Szpiglasowy Wierch (2172m n.p.m.)
-
DST
25.02km
-
Kalorie 3683kcal
-
Aktywność Wędrówka
Piątek, 19 sierpnia 2016 | dodano: 23.08.2016

A dybry, dybry :) Kolejny raczej już ostatni w tym sezonie wyjazd w Tatery rozpoczął się jeszcze szybciej niż ostatnio. Tym razem ustawka z Janiolem o 4.00 (fajnie, zwłaszcza że przed 1.00 zasnąłem :D) i jazda na Zakopane. Bazę noclegową (którą po raz kolejny było pole namiotowe w okolicy doliny Strążyskiej) osiągamy po ok 3h jazdy następnie => meldunek, rozbicie domków i szybko na busik do Palenicy. Pogoda była taka jaką zobaczycie na fotorelacjach więc dobrze że misję pt: "Szpiglasy" robiliśmy w piątek bo szczerze nie wyobrażam sobie ile osób poszło tam w sobotę heh.
Organizacyjnie tragedii nie było i od 9.30 mogliśmy rozpocząć hmm atak szczytowy na Morskie Oko :D Opisu tej części szlaku nie będzie bo wiadomo - asfalt wśród bachorów, koni i pierdyliarda osób xD Z danych statystycznych mogę ino nadmienić że "rokoszowaliśmy" się tym odcinkiem tylko przed 1.30h, standardowo udało się urwać 50 minut z czasu przewidywanego przez znakarzy ;] No ale będąc już w pobliżu MOka a nie podejść pod schronisko to nie wypada :) Parę chwil na fotki, ćmiczka i po paru chwilach uciekamy na nasz właściwy żółty szlak. Ledwo opuściliśmy asfalt i zapada decyzja że czas na drugie śniadanie i jakiś chmiel :) Tutaj już w klimacie: miło, spokojnie, osób prawie wcale ... aż fajniej się patrzało na te tłumy na dole :P Co zrobić? nam wystarczyło około 5 minut żeby być w ciszy, no ale kto co lubi - jak chcesz być we wrzaskach to śmiało ciśnij się pod schronisko :D Wracając do naszego duetu to droga na przełęcz fajna, idealna wręcz na rozgrzewkę i oswojenie się z wyższymi górkami, baaaa na zejściu nawet kąsek łańcuchów był :D Jedyna ciekawa akcja to delikatne zgubienie szlaku - znaczy to był mój plan żeby jagód podjeść po cichu :) Przełęcz, szczyt, przełęcz i schodzimy na "Piątkę". Tu już praktycznie zero osób. Dość szybko, trochę monotonnie osiągamy schronisko gdzie przerwa :P Po relaksie - karmieniu ryb i kaczek lub na odwrót :) spokojna misja dół. Kaczki ogólnie mają tam przerąbane ... ryby im bułki podkradają :D Zielony szlak jaki jest każdy wie i właśnie nim dochodzimy do Wodogrzmotów Mickiewicza gdzie ponownie wpadamy w tłum z Morskiego Oka. Znów wyprzedzanie, Palenica i busik który zapełnił się w około minutę heh. W Zakopanym meldujemy się ze spokojną rezerwą czasową więc Krupówki, pizza (nie ryzykowaliśmy z jedzeniem niewiadomo czego żeby nie było atrakcji żołądkowych następnego dnia) i na nocleg na cytrynówkę :))
====================================
Satelita + trasa:

Palenica Białczańska (984m n.p.m.) - Wodogrzmoty Mickiewicza (1100m n.p.m.) - Schronisko PTTK nad Morskim Okiem (1410m n.p.m.) - Dolina za Mnichem (1788m n.p.m.) - Szpiglasowa Przełęcz (2110m n.p.m.) - Szpiglasowy Wierch (2172m n.p.m.) - Szpiglasowa Przełęcz (2110m n.p.m.) - Niżne Solnisko (1740m n.p.m.) - pod Kozim Wierchem (1710m n.p.m.) - Schronisko PTTK w Dolinie Pięciu Stawów Polskich (1672m n.p.m.) - Dolina Roztoki (1435m n.p.m.) - Wodogrzmoty Mickiewicza (1100m n.p.m.) - Palenica Białczańska (984m n.p.m.)
====================================
I FOTKI:
Poranek już dał jasny sygnał że dzień będzie ładny :)

Janusze i Grażyny na MOku

Oko w tle ... i szlak też w tle :P

Wracamy na właściwe tory :) po lewej Wrota Chałubińskiego a po prawej leniwie ujawnia się nasz cel ;]

Widok z przełęczy na szczyt ...

... i w kierunku Czarnego Stawy Polskiego oraz Świnicy

Coś ze szczytu :)

Mój kompan z widokiem na Nižné Smrečinské pleso

Mój but z widokiem na to samo :D

Kolejny widok tym razem z okolic szczytu na przełęcz ...

... i na drogę powrotną

Nie no telefon do żony być musi :D

Technicznie w dół :)

i trochę mniej technicznie heh

"Piątka" ... butem :P

Strumyk płynie z wolna ;)
PS: nikt nie wpadł :D

"Piątka" i relaks przy Przednim Stawie Polskim



Potem już tylko do Roztoki i w kierunku Palenicy :) a tam ...

... asfalt, tłumy ... aż plecak posmutniał :D

Dobry dzień to był :)
Bez pośpiechu (wg. mnie oczywiście => Janiol z bolącym udem może być innego zdania :D) super spędzony :)
Odliczając asfalt do MOka i powrót od Wodogrzmotów wyszło 16,7km po utwardzonych ścieżkach/chodnikach oraz 14,32 po terenie - jak na rozgrzewkę wystarczy :)
=================================================================
Nawiązując do zdjęcia "na dzień dobry" :P

Kategoria Góry
Dorotka + Pogoria III + T3S
-
DST
78.11km
-
Czas
03:55
-
VAVG
19.94km/h
-
VMAX
51.32km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 15 sierpnia 2016 | dodano: 16.08.2016
Niedziela ponownie pod znakiem roweru ;] Tym razem ustawka z Łukaszem który korygował plany przez baaaaardzo konkretnego kolegę :D Ustawka u mnie pod garażem o 14.00 i w sumie bez celu. Chciałem Siostrę jeszcze raz na Bieruń wyciągnąć, Łukasz proponował Dziećkowice lub Rogoźnik, ostatecznie jednak poparł misję Łysina :) Szkopuł w tym że ciocia Gosia wolała cukierka oblizać a nie tam o rowerze myśleć :D
Lekkim wytłumaczeniem była też wiadomo nie do końca wyleczona kontuzja. No nic stanęliśmy w punkcie wyjścia więc po niecałym kilometrze byliśmy zmuszeni zrobić postój :D Chwila rozmowy przy izo i doszliśmy do wniosku że dawno nas na Dorotce nie było :) I tak przez Tysiąclecie, Michałkowice, Maderę ... Czeladź :D osiągamy cel. Widoki miażdżyły system :) super widoczność więc robimy dłuższy postój po czym stwierdzamy że jak miała być woda to będzie. Nowy cel: Pogoria :) a żeby nie jechać standardowo to Łukasz odkrył drogę alternatywną przez super singla w "rynnie z drzew". Bardzo fajny zjazd :) szkoda ino że butem w kałuże wpadłem :D No nieważne i tak było warto :) Zbiornik osiągamy poprzez Łagiszę oraz Podłosie. Na "trójce" ponownie malutka przerwa i na nowy cel heh. Skoro było w planach wracanie przez Mysłowice i Giszowiec to
grzechem by było nie zahaczyć o T3C :) I
tak poprzez Dąbrowę Górniczą, Zagórze, Pekin, Klimontów i lekkie kręcenie po
mniej lub bardziej znanych zakątkach Sosnowca docieramy do Trójkąta Trzech Cesarzy.
Malutki Pitt Stop i kierujemy się już w stronę domów. A że droga pod górkę to
Łukasz ponownie kombinuje z trasą. Fajnie wyszło, nowe ścieżki poznane w
klimacie night biking heh. Po ciemku docieramy na Rybaczówkę gdzie jeszcze
chwilę rozmawiamy i rozjeżdżamy się każdy w swoją stronę :) Podziękował, stary dobry piknikowy wyjazd wyszedł :D
==========================
Długi weekend spożytkowany pozytywnie => 20km z buta, 17km po górach do tego 130km na rowerze. Git :)
========================================
Endo standardowo ucięło początek tj czas leci a kilometry stoją, mniejsza o to - od czego mam Painta :D

Fotki:
Ukochany Park Śląski i slalom gigant pomiędzy maruderami xD

Okolice Parku Rozkówka w Będzinie Grodźcu

Dorotka i widok na Beskidy z Babią Górą na czele :)

Kierunek - Pogoria

Wjazd do singla rynnowego

Będzin Łagisza

Pogoria III

Ostatki "widności" => Trójkąt Trzech Cesarzy na granicy Sosnowca i Mysłowic

========================================================================
Bywa :D

==========================
Długi weekend spożytkowany pozytywnie => 20km z buta, 17km po górach do tego 130km na rowerze. Git :)
========================================
Endo standardowo ucięło początek tj czas leci a kilometry stoją, mniejsza o to - od czego mam Painta :D

Fotki:
Ukochany Park Śląski i slalom gigant pomiędzy maruderami xD

Okolice Parku Rozkówka w Będzinie Grodźcu

Dorotka i widok na Beskidy z Babią Górą na czele :)

Kierunek - Pogoria

Wjazd do singla rynnowego

Będzin Łagisza

Pogoria III

Ostatki "widności" => Trójkąt Trzech Cesarzy na granicy Sosnowca i Mysłowic

========================================================================
Bywa :D

Kategoria Rower
Ponownie Opawskie
-
DST
17.40km
-
Kalorie 2080kcal
-
Aktywność Wędrówka
Niedziela, 14 sierpnia 2016 | dodano: 16.08.2016
A taki spontan wyszedł :-) W sobotę wieczorem telefon od Zientasa z pytaniem czy nie skusze się na szybki wyjazd koronny ;] Po cichu liczyłem na jakąś Ślężę (Masyw Ślęży) lub Wysoką w Pieninach ale Zientary postawiły na góry Opawskie i słynną już Kupę :-D Analiza na szybko i decyzja że w sumie co mi szkodzi, skoro tyłek spod domu zabiorą i pod niego odwiozą to można się skoczyć :-) Droga nawet, nawet zleciała i ok 12.00 meldujemy się w miejscowości Pokrzywna. Akurat z tej strony (miasta) jeszcze nie szedłem a moim kompanom było wszystko jedno :)
Ostatecznie udało się nam ogarnąć taką oto pętelkę ;]

Pokrzywna (346m n.p.m.) - Dolina Bystrego Potoku (355m n.p.m.) - dawna skocznia narciarska - Gwarkowa Perć (400m n.p.m.) - rezerwat przyrody Cicha Dolina - przełęcz Mokra (707m n.p.m.) - Górski Dom Turysty Pod Biskupią Kopą (765m n.p.m.) - Biskupska Kupa :P vel. Biskupia Kopa (891m n.p.m.) - Granica (867m n.p.m.) - przełącz pod Kopą (725m n.p.m.) - Srebrna Kopa (785m n.p.m.) - Złodziejska Droga (580m n.p.m.) - przełęcz pod Zamkową Górą (508m n.p.m.) - Zamkowa Góra (568m n.p.m.) - Szyndzielowa Kopa (533m n.p.m.) - rozdroże pod Szyndzielową Kopą (435m n.p.m.) - Pokrzywna łowisko (329m n.p.m.m.) - Pokrzywna (346m n.p.m.)
Pierw szlak zielony, potem chyba jak patrzę na mapy to odcinek "pożarówki" - bez szlaku a następnie dylemat czy idziemy na szczyt czy jednak odwiedzamy najpierw schronisko. Czarne chmury zdecydowały za nas i tak po ok 20 minutach meldujemy się w schronie :) Czasowo idealnie wyszło bo deszczyk złapał nas ok minuty od celu. Padało całe 5 minut heh ale co daszek to daszek :) Od schroniska do szczytu zostało już nam tylko parę kroków ... wśród tłumów :) Tam relaks wśród miliona osób, degustacja czeskich trunków, niedzielnego rosołku, sałatkosa z tomatosa i ogorkosa i misja dół. Ewelina z Barkiem jeszcze zaliczają wieże - ja się pchać nie chciałem, byłem tam niecałe 3 miesiące temu więc uznałem to za zbędna atrakcję :-) Na powrót wybrałem szlak czerwony gdyż po a) spodziewałem się mniejszej ilości osób na ścieżce a po b) skoro idziemy na pasmo koronne to trzeba zaliczyć też Srebrną Kopę która jest oficjalnie najwyższym szczytem po polskiej stronie. Nie pomyliłem się - starsze panie których była wuchta na szlaku wybierały najkrótsza opcję :) Jedyny dylemat który się pojawił to opcja zejścia spokojnym żółtym lub dalej ciągnąć czerwonym zaliczając jeszcze dwa mniejsze szczyty. Wygrała opcja szczytowa heh. Następnie kierujemy się ku wiosce gdzie omijamy Kinder-imprezę i niebieskim dociskamy do auta :-) Szkoda trochę grzybów (bo były plany zboczyć do lasu i posznupać) ale jak nie ma to nie ma ;/ Powrót do Kato już niestety bardziej monotonny na głodzie do tego więc decydujemy się na postój przed Gliwicami na kotleta i placki na których ... hmmm było więcej soli niż w kopalni w Wieliczce :-D
Wycieczka na plus, dobrze wykorzystana niedziela => widoki mega, pifko wypite i spory ubaw z ekipy ok 10 osób z flaszka Żubrówki :-D Na szczycie owa ekipa pokazała radość choćby Mont Blanc zdobyła :-D i mogę żałować że nie poczekałem jak się skończy akcja bo tekst czy tam ryk "chodźcie do zdjęcia" i odpowiedz jednego "yyyy a ma ktoś aparat?" bezbłędny :-D
========================
Fotki:
Kto to obliczał - pojęcia nie mam ;/ zawyżone masakrycznie xD

Uroczy początek wśród towarzyszącego nam Bystrego Potoku

Pierwsze widoki i .... "pitt stopy" :D

Pogoda się kaszani więc misja schronisko ;]


Ekipa:

WC z dość dobrym widokiem :D

Szczytek ;]
Zbieraj Zientas zbieraj ... puki możesz :D

Popas :)



I popit :D
Jak to pani określiła slabe pifo, slabe :D

4% faktico licho heheh

I widoczek od kompanów z wieży ;]

I jazda z górki ;]



Dobrze że choć parę drzew zostawili, było kaj szlak namalować ;)

Końcówka i do wozu :)


Teraz trzeba czekać za pogoda bo Tatry ponownie wołają :))
=============================
Olimpiada olimpiadą ale jak kobiety zrobią 10 000km w 1,5h to szacun :D

Ostatecznie udało się nam ogarnąć taką oto pętelkę ;]

Pokrzywna (346m n.p.m.) - Dolina Bystrego Potoku (355m n.p.m.) - dawna skocznia narciarska - Gwarkowa Perć (400m n.p.m.) - rezerwat przyrody Cicha Dolina - przełęcz Mokra (707m n.p.m.) - Górski Dom Turysty Pod Biskupią Kopą (765m n.p.m.) - Biskupska Kupa :P vel. Biskupia Kopa (891m n.p.m.) - Granica (867m n.p.m.) - przełącz pod Kopą (725m n.p.m.) - Srebrna Kopa (785m n.p.m.) - Złodziejska Droga (580m n.p.m.) - przełęcz pod Zamkową Górą (508m n.p.m.) - Zamkowa Góra (568m n.p.m.) - Szyndzielowa Kopa (533m n.p.m.) - rozdroże pod Szyndzielową Kopą (435m n.p.m.) - Pokrzywna łowisko (329m n.p.m.m.) - Pokrzywna (346m n.p.m.)
Pierw szlak zielony, potem chyba jak patrzę na mapy to odcinek "pożarówki" - bez szlaku a następnie dylemat czy idziemy na szczyt czy jednak odwiedzamy najpierw schronisko. Czarne chmury zdecydowały za nas i tak po ok 20 minutach meldujemy się w schronie :) Czasowo idealnie wyszło bo deszczyk złapał nas ok minuty od celu. Padało całe 5 minut heh ale co daszek to daszek :) Od schroniska do szczytu zostało już nam tylko parę kroków ... wśród tłumów :) Tam relaks wśród miliona osób, degustacja czeskich trunków, niedzielnego rosołku, sałatkosa z tomatosa i ogorkosa i misja dół. Ewelina z Barkiem jeszcze zaliczają wieże - ja się pchać nie chciałem, byłem tam niecałe 3 miesiące temu więc uznałem to za zbędna atrakcję :-) Na powrót wybrałem szlak czerwony gdyż po a) spodziewałem się mniejszej ilości osób na ścieżce a po b) skoro idziemy na pasmo koronne to trzeba zaliczyć też Srebrną Kopę która jest oficjalnie najwyższym szczytem po polskiej stronie. Nie pomyliłem się - starsze panie których była wuchta na szlaku wybierały najkrótsza opcję :) Jedyny dylemat który się pojawił to opcja zejścia spokojnym żółtym lub dalej ciągnąć czerwonym zaliczając jeszcze dwa mniejsze szczyty. Wygrała opcja szczytowa heh. Następnie kierujemy się ku wiosce gdzie omijamy Kinder-imprezę i niebieskim dociskamy do auta :-) Szkoda trochę grzybów (bo były plany zboczyć do lasu i posznupać) ale jak nie ma to nie ma ;/ Powrót do Kato już niestety bardziej monotonny na głodzie do tego więc decydujemy się na postój przed Gliwicami na kotleta i placki na których ... hmmm było więcej soli niż w kopalni w Wieliczce :-D
Wycieczka na plus, dobrze wykorzystana niedziela => widoki mega, pifko wypite i spory ubaw z ekipy ok 10 osób z flaszka Żubrówki :-D Na szczycie owa ekipa pokazała radość choćby Mont Blanc zdobyła :-D i mogę żałować że nie poczekałem jak się skończy akcja bo tekst czy tam ryk "chodźcie do zdjęcia" i odpowiedz jednego "yyyy a ma ktoś aparat?" bezbłędny :-D
========================
Fotki:
Kto to obliczał - pojęcia nie mam ;/ zawyżone masakrycznie xD

Uroczy początek wśród towarzyszącego nam Bystrego Potoku

Pierwsze widoki i .... "pitt stopy" :D

Pogoda się kaszani więc misja schronisko ;]


Ekipa:

WC z dość dobrym widokiem :D

Szczytek ;]
Zbieraj Zientas zbieraj ... puki możesz :D

Popas :)



I popit :D
Jak to pani określiła slabe pifo, slabe :D

4% faktico licho heheh

I widoczek od kompanów z wieży ;]

I jazda z górki ;]



Dobrze że choć parę drzew zostawili, było kaj szlak namalować ;)

Końcówka i do wozu :)


Teraz trzeba czekać za pogoda bo Tatry ponownie wołają :))
=============================
Olimpiada olimpiadą ale jak kobiety zrobią 10 000km w 1,5h to szacun :D

Kategoria Góry
Tychy
-
DST
54.62km
-
Czas
02:31
-
VAVG
21.70km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 13 sierpnia 2016 | dodano: 13.08.2016
Miał być w sumie Siewierz no ale jak się robi 19-kilometrowy spacer w piątek połączymy z misją kebab i strzałki u Zientasa to się wstaje 14.00 :P Tychy na gibko dla przyzwoitości heh ... jutro górki :)
Szlak:

=============================
I to co lubimy najbardziej czyli ...
Fotek z trasy xD
ul. Zaopusta .... => Wicyj znakuf winnnnnncyj xD 80 metrów 33 znaki JPierd ciekawe kto to będzie wykreślał .....

=========================
I na celu :)


i coś z powrotu ;]

Dobry to był wyjazd, pogoda dopisała choć i tak ...
... Rower ssie ;/ .. jak rany mam takiego lenia do kręcenia że masakra ... no ale do celu czyli 5000km zostało ino 1.55k więc trzeba pedałować heh
===================
Życie, Cóż zrobić :P

Kategoria Rower
Bystra Ławka - ok 2300m n.p.m. (Bystrá lávka)
-
DST
16.28km
-
Kalorie 2859kcal
-
Aktywność Wędrówka
Niedziela, 7 sierpnia 2016 | dodano: 10.08.2016
Nocka znowu zleciała w parę sekund, budzik na 6.15 i o 7.00 wyjeżdżamy na ostatni cel. Wróć ... leń znowu wygrał i wyjeżdżamy jednak o 8.55 :D Ale w sumie bez pośpiechu, na co gonić jak szlak ino lub aż na 15km // 7.30h? :) Śniadanko, herbatka, pakowanie, prysznic i na spokojnie o wyżej wspomnianej godzinie wyruszamy do miejscowości Štrbské Pleso gdzie po godzinie jazdy rozpoczynamy wycieczkę na Bystrą Ławkę.
===============
Na szlaku znowu wuchta wiary (w tym pani która dźwigała rowerek dzieciaka, po co? gdzie? nie wiem, nie wnikam :D) ale i tak chyba lepiej wybraliśmy :) Dlaczego? ponieważ początkowo szliśmy szlakiem który również prowadził na Rysy i wnioskując po ilości aut na parkingach duża ilość osób wybrała właśnie tą opcje xD => tzw. miłego czekania w kolejce na szczyt :D No ale wracając do naszego wyboru idzie się całkiem przyjemnie :) Polacy, Słowacy, Niemcy, Czesi .... Hindusi :D oraz dość duża ilość psów. Jestem w sumie ciekaw (i to nie tylko ja) jak ta ekipa chciała z tymi Haskimi wejść w wyższe partie bo Yorka kumam, do kieszeni i wio hehehe.
My natomiast idziemy sobie spokojnie przez Dolinę Młynicką następnie mijamy kapitalny Wodospad Skok (gdzie robimy małą pauzę) oraz poprzez Pleso nad Skokom docieramy do wyczekiwanej ekspozycji ;] Trzeba się również przyznać do delikatnego kryzysu na podejściu, cóż zrobić starość nie radość ;)) Na całe szczęście chwila przerwy wystarczyła i mogłem dalej ruszyć żeby po chwili zaliczyć ... następną przerwę ;/ Odpowiedzialni słowaccy rodzice postanowili dzieci na łańcuchy zabrać JP! po co do zoo czy do cyrku? ... na łańcuchy kurde. Ehhh o ile jeszcze synek w miarę ogarnął to Katerinka już miała mega źle i szlak się zakorkował w obie strony. Na całe szczęście po przejściu przez przełęcz, dało się "tę imprezę" ominąć tzw. boczkiem, boczkiem - niekoniecznie oficjalną ścieżką :) Dalszy powrót już bez niespodzianek, odwiedzamy Škutnastą polanę oraz Furkotską dolinę i do auta :) Dolna część z puszką w dłoni heh pierw spokojnie przez las potem szutrówka a ludzie i tak się paczą jak bym nie wiadomo co robił :D
===================
Powrót do Kato niestety makabra, wszystko zakorkowane więc uciekamy w boczne drogi ale i tak jedziemy od 17.30 do 23.30 ;/ zatrzymując się jeszcze po paliwo w okolicach Bukowiny Tatrzańskiej oraz dwa razy na jedzenie - pierw w Suchej Beskidzkiej potem w Oświęcimiu. McDonald w tym ostatnim mieście był raczej chybionym pomysłem heh pierdyliard osób z Krupówek chyba na kanapkę przyjechało :D no nic jakoś się dojechało i można podsumowując :)
- Wyjazd bardzo fajny, dzięki Łukasz ;]
- prawie 52km w trasie
- Obaj żyją
- Słowackie Tatry są o wiele prostsze niż Polskie, trochę kondycji i spokojnie wysokość 2300m n.p.m. się ogarnia
- Endo wariowało nieźle, Bystrą ławkę łączyłem chyba ze 11 odcinków a do coś dziwnie wysokości maksymalne łapie ;/
- Czechosłowacy są gadatliwi że jak rany :D
- Dobrze że nie poszliśmy na Giewont :DDD => https://www.youtube.com/watch?v=oktMfSj4tV4
Trasa i przekrój:


Skocznie FIS w Štrbskim Plesie

Wierzbówka kiprzyca - przyjemna roślinka, dawała klimat :)

Funfel na wycieczce :D

Wodospad Skok

Turystów trochę mniej :)
W tle prawdopodobnie Hruby vrch

Pogoda sprzyjała zdecydowanie, delikatny wiaterek ino pomagał :)


Capie pleso

Schody a w tle Furkotský štít

Wysoka, byłem :)

Katerinka z troskliwą mamusią xD

Żeby nie było że nic ze szczytu heh
W prawym dolnym rogu mamusia roku :)))

Vyšné Wahlenbergovo pleso

Na szczycie ciągle korek ...

... a my w dół => taki widok towarzyszył nam praktycznie do końca :)

Ciągle telewizory ;/

A tu już zadowolony gdyż w lesie można bezpiecznie otworzyć brofka :D

Widoczek

Jeziorko

I do domku :)

Za dwa tygodnie możliwa powtórka Tater - ino tym razem z Janiolem i Polska strona :)) Oby pogoda była nie gorsza niż na tym tripie ;]
=========================================

Kategoria Góry
Nosal - 1206m n.p.m.
-
DST
7.96km
-
Kalorie 1026kcal
-
Aktywność Wędrówka
Sobota, 6 sierpnia 2016 | dodano: 09.08.2016
I nastał kolejny poranek :) Piątek zakończyliśmy późno bo ok północy, poprzedni dzień 16h na nogach, do tego coś się wypiło :P i szczerze myślałem że pośpimy do południa :) Wyszło inaczej ale obydwoje wyspani więc można zaczynać kolejny dzień ;] No zaczynać to za mocne słowo gdyż zgodnie z prognozami padało i było ogólnie okropnie. Normalnie bym się zmartwił no ale na sobotę były zaplanowane ino dwie misje: Nosal który zawsze mi "uciekał" i grill z nowo poznaną parą ze Środy Wielkopolskiej ;]

Po regeneracyjnym poranku przy TV, internecie i coli z piwem ok 14.00 ruszamy na pierwszą próbę podejścia na szczyt. Nieudaną że dodam => leje, całe miasto stoi w korku a na Krupówkach ponoć pierdyliard osób xD No nic powrót na kwatery na ... cole z piwem :D W sumie znając nas to byśmy zrobili ten szlak no ale prognozy dość klarownie mówiły że od ok 17.00 poprawi się pogoda więc po co moknąć? :) Wróciliśmy do bazy i ... z miejsca bachor na korytarzu zaczął dawać po uszach, JPierd ... dzieciak wyje gorzej niż syreny podczas Dnia Niepodległości a tatuś se spokojnie spaceruje po placu tudzież grzebie przy aucie, mamuśka natomiast na łóżeczku leży i książkę czyta a za gówniarzem biega starsza pani właścicielka i pociesza ... Ehhh a z resztą co ja się będę rozpisywał, nie znam się - może na tym to polega urlop z dzieckiem :D Opieka wliczona w cenę ehehehe :)
Na nasze szczęście prognoza się sprawdziła :) Padać przestało, mgła zaczęła opadać i dopięliśmy swego ;] Auto (po pierwszej nieudanej próbie ataku na Biedronkę :D) zostawione w okolicach Jaszczurówki w dzielnicy Bystre i jazda. Początek już oszczędny gdyż kasa do lasu była zamknięta heh. Szlak minął nawet nie wiem kiedy (aż jedna osoba spotkana) i meldujemy się na Nosalu => końcówka wejścia i zejście nawet strome o dziwo. Na szczycie chwila na zdjęcia (dwie osoby prócz nas na górze) i w dół :) Nawet było co oglądać bo i Zakopane ładnie się otwarło i kąsek Tatr :) Dobry to był plan żeby taki przerywnik pomiędzy Słowacjami se zrobić ;] Na powrocie spotykamy jeszcze cztery osoby - w tym jednego marudę który wchodząc na Nosal stwierdza że ostatni raz w Tatry idzie hehe. Zejście w nawet niezłym tempie, kąsek asfaltu, Biedra i na relax przy grillu :) Delikatnie mówiąc za dużo żarcia kupiliśmy :D Najedzony że ani pakować mi się nie chciało ale ogarniać prysznica, jutro wstawanie o 6.00 i ogarnie się wszystko :D Taaaaaaaaa na bank ...
===================================
Trasa:


Baza wypadowa :)

Próba pierwsza ...


... i druga :) Tym razem już udana




I szczytek ;]



Przeżyli :DDD

Kiełby i Burgery już poszły :P

===============================
Śmiecha nie będzie, śmiecha Zakopane zafundowało sobie samo :D


Po regeneracyjnym poranku przy TV, internecie i coli z piwem ok 14.00 ruszamy na pierwszą próbę podejścia na szczyt. Nieudaną że dodam => leje, całe miasto stoi w korku a na Krupówkach ponoć pierdyliard osób xD No nic powrót na kwatery na ... cole z piwem :D W sumie znając nas to byśmy zrobili ten szlak no ale prognozy dość klarownie mówiły że od ok 17.00 poprawi się pogoda więc po co moknąć? :) Wróciliśmy do bazy i ... z miejsca bachor na korytarzu zaczął dawać po uszach, JPierd ... dzieciak wyje gorzej niż syreny podczas Dnia Niepodległości a tatuś se spokojnie spaceruje po placu tudzież grzebie przy aucie, mamuśka natomiast na łóżeczku leży i książkę czyta a za gówniarzem biega starsza pani właścicielka i pociesza ... Ehhh a z resztą co ja się będę rozpisywał, nie znam się - może na tym to polega urlop z dzieckiem :D Opieka wliczona w cenę ehehehe :)
Na nasze szczęście prognoza się sprawdziła :) Padać przestało, mgła zaczęła opadać i dopięliśmy swego ;] Auto (po pierwszej nieudanej próbie ataku na Biedronkę :D) zostawione w okolicach Jaszczurówki w dzielnicy Bystre i jazda. Początek już oszczędny gdyż kasa do lasu była zamknięta heh. Szlak minął nawet nie wiem kiedy (aż jedna osoba spotkana) i meldujemy się na Nosalu => końcówka wejścia i zejście nawet strome o dziwo. Na szczycie chwila na zdjęcia (dwie osoby prócz nas na górze) i w dół :) Nawet było co oglądać bo i Zakopane ładnie się otwarło i kąsek Tatr :) Dobry to był plan żeby taki przerywnik pomiędzy Słowacjami se zrobić ;] Na powrocie spotykamy jeszcze cztery osoby - w tym jednego marudę który wchodząc na Nosal stwierdza że ostatni raz w Tatry idzie hehe.
Trasa:



Próba pierwsza ...


... i druga :) Tym razem już udana




I szczytek ;]



Przeżyli :DDD

Kiełby i Burgery już poszły :P

===============================
Śmiecha nie będzie, śmiecha Zakopane zafundowało sobie samo :D

Kategoria Góry
Czerwona Ławka - 2352m n.p.m. (Priečne sedlo)
-
DST
27.70km
-
Kalorie 4781kcal
-
Aktywność Wędrówka
Piątek, 5 sierpnia 2016 | dodano: 09.08.2016

No cześć :)
BeeSy górskie to ten gorszy typ wycieczek do opowiadania i zdania relacji ale standardowo spróbuję nie zanudzić zdjęciami i innymi pierdołami heh.
Genezy wyjazdu nawet nie ma, ot tak wpadła myśl żeby pohasać sobie po Taternikach - pacz w górę :) Planowanie również zajęło ok 3 minut gdyż dokładnie wiedzieliśmy co chcemy i do obmyślenia zostały ino szlaki w tym trasa na niedziele (na mojej głowie) oraz dojazd i spanie co już było zadaniem Łukasza. Urlop klepnięty, w czwartek ogarnianie sklepu, prowiantu, pakowania itp i ok godziny 5.00 rano ruszamy z Brynowa w stronę Słowacji. Zahaczamy jeszcze o Bierde w Nowym Targu i w towarzystwie zbliżających się uroczych widoków Tatr kąpiących (jp jaki romantyk tekst :D) się w słońcu docieramy po ok 4 godzinach do parkingu ... za 3 ojro :) Taniocha ponieważ przeważnie postój kosztuje 5,50 :]
=======================
Początek naszej wyprawy zaczyna się w Starym Smokowcu. Jest to niewielkie i urokliwe miasteczko wchodzące w skład miasta Wysokie Tatry które jak wywnioskowaliśmy ... nie posiada mieszkańców :D Same hotele, knajpy (w tym taka z kuchnia polską - specjalność yyy pizza xD) i sklepy sportowe :D Chwilka przez miasto i wyruszamy na pierwszy cel :)
"Szlak na Czerwoną Ławkę jest jednym z najtrudniejszych po słowackiej stronie Tatr. Czeka na nas duża ekspozycja, długie łańcuchy oraz wąska ścieżka zawieszona nad przepaścią"
Opis brzmiał godnie trzeba go zweryfikować :)
Po ok kilometrze asfaltu wchodzimy na ścieżkę która ... okazała się nie tą co planowaliśmy :D Chwila na dyskusję czy się wracamy czy już idziemy nią? => dylemat był prostszy gdyż ta wersja również prowadziła nas na Hrebienoka. W sumie ino ok 1,5km nadrabiamy a przynajmniej nie będziemy dublować odcinka :) Ok zmiana planu zamiast zielonego uderzamy na niebieski + czerwony ;] Ludzi na szlaku sporo do tego na górnej stacji kolejki impreza dla dzieci więc ino ćmiczek i walczymy dalej. Mijamy wodospady, strumyczki, schroniska (chyba ze siedem było na ścieżce naszej), odcinki leśne aż w końcu docieramy do doliny z widokiem na wysokie górki :) Idzie się przyjemnie, słonko świeci, rozmowy o "dupie marynie" i tak w sumie aż do początku podejścia do chaty Téryho (2015m n.p.m.) gdzie już zaczyna się wspinanie. Po osiągnięciu schroniska chwila oddechu i rozpoczynamy "zabawę" :) Podejście pod przełęcz miody, duża ekspozycja - fajnie yyy technicznie bym rzekł :D
Ławka zdobyta ok godziny 13.00 i można schodzić ... a nawet trzeba gdyż na szczycie może ze 2m2 a piątka Słowaków se sesje foci z kijka do selfi pykała xD A szkoda bo przełęczy roztacza się fajna panorama na m.in Dolinę Zimnej Wody, Łomnicę, Durny Szczyt oraz na Dolinę Staroleśną i otaczające ją szczyty, m.in. Sławkowski Szczyt ( 2452m n.p.m. => kolejny mój cel z Łukaszem), Małą Wysoką, Gerlach, Jaworowy Szczyt i wuchte innych :) Zejście już w miarę lajtowe, początek może trochę trudniejszy bo klamry ale spokojnie. Największym (o ile to można tak nazwać) zagrożeniem były luźne kamyczki pod butami, można było ujechać. Droga w dół na całe szczęście mniej uczęszczana, ludzie się trafiali ale to przecież normalne :) Po ok półtorej godzinie docieramy do kolejnego punktu czyli Zbojníckiej chata gdzie olewam piwo za 3 ojro i racze się Żubrem za 3 złote :P - Łukasz stwierdził że już płasko będzie więc idziemy :) I tak z piwem w ręku ... pokonuje kolejne delikatne łańcuchy i stromizny na niebieskim szlaku :D Całe szczęście niegroźne i bezpieczne, tyłek se można było ewentualnie strzaskać - pozdro Kuzyn :D
Przed wyjazdem czytałem co nieco i byłem raczej przygotowany mentalnie na ten szlak, miał być nudny i monotonny no to był heh. Na rozdrożu (Rázcestie pod Húpačkami) ponownie stwierdzamy że nie dublujemy odcinka i schodzimy oglądać wodospady. No to był strzał w 10tkę, pięknie => niebieski szlak na końcu się uratował ;] Później zielony do Bilikovej chaty, Hrebienok i wzdłuż kolejki do auta :) Bezpieczni na dole, zadowoleni, zmęczeni rozpoczynamy ok 40 minutową drogę do noclegu w miejscowości Brzegi. Jutro był spokojny dzień w planach, poranek bez auta więc udało się nawet coś delikatnie mocniejszego wypić ;)
Coś w ten deseń :D

Do rzeczy => trasy + fotki ;]


Widok na Tatery z Nowego Targu

Stary Smokovec

Początek szlaku w miejscu gdzie przegoniliśmy ze 3 wycieczki

Hmmm nie nasze klimaty :D

Zaczynamy podejście na 2015m n.p.m. - pogoda idealna :)
Po prawej Siroka Veza (2461m n.p.m.)a po środku nasz cel :)
Schron już głęboko w dole ...

... więc zaczynamy zabawę :)
PS: nie tylko my mieliśmy taki plan na piątek :D ale o dziwo nic się nie korkowało :)



Zejście na spokojnie, zdjęcia oczywiście standardowo wypłaszczają ale co zrobić :)


Łukasza na fotografowanie dzieł obcych wzięło :D
w tle: Vychodna Vysoka, Bradavica oraz grań Slavkovskiej

Zbojnicka chata XXI wieku :D

Koźiceł?

I pozostałe fotki na powrocie ;]



=====================
PS: Fajna sprawa: na Słowacki podczas imprez (lub na stałe no nieważne) stoją automaty za free z kremem do opalania :) Reklama dźwignią handlu :)
=Z bazy:
- Widzisz gdzieś kontakt?
- no, nad drzwiami
- aha :D

Relax, na pokoju i spokojnie czekamy na kolejne dni :)))
=======================================================
Na koniec tak dla przypomnienia ;]

Kategoria Góry
#10, #11 DPD
-
DST
49.48km
-
Czas
02:20
-
VAVG
21.21km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 3 sierpnia 2016 | dodano: 03.08.2016
Nic ciekawego => 2x do pracy i nazot bez urozmaiceń. Wtorek w towarzystwie, środa singlem ;]
Teraz czas na górki wysokie :))
Jak za starych dobrych czasów :D
-
DST
47.96km
-
Czas
02:36
-
VAVG
18.45km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 31 lipca 2016 | dodano: 01.08.2016
Czyli rodzeństwo jedzie na Łysine cycki smażyć :P Wybór trasy w popołudniowym sobotnim słonku był oczywisty .... no był :D choć pogoda jednak nas nie rozpieściła ;/
Wyjazd opóźniony o chwilę rozmowy z Alanem i ok 12.30 startujemy z Ochojca w palącym słońcu w stronę Bierunia ;] Droga przez Murcki i Zamoście leeeeniwie mega ale w sumie taki był zamysł ;) Mijamy odpust, zahaczamy o Żabkę, okolice fabryki Fiata (już zaczynało być średnio) i w sumie bez wysiłku osiągamy cel czyli jezioro Łysina :) Wjeżdżamy na plaże a tam ewakuacja xD Noooo ejjj przecież pitnie bokiem .... yyy cóż ... nie pitło :D Drzewko jednakże dało radę (osłonę) i o suchości po ok godzinie wracamy na ścieżkę powrotną :) Do Zamościa i słynnego mostku względnie potem następuje tzw kap kap i leję ;/ Mądry człowiek po szkodzie ale takiej ilości błędów na odcinku ok 300m nie miałem chyba nigdy xD
Trasa pi-razy-oko => Endo lub fon zaś wariują xD

Odpust i mało ogarnięta wiara ehh chyba dla zasady trzeba jakiegoś bajtla przejechać bo rodzice na takich imprezach mają "eldorado" ;/

Fiat i jakaś "nieciekawość"

Ewakuacja :D

Uprzedzając pytanie: synek w tle nie umarł, ruszał się :D

Wiało trochę a kręcić trza było ;))

Brak zdjęć z powrotu => sorki :P
========================================
Śmiecha?;>
Wcale a wcale nie cynicznie :P

=========================================
PS: zawsze mogliśmy pojechać do Zabrza .... :D

Wyjazd opóźniony o chwilę rozmowy z Alanem i ok 12.30 startujemy z Ochojca w palącym słońcu w stronę Bierunia ;] Droga przez Murcki i Zamoście leeeeniwie mega ale w sumie taki był zamysł ;) Mijamy odpust, zahaczamy o Żabkę, okolice fabryki Fiata (już zaczynało być średnio) i w sumie bez wysiłku osiągamy cel czyli jezioro Łysina :) Wjeżdżamy na plaże a tam ewakuacja xD Noooo ejjj przecież pitnie bokiem .... yyy cóż ... nie pitło :D Drzewko jednakże dało radę (osłonę) i o suchości po ok godzinie wracamy na ścieżkę powrotną :) Do Zamościa i słynnego mostku względnie potem następuje tzw kap kap i leję ;/ Mądry człowiek po szkodzie ale takiej ilości błędów na odcinku ok 300m nie miałem chyba nigdy xD
- Pierwszy błąd => trzeba było wjechać pod mostek przy S1
- Drugi => telefon się ma przy tyłku a nie daje siostrze do przechowania :D
- Trzeci => jedz przodem a nie kombinuj :D
Trasa pi-razy-oko => Endo lub fon zaś wariują xD

Odpust i mało ogarnięta wiara ehh chyba dla zasady trzeba jakiegoś bajtla przejechać bo rodzice na takich imprezach mają "eldorado" ;/

Fiat i jakaś "nieciekawość"

Ewakuacja :D

Uprzedzając pytanie: synek w tle nie umarł, ruszał się :D

Wiało trochę a kręcić trza było ;))

Brak zdjęć z powrotu => sorki :P
========================================
Śmiecha?;>
Wcale a wcale nie cynicznie :P

=========================================
PS: zawsze mogliśmy pojechać do Zabrza .... :D

Kategoria Rower
Wesołe (+) Piotrowice
-
DST
43.25km
-
Czas
02:10
-
VAVG
19.96km/h
-
VMAX
44.25km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 30 lipca 2016 | dodano: 31.07.2016
Sześć :)
Na start ostrzegę: BeeSy mogą przez jakiś czas być niepełnosprytne => zmiana systemu na Windows 10 i hmm dziwnie jakoś ;]
No ale do rzeczy po a): Kęsy graty potomka, przy nadmiarze obowiązków przeczytasz to pewnie za parę miesięcy no ale żeby nie było :P ....wysłał bym esa z gratulacjami ale ......... heh, wszystko się w "śmiechu" wyjaśni :D
==========================================================
Co do pedalenia :) Piątek na gibko sprawy babuszkowe, sobota odstresowanie po galerii z koleżankami yyy choć w sumie nie, nie zabiły mnie choć blisko było więc nie ma źle :D Na relaks został wybrany cel Wesoła na klachy do Łukasza :) Odbiór izotoników, omówienie spraw górsko - rowerowych następnie powrót przez pitt stop Giszowiec ;] Łukasz przynajmniej pocieszył :D nie tylko mi się po morzu nie chce :D Dziś lajt na Łysine ... może Gocha mi nie ucieknie i dojadę jakoś :D
===========================
Piątek:

Sobota:

Staw Wesoła => coś się zbierało i ...

... nawet pokropiło heh
"co za pogoda pada słońce i świeci deszcz" xD - cyt. G. Nawara vel: Rumun

Powrót przez taką sytuacje heh
Jakoś już to wrażenia na mnie nie robi :D

=======================================
Śmiecha nie będzie dziś :D Dodam ino najbardziej epicki ever sposób wymiany telefonu :D Fakt ja moje lub gubiłem lub zalewałem lub mi ukradli lub nie wiem ale Kęsy zniszczył system :D
- Kęsy pociąg
- Hmmm no pociąg
- Pitaj z torów
- Chwila, no oki ..... kurna dzie mój telefon?????????
- yyy został na szynie? ...
- Jpierd
Kęsego Sony 0-1 Pociąg z węglem :D
dobrze że to w sumie nie była Nokia 3310 bo katastrofa kolejowa murowana :D
PS: nie .... nie próbował wyłączyć i włączyć heh
Na start ostrzegę: BeeSy mogą przez jakiś czas być niepełnosprytne => zmiana systemu na Windows 10 i hmm dziwnie jakoś ;]
No ale do rzeczy po a): Kęsy graty potomka, przy nadmiarze obowiązków przeczytasz to pewnie za parę miesięcy no ale żeby nie było :P ....wysłał bym esa z gratulacjami ale ......... heh, wszystko się w "śmiechu" wyjaśni :D
==========================================================
Co do pedalenia :) Piątek na gibko sprawy babuszkowe, sobota odstresowanie po galerii z koleżankami yyy choć w sumie nie, nie zabiły mnie choć blisko było więc nie ma źle :D Na relaks został wybrany cel Wesoła na klachy do Łukasza :) Odbiór izotoników, omówienie spraw górsko - rowerowych następnie powrót przez pitt stop Giszowiec ;] Łukasz przynajmniej pocieszył :D nie tylko mi się po morzu nie chce :D Dziś lajt na Łysine ... może Gocha mi nie ucieknie i dojadę jakoś :D
===========================
Piątek:

Sobota:

Staw Wesoła => coś się zbierało i ...

... nawet pokropiło heh
"co za pogoda pada słońce i świeci deszcz" xD - cyt. G. Nawara vel: Rumun

Powrót przez taką sytuacje heh
Jakoś już to wrażenia na mnie nie robi :D

=======================================
Śmiecha nie będzie dziś :D Dodam ino najbardziej epicki ever sposób wymiany telefonu :D Fakt ja moje lub gubiłem lub zalewałem lub mi ukradli lub nie wiem ale Kęsy zniszczył system :D
- Kęsy pociąg
- Hmmm no pociąg
- Pitaj z torów
- Chwila, no oki ..... kurna dzie mój telefon?????????
- yyy został na szynie? ...
- Jpierd
Kęsego Sony 0-1 Pociąg z węglem :D
dobrze że to w sumie nie była Nokia 3310 bo katastrofa kolejowa murowana :D
PS: nie .... nie próbował wyłączyć i włączyć heh
Kategoria Rower



