Wpisy archiwalne w miesiącu
Grudzień, 2021
Dystans całkowity: | 167.40 km (w terenie 22.77 km; 13.60%) |
Czas w ruchu: | 08:35 |
Średnia prędkość: | 19.50 km/h |
Liczba aktywności: | 5 |
Średnio na aktywność: | 33.48 km i 1h 43m |
Więcej statystyk |
DPD 50(!!)/2021 + Podsumowanie 2021
-
DST
29.01km
-
Czas
01:34
-
VAVG
18.52km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 29 grudnia 2021 | dodano: 29.12.2021
Na sam start, chciałbym zapewnić że kitku nabiera masy ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ. Jak była od razu śmiała, to teraz jest jeszcze bardziej śmielsza, i głośna, jeżeli chodzi o jedzenie oczywiście heh. A tak to do poduszki przytul kotek ( ◜‿◝ )
Parę dni temu skończyła się jednak taryfa ulgowa i Pchełka zaczyna dostawać delikatnie po ogonie jak coś źle zrobi :PPP. Nie ma łatwo - uczyć trzeba od małego ;).
============================
Co do roweru, to ostatnimi dniami i tak nie było możliwości jeżdżenia (oczywiście dla nie-nałogowców xD), ale szło choć dość ładne zachody słońca z Piotrowic pooglądać ;). Na przykład o taki:
BTW: trzeba było ino uważać bo POLREGIO jeńców nie bierze :DDD
Po dzisiejszej jeździe mogę natomiast napisać o tak ಠ‿ಠ => Ufffffff. Udało się na ostatnią chwilę dobić do mojego (do i od) celu szopienickiego ;]. Jutro ma padać deszcz (zresztą już teraz kropi), a w piątek jedziemy na sylwestra na sosnowiecki Klimontów, więc trzeba będzie szybko się w domu zameldować coby wszystko ogarnąć :).
Warunki pogodowe? No lepsze aniżeli ostatnio, bo rano było ino jakieś minus cztery - czyli całkiem spoko :). Godzina ruszenia za to była dziwna, bo po wczorajszej popołudniowej drzemce, wstałem chwilę po 5:00 i po niecałej godzinie już jechałem do roboty. Zapas miał na celu wcześniejszy przyjazd na Szopki, i jeszcze przed godziną 07:00 (o dziwo xD) rano ogarnięcie Żabki => urzędowi się Sygnalistów (ładniejsze stwierdzenie niż "Kapusiów") zachciało heh xD.
Ruszyłem więc zostawiając Kropkę za plecami ...
... i po chwili byłem już o tu:
Delikatne zmiany tam ostatnio nastąpiły :))
Wcześniejszy wyjazd miał też na celu opcje ostrożniejszej jazdy. Ogólnie to od pętli brynowskiej jechałem wolno i spokojnie, coby orła nie wywinąć. Tu już jednak na chwile mi ręce opadły xD. Łyżew niestety nie posiadam ...
... ale na całe szczęcie zobaczyłem odśnieżony chodnik z kostki => skorzystałem więc heh :P
A końcówka D3S ... to ponowne lodowisko xD
Orła na całe szczęście nie było, a ja z wykorzystaniem Zawodzia dojechałem do roboty o godzinie 6:47 ;].
Termicznie było nawet spoko, ale czekając na Kierownika w jego biurze ... prawie spłonąłem :D. Kaloryfer plus ubiór (grube skarpetki, buty, koszulka termoaktywna, koszulka, polar, bezrękawnik, kurtka, gacie, kalesony, dres, czapka, opaska, dwie pary rękawiczek) nie czyniły komfortowości termicznej heh :D. Rowerowo było za to całkiem spoko :)
Po robocie niby temperatura była już dodatnia, ale kombinować i tak nie zamierzałem ^_^. Wilhelmina, Nowy Nikiszowiec, D3S (choć tym razem trochę nielegalnie bo olałem ślizgawkę) ...
... i Brynów dojechałem do Ligoty, gdzie to, już jakiś czas temu zobaczyłem że moje zawiadomienie ...
... zostało uwzględnione ^_^. Jak chodząc po mieście mam wuchte dziwnych zgłoszeń, to ten Pan był miły, i logicznie argumentował swoje racje. Oczywiście zgodziłem się z nim i mogliśmy działać. Oto efekt:
Fotka z początku miesiąca jest chyba bardziej wyraźna
Niestety, więcej zrobić się nie dało - dofinansowanie unijne ←_←. Mam nadzieję że przynajmniej choć trochę ptactwu pomogłem =_=.
Później już zostało mi ino półtorej kilometra (z czyszczeniem opon na resztach śniegu) ...
... do kitku ʘ‿ʘ
================
Na więcej by i tak światła zabrakło ...
... a poza tym miałem gości zapowiedzianych ;).
========================
Czas na podsumowanie? Ino w sumie czego? ¯\_(ツ)_/¯. Na siedemdziesiąt wycieczek, pięćdziesiąt to były wyjazdy (czasem z dokrętkami) dopracowe xD. No ale taki to był rok ಠ﹏ಠ.
Zacząłem w sumie szybko, bo już czwartego stycznia coś tam przygluciłem, a później się zaczęło. Na początek babuszka zamkła oczy po raz ostatni (co oprócz smutku wiązało się z milionem spraw urzędowych ಠ_ಠ), a później ... Damian zaczął mi remontować łazienkę. Oznaczało to (kolejne) milion rzeczy w przedpokoju, oraz zaklejone drzwi do pokoju gdzie "śpi" Szkodnik => bez sensu było to ruszać ರ_ರ. Fachowiec więc pracował, a ja (my) bardziej skupiliśmy się na wyjazdach górskich!
Pomiędzy 23-cim lutym a 25-tym marca ino DPD + jakieś górki oczywiście, ale na całe szczęście w połowie tego okresu remont został skończony, a ja myślałem że od tego gluta .... ruszę z sezonem heh.
Zaczęło się owocnie => formę szykowałem kolejnymi dojazdami do pracy, zaliczając przy okazji Będzin. Później już był kwiecień, zaczęły się tereny służbowe, a poza tym, ja ciągle raz na jakiś czas dreptałem sobie radośnie do Magdy do Sosnowca ʘ‿ʘ. Uczestniczyłem też w jakże radosnej imprezie weselnej (pozdro dla Was!!) i zaliczyłem chyba jedyny (i tak o jeden więcej aniżeli z Gochą :D) w tym roku wyjazd z Filipem <( ̄︶ ̄)>
Maj to pierdoły typu Kosztowy, Stargańce, Tychy i jak już stwierdziłem że nogi zaczynają dość fajnie podawać, to ... Damian mi przyspieszył remont kuchni i przedpokoju z listopada na dzień po tyskim wyjeździe xD. Zaś kurz, pył, i zastawiony Szkodnik ಠωಠ. Pokręcone => ponownie jakieś góry, tereny służbowe, spacery na trasie Szopienice - Sosnowiec i dopiero od czerwca (po szczepieniu) mogłem ruszyć od nowa ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ.
Mogłem, i coś tam pojeździłem. Może nie było tego dużo, ale zawsze - Chudów, Wesoła, Łysina (+ ponowne Tychy), a później Magda zmieniła miejsce zamieszkania na jedyne właściwe. Rower więc ponownie się odstawił koło biurka (choć ciągle jakieś DPD się kręciło), a na główny plan wysunęła się misja pokazania lubej mej, co i jak w Piotrowicach. No i oczywiście tereny służbowe xD.
Lipiec zaczął się (oczywiście prócz kolejnych DPD i dreptania za które mi płacą) ponownie owocnie => bo od wyjazdu z Łukaszem na Palowice ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ. Później zaś same DPD (oczywiście w wolnej chwili od "liczenia dziur" w drogach) i urlop, na którym to świadomie nawet nie powąchałem pedałów => prócz oczywiście takich wodnych, ale to nie samo heh ;). O sierpniu nawet nie wspomnę [kolejne dojazdy do pracy + góry (upalne, ale o tym już w podsumowaniu górskim) + Tuc(hyhy)] i zastał mnie wrzesień ... gdzie już miałem wy*ebane. A, no i oczywiście jeszcze musiałem służbowo po mieście pochodzić ಠ﹏ಠ. Co gorsza, zostało jeszcze dwadzieścia DPD do ogarnięcia xD. We wrześniu przejechałem siedem takich wyjazdów, a do tego pokręciło się tu i ówdzie. Doszedł też wyjazd na Tatry, jakieś małe kręcenia czy to z Diobłem czy Łukaszem, ale najważniejsze że już nie miałem służbowego łażenia ʘ‿ʘ.
Październik zaczął się ponownie górsko, ale to było chyba najlepsze półtorej miesiąca w tym roku. W połowie listopada licznik DPD zatrzymał się na liczbie 47. Ponadto odwiedziłem Goczałkowice, Tuliszów, zmieniłem biuro w robocie, a co najważniejsze ... dzięki przychylności pogody, zaliczyliśmy z Łukaszem trochę poznańskiej ziemi :).
Później pokręciłem już ino popierdółki z kitku w tle, do których ze względów wiadomych ... nie chce wracać. Poza tym, to już pogody do kręcenia nie było :P
===================
Topki oczywiście nie robię ... bo nie ma z czego :P. Wkleję ino wg mnie najładniejsze fotki z tego sezonu :) ...
... mapkę śląską ...
... kaemy ...
...
... i do następnego ^_^
... a poza tym miałem gości zapowiedzianych ;).
========================
Czas na podsumowanie? Ino w sumie czego? ¯\_(ツ)_/¯. Na siedemdziesiąt wycieczek, pięćdziesiąt to były wyjazdy (czasem z dokrętkami) dopracowe xD. No ale taki to był rok ಠ﹏ಠ.
Zacząłem w sumie szybko, bo już czwartego stycznia coś tam przygluciłem, a później się zaczęło. Na początek babuszka zamkła oczy po raz ostatni (co oprócz smutku wiązało się z milionem spraw urzędowych ಠ_ಠ), a później ... Damian zaczął mi remontować łazienkę. Oznaczało to (kolejne) milion rzeczy w przedpokoju, oraz zaklejone drzwi do pokoju gdzie "śpi" Szkodnik => bez sensu było to ruszać ರ_ರ. Fachowiec więc pracował, a ja (my) bardziej skupiliśmy się na wyjazdach górskich!
Pomiędzy 23-cim lutym a 25-tym marca ino DPD + jakieś górki oczywiście, ale na całe szczęście w połowie tego okresu remont został skończony, a ja myślałem że od tego gluta .... ruszę z sezonem heh.
Zaczęło się owocnie => formę szykowałem kolejnymi dojazdami do pracy, zaliczając przy okazji Będzin. Później już był kwiecień, zaczęły się tereny służbowe, a poza tym, ja ciągle raz na jakiś czas dreptałem sobie radośnie do Magdy do Sosnowca ʘ‿ʘ. Uczestniczyłem też w jakże radosnej imprezie weselnej (pozdro dla Was!!) i zaliczyłem chyba jedyny (i tak o jeden więcej aniżeli z Gochą :D) w tym roku wyjazd z Filipem <( ̄︶ ̄)>
Maj to pierdoły typu Kosztowy, Stargańce, Tychy i jak już stwierdziłem że nogi zaczynają dość fajnie podawać, to ... Damian mi przyspieszył remont kuchni i przedpokoju z listopada na dzień po tyskim wyjeździe xD. Zaś kurz, pył, i zastawiony Szkodnik ಠωಠ. Pokręcone => ponownie jakieś góry, tereny służbowe, spacery na trasie Szopienice - Sosnowiec i dopiero od czerwca (po szczepieniu) mogłem ruszyć od nowa ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ.
Mogłem, i coś tam pojeździłem. Może nie było tego dużo, ale zawsze - Chudów, Wesoła, Łysina (+ ponowne Tychy), a później Magda zmieniła miejsce zamieszkania na jedyne właściwe. Rower więc ponownie się odstawił koło biurka (choć ciągle jakieś DPD się kręciło), a na główny plan wysunęła się misja pokazania lubej mej, co i jak w Piotrowicach. No i oczywiście tereny służbowe xD.
Lipiec zaczął się (oczywiście prócz kolejnych DPD i dreptania za które mi płacą) ponownie owocnie => bo od wyjazdu z Łukaszem na Palowice ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ. Później zaś same DPD (oczywiście w wolnej chwili od "liczenia dziur" w drogach) i urlop, na którym to świadomie nawet nie powąchałem pedałów => prócz oczywiście takich wodnych, ale to nie samo heh ;). O sierpniu nawet nie wspomnę [kolejne dojazdy do pracy + góry (upalne, ale o tym już w podsumowaniu górskim) + Tuc(hyhy)] i zastał mnie wrzesień ... gdzie już miałem wy*ebane. A, no i oczywiście jeszcze musiałem służbowo po mieście pochodzić ಠ﹏ಠ. Co gorsza, zostało jeszcze dwadzieścia DPD do ogarnięcia xD. We wrześniu przejechałem siedem takich wyjazdów, a do tego pokręciło się tu i ówdzie. Doszedł też wyjazd na Tatry, jakieś małe kręcenia czy to z Diobłem czy Łukaszem, ale najważniejsze że już nie miałem służbowego łażenia ʘ‿ʘ.
Październik zaczął się ponownie górsko, ale to było chyba najlepsze półtorej miesiąca w tym roku. W połowie listopada licznik DPD zatrzymał się na liczbie 47. Ponadto odwiedziłem Goczałkowice, Tuliszów, zmieniłem biuro w robocie, a co najważniejsze ... dzięki przychylności pogody, zaliczyliśmy z Łukaszem trochę poznańskiej ziemi :).
Później pokręciłem już ino popierdółki z kitku w tle, do których ze względów wiadomych ... nie chce wracać. Poza tym, to już pogody do kręcenia nie było :P
===================
Topki oczywiście nie robię ... bo nie ma z czego :P. Wkleję ino wg mnie najładniejsze fotki z tego sezonu :) ...
... mapkę śląską ...
... kaemy ...
...
... i do następnego ^_^
Kategoria Rower
Inaczej heh
-
DST
26.26km
-
Czas
01:18
-
VAVG
20.20km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 18 grudnia 2021 | dodano: 18.12.2021
No coż za nieudany początek wpisu, nie dość że kotek za kratkami, to jeszcze literówka ehhhh ...
Teraz lepiej /ᐠ。ꞈ。ᐟ\ heh :P.
Nic się nie odzywałem, bo nie chciałem zapeszyć, ale tak - kotka Riri (imię z azylu dla zwierząt, choć pewnie je zmienimy ... albo i nie => zobaczymy zresztą :P) została wytransferowana z podkarpackiego miasta Tarnobrzeg do katowickich Piotrowic ʘ‿ʘ. Majki pewno nigdy mi nie zastąpi, ale już miałem dość patrzenia na pusty drapak ಠ_ಠ. Dobrze że choć przez te ostatnie dni mogliśmy się w domu ... zająć sprzątaniem! XD.
===========
Na poważnie szukaniem mieliśmy zająć się we wtorek, i z góry stwierdziliśmy że olewamy schroniska. Niestety, ich procedury mocno zniechęcają, zamiast zachęcać :/. Pozostał więc OLX i FB. Z tego drugiego była ciekawa opcja bielska, a z pierwszego, śliczna kotka ze świętokrzyskiego - niestety(?) Pani ani nie odbierała telefonu, ani nawet nie raczyła odpisać na SMS ¯\_ಠ_ಠ_/¯. Kij z nią, wróciłem po pracy do domu, whattsapp od Marzeny ze zdjęciem kitku, patrzę, i to było to!! Konsultacja z Magdą i decyzja - bierzemy, a do tego kotek jest w Katowicach-Giszowcu. Wypas!!! No właśnie yyyy no nie do końca - kotek był jednak w Tarnobrzegu, a że tam z adopcją zwierząt jest dość średnio, to azyl wystawia ogłoszenia do większych miast Polski. Tym razem padło na Katowice, czy dobrze, to się oczywiście okaże ;).
Podczas odmówienia transportu (kotka przywieźli, ale w sumie to sam bym po nią pojechał :P), Pani wytłumaczyła mi genezę, jak to ta mała pchła trafiła w takie miejsce. Cały miot (a nawet dwa) wylądował w rowie ಠ﹏ಠ. Ludzie zgłosili, ekipa przyjechała, odratowała, i oto mam/y kolejną "biedę" na chacie :D. Ostatnia rozmowa przedadopcyjna ino mnie utwierdziła że robię dobrze => trzy miski na szesnaście kotów?? Ehhh!! Teraz gorzej mieć nie będzie ;).
A co do kwestii rowerowych, to umówiony na odbiór pchły byłem dopiero na godzinę 13:30 pod IKEĄ, a wstałem po 8:00. Ogarnięcie spraw bieżących, wizyta w piekarni, śniadanie, soczek i stwierdziłem że powinno wystarczyć mi czasu na plus minus gluta <( ̄︶ ̄)>. Wszystko było uzależnione od telefonu od pani Marty - zaplanowałem więc, nic nie planować :D.
Na początek dubel mojej trasy (inaczej, bo po jasności) do pracy ...
(warunki termiczne widać po torfowisku xD)
... a tu już ostatni staw z D3S, koło którego rzadko przyjeżdżam:
I Katowice 。◕‿◕。
A skoro ciągle nie było telefonu, to Brynów ^_^
BTW: z wczoraj
Dalej nic? To Park Kościuszki i kościółek Świętego Michała:
I tu już przyszedł SMS że godzina aktualna więc ...
... tyndy na Piotro :D
Na chacie szybko zamieniłem Szkodnika na Kropkę, zabrałem transporter, starą leżankę od Aryi, wuchte Whiskasów, Feliksów i innych maszketów od Majki (a niech biedne zwierzaki mają ←_←) i w drogę ◉‿◉. Odbiór kota opóźnił się o pół godziny, ale finalnie mamy ją ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ. Po dopełnieniu formalności adopcyjnych, pojechałem jeszcze po Magdę do pracy, i mogliśmy wracać z mega spokojnym, głodnym, i zestresowanym kitku (◍•ᴗ•◍).
Po jedzeniu nam się obudziła, ale pewno jeszcze będzie trzeba ją ze dwa tygodnie dobrze dokarmić, bo samo futro i kości z niej :/. Ogarniemy i yyy umyjemy - majkowym szamponem w piance oczywiście ;)
No zobaczymy w którą stronę to się rozwinie ;)
==========
Jutro deszcze niespokojne, ale i tak cóż zrobić?
Jakbym jakimś cudem zapomniał, to wszystkiego najlepszego Łukasz :DDDDDDDD
Kategoria Rower
DPD 49/2021
-
DST
29.42km
-
Czas
01:31
-
VAVG
19.40km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 15 grudnia 2021 | dodano: 15.12.2021
Cóż, pogoda i tak nas (rowerowo) nie rozpieszczała ostatnio, ale jest grudzień, i zamiast kręcić to sie pije grzane winko i siedzi pod kocem :P. Znaczy jak się posprząta ... i ogarnie milion spraw, które to powodują że klimat przedświąteczny przeważnie robi się mega nerwowy ಠ﹏ಠ. Zmęczenie też już daje o sobie mocno znać, ale te dwa DPD (butnie do 3kkm brakuje mi już ino 13km więc raczej ogarnę xD) wypadało by jednak odhaczyć ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ.
=============
Dziś w końcu pojawiła się malutka poprawa pogody, i po wykonaniu porannych czynności ...
... mogłem "odpalić" Szkodnika ;]. Klimat? ... no średni. Dżdżysto było, jezdnie mokre, ludzie chodzący jak zombie, i pocieszała ino temperatura - dwa stopnie powyżej zera, którą to traktowałem jako rarytas :D. Aha, no i była obecna mgła
A tu powyżej, na chwilę przed zrobieniem tego zdjęcia, stanąłem jakieś dziesięć metrów od sarenki wyraźnie zdzwionej, że o tej porze ktoś tu się kręci :D
Tu za to praktycznie (jak widać) nic nie widać XD
I D3S => wielkie brawa dla zarządcy drogi: czyli Zakładowi Zieleni Miejskiej ಠ_ಠ. Połowę tego odcinka przejechałem jak na łyżwach, a drugą boczkiem-boczkiem bo było stabilniej.
Biegacze (sztuk dwie) na całe szczęście się mnie okrzyczeli => dzięki serdeczne :).
W pracy oczywiście zgłosiłem problem, a koleżanka mi obecała, że zadzwoni gdzie trzeba ◉‿◉. Czy to coś dało? Miało się to okazać w drodze powrotnej.
BTW:
Tempem żółwia, udało mi się jednak przejechać owy odcinek i wiedząc że jadę do roboty "na styk", odbiłem sobie na "Nowy Nikiszowiec", gdzie to nastąpiła ... powtórka z rozrywki xD. Tu już jednak nic nie mogłem zdziałać, bo droga jeszcze nie jest nikomu formalnie przekazana ಠ_ಠ
Wdrożyłem więc motyw Trollking-owy ... i olałem śmieszkę :P. Ominęły mnie cztery auta, ale każde w bezpiecznej odległości, i bezklaksonowej formie - też dzięki serdeczne za zrozumienie ʘ‿ʘ.
Reszta to punktualny dojazd Szopienicką i Lwowską do roboty, gdzie na początek nastąpił prysznic ^_^. Chwała za to, że mamy wonsza z wodą na bazie bo rower wyglądał ... no mało konferencyjnie heh.
A tu już lepiej <( ̄︶ ̄)>
==========
Po pracy powrót => pierw mżawka, mgła + smog ...
... a później miła niespodzianka => bo albo to badziewie stopniało, albo koleżanka Nela kogoś ruszyła ʘ‿ʘ
I kolejna niespodziewajka => w okolicach brynowskiej pętli ...
... (# ul. Brynowskiej i ul. św. Huberta) już nie będę jeździł po błocie ^_^
A końcówka ...
... to ponowna powtórka z rozrywki. Upałów nie stwierdzono ;).
Reszta dnia => do bani, prawie kompletnie ಠωಠ.
=================
Jutro do pracy pociągiem, później autobusem odebrać ostateczny dowód rejestracyjny od (nazwa chyba nie tragiczna) Kropki ...
(BTW 2):
... a w piątek rano zaś przymrozki - czyli pociąg :P.
Kategoria Rower
Czeski debiut (1082m n.p.m.) Kropki
-
Teren
22.77km
-
Aktywność Wędrówka
Sobota, 11 grudnia 2021 | dodano: 12.12.2021
Na początek smutne podsumowanie powitałki. Niestety, kot dostał leki które średnio pomagały, więc planowaną piątkową wizytę musiałem przełożyć na środowe popołudnie. Jak wróciłem z pracy to kot praktycznie ledwo zipiał O_o. Mój weterynarz ma czynne do 17:00, więc o pomoc poprosiłem Marzenę i Łukasza, których to kotolog jest czynny całą dobę. Tym razem już wiedziałem że jest źle, bo futro nawet nie protestowało przed transportem :/. Złapałem co łapłem, i rura do przychodni na Brynów. Diagnoza? ...
... najgorsza z możliwych - białaczka. Co niestety przy wynikach krwi od Majki, mogło oznaczać tylko jedno :( . Szok dla wszystkich - kot dwa i pół roku i wyrok.
Mogłem ją oczywiście od razu uspać, ale byłoby to nie fair w stosunku do Magdy, Łukasza i Marzeny. Dopłaciłem więc za mocny steryd i mając jeszcze nadzieje że coś magicznie się zmieni, wróciliśmy na Piotrowice => na wódkę, bo co nam zostało? Żeby nie było oczywiście do pracy następnego dnia nie szedłem - urlop i miłe słowa od Kierownika. Jak zawsze szanuję go w opór, zresztą tak samo, jak Anię która to Majkę znalazła w Bielsku. Do samego końca ją informowałem co się dzieje, i nawet pomimo tego że od dwóch lat jej na oczy nie widziała, to była w stanie wysłać mi pieniądze na leczenie O_o. Oczywiście obeszło się bez tego, ale takich ludzi już praktycznie nie ma!
Poranek, i szybko do kota. Jak wczoraj miała temperaturę na poziomie 40,6 stopni (na początku leczenia miała 40.2, następnego 39.6) Celsjusza, to dziś miała pewno powyżej 41 =_=. Wyszedłem więc na szybki, samotny spacer, oswoiłem się z myślą, zadzwoniłem jeszcze do mojego weterynarza (niestety, na samym wstępie mi powiedział że przy jej wynikach z białaczką mam co jej nie męczyć jak ją kocham), poleżałem się z nią trochę na łóżku, i ostatnia droga. Zimno było, ale pokazałem jej jeszcze trochę Brynowa - co mogło się przecież stać? Grypa? XD.
W przechodni nawet się nie bawiłem w dodatkowe badania, tylko od razu stwierdziłem że usypiamy. Majka już była bez życia (jak widać powyżej) i ku mojemu zaskoczeniu, po podpisaniu "eutanazji" Pani Doktur stwierdziła że dziękuję, przykro mi, i do widzenia. Jakie kurwa do widzenia??? Ja nie jestem jak jakieś Janusze i Grażyny - idę oczywiście z nią!! Schodami w dół, zastrzyk (mega szybko poszło), schodami do góry, i praktycznie prosto na spotkanie z Gochą i Marshallem. Praktycznie, bo z tego wszystkiego ... zapomniałem zapłacić xD.
Ogarnięte jednak zostało wszystko, a czy kot miał dobry dom - to nie mnie oceniać. Niech teraz grzeje kolana mojej babci, ona zawsze narzekała że marzną :DDDD. Jeszcze tylko muszę napisać w ramach rozgrzeszenia, że była malutka szansa żeby Majka ciągle była z nami. Transplantacja krwi, co około (kiedy się krew zużyję) plus minus 3 tygodnie - cena? Pomiędzy 800 a 1000zł za dawkę. Płacilibyśmy, jak by to mogło cokolwiek pomóc na dłuższą metę. Nie mogło, a za bardzo kochałem tego stwora żeby ją męczyć i narażać na takie stresy.
I wujek Trollking się nie martwi - my wiemy co w takiej sytuacji trzeba zrobić ;).
=============
A co do genezy wyjazdu to tym razem na szybko, bo tak też się zresztą wczoraj umówiliśmy. Magda na popołudniową zmianę, a mi trochę średnio było na rękę siedzieć cały dzień sam w domu =_=.
Bardziej może ciekawić tym razem środek transportu. Szalejącą inflacja w połączeniu z faktem, że kolega który w lipcu kupił Fiata i nie mógł się do niego kompletnie przyzwyczaić, sprzedał mi go w okazyjnej cenie => i tak, niecały miesiąc temu, stałem się właścicielem popularnej "kropki" :].
Mogłem ją oczywiście od razu uspać, ale byłoby to nie fair w stosunku do Magdy, Łukasza i Marzeny. Dopłaciłem więc za mocny steryd i mając jeszcze nadzieje że coś magicznie się zmieni, wróciliśmy na Piotrowice => na wódkę, bo co nam zostało? Żeby nie było oczywiście do pracy następnego dnia nie szedłem - urlop i miłe słowa od Kierownika. Jak zawsze szanuję go w opór, zresztą tak samo, jak Anię która to Majkę znalazła w Bielsku. Do samego końca ją informowałem co się dzieje, i nawet pomimo tego że od dwóch lat jej na oczy nie widziała, to była w stanie wysłać mi pieniądze na leczenie O_o. Oczywiście obeszło się bez tego, ale takich ludzi już praktycznie nie ma!
Poranek, i szybko do kota. Jak wczoraj miała temperaturę na poziomie 40,6 stopni (na początku leczenia miała 40.2, następnego 39.6) Celsjusza, to dziś miała pewno powyżej 41 =_=. Wyszedłem więc na szybki, samotny spacer, oswoiłem się z myślą, zadzwoniłem jeszcze do mojego weterynarza (niestety, na samym wstępie mi powiedział że przy jej wynikach z białaczką mam co jej nie męczyć jak ją kocham), poleżałem się z nią trochę na łóżku, i ostatnia droga. Zimno było, ale pokazałem jej jeszcze trochę Brynowa - co mogło się przecież stać? Grypa? XD.
W przechodni nawet się nie bawiłem w dodatkowe badania, tylko od razu stwierdziłem że usypiamy. Majka już była bez życia (jak widać powyżej) i ku mojemu zaskoczeniu, po podpisaniu "eutanazji" Pani Doktur stwierdziła że dziękuję, przykro mi, i do widzenia. Jakie kurwa do widzenia??? Ja nie jestem jak jakieś Janusze i Grażyny - idę oczywiście z nią!! Schodami w dół, zastrzyk (mega szybko poszło), schodami do góry, i praktycznie prosto na spotkanie z Gochą i Marshallem. Praktycznie, bo z tego wszystkiego ... zapomniałem zapłacić xD.
Ogarnięte jednak zostało wszystko, a czy kot miał dobry dom - to nie mnie oceniać. Niech teraz grzeje kolana mojej babci, ona zawsze narzekała że marzną :DDDD. Jeszcze tylko muszę napisać w ramach rozgrzeszenia, że była malutka szansa żeby Majka ciągle była z nami. Transplantacja krwi, co około (kiedy się krew zużyję) plus minus 3 tygodnie - cena? Pomiędzy 800 a 1000zł za dawkę. Płacilibyśmy, jak by to mogło cokolwiek pomóc na dłuższą metę. Nie mogło, a za bardzo kochałem tego stwora żeby ją męczyć i narażać na takie stresy.
I wujek Trollking się nie martwi - my wiemy co w takiej sytuacji trzeba zrobić ;).
=============
A co do genezy wyjazdu to tym razem na szybko, bo tak też się zresztą wczoraj umówiliśmy. Magda na popołudniową zmianę, a mi trochę średnio było na rękę siedzieć cały dzień sam w domu =_=.
Bardziej może ciekawić tym razem środek transportu. Szalejącą inflacja w połączeniu z faktem, że kolega który w lipcu kupił Fiata i nie mógł się do niego kompletnie przyzwyczaić, sprzedał mi go w okazyjnej cenie => i tak, niecały miesiąc temu, stałem się właścicielem popularnej "kropki" :].
Uważać więc na te tablice rejestracyjne na drodze :P. Listek (po koledze) se jednak zostawię jeszcze na jakiś czas :PP.
Rozpisałem się na wstępie dość mocno, ale na całe szczęście, ze szlakiem właściwym będzie tym razem krócej => bo to był po prostu spacer po lesie xD. Nieznamy tych rejonów, to nie widzieliśmy też co nas czeka heh. A punktów gdzie można było jakieś widoki pooglądać (na które to nawet pogoda nie pozwoliła) były może ze trzy xD. O, na przykład takie:
Parę szczytów zaliczonych i to ponad 22km meldujemy się na parkingu. Powrót, i na pizzę ^_^.
Trasa:
Fotki:
Początek szlaku ...
... i 10km takiej trasy ಠ ͜ʖ ಠ
A tu już fajniej - dobrze że Łukasz miał stuptuty heh
Pozdro dla Babiego xD ...
... i też dla drzewa ¯\_ಠ_ಠ_/¯
Idziemy dalej ^_^ ...
... i w mrok xD
Choć tragedii nie było :)
I najwyższy punkt wycieczki: ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ
Zejście ...
... a na końcu, to już gonitwa za Łukaszem i do auta ;)
Szlak zero-chmielny - czyli taki inny xD
========
Śmiecha oczywiście brak, ale wrócą, tak samo jak nowy /ᐠ。ꞈ。ᐟ\. W piątek z Łukaszem zdezynfekowaliśmy wszystko po Majce, a w niedzielę wysprzątaliśmy prawie (jutro dokończymy) całe mieszkanie z Magdą => trzeba być przygotowany (myślę że do końca roku ogarniemy) na nową lokatorkę ;). Choć Majki pewno długo nie zapomnę ... bo to był kot, z grupy tych genialnych :-/.
Kategoria Góry
Chudów z nutką ryzyka ಠಿ_ಠ
-
DST
46.83km
-
Czas
02:23
-
VAVG
19.65km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 4 grudnia 2021 | dodano: 04.12.2021
Na początek podziękowanie dla wszystkich, którym to los kitku nie był obojętny (◍•ᴗ•◍)❤. Majka dalej ma się średnio (łapka w końcu się zasierści heh), ale poprawa jest wyraźnie zauważalna i dzisiejsza kroplówka była zbędna :). Juhu ୧(^ 〰 ^)୨
A co to genezy, to po raz kolejny byłem dobrym chłopakiem i dałem się Magdzie wyspać po nocnej zmianie :D. Rano jeszcze ogarnąłem piekarnię, paczkomat, sklep i śniadanie, i ruszyłem na rower chwilę po godzinie 11:30.
No było rześko, bez dwóch zdań. Wskaźnik temperatury również zatrzymał się na tej liczbie, a dodatkowo wiatr obniżył ją o trochę xD. Widziałem jednak na co się piszę, więc narzekać nie mogę 〜(꒪꒳꒪)〜 heh.
Trasy na najbardziej popularny zamek w okolicy nie muszę tłumaczyć, zależało mi jednak, żeby trochę pojeździć sobie po lesie bo przymrozki fajnie utwardziły grunt ʘ‿ʘ.
Błogo ...... było jednak do czasu:Gnoje zaś weszli do lasu, parkując oczywiście swoje puszki w nim pfff. Byli też kapitalnie zamaskowani ... w swoich moro. Mogłem (oczywiście w myślach) pogratulować inteligencji i wygrzebać w swoim archiwum zdjęcie pewnej wlepki:Dziękując jednak, że mnie przypadkiem nie postrzelili xD
Pozostała część trasy bez przygód ...
... i melduję się na celu ^_^
A wróciłem sobie przez Paniówki ...
... a tu, połączyłem się ze swoim śladem :] ...
... więc znów faceci w moro pfff
RODO => więc niewyraźni :P
I niewyraźna była też końcówka ...... ale jest zima. I nie ma upałów (◠‿◕). Dawać ten śnieg i mróz więc :P. To znaczy po tym, jak zrobię jeszcze dwa DPD :D
=====================
A na koniec przestroga => uważnym trzeba być xD ...
... no chyba że będą zajęci czymś innym
:DDDDDD
Kategoria Rower
Testy z kitku w tle
-
DST
35.88km
-
Czas
01:49
-
VAVG
19.75km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 2 grudnia 2021 | dodano: 02.12.2021
Po ostatnim DPD w środę, miałem ambitne plany na porobienie czegoś w weekend. A pogoda na to? ...
... chciałbyś ರ_ರ
Trudno, nadrobiliśmy z Magdą się choć kropkowe zaległości z Marzeną i Łukaszem...
... ale wciąż nie dawało nam spokoju zachowanie powitałki. Brak apetytu, zmiana karmy, coraz dłuższe sny czy brak chęci do życia i miziania można było (koty też mają depresję) tłumaczyć pogodą. W poniedziałek i wtorek ciągle pogodowo było daremnie, a kot ... był coraz bardziej odosobniony ತ_ತ. Wczoraj rano nawet nie przyszła się ze mnie przywitać, a jak Magda wróciła z nocnej zmiany, to podjęliśmy decyzję, że muszę się wcześniej zwolnić z pracy i jedziemy odwiedzić kotologa. Nie było co czekać do planowanego piątku!
Na minus temperatura => 40,2*C (koty powinny mieć ją w przedziale 38.5-39*C - się upewniłem), na plus brak płynu w jamie brzusznej (zaś ogolone kocie cycki na wierzchu xD), a co do reszty (weterynarz bał się o wirusa), to mieliśmy się dowiedzieć dopiero dziś popołudniu. Krew i mocz pobrany do badania, 3,44kg futra z podzespołem miaucząco-mruczącym dostało antybiotyk (plus witaminki), a do tego kroplówkę. No ale choć na chacie już zupełnie inaczej wyglądała, a do tego pierw wskoczyła Magdzie na kolana, a potem mi => tak, zwierzęta nie mają uczuć xD. Urwę coś następnemu/ej który/a tak powie!
Przydługawa ta geneza (zresztą jak cały wpis xD), ale dziś (tak jak pisałem) musieliśmy się ponownie pojawić (czynny do 17:00, a ja pracuję do 15:00) u weterynarza. Kij z tym dniem urlopu, kij z tym że finalnie pewnie zapłacimy (in minus) kwotę adekwatną do pewnego programu rządowego - kitku najważniejsze /ᐠ。ꞈ。ᐟ\.
==============
Rano wstałem, dwie godziny pokręciłem się po domu i stwierdziłem że stan kota polepszył się na tyle, że mogę choć gluta wykręcić. Zresztą Magda i tak była w domu jakby coś się działo.
Najważniejsze (oczywiście w kwestii rowerowej) było przetestowanie tylnego koła, które to mi się trochę popsuło xD. No całe szczęście fachowa (telefoniczna) porada od Diobła zadziałała i koszt naprawy wyniósł równe 0zł :P. Będzie więcej na (niedo)lotnika - bo Majka wczoraj do szafy nie doleciała xD. Do wersalki było zdecydowanie niżej xD
=============
Ruszyłem chwilę po godzinie 11:00 i pojechałem w sumie bez planu. Wiało paskudnie, temperatura (dosłownie na piątkę z plusem - OMG ale upał), ale najbardziej zdziwiło mnie "oświetlenie". To tak się da po jasnemu jeździć??? w(°o°)w.
Znajomymi mi terenami ...
... dojechałem do granicy Katowic i Rudy Śląskiej gdzie po raz kolejny ponarzekałem na debili którzy wymyślili te ograniczniki ...
... a następnie, postanowiłem trochę pokręcić się po owym mieście ościennym :]
Świętochłowice i Chorzów to tylko jedna fotka z prognozą pogody => chyba w najbliższym czasie musimy spodziewać się żółto-czarnego śniegu heh XDDDDD
Później już Katowice ...
... rzeźba komara? ¯\_(ツ)_/¯ ...
... i fotka ...
... która to zachęciła mnie do zobaczenia co słychać w centrum Katowic 。◕‿◕。
No ładnie, ale skoro to Katowice, to trzeba było też skontrolować plac budowy przyszłego stadionu GKS-u:
Cóż, na początek wycinka drzew - tak, to jako naród umiemy robić najlepiej heh.
Dla pocieszenia, nie było tego aż tak dużo
ᕙ( • ‿ • )ᕗKońcówka to jeszcze zobaczenie na żywo muralu który to wykonała Brynowska GieKSa w związku z 40-tą rocznicą pacyfikacji kopalni "Wujek" ...
... i przez Ligotę na Piotro ^_^.
Finalnie wyszło takie oto coś ...
... a w domu taki widok ಠಿ_ಠಿ
Na szybkości Majka do transportera (taaa, podczas jazdy biedactwo się obudziło) i rura do auta. Kroplówka, dwa zastrzyki i diagnoza: anemia krwi, która to osłabiła organizm i ... się przeziębiło xD. Dziesięć dni antybiotyk + steryd w tabletach, kolejna wizyta za tydzień (oby), ale co najbardziej cieszy? => kotek w końcu coś zaczyna jeść ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ I temperatura spadła do 39.6*C :)))))))
==========
Co do podsumowania miesięcznego, to mapki wklejał nie będę, bo prócz Poznania .... było tylko 5x DPD xD. Butnie trochę poniżej normy ...
... ale do celu już tyle, co nic :P
===========
Ogólnie to będzie (MUSI BYĆ) dobrze, damy radę ;)
Kategoria Rower