Lapec prowadzi tutaj blog rowerowy

Rowerowo-górski blog cyniczno-ironiczny ;]

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2016

Dystans całkowity:556.55 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:21:27
Średnia prędkość:20.57 km/h
Maksymalna prędkość:57.51 km/h
Suma kalorii:20203 kcal
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:42.81 km i 3h 03m
Więcej statystyk

Powrót z nocnego :-D + Piotro

  • DST 33.59km
  • Czas 01:47
  • VAVG 18.84km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 28 sierpnia 2016 | dodano: 01.09.2016

Kończąc poprzedniego BeeSa ... prawie się zebraliśmy :-D Tym razem ino zamieniłem szyszki na piasek heh. Coś zmogło pierw mnie potem padli siostra z Grzegorzem i biedny Łukasz musiał czuwać, podtrzymywać ogień i pilnować rowerów xD. Po ok godziny snu przebudzam się i zdenerwowany "że okna w domu nie zamknąłem" stwierdzam że chyba powrót ok godz 2.00-3.00 się nie uda :-D Delikatne śniadanko, dobudzenie, ćmiczek i przed 7.00 rano misja powrót :) Pierw coś ciężko się kręciło ale tzw. byle do "Żabki"bo przecież nie będziemy śmiecić flaszkami :-) Po żabie już coraz cieplej, malutkie pitt stopy: na mostku, przed Murckami (głupi podjazd), na Ziołowej i leniwa droga do bazy :-) Pszczyny nie żałuję, było wesoło, godnie i na bank lepiej (intymniej ehehe) niż w jakiejś masówce :D Dzięki wszystkim, po powrocie spałem od 11.00 do 19.00 :D
========================
Edit: Wtorek => misja babuszka. Trasy jak i z Bierunia tak i z Piotrowic standardowe to nie będę mapek dokładał, szkoda transferu :DDD
=====================
Fotki z niedzieli:
Poranek przy jeziorze Łysina


I jakieś fotki ze szlaku porannego ;]


=====================
:P


Kategoria Rower

Siewierz + Nocny Bieruń

  • DST 119.79km
  • Czas 05:55
  • VAVG 20.25km/h
  • VMAX 42.72km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 27 sierpnia 2016 | dodano: 01.09.2016


Sobotnie plany przynajmniej były klarowne :-) Po czwartkowych konsultacjach z siostrą wiedziałem że na planowaną nocną Pszczynę z Facebook-ową grupą Night Biking nie pojadę bo wyszedł plan na Bieruń a dodatkowo po piątkowej trasie na Dziećkowice wiedziałem że do zrobienia jest jeszcze Siewierz i okoliczny zalew przeczycko-siewierski. Trochę szkoda było tej wycieczki zorganizowanej ale nasz nocny też dał radę :-)
==========================
Prognoza sprawdzona, czasu jak marasu (nocny dopiero od ok 22.15) więc start dziennej wycieczki ustalamy dopiero na godzinę 11.00. I jak to zwykle bywa w takich sytuacjach ... budzę się przez 7.00 rano tzw. Jpierd ... wiadomo jak byśmy jechali od 9.00 to by mnie wołami z wyra nie wyciągli ale jak można pospać to po co? xD Śniadanie, sprawdzanie internetu i co by tu robić? No nic umyłem se rower :-D Co do samego tripu to Łukasz (który sprytnie pierw załatwił se robotę na najładniejszy w ostatnim czasie weekend a potem ja odwołał :D) zjawia się o czasie i poprzez dwa pitt stopy ogarniemy przez Siemianowice, Psary i Wrężyn misje Przeczyce :) Tam sklepik, na chwilę nad rzeczkę i leniwie na Tuliszów. Po ok 2 kilometrach (:D) kolejny postój i wypoczynek tym razem nad zalewem :) Odpoczęli i po kolejnych 10 kilometrach osiągamy cel nadrzędny czyli Siewierz. A skoro Łukasza tam jeszcze nie było to pierw na zamek :) Piwko owocowe, podziwianie panoramy z baszty i oglądanie mega pokazu specjalnie dla Holendrów - polegał on na tym że zamknął się i otworzył "most zwodzony" co to było, chyba nikt nie wie :-D Następnie pizza siewierska która jak zawsze dala radę i zrobiła się 17ta ... źle nie ma, do startu nocnego ponad 5h ale trzeba się zbierać ;] Początek trochę marudny ale już od Trzebiesławic (trasa przez: Pogorie IV oraz oczywiście singielek żeby coś innego koledze pokazać) rura aż do Będzina :) W okolicach targu/zamku chwila dla kompana mego żeby się pogonił z komarami i poprzez Pogoń, Sosnowiec, dłuższą chwilę na Szopienicach, D3S, zakupy "płynne" na Ochojcu docieramy na Ziołowa. Czas na nocny trip :) Przed wyjazdem jeszcze spacer z psem do Tesco po wuszta i już w kompletnym składzie z siostrą i Grzegorzem ruszamy z kierunku mostku => nawet oczuf w lesie nie było za dużo heh. Dojazd na Łysinę już w miarę spokojny i ognisko ... które znając życie Gocha opiszę lepiej ode mnie :D Nadmienić ino mogę że chyba pierwszy raz pierw rozpalaliśmy i jedliśmy a dopiero potem się piwo otarło => głodni czy jak? heh. No i tak siedząc i gadając trzeba było pomału myśleć o zbieraniu się ale ... cóż cdn nastąpi :-D
Trasa:

I fotki :)
Pogoda taka jak tu (w Psarach) ciągła się aż do 17.00, zero wiatru ok +29 i słonko :)

Czarna Przemsza w Przeczycach i słynny mostek do piekarni - o dziwo naprawiony :)

Zalew i Łukasza próby kompania ...glony nie pozwoliły :D


Osiedle Jeziorna rośnie w siłe

Zamek Siewierz i ...

... widok z jego baszty :)

Coś z powrotu - Kuźnia Warężyńska

Zamek Będzin

Ekipa na ognichu ;]

=========================================
Nic nie opisze :D nic a nic :P


Kategoria Rower

Dziećkowice + św. Klemens

  • DST 68.47km
  • Czas 03:14
  • VAVG 21.18km/h
  • VMAX 57.51km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 26 sierpnia 2016 | dodano: 31.08.2016




Dobra nowy transfer - nowe możliwości i .... można nadrabiać zaległości :)




Piątek: miał być teren w pracy a wyszedł niespodziewanie wolny dzień. Skoro świt kręcę więc na chwilę na Szopienice i parę minut po 8.00 jestem już na szlaku. Tylko gdzie i po co? Albo Tuliszów albo Dziećkowice - jedno dziś, drugie jutro. Wybrałem to krótsze żeby się nie zmęczyć za bardzo przed sobotnią trasą z Łukaszem. Cel w miarę przyjemnie osiągnięty, chwila relaksu w ciszy i spokoju (ludzie dopiero ok 10.30 zaczęli się zbierać) i powrót standardowo przez Imielin oraz Lędziny. A skoro już jestem w Lędzinach to podjeżdżam sobie jeszcze pod kościół św. Klemensa na piwko i widoczki :) Po około pół godzinie zaliczam fajny zjazd z Klemensa gdzie ... serducho zabiło mocniej => 55km/h na gwizdku a tu próg zwalniający ... co wyhamowałem to wyhamowałem ale i tak super że był w miarę wyprofilowany i nie pocałowałem się z asfaltem :) Pozostała część bez przygód: Zamoście, Kostuchna, Piotrowice i do bazy.
W sumie to miałem odpocząć ale przy takiej pogodzie po prostu szkoda ;)
==========================
Trasa:

Fotki:
Poranne niebo nad Szopienicami :)

Wiadomo :)

Hałda "Ziemowit" z okolic kościoła w Lędzinach ;]

===========================
Śmiecha?
Jak coś jest głupie a działa znaczy że wcale nie jest głupie :P


Kategoria Rower

2x Piotro + #12 DPD

  • DST 37.19km
  • Czas 01:45
  • VAVG 21.25km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 24 sierpnia 2016 | dodano: 24.08.2016

I w sumie (prawie) tyle w temacie heh.
Zbieraninka dwóch popierdółek do babuszki + kolejne DPD.
==========================
Dzisiejszy wyjazd bardziej w celu przypomnienia sobie jak się pedałuje niż dla własnej satysfakcji :) Były góry potem dwa dni nicnierobingu do tego dochodzi czwartek i piątek służbowy z buta w terenie więc ino środa została na jakąś kontrole. Pokręcone, 25km wpadło i w sumie o formę bym się nie martwił - tragedii nie ma ... jak na mnie oczywiście ;))



Kategoria Rower

Orla Perć (Zwarat - Żleb Kulczyńskiego)

  • DST 20.94km
  • Kalorie 5774kcal
  • Aktywność Wędrówka
Sobota, 20 sierpnia 2016 | dodano: 24.08.2016

No i nastała sobota. W nocy trochę przypizgało ale pogoda ma wybaczone gdyż znowu zobaczyliśmy słonko o poranku :-) Skoro świt :D zostałem więc wytargany przez Michała (istne włamanie :P) z namiotu i około godziny 7.40 wyruszamy pierw w stronę Żabki po zaopatrzenie a następnie na busik do Kuźnic skąd mieliśmy zacząć naszą ważniejszą wycieczkę ^_^ W Kuźnicach pierw śniadanko na mostku pod kasami a potem dylemat którą trasą dojść na przełęcz pod Kopami. Ciężki wybór obie gówniane heh, Michał zdecydował za mnie i postanowiliśmy iść przez Boczań. Jest to mój najbardziej nielubiany odcinek tatrzański więc go przemilczę => ludzi jak mrufkuf ale to było raczej wiadomo, tzw. "migacz" w lewo i wyprzedzamy :) Na Czarnym Stawie chwila relaksu i ruszamy za zakonnicami w kierunku przełęczy Zawrat. Owy odcinek zawsze wydawał mi się co najmniej średni ale tym razem jakoś fajnie się szło :-) Przełęcz zdobyta dość płynnie ... co nie było do końca takie pewne gdyż idąc szlakiem chcąc nie chcąc podsłuchuję się osoby przed i za mną. I wniosek był jeden - połowa Zakopanego idzie na Zawrat a potem Świnice :D Na całe szczęście w ostatecznym rozrachunku chyba cześć zrezygnowała lub została wyprzedzona. No mniejsza o to - Zawrat zdobyty i wychodzimy na Orla Perć ;] Cóż by tu o niej napisać, raczej nic gdyż znając mnie dodam stamtąd trochę zdjęć które same dadzą odpowiedź heh ale hmm żeby była techniczna to raczej mało powiedziane - odcinek 1,55km zrobiony w 2.50h mówi sam za siebie :-) Najważniejsze że miła atmosfera na szlaku była (kolega o ksywie "Budyń" ino na początku gadał jak najęty xD) i ino jeden zator więc pozytywnie ;] Kilka mniejszych postojów zrobiliśmy a dłuższa przerwa przypadła dopiero na wierzchołek największej góry w Polsce :) Drugie śniadanie skonsumowane, chwila odpoczynku po którym kierujemy się jeszcze chwilkę Orlą żeby po ok 30 minutach rozpocząć schodzenie ze Żlebu Kulczyńskiego w kierunku Koziej Dolinki. Coś mi zdawało że będzie mniej stromo a tu niespodziewanka => laga w dół do tego z łańcuchami na końcu heh. Kolejna przerwa regeneracyjna na Czarnym Stawie (pętla Staw - Orla - Staw => 5,5km - 5.50h :D) i dubel powrotny aż do przełęczy pod Kopiami gdzie zamieniamy poranny szlak niebieski na żółty. Niby prosto ale szarówka zaczęła się nam już robić na pitt stopie więc ostatnie pótorej godziny robimy to już (standard jakoś :D) po ciemku z latarkami w ręku/na czole. Zmęczeni zaliczamy jeszcze kapitalny nocny widok z 1500m n.p.m. na okoliczne miasta i wioski i ok 22.10 poprzez Dolinę Jaworzynki osiągamy Kuźnice gdzie udaje się za "piątaka" chwycić Pana Taxi :-) Krupówki, obiadokolacja i kima. Decyzja podjęta na szlaku była wyraźna ... koniec, jutro śpimy heh
Rano, śniadanie, jakieś piwa i obijanie się, no do czasu gdzie Janiol stwierdza że za ok 20 minut ma spaść deszcz.
Szybko-gibko składamy bazę i do domu. Padać nie przestało do końca dnia a my nawet ok 5 minut zapasu mieliśmy :-)
==========================================
Satelita + trasa

Kuźnice (1010m n.p.m.) - Potok Bystra (1019m n.p.m.) - szlak niebieski - przełęcz między Kopami (1499m n.p.m.) - Betlejemka (1511m n.p.m.) - Pod Murowańcem (1512m n.p.m.) - Czarny Staw Gąsienicowy (1624m n.p.m.) - Nad Zmarzłym Stawem (1766m n.p.m.) - Zawrat (2159m n.p.m.) - Mały Kozi Wierch (2228m n.p.m.) - Kozia Przełęcz (2137m n.p.m.) - Kozi Wierch (2291m n.p.m.) - Pod Kozim Wierchem (2211m n.p.m.) - Żleb Kulczyńskiego (2150m n.p.m.) - Kozia Dolinka (1788m n.p.m.) - Nad Zmarzłym Stawem (1766m n.p.m.) - Czarny Staw Gąsienicowy (1624m n.p.m.) - Pod Murowańcem (1512m n.p.m.) - Betlejemka (1511m n.p.m.) - przełęcz między Kopami (1499m n.p.m.) - szlak żółty - Kuźnice (1010m n.p.m.)
===================================
I FOTKI
Lepiej niż w niejednej restauracji :)
Kabanos + kajzerka + (Cola ew. Piwo :P)
Dzieci trochę przeszkadzały ale co tam :)


Wierzbówka a w tle Kasprowy

Uroki Tatr

Wsparcie pogodowe z góry zawsze się przyda :D

Zawrat

Zmarzły Staw

Janiol artysta :P

But musi być heh

I Orla ;]
Zejście ze Zmarzłej Przełączki Wyżnej



Słynna Drabinka


Ścieżka

Wspinaczka na Kozie Czuby

Widok na zejście z Granatów i na nasz szlak ze Żlebu do Koziej Dolinki

Delikatne zejście na Kozią Przełęcz Wyżną :)

I na Kozim Wierchu - 2291m n.p.m.

Migawka z zejścia bardziej i ...

mniej technicznego :)

Później już się nie chciało fotek pstrykać plus ciemno było a aparaty nie lubią jak ciemno :)
=============================
Reasumując: Oczka od kompa/telewizora odpoczęły, wszyscy żyją (moje buty ino umarły i spodenki Janiola w kroku były ranne :D) i przynajmniej jeden wyjazd pod namiotowy wyszedł w tym roku :) Niby mało opłacalny gdyż 2 tygodnia temu za pokój w Brzegach zapłaciłem 32,50zł za noc a tu było 24zeta za trawnik no ale namiot to namiot - ma swój klimat :)
Na przyszły rok już plan jest: na Orlą odcinek Granaty - Żleb i wisi ciągle Slavkovský štít - będzie co robić, puki co mam chyba dość Tatr ... CHYBA :)
=======================
Przesłano zdjęcie. Możesz przesłać jeszcze 131kB do końca miesiąca.
Śmiechy i kolejne BeeSy od środy bo zaś się z wystukałem z transferu :D


Kategoria Góry

Szpiglasowy Wierch (2172m n.p.m.)

  • DST 25.02km
  • Kalorie 3683kcal
  • Aktywność Wędrówka
Piątek, 19 sierpnia 2016 | dodano: 23.08.2016


A dybry, dybry :) Kolejny raczej już ostatni w tym sezonie wyjazd w Tatery rozpoczął się jeszcze szybciej niż ostatnio. Tym razem ustawka z Janiolem o 4.00 (fajnie, zwłaszcza że przed 1.00 zasnąłem :D) i jazda na Zakopane. Bazę noclegową (którą po raz kolejny było pole namiotowe w okolicy doliny Strążyskiej) osiągamy po ok 3h jazdy następnie => meldunek, rozbicie domków i szybko na busik do Palenicy. Pogoda była taka jaką zobaczycie na fotorelacjach więc dobrze że misję pt: "Szpiglasy" robiliśmy w piątek bo szczerze nie wyobrażam sobie ile osób poszło tam w sobotę heh.
Organizacyjnie tragedii nie było i od 9.30 mogliśmy rozpocząć hmm atak szczytowy na Morskie Oko :D Opisu tej części szlaku nie będzie bo wiadomo - asfalt wśród bachorów, koni i pierdyliarda osób xD Z danych statystycznych mogę ino nadmienić że "rokoszowaliśmy" się tym odcinkiem tylko przed 1.30h, standardowo udało się urwać 50 minut z czasu przewidywanego przez znakarzy  ;] No ale będąc już w pobliżu MOka a nie podejść pod schronisko to nie wypada :) Parę chwil na fotki, ćmiczka i po paru chwilach uciekamy na nasz właściwy żółty szlak. Ledwo opuściliśmy asfalt i zapada decyzja że czas na drugie śniadanie i jakiś chmiel :) Tutaj już w klimacie: miło, spokojnie, osób prawie wcale ... aż fajniej się patrzało na te tłumy na dole :P Co zrobić? nam wystarczyło około 5 minut żeby być w ciszy, no ale kto co lubi - jak chcesz być we wrzaskach to śmiało ciśnij się pod schronisko :D Wracając do naszego duetu to droga na przełęcz fajna, idealna wręcz na rozgrzewkę i oswojenie się z wyższymi górkami, baaaa na zejściu nawet kąsek łańcuchów był :D Jedyna ciekawa akcja to delikatne zgubienie szlaku - znaczy to był mój plan żeby jagód podjeść po cichu :) Przełęcz, szczyt, przełęcz i schodzimy na "Piątkę". Tu już praktycznie zero osób. Dość szybko, trochę monotonnie osiągamy schronisko gdzie przerwa :P Po relaksie - karmieniu ryb i kaczek lub na odwrót :) spokojna misja dół. Kaczki ogólnie mają tam przerąbane ... ryby im bułki podkradają :D Zielony szlak jaki jest każdy wie i właśnie nim dochodzimy do Wodogrzmotów Mickiewicza gdzie ponownie wpadamy w tłum z Morskiego Oka. Znów wyprzedzanie, Palenica i busik który zapełnił się w około minutę heh. W Zakopanym meldujemy się ze spokojną rezerwą czasową więc Krupówki, pizza (nie ryzykowaliśmy z jedzeniem niewiadomo czego żeby nie było atrakcji żołądkowych następnego dnia) i na nocleg na cytrynówkę :))
====================================
Satelita + trasa:


Palenica Białczańska (984m n.p.m.) - Wodogrzmoty Mickiewicza (1100m n.p.m.) - Schronisko PTTK nad Morskim Okiem (1410m n.p.m.) - Dolina za Mnichem (1788m n.p.m.) - Szpiglasowa Przełęcz (2110m n.p.m.) - Szpiglasowy Wierch (2172m n.p.m.) - Szpiglasowa Przełęcz (2110m n.p.m.) - Niżne Solnisko (1740m n.p.m.) - pod Kozim Wierchem (1710m n.p.m.) - Schronisko PTTK w Dolinie Pięciu Stawów Polskich (1672m n.p.m.) - Dolina Roztoki (1435m n.p.m.) - Wodogrzmoty Mickiewicza (1100m n.p.m.) - Palenica Białczańska (984m n.p.m.)
====================================
I FOTKI:
Poranek już dał jasny sygnał że dzień będzie ładny :)

Janusze i Grażyny na MOku

Oko w tle ... i szlak też w tle :P

Wracamy na właściwe tory :) po lewej Wrota Chałubińskiego a po prawej leniwie ujawnia się nasz cel ;]

Widok z przełęczy na szczyt ...

... i w kierunku Czarnego Stawy Polskiego oraz Świnicy

Coś ze szczytu :)

Mój kompan z widokiem na Nižné Smrečinské pleso

Mój but z widokiem na to samo :D

Kolejny widok tym razem z okolic szczytu na przełęcz ...

... i na drogę powrotną

Nie no telefon do żony być musi :D

Technicznie w dół :)

i trochę mniej technicznie heh

"Piątka" ... butem :P

Strumyk płynie z wolna ;)
PS: nikt nie wpadł :D


"Piątka" i relaks przy Przednim Stawie Polskim



Potem już tylko do Roztoki i w kierunku Palenicy :) a tam ...

... asfalt, tłumy ... aż plecak posmutniał :D

Dobry dzień to był :)
Bez pośpiechu (wg. mnie oczywiście => Janiol z bolącym udem może być innego zdania :D) super spędzony :)
Odliczając asfalt do MOka i powrót od Wodogrzmotów wyszło 16,7km po utwardzonych ścieżkach/chodnikach oraz 14,32 po terenie - jak na rozgrzewkę wystarczy :)
=================================================================
Nawiązując do zdjęcia "na dzień dobry" :P


Kategoria Góry

Dorotka + Pogoria III + T3S

  • DST 78.11km
  • Czas 03:55
  • VAVG 19.94km/h
  • VMAX 51.32km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 15 sierpnia 2016 | dodano: 16.08.2016

Niedziela ponownie pod znakiem roweru ;] Tym razem ustawka z Łukaszem który korygował plany przez baaaaardzo konkretnego kolegę :D Ustawka u mnie pod garażem o 14.00 i w sumie bez celu. Chciałem Siostrę jeszcze raz na Bieruń wyciągnąć, Łukasz proponował Dziećkowice lub Rogoźnik, ostatecznie jednak poparł misję Łysina :) Szkopuł w tym że ciocia Gosia wolała cukierka oblizać a nie tam o rowerze myśleć :D Lekkim wytłumaczeniem była też wiadomo nie do końca wyleczona kontuzja. No nic stanęliśmy w punkcie wyjścia więc po niecałym kilometrze byliśmy zmuszeni zrobić postój :D Chwila rozmowy przy izo i doszliśmy do wniosku że dawno nas na Dorotce nie było :) I tak przez Tysiąclecie, Michałkowice, Maderę ... Czeladź :D osiągamy cel. Widoki miażdżyły system :) super widoczność więc robimy dłuższy postój po czym stwierdzamy że jak miała być woda to będzie. Nowy cel: Pogoria :) a żeby nie jechać standardowo to Łukasz odkrył drogę alternatywną przez super singla w "rynnie z drzew". Bardzo fajny zjazd :) szkoda ino że butem w kałuże wpadłem :D No nieważne i tak było warto :) Zbiornik osiągamy poprzez Łagiszę oraz Podłosie. Na "trójce" ponownie malutka przerwa i na nowy cel heh. Skoro było w planach wracanie przez Mysłowice i Giszowiec to grzechem by było nie zahaczyć o T3C :) I tak poprzez Dąbrowę Górniczą, Zagórze, Pekin, Klimontów i lekkie kręcenie po mniej lub bardziej znanych zakątkach Sosnowca docieramy do Trójkąta Trzech Cesarzy. Malutki Pitt Stop i kierujemy się już w stronę domów. A że droga pod górkę to Łukasz ponownie kombinuje z trasą. Fajnie wyszło, nowe ścieżki poznane w klimacie night biking heh. Po ciemku docieramy na Rybaczówkę gdzie jeszcze chwilę rozmawiamy i rozjeżdżamy się każdy w swoją stronę :) Podziękował, stary dobry piknikowy wyjazd wyszedł :D
==========================
Długi weekend spożytkowany pozytywnie => 20km z buta, 17km po górach do tego 130km na rowerze. Git :)
========================================
Endo standardowo ucięło początek tj czas leci a kilometry stoją, mniejsza o to - od czego mam Painta :D


Fotki:
Ukochany Park Śląski i slalom gigant pomiędzy maruderami xD

Okolice Parku Rozkówka w Będzinie Grodźcu

Dorotka i widok na Beskidy z Babią Górą na czele :)

Kierunek - Pogoria

Wjazd do singla rynnowego

Będzin Łagisza

Pogoria III

Ostatki "widności" => Trójkąt Trzech Cesarzy na granicy Sosnowca i Mysłowic

========================================================================
Bywa :D


Kategoria Rower

Ponownie Opawskie

  • DST 17.40km
  • Kalorie 2080kcal
  • Aktywność Wędrówka
Niedziela, 14 sierpnia 2016 | dodano: 16.08.2016

A taki spontan wyszedł :-) W sobotę wieczorem telefon od Zientasa z pytaniem czy nie skusze się na szybki wyjazd koronny ;] Po cichu liczyłem na jakąś Ślężę (Masyw Ślęży) lub Wysoką w Pieninach ale Zientary postawiły na góry Opawskie i słynną już Kupę :-D Analiza na szybko i decyzja że w sumie co mi szkodzi, skoro tyłek spod domu zabiorą i pod niego odwiozą to można się skoczyć :-) Droga nawet, nawet zleciała i ok 12.00 meldujemy się w miejscowości Pokrzywna. Akurat z tej strony (miasta) jeszcze nie szedłem a moim kompanom było wszystko jedno :)


Ostatecznie udało się nam ogarnąć taką oto pętelkę ;]


Pokrzywna (346m n.p.m.) - Dolina Bystrego Potoku (355m n.p.m.) - dawna skocznia narciarska - Gwarkowa Perć (400m n.p.m.) - rezerwat przyrody Cicha Dolina - przełęcz Mokra (707m n.p.m.) - Górski Dom Turysty Pod Biskupią Kopą (765m n.p.m.) - Biskupska Kupa :P vel. Biskupia Kopa (891m n.p.m.) - Granica (867m n.p.m.) - przełącz pod Kopą (725m n.p.m.) - Srebrna Kopa (785m n.p.m.) - Złodziejska Droga (580m n.p.m.) - przełęcz pod Zamkową Górą (508m n.p.m.) - Zamkowa Góra (568m n.p.m.) - Szyndzielowa Kopa (533m n.p.m.) - rozdroże pod Szyndzielową Kopą (435m n.p.m.) - Pokrzywna łowisko (329m n.p.m.m.) - Pokrzywna (346m n.p.m.)

Pierw szlak zielony, potem chyba jak patrzę na mapy to odcinek "pożarówki" - bez szlaku a następnie dylemat czy idziemy na szczyt czy jednak odwiedzamy najpierw schronisko. Czarne chmury zdecydowały za nas i tak po ok 20 minutach meldujemy się w schronie :) Czasowo idealnie wyszło bo deszczyk złapał nas ok minuty od celu. Padało całe 5 minut heh ale co daszek to daszek :) Od schroniska do szczytu zostało już nam tylko parę kroków ... wśród tłumów :) Tam relaks wśród miliona osób, degustacja czeskich trunków, niedzielnego rosołku, sałatkosa z tomatosa i ogorkosa i misja dół. Ewelina z Barkiem jeszcze zaliczają wieże - ja się pchać nie chciałem, byłem tam niecałe 3 miesiące temu więc uznałem to za zbędna atrakcję :-) Na powrót wybrałem szlak czerwony gdyż po a) spodziewałem się mniejszej ilości osób na ścieżce a po b) skoro idziemy na pasmo koronne to trzeba zaliczyć też Srebrną Kopę która jest oficjalnie najwyższym szczytem po polskiej stronie. Nie pomyliłem się - starsze panie których była wuchta na szlaku wybierały najkrótsza opcję :) Jedyny dylemat który się pojawił to opcja zejścia spokojnym żółtym lub dalej ciągnąć czerwonym zaliczając jeszcze dwa mniejsze szczyty. Wygrała opcja szczytowa heh. Następnie kierujemy się ku wiosce gdzie omijamy Kinder-imprezę i niebieskim dociskamy do auta :-) Szkoda trochę grzybów (bo były plany zboczyć do lasu i posznupać) ale jak nie ma to nie ma ;/ Powrót do Kato już niestety bardziej monotonny na głodzie do tego więc decydujemy się na postój przed Gliwicami na kotleta i placki na których ... hmmm było więcej soli niż w kopalni w Wieliczce :-D
Wycieczka na plus, dobrze wykorzystana niedziela => widoki mega, pifko wypite i spory ubaw z ekipy ok 10 osób z flaszka Żubrówki :-D Na szczycie owa ekipa pokazała radość choćby Mont Blanc zdobyła :-D i mogę żałować że nie poczekałem jak się skończy akcja bo tekst czy tam ryk "chodźcie do zdjęcia" i odpowiedz jednego "yyyy a ma ktoś aparat?"  bezbłędny :-D
========================
Fotki:
Kto to obliczał - pojęcia nie mam ;/ zawyżone masakrycznie xD

Uroczy początek wśród towarzyszącego nam Bystrego Potoku

Pierwsze widoki i .... "pitt stopy" :D

Pogoda się kaszani więc misja schronisko ;]

Ekipa:

WC z dość dobrym widokiem :D

Szczytek ;]
Zbieraj Zientas zbieraj ... puki możesz :D


Popas :)



I popit :D
Jak to pani określiła slabe pifo, slabe :D


4% faktico licho heheh

I widoczek od kompanów z wieży ;]

I jazda z górki ;]



Dobrze że choć parę drzew zostawili, było kaj szlak namalować ;)

Końcówka i do wozu :)


Teraz trzeba czekać za pogoda bo Tatry ponownie wołają :))
=============================
Olimpiada olimpiadą ale jak kobiety zrobią 10 000km w 1,5h to szacun :D


Kategoria Góry

Tychy

  • DST 54.62km
  • Czas 02:31
  • VAVG 21.70km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 13 sierpnia 2016 | dodano: 13.08.2016



Miał być w sumie Siewierz no ale jak się robi 19-kilometrowy spacer w piątek połączymy z misją kebab i strzałki u Zientasa to się wstaje 14.00 :P Tychy na gibko dla przyzwoitości heh ... jutro górki :)



Szlak:

=============================
I to co lubimy najbardziej czyli ...
Fotek z trasy xD
ul. Zaopusta .... => Wicyj znakuf winnnnnncyj xD 80 metrów 33 znaki JPierd ciekawe kto to będzie wykreślał .....

=========================
I na celu :)



i coś z powrotu ;]

Dobry to był wyjazd, pogoda dopisała choć i tak ...
... Rower ssie ;/ .. jak rany mam takiego lenia do kręcenia że masakra ... no ale do celu czyli 5000km zostało ino 1.55k więc trzeba pedałować heh
===================
Życie, Cóż zrobić :P


Kategoria Rower

Bystra Ławka - ok 2300m n.p.m. (Bystrá lávka)

  • DST 16.28km
  • Kalorie 2859kcal
  • Aktywność Wędrówka
Niedziela, 7 sierpnia 2016 | dodano: 10.08.2016


Nocka znowu zleciała w parę sekund, budzik na 6.15 i o 7.00 wyjeżdżamy na ostatni cel. Wróć ... leń znowu wygrał i wyjeżdżamy jednak o 8.55 :D Ale w sumie bez pośpiechu, na co gonić jak szlak ino lub aż na 15km // 7.30h? :) Śniadanko, herbatka, pakowanie, prysznic i na spokojnie o wyżej wspomnianej godzinie wyruszamy do miejscowości Štrbské Pleso gdzie po godzinie jazdy rozpoczynamy wycieczkę na Bystrą Ławkę.
===============
Na szlaku znowu wuchta wiary (w tym pani która dźwigała rowerek dzieciaka, po co? gdzie? nie wiem, nie wnikam :D) ale i tak chyba lepiej wybraliśmy :) Dlaczego? ponieważ początkowo szliśmy szlakiem który również prowadził na Rysy i wnioskując po ilości aut na parkingach duża ilość osób wybrała właśnie tą opcje xD => tzw. miłego czekania w kolejce na szczyt :D No ale wracając do naszego wyboru idzie się całkiem przyjemnie :) Polacy, Słowacy, Niemcy, Czesi .... Hindusi :D oraz dość duża ilość psów. Jestem w sumie ciekaw (i to nie tylko ja) jak ta ekipa chciała z tymi Haskimi wejść w wyższe partie bo Yorka kumam, do kieszeni i wio hehehe.
My natomiast idziemy sobie spokojnie przez Dolinę Młynicką następnie mijamy kapitalny Wodospad Skok (gdzie robimy małą pauzę) oraz poprzez Pleso nad Skokom docieramy do wyczekiwanej ekspozycji ;] Trzeba się również przyznać do delikatnego kryzysu na podejściu, cóż zrobić starość nie radość ;)) Na całe szczęście chwila przerwy wystarczyła i mogłem dalej ruszyć żeby po chwili zaliczyć ... następną przerwę ;/ Odpowiedzialni słowaccy rodzice postanowili dzieci na łańcuchy zabrać JP! po co do zoo czy do cyrku? ... na łańcuchy kurde. Ehhh o ile jeszcze synek w miarę ogarnął to Katerinka już miała mega źle i szlak się zakorkował w obie strony. Na całe szczęście po przejściu przez przełęcz, dało się "tę imprezę" ominąć tzw. boczkiem, boczkiem - niekoniecznie oficjalną ścieżką :) Dalszy powrót już bez niespodzianek, odwiedzamy Škutnastą polanę oraz Furkotską dolinę i do auta :) Dolna część z puszką w dłoni heh pierw spokojnie przez las potem szutrówka a ludzie i tak się paczą jak bym nie wiadomo co robił :D
===================
Powrót do Kato niestety makabra, wszystko zakorkowane więc uciekamy w boczne drogi ale i tak jedziemy od 17.30 do 23.30 ;/ zatrzymując się jeszcze po paliwo w okolicach Bukowiny Tatrzańskiej oraz dwa razy na jedzenie - pierw w Suchej Beskidzkiej potem w Oświęcimiu. McDonald w tym ostatnim mieście był raczej chybionym pomysłem heh pierdyliard osób z Krupówek chyba na kanapkę przyjechało :D no nic jakoś się dojechało i można podsumowując :)
  • Wyjazd bardzo fajny, dzięki Łukasz ;]
  • prawie 52km w trasie
  • Obaj żyją
  • Słowackie Tatry są o wiele prostsze niż Polskie, trochę kondycji i spokojnie wysokość 2300m n.p.m. się ogarnia
  • Endo wariowało nieźle, Bystrą ławkę łączyłem chyba ze 11 odcinków a do coś dziwnie wysokości maksymalne łapie ;/
  • Czechosłowacy są gadatliwi że jak rany :D
  • Dobrze że nie poszliśmy na Giewont :DDD => https://www.youtube.com/watch?v=oktMfSj4tV4
Fotki:
Trasa i przekrój:


 Skocznie FIS w Štrbskim Plesie

Wierzbówka kiprzyca - przyjemna roślinka, dawała klimat :)

Funfel na wycieczce :D

Wodospad Skok


Turystów trochę mniej :)
W tle prawdopodobnie Hruby vrch


Pogoda sprzyjała zdecydowanie, delikatny wiaterek ino pomagał :)


Capie pleso

Schody a w tle Furkotský štít

Wysoka, byłem :)

Katerinka z troskliwą mamusią xD

Żeby nie było że nic ze szczytu heh
W prawym dolnym rogu mamusia roku :)))


Vyšné Wahlenbergovo pleso

Na szczycie ciągle korek ...

... a my w dół => taki widok towarzyszył nam praktycznie do końca :)

Ciągle telewizory ;/

A tu już zadowolony gdyż w lesie można bezpiecznie otworzyć brofka :D

Widoczek

Jeziorko

I do domku :)


Za dwa tygodnie możliwa powtórka Tater - ino tym razem z Janiolem i Polska strona :)) Oby pogoda była nie gorsza niż na tym tripie ;]
=========================================


Kategoria Góry