Lapec prowadzi tutaj blog rowerowy

Rowerowo-górski blog cyniczno-ironiczny ;]

Debiutanckie górki z Marshallem

  • DST 11.33km
  • Kalorie 1874kcal
  • Aktywność Wędrówka
Niedziela, 26 lipca 2020 | dodano: 27.07.2020



Co do genezy powitałki, to Majka miała troszkę stresujący poranek heh. Gocha posiadająca klucze do mojego domostwa (tak jak ja do jej), postanowiła dopilnować tego, cobym na bank wstał z wyra i nie zaspał na pociąg :D. Budzik miałem nastawiony na 08:00, a Siorka z psem przyszli o 07:55 i zostali na "dzień dobry" ... ofuczeni przez kota :D. Co prawda później pitła pod skrzynkę, następnie została zamknięta w kiblu, a na końcu za namową Siorki wylądowała (jak widać) na górze drapaka. Co się jednak najeżyła, to jej heh :). Kot obronny normalnie :D



Jeżeli chodzi o góry, to z Gochą umówiliśmy się już w piątek. Mając na uwadze fakt, że w sobotę będziemy z Janiolem u Kęsego w Mysłowicach, to domyślałem się jak to się może skończyć (%。 :D), i że z roweru i tak nic nie wyjdzie heh. Promile i pizza górą, GieKSa yyy dołem, ale o tym już pisałem i nie mam zamiaru się znowu denerwować. Jutro (wtorek) baraż (jeden z dwóch - finałowy ewentualnie w piątek) o 20:05. Oczekiwania? Brak, są daremi xD.

Co do samej wycieczki, to tak jak pisałem, Gocha zjawiła się u mnie przed 8:00 rano i po szybkich klachach udaliśmy się na dworzec w Piotrowicach, skąd o 8:51 odjeżdżał pociąg do Zwardonia. Minus był taki, że podstawili krótki skład, ale przynajmniej pozwolili usiąść w strefie zamkniętej przez wirusa i Marshall mógł komfortowo (na końcu składu) pierwszy raz przejechać się pociągiem <( ̄︶ ̄)>.

Trochę ponad godzina jazdy szybko minęła (chodź pociąg miał 10 minut spóźnienia), ale w tym miejscu muszę napisać że małe, ukraińskie dziecko o wiele lepiej orientowało się w sprawach maseczek, aniżeli większość Januszy i Grażyn z kicholami na wierzchu xD. W drodze powrotnej było to samo - ale to już stwierdziłem że też olewam i pojadłem se popcornu jak nikt nie widział :-P.

Dobra, bo to miał być szybki, krótki wpis a ... wychodzi jak zawsze heh.

Wysiedliśmy w Wilkowicach-Bystrej i cóż, sklep, i rura w górę. Średnio lubię ten odcinek Beskidów: bo po a) przechodzony, po b) mało widokowy, a po c) stromy heh. No ale zawsze było tam dużo jagodzin, więc pojechaliśmy :].

Szło się jednak mega przyjemnie, ludzi nie za dużo (jagód w sumie też pfff) i w sumie to była tylko jedna "atrakcja", a był nią ... Marshall :D. Piesek spuszczony ze smyczy witał się z wszystkimi na szlaku i bez marudzenia dawał się wszystkim głaskać ▼・ᴥ・▼ heh. No normalnie towarzyski jak nie wiem co :D. Gocha trafiła idealnie, tak samo zresztą jak ja z moim kotem heh.

Góra, sklep, schron, dół i w sumie samego szlaku nie ma co opisywać :P. Około kilograma jagód jednak zebraliśmy, więc bilet praktycznie się zwrócił :p.

Trasa:


Fotki:
Już na szlaku ;]

Spokojnie pod górkę ...

... i popas + pierwsze jagody :)))


Idziemy dalej ;]


Druga (za nami) polanka jagódkowa i psia radocha :P

W drodze do ...

... sklepu :)

Lodzik z czekoladą za 6 zeta, Żubr w puszcze tyle samo. Ehhh, a tam był taki fajny, tani sklep - uwielbiałem go, a teraz nim gardzę xD :p.

BTW: :D


xDDDDDDDD

Schron i miliony ludzi xD

Schodzimy => Kwiatuszek (:D) .... i jakiś badyl z czymś różowym :))) :D

Szlak rowerowy - Panowie walczą dzielnie :D


Nam by się pewnie nie chciało, no chyba że zjechać, to tak :DDDD.

:P


Coraz niżej ;]

Jeszcze chwilka ...

... i miasto


Malutki deszczyk ...

... i ten większy

Ale my byliśmy minutę od PKP ...

... więc idealnie 〜(꒪꒳꒪)〜.


 Bardzo dobrze że nie kombinowaliśmy z dłuższym szlakiem, bo ja można przeczytać (o tu), to nieźle później tam lało :).

Trochę czekania z piwkiem w ręku (i popcornem - ale miałam smaka!!) mieliśmy, pociąg przyjechał, wróciliśmy na Piotro, gdzie Gocha zaliczyła spacerek do domu, a ja prawie z miejsca poszedłem spać. Usnąłem o 18:00, wstałem o 05:00 :D. Odespane heh. Prania ino nie wyciągłem (:P), ale to nic się nie stało. Prał się praktycznie ino czerwony plecak - bo piwo mi się w nim wylało heh :).

Podziękował za wypad => piesek górki ogarnia, więc jeszcze pewnie nie raz z nami pojedzie :)

==========================
I dokładnie :P



Kategoria Góry


komentarze
Lapec
| 09:35 poniedziałek, 3 sierpnia 2020 | linkuj Gocha pewnie podziękuje :)

Więcej Siostry będzie w następnym wpisie - Tatery atakowaliśmy, Śnieżka była za niska heh. Póki co jednak brakuje mi weny :)))
mors
| 23:51 sobota, 1 sierpnia 2020 | linkuj Gocha wygląda kwitnąco. ;))
Koteł obronny to chyba bardziej dla Gochy, a dla Cb - pies-społecznik. ;)
Zapraszam na Śnieżkę w jakiś słoneczny weekend - ponoć 10k ludu na dzień!!! o_O
Lapec
| 12:41 środa, 29 lipca 2020 | linkuj BTW: zapomniałem o relive => https://www.relive.cc/view/v26M2PkjkEq
Lapec
| 22:00 poniedziałek, 27 lipca 2020 | linkuj I cóż ja mam odpisać, jak wszystko odpisane ^_^.

PS: Ja jeszcze jagódki mam, ale to muszę poczekać na zakupy, bo bez biten śmietanen to nie chce :p.
Trollking
| 21:12 poniedziałek, 27 lipca 2020 | linkuj Cała psi-jemeność po mojej stronie! :)
Gocha | 21:05 poniedziałek, 27 lipca 2020 | linkuj Mega fajny sielankowy wypad w górki. Piesek wybiegany, borówki zjedzone tylko marne jakieś malusie takie...nawet ja wymiękłam w zbieraniu ;( Ale było piwo i lody i puszka z mielonką więc git....noooo Trollking ojciec chrzestny jak nic...namówiłes ;D
Trollking
| 20:43 poniedziałek, 27 lipca 2020 | linkuj Ha! Jako w jakimś (minimalnym) procencie poniekąd mentalny ojciec niechrzestny Marshalla, mogę jedynie napisać - ja wiedziałem, że tak będzie! :) A jest nawet lepiej - trafił pies psiesympatyczny, piękny, lubiący góry i ludzi - lepiej być nie mogło :) Super!
Lapec
| 17:43 poniedziałek, 27 lipca 2020 | linkuj U mnie w lodówce, u Gochy pewno w brzuchu :D.
gizmo201
| 17:22 poniedziałek, 27 lipca 2020 | linkuj A gdzie borówki ???
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa zdraz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]