Tour de Ostrava (CZ)
-
DST
112.09km
-
Czas
06:05
-
VAVG
18.43km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 27 maja 2017 | dodano: 29.05.2017
Tym razem wyjazd wyczekiwany (-: I choć w sumie mega nie jestem za takimi masówkami to tym razem byłem nastawiony pozytywnie. Jak się stało że się skusiłem? Parę dni po poznańskiej majówce zostałem namówiony przez Sojera do zapisania się na wycieczkę do Ostrawy z AWF Katowice :-) Trip za darmo więc co mi szkodzi heh. 100 miejsc startowych rozeszło się w przeciągu 90 minut i wystarczyło ino z numerkiem czekać na odjazd :-)
Przed samym wyjazdem oczywiście komplikacje bo wyhodowałem se drugie kolano xD
Kontuzja na całe szczęście okazała się mało groźna i nic nie stanęło na przeszkodzie coby ustawić się u mnie na garażu w sobotni poranek :-) I tak z Marcinem meldujemy się na rynku ok 7.30 gdzie po ogarnięciu listy ruszamy w kierunku Tychów. A no przed startem jeszcze udaje się na konsultacje z Panem mechanikiem w sprawie mojej przerzutki która tańcuje trochę - był w pakiecie więc co mi szkodziło => diagnoza: wszystko pięknie założone i o chuj mi chodzi xD
Wracając do wycieczki - tempo na start powalające :-D No ale niczego innego się nie spodziewałem. Mijamy spokojnie Kościuszki, Jankego, Armii Krajowej i tak olewając wszystkie czerwone światła i skrzyżowania jechaliśmy sobie tempem wiadomym gaworząc przy okazji :) I tu parę słów w kwestii świateł : impreza była zabezpieczona przez dwie psiarnie z przodu, dwie z tyłu, mechanika, karetkę i straż miejska, do tego w newralgicznych skrzyżowaniach stały dodatkowe patrole oraz ekipa organizatorów wstrzymująca ruch, nic ino jechać. Tychy przejechane i wpadamy do Wyr gdzie niestety dwóch uczestników i organizatorka łapią zająca. Noga do szycia i koniec wycieczki do jednego Pana. SPD dobra rzecz ale niestety to one tu zawiniły :-\ kolega miał praktycznie zdrowe szansę na ratunek i skończyło się tak jak skończyło. Pan do karetki a karawana jedzie dalej. I tak do postoju w jakiejś psiej wulce (Zgoń) i jazda dalej przez Suszec, Kryry (:D) w stronę granicy. I o dziwo to był bardzo dobry pitt stop gdyż każdy pogadał i o dziwo jakieś tempo zaczęło być :-) do tego miejsca wychodziła średnia w okolicach 16 km/h :-D Choć po raz kolejny muszę napisać że w pewnym momencie po prostu serce nie pozwoliło wyprzedzać hahaha.
Pani Holka ^_^ na starcie zjawiło się ok 15 osób z zaprzyjaźnionej Ostrawy
Następnie jedziemy na Warszowice, Pniówek, Jastrzębie aż do granicy w Gołkowicach gdzie opuszcza nas polska obstawa która zostaje zamieniona na dwa policyjne skuterki które delikatnie mówiąc miała na nas wyje*ane oj powinni się wstydzić xD A karawana jedzie a raczej toczy się dalej. Po przejechaniu ok 80km cześć ekipy po prostu siada. Cóż niby fajnie się mówi 100km heh => lepiej se wyobrazić gorzej wykonać :-D Był więc czas na podziwianie kraju morawskiego, oczywiście w granicach rozsądku coby komuś w tyłek nie wyjechać. Po ok 25km meldujemy się yyyy za Ostrawą. No i kibel niby piwo, niby obiad bardzo dobry za darmlo no ale nie ma lentylek dla Gosi i Tosi. Trudno obejdą się :P Na obiad udało mi się dostać w pierwszej turze jak większość stała po piwo pojadłem. I co by tu? stać w kolejce (po browar) mi się nie chciało więc stwierdziłem że zapakuje se już do auta krossiwo. Genialny ruchu taktyczny to był bo ... za mało aut zamówili i cześć rowerów musiała być rozkręcona i jechała w lukach autokaru. Cóż nie mogą sprawa :-) Nie mówiąc o jednej koleżance która by bez roweru pojechała :D Wróciłem, zrobiłem 3 piwka i wyjechaliśmy w stronę domu :-) I tu ostatnia niespodzianka :-) postój w Ostrawie nooo i toy toy :-D i sklep ole. Takie ole to było że przez 20 minutowy czas wolny sklepu nie znalazłem :-D No ale od czego jest Sojer? Wskazał drogę i tak jeszcze z dwoma kolegami polecieliśmy do Tesco. Warto dodać że było już po czasie zbiórki. Szybkie zakupy i krokiem mzum-owskim do busa. Zdążyłem, koledzy już nie wiec po starcie jeszcze chwilę czekanie i powrót w wesołym autobusie do Katowic. Na AWFie rower mój już czekał i na spokojnie z buta do domu, nie ma co ryzykować wczoraj ponownie policja sprawdzała jakie płyny przyjmowali rowerzyści na D3S i w parku Śląskim...
Pedały xD
Reasumując udana impreza - warunki idealne, zero wiatru :) Drażniły mocno górki: wjazdu z prędkością ok 10km/h, zjazdy natomiast spowalniane żeby broń boże 25km/h nie przekroczyć xD Cóż bezpieczeństwo, rozumiem. Organizatorzy na medal a ja w końcu odwiedziłem Ostrawę i choć spiekłem se ręce to ogólnie mega na plus :))))
===========================
Trasa:
Fotki:
Start na katowickim rynku
Katowice, ul. Jankego - tłumy tłumów heh
Wyry => chwila po dzwonie kolegi - gonimy peleton
Z trasy - policja prowadzi, karawana jedzie. Dość żwawy odcinek tu był :)
Złapani na pitt stopie heh
Peleton ciśnie ulicą a ja obieram azymut na ścieżkę rowerową :D
Kopalnia Węgla Kamiennego „Pniówek”
Jastrzębie i chwilowa jazda na czubku stawki
Pora na Czeską część wycieczki, ok 25km do mety
ten znak wygrał internet hehehe, nie udało mi się go złapać więc wklejam z neta :)
Wężykiem ....
... do czasu :) zator :D
I piknie ;]
Górka poprzedzająca taka se ale dla takich widoków aż peleton opuściłem :)
Obiad na trawce sponsorowany przez organizatorów do tego ciasto i woda. A że ja nie zwierze to wodę olałem :P
Piwo po czesku więc lane od góry - swoje trzeba było odczekać
Autor też się wklei a co :P
Chwila na rynku, odebranie "medalu" fotka i do domku ;]
===============================
Albo do roweru - jestem mega ciekaw cześci autobusu jak dotarła :DDDD
Kategoria Rower