Lapec prowadzi tutaj blog rowerowy

Rowerowo-górski blog cyniczno-ironiczny ;]

Objazd (no prawie xD) Tatr 3/3 => Kieżmark - Śtrba

  • DST 37.59km
  • Czas 02:24
  • VAVG 15.66km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 3 maja 2024 | dodano: 09.05.2024


Powitałka już z dnia czwartego, ale humor miałem tego dnia podobny do niej ¯⁠⁠(⁠°⁠_⁠o⁠)⁠/⁠¯ 

Trzeci dzień muszę jednak zacząć odpisywać od końcówki dnia drugiego. Wieczorem jedliśmy z Magdą sałatkę z trochę przejrzałym pomidorem ... 

... ale wieczorne atrakcję żołądkowe załatwiła mi pewnie ta konserwa z polskiego sklepu. Rano w sumie brzuch już nie bolał, ale za to bolały krzyże =⁠_⁠=. Pierwszego dnia łóżka były mięciutkie, a te tutaj, no bez komentarza jak dla mnie ಠ⁠ω⁠ಠ. Równie dobrze mogłem wsiąść pościel i iść się wyspać przed nocleg xD


Tia, pobudka? A jak 05:30 - dziękuję ci organizmie :P. Wstrzymałem trochę wstanie, ale jak zobaczyłem że w łóżku obok śpi tylko Marzena, to zacząłem kombinować z finalną pobudką. A tu nagle słyszę głosu Łukasza (wspólna sypialnia), bo Marzena w nocy się przeniosła do drugiego pokoju xDDD  

No dobra wstałem, za oknem na naszych słowackich Malediwach (nieczynny jeszcze w tym roku basen miejski xD) zza chmur zaczyna wyłaniać się słońce. Leniwie, co rozumiałem :P. Śniadanie, ogarnięcie się, pożegnanie się z Magdą (też chyba doceniła komfort łóżka) i rura przez pierw miasto ... 



... a potem już mega klimat z Tatrami naprzeciwko nas ʘ⁠‿⁠ʘ 






Fajny chłodek od rzeczki gratis, bezwietrznie, nudno jak na plotku ...

... atrakcja(?????) ...


... dłuższy pitt - stop, ocena sytuacji i kulamy się dalej ... już z kontuzją ರ⁠╭⁠╮⁠ರ 

O tym odcinku tylko wspomnę, no ale był beznadziejny, a do tego częściowo remontowany :/ 

Muszę też napisać, że Słowaccy kierowcy są o wiele lepsi niż ci nasi - grzecznie czekali aż przejedziemy, nie trąbili, a jeden nawet mnie wpuścił przed siebie. Toż to szok ⊙⁠.⁠☉ 

No i dojechaliśmy do Popradu. Też średnie miasto, niby ze ścieżkami, ale podstawowym zadaniem było z niego uciec heh 



Skubane jeszcze na końcu nas zaskoczyło (jednym z miliona) remontem mostu i kicaniem z DDR-ki na DDR -kę przez ulicę. A potem ... pitt - stop decydujący czy jedziemy dalej czy ogarniamy szpital w Popradzie. Już nie puchło i ogólnie mega źle nie było => to jedziemy ᕙ⁠ ⁠(⁠°⁠ ⁠~⁠ ⁠°⁠ ⁠~⁠)


Do tego tereny (jak będzie widać poniżej) były w miarę płaskie, bólu nie czułem praktyczne wcale (ino dyskomfort), wszystko w nodze działało, ale i tak meeeeeega spokojnie kulaliśmy się do przodu (⁠•⁠‿⁠•⁠). Po takich oto terenach: 








Kolejny pitt - stop kontrolny miał być za trochę za ponad 10km, na oblewanie okrągłych cyferek. I oczywiście z tego wszystkiego przestrzeliłem :P 


Chwila przerwy, chłodna głowa, i już wiedziałem że być może i bym przejechał (+ cześć wepchał) całość, ale nie było sensu hamować Łukasza tempem na poziomie 14-15km/h. Kolega się tylko spytał czy dałbym radę przekręcić jeszcze 8km żeby dziewczyny miały lepszy dojazd do mnie. No oki ◉⁠‿⁠◉ 



To powyżej to był już wypych miasta Śtrba. Tamże sympatyczna wizyta w sklepie i mogłem już praktycznie zakończyć jazdę xD. Łukasz pomknął w siną dal (upewniwszy się oczywiście że sobie poradzę), a ja na miejsce spotkania ^⁠_⁠^. Nie najgorzej wyszło bo dziewczyny robiły sobie rundkę wokół Szczyrbskiego Jeziora ...

... czyli miały (co było ustalone wcześniej) do mnie jakieś 15-20 minut jazdy autem ;]

Miało być przeważnie płasko - nie było. Czasu (ani chęci) na dokulanie się na dworzec kolejowy też nie, ale czas na piwko i malutkie co nieco (na parkingu, koło cmentarza) już był :P 

No to na nocleg ᕙ⁠ ⁠(⁠°⁠ ⁠~⁠ ⁠°⁠ ⁠~⁠) 




Dziś finalnie ujechałem ino tyle ...

... a ogólnie tyle :(


Na noclegu zjawiamy się praktycznie w tej samej chwili co Łukasz (ponoć mega długi odcinek zjazdowy był chwilę po tym jak odpuściłem), zameldowanie się, i jazda do sklepu + lekarena (apteki) po rzeczy potrzebne. Z plusów wieczorny grill ... 

... z minusów poranna noga -⁠ᄒ⁠ᴥ⁠ᄒ⁠- 


Łukasz oczywiście dokręcił całość => gratulacje :)))






Ostatniego dnia kolega wyjechał jakoś po 7:00, ja wstałem chwilę po nim i gapiłem się w góry, później wstała Magda, na końcu Marzena :). Pakowanie się, śniadanko i chwilę po godzinie 10:00 (z komplikacjami katowickimi xD) ruszyliśmy na wspólne spotkanie w środowym punkcie początkowym. Do domu Kropkował już Łukasz ʘ⁠‿⁠ʘ. On też pomagał Magdzie wnieść bagaże na chatę i z tego co słyszałem Pchła się oburzyła :D 

Nie ten chłop chyba => ten ze stanem zapalnym lepszy i cieplejszy :DDDDDDD


W sumie to opuchlizna zaczęła schodzić mi już w sobotę, może ktoś zauważył parę zdjęć powyżej że zaczął się robić siniak, ale po L4 do przechodni i tak musiałem iść. Wsio oki, lekarz od giry umówiony na 27.05 tego roku(!!!!) i do domku. Jeszcze byłem w Żabce, Biedronce i nagle telefon z przychodni że mam przyjechać po zdjęcie RTG bo jest podejrzenie złamania rzepki ಠ⁠﹏⁠ಠ.

Aż tak źle jednak nie było ;)))))


Dzięki uprzejmości Marzeny wylądowałem na półtorej godziny w szpitalu w Murckach. Tamże ściąganie 90ml krwi z kolana i jego okolic, EKG stawu kolanowego, kontrola wiązadeł i ścięgien i wyszło chyba okej.

Jeszcze w przyszły poniedziałek kontrola i doktor musi ino potwierdzić że mam rzepkę dwudzielną, a nie złamaną. Ogólnie to jednak nie polecam ;) 

Przynajmniej kot towarzysko nadrabia ... albo i nie ;)))


Podziękował wszystkim za wyjazd i towarzystwo - ja tam i tak twierdzę że było mega fajnie (⁠✷⁠‿⁠✷⁠). A resztę pętli się dokręci :P 

=================
Wracam, oby jak najszybciej ... bo już krzyże od tego leżenia mnie bolą ...


... :PPPPPPPP


Kategoria Rower

Objazd (no prawie xD) Tatr 2/3 => Nowy Targ - Kieżmark

  • DST 84.22km
  • Czas 04:48
  • VAVG 17.55km/h
  • VMAX 57.50km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 2 maja 2024 | dodano: 08.05.2024


Choć w sumie źle ¯⁠⁠\(⁠°⁠_⁠o⁠)⁠/⁠¯ 

Bo do jazdy było nas dwóch heh :P. Nie chciało się, łóżko było ogromne i miękkie, kwatera super ... to tym bardziej się nie chciało ಠ⁠﹏⁠ಠ. Obrazek po lewej jednak motywował ;) 

Nie ma to jak urlop w czwartek, problem w tym, że jak się pracuje niecałe dwadzieścia lat na jedną zmianę to organizmu to nie obchodzi xD. Pobudka o 05:20!! Wstawaj do roboty leniu :P.

Poleżałem, nadrobiłem BeeSy i usłyszałem że na dole ktoś się trzaska ʘ⁠‿⁠ʘ. Tak, to oczywiście był Łukasz i jak zaplanowaliśmy pobudkę na 7:00 rano (i wyjazd na 8:00), to wstaliśmy w okolicach szóstej i na spokojnie ruszyliśmy pół godziny przed założoną godziną ^⁠_⁠^ 

Jeszcze przed śniadaniem zrobiłem kontrolę pogody na zewnątrz w długich spodniach, ale było komfortowo :]. No to krótkie spodenki!! Do tego oczywiście koszulka, polar, kurtka i opaska na uszy :DDD. Ciągle jestem ciepłolubny :P

Ruszamy i (nawet mając w głowie dzisiejsze podjazdy) największy gnój. Nazywał się on Nowy Targ heh


Korki, kostka na chodnikach, światła, trochę gubienia się, ale udało się wydostać na genialny (paro kilometrowy) odcinek szutrowy ◉⁠‿⁠◉ 

Częściowo już przejechaliśmy go o tutaj ^⁠_⁠^ 

No to kierunek Kacwin ←⁠(⁠*⁠꒪⁠ヮ⁠꒪⁠*⁠) 

Szpilberg ogarnia relacje, a my dalej :) 

Asfaltowo przejeżdżamy Gronków (granica wsi centralnie w polu XD), Nową Białą, (dziurawe jak ser szwajcarski) Krempachy i polami docieramy na szczyt pierwszego większego dziś podjazdu gdzie następuje drugi pitt - stop (⁠.⁠ ⁠❛⁠ ⁠ᴗ⁠ ⁠❛⁠.⁠) 

W tym momencie też dziewczyny wstały i zaczęły realizować swój plan. A my swój ¯⁠⁠\_⁠(⁠ツ⁠)⁠_⁠/⁠¯ 

Podjazdy ...



... widoczki ...

... zjazdy :)


Tego nie brakowało:)))))

Owieczek też nie zabrakło :P


One już były zobaczone po zakupach w sklepie w miejscowości Strzydzawek ʘ⁠‿⁠ʘ. Swojskim "dej mnie tego syra, ale by dobry był!!" takim :D

Zrobiło się stromo, trochę ciężko na plecach, ale nie było co ryzykować bo bez nawodnienia i prowiantu byśmy licho wyglądali ;). Nie ryzykowaliśmy z Kacwinem żeby nie zostać z niczym ;) 

My więc pod górkę (dzięki Łukasz za wyrozumiałość), a dziewczyny dojeżdżały do swojego planu pieszego - o tu gdzieś ʘ⁠‿⁠ʘ 


To może (skoro już patrzyliśmy na nie z góry, z wysokości około 700m nad poziomem morza) słówko o nich ;). Trochę narzekały na rowerzystów (hehehe) ale ponad 10km wydreptały po VELO DUNAJEC w okolicach Czerwonego Klasztoru na Słowacji ^⁠_⁠^ 



Tam też kręciliśmy rowerami dwa sezony temu upppps (⁠✿⁠^⁠‿⁠^⁠)

Wracamy trochę wyżej, ale u nas to już w sumie niżej => czyli zjazd do Kacwina ... 

... i samo miasteczko 。⁠◕⁠‿⁠◕⁠。.

Sklepów czynnych oczywiście były ... ze trzy heh ;). Czynna była również atrakcja na granicy czyli wodospad ⊙⁠.⁠☉. Po zimowym na Islandii jednak wrażenia nie zrobił :D 


No i nazot na Słowacji :]


I był zapomniał (⁠・ั⁠ω⁠・ั⁠). Czy wiało? Tak, cały czas mocno po ryjku ತ⁠_⁠ʖ⁠ತ. Miało się to zmienić dopiero jutro. O tym jednak => tak, w części trzeciej :P 

Udało się dojechać do takiej (dłuuuuugiej) wioski, po której nastąpił popas, chwila przerwy i ... 


... ten obiecany najgorszy odcinek całego wyjazdu -⁠ᄒ⁠ᴥ⁠ᄒ⁠- 

W sumie to nie był tragiczny, "wjechanie" pół kilometra w linii prostej do góry zajęło nam 70 minut <⁠(⁠ ̄⁠︶⁠ ̄⁠)⁠> 





Choć ja troszeczkę oszukiwałem hehe ;)

Zjazd króciutki, ale za to mega szybki. Ogólnie to dnia dzisiejszego ponad 50 km/h jechałem chyba milion razy. Tu też - oczywiście z zachowaniem bezpieczeństwa (⁠.⁠ ⁠❛⁠ ⁠ᴗ⁠ ⁠❛⁠.⁠). Na zakrętach niejednokrotnie (tu i wcześniej) pojawiał się piach i kamyczki ಠ⁠ω⁠ಠ 

Mandatu jednak nie dostałem :P 


Dobrze że udało się wyhamować bo byśmy w Tatry walnęli :DDD


Następnie zjazd przez Zdiar ...



... po nim pitt - stop, trochę ujechać ...






... do ostatniego już postoju (staw Bełensky yyy RYBNIK :D) z kaczuchami :DD 


Końcówka to już bardziej podziwianie widoków niż jazda ...





... i przez obrzeża Centrum na nocleg w miejscowości Kezmarok :)


Nocleg zdecydowanie gorszy niż dnia pierwszego, ale o wiele lepszy niż zakładaliśmy ʘ⁠‿⁠ʘ. Trochę strach było ino o rowery bo stały na korytarzu pfff. A tam do wyboru ciapaci albo Ukraina xD. Na całe szczęście drzwi były zamykane na noc, ale na samym początku nie było to takie oczywiste ;) 

Zahaczyliśmy jeszcze o Lidla ... gdzie ostatecznie stwierdzam że "nasza" Ukraina to nic w porównaniu do tych brudasów z Bollywood ತ⁠_⁠ʖ⁠ತ. A fuj! Tragedia!! ಠಿ⁠_⁠ಠ 

Dzięki Łukasz po raz kolejny! To był chyba wyjazd, w którym zrobiłem najwięcej przewyższenia w historii. I ... przeżyłem (⁠✷⁠‿⁠✷⁠). Opalanie było gratis, tak samo jak dnia pierwszego :D 

I jeszcze trasa: 


============ 
Zbliżamy się nieuchronnie do dnia trzeciego. I potwierdzam => z siodełkiem lepiej, a jak się jeszcze na nim siedzi ... to w ogóle najlepiej :DDD



Kategoria Rower

Objazd (no prawie xD) Tatr 1/3 => Oravský Podzámok - Nowy Targ

  • DST 71.63km
  • Czas 03:43
  • VAVG 19.27km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 1 maja 2024 | dodano: 07.05.2024


Prawie się udało, prawie xD. Zwłaszcza że jak Łukasz opowiadał, to tą gorszą część miałem za sobą. To co będę na łatwiznę szedł ¯⁠\⁠_⁠(⁠ツ⁠)⁠_⁠/⁠¯ :D. O tym jednak szerzej w części ostatniej. A teraz, skoro już (w niedzielę) się nawkurzałem, L4 (w poniedziałek) załatwiłem, szpital odwiedziłem, w sumie farta zaliczyłem, ortezę założyłem, aptekę odwiedziłem, w sklepie byłem (uffff), Magdę do pracy wyprawiłem, kotka ułożyłem, popcorn usmażyłem ...


... to można coś popisać :P 

BTW: no tak xD 



Geneza w sumie ciągła się od bardzo dawna. Łukasz już nie pamiętam kiedy zaczął mi mówić o planie objechania naszych (i słowackich) wysokich górek ◉⁠‿⁠◉. Pamiętając jednak wyjazd na Szaflary, dość średnio podchodziłem do tego tematu ze względu na podjazdy -⁠ᄒ⁠ᴥ⁠ᄒ⁠-. No ale namówił heh. Zresztą nawet nie musiał za bardzo namawiać bo na jesienny, coroczny wyjazd rowerowy szans w tym roku nie ma żadnych. Kolega będzie wtedy inny bolid prowadził :D. Ostatecznie potwierdziłem chęć wyjazdu w chwili kiedy na niego zdecydowały się również Marzena i Magda ʘ⁠‿⁠ʘ. W razie "W", mogłem zawsze przywołać "kobiece TAXI" i olać jazdę rowerem. Finalnie ... jazdy nie olałem, ale i tak Kropkowe SOS się przydało :\. O tym jednak? => tak, w części trzeciej :P 

Pierwszy maja, rześki poranek ...

... i już o 06:30 pod moim blokiem melduje się sam Łukasz w celu zamontowania bagażnika na rowery. Oczywiście z komplikacjami heh. Najlepsze było to, że jak wszystko było picuś glancuś ... to zauważyliśmy że bagażnik nie jest domknięty xD. Faaajnie ←⁠_⁠←. To od nowa (już sprawnie), Magda na pokład, tanksztela (plus kontrola konstrukcji), myjnia, jazda po sąsiadkę i bagaże (plus kolejna kontrola konstrukcji) i ruuuura ... 

... ta ⟵⁠(⁠o⁠_⁠O⁠). Jasne heh :P 

Jakoś jednak te niecałe trzy godziny jazdy spłynęły, udało mi się wszystko (i wszystkich :D) dowieźć w jednym kawałku i zameldować w słowackiej miejscowości Oravsky Podzamok. Był też tam dupny zamek, co oznaczało jedno => całą masę płatnych parkingów. Takich nie potrzebowaliśmy - woleliśmy ten darmowy przy PKP :P 

Rozpakowywanie, reorganizacja, oglądanie ciekawego pociągu ... 

... i dziewczyny do auta (data z chińskiego dingdonga czyli: miesiąc-dzień-rok => godzina 12:58 po południu xD) ... 

... a my na rowery - cel: Nowy Targ ᕙ⁠(⁠⇀⁠‸⁠↼⁠‶⁠)⁠ᕗ.




Rzeka Orava w pobliżu której jechaliśmy dość długi odcinek ʘ⁠‿⁠ʘ 

Odcinek, ale za to jaki!! ᕙ⁠ ⁠(⁠°⁠ ⁠~⁠ ⁠°⁠ ⁠~⁠) 








W czasie kiedy mi nim jechaliśmy (wuchta mijanek na wąskich duktach) dziewczyny sobie dreptały (6km) na takie oto coś ...

... z takimi na przykład atrakcjami :]


Wracamy do nas jednak :)
Miasto (Podbiel) ...

... atrakcję ...



... jeszcze trochę klimatycznej Oravy ...





... i miasto :)


Kontuzja pewno zahamuję nowe wpisy to choć nie muszę oszczędzać na transferze na zdjęcia :P.
No to ekipa wyjazdowa ...


... ta brzydsza cześć oczywiście :PPPPPP

Dobra - ostatnie słowackie miasto na dziś czyli: Trstena:



Ogólnie mega mi się one podobało. Pośrodku niczego, ludzie w ogródkach piwnych z napojem bogów w ręku, zapach klasycznych zapiekanek, no ale trzeba było kręcić dalej ¯⁠\⁠_⁠(⁠ツ⁠)⁠_⁠/⁠¯ 

Praktycznie od samego początku rowerzystów była cała masa. Pierwszy dzień maja to jednak święto międzynarodowe i wolne dla wszystkich większości. Ludzie korzystali, tak samo jak my, z na przykład takiej mega fajnej DDR-ki (⁠◍⁠•⁠ᴗ⁠•⁠◍⁠)⁠❤ 

Podjazd, ale ino jakiś 1-2%. Ino że na długości 15km ಠ⁠﹏⁠ಠ. To jeszcze przecież nic. Wiatr to było to, co mnie niszczyło xD. Mocny, po ryjku, ciągle delikatnie pod górkę, wymijanie, przepuszczanie ... a w około praktycznie żadnego drzewa xD 




Zmęczyło się jednak to rowerówka ←⁠(⁠*⁠꒪⁠ヮ⁠꒪⁠*⁠) 


Chwilę po tym zdjęciu zameldowaliśmy się w kraju, w ojczyźnie ... 


BTW: no tak heh ;) 


... co zresztą widać na poniższym zdjęciu :D 


Później jeszcze odbiliśmy jak kiedyś na Czarny Dunajec do sklepu z płazem w logo po zaopatrzenie i na ostatni postój tematyczny heh ;) 



Po nim zostało nam tylko jakieś 8km ... 

... 

... do noclegu 〜⁠(⁠꒪⁠꒳⁠꒪⁠)⁠〜 

Kropka (jak widać) już czekała, tak samo jak dziewczyny. One jeszcze zrobimy sobie spacerek (trzy kilometrowy) do i z lasku przy domostwie, ale to nie mam zdjęć od Marzeny, a Magda nic nie robiła na tej "atrakcji" :P 

Mam za to mapka (mapki) z dnia dzisiejszego ... 


... i szybkie podsumowanie. Jak na warunki wietrzne, start chwilę przed godziną 13:00, no to całkiem dobrze żeśmy to ogarnęli. Miły dzionek w sympatycznym towarzystwie! Oczywiście mam na myśli cały dzień ;) 

============ 
Końcówka to już plan prosty ... 

... i do kolejnego odcinka :PPP 


Kategoria Rower

DPD 24/2024

  • DST 30.21km
  • Czas 01:28
  • VAVG 20.60km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 30 kwietnia 2024 | dodano: 30.04.2024


Po piątkowej imprezie w Mysłowicach (w końcu ktoś z ekipy brynowskiej też wskoczył w świat czterdziestolatków :P), weekend miał być leniwy. A w sumie to nie był ;) 

No tak to nie działa ;)))) 

Przed pijaństwem jeszcze sprzątanie, sklepy (w tym zakup storczyków dla Magdy i Marzeny => jeszcze raz wszystkiego najlepszego, choć do 40-tki jeszcze masz hoho ^⁠_⁠^), a w sobotę pierw lokalne ... 

... a potem na godzinę 11:30 do Gochy i powiatałki ◖⁠⚆⁠ᴥ⁠⚆⁠◗





Wpadło niecałe 15km, ciągle mało? => to w niedzielę tenis 〜⁠(⁠꒪⁠꒳⁠꒪⁠)⁠〜. Szybkie 6-1, 6-1 dla mnie ... 

... i do domu na mecz (ale faaart xD) GieKSy. Potem mogliśmy już ino czekać na Łukasza i Marzenę. Tamże ustalił (albo dostalił) się plan na majówkę, ale to pewnie opiszę dopiero w przyszłym tygodniu. Wcześniej będzie na Stravie ;) 

================= 
W poniedziałki się nie jeździ, ale i tak nie miałem sił :P. Nogi jeszcze trochę bolały (na wieczór) to trzeba było je naprawić! Rowerem najlepiej ;) 

Ogólnie to super warunki miałem rano (⁠✷⁠‿⁠✷⁠). Dwanaście stopni powyżej zera to już nie pamiętam kiedy miałem (⁠⊙⁠_⁠◎⁠). I oczywiście ubrałem się za grubo. OCZYWIŚCIE XD. Trasa klasyczna: czyli przez Katowicki Park Leśny (popularne D3S) i Zawodzie. 

Ino na Bagnie skręciłem na Szwajcarię (czy tam patrz poniżej) żeby zahaczyć o sklep (⁠.⁠ ⁠❛⁠ ⁠ᴗ⁠ ⁠❛⁠.⁠) 


I jedna akcja poranna. Jak wyjeżdżałem z Murckowskiej, to tak niefortunnie nacisnąłem manetkę (na podjeździe) że przestała działać (⁠ب⁠_⁠ب⁠). Naprawiła się sama ... na powyższym serze xD. Oby na zawsze :P 

Rano było mi cieplutko i przyjemnie? To wracałem przy 26°C. Komfort pełny to się pochwalę choć nowym ząbkiem :P 


Kot jednak ładniejszy :P 

Ogólnie to powrót przez Nikisz i Gisz plus leśny dojazd na Ochojec ... 

... gdzie to jeszcze odwiedziłem łąkę, o którą walczą mieszkańcy z patodeweloperem ... 

... i dworzec kolejowy, o którego nikt nie walczy ... bo żaden pociąg (póki co chyba?) się tu nie zatrzymuje xD 


Na koniec jeszcze do kantoru żebym Magdzie (hehehe) jakieś kieszonkowe na Słowację wypłacić i do bazy. Długi weekend czas zacząć ... 

... choć cebula jutro prowadzi, to dopiero wieczorem się uśmiechnie ;) 

============= 
Mapki znowu się popsuły, ale w tym miesiącu były same DPD. Chyba każdą możliwą opcją. Dobre i tyle => 210km wpadło ◉⁠‿⁠◉. Chyba jednak bardziej niż roweru, potrzebuję po prostu odpoczynku, bo pomału mam dość! Odpoczynek, a odpoczynek na rowerze oczywiście się nie wykluczają ;). Praca to wyklucza ... więc olewam :P 


Kategoria Rower

DPD 23/2024

  • DST 30.22km
  • Czas 01:26
  • VAVG 21.08km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 23 kwietnia 2024 | dodano: 23.04.2024



W piątek tak jak pisałem - zmokłem ತ⁠_⁠ʖ⁠ತ. Plan na weekend ustaliła więc powyższa :P. Lenistwo (noooo, rower wyczyściłem jeszcze i nasmarowałem) i ino dwukrotna wycieczka w rodzinne strony w celach towarzysko - meczowych ^⁠_⁠^ 

Musiałem zresztą troszkę odpocząć, bo na poniedziałek i wtorek było w robocie zaplanowane czyszczenie mojego "głównego" biura z yyy praktycznie wszystkiego. Wymiana podłogi się zbliża => wyjścia nie było ¯⁠\⁠_⁠(⁠ツ⁠)⁠_⁠/⁠¯. Kręcić miałem dopiero w środę, ale już wiem, że wtedy ma lać cały dzień. Do tego popołudniu zębolog. Wyjścia więc ponownie nie było i trzeba było się dziś karnąć Szkodnikiem ◉⁠‿⁠◉ 

Poranek (kot nakarmiony, oczywiście grzeczne spała sobie ze mną w łóżku) ale i tak ... 

... sekundy przed katastrofą. Nie dość że dostałem informację od Magdy że szyby aut są białe i jest zimno, to jeszcze kontrolnie otworzyłem se okno -⁠ᄒ⁠ᴥ⁠ᄒ⁠-. Miałem co prawda termoaktywność i komin na szyję przygotowany, ale i tak dobrałem sobie jeszcze jedną parę skarpetek do kompletu. 

Kierowcy faktycznie mieli poranne drapanko szyb ... 

... a termometr jakoś nie chciał pokazać innych wartości ;) 




Dobrze że chodź słonko fajnie świeciło, ale przez łzy w oczach i tak średnio widziałem co przede mną ;) 




O pracy nie ma co pisać, bo po co? To powrót :]. Dobrze że jeansów nie brałem, no to miałem plac w plecaku żeby popakować dość sporą część ciuchów z rana xD. Zostawiłem se ino kalesony na tyłku. Kask się kurzy na szafie (pewnie już niedługo - znaczy OBY!!), ale o bardziej istotne części mego ciała trzeba dbać :D 

Rano przez Nowy Nikisz, to powrót przez Bagienną i Zawodzie. Miło było (⁠.⁠ ⁠❛⁠ ⁠ᴗ⁠ ⁠❛⁠.⁠) 

Rękawiczki też podmienione na te letnie (⁠✷⁠‿⁠✷⁠) 

A grat już stoi na końcu D3S ¯⁠\⁠(⁠°⁠_⁠o⁠)⁠/⁠¯ 


Najlepsze było jednak na końcu bo wymyśliłem sobie powrót ulicą Rolną. Pierw w korek ... 

... a potem, nie dość że droga po zimie przy krawędzi dziurawa jak diabli ... to jeszcze Spotify mi wylosowało piosenkę Zenka Martyniuka (⁠⊙⁠_⁠◎⁠). Zatrzymać się nie było gdzie, to wykręciłem (debiutancki segment) chyba najszybszy czas tego odcinka w życiu xD. Tu już muzyka wróciła na właściwe tory ... 

... a ja wróciłem do domu (⁠◍⁠•⁠ᴗ⁠•⁠◍⁠)⁠❤ 

Jutro ino jeden dylemat => pociąg, Kropka czy jakaś amfibia na dojazd do pracy :D 

========== 
Tak - dzień męczący, ale powinno się obejść bez żelu ;) 



Kategoria Rower

DPD 22/2024

  • DST 29.96km
  • Czas 01:31
  • VAVG 19.75km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 18 kwietnia 2024 | dodano: 18.04.2024


A jednak napełniacz misek i opróżniacz kuwety się ruszył w tym tygodniu? ┗⁠(⁠•⁠ˇ⁠_⁠ˇ⁠•⁠)⁠―⁠→ TAK ᕙ⁠(⁠⇀⁠‸⁠↼⁠‶⁠)⁠ᕗ 


Ogólnie to ostatnio okazji do aktywności nie było za wiele ತ⁠_⁠ʖ⁠ತ. We wtorek na przykład zmokłem dwa razy, a wczoraj już cztery. Fajnie ;). Kwiecień - plecień się przeplata, siedź na dupie i poczekaj do lata heh :P 

Można ino powspominać dość fajny weekend, gdzie to trochę się pochodziło. W tym w niedzielę, na przykład na debiutanckiego w tym roku grilla 〜⁠(⁠꒪⁠꒳⁠꒪⁠)⁠〜. Ogólnie to maga fajne miejsce się udało ogarnąć na Stargańcu <⁠(⁠ ̄⁠︶⁠ ̄⁠)⁠> 




Chodź ja tam czekam na ognisko -⁠ᄒ⁠ᴥ⁠ᄒ⁠-

O tym na końcu, teraz sprawy rowerowe :P 

Wczoraj po pracy i wizycie u rodziców no patrz/cię => trzeba było jechać do roboty ¯⁠⁠_⁠(⁠ツ⁠)⁠_⁠/⁠¯ xD. Wieczorne, kontrolne sprawdzenie pogody mówiło jasno!! Możliwe deszcze od 10:30 do 17:00. Spoko, rano się zdecyduje (⁠.⁠ ⁠❛⁠ ⁠ᴗ⁠ ⁠❛⁠.⁠) 

Wstałem gdzieś tam w okolicach 04:40 i wyszło, że ma padać, ale ino od wczesnego południa do okolic godziny 15:00. Do tego wiatr SE (południowo-wschodni) czyli może te deszcze popchnąć trochę. Oki, ryzyk fizyk! 

Spakowany, to ino kontrola warunków przez okno ... no i kolejny dylemat. Zimno i świat ledwo widać ತ⁠_⁠ʖ⁠ತ. Ehhh. Kalesony z szafy, rękawiczki długopalczaste, komin na szyję, bezrękawnik pod kurtkę i rura. W takie oto coś: 






Nie było jednak najgorzej ... 

... bo na Rysiance było o tak: 

A u mnie ino tak ^⁠_⁠^ 


Na końcu trasy (przez Zawodzie) można było jednak nawet pobawić się ze słonkiem ←⁠(⁠*⁠꒪⁠ヮ⁠꒪⁠*⁠) 

Co nie oznacza że nie zmarzłem heh ;) 

Dniówka męcząca ... 

... ale jakoś zleciała 〜⁠(⁠꒪⁠꒳⁠꒪⁠)⁠〜 

Na początku rowerowego wpisu wspominałem że miało padać do 15:00? No to zaczęło o 14:40 :DDDDDD. Wcześniej ani kropla nie spadła pfff. Było za to już +8°C, to kalesony bielizna termoaktywna do plecaka i krótkopalczaste rękawiczki. A co? 

A tu już zmieniałem je jednak na długopalczaste xD

I widok na chmurę deszczu która to się zbliżała ಠ⁠ω⁠ಠ 

Ucieknę przez Upadowy i rura!!

Tia ಠ⁠﹏⁠ಠ 

Tu już padało (ale jak widać nie wszystkim to przeszkadzało heh) ... 

... a na Porcelanowej już mnie zlało konkretnie. Znaczy na końcówce dostałem z gradu więc ... chyba się nie liczy? ;) 

Chwila postoju (nie dla Stravy oczywiście) i można było ruszać (⁠✿⁠^⁠‿⁠^⁠) 


Reszta dojazdu do domu już mega spokojna. Znaczy wiało w pysk, ale przynajmniej ubranie mi wyschło :P 

Na koniec ino przypomnienie dla mieszkańców moich okolic. Tak, jeszcze chwilka i rusza o to, to coś (⁠⊙⁠_⁠◎⁠)

Będziemy jeździć za rolkami, albo będą nas rozjeżdżać elektrobusami ¯\⁠⁠_⁠(⁠ツ⁠)⁠_⁠/⁠¯. Ale przecież nie jest możliwe przejść piechotą aż tak długi odcinek ;) 

Bez komentarza. 

W sumie to tych z nudnych DPD, to było jedno z najciekawszych xD. Ale trzy dni z rzędu zmoknąć to już gruba przesada. Na obiad pizza ... 

... bez przesady ... 

... ale odstraszacz wampirów (jak widać po lewej) ... 

... być musiał. Dla zdrowotności ... i przeciw-chorobowości ;) 

=========== 
Jutro teren służbowy, w sobotę leje, a zresztą ... się zobaczy :). Może w Lotto wygram ... 

... jako jedyny oczywiście ;))))) 


Kategoria Rower

DPD 21/2024

  • DST 28.90km
  • Czas 01:23
  • VAVG 20.89km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 12 kwietnia 2024 | dodano: 12.04.2024


Tak jak pisałem w środę - zaczęły się całodniowe wyjścia służbowe w teren ತ⁠_⁠ʖ⁠ತ. Wczoraj padło na Ligotę, Panewniki ... 

(BTW: drzewko jest zdecydowanie dobrze poinformowane że skończyła się strefa zamieszkania :DDDD) 


... i Ochojec, ale choć mogłem się skoczyć do fryzjera po robocie bo miałem blisko :P. No i zapłacić mechanikowi zaległe 10zł 20zł. Super zrobił i szybko, to dostał dyszkę na piwo (⁠.⁠ ⁠❛⁠ ⁠ᴗ⁠ ⁠❛⁠.⁠) 

Dwa dni gonienia prywatnego i służbowego troszkę mnie zmęczyły, i chwilę po godzinie osiemnastej uciąłem sobie drzemkę. Taką ... (z pobudkami na wyjście Magdy na nockę i poranne pakowanie plecaka) do wpół do szóstej rano :D 


Wyspany, plecy trochę bolały, to trzeba było się rozprostować. Oczywiście najlepiej na rowerze :) 

Trasa poranna odbyła się przez Górny Muchowiec i Zawodzie. Warunki? Arktyczne => 4°C ಠ⁠﹏⁠ಠ. No to trzeba było pedałować żeby się rozgrzać ;). Słoneczko również coś tam pomagało ;)) 






Dziś nie zdążyłem pooglądać jak Magda wraca z roboty ... 

... ale najważniejsze że ja do swojej zdążyłem, nawet z dość sporym zapasem czasowym ;] 

Powrót tym razem przez Giszowiec ... już w 19°C. Oszaleć można ;). Oszaleć też można z ludźmi na ścieżce rowerowej heh ;) 


A w lesie już spokój (⁠✿⁠^⁠‿⁠^⁠) 



No może nie na tym żwirze :P 

Końcówka to Ochojec, slalom gigant na Prusa (jakaś wycieczka kościelna wróciła z pielgrzymki) i przez Fabryczną i Zadole ... 

... do bazy 〜⁠(⁠꒪⁠꒳⁠꒪⁠)⁠〜 

Tamże jak widać na poniższym zdjęciu ... 

... drzewo nam w kwiatkach wyrosło heh ;))) 

=============== 
Weekend => to na zdrowie :)))) 


:PPPPPPPP 


Kategoria Rower

DPD 20/2024

  • DST 30.72km
  • Czas 01:27
  • VAVG 21.19km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 10 kwietnia 2024 | dodano: 10.04.2024



Troszkę odpocząłem po weekendzie ʘ⁠‿⁠ʘ. W poniedziałek nie było raczej szans na kręcenie, wczoraj w sumie już tak, ale postanowiłem dać łydką jeszcze jeden dzień odpoczynku. Poza tym, to w końcu (po robocie) ruszyłem z odbudową zęba po "z(a)łamce" ^_^

Taaa, chciałbym tyle ;) 

Padło na pociąg, a co najważniejsze, zabrałem krótkie spodenki na przebranie do epki służbowej. Uratowało mnie to przed ugotowaniem pewnych (raczej istotnych) części mojego ciała :D. Dwadzieścia sześć stopni Celsjusza w kwietniu to jednak gruba przesada. Sami sobie jednak klimat psujemy, to mamy pfff 

Zmiany klimatyczne nastąpiły również na "mojej" Ślepiotce ... 

... kaczki, kaczkami ... ale pływającej kapusty pekińskiej to się nie spodziewałem :DDDDDDD 


============ 
Dziś już kwietniowa normalność. I rano i popołudniu temperatura wahała się między 10 a 12°C. Czyli spoko! Wiało => czyli mniej spoko, ale rano (w większości) miałem w plecy ... czyli spoko :P 

Tu średnio udało się mi uwiecznić siłę wiatru ... 

... ale na Stawie Grunfeld już było widać co się działo ʘ⁠‿⁠ʘ 




A skoro miałem czas, to jeszcze pomachałem narzeczonej która wracała z nocnej zmiany :) ... 

... i odwiedziłem te gorsze Szopienice - tak, to ul Objazdowa. Tak, w tym roku mamy jej przegląd. Niech cegły spadające z dachu będą miłosierne dla mojej głowy XDDDDDDDD 


========== 
W pracy przerywnik na pierwsze próby z nowym sprzętem do przeglądów ... 

... dość średnie, ale będzie trzeba się przestawić ಠ⁠ω⁠ಠ 
================ 

Na powrocie wiatr oczywiście kierunku nie zmienił, a szkoda, bo dziś zależało mi żeby szybko zjawić się na Piotrowicach gdyż Kropka miała umówią wizytę u lekarza. Przepalona żarówka postojowa pokonała moich znajomych mechaników - amatorów, a ja, jak bym się za to zabrał ... to pewnie bym poskładał motorówkę albo coś innego :D. Naprawa ogarnięta (całe 10zł zapłaciłem/znaczy jutro zapłacę :DDD), przegląd na spokojności ... 

... i na mecz hokejowej GieKSy na chatę (⁠✿⁠^⁠‿⁠^⁠). Wygrany po dogrywce - jeszcze jeden, jeszcze jeden!!! I będzie hattrick mistrzowski (⁠✷⁠‿⁠✷⁠) 

A no i jeszcze jakieś fotki z trasy przez Upadowy ^⁠_⁠^ 

 Czym najlepiej załatać dziury w drodze gruntowej? Tłuczniem, no bo to przecież oczywiste ¯⁠\⁠_⁠(⁠ツ⁠)⁠_⁠/⁠¯. Brawo PKP :D 

A czym najlepiej ominąć mijankę? Ja bym postał, ale kierujący ruchem krzyknął mi że tam jest ciasno i mam se jechać poboczem. Miło ;)
Reszta to nudy z wyschniętą kałużą w tle :P 




 A jutro P w T. Tak, zaczynam całodniowe chodzenie po terenie. Rowerku będzie mniej ರ⁠╭⁠╮⁠ರ 

============ 
Ogólnie to był dzień, w którym praktycznie wszystko się udało ... 


... a w piątek (lub na weekend) się klasycznie zobaczy :P 


Kategoria Rower

Jałowiec => PIN: 1111, hasło: ◖⁠⚆⁠ᴥ⁠⚆⁠◗ MARSHALL

  • DST 19.38km
  • Kalorie 1851kcal
  • Aktywność Wędrówka
Sobota, 6 kwietnia 2024 | dodano: 08.04.2024



Nad genezą się nie na męczę, bo pisałem o niej przy z okazji ostatniego DPD. Miały odpocząć oczy, a ja miałem odpocząć od świata. O! Taka geneza :P

Na dzień dobry ... no nie odpocząłem, bo jeszcze bym pospał ;). Wyjazd i tak późny, ale o siódmej rano trzeba było wstać heh ;) 

Kropka w ruh, o 08:20 po Gochę i psa, o 09:10 po Szwagra, i o 11:30 na szlak 〜⁠(⁠꒪⁠꒳⁠꒪⁠)⁠〜. Na minus dojazdu => Wadowice: ronda, roboty drogowe, korki ತ⁠_⁠ತ. Na plus fakt, za końcówki nie musiałem jechać rowerem :P 

A co jeszcze do rowerów, to imbecilusy kolarskusy oczywiście obecne (⁠⊙⁠_⁠◎⁠). Klaksonu nie użyłem, ale jakby miał wyrzutnie rakiet, to kto wie co by się stało ¯⁠⁠\_⁠(⁠ツ⁠)⁠_⁠/⁠¯ :PPP 


Dobra tam, jakoś się dojechało ... i za darmo zaparkowało heh 

Można ruszać ... a nie, jeszcze nawodnienie :P 

I przez sklep na szlak niebieski (⁠✿⁠^⁠‿⁠^⁠) 






Postój! W imię Lassie i wszystkich psich świętych, spraw żeby znowu konserwa znalazła się w misce :D 



A my dalej góra - dół 〜⁠(⁠꒪⁠꒳⁠꒪⁠)⁠〜 






Piesek ciągle zadowolony ... 

... kotek trochę gorzej :DDD 

A w ogóle to ... 

... :DDD 

Atrakcja - wodospad Roztoki ;] 








No to idziemy dalej ... 

... albo nie ;) ... 

... albo tak :P 

Srogo pod górkę było na końcu xD 

Ale był i szczyt ... 







...i miejsce na (bezalkoholowe) nawodnienie ... 

... i choć marnie, to i były gwiazdy wyjazdu :))) 




To w dół ◉⁠‿⁠◉ 

Czy zmoknęliśmy? Owszem, troszkę =⁠_⁠= ... 



... ale ino troszkę, a końcówka to już idealne warunki (⁠✷⁠‿⁠✷⁠) 

Marshall chyba miał dość, przez to zresztą w aucie był taki spokojny xD 

A co jeszcze do auta, to oczywiście nie mogło obyć się bez atrakcji ಠ⁠ω⁠ಠ. Ja tylko włączyłem silnik, to zapaliła mi się kontrolka. Błąd świateł ತ⁠_⁠ತ. Nie działała prawa lampka służąca do podświetlania tablicy rejestracyjnej. Finalnie oczywiście okazało się, że błąd był na innym reflektorze, no ale nie świeciła ta od tablic. Na pierwszej stacji Pani powiedziała mi że powinna taka żarówka być, ale nie ma xD. Na drugiej już (za całe 2zł xD) była. Ole, ino zamontuj ją teraz jak plastik z obudowy rejestracji zasłaniał osłonę tej żarówki xD. Udało się jednak - świeciła. Błąd co prawda nie zniknął, ale można było jechać ᕙ⁠(⁠⇀⁠‸⁠↼⁠‶⁠)⁠ᕗ. Pierw odwiozłem Gochę i zaspanego psa, później Piotrka, a na końcu zameldowaliśmy się w Piotrowicach z Magdą tuż przed godziną 23:00 (⁠⊙⁠_⁠◎⁠) 

Jeszcze trasa ogólna ... 

... i można wyciągać wnioski ^⁠_⁠^. Mi się bardzo te rejony podobają (a byłem tam pierwszy raz) i z całą pewnością jeszcze nie raz tam wrócę. Fajnie że dużo osób tam nie chodzi, można odpocząć, są nawet miejsca pod namiot, no ale ... szczerze? Nie spodziewałem się takich stromizm heh ;). Było minęło. Historia => bateryjki podładowane ;) 

================ 
Niedziela miała być leniwa, ale Morfeusz coś nie działał, to poszedłem sobie na spacer :P. O taki => rozprostowywujący 〜⁠(⁠꒪⁠꒳⁠꒪⁠)⁠〜 

Wpadło kolejne 13km, i dopiero na ostatniej stacji benzynowej dostałem brakującą żarówkę pfff. Co wydreptałem jednak to moje :P 








Oczywiście ona nie była błędem, bo padło mi prawe światło postojowe. Oczywiście na półtorej tygodnia przed przeglądem. No bo jak? ¯⁠\⁠_⁠(⁠ツ⁠)⁠_⁠/⁠¯. Się ogarnię -⁠ᄒ⁠ᴥ⁠ᄒ⁠-. A wpis opóźniony bo wczoraj zajętość, a dziś praca + zębolog. Zębatki w korbie są drogie, ale to w paszczy jeszcze droższe xD

============== 
Ogólnie to coś w tym jest :P 



Kategoria Góry

DPD 19/2024

  • DST 28.80km
  • Czas 01:22
  • VAVG 21.07km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 5 kwietnia 2024 | dodano: 05.04.2024



Nie zgodziłbym się - istnieje jeszcze takie coś jak praca :P. A mógł się człowiek urodzić kotem i sobie spokojnie pospać heh :))

Biegania do pracy nie praktykuje (co innego to bieg na pociąg jak się zaśpi :P), ale jazdę do niej rowerkiem jak najbardziej już tak :). Ładnie lecą te DPD, ale gdzieś tam już pisałem => za niedługo wyhamują ಠ⁠ω⁠ಠ. Ja dziś na hamowanie nie miałem czasu bo trochę zaspałem :P. Najszybsza możliwa trasa to oczywiście Nowy Nikisz i tak też pojechałem ^⁠_⁠^. I zdążyłem 〜⁠(⁠꒪⁠꒳⁠꒪⁠)⁠〜 

Rano coś tam siąpiło ale klimat do jazdy był genialny (⁠✷⁠‿⁠✷⁠). O taki: 








=========== 

Dokładnie! 
=============== 

Osiem godzin pracy minęło dziś mega szybko i mogłem nazot gonić na Piotro ʘ⁠‿⁠ʘ. Trasa mega podobna do porannej, z tą różnicą, że zahaczyłem o dzielnicę Podgruba ... 

... a "kałuże" objechałem inną stroną aniżeli rano. Przy okazji sprawdziłem co się dzieje na nasypie przy budowie velostrady katowickiej: 

No niewiele xD 

Ogólnie to też ... niewiele się działo i nie mam o czym rowerowo pisać xD. Od początku roku jednak walczę z kreśleniem nowych ulic i odcinków które nam wojewoda dołożył. Już po lekku oczy mi siadają ತ⁠_⁠ʖ⁠ತ 



A co jest najlepsze na oczka? Ano kolor zielony!! A gdzie jest najlepiej go wchłaniać? Ano w górkach (⁠.⁠ ⁠❛⁠ ⁠ᴗ⁠ ⁠❛⁠.⁠). A może być i fioletowy, albo biały? Może!! (⁠✷⁠‿⁠✷⁠). Budząca się wiosna + ewentualnie krokusy na bank poprawią widoczność moich patrzałek ◉⁠‿⁠◉ 

Plan na jutro jest konkretny: 

Niby nie dużo ... ale po co się przemęczać? ;) 

====================== 
I zgadza się wszystko => narzeczona potwierdza :D



Kategoria Rower