Lapec prowadzi tutaj blog rowerowy

Rowerowo-górski blog cyniczno-ironiczny ;]

Wpisy archiwalne w kategorii

Góry

Dystans całkowity:4528.27 km (w terenie 234.97 km; 5.19%)
Czas w ruchu:09:04
Średnia prędkość:19.78 km/h
Maksymalna prędkość:58.50 km/h
Suma kalorii:467613 kcal
Liczba aktywności:231
Średnio na aktywność:19.60 km i 2h 16m
Więcej statystyk

Przemineło ze Skrzycznem xD

  • DST 19.00km
  • Kalorie 2881kcal
  • Aktywność Wędrówka
Niedziela, 20 listopada 2016 | dodano: 21.11.2016



No co by tu napisać :P Witam, jakoś tak wychodzi że w 9 dni robię trzecią "wyprawę" górską :-) Mi tam wcale taki układ nie przeszkadza heh. W piątek był rower, w sobotę ponad 12-kilomentory spacer z Gochą - pierw z psem po Ochojcu, potem po kwiatka (yyy owoca? no nieważne) do OBI a w niedziele górki bo dawno nie byłem :D
Ustawka tym razem na Brynowie i w towarzystwie kierowcy Zenka i Janiola uderzamy ponownie w Beskid Śląski do miejscowości Lipowa w celu zdobycia należącego do Korony Gór Polskich szczytu => Skrzyczne ;] Niby już zdobyłem ten szczyt ze pięć razy ale go lubię :) dodatkowo jeszcze z Ostrego nie szedłem więc tym bardziej się cieszyłem na tą górkę :) No i dobre ... choć przez zamiłowanie Zenka do roweru i jego chęć porannej przejażdżki opóźnił się nam nieco wyjazd to pozostałe części podróży obyły się bez przygód więc nic ino się cieszyć dniem w górach :)
==================================================================
Na miejscu ogarniamy parking i wyruszamy żółtym szlakiem w kierunku Malinowskiej Skały. Pierw leniwy asfalt następnie ostro do góry szlakiem (właściwym :P) gruntowym ^_^ I bardzo przyjemnie i sympatycznie "łykaliśmy" kolejne kilometry i wysokości. Ludzi malutko i tylko hulający wiatr dość mocno nam towarzyszył :) Ale nawet ten fakt miał jakiś urok heh trochę szkoda że nie halny bo on przynajmniej ciepły ale co zrobić. W sumie to nie ma co narzekać na pogodę: temperatura odpowiednia więc nawet zimny wiatr nie przeszkadzał ^_^ Wróćmy jednak do tripu, osiągamy sobie Malinowską gdzie popas i dalej w drogę przez Małe Skrzyczne w starym dobrze nam znanym stylu góra-dół :D Szczyt zdobyty => Janiol może kolejny szczyt z KGP odhaczyć :-) Czas na relaks: parę fotek, wieża widokowa i do schroniska na dłuższe posiedzenie. Plan klarowny i jasny niczym słońce heh. W schronie na szczęście ludzi względnie gdyż kolejka nie działała i lenie zostali na dole :) Plan planem Sissy jednak miała inny :D Odrobina marudzenia w stylu Arji i postanawiamy opuścić gościnny domek. Widoki były masakryczne więc wracam jeszcze na chwilę na wieże i rozpoczynamy misje w dół :-) Półtorej godziny ino, oczywiście z wiatrem ale mega widokowo było więc może być :-) Pogadali o pierdołach, jakieś izo zrobili i niewiadomo kiedy kończy się nam szlak :) Przy aucie meldujemy się chwilę przed zachodem więc mogliśmy jeszcze chwilę odpocząć przed droga (przez KFC Czechowice a jak!) do domku :-) Czy coś w tym stylu, kto był ten wie :P
=====================================
     Kolejne cele:
  • Romanka przez Rysianke
  • Rycerzowa przez Przegibek
Kiedy? to się okaże hehehe. Trzeba trochę rower podgonić, do tego grzyby trip w środę. Zenek już jednego na szlaku namierzył więc jest szansa babuszce trochę uzbierać ^_^ Dobra do konkretów :)
Orientacja:

Trasa:
Lipowa Ostre (541m. n.p.m.) - Malinowska Skała - łącznik południowy (1086m. n.p.m.) -  Malinowska Skała (1152m. n.p.m.) - Kopa Skrzyczeńska (1189m. n.p.m.) - Małe Skrzyczne (1211m. n.p.m.) - Skrzyczne (1257m. n.p.m.) - Schronisko PTTK Skrzyczne (1250m. n.p.m.) - Hala Jaskowa - Lipowa Ostre (541m. n.p.m.)

Przekrojów i fajnych mapek nie ma, dogram jak ktoś podeśle :P
Fotki:
Start i meta zarazem ;]

Pierw spokojny asfalt

Później już terenowo czyli to co w górach najlepsze :)
PS: Cosik krzywa ta trawa :D

Siska pilnująca pana z Baranią w tle
Tydzień temu tutaj w mgle i śniegu szliśmy, taki czas że za pogodą nie nadążysz ;)

Pamiętny malutkie drzewka z tripu => http://lapec.bikestats.pl/1194137,w-pogoni-za-roz... chyba trochę urosły, czemu tak późno?:D

Małe Skrzyczne i jedyny śnieg dzisiejszego dnia

I już "prosta" droga do celu

Ekipa szczytowa :)



Wieża i lotnik :D
Tak jak pisałem wiało :))

Ciąg dalszy widoków z wieży: Jezioro Żywieckie, kolejka i schronisko



I powrót, przez cholernego kornika chyba najlepszy widokowo w całym Beskidzie Śląskim


Selfik z wiaterem? :P

Mega uroczy domek (aż zapomniałem mu fotki zrobić :P) a jaki widok :)

Kibel też na wypasie :D

Nie ogrodzony ale zamknięty na cztery spusty i chyba dawno nie odwiedzany => tak na marginesie
----------
Zbliżamy się do mety

Lipowa z górki

I taki bonus na koniec wycieczki :)

PS: podziękowania dla obu kierowców :D
==============================
kurde czemu nikt nie gada że śmiecha nie ma? xD

I do zaś ...


Kategoria Góry

Barania Góra od Salmopolu strony

  • DST 22.45km
  • Kalorie 3684kcal
  • Aktywność Wędrówka
Niedziela, 13 listopada 2016 | dodano: 14.11.2016


Ahahaha yyy no dobra nieśmieszne będzie :P




Witam :-) No i proszę jaki weekend bez roweru wyszedł heh Da się? Da ;]
Po piątkowym hasaniu górskim w niedzielę postanawiamy kontynuować zabawę w Beskidzie Śląskim :)
Sobotnia przerwa została spożytkowana godnie (wiadomo :D) ... na regenerację, sprawy babuszkowe oraz ogarnianie płynów na wtorkowy przyjazd kuzyna :-D

Co zostanie to się nie zmarnuje :P



Co do tripu => w porównaniu z poprzednim wyjazdem zmieniliśmy miejsce startu z Ochojca poprzez Brynów na Przyszowice oraz daliśmy dodatkowo czas nowemu miłośnikowi zimowych wypraw górskich (choć namawiana mocno była :D) na regenerację. Gocha w domu a co za tym idzie zamieniliśmy jeszcze Arje (Arye - cholera nigdy nie wiem jak się to piszę) na Sissy czy tam Jełopa xD - no nieważne ponoć reaguje na oba :P Zwał jak zwał pieseł bardzo fajny i praktycznie nie odczuwalny na szlaku :)
==========================
Dojazd:
Niedziela chwila po godz. 6.00 przyjazd Łukasza pod mój blok i jazda po Zenka do Przyszowic. Wymiana samochodu i fruuu w górki :-) Skłamał jak bym napisał że trasa przebiegła bezproblemowo więc napiszę ino że cali i w sumie (no powiedzmy) szczęśliwi dotarliśmy do celu którym dziś była przełęcz Salmopolska na granicy Wisły i Szczyrku. Były lekkie kombinacje nt. szlaku którym pójdziemy no ale Zenek wybrał tą opcje i w sumie bardzo dobrze :-)

Trasa wycieczki:
Przełęcz Salmopolska (934m. n.p.m.) - droga ppoż. - Magurka Wiślańska (1129m. n.p.m.) - Barania Góra (1220m. n.p.m.) - Magurka Wiślańska (1129m. n.p.m.) - Gawlas (1077m. n.p.m.) -  Zielony Kopiec (1140m.n.p.m.) - Malinowska Skała - łącznik południowy (1086m. n.p.m.) - Malinowska Skała (1152m. n.p.m.) - Malinowska Skała - łącznik zachodni (1070m. n.p.m.) - jaskinia Malinowska (1070m. n.p.m.) - Malinów (1117m. n.p.m.) - Przełęcz Salmopolska (934m. n.p.m.)



Bardzo dobrze ponieważ początek mieliśmy już na ponad 900m. n.p.m. więc hipotetycznie ino ok 300m podejścia. W praktyce wiadomo wyszło inaczej bo jak heh - wykres dziś wyjaśnia bardzo dużo :D Na start atak zimy i nawet ubiór tym razem ala ludzik michelin yyy nie pomagał. No cóż iść trzeba => na szczęście im dalej "w las" tym mniej wiatru i cieplej a było ponoć w granicach -8*C więc miało prawo być zimno :)
-------------------------------------------------------------
Lasu tym razem nie było więc dałem w cudzysłów => wycieczkę zaczęliśmy bardzo przyjemną pożarówką :) Piękna sceneria, zima w pełni, piesek szaleje, super odcinek jednym zdaniem. Następnie lekko na około osiągamy szlak właściwy i już spokojnie zielonym zmierzamy do celu którym dziś jest Barania Góra. Cel zdobyły bez komplikacji więc popas :-) fajnie że na ciepło heh dzięki Zenek rosołek i użyczenie kuchenki ^_^ To już moje chyba piąte czy szóste zdobycie Baraniej no ale raczej tym razem najmniej czasu na górze spędziłem xD Piździło nieziemsko więc wieża, parę fotek i nazot. Powrót pierw trasą nam znaną (dubel) a następnie już bez zbaczania, szlakami przez m.in. Malinów i okolice wlotu tamtejszej jaskini osiągamy parking i metę :-) Fajnie że tym razem prawie za widnego się udało :D aż dziwne :D
==========================================================================
Opis może i nie pokaźny no ale fotki miody :)
Początek szlaku i już "michy" ucieszone.


Elektronika wszędzie elektronika a tu stara poczciwa mapa ;]
Choć Łukasza "lokalizator" nie powiem lekko pomógł :)


Nasza początkowa "pożarówka" ...

... skrót :D ...

... i szlak właściwy :)

============================================
Mróz trochę porzeźbił - zawsze lubiłem takie klimaty :))





Ale wróćmy do szlaku:
Przyjemny dla nóg, odcinki po prostym ...


... w dół

... i w górę ... aż do ...

... CELU :)))

A na celu rosół z Żubra?:D

======================================================
Widok z wieży, swoją drogą też nieźle zmrożonej :)
PS: jak wiemy lub nie wieża jest żółta :P

Ekipa w komplecie ... o nikim nie zapominamy :)


I nazot:

Na chwile Żywiec się ukazał, Skrzyczne też miało ochotę no ale nie wyszło ;))

Przed nami podejście pod Malinowską Skałę

I Malinowska Skała ... chyba :D

Zostało ino zejście na parking ... ino 1,5h :D i jedno podejście pod Malinów

I koniec - czasowo idealnie :)
Ogólnie szlak mega przyjemny :)))


PS: Info Zenek - Sisi podobnie jak Arja, Ary pies Siostry mej po piątku żyją :D


Piździło, dobrze że tym razem nie jechałem po imprezie bo chyba bym w aucie został :-D Choć i tak przegrałem na butach, jak zawsze mam dylemat czy wysokie (dobre zimowe ale nierozchodzone) czy niskie (możliwe że przemokną ale wygodniejsze) to po raz kolejny poległem heh no nic oby tylko takie małe błędy się zdarzały :-) Kolejna chyba Rycerzowa choć i Skrzyczne woła hmmm kiedy? Nie wiadomo jak pieski i wątroby (choć tym razem było spokojnie) odpoczną :D
===============================================
Wycieczki z psami, śmiech z kotem :P


Kategoria Góry

Brenna - Brenna przez Klimczok

  • DST 30.91km
  • Kalorie 4974kcal
  • Aktywność Wędrówka
Piątek, 11 listopada 2016 | dodano: 12.11.2016



Witam :P No i w końcu doczekałem się gór :)) Cały poprzedni tydzień spędziłem na wertowaniu prognoz pogody coby z siostrą zrobić coś lajtowego. Pierwsza myśl Rycerzowa ... odpadła :D przez fakt że dość długo pociąg jedzie a dzień krótki to po a) a po b) wieczorem był mecz ;] Więc kombinujemy bliżej - Bielsko i Szyndzielnia z urozmaiceniem że start w Wilkowicach i prócz Szyndzielni bierzemy Klimczok oraz Błatnią i kończymy w Brennej gdzie busik na pociąg do Skoczowa :)) Brzmi całkiem spoko.
A na końcu zagadał Zenek i "popsuł" cały plan :D Jednak auto więc trzeba robić pętle :) Super heh a to tego na całe szczęście udało się ogarnąć trasę i cele się nie zmieniły :)
====================================================
Trasa wycieczki:
Brenna (415m. n.p.m) - Brenna "Pod Las" (561m. n.p.m.) - Wielka Cisowa (854m. n.p.m.) - Schronisko PTTK Na Błatniej (897m. n.p.m.) - Trzy Kopce pod Klimczokiem (1070m. n.p.m.) - Klimczok (1117m.n.p.m.) - Pod Klimczokiem (1064m.n.p.m.) - Nad Szyndzielnią (1053m. n.p.m.) - Schronisko PTTK Szyndzielnia (1002m.n.p.m.) - Pod Szyndzielnią (903m.n.p.m.) - Jezioro w dolinie Wapienicy (485m. n.p.m.) - Przełęcz pod Przykrą (808m. n.p.m.) - Schronisko PTTK Na Błatniej (897m. n.p.m.) - Wielka Cisowa (854m. n.p.m.) - Brenna "Pod Las" (561m. n.p.m.) - Brenna (415m. n.p.m).


=========================================================
Start tripu o dziwo na Ochojcu :D Czwartkowe spotkanie z Zientasem i wiadomo :D Skoro o 6.30 wyjazd to bez sensu po nocy się szlajać ;] Ekipa do której jeszcze w ostatniej chwili dołącza Łukasz startuje w miare punktualnie i z Aryą w bagażniku ruszamy w Beskid Śląski :) Trasa spłynęła mega szybko i w oka mgnieniu meldujemy się w Brennej gdzie szukamy czarnego szlaku :) Szlak znaleziony i myk w górę .... ostro i długo w górę :D Można powiedzieć że aż do Klimczoka podejście ale idzie się przyjemnie, pogoda dobra, temperatura idealna więc nic tylko zwiedzać :) Cel osiągnięty, schronisko na Klimczoku olane i postój (drugi) na Szyndzielni na coś ciepłego :) Mega dobre to było bo piwo już otro w głowę dawało :D Odpoczęli i misja wieża widokowa. No niestety podobnie jak wyciąg (co było fajne bo ludzi mniej w schronie) wieża tez zawarta ;/ Trudno idziem dalej znając wykres wiedziałem że czeka nas zejście po którym nastąpi kolejne i już ostatnie podejście. I można powiedzieć że nic się nie działo aż do Błatnej gdzie kolejny i już ostatni postój :) Trochę stresu ino przez szukanie telefonu od Zenka ale znaleziony więc się nie liczy :P Z Błatnej już w dwóch grupach misja dół. Ostanie kilometry wiedząc że w Brennej chce jeszcze znaleźć sklep robię sam. I tu niespodzianka, myślałem że nie wiadomo ile grupie uciekłem a tu wyszło że byli minimalnie za mną :D No nic sklep i do autka w którym pies padł i ... ja padłem :D Dzięki i do następnego :))
Fotki bo to najlepsze :)
Okolice Brennej

Pierwszy śnieg :)

Ekipa ma na Wielkiej Cisowej ;]

Wiadomo - w końcu tu trafiłem :))))

Widoczki ;]


Musiało tam być coś ciekawego :D

c.d widoczków w zimowym klimacie



Blisko celu

i cel :))



Szlak na Szyndzielnię

Diobeł jednak wieża istnieje - 3 zeta za wbicie ;]

Zbiornik Wielka Łąka + rzeczka :)


Pies już chyba chciał do auta :D


Do schronu a potem już po ćmoku to bez fotek :)

==========================================
Mała nagroda w Katowicach heh


Nogi bolą ale pozytywnie :)
=================================
Coś do Zenka :D


Kategoria Góry

Orla Perć (Zwarat - Żleb Kulczyńskiego)

  • DST 20.94km
  • Kalorie 5774kcal
  • Aktywność Wędrówka
Sobota, 20 sierpnia 2016 | dodano: 24.08.2016

No i nastała sobota. W nocy trochę przypizgało ale pogoda ma wybaczone gdyż znowu zobaczyliśmy słonko o poranku :-) Skoro świt :D zostałem więc wytargany przez Michała (istne włamanie :P) z namiotu i około godziny 7.40 wyruszamy pierw w stronę Żabki po zaopatrzenie a następnie na busik do Kuźnic skąd mieliśmy zacząć naszą ważniejszą wycieczkę ^_^ W Kuźnicach pierw śniadanko na mostku pod kasami a potem dylemat którą trasą dojść na przełęcz pod Kopami. Ciężki wybór obie gówniane heh, Michał zdecydował za mnie i postanowiliśmy iść przez Boczań. Jest to mój najbardziej nielubiany odcinek tatrzański więc go przemilczę => ludzi jak mrufkuf ale to było raczej wiadomo, tzw. "migacz" w lewo i wyprzedzamy :) Na Czarnym Stawie chwila relaksu i ruszamy za zakonnicami w kierunku przełęczy Zawrat. Owy odcinek zawsze wydawał mi się co najmniej średni ale tym razem jakoś fajnie się szło :-) Przełęcz zdobyta dość płynnie ... co nie było do końca takie pewne gdyż idąc szlakiem chcąc nie chcąc podsłuchuję się osoby przed i za mną. I wniosek był jeden - połowa Zakopanego idzie na Zawrat a potem Świnice :D Na całe szczęście w ostatecznym rozrachunku chyba cześć zrezygnowała lub została wyprzedzona. No mniejsza o to - Zawrat zdobyty i wychodzimy na Orla Perć ;] Cóż by tu o niej napisać, raczej nic gdyż znając mnie dodam stamtąd trochę zdjęć które same dadzą odpowiedź heh ale hmm żeby była techniczna to raczej mało powiedziane - odcinek 1,55km zrobiony w 2.50h mówi sam za siebie :-) Najważniejsze że miła atmosfera na szlaku była (kolega o ksywie "Budyń" ino na początku gadał jak najęty xD) i ino jeden zator więc pozytywnie ;] Kilka mniejszych postojów zrobiliśmy a dłuższa przerwa przypadła dopiero na wierzchołek największej góry w Polsce :) Drugie śniadanie skonsumowane, chwila odpoczynku po którym kierujemy się jeszcze chwilkę Orlą żeby po ok 30 minutach rozpocząć schodzenie ze Żlebu Kulczyńskiego w kierunku Koziej Dolinki. Coś mi zdawało że będzie mniej stromo a tu niespodziewanka => laga w dół do tego z łańcuchami na końcu heh. Kolejna przerwa regeneracyjna na Czarnym Stawie (pętla Staw - Orla - Staw => 5,5km - 5.50h :D) i dubel powrotny aż do przełęczy pod Kopiami gdzie zamieniamy poranny szlak niebieski na żółty. Niby prosto ale szarówka zaczęła się nam już robić na pitt stopie więc ostatnie pótorej godziny robimy to już (standard jakoś :D) po ciemku z latarkami w ręku/na czole. Zmęczeni zaliczamy jeszcze kapitalny nocny widok z 1500m n.p.m. na okoliczne miasta i wioski i ok 22.10 poprzez Dolinę Jaworzynki osiągamy Kuźnice gdzie udaje się za "piątaka" chwycić Pana Taxi :-) Krupówki, obiadokolacja i kima. Decyzja podjęta na szlaku była wyraźna ... koniec, jutro śpimy heh
Rano, śniadanie, jakieś piwa i obijanie się, no do czasu gdzie Janiol stwierdza że za ok 20 minut ma spaść deszcz.
Szybko-gibko składamy bazę i do domu. Padać nie przestało do końca dnia a my nawet ok 5 minut zapasu mieliśmy :-)
==========================================
Satelita + trasa

Kuźnice (1010m n.p.m.) - Potok Bystra (1019m n.p.m.) - szlak niebieski - przełęcz między Kopami (1499m n.p.m.) - Betlejemka (1511m n.p.m.) - Pod Murowańcem (1512m n.p.m.) - Czarny Staw Gąsienicowy (1624m n.p.m.) - Nad Zmarzłym Stawem (1766m n.p.m.) - Zawrat (2159m n.p.m.) - Mały Kozi Wierch (2228m n.p.m.) - Kozia Przełęcz (2137m n.p.m.) - Kozi Wierch (2291m n.p.m.) - Pod Kozim Wierchem (2211m n.p.m.) - Żleb Kulczyńskiego (2150m n.p.m.) - Kozia Dolinka (1788m n.p.m.) - Nad Zmarzłym Stawem (1766m n.p.m.) - Czarny Staw Gąsienicowy (1624m n.p.m.) - Pod Murowańcem (1512m n.p.m.) - Betlejemka (1511m n.p.m.) - przełęcz między Kopami (1499m n.p.m.) - szlak żółty - Kuźnice (1010m n.p.m.)
===================================
I FOTKI
Lepiej niż w niejednej restauracji :)
Kabanos + kajzerka + (Cola ew. Piwo :P)
Dzieci trochę przeszkadzały ale co tam :)


Wierzbówka a w tle Kasprowy

Uroki Tatr

Wsparcie pogodowe z góry zawsze się przyda :D

Zawrat

Zmarzły Staw

Janiol artysta :P

But musi być heh

I Orla ;]
Zejście ze Zmarzłej Przełączki Wyżnej



Słynna Drabinka


Ścieżka

Wspinaczka na Kozie Czuby

Widok na zejście z Granatów i na nasz szlak ze Żlebu do Koziej Dolinki

Delikatne zejście na Kozią Przełęcz Wyżną :)

I na Kozim Wierchu - 2291m n.p.m.

Migawka z zejścia bardziej i ...

mniej technicznego :)

Później już się nie chciało fotek pstrykać plus ciemno było a aparaty nie lubią jak ciemno :)
=============================
Reasumując: Oczka od kompa/telewizora odpoczęły, wszyscy żyją (moje buty ino umarły i spodenki Janiola w kroku były ranne :D) i przynajmniej jeden wyjazd pod namiotowy wyszedł w tym roku :) Niby mało opłacalny gdyż 2 tygodnia temu za pokój w Brzegach zapłaciłem 32,50zł za noc a tu było 24zeta za trawnik no ale namiot to namiot - ma swój klimat :)
Na przyszły rok już plan jest: na Orlą odcinek Granaty - Żleb i wisi ciągle Slavkovský štít - będzie co robić, puki co mam chyba dość Tatr ... CHYBA :)
=======================
Przesłano zdjęcie. Możesz przesłać jeszcze 131kB do końca miesiąca.
Śmiechy i kolejne BeeSy od środy bo zaś się z wystukałem z transferu :D


Kategoria Góry

Szpiglasowy Wierch (2172m n.p.m.)

  • DST 25.02km
  • Kalorie 3683kcal
  • Aktywność Wędrówka
Piątek, 19 sierpnia 2016 | dodano: 23.08.2016


A dybry, dybry :) Kolejny raczej już ostatni w tym sezonie wyjazd w Tatery rozpoczął się jeszcze szybciej niż ostatnio. Tym razem ustawka z Janiolem o 4.00 (fajnie, zwłaszcza że przed 1.00 zasnąłem :D) i jazda na Zakopane. Bazę noclegową (którą po raz kolejny było pole namiotowe w okolicy doliny Strążyskiej) osiągamy po ok 3h jazdy następnie => meldunek, rozbicie domków i szybko na busik do Palenicy. Pogoda była taka jaką zobaczycie na fotorelacjach więc dobrze że misję pt: "Szpiglasy" robiliśmy w piątek bo szczerze nie wyobrażam sobie ile osób poszło tam w sobotę heh.
Organizacyjnie tragedii nie było i od 9.30 mogliśmy rozpocząć hmm atak szczytowy na Morskie Oko :D Opisu tej części szlaku nie będzie bo wiadomo - asfalt wśród bachorów, koni i pierdyliarda osób xD Z danych statystycznych mogę ino nadmienić że "rokoszowaliśmy" się tym odcinkiem tylko przed 1.30h, standardowo udało się urwać 50 minut z czasu przewidywanego przez znakarzy  ;] No ale będąc już w pobliżu MOka a nie podejść pod schronisko to nie wypada :) Parę chwil na fotki, ćmiczka i po paru chwilach uciekamy na nasz właściwy żółty szlak. Ledwo opuściliśmy asfalt i zapada decyzja że czas na drugie śniadanie i jakiś chmiel :) Tutaj już w klimacie: miło, spokojnie, osób prawie wcale ... aż fajniej się patrzało na te tłumy na dole :P Co zrobić? nam wystarczyło około 5 minut żeby być w ciszy, no ale kto co lubi - jak chcesz być we wrzaskach to śmiało ciśnij się pod schronisko :D Wracając do naszego duetu to droga na przełęcz fajna, idealna wręcz na rozgrzewkę i oswojenie się z wyższymi górkami, baaaa na zejściu nawet kąsek łańcuchów był :D Jedyna ciekawa akcja to delikatne zgubienie szlaku - znaczy to był mój plan żeby jagód podjeść po cichu :) Przełęcz, szczyt, przełęcz i schodzimy na "Piątkę". Tu już praktycznie zero osób. Dość szybko, trochę monotonnie osiągamy schronisko gdzie przerwa :P Po relaksie - karmieniu ryb i kaczek lub na odwrót :) spokojna misja dół. Kaczki ogólnie mają tam przerąbane ... ryby im bułki podkradają :D Zielony szlak jaki jest każdy wie i właśnie nim dochodzimy do Wodogrzmotów Mickiewicza gdzie ponownie wpadamy w tłum z Morskiego Oka. Znów wyprzedzanie, Palenica i busik który zapełnił się w około minutę heh. W Zakopanym meldujemy się ze spokojną rezerwą czasową więc Krupówki, pizza (nie ryzykowaliśmy z jedzeniem niewiadomo czego żeby nie było atrakcji żołądkowych następnego dnia) i na nocleg na cytrynówkę :))
====================================
Satelita + trasa:


Palenica Białczańska (984m n.p.m.) - Wodogrzmoty Mickiewicza (1100m n.p.m.) - Schronisko PTTK nad Morskim Okiem (1410m n.p.m.) - Dolina za Mnichem (1788m n.p.m.) - Szpiglasowa Przełęcz (2110m n.p.m.) - Szpiglasowy Wierch (2172m n.p.m.) - Szpiglasowa Przełęcz (2110m n.p.m.) - Niżne Solnisko (1740m n.p.m.) - pod Kozim Wierchem (1710m n.p.m.) - Schronisko PTTK w Dolinie Pięciu Stawów Polskich (1672m n.p.m.) - Dolina Roztoki (1435m n.p.m.) - Wodogrzmoty Mickiewicza (1100m n.p.m.) - Palenica Białczańska (984m n.p.m.)
====================================
I FOTKI:
Poranek już dał jasny sygnał że dzień będzie ładny :)

Janusze i Grażyny na MOku

Oko w tle ... i szlak też w tle :P

Wracamy na właściwe tory :) po lewej Wrota Chałubińskiego a po prawej leniwie ujawnia się nasz cel ;]

Widok z przełęczy na szczyt ...

... i w kierunku Czarnego Stawy Polskiego oraz Świnicy

Coś ze szczytu :)

Mój kompan z widokiem na Nižné Smrečinské pleso

Mój but z widokiem na to samo :D

Kolejny widok tym razem z okolic szczytu na przełęcz ...

... i na drogę powrotną

Nie no telefon do żony być musi :D

Technicznie w dół :)

i trochę mniej technicznie heh

"Piątka" ... butem :P

Strumyk płynie z wolna ;)
PS: nikt nie wpadł :D


"Piątka" i relaks przy Przednim Stawie Polskim



Potem już tylko do Roztoki i w kierunku Palenicy :) a tam ...

... asfalt, tłumy ... aż plecak posmutniał :D

Dobry dzień to był :)
Bez pośpiechu (wg. mnie oczywiście => Janiol z bolącym udem może być innego zdania :D) super spędzony :)
Odliczając asfalt do MOka i powrót od Wodogrzmotów wyszło 16,7km po utwardzonych ścieżkach/chodnikach oraz 14,32 po terenie - jak na rozgrzewkę wystarczy :)
=================================================================
Nawiązując do zdjęcia "na dzień dobry" :P


Kategoria Góry

Ponownie Opawskie

  • DST 17.40km
  • Kalorie 2080kcal
  • Aktywność Wędrówka
Niedziela, 14 sierpnia 2016 | dodano: 16.08.2016

A taki spontan wyszedł :-) W sobotę wieczorem telefon od Zientasa z pytaniem czy nie skusze się na szybki wyjazd koronny ;] Po cichu liczyłem na jakąś Ślężę (Masyw Ślęży) lub Wysoką w Pieninach ale Zientary postawiły na góry Opawskie i słynną już Kupę :-D Analiza na szybko i decyzja że w sumie co mi szkodzi, skoro tyłek spod domu zabiorą i pod niego odwiozą to można się skoczyć :-) Droga nawet, nawet zleciała i ok 12.00 meldujemy się w miejscowości Pokrzywna. Akurat z tej strony (miasta) jeszcze nie szedłem a moim kompanom było wszystko jedno :)


Ostatecznie udało się nam ogarnąć taką oto pętelkę ;]


Pokrzywna (346m n.p.m.) - Dolina Bystrego Potoku (355m n.p.m.) - dawna skocznia narciarska - Gwarkowa Perć (400m n.p.m.) - rezerwat przyrody Cicha Dolina - przełęcz Mokra (707m n.p.m.) - Górski Dom Turysty Pod Biskupią Kopą (765m n.p.m.) - Biskupska Kupa :P vel. Biskupia Kopa (891m n.p.m.) - Granica (867m n.p.m.) - przełącz pod Kopą (725m n.p.m.) - Srebrna Kopa (785m n.p.m.) - Złodziejska Droga (580m n.p.m.) - przełęcz pod Zamkową Górą (508m n.p.m.) - Zamkowa Góra (568m n.p.m.) - Szyndzielowa Kopa (533m n.p.m.) - rozdroże pod Szyndzielową Kopą (435m n.p.m.) - Pokrzywna łowisko (329m n.p.m.m.) - Pokrzywna (346m n.p.m.)

Pierw szlak zielony, potem chyba jak patrzę na mapy to odcinek "pożarówki" - bez szlaku a następnie dylemat czy idziemy na szczyt czy jednak odwiedzamy najpierw schronisko. Czarne chmury zdecydowały za nas i tak po ok 20 minutach meldujemy się w schronie :) Czasowo idealnie wyszło bo deszczyk złapał nas ok minuty od celu. Padało całe 5 minut heh ale co daszek to daszek :) Od schroniska do szczytu zostało już nam tylko parę kroków ... wśród tłumów :) Tam relaks wśród miliona osób, degustacja czeskich trunków, niedzielnego rosołku, sałatkosa z tomatosa i ogorkosa i misja dół. Ewelina z Barkiem jeszcze zaliczają wieże - ja się pchać nie chciałem, byłem tam niecałe 3 miesiące temu więc uznałem to za zbędna atrakcję :-) Na powrót wybrałem szlak czerwony gdyż po a) spodziewałem się mniejszej ilości osób na ścieżce a po b) skoro idziemy na pasmo koronne to trzeba zaliczyć też Srebrną Kopę która jest oficjalnie najwyższym szczytem po polskiej stronie. Nie pomyliłem się - starsze panie których była wuchta na szlaku wybierały najkrótsza opcję :) Jedyny dylemat który się pojawił to opcja zejścia spokojnym żółtym lub dalej ciągnąć czerwonym zaliczając jeszcze dwa mniejsze szczyty. Wygrała opcja szczytowa heh. Następnie kierujemy się ku wiosce gdzie omijamy Kinder-imprezę i niebieskim dociskamy do auta :-) Szkoda trochę grzybów (bo były plany zboczyć do lasu i posznupać) ale jak nie ma to nie ma ;/ Powrót do Kato już niestety bardziej monotonny na głodzie do tego więc decydujemy się na postój przed Gliwicami na kotleta i placki na których ... hmmm było więcej soli niż w kopalni w Wieliczce :-D
Wycieczka na plus, dobrze wykorzystana niedziela => widoki mega, pifko wypite i spory ubaw z ekipy ok 10 osób z flaszka Żubrówki :-D Na szczycie owa ekipa pokazała radość choćby Mont Blanc zdobyła :-D i mogę żałować że nie poczekałem jak się skończy akcja bo tekst czy tam ryk "chodźcie do zdjęcia" i odpowiedz jednego "yyyy a ma ktoś aparat?"  bezbłędny :-D
========================
Fotki:
Kto to obliczał - pojęcia nie mam ;/ zawyżone masakrycznie xD

Uroczy początek wśród towarzyszącego nam Bystrego Potoku

Pierwsze widoki i .... "pitt stopy" :D

Pogoda się kaszani więc misja schronisko ;]

Ekipa:

WC z dość dobrym widokiem :D

Szczytek ;]
Zbieraj Zientas zbieraj ... puki możesz :D


Popas :)



I popit :D
Jak to pani określiła slabe pifo, slabe :D


4% faktico licho heheh

I widoczek od kompanów z wieży ;]

I jazda z górki ;]



Dobrze że choć parę drzew zostawili, było kaj szlak namalować ;)

Końcówka i do wozu :)


Teraz trzeba czekać za pogoda bo Tatry ponownie wołają :))
=============================
Olimpiada olimpiadą ale jak kobiety zrobią 10 000km w 1,5h to szacun :D


Kategoria Góry

Bystra Ławka - ok 2300m n.p.m. (Bystrá lávka)

  • DST 16.28km
  • Kalorie 2859kcal
  • Aktywność Wędrówka
Niedziela, 7 sierpnia 2016 | dodano: 10.08.2016


Nocka znowu zleciała w parę sekund, budzik na 6.15 i o 7.00 wyjeżdżamy na ostatni cel. Wróć ... leń znowu wygrał i wyjeżdżamy jednak o 8.55 :D Ale w sumie bez pośpiechu, na co gonić jak szlak ino lub aż na 15km // 7.30h? :) Śniadanko, herbatka, pakowanie, prysznic i na spokojnie o wyżej wspomnianej godzinie wyruszamy do miejscowości Štrbské Pleso gdzie po godzinie jazdy rozpoczynamy wycieczkę na Bystrą Ławkę.
===============
Na szlaku znowu wuchta wiary (w tym pani która dźwigała rowerek dzieciaka, po co? gdzie? nie wiem, nie wnikam :D) ale i tak chyba lepiej wybraliśmy :) Dlaczego? ponieważ początkowo szliśmy szlakiem który również prowadził na Rysy i wnioskując po ilości aut na parkingach duża ilość osób wybrała właśnie tą opcje xD => tzw. miłego czekania w kolejce na szczyt :D No ale wracając do naszego wyboru idzie się całkiem przyjemnie :) Polacy, Słowacy, Niemcy, Czesi .... Hindusi :D oraz dość duża ilość psów. Jestem w sumie ciekaw (i to nie tylko ja) jak ta ekipa chciała z tymi Haskimi wejść w wyższe partie bo Yorka kumam, do kieszeni i wio hehehe.
My natomiast idziemy sobie spokojnie przez Dolinę Młynicką następnie mijamy kapitalny Wodospad Skok (gdzie robimy małą pauzę) oraz poprzez Pleso nad Skokom docieramy do wyczekiwanej ekspozycji ;] Trzeba się również przyznać do delikatnego kryzysu na podejściu, cóż zrobić starość nie radość ;)) Na całe szczęście chwila przerwy wystarczyła i mogłem dalej ruszyć żeby po chwili zaliczyć ... następną przerwę ;/ Odpowiedzialni słowaccy rodzice postanowili dzieci na łańcuchy zabrać JP! po co do zoo czy do cyrku? ... na łańcuchy kurde. Ehhh o ile jeszcze synek w miarę ogarnął to Katerinka już miała mega źle i szlak się zakorkował w obie strony. Na całe szczęście po przejściu przez przełęcz, dało się "tę imprezę" ominąć tzw. boczkiem, boczkiem - niekoniecznie oficjalną ścieżką :) Dalszy powrót już bez niespodzianek, odwiedzamy Škutnastą polanę oraz Furkotską dolinę i do auta :) Dolna część z puszką w dłoni heh pierw spokojnie przez las potem szutrówka a ludzie i tak się paczą jak bym nie wiadomo co robił :D
===================
Powrót do Kato niestety makabra, wszystko zakorkowane więc uciekamy w boczne drogi ale i tak jedziemy od 17.30 do 23.30 ;/ zatrzymując się jeszcze po paliwo w okolicach Bukowiny Tatrzańskiej oraz dwa razy na jedzenie - pierw w Suchej Beskidzkiej potem w Oświęcimiu. McDonald w tym ostatnim mieście był raczej chybionym pomysłem heh pierdyliard osób z Krupówek chyba na kanapkę przyjechało :D no nic jakoś się dojechało i można podsumowując :)
  • Wyjazd bardzo fajny, dzięki Łukasz ;]
  • prawie 52km w trasie
  • Obaj żyją
  • Słowackie Tatry są o wiele prostsze niż Polskie, trochę kondycji i spokojnie wysokość 2300m n.p.m. się ogarnia
  • Endo wariowało nieźle, Bystrą ławkę łączyłem chyba ze 11 odcinków a do coś dziwnie wysokości maksymalne łapie ;/
  • Czechosłowacy są gadatliwi że jak rany :D
  • Dobrze że nie poszliśmy na Giewont :DDD => https://www.youtube.com/watch?v=oktMfSj4tV4
Fotki:
Trasa i przekrój:


 Skocznie FIS w Štrbskim Plesie

Wierzbówka kiprzyca - przyjemna roślinka, dawała klimat :)

Funfel na wycieczce :D

Wodospad Skok


Turystów trochę mniej :)
W tle prawdopodobnie Hruby vrch


Pogoda sprzyjała zdecydowanie, delikatny wiaterek ino pomagał :)


Capie pleso

Schody a w tle Furkotský štít

Wysoka, byłem :)

Katerinka z troskliwą mamusią xD

Żeby nie było że nic ze szczytu heh
W prawym dolnym rogu mamusia roku :)))


Vyšné Wahlenbergovo pleso

Na szczycie ciągle korek ...

... a my w dół => taki widok towarzyszył nam praktycznie do końca :)

Ciągle telewizory ;/

A tu już zadowolony gdyż w lesie można bezpiecznie otworzyć brofka :D

Widoczek

Jeziorko

I do domku :)


Za dwa tygodnie możliwa powtórka Tater - ino tym razem z Janiolem i Polska strona :)) Oby pogoda była nie gorsza niż na tym tripie ;]
=========================================


Kategoria Góry

Nosal - 1206m n.p.m.

  • DST 7.96km
  • Kalorie 1026kcal
  • Aktywność Wędrówka
Sobota, 6 sierpnia 2016 | dodano: 09.08.2016

I nastał kolejny poranek :) Piątek zakończyliśmy późno bo ok północy, poprzedni dzień 16h na nogach, do tego coś się wypiło :P i szczerze myślałem że pośpimy do południa :) Wyszło inaczej ale obydwoje wyspani więc można zaczynać kolejny dzień ;] No zaczynać to za mocne słowo gdyż zgodnie z prognozami padało i było ogólnie okropnie. Normalnie bym się zmartwił no ale na sobotę były zaplanowane ino dwie misje: Nosal który zawsze mi "uciekał" i grill z nowo poznaną parą ze Środy Wielkopolskiej ;]

Po regeneracyjnym poranku przy TV, internecie i coli z piwem ok 14.00 ruszamy na pierwszą próbę podejścia na szczyt. Nieudaną że dodam => leje, całe miasto stoi w korku a na Krupówkach ponoć pierdyliard osób xD No nic powrót na kwatery na ... cole z piwem :D W sumie znając nas to byśmy zrobili ten szlak no ale prognozy dość klarownie mówiły że od ok 17.00 poprawi się pogoda więc po co moknąć? :) Wróciliśmy do bazy i ... z miejsca bachor na korytarzu zaczął dawać po uszach, JPierd ... dzieciak wyje gorzej niż syreny podczas Dnia Niepodległości a tatuś se spokojnie spaceruje po placu tudzież grzebie przy aucie, mamuśka natomiast na łóżeczku leży i książkę czyta a za gówniarzem biega starsza pani właścicielka i pociesza ... Ehhh a z resztą co ja się będę rozpisywał, nie znam się - może na tym to polega urlop z dzieckiem :D Opieka wliczona w cenę ehehehe :)
Na nasze szczęście prognoza się sprawdziła :) Padać przestało, mgła zaczęła opadać i dopięliśmy swego ;] Auto (po pierwszej nieudanej próbie ataku na Biedronkę :D) zostawione w okolicach Jaszczurówki w dzielnicy Bystre i jazda. Początek już oszczędny gdyż kasa do lasu była zamknięta heh. Szlak minął nawet nie wiem kiedy (aż jedna osoba spotkana) i meldujemy się na Nosalu => końcówka wejścia i zejście nawet strome o dziwo. Na szczycie chwila na zdjęcia (dwie osoby prócz nas na górze) i w dół :) Nawet było co oglądać bo i Zakopane ładnie się otwarło i kąsek Tatr :) Dobry to był plan żeby taki przerywnik pomiędzy Słowacjami se zrobić ;] Na powrocie spotykamy jeszcze cztery osoby - w tym jednego marudę który wchodząc na Nosal stwierdza że ostatni raz w Tatry idzie hehe. Zejście w nawet niezłym tempie, kąsek asfaltu, Biedra i na relax przy grillu :) Delikatnie mówiąc za dużo żarcia kupiliśmy :D Najedzony że ani pakować mi się nie chciało ale ogarniać prysznica, jutro wstawanie o 6.00 i ogarnie się wszystko :D Taaaaaaaaa na bank ...
===================================
Trasa:


Baza wypadowa :)

Próba pierwsza ...


... i druga :) Tym razem już udana




I szczytek ;]



Przeżyli :DDD

Kiełby i Burgery już poszły :P

===============================
Śmiecha nie będzie, śmiecha Zakopane zafundowało sobie samo :D


Kategoria Góry

Czerwona Ławka - 2352m n.p.m. (Priečne sedlo)

  • DST 27.70km
  • Kalorie 4781kcal
  • Aktywność Wędrówka
Piątek, 5 sierpnia 2016 | dodano: 09.08.2016



No cześć :)
BeeSy górskie to ten gorszy typ wycieczek do opowiadania i zdania relacji ale standardowo spróbuję nie zanudzić zdjęciami i innymi pierdołami heh.
Genezy wyjazdu nawet nie ma, ot tak wpadła myśl żeby pohasać sobie po Taternikach - pacz w górę :) Planowanie również zajęło ok 3 minut gdyż dokładnie wiedzieliśmy co chcemy i do obmyślenia zostały ino szlaki w tym trasa na niedziele (na mojej głowie) oraz dojazd i spanie co już było zadaniem Łukasza. Urlop klepnięty, w czwartek ogarnianie sklepu, prowiantu, pakowania itp i ok godziny 5.00 rano ruszamy z Brynowa w stronę Słowacji. Zahaczamy jeszcze o Bierde w Nowym Targu i w towarzystwie zbliżających się uroczych widoków Tatr kąpiących (jp jaki romantyk tekst :D) się w słońcu docieramy po ok 4 godzinach do parkingu ... za 3 ojro :) Taniocha ponieważ przeważnie postój kosztuje 5,50 :]
=======================
Początek naszej wyprawy zaczyna się w Starym Smokowcu. Jest to niewielkie i urokliwe miasteczko wchodzące w skład miasta Wysokie Tatry które jak wywnioskowaliśmy ... nie posiada mieszkańców :D Same hotele, knajpy (w tym taka z kuchnia polską - specjalność yyy pizza xD) i sklepy sportowe :D Chwilka przez miasto i wyruszamy na pierwszy cel :)

"Szlak na Czerwoną Ławkę jest jednym z najtrudniejszych po słowackiej stronie Tatr. Czeka na nas duża ekspozycja, długie łańcuchy oraz wąska ścieżka zawieszona nad przepaścią"

Opis brzmiał godnie trzeba go zweryfikować :)
Po ok kilometrze asfaltu wchodzimy na ścieżkę która ... okazała się nie tą co planowaliśmy :D Chwila na dyskusję czy się wracamy czy już idziemy nią? => dylemat był prostszy gdyż ta wersja również prowadziła nas na Hrebienoka. W sumie ino ok 1,5km nadrabiamy a przynajmniej nie będziemy dublować odcinka :) Ok zmiana planu zamiast zielonego uderzamy na niebieski + czerwony ;] Ludzi na szlaku sporo do tego na górnej stacji kolejki impreza dla dzieci więc ino ćmiczek i walczymy dalej. Mijamy wodospady, strumyczki, schroniska (chyba ze siedem było na ścieżce naszej), odcinki leśne aż w końcu docieramy do doliny z widokiem na wysokie górki :) Idzie się przyjemnie, słonko świeci, rozmowy o "dupie marynie" i tak w sumie aż do początku podejścia do chaty Téryho (2015m n.p.m.) gdzie już zaczyna się wspinanie. Po osiągnięciu schroniska chwila oddechu i rozpoczynamy "zabawę" :) Podejście pod przełęcz miody, duża ekspozycja - fajnie yyy technicznie bym rzekł :D
Ławka zdobyta ok godziny 13.00 i można schodzić ... a nawet trzeba gdyż na szczycie może ze 2m2 a piątka Słowaków se sesje foci z kijka do selfi pykała xD A szkoda bo przełęczy roztacza się fajna panorama na m.in Dolinę Zimnej Wody, Łomnicę, Durny Szczyt oraz na Dolinę Staroleśną i otaczające ją szczyty, m.in. Sławkowski Szczyt ( 2452m n.p.m. => kolejny mój cel z Łukaszem), Małą Wysoką, Gerlach, Jaworowy Szczyt i wuchte innych :) Zejście już w miarę lajtowe, początek może trochę trudniejszy bo klamry ale spokojnie. Największym (o ile to można tak nazwać) zagrożeniem były luźne kamyczki pod butami, można było ujechać. Droga w dół na całe szczęście mniej uczęszczana, ludzie się trafiali ale to przecież normalne :) Po ok półtorej godzinie docieramy do kolejnego punktu czyli Zbojníckiej chata gdzie olewam piwo za 3 ojro i racze się Żubrem za 3 złote :P - Łukasz stwierdził że już płasko będzie więc idziemy :) I tak z piwem w ręku ... pokonuje kolejne delikatne łańcuchy i stromizny na niebieskim szlaku :D Całe szczęście niegroźne i bezpieczne, tyłek se można było ewentualnie strzaskać - pozdro Kuzyn :D
Przed wyjazdem czytałem co nieco i byłem raczej przygotowany mentalnie na ten szlak, miał być nudny i monotonny no to był heh. Na rozdrożu (Rázcestie pod Húpačkami) ponownie stwierdzamy że nie dublujemy odcinka i schodzimy oglądać wodospady. No to był strzał w 10tkę, pięknie => niebieski szlak na końcu się uratował ;] Później zielony do Bilikovej chaty, Hrebienok i wzdłuż kolejki do auta :) Bezpieczni na dole, zadowoleni, zmęczeni rozpoczynamy ok 40 minutową drogę do noclegu w miejscowości Brzegi. Jutro był spokojny dzień w planach, poranek bez auta więc udało się nawet coś delikatnie mocniejszego wypić ;)

Coś w ten deseń :D

Do rzeczy => trasy + fotki ;]


Widok na Tatery z Nowego Targu
Stary Smokovec

Początek szlaku w miejscu gdzie przegoniliśmy ze 3 wycieczki

Hmmm nie nasze klimaty :D

Zaczynamy podejście na 2015m n.p.m. - pogoda idealna :)
Po prawej Siroka Veza (2461m n.p.m.)a po środku nasz cel :)

Schron już głęboko w dole ...

... więc zaczynamy zabawę :)
PS: nie tylko my mieliśmy taki plan na piątek :D ale o dziwo nic się nie korkowało :)




Zejście na spokojnie, zdjęcia oczywiście standardowo wypłaszczają ale co zrobić :)


Łukasza na fotografowanie dzieł obcych wzięło :D
w tle: Vychodna Vysoka, Bradavica oraz grań Slavkovskiej

Zbojnicka chata XXI wieku :D

Koźiceł?

I pozostałe fotki na powrocie ;]



=====================
PS: Fajna sprawa: na Słowacki podczas imprez (lub na stałe no nieważne) stoją automaty za free z kremem do opalania :) Reklama dźwignią handlu :)
=
Z bazy:
- Widzisz gdzieś kontakt? 
- no, nad drzwiami
- aha :D


Relax, na pokoju i spokojnie czekamy na kolejne dni :)))
=======================================================
Na koniec tak dla przypomnienia ;]


Kategoria Góry

Czupel (933m n.p.m.) po raz kolejny ;]

  • DST 16.08km
  • Aktywność Wędrówka
Niedziela, 24 lipca 2016 | dodano: 25.07.2016

Dzień drugi i już na start napisze ... sorki za małą ilość fotek ;/  => jak ktoś coś ma ze szczytu albo coś widokowego to proszę podesłać na pocztę, dołoży się :)
Nieaktualne - załatwione :)

Trasa:
Czernichów (340m n.p.m.) - Suchy Wierch (799m n.p.m.) - Pod Czuplem (Wysokie Siodło - 872m n.p.m.) - Czupel (933m n.p.m.) - polanka jagodowa - Czupel (933m n.p.m.) - Pod Czuplem (Wysokie Siodło - 872m n.p.m.) - Solisko (635m n.p.m.) - Gronik (619m n.p.m.) - Czernichów (340m n.p.m.)



Czupel po raz kolejny (heh) ale w sumie co tam, lubię ten szczyt => choć niestety z roku na rok jakość ścieżek spada ;/ Widać że podczas powodzi czy większych deszczy ładnie musi tam spływać woda ;/ Ale dobra nieważne, od początku :)

Po wczorajszej wycieczce oraz wieczorno-nocnym grillu każdy padł jak kaczka, więc rano mega odczuliśmy słuszność naszej wieczornej decyzji żeby Siostra ma przyjechała na spokojnie późniejszym pociągiem :) Prosty zabieg, a nie dość że sobie wszystko ogarnęła to my też dzięki temu mieliśmy mega lajtowy, słoneczny i cieplutki poranek :] Herbatka, soczek, śniadanko, sałatka (zmrożona :P) i ogólny relaks :) No ale kiedyś musiała nadejść ta chwila żeby się ruszyć => okolice godziny jedenastej spakowani, pokój zdany i myk do auta na misję pt: "odebrać Gosie z PKP w Łodygowicach".

Misja poszła sprawnie :) więc powrót do Czernichowa, sklep i na górę. I tu każdy miał swoje cele. Ot taki dzień: Janiol zdobywał szczyt korony, ja z Gochą - misja jagody, a Daga z Marzena misja przeżyć :-D Choć w tym miejscu trzeba nadmienić że Dziołchy dzielne, gdyż było zagrożenie ze odpuszcza ten szczyt i zostaną na dole, a tu upartość wzięła górę, poszły i weszły :)

Czupel więc dość szybko i sprawnie zdobyty ... w trzech grupach :D ja z Siostrą gonieni przez Michała i spokojnie swoim tempem wspinające się Marzena i Dagmara :-) Na szczycie czas na fotki i kolejny podział => ja z Gochą na naszą jagodowa polankę, a pozostali po delikatnym odpoczynku zaczęli schodzić. Dwa słoiki runa uzbierane i najwyższy pora na nas, bo coś czarno zaczęło się robić heh. Czasowo wyszło super bo na dole meldujemy się prawie o tym samym czasie - dzięki za strzałki i krzyżyki na szlaku ;-)

Wyjazd na plus, jak zawsze zresztą :) Teraz trzeba odpocząć, nogi same dojdą do siebie ... więc odpoczynek bardziej od alko i nikotyny :-D
====================================
Kilka fotek:
Poranek i czysty stół po grillu. Durczok by pochwalił :P

Szlak i niezły punkt widokowy na Skrzyczne. Niestety pogoda nie była widokowa ... choć stabilna :D

Jak pisałem na początku ścieżka niestety miejscami yyy techniczna :D

Cel po raz pierwszy
:))

Zdjęcie już z Czernichowa
Szału jagodowego jak ostatnio nie było ale lekki łup się zebrał :)

Cel po raz drugi - już mniej zabawnie poprzez chmury deszczowe za szczytem >> dobrze że wytrzymało :)<< no ale ...

... na selfika z siostrą był czas :P

=======================
Dla porównania Sosnowiec dzień później => 25.07.2016 godz. 12.00

=======================================
Zejście tym razem chyba ostatnią możliwą kombinacją szlaków - czerwony + żółty + pola + asfalt :D
Nawet innych turystów udawało się spotkać :))

===============================================
A w drodzę powrotnej => KFC Czechowice-Dziedzice - przyciąga jak Żwaków lub mostek na Zamościu :D

Dzięki wszystkim obecnym a zwłaszcza kierownicom za bezpieczną podróż ;] Do następnego :))
================================================================


Kategoria Góry