3/3 => Prawie Kiczory
-
DST
27.08km
-
Kalorie 2791kcal
-
Aktywność Wędrówka
Taka tam mała podśmiechujka na start :D Patrząc że "leją" ich Azerowie którzy później dostają 5-0 od Szkotów, Niecieczanie a inne wynalazki z Mołdawii wywożą z Warszawy remis to .... ahahaha :D
==============================
Dobra do rzeczy, kończymy relację z Beskidów ;] Kolejny i ostatni już poranek tego wyjazdu => noc w końcu gwieździsta i po raz kolejny o w miarę przyjemnej temperaturze :) I jak po porannym siku myślałem że se poleżę trochę to jednak Bartek już zaczął dawać sygnały heh. Ogólnie kolega całkiem w porządku ale chyba owsiki ma :-D No nic leniwie się zbieramy, ogarniamy ściernisko zwane potocznie polem namiotowym na Przysłupie, śniadanko (oczywiście w formie kubka z Lidla) i ponownie na ścieżkę :-)
Tym razem ponownie rozpoczynamy zejściem gruntowym, następnie trochę asfaltu (żeby nogi odpoczęły) i mamy pierwszy dylemat? Czy jednak Stecówka czy odbić do Wisły Czarnej. Po małych przemyśleniach decydujemy się nie kombinować i poprzez mały szczytek dochodzimy do schroniska na Stecówce (760m n.p.m.), mijając jeszcze po drodze wuchte rowerzystów którzy musieli uważać na żwirek :-D
Kurde chyba tam ze 6 lat nie byłem i już zapominałem jak tam jest przyjemnie :) Piwko z piwnicy i po odpoczynku olewamy szlak i ponownie drogą twardą, mając kolejny pierdyliard rowerzystów trafiamy na Szarculę (740m n.p.m.) gdzie przy drugim piwku ustalamy co następuje: jak na Kubalonce (761m n.p.m.) uda się zaopatrzyć w artykuły pierwszej pomocy (:D) to idziemy na Stożek i kombinujemy dalej, jak nie to misja Wisła. Na przełęczy zaopatrzenie na poziomie wystarczającym więc jednak jeszcze szczytujemy sobie :) I tak powstał mój plan żeby w końcu na Kiczory wejść :-)
Pierw idziemy sobie dość żwawo wspólnie, mijamy Beskid (824m n.p.m.), później dochodzimy do przełęczy Łączecko (774m n.p.m.) i standardowo zmieniamy plan w którym .... olewamy Kiczory xD. No dobra wejdę tam kiedy indziej. Tradycji wyjazdowej stało się zadość :P Od tego miejsca już jak frytki na talerzu każdy osobno, każdy swoim tempem zdobywamy kolejne metry. Ja z Bartkiem po około trzech kilometrach łączymy siły i idziemy na schronisko, Diobeł natomiast lekko gwizda kierunki i dochodzi praktycznie do ... Kiczory :-D Dobrze że jakoś strasznie daleko nie zaszedł i wczas się kapnął że coś jest nie tak, ot nasz błąd, trzeba było poczekać na końcu podejścia ;/
Po wspólnym odpoczynku i zasięgnięciu informacji na temat pociągów które odjeżdżają dopiero z Wisły Obłaziec (z Głębiec zastępcza) oraz ilości osób które były na Stożku (978m n.p.m.) olewamy Czantorie czy tam choćby Soszów i schodzimy szlakiem zielonym do Głębiec. Każdy już szedł szlakiem (Stożek - Czantoria) => to chyba najpopularniejszy szlak województwa Śląskiego, do tego wuchta "pikników" wjeżdżających kolejką więc bez sensu. A nasze zejście mega przyjemne :-) Ładny widoczek plus yyy jedna śliczna pani :D I tak sobie idziemy (ok 35 minut) aż do płyt i zaś asfaltu. No jeszcze na końcu liźnięte trochę gruntu ale to już było dojście do PKP gdzie ... nastąpiło szukanie zastępczego busa i błagalnego szukania wzrokiem sklepu w celu zakupu jakiegoś izo do pociągu. Zakończone fiaskiem że dodam ale od czego mam Diobła który miał jedno "zachomikowane" i Bartka który ogarnął jakieś w pociągu. Ogólnie to by się na skrzydłowego nadał, ogarnął milion rzeczy na tym tripie :-D
=========================
Trasa => Schronisko PTTK "Przysłup" - Wisła Głębce
Fotki:
Pole namiotowe psia mać xD
Dobra, zapomnienie => znów na szlaku :)
Miało być pół godziny do piwa a byliśmy dopiero tu, zaś oszukany xD
Okolice Stecówki
I widoczek => pierwszy z wielu dziś :)
Szarcula i taki kolega - już ok 30 zeta na piwo miał heh
Ciekawe czy podobnie się skończyło? :D
Widać cel czyli Stożek
Sesja foto przy okazji przerwy ;]
Milutko :)
Ostanie metry do mielonki którą od Katowic nosiłem :D
Z powrotu - widok na Soszów ...
... i Beskidy
Mega uroczo :))))
Jeszcze fotek mostu w Głębcach i do Kato ;]
===================
W Katowicach jeszcze szybkie piwko na Stawowej, kebab i kończymy wycieczkę.
W sumie trochę szkoda formy rowerowej bo nogi ostatnio nieźle podawały no ale jest sezon na góry i nie żałuje :)) W sumie nie wiem kiedy mi się odmieniło, zawsze rower był ino przygotowaniem do gór a teraz? góry w przerwie od roweru heh. No nic, co chciałem sprawdzić to sprawdziłem :-) Giry dobrze też w górach pracują więc można odliczać do pierwszego tripu Tatrowego => 8 dni heh.
========================
Nasza trasa ogólna:
I do następnego, chyba już rowerowego :)
==========================
Kategoria Góry
komentarze
Trollking | 15:24 sobota, 19 sierpnia 2017 | linkuj
Grał to może będzie. I na tym graniu się skończy :)
PS. Widzę postęp w akapitowaniu - super :)
PS. Widzę postęp w akapitowaniu - super :)
Trollking | 17:49 piątek, 18 sierpnia 2017 | linkuj
Niezłe masz te przebiegi po górach - chylę czoła. Znów ładnie :)
Legia Legią, najgorsze jest to, że ten wymęczony remis jest jedynym wynikiem polskiego zespołu na tym etapie europejskich rozgrywek... Nie o ''takom Polskię" kibice codziennie szczerbią otwieracze do piw :)
Komentuj
Legia Legią, najgorsze jest to, że ten wymęczony remis jest jedynym wynikiem polskiego zespołu na tym etapie europejskich rozgrywek... Nie o ''takom Polskię" kibice codziennie szczerbią otwieracze do piw :)