Pogaduchy z siostrą
-
DST
32.46km
-
Czas
01:47
-
VAVG
18.20km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 14 września 2017 | dodano: 14.09.2017

A po górach wracamy do normalności czyli kręcimy od nowa (-:
I tak o ile we wtorek pogoda i deszcze niespokojne na nic nie pozwoliły (zresztą organizm też raczej w formie nie był :P), w środę jednak trzeba było babuszkowe sprawy ogarnąć to dziś już miało być DPD. Miało być ... ale poranny leń skierował mnie prosto do autobusu xD Niestety żałowałem tej decyzji od samego wyjścia z klatki schodowej - co prawda wiało ale temperatura była wręcz idealna i z każdym krokiem byłem po prostu coraz bardziej zły.
No ale co się odwlecze to nie uciecze i popołudniu postanowiłem zrobić choć symbolikę :-) Wyszedłem z pracy z mocnym nastawieniem na lasy i praktycznie z miejsca mi się przypomniało że Gocha się urlopuje więc można zapukać ^_^ Siostra się zgodziła na mały tripek więc wyjeżdżam z garażu (w kierunku Ochojca) i już wiem że na duży nie było żadnych szans. Wiatr hulał aż
=============================================
Próbka z Orlej dzięki uprzejmości Janiola => https://www.youtube.com/watch?v=7Bux0Yu_bF8&featur... i to nie była jego największą moc, na grani to dopiero nami rzucał heh. Poza tym uwaga - wale sucharem :P

ahahahaha xD
==================================================
No dobra pośmialiśmy się :P
Co do jazdy to na start rzecz jasna (standard :D) trzeba było pod bramą swoje odstać. Całe szczęście już powoli się przyzwyczajam xD Następnie (Pani zeszła :P) wpadamy w las gdzie na odcinku tam ok 15km standardowo więcej gadamy niż kręcimy :D Z drugiej strony jesteśmy dobrzy, na rowerach średnia ok 14km/h a z buta potrafimy nawet w okolicach 6-7km/h wydeptać. Łaziki jak nic :-D
Pokręcili, poopowiadali i czas wracać do bazy na obiad. Pierwotnie chciałem to ogarnąć przez Zarzecze i Akademiki no ale wiatr miał na mnie inny (wmorde)plan. Nie że mną te numery i robię nawrót na Armii Krajowej i ponownie poprzez ścieżkę na Jankego docieram do garażu przez Kłodnicką, Kalwarie i okolice ścieżki dydaktycznej przy potoku Kokociniec.
Jutro raczej DPD bo pogoda się kaszani na weekend ponownie ;/
PS: Kurde a ja mam jeszcze długi urlop do wybrania więc pogoda niech nie świruje że ciepło się kończy xD
===============================
Trasa:
https://www.relive.cc/view/e1001832460
Fotka:
Lubie ten las

============================================
Śmiech:
Dziś mogłem :P

Kategoria Rower
3/3 Sarnia Skała
-
DST
9.43km
-
Kalorie 1194kcal
-
Aktywność Wędrówka
Poniedziałek, 11 września 2017 | dodano: 13.09.2017

I tak po nocy która spłynęła mi ponownie nie wiem kiedy budzę się przed czasem żeby odwiedzić nasz pokojowy przybytek w celu drugiego pieczenia po wczorajszej pizzy :-D Później już zasypiać się nie opłacało i poszło sprawnie czyli śniadanie, łyk soczku, jakieś piwko, ćmiczek i dzięki uprzejmości Michała (który tym razem odpuścił szlak) dostajemy się na Romę gdzie po uiszczeniu haraczu parkowego (tak haraczu => w odróżnieniu od polskiego TPN, słowacki TANAP nie pobiera opłaty za wstęp) wkraczamy na szeroką ścieżkę która prowadzi nas do Doliny Strążyskiej.
Pierwsze zaskoczenie nastąpiło już przy kasie - nikogo nie ma, godzina 8.20 i pustki :) Dolina Strążyska od zawsze należy do najciekawszych i najliczniej odwiedzanych tatrzańskich dolin reglowych a tu taka niespodzianka. Tak więc "w towarzystwie" chyba trzech osób idziemy sobie z piwkiem w ręku zalesioną doliną (trasa czerwona) wzdłuż Strążyskiego Potoku, kilkukrotnie przecinając go ;] Po 20 minutach meldujemy się na polanie i omijając atrakcję w postaci popularnego Wodospadu Siklawica uderzamy od razu w górę w stronę naszego celu.
Początek szlaku (znaki czarne) to strome leśne podejście po kamiennych schodach gdzie dość szybko nabiera się wysokości i ... na tym można zakończyć :P W towarzystwie miłych zielonych akcentów po około 30 minutach osiągamy Czerwoną Przełęcz która to oddziela Sarnią Skałę od Suchego Wierchu => przyjemny choć męczący odcinek i ŻADNEGO turysty :) Z przełęczy już ino króciuteńki (10 minutowy) szlak dojściowy na Sarnią która w ranach ciekawostki kiedyś była nazywana Małą Świnicą lub Świnią Skałą i była ona masowo penetrowana przez poszukiwaczy skarbów.
A szczyt uroczy, było warto to zrobić - widok na Zakopane aż dech w piersiach zapierał :) Bankowo wrócimy tam zimą i nocą => ja tego dopilnuje :) Kapitalne widoki mieliśmy zresztą w każdym kierunku: z lewej Tatry Wysokie, z prawej Tatry Zachodnie do tego idealnie widoczny Giewont a w oddali Podhale i Beskidy :)
Po dłuższej chwili zaczęliśmy schodzenie na którym jak w drodze na szczyt nie było nikogo (no dobra jakieś 7 osób było xD) to w dół co chwilę wycieczki emerytów heh. Ale to tam akurat nam nie przeszkadzało, szlak ciągle miły i fajny :) I tak na początku dość stromę zejście, później lekkie wypłaszczenie, następnie trochę sinusoidy i ponownie zejście gdzie jedynymi zagrożeniami były miejsca o "śliskiej podłodze" czyli kamienie przeplecione z korzeniami drzew i wyślizganymi skałami. Zagrożenia jak nic po dwóch dniach w Tatrach Wysokich :D
Po około 20 minutach meldujemy się na tzw. Suchej Dolinie na której zaczyna się szlak żółty czyli założony w 1905r szlak przez dolinę Białego. Dolina wprawdzie nie jest długa gdyż ma tylko około 3km ale dostarcza turyście niesamowitych wrażeń. Polecam zdecydowanie => te 5 złotych w kasie można zainwestować :)) Formację skalne, kaskady, bogata szata roślinna a w tle "gra" Biały Potok który co jakiś czas przekraczamy dzięki drewnianym mostkom. Ino emerytów coraz więcej i co chwilę ktoś przechodził patrząc spod nosa na nasze piwo i mojego dyskretnego ćmika :-D Obyło się bez słownej reprymendy :)
Po wyjściu z doliny dalej idziemy kamiennym deptakiem niedaleko Spadowca - dzielnicy Zakopanego. Po upływie kilku kolejnych minut przechodzimy przez drewniany pomost, mijamy potok, wodospad i osiągamy mini Krupówki (xD) czyli wejście do Doliny Strążyskiej gdzie domykamy pętle. Następnie już do auta gdzie znów wielkie dzięki dla Michała za podjazd (-:
==================================================================
Później już w komplecie misja dom przez nie wiem co ... bo zaś w Słowacji poszedłem spać w aucie :D I nic by się ciekawego nie działo gdyby nie misja "telefon" który podczas robienia zdjęcia mi się wymsknął z ręki i poleciał zwiedzać ziemi obcą. Hamowanie, szukanie i jest ... bez skazy xD no dobra obudowa się porysowała => przeżyje heh. Jak na upadek przy ok 100 km/h nie jest źle :)
Następnie jak już pisałem zasypiam i budzą mnie pod KFC w Czechowicach gdzie obiad, szybka chwila do Mysłowic i do bazy gdzie chwila przerwy i do Gochy na spacer bo mało :-D
====================================
Trasa:https://www.relive.cc/view/e1000081281


===============================================
Fotki:
Początek ścieżki

Krzyża na Giewoncie nie ukradli :) Jak by było więcej czasu to kto wie czy byśmy się na niego nie skoczyli ;))

Męczące wejście to jednak było, może "na świeżego" by poszło sprawniej no ale tego się już nie dowiemy, tempo i było niezłe ;)


5 minut do celu :)
I jest on nasz :) Mega
fajnie było zmienić buty na letnie i polatać w krótkich galotach :)
Piękna panorama Podhala

Obowiązkowa samojebka :P ...

... i jakieś artistico
Na wprost północna, spadzista ściana Giewontu podobno raj dla samobójców, nie wiem, nie wnikam ;]

Dolina Białego

Do Łukasza - poczytałem o tych jaskiniach i znalazłem ;]
Na początku lat 50 XX wieku na obszarze doliny prowadzone były prace związane z poszukiwaniem rud uranu. Wykute więc zostały dwie sztolnie o długości około 500 m. Spacerując doliną w kierunku obranym przez nas, (przyp. odwrotnym do naszego) od wejścia po około 20-30 minutach dochodzimy do jednej ze starych sztolni. Po lewej stronie zbocza skały jest sporej wielkości wejście, jednak zostało ono zagrodzone drewnianą kratą. A szkoda, gdyż byłoby to świetne miejsce dla zwiedzających.

Końcówka

I jeszcze fotka ze Słowacji z auta => tu jeszcze utrzymałem telefon xD

Reasumując: trochę kilometrów (62km) i zdrowia (płuca i wątroba nie lubią takich tripów :P) poszło choć z każdym rokiem coraz mocniej se uzmysławiam że lżej nie będzie xD starość nie radość :-/ ale chuk, co zrobić jak się lubi ;)))
===================================
Po południu też obowiązuje :P

Kategoria Góry
2/3 Przełęcz pod Chłopkiem
-
DST
28.75km
-
Kalorie 3743kcal
-
Aktywność Wędrówka
Niedziela, 10 września 2017 | dodano: 13.09.2017

Po wieczornym relaksie noc uciekła nie wiadomo kiedy :)
Poranek i znów mamy sympatyczną pogodę tak więc możemy uderzać na kolejny cel którym dziś była Mięguszowiecką Przełęcz pod Chłopkiem :) Zgodnie z planem po pobudce w okolicach 7 rano, po godzinie i śniadaniu byliśmy już w aucie i rozpoczęliśmy 40-minutową drogę do Palenicy Białczańskiej. I o ile droga spłynęła szybko to pod samą Łysą Polaną już kibel, do tego nie było już miejsc na parkingu pod kasą więc nawrót i auto poczeka sobie na Łysej => koszt 25zl a jak :-D No ale i tak się nam kalkulowało (busiki dla 3 osób z Kościeliska przez Zakopane ok 78zł) więc opłacamy i możemy ruszyć na Morskie Oko. Kochany asfalt i pierdyliard ludzi xD => trudno 9km to nie wieczność heh. Planowo miał nam ten odcinek zająć 2,20h ale wiadomo ogarnęliśmy go w 1.40h przy całkiem niezłym tempie :) Nawet był czas na piwko i delikatne wydłużenie sobie szlaku poprzez "olanie" skrótów :D
Na "MoKu" chwila popaczenia na tłumy i uderzamy na Czarny Staw obchodząc pierw wodę z prawej strony. Godzinny odcinek zaczął mi już niestety sprawiać problemy kondycyjne ;/ Pitt stop przed Szerokim Piargiem pomógł ino na chwile i od tego miejsca zaczynałem już walczyć sam ze sobą. Na górę (Czarny Staw - ok 20 minut drogi) jeszcze wszedłem ale po paru chwilach na zielonym mnie odcięło, kibel iścia nie ma :-/ i tylko upartość Łukasza i dobry duży łyk żubra dał mi siłę i ochotę żeby iść dalej. Padłeś, powstań PowerŻubr :-D Kryzys po pitt stopie zażegnany, można iść dalej :)
Następnie trochę schodów i ukazał się nam szlak który ponoć jest najtrudniejszy w Tatrach po Orlej Perci.
Że zacytuje:
Pomijając Orlą Perć, szlak na Mięguszowiecką Przełęcz pod Chłopkiem uchodzi za najtrudniejszy w polskich Tatrach, aczkolwiek jest zdecydowanie krótszy i mniej męczący choćby od trasy na Rysy. Wiele wspinaczkowych fragmentów, nieliczne zabezpieczenia (tylko klamry, brak łańcuchów) i niezwykle duża ekspozycja najlepiej charakteryzują tę wymagającą tatrzańską perć, którą zdecydowanie należy odradzić turystom z jakimkolwiek lękiem wysokości.
I faktycznie dawał radę :-) Nowe siły ale ciągle tempem żółwia przemieszczamy się coby po parunastu minutach (poprzez rumowiska skalne) dojść do ściany Kazalnicy. Następnie idziemy trawersem aż do żlebu gdzie znów łapki są niezbędne do wejścia heh. I tak przez Miedziany Kocioł coraz wyżej i wyżej i ... coraz bardziej technicznie :) Widok na Morskie Oko kapitalny ale ja wciąż nie mogłem się doczekać półeczki którą dość często widzę na "eFBe" ;]
I w końcu się doczekałem i nie powiem ładna była :-) Była nawet tak ładna że Łukasz postanowił na niej zostać :-D (i tu już nie był tak uległy jak ja poniżej :-D) no ale fakt, skoro już był na Przełęczy to po co buty niszczyć? :D
Ja natomiast dalej walczę z Janiolem (ciągle pomagając sobie trochę muzyką z telefonu) i poprzez kolejne klamry i dość niepewny odcinek "bogaty" w masę luźnych kamieni i innych stromizm zaczynamy właściwą wspinaczkę na Kazalnicę. Po bardzo sympatycznym nabieraniu wysokości w końcu osiągamy szczyt (a dokładniej kulminację bocznej, północno-wschodniej grani - tak to ładnie się zwie ;]) na którym chwila postoju i podziwianie m.in. wierzchołków Rysów oraz Mięguszowieckich Szczytów :) Następnie szlak biegnie przez moment granią w stronę Mięguszowieckiego Szczytu Czarnego a po pół godzinie, mocno widokowego szlaku osiągamy cel ;] Najfajniejsza była tzw "Galeryjka" => wąska ścieżka prowadząca przez nadzwyczajnie przepaściste i urwiste tereny - będzie fotka stamtąd :))
Nawet jakiś filmik z tego odcinka udało się znaleźć :) => https://www.youtube.com/watch?v=UJn3CdZVRx8
Jak widać :) kominy, rynny, przytulanie się do skał czyli to co najfajniejsze :)
Wracając do opisu udało się osiągnąć przełęcz, chwila na fotki i podziwiania m.in. słowackich stawów - Wielkiego i Małego Hińczowego Stawu oraz Koprowego Wierchu (2363m n.p.m.) który już czeka na przyszły rok. Miło było ale chmury zaczęły się zbierać więc i na nas przyszła pora. Tu niestety również nie udało się zrobić pętli ale co tam - wszystkie atrakcję jeszcze raz ino na odwrót :D Powrót z widokiem na Oko i Czarny bardzo przyjemny, temperatura ok, wiatr bankowo lżejszy niż wczoraj. I tak aż (po drodze zgarniamy Łukasza) do Morskiego gdzie zmieniamy stronę i schronisko ogarniamy tym razem przez okolice Czarnostawiańskiej Siklawy oraz przez mostek na Rybim Potoku. Na schronie Łukasz stawia jakieś piwko i możemy wracać na asfalt. Droga ponownie spłynęła sprawnie i ino można żałować że nie odwiedziliśmy mojego ulubionego schroniska w Dolinie Roztoki. No ale czas naglił i też trzeba było zrozumieć kierowcę (Michała) który i tak był mega wyrozumiały :-D
Powrót zrobiliśmy już z użyciem skrótów a ja do tego odwiedziłem wszystkie toi-toje które były na ścieżce => ale ta woda moczopędna :-P Na parkingu meldujemy się już po zmroku, szybkie odwiedziny na Krupówkach i poprzez obiad w formie pizzy do bazy na ostatnią nockę ^_^ Wyczerpujące te BeeSy :P
===========================
Trasa:
https://www.relive.cc/view/e999423037

Końcówka od MOka ;]

============================
Fotki:
Początek szlaku

Ilość turytów w normie :P
A "Konierze" byli zabawni na zejściu :D Normalna cena to ok 50zł, a nam za zjazd rzucili pierw 30zł, a parę metrów niżej już nawet 15zł hehehe. My jednak twardo, nieugięci do końca na nogach :)

Pani pokazuje jak jest nad Morskim :P

My jednak nie z tych turystów i w górę "po telewizorach" ;]

Ponad dwie godziny do celu a ja już "wypluty" xD

Łukasz teraz pokaże jak uroczo się wspinało :D


A tu ja na słynnej półeczce, sympatycznie ;]

Na szlaku chwila na widoki :)

Kazalnica Mięguszowiecka (2159m n.p.m.) już pod nami

Ostatni kominek ...

... i samojebka na celu :)

A tak z przełęczy wygląda Morskie Oko => o niebo lepiej niż z dołu :P

Obiecana "Galeryjka" z widokiem na wszystko ;]

Janiol na zejściu

Koledzy :)

Sem ja ponownie :) Blisko piwa więc zadowolony :P

A tu Łukasz ładnie Czarny Staw uchwycił w klimatach kosodrzewiny ;]

Jeszcze Morskie Oko z dołu i ...

... po ponad 3 godzinach obiado-kolacja ;]

I do bazy na prysznic :D
========================================
Zdarzało się dziś :DDDDD
Kategoria Góry
1/3 Orla Granatnia
-
DST
23.33km
-
Kalorie 3446kcal
-
Aktywność Wędrówka
Sobota, 9 września 2017 | dodano: 13.09.2017

No i możemy zacząć opowiadać jak nam było w Kościelisku :) Na początek jednak trzeba napisać piątkowe przygody więc praca po której delikatnie na rower, następnie babuszka i spotkanie pierw z Zientasem a później z Anią i Diobłem. Tak się sympatycznie gadało że wylądowałem w domu grubo po północy xD a że wyjazd był zaplanowany na 3.30 rano (przełożony z 4.00) to już się spać nie opłacało :D I by było zgodnie z planem ale kto nie ryzykuje ten szampana nie pije. Zapukałem na mesendżerze do moich kompanów wyjazdu i wyszło że Michał już nie śpi a Łukasz ... no cóż, się obudził :D I tak wyjazd przyśpieszony, ruszyliśmy w stronę Wesołej już o godzinie 2.45 :) Odbiór Łukasza i ląduje w objęciach Morfeusza na całą drogę, no oki na siku mnie obudzili :D Takim oto sposobem już o 6 rano (po uiszczeniu 20 zeta na parking, a jak!) mogliśmy wyruszyć na szlak i ominąć opłatę parkową ;]
A szlak do Murowańca w końcu urozmaicony bo startowaliśmy z Brzezin a nie jak zawsze z Kuźnic. Już nie raz opisywałem jak uwielbiam ten odcinek xD Po półtorej godzinie (po kocich łbach - przez Dolinę Suchej Wody która jest ponoć najmniej ciekawą spośród wszystkich na Halę Gąsienicową) osiągamy schronisko gdzie przerwa śniedaniowo-herbatkowa. Mi tam cały odcinek leśny nie przeszkadzał a sam potok Suchej Wody (płynący częściowo pod ziemią stąd nazwa) bardzo sympatyczny. Następnie poprzez Staw Gąsienicowy (łatwy marsz po kamiennych płytach) osiągamy Kozią Dolinkę gdzie rozpoczynamy zabawę :) I w tym miejscu chciałbym przeprosić z całego serca wiatr który opisywałem nie raz, nie dwa. Tam wiało tak że głowę chciało urwać ... do tego standardowo zapomniałem opaski na łeb xD Z zimna i wiatru aż mnie kręgosłup zaczął boleć - całe szczęście Łukasz miał zapasowy komin który został przerobiony na opaskę i radę dał :)
Co do samego odcinka głównego to mega fajny był, osób również stosunkowo mało wiec się nie korkowało :) Pierw przez piarżysko dochodzimy do ściany (Rysy Zaruskiego) następnie musieliśmy wspiąć się na kilka wielkich głazów, które prawie cały rok są mokre i śliskie co trochę komplikowało wspinaczkę. Później pojawiły się pierwsze sztuczne ułatwienia czyli łańcuch i metalowa poręcz. I tak do góry aż po naszej lewej stronie pojawia się narysowana trupia czaszka czyli czas na 20-metrowy komin który też na całe szczęście również był dobrze ubezpieczony łańcuchem. Dalej mijamy kolejne ułatwienia dzięki którym przepaście wydają się jakoś mniej straszne i tak docieramy do szlaku czerwonego. Orla jak orla tym razem zawróciła nam Łukasza który po osiągnięciu Żlebu się wrócił - widocznie spodobał mu się ten czarny po łańcuchach hehe. No ale dziwić się nie ma co, 25-metrowy komin Czarnego Mniszka potrafi zrobić wrażenie choć finalnie nie jest jakoś mega skomplikowany do przejścia :) Jeden wariat mnie tam nawet wyprzedził xD Do Zadniego prócz dość ciekawej przepaści raczej bez problemów, następnie trawersujemy zbocze bardzo wąską ścieżką. Dochodzimy pod Pośrednią Sieczkową Przełączkę, później trochę na łapkach, Pośredni Granat - znów łapki idą w ruch, szczelina, mała rynna i zdobywamy Skrajny Granat na którym już ino dwie opcje były do wyboru => albo dalej walczymy Orlą aż do przełęczy Krzyżne albo żółty do Stawu Gąsienicowego.
Padło finalnie na tą drugą opcję i po popaczeniu na kapitalne widoki jak i na Dolinę Gąsienicową jak i popularną "piątkę" czyli Dolinę Pięciu Strawów zaczynamy schodzenie szlakiem żółtym który ciągnął się dość długo. Do tego oczywiście cały czas wiało xD Całkiem sympatyczny trip, bankowo prostszy niż ten przed rokiem => http://lapec.bikestats.pl/1504856,Orla-Perc-Zwarat... choć po tyłku dostałem ;] W schronisku ponownie spotykamy się z Łukaszem, ogarniamy jakieś piwko i tą samą drogą co rano do auta, McDonald i do pokoju. Pogoda była dobra, towarzystwo zacne, jutro dalsza część wyjazdu więc jakieś piwko i nyny regeneracyjne :)
=================================================================
Trasa:
https://www.relive.cc/view/e998778652

Odcinek schronisko - schronisko => reszta lasem więc nudno

Fotki:
Piątkowe smakołyki ;]

I już konkrety ;] Początkowy odcinek wczesną porą :D

Chwila przed stawem i pierwsze zaglądania na grań które delikatnie mówiąc nie zachęcały

Wiadomo ;]

I staw z górki, warunki wietrzne widoczne xD

Jeszcze wyżej ...

Widać już nasz cel ;]

Rozpoczynamy zabawę heh


Komin


Ściana (wejście na Czarny Mniszek) która pozamiatała Łukasza, w sumie mega pozytywnie: jak się nie czuje to po co ryzykować :)

Orla Perć


Skrajny Granat, ostatnie podejście i zostanie INO droga w dół

Na celu samojebka :P
Opaska wymiata D

Tam idziemy :D

Relax z widokiem na Kościelec ;]


Nosiłem i nosiłem aż w końcu nadszedł ten moment :D

Później dublowanie odcinka więc zaoszczędzę se transfer. Ludzi w schronie ino pierdyliard :D
==========================================
Taka sytuacja hmmmm

Chyba coś niedouczony jestem :P
Kategoria Góry
DPD 24/2017 + Park Śląski
-
DST
52.01km
-
Czas
02:26
-
VAVG
21.37km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 8 września 2017 | dodano: 08.09.2017

I jeszcze jedna misja do pracy przed dużymi górkami (-: Puki jest pogoda to trzeba korzystać, choć z rana mokro było. No to by było na tyle z ciekawostek z porannego szlaku, reszta nudna jak wystąpienia Macierewicza nt: Smoleńska :-D Po pracy natomiast w głowie babuszka, pakowanie, jakaś drzemka na szybko ale jednak nałóg dopingowany słonkiem i temperaturą w okolicach 23 kresek na plusie wygrał ^_^ I tak pociągło mnie żeby za trzecim podejściem zrobić Park Śląski. Dlaczego? Nie wiem ale zawsze to był jakiś cel :P
No ale żeby nie było za szybko to pierw przez Sosnowiec później na Czeladź, następnie DK94 (gdzie się piachu najadłem) i jazda w kierunku Bażanterii w Siemcach => nawet miłe tam DDR-ki robią :-) Kolejny etap to klasyka podgórkowa aż pod TVP Katowice i do parku. Na celu chwila kręnienia i przypominam sobie czemu go nie lubię xD Dziura na dziurze, wpizdu much, ogólna tragedia a dalsze *&%$$#%^&* zachowam dla siebie :) Do bazy docieram przez Klimzowiec, Batory i Panewniki.
Na garażu standardowo Żubr (:P) i niestandardowo prysznic dla Krossiwa bo już lakieru widać nie było :-D
No nic oby do poniedziałku bo "Orle Prącie" czeka :-D Za błędy sorki - pisane na "gibko". Jeszcze dziś babuszka ew. grill z Diobłem, miting z Zientasem, pakowanie i o 3.30 ruszamy na Zakopane oby nie w celu wywinięcia orła bo może boleć .... choć nie, upadek stamtąd boli ino przez chwilę... chyba :-D
====================
Trasa:
Fotki:
Gwiazdkolarium :) Lubie i chyba muszę znowu iść na seans bo dawno nie byłem ;)
"Kocioł czarownic" + wietrzyk => kierunek wiadomy :D
EDIT: Miszcz drogiego planu :D

==================
:P

Kategoria Rower
DPD 23/2017
-
DST
24.85km
-
Czas
01:11
-
VAVG
21.00km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 7 września 2017 | dodano: 07.09.2017

Trochę średnie te kręcenie ostatnio :P No ale żeby zupełnie z wprawy nie wyjść to choć do pracy se pojadę :)
I dziś to była dobra decyzja gdyż coś tam grzebali przy torach na Zawodziu i bany jeździły jak chciały xD Przynajmniej w moim przypadku spóźnienia w robocie nie było. Poza tym nic ciekawego, prócz Pani jasnowidz w bułkarni :)
Co to remontu to niech naprawiają żeby nie było takiej sytuacji => https://www.youtube.com/watch?v=DqH0HDr-u0A :D
Na powrocie standardowe wiatry niedobre w twarz wiejące znów były aktywne, do tego czarne chmury nad głową się wiły <lol2>
===============================================
Plemnik z dziś :)
========================================
Jeszcze jutro i trzy dni wolnego => niby miło ale chyba mi już się chce długiego urlopu. I coraz mocniej jestem za opcją (rowerową) z bazą we Władysławowie z tripami na Hel, Łebę i Trójmiasto. Później może jakieś płaskostopie poznańskie? albo Jurę Krakowsko - Częstochowską hmmm. Ten Poznań do końca głupi nie jest na drugą część. Trochę płaskiego pod kołami złapać zawsze w cenie, zwłaszcza że i tak mi jeszcze jedno jezioro (Niepruszewskie) wisi i trip na Wronki, ewentualnie Gniezno. Ale znów Jura piękne góreczki, dolinki i zamki. W Wielkopolsce domowe przedszkole rodzinne (tak, kocham dzieci xD), Jura spokój ale czy nie za cicho? Poznań zawsze lubię i chętnie jeżdżę ale czy odpocznę? Żebym zaś się nie wykończył zamiast odpocząć hehehe. Jeszcze około miesiąca czasu na planowanie => pewno i tak plan pozmieniam i spontanicznie wyjdzie :D
=====================================
Co do dzieci => czasami najprostsze sposoby są najlepsze ;)

:P
Kategoria Rower
DPD 22/2017
-
DST
25.98km
-
Czas
01:13
-
VAVG
21.35km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 4 września 2017 | dodano: 04.09.2017

Po wczorajszym mało-co-robieniu (bo nie uważam za aktywność malutkiego spaceru z psem i powrotu z buta z Ochojca na Brynów :P) dziś w końcu prognozy znośne i można było jechać ;]
Chyba pierwszy taki przyjemny poranek się trafił => super się jechało, uśmiechnięty i ino mijałem smutne miny w spalinosmrodach heh. Poniedziałek czy cuś? :-D A swoją drogą ja też jestem dziwny. Jak w sobotę ino czekałem aż Łukasz da pół znaku żeby wracać i bym zawrócił z prędkością światła to dziś marudziłem pod nosem że ino 12 km mam do pracy :)
Dniówka minęła, ponownie uśmiechnięty nazot. Gorzej ze "wietrzny" był chyba podrażniony piątkiem i moją ucieczką w stronę Sosnowca bo pruł mi po kasku niczym halny ... oczywiście prosto w oczy => spowalniając na zjazdach nawet do 16km/h xD
Poza tym to rano (mokro) przez Zawodzie, powrót (słonecznie) przez Górniczego Dorobku i D3S :) Nic ciekawego prócz sałatkos do pracos :P

====================================================
By wiele wyjaśniało :D

Kategoria Rower
Żabie Doły od Bytomia strony (-:
-
DST
41.08km
-
Czas
02:04
-
VAVG
19.88km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 2 września 2017 | dodano: 03.09.2017

Jak by mi było mało rozmów z Łukaszem to zawsze się coś znajdzie heh. Tym razem ustawka (dzięki wielkie) u mnie na garażu i obieramy cel na Bytom. Po co? dlaczego? nie wiem, po prostu mało co tam jeździmy i ot taki plan wyszedł :-) Ustawka na Brynowie o 13.30 i jazda w kierunku Panewnik. Najlepsze uczycie: taki wyspany jechać => wstać o 9.30 w sobotę mhmmm ... zapomniałem już jak to jest po FULLu weekendowym czyli 2x pobudka pod góry i 3x pod moją 85-letnią córusię xD
Wystartowali i poprzez Ligotę, Batory (pozdro dla Devilka który przez lenia nie pojechał) następnie przez Zgodę dojeżdżamy do celu? hmmm celu, no w Bytomiu nic do roboty więc ustalamy kolejny cel.
Trzeba przyznać że kobiety mają ładne.
Zdjęcie poniżej po prostu musiałem wrzucić :P

Tym celem jest miejsce gdzie dętki same pękają czyli zespół przyrodniczo-krajobrazowy "Żabie Doły" Tam chwila spokoju gdzie w końcu witaminy z puszki zakupione w Chorzowie zaczynają działać i ustaje ból głowy. Od razu przyjemniej :) Powrót był planowany przez Park Śląski no ale zjazd ominąłem (chyba nie dany mi ten park :D) i pojechaliśmy sobie przez Siemianowice, Wełnowiec (miły zjazd), 1000-lecie i do garażu gdzie nastąpiło uzupełnianie płynów nie do końca izotonicznych :-D
Co do alko to dobry odcinek Niklausa wyszedł => https://www.youtube.com/watch?v=Evlsno3JOQs
Po rozmowach Łukasz bardzo chętnie do domu a ja jeszcze na jedno i do wanny (-: Jutro (a dziś nas ino ze trzy razy skropiło :P) pada więc czas nadrobić rodzinne klimaty i spotkanie u siostry heh. Może jeszcze coś do chrupania zostało :-D
==============================
Fotki:
Bytom Centrum i coś dymi/piszę - nie znam dymowego :P


Artistico => Krossiwo w warunkach naturalnych :P
Idealne na szosę :P
PS: U nas jakoś wyjątkowo bez pany :)

Żabie Doły, w jedynym miejscu gdzie nie było moczykija :D

Trasa tym razem poniżej fotek - tak dla urozmaicenia ;]
Lub wersja Relive => https://www.relive.cc/view/e995117340
===================================
Miłej szkoły dzieciaki :P

Kategoria Rower
DPD 21/2017 + Sosnowiec
-
DST
40.06km
-
Czas
01:53
-
VAVG
21.27km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 1 września 2017 | dodano: 02.09.2017

Po planowanym dwudniowym odpoczynku nadszedł czwartek (a nie wróć, w czwartek lenia miałem :-P) nadszedł piątek i skoro w sobotę mam gdzieś jechać to choć DPD trzeba zrobić żeby zobaczyć na czym stoję. Trasa do roboty standardowa, dziś pojechałem przez Upadowy bo czas naglił a ten odcinek jednak jest mniej kolizyjny i o kilometr krótszy ;]
Tym razem nudną drogę urozmaiciło słuchanie nowej perełki odkrytej w sumie z głupa na wysokogórkowym tripie. Laska ma potencjał :) a nie wróć, możliwości ... potencjał to miała i ma Beatka Kozidrak :D To nie ta liga :D Ale bym se posłuchał takiej "Rysy na szkle" albo "Szklanki wody" to są dopier... dobra koniec pier%^&lenia, każdy przecież wie że nie znoszę Bajmu xD
https://www.youtube.com/watch?v=P3k7r_U8b40
Po pracy natomiast wróciłem sobie przez Sosnowiec gdzie ino wyjechałem z zakładu i .... dostałem szczała w plecy od wiatru => skubany się czaił żeby mi po twarzy dać ale nie tym razem :-P Zmieniłem kierunek i było miło aż do centrum miasta gdzie wpadałem w jeden remont za drugim. Szansa na przedostanie się na drugą stronę ulicy zerowa i tak trochę chodnikami, trochę wewnętrznymi, trochę deptakiem wykonuje misję pt: pitam stąd xD Cel po paru wkurwach zrealizowany i na światłach przypominam sobie ze mój kolejny cel czyli Park Śląski ... jest bez sensu bo go przecież nie lubię. Zmiana planu więc i jadę do Milowic gdzie chwytam trochę gruntu pod koła (-: Następnie na Dąbrówkę później w stronę Bogucic zaliczając po drodze jeszcze nowy odcinek DDR-ki na Bohaterów Monte Cassino i tak do D3S skąd już prosto do bazy :). Nogi o dziwo ok ;]
=========================================
Trasa:
Tym razem nudną drogę urozmaiciło słuchanie nowej perełki odkrytej w sumie z głupa na wysokogórkowym tripie. Laska ma potencjał :) a nie wróć, możliwości ... potencjał to miała i ma Beatka Kozidrak :D To nie ta liga :D Ale bym se posłuchał takiej "Rysy na szkle" albo "Szklanki wody" to są dopier... dobra koniec pier%^&lenia, każdy przecież wie że nie znoszę Bajmu xD
https://www.youtube.com/watch?v=P3k7r_U8b40
Po pracy natomiast wróciłem sobie przez Sosnowiec gdzie ino wyjechałem z zakładu i .... dostałem szczała w plecy od wiatru => skubany się czaił żeby mi po twarzy dać ale nie tym razem :-P Zmieniłem kierunek i było miło aż do centrum miasta gdzie wpadałem w jeden remont za drugim. Szansa na przedostanie się na drugą stronę ulicy zerowa i tak trochę chodnikami, trochę wewnętrznymi, trochę deptakiem wykonuje misję pt: pitam stąd xD Cel po paru wkurwach zrealizowany i na światłach przypominam sobie ze mój kolejny cel czyli Park Śląski ... jest bez sensu bo go przecież nie lubię. Zmiana planu więc i jadę do Milowic gdzie chwytam trochę gruntu pod koła (-: Następnie na Dąbrówkę później w stronę Bogucic zaliczając po drodze jeszcze nowy odcinek DDR-ki na Bohaterów Monte Cassino i tak do D3S skąd już prosto do bazy :). Nogi o dziwo ok ;]
=========================================
Trasa:

Tak się skojarzyło :D
Choć tu sprostowanie => po 4 latach studiowania w tym mieście, dokładając do tego fakt że jednak mam scyzorykowatą krew i Ślązakiem czystej krwi (o ile jakiejś gorylicy nie znajdzie) będzie dopiero mój (hipotetyczny) wnuk to naprawdę nic nie mam do Sosnowca. I w sumie go o wiele bardziej "wole" niż te wszystkie Bytomie i Rudy Śląskie :)
Śmiecha dodaje bo wypada :P

Singielek, kolory lata trzeba chwytać puki są ;]

A tu DDR-ka, da się? Da!!
Mało chwale ścieżki ale ta jest ok więc oby tak dalej :-)

================================
Mamy wrzesień i można by coś podsumować. No słaby to był miesiąc rowerowy no ale taki zakładałem. Jednak góry i kończenie służbówki było priorytetami. Dobrze że koniec bo już miałem dość tego łażenia po ulicach xD Teraz będzie już ino kawusia, biureczko i komputerek :D
Wykres z sierpnia - samo kręcenie ;]

=================================
Znalezione na eFBe => Wszędzie dobrze ale pod Spodkiem najlepiej :D

Wykres z sierpnia - samo kręcenie ;]

=================================
Znalezione na eFBe => Wszędzie dobrze ale pod Spodkiem najlepiej :D

Kategoria Rower
3/3 Trzy Korony & Sokolica
-
DST
14.10km
-
Kalorie 2730kcal
-
Aktywność Wędrówka
Poniedziałek, 28 sierpnia 2017 | dodano: 01.09.2017
Nowy transfer, nowe możliwości więc jazda z ostatnią częścią naszego wyjazdu do Bukowiny.

Wieczór po Krywaniu już był trochę bardziej towarzysko - alkoholowy (przynajmniej w moim przypadku :P) no ale to przez fakt że było już praktycznie bez stresów. A że w górach sączy się przyjemniej to gdyby nie nagły atak snu to mogło by się skończyć "niezłą klepą" :D A czemu napisałem że bez stresów? wynikało to z faktu że z opcji które nam zostały mieliśmy ino dwie możliwości - Pieniny lub "Krokiew" (1378m n.p.m.) w Tatrach. Krokiew dałem w cudzysłów dlatego że sam szczyt jest niedostępny dla turystów - szlaki wiodą jego zboczami ale właśnie te zbocza są przyjemne :) Interesował mnie przede wszystkim czarny z Zakopanego na którym znajduje się Sarnia Skała którą bym chciał zrobić ;] Do tego ludzie polecają i Ścieżkę pod Reglami i Dolinę Białego a szlak nie należy ani do najdłuższych ani do najtrudniejszych. No ale wszystkiego na raz zrobić się nie da więc padło na opcję pierwszą. Co do szczytów obyło się również bez nieporozumień gdyż ja chciałem na Trzy Korony a Łukasz na Sokolice a że te szczyty są blisko siebie to dublując delikatnie mały odcinek można podczas jednej wycieczki bez zbędnego trudu zrobić oba ;]
Cele:
1) https://pl.wikipedia.org/wiki/Trzy_Korony_(szczyt)
2) https://pl.wikipedia.org/wiki/Sokolica_(Pieniny)
Trasa:
Przewyższenia zaś szlag trafił, wariuje jak widzę na postojach, będzie trzeba chodzić z auto pauzą :)
Zgodnie z endo Łukasza było ok 1280m przewyższenia
Fotki:
Początkowy widoczek :)

W tym miejscu byliśmy dwa razy :) Miło było posłuchać jak ludzie się zastanawiają gdzie iść a co olać :D

Widok na Tatry z Trzech Koron - wiało tu dość godnie xD
Na szczyt oczywiście nie odbyło się bez kolejki :D

Zakosiłem z Wikipedii zdjęcie szczytu z trochę innej perspektywy sesese :P

===========================================================================
Dodam trochę zdjęć szlaku bo mega ładny i chyba chce go kiedyś zimą zrobić :)



=======================================================================
Nieśmiertelna sosna na przed szczytem ciągle ma się dobrze ;]

Widok ze szczytu Sokolicy

O tam jest spływ Dunajcem :P
Widok z góry ...

... i dołu ;]
Mało klientów, mało dudków ... Chyba smutek :D

W połowie września o ile pogoda pozwoli ponownie uderzamy w Taterki :-) Tym razem już polska strona coby sobie łańcuchy przypomnieć :-) Mam nadzieję że jakiś śnieg niespodziewany nie spadnie XD
===============================
Nic nie poradzę :D


Wieczór po Krywaniu już był trochę bardziej towarzysko - alkoholowy (przynajmniej w moim przypadku :P) no ale to przez fakt że było już praktycznie bez stresów. A że w górach sączy się przyjemniej to gdyby nie nagły atak snu to mogło by się skończyć "niezłą klepą" :D A czemu napisałem że bez stresów? wynikało to z faktu że z opcji które nam zostały mieliśmy ino dwie możliwości - Pieniny lub "Krokiew" (1378m n.p.m.) w Tatrach. Krokiew dałem w cudzysłów dlatego że sam szczyt jest niedostępny dla turystów - szlaki wiodą jego zboczami ale właśnie te zbocza są przyjemne :) Interesował mnie przede wszystkim czarny z Zakopanego na którym znajduje się Sarnia Skała którą bym chciał zrobić ;] Do tego ludzie polecają i Ścieżkę pod Reglami i Dolinę Białego a szlak nie należy ani do najdłuższych ani do najtrudniejszych. No ale wszystkiego na raz zrobić się nie da więc padło na opcję pierwszą. Co do szczytów obyło się również bez nieporozumień gdyż ja chciałem na Trzy Korony a Łukasz na Sokolice a że te szczyty są blisko siebie to dublując delikatnie mały odcinek można podczas jednej wycieczki bez zbędnego trudu zrobić oba ;]
-
Padło na taki wariant ;]
I tak po nocy która ponownie zleciała za szybko, poranek, śniadanie, pakowanie się i odjazd do Krościenka w którym meldujemy się trochę po godzinie 11.00, ogarniamy parking za dychę (nie chciało się szukać darmowego :P) i fru na tripa. A szlak pomimo faktu że górki malutkie uroczy (-: Bankowo chyba numer jeden żeby pokazać obcokrajowcom, wytyczone ścieżki które jednak nie psują górskiego klimatu są tam bardzo sympatycznie poprowadzone :-) Co do "towarzystwa" to o ile na starcie było luźno to im dalej w gorę tym więcej ludzi (nawet się nie spodziewałem bo to przecież był poniedziałek) ale na całe szczęście wszyscy mili więc fajnie :) Aż strach pomyśleć co tam się w weekend działo heh. Na szlaku z ciekawostek odhaczyłem sobie dobry uczynek :) Pamiętając sytuację z Wisły i załatwieniu przez Bartka nam piwa na drogę postanowiłem wyrównać rachunki i również pewnemu Panu odstąpić Żubra => oczka miał jak Kot za Shreka do tego coś tam marudził do żony że tego brakuje :D Dobrze że miałem zapas :P
Wracając do spaceru - oba cele zostały zdobyte bez żadnych obawień tym razem już legalnie (no prawie leśnik mi zwrócił uwagę przy Trzech Koronach) z piwkami w ręku :) Widoki bardzo przyjemne i miła niespodzianka że oba szczyty szło zobaczyć na jednym bilecie :-) czyli 2.50 za sztukę => opłacało się. Później jeszcze ino w dół szlakiem koło Dunajca pooglądać Flisaków, do sklepu na loda i prowiant na drogę i powrót (ok 17.00) na Śląsk zahaczywszy jeszcze dwukrotnie o KFC i kubełek dla jednej osoby za dychę i około 22.00 zamykamy wycieczkę.
Wyjazd na bank na plus, pokój jak za 30 zeta mega fajny, pogoda postraszyła ale dała radę, negatywów brak :D Teraz planowane dwa dni odpoczynku i może jakieś DPD zobaczymy ;] Martwi fakt że ponoć pogoda na weekend się delikatnie kaszani więc zobaczymy czy się uda coś większego pokręcić. W sumie jestem ciekaw jak tam forma rowerowa i ile z niej zostało :-D
Cele:
1) https://pl.wikipedia.org/wiki/Trzy_Korony_(szczyt)
2) https://pl.wikipedia.org/wiki/Sokolica_(Pieniny)
Trasa:
Przewyższenia zaś szlag trafił, wariuje jak widzę na postojach, będzie trzeba chodzić z auto pauzą :)
Zgodnie z endo Łukasza było ok 1280m przewyższenia
Fotki:
Początkowy widoczek :)

W tym miejscu byliśmy dwa razy :) Miło było posłuchać jak ludzie się zastanawiają gdzie iść a co olać :D

Widok na Tatry z Trzech Koron - wiało tu dość godnie xD
Na szczyt oczywiście nie odbyło się bez kolejki :D

Zakosiłem z Wikipedii zdjęcie szczytu z trochę innej perspektywy sesese :P

===========================================================================
Dodam trochę zdjęć szlaku bo mega ładny i chyba chce go kiedyś zimą zrobić :)



=======================================================================
Nieśmiertelna sosna na przed szczytem ciągle ma się dobrze ;]

Widok ze szczytu Sokolicy

O tam jest spływ Dunajcem :P
Widok z góry ...

... i dołu ;]
Mało klientów, mało dudków ... Chyba smutek :D

W połowie września o ile pogoda pozwoli ponownie uderzamy w Taterki :-) Tym razem już polska strona coby sobie łańcuchy przypomnieć :-) Mam nadzieję że jakiś śnieg niespodziewany nie spadnie XD
===============================
Nic nie poradzę :D

Kategoria Góry



