Opawskie (890m n.p.m.) po raz kolejny
-
DST
11.79km
-
Kalorie 2752kcal
-
Aktywność Wędrówka
Minął kolejny tydzień i chcąc nie chcąc, trzeba było ponownie uderzyć na górki :)
Niestety warunki od zeszłego tygodnia nie zmieniły praktycznie wcale, więc o rowerze można było co najwyżej pomarzyć ;/
Ładne zdjęcia udało się za to zrobić rano we wtorek ...
... i w środę po robocie ;]
A poza tym naprzemiennie - mocne opady śniegu, odwilż, mróz, mocne opady śniegu, odwilż, mróz, powtórz. Wychodziło że jak już ktoś się zdecydował ruszyć rowerem, to miał do wyboru: wrócić cały mokry i brudny, zamarznąć, albo być uczestnikiem kolejnego odcinka programu "Gwiazdy tańczą na lodzie" xD
W środę wieczorem uformował się zatem taki oto sztab ...
... który to ustalił że zaplanowane na kolejne zimowe wyjazdy Polica i Rycerzowa, se poczekają bo:
- Polica mogłaby być dla Marzeny zbyt stroma, jak na debiut zimowy
- Rycerzowa natomiast była średnio przetarta ... oczywiście jak na zimowy debiut Sąsiadki mej :D
Poza tym oba te szczyty chyba chce Filip, tak więc poczekają se na niego :-)
Do konkursu na miejsce docelowe zostały więc wyłonione: Biskupia Kopa w Górach Opawskich oraz Leskowiec w masywie Beskidu Małego. Wygrała opcja numer jeden ;]
=======================================================
Opis zacznę jednak nie od górek, tylko od dnia wczorajszego. Szalony był to dzień, bo o ile w pracy było normalnie, to po niej umówiłem się na spokojny spacer z Siostrą i psem. Zanim jednak dotarłem do Ochojca, musiałem na chwilę wpaść do Piotrowic do Babci - przypomniało się jej po prostu że jeszcze w tym tygodniu "nie umierała" xD Przyjechałem do niej i stwierdziłem że jej stan jest co najmniej dobry, a niby duszenie i brak możliwości oddychania ustąpiły, jak zwykle po tym jak pół ludzkości zaalarmowała. Na wszelki wypadek zmieniła mnie jednak Matka, a ja mogłem podjechać na Ziołową. Po leśnym spacerku pojechałem do Biedronki po zaopatrzenie na dzisiejszy trip, gdzie otrzymałem telefon od rodzicielki że jednak profilaktycznie wysyłamy Tolę do szpitala na badania. Wróciłem więc na Piotrowice po rzeczy osobiste i higieniczne, podszedłem do Szpitala Kolejowego, następnie odprowadziłem Matkę na autobus i wróciłem się po raz trzeci do Piotrowic, po jeden lek którego szpital nie daje. Finalnie butny piątek wyszedł ... no tak jak Endo pokazało xD
Na tą chwilę czyli niedziela około godziny 18:00 info jest takie że babuszka jest zdrowa i zmieniło się ino to że zamiast nas, to terroryzuje obsługę szpitala. Normalnie każą jej jeść samej i obracać się na bok którego nie lubi. Także ten tego XE
==========================================
Co do wpisu właściwego, to odbył się bez najmniejszych problemów. Znaczy problem by był, gdyby mnie rano Łukasz nie obudził - przespałem dwa budziki i telewizor heh.
Spotkaliśmy się o godzinie 8:00 na parkingu pod blokiem gdzie, no nie znalazłem prezentu,
(pewno była za duża kolejka modlących się xD)
skąd poprzez badanie oddechu Łukasza przez pana w niebieskim, dotarliśmy do Biedronki na Batorym, coby zrobić zakupy i zgarnąć Diobła. Po zakupach ruszyliśmy do naszego miejsca docelowego czyli Jarnołtówka. A jako że nie było dziś z nami Filipa, to w aucie nastąpiła cisza, która spowodowała oczywistego Morfeusza heh. Ja obudziłem się w Prudniku, Marcin natomiast przespał praktycznie całą drogę :D
Po dojechaniu na miejsce, nie wiem czy bardziej się ucieszyłem że udało się znaleźć jakiś parking, czy z tego że zobaczyłem śnieg!! W Prudniku nie było go wcale!!
Po zaparkowaniu auta, pierw zeszliśmy kawałek asfaltem, coby po odnalezieniu szlaku czerwonego zacząć ... gonić Marzenę. Koleżanka ładnie się rozpędziła na początku heh. I tak po trochę ponad godzinie, dotarliśmy do schroniska, gdzie nastąpił popas i relaks. Oj, uwielbiam schroniska na zimowych tripach - w schronie było może 10 osób i królik :-)
Po odpoczynku obraliśmy misje szczyt, do którego mieliśmy zgodnie ze znakiem 20 minut. Poszło sprawnie i szybko i znaleźliśmy się przy odrestaurowanej wieży szczytowej ... na którą nie do końca miałem ochotę wchodzić.
BTW: ujeee budkę z piwem popsuli, ehhh ;/
Już ni ma :(((
Oddawać Radegasta!!! xD
Niecałe siedem złotych to jednak nie majątek, więc weszliśmy sobie na górę, porobiliśmy jakieś zdjęcia, nakręciliśmy filmik i ... prawie zamarzliśmy, bo wiało (co widać na filmiku) tam niemiłosiernie xD
Pozostało wrócić do auta.
I tu po zejściu ze szlaku dla leni (do czeskiej przełęczy Petrovy Boudy), weszliśmy na najbardziej fajny odcinek dnia dzisiejszego, czyli szlak czerwony + żółty, który już był mocno beskidzki. Śniegu aż miło, więc Marzena mogła przynajmniej swoje różowe stuptuty przetestować, a ja ... mogłem poskakać po śniegu :-)
Zadowoleni doszliśmy do jakieś tam zasypanej pożarówki, którą to doszliśmy aż do skrótu. Myślałem że ten skrót będzie płaski, a tu kolejna niespodzianka czyli laga w dół. Trochę na dupach, trochę wspomagając się drzewkami zeszliśmy do drogi, po czym ... nastąpiła laga w górę i poprzez niespodziewaną sympatyczną drabinkę doszliśmy do auta :-)
Niby mało kilometrów, ale dycha była, wystarczy, dzięęękuuuje :)))
Trasa: Relive se zdjęcia wrzuciło, pomieszane - więc dziś ino mapka.
Fotki:
Po krótkim odcinku asfaltowym, rura na czerwony
Tak jak pisałem początkowo - Marzena na desancie, chopy za nią :D
Ogólnie pierwszy odcinek był monotonny, dopiero gdzieś odtąd ...
... zaczęło być uroczo :)
Idziemy dalej - Marzena nie zwalnia tempa ;]
Widoki nasze ...
... i dla porównania widoki z naszych opcji xD
Po lewej - Leskowiec, po prawej Beskid Żywiecki i Rysianka => wybór okazał się słuszny!! :))
Dalej klimatycznie :)
Witamy w schronisku
Po odpoczynku, nazot na szlak
Warunki niezmiennie bardzo dobre :)
Ekipa na szlaku - Marzena w końcu dała poprowadzić :D
Końcówka
I na celu :)
Zwierzęta były obecne, i te w puszce i te do głaskania :))
Widoki z wieży ;]
Ekipa w komplecie :)))
Opuszczamy szczyt koronny
Najlepszy odcinek dzisiejszego dnia :)
Sesja przerywana :PPPP
Pożarówka i coś dla nie-kierowców :D
Ostatnie widoczki
Droga idealna pod słonecznik, którego tym razem mieliśmy pod dostatkiem :)
Skrót ...
... drabinka ...
... i do auta.
W bonusie "zaśnieżony" Prudnik xDDD
Na powrocie, po pizzy (zjedzonej PRAWIE w ciszy!!!!!!) w Prudniku, no cóż - Morfeusz :P => obudzili mnie w Chorzowie :DDD
Wole być z tyłu, bezpieczniej ...
:DDDDDDDDDDDDDDD
Filmik obecny ;]
EDIT 2) Poniedziałek godz. 18:30 - Babuszka marudzi dalej, tym razem na nogę - dzień jak co dzień heh. Podobno wszystko dobrze, ino ją chcą "wyrównać" względem cukrzycy i takich tam innych. Także ten tego xE
Kategoria Góry
komentarze
Gocha | 15:47 sobota, 19 stycznia 2019 | linkuj
Super wypad , fajny filmik i zacne zdjątka ....jak zawsze :) A co do trasy hmmm. O ile pamiętam swój jakże zacny wypad rodzinny na biskupią to pamiętam że ostatnie podejscie robiłam na rzęsach .Byłam więc ciekawa ....a oni se poszli inną trasą. TO INO JA MAM TAKIE SPECJALNE WZGLĘDY TYPU,,WYKOŃCZE SIOSTRE,, XD
mors | 19:14 piątek, 18 stycznia 2019 | linkuj
Lepiej późno, niż wcale: szacun za trekking z prędkością maksymalną 40,01 km/h!
No chyba że to chodziło o spadanie z kilkumetrowej skałki... :>
No chyba że to chodziło o spadanie z kilkumetrowej skałki... :>
Łukasz | 10:46 wtorek, 15 stycznia 2019 | linkuj
A dziękuję, dużo dobrego materiału było to wyszło:P
Kuzyn | 09:34 wtorek, 15 stycznia 2019 | linkuj
Fajowska wycieczka, a filmik jak zawsze wymiata. I gdzie jest mój filmik z gór wysokich? :)
mors | 08:09 wtorek, 15 stycznia 2019 | linkuj
Filmik widziałem. I powiem, że autor ma zapas zdolności godny grubszych akcji. ;)
mors | 23:22 poniedziałek, 14 stycznia 2019 | linkuj
Najbardziej liczyłem na różowe stutputy a było ich najmniej. ;p ;))
Ja bym brał rower... i na drabince miałbym leciutki problem. ;))
Ja bym brał rower... i na drabince miałbym leciutki problem. ;))
Trollking | 22:51 poniedziałek, 14 stycznia 2019 | linkuj
Jest wszystko - górki, filmik, wiaterek, kotek, a nawet orzeł :) I Ty chciałeś z tego rezygnować? :)
Tylko babuszki na filmie brakuje :)
Tylko babuszki na filmie brakuje :)
Łukasz | 22:29 poniedziałek, 14 stycznia 2019 | linkuj
No podróże w czasie normalnie, szkoda że tylko do przodu ;p
No no, Słowacy chyba też tanio nie mają. Się na jakiś rabat chyba załapałem:D
Teraz pozostaje jeszcze tylko przejrzeć te wszystkie zdjęcia ;)
No no, Słowacy chyba też tanio nie mają. Się na jakiś rabat chyba załapałem:D
Teraz pozostaje jeszcze tylko przejrzeć te wszystkie zdjęcia ;)
Mazia | 22:18 poniedziałek, 14 stycznia 2019 | linkuj
Dzięki za wyjazd! :) Było fajnie, zwłaszcza schodzenie hihi. Uwielbiam moje nowe różowe stuptuty :D Za ten piękny skok sąsidzie brawo,brawo!:D
Łukasz | 21:16 poniedziałek, 14 stycznia 2019 | linkuj
No czułem zwątpienie jak jechaliśmy. Im bliżej do Prudnika, tym mniej zimy:D Cóż, znowu udało się przyfarcić:D. Strefa mroku na szczycie idealnie się rozeszła jak grzaliśmy się w schronisku. A drabinka na końcu - miły bonus ;) Filmik się opóźnił, bo coś się zepsułem w sobotę (brrr, zimno w stopy, powiedziałem trzymając stopy w kaloryferze). Na szczęście w niedzielę już było dużo lepiej. A co do badania oddechu, oczywiście w normie, ale wczoraj panowie Słowacy stwierdzili, że ograniczenie prędkości było zbyt niskie. Dobrze, że skończyło się tylko na stówce;)
Komentuj