy ruszyć na Podlesie po ostatniego uczestnika wycieczki czyli Łukasza. Później już w komplecie ruszyliśmy pierw na Tychy, a następnie lasami poprzez Kobiór, Piasek dotarliśmy do Pszczyny. W sumie klasyczna trasa została zrobiona :)

W Pszczynie chwila przerwy na fotki i mogliśmy uderzyć w stronę Goczałkowic gdzie planowaliśmy pierwszy dłuższy postój. Wyjechaliśmy z Parku (było nawet dość przyjemnie, bo wiara chyba jeszcze nie zdążyła wyjść z kościoła albo z czegoś tam innego), następnie wjechaliśmy do Goczałkowic gdzie wybudowano w końcu w miarę rozsądne DDR-ki :)

Po chwili zahaczyliśmy jeszcze o knajpę i mogliśmy wjechać na tamę ... gdzie zostałem upomniany przez jednego "rolkowca" że nie mam "dzyń, dzyń". Cóż, wyglądał na klasycznego Janusza (do tego jeździł całą szerokością) więc go zignorowałem xD Później wjechaliśmy znowu do lasu i tu na całe szczęście nie było pierdyliarda rowerzystów tak więc w miarę przyjemnie, ciągle w dość dobrym tempie dojechaliśmy aż do Pierśca. Tam po kawałku asfaltu misja nawodnienie w miejscu wiadomym, następnie ponownie trochę asfaltem aż do Skoczowa gdzie wjechaliśmy na jedną z moich ulubionych ścieżek rowerowych.

Po raz kolejny tam siły wróciły i wzdłuż rzeki mogliśmy dojechać do kolejnego punktu kontrolnego czyli Ustronia. Cel: bankomat i zakupy. Co mogę powiedzieć o Ustroniu, jeden wielki tłum, no ale tego można się było spodziewać. Później jeszcze szybki relaks na polance koło rzeki i został nam ostatni odcinek (około dziesięcio-kilometrowy) do celu czyli Wisły.

  U "Małysza" misja obiad i mieliśmy pomyśleć co dalej. Grzegorz od rana namawiał na Salmopol, ja natomiast proponowałem wrócić do Skoczowa. Co wyszło? Zjedliśmy pizzę, przeszliśmy na drugą stronę ulicy i wsiedliśmy do pociągu :-D

Do setki trochę brakło ale i tak jestem zadowolony, a do tego warunki były idealne: ok 20 stopni i wiatr, który trzeba przyznać z małymi wyjątkami nie przeszkadzał zbytnio ;-) Podziekował :)

Trasa => https://www.relive.cc/view/e1123826185
Brakujący odcinek początkowy:

Pierwszy kilometr edno mi policzyło w ... 13 minut, stąd różnica w średniej

i końcowy

Fotki:
Pierwsza część bez historii i ... fotek :-D
==================
A tu pierwsza atrakcja czyli wiata postojowa w lesie za Tychami, a nie czekaj: jakim lesie?

Później zaś klasycznie czyli lasy i lasy aż dojechaliśmy do Pszczyny gdzie wiadoma fotka :-)

Fajna ścieżka przed Goczałkowicami

Oleee! sklep, niestety nie posiadali lodówki - nie licząc coli Łukasza, no nie zarobili xD

Ponownie nową ścieżką, tym razem już góry zaczęły się pokazywać, po raz pierwszy dziś ;]

Tama - Goczałkowice

Bażant przy Zabrzegu

Zaś lasy ...

... ale były również i atrakcje, trzy ^_^

Dalej asfaltem ...

... o tu :-)

Trzeba przyznać że leją dobrze (ponad kreskę), bezalkoholowe oczywiście ;-)

Skoczów i wjeżdżamy na ścieżkę



Już blisko :-)

Czantoria z Ustronia

A tu Pitt Stop w klimacie :)

I cel: Gołębiewski, później milion osób więc jeszcze ino ...

... obiad i ...

... na Dworzec ^_^


Pociąg oczywiście się na mojej wiosce nie zatrzymywał więc Łukasz z Ligoty na bazę a ja z Grzegorzem na garaż, po rozmowie Szkodnik na myjnię i do domku :-) I proszę zauważyć że nic nie napisałem o mieszkaniu na dziewiątym piątrze, bez balkonu :DDD
================================================
Logiczne :D


Kategoria Rower

DPD 11/2018

  • DST 27.77km
  • Czas 01:13
  • VAVG 22.82km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 14 maja 2018 | dodano: 14.05.2018



Po dość długiej przerwie wpadło kolejne DPD :-) Już w sumie wczoraj po spotkaniu z Diobłem wymyśliłem sobie że tydzień ruszę od od kręcenia, tak więc ... piwo na garażu musiało zostać zastąpione zupką gulaszowa z tytki w domu. No cóż, przynajmniej zdrowiej ... chyba :)

Wystartowałem dość wcześnie coby przy dość sympatycznej temperaturze plus 12 stopni uderzyć na Szopienice. Pojechałem w sumie bez stresu i oprócz jednego przypadku gdzie na podjeździe do świateł zapaliło mi się zielone, przyspieszyłem i dostałem wiatrem po twarzy (ukryta bestia heh) nie działo się nic ciekawego. Dalsza część dojazdu upłynęła spokojnie, przy mega mocnym słońcu w bryle. Dobrze że je miałem :-)

Po ciężko przepracowanych (:P) ośmiu godzinach mogłem wracać i rozpocząć w sumie ucieczkę przed chmurami. Wyglądały średnio ciekawie ale udało się przez Zawodzie i D3S wrócić o suchości, a do tego wiatrowi się coś pomyliło i jakiś 60% dmuchał mi w plecy. O zgrozo, jak wyjdę z szoku to mu podziękuję :D

Jutro służbowy spacerek z Panem z kontroli juuupi ... psia mać xD
=============================================================================
Trasa (https://www.relive.cc/view/e1120511845) standardowa => Endo na początku ino szalało jak nienormalne ;]
Fotka:
Na żywo z wietrznym klimatem wyglądało groźniej ;)

=============================================

Korek można skreślić :)

Pewien Janusz nie wybrał, i się na mnie darł że ... wpycham się na początek kolejki :DDDDDDDDDD


Kategoria Rower

Rodzinno - towarzyskie Tychy

  • DST 42.73km
  • Czas 02:15
  • VAVG 18.99km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 13 maja 2018 | dodano: 14.05.2018



Dzień dobry, po raz kolejny ;]
Choć w głowie ciągle siedzi mecz tych pseudo-amatorów to jednak dziś telepatycznie porozumiałem się z Siostrą w celu jakiegoś tam pokręcenia :) Do godziny 15:00 się pobyczyłem, następnie wyjechałem z garażu i po dość krótkim (jak tam możliwości mojej Siostry) czekaniu na Ochojcu wyruszyliśmy razem w kierunku Tychów. Pierw po lasach, leniwie rozmawiając ze średnią w granicach 13km/h (i jedną muchą w oko Siostry xD) dojechaliśmy do Kostuchny gdzie już widzieliśmy że za chwilę będą nas czekały dwa bardzo sympatyczne zjazdy ;] Zjazdy zostały ogarnięte, później chwilę przez las i wylądowaliśmy w Czułowie gdzie już prędkość dochodziła do powiedzmy granicy bardzo mi odpowiadającej czyli około 20 km/h :)

Dojechaliśmy do Browaru, później rura na Podlesie stamtąd dość fajną ulicą Niezapominajek w klimacie dojechaliśmy na Zarzecze, a następnie poprzez lasy na Akademiki gdzie mieliśmy plany zupełnie odrębne => znaczy ja na piwo, Gocha na lody :D Każdy skonsumuje to co lubi heh. Gośka pojechała zgodnie z planem, mój natomiast się trochę zniekształcił gdyż Diobeł również coś tam kręcił i w sumie to wylądował w moich okolicach, czyli wiadomo - misja nawodnienie (:D) oraz chwila rozmów. Umówiliśmy się przy kebabie na Ligocie i mogliśmy podjechać w okolice Uroczyska Buczyny ;] Pogadali, jeszcze kąsek wspólnie pokręcili i został mi tylko dość szeroki dukt leśny, następnie było bez duktu (xD) i singlem na garaż.

No cóż, dobrze :) Z plusów: Gocha wróciła do pozytywnych myśli rowerowych więc jest szansa że ognisko na Koparkach wyjdzie :) Chodź tu już trochę Diabeł zaczął kombinować że całkiem możliwe że ognisko wyjdzie ... ale nie rowerowo ino autem, no oki => mi pasuje hehehe.

Na koniec info od Marcina który wracając na Batory wpadł z kołem w jakąś żyłkę wędkarską zawieszoną na dukcie rowerowym na wysokości szyi, debile czy osoba nie do końca normalna? Nie wnikam, Diobeł prócz śladu, zdrowy, no ale są jakieś granice bycia głupim ...
========================================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1119907462

Fotki:
Start wycieczki właściwej, Gocha chyba zadowolona? ;)

Kto znajdzie Szkodnika?, taki kamuflaż że normalnie Macierewicz by się nie pochytał ;)

Tychy => kolejna fajna akcja, pojeździć sobie ścieżkę rowerową na rolkach trzymając się wózka elektrycznego, w dechę :D
PS: ciekawe czy Endo odpalił xD

W sumie cel xD

A tu można powiedzieć że przypadkowe spotkanie i mogłem w końcu pooglądać nowego "rowera" od Diobła ;]

===================
Dyć xD


Kategoria Rower

Klocków

  • DST 31.66km
  • Czas 01:22
  • VAVG 23.17km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 12 maja 2018 | dodano: 13.05.2018


No i po pięciu dniach wróciłem do delikatnego kręcenia. Niby maj ale jednak to pogoda płatała nam figle w tym tygodniu więc jestem trochę jestem usprawiedliwiony :) Baaa, nawet na zwykłe DPD były tylko dwie opcję: czyli w poniedziałek (taaaa na pewno) i w czwartek, gdzie miałem już umówione spotkanie z Kęsym na Mysłowicach. Takie spotkania jak wiadomo nie kończą się na kawię więc branie roweru mijało się z celem heh. Jestem więc ponownie choć trochę usprawiedliwiony. Oprócz tego dwa razy byłem w terenie, ogarniałem babcine sprawy, przeszły chyba ze trzy burze ale przynajmniej nadrobiłem towarzysko :-)

A dziś natomiast przy sobocie wszystko było podporządkowane pod wielkie starcie (dla kibiców) GieKSy z Chorzowem ;-) Dodatkowo nawet nie musiałam myśleć nad celem bo byłem umówiony z Diobłem na wymianę klocków hamulcowych w Szkodniku.

Wystartowałem więc na spokojnie i poprzez Witosa dotarłem na Batory, gdzie przez dłuższą chwilę pogadaliśmy, nastąpił serwis, pogłaskałem kota i mogłem zacząć testy, które wykonałem przez Zarzecze i Ochojec do bazy. Rower przestał piszczeć tak więc idealnie. W sumie to dobry dzień był ... do godzin wieczornych.
===============================================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1119105073

Fotki:
Na początek jeszcze piątkowe klimaty po burzy :)


A tu już z dziś - zaznaczone pałki oświetleniowe stadionu na którym dziś GieKSa się skompromituje ...

Pomocnik mechanika - podzespół miauczący działa bez zarzutów :D

Dukty leśne i jazda ...

... na mecz ...


... po którym nic ino można było zjeść pizzę i popić piwem. Banda nieudaczników, debili, idiotów!!!! Jak można tak zepsuć humor tylu tysiącom kibiców? Derby, najważniejsze, do tego rywal praktycznie zdegradowany, gra młodzieżą a nasze kopacze przechodzą koło meczu. Niepojęte, złodzieje marzeń!! Na meczu z Tychami zostaniecie rozliczeni.
Prezydent również ma dość ....

==========================================
A co do moich ostatnich humorów to:

Dobrze! :)


Kategoria Rower