Wpisy archiwalne w kategorii
Rower
Dystans całkowity: | 44106.92 km (w terenie 886.24 km; 2.01%) |
Czas w ruchu: | 2147:34 |
Średnia prędkość: | 20.38 km/h |
Maksymalna prędkość: | 68.44 km/h |
Suma kalorii: | 22255 kcal |
Liczba aktywności: | 973 |
Średnio na aktywność: | 45.33 km i 2h 14m |
Więcej statystyk |
Służbowo ... z Gochą ^_^
-
DST
32.05km
-
Czas
01:40
-
VAVG
19.23km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 8 kwietnia 2020 | dodano: 09.04.2020
Dzisiejszy dzień był zaplanowany na nicnierobieng. Zakupy zrobione, pranie też, mieszkanie wysprzątane, czteropak całą noc się chłodził w lodówce i obudził mnie ... telefon do Kierownika xD. Przyszło jakieś pismo że wykonawcy robót przy centrach przesiadkowych "Brynów" i "Zawodzie" śmiecą na potęgę i trzeba było to sprawdzić. Trudno, praca to praca ;]
Na całe szczęście "poskarżyłem się" Siostrze, która to stwierdziła że chętnie się ze mną po obiedzie przejedzie i przy okazji zobaczy ile zajmie jej dojazd do pracy. No to już jest jakiś plan :D.
Ustawka pod jej blokiem o 13:00 i mogliśmy ruszyć trasą, którą to ja uważam że bezsensowną (przez Centrum) a Gocha wręcz przeciwnie heh.
Jechało się całkiem spoko, aż do drugiego punktu czyli Zawodzia. To właśnie tam Gocha stwierdziła że pojedzie sobie przez chwilę sama i zobaczy "skrótek" do roboty. Wróciła z paną w tylnym kole!!! XDDDD. No nic, szybka wymiana dętki i mogliśmy wracać przez Giszowiec, Żabkę i Murcki.
Później jeszcze na chwilę do Leclerca i do rowerowego po rezerwową dętkę i się pożegnaliśmy .. jak się okazało - na nie za długo heh :P.
Trasa:
Fotki:
Klasyczne czekanie na Siostrę heh
Pętla "Brynów" gdzie nic nie zauważyłem - posprzątali widocznie ;]
Centrum i UFO ;)
Pętla "Zawodzie" => za dwa miesiące mają odbiór, no już to widzę :D
Naprawa
I na spokojnie lasami (drogami publicznymi) do baz ;]
============================
Po rowerze postanowiłem jednak pójść se na spacer koło lasu. Wnet odezwała się ponownie Gocha i w dwójkę ustaliliśmy że trzeba wyjść z Marshallem xD. No cóż, pies piszczy więc trzeba heh ;]
Trasa klasycznie => o tu
Dziś w końcu spokojnie, choć nie chce zapeszać :-)
================
HEHEHEHEH :D
Kategoria Rower
DPD 14/2020
-
DST
35.89km
-
Czas
01:35
-
VAVG
22.67km/h
-
VMAX
52.11km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 7 kwietnia 2020 | dodano: 08.04.2020
Wczoraj po rowerze zrobiłem zakupy i w końcu zabrałem się za to, co dość długo odkładałem. Jak ino ktoś mi mówi że mam grzecznego i spokojnego kotka to bardzo proszę:
Zdaje sobie sprawę, że zakup nowego drapaka i tak mnie nie ominie, no ale wydanie około 350-400zł (na coś porządnego) może jeszcze trochę poczekać heh :P
Plan wydawał się prosty: czyli zamienić tylko dwa najbardziej zużyte elementy, na te dwa dolne które to Majka i tak ma w trąbie. No niestety, producent stwierdził że nie może być tak prosto i dał różną długość owych łączeń xD.
Było trochę zabawy z podkładkami i skracaniem, ale finalnie wyszło nie najgorzej :]
==================
Co do samego kręcenia, to dziś było one w stu procentach legalne bo już wczoraj dostałem informacje że muszę podjechać do pracy i odblokować jeden plik z mojego kompa. Niestety, przez RODO nie mogę podać swojego hasła a informatyk jest póki co zajęty innymi sprawami xD.
Na całe szczęście nie musiałem wstawać skoro świt i ruszyłem sobie na spokojnie po śniadaniu i kawce :]
Nie śpiesząc się zbytnio, zobaczyłem co tam słychać przy Parku Kościuszki:
Następnie sprawdziłem czy woda w stawie Grunfeld nie wyschła:
I dojechałem do Szopienic.
Swoje zrobiłem, pogadałem z moją ekipą z biura, poszedłem kotu po nową myszkę (starą rozszarpała xD) i mogłem wracać.
Dopiero trochę za Nikiszowcem się zorientowałem że przecież nie mogę jechać swoją klasyczną drogą - bo las xD. Zostałem więc zmuszony pojechać przez tak zwane "Trzy Garby" czyli DK-81.
Na całe szczęście kierowcy bardzo miło wyprzedzali i przeżyłem heh. O wietrze ... nic nie napiszę :p
Na koniec jeszcze fotka w lustrze ...
... i na chatę :]
===============
Po jeździe szybka ustawka z Gochą u mnie na chacie i nastąpiło pierwsze spotkanie Majki z Marshallem xD. Zobaczy to w sumie kot widział (zdecydowanie) psa, a pies widział ... kocią miskę z żarciem xD. Kuzynami zapewne nie zostaną i mogę ino żałować że nie zrobiłem zdjęcia kocich oczu :D.
Zrobiłem za to inne zdjęcia ^_^
Już ziomki :D
Więcej na RELIVE ^_^
=======================
xD
Kategoria Rower
Sprawdzić jajka :D
-
DST
60.56km
-
Czas
02:39
-
VAVG
22.85km/h
-
VMAX
52.22km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 6 kwietnia 2020 | dodano: 06.04.2020
W sumie to nie planuję, bo właśnie zacząłem tydzień zdalny :P.
Wczoraj wyłączyłem wszystkie alarmy, ale jednak ustawiłem na maksa dzwonek w telefonie, tak na wszelki wypadek jakby Kierownik z czymś dzwonił. Całe szczęście że w piątek z koleżanką wszystko im "wyprowadziliśmy" więc nie spodziewałem się budzika heh.
===============
Faktycznie nikt nie dzwonił, wyczekałem do 11:00 i po kawce i śniadanku ruszyłem, zabierając jeszcze ze sobą fraczek służbowy ...
... bo w sumie czemu nie? ^_^.
Dodatkowym plusem wzięcia kamizelki jest na pewno fakt, że podczas kontroli policji zawsze mogę mówić że wykonuje jakieś polecenie służbowe. Oczywiście działa to tylko na terenie Katowic, a mój plan na dziś był trochę przekraczający granicę mojego miasta :P.
Wielkanoc się zbliża więc rekreacyjnie postanowiłem zobaczyć czy ciągle otwarty jest punkt sprzedaży jajek prosto hmmm od gospodarza?:D. A że najbliższy takowy mi znany jest w Tychach, to już inna sprawa :-).
BTW: działa i ma się dobrze! Być może przed świętami dokonam zakupu :]
Resztę dojazdu i powrotu to oczywiście najszybsza trasa czyli: Piotrowice, Kostuchna, Wesoła, Ławki, Świniowy, DK-44, Mąkołowiec, Podlesie, Kostuchna, (oki, tu musiałem jednak coś służbowo zobaczyć) Murcki, Ochojec i na Kolejarz na relaks.
Wiało, ale na całe szczęście jeździ się coraz lepiej - bo rekreacyjnie i bez ciśnienia ;)
Trasa => https://www.relive.cc/view/vRO7dLj8zy6
Fotki:
DDR-ki dwie:
=> Ul. Radockiego fujjjj
=> Ul. Boya-Żeleńskiego ok :]
Kopalnia "Boże Dary"
Lasem, znaczy ul. Beskidzką
Jakbym jechał z Murcek przez Lędzińską i dalej przez Hamerle do Zamościa to bym "oszczędził" z 10km, ale wiadomo:
A tu zawsze zabawna kopalnia "Wesoła" :D
Już spokojniej
A w tym miejscu zawsze widać górki. No niestety, nie tym razem :/
Ale nie ma tego złego!
Nie wierzę że to pisze, ale jednak!!
Brawa dla Tychów za nową ścieżkę rowerową wzdłuż DK-44.
Jednak się da ^_^
Browar Tychy w całej okazałości ʘ‿ʘ
Za dobrze być jednak nie może.
Jeszcze w mojej pracy inżynierskiej pisałem że "Gniotek" powinien być objęty ochroną.
No raczej nie będzie pfff
Dobrze że chodź dwa bażanty i sarna (między drzewami) mają w nosie deweloperke ^_^
Sorki za zoom - Samsung średnio temat ogarnia xD
Do chaty wróciłem przez Ochojec i to by było na tyle
==============
Jak nic trzeba uważać :-D
Kategoria Rower
Tour de Piotrowice xD
-
DST
50.97km
-
Czas
02:29
-
VAVG
20.52km/h
-
VMAX
56.21km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 5 kwietnia 2020 | dodano: 05.04.2020
Nie wiem czemu, ale kot uwielbia siedzieć w wannie (xD) => oczywiście bez wody heh ;). Jak się kąpie to ino się lampi z wysokości deski klozetowej xD. Świntucha jedna :P
===========================
Wczoraj tak jak pisałem miał być dzień bez rowerowy i był. Ustawiłem się więc z Gochą na o 12:15 na Piotro i mieliśmy wykonać spacer z psem, na który to ... prawie zaspałem xD.
Skoro można, to spoko ^_^
Obudziłem się chwilę po 8:00 rano, ale później znowu mi się usnęło :p.
Bez śniadania, jednak udało się coś (około 15km) z Marshallem wykonać. Szkoda że nie po lesie, ale co zrobić? Dobrze że mieszkamy w południowych dzielnicach Katowic, więc nie było problemu żeby ustalić jakąś spokojną pętlę omijającą główne drogi. Z minusów to ogrom szczekających psów zza płotu i fakt, że trochę mniej komfortowo się piło piwo poza lasem heh ;)
Trasa => Endo się wyłączyło, samo od siebie:
Fotki:
Ze spaceru wróciłem, do Pobiedzisk się w końcu dodzwoniłem, zjadłem obiad i ... usnąłem. Wstałem o 2:30 w nocy i po godzince na necie ponownie wylądowałem w objęciach Morfeusza xD.
===============
W kwestii dnia dzisiejszego to wstałem grubo po 10:00, śniadanie i w drogę, bo co można w domu robić?
XD
Plan był jeden, naczelny czyli taki że skoro nie wyszedł nam wyjazd z Filipem na Pszczynę, to chodź muszę zrobić tak, żeby dokręcić do tysiąca kaemów w tym roku - brakowało 35.
Udało się ufff
A co do samej realizacji to w sumie nie wiem czy głupsze było te ognisko w samotności czy dzisiejszy wyjazd. Polecam na start zobaczyć RELIVE, bo sama mapka (poniżej) za dużo wam nie powie hehe :P. Ogólnie to w mojej durnej głowie urodził się pomysł żeby pokręcić tylko i wyłącznie po mojej dzielnicy. Miało być 35km, wyszedł Trollking :-). Git majonez ... ;]
Do opisywania za dużo nie mam bo z racji wykonywanego zawodu wszystkie te ulice znam jak własną kieszeń choć nie powiem, że zdziwił mnie jeden budynek przeznaczony dla świadków Jehowy. Jeszcze dwa lata temu go tam nie było :].
Trasa - ostrzegałem :P
Fotki:
Dzisiaj tutaj kręciłem
Blok Zientasa (po lewej) ...
... i Gochy (centralnie na środku), ale to Ochojec więc dziś pogardziłem :p
Podwójne foto:
Sobota z Marshallem ...
... i niedziela ze Szkodnikiem :]
Fotka w lustrze :D
PKP Piotro
Zbiorczo ...
... i na koniec klasyczne ;)
=============
Na koniec tym razem nie będzie śmiecha. Będzie tragedia!!
Ja się bardzo cieszę że moi rodzice są rozsądni i siedzą w domu. No, Ojciec wyjdzie na ogródek ale sam. Tak jak dzisiaj kręciłem i co widziałem, to wnioski wysuwają się same - ZUS to lubi ...
Kategoria Rower
DPD 13/2020
-
DST
31.45km
-
Czas
01:30
-
VAVG
20.97km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 3 kwietnia 2020 | dodano: 03.04.2020
Majek czasem tak usypia na kolanach - brakuje jeszcze ino wywalonego języka :P
=============
Wczoraj po DPD ogarnąłem sklepy i (jak widać) wymęczyłem sierściucha xD. Dziś wstałem chwile po piątej i ... kot dostał kolejną dawkę ćwiczeń biegowo-skokowych :P. Jak wychodziłem to była już "zamontowana" na drapaku - proszę, na zdrowie :D
Tym razem ruszyłem planowo więc była okazja cyknąć te oto dwie fotki:
Ulica Kościuszki czyli moja alternatywa dla D3S ...
... i wschodzik :]
W pracy dniówka tym razem spłynęła nawet nie wiem kiedy, bo trzeba było przygotować dokumenty dla Prezydenta Krupy w związku z możliwym połączeniem ulicy Bażantów z ulicą Szarych Szeregów. Nie ma co wnikać w (nudne) szczegóły - najważniejsze było to, że dziś miałem ostatni dzień w biurze przed tygodniową pracą zdalną ^_^.
BTW:
Zobaczymy jak moja (xD), choć ja bankowo 24/7 na chacie siedział nie będę :P
Po pracy natomiast cele miałem w sumie dwa. Pierwszy żeby oczywiście dojechać na chatę, a drugi: coby zlokalizować spaloną rybaczówkę.
Udało się!!
Gratulacje dla pana redaktora z gazeta.pl za zamęt którego narobił xD
Skoro już jednak byłem w lesie, to postanowiłem pojechać trochę inaczej niż zwykle i ogarnąć trochę duktów:
Wszystkie drogi prowadzą na Piotrowice heh ^_^
Już myślałem że miło dojadę do kota ale nie. Otóż w okolicach domostwa Gochy napotkałem się na ... korniki!!. Naczelny kornik wbrew temu co w swoim stand-upie mówił Abelard Giza kazał mi ... no w sumie wypierd$$lać do lasu xD. Grzybów nie ma, byłem bez psa więc sam se idź do lasu xD. Po wymianie "uprzejmości" i zapewnieniu mnie że to dla mojego dobra (DZIĘKUUUUJĘ :* xD) wróciłem ponownie na ścieżkę rowerową.
Obliczenie ilorazu inteligencji korników zostawiam wam.
Ostatnie zdjęcie/a wyrzucam tylko dlatego że je zrobiłem :P
Tamtych z lasu i tak nikt nie przebije pffff!!!
=============
Na koniec w w końcu coś przyjemnego czyli piękna kobieta w bieliźnie i bez!!!!
:PPPPPP
Kategoria Rower
DPD 12/2020
-
DST
29.85km
-
Czas
01:27
-
VAVG
20.59km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 2 kwietnia 2020 | dodano: 02.04.2020
Dziś już bez komplikacji ze wstawaniem, dojechałem i wróciłem z pracy trasą standardową.
Rano było nawet całkiem przyjemnie pogodowo (ok -1*C) i zero wiatru, po południu za to dwanaście stopni więcej i ... wichura. Zdecydowanie jednak wolę jak wieje, aniżeli jak jest zimno ;)
Fotek brak. Rano nie było co fotografować, a jak wracałem to w głowie miałem ino jedno, czyli informacje że rząd się w końcu ugiął(!!!) i dał prawo do swobodnego i niekontrolowanego przemieszczania się po lesie. Oczywiście nie dla wszystkich => póki co tylko dla ... myśliwych. Czekam jeszcze na info że drwale też są spoko, a później zamykamy lasy
==============
O ile trafisz deklu ...
Kategoria Rower
DPD 11/2020
-
DST
29.34km
-
Czas
01:28
-
VAVG
20.00km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 1 kwietnia 2020 | dodano: 01.04.2020
Kolejny dzień dojazdu do roboty i kolejny ranek z temperaturą (-4*C) przypominającą człowieka wykonującego czynność wiadomą. To jednak nie była największa "atrakcja" poranku gdyż ... zaspałem xD. Żeby spokojnie dojechać do Szopienic i jakieś foty porobić muszę ruszyć z Piotro między 6:10 a 6:15. Wstałem jednak o 06:08, ruszyłem o 6:20 więc prawie o czasie :D.
Fotek oczywiście brak, trasa wiadomo przez Upadowy i gdyby mi buty do pedałów nie przymarzły to może nawet zdarzył heh. Byłem jednak (bez konsekwencji) o 7:02. Co lepsze jak wracałem z bułkarni o 7:20 to lista ciągle była na portierni - nie musiałem się więc spieszyć, no ale kto mógł wiedzieć? ;]
Po robocie bez kombinowania wróciłem na chatę, robiąc jeszcze fotkę z dedykacją dla Trollkinga czyli DDR-ka z kostki + wiatr w pysk + za chwilę podjazd ... po DDR-ce z kostki z wiatrem w pysk :D
Oraz ofociłem pewnien krzyż ...
... z dedykacją dla Morsa, który to rozsądnie ostatnio nie pchał się "na szóstego" do kościoła. Brawo Ty!! :-)
===================================
Co do podsumowania miesiąca to w końcu jakieś coś godne opisania wpadło :). Były jakieś wycieczki mniejsze lub większe, a do tego konsekwentnie nie kupuje biletu miesięcznego, co "zmusza mnie" do kręcenia do roboty ;].
Na kwiecień by już się jakaś setka przydała bo odstaje heh ;)
Butnie tragedia ale co zrobić? Ani jednego szlaku w górach, służbowo w teren nie chodzę (i nie wiadomo czy w ogóle będę chodził w tym roku) więc nie było gdzie uzbierać "do trzech stówek".
Co gorsza ... coś mi się zdaje że będzie jeszcze gorzej heh xD.
Co do podsumowania miesiąca to w końcu jakieś coś godne opisania wpadło :). Były jakieś wycieczki mniejsze lub większe, a do tego konsekwentnie nie kupuje biletu miesięcznego, co "zmusza mnie" do kręcenia do roboty ;].
Na kwiecień by już się jakaś setka przydała bo odstaje heh ;)
Butnie tragedia ale co zrobić? Ani jednego szlaku w górach, służbowo w teren nie chodzę (i nie wiadomo czy w ogóle będę chodził w tym roku) więc nie było gdzie uzbierać "do trzech stówek".
Co gorsza ... coś mi się zdaje że będzie jeszcze gorzej heh xD.
Kategoria Rower
DPD 10/2020
-
DST
29.92km
-
Czas
01:28
-
VAVG
20.40km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 31 marca 2020 | dodano: 31.03.2020
Wczoraj tak jak podejrzewałem rano nie dość że się zabieliło, to jeszcze wystąpiła "szklanka" na drodze wiec wygrała opcja pociąg (xD) do pracy ;)
Dziś temperatura również spadła poniżej zera (co jak widać na powitałce nie wszystkim przeszkadza - kaloryfer rulez), ale przynajmniej było sucho! Zaopatrzony więc w niezbędny sprzęt/sprzęty ...
... ruszyłem do roboty ;]
Ogólnie to nie mam nic przeciwko (a nawet pochwalam!) poranne badanie temperatury na portierni ale fakt, że każdy musi listę podpisać swoim długopisem to już lekkie przegięcie. To nic że żeby się na niej (liście) znaleźć trzeba przewertować parę kartek, które to nie wiadomo ile razy były lizane => wspólnego długopisu nie damy ... bo niesterylny xDDD.
Zapytałbym co złego może zrobić jeden mały długopis, ale jesteśmy w trakcie kampanii wyborczej więc się powstrzymam :)))
=======================
Co do samej jazdy to zimno dało się trochę oszukać ubierając się "na cebulkę", ale kolejnego genialnego rozwiązania niestety już nie. Przy pustych drogach stałem na KAŻDYCH możliwych światłach. Dosłownie!!
Ludzie ruszają masowo na spacery, babcię na kwarantannie jeżdżą do wnuków na chrzciny, w sklepach tłumy, a my zginiemy od długopisów i przycisków na światłach, których to nie można wciskać np. przez rękaw, łokciem, dupą lub nawet przez papierek lub chusteczkę xD.
Plusy samej jazdy oczywiście też były => zdążyłem (podpisywałem się o 6:56) do pracy, 10 zł (pociągowe) zostało "w kieszeni" i jak to bywa przy jeździe w mrozie (było ok -4*C) => można zaobserwować milutkie wschody słonka ;].
Ten akurat z ul. Ceglanej wszak D3S zamknięta.
Giry trochę zmarzły, ale ponownie jestem sam w robocie więc mam piekiełko w biurze ;]
=================
Co do piekiełka (tym razem tego negatywnego) plan na powrót do domu był oczywisty. Wczoraj wieczorem Gocha podesłała mi linka z którego to wynikało że spłonęła "Rybaczówka" na Giszowcu!! Ta obok której przejeżdżam najczęściej na popołudniowej części DPD.
Tak często ją oglądałem że ostatnie zdjęcie jej znalazłem ... z października!
Oto one:
Trzeba było więc to sprawdzić i oto fotki z dziś ...
... czyli bez zmian xD.
Co za gamoń to pisał to sam nie wiem => pewno jakaś mała budka w lesie (szkoda również i jej) poszła z dymem. Ośrodek stoi nienaruszony - melduje wykonanie zadanie ;]
Pozostała część drogi spłynęła bez przygód i po obiedzie moim iść do sklepu.
Święta blisko czy jak??
xDDDDDDD
Kategoria Rower
Ćwiartka lokalna
-
DST
25.51km
-
Czas
01:19
-
VAVG
19.37km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 29 marca 2020 | dodano: 29.03.2020
... i proszę mój Panie myszka dla Ciebie ... nie pomyślała Majka nigdy xD. Kot po prostu nie może spać w wyrze bez jakieś zabawki heh ;). Ma to oczywiście swoje plusy, bo przynajmniej przestała mnie wieczorem i rano lizać po nadgarstku :]
========
Wczoraj zgodnie z planem zrobiłem dzień dla mieszkania => 3x zakupy, 3x pranie, umyłem okna, ogarnąłem podłogi i kuchnie i takie tam różne ;). Mniejsza o to - na dziś byłem umówiony z Filipem na jazdę na hałdę Ziemowit. Malutkie przeoczenie na messengerze i na godzinę przed założonym spotkaniem na Murckach kolega melduję że czeka xD.
Trudno, Gizmo pojechał sam, a ja miałem czas ... na nicnierobing :]
Kości rozprostować jednak trzeba było więc około 16:30 ruszyłem z misją wykonania gluta. Pierwotnie miałem pojechać na hałdę Kostuchna, ale dzięki informacji od kolegi że po a) wieje tak że szkoda gadać, a po b) widoków i tak nie ma, postanowiłem pojeździć sobie ot tak, bez celu.
Pierw Piotrowice, następnie Podlesie i ... faktycznie chciało łeb urwać xD. Jedynym rozsądnym wyjściem była ucieczka do lasu. Tak też (przez kąsek Mikołowa) zrobiłem i mogłem kręcić w kierunku chaty. Do gluta dokręcać mi się nie chciało :P
Trasa:
Fotki:
Miłe przesłanie w okolicach mojego domostwa heh
Akcja - komin (słabo dym widać) po lewej stronie
I reakcja - czyli "piękne" zadymienie pff
Leśnie
Starganiec
I wurw!
Coś mi jednak było za dużo tych wyciętych drzew, a za mało "wolnych" przestrzeni!!!
Pojechałem więc poszukać docelowej wycinki.
Oczywiście znalazłem:
Żeby jednak nie było aż tak pesymistycznie (a jednak będzie) na koniec, to pod moją piwną miejscówką pod chatą w końcu pojawili się rozsądni ludzie
Dodatkowo jakiś ktoś se z recyklingu kupi jakieś np: "dwie wisienki" :)
Brawo oni!!!! :-)
=========
EDIT: z wieczora.
Jutro (na pięć dniówek, później zaś wolne) idę/jadę do roboty. Niestety nie rowerem, bo póki co wygląda to tak:
A jeszcze w nocy ma "przyjść" przymrozek.
Ślizgawka gwarantowana :/
=============
Ciekawe czy pociąg będzie pobłogosławiony???
Kable :DDDDDD
Kategoria Rower
Palowicko-towarzysko :]
-
DST
88.76km
-
Czas
04:03
-
VAVG
21.92km/h
-
VMAX
52.23km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kwarantanna xD
Na początek mała historyjka o tym, jak po rowerze to poszedłem se wieczorem na Zadole po piwo. Otóż, Żubra (w ilości sztuk dwóch) zakupiłem, ale doniosłem jednak ino jednego bo ... wyrżnąłem się na schodach koło Ślepiotki i jedno się strzaskało. Powód? A no taki chrumkający, który zaś pomylił tereny leśne z osiedlem mieszkalnym :-\. Jeden mnie pogonił chwilę, ale na szczęście zrezygnował i wrócił do stada. Będąc już w bezpiecznej odległości naliczyłem osiem takowych sztuk po około 80kg. Ile ich było dokładnie sam nie wiem. Pewno się narażę, ale już za dużo miałem przygód z tym gównem. Dzik który opuszcza (notorycznie!!) las powinien być odstrzelony albo wystrzelony w Bieszczady!! Sorki i nie trafiają do mnie tezy że to człowiek wyrzuca jedzenie ble ble ble itp. Miejsce dzika jest w lesie, zoo, rezerwacie, zagajniku ... albo na talerzu => choć sam nigdy dziczyzny nie jadłem ;).
Żeby jednak nie było tak drastycznie (pranie wszystkiego nastąpi jutro), to znalazł się jeden pozytyw. W rozwalonej butelce stwierdziłem że co mi szkodzi i choć zobaczę czy przypadkiem nie wygrałem. Cóż: xD
Co do genezy wyjazdu to szło by dużo pisać. W poniedziałek Filip bardzo mocno rozważał chęć wzięcia jednego dnia urlopu i wykonania jakiejś wspólnej wycieczki. Trochę zdania pozmieniał - raz może, raz nie może, ale finalnie w czwartek rano napisał że dostał piątek wolny :-). Cel: palowickie lasy i jeziorka :]
Zresztą moi czytający co śledzą moje wycieczki dokładnie wiedzą czemu mam sentyment do tych regionów. Nowi mogą za to pod tym linkiem zobaczyć jak można uchronić się przed mega ulewą heh xD.
================
Rano wstałem i tylko czekałem na wiadomość o jakiej nieludzkiej porze startujemy xD. Kolega zaproponował jednak start na godzinę 11:30 (z Akademików) co mi bardzo odpowiadało heh.
Na zbiórce chwila rozmowy i ruszamy. Pierw lasem na Mikołów, następnie miastem, później góra-dół-góra-dół (xD) zjechaliśmy z głównej drogi i mogliśmy już na spokojnie dokręcać do naszego celu. Chwaliłem już śląskich kierowców? Są mega kozaki - praktycznie wszyscy omijali nas szerokością całego pasa. Jak to któryś przeczyta to dziękuję, a jak to przeczyta któryś z kierowców poznańskich ... to się uczcie!! :P
Przez Zgoń, Królówkę, Woszczyce (szybki Pitt Stop), piachy, blota, żwiry i Żabkę w Żorach meldujemy się na celach, czyli pierw w okolicach "domku Shreka", a następnie domku na wodzie gdzie zrobiliśmy dłuższą przerwę.
Przerwa jednak nie mogła być wieczna i trzeba było zacząć wracać do Katowic. Plan powrotny mój przewodnik opracował genialnie ... bo przez płaski zjazd (xDD) w Czerwionce-Leszczynach heh. Zanim jednak płaski zjazd nastąpił, trzeba było do niego góra-dół-góra-dół dojechać. Poszło to jednak bardzo płynnie, gdyż Filip bardzo mocno (dla mnie, dziękuję jeszcze raz) powstrzymał swoje kopyto ;). W sumie ino raz dopadł mnie mini kryzys i musiałem się na pięć minut zatrzymać ^_^
Płaski zjazd jak się okazało faktycznie był płaski (takie 1-2%), ale bardzo przyjemny :]
Na koniec zahaczamy o Chudów i trasą prawie standardową docieramy do Panewnik, gdzie każdy rusza w swoją stronę. Filip przez Batory, a ja lasem na bazę. Późniejszą część historii (po jedzonku oczywiście) znacie ze wstępu xD.
Gdybym w sumie nie był głodny, nogi nie wchodziłyby mi do rzyci i nie było ciemno to możliwe że nawet i bym dokręcał. Dwa procent baterii w telefonie skutecznie jednak skierowały mnie ku domostwu - będą inne okazję ;)
Trasa:
Fotki z brzydkiego, przemysłowego, nieładnego Śląska :]
Na początek lasem
Mikołów
Chwila przed ruchliwą ulicą - tam nic nie fociłem, bo musiałem gonić Filipa :D
Już spokojnie :]
Traktur :P => jakieś 20km od Kato
Dalej po brudnym Śląsku ;]
Postój ;]
Jedziemy dalej ;]
Żory - no tu za dużo nie pozwiedzaliśmy :D
Lasy Palowickie
Wracamy ;]
Chwila przed Chudowem - fajna panoramka ze zjazdu :]
Chudów
I ostatnie 20km - znane i często opisywane przeze mnie
Dzięki jeszcze raz!!
===========
Na tym śmiechu powinienem zakończyć ale ...
... dziś zaplanowałem dzień sprzątania i tu by się jednak przydał współlokator/ka heh ;)
Na początek mała historyjka o tym, jak po rowerze to poszedłem se wieczorem na Zadole po piwo. Otóż, Żubra (w ilości sztuk dwóch) zakupiłem, ale doniosłem jednak ino jednego bo ... wyrżnąłem się na schodach koło Ślepiotki i jedno się strzaskało. Powód? A no taki chrumkający, który zaś pomylił tereny leśne z osiedlem mieszkalnym :-\. Jeden mnie pogonił chwilę, ale na szczęście zrezygnował i wrócił do stada. Będąc już w bezpiecznej odległości naliczyłem osiem takowych sztuk po około 80kg. Ile ich było dokładnie sam nie wiem. Pewno się narażę, ale już za dużo miałem przygód z tym gównem. Dzik który opuszcza (notorycznie!!) las powinien być odstrzelony albo wystrzelony w Bieszczady!! Sorki i nie trafiają do mnie tezy że to człowiek wyrzuca jedzenie ble ble ble itp. Miejsce dzika jest w lesie, zoo, rezerwacie, zagajniku ... albo na talerzu => choć sam nigdy dziczyzny nie jadłem ;).
Żeby jednak nie było tak drastycznie (pranie wszystkiego nastąpi jutro), to znalazł się jeden pozytyw. W rozwalonej butelce stwierdziłem że co mi szkodzi i choć zobaczę czy przypadkiem nie wygrałem. Cóż: xD
Co do genezy wyjazdu to szło by dużo pisać. W poniedziałek Filip bardzo mocno rozważał chęć wzięcia jednego dnia urlopu i wykonania jakiejś wspólnej wycieczki. Trochę zdania pozmieniał - raz może, raz nie może, ale finalnie w czwartek rano napisał że dostał piątek wolny :-). Cel: palowickie lasy i jeziorka :]
Zresztą moi czytający co śledzą moje wycieczki dokładnie wiedzą czemu mam sentyment do tych regionów. Nowi mogą za to pod tym linkiem zobaczyć jak można uchronić się przed mega ulewą heh xD.
================
Rano wstałem i tylko czekałem na wiadomość o jakiej nieludzkiej porze startujemy xD. Kolega zaproponował jednak start na godzinę 11:30 (z Akademików) co mi bardzo odpowiadało heh.
Na zbiórce chwila rozmowy i ruszamy. Pierw lasem na Mikołów, następnie miastem, później góra-dół-góra-dół (xD) zjechaliśmy z głównej drogi i mogliśmy już na spokojnie dokręcać do naszego celu. Chwaliłem już śląskich kierowców? Są mega kozaki - praktycznie wszyscy omijali nas szerokością całego pasa. Jak to któryś przeczyta to dziękuję, a jak to przeczyta któryś z kierowców poznańskich ... to się uczcie!! :P
Przez Zgoń, Królówkę, Woszczyce (szybki Pitt Stop), piachy, blota, żwiry i Żabkę w Żorach meldujemy się na celach, czyli pierw w okolicach "domku Shreka", a następnie domku na wodzie gdzie zrobiliśmy dłuższą przerwę.
Przerwa jednak nie mogła być wieczna i trzeba było zacząć wracać do Katowic. Plan powrotny mój przewodnik opracował genialnie ... bo przez płaski zjazd (xDD) w Czerwionce-Leszczynach heh. Zanim jednak płaski zjazd nastąpił, trzeba było do niego góra-dół-góra-dół dojechać. Poszło to jednak bardzo płynnie, gdyż Filip bardzo mocno (dla mnie, dziękuję jeszcze raz) powstrzymał swoje kopyto ;). W sumie ino raz dopadł mnie mini kryzys i musiałem się na pięć minut zatrzymać ^_^
Płaski zjazd jak się okazało faktycznie był płaski (takie 1-2%), ale bardzo przyjemny :]
Na koniec zahaczamy o Chudów i trasą prawie standardową docieramy do Panewnik, gdzie każdy rusza w swoją stronę. Filip przez Batory, a ja lasem na bazę. Późniejszą część historii (po jedzonku oczywiście) znacie ze wstępu xD.
Gdybym w sumie nie był głodny, nogi nie wchodziłyby mi do rzyci i nie było ciemno to możliwe że nawet i bym dokręcał. Dwa procent baterii w telefonie skutecznie jednak skierowały mnie ku domostwu - będą inne okazję ;)
Trasa:
Fotki z brzydkiego, przemysłowego, nieładnego Śląska :]
Na początek lasem
Mikołów
Chwila przed ruchliwą ulicą - tam nic nie fociłem, bo musiałem gonić Filipa :D
Już spokojnie :]
Traktur :P => jakieś 20km od Kato
Dalej po brudnym Śląsku ;]
Postój ;]
Jedziemy dalej ;]
Żory - no tu za dużo nie pozwiedzaliśmy :D
Lasy Palowickie
Wracamy ;]
Chwila przed Chudowem - fajna panoramka ze zjazdu :]
Chudów
I ostatnie 20km - znane i często opisywane przeze mnie
Dzięki jeszcze raz!!
===========
Na tym śmiechu powinienem zakończyć ale ...
... dziś zaplanowałem dzień sprzątania i tu by się jednak przydał współlokator/ka heh ;)
Kategoria Rower