Wpisy archiwalne w miesiącu
Marzec, 2019
Dystans całkowity: | 524.69 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 22:50 |
Średnia prędkość: | 20.81 km/h |
Maksymalna prędkość: | 57.42 km/h |
Suma kalorii: | 6632 kcal |
Liczba aktywności: | 11 |
Średnio na aktywność: | 47.70 km i 2h 32m |
Więcej statystyk |
Piątek i sobota, a mi na grunty przyszła ochota ^_^
-
DST
37.79km
-
Czas
01:51
-
VAVG
20.43km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 30 marca 2019 | dodano: 01.04.2019
Sorki za zaległości, ale jak się to mówi - ostatnio nawet nie mam kiedy się po tyłku podrapać ;///
Wasze BeeSy nadrobię w najbliższej chwili, pierw mój ;]
Zacznę od piątku, kiedy to wróciłem z pracy i miałem pogadankę na temat przyszłości mej z rodzicami. Nie wnikając w szczegóły, napiszę ino że Matce nie podoba się fakt, że chcę wydać swoje pieniądze, nie tak, jak ona chce. Poza tym w ogóle to bezsensowny plan, że chce sprzedać swoje mieszkanie - bo ona przecież ma do niego sentyment xDDDD. Bardzo skutecznie omijała je (i swoją matkę) przez parę lat, ale teraz jej szkoda heh iks dyyyyyy. Mniejsza o to - gadać to se może :-P
Zabrałem dupę w troki i rura na autobus, którym to Siostra wracała z roboty. Szybki sklep (i obiad) i nadrobiliśmy psie kilometry ku uciesze Arji ;). Jako że standardowo nie mieliśmy konkretnego planu, zaproponowałem spacer na moje klasyczne miejsce kwiatkowe.
Dupa krokusowa - brakło około dwóch dni pfffff xD
Ale że dość przyjemnie się szło, to pokrążyliśmy jeszcze trochę po lesie, znaleźliśmy mega fajną polankę i mogłem odprowadzić Gochę do bazy, a sam skierować się na przystanek autobusowy. Jako że autobusu nie było, to poszedłem do sklepu po którym ... w sumie doszedłem do domu xD Nogi zdrowe, to po się pakować do komunikacji miejskiej? :D
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1291492738
Fotki piątkowe:
Głowna bohaterka dnia ;]
Przy torach, zezwalam, ale i tak nie wygląda to ani ładnie, ani uroczo pffff
Polanka i dobrze że się nie pomyliłem i rzuciłem tym co trzeba :D
=========================================
Dziś (sobota) wstałem natomiast około 7:00, później zasnąłem, następnie oczy otwarłem około 8:00 i ponownie Morfeusz. Finalnie obudziłem się około godziny 10:00 i po śniadaniu nastąpiła ewakuacja z domu, bo zaś było słychać głosy z gościnnego :D. Plan na rower miałem trochę bardziej ambitny, no ale na godzinę 17:30 umówiłem się na mecz GieKSy u Janiola. Do tego w głowie miałem misję zrobienia porządku w jednym pokoju na Piotrowicach, gdyż w poniedziałek przyjeżdża facet, który zabiera mi (oczywiście odpłatnie) trochę rupieciarni.
Z Gochą na mieszkaniu umówiłem się na 14:30 => czyli zostało mi tylko około trzech godzin na rower i dojazd z garażu na chatę. Padło więc na jazdę w stylu dookoła komina, gdzie założyłem sobie zrobić jak najwięcej kilometrów gruntowych ;)
Jechało się mega przyjemnie, gdzie pierw (przez Akademiki) ruszyłem w kierunku Halemby, następnie zrobiłem nawrót, zobaczyłem co się dzieje na Hałdzie Panewniki, po czym skierowałem się w kierunku bazy.
Następnie na Piotrowice, sprzątanie, spotkanie z Kęsym, mecz (w końcu wygrany) i zakończyłem sobotę.
BTW: Pierwsze "straty" również zaliczone :D
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1291919924
Fotki:
Wjazd do lasu - ładny
Króciutka przerwa ;]
Brzydki las :P
KWK Halemba z dołu :)
Klimatycznie ...
... i tu też :). Tak, to Katowice ;]
Pierwsza okrągłość ;]. Wiem że moi koledzy i koleżanki z BeeSa już dawno po tej licznie - ale co mi tam, pochwalę się ;]
Hałdowe klimaty (KWK Halemba z góry).
Tą śląską górkę (Panewniki) lubię najmniej ...
Wiewiór ;] => Sarna była blisko, ale w ostatniej uciekła z obiektywu :(
I spokój (Brynów) - choć zdążyłem ino jedno wypić ;)
W niedzielę pierw spotkanie z Diobłem, później znowu Piotro, spacer (Mi Fit pokazał ogólnie 11.8km) i koniec weekendu.
===================================================
Można podsumować:
Eeeee, no nie wiem co napisać, więc nic nie napiszę :P
============================================================================
Mamy (od dziś) nowy miesiąc, więc trzeba było swoją debiutancką "służbówkę" na ten rok zrobić ;]
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1293128973
W pewnym momencie łatwo nie było => skubany do miziania był pierwszy :D
- zajęty jesteś?
- oki, legne se xD
Jeszcze widok na Katowice :DDDD
I poezja wprost z Podlesia :DD
Ja wiem że to blog rowerowy, ale jednak sytuacja z ekipą od wywożenia gratów jest godna opisania xD. Otóż z piętnasto-sekundowym spóźnieniem (!!!) przejechali pod mój blok (jak to Ojciec określił) "Flip i Flap". Wiadomo - dwóch trzeźwych być nie może, bo takie rzeczy się nie zdarzają (no chyba że w bajce "Sąsiedzi" xD) więc trzeźwy był ino kierowca Flip (kurde, nie pasowało mi tylko że był wyższy), Flap robił za tego pijanego, albo MOOOOOCNO wczorajszego. Coś w stylu że jak tylko mi dmuchnął, to wyciągnąłem drzwi z pokoju z obawy o nie => zawierały elementy szklane xD.
Co do ich roboty to brakowało tylko muzyczki z Benny Hilla. Że Flap się nie zabił, albo nie przebił się nogą do mieszkania obok ... to winszuje mega xD. Flip natomiast z pełną powagą oznajmił mi że cytuję "przypadkowo rozwaliliśmy" panu kątownik przy drzwiach na klatce. Fajnie, a ten w mieszkaniu? No, też trochę. XDDDD. Oj tam - soooorry. W tym samym czasie co Flip gadał że mną (po robocie), Flap zaczął pertraktować z moim Ojcem, który to nagle stał się majstrem. Jako że nie chciałem już ich oglądać to Flap dostał 2x po sto gram gorzoły smakowej i tak ... zostałem kierownikiem. Ha!!! I to wszystko za jedyne 350zł - no plus wódka :D
Ale oki, jeden pokój czysty, plus drugi bez największego grata. Ciekawe jakie historię czekają mnie później. Póki co wiem (dzięki Flip i Flap) że parkiet jednak będzie potrzebował renowacji xD Tylko czy cyklinowanie czy coś innego? Muszę pomyśleć - grunt że ruszyło!!
:P
Ile to wszystko potrwa nie wiem. Wiem za to że raczej w kwietniu mam pokręcone. Jutro idealna pogoda pod DPD, ale co zrobić skoro ściany się drapania domagają? :))
PS: mega dobrze że nie pojechałem - wieje gorzej niż na Śnieżce, do tego oczywiście w twarz xD.
Kategoria Rower
DPD 11/2019
-
DST
42.21km
-
Czas
02:03
-
VAVG
20.59km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 27 marca 2019 | dodano: 27.03.2019
Pod jednym z ostatnich wpisów Morsa o tym, pojawiły się komentarze pewnej koleżanki co do powitałek - że niby kiczowate. No być może, mi tam obojętne - mogą być, może ich też nie być :P
Co do dziś, to w poniedziałek zaplanowałem sobie odpoczynek (oczywiście po pracy), który wyszedł. Wczoraj miałem taki sam plan, ale ... no nie wyszedł, bo trzeba było pojechać na Piotrowice. Potem jak już się z domu ruszyłem, to założyłem sobie że w końcu zamontuje błotniki do Szkodnika ;]
Zacząłem montaż już grubo po 20:00 i ... zaczęło padać. Trudno - to nic skomplikowanego, więc (byłem na garażu) pod lampką zrobię. Fajnie szło aż do czasu kiedy przyszedł "kolega" (xD), który to ponarzekał trochę że: były narkoman, alkoholik, człowiek bez wykształcenia, po kryminale, bez znajomości, wiecznie zmęczony (mocna samoocena!!) ... ma ciężko w pracy/życiu. Spoko, nie wnikałem o co dokładnie chodzi, ino zrobiłem co zrobić miałem i opuściłem kompana - zostawiając mu piwo "na drogę", coby nie marudził (:P) i nie zapluł mi reszty podjazdu ;/
Rano wstałem, spakowany, błotniki (w nocy mżyło) zamontowane, patrzę na termometr i widzę ... minus trzy stopnie Celsjusza juhuuu. Cóż zrobić heh?
XDD
Pogoda jednak całościowo wyglądała całkiem przyzwoicie, więc planów (ok, dzieci zostawiłem w spokoju :P) nie zmieniłem.
Widok z rana na Rozwój
Ruszyłem i od razu wpadłem na lodowisko xD.
Bardzo asekuracyjnie (po szklance - o takiej, mam nadzieje że widać) ...
... dotoczyłem się do D3S i skręciłem na Upadowy (kot na leniu w bonusie) gdyż ...
... tam przyjemniej miałem parę metrów gruntowych, plus dwa odcinki z kostki - którą to dziś uwielbiałem!! ;]
W pracy na start dowiedziałem się że moje biuro jest zajęte przez szkolenie, ale to i dobrze się złożyło bo dostaliśmy przydział finansowy na służbowe bilety miesięczne. Do tego kończy się miesiąc, więc zostałem poproszony o załatwienie mojego biletu na pociąg i przywiezienie rachunku, coby dziewczyny mogły "miesiąc zamykać". Skoro miałem rower, to nawet nie protestowałem, gdyż wpadło kolejne piętnaście kilometrów trasy na dworzec i pod Spodek ... za które jeszcze miałem zapłacone :P.
- plus że zamiast 119zł płace 26zł za bilet na miesiąc
- minus że zaś się teren zaczyna
- plus że przynajmniej wyjdę z biura
- minus że zaś wyjdę z biura i się będę z ludźmi użerał
- plus że przynajmniej urozmaicenie
- minus że jak teren, to brak roweru
- plus że w fajne miesiące solarium za darmola
- minus że można zmoknąć.
Czyli w miarę równo, ale robota to nie koncert życzeń, więc trzeba działać coby zarobić ^_^.
==========================
BTW: W kwestii ścieżek z nowym sezonem. .. nie nastąpiła poprawa xD
Po robocie (szlak klasyczny) już bez fotek, bo wiatr mnie zniszczył totalnie i nawet nie miałem ochoty się zatrzymywać xD.
Trasa ogólnie wyszła o taka ;]
Co do dziś, to w poniedziałek zaplanowałem sobie odpoczynek (oczywiście po pracy), który wyszedł. Wczoraj miałem taki sam plan, ale ... no nie wyszedł, bo trzeba było pojechać na Piotrowice. Potem jak już się z domu ruszyłem, to założyłem sobie że w końcu zamontuje błotniki do Szkodnika ;]
Zacząłem montaż już grubo po 20:00 i ... zaczęło padać. Trudno - to nic skomplikowanego, więc (byłem na garażu) pod lampką zrobię. Fajnie szło aż do czasu kiedy przyszedł "kolega" (xD), który to ponarzekał trochę że: były narkoman, alkoholik, człowiek bez wykształcenia, po kryminale, bez znajomości, wiecznie zmęczony (mocna samoocena!!) ... ma ciężko w pracy/życiu. Spoko, nie wnikałem o co dokładnie chodzi, ino zrobiłem co zrobić miałem i opuściłem kompana - zostawiając mu piwo "na drogę", coby nie marudził (:P) i nie zapluł mi reszty podjazdu ;/
Rano wstałem, spakowany, błotniki (w nocy mżyło) zamontowane, patrzę na termometr i widzę ... minus trzy stopnie Celsjusza juhuuu. Cóż zrobić heh?
XDD
Pogoda jednak całościowo wyglądała całkiem przyzwoicie, więc planów (ok, dzieci zostawiłem w spokoju :P) nie zmieniłem.
Widok z rana na Rozwój
Ruszyłem i od razu wpadłem na lodowisko xD.
Bardzo asekuracyjnie (po szklance - o takiej, mam nadzieje że widać) ...
... dotoczyłem się do D3S i skręciłem na Upadowy (kot na leniu w bonusie) gdyż ...
... tam przyjemniej miałem parę metrów gruntowych, plus dwa odcinki z kostki - którą to dziś uwielbiałem!! ;]
W pracy na start dowiedziałem się że moje biuro jest zajęte przez szkolenie, ale to i dobrze się złożyło bo dostaliśmy przydział finansowy na służbowe bilety miesięczne. Do tego kończy się miesiąc, więc zostałem poproszony o załatwienie mojego biletu na pociąg i przywiezienie rachunku, coby dziewczyny mogły "miesiąc zamykać". Skoro miałem rower, to nawet nie protestowałem, gdyż wpadło kolejne piętnaście kilometrów trasy na dworzec i pod Spodek ... za które jeszcze miałem zapłacone :P.
- plus że zamiast 119zł płace 26zł za bilet na miesiąc
- minus że zaś się teren zaczyna
- plus że przynajmniej wyjdę z biura
- minus że zaś wyjdę z biura i się będę z ludźmi użerał
- plus że przynajmniej urozmaicenie
- minus że jak teren, to brak roweru
- plus że w fajne miesiące solarium za darmola
- minus że można zmoknąć.
Czyli w miarę równo, ale robota to nie koncert życzeń, więc trzeba działać coby zarobić ^_^.
==========================
BTW: W kwestii ścieżek z nowym sezonem. .. nie nastąpiła poprawa xD
Po robocie (szlak klasyczny) już bez fotek, bo wiatr mnie zniszczył totalnie i nawet nie miałem ochoty się zatrzymywać xD.
Trasa ogólnie wyszła o taka ;]
Kategoria Rower
Wszystko wokół się zmienia ...
-
DST
102.82km
-
Czas
04:57
-
VAVG
20.77km/h
-
VMAX
57.42km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 23 marca 2019 | dodano: 25.03.2019
... nawet Tyyy. Oki, nie będę was Farbą nękał heh.
Na start tego BeeSa wyjaśnię jednak tajemniczą kwestie, którą to poruszyłem w jednym z ostatnich wpisów. Przez ostatnie trzy dni (choć w sumie finalnie przez ostatnie parę lat heh) najważniejsza była kwestia Babuszki. Wspominałem chyba o niej raz, dwa czy tam milion (:D) w moich wpisach. Otóż po niecałym roku, w końcu udało się dojść do konsensusu z rodziną w sprawie Domu Opieki dla Tolki. Niestety, sama se już nie radzi, a nikt nie ma aż tyle czasu i możliwości coby się nią opiekować 24/7. Miejsce się znalazło w piątek, do soboty zostały ustalone wszystkie kwestie finansowe, w środę przyjechała Chrzestna ma i mogliśmy zacząć działać.
W czwartek miałem urlop i ogarnęliśmy sprawy bankowe zaliczać przy okazji taki oto spacer troloTolowozem.
Bez przerzutek niestety xD Przy okazji byliśmy w Parku => bardzo proszę, bo kiedyś ktoś tam mi pisał że zdjęcia Babuszki nie ma ;)
W piątek pakowanie, żegnanie i dziś Babuszka wyruszyła w kierunku pod poznańskich Pobiedzisk. DOŚ wg mnie świetny => o taki, szkoda ino że prywatny - bo będzie mnie to kosztować 400zł co miesiąc. Takie trochę alimenty bez seksu (xD), no ale Babci wygoda i opieka najważniejsze. A i ja trochę odpocznę i przy okazji zmienię swój styl życia :). W Katowicach i tak coraz mniej mogłem. Do tego będzie kolejny pretekst żeby Poznań odwiedzać - 30km w jedną stronę rowerem ino zachęci ;)
Pewno pierwsze dni/tygodnie będą dziwne, bo się do niej mega przyzwyczaiłem, no ale od czego są telefony? :)
======================================
Wracając jeszcze na chwilę do tytułu, to jednak nie do końca wszystko się zmienia. Minęło właśnie 11 lat, od pamiętnej rzezi odwetowej panów (specjalnie z małej) w niebieskim na kibicach GieKSy. Mój zerowy szacunek do tej służby pewno nigdy się nie zmieni. Diobeł podrzucił bardzo fajny, obszerny materiał który jest do poczytania o tutaj. Najlepsze oczywiście jest to, że winnych ze strony milicji nie ma. Wszystkie sprawy umorzone, a psychicznie i fizycznie oberwało się wszystkim => chuliganom, kibicom, nieletnim, kobietom, a co najlepsze ... kierownikowi pociągu. W sumie co za różnica kogo pałujemy czy obrażamy xD.
=====================================
Oki, tyle tytułem wstępu. Geneza na dziś pojawiła się koło wtorku, a realnych kształtów (choroba Łukasza i moje żebro) nabrała w czwartek. W piątek jeszcze ogarnąłem końcówkę spraw babuszkowych i spacer (ok 8km) z takim oto dobrym
Oczywiście te dwie sprawy zostały okraszone nutką alkoholu i z samego rana alkomat oszalał xD. Do stanu normalności wrócił około godziny dziesiątej, więc mogłem udać się na garaż i po chwili rozmowy z Łukaszem skierowaliśmy się trasą tradycyjnie-leśną na zamek w Chudowie. Na szlaku do końca doszedłem do siebie, ale niestety pierwotny plan ataku na Rybnik poszedł na grzyby xD.
Przez remont torów w okolicach Orzesza, nie mieliśmy pociągu powrotnego, a sama jazda tam (przez durne podjazdy w okolicach Mikołowa i w/w Orzesza) nam się nie uśmiechała xD Myśleliśmy też o Lublińcu, no ale mieliśmy ino jeden racjonalny pociąg o 17:33 i na niego trzeba było zdarzyć, bo zaprosiłem parę osób na moje nowe/stare mieszkanie na godzinę 20:00. Po co więc się stresować i gonić?
Setka jednak być musiała więc padło na Tarnowskie Góry ^_^. I w tym miejscu wielkie dzięki dla Łukasza za ogarnięcie szlaku. Klimatycznie po przejechaniu Przyszowic, pojeździliśmy po jakichś dziurach, ominęliśmy centra miast i dość fajną drogą dojechaliśmy na nasz cel. Nie licząc mojego kryzysu gdzieś między 53-cim a 60-tym kilometrem jechało się bardzo fajnie. Główna to zasługa wiatru - którego to nie było :D Dziękuję heh.
Po dojechaniu do TG wpadliśmy na kolejne kilometry gruntowe (których dziś było co nie miara - uwielbiam) i skierowaliśmy się na jezioro Świerklaniec, gdzie zaplanowany był postój piwno-owocowy. Nic nie napiszę na temat Parku przed jeziorem, bo ilość ludzi która tam była mnie położyła na kolana xD. Miło że choć oczy mam zdrowe i zauważyłem koleżankę z pracy, z którą to chwilę porozmawiałem. Po przerwie i odpoczynku mogliśmy dokręcić przez Siemianowice Śląskie (Vmax na ul. Agnieszki) do garażu i tym samym domknąć dystans który to sobie założyliśmy ◉‿◉. Więcej oczywiście "poopowiadam" przy okazji fotek.
Trasa
Fotki:
Ruszamy - teren bazyliki
W lasach uroczo - drewno nie wiem skąd. Las jak stał tak stoi xD
Jedziemy dalej
Coraz bliżej (tak, kask wrócił do łask ;)) ...
... i bliżej ...
... i jest i Chudów czyli klasyk wiosenny :)
Jedziemy dalej
Wiadomo :)
Fajna śmieszka z widoczkiem :)
Ahooooj :D
Odcinek prefabrykowany ;]
Stawik - dobre miejsce na Pitt Stop, ale niestety czas naglił ;]
Chwila gruntówki ...
... i odcinek klimatyczny => dobrze że nikt nas nie zabił tam. Mała rzecz, a cieszy :P
Park Kultury i Wypoczynku - Gliwice.
Kolejne gruntowe ...
... i nudny asfalt - to tu miałem kryzys ;/
Kamieniec i postój sklepowy.
Miejscówka urocza, stan asfaltu (tu i przez najbliższe 10km) niestety już nie ;/
Tarnowskie Góry
A po nich wjazd ...
... i zjazd z widoczkiem :)
Zabytkowa Kopalnia Srebra
Jedziemy dalej
Kolejne gruntówki z widokami :)
Zjazd singlem ;]
Ostatni widok dnia dzisiejszego
Ponownie gruntowo - tak, to znakowana ścieżka :D
Rów Świerklaniecki ...
... ichszy Park ...
... i jezioro :)
Wracamy przez zaporę - trochę pod prąd, czym wkurzyłem jednego kierowcę xD.
Ostatki z zachodem i do bazy ;]
Mocny kandydat do podsumowania rocznego :)
Fajnie, bo pomimo że zrobiliśmy dużo kaemów nieutwardzonych, wyszła całkiem sympatyczna średnia :)
BTW: Możliwe że jeszcze będzie filmik :)))
==================================================
Co do imprezy, to się odbyła :-P. Dziękuję obecnym i mojej wątrobie że to przeżyła heh. No ale skoro wódka się polała, to z roweru w niedziele nici. W domu jednak siedział nie będę, więc stanęło na tym że trzeba by było w końcu dobremu pieskowi zrobić porządny spacer.
Po obiedzie ruszyłem więc (z przystankiem w Piotro) na Ochojec. Spacer, jak spacer - było sympatycznie, ino na końcu nogi już bolały xD Aaaa i zrobiłem dobry uczynek. Autobus mi sprzed nosa uciekł, wiec poszedłem se jeszcze po piwo. Po zakupie podbił do mnie Pan menel i poprosił o złotóweczkę na browara. Dostał całego Żubra :D. W sumie miałem dobry humor, a i wyczuwałem poniedziałek :)
Fotki:
Pieseł na hałdzie Kostuchna
Arya pierw się umazała ...
... a potem umyła xD. Dobry pies :D
Było by ;] Takich długich BeeS-ów to nawet z gór nie piszę ;D
========================================================
Kategoria Rower
DPD 10/2019
-
DST
25.32km
-
Czas
01:13
-
VAVG
20.81km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 19 marca 2019 | dodano: 19.03.2019
Koszmarny to był poranek ;/
Wczoraj w komentarzu wspominałem że obiłem se żebro w górach. Spanie na boku więc w grę nie wchodziło i musiałem spać na plecach. Skutkowało to pobudkami o 01:10, 02:05, 03:30 i finalnie o 05:00 rano xD. Jak już wstałem to wyjrzałem przez okno i co widzę? Ano szron na autach, a ja już (od wczoraj) spakowany na DPD. Minus jeden stopień Celsjusza - no nie ma tragedii, dokulałem się więc na garaż i co widzę? ...
Fajnie, ale stwierdziłem że skoro po ostatnim tripie nic się nie działo, to dopompuje koło i posłucham czy schodzi powietrze. No nie schodziło, więc ruszyłem w stronę roboty - kontrolując ciśnienie co jakiś czas. Finalnie dojechałem do Szopienic (klasycznie) i dopiero tam ponownie zaczął baaaardzo powoli schodzić luft. Aaaa, z tego wszystkiego zapomniałem bryli zabrać i co chwile radośnie sobie płakałem przez zimny wiatr i ... takie oto miłe poranne słonko xD
W pracy nie pozostało mi więc nic innego, niż zrobić co miałem zrobić jak najszybciej się da, coby jeszcze wystarczyło czasu na wymianę dętki.
==================================
Czasu wystarczyło (na styk, ale jednak) i mogłem ruszyć w drogę powrotną. Tu już jechało się super => osiem stopni Celsjusza jak na tą porę roku w zupełności mi wystarcza heh. Przez Upadowy ...
BTW: droga w końcu przeschła - fajnie, bo to moja najkrótsza trasa do pracy ^_^
... dotarłem do garażu gdzie zaczęło wiać :D Wiatrowy ewidentnie zaspał pół godziny => znaczy nie to że go nie było, ale był względny, co również w ostatnim okresie mi wystarcza ;)
I przynajmniej nie ma smogu :PPPP
Poza tym nic ciekawego, oprócz faktu że w końcu wzięli się za zapadnięty odcinek D3S - na start ... wycięli drzewa xD
Jak tak dalej pójdzie, to nawet ja spłonę xDDDD
========================
Dziś bez śmiecha - daje ino przykładowy rozkład temperatur z drzewami i bez ...
PS: Dziś (środa) też byłem przygotowany na rower. Minus cztery rano mnie zniechęciło xD
A jutro urlop xD
Kategoria Rower
Redykalny (1070m n.p.m.) koniec zimy?
-
DST
23.49km
-
Kalorie 3271kcal
-
Aktywność Wędrówka
Na start geneza. Tak jak wczoraj pisałem na strzałkach był Babski Comber, wypiliśmy więc po piwie i Łukasz zaproponował dokończenie spotkania u niego. Z Łychą i Colą. Do wódki mam podobne uczucie jak do sraczki, więc przed pierwszym łykiem trunku zadzwoniłem do Filipa czy nie ma ochoty na jakieś góry jutro. Zgodził się, więc można było kulturalnie po drinku obrócić xD. Jak do domu doszedłem nie wiem (xD), nie wnikam, Ojciec z rana się ino jakoś dziwnie śmiał, nie wnikam (ponownie) - bo klucze, telefon i dokumenty były na miejscu heh ;)
Rano po obudzeniu przez Filipa mogłem wyjść na pociąg i zacząć chyba ostatni zimowy szlak.
Samopoczucie? No takie spokojne 3/10 :D
Po około dwóch godzinach jazdy dotarliśmy ponownie do Rajczy i mogliśmy ruszyć w górki. Wpierw mozolnie nabieraliśmy wysokości w błocie, rzece i takich tam podobnych paściach, żeby w końcu dojść do granicy śniegu. Jak ze śniegiem nie przepadam to na początku nawet się ucieszyłem na jego widok. Oczywiście do czasu. W kolejnych etapach naszej wycieczki te białe gówno znowu zaczęło mnie w*urwiać xD Kostki nie skręciłem, no ale nasz planowy szlak na Rysiankę został zmodyfikowany i po osiągnięciu Hali Redykalnej postanowiliśmy wrócić na Boraczą i zejść po raz kolejny tego dnia duktem którym jeszcze nie szliśmy. Jakby nie było widoków to pewnie byśmy tam poszli, no ale tak było bezpieczniej czasowo ;]
No nie powiem uroczy to był odcinek - chętnie zrobię go ponownie latem ;). I tak raz pod górę, raz w dół doszliśmy do asfaltu po którym (Kuzynka umiliła mi drogę telefonem) zrobiliśmy pizzę, po której na spokojnie mieliśmy jeszcze niecałe pół godziny do odjazdu dyliżansu. Z pociągu nie pamiętam nic, bo jak tylko usiadłem to usnąłem :D. Miałem tylko jedno wątpliwość czy wysiadać w Piotrowicach czy na Ligocie, bo transport standardowo nie zatrzymywał się na mojej wiosce. Problem ten rozwiązał Filip który to ... obudził mnie w Katowicach heh. I dobre - wszak od razu miałem autobus na Brynów :)
Trasa:
Fotki:
Na dzień dobry taki prezent od losu heh
Stacja początkowa
Idziemy niebieskim - podłoże urozmaicone ;]
Stacja kolejowa już w dole
Warunki cieplne ideał - o nawodnieniu również pamiętaliśmy :)
A tu już "podłoga" która nam towarzyszyła przez większość wycieczki xD
Idziemy dalej
Hala Boracza w dole - tam będziemy później :)
Z góralami się kłócić nie zamierzam xD
Mam nadzieję ino że Mors nie napisze że sam jesteś kartofel :DD
Ostatnie podejście pod najwyższy punkt wycieczki ...
... i widoki z niego - Na Fatrę ...
... i Taterki
Schodzimy
Nie zawsze na nogach ;))
Ze schroniska nie ma zdjęć - dużo dzieciarni więc uciekliśmy ;)
Szlak żyleta - będę go lubił ;]
Widok na Jezioro Żywieckie i Górę Żar
Końcówka ciągle widokowa :)
Koniec gruntu - czas na asfalt do ...
... ;))))
Pozostało już tylko doczekać do Morfeusza ;)
=================================
Dziękuje - dawać upały :P
Kategoria Góry
Kółeczka (wietrzne) dwa
-
DST
57.74km
-
Czas
02:39
-
VAVG
21.79km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 16 marca 2019 | dodano: 16.03.2019
Po wczorajszym spacerze, że tak powiem niedokończonym (bo babuszka), dziś wstałem chwilę po 7:00 rano, poleżałem, nadrobiłem internet i wymyśliłem se że idę na rower. W końcu wolny dzień. Taki cały heh. No niestety, nie zdarzyłem butów zawiązać i dostałem info że mam do Toli podjechać xD. Skoro mus, to mus.
Z garażu wyruszyłem chwilę po godzinie 10:00, załatwiłem co miałem załatwić i ruszyłem na trip właściwy. Ogólnie (tajemniczo) to napiszę że się dzieje w sprawach babuszkowych i ... na tym zakończę, póki co. Nie lubię zapeszać ;)
Po odwiedzinach pierw frunąłem lasem, później wjechałem na Stare Panewniki i zostałem zgwałcony przez wiatr, wiejącym z zachodu na wschód. Opcją z dojazdem na mój cel (czyli Żabie Doły) przez Rudę Śląską, spalił na panewce i postanowiłem wykonać pierwszą pętlę z wiatrem w plecy ^_^.
Od Brynów już klasycznie przez Zaleską Hałdę i Park Śląski dotarłem do Chorzowa i miejsca gdzie lubią się opony przebijać. Chwila telefonicznej rozmowy z Gochą i rura nazot przez Siemianowice, Dąbrówkę Małą i D3S. Czy coś napisze o wietrze. No nie, był, a w którą stronę wiał? Tego nie jestem w stanie określić ;)
Trasa
Fotki:
Las w okolicach Akademików
Warunki wietrzne ... w normie :D
A przy tym zdjęciu ostatni raz poruszę temat wycinki drzew przy ul Owsianej. Czemu ostatni? A no temu, że nie wiem czemu ta sprawa trafiła do mojego MZUM-u. Dziwne - wszak ten odcinek ulicy znajduje się całkowicie w granicach administracyjnych miasta Mikołów.
Do sedna: koleżanka mi wytłumaczyła że tam jest ponad pięćdziesiąt drzew w stanie całkowitej deklaracji!!! Lwia część wygląda pewno nie lepiej. No dobra, te niech se wytną, a od lasów proszę się "odsmerfować" B-)
Jedziemy dalej: osiedle Tysiąclecia i ...
... Park Śląski
Warunki wietrzne bez zmian - tak, jadę w lewo xD
A tu już na celu
Z powrotu:
Osiedle Budryka z widokiem na Łagiszę i Dorotkę
Siemianowickie ścieżki rowerowe - nie ma ich dużo (chwale, wolę jechać ulicą :P), ale te co są - dają radę :-)
BTW: ludzie uciekają przed wiatrem za przystanek xD
A tu moja największa wpadka.
Otóż, zacząłem ścigać się z pociągiem i zapomniałem że ... muszę przecież przejechać przez przejazd na Dąbrówce xD
Tak, wygrałem ... Pitt Stop :D
D3S i w końcu przejazd bez lodu ^_^
A na Rozwoju meczycho heh. Kibiców jak zawsze miliony :D
A na koniec po tripie prysznic - myjka wolna, więc co mi szkodziło ;)
Teraz czas na strzałki i się ustali co do jutra, bo ponoć pogoda miody ma być ;)))
BTW: strzałki nie wyszły - Babski Comber xD
=======================================
Dokładnie!!
:PPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPP
Kategoria Rower
DPD 9/2019 + Piotro
-
DST
32.51km
-
Czas
01:34
-
VAVG
20.75km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 13 marca 2019 | dodano: 14.03.2019
Planowo do pracy miałem wystartować wczoraj, ale ...
... no nie wyszło xD
Dziś też miało nie wyjść, bo rano deszcze zapowiadali, ale na całe szczęście wstałem wcześniej i zobaczyłem na prognozie pogody że opady przesunęły się w okolice godziny 7:00 - 7:30, czyli wystarczająco. Dodatkowo wczoraj wieczorem przemontowałem sobie tylni błotnik z Krossa do Szkodnika, więc nawet delikatnie zmoknięcie na końcówce by mi krzywdy nie zrobiło ;)
Ponadto motywatorem był fakt, że podczas ostatnich wichur pod domem obaliło mi się drzewo, odsłaniając najlepszą rozpałkę jaka istnieje => tak więc mając czas pozbierałem sobie trochę do garażu na kiedyś tam ^_^.
Co do samej jazdy to już na start wiedziałem że nie poszaleje, bo Szkodnik nie przyjął przeszczepu błotnika, a raczej ... błotnik nie wytrzymał zaszczytu i se pękł delikatnie przy zgięciu xD. Do pracy zajechałem jednak (przez Zawodzie) z dość sporym zapasem czasowym, po drodze zatrzymując się jeszcze przy kiosku w celu zakupu specyfiku klejącego m.in (a może przede wszystkim) palce :D
Fotka z rana - nie mam już pomysłu co fotografować, więc macie widok na wieże ciśnień z ulicy Gallusa :)
Wieża została zbudowana w 1912 r. w celu zaopatrzenia w wodę pitną mieszkańców osiedla. Około 1918 roku teren wraz z wieżą kupiła kopalnia. Przez prawie 60 lat wieża służyła górnikom dostarczając wodę do łaźni. W latach 80. została wyłączona z użytkowania.
Po pracy natomiast miałem misję podjechać do Babuszki coby ogarnąć zakupy. Do Piotrowic dojechałem klasycznie przez Giszowiec i Ochojec, chwilę pogadałem, ogarnąłem sklep, znowu pogadałem, ułożyłem Tolę do snu i mogłem wracać. Oj, ciężko to widzę - wiadomo że na każdego przyjdzie pora, ale Babcia coraz słabsza. Ja wiem że ona już umierała ze trzysta razy, ale tym razem coś już jest konkretnie na rzeczy => marnieje w oczach ;/. Być może przez pogodę, się okaże - już nie raz wracała z drugiego święta ;)
Do garażu wróciłem przez Akademiki i Ligotę, gdzie dokończyłem "robienie" darmowej rozpałki :)
Trasa:
Fotki powrotne:
Lasy w okolicach Giszowca i mój błotnik (godny) ...
... który się przydał
ale się popsuł ponownie gryyyyyyy
===============================================
Z powrotu ostatecznego, tężnia prawie skończona - Piotrowice Zdrój normalnie :D
Gocha i Marzena pewno to lubią :P
Rozpałki porobione - Łukasza płynna zostanie na Rzeszów ;)
=========================================
Już niedługo
Warto czekać ;))))
Po pracy natomiast miałem misję podjechać do Babuszki coby ogarnąć zakupy. Do Piotrowic dojechałem klasycznie przez Giszowiec i Ochojec, chwilę pogadałem, ogarnąłem sklep, znowu pogadałem, ułożyłem Tolę do snu i mogłem wracać. Oj, ciężko to widzę - wiadomo że na każdego przyjdzie pora, ale Babcia coraz słabsza. Ja wiem że ona już umierała ze trzysta razy, ale tym razem coś już jest konkretnie na rzeczy => marnieje w oczach ;/. Być może przez pogodę, się okaże - już nie raz wracała z drugiego święta ;)
Do garażu wróciłem przez Akademiki i Ligotę, gdzie dokończyłem "robienie" darmowej rozpałki :)
Trasa:
Fotki powrotne:
Lasy w okolicach Giszowca i mój błotnik (godny) ...
... który się przydał
ale się popsuł ponownie gryyyyyyy
===============================================
Z powrotu ostatecznego, tężnia prawie skończona - Piotrowice Zdrój normalnie :D
Gocha i Marzena pewno to lubią :P
Rozpałki porobione - Łukasza płynna zostanie na Rzeszów ;)
=========================================
Już niedługo
Warto czekać ;))))
Kategoria Rower
Przeminęło z Paprocanami
-
DST
57.90km
-
Czas
02:50
-
VAVG
20.44km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 9 marca 2019 | dodano: 10.03.2019
Ciągle nie potrafię się nauczyć, że przy cyklonie się nie jeździ xD. Po wczorajszym spacerze z Siostrą i ... no co? Suką ...
... o taką:
plan na dziś był trochę inny, bo mieliśmy jechać w góry - na Police. Niestety prognozy mówiły jasno że warunki widokowe kończyły się w okolicach godziny 13:00. Jechać dwie godziny i nic nie zobaczyć (ewentualnie zmoknąć) nam się nie opłacało, wiec z Łukaszem ustaliliśmy że rower będzie najlepszą (xD) opcją.
Wiatr uważał podobnie :P
Ustawka na garażu o godzinie 10:30 i rura z wiatrem na twarzy w kierunku Akademików. Po pierwszych i nie ostatnich mękach wietrznych dotarliśmy do Podlesia, gdzie ogarnęliśmy sklep. Następnie przejechaliśmy parę kilometrów i ... wylądowaliśmy pod wiatą przystankową. Nie dość że wiało to jeszcze zaczęło padać xD
Mżawka została przeczekana i mogliśmy ruszyć w kierunku naszego tytułowego celu. Kolega Cyklon również ruszył z nami heh. Na miejsce dotarliśmy w sumie w ostatniej chwili i mogliśmy przeczekać deszcz pod bardzo sympatyczną wiatą. Później już o suchości wróciliśmy na Tychy, odwiedziliśmy Marzane, która to dzielnie walczy na pokolenie 500+ i mogliśmy obrać azymut
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1280514468
Fotki:
Startowe :)
Katowice Zarzecze i widok na mój aerodynamiczny kaptur, który to przy wietrze w twarz pomaga mi się zbytnio się nie rozpędzić :D
Tychy Mąkołowiec po/w trakcie mżawki
Dukty leśne - tak to te w których Gocha lubi skręcić tam gdzie nie powinna :D
Nasza wiata na miejscu docelowym
Na powrocie misja sklep i trolejbus. Taka tam atrakcja dla ludzi spoza Śląska
Chmury spod Sąsiadki pracy ;]
Kręcimy w kierunku ...
(aaaaa jeszcze a propos tego wpisu - jednak nie skończyło się na numerze 68)
... Stargańca ...
... gdzie Łukasz przy okazji pójścia za potrzebą, zobaczył taki oto przyjemny widok ;)
:DDDDDDDDDDDDD
Jeszcze zdjęcie artystyczne i do bazy.
Dzięki Łukasz za w sumie debiutancki wyjazd - bo tego to nie liczę heh.
=======================
Na koniec wróćmy na chwilę do meczu. Do Katowic przyjechały Medaliki z Częstochowy, pozamialały nas 0-3 i wróciły do domu. Tyle co miasto wpakowało w ten klub to masakra. I co się dzieje? Na jesień mieliśmy grać z Lechem Poznań i wychodzi że jest szansa że zagramy ... w drugiej lidze z ich rezerwami!! Znaczy o ile nie dadzą się wyprzedzić takim tuzom piłkarskim jak: KKS 1925 Kalisz, Mieszko Gniezno, Radunia Stężyca czy Sokół Kleczew. Tabela grupy drugiej, trzeciej ligi o tu.
Pomimo wyniku, przynajmniej miło spędziłem czas ;). Każdy pił co chciał czyli: ja Żubra, Janiol Kozela, Daga Karmi, a Hania? ...
... no mam nadzieję że nie to ...
... :DDDDDDDDDDDDD
Pozdrorower i do następnego ;]
Kategoria Rower
DPD 8/2019 + Park Śląski
-
DST
52.67km
-
Czas
02:35
-
VAVG
20.39km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 8 marca 2019 | dodano: 08.03.2019
Człowiek uczy się na błędach, no ale to chyba raczej nie działa w moim przypadku xD Wczoraj od wiatru dostałem porządnego kopa w cztery litery (a raczej w
Wystartowałem tym razem o swojej standardowej godzinie, drogą klasyczną, a mimo tego w pracy miałem około siedmio-minutowy zapas czasowy!! Wyjaśnienie tego fenomenu jest proste => otóż dostałem taki wiatr w plecy, że nawet nie wiedziałem kiedy przejechałem te trzynaście kilometrów xD
Co się odwlecze, to jednak nie uciecze i już wiedziałem co mnie czeka na powrocie. Dobrze by było ... jakby tylko na powrocie => dziś ponownie szef widząc mnie w dresie, zapytał czy nie zobaczę dwóch obiektów w trakcie pracy. A właśnie praca xD
We wtorek kreśliłem se bardzo przyjemną i smaczną ulice o taką ...
... i doszła do nas informacja telefoniczna iż to w piątek (czytaj dziś) z okazji dnia kobiet (xD) Panie wychodzą o 12:00. Od razu dodam, że mnie to lata koło nosa, bo w okresie październik - kwiecień z żadną koleżanką i tak nie współpracuje zawodowo - więc niech se idą i na miesiąc płatnego urlopu :P. Mam to gdzieś :). Szkopuł w tym, że tylko jedna koleżanka określiła że jest to nieuczciwe i dyskryminujące bo ... kiedyś przecież był cały dzień wolny, a nie tylko marne trzy godziny!! Kij z tym że chłopy w swoich działach zostają w jedną lub we dwie osoby - dla kobiet był piątek, piąteczek, piątunio. Kurtyna równouprawnieniowa :DDD
Wracając do mnie - zrobiłem co zrobić miałem i
Kolejno wjechałem do Parku Śląskiego, zobaczyłem planetarium, następnie kierowałem się już na Chorzów ale ... zrobiłem nawrót i ogarnąłem małe kółeczko, bo jednak z tym wmordewindem to bym góreczki przy stadionie Śląskim nie wjechał xD
Po paru minutach wiatr standardowo zmienił swój kierunek i mogłem przez Batory i obwodnicę, znaleźć się na Starych Panewnikach. Tam chwila na fotki i ruszyłem w kierunku garażu, gdzie tylko postanowiłem dokręcić do ponoć jedynego słusznego dystansu heh. Z plusów? Dzięki koledze z biura, odzyskałem Endo na słuchawkach, na minus? wszystko inne xD
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1280271399
Fotki
Z rana - fajne te chmury nad Doliną Trzech Stawów - dobry wiatr obecny :)
Terenowo - Cyklon Bleeeee
Wieża telewizyjna z Bytkowa
Planetarium xD Tak okulary już są, muszę pomału nad odkurzeniem kasku pomyśleć heh
Kocioł Czarownic
Fajnie się ogląda? ...
... no myślę ...
... a popsuć mojej śląskiej części komentujących humor??? ...
... mogę, mogę???
... i tak to zrobię ...
... nowy lepszy widok na panewnicką rybaczowke
Nosz urwa jego mać !!!!!!!!
Dobrze że jeszcze się za Park Kościuszki nie wzięli
================================
BTW:
Kategoria Rower
DPD 7/2019 + T3S
-
DST
66.26km
-
Czas
03:08
-
VAVG
21.15km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 7 marca 2019 | dodano: 07.03.2019
Wczorajsze DPD nie wyszło, gdyż zgodnie z prognozami od godziny 16:00 (z małymi przerwami) lało. Stwierdziłem więc ... że nie będę sobie brudził wyczyszczonego napędu :P. Dziś natomiast już nic nie stanęło na przeszkodzie coby wyruszyć, a przy okazji przetestować sobie Endo na nowym telefonie. Wnioski: Szajsung super daje radę, choć miło by było jakby trener audio działał na słuchawkach xD
Co do samej jazdy, to mając w pamięci atrakcje z Krossiwem ... wyszedłem zaś grubo przed moim normalnym czasem odjazdu. No ale dzięki temu przynajmniej po przejechaniu Parku Kościuszki, mogłem po D3S zobaczyć co słychać na Nikiszowcu o wschodzie słońca. Znaczy na wschód się trochę spóźniłem, ale co tam :P Obiecuję że jak zegarki wrócą na właściwą godzinę, to zrobię jakieś zdjęcie ze wschodu w tamtych rejonach ;)
Fotka:
Nikisz o poranku ;]
Do pracy wjechałem z jakimś cztero-minutowym zapasem czasowym, popracowałem trochę (ok 5h), po czym kierownictwo wyszło z zapytaniem: który się skusi zobaczyć "o co kamam" na czterech ulicach i zdjęcia porobi? Jedna na Janowie, jedna na (tej katowickiej) Korei i dwie na Ochojcu. No w to mi graj => nie dość że wcześniej wyjdę, pojeżdżę se, to jeszcze mi za to zapłacą :DDDD
Plus i minus był taki, że robiąc tylko same służbowe sprawy do dystansu dołożyłbym może tam ze 20 km. Postanowiłem więc zobaczyć jak wygląda nowa droga dojazdowa do Trójkąta Trzech Cesarzy. I tak pierw przez najdalej wysuniętą na południe dzielnice Warszawy (odwiedzając po drodze zgliszcza mojej byłej uczelni) dojechałem do celu. Zrobiłem zdjęcie i co dalej? Godzina jeszcze młoda, więc okręciłem przez Łubowiec, Wysoki Brzeg i Brzęczkowice, po czym zabrałem się za powierzone mi zadania.
Do garażu dotarłem już najszybszą drogą jaka była możliwa, bo niestety
================================================
Trasa (ogólna):
Fotki z drugiej części dnia:
Stawiki => mega plus za rękawiczki bez palczaste ^_^
Koleinowo w Sosnowcu xD
Moja była uczelnia - ekologiczna taka ;)
Wspomniana nowa droga dojazdowa (całkiem spoko) do ...
... T3S ;]
Elektrownia Jaworzno ...
... i jej okolice - lubię ten odcinek ;]
Kopalnia Mysłowice i dla odmiany widok przygnębiający ;/
I na koniec: Bolina ...
... jeszcze coś z (popołudniowego) Nikiszowca ...
... i staw Janina z (mało widocznym) wiatrem => dobrze że choć ścieżka z lodu się skończyła i można jeździć ;)
Jutro raczej również się pomęczę, a decyzję co do soboty zostawiam Szpilbergowi => ja w sumie (chyba) wolę rower, Filip góry, a Ty Łukasz? ;) Decyduj!! heh.
======================================
Na koniec, końców => pozytyw :*********** :P
Kategoria Rower