Lapec prowadzi tutaj blog rowerowy

Rowerowo-górski blog cyniczno-ironiczny ;]

Wpisy archiwalne w kategorii

Góry

Dystans całkowity:4528.27 km (w terenie 234.97 km; 5.19%)
Czas w ruchu:09:04
Średnia prędkość:19.78 km/h
Maksymalna prędkość:58.50 km/h
Suma kalorii:467613 kcal
Liczba aktywności:231
Średnio na aktywność:19.60 km i 2h 16m
Więcej statystyk

Wysoka Kopa 1126m n.p.m.

  • DST 17.65km
  • Kalorie 2093kcal
  • Aktywność Wędrówka
Czwartek, 1 listopada 2018 | dodano: 06.11.2018
Uczestnicy

W ramach wstępu sorki za obsuwę, ale przeziębienie mnie dopadło ;/

Już w sobotę po czeskim tripie zaczęło mną "telepać". Wieczór i noc też były mocno takie se, ale tłumaczyłem to sobie zmęczeniem i piwem. Tak samo jak zresztą w niedzielę, gdzie o ile jeszcze Waligóra i Sowa poszły dość miło, to już na szlaku na Ślężę byłem słabiutki ... a do tego mnie wytrzepało na parkingu. Resztę drogi przespałem, czym "załatwiłem" sobie noc z niedzieli na poniedziałek. O wczorajszym dniu nawet nie wspomnę => dobrze że go przeżyłem i Matka mnie u Babki zastąpiła. Dziś już w miarę normalnie się czuję, leki pomogły i raczej się pozbieram ;]

A skoro już widzę monitor wyraźnie, to mogę dokończyć to co zacząłem w górach ;)


Co do genezy to ponownie jej nie będzie :P Łukasz ustalił że jedziemy i mam nie marudzić, bo pogoda ma być!! Heh, Oki :P

===========================
Wczoraj więc ogarnąłem sprawy babuszkowo - sklepowe i mogłem rano w okolicach godziny 6:30 spotkać się z Łukaszem, coby podjechać po Filipa i ruszyć w kierunku trasy A-4, a następnie (przez malutkie Pitt-Stopy i Morfeusza) około godziny 11:00 "zameldować się" na Rozdrożu Izerskim i udać się na rozprostowanie kości na nasz pierwszy cel czyli Wysoką Kopę w Górach Izerskich.

Góra to została wybrana przez jej dość płaski profil, a i ambicja nie pozwalała na nie dokończenie tego oto zimowego tripu => http://lapec.bikestats.pl/1546053,Zimowego-Tripu-p... :P

============================
Pierw po łyczku czegoś mocniejszego, następnie z piwkiem w ręku (dobra, kto mógł, ten mógł :D) mogliśmy pójść mega lajtowym szlakiem do góry. Rzekłbym nawet że skusiłbym się tam rowerem podjechać, bo bardzo spokojnie się szło i pewno tak samo by się jechało :) Do tego towarzyszyły nam sympatyczne klimaty jesienne i w miarę przyzwoita temperatura ;] Trochę szkoda że bez widoków, no ale wiedzieliśmy że widoki będą, chociażby na kopalnie "Stanisław" którą finalnie udało się nam "przestrzelić (xD)" => mniejsza o to heh. Widoki ukazały się jednak już wcześniej, bo w okolicach Sinych Skałek.

Ukazał się też .... porywisty wiatr, który jednak dobrego humoru nie wywiał ;]

Poprzez wiatę i jakieś poboczne ścieżki, po dwóch godzinach wędrówki, dotarliśmy do najwyższego punktu naszej dzisiejszej wyprawy. Tam chwila dla fotoreporterów, po garstce słonecznika i już bardziej szlakiem (a nie pożarówką) skierowaliśmy się w kierunku auta. Powyżej napisałem że nie udało się "Stasia" pooglądać. Trochę przekłamałem, udało się ... lecz nie z tej strony co zakładałem. Mała strata ;]

Do Rozdroża udało się dość sprawnie zejść i mogliśmy po godzinie 15:00 ruszyć na nocleg, zahaczając jeszcze o sklep z płazem w logo i spożywkę po popas ogniskowy.

================================
Nocleg, na pierwszy rzut oka wydawał się bardzo sympatyczny (wrócimy jeszcze do tego), a do tego robotę zrobił kot i przygotowane drewno na ognisko. No niestety, było położone na trawię przy Kamieńczyku. Wilgoć od rzeczki zrobiła swoje i dobre półtorej godziny się męczyłem, aż się poddałem i ruszyłem na Orlen po podpałkę ... dzięki której pomęczyłem się jeszcze ino z pół godziny. Nadmuchałem (xD) się za wszelkie czasy, co skutkowało że przegapiłem kartofle. Ale ognisko rozpaliłem!!! A to najważniejsze, kartofla se zjem na pożegnalnym ognisku rowerowym ;]
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1222922430

https://mapa-turystyczna.pl/route/profile?q=50.865...


Zdjęcia:
Jest słonecznik, będą góry - "fryza" mówi że zdecydowanie się wyspałem :P

W tym miejscu ostatnio skręciliśmy do lasu heh 

Spokojny, startowy odcinek z Rozdroża Izerskiego (769m n.p.m) na Rozdroże pod Kopą (999m np.m.), od którego ...

... dopiero zaczęły się widoczki

No i ładnie ;]

Okolice Sinych Skałek (1122m n.p.m.) i obrazki z nich ;]


Dalej w kierunku ...

... hmmm? Przedniej Kopy (1114m n.p.m.)?

Cenne przesłanie przed zboczeniem ze szlaku w kierunku celu ;]

Cel dzisiejszej wycieczki czyli szczyt zaliczany do Korony Gór Polskich :)

Schodzimy w kierunku Rozdroża pod Izerskimi Garbami (994m n.p.m.)

Ekipa wyjazdowa w wersji ocenzurowanej :DD

Kopalnia Kwarcu "Stanisław"

I coś z zejścia szlakami czerwonym i zielonym

============================================================
W ramach bonusu => Pieszczoch ...

i uparte ognicho xD

================================================
 :PPP

Kolejna będzie relacja ze Śnieżnych (widokowych) Kotłów ;]


Kategoria Góry

Kozia Góra 686m n.p.m.

  • DST 18.27km
  • Kalorie 1387kcal
  • Aktywność Wędrówka
Piątek, 19 października 2018 | dodano: 20.10.2018


... w kolejnym, ale już raczej ostatnim wyjeździe urlopowym :-) Nie spodziewałem się że zrobię coś bardziej prostego niż ostatnia Czantoria, a tu jednak taka niespodzianka i zrobiłem w sumie nie górę ... ale pagórek :-D
=============

Po wczorajszym spacerku z Siostrą (https://www.relive.cc/view/e1216740132), wstałem sobie o 7:00, zrobiłem śniadanie i stwierdziłem że nikaj nie jadę(!!!!!!), bo mgła i nic nie widać xD. No ale około 9:00, dostałem telefon że Babka zęby straciła (xDDD) i trzeba pilnie przyjechać. Tak więc szybko się zebrałam, rura na pociąg i ... wylądowałem w Bielsku-Białej :P

Proteza (info sąsiadka) oczywiście się raz - dwa znalazła ale mam dość duże wątpliwości czy się w ogóle zgubiła? Tola wie że mam urlop i pewno zaplanowała sobie mnie trochę podglądać ... przy pracy, tak nie wiem ... od 10:00 do 19:00 :)
===============================
Wylądowałem więc w pociągu i co się okazało? A no to że zafundowałem sobie półtorej godziny stania xD. Pociąg zapełniony, a do tego weszła grupka z jakąś wycieczką niepełnosprawnych dzieci, która zmierzała do Rajczy. Gorzej że bajtle były całkiem okej, za to niepełnosprawni byli opiekunowie. Tyle "larma" o nic, to dawno nie słyszałem ;/

Wypełzłem w Leszczynach i pierw poszedłem sobie dobrze znanym szlakiem czerwonym, coby po chwili stanąć przed dylematem czy schronisko Stefanka zrobić szlakiem zielonym (do końca) czy odbić na inny czerwony. Jakaś ekipa z dziećmi szła zielonym, więc wybór był oczywisty :) 

Szlak w klimatach mrocznych, udało się zrobić bez większych problemów (choć chusteczki się przydały :P) i wylądowałem przy schronisku, gdzie miałem się zatrzymać, zrobić popas i odpocząć. No niestety, zobaczyłem i usłyszałem istny plac zabaw, więc bez sensu ;] Ruszyłem więc dalej, coby po około 15 minutach zdobyć szczyt => jak się okazało najwyższy dnia dzisiejszego :D

Planowałem jeszcze Szyndzielnię, no średnio tam się było pchać, skoro i tak nic widać nie będzie.

Nastąpił więc nawrot, po raz kolejny szczyt i okolicę schroniska Stefanka i zielonym szlakiem do dworca. A zielony mhmmmmm, no daję radę (kiedyś już nim chyba szedłem z Janiolem) i jest zdecydowanie dobry i godny polecenia :-)

 Zszedłem do dworca i wdrożyłem w życiu mój przedostatni plan na dziś, czyli dojechać do Pszczyny i "zrobić" kebaba. Po nim z powrotem na PKP i rura na ostatni przystanek dzisiejszego dnia czyli babuszkowe klimaty. Wszystko wyszło w porządku (nawet Tola), oprócz tego że głupi nie wzięłam tym razem powerbanka, a do tego zamieściłem na internecie jedno śmieszne zdjęcie.
No prawie ... mi telefon rozsadziło xD. Niby fajnie, gdybym nie miał tam 9% baterii xDDD.


==========================
Pociągi ogarnięte idealnie i mogłem jechać do domu na mecz GKS-u. Cóż nie chcę mi się szczepić palców, zacytuje tylko coś z oficjalnej strony.

Za chwilę kończymy ten beznadziejny w wykonaniu GKS mecz. Ale jeszcze pół biedy z tym, że nie stworzyliśmy żadnego zagrożenia pod bramką rywala. ABSOLUTNIE żadnego. Problem w tym, że katastrofalne błędy w obronie doprowadziły do utraty bramek. Znów i jak zawsze. Znów z Lisowskim na środku...

Po ośmiu meczach bez wygranej Stal się przełamuje. Oczywiście z nami. Prokić nie strzelił gola w tym sezonie. Dzisiaj strzelił. Oczywiście z nami. Trener Skowronek w tym sezonie nie wygrywa. Oczywiście standardowo wygrywa z GKS Katowice. Kurwa mać. Jesteśmy jak zawsze idealnym przeciwnikiem na przełamanie dla wszystkich.
Źródło => http://gieksainfo.pl/live-stal-mielec-gks-katowice...

Czego się w sumie spodziewać skoro w ataku biega (?) Śpiączka, na skrzydle Błąd, a kapitanem został ... Jakub Wawrzyniak.
=================================
Trasa główna => https://www.relive.cc/view/e1217124828



Fotki:
Początek dnia i coby tu ...

.. wiadomo że górki :)
Odcinek miejski ominę - tu już na szlaku

Zaczyna się strefa mroku :D

Proszę nie regulować odbiorników ;))

Mega klimatyczny wypad mhmmm :)

Skojarzyło mi się :P

Cisza i spokój, słychać było ino wodę spadającą z liści i wiatr :)

Schronisko Stefanka i z mroku wyszły potwory ... bardzo głośne potwory ;///

Szczytowo :)

Dwie z bodajże dwunastu tras Enduro - trzeba było miejscami uważać ;]

Wiata pod Kozią Górą 641m n.p.m. => tutaj olałem plan iścia na Szyndzielnię

Nazot pod schron

Ciągle w mroku ;)

Znak w lesie zawsze fajny :)

Szlak zielony, bardzo sympatyczny ...



Ogólnie o szlaku (dawnym torze saneczkowym) do pooglądania =>
i do poczytania => http://bywajtu.pl/strony/na-wirsycku/notatka/tor-s...

... niestety jest mega krótki ;/

Końcówka zielonego ...

... i przez miasto ...

... na dworzec

Dziękuje i do ... kebaba ;P
============================================
Wg mnie logiczne ;))



Kategoria Góry

Wielko Czantoryja 995m n.p.m.

  • DST 19.55km
  • Kalorie 1890kcal
  • Aktywność Wędrówka
Środa, 17 października 2018 | dodano: 18.10.2018
Uczestnicy


Dziś w sumie miałem wylądować w Zakopanem, no ale niestety ... nie wylądowałem bo wczorajsza naprawa Szkodnika (z serwisem) wyniosła mnie niecałe dwieście złotych. Nie ma więc co szaleć z finansami, zwłaszcza że rodzi się plan na cztery dni w górach na początku listopada i ogólnie muszę oszczędzać, bo MOPS wyliczył moje ewentualnie alimenty na Babkę (zgodnie bez prawem mogli  zabrać 219zł) w kwocie 150zł/m-c. Kurde, ale ja duszzzzo zarabiam xD. Dysponuje takim kapitałem że w sumie rozważam przestanie odbierania od nich telefonów, wzięcie kredytu, wyprowadzkę, olanie babki i życie w spokoju :-) Bankowo stratny nie będę i nerwowo, i czasowo, i finansowo.

Dobra już nie marudzę, Tatry mogłem odpuścić, ale górek już nie :-D
====================
Zaplanowałem sobie pierwotnie Klimczok, no ale po rozmowie z Filipem (który se wziął urlop na rower) zmieniliśmy plany i oboje postanowiliśmy pojechać sobie do Ustronia i zrobić Czantorię ^_^

Ustawka w busie, ogarnięcie sklepu w Piotrowicach i rura na pociąg o 10:05 do Ustronia Polany. Trochę późno, ale inaczej byśmy nie ogarnęli naszego słynnego 10-cio godzinnego biletu za 18 zeta :-P

Po dość męczącej drodze, misja sklep i rura w górę :-) Tu akurat plus i minus ze strony Filipa, gdyż kolega wybrał najbardziej stromy, ale również najszybszy szlak, który zaprowadził nas na najwyższy (995m n.p.m.) punkt dzisiejszej wyprawy. W sumie za 16 zeta była kolejka, ale taką kasę woleliśmy zainwestować w alkohol :P

Na szczycie Gizmo na wieże, a ja na spokojnie z piwkiem poczekałem sobie na dole ;] Następnie doszliśmy przez przełęcz Beskidek (684m n.p.m.) do schroniska na Soszowie (792m n.p.m.) skąd ponownie, jesiennie zaliczyliśmy zejście/no i czasem wejście "do Małysza" ;] 

Pociąg mega przeładowany, ale nam się udało usiąść, a mi nawet usnąć :D Później już ino babuszkowo i do bazy :)
============================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1216045894



Fotki:
Widok z Dworca, nasz cel przed nami :)

Stromo w górę ... 

Górna stacja kolejki ;]

Szczytowo - piwkowo ;]

Miody szlak :))


Proszę, można przewijać dalej :))))

Każdy pije to co lubi ;P

Bajkowo ponownie

Widoczek 

Czantoria na prosto, tam byliśmy :)

Pozostałe z zejścia ;]

Niezły skrót "na ćmika" :D

Końcówka i do widzenia :P 


Do następnego :)))))
================================================
To tak Filip w w kwestii naszej rozmowy :P



Kategoria Góry

RPM + BRTS

  • DST 27.51km
  • Kalorie 4081kcal
  • Aktywność Wędrówka
Niedziela, 7 października 2018 | dodano: 09.10.2018
Uczestnicy



No i proszę, kolejne górki się trafiły ^_^
Co do genezy, to ponownie nie będzie ona jakoś super skomplikowana => tym razem koło środy, zapukał do mnie i Łukasza, Filip z propozycją zrobienia naszego zaległego szlaku na tytułową Hale R(ysiankę), P(ilsko) i Halę M(iziową) - BRTS to po prostu szczyt słowacki, który ponoć po naszemu się nazywa Palenica, no ale nikt tego nazewnictwa nie używa heh. Palenica to jest w Tatrach :-P
=========================
Do męskiej części ekipy dołączyła ponownie Marzena co cieszyło, bo już myślałem że z mojego chytrego planu będą nici, albo nawet na nim przegram. Otóż patrząc na ich rozwijający się związek, zakładałem że Łukasz zarazi swoją dziewczynę górami ... wyszło na odwrót i w sumie to Łukasz przestał jeździć xD

Dobrze że wszystko wraca do normy, a Sąsiadka wykazuje zdecydowanie górskie perspektywy :-)
========================
Umówiliśmy się więc na godzinę 8:00 rano, coby 10 minut później, podjechać pod siedzibę (:-D) Filipa i rozpocząć prawie bezproblemową podróż do wsi Sopotnia Mała Kolonia, "zaliczając" jeszcze Biedronkę, po zakupy. Czemu znowu prawie bezproblemową? Ano dlatego że mieliśmy podobną sytuację na DK86 przed Tychami xD

https://www.sadistic.pl/deer-collins-vt481433.htm

Łukasz wyhamował, także obyło się bez strat w zwierzynie, a i mechanik nie zarobił :-)
=======================
Na miejscu zjawiliśmy się chwilę po godzinie 10:00 i mogliśmy wyruszyć, pierw asfaltem, a później bardzo sympatycznym, jesiennym, szlakiem niebieskim do naszego pierwszego celu którym było moje ulubione schronisko czyli Rysianka.

BTW: dało się iść dalej tym asfaltem


Tam niestety, ale Tatry schowały się dość mocno za chmurami, więc zrobiliśmy sobie tylko jakoś małą przerwę na coś do picia i jedzenia (wiało xD) i ruszyliśmy w kierunku szlaku na halę Miziową. Delikatną sinusoidą doszliśmy w komplecie na BRTS, gdzie po chwili rozmowy mógł nastąpić podział. Czyli zakochańce poszli po prostu na schronisko, a ja z Filipem uderzyliśmy na najwyższy(?) nieformalnie szczyt Śląska (sam szczyt jest w Słowacji, parę chwil za granicą) czyli Pilsko.



Na początku było całkiem nieźle, Dziadek Łapeć z Filipem, dość fajnie uciekł Cioci Marzenie i Łukaszowi, no ale im wyżej tym gorzej i tuż przed Halą Słowikową, dostałem z odcięcia po nogach. Na całe szczęście po szybkim odpoczynku, udało się mi dogonić czekającego na mnie kolegę na Górze Pięciu Kopców :-). Później został już mam tylko odcinek przez błoto na najwyższy punkt dzisiejszego dnia :]

Tam kilka fotek (Filip, nie marudź :-P) i pierw po zdublowanym odcinku, a następnie szlakiem żółtym spotkaliśmy się ponownie z ekipą przy schronisku.

Zostało więc nam ino zejście do auta ... dwugodzinne, gdzie moje zapasy wyglądały następująco: dwa ćmiki i jedno piwo heh. Jakoś dałem radę, cała reszta również ( BTW: ten szczyt z krzyżem przy namiotach to Buczynka - 1205m) i w sumie bardzo spokojnym tempem doszliśmy do asfaltu, gdzie jeszcze się łudziliśmy że będzie jakiś sklep => no nie było xD 

PS: nie kupujcie telefonów w Euronetach, licho gwarancję dajo :-D:-D:-D

Trasa:


Filmik:

Fotki:

Pierw asfaltem

Później lasem

Jesienne klimaty, w sumie lubię, choć zawsze lepiej wiosna wygląda, bo wiem że zaraz będzie ciepło ;-)

Przed-szczytowo ;]


Rysianka i popas 


Schronisko z dołu :)

Widok z oficjalnej kamerki :P
Filip uciekł heh


Ze szlaku Rysianka - BRTS


BRTS - z góry i z dołu

Przed-kryzysowo ...

... ale skoro oni dali radę, to ja też dam ;)

Zakochani w między czasie mieli czas wolny :)

A ja dzielnie szczytowałem ;]


Zejście szlakiem żółtym


Ponownie w komplecie i jakieś zdjątko grupowe

Zielonym do asfaltu

I końcówka ;]


Z drogi powrotnej mogę tylko opowiedzieć że jakieś pół godziny po wejściu do samochodu, zaczęło padać hehe ÷> idealnie oraz to że jednak udało się znaleźć sklep i poprzez KFC i wuchtę korków dojechać do domu ^_^

No takie rozpoczęcie urlopu to ja rozumiem :) Po raz kolejny dzięki wszystkim i czekamy na listopad, i gdzie myślę że znowu coś się uda zrobić, W końcu Wielka Racza czeka ;-)
=====================================
Obowiązuje również a samochodach :P



Kategoria Góry

Babia Góra, męką pisana ;)

  • DST 14.51km
  • Kalorie 2813kcal
  • Aktywność Wędrówka
Niedziela, 30 września 2018 | dodano: 03.10.2018
Uczestnicy



W związku z faktem że w końcu zaczynam odzyskiwać pełną władzę w nogach, a wątroba po fazie finałowej Mistrzostw Świata w siatkówce mężczyzn, powoli wraca na swoje miejsce ...

... to czas na parę słów ode mnie z niedzielnego wypadu w górki ;]

Co do genezy, to nie ma się co rozpisywać bo ...

... więc wiadomo :)

Zresztą ten szczyt już planowaliśmy od dość dawna. Ja z Łukaszem już tam byliśmy nie raz, nie dwa (moje, co pamiętam na szybko) => we mgle (Młody) ...


Swoją drogą za dużo się nie zmieniło od pierwszego wejścia w lipcu 2011r. :P

... zimą w śniegu (z Kuzynostre), słonko (Filip, Łukasz), kolejna zima (Zenek, Łukasz), podnamiotowo (Filip), no ale moja Siostra i Marzena ( dzięki za lizaka ;] ) jeszcze tego nie miały odhaczonego, a warto, więc trzeba iść :)

Także udało się nam bezproblemowo zgrać na niedzielę, więc miałem aż cztery dni coby namówić Gochę :)
No niestety, Gocha jest podobny "zmarzluch" co ja, więc się nie udało - nadrobimy ... może za rok :D

Siostra woli latem, no chyba że jest za ciepło, albo zbyt umiarkowanie :D

:PPPPPPPPP

Na całe szczęście miejsce w aucie się nie zmarnowało: Diablasty, również miał w planach Diablak na ten rok, więc się mu trafiło jak ślepej kurze ziarno :) Reasumując: do ekipy wyjazdowej załapali się prócz mnie, Marzena, Łukasz [ dzięki "za firmę" ;) ] i Marcin.
=========================================
W takim oto składzie chwile po godzinie 8:00 rano, mogliśmy się zameldować przy aucie na parkingu na Brynowie. Na miejsce docelowe, którym dziś była przełęcz Krowiarki (1012m n.p.m.) dotarliśmy (tak, tak, Łukasz wiem - po zakupach w czterech sklepach :P) przed godziną 11:00 i ze słonecznikiem w ręku, mogliśmy ogarnąć "bilety do lasu" i ruszyć szlakiem niebieskim w kierunku schronu, coby na miejscu przemyśleć od której strony zrobimy "atak szczytowy". Ja tam miałem swój plan, ale nie chciałem zapeszać, dostosował się bym do większości ;]

Kilka słów o szlaku początkowym: no nie spodziewałem się że będzie aż tak fajny (idealny do piwka heh), bo o tym że będzie przeludniony to wiedziałem xD.
Co jak co, poszedł płynnie i mogliśmy na Markowych Szczawinach (około godziny 12:40) ogarnąć jakiś popas i zdecydować co robimy. A, no i mogliśmy się znów połączyć w jedną grupę - Diobeł tak wystartował że wystarczy nam mu ino podziękować, że za dużo kurzu po sobie nie zostawił :D

Pojedliśmy, (ja się również przebrałem w termoaktywną koszulkę) i mogliśmy się chwilę cofnąć, żeby rozpocząć konkretne wchodzenie Percią Akademików, czyli tak jak se założyłem :) Pierw lasem (Marcin zaś się odłączył, tym razem se zwolnił :P), później już w komplecie, pośród kapitalnych widoków i w sumie nie najludniejszej trasy, do góry. Były i postoje, łańcuchy, lód i wuchta dobrego humoru, i co najważniejsze => bez ofiar ... choć trochę wiało ;)

Na szczycie zameldowaliśmy się po godzinie 15:00 gdzie na start wiadomo, chwila dla reporterów, później czas wolny plus jakieś piwko i mogliśmy schodzić już pospolicie, szlakiem klasycznym, czyli czerwonym. Tym razem jednak aż za Kępę (1521m n.p.m.) widoki były takie że aż się schodzić nie chciało. Trzeba było ino uważać, żeby się nie zapatrzeć i orła nie wywinąć ;) Potem klimatycznie na Sokolicę (1367m n.p.m.), a potem ... to już nieważne. Schody mnie wykończyły i chciałem ino jak najszybciej dostać się na parking, zresztą jak każdy heh.

Na dolę nie było nawet co myśleć, ino trzeba było gonić na finał MŚ. Co mnie zdziwiło? Zero Morfeusza!! Czego się nauczyłem? Nie puszczać Łukaszowi pewnego typu muzyki, bo później jest zmierzły jak w Oświęcimiu :P

Mamy wtorek, godzinę 17:20, 19:00, 21:20, 23:50, MAMY ŚRODĘ 07:40 a ja ciągle zakwasy czuję xD To bankowo było ino 15 kilometrów??:>

No mniejsza o to. Dzięki wielkie za towarzystwo ;))
==================================================
Do 1525 razy sztuka => w końcu się udało tego BeeSa opublikować - dobrze że już kopie robię, bo zaś mi usunęło cały wpis pffff

Trasa => https://www.relive.cc/view/e1206667452
Endo oszukało, jak to lubi mieć w zwyczaju pieszych wędrówek ;)



Fotki:
Jest słonecznik, jest (będzie) impreza :D

Super trasa => dobrze że autem robiona a nie rowerem, bo pagórkowato heh

Możemy ruszać ;]

Szlak niebieski Krowiarki - schron => niespodziewanie bardzo sympatyczny

Nie tylko myśmy wpadli na ten (górkowy) plan ;)
Schronisko (a racze hotel) PTTK Markowe Szczawiny 1180m n.p.m.

Rura na szczyt Babiej Góry 1725m n.p.m. => pierw lasem ;)

Widoczki niższe i wyższe z trasy za lasem ;]


Jest dobrze :D

Łańcuchy i fotka z butem dla Janiola heh

Moi kompani, za skałami schowani ;))

Ciągle do góry, takie małe Taterki ;)

Koszulka termoaktywna się przydała (rękawiczka na zejściu też) heh


Już blisko :)

Ekipa wyjazdowa w komplecie

Jeszcze jakiś kolaż ze szczytu i ...

... schodzimy czerwonym, klasycznie

Widok na Taterki => czyli główny cel wyjazdu

Jak komuś tęskno do zimna to bardzo proszę :)
Łukasz z poświęceniem, Devil pewno też szukał ujęcia :))

Majestatycznie :D

Coraz niżej

Końcówka, schodów (nawet jakbym miał jakieś super zdjęcie) nie wkleję, nie chce wspominać tego odcinka :D


Filmik od Łukasza, jako "wisienka na torcie" :)




====================================================================================
W sumie to nie wiem kiedy się mi uda wsiąść na rower, więc poprzedni miesiąc se podsumuję teraz :)
No był udany i to bardzo!!!!

Prawie tysiąc kaemów wyszło, gdzie wizualnie przedstawia się (dodam że w tym miesiącu było jeszcze oczywiście morze) o tak :)
Przez kręcenie zaniedbałem trochę chodzenie i pierwszy raz nie udało mi się "ćwiartki" wydreptać ;/
No trudno, przeżyję :P

=======================================================
Zaczyna się!!!!!!!!!! XDDD


Kategoria Góry

Samotna na Gaikach

  • DST 25.30km
  • Kalorie 3217kcal
  • Aktywność Wędrówka
Poniedziałek, 17 września 2018 | dodano: 19.09.2018


Co do genezy, to już w niedzielę zaczynały do mnie docierać informacje, że przyszły tydzień ma być mega ciepły i ładny :) Jeszcze trochę się wahałem, ale jednak jak zawitałem w poniedziałek do roboty, odpaliłem swój służbowy program, to stwierdziłem że rzucam to wszystko i wyjeżdżam w Bieszczady wróć Beskidy, tak choć na jeden dzień :)

Poza tym taka sytuacja ...

świat się kończy (i dobrze!!!!), więc trzeba korzystać! :-)
===========================
Po głowie kłębiły się jeszcze myśli żeby wziąć dwa, albo nawet trzy dni wolnego i trochę w tych górach zostać, ale po raz kolejny rozsądek zwyciężył i jednak wolę mieć jakąś rezerwę taktyczną na wypadek babuszkowych ekscesów.
BTW: edytując to, już wiem że nic z tego => jutro wolne i rower :P

Teraz ino jaki szlak i cel? W sumie najbardziej chciałem Rysiankę, ale to poczekam na Łukasza, bo bym dublował już znany mi odcinek ... a poza tym jednak jestem ciekaw tej drogi z Sobotni. Kolejnym planem który przemknął przez moją głowę, było przejście z Wisły do Łodygowic przez Równicę, Błatnią i Klimczok (robiłem to zimą, ino w drugą stronę => o tu: http://lapec.bikestats.pl/1655568,A-co-to-sie-stal...), ale olałem. Myślałem też o Rycerzowej i Mładej Horze (kolegi poszukać), lecz do Rajczy pociąg (z przesiadką na autobus) jedzie niecałe 2,5h czyli pięć godzin w obie strony - no, za długo ;/
Wyszło że zupełnie sympatycznym odcinkiem był też częściowo robiony przeze mnie i Diobła (o tu => http://lapec.bikestats.pl/1688248,33-Gaiki.html) szlak ze Straconki na Gaiki ... a później się pomyśli :-D 

Niby wszystko ustalone, ale jednak z rana standardowo, mózg po kawie zaczął pracować na jakiś niepoważnych obrotach i przeszedł mi przez myśl plan żeby zabrać ze sobą Szkodnika i z Gaik zrobić Czupel i górę Żar.

O nie, co to, to nie!!!!!! Relaks ma być!! :-) Także pod prysznicem głowa się trochę ostudziła i poprzez zapakowanie czterech sztuk napoju z dużym ssakiem w logo, niespodzianki z Poznania, kanapek, litra wody, coli, chipsów imitujących smak kebaba, jakiegoś izotoniku i resztek mojego pozytywnego nastawienia ruszyłem na pociąg na godzinę 8:47.

W Zugu pustki i nawet nie wiem kiedy, po trochę ponad godzinie znalazłem się w Bielsku-Białej Leszczynach :)
======================================
Na start, pierwszym planem było dojście do bielskiej dzielnicy Straconka. Szkopuł ino w tym że wzdłuż rzeki już hasałem (we wspomnianym tripie z Marcinem), więc trzeba było trochę inaczej pokombinować ^_^ Wybrałem szlak czerwony, który na pierwszy rzut oka na atrakcyjny nie wyglądał. No, nie pomyliłem się :P Pierw przez jakieś domostwa drogą asfaltową, później trochę pod górę, trochę w dół i znalazłem się na drodze prowadzącej z Bielska do Międzybrodzia Bielskiego. I tu nawet dość przyjemna niespodzianka, gdyż jakimiś tam skrótami, udało mi się ściąć dość porządny odcinek i znalazłem się w sumie tam gdzie chciałem :-) Później już ino spokojne nabieranie wysokości do mojej największej atrakcji tego dnia czyli: platformy widokowej na szlaku ze Straconki do szczytu Gaiki. W sumie to na platformie byłem ino przez chwilę (bo pszczoły xD), ale "na dole" zrobiłem se relaks :-)

Odpocząłem i ruszyłem dalej. Szło się błogo (szeroką drogą) i tak miło że ... prawie przegapiłem szczyt (808m n.p.m.) xD. Później zacząłem schodzenie (i kalkulowanie) do przełęczy . Po Przegibku (663m n.p.m.) ponowne "wejście" na schronisko (909m n.p.m.=> szlak niebieski + żółto-czerwony), wysłuchanie małżeńskiej kłótni o piwo (xD) i poprzez sklep, do szlaku zielonego ... który przestrzeliłem heh.

Trudno, poszedłem żółtym, z którego odchodziła pożarówka, dzięki której finalnie znalazłem się ponownie tam gdzie chciałem ;] Po niej drugi raz odwiedziłem przełęcz pod Łysą Górą (585m n.p.m.) i odbiłem na szlak czarny, który to już kiedyś "robiłem" z Gochą. O tu => http://lapec.bikestats.pl/1605418,Ja-Gut.html

Na końcu tego szlaku znajduję się jeszcze https://silesion.pl/bielsko-biala-trwa-wyburzanie-... słynny Stalownik, który to tym razem postanowiłem zwiedzić z bliska :) Niestety wejść się nie dało, ale choć dzięki pokrzywką na zboczu będę zdrowszy :D Po tej atrakcji zostało mi ino doczołgać się asfaltem do stacji i poczekać dziesięć minut na pociąg, który zapewnił mi powrót na jednym (dziesięciogodzinnym) bilecie ;] W Kato jeszcze obiad w formie ostrej pizzy i do bazy, już autobusem :)

Czemu w tytule jest napisane Samotnia? Osoby spotkane na szlaku:

- trzech grzybiarzy
- dwóch rolników na ciągniku
- (wspomniane) kłócące się małżeństwo na schronie
- rowerzysta
- Pani w sklepie
- laskę która siedziała pod sklepem i ryczała (głośno rozmawiała) do telefonu - na trybie głośnomówiącym, bo jak :P
Reszta dnia, pusto ... czyli IDEALNIE :)))

PS: Decyzja o zostawieniu Szkodnika była najlepszą decyzją dziś => pogoda mega super, temperatura również - idealnie? No nie!! wiało, i to mocno ;)
===================================================================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1200032003
Endo na początku i przy końcu dnia trochę wariowało - powinno wyjść około 26 kilometrów i tysiąc metrów przewyższenia ;]



Fotki:
Początek wycieczki i widok na Kozią Górę

Szlak czerwony - okolice Łysej Góry (652m n.p.m.)

Z przełęczy nad Łysą Górą do Straconki

Kąsek cywilizacji

Jesień się coraz mocniej wkrada do lasu ;/


Czerwonym na ...

... widok ;]


Szczyt ;]

Widok z tarasu schroniska na Magurce Wilkowickiej (909m n.p.m.) na górę Żar


A tu, maszkety z widokiem na Skrzyczne :))

Migawki z zejścia

Stalownik

Końcowy asfalt ;)))

A Na koniec dwie małe(?) rzeczy (nie, powerbank, nie :P), które ze mną chodziły :D

================================================================
PD: Tak, pizza była ostra xDDDDD


Kategoria Góry

Deszczowa Dolina Małej Łąki

  • DST 23.94km
  • Kalorie 3357kcal
  • Aktywność Wędrówka
Sobota, 25 sierpnia 2018 | dodano: 28.08.2018


Noc zleciała mega szybko i na dzień dobry, mogliśmy podziwiać ... fatalną pogodę xD Jednak prognozy się nie myliły => zimno, smutno, ponuro i deszczowo. Kibel, ale Zientas w drodze więc trzeba coś wymyślić :)

Zanim nawet zaczęliśmy kombinować ... Bartek był już pod bramą :D
W okolicach godziny 9:00 mogliśmy się przywitać, pogadać, coś przy-chmielić i "wsadzić" nos w mapę. Wysokie Tatry odpadły w przedbiegach, bo jednak ślisko i średnio stabilnie - Kościeliska lub Chochołowska brzmiały zdecydowanie lepiej!! Smreczyńki Staw, Grześ, jaskinie były passe, więc wybór padł na pętelkę z Kir przez Dolinę Lejową - z najwyższym punktem na Polanie Stoły :]
===========================================

Bez pośpiechu, wyszliśmy około 12:00 z domku, przeszliśmy po raz kolejny przez Antałówkę, następnie zrobiliśmy zakupy w Biedronce, potem w Gammie i ... pitnął nam BUS-ik xD Normalnie pewnie by przyjechał następny (i tak by jeździły do końca dnia co 5 minut - przez to nawet rozkładu nie sprawdzałem) no ale jak nie ma pogody, to górale mają wszystko gdzieś i jeżdżą zgodnie z rozkładem. Finalnie mieliśmy trochę ponad półtorej godziny czekania xD. Trudno, zmiana planów - pierw zobaczymy czy coś w ogóle gdziekolwiek jedzie, a później ustalimy trasę.

Po około 10 minutach czekania wyszło że rozpoczniemy wycieczkę od Doliny Strążyskiej - jakaś "kółko" było do zrobienia => a to nam w dniu dzisiejszym zupełnie wystarczało :) Chwila autobusem, standardowo kasa po bilet do lasu i z piwkiem w ręku wystartowaliśmy w kierunku Wodospadu Siklawica. Jakoś nigdy się nie złożyło cobym go pooglądał, a dziś była kapitalna okazja ku temu :)

Na celu, chwila dla reporterów, po czym w "TRYBIE NAŁŁŁŁ" pochyliliśmy się nad prezentem od Kuzyna mego :) Pogadali, następnie (ciągle w deszczu) wróciliśmy na Strążyską, po czym dokończyliśmy pętle. Nawet nie wiem co napisać o tym szlaku? W sumie dobry dla dzieci, ale zawsze to lepsze aniżeli siedzenie w domku z piwem w łapie. O wiele fajniej iść przez las ... z piwem w łapie :D No dobra, tak na poważnie, to aż taki "lajtowy" nie był, gdyż jednak odczuwaliśmy trudny dnia wczorajszego ;] 

Do Drogi pod Reglami (mijając parę punktów kontrolnych :D) doszliśmy sprawnie, raz zwartą grupą, raz z liderem na czele, po czym połączyliśmy siły i ... trochę nam szlak uciekł :D Ale w sumie dobrze wyszło, bo trafiliśmy do prawie pustej knajpki, gdzie nastąpiła obiadokolacja.
Po niej odeszliśmy od drogi głównej i zrobiliśmy sobie postój na polance. To był czas na ... mecz śmiechu czyt. kolejny wpierd*l GieKSy - tym razem w meczu derbowym z Jastrzębiem u siebie ;/ Po tym czymś, zostało ino dojście na nocleg przez miasto. A i byliśmy na Antałówce, bo jak :D W domku game over, każdy padł jak kaczka :)

W niedziele już tylko pakowanko, wyjazd, misja "oscypki", spotkanie z Żanetą, kebab w Pszczynie i do domu odpoczywać ;]
=======================================================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1185366297

Szlak główny

Fotki:
Antałówka => widok na Wielką Krokiew i ... yyy Giewont xD

SZLAK WŁAŚCIWY
Wystartowaliśmy z Romy (907 m n.p.m.) i moknąc, doszliśmy na ...  


... Polanę Strążyską (1040 m n.p.m.)
Giewont, ciągle super widoczny :D


Taaaaaaaa ....

Siklawica (1117 m n.p.m.) - oblegane miejsce, ale zdecydowanie w klimacie :)


Ekipa ;]
Tak, ambrela się przydała :DDDD


Żeby nie było, odosobniony nie byłem :P

Dalej szlakiem czarnym na Przełęcz w Grzybowcu (1311 m n.p.m.), później przez Wielką Polanę (1170 m n.p.m.) aż do szlaku żółtego który doprowadził nas do Doliny Małej Łąki (1044m n.p.m.)

Na takich szlakach można, a nawet trzeba :D

Na koniec widok z Drogi pod Reglami na Krzeptówki i Gubałówkę :)

Później co się działo, to się działo :P
============================================================================
W tym roku raczej koniec, tak więc fajnie że coś nowego się udało dodać :)

PS: szkoda że Endo dopiero od kwietnia 2015 mi trasy rejestruje, Byłoby więcej ... ;))

==========================================
Za rok ciąg dalszy, ewentualnie - o tam chce ;))))


Kategoria Góry

Świnica (2301m n.p.m.)

  • DST 30.18km
  • Kalorie 5347kcal
  • Aktywność Wędrówka
Piątek, 24 sierpnia 2018 | dodano: 28.08.2018


Fajnie :) W końcu doszło do tego, że ponownie wylądowałem w Taternikach :) Nie mogę napisać że zupełnie zgodnie z planem, bo mieliśmy jechać w trybie sobota - poniedziałek, a nie piątek - niedziela, no ale na pogodę się nic nie poradzi xD
=============================
Ustawka w okolicach godziny 3:00 pod blokiem Michała i mogliśmy udać się na przystanek, coby dojechać z Brynowa do Kato, zrobić po jednym piwku na szybko, wsiąść do PKS-u i uderzyć w kierunku Zakopanego. Mieliśmy jechać "moim" autem, no ale na jedną noc się skusił przyjechać Zientas i byłoby bez sensu wracać w trzy osoby na dwa auta => lubiłem zdecydowanie taką opcję ;)

Droga (z dużą pomocą Morfeusza) spłynęła mega szybko i z delikatnym około dwudziestopięcio-minutowym opóźnieniem, dotarliśmy na dworzec. Na start Biedra i dwu-kilometrowy spacer do domostwa, w celu zostawienia ciuchów i przepakowania się. Warto zaznaczyć że pierwszy raz podczas tego tripu zrobiliśmy wzgórze Antałówka (940 m n.p.m.), o którym aż wstyd się przyznać, nie wiedziałem xD

Na noclegu, miły Pan otworzył już nam pokój, więc po piwku i rura w kierunku ronda (aż dziwne ale nie było "Św." przed patronem) Jana Pawła II gdzie skorzystaliśmy z BUS-ika do Kuźnic i rozpoczynamy misję, o taką:

Już mogę napisać że plan nie wyszedł, ale o tym później. Na start jednak planowo poprzez Myślenickie Turnie ogarnęliśmy Januszowo-Grażynowy Wierch :D Niecałe trzy godzinki, dwa Pitt Stopy, jakieś małe kryzysiki i wzdłuż kolejki zameldowaliśmy się na Kasprowym Wierchu. Ludziuf jak mruwkuf, no ale usiąść przy piwku i pogadać się udało, więc w sumie spoko ;] Później już kierowaliśmy się na nasz główny cel.

Po mniejszych i większych kryzysach, czerwonym szlakiem, dotarliśmy do najwyższego punktu tego wyjazdu. No nie powiem, całkiem sympatyczne łańcuchy, do tego dość przyjemna ekspozycja, czyli milusio heh. Choć muszę dodać że na pewno to nie był najtrudniejszy szlak, jaki robiłem w górkach - wymagający, trochę niebezpieczny, ale nie najgorszy ;) Utrudniał za to na pewno wiatr, który duł z konkretną siłą xD

I w tym miejscu wrócimy do wątku z popsutym planem. Niestety nie sprawdziłem czy coś się tam nie stało, a stało => http://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/... Tutaj trzeba zaznaczyć że Słowacy nie pobierają opłat za wejście na szlaki, za to Polacy muszą kasować, bo przecież muszą sprzątać (taaa) i utrzymywać szlaki. No niestety, na tym odcinku ... czekają na kolejne deszcze coby spłukało kamienie xD Fucking Logic! XDDD

Po szczytowaniu (3 osoby na Świnicy heh) musieliśmy więc zdublować odcinek żeby ponownie zameldować się na świnickiej przełęczy. W ogóle mi się przypomniała ta przełęcz z tego tripu :D => http://lapec.bikestats.pl/1230052,Tatery-piechota-... Dobra, mniejsza o to. Plus? Przeszliśmy na drugą stronę zbocza, gdzie przestało wiać i nastąpiła błoga cisza :) Pierw wspólnie, później każdy swoim tempem i ponownie spotkaliśmy się z Michałem w schronisku, gdzie kolega się nawodnił i pozostał nam ino nudny do porzygu odcinek z Murowańca do Kuźnic. Czy żółty czy niebieski jeden czort - my wybraliśmy trasę przed Boczań.

Do Kuźnic udało się zejść jeszcze po widnemu, myk na busik do Zakopca, do McDonalda i poprzez Biedronkę oraz ponownie Antałówkę do bazy. Janiol chyba miał już dość szlaku heh. Na marginesie, szacun za ogarnięcie tego tripu ... w sumie bez przygotowania :-D

W pokoju, Michał nyny, a ja do chmielu gdzie po nadrabiałem trochę sprawy towarzyskie ^_^ Dzień można rzec wykorzystany na maxa, pozytywnie. Jutro deszcze i ... nalot Zientasa :D
======================================================================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1184399336

Szlak główny



Filmik => https://www.youtube.com/watch?v=LFDY0nmsHNU&featur...

Fotki:
Widok z okna, z Zakopanego zdjęć nie będzie, nie lubię tego miasta :P

I jazda! 
Odcinek I => Kuźnice - Myślenickie Turnie


Lenie na horyzoncie :P

Odcinek II => Myślenickie Turnie - Kasprowy Wierch

Ekipa na K.W ...

... i reszta ;]

Widok ze szczytu - nasz cel (najwyższy) na wprost ;]

Kierunek Świnicka Przełęcz, ludzi coraz mniej ;))

Godzinka do szczytu - informacja o zmianie trasy potwierdzona ;/

Ruszamy, Kasprowy już dawno zostawiony w tyle

Do góry!!

Warunki wietrzne widać po włosach xD

Łańcuchowe klimaty



Szczyt :)
Nie obyło się bez "standardowych" rzeczy :P




No to nazot :)
Wartko, bo zaczęło mżyć, na całe szczęście szybko przeszło i nawet się słońce pokazało :)


Czarny szlak w kierunku Kurtkowieca

Na koniec Gąsienicowa z czarnego, później już klasyk, którego nie będę "ofocał", bo znamy i opisany już nie raz, a trzeba transferu na jutro "zaoszczędzić" :))

Na zakończenie słówko o pogodzie, burza (mega fajna) "przyszła" dopiero w okolicach 22:00 => prócz paru kropel, idealnie wytrzymała, choć od 17:00 już miałem dwa telefony, że Katowice pływają. Nas chmury idealnie minęły bokiem :)
Już raz na Orlej przeżyłem burzę - nie polecam :D
=========================================
Na piwo po Tatrach, skali brakło ;))))



Kategoria Góry

KGP Lubomir (904m n.p.m)

  • DST 10.20km
  • Kalorie 1578kcal
  • Aktywność Wędrówka
Poniedziałek, 6 sierpnia 2018 | dodano: 09.08.2018
Uczestnicy



Ostatni dzień wyjazdu, zaczął się w moim przypadku bólem głowy ;/ Do tego Łukasz ciągle był nie do końca dysponowany, tak więc drugi dzień w Tatrach musieliśmy przełożyć na MOCNO inny termin. Nie ma co robić coś na siłę ... no ale przecież, nie wrócimy tam bez jakiejś górki :D Wymeldowaliśmy się o godzinie 10:00 i postanowiliśmy zamienić (planowaną pierwotnie na dziś) Policę w Żywieckim na Lubomir we ... w sumie nie wiadomo czym - jedni mówią że jest w Makowskim, inni że w Wyspowym. Napiszę że Lubomir w Beskidach i wystarczy :D

Polica moim zdaniem byłaby o niebo fajniejsza, no ale niestety jest nieco trudniejsza i ma dłuższe podejście ;/

Wyjechaliśmy z Czarnej Góry i kierunek Pcim, a dokładniej górka przy schronisku na Kudłaczach :) Super, dzięki temu manewrowi ominęliśmy dwugodzinny szlak czarny, który już kiedyś robiłem i mam złe wspomnienia heh. Po dojechaniu na koniec asfaltu i osiągnięciu wysokości 720m n.p.m, Łukasz również się skusił spróbować zdobyć szczyt => zostało wszak niecałe 200m podejścia :)

Sam szlak pierw leśnym duktem wił się ku górze, później już szeroką pożarówką (przez Łysinę i Trzy Kopce) do Lubomira.
Na calu w sumie ino po fotce i nazot, bo i sam szczyt zalesiony (i mega średni), a i chwile przed nim znaleźliśmy sympatyczną ławeczkę z widoczkiem :) Tam przerwa i podział. Filip na przełęcz Sucha i zielonym, my na czerwony. Przy schronisku ponownie łączymy siły i do auta i z powrotem na Śląsk. Tak, był Morfeusz :D 

Dzięki Panowie za wyjazd ;))
==================================================================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1172492202

Fotki:
Ruszamy

Schronisko i lokator ;)

Tak, tu jest szlak czarny xD

A tu czerwony ;)

A oto i szczyt :)

Widok z ławeczki :)
Pitt Stop jak nic!! :)


Migawka z końcówki ...

... Schronisko w pełnej okazałości ...

... i koniec imprezy, dziękuje, dobranoc ;)

PS: parking płatny ... ino nikt nie chciał pieniędzy => a dokładnie nikomu się w tym upale pilnować paru aut nie chciało xD
=================================================================
Pozdro z Brynowa :P


Kategoria Góry

KGP Wysoka (1050m n.p.m.)

  • DST 9.70km
  • Kalorie 1372kcal
  • Aktywność Wędrówka
Niedziela, 5 sierpnia 2018 | dodano: 09.08.2018
Uczestnicy



Po nocy (gdzie jednak coś się wypiło :P) mieliśmy jechać na drugi szlak tatrzański. No niestety ... rano lało. Kibel. Do tego Łukasz po wczorajszym tripie zaliczył kontuzję w postaci pęcherza na stopie ;/
Postanowiliśmy więc się nie spieszyć i na spokojnie wymyślić sobie inny plan. Padło na Pieniny :) W sumie to plan się sam znalazł, gdyż trzeba było gdzieś jakiś obiad ogarnąć, a Filip znał miejsce w Krościenku gdzie ponoć była dobra pizza.

Przed popasem pojechaliśmy jeszcze zobaczyć (po raz pierwszy dzisiejszego dnia) widok z Litwinki i mogliśmy podjechać trochę ponad czterdzieści kilometrów do w/w miejscowości :)

Pizza na którą trochę poczekaliśmy (zjawiliśmy się przed otwarciem) była bardzo dobra i pojedzeni zostaliśmy podwiezieni do Jaworek, od których poprzez Wąwóz Homole udaliśmy się z Filipem w stronę szczytu koronnego. Łukasz tym razem odpuścił wycieczkę i pojechał sobie szukać apteki z plasterkami.
===========================================================
Na sam start ... ominęliśmy kasę. W sumie to nawet teraz nie umiem znaleźć informacji czy wstęp jest płatny czy nie xD Niektóre strony piszą że 1,50zł, inne że darmowy, no mniejsza o to => my uznaliśmy że jest darmowy :D
Sam Wąwóz (na którym już kiedyś byłem z Kuzynostre) bardzo przyjemny, ale i trochę niestety przeludniony. Co zrobisz? jak nic nie zrobisz :) Trochę po schodkach, trochę mostkami, trochę pod górkę i doszliśmy do Polany pod Wysoką i tamtejszej bazy namiotowej gdzie ... zaczęło konkretnie grzmieć. Konsternacja, zdążymy czy nie? Odpalam Meteoradar i wyszło że burza jest jeszcze kawałek od nas. Damy radę. Leniwie pod górkę ... i po chwili zaczęło kropić - na całe szczęście niegroźnie.
Szczyt (byliśmy sami), kilka fotek i w dół tą samą trasą, bez większych przygód, z jedną glebą (w moim wykonaniu) na mokrym drewnianym "krawężniku" :D Czy zdarzyliśmy? no pewnie że nie. Brakło może ze 5-7 minut. Konkretna ściana wody skutecznie nas przyśpieszyła do auta i ... gich w korek. Mrufki wracały z wczasów do domów xD

Przed kolacją jeszcze druga wizyta "na krzyżu" w celu zachodu słonka i prawie zamknąłem dzień. Prawie, bo pojedzony zachciało mi się jeszcze raz odwiedzić Litwinkę i popatrzeć z piwkiem (tak jak wczoraj z Łukaszem) na gwiazdki. Niestety nie dałem rady, klapki na błocie i trawie po ulewie nie były najlepszym pomysłem, a asfalt ... był beee :D
==================================================================================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1171928013

Fotki:
Widok z balkonu z domku na Krzyż, pogoda jak widać => potatrowane heh

Litwinka po raz pierwszy

Obiad i ...

... na szlak


Przyśpieszacz szczytowy :D
Gorsze niż widok, były tylko odgłosy Zeusowe heh


Polana pod Wysoką

i Ona ... z widokiem na Tatrę :P

Tak BTW => nie to żebym miał coś do symbolu Polski Walczącej, ale pisanie/malowanie po fladze? Serio?

Jeszcze coś z zejścia od Filipa ...



... i ze Szczawnicy od Łukasza xD

==================================================
A na koniec bonusy wieczorne z Litwinki



======================================================================================
============================================================
Powodzenia :P


Kategoria Góry