Lapec prowadzi tutaj blog rowerowy

Rowerowo-górski blog cyniczno-ironiczny ;]

Wpisy archiwalne w kategorii

Rower

Dystans całkowity:44199.99 km (w terenie 886.24 km; 2.01%)
Czas w ruchu:2152:24
Średnia prędkość:20.38 km/h
Maksymalna prędkość:68.44 km/h
Suma kalorii:22255 kcal
Liczba aktywności:976
Średnio na aktywność:45.29 km i 2h 14m
Więcej statystyk

DPD 26/2024

  • DST 29.12km
  • Czas 01:31
  • VAVG 19.20km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 13 sierpnia 2024 | dodano: 13.08.2024


Po górach nawet spoko w bliższej ziemi części ciała ;]. Dla rozruchu jeszcze przedreptaliśmy w niedzielę z Magdą 9,5km po lasach w okolicach katowickich Akademików 〜⁠(⁠꒪⁠꒳⁠꒪⁠)⁠〜. Wczoraj już mniej fajnie, bo trzeba było ruszyć (pociągiem oczywiście) do pracy. A po niej nieudana(?) niestety misja ratunkowa przy Ślepiotce ತ⁠_⁠ʖ⁠ತ 

Przegrzebałem większość znanych mi stronek z zaginionymi zwierzakami ale nikt nie zgłaszał że poszukuje w okolicy wystraszonego kitku. Oby nic mu się nie stało!! Do domu zabrać go nie mogłem - Pchła też wykonała swoje obliczenia z założeniem, że nie stać nas na drugiego kota oczywiście :)


=================== 
Na jednego oczywiście tak, to trzeba było go rano nakarmić ... 

... i zamiast transportu samochodowego czy kolejowego wybrać ten rowerowy ;)) 

Już z samego rana dostałem info że jest yyy rześko. To długie dresy na nogi, opaska (:D) na uszy i rura ponownie przez Velostradę ;]. Tym razem byłem mądrzejszy aniżeli ostatnio i wygrzebałem bryle przeciwsłoneczne :P 

(BTW: jedzie do roboty i jeszcze się cieszy heh. Później było gorzej xD) 


Okulary się zdecydowanie przydały (⁠@⁠_⁠@⁠) 


A ja dziś przekręciłem velo aż do końca ... 

... i odwrotnym klasykiem (przez Nikisz) do Szopienic ;] 


BTW: XDDDDDDD 

Dobrze że to chyba na budowę a nie na przykład dla kierowcy :D 

Męczący dzionek. Na całe szczęście rower grzecznie czekał przy oknie mego biura na użycie. To oczywiście skorzystałem ;)). Powrót praktycznie swoimi śladami bo mój kierownik (wychowany na Giszowcu) był ciekaw jak teraz wygląda staw (bez błędu) Małgorzaty. Kiedyś tam był ponoć ośrodek wypoczynkowy od kopalni z plażą, placem zabaw dla dzieci i całą infrastrukturą. Teraz jest ... lepiej :D 




Dwie wariacje powrotne to próba nowego skrótu (wjechałem w ogródki działkowe heh - nie polecam) i przejazd przez okolicę galerii Libero ¯⁠\⁠_⁠(⁠ツ⁠)⁠_⁠/⁠¯ 

To jeszcze warunki pogodowe ... 


... i wandalizm wojowników Facebooka :D 


Jutro się okaże czym pojadę (no chyba że Morfeusz wygra :P), a w piątek ... DPD nie będzie :P. Za bardzo człowieka nosi żeby nie skorzystać z długiego weekendu :PPP 

=================== 

Dobrze że w gipsie nie jeżdżę :DDDD 


Kategoria Rower

DPD 25/2024

  • DST 29.90km
  • Czas 01:39
  • VAVG 18.12km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 6 sierpnia 2024 | dodano: 06.08.2024


Cześć wam!! :) 

:PPPPPPPPPPP 

W sumie to zaczęło się. W zeszły piątek debiutancki teren służbowy, jutro kolejny. Kolanko (choć ciągle pewnie działające na jakieś 75-80%) kula się dość płynnie, ale trzeba je wyćwiczyć ಠ⁠‿⁠ಠ. W niedziele z Gochą (i powitałką oczywiście) udało się nawet wydreptać prawie 10km ᕙ⁠ ⁠(⁠°⁠ ⁠~⁠ ⁠°⁠ ⁠~⁠) w takich oto klimatach ;] 



A na końcu zlało nas deszczem => bywa :P

Dziś motywację na jazdę DPD miałem silną i konkretną. Bilet miesięczny mi się skończył xD. W pracy załatwiłem sobie "dofinansowanie" ... 

... ale dojechać do niej trzeba było. Opcje oczywiście trzy - pociąg i 8zł za bilet (jak się okazało "mój zug" miał 25 minut spóźnienia i bym nie zdążył na 07:00 xD), auto i ?zł (nie wiem ile paliwa by poszło) i rower. Szkodnik był zdecydowanie najtańszy i najbardziej ekologiczny :)

=========== 
Ponad trzy miesiące bez takowego dojazdu do roboty i od razu ... trochę zmarzłem xD. Poranne +13°C (na D3S pewnie mniej) dało trochę po rękach. Nogi cieplutkie bo dres wygrzebałem z szafy :P. Opaska na uszy się również przydała ;))))) 

Trasa oczywiście klasyczna (ale już troszkę zapomniana) to korzystałem ze słonka ;]
Zadole, Ligota, ul. Kłodnicka, Brynowska ... 

... i sobie zjechałem na chwilkę na Velostradę na pociągi ;] 

W sumie to mogłem ją przejechać do końca bo dziś z wiadomych powodów ruszyłem troszkę wcześniej ◉⁠‿⁠◉. W nocy jednak padało, to nie chciałem się uwalić na Giszowcu. 

Odbiłem na D3S (pozostałości po OFF Festiwalu obecne) ... 

... Zawodzie i skoro był czas, to jeszcze przez Burowiec :) 


Plan na trasę powrotną ... 

... zaproponował mi Kierownik, który tydzień temu gadał że jakąś DDR-kę chyba kombinują na ulicy Porcelanowej. Sprawdzić to trzeba było => to przez Upadowy ;] 

Chyba faktycznie będzie, ale po co? ¯⁠\⁠_⁠(⁠ツ⁠)⁠_⁠/⁠¯ 

Reszta to praktycznie dubel poranny ale już z długimi spodniami w plecaku ^_^ 

Podziękowania za wyłączone latarnię xD. Bez nich by było ciężko :D 


Na koniec ino moje miejsce nad Ślepiotką i koniki ... 



... o te 〜⁠(⁠꒪⁠꒳⁠꒪⁠)⁠〜 

========================= 
Co do podsumowania lipca to rowerowo miało wyjść równe zero. Udało się zrobić 92,5 km ;]. Dobre i tyle :))) 


Butnie też było ćwiczone ^_^ :PP 


================= 
Jutro tak jak pisałem teren służbowy + trochę załatwiania więc pewnie w czwartek pociągiem do roboty. Nie ma się co przemęczać (znaczy nogi nie forsować) a do tego grają siatkarze ᕙ⁠ ⁠(⁠°⁠ ⁠~⁠ ⁠°⁠ ⁠~⁠) 

To do następnego :P 


Kategoria Rower

Velostrada katowicka x2

  • DST 34.31km
  • Czas 01:51
  • VAVG 18.55km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 30 lipca 2024 | dodano: 30.07.2024


Co taka zdziwiona? /⁠ᐠ⁠。⁠ꞈ⁠。⁠ᐟ⁠\ :P 

Po piątkowym Chudowie sobota była zaplanowana na regenerację. Do tego były dwa mecze do zobaczenia w towarzystwie ʘ⁠‿⁠ʘ. Wygrała i GieKSa i siatkarze więc fajnie. Drugiego meczu jednak nie zobaczyłem do końca bo morelówka zaczęła wchodzić za mocno, a trzeba było wrócić na Piotrowice heh. Niedziela na leczenie, kręcenie na poniedziałek (⁠ʘ⁠ᴗ⁠ʘ⁠✿⁠). Miałem wolne (dziś zresztą też) ale już nie na rewir ino odbiórka urlopu okolicznościowego. Skorzystałem, tam samo jak skorzystała moja Kuzynka spod Pobiedzisk która to była na szybkim urlopie z mężem u swojego teścia w Zabrzu heh. Odwiedziny chwilę po godzinie 12:00 przesunęły wyjazd rowerowy na dzisiaj. Jakiś chmiel trzeba było rodzinnie ogarnąć ;))) 

Poranek, chwila rozmowy z Magdą i rurrrra ... do wyra :P 

Ruszyć się i rozruszać kolano jednak musiałem to wyjazd po obiedzie (⁠◍⁠•⁠ᴗ⁠•⁠◍⁠). Cel? Podobno w stu procentach przejezdna nowa velostrada katowicka. Info od szefa to pewnie ... pewniak :) 

Na początek przypomniałem sobie jak to pierdyliad lat temu robiłem DPD, a potem na ścieżkę <⁠(⁠ ̄⁠︶⁠ ̄⁠)⁠> 


Tutaj wróciłem się na klasyczne D3S bo zauważyłem jakieś maszyny drogowe ಠಿ⁠_⁠ಠ 

"Dwójki" nie robiłem (xDDDDDDDD) ... 

... ale przez Nowy Nikisz i Nikisz klasyczny wylądowałem (przez okolice stawu Małgorzata) na początku (czy tam końcu) Velo. No dzieje się jeszcze ... 

... ale i ludzie szli z psami, trójka rowerzystów też mnie ominęła to stwierdziłem że też jadę :P 



A skoro kolano się zginało ... 

... to przez drewutnie i okolice kopalni Staszic na drugą rundkę ಠ⁠‿⁠ಠ 

No tak => 


=> nie było jezdni ino chodnik i ścieżka to czym pojechał? :D 

Ogólnie to ta nowa DDR-ka średnia ... 

... no ale mam kolejną opcję dojazdową do/z pracy ʘ⁠‿⁠ʘ. Trzeba gonić te zaległości bo trzy miesiące straciłem =⁠_⁠=

No i niestety, tuż koło Libero czułem już dyskomfort mięśniowy to jazda najszybsza drogą do ... miśmidorków :P 


Nasze też rosną :PP 

Jeszcze trasa ... 

... i tragedia :D 


No to do następnego? (⁠◠⁠‿⁠・⁠)⁠—⁠☆. Lewa noga ciągle mało sprytna ale się nie poddam ᕦ⁠(⁠ò⁠_⁠ó⁠ˇ⁠)⁠ᕤ 


Kategoria Rower

Piknikowo - chudowska próba kolana - chyba udana ;)

  • DST 41.26km
  • Czas 02:29
  • VAVG 16.61km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 26 lipca 2024 | dodano: 27.07.2024


Przyczajony tygrys - ukryty smok :D 

Geneza: podczas ostatnich odwiedzin u ulubionych znajomych na Brynowie wyszło że w czwartek robimy Chudów (⁠ʘ⁠ᴗ⁠ʘ⁠✿⁠). Znaczy próbujemy zrobić Chudów, bo kilometrów po L4 było aż (jak dla mnie) za dużo => czyli ponad czterdzieści (⁠゜⁠o⁠゜⁠; 

heh :P 

Na plus że wyszło - super! Do dubletu czyli ja i Łukasz dołączyli Agnieszka i Diobeł - mega super!! Wyjazd przełożony jednak został na piątek bo Urząd Masta w Katowicach mega szybko uporał się z wydaniem nowego dowodu osobistego do Magdy i trzeba było podjechać - no też super ᕙ⁠ ⁠(⁠°⁠ ⁠~⁠ ⁠°⁠ ⁠~⁠). Na minus jednak lekka obawa o kolano ... 

... i fakt, że wyjazd odbył się po pracy do której to po siedemdziesięciuosmiu dniach wróciłem w poniedziałek: 

:DDDDDDD 

========= 
Ustawka pod Panoramą gdzie oczywiście melduje się jako ostatni i rura ᕙ⁠ ⁠(⁠°⁠ ⁠~⁠ ⁠°⁠ ⁠~⁠) 


Ogólnie to bardzo dziwnie się jechało, bo nie chciałem ani zamulać ani się uszkodzić ಠ⁠益⁠ಠ. Jakoś się jednak na spokojnie udało większościowo przez obszary leśne ... 

... dojechać (z postojem przy Żabce na Halembie) do celu ^⁠_⁠^


Tamże (tam tak nie ma :P) ... 

... nawodnienie, kontrola kolana (było OK, dziś czyli w sobotę też nic nie doskwiera 。⁠◕⁠‿⁠◕⁠。) i rura (w moim przypadku rurka - patrz średnia) nazot. Jako że trzeba było opętlić, to przez aleje rympałków, Paniowy ... 

... trochę dubla i przez Stare Panewniki ... 

... na jak się okazało przedostatnie nawodnienie ʘ⁠‿⁠ʘ 


Marcin i Agnieszka przez Brynów na Chorzów, a mnie Łukasz postanowił eskortować (dziękuję (⁠ʘ⁠ᴗ⁠ʘ⁠✿⁠) na Piotrowice. Oczywiście udało się go jeszcze namówić na jakieś pożegnalne heh :P. Czyli przez Żabkę na ... 

... pociągi :P 

Udało się nam tam (chyba, bo skubany się nie bał) spotkać mojego starego znajomego ze Ślepiotki 


Kicajec ponownie mega blisko podszedł, a my po chwili rozmowy rozjechaliśmy się każdy swoją w stronę. W domu zameldowałem się na kwadrans przed 23:00 (⁠.⁠ ⁠❛⁠ ⁠ᴗ⁠ ⁠❛⁠.⁠) 

Ogólnie to podziękował za trening => idzie ku normalności. Choć do tego jeszcze pewnie daleka droga ಠ⁠﹏⁠ಠ. I podziękowania też dla PZU za szybkie rozpatrzenie wniosku o odszkodowanie ^⁠_⁠^. Na waciki będzie, choć atrakcji z kontuzją nie polecam ;) 

Na tyle póki co. W poniedziałek i we wtorek odbieram urlop okolicznościowy za ślub to może coś się pokręci ;)))). Albo i nie - rozleniwiłem się ostatnio ;)))) 

Do następnego :P 


Kategoria Rower

Połglut pourazowy ←⁠(⁠*⁠꒪⁠ヮ⁠꒪⁠*)

  • DST 15.90km
  • Czas 01:01
  • VAVG 15.64km/h
  • VMAX 25.89km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 18 lipca 2024 | dodano: 18.07.2024


... po półtorej miesiąca heh. Ponad trzy kilo lżejszy (futro oczywiście wagowo bez zmian xD) ale już choć trochę ozłocony ;) ... 

... i naprawiony ^⁠_⁠^ 

Ostatnie tygodnie to już ciut mniej wizyt lekarskich ... ale więcej nudnej i żmudnej rehabilitacji. Średnio polecam ಠ⁠﹏⁠ಠ. Dobrze że choć udało się urwać na trochę i poćwiczyć w innych okolicznościach przyrody aniżeli mieszkanie w Piotrowicach ◉⁠‿⁠◉. Pozdro Tatry ;)))) 

Do tego przygotowania do wesela i ble, ble, ble => nie będę zanudzał :P 

Ogólnie to przez własną głupotę stracone dwa i pół miesiąca ಠ⁠ω⁠ಠ. Do tego zwierzaki się nawet mnie nie bały: 

Fajnie, choć nie do końca ... 

... bo takowych chwyciłem trzy ತ⁠_⁠ʖ⁠ತ. Chora noga i dwa na lewej ręce ¯⁠\⁠(⁠°⁠_⁠o⁠)⁠/⁠¯

Co jak co, to jest czwartkowy wieczór i tak se myślę ... że mi się nie chce już tego pisać naprawdę. Fotki z dziś: 







Chora noga daje radę ᕙ⁠ ⁠(⁠°⁠ ⁠~⁠ ⁠°⁠ ⁠~⁠) 





Miło było po 77 dniach wskoczyć na rower - minę na końcu miałem podobną do Pchły heh 


Waszych wpisów nie nadrobię, bo już nawet sił nie miałem żeby patrzeć jak ludzie jeżdżą w takich przyjemnych upałach na rowerach (też po chodniku a tfuuuu) a więc proszę o zrozumienie (⁠.⁠ ⁠❛⁠ ⁠ᴗ⁠ ⁠❛⁠.⁠) 

I tyle. Śmiecha sobie odpuszczę.

Ze wpisami to zobaczymy. Ostatnio pisałam że to mój ostatni wpis w życiu ... tylko zapomniałem napisać ... że w kawalerskim ;). Odzwyczaiłem się od pisania ;) 


Kategoria Rower

Objazd (no prawie xD) Tatr 3/3 => Kieżmark - Śtrba

  • DST 37.59km
  • Czas 02:24
  • VAVG 15.66km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 3 maja 2024 | dodano: 09.05.2024


Powitałka już z dnia czwartego, ale humor miałem tego dnia podobny do niej ¯⁠⁠(⁠°⁠_⁠o⁠)⁠/⁠¯ 

Trzeci dzień muszę jednak zacząć odpisywać od końcówki dnia drugiego. Wieczorem jedliśmy z Magdą sałatkę z trochę przejrzałym pomidorem ... 

... ale wieczorne atrakcję żołądkowe załatwiła mi pewnie ta konserwa z polskiego sklepu. Rano w sumie brzuch już nie bolał, ale za to bolały krzyże =⁠_⁠=. Pierwszego dnia łóżka były mięciutkie, a te tutaj, no bez komentarza jak dla mnie ಠ⁠ω⁠ಠ. Równie dobrze mogłem wziąć pościel i iść się wyspać przed nocleg xD


Tia, pobudka? A jak 05:30 - dziękuję ci organizmie :P. Wstrzymałem trochę wstanie, ale jak zobaczyłem że w łóżku obok śpi tylko Marzena, to zacząłem kombinować z finalną pobudką. A tu nagle słyszę głosu Łukasza (wspólna sypialnia), bo Marzena w nocy się przeniosła do drugiego pokoju xDDD  

No dobra wstałem, za oknem na naszych słowackich Malediwach (nieczynny jeszcze w tym roku basen miejski xD) zza chmur zaczyna wyłaniać się słońce. Leniwie, co rozumiałem :P. Śniadanie, ogarnięcie się, pożegnanie się z Magdą (też chyba doceniła komfort łóżka) i rura przez pierw miasto ... 



... a potem już mega klimat z Tatrami naprzeciwko nas ʘ⁠‿⁠ʘ 






Fajny chłodek od rzeczki gratis, bezwietrznie, nudno jak na plotku ...

... atrakcja(?????) ...


... dłuższy pitt - stop, ocena sytuacji i kulamy się dalej ... już z kontuzją ರ⁠╭⁠╮⁠ರ 

O tym odcinku tylko wspomnę, no ale był beznadziejny, a do tego częściowo remontowany :/ 

Muszę też napisać, że Słowaccy kierowcy są o wiele lepsi niż ci nasi - grzecznie czekali aż przejedziemy, nie trąbili, a jeden nawet mnie wpuścił przed siebie. Toż to szok ⊙⁠.⁠☉ 

No i dojechaliśmy do Popradu. Też średnie miasto, niby ze ścieżkami, ale podstawowym zadaniem było z niego uciec heh 



Skubane jeszcze na końcu nas zaskoczyło (jednym z miliona) remontem mostu i kicaniem z DDR-ki na DDR -kę przez ulicę. A potem ... pitt - stop decydujący czy jedziemy dalej czy ogarniamy szpital w Popradzie. Już nie puchło i ogólnie mega źle nie było => to jedziemy ᕙ⁠ ⁠(⁠°⁠ ⁠~⁠ ⁠°⁠ ⁠~⁠)


Do tego tereny (jak będzie widać poniżej) były w miarę płaskie, bólu nie czułem praktyczne wcale (ino dyskomfort), wszystko w nodze działało, ale i tak meeeeeega spokojnie kulaliśmy się do przodu (⁠•⁠‿⁠•⁠). Po takich oto terenach: 








Kolejny pitt - stop kontrolny miał być za trochę za ponad 10km, na oblewanie okrągłych cyferek. I oczywiście z tego wszystkiego przestrzeliłem :P 


Chwila przerwy, chłodna głowa, i już wiedziałem że być może i bym przejechał (+ cześć wepchał) całość, ale nie było sensu hamować Łukasza tempem na poziomie 14-15km/h. Kolega się tylko spytał czy dałbym radę przekręcić jeszcze 8km żeby dziewczyny miały lepszy dojazd do mnie. No oki ◉⁠‿⁠◉ 



To powyżej to był już wypych miasta Śtrba. Tamże sympatyczna wizyta w sklepie i mogłem już praktycznie zakończyć jazdę xD. Łukasz pomknął w siną dal (upewniwszy się oczywiście że sobie poradzę), a ja na miejsce spotkania ^⁠_⁠^. Nie najgorzej wyszło bo dziewczyny robiły sobie rundkę wokół Szczyrbskiego Jeziora ...

... czyli miały (co było ustalone wcześniej) do mnie jakieś 15-20 minut jazdy autem ;]

Miało być przeważnie płasko - nie było. Czasu (ani chęci) na dokulanie się na dworzec kolejowy też nie, ale czas na piwko i malutkie co nieco (na parkingu, koło cmentarza) już był :P 

No to na nocleg ᕙ⁠ ⁠(⁠°⁠ ⁠~⁠ ⁠°⁠ ⁠~⁠) 




Dziś finalnie ujechałem ino tyle ...

... a ogólnie tyle :(


Na noclegu zjawiamy się praktycznie w tej samej chwili co Łukasz (ponoć mega długi odcinek zjazdowy był chwilę po tym jak odpuściłem), zameldowanie się, i jazda do sklepu + lekarena (apteki) po rzeczy potrzebne. Z plusów wieczorny grill ... 

... z minusów poranna noga -⁠ᄒ⁠ᴥ⁠ᄒ⁠- 


Łukasz oczywiście dokręcił całość => gratulacje :)))






>>>>>> TU ZAREZERWUJEMY MIEJSCE NA FILMIK (⁠ʘ⁠ᴗ⁠ʘ) <<<<<<<<


Ostatniego dnia kolega wyjechał jakoś po 7:00, ja wstałem chwilę po nim i gapiłem się w góry, później wstała Magda, na końcu Marzena :). Pakowanie się, śniadanko i chwilę po godzinie 10:00 (z komplikacjami katowickimi xD) ruszyliśmy na wspólne spotkanie w środowym punkcie początkowym. Do domu Kropkował już Łukasz ʘ⁠‿⁠ʘ. On też pomagał Magdzie wnieść bagaże na chatę i z tego co słyszałem Pchła się oburzyła :D 

Nie ten chłop chyba => ten ze stanem zapalnym lepszy i cieplejszy :DDDDDDD


W sumie to opuchlizna zaczęła schodzić mi już w sobotę, może ktoś zauważył parę zdjęć powyżej że zaczął się robić siniak, ale po L4 do przechodni i tak musiałem iść. Wsio oki, lekarz od giry umówiony na 27.05 tego roku(!!!!) i do domku. Jeszcze byłem w Żabce, Biedronce i nagle telefon z przychodni że mam przyjechać po zdjęcie RTG bo jest podejrzenie złamania rzepki ಠ⁠﹏⁠ಠ.

Aż tak źle jednak nie było ;)))))


Dzięki uprzejmości Marzeny wylądowałem na półtorej godziny w szpitalu w Murckach. Tamże ściąganie 90ml krwi z kolana i jego okolic, EKG stawu kolanowego, kontrola wiązadeł i ścięgien i wyszło chyba okej.

Jeszcze w przyszły poniedziałek kontrola i doktor musi ino potwierdzić że mam rzepkę dwudzielną, a nie złamaną. Ogólnie to jednak nie polecam ;) 

Przynajmniej kot towarzysko nadrabia ... albo i nie ;)))


Podziękował wszystkim za wyjazd i towarzystwo - ja tam i tak twierdzę że było mega fajnie (⁠✷⁠‿⁠✷⁠). A resztę pętli się dokręci :P 

=================
Wracam, oby jak najszybciej ... bo już krzyże od tego leżenia mnie bolą ...


... :PPPPPPPP


Kategoria Rower

Objazd (no prawie xD) Tatr 2/3 => Nowy Targ - Kieżmark

  • DST 84.22km
  • Czas 04:48
  • VAVG 17.55km/h
  • VMAX 57.50km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 2 maja 2024 | dodano: 08.05.2024


Choć w sumie źle ¯⁠⁠\(⁠°⁠_⁠o⁠)⁠/⁠¯ 

Bo do jazdy było nas dwóch heh :P. Nie chciało się, łóżko było ogromne i miękkie, kwatera super ... to tym bardziej się nie chciało ಠ⁠﹏⁠ಠ. Obrazek po lewej jednak motywował ;) 

Nie ma to jak urlop w czwartek, problem w tym, że jak się pracuje niecałe dwadzieścia lat na jedną zmianę to organizmu to nie obchodzi xD. Pobudka o 05:20!! Wstawaj do roboty leniu :P.

Poleżałem, nadrobiłem BeeSy i usłyszałem że na dole ktoś się trzaska ʘ⁠‿⁠ʘ. Tak, to oczywiście był Łukasz i jak zaplanowaliśmy pobudkę na 7:00 rano (i wyjazd na 8:00), to wstaliśmy w okolicach szóstej i na spokojnie ruszyliśmy pół godziny przed założoną godziną ^⁠_⁠^ 

Jeszcze przed śniadaniem zrobiłem kontrolę pogody na zewnątrz w długich spodniach, ale było komfortowo :]. No to krótkie spodenki!! Do tego oczywiście koszulka, polar, kurtka i opaska na uszy :DDD. Ciągle jestem ciepłolubny :P

Ruszamy i (nawet mając w głowie dzisiejsze podjazdy) największy gnój. Nazywał się on Nowy Targ heh


Korki, kostka na chodnikach, światła, trochę gubienia się, ale udało się wydostać na genialny (paro kilometrowy) odcinek szutrowy ◉⁠‿⁠◉ 

Częściowo już przejechaliśmy go o tutaj ^⁠_⁠^ 

No to kierunek Kacwin ←⁠(⁠*⁠꒪⁠ヮ⁠꒪⁠*⁠) 

Szpilberg ogarnia relacje, a my dalej :) 

Asfaltowo przejeżdżamy Gronków (granica wsi centralnie w polu XD), Nową Białą, (dziurawe jak ser szwajcarski) Krempachy i polami docieramy na szczyt pierwszego większego dziś podjazdu gdzie następuje drugi pitt - stop (⁠.⁠ ⁠❛⁠ ⁠ᴗ⁠ ⁠❛⁠.⁠) 

W tym momencie też dziewczyny wstały i zaczęły realizować swój plan. A my swój ¯⁠⁠\_⁠(⁠ツ⁠)⁠_⁠/⁠¯ 

Podjazdy ...



... widoczki ...

... zjazdy :)


Tego nie brakowało:)))))

Owieczek też nie zabrakło :P


One już były zobaczone po zakupach w sklepie w miejscowości Łapsze Niżne ʘ⁠‿⁠ʘ. Swojskim "dej mnie tego syra, ale by dobry był!!" takim :D

Zrobiło się stromo, trochę ciężko na plecach, ale nie było co ryzykować bo bez nawodnienia i prowiantu byśmy licho wyglądali ;). Nie ryzykowaliśmy z Kacwinem żeby nie zostać z niczym ;) 

My więc pod górkę (dzięki Łukasz za wyrozumiałość), a dziewczyny dojeżdżały do swojego planu pieszego - o tu gdzieś ʘ⁠‿⁠ʘ 


To może (skoro już patrzyliśmy na nie z góry, z wysokości około 700m nad poziomem morza) słówko o nich ;). Trochę narzekały na rowerzystów (hehehe) ale ponad 10km wydreptały po VELO DUNAJEC w okolicach Czerwonego Klasztoru na Słowacji ^⁠_⁠^ 



Tam też kręciliśmy rowerami dwa sezony temu upppps (⁠✿⁠^⁠‿⁠^⁠)

Wracamy trochę wyżej, ale u nas to już w sumie niżej => czyli zjazd do Kacwina ... 

... i samo miasteczko 。⁠◕⁠‿⁠◕⁠。.

Sklepów czynnych oczywiście były ... ze trzy heh ;). Czynna była również atrakcja na granicy czyli wodospad ⊙⁠.⁠☉. Po zimowym na Islandii jednak wrażenia nie zrobił :D 


No i nazot na Słowacji :]


I był zapomniał (⁠・ั⁠ω⁠・ั⁠). Czy wiało? Tak, cały czas mocno po ryjku ತ⁠_⁠ʖ⁠ತ. Miało się to zmienić dopiero jutro. O tym jednak => tak, w części trzeciej :P 

Udało się dojechać do takiej (dłuuuuugiej) wioski, po której nastąpił popas, chwila przerwy i ... 


... ten obiecany najgorszy odcinek całego wyjazdu -⁠ᄒ⁠ᴥ⁠ᄒ⁠- 

W sumie to nie był tragiczny, "wjechanie" pół kilometra w linii prostej do góry zajęło nam 70 minut <⁠(⁠ ̄⁠︶⁠ ̄⁠)⁠> 





Choć ja troszeczkę oszukiwałem hehe ;)

Zjazd króciutki, ale za to mega szybki. Ogólnie to dnia dzisiejszego ponad 50 km/h jechałem chyba milion razy. Tu też - oczywiście z zachowaniem bezpieczeństwa (⁠.⁠ ⁠❛⁠ ⁠ᴗ⁠ ⁠❛⁠.⁠). Na zakrętach niejednokrotnie (tu i wcześniej) pojawiał się piach i kamyczki ಠ⁠ω⁠ಠ 

Mandatu jednak nie dostałem :P 


Dobrze że udało się wyhamować bo byśmy w Tatry walnęli :DDD


Następnie zjazd przez Zdiar ...



... po nim pitt - stop, trochę ujechać ...






... do ostatniego już postoju (staw Bełensky yyy RYBNIK :D) z kaczuchami :DD 


Końcówka to już bardziej podziwianie widoków niż jazda ...





... i przez obrzeża Centrum na nocleg w miejscowości Kezmarok :)


Nocleg zdecydowanie gorszy niż dnia pierwszego, ale o wiele lepszy niż zakładaliśmy ʘ⁠‿⁠ʘ. Trochę strach było ino o rowery bo stały na korytarzu pfff. A tam do wyboru ciapaci albo Ukraina xD. Na całe szczęście drzwi były zamykane na noc, ale na samym początku nie było to takie oczywiste ;) 

Zahaczyliśmy jeszcze o Lidla ... gdzie ostatecznie stwierdzam że "nasza" Ukraina to nic w porównaniu do tych brudasów z Bollywood ತ⁠_⁠ʖ⁠ತ. A fuj! Tragedia!! ಠಿ⁠_⁠ಠ 

Dzięki Łukasz po raz kolejny! To był chyba wyjazd, w którym zrobiłem najwięcej przewyższenia w historii. I ... przeżyłem (⁠✷⁠‿⁠✷⁠). Opalanie było gratis, tak samo jak dnia pierwszego :D 

I jeszcze trasa: 


============ 
Zbliżamy się nieuchronnie do dnia trzeciego. I potwierdzam => z siodełkiem lepiej, a jak się jeszcze na nim siedzi ... to w ogóle najlepiej :DDD



Kategoria Rower

Objazd (no prawie xD) Tatr 1/3 => Oravský Podzámok - Nowy Targ

  • DST 71.63km
  • Czas 03:43
  • VAVG 19.27km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 1 maja 2024 | dodano: 07.05.2024


Prawie się udało, prawie xD. Zwłaszcza że jak Łukasz opowiadał, to tą gorszą część miałem za sobą. To co będę na łatwiznę szedł ¯⁠\⁠_⁠(⁠ツ⁠)⁠_⁠/⁠¯ :D. O tym jednak szerzej w części ostatniej. A teraz, skoro już (w niedzielę) się nawkurzałem, L4 (w poniedziałek) załatwiłem, szpital odwiedziłem, w sumie farta zaliczyłem, ortezę założyłem, aptekę odwiedziłem, w sklepie byłem (uffff), Magdę do pracy wyprawiłem, kotka ułożyłem, popcorn usmażyłem ...


... to można coś popisać :P 

BTW: no tak xD 



Geneza w sumie ciągła się od bardzo dawna. Łukasz już nie pamiętam kiedy zaczął mi mówić o planie objechania naszych (i słowackich) wysokich górek ◉⁠‿⁠◉. Pamiętając jednak wyjazd na Szaflary, dość średnio podchodziłem do tego tematu ze względu na podjazdy -⁠ᄒ⁠ᴥ⁠ᄒ⁠-. No ale namówił heh. Zresztą nawet nie musiał za bardzo namawiać bo na jesienny, coroczny wyjazd rowerowy szans w tym roku nie ma żadnych. Kolega będzie wtedy inny bolid prowadził :D. Ostatecznie potwierdziłem chęć wyjazdu w chwili kiedy na niego zdecydowały się również Marzena i Magda ʘ⁠‿⁠ʘ. W razie "W", mogłem zawsze przywołać "kobiece TAXI" i olać jazdę rowerem. Finalnie ... jazdy nie olałem, ale i tak Kropkowe SOS się przydało :\. O tym jednak? => tak, w części trzeciej :P 

Pierwszy maja, rześki poranek ...

... i już o 06:30 pod moim blokiem melduje się sam Łukasz w celu zamontowania bagażnika na rowery. Oczywiście z komplikacjami heh. Najlepsze było to, że jak wszystko było picuś glancuś ... to zauważyliśmy że bagażnik nie jest domknięty xD. Faaajnie ←⁠_⁠←. To od nowa (już sprawnie), Magda na pokład, tanksztela (plus kontrola konstrukcji), myjnia, jazda po sąsiadkę i bagaże (plus kolejna kontrola konstrukcji) i ruuuura ... 

... ta ⟵⁠(⁠o⁠_⁠O⁠). Jasne heh :P 

Jakoś jednak te niecałe trzy godziny jazdy spłynęły, udało mi się wszystko (i wszystkich :D) dowieźć w jednym kawałku i zameldować w słowackiej miejscowości Oravsky Podzamok. Był też tam dupny zamek, co oznaczało jedno => całą masę płatnych parkingów. Takich nie potrzebowaliśmy - woleliśmy ten darmowy przy PKP :P 

Rozpakowywanie, reorganizacja, oglądanie ciekawego pociągu ... 

... i dziewczyny do auta (data z chińskiego dingdonga czyli: miesiąc-dzień-rok => godzina 12:58 po południu xD) ... 

... a my na rowery - cel: Nowy Targ ᕙ⁠(⁠⇀⁠‸⁠↼⁠‶⁠)⁠ᕗ.




Rzeka Orava w pobliżu której jechaliśmy dość długi odcinek ʘ⁠‿⁠ʘ 

Odcinek, ale za to jaki!! ᕙ⁠ ⁠(⁠°⁠ ⁠~⁠ ⁠°⁠ ⁠~⁠) 








W czasie kiedy mi nim jechaliśmy (wuchta mijanek na wąskich duktach) dziewczyny sobie dreptały (6km) na takie oto coś ...

... z takimi na przykład atrakcjami :]


Wracamy do nas jednak :)
Miasto (Podbiel) ...

... atrakcję ...



... jeszcze trochę klimatycznej Oravy ...





... i miasto :)


Kontuzja pewno zahamuję nowe wpisy to choć nie muszę oszczędzać na transferze na zdjęcia :P.
No to ekipa wyjazdowa ...


... ta brzydsza cześć oczywiście :PPPPPP

Dobra - ostatnie słowackie miasto na dziś czyli: Trstena:



Ogólnie mega mi się one podobało. Pośrodku niczego, ludzie w ogródkach piwnych z napojem bogów w ręku, zapach klasycznych zapiekanek, no ale trzeba było kręcić dalej ¯⁠\⁠_⁠(⁠ツ⁠)⁠_⁠/⁠¯ 

Praktycznie od samego początku rowerzystów była cała masa. Pierwszy dzień maja to jednak święto międzynarodowe i wolne dla wszystkich większości. Ludzie korzystali, tak samo jak my, z na przykład takiej mega fajnej DDR-ki (⁠◍⁠•⁠ᴗ⁠•⁠◍⁠)⁠❤ 

Podjazd, ale ino jakiś 1-2%. Ino że na długości 15km ಠ⁠﹏⁠ಠ. To jeszcze przecież nic. Wiatr to było to, co mnie niszczyło xD. Mocny, po ryjku, ciągle delikatnie pod górkę, wymijanie, przepuszczanie ... a w około praktycznie żadnego drzewa xD 




Zmęczyło się jednak to rowerówka ←⁠(⁠*⁠꒪⁠ヮ⁠꒪⁠*⁠) 


Chwilę po tym zdjęciu zameldowaliśmy się w kraju, w ojczyźnie ... 


BTW: no tak heh ;) 


... co zresztą widać na poniższym zdjęciu :D 


Później jeszcze odbiliśmy jak kiedyś na Czarny Dunajec do sklepu z płazem w logo po zaopatrzenie i na ostatni postój tematyczny heh ;) 



Po nim zostało nam tylko jakieś 8km ... 

... 

... do noclegu 〜⁠(⁠꒪⁠꒳⁠꒪⁠)⁠〜 

Kropka (jak widać) już czekała, tak samo jak dziewczyny. One jeszcze zrobimy sobie spacerek (trzy kilometrowy) do i z lasku przy domostwie, ale to nie mam zdjęć od Marzeny, a Magda nic nie robiła na tej "atrakcji" :P 

Mam za to mapka (mapki) z dnia dzisiejszego ... 


... i szybkie podsumowanie. Jak na warunki wietrzne, start chwilę przed godziną 13:00, no to całkiem dobrze żeśmy to ogarnęli. Miły dzionek w sympatycznym towarzystwie! Oczywiście mam na myśli cały dzień ;) 

============ 
Końcówka to już plan prosty ... 

... i do kolejnego odcinka :PPP 


Kategoria Rower

DPD 24/2024

  • DST 30.21km
  • Czas 01:28
  • VAVG 20.60km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 30 kwietnia 2024 | dodano: 30.04.2024


Po piątkowej imprezie w Mysłowicach (w końcu ktoś z ekipy brynowskiej też wskoczył w świat czterdziestolatków :P), weekend miał być leniwy. A w sumie to nie był ;) 

No tak to nie działa ;)))) 

Przed pijaństwem jeszcze sprzątanie, sklepy (w tym zakup storczyków dla Magdy i Marzeny => jeszcze raz wszystkiego najlepszego, choć do 40-tki jeszcze masz hoho ^⁠_⁠^), a w sobotę pierw lokalne ... 

... a potem na godzinę 11:30 do Gochy i powiatałki ◖⁠⚆⁠ᴥ⁠⚆⁠◗





Wpadło niecałe 15km, ciągle mało? => to w niedzielę tenis 〜⁠(⁠꒪⁠꒳⁠꒪⁠)⁠〜. Szybkie 6-1, 6-1 dla mnie ... 

... i do domu na mecz (ale faaart xD) GieKSy. Potem mogliśmy już ino czekać na Łukasza i Marzenę. Tamże ustalił (albo dostalił) się plan na majówkę, ale to pewnie opiszę dopiero w przyszłym tygodniu. Wcześniej będzie na Stravie ;) 

================= 
W poniedziałki się nie jeździ, ale i tak nie miałem sił :P. Nogi jeszcze trochę bolały (na wieczór) to trzeba było je naprawić! Rowerem najlepiej ;) 

Ogólnie to super warunki miałem rano (⁠✷⁠‿⁠✷⁠). Dwanaście stopni powyżej zera to już nie pamiętam kiedy miałem (⁠⊙⁠_⁠◎⁠). I oczywiście ubrałem się za grubo. OCZYWIŚCIE XD. Trasa klasyczna: czyli przez Katowicki Park Leśny (popularne D3S) i Zawodzie. 

Ino na Bagnie skręciłem na Szwajcarię (czy tam patrz poniżej) żeby zahaczyć o sklep (⁠.⁠ ⁠❛⁠ ⁠ᴗ⁠ ⁠❛⁠.⁠) 


I jedna akcja poranna. Jak wyjeżdżałem z Murckowskiej, to tak niefortunnie nacisnąłem manetkę (na podjeździe) że przestała działać (⁠ب⁠_⁠ب⁠). Naprawiła się sama ... na powyższym serze xD. Oby na zawsze :P 

Rano było mi cieplutko i przyjemnie? To wracałem przy 26°C. Komfort pełny to się pochwalę choć nowym ząbkiem :P 


Kot jednak ładniejszy :P 

Ogólnie to powrót przez Nikisz i Gisz plus leśny dojazd na Ochojec ... 

... gdzie to jeszcze odwiedziłem łąkę, o którą walczą mieszkańcy z patodeweloperem ... 

... i dworzec kolejowy, o którego nikt nie walczy ... bo żaden pociąg (póki co chyba?) się tu nie zatrzymuje xD 


Na koniec jeszcze do kantoru żebym Magdzie (hehehe) jakieś kieszonkowe na Słowację wypłacić i do bazy. Długi weekend czas zacząć ... 

... choć cebula jutro prowadzi, to dopiero wieczorem się uśmiechnie ;) 

============= 
Mapki znowu się popsuły, ale w tym miesiącu były same DPD. Chyba każdą możliwą opcją. Dobre i tyle => 210km wpadło ◉⁠‿⁠◉. Chyba jednak bardziej niż roweru, potrzebuję po prostu odpoczynku, bo pomału mam dość! Odpoczynek, a odpoczynek na rowerze oczywiście się nie wykluczają ;). Praca to wyklucza ... więc olewam :P 


Kategoria Rower

DPD 23/2024

  • DST 30.22km
  • Czas 01:26
  • VAVG 21.08km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 23 kwietnia 2024 | dodano: 23.04.2024



W piątek tak jak pisałem - zmokłem ತ⁠_⁠ʖ⁠ತ. Plan na weekend ustaliła więc powyższa :P. Lenistwo (noooo, rower wyczyściłem jeszcze i nasmarowałem) i ino dwukrotna wycieczka w rodzinne strony w celach towarzysko - meczowych ^⁠_⁠^ 

Musiałem zresztą troszkę odpocząć, bo na poniedziałek i wtorek było w robocie zaplanowane czyszczenie mojego "głównego" biura z yyy praktycznie wszystkiego. Wymiana podłogi się zbliża => wyjścia nie było ¯⁠\⁠_⁠(⁠ツ⁠)⁠_⁠/⁠¯. Kręcić miałem dopiero w środę, ale już wiem, że wtedy ma lać cały dzień. Do tego popołudniu zębolog. Wyjścia więc ponownie nie było i trzeba było się dziś karnąć Szkodnikiem ◉⁠‿⁠◉ 

Poranek (kot nakarmiony, oczywiście grzeczne spała sobie ze mną w łóżku) ale i tak ... 

... sekundy przed katastrofą. Nie dość że dostałem informację od Magdy że szyby aut są białe i jest zimno, to jeszcze kontrolnie otworzyłem se okno -⁠ᄒ⁠ᴥ⁠ᄒ⁠-. Miałem co prawda termoaktywność i komin na szyję przygotowany, ale i tak dobrałem sobie jeszcze jedną parę skarpetek do kompletu. 

Kierowcy faktycznie mieli poranne drapanko szyb ... 

... a termometr jakoś nie chciał pokazać innych wartości ;) 




Dobrze że chodź słonko fajnie świeciło, ale przez łzy w oczach i tak średnio widziałem co przede mną ;) 




O pracy nie ma co pisać, bo po co? To powrót :]. Dobrze że jeansów nie brałem, no to miałem plac w plecaku żeby popakować dość sporą część ciuchów z rana xD. Zostawiłem se ino kalesony na tyłku. Kask się kurzy na szafie (pewnie już niedługo - znaczy OBY!!), ale o bardziej istotne części mego ciała trzeba dbać :D 

Rano przez Nowy Nikisz, to powrót przez Bagienną i Zawodzie. Miło było (⁠.⁠ ⁠❛⁠ ⁠ᴗ⁠ ⁠❛⁠.⁠) 

Rękawiczki też podmienione na te letnie (⁠✷⁠‿⁠✷⁠) 

A grat już stoi na końcu D3S ¯⁠\⁠(⁠°⁠_⁠o⁠)⁠/⁠¯ 


Najlepsze było jednak na końcu bo wymyśliłem sobie powrót ulicą Rolną. Pierw w korek ... 

... a potem, nie dość że droga po zimie przy krawędzi dziurawa jak diabli ... to jeszcze Spotify mi wylosowało piosenkę Zenka Martyniuka (⁠⊙⁠_⁠◎⁠). Zatrzymać się nie było gdzie, to wykręciłem (debiutancki segment) chyba najszybszy czas tego odcinka w życiu xD. Tu już muzyka wróciła na właściwe tory ... 

... a ja wróciłem do domu (⁠◍⁠•⁠ᴗ⁠•⁠◍⁠)⁠❤ 

Jutro ino jeden dylemat => pociąg, Kropka czy jakaś amfibia na dojazd do pracy :D 

========== 
Tak - dzień męczący, ale powinno się obejść bez żelu ;) 



Kategoria Rower