Lapec prowadzi tutaj blog rowerowy

Rowerowo-górski blog cyniczno-ironiczny ;]

Ujsoły (namiot) => wszystko niezgodnie z planem :D

  • DST 27.57km
  • Kalorie 5246kcal
  • Aktywność Wędrówka
Sobota, 20 lipca 2019 | dodano: 24.07.2019
Uczestnicy


W końcu dziś naszła mnie chęć popisania o ubiegłym weekendzie => do tego w końcu dostałem brakujące fotki od Marcina :P

Rozdzielał dwóch dni nie będę, bo drugi to ino symbolika była i powrót ;]

Co do genezy, to sam nie wiem od kiedy w tym sezonie planujemy "trip pod-namiotowy" - cały czas albo zdrowie, albo pogoda nie pozwalały na wycieczkę :/

Teraz miało być inaczej i choć odpuściliśmy Rabkę, to wyjazd miał nastąpić już w piątek po godzinie 23:00. Miał, ale padało/miało padać, więc zmiana planów (opcja awaryjna wymyślona we wtorek na Rybaczówce) i jedziemy w sobotę o 7:32. No nie wyszło => Diobeł po popołudniówce, ja po odwiedzinach na Brynowie, nocne rozmowy telefoniczne i wystartowaliśmy o takiej oto nieludzkiej porze:

W tym szaleństwie miała być metoda. Otóż, kto normalny jeździ o tej porze pociągiem? Odpowiedz jak się okazało była jasna i oczywista => młodzież z katowickich dyskotek wracająca do domów xD. Ciasno było tak do Kobióra, a później szło "odpalać" Morfeusza ^_^.  Odcinka Pszczyna - Milówka nie pamiętam wcale, a w Żywcu staliśmy 15 minut :D

Paparazziego też nie pamiętam xD



W Rajczy meldujemy się chwilę po godzinie 8:00 i poprzez sklep z płazem w logo ruszamy czerwonym szlakiem do góry. Jako że przyjechaliśmy ponad godzinę przed naszym planowanym pociągiem, stwierdziłem że nie musimy od razu iść do sklepu do Soblówki ino zahaczymy pierw o Rycerzową.

Plan niespodziewanie legł w gruzach już na pierwszej polance (grubo przed Hutyrowem 744m m.p.m.) gdyż był i widok i zaczęło się robić ciepło, a i nie można było się uwodnić przecież :P.

Na leniu spędziliśmy dwie godzinki i ruszyliśmy z zamiarem nawiedzenia pierw "wodopoju" - który to był dziś czynny ino do godziny 15:30. Był czas więc się nie śpieszyło, bo i po co? ;]

Szlak wzięliśmy se aż tak bardzo po lekku że na Mladej Horze (895m n.p.m.) byliśmy chwilę po 14:00 i zostało 65 minut iścia plus zakupy. Praktycznie bez stresu, gadając doszliśmy (w grupach) na przełęcz Kotarz, tam chwila rozmowy w turystą (ogólnie minęliśmy około 10-12 osób) i ... poszliśmy źle xD. Co tam będziemy szli zgodnie z planem? :P

Tu był zrobiony błąd ...

... ale za to jaki widok "za karę" :D


Wiadomo, szło się jeszcze wrócić i spróbować zdążyć przed zamknięciem, ale było ryzyko że się nie uda - a to jest tam jedyny sklep spożywczy xD. Nie było co ryzykować (+ tego odcinka i tak nie miałem w "kolekcji", a niebieski i owszem), zmieniliśmy plan i postanowiliśmy zejść pierw pożarówką, następnie kąsek asfaltem gdzie po dłuższej chwili Diobeł ... chwycił "stop-a". Mili Państwo z Żywca podwieźli nas pod sklep, zakupy i nowy plan.

Mijaliśmy jakieś darmowe miejsce biwakowe (oznaczone, ogrodzone, itp) na potokiem Cicha, ale było tam za dużo bombelków jak na nasze nerwy :P. Postanowiliśmy wiec podpytać miejscowych co i jak => "kosztowało" nas to jednego papierosa i jednego Żubra, no ale co chcieliśmy się dowiedzieć, to się dowiedzieliśmy ;] Ogólnie mega sympatyczni ludzie byli pod tym sklepiem + oczywiście ta Pani na mięsnym :)))))

Skoro już było ustalone że w góry nie idziemy, to mogliśmy spędzić pierw czas nad rzeczką, a następnie poprzez do-opatrzenie się udać się w miejsce wskazane. Na końcu ulicy jeszcze mnie prawie "pies obronny inaczej" prawie zalizał na śmierć zza płotu, a Marcin załatwił otwarcie drzwi do pola (xD) od Pana Gospodarza.

Pozostało nam więc ino porozbijanie namiotów, ognisko (wuszty + kartofle) i do wyra śpiworu ;]

Dzień 1/2 => https://www.relive.cc/view/e1359497498

Fotki 1/2:
Jak wschód słońca to ino na Piotro :D

Dojechali, wyspani w sumie  - szkoda ino że bilet 17 zeta albo ... 32zł w obie xD
Nic nie wygrałem, prócz odnalezienia początku naszego szlaku :)

Sympatyczny, choć mało widokowy etap => ponoć dobry na rower :P

Za badylami nasz pierwotny cel noclegowy czyli Muńcuł (1165m n.p.m.)

Cel, celem - nam się tam nie śpieszyło :)

Sesyjka kolegi ...

... i coś znajomego na koniec :D

Fajny odcinek i ...

... jest i wysyp => tak od 850m n.p.m. (na dole ani sztuki) - niestety ino parę złapałem, bo Diobeł mnie dogonił :]

Mlada Hora i widok (z prawej strony) na przełęcz Kotarz

Zaś do góry ...
(Jak się okazało => więcej dłuższych podejść nie robiliśmy już na tym wyjeździe ;])


... i w dół na widoczek i popas :)


Po przejściu pożarówki wpadłem na przystanek znany z tego tripu Gocha pewno pamięta :P
Ten choć wygląda super ...


... następny był? No cóż, agroturystyczny :D

A z resztą i tak nic nie jechało ... prócz Państwa, którzy nas podrzucili kąsek do Ujsoł na relaks


Na górze nasza polanka, a na dole nasza kolacja ;]

Dobry to był dzień, ale muszę stwierdzić że lepiej po górach się chodzi bez załadowanego plecaka :D
===============================================================
===================================================================


Poszedłem spać gdzieś w okolicach północy, a wstałem chwilę po 6:00 - czyli standard w górach heh xD. Mój kompan nie był jednak rannym ptaszkiem, więc po sprawdzeniu prognozy pogody, nawodnieniu i upewnieniu się że nie ma co się dziś w góry wybierać poszedłem nazot spać xD. 

Ponownie wstaliśmy (już o podobnej porze) około godziny 11:00 i stwierdziliśmy że chodź mamy bardzo blisko do Rysianki, to nie będziemy ryzykować zmoknięcia. No i cóż by tu? Relaks, a jak!!! :P. Po nim, spakowaliśmy domki, pozbieraliśmy śmieci i mogliśmy ruszać w stronę miasta. W Ujsołach zakupy i poszliśmy upewnić się czy moje alternatywne miejsce na wczorajszy nocleg, dałoby radę. Dałoby, ale tamte było pewniejsze ^_^

Po sprawdzeniu miejsca zaczęło kropić, a busik odjechał parę minut wcześniej (nie sprawdziłem pfff) więc czekało nas albo cztery kilometry w mżawce/deszczu, albo znaleźć jakiś daszek. Udało się to drugie i tam przecsekaliśmy ulewę. Busik, obiad, moczenie stupek w rzece, pociąg, Morfeusz i Kato. Z Diobłem jeszcze na chwilę na Kokociniec i koniec

Tradycji stało się zadość :]

Dzień 2/2 => https://www.relive.cc/view/e1360277479


Fotki 2/2
Poranek i ...

... drugi (mega późny) poranek :D

W górach nie śmiecimy - worki z sobą brać :)

Giry umyte na samym początku :D


No i zaczęło się => chmury ...

... wiatr ...

... i deszcz ;/

Dobrze że był busik - 3,50zł a na suchości ;]


Pizza w Rajczy choć podrożała (jak wszystko) o jakieś 3-4zł ciągle trzyma poziom ;]


Soła spokojna ...


... a chwile potem obrywałem z badyli xD

Na koniec pociąg => ogólnie było tak :)


========================================
O poniedziałku nic nie napiszę - w robocie wytrzymałem od 7:00 do 13:00, później 2h w terenie i do wyra heh :D


:PPPPPPPPPP


Kategoria Góry


komentarze
Lapec
| 22:13 czwartek, 25 lipca 2019 | linkuj Marzen => dużo pamiątek z Rajczy zabraliśmy - ciężko, ale dawał radę ;)
Widoki w górach oczywiście ... że trochę lepsze aniżeli we Włoszech ;). Powodzenia tam!! ^_^

Troll => i było piwo, coby nie było że go nie było ;). Kartofle były mega, szkoda że ino jeden zjadł - dobrze że tym razem to byłem ja :D
Trollking
| 22:03 czwartek, 25 lipca 2019 | linkuj Jest piwo, są góry, potoczek, pizza, jest piwo, są ziemniaki z ogniska (uwielbiam!), jest piwo... :) Super wypad :)
Mazia | 21:30 czwartek, 25 lipca 2019 | linkuj Widoczki ładne :)
Widzę, że kolega szedł tanecznym krokiem z tym plecakiem :D
Lapec
| 17:16 czwartek, 25 lipca 2019 | linkuj Karkonosze są za fajne i za daleko od Kato, coby tak jechać na szybko ;). Na szybko to mam Beskidy ^_^
mors
| 13:27 czwartek, 25 lipca 2019 | linkuj A po co tyle czekać? Teraz masz jeszcze długie dni, upały ;p no i jagody - pozwalam się poczęstować. ;))
Lapec
| 06:32 czwartek, 25 lipca 2019 | linkuj Mors => zostało dużo transferu i mało miesiąca więc ilość fotek oczywista ;) Z badylami faktycznie zgapiłem, ale wkomponowało się idealnie we wpis heh.

Wschód w Karkach bym oglądał mhmm - ciągle jest opcja na przyjazd na przełomie września i października ^_^

Gocha => nie marudź ino weź kredyt i zmień pracę jak to jeden polityk zaproponował :P Życzę Ci oczywiście jak najlepiej płatnej - do "alimentów" na babuszkę się dołożysz :DDD. Góry nie zając, ale muszę przyznać że Beskidy już się trochę nudzą - wszędzie byliśmy ;/

A co do obiadu to nie bój żaby, suchego jeść nie będziesz - mam dużo pasztetu i jak mi do wypłaty wystarczy to Ci podrzucę xD
Gocha | 05:47 czwartek, 25 lipca 2019 | linkuj Juz tęsknie za gorami, ehhh ino ta moja skręcona stopa ;( Jutro ortopeda , mam juz dosc tego L4 aż sie boje wyplaty...bedzie suchy chleb na obiad ;(
Musze sobie znaleźć lepszą prace.....
mors
| 22:15 środa, 24 lipca 2019 | linkuj Hehe, ładnie podłapałeś z tymi "badylami" ode mnie. ;]

Jagód w Karkonoszach mnogo, ale też nie na dole, a wręcz przeciwnie (~1300m).

"Jak wschód słońca to ino na Piotro " - ja dziś podziwiałem wschód spod szczytu Małego Szyszaka (1435), z widokiem na całe Karki, całą Kotl. Jeleniog. i jeszcze pół Dolnego Śląska, ale faktycznie w Piotro jest lepszy. ;)

PS. podziwiam za skrupulatność fotorelacji.
Lapec
| 21:33 środa, 24 lipca 2019 | linkuj xDDDD no przecież wiadomo co Gocha pierwsze zauważy :-P
Gocha | 21:28 środa, 24 lipca 2019 | linkuj Jezusienku jagody.....
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa kapot
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]