Lapec prowadzi tutaj blog rowerowy

Rowerowo-górski blog cyniczno-ironiczny

Wpisy archiwalne w kategorii

Rower

Dystans całkowity:46880.25 km (w terenie 886.24 km; 1.89%)
Czas w ruchu:2286:51
Średnia prędkość:20.35 km/h
Maksymalna prędkość:69.48 km/h
Suma kalorii:22255 kcal
Liczba aktywności:1050
Średnio na aktywność:44.65 km i 2h 12m
Więcej statystyk

Orzeszkołów

  • DST 38.88km
  • Czas 01:52
  • VAVG 20.83km/h
  • VMAX 61.21km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 3 października 2020 | dodano: 03.10.2020



Główną genezą tego wyjazdu był mój wczorajszy zakup - o taki:

I teraz cała masa pytań: czy inwestycja siedmiu złotych się opłacała? Czy działa? Czemu to dziadek do orzechów nie babcia? I podstawowe pytanie => czemu kupiłem rozgniatarkę ... skoro nie mam orzeszków na chacie? O_o xD.

To ostatnie szło jednak bardzo szybko zmienić, wycieczką do mikołowskiej dzielnicy Bujaków ;). Wstałem, ogarnąłem się i zobaczyłem przez okno - tak (patrz powitałka), wieje. Wszędzie trąbili że tak będzie, a ja nawet dostałem informację od Łukasza i Marzeny spod samiuśkich Tater, że mamy halny!!. Kocham ten wiatr - oczyszcza powietrze, podnosi temperaturę o parę stopni, a do tego przedmuchuje wszystko, otwierając super widoki ^_^. Brawo ( ˘ ³˘)♥ on!! ;)

Ruszyłem więc i na sam start, musiałem zaobserwować w którą stronę wieje, coby choć trochę go wykorzystać. Po wyjeździe z lasu ustaliłem że przemęczę odcinek przez Mokre i powinno mi dmuchać w plecy na dwóch podjazdach przed samym drzewem orzechowym. I tak było, a na samym zjeździe, udało się nawet wykręcić całkiem przyjemnego V-maxa ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ.

Do celu dojechałem i niestety mały zonk - malutkie orzechy i coś ich mało było, no ale swoje zabrałem :P. 

Powrót to pierw Paniowy, później okolice Halemby i do domu ponownie lasami, chowając się (mało skuteczne) przed wmordewindem :-).

Oj, super się jeździło i pewno kręciłbym dalej, ale w okolicach 16:00-17:00 musiałem (chciałem) zameldować się ponownie w Sosnowcu :]

Trasa:


Fotki:
Początkowy odcinek leśny

Atrakcja heh

Mikołów Mokre

Widok z Bujakowa - dzięki halny ^_^

Z trasy powrotnej

Trochę się bałem wjeżdżać do lasu, ale na całe szczęście, takich widoków nie było za dużo :-)

Atrakcja - oczywiście zostawiłem go w spokoju, niech se rośnie heh

Jeszcze leśnie ...

... i na koniec już na Piotro.
Rezerwowe miejsce na nawodnienie jest w pobliżu Kolejarza. Dobrze że tutaj z siekierami nie doszli ^_^

Tyle => orzeszki bezpieczne, Żubr ich pilnuje :D


===========
A na koniec ktoś, coś? Pilne :DDD



Kategoria Rower

DPD 46/2020 + Kato

  • DST 45.21km
  • Czas 02:11
  • VAVG 20.71km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 2 października 2020 | dodano: 02.10.2020



Minął ponad miesiąc od ostatniego DPD, więc trzeba było coś z tym zrobić :). Trzeba było, ale chęci to jedno, a pogoda i sytuacje życiowo-służbowe to drugie ;/. Po urlopie pierw nie miałem gdzie trzymać Szkodnika (kontrola + malowanie biura), a potem (jak każdy na Śląsku widział) aura postanowiła zrobić ukłon zimnolubnym i ... się popsuć. W deszczu i zimnie jeździł nie będę (ಠ_ಠ), więc postanowiłem poczekać aż w końcu warunki pozwolą na jakieś kręcenie. 

Wczorajsze sprawdzenie prognozy pogody w końcu dawało na to jakieś szanse => niby ino 10*C, ale (co najważniejsze) bez opadów ;]. Wstaje po 05:00 rano ... i zonk! Moja sympatyczna pogodynka z Sosnowca (zaczyna pracę godzinę przede mną) poinformowała mnie, że pada i ogólnie jest paskudnie. Suuuuper. Skoro jednak plecak miałem spakowany, to postanowiłem spróbować i najwyżej w Ligocie wsiąść w pociąg :].

Konieczne to jednak nie było, bo komfort termiczny miałem dobry, a i lekka mżawka jakoś specjalnie mi w jeździe nie przeszkadzała. Co prawda było mega ślisko ale miałem dość dobry czas, co pozwoliło pojechać ostrożnie, i obyło się bez dzwona ^_^. Takowego zaliczył jednak Pan Dzik przed D3S heh. Był ode mnie jakieś 50 metrów, wpadł kopytem w poślizg, pocałował fajkami asfalt i poleciał dalej :D. Poza tym zero atrakcji ;]

W połowie dniówki ponownie (i po raz ostatni w tym roku) miałem przerywnik pt. jazda po bilet miesięczny do Katowic :P. Także bez przygód, ale płatna godzinka jazdy na rowerze zawsze spoko heh ;].

Czasu nie było za dużo, więc ino jedna fotka z rynku w kierunku UFO :)


Po pracy już ino powrót na chatę. Na całe szczęście, w czasie dnia fajnie się ociepliło i choć miałem w planach ponownie jechać przez D3S, to mogłem wjechać (na Giszowcu) do lasu ...

... i tym razem przez Ligotę zameldować się na Piotro ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ.

Na koniec dzisiejsza mapka zbiorcza :)


==================
Co do podsumowania września, to w sumie ino mazurski wyjazd ogarnął temat xD.

(BTW ...


... xDD)

Pozostały dystans to troszkę ponad 100km po Katowicach xD.

Prócz wyjazdu z Łukaszem to i tak priorytetem na ten miesiąc okazała się przebudowa kuchni, a później tak jak pisałem ... lało xD. Zresztą i tak do celów (po dzisiejszej jeździe) zostały ino cztery wyjazdy do roboty i niecałe 300km do ogólnego dystansu. 300 - 4x 30km = 180 => czyli już zupełnie bez presji, zwłaszcza że jeszcze chce zrobić jesienną Przyczynę, a Łukasz "Żelazny Szlak Rowerowy". Najważniejsze to to, żeby obyło się bez chorób i kontuzji!

Mapki z września => tym razem cztery ;]


Co dziwi? => trafił się miesiąc bez D3S!! o_O.

A butnie? No pochodziłem, ale górek tym razem było trochę i jakoś tak wyszło ;]


Dokładając do tego, że w Zakopcu "zjadło" mi 15km, to wyszło prawie ...

... km :DDDD

=========
Zobaczymy co przyniesie nowy miesiąc, ogólnie to ... strach się bać :D


Kategoria Rower

Spontanicznie po lasach

  • DST 51.36km
  • Czas 02:52
  • VAVG 17.92km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 24 września 2020 | dodano: 25.09.2020



Po Wiśle (tak jak pisałem) nastąpił klasyczny wjazd kontroli na mój dział, do tego, ulokowali się w moim biurze, więc opcja dojazdu do pracy rowerem odpadała. Mieli siedzieć do wczoraj ... siedzą finalnie do końca tygodnia xD. Na całe szczęście, choć bez komplikacji, marudzenia i zastrzeżeń kontrolują :-). Ich szczęście :DDD.

========
Co do genezy jazdy, to od jutrzejszego popołudnia mają nastąpić deszcze niespokojne, a od poniedziałku ... zaczynają mi malować biuro. Fajnie, tak idealnie pod DPD heh. Wyjścia więc nie było, szybka wiadomość do Łukasza coby dziś choć gluta wykręcić :]. Kolega na moją propozycję przestał, a do tego wyciągnął na przejażdżkę narzeczoną ^_^. No i fajnie (◠‿・).

Wyjechać mieliśmy jednak dopiero o 17:00, więc przed spotkaniem trochę jeszcze pojeździłem samotnie ←_←. Jakiegoś konkretnego planu nie miałem i postanowiłem sobie pierw pojeździć bez celu po lasach, a następnie odwiedzić drzewo, na którym to gdzieś koło marca zobaczyłem pewną informacje. Jak zobaczycie w relacji foto, informacja z drzewa "spadła" i ciągle posiada dość dużo literówek xDD.

Następnie obrałem kierunek na Brynów, gdzie to w okolicach Szadoka zadzwonił Łukasz, i powiedział że mam se jeszcze na spokojnie pojeździć, bo ruszymy dopiero około godziny 18-tej.

Oki, nazot Panewniki, obwodnica, dziurawy dojazd na Kokociniec, i na spotkanie po którym ... praktycznie zdublowałem trasę sprzed chwili heh. Na śladzie mi jednak absolutnie nie zależało, więc dojechaliśmy ino do Starych Panewnik, zrobiliśmy zakupy, i postanowiliśmy pojechać na Starganiec.

Tam nawodnienie, klachy, lasem (po ćmoku) na Akademiki, nawodnienie, klachy i rozstanie => część do kotki Krajki, a część do Majki :D

Trasa => autu-pauza nie istniała xD


Fotki:
Kolejarz => jednak zostawili i ścieżkę rowerową i moje miejsce na ognisko - dzięki! :)

Leśnie

Opisywana karteczka i te literówki. SS-man? nazista? hitlerowiec? a oni napisali żołnierz niemiecki pff. No chyba że przyjechał w XXI wieku do cioci do Kochłowic to ok, choć trochę w to wątpię.

I w ogóle to co za akcja? Naziści ludzkie szczątki palili, albo zakopywali w zbiorowych mogiłach, a od Niemca? Wykopać z lasu i zawieść kosteczki na cmentarz? Raczej trochę(?) gardzę!

Dobra, wracam do pozytywów ...

(Okolice Rybaczówki)


... i negatywów:

Wycinka - Szkodnik w oddali gdzieś w środku leśnego "mordu" pfff


=========
ul. Panewnicka => ścieżka z bruku i dwa tuki ;]


Brynów

Już wspólnie

Rebusik? Ok!
Leszcze chyba pasują :D

I ostatnie zdjęcie, bo później już ciemno było :P



=======
Dokładając do tego że rano byłem w biurze, później w terenie, następnie wróciłem do na godzinę do biura, popołudniu wpadli do mnie na Piotro (na chwilę) rodzice, ogarnęłam sklep, wyszedłem na rower i zdarzyłem ogarniać podłogi, to tak:

A tak chyba (???) trzeba ...

... XDDD


Kategoria Rower

༼⁰o⁰;༽ => o, taki tytuł

  • DST 16.44km
  • Czas 00:50
  • VAVG 19.73km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 16 września 2020 | dodano: 16.09.2020



Takie zaskoczenie xD. Miałem nawet tego wpisu nie dodawać, bo pojechałem dziś ino do rodziców po wkrętarkę, przy okazji zahaczając o myjnię, coby zmyć trochę mazurskiego piachu ze Szkodnika :].

Trasa klasyczna czyli: Piotro - Ochojec - Brynów - Ligota - Piotro.

Na sam koniec, postanowiłem jeszcze podjechać na Kolejarz, w celu zdobienia fotki umytego roweru, a tam ... zdziwiko. 

ROZWÓJ-owo się nagle zrobiło xD. 

I tyle z moich trzech miejscówek na piwo heh XDDD.

=======
Dobra, trzeba się brać za skręcanie mebelków - Majka ...

... zwarta i gotowa ᕙ( • ‿ • )ᕗ :DDD

=======
Po co mi to? Sam nie wiem, ale ja choć tam też koni nie widzę. Znaczy jeszcze nie widzę ... :D


Kategoria Rower

BAU 4/4 => Biebrzański Park Narodowy

  • DST 54.33km
  • Czas 02:35
  • VAVG 21.03km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 9 września 2020 | dodano: 14.09.2020



Się zaległości narobiło xD.



Ostatni dzień wyjazdu mazurskiego i co by tu? Koło Augustowa, w zasadzie wszystko co chcieliśmy, to zrobiliśmy, i brakowało tylko (z tego co mega chciałem) ... Biebrzańskiego Parku Narodowego ◉‿◉.

Na dojechanie tam (około 70 km w jedną stronę) rowerowych szans jednak nie było (musieliśmy jeszcze przecież wrócić na Śląsk), ale Łukasz stwierdził że możemy tam (już spakowani) przecież podjechać autem, bo azymut (południowy) i tak był odpowiedni :].

=======
Pobudka o 6:00 rano, a jak wiadomo, na urlopie (w moim przypadku) to (nawet) ...

... XD.

Kolega jednak przyznał, że jak na mnie, to ogólnie nie było problemów z budzeniem heh :D.

======
Śniadanie, pakowanie, i na dwie minuty przed planowanym wyjazdem (Łukasz -7:28!! => te niezadowolone oczka nie były potrzebne :PPPP) ruszyliśmy w kierunku miasteczka Trzcianne heh.

Na miejsce dojechaliśmy po około godzinie, poskręcaliśmy rowery, ogarnęliśmy sklep i ... mogłem na spokojnie zacząć gonić tego z niezadowolonymi oczkami :D.

To się udało, następnie kąsek asfaltem przez las, później kolega pojechał pooglądać bagna (:D) i wrócił ... w mega dobrym humorze. Szanuję te bagna bardzo mocno :D.

Później ponownie bardzo dobrym asfaltem (przez las), następnie przez postój nawadniający na wieży widokowej, jakieś wiochy, drugi i ostatni postój piwkowy, i poprzez moje szukanie telefonu (dobrze że Bluetooth ze słuchawek się odłączył, i złapałem się za kieszeń heh), z powrotem do auta ᕙ( • ‿ • )ᕗ.

Nie powiem, fajny to był dzień, a same tereny po prostu kapitalne.

Po rowerze zostało nam tylko (albo i aż) pięć godzin jazdy i zameldowałem się u Majki na kwadracie :D. Dzięki Łukasz za wyjazd, a Gosi i Marzenie za kocio-opiekę (^._.^)ノ. Kotek zadowolony i najedzony ;).



Trasa:


Fotki:

Noclegowi dziękujemy - było godnie ...

... a my już na miejscu


Spokojnie ^_^

Dziękujemy za ŁOŚtrożną jazdę XDDD

Największa atrakcja, czyli wieża widokowa ... z piwem z ogórkiem :D.


Jedziemy dalej

Za darmola :P
To parę jabłek do domu se zabrałem heh :P.


Uroczo i w klimacie :]

A tu "straciłem" Whiskasa - biedne i mocno schorowane to, to było :-(


Po tym wyjechaliśmy w piach - nie dość że jechało się średnio, to jeszcze musiałem się po telefon wracać - se wpadł xD

I końcówka - wygrałem piwko :-PPP


Dzięki za uwagę - kolejne wpisy będą z Tatr, bo właśnie wróciłem z weekendu ^_^.

========
Tak było, nie zmyślam - no dobra, ja jednak taki duży nie jestem :P



Kategoria Rower

BAU 3/4 => Rozpuda

  • DST 70.55km
  • Czas 03:32
  • VAVG 19.97km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 8 września 2020 | dodano: 12.09.2020



Przedostatni dzień mazurskiego wyjazdu, i w planach był Ełk. Był ... ale na kręcenie 120km raczej chęci nie było (:P), co zrobić? heh 
¯\_(ツ)_/¯.

Na całe szczęście, podczas wczorajszego grilla, przyszedł do nas właściciel, i polecił .... święte miejsce xD.

Święte miejsce średnio nas jednak obchodziło (:P), no ale było one w słynnej Dolinie Rospudy [i do tego, biegł przez nie znakowany(??) szlak Green Velo], więc czemu by nie odwiedzić? ^_^.

=========
Rano, na całe szczęście, sprawdziliśmy dokładnie ten szlak, i doczytaliśmy, że jest on w 75% gruntowy. Fajnie, ale pierw jednak trzeba było trochę się cofnąć do sklepu, bo w lesie raczej nawodnienia byśmy nie znaleźli :D. A to było jednak istotne :DDDD.

Po sklepie, po raz kolejny, stwierdziliśmy że opłacało się dziś wjechać w las, bo wiało tak że szkoda gadać heh XD.

I tu, nastąpił koniec pozytywów, związanych z pogodą xD. Wiatr, to wiatr, trochę chłodno, ale najgorsi byli ... drwale. To co wyczynili w lasach, to jest po prostu jakaś parodia => jeszcze mogli czołgiem te drewno ściągać pfff. Dukty popsute, drugi popsute, więc trzeba było po tarce jechać - no nic się nie poradzi pffff.

=======
Co do samej jazdy, to święte miejsce (bez szału) odwiedzane (do miasta nie wierzyliśmy), chwila przerwy na nawodnienie, i mogliśmy dalej kręcić w kierunku domostwa.

No nie był to najprzyjemniejszy odcinek tego wyjazdu, ale leśnie, zameldowalismy się w sklepie na mega uboczu. Tam uzupełnienie zapasów i ostatnia w Augustowie pętla wokół jeziorka. Tak, też (w większości) po tarce xD.

Trasa => https://www.relive.cc/view/vXOnMkd1B5v


Fotki:
Początkowy, częściowo dublowany (z wczoraj) odcinek

Ładnie ^_^

Pitt stop ... nawadniający taki :-D

xDDD. Miasto xD

Koło celu ...

... i już na nim ^_^



Wracamy => tarka pff


Ale asfalty też się zdarzały ;)

Atrakcja ... psia jego mać xD. Cały czas nie wiem, po co ktoś, tam zrobił specjalne oznaczenie xD.

Jeziorko jedno ...

... (info dla drwali wiadome - pfff!) ...

... i drugie ^_^

Już spokojniej ;)


Ostatni postój ...

... nazot w mieście ...

... i kolacja w formie najlepszej - czyli "czikenkowej" :-D



==========
BTW:


Tomek, możesz wcinać :DDDD


Kategoria Rower

BAU 2/4 => jezioro Tajno

  • DST 75.11km
  • Czas 03:31
  • VAVG 21.36km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 7 września 2020 | dodano: 11.09.2020



Urlopu ciąg dalszy. Tym razem to tylko Łukasza obudziły dzwony kościelne (o 6:30 xD), ale i ja, jakoś specjalnie długo nie pospałem.

Po śniadanku wymyśliliśmy sobie, że pojedziemy gdzieś na południe, i dzięki aplikacji Green Velo, wybór padł na szlak niebieski. O taki!! :-).

========
Dojechać tam jednak trzeba było, więc pierw przez Augustów, który jest ponoć ... letnią stolicą Polski xD. Gardze w podobnym stosunku jak do tej zimowej stolicy, i w sumie ... do tej normalnej też :D.

Przejechaliśmy przez miasto, następnie trochę drogami gruntowymi, i poprzez jeden pitt stop, meldujemy się na w/w na szlaku.

Co można o nim napisać? Pierw trochę fajnego asfaltu przez las, krowy, następnie dość długi odcinek po piachu, krowy (i bunkier), później krowy, asfalt, krowy, krowy, sklep, krowy i meldujemy się na naszym niby docelowym punkcie, czyli jeziorze Tajno :]

Tam chwila relaksu i mogliśmy wracać. Jak przed sklepem miałem (malutką) chwilę kryzysu, to wracało się już genialnie. Wiatr w plecy roku swoje, a ja w końcu napiłem się piwa (na miejscu) pod (za) sklepem, a poza tym z atrakcji to ... były krowy ... i kury xD

xDDDD!!

Na końcu jeszcze udało się nam ogarnąć mega fajną miejscówkę przy jeziorze, trochę pogadać, napić się Żubra, i wystarczyło dokręcić tylko jakieś 4km do bazy ^_^.

A tam grill, malutka wódeczka, następnie wizyta w sklepie, a później długie rozmowy ze Śląskiem na tematy różne heh xD.

Trasa => https://www.relive.cc/view/vQvxZQZj3B6

Fotki:
Durne miasto ...

... i już można jechać bez ograniczeń xD


Postój nawadniający :-P

I jedziemy dalej ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ


Na tych gruntach trochę zboczyliśmy z trasy, ale choć dobre (za darmola) jabłuszka były :D

Nazot na szlaku właściwym :]

Niespodziewany bunkier na szlaku xD

Kręcimy dalej ...



... i przez sklepo-pocztę ...

... do celu 。◕‿◕。


Wracamy ^_^



Najlepsza miejscówka dnia dzisiejszego ...

... po której został ino kąsek do chaty ^_^



PS: Sorki za zaległości, ale wymyśliłem sobie nową aranżacje kuchni, i pewno trochę zejdzie zanim ogarnę te wpisy do końca xD. Na pocieszenie, Łukasz zaczął ogarniać filmik, więc pewno mu trochę też zejdzie i mam czas heh :-P. 

PS2: zmywarka już działa, huczy, i buczy
ᕙ( • ‿ • )ᕗ.

=======
A wieczorem (na Mazurach), może nie szwagier (ale Ojciec chrzestny od Majki :DDD), ogarnął co poniżej xDDD


:DDD.

GODNY KOLEJNY DZIEŃ (i wieczór) TO BYŁ heh ^_^.


Kategoria Rower

BAU 1/4 => Wigry (nie 3) + Ateny nocą xD

  • DST 127.11km
  • Czas 06:18
  • VAVG 20.18km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 6 września 2020 | dodano: 09.09.2020



Po wczorajszej jeździe autem (i alkoholu xD) padliśmy jak dwie bedki xD. Rano natomiast obudził nas pierw mój nie wyłączony budzik, a później, jakieś wycie z budynku obok. Tak, klasycznie musieliśmy mieć nocleg koło kościoła xD.

Cóż więc zrobić? Śniadanko i na koń (heh)  => cel wschodni. Znaczy taki był plan, bo podczas konsumpcji chlebka, zagadaliśmy z koleżanką (jak się okazało z Lubonia k/Poznania - pozdro Tomek :D) co spała pokój obok. Sympatyczna dziewczyna zaproponowała nam wycieczkę nad jezioro Wigry, głównym szlakiem Green Velo. Brzmiało więc jak plan ^_^.

Ruszyliśmy przed 11:00 i na sam początek, tempem żółwia, musieliśmy wyjechać z miasta i znaleźć szlak. To się udało dość sprawnie i mogliśmy przejść do kolejnej misji: czyli znaleźć sklep zaopatrzony w nawadnianie. I tu (będąc w podlaskim, w niedzielę, jeżdżąc przeważnie po lasach i szutrach xD) ... pojawił się problem. Pierwszy czynny sklep trafiliśmy dopiero po około 40km => Łukasz był tak zadowolony że nawet datek na rozwój sklepu wrzucił (・o・) :DDD.

=========
Po zakupach zgodnie z mapą, mieliśmy bardzo długi odcinek leśny, więc pierw postój na piwko, a później ... tarka. Zemsta Hitlera pod Kórnikiem to pryszcz! Jakiś 20km po dziurach z masażem tyłka w gratisie xD. Gardziliśmy mocno xDDD.

Wyjechać się jednak z tego udało, i poprzez jakieś dziwne znaki drogowe w lesie, urocze wioski, i leniwe nabieranie kilometrów, znaleźliśmy się w okolicach tytułowego jeziora.

Tam pierw darmowa wieża widokowa (badyle niestety większość widoku zasłoniły), a następnie singielki w lesie. Góra, dół, korzenie, kładki => no fajnie było, ale po nogach dało mocno heh. 

Po wyjeździe z terenów gruntowych, gdzieś na dziewięćdziesiątym kilometrze pojawił się mój (na całe szczęście zażegnany) kryzys. Później mega dziurawą drogą na Ateny (:D), postój na piwko, i drogą wojewódzką do bazy. Na całe szczęście ani za bardzo ruchu nie było, a i pobocze do rowerów było godne.

Mega pozytywny dzień, ale znowu się przekonaliśmy, że płasko tutaj nie ma xD.

Trasa => https://www.relive.cc/view/vQvyDZVE8Kq


Fotki:
Szkodnik i miejsce dzwonienia o ... 06:30 rano pfff

Początkowy odcinek :]

Gruntowo sesese - lubimy mocno ◉‿◉


Tu też było sympatycznie ^_^

Takie spotkanie na szlaku heh

Śluza ... jakaś tam (:P) ...


... drogą ....

... i upragniony sklep, po którym ...

(...)

... napisał pitt stop w lesie :-P



Jedziemy dalej




Postój ...

... i dalej w trasę heh =_=


Klimatyczne
A tu już jezioro Wigry i darmowa wieża ... piwkowa :p



Najlepszy odcinek, ale po nogach dał xD



I (nocna) końcówka ◉‿◉



========
Było godnie, no ale są rzeczy ważne i ważniejsze :D. Mamy nowego bombelka na świecie :DDD



Kategoria Rower

Końskie na urlopu początek

  • DST 55.15km
  • Czas 02:41
  • VAVG 20.55km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 5 września 2020 | dodano: 09.09.2020

 
To co było a nie jest, nie pisze się w rejestr!! :P.  Co do genezy, to jakiś czas temu wymyśliliśmy sobie (z Łukaszem) wyjazd na 5 dni na Mazury, i w końcu nadszedł czas, na realizacje tego planu
<( ̄︶ ̄)>.

Z kitku z powitałki została Marzena, moją Majką opiekować się miały (dziękuję jeszcze raz!) naprzemiennie: ciocia Gosia, z jej ... matką chrzestną Marzeną :D. My z Łukaszem natomiast mogliśmy chwilę po 7:00 rano wyjechać z Piotrowic w kierunku północym :].

Zgodnie z wcześniej założonym planem, na miejsce (Augustów) powinniśmy dotrzeć po około siedmiu godzinach. Szkopuł w tym, że po dojechaniu na miejsce, pod wieczór, miało zacząć latać xD. Ryzykować więc nie było sensu i postanowiliśmy zrobić sobie pitstop na trasie, na takie oto coś.

========
Zaparkować w Końskich (xD) jakimś cudem się udało i mogliśmy ruszyć na pętelkę :).
Pierw dojazd średnio-fajną trasą blachosmrodową, następnie sklep, gdzie Łukasz poszedł se po piwo (ja nie miałem smaka - piwo zresztą jest fuj), a mój Szkodnik obrósł w piórka, po pochwałach jakiegoś średnio trzeźwego rolnika :D. 

Co do samej trasy to pierw fajne, nowe, asfalty (z praktycznie zerowym ruchem samochodowym), a następnie kwintesencja roweru: czyli dukty leśne, z wszystkimi możliwymi nawierzchniami heh. Jechało się wybornie, odwiedziliśmy Piekło (+ ciut Nieba :D) i wróciliśmy do Leona. Na całe szczęście, Bozia go obroniła przed porysowaniem xD. Wiara w czasie pandemii jest mega dziwna, o czym też przekonaliśmy się, podczas próby rezerwacji noclegu xDDD.

======
Po kręceniu pięć godzin jazdy i zameldowaliśmy się na noclegu, gdzie ... no cóż - alkohol :D.

Trasa => https://www.relive.cc/view/v8qV83J5k3O


Fotki:

Bozia pilnująca auta heh. Leon jak się okazało, mega pojemny - rowerki i bagaże bardzo fajnie się zmieściły ^_^

Początek szlaku właściwego

Droga się skończyła ...

... i znowu się pojawiła heh


W końcu uroczy odcinek ←_←

Do nieba nie choooodzę ...

... ale wjeżdżam, na pełnej ... :D


I ogólnie foch. Dyskryminacja - zobaczcie se te nawierzchnie!! Nie ładnie, więc wróciliśmy Piekła, przejechaliśmy kawałek ... i co?


Bez komentarza! Na drwali jeszcze ponarzekam przy innych wpisać :P

A my dalej ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ

Jeszcze cychalter i kończę .. 

... wyjaśniając, czemu nie było żadnego alko na szlaku xD


Niecodzienny widok :D. I te auto ma zdecydowanie za dużo przycisków :DDD

=========
Resztę wpisów będę nadrabiał (a jest co!) jak ino będzie czas. Wasze też poczytam, bez obaw, a póki co => Pani Magdo, uwaga :D



Kategoria Rower

Żadnie

  • DST 33.04km
  • Czas 01:34
  • VAVG 21.09km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 2 września 2020 | dodano: 02.09.2020


(Kitku się nie popsuł => ona tak ma :P)

===============
W niedzielę oglądałem z Janiolem mecz GieKSy (oczywiście przegrany => standard!!), następnie nastąpił spacer z Gochą i psem, w poniedziałek sprzątałem chatę, a wczoraj cały dzień lało. Ogarnąłem więc zakupy i zobaczyłem że jutro (czyli dziś) ma już nie padać. Jupi, super - będzie DPD!!.

Taaa jasne, moja droga do roboty, skończyła się ... po około 1,5km na dworcu w Ligocie. Padało, a moknąć nie zamierzałem. Pierw zdążyłem więc na pociąg relacji Racibórz - Katowice, gdzie kontrola biletów poszła sprawnie ... 

(Fotka z przesiadki)


... po czym wsiadłem do pociągu relacji Gliwice - Częstochowa, gdzie nastąpiła malutka atrakcja w postaci zachowania Pani konduktor która to, próbowała mi wmówić że mam zapłacić za bilet za rower xD. Pani nawet kontrolę przerwała i poszła szukać informacji (znaczy tak myślę) => racja była jednak w 100% po mojej stronie i ... już więcej jej nie zobaczyłem :P. Po tym fakcie, ino domokłem (dziwne "słowo" wiem heh) do roboty, zamykając "DP" wynikiem ... 2,4km. Ale choć nie ma już upałów c'nie chłopaki? O_o.

Jechać się jednak opłacało, bo wiedziałem że podczas dniówki mam jechać ogarnąć mój budżetowy bilet miesięczny ;]. Przed godziną 12:00 ruszyłem (przez Burowiec, Zawodzie i milion czerwonych świateł) na Kato ...

... sprawę załatwiłem, i wróciłem (przez Zawodzie, milion czerwonych świateł i ul. Rożdzieńską) na bazę ;].

Dniówkę dokończyłem i mogłem wracać. Klasycznie: przez Nikiszowiec, Giszowiec, lasem i tym razem nie przez Ochojec, ino przez Ligotę na bazę. Największym problemem tym razem nie był korek na Szopienickiej, ino ulica Karliczka. Tak, tam jest przedszkole - jeronie, jakby ci ludzie mogli, to by do klas tymi autami wjechali xD. Poza tym nic ciekawego się nie działo :P.

Zlepek fotek z powrotu ^_^


============
Co do podsumowania miesiąca, to było kiepsko => wynik ratują ino trzy "setki" wykręcone weekendowo. Reszta to paści, mniejsze lub ... ino trochę większe :P


Butnie - klasycznie, tak jak plus minus 1600km Trolla rowerowo heh :)


=============
BTW: Ha! Już wiem kim jestem ...


... dyć!!!! To ja :DDDD


Kategoria Rower