Lapec prowadzi tutaj blog rowerowy

Rowerowo-górski blog cyniczno-ironiczny ;]

Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2020

Dystans całkowity:228.74 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:07:24
Średnia prędkość:19.49 km/h
Suma kalorii:13179 kcal
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:22.87 km i 1h 28m
Więcej statystyk

3/3 S.Z.T. => Dumbier 2043m n.p.m + noclegi

  • DST 9.31km
  • Kalorie 2571kcal
  • Aktywność Wędrówka
Niedziela, 26 stycznia 2020 | dodano: 31.01.2020



Ostatnia część Słowackiego Zimowego Tripu będzie wpisem łączonym z trzech dni. Bez sensu byłoby robić trzy oddzielne, skoro każdego dnia przechodziłem ino ... około trzech kilometrów :D. Ogólnie to łącznie nie wyszło więcej niż 10km a takich BeeSów nie pisze, ale tego by było po prostu szkoda ;] Poza tym mogłoby się to dla mnie skończyć śmiercią lub trwałym kalectwem ze strony uczestników :D

Mapka z dni 26-28.01.2020


Niedziela 26.01.2020 czyli już troszkę grubsza misja aniżeli wczorajsze leniuchowanie, bo ktoś nas jednak musiał przewieźć autem (niecałe 100km) do centralnej Słowacji na kolejny punkt wycieczki. Słowacy niestety mają karygodny (hehe) dopuszczalny wskaźnik spożycia alkoholu na poziomie trzech zer. Łukasz poczęstował alkomatem i wyszło że mogliśmy skorzystać z noclegu troszkę dłużej niż planowaliśmy, ale to nic się nie stało :P. Pogadałem sobie z właścicielem, zdałem (bez szkód) piętro, poczęstowałem polskim piwem i jak już Michał był w stanie jechać to z jedną wizytą w słowackim Lidlu (o boszeszzzz jakie tam mają dobre ceny xD) dojechaliśmy na bezpłatny parking (o boszeszzzz jak fajnie) i mogliśmy wyruszyć na szlak wiodący do naszego noclegu, którym to tym razem było Schronisko Stefanika zlokalizowane na 1728m n.p.m.

W sumie na tym bym mógł zakończyć pierwszą część opowieści bo iście z bagażem pełnym żarcia, ciuchów, kosmetyków, alkoholu i tym podobnym zmęczył mnie masakryczne. Niby latem to tylko niecałe dwie godziny marszu, ale zimą muszę przyznać że podejście było godne gdzie ... po raz kolejny muszę pochwalić samego siebie za inwestycję w raki :].

Śląsk miał być pierwszy a reszta (po paru zjazdach) miała dojechać później. Na stoku jednak była za duża ilość turystów i z parkingu (godz. 14) wystartowaliśmy około pół godziny za nimi. W schronie byli pierwsi bo .. no cóż (:D) nam ponownie się nie spieszyło heh. Co najlepsze nasza czwórka finalnie podzieliła się na trzy grupy i w równie długich odstępach czasowych na noclegu zameldowali się kolejno: Łukasz, później ja, a na końcu Janiol i Zientas xD

Zdjęcia:
Początek i ponowna dyskryminacja rowerzystów:

BTW: sorki Mors, ale i tak nikt by tam (a zimą szczególnie) raczej nie wjechał xD

Obładowani ...

... ale zadowoleni heh

Idziemy dalej


26 STYCZNIA :DDDD


2% czego???? :DDDD
Trochę wypite reszta do schronu, a my już w grupach do góry :)

Ostatki Łukasza - my za widnego nie doszliśmy ;)

Zachodzik (ponownie od Łukasza) z okolic schronu

Domostwo - dobrze że zdjęcia zapachu (jutrzejszego) nie oddają :D



Tak :P

=====================================================
W poniedziałek 27.01.2020 po wieczornej kolejnej integracji gdzie alkomat (Łukasza) szalał jak chyba nigdy wcześniej, poszliśmy spać z mocnym nastawieniem że rano idziemy na wschód słońca na najwyższy szczyt Niżnych Tatr.

Jak na taką imprezę to całkiem sprawnie rano/w nocy pozbieraliśmy się z prycz z wyr i o godzinie 6:00 wyruszyliśmy w kierunku szczytu do którego wg map mieliśmy (latem) około 40 minut drogi. Całkiem stromo ale stabilnie się szło i na Dumbierze zameldowaliśmy się jakieś 20 minut przed słonkiem. Im bliżej głównej atrakcji tym mocniej mnie spanie brało co skutkowało (joł, joł) że już o jasności jako pierwszy wróciłem do schronu. Jak ma się coś robić na siłę i się zmuszać to lepiej olać i iść spać :D

Wróciłem tą samą drogą, zjadłem gratisowe śniadanko i się położyłem. Chłopaki poszli na Chopok więc byłem przekonany że mam co najmniej sześć godzin raju dla mnie - nieprzyzwyczajonego do aż tak licznego towarzystwa.

Heh, tak mi się ino wydawało bo do naszego pokoju zawitał Gajus który zaliczył skręcenie kostki:

To nie jego stopa :P Jego trochę spuchła, ale na całe szczęście niegroźnie ;]. Towarzysz oczywiście mi nie przeszkadzał i pospałem sobie do 14:00 dając odpocząć wątrobie. Chwile później wróciła ekipa, chwilę pogadaliśmy i wpadł mi do głowy plan coby sie rozprostować gdzieś na tamtych szlakach (:D)

Chcieć a wykonać to jednak dwie różne spawy heh

:DDD
Skończyło się na rozmowach, śmiechach itp.
Dzień zakończył się oglądaniem gwizdek ...

... i nicnierobingiem ;]

Fotki:
Jazda na szlak ;]



Cel i ...

... Taterki ;]

Czy się opłacało wstawać i męczyć możecie ocenić sami ;)

Gajus i zaefajne zdjęcie :)

Schodzę samotnie, choć mieliśmy wykupione ubezpieczenie to jednak nie ryzykowałem że zasnę na szlaku i coś se zrobię ;)

Nocleg po prawej stronie


==================================
We wtorek 28.01.2020 rano pierwsza część pakowania, następnie gratisowa jajecznica ...

... toaleta, dokończenie pakowania i mogliśmy wracać na parking.

Warunki?? Hmmm no były trochę inne od tych co mieliśmy do tej pory ale i one szczególnie nikomu nie przeszkadzały ;]. Było po prostu inaczej heh. Już raczej z minimalną dawką alko we krwi ruszyliśmy za Kuzynami, Sołtysem i Gajusem, którzy to wyszli (dłuższa droga autem na chatę + kostka Gajusa) trochę wcześniej. 

Pierw przez śnieżycę (pizdziło), później stromo w dół (raz mnie plecak przeciążył xD) i tak aż do końcówki zejścia gdzie połączyliśmy siły i wspólnie doszliśmy do parkingu śmieci powyrzucać. Następnie drugie pożegnanie i każdy w swoją stronę ;]. Dzięki wszystkim za wyjazd, wątroby się ponoć regenerują ;))))))

Fotki:
Na początek małe porównanie niedziela i poniedziałek kontra wtorek xDDDDD
Schron ...



... i ławeczki koło niego xD


Janiol jednak zwarty i gotowy :))))

Łukasz też ;]

Ciągle zapakowani maksymalnie ;]

Udało się - można oblewać ;]

Już na spokojnym "płaskim" ole!!!

Parking i ...

... Polski Cieszyn :DDDDD


Co do drogi powrotnej do jechało się długo, ale jakoś bezpiecznie się dojechało ;]

FILMIK: ;]


NA KONIEC WIELKIE, OGROMNE, NAJBARDZIEJ SZCZERE PODZIĘKOWANIA DLA KASI (SĄSIADKA Z KLATKI OBOK) I MARZENY (TŁUMACZYĆ NIE MUSZĘ) ZA OPIEKĘ NAD MAJKĄ :)))). DZIĘĘĘĘĘKKKKKKKUJJJJJE :*****

=============================================

Teraz się można ogrzewać :D


Kategoria Góry

2/3 S.Z.T. => Mnich 1110m n.p.m.

  • DST 11.73km
  • Kalorie 2370kcal
  • Aktywność Wędrówka
Sobota, 25 stycznia 2020 | dodano: 31.01.2020



Drugi dzień rozpoczął się od tego że ... no nigdzie się nam nie śpieszyło :P. Wielkopolanie pierw pojechali po Kuzyna do Zakopanego, potem mieli w planach Świnice, a my? My nie chcieliśmy narażać jednego z nas na kierowanie autem, więc postanowiliśmy zrobić sobie pętlę wokół komina. Godzina wyjścia na szlak? A co to kogo obchodzi (:P) => jak się zachce to wyjdziemy :D

BTW: :DDDD


Finalnie wyszliśmy chwilę po 15:00, a do zrobienia było tam około dwunastu kilometrów z maksymalną wysokością na poziomie trochę powyżej 1100m n.p.m ;]. Brzmi banalnie co nie? No i w sumie tak było, nie licząc tego że pierw przecieraliśmy się przez błoto (drwalbile), a później trochę zapadaliśmy się w śniegu. Cel finalnie udało się po malutkich bólach i mękach osiągnąć i mogliśmy zejść (raki rulez) po stoku do miasta na kolejną integrację ^_^

BTW: Pyrki również były zadowolone z dnia dzisiejszego bo szczyt zdobyli :). Problemów z wjazdem kolejką na Kasprowy nie mieli, pogoda im również dopisała i nikt nie spadł => same plusy :]. Jakby ktoś chciał zobaczyć jak się im się szło po wysokościach to O TU można pooglądać przewie dwudziestominutowy materiał :)

Dobra wracamy do nas :P
Trasa:


Fotki:
 Tym razem już z balkonu było widać nasz dzisiejszy cel :)

Zuberec

Jeszcze widoczek na fajny domek i ...

... przez parking ...

... meldujemy się na szlaku, na którym to na "dzień dobry" widzimy takie oto ostrzeżenie:

Ale dzielnie idziemy - strzałów nie było słychać ;)


No tak, jak nie myśliwi to kto? No kto???

Mają rozmach sku$%@&*, choć w sumie ...

... to po co nam drzewa? xD

Szlak się trochę popsuł ... 

... ale my idziemy dalej ;]

Później jeszcze jakieś klachy, piwkowanie i skończył się nam dzionek - nocka była jednak w mega klimacie :)



Latarkami musieli powkurzać - a tak ładnie było gwiazdki widać ;))

No i na celu ;]
Pozostało ino zejść do bazy :)


:P
=======================
A na koniec bankowo nie zgadniecie kogo bardziej szanuje? ...


Kategoria Góry

1/3 S.Z.T. => Grześ (Lucna) 1653m n.p.m.

  • DST 23.19km
  • Kalorie 2654kcal
  • Aktywność Wędrówka
Piątek, 24 stycznia 2020 | dodano: 30.01.2020



Na start sorki za opóźnienia z pisaniem ale:
=> po a) we wtorek po powrocie było ogarnianie się, pranie, sklepy itp.
=> po b) w pracy (w środę) jednak kazali pracować xD
=> po c) na początek chciałem jednak wysłać swoje zdjęcia do innych
=> po d) niespodziewanie wczoraj wyskoczyła nam z Gochą wizyta z Aryą u weta ;/
=> a po xyz) cholerka, musiałem odpocząć i po nadrabiać Wasze wpisy :)

============================================
Co do samej genezy, to tym razem nie można napisać że cokolwiek było na spontanie. W zeszłym roku pierwszy raz od chyba dziesięciu lat odpuściłem zimowy trip i skończyło się to ... trzymiesięczną kontuzją Kuzyna sieroty (:D) => tym razem dopuścić do tego nie mogłem :)))
W sumie to ogólnie dość dużo myślenia nie było i chyba każdy doszedł do wniosku że wyjazd w Niżne Tatry będzie planem idealnym. Szkopuł ino w tym, że tam nie było za bardzo co do chodzenia i lepiej było "porozbijać" ten wyjazd na dwa miejsca docelowe. Noclegi udało się załatwić na kwarterach w Zubercu (43zł/noc) i w schronisku Stefanika (90zł/noc + śniadanie) na 1728m n.p.m. W Zubercu liczyłem na Siwy Wierch, ale niestety po tej stronie Tatr większość szlaków jest na zimę zamknięta. Do wyboru mieliśmy więc wcześniej uzgodnione dwie opcję polskie ;]

Tyle tytułem genezy, czas na konkrety. Na dzień przed planowanym wyjazdem zrobiliśmy zakupy w sklepie z owadem w tle i kolejnego dnia punktualnie o 4:00 zjawił się pod moim blokiem Zientas. Szybkie pakowanie, zgarnięcie z Brynowa pozostałej dwójki naszych kompanów z katowickiej ekipy i rura w kierunku okolic Zakopanego ;]

Droga jak zwykle spłynęła płynnie (czasem nawet gorzko-płynnie :P) i meldujemy się na miejscu. Parking udało się ogarnąć bez problemu i w temperaturze trochę bardziej sympatyczny niż ta, która "minęła nas" na drodze ...

... rozpoczęliśmy radosnym krokiem wycieczkę nasz tytułowy cel.

W opcjach był jeszcze Suchy Wierch (pętla), ale jednak pogoda była na tyle przyjazna (pod kątem widokowym) że postanowiliśmy wejść troszkę wyżej :). Szlak (prócz jednego nieplanowanego strzaskania tyłka) spłynął jak to zwykle bywa w mega fajnej atmosferze i po minięciu schroniska w dolinie Chochołowskiej i półtora godzinnej "wspinaczce" zameldowaliśmy się na szczycie Grzesia. Czemu tam? A bo jeszcze śladu tam nie miałem :P. Powrót stety/niestety nastąpił ... tą samą trasą ;/

Nie powiem akurat mi się bardzo fajnie szło i ten dzień mogę śmiało określić jako najlepszy z całego wyjazdu. Atmosfera się zgadzała, kilometry też, a o widokach najlepiej"opowiedzą wam" Fotki ;) => wrzucę ich dużo, bo mi wuchta transferu została :P

Start ;]



Warunki bardzo dobre, choć mogło być troszkę "więcej" na termometrze ;)



Przezorny zawsze ubezpieczony ...


... :DDDDDDDDDDDDD

Szlakiem => fajnie bo jakoś mega dużo (jak widać) ludzi nie szło ;]

A tu zostałem brutalnie zaatakowany z zaskoczenia od tyłu heh


Ja akurat spadłem centralnie na kość ogonową => czuje ją do tej pory xD

Chochołowska i to właśnie tu (i w sumie na szczycie) kręciło się najwięcej turystów


I w końcu na szlaku właściwym


No już, na pewno :P

Delikatnie ale monotonnie pod górkę ...

... przynajmniej było trochę cieplej :)

Im jednak mniej drzew tym więcej wiatru i zimniej ...


... ale dzięki temu były widoczki => np. Babia Góra w tle ;]

Ostatnie z podejścia i ...

... szczytujemy



Jak już zjawił się ostatni ze zdobywców (xD) to ...


... nastąpiła wspólna fotka z rąsi :)

I jeszcze panoramka ;]

Odhaczone i mogliśmy wracać. Fotek z powrotu praktycznie brak, bo robiliśmy "węża" ;]
O takiego:

Jedno ino wrzucę z końcówki wycieczki ;)

Zgodnie z planem mieliśmy wyjść około 7:00 - 7:30 => była jednak obsuwa czasowa więc nic więcej nie zapętlaliśmy i autem pojechaliśmy na nocleg do Zuberca. O nim jednak w kolejnym odcinku. Bywajcie :D
===================================
BTW: Miśka nie spotkaliśmy ;]


Kategoria Góry

Hala Koziorka (koło Rysianki - 1322m n.p.m.) na białości

  • DST 18.10km
  • Kalorie 2701kcal
  • Aktywność Wędrówka
Sobota, 18 stycznia 2020 | dodano: 20.01.2020



W piątek po rowerze odwiedziłem sobie jeszcze znajomych na Hołdzie (Gocha ciągle na trybie oszczędnym :D) i dziś prawie punktualnie o godzinie 8:00 mógł do mnie na chwilę zawitać Łukasz, gdzie po krótkiej chwili ruszyliśmy w kierunku Żabnicy.

BTW: Wyjazd się troszkę opóźnił z przyczyn wiadomych :D



Zanim jednak przejdę do opisu szlaku - geneza. I tu raczej się nie rozpisze, bo Łukasz już około trzy tygodnie temu zarezerwował se u mnie ten termin. Do tego został nam niecały tydzień do wyjazdu zimowego i trzeba było się sprawdzić kondycyjnie!! :)

Cel był w sumie obojętny => stanęło na klasycznym szlaku na Rysiankę :]

Droga (niecałe 1:30h) z jednym postojem w sklepie z płazem w logo spłynęła szybko, parking również udało się bezproblemowo ogarnąć i mogliśmy zacząć podejście szlakiem zielonym. Na początku trochę asfaltu, a później ... ślizgawka xD. Oczywiście obydwoje mamy raki przygotowane na Słowację, no ale przecież po co je zabierać? XD. Finalnie w dzwonkach "wygrałem" 3-0 :D. 

W pięknej zimowej scenerii po niecałych dwóch i pół godzinie doszliśmy w okolice mojego ulubionego beskidzkiego schroniska, które to ... tym razem olaliśmy. Postanowiliśmy zamiast tego, zobaczyć jak wygląda prawdziwy szczyt Rysianki :). Dupy nie urwał, ale choć wpadł nowy ślad na My GPS Workouts :). Po szczytowaniu zeszliśmy do schroniska na Hali Lipowskiej, gdzie nastąpił popas. Ja spałaszowałem drożdżówki (uparcie spadające na ziemię), a mój kompan kanapki. Niestety obłożenie schroniska było dość mocne, więc jedliśmy na korytarzu xD.

Po odpoczynku kolejnym punktem kontrolnym było rozwidlenie szlaków przy schronisku na Hali Boraczej. Mieliśmy tam dwie opcje dojściowe => szybszą z badylami, albo dłuższą widokową. Padło oczywiście na opcję numer dwa ^_^. Fajnie się szło i do pełni szczęścia mi ino bryli przeciwsłonecznych brakowało :). Z atrakcji (prócz widoków) pogadaliśmy sobie trochę z góralami, którzy to również śpiewającym krokiem szli "naszym" szlakiem. Dostali do alko cztery cygarety i każdy poszedł w swoją stronę. Aaaaaa zapytali się również czy nie mamy może marihuany ale niestety, nie mieliśmy :P.

Im bliżej schroniska tym było bardziej ślisko, ale jakoś udało się bez kontuzji zejść na parking. Niestety, tak jak sobie myślałem to szlak może nie byłby aż tak mocno wyjeżdżony, gdyby nie bombelki którym matki zrobiły tam tor do jazdy na dupolocie heh.

Powrót nastąpił z zahaczeniem o McDonalda i ... nawet nie wiem kiedy do auta dosiadł się Morfeusz. A obiecałem sobie że tym razem nie usnę xD. Cóż zrobić, pobujało trochę heh :D

Trasa:



Fotki:

Parking ...

... i początek szlaku ;]

Śliskość :)


Szlak zielony


Widok na Halę Pawlusią z dołu ...

... (jeszcze chwila na widoczki ;]) ...

... i z góry ;]


Świntuchy :PP

Widoczki z okolicy schroniska

Już w okolicach szczytu - zostałem w tyle xD

W dole niestety - smogowo ;/


A my "na dziko" do schronu ;]


Po jedzonku poszliśmy mega klimatycznym odcinkiem

Poza klasyczna być musiała :P

Ostatnie spojrzenie na Taterki ...


... i w dół ;]

Wspólna fotka :P

A tam byliśmy ;]

Schronisko na Hali Boraczej ...

... które to olaliśmy i asfaltem doszliśmy do auta domykając pętlę ;]


W Katowicach zahaczyliśmy jeszcze o kantor i do domu na kiełbasę z patelni. Fajnie wyszło, bo na zapach smażonki wszedł akurat Zientas, który to od Sylwestra "bawi się" w wegetarianizm xD. Świat się kończy :D.

Reszta sobotniego wieczoru spędzona u niego, w domu przed północą i niedziela była poświęcona zdecydowanie na spanie. O 17:00 byłem po 14h snu :D. Później jeszcze meeting u Marzeny i Łukasza i w poniedziałek od nowa do roboty. Na całe szczęście tylko na 4 dni heh ;)

BTW: przy okazji zaliczyłem kolejną zdradę :P


=============================
Na koniec gorący temat - myśliwi i polowania. 


Tylko takich akceptuje :)


Kategoria Góry

DPD 2/2020

  • DST 31.12km
  • Czas 01:37
  • VAVG 19.25km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 17 stycznia 2020 | dodano: 18.01.2020


Wstawanie do roboty o 5:15 może powodować takie oto powitałki popołudniu :D

Od ostatniego wypadu rowerowego miałem delikatną gonitwę, kot za to miał ... wyebane xD. Znaczy nauczyła się wskakiwać bezpośrednio z podłogi na parapet (średnio mi się to podoba), prawie nauczyła się wdrapywać po roletach okiennych (zerwała jedną i dostała po futrze), posmakowała jej kocia trawka (oleee, może przestanie mi wpie*dalać paprotkę) oraz zobaczyła że w wannie może być też woda nie spuszczona po prysznicu :D. Kocia ciekawość skończyła się kąpielą "po cycki" => w sumie to tym też się zbytnio nie przejęła xD. 

U mnie tak jak pisałem trochę załatwiania, czego kulminacyjnym punktem była środowa służbowa rozprawa sądowa. "Nasza" wina była bezapelacyjna, kwota odszkodowania o jaką Pan wnioskował dość śmieszna, więc po co mnie ściągali? Nie mam pojęcia. Pogadałem niecałe pół godziny i zostałem zwolniony ... do domu :P. Kontrolowałem tą ulicę w połowie maja, zdarzenie miało miejsce w lipcu => w takim okresie mogło się wiele wydarzyć. Ja i mój dział problemów mieć nie będziemy ;].

Ogólnie ten rok póki co "na plus", choć Tom wie jak jest ...


======================================

Co do samej jazdy, to wczoraj mnie jakoś naszło coby dziś sobie pokręcić DPD. Spakowałem plecak, poczytałem prognozy i ... widziałem że muszę tym razem wyjechać trochę wcześniej niż zwykle, bo straszyli śliskością na drogach. Udało się (xD) => wyjechałem około trzy minuty wcześniej niż zwykle :D. Skutkowało to faktem, że musiałem pojechać przez średnio lubiany przeze mnie odcinek w okolicach stawu Upadowego.

Na plus fakt że dojechałem do roboty na czas, na minus wstawanie, skrzypienie hamulca i najgorszy z minusów czyli ...

... prawie minus cztery stopnie podczas kręcenia => stopki zmarzły konkretnie heh. 

W pracy profilaktycznie wypiłem se Coldrex i po 8h mogłem wracać na chatę ;]

Wróciłem przez Nikiszowiec, Giszowiec i Ochojec. Mega szkoda że wiatru nie było, bo cały syf wisi w powietrzu :-/. Dobrze że jutro jadę w górki szukać śniegu, może trochę lepiej pooddycham na wysokości heh ;)

Trasa: => Endo ciągle na Sylwestrze heh

Fotki:
Ranne ...


... i popołudniowe:
Nikisz


A na koniec leśnie


=======================================
Peszek xDDDDD


Kategoria Rower

W styczniu jak w ga(ma)rcu

  • DST 41.01km
  • Czas 01:58
  • VAVG 20.85km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 12 stycznia 2020 | dodano: 13.01.2020



Wczorajszy dzień zgodnie z prognozami był raczej średni. Wykorzystałem go więc ... w sumie na nic (xD) => sklep, drzemka, TV i nawet do Żabki wieczorem po piwo nie poszedłem ... bo leń :D.
Noc jednak taka spokojna nie była. Majka która nie dostała kolacji, urządziła mi prawdziwą arię operową xD. Nawet nie chodziło o to że głodna była. Z "obiadu" wylizała galaretkę, wyżarła z Whiskasa chrupki mleczne i chyba stwierdziła że nie opłaca się już jeść tego co zostało, ino poczekać na świeżą galaretkę i nowe chrupki. No już czekaj, zobaczysz nowe żarcie jak świnia niebo :D. Kot pomiauczał dobra godzinę, o 3:41 Diobeł obudził telefonem, ale jednak do 9:00 pospałem :]

Rano śniadanie (kot też dostał), szybka kawka i na chwilę na rower. Czas miałem do około 13:30 bo później Arya "zaprosiła" na spacer do lasu :].

Wyjechałem i od razu żałowałem że bryli przeciwsłonecznych nie zabrałem - słonko niezłe dawało heh. Pierw przez Piotro, następnie na Zarzecze, Wilkowyje i skoro jechałem bez Łukasza (:D) to okręciłem DK-44 i DK-81 na Kamionkę, później już ino Panewniki, Ligota, Ochojec, Piotrowice i na piwko na Kolejarz :) 

Gdyby tak nie wiało i bym nie skrzypiał z przedniego hamulca byłoby idealnie ;]

Trasa:


Fotki:
ul. Bukszpanowa

Na granicy Katowic i Tychów - górek nie widać ;]

Przed Mikołowem + widoczek ze szczytu górki

Nieplanowany postój :D

Miała być fotka w lustrze, ale coś mało widać :)

DDR-ki w Kato: ul. Panewnicka, Kolejowa i ... niepełnosprawna Jankego

Finito ;]
BTW: dziki nieźle zryły, ale z plusów to w końcu tam posprzątali :)


==================
W chacie ponownie na szybko obiad i do Gochy na takie oto coś:


Fotki:



Piesek chyba zadowolony ;]
====================================
Dzień zakończony odwiedzinami Łukasza i Marzeny którzy to popełnili zaręczyny - gratulację jeszcze raz :). Obyście się jak najdłużej cieszyli sobą, bo źle się dzieje heh


W moim przypadku bankowo prędzej doczekam się wybuchu jądrowego aniżeli zaręczyn :D


Kategoria Rower

DPD 1/2020 + Katowice

  • DST 33.23km
  • Czas 01:43
  • VAVG 19.36km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 10 stycznia 2020 | dodano: 10.01.2020


Zanim opiszę co tam mnie dziś podkusiło coby ruszyć się na debiutanckie w 2020r. DPD, parę słów o dniu wczorajszym. Otóż do mojego urzędu wpłynęło pismo od PKP w sprawie DDR-ek znajdujących się na działkach będących ich własnością. Dyrektor "zbadanie" sprawy zlecił mojemu Kierownikowi, a on mi xD. Dostałem kierowcę do dyspozycji i ruszyłem w miasto ;].

O kwotach i opłatach (bieżących i zaległych!!) pisać nie mogę, ale mogę za to pokazać wam o które ścieżki(?) chodzi:
Staw Upadowy - ul. Szopienicka

Okolice kapliczki św. Huberta oraz przedłużenie ul. Huberta - "Drewutnia"
Boisko "Kolejarz" - "Moneks" ul. (niepubliczna) Asnyka

Zdjęcia i raport/pomiary oddałem, ale coś wyczuwam kłopoty. PKP jak widać szuka kasy gdzie ino może i jak jej nie dostatnie, to jest duża szansa że zacznie kombinować i utrudniać (o ile stan tych DDR-ek już ich maksymalnie nie utrudnia) życie rowerzystom. W tym wypadku nie jestem jednak osobą decyzyjną, ale sprawę będę bankowo monitorował => wszak korzystam z tych odcinków!! xD. Poinformuję jak czegoś się dowiem ;]

BTW: przy okazji wizyty przy DK-81 (okolice Drewutni) zobaczyłem co się stało na wjeździe do ZESPOŁU PRZYRODNICZO-KRAJOBRAZOWEGO "ŹRÓDŁA KŁODNICY" ...

... no Jpierd pfff. Wycinka taka że "końca" nie widać ;/


xDDD
=====================================================================
Co do wpisu właściwego, to pojechałem rowerem do roboty bo ... wczoraj "skończył" mi się bilet miesięczny. Na weekend nie planuje nigdzie jeździć komunikacją miejską, więc lepiej zacząć obowiązywanie biletu (trzydziesto-dniowego) od poniedziałku => zawsze to trzy dni przyMORSzone przyoszczędzone hehe :)))

Ruszyłem (w obawie przed szklanką na drodze) pięć minut wcześniej niż zwykle i bezstresowo (choć skrzypiąco) dostałem się do Szopek przez Zawodzie.

Po pracy pierw do Katowic na Berze po bilet a potem do bazy ;]. Druga część dnia była już niestety troszkę mniej przyjemna aniżeli ta poranna: światła, ludzie, korki itp xD. Do tego klasycznie piszczałem z przedniego koła heh.

Dziś miting u mnie na chacie, jutro jakieś opady więc pojeżdżone xD

Fotki z popołudnia:
Zawodzie i budowa Centrum przesiadkowego

Bulwary Rawy i tym razem wersja płytkowa xD

Dla Morsa pojechałem też pod NOSPR - podobno atrakcja miasta heh :D


Zachodzik :]

I UFO :p

Rynek

A na koniec wieża spadochronowa :]

Później było już ciemno :P

Trasa => Autopauza ciągle z Sylwestra nie wróciła xD

=========================================
Ma ktoś może trochę 'wolnej" gotówki?


:DDDDDDDDDD


Kategoria Rower

Orłowa (813m n.p.m.) + Podsumowanie górskie 2019

  • DST 22.20km
  • Kalorie 2883kcal
  • Aktywność Wędrówka
Sobota, 4 stycznia 2020 | dodano: 05.01.2020


Oj nie chciało się, ale co zrobić?

XD

Albo się ruszyć ... albo kisnąć (bez orgii :DDDDD) w domu. Szybkie śniadanie, kawka, ogarnięcie kota i rura na pociąg (klasycznie bilet 10h-18zł) do Wisły.

Jechało się hmmm dluuuugo, bo jak wiecie albo i nie, mam zatkane gniazdo słuchawkowe w telefonie i "jadę" na bezprzewodowych w których ... bateria wystarcza mi tam na około 4h. Trafiłem chyba najgorzej jak mogłam ...

W pociągu z "sąsiadami" wytrzymałem do Chybia Mnich. Dowiedziałem się że 500+ to za mało, że pan Prezes nie wie ile dzieci kosztują i musi zwiększyć, usłyszałem (jakieś 20 razy) że nie oglądają TVN ...

..., że kolędy są super a księża powinni rządzić państwem, Rydzyk jest najlepszy, schroniska dla zwierząt należy zlikwidować, a zwierzęta HUMANITARNIE usypiać i że polską gospodarkę zrujnują ... palacze. Płacą takie same składki, a my i nasze dzieci będą płacić na ich leczenie!! xD

BTW:

Ok, poszedłem na tył składu posłuchać jak płacze bombelek => pewno i tak miał więcej w głowie aniżeli wspomniana trójka xD.

BTW:


Żeby nie było z WYJĄCO-RYCZĄCYM dzieckiem "wytrzymałem" do Skoczowa, gdzie wyciągnąłem słuchawki i nastawiłem na maxa. Morfeusz ... Ty ... już wiesz co!! Z drugiej jednak strony mega zazdro za wydajność płuc => drzeć ryja ponad godzinę na maksymalnym krzyku - szacun :-)

Jakoś jednak dojechałem i już w pociągu obmyśliłem plan, że jednak wysiądę trochę wcześniej i zrobię po prostu szlak którego to nie mam na mapie. Padło na Orłową ^_^

Na "dzień dobry" ... się spociłem xD. Ubrałem się w sumie klasycznie na styczniowy wyjazd, no ale zimno nie było. I tak se szedłem z muzyką na uszach, aż doszedłem do celu. Tam malutka przerwa na piwo i mogłem kombinować jak wrócić na pociąg. Najbardziej rozsądnie byłoby zejść do Wisły, ale tym szlakiem już schodziłem z Łukaszem i Filipem. Inną opcją doszedłbym do stacji Wisła Obłaziec, ale tam jak wiadomo nie ma nawet pół sklepu. Po chwili jednak problem się sam rozwiązał, bo doszedłem do szlaku żółtego który schodził do Brennej. No okej, tego śladu również nie miałem, więc ... skorzystałem :]

Szlakiem tym poszedłem może z 20 minut i zobaczyłem znaczek kierujący mnie na jakiś pozostałości bunkru. Dobra, zobaczę. Zobaczyłem (xD) ... dupy nie urwał. Zszedłem więc do miasta zobaczyć jak tam PKS-y do Skoczowa, a jako że było długo czekania i ogólnie były dość średnio skomunikowane z pociągiem, to stwierdziłem że idę "z buta" heh :P.

I tak z małą przerwą na moczenie nóżek, doszedłem do PKP gdzie ... zorientowałem się że źle zobaczyłem pociąg. Ale to tam było ino około 40 minut czekania ;]. Niestety byłem trochę przemoczony, bo na końcu oberwałem z deszczu i śniegu xD

W pociągów od razu kontrola biletów, nastawienie budzika i Morfeusz heh. Uprzejma Pani konduktor jednak nie pozwoliła spać do Tychów, ino mnie obudziła (za Pszczyną) i się spytała się czy przypadkiem nie przejechałem stacji => miło z jej strony :).
W domu prysznic i o 21:00 dobranoc :]

Trasa:

Fotki:
Mój start, pociąg pojechał dalej :)

rz. Wisła ;]

Początek szlaku



Coś dla Morsa ;]

"Idziemy" dalej - już choć trochę więcej śniegu ;]


Blisko ...

... i na celu ;]


Skręt na żółty




Zmiana kierunku ;]

Nie polecam xD


Schodzę ...

... i już na dole ;]


A petardą chcesz? xD

Miastowo

Oooooooo strumyk ...

... może cieplutki?


NIEEEEEEEEEE!!!! Nie był cieplutki pffffff ;)

BTW:


A petardą chcesz??:>:P

I nudno na dworzec ;]

By było ;]

================================
Co do podsumowania, to można rzec że ten rok (2019) do najbardziej owocnych nie należał. Ogólnie udało się przejść tylko(?) 23 szlaki.

Co najbardziej zabolało? Ano, brak Tatr w tym roku :-\. Pierwszy raz od bardzo dawna (bodajże od 2007 roku) nie pochodziłem se po wysokich górach. Trudno, jak dobrze pójdzie to już w drugiej połowie stycznia nadrobimy z ekipą katowicko-wielkopolską tę kwestię :-). Za drugi, choć trochę mniejszy minus muszę uznać również fakt, że finalnie nie udało pojechać się w Karki. Tu jednak też się nie martwię, gdyż wyjazd ten stał się priorytetowy na przyszły (czyli ten) rok :). 

Wspomnieć (chodź to trochę nie w temacie) muszę również napisać o tym wyjeździe. Dość dużo chodzę po górach, a zabiłbym się na takiej popierdółce xD. Zdecydowanie bezpieczniej było w okolicach ... Cycówki ;)

Koniec marudzenia, czas na plusy :]. Podstawowy to oczywiście Norwegia, gdzie po raz kolejny muszę podziękować Łukaszowi i Marzenie za organizację - było (prócz marudzenia Filipa i Urliken) praktycznie idealnie hehehe :P. Fiordy będą bankowo wysoko w klasyfikacji rocznej :-). Kolejnym pozytywem, jest fakt że po raz kolejny udało się wyjechać w góry pod namiot. Dwa razy nawet => raz samotnie, a raz "w tandemie" z Diobłem w okolicach Mładej Hory ;]. Tamte okolicę odwiedziłem zresztą jeszcze dwa razy => z FilipemZientasem :)

Poza tym to raczej było klasycznie => odwiedziłem Klimczok zimowoletnieSzyndzielnięBaranią GóręRomankę z RysiankąHale BoracząLeskowiecSkrzyczne oraz debiutancko Policę. Ogólnie to na Policę się będzie trzeba jeszcze raz przejechać bo ponoć w końcu szczyt doczekał się tabliczki - pomyśle o jakimś namiocie tam :)

Na koniec (poza mapką i topką) wspomnę że raz Gocha prawie spłonęła na jagodach => o tu :DDDD

Plus (nieujęte na screenie) dwa szlaki na Słowacji i jeden w górach Opawskich ;]

Butnie w 2019r też było godnie => Katowice wyglądają o tak:
Giszowiec przepraszam (ujowo wyszło) :D => służbowo robiłem ulice: Kwiatową i Przyjazną oraz znajdującą się pomiędzy nimi ulice Ewy :D. Do tego zarejestrowałem przyjemny spacer z Kropą, który to jest zaznaczony w części rowerowej ;].

Dystans (w km) ogólnie przedeptany w ubiegłym roku wyniósł:

Ahhh ta przemiana materii :D :)))))))))))

Dobra, do Topki:
1. Wielki Rozsutec (SVK) - jednak ta wycieczka wygrywa ;]
Można po marudzić o tłumach na Dierach i dość nudnawym zejściu, ale ogólnie widoki były genialne :)
=> http://lapec.bikestats.pl/1798281,1610m-npm-Velky-...

2. Fiord jakiś tam :P (NOR) - kandydatura Łukasza :)
Widoki super, szlak fajnie zróżnicowany, ale ta stromizna i "gąbki" zepchnęły szlak na drugie miejsce xD
=> http://lapec.bikestats.pl/1753827,Norwegia-33-Stor...

3. => Pilsko (SVK/POL) - za klimat :)
Ogólnie trzecie miejsca będą dwa - to jest letnie:
=> http://lapec.bikestats.pl/1783677,Pielsko-1557m-np...

3. Cieślar (POL) - a to zimowe. Miał być Stożek, ale za dużo śniegu było heh :)
=> http://lapec.bikestats.pl/1730182,Cieslar920m-npms...

==============================


Kategoria Góry

Masakracja

  • DST 15.93km
  • Czas 00:51
  • VAVG 18.74km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 3 stycznia 2020 | dodano: 05.01.2020


Pisząc ostatniego BeeSa nadmieniłem że las wykosili. Dziś więc miałem plan, że skoro i tak bankowo z Gochą umówię się na spacer z psem, to może przejdziemy się tym odcinkiem i zobaczymy skalę zniszczeń. Niestety, Siostra działa na "trybie oszczędnym" (:P) i to ja miałem przyjechać do niej heh.

Skoro jednak umówiliśmy się między 17:00 a 18:00, to miałem tam około godzinki żeby się ruszyć Szkodnikiem.

Wyjechałem i się załamałem. Droga leśna cała w kamieniach, a drzewa czekają już tylko na transport. Pojechałem jednak dalej na Starganiec poszukać innych wyciętych dziur w lesie. Oczywiście znalazłem, w okolicach Przystani w Rudzie Śląskiej. Najgorsze jest to że wycinka musiała się odbyć w okresie świątecznym, tak po cichu, zupełnie jak głosowanie w naszym nowym/starym rządzie ...

Trasa:


Fotki:
Dzięki!! ;/

Wińcej kamieni!!

Dno

Starganiec

Dziękuje i do następnego

===========================


Kategoria Rower

Nowo rocznie + Podsumowanie rowerowe 2019

  • DST 22.92km
  • Czas 01:15
  • VAVG 18.34km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 1 stycznia 2020 | dodano: 03.01.2020



Dwa tygodnie bez kręcenia i wystarczy :-)
Próżnować jednak nie próżnowałem i pierw ogarnąłem sprawy urodzinowe (dzięki jeszcze raz za życzenia), następnie padało, następnie były święta, a później ... się nie chciało :P. Ogólnie to dobrze że mój cel (cele) na ten rok udało się dość szybko ogarnąć, bo jazda w drugiej połowie grudnia byłaby męczarnią xD. Podsumowanie jednak w drugiej części wpisu :]

=======================
Po wczorajszym Sylwestrze, który to spędziłem z Filipem wstałem rano i postanowiłem po skokach zacząć rok na rowerze i już na samym początku przegonić Kuzyna ze Skórzewa :D. Wyszło ... no prawie idealnie => ruszyłem po ciemku o 18:30 heh.

Pierw pojechałem na Rybaczówkę, następnie zrobiłem nawrotkę i lasem pojechałem na Zarzecze.

W lesie jechało się całkiem przyjemnie (ok. 0*C) aż do naszej klasycznej trasy: Akademiki - Mikołów. Tam pierw błoto, następnie tłuczeń i coś mi za bardzo zaczęło pachnieć lasem. No tak, wycinka :-\. Drwalbile nie dość że popsuli las, to jeszcze dukt leśny i jak to zwykle bywa cieli w pobliżu drogi, żeby się nie przemęczać zbytnio!!

Po przejechaniu tego odcinka już wiedziałem że muszę pojeździć trochę asfaltem, coby sobie opony wyczyścić. Padło na "bogatsze" Piotrowice i nową drogę z DDR-ką: czyli łącznik ulic Tunelowej i Wspólnej. Fajna taka, ale bez sensu xD. Jezdnia i ścieżka na końcu zwężają się do trzech metrów i ... finalnie "dochodzą" do wiecznie zamkniętego przejazdu kolejowego na ul. Jankego. Suuuuper, no ale nowe osiedle (pod lasem) musi przecież gdzieś powstać ;)

Wróciłem więc na swoją stałą ścieżkę i pojechałem na chatę.
Do gluta nie miałem ochoty dokręcać bo skończyła mi się bateria w słuchawkach, a pisk sprzed przedniego koła nie jest zbyt przyjemny dla ucha heh.

Napęd kupiony ...

... ale coś mi się zdaje że z tymi klockami w przednim kole do kwietnia nie wytrzymam ;)))

Trasa:
Auto-pauza ciągle pijana xD


Fotki:

Rybaczówka zamglona ;]

Wycinka mało widoczna, ale obiecuje pokręcić tam jakoś w dzień i pokazać jej skale ...

Wjazdy "na pole" xD. Pewno za chwilę się tam zagnieżdża żurawie => nie do końca latające ;)


==========================
Co do podsumowania grudnia, to za bardzo nie mam o czym pisać. Były dwa gluty i dwa DPD xD. Na więcej nie miałem ochoty, ani weny => jak nie ma warunków mi odpowiadających, to na chama kręcił nie będę. Koniec i kropka :D

Butnie było klasycznie ;]


======================================
Co do podsumowania rocznego, to już parę zdań napiszę.
Zważywszy na fakt, że rok zaczął się względem kilometrów bardzo dobrze, to przy końcu maja nie wierzyłem że czwarty rok z rzędu dobiję do mojej normy czyli 5k. Oj remontowo było i w skali całego roku mogę śmiało napisać że "uciekły mi" około dwa miesiące kręcenia xD. 

BTW: wynik i tak jest najgorszy od trzech lat ;/


Zacznę od wymienienia wycieczek z Siostrą :DDDD
=> http://lapec.bikestats.pl/1756820,Nowy-czlonek-rod...
=> http://lapec.bikestats.pl/1759663,Byle-gdzie-atrak...
=> http://lapec.bikestats.pl/1761245,Grillos-na-Lysin...
=> http://lapec.bikestats.pl/1766106,Do-Ojca-towarzys...
=> http://lapec.bikestats.pl/1768955,Rodzinne-Koparki...
=> http://lapec.bikestats.pl/1799893,Rekreacyjne-z-Go...
Byłoby :D
Finalnie wyszło 284 km heheheh :D

Najważniejsze jednak że w końcu się Gośce udało "Koparki" pokazać ;]

========================
W 2019 r nie było Wisły, nie było Krakowa ani Leśnej Rajzy, po Poznaniu zrobiłem ino malutkie wycieczki, żadnych nowych śląskich terenów (no prócz Brennej), Zawiercia (które w sumie było priorytetem), nic Internaszynal i w sumie sam się głowie jakim cudem dystans jest taki, jaki jest heh. Plusowe na pewno są tripy nocne. Oj super przyjemnie się kręciło, zwłaszcza na (prawie) Oświęcim heh. Siewierz też był niczego sobie, ale tam cały urok zniszczyły ... komary xD

========================
Rok zacząłem tym razem pierdółką z Łukaszem piątego stycznia, choć oficjalnie kręcenie można uznać za zaczęte od Koparek z Filipem, albo Tuliszowa ... częściowo z Filipem (xD), na przełomie stycznia i lutego. W pierwszej połowie marca godne odnotowania były chyba ino Tychy i nastał 17 marzec. Tego oto dnia dostałem telefon z Poznania że w Pobiedziskach jest miejsce dla Toli. Aktywny tydzień, pożegnanie z Babcią (przy okazji mega fajnej wycieczki do Tarnowskich Gór) i się zaczęło to, o czym pisałem na wstępnie drugiej części wpisu xD. 

Remont się ciągnął jak nie wiem co, ale w końcu udało się ogarnąć to co trzeba było. 21-go maja ściąłem Szkodnika na Piotro, nastąpiły parapety i można było znów zacząć kręcić ;] Wpadały kolejno: Gliwice, gruntowy SosnowiecDziećkowice a po nich nastąpił  ... największy fart tego roku. 27-go lipca Katowice sobie pływały ...

... a ja radośnie o suchości kręciłem się po okolicach Rybnika :D

Do końca roku kilometry "zbierały się" już spokojnie bez jakiejkolwiek "spiny" :). Były Łysiny, wyżej wspomniane Brenne (super trip, ino szkoda że z kontuzją jechałem ;/), Oświęcim-y.odwiedziliśmy też z Łukaszem jeden symboliczny pomnik:

Od 20 listopada (po ostatnim Tuliszowie) już tendencja malejąca, bo ktoś się wprowadził ;)))


Dzwonki w 2019r. było ino (i aż) trzy: dwa śląskie relację o tutu i jeden luboński. Ogólnie jednak obyło się bez poważniejszych kontuzji co cieszy ;]. Na plus były również rekordowe 52 dojazdy do pracy, co przy moim trybie zatrudnienia nie jest złym wynikiem.

Jak będzie w przyszłym roku i czy poprawie wynik "wyjdzie" pewno do końca pierwszego kwartału, gdzie dostaniemy rozpiskę ile jest do zrobienia w terenie. Oczywiście o ile za dwa tygodnie mnie sąd nie zamknie, bo termin służbowej rozprawy się zbliża heh ;).

Do pełni podsumowania trzeba dodać że udało się wykręcić tylko 8 setek (pffffffffff do poprawy), a rok zakończyłem ilością 110 wpisów i średnią na poziomie 20,66km/h :]

Mapki:
Śląska ...

... podkarpacka ...

... oraz wielkopolska :]


Topka:

1: Nocne Goczałkowice => http://lapec.bikestats.pl/1765371,Nocny-kombinowan...

2: Namiot w Puszczy Zielonka => http://lapec.bikestats.pl/1781557,Puszcza-Zielonka...

3: Stalowa Wola => http://lapec.bikestats.pl/1794806,Stalowa-Wola-z-d...

4: Pszczyna => http://lapec.bikestats.pl/1800976,Piekna-polska-Ps...
5: Nie mogłem się zdecydować więc daje oba ;]
Gliwice i TG => http://lapec.bikestats.pl/1740405,Wszystko-wokol-s...
Leżajsk => http://lapec.bikestats.pl/1794813,Lezajsk-z-objazd...

Jak będzie w tym roku? Czas pokaże ;]
===========================================================

:)))))))))))))


Kategoria Rower