Wpisy archiwalne w kategorii
Rower
Dystans całkowity: | 44199.99 km (w terenie 886.24 km; 2.01%) |
Czas w ruchu: | 2152:24 |
Średnia prędkość: | 20.38 km/h |
Maksymalna prędkość: | 68.44 km/h |
Suma kalorii: | 22255 kcal |
Liczba aktywności: | 976 |
Średnio na aktywność: | 45.29 km i 2h 14m |
Więcej statystyk |
DPD 26/2024
-
DST
29.12km
-
Czas
01:31
-
VAVG
19.20km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 13 sierpnia 2024 | dodano: 13.08.2024
Po górach nawet spoko w bliższej ziemi części ciała ;]. Dla rozruchu jeszcze przedreptaliśmy w niedzielę z Magdą 9,5km po lasach w okolicach katowickich Akademików 〜(꒪꒳꒪)〜. Wczoraj już mniej fajnie, bo trzeba było ruszyć (pociągiem oczywiście) do pracy. A po niej nieudana(?) niestety misja ratunkowa przy Ślepiotce ತ_ʖತ
Przegrzebałem większość znanych mi stronek z zaginionymi zwierzakami ale nikt nie zgłaszał że poszukuje w okolicy wystraszonego kitku. Oby nic mu się nie stało!! Do domu zabrać go nie mogłem - Pchła też wykonała swoje obliczenia z założeniem, że nie stać nas na drugiego kota oczywiście :)
===================
Na jednego oczywiście tak, to trzeba było go rano nakarmić ...
... i zamiast transportu samochodowego czy kolejowego wybrać ten rowerowy ;))
Już z samego rana dostałem info że jest yyy rześko. To długie dresy na nogi, opaska (:D) na uszy i rura ponownie przez Velostradę ;]. Tym razem byłem mądrzejszy aniżeli ostatnio i wygrzebałem bryle przeciwsłoneczne :P
(BTW: jedzie do roboty i jeszcze się cieszy heh. Później było gorzej xD)
Okulary się zdecydowanie przydały (@_@)
A ja dziś przekręciłem velo aż do końca ...
... i odwrotnym klasykiem (przez Nikisz) do Szopienic ;]
BTW: XDDDDDDD
Dobrze że to chyba na budowę a nie na przykład dla kierowcy :D
Męczący dzionek. Na całe szczęście rower grzecznie czekał przy oknie mego biura na użycie. To oczywiście skorzystałem ;)). Powrót praktycznie swoimi śladami bo mój kierownik (wychowany na Giszowcu) był ciekaw jak teraz wygląda staw (bez błędu) Małgorzaty. Kiedyś tam był ponoć ośrodek wypoczynkowy od kopalni z plażą, placem zabaw dla dzieci i całą infrastrukturą. Teraz jest ... lepiej :D
Dwie wariacje powrotne to próba nowego skrótu (wjechałem w ogródki działkowe heh - nie polecam) i przejazd przez okolicę galerii Libero ¯\_(ツ)_/¯
To jeszcze warunki pogodowe ...
... i wandalizm wojowników Facebooka :D
Jutro się okaże czym pojadę (no chyba że Morfeusz wygra :P), a w piątek ... DPD nie będzie :P. Za bardzo człowieka nosi żeby nie skorzystać z długiego weekendu :PPP
===================
Dobrze że w gipsie nie jeżdżę :DDDD
Kategoria Rower
DPD 25/2024
-
DST
29.90km
-
Czas
01:39
-
VAVG
18.12km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 6 sierpnia 2024 | dodano: 06.08.2024
Cześć wam!! :)
:PPPPPPPPPPP
W sumie to zaczęło się. W zeszły piątek debiutancki teren służbowy, jutro kolejny. Kolanko (choć ciągle pewnie działające na jakieś 75-80%) kula się dość płynnie, ale trzeba je wyćwiczyć ಠ‿ಠ. W niedziele z Gochą (i powitałką oczywiście) udało się nawet wydreptać prawie 10km ᕙ (° ~ ° ~) w takich oto klimatach ;]
A na końcu zlało nas deszczem => bywa :P
Dziś motywację na jazdę DPD miałem silną i konkretną. Bilet miesięczny mi się skończył xD. W pracy załatwiłem sobie "dofinansowanie" ...
... ale dojechać do niej trzeba było. Opcje oczywiście trzy - pociąg i 8zł za bilet (jak się okazało "mój zug" miał 25 minut spóźnienia i bym nie zdążył na 07:00 xD), auto i ?zł (nie wiem ile paliwa by poszło) i rower. Szkodnik był zdecydowanie najtańszy i najbardziej ekologiczny :)
===========
Ponad trzy miesiące bez takowego dojazdu do roboty i od razu ... trochę zmarzłem xD. Poranne +13°C (na D3S pewnie mniej) dało trochę po rękach. Nogi cieplutkie bo dres wygrzebałem z szafy :P. Opaska na uszy się również przydała ;)))))
Trasa oczywiście klasyczna (ale już troszkę zapomniana) to korzystałem ze słonka ;]
Zadole, Ligota, ul. Kłodnicka, Brynowska ...
... i sobie zjechałem na chwilkę na Velostradę na pociągi ;]
W sumie to mogłem ją przejechać do końca bo dziś z wiadomych powodów ruszyłem troszkę wcześniej ◉‿◉. W nocy jednak padało, to nie chciałem się uwalić na Giszowcu.
Odbiłem na D3S (pozostałości po OFF Festiwalu obecne) ...
... Zawodzie i skoro był czas, to jeszcze przez Burowiec :)
Plan na trasę powrotną ...
... zaproponował mi Kierownik, który tydzień temu gadał że jakąś DDR-kę chyba kombinują na ulicy Porcelanowej. Sprawdzić to trzeba było => to przez Upadowy ;]
Chyba faktycznie będzie, ale po co? ¯\_(ツ)_/¯
Reszta to praktycznie dubel poranny ale już z długimi spodniami w plecaku ^_^
Podziękowania za wyłączone latarnię xD. Bez nich by było ciężko :D
Na koniec ino moje miejsce nad Ślepiotką i koniki ...
... o te 〜(꒪꒳꒪)〜
=========================
Co do podsumowania lipca to rowerowo miało wyjść równe zero. Udało się zrobić 92,5 km ;]. Dobre i tyle :)))
Butnie też było ćwiczone ^_^ :PP
=================
Jutro tak jak pisałem teren służbowy + trochę załatwiania więc pewnie w czwartek pociągiem do roboty. Nie ma się co przemęczać (znaczy nogi nie forsować) a do tego grają siatkarze ᕙ (° ~ ° ~)
To do następnego :P
Kategoria Rower
Velostrada katowicka x2
-
DST
34.31km
-
Czas
01:51
-
VAVG
18.55km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 30 lipca 2024 | dodano: 30.07.2024
Co taka zdziwiona? /ᐠ。ꞈ。ᐟ\ :P
Po piątkowym Chudowie sobota była zaplanowana na regenerację. Do tego były dwa mecze do zobaczenia w towarzystwie ʘ‿ʘ. Wygrała i GieKSa i siatkarze więc fajnie. Drugiego meczu jednak nie zobaczyłem do końca bo morelówka zaczęła wchodzić za mocno, a trzeba było wrócić na Piotrowice heh. Niedziela na leczenie, kręcenie na poniedziałek (ʘᴗʘ✿). Miałem wolne (dziś zresztą też) ale już nie na rewir ino odbiórka urlopu okolicznościowego. Skorzystałem, tam samo jak skorzystała moja Kuzynka spod Pobiedzisk która to była na szybkim urlopie z mężem u swojego teścia w Zabrzu heh. Odwiedziny chwilę po godzinie 12:00 przesunęły wyjazd rowerowy na dzisiaj. Jakiś chmiel trzeba było rodzinnie ogarnąć ;)))
Poranek, chwila rozmowy z Magdą i rurrrra ... do wyra :P
Ruszyć się i rozruszać kolano jednak musiałem to wyjazd po obiedzie (◍•ᴗ•◍). Cel? Podobno w stu procentach przejezdna nowa velostrada katowicka. Info od szefa to pewnie ... pewniak :)
Na początek przypomniałem sobie jak to pierdyliad lat temu robiłem DPD, a potem na ścieżkę <( ̄︶ ̄)>
Tutaj wróciłem się na klasyczne D3S bo zauważyłem jakieś maszyny drogowe ಠಿ_ಠ
"Dwójki" nie robiłem (xDDDDDDDD) ...
... ale przez Nowy Nikisz i Nikisz klasyczny wylądowałem (przez okolice stawu Małgorzata) na początku (czy tam końcu) Velo. No dzieje się jeszcze ...
... ale i ludzie szli z psami, trójka rowerzystów też mnie ominęła to stwierdziłem że też jadę :P
A skoro kolano się zginało ...
... to przez drewutnie i okolice kopalni Staszic na drugą rundkę ಠ‿ಠ
No tak =>
=> nie było jezdni ino chodnik i ścieżka to czym pojechał? :D
Ogólnie to ta nowa DDR-ka średnia ...
... no ale mam kolejną opcję dojazdową do/z pracy ʘ‿ʘ. Trzeba gonić te zaległości bo trzy miesiące straciłem =_=
No i niestety, tuż koło Libero czułem już dyskomfort mięśniowy to jazda najszybsza drogą do ... miśmidorków :P
Nasze też rosną :PP
Jeszcze trasa ...
... i tragedia :D
No to do następnego? (◠‿・)—☆. Lewa noga ciągle mało sprytna ale się nie poddam ᕦ(ò_óˇ)ᕤ
Kategoria Rower
Piknikowo - chudowska próba kolana - chyba udana ;)
-
DST
41.26km
-
Czas
02:29
-
VAVG
16.61km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 26 lipca 2024 | dodano: 27.07.2024
Przyczajony tygrys - ukryty smok :D
Geneza: podczas ostatnich odwiedzin u ulubionych znajomych na Brynowie wyszło że w czwartek robimy Chudów (ʘᴗʘ✿). Znaczy próbujemy zrobić Chudów, bo kilometrów po L4 było aż (jak dla mnie) za dużo => czyli ponad czterdzieści (゜o゜;
heh :P
Na plus że wyszło - super! Do dubletu czyli ja i Łukasz dołączyli Agnieszka i Diobeł - mega super!! Wyjazd przełożony jednak został na piątek bo Urząd Masta w Katowicach mega szybko uporał się z wydaniem nowego dowodu osobistego do Magdy i trzeba było podjechać - no też super ᕙ (° ~ ° ~). Na minus jednak lekka obawa o kolano ...
... i fakt, że wyjazd odbył się po pracy do której to po siedemdziesięciuosmiu dniach wróciłem w poniedziałek:
:DDDDDDD
=========
Ustawka pod Panoramą gdzie oczywiście melduje się jako ostatni i rura ᕙ (° ~ ° ~)
Ogólnie to bardzo dziwnie się jechało, bo nie chciałem ani zamulać ani się uszkodzić ಠ益ಠ. Jakoś się jednak na spokojnie udało większościowo przez obszary leśne ...
... dojechać (z postojem przy Żabce na Halembie) do celu ^_^
Tamże (tam tak nie ma :P) ...
... nawodnienie, kontrola kolana (było OK, dziś czyli w sobotę też nic nie doskwiera 。◕‿◕。) i rura (w moim przypadku rurka - patrz średnia) nazot. Jako że trzeba było opętlić, to przez aleje rympałków, Paniowy ...
... trochę dubla i przez Stare Panewniki ...
... na jak się okazało przedostatnie nawodnienie ʘ‿ʘ
Marcin i Agnieszka przez Brynów na Chorzów, a mnie Łukasz postanowił eskortować (dziękuję (ʘᴗʘ✿) na Piotrowice. Oczywiście udało się go jeszcze namówić na jakieś pożegnalne heh :P. Czyli przez Żabkę na ...
... pociągi :P
Udało się nam tam (chyba, bo skubany się nie bał) spotkać mojego starego znajomego ze Ślepiotki
Kicajec ponownie mega blisko podszedł, a my po chwili rozmowy rozjechaliśmy się każdy swoją w stronę. W domu zameldowałem się na kwadrans przed 23:00 (. ❛ ᴗ ❛.)
Ogólnie to podziękował za trening => idzie ku normalności. Choć do tego jeszcze pewnie daleka droga ಠ﹏ಠ. I podziękowania też dla PZU za szybkie rozpatrzenie wniosku o odszkodowanie ^_^. Na waciki będzie, choć atrakcji z kontuzją nie polecam ;)
Na tyle póki co. W poniedziałek i we wtorek odbieram urlop okolicznościowy za ślub to może coś się pokręci ;)))). Albo i nie - rozleniwiłem się ostatnio ;))))
Do następnego :P
Kategoria Rower
Połglut pourazowy ←(*꒪ヮ꒪*)
-
DST
15.90km
-
Czas
01:01
-
VAVG
15.64km/h
-
VMAX
25.89km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 18 lipca 2024 | dodano: 18.07.2024
... po półtorej miesiąca heh. Ponad trzy kilo lżejszy (futro oczywiście wagowo bez zmian xD) ale już choć trochę ozłocony ;) ...
... i naprawiony ^_^
Ostatnie tygodnie to już ciut mniej wizyt lekarskich ... ale więcej nudnej i żmudnej rehabilitacji. Średnio polecam ಠ﹏ಠ. Dobrze że choć udało się urwać na trochę i poćwiczyć w innych okolicznościach przyrody aniżeli mieszkanie w Piotrowicach ◉‿◉. Pozdro Tatry ;))))
Do tego przygotowania do wesela i ble, ble, ble => nie będę zanudzał :P
Ogólnie to przez własną głupotę stracone dwa i pół miesiąca ಠωಠ. Do tego zwierzaki się nawet mnie nie bały:
Fajnie, choć nie do końca ...
... bo takowych chwyciłem trzy ತ_ʖತ. Chora noga i dwa na lewej ręce ¯\(°_o)/¯
Co jak co, to jest czwartkowy wieczór i tak se myślę ... że mi się nie chce już tego pisać naprawdę. Fotki z dziś:
Chora noga daje radę ᕙ (° ~ ° ~)
Miło było po 77 dniach wskoczyć na rower - minę na końcu miałem podobną do Pchły heh
Waszych wpisów nie nadrobię, bo już nawet sił nie miałem żeby patrzeć jak ludzie jeżdżą w takich przyjemnych upałach na rowerach (też po chodniku a tfuuuu) a więc proszę o zrozumienie (. ❛ ᴗ ❛.)
I tyle. Śmiecha sobie odpuszczę.
Ze wpisami to zobaczymy. Ostatnio pisałam że to mój ostatni wpis w życiu ... tylko zapomniałem napisać ... że w kawalerskim ;). Odzwyczaiłem się od pisania ;)
Kategoria Rower
Objazd (no prawie xD) Tatr 3/3 => Kieżmark - Śtrba
-
DST
37.59km
-
Czas
02:24
-
VAVG
15.66km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 3 maja 2024 | dodano: 09.05.2024
Powitałka już z dnia czwartego, ale humor miałem tego dnia podobny do niej ¯(°_o)/¯
Trzeci dzień muszę jednak zacząć odpisywać od końcówki dnia drugiego. Wieczorem jedliśmy z Magdą sałatkę z trochę przejrzałym pomidorem ...
... ale wieczorne atrakcję żołądkowe załatwiła mi pewnie ta konserwa z polskiego sklepu. Rano w sumie brzuch już nie bolał, ale za to bolały krzyże =_=. Pierwszego dnia łóżka były mięciutkie, a te tutaj, no bez komentarza jak dla mnie ಠωಠ. Równie dobrze mogłem wziąć pościel i iść się wyspać przed nocleg xD
Tia, pobudka? A jak 05:30 - dziękuję ci organizmie :P. Wstrzymałem trochę wstanie, ale jak zobaczyłem że w łóżku obok śpi tylko Marzena, to zacząłem kombinować z finalną pobudką. A tu nagle słyszę głosu Łukasza (wspólna sypialnia), bo Marzena w nocy się przeniosła do drugiego pokoju xDDD
No dobra wstałem, za oknem na naszych słowackich Malediwach (nieczynny jeszcze w tym roku basen miejski xD) zza chmur zaczyna wyłaniać się słońce. Leniwie, co rozumiałem :P. Śniadanie, ogarnięcie się, pożegnanie się z Magdą (też chyba doceniła komfort łóżka) i rura przez pierw miasto ...
... a potem już mega klimat z Tatrami naprzeciwko nas ʘ‿ʘ
Fajny chłodek od rzeczki gratis, bezwietrznie, nudno jak na plotku ...
... atrakcja(?????) ...
... dłuższy pitt - stop, ocena sytuacji i kulamy się dalej ... już z kontuzją ರ╭╮ರ
O tym odcinku tylko wspomnę, no ale był beznadziejny, a do tego częściowo remontowany :/
Muszę też napisać, że Słowaccy kierowcy są o wiele lepsi niż ci nasi - grzecznie czekali aż przejedziemy, nie trąbili, a jeden nawet mnie wpuścił przed siebie. Toż to szok ⊙.☉
No i dojechaliśmy do Popradu. Też średnie miasto, niby ze ścieżkami, ale podstawowym zadaniem było z niego uciec heh
Skubane jeszcze na końcu nas zaskoczyło (jednym z miliona) remontem mostu i kicaniem z DDR-ki na DDR -kę przez ulicę. A potem ... pitt - stop decydujący czy jedziemy dalej czy ogarniamy szpital w Popradzie. Już nie puchło i ogólnie mega źle nie było => to jedziemy ᕙ (° ~ ° ~)
Do tego tereny (jak będzie widać poniżej) były w miarę płaskie, bólu nie czułem praktyczne wcale (ino dyskomfort), wszystko w nodze działało, ale i tak meeeeeega spokojnie kulaliśmy się do przodu (•‿•). Po takich oto terenach:
Kolejny pitt - stop kontrolny miał być za trochę za ponad 10km, na oblewanie okrągłych cyferek. I oczywiście z tego wszystkiego przestrzeliłem :P
Chwila przerwy, chłodna głowa, i już wiedziałem że być może i bym przejechał (+ cześć wepchał) całość, ale nie było sensu hamować Łukasza tempem na poziomie 14-15km/h. Kolega się tylko spytał czy dałbym radę przekręcić jeszcze 8km żeby dziewczyny miały lepszy dojazd do mnie. No oki ◉‿◉
To powyżej to był już wypych miasta Śtrba. Tamże sympatyczna wizyta w sklepie i mogłem już praktycznie zakończyć jazdę xD. Łukasz pomknął w siną dal (upewniwszy się oczywiście że sobie poradzę), a ja na miejsce spotkania ^_^. Nie najgorzej wyszło bo dziewczyny robiły sobie rundkę wokół Szczyrbskiego Jeziora ...
... czyli miały (co było ustalone wcześniej) do mnie jakieś 15-20 minut jazdy autem ;]
Miało być przeważnie płasko - nie było. Czasu (ani chęci) na dokulanie się na dworzec kolejowy też nie, ale czas na piwko i malutkie co nieco (na parkingu, koło cmentarza) już był :P
No to na nocleg ᕙ (° ~ ° ~)
Dziś finalnie ujechałem ino tyle ...
... a ogólnie tyle :(
Na noclegu zjawiamy się praktycznie w tej samej chwili co Łukasz (ponoć mega długi odcinek zjazdowy był chwilę po tym jak odpuściłem), zameldowanie się, i jazda do sklepu + lekarena (apteki) po rzeczy potrzebne. Z plusów wieczorny grill ...
... z minusów poranna noga -ᄒᴥᄒ-
Łukasz oczywiście dokręcił całość => gratulacje :)))
>>>>>> TU ZAREZERWUJEMY MIEJSCE NA FILMIK (ʘᴗʘ) <<<<<<<<
Ostatniego dnia kolega wyjechał jakoś po 7:00, ja wstałem chwilę po nim i gapiłem się w góry, później wstała Magda, na końcu Marzena :). Pakowanie się, śniadanko i chwilę po godzinie 10:00 (z komplikacjami katowickimi xD) ruszyliśmy na wspólne spotkanie w środowym punkcie początkowym. Do domu Kropkował już Łukasz ʘ‿ʘ. On też pomagał Magdzie wnieść bagaże na chatę i z tego co słyszałem Pchła się oburzyła :D
Nie ten chłop chyba => ten ze stanem zapalnym lepszy i cieplejszy :DDDDDDD
W sumie to opuchlizna zaczęła schodzić mi już w sobotę, może ktoś zauważył parę zdjęć powyżej że zaczął się robić siniak, ale po L4 do przechodni i tak musiałem iść. Wsio oki, lekarz od giry umówiony na 27.05 tego roku(!!!!) i do domku. Jeszcze byłem w Żabce, Biedronce i nagle telefon z przychodni że mam przyjechać po zdjęcie RTG bo jest podejrzenie złamania rzepki ಠ﹏ಠ.
Aż tak źle jednak nie było ;)))))
Dzięki uprzejmości Marzeny wylądowałem na półtorej godziny w szpitalu w Murckach. Tamże ściąganie 90ml krwi z kolana i jego okolic, EKG stawu kolanowego, kontrola wiązadeł i ścięgien i wyszło chyba okej.
Jeszcze w przyszły poniedziałek kontrola i doktor musi ino potwierdzić że mam rzepkę dwudzielną, a nie złamaną. Ogólnie to jednak nie polecam ;)
Przynajmniej kot towarzysko nadrabia ... albo i nie ;)))
Podziękował wszystkim za wyjazd i towarzystwo - ja tam i tak twierdzę że było mega fajnie (✷‿✷). A resztę pętli się dokręci :P
=================
Wracam, oby jak najszybciej ... bo już krzyże od tego leżenia mnie bolą ...
... :PPPPPPPP
Kategoria Rower
Objazd (no prawie xD) Tatr 2/3 => Nowy Targ - Kieżmark
-
DST
84.22km
-
Czas
04:48
-
VAVG
17.55km/h
-
VMAX
57.50km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 2 maja 2024 | dodano: 08.05.2024
Choć w sumie źle ¯\(°_o)/¯
Bo do jazdy było nas dwóch heh :P. Nie chciało się, łóżko było ogromne i miękkie, kwatera super ... to tym bardziej się nie chciało ಠ﹏ಠ. Obrazek po lewej jednak motywował ;)
Nie ma to jak urlop w czwartek, problem w tym, że jak się pracuje niecałe dwadzieścia lat na jedną zmianę to organizmu to nie obchodzi xD. Pobudka o 05:20!! Wstawaj do roboty leniu :P.
Poleżałem, nadrobiłem BeeSy i usłyszałem że na dole ktoś się trzaska ʘ‿ʘ. Tak, to oczywiście był Łukasz i jak zaplanowaliśmy pobudkę na 7:00 rano (i wyjazd na 8:00), to wstaliśmy w okolicach szóstej i na spokojnie ruszyliśmy pół godziny przed założoną godziną ^_^
Jeszcze przed śniadaniem zrobiłem kontrolę pogody na zewnątrz w długich spodniach, ale było komfortowo :]. No to krótkie spodenki!! Do tego oczywiście koszulka, polar, kurtka i opaska na uszy :DDD. Ciągle jestem ciepłolubny :P
Ruszamy i (nawet mając w głowie dzisiejsze podjazdy) największy gnój. Nazywał się on Nowy Targ heh
Korki, kostka na chodnikach, światła, trochę gubienia się, ale udało się wydostać na genialny (paro kilometrowy) odcinek szutrowy ◉‿◉
Częściowo już przejechaliśmy go o tutaj ^_^
No to kierunek Kacwin ←(*꒪ヮ꒪*)
Szpilberg ogarnia relacje, a my dalej :)
Asfaltowo przejeżdżamy Gronków (granica wsi centralnie w polu XD), Nową Białą, (dziurawe jak ser szwajcarski) Krempachy i polami docieramy na szczyt pierwszego większego dziś podjazdu gdzie następuje drugi pitt - stop (. ❛ ᴗ ❛.)
W tym momencie też dziewczyny wstały i zaczęły realizować swój plan. A my swój ¯\_(ツ)_/¯
Podjazdy ...
... widoczki ...
... zjazdy :)
Tego nie brakowało:)))))
Owieczek też nie zabrakło :P
One już były zobaczone po zakupach w sklepie w miejscowości Łapsze Niżne ʘ‿ʘ. Swojskim "dej mnie tego syra, ale by dobry był!!" takim :D
Zrobiło się stromo, trochę ciężko na plecach, ale nie było co ryzykować bo bez nawodnienia i prowiantu byśmy licho wyglądali ;). Nie ryzykowaliśmy z Kacwinem żeby nie zostać z niczym ;)
My więc pod górkę (dzięki Łukasz za wyrozumiałość), a dziewczyny dojeżdżały do swojego planu pieszego - o tu gdzieś ʘ‿ʘ
To może (skoro już patrzyliśmy na nie z góry, z wysokości około 700m nad poziomem morza) słówko o nich ;). Trochę narzekały na rowerzystów (hehehe) ale ponad 10km wydreptały po VELO DUNAJEC w okolicach Czerwonego Klasztoru na Słowacji ^_^
Tam też kręciliśmy rowerami dwa sezony temu upppps (✿^‿^)
Wracamy trochę wyżej, ale u nas to już w sumie niżej => czyli zjazd do Kacwina ...
... i samo miasteczko 。◕‿◕。.
Sklepów czynnych oczywiście były ... ze trzy heh ;). Czynna była również atrakcja na granicy czyli wodospad ⊙.☉. Po zimowym na Islandii jednak wrażenia nie zrobił :D
No i nazot na Słowacji :]
I był zapomniał (・ัω・ั). Czy wiało? Tak, cały czas mocno po ryjku ತ_ʖತ. Miało się to zmienić dopiero jutro. O tym jednak => tak, w części trzeciej :P
Udało się dojechać do takiej (dłuuuuugiej) wioski, po której nastąpił popas, chwila przerwy i ...
... ten obiecany najgorszy odcinek całego wyjazdu -ᄒᴥᄒ-
W sumie to nie był tragiczny, "wjechanie" pół kilometra w linii prostej do góry zajęło nam 70 minut <( ̄︶ ̄)>
Choć ja troszeczkę oszukiwałem hehe ;)
Zjazd króciutki, ale za to mega szybki. Ogólnie to dnia dzisiejszego ponad 50 km/h jechałem chyba milion razy. Tu też - oczywiście z zachowaniem bezpieczeństwa (. ❛ ᴗ ❛.). Na zakrętach niejednokrotnie (tu i wcześniej) pojawiał się piach i kamyczki ಠωಠ
Mandatu jednak nie dostałem :P
Dobrze że udało się wyhamować bo byśmy w Tatry walnęli :DDD
Następnie zjazd przez Zdiar ...
... po nim pitt - stop, trochę ujechać ...
... do ostatniego już postoju (staw Bełensky yyy RYBNIK :D) z kaczuchami :DD
Końcówka to już bardziej podziwianie widoków niż jazda ...
... i przez obrzeża Centrum na nocleg w miejscowości Kezmarok :)
Nocleg zdecydowanie gorszy niż dnia pierwszego, ale o wiele lepszy niż zakładaliśmy ʘ‿ʘ. Trochę strach było ino o rowery bo stały na korytarzu pfff. A tam do wyboru ciapaci albo Ukraina xD. Na całe szczęście drzwi były zamykane na noc, ale na samym początku nie było to takie oczywiste ;)
Zahaczyliśmy jeszcze o Lidla ... gdzie ostatecznie stwierdzam że "nasza" Ukraina to nic w porównaniu do tych brudasów z Bollywood ತ_ʖತ. A fuj! Tragedia!! ಠಿ_ಠ
Dzięki Łukasz po raz kolejny! To był chyba wyjazd, w którym zrobiłem najwięcej przewyższenia w historii. I ... przeżyłem (✷‿✷). Opalanie było gratis, tak samo jak dnia pierwszego :D
I jeszcze trasa:
============
Zbliżamy się nieuchronnie do dnia trzeciego. I potwierdzam => z siodełkiem lepiej, a jak się jeszcze na nim siedzi ... to w ogóle najlepiej :DDD
Kategoria Rower
Objazd (no prawie xD) Tatr 1/3 => Oravský Podzámok - Nowy Targ
-
DST
71.63km
-
Czas
03:43
-
VAVG
19.27km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 1 maja 2024 | dodano: 07.05.2024
Prawie się udało, prawie xD. Zwłaszcza że jak Łukasz opowiadał, to tą gorszą część miałem za sobą. To co będę na łatwiznę szedł ¯\_(ツ)_/¯ :D. O tym jednak szerzej w części ostatniej. A teraz, skoro już (w niedzielę) się nawkurzałem, L4 (w poniedziałek) załatwiłem, szpital odwiedziłem, w sumie farta zaliczyłem, ortezę założyłem, aptekę odwiedziłem, w sklepie byłem (uffff), Magdę do pracy wyprawiłem, kotka ułożyłem, popcorn usmażyłem ...
... to można coś popisać :P
BTW: no tak xD
Geneza w sumie ciągła się od bardzo dawna. Łukasz już nie pamiętam kiedy zaczął mi mówić o planie objechania naszych (i słowackich) wysokich górek ◉‿◉. Pamiętając jednak wyjazd na Szaflary, dość średnio podchodziłem do tego tematu ze względu na podjazdy -ᄒᴥᄒ-. No ale namówił heh. Zresztą nawet nie musiał za bardzo namawiać bo na jesienny, coroczny wyjazd rowerowy szans w tym roku nie ma żadnych. Kolega będzie wtedy inny bolid prowadził :D. Ostatecznie potwierdziłem chęć wyjazdu w chwili kiedy na niego zdecydowały się również Marzena i Magda ʘ‿ʘ. W razie "W", mogłem zawsze przywołać "kobiece TAXI" i olać jazdę rowerem. Finalnie ... jazdy nie olałem, ale i tak Kropkowe SOS się przydało :\. O tym jednak? => tak, w części trzeciej :P
Pierwszy maja, rześki poranek ...
... i już o 06:30 pod moim blokiem melduje się sam Łukasz w celu zamontowania bagażnika na rowery. Oczywiście z komplikacjami heh. Najlepsze było to, że jak wszystko było picuś glancuś ... to zauważyliśmy że bagażnik nie jest domknięty xD. Faaajnie ←_←. To od nowa (już sprawnie), Magda na pokład, tanksztela (plus kontrola konstrukcji), myjnia, jazda po sąsiadkę i bagaże (plus kolejna kontrola konstrukcji) i ruuuura ...
... ta ⟵(o_O). Jasne heh :P
Jakoś jednak te niecałe trzy godziny jazdy spłynęły, udało mi się wszystko (i wszystkich :D) dowieźć w jednym kawałku i zameldować w słowackiej miejscowości Oravsky Podzamok. Był też tam dupny zamek, co oznaczało jedno => całą masę płatnych parkingów. Takich nie potrzebowaliśmy - woleliśmy ten darmowy przy PKP :P
Rozpakowywanie, reorganizacja, oglądanie ciekawego pociągu ...
... i dziewczyny do auta (data z chińskiego dingdonga czyli: miesiąc-dzień-rok => godzina 12:58 po południu xD) ...
... a my na rowery - cel: Nowy Targ ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ.
Rzeka Orava w pobliżu której jechaliśmy dość długi odcinek ʘ‿ʘ
Odcinek, ale za to jaki!! ᕙ (° ~ ° ~)
W czasie kiedy mi nim jechaliśmy (wuchta mijanek na wąskich duktach) dziewczyny sobie dreptały (6km) na takie oto coś ...
... z takimi na przykład atrakcjami :]
Wracamy do nas jednak :)
Miasto (Podbiel) ...
... atrakcję ...
... jeszcze trochę klimatycznej Oravy ...
... i miasto :)
Kontuzja pewno zahamuję nowe wpisy to choć nie muszę oszczędzać na transferze na zdjęcia :P.
No to ekipa wyjazdowa ...
... ta brzydsza cześć oczywiście :PPPPPP
Dobra - ostatnie słowackie miasto na dziś czyli: Trstena:
Ogólnie mega mi się one podobało. Pośrodku niczego, ludzie w ogródkach piwnych z napojem bogów w ręku, zapach klasycznych zapiekanek, no ale trzeba było kręcić dalej ¯\_(ツ)_/¯
Praktycznie od samego początku rowerzystów była cała masa. Pierwszy dzień maja to jednak święto międzynarodowe i wolne dla
Podjazd, ale ino jakiś 1-2%. Ino że na długości 15km ಠ﹏ಠ. To jeszcze przecież nic. Wiatr to było to, co mnie niszczyło xD. Mocny, po ryjku, ciągle delikatnie pod górkę, wymijanie, przepuszczanie ... a w około praktycznie żadnego drzewa xD
Zmęczyło się jednak to rowerówka ←(*꒪ヮ꒪*)
Chwilę po tym zdjęciu zameldowaliśmy się w kraju, w ojczyźnie ...
BTW: no tak heh ;)
... co zresztą widać na poniższym zdjęciu :D
Później jeszcze odbiliśmy jak kiedyś na Czarny Dunajec do sklepu z płazem w logo po zaopatrzenie i na ostatni postój tematyczny heh ;)
Po nim zostało nam tylko jakieś 8km ...
...
... do noclegu 〜(꒪꒳꒪)〜
Kropka (jak widać) już czekała, tak samo jak dziewczyny. One jeszcze zrobimy sobie spacerek (trzy kilometrowy) do i z lasku przy domostwie, ale to nie mam zdjęć od Marzeny, a Magda nic nie robiła na tej "atrakcji" :P
Mam za to mapka (mapki) z dnia dzisiejszego ...
... i szybkie podsumowanie. Jak na warunki wietrzne, start chwilę przed godziną 13:00, no to całkiem dobrze żeśmy to ogarnęli. Miły dzionek w sympatycznym towarzystwie! Oczywiście mam na myśli cały dzień ;)
============
Końcówka to już plan prosty ...
... i do kolejnego odcinka :PPP
Kategoria Rower
DPD 24/2024
-
DST
30.21km
-
Czas
01:28
-
VAVG
20.60km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 30 kwietnia 2024 | dodano: 30.04.2024
Po piątkowej imprezie w Mysłowicach (w końcu ktoś z ekipy brynowskiej też wskoczył w świat czterdziestolatków :P), weekend miał być leniwy. A w sumie to nie był ;)
No tak to nie działa ;))))
Przed pijaństwem jeszcze sprzątanie, sklepy (w tym zakup storczyków dla Magdy i Marzeny => jeszcze raz wszystkiego najlepszego, choć do 40-tki jeszcze masz hoho ^_^), a w sobotę pierw lokalne ...
... a potem na godzinę 11:30 do Gochy i powiatałki ◖⚆ᴥ⚆◗
Wpadło niecałe 15km, ciągle mało? => to w niedzielę tenis 〜(꒪꒳꒪)〜. Szybkie 6-1, 6-1 dla mnie ...
... i do domu na mecz (ale faaart xD) GieKSy. Potem mogliśmy już ino czekać na Łukasza i Marzenę. Tamże ustalił (albo dostalił) się plan na majówkę, ale to pewnie opiszę dopiero w przyszłym tygodniu. Wcześniej będzie na Stravie ;)
=================
W poniedziałki się nie jeździ, ale i tak nie miałem sił :P. Nogi jeszcze trochę bolały (na wieczór) to trzeba było je naprawić! Rowerem najlepiej ;)
Ogólnie to super warunki miałem rano (✷‿✷). Dwanaście stopni powyżej zera to już nie pamiętam kiedy miałem (⊙_◎). I oczywiście ubrałem się za grubo. OCZYWIŚCIE XD. Trasa klasyczna: czyli przez Katowicki Park Leśny (popularne D3S) i Zawodzie.
Ino na Bagnie skręciłem na Szwajcarię (czy tam patrz poniżej) żeby zahaczyć o sklep (. ❛ ᴗ ❛.)
I jedna akcja poranna. Jak wyjeżdżałem z Murckowskiej, to tak niefortunnie nacisnąłem manetkę (na podjeździe) że przestała działać (ب_ب). Naprawiła się sama ... na powyższym serze xD. Oby na zawsze :P
Rano było mi cieplutko i przyjemnie? To wracałem przy 26°C. Komfort pełny to się pochwalę choć nowym ząbkiem :P
Kot jednak ładniejszy :P
Ogólnie to powrót przez Nikisz i Gisz plus leśny dojazd na Ochojec ...
... gdzie to jeszcze odwiedziłem łąkę, o którą walczą mieszkańcy z patodeweloperem ...
... i dworzec kolejowy, o którego nikt nie walczy ... bo żaden pociąg (póki co chyba?) się tu nie zatrzymuje xD
Na koniec jeszcze do kantoru żebym Magdzie (hehehe) jakieś kieszonkowe na Słowację wypłacić i do bazy. Długi weekend czas zacząć ...
... choć cebula jutro prowadzi, to dopiero wieczorem się uśmiechnie ;)
=============
Mapki znowu się popsuły, ale w tym miesiącu były same DPD. Chyba każdą możliwą opcją. Dobre i tyle => 210km wpadło ◉‿◉. Chyba jednak bardziej niż roweru, potrzebuję po prostu odpoczynku, bo pomału mam dość! Odpoczynek, a odpoczynek na rowerze oczywiście się nie wykluczają ;). Praca to wyklucza ... więc olewam :P
Kategoria Rower
DPD 23/2024
-
DST
30.22km
-
Czas
01:26
-
VAVG
21.08km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 23 kwietnia 2024 | dodano: 23.04.2024
W piątek tak jak pisałem - zmokłem ತ_ʖತ. Plan na weekend ustaliła więc powyższa :P. Lenistwo (noooo, rower wyczyściłem jeszcze i nasmarowałem) i ino dwukrotna wycieczka w rodzinne strony w celach towarzysko - meczowych ^_^
Musiałem zresztą troszkę odpocząć, bo na poniedziałek i wtorek było w robocie zaplanowane czyszczenie mojego "głównego" biura z yyy praktycznie wszystkiego. Wymiana podłogi się zbliża => wyjścia nie było ¯\_(ツ)_/¯. Kręcić miałem dopiero w środę, ale już wiem, że wtedy ma lać cały dzień. Do tego popołudniu zębolog. Wyjścia więc ponownie nie było i trzeba było się dziś karnąć Szkodnikiem ◉‿◉
Poranek (kot nakarmiony, oczywiście grzeczne spała sobie ze mną w łóżku) ale i tak ...
... sekundy przed katastrofą. Nie dość że dostałem informację od Magdy że szyby aut są białe i jest zimno, to jeszcze kontrolnie otworzyłem se okno -ᄒᴥᄒ-. Miałem co prawda termoaktywność i komin na szyję przygotowany, ale i tak dobrałem sobie jeszcze jedną parę skarpetek do kompletu.
Kierowcy faktycznie mieli poranne drapanko szyb ...
... a termometr jakoś nie chciał pokazać innych wartości ;)
Dobrze że chodź słonko fajnie świeciło, ale przez łzy w oczach i tak średnio widziałem co przede mną ;)
O pracy nie ma co pisać, bo po co? To powrót :]. Dobrze że jeansów nie brałem, no to miałem plac w plecaku żeby popakować dość sporą część ciuchów z rana xD. Zostawiłem se ino kalesony na tyłku. Kask się kurzy na szafie (pewnie już niedługo - znaczy OBY!!), ale o bardziej istotne części mego ciała trzeba dbać :D
Rano przez Nowy Nikisz, to powrót przez Bagienną i Zawodzie. Miło było (. ❛ ᴗ ❛.)
Rękawiczki też podmienione na te letnie (✷‿✷)
A grat już stoi na końcu D3S ¯\(°_o)/¯
Najlepsze było jednak na końcu bo wymyśliłem sobie powrót ulicą Rolną. Pierw w korek ...
... a potem, nie dość że droga po zimie przy krawędzi dziurawa jak diabli ... to jeszcze Spotify mi wylosowało piosenkę Zenka Martyniuka (⊙_◎). Zatrzymać się nie było gdzie, to wykręciłem (debiutancki segment) chyba najszybszy czas tego odcinka w życiu xD. Tu już muzyka wróciła na właściwe tory ...
... a ja wróciłem do domu (◍•ᴗ•◍)❤
Jutro ino jeden dylemat => pociąg, Kropka czy jakaś amfibia na dojazd do pracy :D
==========
Tak - dzień męczący, ale powinno się obejść bez żelu ;)
Kategoria Rower