Kiczora (989m n.p.m.) debiutancko
-
DST
18.03km
-
Kalorie 2631kcal
-
Aktywność Wędrówka
Sobota, 5 maja 2018 | dodano: 06.05.2018
Po rowerze i moim powrocie z Poznania, w piątek miałem już hasać po naszych kochanych Beskidach. No niestety, pies się Siostrze rozchorował tak więc wyjazd musieliśmy o jeden dzień przełożyć coby wrócił mój Siostrzeniec i przypilnował Arji. Przynajmniej zrobiliśmy grilla, co też było w dechę pomysłem bo co to za majówka bez karkówki i hamburgera okopconego dymem? ;-)
Dobre było :)
===========================
Dziś już natomiast zgodnie z planem spotkaliśmy się z Siostrą po godzinie 10:00 na PKP Piotrowice i po chwili czekania mogliśmy wsiadać do pociągu Kolei Śląskich jadącego do Wisły Głębce :-) Jechaliśmy nawet yyy pierwszą klasą (przynajmniej tak stwierdziła pewna Pani Grażyna ... której ogólnie słuchać się nie dało xD) co spowodowało że droga spłynęła dość szybko i poprzez sklep mogliśmy ruszać w kierunku naszych dwóch zaplanowanych szczytów czyli Kiczory i Stożka.
Tempo musiało być dość żwawe bo choć trasa była ino na 16 kilometrów to jednak oszczędnie kupiliśmy bilety 10-cio godzinne, tak więc trzeba było zdarzyć na pociąg o 18:18. Nic trudnego :-) Na sam start poszliśmy sobie szlakiem (niebieskim) płyt betonowych, później lasem aż doszliśmy do dość porządnego podejścia po którym na chwilę się trochę wypłaszczyło. Potem ponownie wróciliśmy na krótkie płyty, żeby leśnym duktem dojść przez Mraźnicę (816m n.p.m.) do Przełęczy Łączecko (774m n.p.m.) Dokładnie do tej samej którą pokonywałem o tu => http://lapec.bikestats.pl/1611032,33-Prawie-Kiczor... Od tego miejsca rozpoczęliśmy dość solidną "wspinaczkę" szlakiem czerwonym aż na szczyt Kiczory. Na górze chwila dla reportera i w sumie faktycznie ... dawno już nie byliśmy razem na szczycie na którym oboje byliśmy pierwszy raz heh.
Ze szczytu już dość prosta i sympatyczna droga (przez Kyrkawice 973m n.p.m.) do Schroniska na Stożku w którym nastąpiło piwko i popas w postaci konserwy i dwóch bułek ;] Po odpoczynku poszliśmy sobie jeszcze na szczyt Wielkiego Stożka (978m n.p.m.) bo jak się okazało Gocha jeszcze tam nie była xD. Dziesięć sekund na szczycie i mogliśmy dość stromo schodzić w dół. I tak terenowo, lasem przez Mały Stożek (843m n.p.m.) doszliśmy do szlaku żółtego (utwardzony) który później zamieniliśmy na niebieski który ... zgubiliśmy, o tu:
Siostra o miodzie z mleczy zagadała i tyle było z planu kończenia wycieczki w Dziechcince :D Znaczy szlak był do uratowania, no ale wyszło że nasz pociąg i tak się zatrzymuje w Wiśle Kopydło tak więc bez różnicy :P Przed samym dojściem do owej dzielnicy stwierdziłem jednak że lepiej będzie pójść do Wisły Głębce - odległość ta sama, a tam mieliśmy pewność że sklep będzie. Zostało nam przecież i tak około godziny do dyliżansu więc była jeszcze opcja na zamoczenie stópek w Głębiczeku. Nasza miejscówka była zajęta przez lokalnych jegomości, ale poszliśmy troszkę dalej i plan wodny udało się zrealizować :) Na koniec pozostało nam ino dojść do dworca coby wsiąść na pierwszej stacji (z dobrymi miejscówkami) do pociągu do Katowic Piotrowic.
Tam misja Kebab i prosto do domu. No odpocząłem naprawdę, trochę się pogadało, trochę pomarudziło, ale jednak tego było mi trzeba ;]
PS: Kurde pierwsze piąć wycieczek w maju i już połowy miesięcznego transferu na zdjęcia nie ma xD
=================================================================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1114221383
Fotki:
Ruszamy ;]
Pierw spokojnie ...
... a później już w klimacie :))
Coraz wyżej i coraz więcej jagutkuf, oj szykują się kolejne górki pod te małe
Na szczycie ;] Siostrze chyba słonko w oczy raziło :D
Widoczek na Czechy z okolic szczytu
Pół godziny marszu i meldujemy się przy schronie na popas => osób o dziwo mało.
Zejście z Wielkiego Stożka
Przed nami Cieślar którego, olewamy i schodzimy ...
... taką oto drogą
Na koniec jeszcze samojebka w lustrze :D
Ulga w Wiśle (a dokładniej w Głębiczeku) i do pociągu ;]
Sympatycznie było i choć na jeden dzień udało się odciąć od problemów i smutków życia codziennego xD
========================================
Dobrze że choć Gochę miałem xD
Kategoria Góry
komentarze
Trollking | 20:27 niedziela, 6 maja 2018 | linkuj
Tak się właśnie zastanawiałem, czemu wspominany piątek stał się sobotą :)
Gocha | 19:43 niedziela, 6 maja 2018 | linkuj
To był mega dobry trip...ehhh góry :) Nieważne że na koniec troche zeszliśmy ze szlaku ale jak to mówią nie ma tego złego...to wszystko przez te żółte kwiatki xD. Jagody się tworzą, słoneczko świeciło czyli w deche. Nawet ludzi nie było za dużo na szlaku ....majówka ...wiec Janusze i Grażyny pili kawę i jedli ciacha xD
Komentuj