Wpisy archiwalne w miesiącu
Grudzień, 2020
Dystans całkowity: | 119.03 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 04:37 |
Średnia prędkość: | 20.29 km/h |
Suma kalorii: | 4972 kcal |
Liczba aktywności: | 5 |
Średnio na aktywność: | 23.81 km i 1h 32m |
Więcej statystyk |
DPD 55/2020 + podsumowanie 2020
-
DST
30.15km
-
Czas
01:28
-
VAVG
20.56km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 29 grudnia 2020 | dodano: 30.12.2020
Na start, chciałbym klasycznie podziękować meteorologom => "MOŻLIWE opady tylko w nocy, między godzinami 2:00 a 6:00 usłyszałem". Wstaje o 5:30, patrzę przez okno - suchutko, OKI, spakowałem plecak, 6:10 wychodzę i ... zaczyna kropić. Dobra, czapka zamiast opaski i można jechać ;]. Taaa można (xD)
Do biura wszedłem mokry jak szczur, więc "na start" wypiłem coś na wzmocnienie - tak na wszelki wypadek heh :P.
W pracy kolejny wkurw (xD), bo gdzie tylko próbowałem przytulić moje mokre ciuchy to ... wyłączali mi kaloryfer. Pogadamy w lato, jak im te klimy popsuje przy +30*C :P => i tak się nimi nie dzielą, więc co mnie to :P.
Na całe szczęście, przez osiem godzin w biurze wszystko nawet fajnie wyschło i mogłem wracać tym razem przez Giszowiec, coby się dobrudzić, i pojechać z czystym (czy ubrudzonym? ¯\_(ツ)_/¯) sumieniem na myjnię.
Choć już było sucho i w sumie w miarę przyjemnie ◉‿◉
Graty dla inżynierów za podjazd dla wózków dziecięcych przy DK-86 <( ̄︶ ̄)>.
O tych nic nie napiszę
A tu już czyścioch ...
... I Kolejarz "z łysym" :P
Prostsza część za mną xD
========================
Podsumowanie grudnia se daruje :P
========================
W kwestii podsumowania 2020r, to zacząłem jeździć "ala Trollking" już ... pierwszego stycznia :D. Chęci na codzienne kręcenie skończyły mi się jednak ... drugiego dnia tego roku :DDD.
DPD zacząłem 10.01 <= taką jazdą, a skończyłem dzisiaj. Finalnie zatrzymując się na liczbie 55,5, czyli o pięć i pół raza więcej, aniżeli co roku planuje ;]. Miody ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ.
A tak to pierwsza pięćdziesiątka miała miejsce dzień po walentynkach, wycieczką z Łukaszem na Chudów, później coś się jeździło, nastąpiły psie (smutne i szczęśliwe) sprawy, kocie ruje i sterylizację ...
(u Majkosa oczywiście wsio oki :P)
...i uderzyła w nas pandemia. Między jednym dojazdem rowerem (3x 5dni - sępienie na miesięcznym :P) do pracy a drugim, udało mi się jeszcze pojechać z Filipem na Palowice i wykonać ... Tour de Piotrowice :D
Na tym wyjeździe pyknął mi pierwszy 1000km w tym roku ;]. Później dalej kręciłem - więcej do Szopienic i nazot, bo i lasy zamknięte i ogólna panika heh. Były też dwie pany (moja na Kłodnickiej i Gochy - o tu, więcej my chyba z SiS nie jeździli), czyli tak samo jak z Diobłem z którym to ino o tu przejechałem kawałek xD. Przed tą wycieczką jednak też się coś (prócz "miliona" DPD) działo => znaleźliśmy m.in. z Łukaszem cmentarz na Wesołej, wykonaliśmy dziewicze testy nowego roweru od Marzeny ...
... byłem w Tychach (xD), a pod koniec kwietnia odezwał się kolega Phanton, który to "pomęczył" trochę wycieczkami po-pracowymi. Takimi jak np to lub o ten wyjazd, gdzie pękła mi pierwsza rowerowa setka ...
... a zaraz po niej (ponownie w Tychach), na liczniku pojawiły się cyferki: dwa i trzy zera ;].
Nastał czerwiec, jakieś kolejne DPD, i poznałem Jarka i jego słynny kijek :D
Szkoda że ino raz jechaliśmy razem - zdecydowanie do nadrobienia w 2021r. :). A skoro już jesteśmy przy czerwcu to nie mogło się obyć bez klasyka na Bieruń (częściowo z Marzeną i Łukaszem, którzy to chwile później ratowali kitku) a później popsułem manetkę i ponownie nie wiadomo z czego strzeliły trzy tysiące ...
... heh :D.
Dalej był już lipiec zaczęty od Pszczyny, pokarmiłem biednego kotka na Klemensie, Oświęcim z Łukaszem, Imielin oraz samotne kręcenie się po Mikołowach, Bujakowach i Zabrzach.
W sierpniu pierw sympatycznie (+31*C) topiłem się w biurze, popatrzyłem se na Tour de Polonge ...
... a parę dni później mogliśmy testować nowy rower Łukasza ;]. Po tej wycieczce zaczęły się komplikację z fachowcem od łazienki, ale też pojechałem na grilla do Dąbrowy Górniczej, po którym to, reszta jest wam raczej znana :). Chwilę później podczas wycieczki z Filipem po Leśnej Rajzie pykło 4k km - więc już było blisko :).
Ostatni tysiąc zaczął się od podjazdu (i wpychania) Szkodnika na ...
... górę Żar, a później nastąpił urlop i objeżdżanie okolic Augustowa gdzie ... no drwali nie pozdrawiamy :P. Końcówka to jakieś orzeszki, Rybnik z kontuzją, hałda Ziemowit ...
... dobijając do 5000km podczas wycieczki na Racibórz :)
Niby nie lubię pisać tych podsumowań (czasochłonne to), ale choć można fajnie powspominać ^_^. Trochę się dziwiłem skąd te cyferki powstały, a teraz ... no ino trochę mniej się dziwie heh. Nie było nocnego, nie było Krakowa, Częstochowy, Wisły, Bielska (pozdro Łukasz), była za to cała masa ognisk - co szanuję heh.
Kończąc trochę statystyk: kleszcze ino trzy (ole!!), wyjazdów ponad stukilometrowych - 10, wpisów (góry + rower) - 146 (23+123), średnia z roweru - 20,99km/h ;]
Suma KaeMów:
Mapka Południowa:
Inne są na końcu tego wpisu => http://lapec.bikestats.pl/1898247,DPD-462020-Kato....
I moja topka:
1. MIŁOŚĆ - temperatura idealna, w brzuszku pizza z PIZZY HUT, ideał => http://lapec.bikestats.pl/1882490,W-koncu-znalazle...
2. Najlepsze w tym roku zaspanie do pracy :)))) => http://lapec.bikestats.pl/1855569,zaSpiochowa-Setk...
3. Leśnie z Filipem => http://lapec.bikestats.pl/1885788,LR-Bibiela-GS-4k...
4. Pszczyna ... z powózką na końcu :D => http://lapec.bikestats.pl/1867466,Pszczyna-na-szyb...
5. Siewierz - ot, tak => http://lapec.bikestats.pl/1859639,Siewierz.html
Jeszcze chodzone na dzień 30.12.2020
Cele na przyszły rok? Hmmm 50x DPD, 5000km rowerem i 3000km z buta - czego się spodziewaliście? :P <( ̄︶ ̄)>.
=========
3mta się ciepło!!
:PPPPPPP
... I Kolejarz "z łysym" :P
Prostsza część za mną xD
========================
Podsumowanie grudnia se daruje :P
========================
W kwestii podsumowania 2020r, to zacząłem jeździć "ala Trollking" już ... pierwszego stycznia :D. Chęci na codzienne kręcenie skończyły mi się jednak ... drugiego dnia tego roku :DDD.
DPD zacząłem 10.01 <= taką jazdą, a skończyłem dzisiaj. Finalnie zatrzymując się na liczbie 55,5, czyli o pięć i pół raza więcej, aniżeli co roku planuje ;]. Miody ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ.
A tak to pierwsza pięćdziesiątka miała miejsce dzień po walentynkach, wycieczką z Łukaszem na Chudów, później coś się jeździło, nastąpiły psie (smutne i szczęśliwe) sprawy, kocie ruje i sterylizację ...
(u Majkosa oczywiście wsio oki :P)
...i uderzyła w nas pandemia. Między jednym dojazdem rowerem (3x 5dni - sępienie na miesięcznym :P) do pracy a drugim, udało mi się jeszcze pojechać z Filipem na Palowice i wykonać ... Tour de Piotrowice :D
Na tym wyjeździe pyknął mi pierwszy 1000km w tym roku ;]. Później dalej kręciłem - więcej do Szopienic i nazot, bo i lasy zamknięte i ogólna panika heh. Były też dwie pany (moja na Kłodnickiej i Gochy - o tu, więcej my chyba z SiS nie jeździli), czyli tak samo jak z Diobłem z którym to ino o tu przejechałem kawałek xD. Przed tą wycieczką jednak też się coś (prócz "miliona" DPD) działo => znaleźliśmy m.in. z Łukaszem cmentarz na Wesołej, wykonaliśmy dziewicze testy nowego roweru od Marzeny ...
... byłem w Tychach (xD), a pod koniec kwietnia odezwał się kolega Phanton, który to "pomęczył" trochę wycieczkami po-pracowymi. Takimi jak np to lub o ten wyjazd, gdzie pękła mi pierwsza rowerowa setka ...
... a zaraz po niej (ponownie w Tychach), na liczniku pojawiły się cyferki: dwa i trzy zera ;].
Nastał czerwiec, jakieś kolejne DPD, i poznałem Jarka i jego słynny kijek :D
Szkoda że ino raz jechaliśmy razem - zdecydowanie do nadrobienia w 2021r. :). A skoro już jesteśmy przy czerwcu to nie mogło się obyć bez klasyka na Bieruń (częściowo z Marzeną i Łukaszem, którzy to chwile później ratowali kitku) a później popsułem manetkę i ponownie nie wiadomo z czego strzeliły trzy tysiące ...
... heh :D.
Dalej był już lipiec zaczęty od Pszczyny, pokarmiłem biednego kotka na Klemensie, Oświęcim z Łukaszem, Imielin oraz samotne kręcenie się po Mikołowach, Bujakowach i Zabrzach.
W sierpniu pierw sympatycznie (+31*C) topiłem się w biurze, popatrzyłem se na Tour de Polonge ...
... a parę dni później mogliśmy testować nowy rower Łukasza ;]. Po tej wycieczce zaczęły się komplikację z fachowcem od łazienki, ale też pojechałem na grilla do Dąbrowy Górniczej, po którym to, reszta jest wam raczej znana :). Chwilę później podczas wycieczki z Filipem po Leśnej Rajzie pykło 4k km - więc już było blisko :).
Ostatni tysiąc zaczął się od podjazdu (i wpychania) Szkodnika na ...
... górę Żar, a później nastąpił urlop i objeżdżanie okolic Augustowa gdzie ... no drwali nie pozdrawiamy :P. Końcówka to jakieś orzeszki, Rybnik z kontuzją, hałda Ziemowit ...
... dobijając do 5000km podczas wycieczki na Racibórz :)
Niby nie lubię pisać tych podsumowań (czasochłonne to), ale choć można fajnie powspominać ^_^. Trochę się dziwiłem skąd te cyferki powstały, a teraz ... no ino trochę mniej się dziwie heh. Nie było nocnego, nie było Krakowa, Częstochowy, Wisły, Bielska (pozdro Łukasz), była za to cała masa ognisk - co szanuję heh.
Kończąc trochę statystyk: kleszcze ino trzy (ole!!), wyjazdów ponad stukilometrowych - 10, wpisów (góry + rower) - 146 (23+123), średnia z roweru - 20,99km/h ;]
Suma KaeMów:
Mapka Południowa:
Inne są na końcu tego wpisu => http://lapec.bikestats.pl/1898247,DPD-462020-Kato....
I moja topka:
1. MIŁOŚĆ - temperatura idealna, w brzuszku pizza z PIZZY HUT, ideał => http://lapec.bikestats.pl/1882490,W-koncu-znalazle...
2. Najlepsze w tym roku zaspanie do pracy :)))) => http://lapec.bikestats.pl/1855569,zaSpiochowa-Setk...
3. Leśnie z Filipem => http://lapec.bikestats.pl/1885788,LR-Bibiela-GS-4k...
4. Pszczyna ... z powózką na końcu :D => http://lapec.bikestats.pl/1867466,Pszczyna-na-szyb...
5. Siewierz - ot, tak => http://lapec.bikestats.pl/1859639,Siewierz.html
Jeszcze chodzone na dzień 30.12.2020
Cele na przyszły rok? Hmmm 50x DPD, 5000km rowerem i 3000km z buta - czego się spodziewaliście? :P <( ̄︶ ̄)>.
=========
3mta się ciepło!!
:PPPPPPP
Kategoria Rower
Psia Łąka (828m)... bez orientacji (xD) + górskie podsumowanie 2020
-
DST
12.48km
-
Kalorie 2283kcal
-
Aktywność Wędrówka
Niedziela, 27 grudnia 2020 | dodano: 28.12.2020
Trochę mnie tu nie było, ale jak to zwykle bywa przy końcu roku, rozważam sens pisania tego czegoś heh xD. Poza tym wylądowałem na "pracy zdalnej" na 3 dni, zmokłem w terenie na DK-81, no i święta były trochę inne niż dotychczas ...
... bo trzeba było po rodzicach "pojeździć" :P.
I to właśnie między wizytą u moich rodziców, a wizyta u Magdy, odezwał się Łukasz z chęcią obgadania opcji pojechania z dziewczynami w góry. Sugestia? (patrząc po prognozach pogody) jak najbardziej słuszna, ale sprawa miała jednak drugie dno ...
... jedno nazwisko choć proste do zaszyfrowania :DD.
Dziękujemy za zaproszenie i sorki za taką skromność na stole - przygotowani nie byliśmy/ok!! nie byłem ;) :P.
Spotkaliśmy się w drugi dzień świąt, coś się wypiło, a następnego dnia rano [po tym, jak ktoś prawie dostał zawału od mojego (no prawie :D) niezawodnego budzika :P], mogliśmy chwilę po godzinie 8:30, wyruszyć w drogę w kierunku Kóz Małych. Nie obyło się oczywiście bez Morfeusza, ale i tym razem ... bez sklepu z płazem w logo (・o・). Dziwne rzeczy się dziać zaczynają (brak otwartych sklepów heh), co oczywiście nie oznaczało, że nie mieliśmy z Łukaszem po jakimś Izobronku skitranym :D. Gorzej że bez słonecznika (no kolega jedno ziarenko w kieszeni znalazł :D) byliśmy xD.
Co do samego wyboru trasy, to też nie kombinowaliśmy zbytnio => moją drugą połówkę jeszcze czeka wizyta w Decathlonie, po jakieś w miarę normalne górskie buty i ciuchy więc postanowiliśmy iść ino(?) na (C)Hrobaczą Łąkę. Ot tak, bo dojazd szybki (ok 1h), szlak w miarę płaski (taaa), i ogólnie bez pośpiechu mogliśmy sobie na spokojnie poszukać zimy ◉‿◉.
Na pewno szkoda trochę Rysianki, bo widok z kamerki prezentował się o tak: ...
... ale co zrobić - zniechęcać nie zamierzyłem ;).
===============
Zaparkowaliśmy pod kościołem i ruszamy ku górze. Od samego początku, dało się wyczuć że nie będziemy jedynymi ssakami na tym szlaku bo co chwilę szedł ktoś z psem heh. Dobrze, bo przecież czemu nie?
Bez pośpiechu dotarliśmy pierw do przełęczy u Panienki, a następnie zostało nam ino pół godziny "iścia" na szczyt. Na nim jakaś szybka sesja fotograficzna i nazot ... do Panienki xD. Były jeszcze plany schroniskowe, ale podawali tylko na wynos - bez sensu więc xD.
Żeby nie było jednak aż tak nudno, to postanowiliśmy zejść ze szlaku do źródła maryjnego. Żenada (xD), ale choć z Łukaszem mogliśmy zobaczyć punkt orientacyjny dla zawodników biegających w jakich zawodach. I wcale nie jestem okropny!! Już piszę - tam był znak SZ. Nie dziękujcie, wszyscy których mijałem i co szukali :DD.
Druga część wycieczki to raczej część płaska i można było na spokojnie pogadać i rozkoszować się tą porą roku, która to powinna se zostać w górach :P. Piwko - Gaiki (808m n.p.m.) - i w dół => na całe szczęście obyło się bez ofiar w ludziach i pośladkach :D. Po zejściu do miasta, szybka droga przez nie i do auta => kobiety do przodu (i jedna do kierowania :D), faceci (wypatrujący sklepu) do tyłu :P. Reszta to klasyk :D. Podziękował i za towarzystwo i za gratisowy przejazd :* heheh :D.
Trasa:
Filmik :P
Fotki:
Początek - tam idziemy ;]
Trasa:
Filmik :P
Fotki:
Początek - tam idziemy ;]
:PPPP
Rura (xD) w górę
W końcu trochę zimowo ;]
Przełęcz u Panienki ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ (739m n.p.m.) + (patrz flaga) warunki wietrzne ;]
Widoczek - średnio mi ta fotka wyszła ;/
I pierwsze (lecz nieostatnie, bo dzielnie szła) wspólne szczytowanie z eM :D
Na powrocie (dublowaliśmy odcinek) - opisywane źródełko maryjne ...
... no bez szału :D
Idziemy dalej - zimowo :)
Ciiiii :DDD
Tak, Magdę czeka Decathlon wkrótce :D
Ostatnia fotka "z góry"
I schodzimy => ciekawe toto :P
Ogólnie w klimacie ;]
Śliskość ...
... i dwa światy :)
Bobry (╯ರ ~ ರ)╯︵ ┻━┻ pfff!!
I to by było na tyle - zakochańce (◍•ᴗ•◍)❤ w mieście ;]
Chwile przed tą fotką miałem (na całe szczęście kontrolowany) poślizg na lodzie - nie wnikajcie dlaczego :P
Dyć :PPP
======================
Co do podsumowania rocznego, to najważniejszy cel udało się osiągnąć => Marzena z Gochą wlazły na Rysy ^_^. A co do innych celów, to niestety po raz kolejny nie udało się ogarnąć Karkonoszy => w przyszłym roku myślę że to będzie mój główny cel ;].
A tak to wszystko zaczęło się już czwartego stycznia samotnym wyjazdem na Orłową, skończyło wczoraj powyższym wpisem - w sumie 22 wycieczki na łączną długość prawie 400 km :). Zimowy się udał, Tatry trzy razy wpadły, były też wycieczki trochę do zapomnienia czyli: Czantoria z Poznaniem, Wisła z Zientasem, Kozia z Diobłem, Staw Smreczyński z Janiolem, czy drugi szlak na w/w zimowym - o ten :P.
Rysianki (mój ulubiony schron) były dwie, z czego ta niedawno była taka se, a ta z początku roku to już miód zima ;]
Nie można też zapomnieć o tym, że Marshall był debiutancko w górach => http://lapec.bikestats.pl/1875590,Debiutanckie-gor... :).
Poza tym to "wpadły" klasyki takie jak: Szyndzielnia, Babia (ze zmierzłym Łukaszem :P) Góra, Malinowska Skała, przełęcz Salmopolska i .... dzień po otwarciu lasów, przez miłościwie nam rządzących Magurka :D
Mapka (bez Słowacji):
Najładniejsze zdjęcie to bankowo to ze wschodu słońca na Słowacji ;]
Topka Beskidzka:
1. Bezapelacyjnie wygrywa wycieczka na Gorc i Ćwilin - wszystko mi pasowało tam :) => http://lapec.bikestats.pl/1856908,Gorc-1228m-npm-C...
2. Zaskoczenie jak nic, bo na drugim miejscu znalazła się ... nudna i często odwiedzana Barania Góra. Byłem tam milion razy, ale wtedy po prostu miałem paskudny humor, byłem zalatany, zmęczony, a i zimy w mieście nie było => http://lapec.bikestats.pl/1825280,Z-Czarnej-na-Bar...
3. Też lekkie zdziwienie bo na trzecim miejscu znalazła się Kiczera koło góry Żar.Czemu? Ot tak :P => http://lapec.bikestats.pl/1845226,Dla-spokoju-Jano...
Topka wyższo-górska ;]
1. Grześ ;]. Jednak ta wycieczka mi się najbardziej podobała, bo był to początek zimowego, więc i człowiek zrelaksowany, i zadowolony, a i ludzi na szlaku malutko :) => http://lapec.bikestats.pl/1822115,13-SZT-Grzes-Luc...
2. No Rysy - i tu nie ma co dodawać :P => http://lapec.bikestats.pl/1877423,Rysy-2501m-npm-n...
3. Kościelec - trochę za dużo ludzi było, ale też godnie :P => http://lapec.bikestats.pl/1893504,Koscielec-2155m-...
Tyle - szkoda że ani razu się nie udało pod namiot w tym roku pojechać. Na całe szczęście i Magda nie wyklucza takiego noclegu, a i Diobeł już na lato powinien dojść do siebie - nadrobimy, prawda Marzena? :P.
Oki, bo zanudzam - jak byśmy się nie czytali to wszystkiego dobrego w nowym roku :) Oby był lepszy niż ten, choć czy ja wiem ...
==============================
BTW: :PPP
... no bez szału :D
Idziemy dalej - zimowo :)
Ciiiii :DDD
Tak, Magdę czeka Decathlon wkrótce :D
Ostatnia fotka "z góry"
I schodzimy => ciekawe toto :P
Ogólnie w klimacie ;]
Śliskość ...
... i dwa światy :)
Bobry (╯ರ ~ ರ)╯︵ ┻━┻ pfff!!
I to by było na tyle - zakochańce (◍•ᴗ•◍)❤ w mieście ;]
Chwile przed tą fotką miałem (na całe szczęście kontrolowany) poślizg na lodzie - nie wnikajcie dlaczego :P
Dyć :PPP
======================
Co do podsumowania rocznego, to najważniejszy cel udało się osiągnąć => Marzena z Gochą wlazły na Rysy ^_^. A co do innych celów, to niestety po raz kolejny nie udało się ogarnąć Karkonoszy => w przyszłym roku myślę że to będzie mój główny cel ;].
A tak to wszystko zaczęło się już czwartego stycznia samotnym wyjazdem na Orłową, skończyło wczoraj powyższym wpisem - w sumie 22 wycieczki na łączną długość prawie 400 km :). Zimowy się udał, Tatry trzy razy wpadły, były też wycieczki trochę do zapomnienia czyli: Czantoria z Poznaniem, Wisła z Zientasem, Kozia z Diobłem, Staw Smreczyński z Janiolem, czy drugi szlak na w/w zimowym - o ten :P.
Rysianki (mój ulubiony schron) były dwie, z czego ta niedawno była taka se, a ta z początku roku to już miód zima ;]
Nie można też zapomnieć o tym, że Marshall był debiutancko w górach => http://lapec.bikestats.pl/1875590,Debiutanckie-gor... :).
Poza tym to "wpadły" klasyki takie jak: Szyndzielnia, Babia (ze zmierzłym Łukaszem :P) Góra, Malinowska Skała, przełęcz Salmopolska i .... dzień po otwarciu lasów, przez miłościwie nam rządzących Magurka :D
Mapka (bez Słowacji):
Najładniejsze zdjęcie to bankowo to ze wschodu słońca na Słowacji ;]
Topka Beskidzka:
1. Bezapelacyjnie wygrywa wycieczka na Gorc i Ćwilin - wszystko mi pasowało tam :) => http://lapec.bikestats.pl/1856908,Gorc-1228m-npm-C...
2. Zaskoczenie jak nic, bo na drugim miejscu znalazła się ... nudna i często odwiedzana Barania Góra. Byłem tam milion razy, ale wtedy po prostu miałem paskudny humor, byłem zalatany, zmęczony, a i zimy w mieście nie było => http://lapec.bikestats.pl/1825280,Z-Czarnej-na-Bar...
3. Też lekkie zdziwienie bo na trzecim miejscu znalazła się Kiczera koło góry Żar.Czemu? Ot tak :P => http://lapec.bikestats.pl/1845226,Dla-spokoju-Jano...
Topka wyższo-górska ;]
1. Grześ ;]. Jednak ta wycieczka mi się najbardziej podobała, bo był to początek zimowego, więc i człowiek zrelaksowany, i zadowolony, a i ludzi na szlaku malutko :) => http://lapec.bikestats.pl/1822115,13-SZT-Grzes-Luc...
2. No Rysy - i tu nie ma co dodawać :P => http://lapec.bikestats.pl/1877423,Rysy-2501m-npm-n...
3. Kościelec - trochę za dużo ludzi było, ale też godnie :P => http://lapec.bikestats.pl/1893504,Koscielec-2155m-...
Tyle - szkoda że ani razu się nie udało pod namiot w tym roku pojechać. Na całe szczęście i Magda nie wyklucza takiego noclegu, a i Diobeł już na lato powinien dojść do siebie - nadrobimy, prawda Marzena? :P.
Oki, bo zanudzam - jak byśmy się nie czytali to wszystkiego dobrego w nowym roku :) Oby był lepszy niż ten, choć czy ja wiem ...
==============================
BTW: :PPP
Kategoria Góry
DPD 54/2020
-
DST
30.98km
-
Czas
01:32
-
VAVG
20.20km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 15 grudnia 2020 | dodano: 15.12.2020
Jakieś chochliki dziś w nocy działały, albo inne siły nieczyste? Zasnąłem chwile przed 01:00 w nocy, a o 05:05 byłem jak nowo-narodzony, z całkowicie naładowanym akumulatorem xD. Wina tego
Plecak spakowałem, kota ogarnąłem, i po szybkim zerknięciu co się dzieje "na zewnętrznym" (mgła), postanowiłem ruszyć do roboty trochę wcześniej niż zazwyczaj, bo już chwilę po godzinie 06:00. Dobra to była decyzja, bo i mogłem pojechać sobie trochę inaczej niż zwykle => czyli: przez ul. Gawronów ...
... Meteorologów ...
... skontrolować prace nad (po co??) DDR-ką na ulicy Lotnisko ...
... i nawet na koniec zdążyłem cyknąć fotkę zjeżdżalni (:DDDD) w Parku Olimpijczyków w Szopienicach ;]
Beboków nie zauważono :P
Po pracy temperatura nie skoczyła za bardzo w stosunku do porannego Ziobry. Dalej zero, dalej dość średnio sympatycznie, ale choć stópki mi aż tak bardzo nie zmarzły ;). Wracać przez las mi się jednak nie widziało i pojechałem sobie przez D3S ^_^.
Tam pierw zobaczyłem że morsom (o tu, poniżej, na plaży) postawili ...
... znak zakazu kąpieli (xD), a później z eskortą policji (nic nie zrobiłem!!) ...
... pojechałem prosto (przed Ligotę) do kitku (=^・ェ・^=) :P.
==========
Jutro pociąg, bo skończyły mi się grube fuzekle :P. Ewentualnie sranki ... ale póki co nie zapowiadają u nas śniegu heh :DDD
Jutro pociąg, bo skończyły mi się grube fuzekle :P. Ewentualnie sranki ... ale póki co nie zapowiadają u nas śniegu heh :DDD
Kategoria Rower
Rysianka (1271m n.p.m.) po raz kolejny ;]
-
DST
12.90km
-
Kalorie 2689kcal
-
Aktywność Wędrówka
Sobota, 12 grudnia 2020 | dodano: 14.12.2020
Skrzynka najlepsza, a kocyk był w praniu :))). Tyle tytułem wyjaśnienia powitałki, a co do genezy tego wyjazdu, to nasuwa się tylko jedna osoba: Marzena :D. Koleżanka pochwaliła się naprawą pewnej rzeczy w aucie, a na moją sugestie że wypadałoby to przetestować w górach, odpowiedziała ino że ona nie, ale zapyta narzeczonego. Łukasz oddzwonił ... po około dwudziestu sekundach :DDD. Pozostało więc tylko odezwać się do Diobła (od którego chwilę wcześniej wróciłem) i w takim oto trzyosobowym składzie, wyruszyliśmy w okolicach godziny 8:00 rano z Piotrowic do miejscowości Złatna w Beskidzie Żywieckim
◉‿◉.
Normalnie pewnie byśmy pojechali do Żabnicy, ale i dzień krótki, i była misja pt: Andrzej (wrócimy do tego na końcu), a i popołudniu przejeżdżała do mnie moja luba - czasu więc za dużo nie było ;).
Droga (2h) nawet dość płynnie zleciała i mogliśmy (po odwiedzeniu sklep z płazem w logo, piekarni i zaparkowaniu), ruszyć na jak się by mogło wydawać ... szybki, krótki, i prosty szlak. Szło się jednak mozolnie, ale ciągle do góry ◉‿◉. Weszliśmy pierw na Halę Lipowską, następnie na tytułową Rysiankę, i zeszliśmy (Diobeł sam chciałeś!! :P) przez Trzy Kopce do żółtego szlaku który to przez fakt że Marcin jest ciągle kontuzjowany, trochę nam wydłużył czas schodzenia :D.
Po tym odcinku jużz bez komplikacji doszliśmy do auta, gdzie po przejechaniu około 13km, zawitaliśmy u mojego starego znajomego Andrzeja w dolinie Danielki ;). Tam (niestety bez fotek) chwila na "małego owocowego" (z pustymi rękami w gości przecież nie przyjadę xD) i po upewnieniu się że ciągle jestem tam mile widziany, mogliśmy wracać.
Miał być to wyjazd typowo rekreacyjny, a jednak w niedzielę miałem łydki masowane - starość czy jak? XD. A co do Pani masażystki, to uzyskałem zgodę na publikację wizerunku hipotetycznej, przyszłej pani Ł. ;)
Czasem ino kota podkrada, ale to dobrze - sama też przecież jest kociarą heh :D.
Najważniejsze jednak jest to, że Magdalena lubi chodzić => Gocha z Marzeną będą mieły na wiosnę koleżankę na szlaku ←_← :-).
Wracając do naszego wyjazdu to => trasa:
I fotki:
Początkowy odcinek dawał złudne nadzieję, że będzie ładna zima na górze :/.
Tam szliśmy najpierw ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ
Brak badyli (pfff - gardzę i tak) otworzył widoki
Do góry!!!. Łukasz na całe szczęście nie zapomniał o słoneczniku ◉‿◉
Schronisko na Hali Lipowskiej ...
... i widoczek ^_^
Rysianka i prawie poza klasyczna
Taterniki "otwarte" <( ̄︶ ̄)>
Popas w schronisku STOP, stolików brak STOP, a Panu musiałem głowę uciąć, bo nie wyraził zgody - znaczy się nie pytałem :P.
Ekipa pandemiczno-wyjazdowa :-)
Poza klasyczna ;)
BTW:
I też klasycznie => musieliśmy se cyknąć fotkę w kamerce :p
W dół szlakiem granicznym
Jeden z dwóch "koszmarów" Diobła xD
A tu z Łukaszem, myśleliśmy że zamoczymy sobie stópki - no ale niestety ... drwale :-(. Kij im w silnik i piłę mechaniczną!!
I już przy aucie => chwilę przed nim było genialne miejsce na ognisko, ale nam się niestety śpieszyło XD.
A powrót nastąpił w takich oto warunkach. Szacun dla kierowcy za bezpieczne dowiezienie nas do domu!!
Morfeusz? Yyyy? Obecny :D
===========
A w domu ...
... klasycznie :DDD
Dzięki Panowie i do kolejnego!! ;)
PS: a wcale że nieprawda /ᐠ。ꞈ。ᐟ
:PPPPPPPP
Kategoria Góry
DPD 53/2020
-
DST
32.52km
-
Czas
01:37
-
VAVG
20.12km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 9 grudnia 2020 | dodano: 09.12.2020
Każdy chyba tęskni za zielenią c'nie? Majka choć cząstkę jej dostała i w ramach podziękowania ... aż mi się rzygała na słuchawki. Dziękuję, na zdrowie heh xD.
==========
W związku z tym, że na dworze jest tak jak jest, zrobiłem sobie spokojne dwa tygodnie przerwy od kręcenia, nadrabiając przy okazji zaległości towarzyskie, serialowe oraz kilometry butne ;]. Przy sporym udziale osób których imiona zaczynają się na "Ma" (Marzena, Małgosia vel Gocha, Magda, Marcin vel Diobeł) i Łukasza (następnym razem jedna będzie na cienkim - obiecuje :DDD) nie było najmniejszych problemów, coby dokończyć ostatni z moich celów założonych na ten rok. Wychodzona na dzień 08.12 została taka oto ilość KaeMów ...
... i pewno się na tym nie skończy ;] :P.
===============================
Oki, do spraw rowerowych:
W DPD celowałem już gdzieś od tygodnia, ale zawsze coś przeszkadzało ...
... i nawet nie chodziło jakoś specjalnie o temperaturę, ale bardziej, o śliskość na drogach pfff.
Wczoraj jednak przed spaniem, przeanalizowałem prognozy i wyszło że jest duża szansa na w miarę komfortową jazdę. Wstałem, spakowałem zrobione wczoraj tosty, dwie pary gaci na tyłek, skarpetki w śnieżynki na giry (:P) i ruszyłem. Na "dzień dobry" klasycznie se popłakałem (wiatr w oczy), pooglądałem sobie zaparkowane auta których szyby nadawały się skrobania, a temperatura lekko na minusie spowodowała ...
(BTW: nie, nie to :P)
... ino (na całe szczęście) zmarznięte trochę stópki :))).
Dobrze że wyjechałem chwile wcześniej, bo mogłem i cyknąć fotkę koło OBI ...
... ostrożniej niż zwykłej przejechać D3S, zahaczyć bonusowo o Burowiec, a na koniec jeszcze uwiecznić kościół w Szopienicach za którym to znajduje się mój zarząd ;]
Osiem służbowych godzin spłynęło płynnie i szybko i mogłem wracać, mając w plecaku dodatkowy darmowo-degustacyjny (0,7l xD) płyny balast.
Z trasą oczywiście nie kombinowałem (zapomniało się ocieplić) i po przejechaniu Lwowskiej, zobaczyłem co słychać na Nikiszu ...
... i klasycznie (przez Giszowiec, smutny i mroczny las ...
... i Ligotę) dojechałem do bazy 〜(꒪꒳꒪)〜.
A w domu nastąpiło próbowanie próbowanie punchu?? ...
... dobra po polskiemu: ponczu korzennego z dodatkiem (oczywiście o legalnym stężeniu poniżej 0,2% THC) ... konopnym xD. Trzeba to było podgrzać do około 60*C i się degustować. Hmmm? => nawet niezłe (może przez to że ciepłe ¯\_(ツ)_/¯ xD) ale zdecydowanie wolę piwo ;). Reszta z fotki powyżej oczywiście czeka na chętnych na degustację heh. Mam zaznaczone że to naturalne i dłużej niż 7 dni stać nie może ◉‿◉ => spieszyć się więc ;) :P.
========================
Na koniec dzisiejszego dnia, ino malutki (choć trochę smutny) śmieszek związany troszkę z ostatnim zagadnieniem :P
===========================
Wypadałoby chyba podsumować miesiąc, ale ... se odpuszczę xD
Chodzonego (jak widać powyżej) było ino w normie, choć do mistrza mi jednak sporo brakuje:
:DDDDDDD
Pozdro i do kolejnego ... nie wiem kiedy :P. Jutro rano deszcz ze śniegiem xD. Kwietniu przychodź szybko!!
Kategoria Rower