Lapec prowadzi tutaj blog rowerowy

Rowerowo-górski blog cyniczno-ironiczny ;]

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2019

Dystans całkowity:243.69 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:09:26
Średnia prędkość:20.74 km/h
Suma kalorii:9960 kcal
Liczba aktywności:9
Średnio na aktywność:27.08 km i 1h 34m
Więcej statystyk

DPD 17/2019 + leśne Murcki

  • DST 51.36km
  • Czas 02:29
  • VAVG 20.68km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 31 maja 2019 | dodano: 01.06.2019



Sorka za obsuwę, ale po dwóch parapetówkach (z czego wczorajsza była godna :P), dziś nastąpił spacer



===================================
Z rana klasycznie ...

... ale jednak zgodnie z zapowiedzią ruszyłem cztery litery "na kole" do pracy :]

Wiedząc że mam do pokonania około trzy kilometry więcej niż z garażu ruszyłem o 6:12, gdzie pierw przejechałem przez Zadole i Ligotę i dojechałem do Ptasiego ...

... następnie lasem, do takiego oto znaku. Uwielbiam określenie "niebawem" - wycieli po cichu, a teraz oznajmiają że naprawią. Pytanie czy będą mieli co?, bo lotnicy się na las na Muchowcu czają. Więcej info tu i tu.

Wracając do jazdy - to pojechałem D3S ... 

... i wbiłem się w moją klasyczną trasę do Szopek przez Zawodzie.

Po pracy naszła mnie ochota na przejechanie się na Kosztowy.
Ruszyłem więc przez Nikiszowiec ...

... Giszowiec, ul. Adama ...

... do Starej Wesołej i ... kibel

Nawrot do lasu, a tam:

xD Spacer, bo przecież rower umyty!!!

O znowu ładnie ...

... do czasu

Kolejny nawrót i choć domyślałem się że na Rozlewisku znowu się utopię zastałem miłą niespodziankę. Naprawili jupi ^_^

Wesołą sobie odpuściłem i stwierdziłem że pojeżdżę po "naszych" lasach


Ooo jaki miły śląski akcent :-D

Zawitałem też na tytułowe Murcki, gdyż w sobotę zauważyłem że dwa istotne znaki zarosły ...

... zrobione (przez kolegów), ale mogliby posprzątać po sobie :D

Na Kostuchnie (pewno widać nie będzie) pojawił się widoczek na Beskidy ;)

Kolejne żyto dla kolegi - kombajnu nie stwierdzono :P

A na koniec już Piotrowice Zdrój :-P

Trasa:


=================================
Mało miesiąca zostało a dużo mega, więc pochwale się robotą trzech amatorów ;] => koszt samych materiałów i sprzętu 9746,12 zł - Mors by zszedł na zawał :D













Sorka za bajzel :P



=======================
BTW: dzięki za parapety, ale z tą ilością wódki (prezentowej) to przesadziliście => ledwo żyje dziś xD


========================================
A na koniec najlepsza z(a)miana :D



Kategoria Rower

Budzimy się

  • DST 26.84km
  • Czas 01:22
  • VAVG 19.64km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 30 maja 2019 | dodano: 30.05.2019



Remont jak już Devil pisał, skończył się w sobotę wieczorem i prócz sprzątania i domywania wszystkiego (ciągle to robię xD) szło już zacząć robić choćby symboliczne DPD. Niestety, pogoda miała inne plany i postanowiła mi systematycznie "domywać" okna. Nie dziękuję - są, były czyste xD. 
 
Pewno nie .... pfff.

Wczoraj jednak nastąpił promyczek nadziei na wyjazd do pracy. Niestety ten promyczek ... zobaczył też mój Kierownik i zorganizował mi służbowy spacer po mieście - o taki. Całe szczęście że choć nie kazał wracać do roboty, byłem więc czasowo "do przodu" :D. 

Na chacie znowu zabawa ze szmatą i rozpuszczalnikiem, ale w mojej głowie pojawił się chytry plan. Otóż - umyłem podłogi w całym mieszkaniu i ponoć po nich się nie depta? Oki :-D. 

No niestety, za kolorowo być nie mogło i na start oberwałem z mżawki. Trudno, Szkodnik i tak miał na dziś myjnie w planach, więc pierw do lasu go (i siebie) dobrudzić, później przejechałem się do Mikołowa i nazot przez DK-81 (zaczęło mocniej padać), Zarzecze, następnie zajrzałem służbowo na ul. Jaskrów, myjka i do bazy, dalej szykować się do piątkowo-sobotnich "parapetów". Nie to żebym coś specjalnie szykował (:-P), no ale niech choć będzie czysto i bez zapachu "rozpucha" ;)

Podsumowania miesiąca (hahaha) nie pisze, bo jutro mocne postanowienie na DPD - zobaczymy co z tego wyjdzie ;)

Trasa


Fotki:
Katowice

Mikołów


Taaaaa

Skąd oni te 12km wzięli, to do tej pory nie wiem heh

I na koniec ponownie Katowice :P



=========================
BeeS lichy - ale jak macie dziesięć minut wolnego czasu to polecam spóźnioną produkcję Łukasza - wiatr choć na filmie widać ;)

==================
Śmiecha nie będzie - mam żałobę. Dawać ciepło!!!!
Urwa prawie czerwiec, a tu dziesięć kęsek powyżej zera pffff. Skandal!!!


Kategoria Rower

Nowy członek rodziny :)

  • DST 54.35km
  • Czas 02:34
  • VAVG 21.18km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 25 maja 2019 | dodano: 27.05.2019


Lekka obsuwa - powody wiadome ;)



Ten wpis trzeba zacząć od tego, że wczoraj (czwartek) miałem wszystko przygotowane na DPD ... no ale przecież mieszkam na Śląsku.



Jak ma lać, to ino na południu - pewnie jakby Bałtyk wylewał to przez Wisłę pierw by nas zalało xD. Jak zapowiadają wiatry, to duje przeważnie najmocniej na północy (halny, ale nie tylko), śnieżyce - a bardzo proszę, na północy jak spadną dwa płatki na krzyż, to jest praktycznie paraliż i nagły atak zimy, a nas bez komentarza. 

Przed snem zerkłem jeszcze na Facebooka i co ...


... pojeżdzone. Rano jeszcze się łudziłem, ale jak wstałem, to już słyszałem "mokrego" obijającego się o parapet xD.

W drodze na pociąg widziałem parę miejsc, gdzie bym przejechał ... nie machając przepływającemu Kusznierewiczowi xD. Fajny ten Śląsk, taki nie sprzyjający rowerzystom heh. 

=========================
Dziś jednak pogoda się do nas uśmiechnęła, bo w sumie wyjścia nie miała - nadeszła wiekopomna chwila!! Tak, to ten dzień w którym nasza Śląska rodzina powiększyła się o jedną śliczną, kochaną sztukę ^_^.  Oczywista sprawą jest również to, że wiadomo że nie chodziło mi o kaszojada przez bombelka ino o nowy rower Siostry. W końcu heh :)

Wstałem więc pierw chwil po 7:00, kawa + śniadanie i rura na 9:00 na Załęże na spotkanie z Gochą. Chwila rozmowy i kupujemy ;). W między czasie jak miły Pan regulował nową maszynę, ja jeszcze okręciłem na Kato :). Później nazot pod sklep, gdzie czekał już Łukasz. Po kolejnej chwili rozmowy (w komplecie) ruszyliśmy na testy ^_^. Niestety, dzień matki plus różne różności pozwoliły nam ino "uderzyć" przez Batory na rybaczówke, gdzie koła "zostały oblane" Radlerkiem w towarzystwie piejącego koguta :-D

. Po nawodnieniu pierw przez Zarzecze odstawiliśmy Goche, następnie z Łukaszem na Murcki, gdzie nastąpiło ostatnie pożegnanie - ja lasami na chatę, a Łukasz na rowerową setkę. Później już szkoda gadać, bo pierw na OBI, później do Matki, następnie autem z półką na Piotro i spotkanie z Diobłem, zaś OBI, i do 23:40 kończenie remontu. Będąc dokładny => to nawet zakończenie remontu ;).OLE!!! 

Trasa

Fotki:
Na start niespodzianka - nowy kiosk xD.
W czasach kiedy je likwidują, jeden się postawił heh. 


A tu już Katowice - w oczekiwaniu aż Pan ustawi Siorce koło, pojechałem sobie na Centrum :) 

Patrz Katana jak ładnie :P

Tu nie patrz - tu przez wiatr gumy pękają :D


Ale ogólnie to miejsce na wycieczkę idealne - palmy, woda, leżaki te sprawy ;))))

I już testy - Chorzów

Dobra wystarczy :DDDD


Gocha "w siodle" :)))

Zbliżenie na przednie koło pod Devilka :DDDD

I całość w pełnej okazałość - Gocha oby Ci służyło długie kilometry => Koparki jak nic w tym roku :P

A fotka jak widać z rybaczówki, więc nie mogło się obejść bez Paweła heh


Chwila relaksu i ...

... dalej w drogę

Skrótem przez kałuże xDDDD.
But zaś mokry xD

Pisał ktoś o ujowych DDR-kach z kostki? Tablice nie ocenzurowane specjalnie!


Po odstawieniu Gochy pod chatę i pożegnaniu się z Łukaszem na Murckach ogarnąłem jeszcze parę kaemów (yyy urozmaiconych), po których przez Ligotę wylądowałem na Piotro ;]


=====================================
Dziś pogoda była "w dechę", więc odwlekam wyprowadzkę xD


Kategoria Rower

Najważniejsze!!

  • DST 5.29km
  • Czas 00:18
  • VAVG 17.63km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 21 maja 2019 | dodano: 21.05.2019



... choć raczej powinienem zacząć nie od Witam, ino od Witan - na cześć i chwałę pewnego bramkarza, który se strzelił w ostatniej akcji meczu bramkę, która to ostatecznie spuściła pewien klub ze stolicy Górnego Śląska z ligi. Na FB Panu pogratulowałem, bo bramka była ładna => jakby ktoś nie widział to jest do zobaczenia o tu!! O wkładach do koszulek pisał nic nie będę, całym sezonem nie zasłużyli nawet na wzmiankę.

Co do remontu, to w sumie ogarnięte ;]. Do końca miesiąca dokupię jakieś pierdoły w stylu: fotel, opiekacz, jakieś dekorację, dokończę lokalizację ciuchów i sprzętu (xD), domyje wszystko do końca i będzie git, majonez, kielecki, świętokrzyski :).

Po półtorej miesiąca w sobotę udało się przeprowadzić (dzięki Diobeł), zamykając wszystko w (póki co) niecałych 9 tysiącach i 2,5 kilogramów straconych z wagi. Liczby siwych włosów nie znam xD. Jeszcze raz wielkie dzięki dla Siostry i znajomych za pomoc :**

Ciuchy przewiezione, ale Szkodnik został w garażu xD. Po pracy więc rura do Rodziców i po chwili rozmowy jechałem obładowany (w ciuchach służbowych + taśką na ramię) w stronę zachodzącego słoń ... korków. Makabra co się na mieście działo ;/. Chęci i możliwości na dłuższą jazdę i tak nie miałem, więc ominąłem ino zakorkowaną Piotrowicką i pojechałem przez Akademiki i taką oto dyskryminującą tężnie. Jak widać po prawej stronie, ktoś zakaz już skutecznie olał :D


Witaj w domu (:P) - jutro i pojutrze leje (+burze), więc miłego stania xD

==================================================
A szkoda, bo się by pokręciło choć do roboty ...



Kategoria Rower

DPD 16/2019

  • DST 26.53km
  • Czas 01:12
  • VAVG 22.11km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 17 maja 2019 | dodano: 17.05.2019



Skoczyłem norweskie wpisy i tak jakoś nudno, a co mi tam - pojadę se do roboty :P

W środę po pracy misja sklepy + sprzątanie. W czwartek urlop i pierw sprzątanie, później wycieczki po sklepach meblowych, montowanie rolet i sprzątanie, do tego jutro przeprowadzka, więc dziś była ostania okazja na pokręcenie :). Wyjechałem optymalnie o 6:20 i ogarnąłem klasyk przez Zawodzie. Pogoda super => +10*C, wilgotno, zero wiatru i ino jedna rzecz mnie wurwiła xD

Dziękuje, teraz lepiej - wszystko widać xD


W robocie mamy remont kibla męskiego więc ...

... oki, nie będę używał :P

Po robocie na gibko na chatę przez Zawodzie i ...

... D3S, bo czekał spacer z psem + kolejna partia sprzątania heh :). Żeby było bezwietrznie to nie powiem, ale po Norwegii to, to był ino podmuch po twarzy, a nie wmordewind :D

EDIT: Spacer się udał ;]



I bonus końcowy ;]



=================================
A za miesiąc pod namiot w Pieniny, znaczy w sumie to nie wiem czy jechać ... skoro jestem z grudnia :DDDD


Kategoria Rower

Norwegia 3/3 => Storafjellet (641m n.p.m.)

  • DST 13.07km
  • Kalorie 3630kcal
  • Aktywność Wędrówka
Niedziela, 12 maja 2019 | dodano: 16.05.2019
Uczestnicy



Dziś po pobudce i śniadanku wyruszyliśmy na mój (i chyba nawet nasz) główny cel wyjazd => czyli fiordy. Godzina jazdy z domostwa upłynęła szybko i mogliśmy ruszyć na szlak ;).

Na początek przez miasto, a później ... laga do góry. Oj dawało po nogach - zwłaszcza że już swoje na tym wyjeździe przeszliśmy. Szlak hmmm? no mocno taki se. Pierw w towarzyskie jagodzin, następnie chwilowo po mokradłach, później kamienie, korzenie i takie tam podobne paści, no ale z jakimś tam tysiącem postojów udało się dojść do granicy lasu, a tam ... kolejna atrakcja dla moich niskich butów (xD) => "gąbki". To były takie miękkie pułapki, na które jak się nadepnęło, to wpadało się w wodę na głębokość ok 2-3cm centymetrów - jak na mnie wystarczało. Dobrze że po dwóch takich przygodach, wiedziałem już czego unikać i nie powtórzyłem potopu w butach z pierwszego dnia ;). Wracając do wycieczki, praktycznie od razu za granicą drzew "otworzyły" się nam widoki i ... a jak!!! => zaczęło wiać zimnem. Kibel - no ale to nas w żadnym procencie nie zniechęciło ;).

Górka zdobyta i te widoki - miody!! Mors by miał uciechę heh. 

Na szczycie chwila na popas, zdjęcia, uszkodzenie Siostry i w grupach zaczęliśmy schodzić tą samą ścieżką. Tak więc (wiem, tak się zdania nie zaczyna :P) tym razem laga w dół, gdzie niestety nie obyło się bez kontuzji Marzeny, która jednak dzielnie, o własnych siłach zeszła. Brawo!! ;). Brynów jest twardy, a nie miękki ;). Po szlaku właściwym, został nam jeszcze około dwu-kilometrowy odcinek asfaltu, na końcu którego zaliczyliśmy mżawkę. Spoko że to była ino mżawka, bo po tym jak ruszyliśmy zaczęło lać xD. Znaczy ponoć, gdyż z Gochą "zaliczyliśmy" Morfeusza :D

Podczas dzisiejszej wycieczki spotkaliśmy aż ... cztery osoby i w sumie do ideału brakowało ino słonecznika, "ryski mizu" (xD) i ... braku marudzenia Filipa xD. Gizmo, po tym dniu naprawdę się cieszyłem z odgłosu wiertarki - a na Rysy i tak wleziemy, choćby to nam zajęło pół miesiąca :P


Trasa:


Fotki:
Parking, a przed nami fiord który będziemy oglądać z góry ;]

Początek wycieczki


Szlak bez szlaku - fatalne oznakowanie było na początku


Nasz cel przed nami

Polanka z "gąbkami" ...

... i bez ;]
Oznaczenia szlaku mają kapitalne - rurkami :D


Stromy odcinek


Zasilacz gąbek :P

I w końcu widoki ;]


Ostatnie podejścia na płaskostopie szczytowe ;]

Płaskostopie ... ale za to jakie :)



Moje ulubione zdjęcie ;]

Ośnieżone okoliczne szczyty ;]

Widok na dołujących heh ;)

A z tego stawika Gocha "buchła" setkę wody do Polski :P

Szczytowo!!


Coś dla Morsa (białe szczyty) i Trollkinga (warunki wietrzne) ...

... a wiało konkret :D

Ostatnia fotka ...

... i nawrót pierw tą samą ścieżką ...


... a następnie inną z takimi oto "atrakcjami"


I już na dole :)

Liczydło górskie - piękna kolonia!!

A przy końcu jak pisałem - zaczęło padać.
Nasz szczyt już nie taki ładny jak rano :)


BTW: i tak jak tam gdzieś pisałem - w Norwegii nie kradną, ciekawe ile z nas by postał/o tak oparty o krzaki całkiem fajny rower? xD


==========================
Po powrocie już niestety zachód się nie udał ;/

"Kuniec" ;] ...

... czas wracać do najfajniejszego kraju we wszechświecie ;]


=============================
Dobra zmordowałem te wpisy xD

Za czym nie będę tęsknił w Norwegii? Za wiatrem, który to był zapewne tylko trochę słabszy aniżeli w Poznaniu :-D:-D.
A czego będę żałował? Tego że o 22:30 jest jasno, a do północy widno xD 


=======================================
Kończymy remont i wracamy do rowerowania - może niekoniecznie w takim stroju ;))


Pozdrorower ;]

BTW: Łukasz tworzy filmik, ale teraz ma ważniejsze rzeczy na głowie (nie ciąża Marzeny :P), więc cierpliwości :)


Kategoria Góry

Norwegia 2/3 => relaksująco :)

  • DST 12.65km
  • Kalorie 2292kcal
  • Aktywność Wędrówka
Sobota, 11 maja 2019 | dodano: 15.05.2019



Miało być mega spokojnie, ale mój dzisiejszy dzień zaczął się od pozazdroszczenia Łukaszowi poranku. Kolega spać nie mógł, więc ruszył na szlak wokół domku. Też chce!! :-P.

Marzena, Łukasz i Filip pojechali do sklepu, Gocha ciągle się regenerowała, ja zerkłem ino na mapę (plus instrukcje Łukasza) i przed godziną 12:00 wyszedłem na roztrenowanie, mając w głowie żeby za około dwie godziny wrócić, bo główny plan na dziś był inny => o którym później ;]

Pierw doszedłem do jeziorka, a później ruszyłem w górę tak żeby się za daleko nie oddalić. Całe szczęście nie musiałem iść i wracać swoimi śladami, gdyż zobaczyłem mapę na słupku i zauważyłem (przypomniałem se) że idzie zrobić fajną pętlę ;). Robiąc ino jeden mały błąd na szlaku (z którym i tak bym yyy doszedł :P), trafiłem do domku i po obiedzie mogliśmy się udać na główny cel dnia ;)

Trasa górska:


Fotki:

Na start - jeziorko które miało być moim azymutem na chatę ;]


Szlak przyjemny, beskidzki taki ...

... ino te Trolle i Sowy xD



Ale przynajmniej było ciepło i szło posłuchać muzyki na spokojnie :)

Atrakcja od dołu ...

... i od góry ;]


Piękny kawałek ścieżki :)
Tu już mijałem wuchtę ludzi

Ponownie przy jeziorku Bjornevatnet

A na koniec, widok z naszej prawie że prywatnej górki :P


===========================================
Ważniejsza cześć soboty (po frytkach z kurczaczkiem) zaczęła się od godzinnego dojazdu do miejsca docelowego. W Polsce pewno Łukasz by tam dojechał w pół godziny, ale ograniczeń prędkości tam mają mega dużo, a i mandaty srogie, więc bez szaleństw ;). Morze udało się zobaczyć, malutki spacer też, tak samo jak cyknąć parę fotek ^_^

Trasa około-morska


Fotki
Na start ponownie coś dla MORS-a ;)


Norwegowie xD
Kochanie, kluczyki z auta są na oponie - doczepiłem niebieski breloczek, żebyś je dobrze widziała jak kiedyś tam będziesz potrzebować :D

Dalej to już klimaty morskie ^_^








Na końcówce zostaliśmy obeczeni xD


==================================================
Powrót, sklep i na grilla. Miało być w sumie ognisko, ale Gocha słusznie zauważyła że śmierdzieć dymem w samolocie nie wypada, więc w ruch poszedł grill jednorazowy przywieziony z Polski :D

Trasa wieczorno-nocna


Fotki
Grilowo - wuszty się robiły, a Łukasz "robił" klimat heh
Mocowanie kamerki - poziom master :D

Ekipa w komplecie

I widoczek - Filip ogarnął co jest za moimi plecami ;]



Po grillu jeszcze na chwilę do chaty i dwukrotne wyjście na pobliską górkę - pierw na zachód, a później na nocny widok i huśtawkę ^_^

Sesja zachodowa ....



... i to co czego zazdroszczę Norwegom xD Lubiłbym

Na koniec coś z nocy ^_^



Trzeci BeeS mam skończony w 85% - jak będę miał czas w robo to dokończę, jak nie, to będzie w piątek bo od dziś Piotro + urlop na jutro, czyli będę bez kompa ;]
=================================================
No niestety takich gwiazd nie było, ale też nie było śniegu - Norwegia ma wybaczone ;]


PS: w tym dniu (11.05) oficjalna strona mojego klubu wydała oświadczenie:

XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD


Kategoria Góry

Norwegia 1/3 => Fløyen (320m n.p.m.) + Ulriken (643m n.p.m.)

  • DST 22.32km
  • Kalorie 4038kcal
  • Aktywność Wędrówka
Piątek, 10 maja 2019 | dodano: 14.05.2019
Uczestnicy


Pierw do genezy tego wyjazdu. Otóż, koło listopada wpadł nam do głowy plan, że skoro odpuszczamy zimowy trip, to zróbmy coś international. Wczesną wiosną (albo późną zimą) kupiliśmy tanie bilety lotnicze i mogliśmy odliczać tygodnie do wyjazdu ;]

Pierwotny skład został w między czasie powiększony o Goche, gdyż Filip nie mógł się zdecydować (jak się później okazało) czy prosić kierownika o urlop czy nie => zgodził się. Na całe szczęście nasza właścicielka również się zgodziła na dodatkową (nadprogramową) osobę, więc mieliśmy komplet wyjazdowy - Marzena, Gocha, ja, Łukasz i Filip :]

===============================
W środę przed wylotem jeszcze jak na prawdziwych Januszy i Grażyny przystało zrobiliśmy zakupy w Biedronce, Aldi i Żabce i po godzinie 4:00 rano w piątek nastąpił wyjazd na lotnisko do Pyrzowic. 

Nocne warunki do jazdy mocno takie se xD


Dwie godziny lotu (o dzieciach nic nie napiszę), odbiór auta i rura na szlak ... na którym to pierw zaliczyliśmy lekką kompilację. Otóż, założyliśmy sobie (ok, Łukasz sobie założył :P) zaparkowanie hybrydy na osiedlu, ale niestety był zakaz i musieliśmy zjechać na parking do miasta. Kij tam z tą opłatą (na pięć osób wyszło niecałe 10zł/os za cały dzień), ale do pierwotnej trasy trzeba było dodać dwa kilometry podejścia na start i nie wiadomo ile na końcu. Trudno ;)

Maszynka do zabierania pieniędzy xD


Co do samego szlaku, to pierw w dość przyjemniej (choć zimnej) pogodzie zrobiliśmy szlak ławkowy. Ławki, wszędzie ławki - ale mają one sens, bo widoki na Bergen miażdżyły! Jako ciekawostka mogę dodać że przy każdej ławce było miejsce na ognisko, gdyż w Norwegii można w górach biwakować wszędzie, byle z dala (tam ok. 100m) od domostw. Biwakowałbym :D.

Wróćmy do wycieczki, gdzie bardzo przyjemnie praktycznie cały czas szliśmy samotnie (asfalt + szuter), do czasu ... gdy zaczęło się pojawiać coraz więcej turystów. To był znak, że zbliżamy się do pierwszego celu czyli Floyen, na który to można było wjechać kolejką.

Szybkie zdjęcia i ucieczka na kolejny cel czyli norweskie Skrzyczne tj: jakiś tam szczyt z wieżą Eiffla na górze :D. Niestety, jeszcze przed granicą drzew nas zmoczyło po raz pierwszy - całe szczęście było się gdzie schować i ogrzać przy pomocy Soplicy cytrynowej 100g heh.

Padać przestało i ruszyliśmy dalej, kolejnym super widokowym odcinkiem którym to doszliśmy do drugiego zamierzonego celu. Tu już niestety szliśmy w szóstkę - z kolegą wiatrem. Wśród pięknych widoków, doszliśmy do pseudo Skrzycznego i się zaczęło. Klimat karkonoski, do tego żadnej osłony od wiatru, ze dwie-trzy mżawki przeszły, buty przemoczyłem, a nawet przez chwilę padał śnieg z deszczem. Z jednym jednak małym dylematem doszliśmy tam gdzie planowo chcieliśmy ;).

Na szczycie sesja fotograficzna i ponowna ucieczka, gdyż wiatr załatwił nam bankowo ujemną temperaturę! Zejść jednak trzeba było, więc na schodach do miasta nastąpił podział: laski se miały spokojnie schodzić, a my rura do miasta po auto. Zsynchronizowaliśmy się idealnie i mogliśmy się udać na nocleg, kolację i herbatkę oczywiście okraszoną delikatną nutką alkoholu ;). Następnie prysznic, mycie butów i do wyra ;). Męczący to był dzień, ale wykorzystaliśmy go na maxa!! :)

Trasa => coś się nie wgrało, bo jak widać pętla była!! ;]


Fotki:
Chyba na miejscu ;)

Ruszamy ze szlakiem właściwym


Pierwsze widoczki + ekipa wyjazdowa w komplecie ;]


Tak jak pisałem - na początku dość stromo

Coś dla Janiola - więcej okazji nie było, bo wiało i Gocha buczała że spadnę :P


Szlak ławkowy + widok na drugie największe miasto Norwegii


Pierwszy ze szczytów ...

... gdzie znowu się na kamerkę załapaliśmy ;)

XD

Idziemy dalej ...

... aż do tego miejsca, gdzie pod daszkiem szło deszcze przeczekać


Ponownie asfaltem do góry ...

... gdzie po raz kolejny widok niszczył system!
BTW: uwaga na plemniki spadające z góry :D

Przed norweskim Skrzycznem ;]


Widoki dalej kapitalne, ale tu już ponownie mżyło ;/

Kolejny jakiś tam punkt kontrolny - przed nim otwarłem jedyne piwo na szlaku - z lotniska, za jedyne 9 zeta :D

Tatry?


Warunki wietrze na minus, ale przynajmniej padać przestało ;]

Mokrość szlakowa ;]

Urliken (trasa okrężna) przed nami ...

... a "Skrzyczne" za nami ;]


Panorama

Dalej szlakiem - ludzi (prócz nas) ZERO


Specjalnie dla kolegi MORS-a - granica wiecznego dziadostwa i to na około 550m n.p.m xD

Idziemy dalej (spotkaliśmy parę osób!!) - tu już ani kropla na nas nie spadła :)




I ostatni wymęczony szczyt (wiatr widoczny) + panorama z jego okolic


Tam byliśmy ;]

Jeszcze widoczek na miasto

I mogliśmy schodzić - ponownie stromo xD



Tu już lajtowo ;]

Bergen => cmentarz + trolejbus


Dnia koniec - domostwo :)

Ponoć jak się jest w Bergen i się nie wejdzie na Urliken to się nie było w Bergen - my byliśmy więc ... ;)))

... mała nagroda :)
BTW: właściciele naprawdę myśleli że Polacy tego do jajek użyją?:DDDDDD
==================================
Wysokie byty w góry? hmmm? Może to i ma jakiś sens :DDDD


Kategoria Góry

DPD 15/2019

  • DST 31.28km
  • Czas 01:31
  • VAVG 20.62km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 8 maja 2019 | dodano: 09.05.2019





... po dłuższej nieobecności. Powód? hmmm ... raczej wiadomy po powitałce heh xD. Na całe szczęście, w dużej mierze dzięki pomocy Gochy i Devilka (i mniejszej, ale również istotnej: Ojca, Marzeny i Łukasza) zmierzam(y) ku końcowi :).

Niespodzianek było (i ciągle jest) od przysłowiowego "uja", do tego doszła jedna wizyta Pana sąsiada któremu "bombelka" wbijaniem gwoździ (w sobotę!!) budzimy, no ale zostały już ino do zrobienia nieszczęsne drzwi wewnętrzne, plus sprzątanie (już zaczęte) i dekorowanie. Ale z tym pomału, bo kuchnia (bez listwy przypodłogowej i oklein szafek) i łazienka (do zrobienia kąski przy wannie) skończone, a do tego mam już łóżko, wersalkę i szafę na ciuchy, więc można myśleć (po tym jak kurier przywiezie rolety) o zamieszkaniu tam po "misji Norwegia" ;].

=======================================
Wracamy do kwintesencji BeeSa. Jako że na dziś mamy z Łukaszem (reszta ekipy pracuje) zaplanowane zakupy i ogarnianie bagażu do samolotu to na Piotro jechać nie miałem. Jutro deszcze niespokojne + możliwe burze, w piątek raniutko wylot - dziś więc była ostatnia szansa coby zacząć (xD) majowe kręcenie. Wstawało się niechętnie ... no ale nałóg wygrał z Morfeuszem :D

Wyruszyłem dziesięć minut po szóstej z garażu i "na dzień dobry" oderwałem zimnem (3-4*C) - nieważne, później słońcem po oczach - nieważne, kolejno Pani blondynka w Suzuki chciała mnie zepchnąć z DDR-ki na jezdnie (wyjazd z ul. Niedurnego na ul. 1-go Maja) - nieważne, przy pętli (odcinek remontowany) chyba z trzy samochody mnie wyprzedziły na pół gazety - nieważne!! Po takiej przerwie jechało się wybornie, wspaniale i cudownie :)))

Fotki z rana:
Parujemy (:D) + słonko po oczach heh.

I już Szopienice }:‑)


================================
W pracy doszedłem do wniosku że jednak muszę się na chwilę udać na Piotrowice po dwie rzeczy potrzebne do wyjazdu. Na plus był fakt, że mogłem przetestować jedną z opcji dojazdu z roboty do nowych włości ;). Pojechałem więc dobrze mi znaną trasą przez okolice Nikiszowca, Giszowiec, lasami (plus kąsek gruntu jako bonus) do Ochojca, później przez korki na chatę, z której to już najszybszą opcją na garaż. Ten jeden z ostatnich razy ;) 
BTW: wiało, ale to ... nieważne :DDD

Fotki powrotne:

Giszowiec - dziadyga pt: cała ścieżka moja xD

Gruntowo czyli tego, czego mi brakowało ;)

Mój ulubiony staw (Barbara) w Kato :)

A na koniec ...


Ehhhhh :-\

========================================
Co do podsumowania miesięcznego, to aż wstyd pisać bo moje wycieczki mogę linkować => całe sześć sztuk, czyli tak zwana poznańska ... PORUTA xD. 

Niestety, częściej wykonywałem mega nielubianą (pa ten uśmiech) przeze mnie czynność czyli, o taką pffff

Do tego przez dzieciaki i szkolenia zaliczyłem wuchte terenu służbowego i OBI. Nie wolno zapominać o OBI xD.

Butne podsumowanie? Nic nie napiszę że remontuje bez opaski, której to do tego dwa razy zapomniałem zabrać z mieszkania na cały dzień. Udowodnić więc mogę tylko taki wynik ;)

===============================
Śmiecha nie będzie - same fakty :P
Gocha????? Marzena????? POOOOOOOOOMMMMMOOOOCCCCCCCCCY :DDD


Kategoria Rower