Wpisy archiwalne w miesiącu
Lipiec, 2018
Dystans całkowity: | 622.30 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 21:51 |
Średnia prędkość: | 22.45 km/h |
Maksymalna prędkość: | 60.94 km/h |
Suma kalorii: | 12026 kcal |
Liczba aktywności: | 12 |
Średnio na aktywność: | 51.86 km i 2h 43m |
Więcej statystyk |
Tuliszów klasycznie
-
DST
85.50km
-
Czas
03:42
-
VAVG
23.11km/h
-
VMAX
51.24km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Koparki => ten plan (przeczucie) był z góry skazany na niepowodzenie. Jaworzno poczeka, bo i po co mam jechać dwa razy, skoro i tak muszę tam Goche zabrać? Tak, jeszcze się łudzę ... :P
Planowo mieliśmy jechać nawet w 5 osób!! Niestety, z każdym dniem wykruszało się coraz więcej ludzi. Łukasz w miarę rozsądnie wziął weekend w pracy, co finalnie pozwoli mu w przyszły weekend pojechać ze mną do Zakopanego, coby pochodzić po Taterkach (nie chodzi o browar :P), Siostrę powstrzymały sprawy kobiece, a Iwona no cóż, Iwona została powstrzymana przez ból kolana ... który finalnie i tak nie był aż tak okropny, coby nie pozwolić jej wykręcić 60km xD W dobie Internetu pewnych spraw się nie ukryje. Kij jej w kolano.
Trudno, przed godziną 10:00 spotykamy się z Diobłem "na Żyrafie" i poprzez chwilę rozmowy z 70-latkiem (6k w tym roku SZACUUUN xD), mogliśmy uda się w kierunku naszego rezerwowego celu czyli Tuliszowa. Trasa na miejsce docelowe wyszła z jednym Pitt Stopem bardzo, ale to bardzo sympatycznie. Ot takie spokojnie kręcenie do celu. Na miejscu prócz standardowego poczęstunku w postaci napoju nawodniającego, nic ciekawego się nie działo i tak z nóżki na nóżkę, zaczęliśmy wracać do bazy.
Pierw wjazd na panoramę, później zjazd przez Hektary do Pogorii 4 i przez Będzin i malutki Pitt Stop na Brynów. Z plusów to Marcin mi trochę mi urozmaicił powrót i zamiast standardowej trasy przez Szopienice, wróciliśmy przez Pogoń i chodnik prowadzący wzdłuż DK79. Później już klasyka przez trzy stawy na garaż, gdzie jeszcze po chwili rozmowy i uzupełnieniu płynów, mogłem spóźniony o jedną połowę, udać się do Michała na mecza. Dobrze że przynajmniej wygranego :)
PS: Za błędy sorry, śpieszę się na ognisko :P
EDIT => było godnie i yyy mokro?
PS2: Nie ma za co Marzen ;)
======================================================================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1166709627
Fotek nie za dużo, bo koniec miesiąca ^_^
Wojkowice i nie taki Diobeł straszny jak go malują, niesie dobroć :-D
Tym razem dojazd do celu trochę inny niż zwykle :-)
Na celu
Temperatura w słońcu w normie, lubię to !!!! :-)
A tu, o proszę. Zróbmy zjazd dla rowerów, brawo miasto Będzin :-D
Po kole, obiad w formie idealnej :-P
=========================================================
Ja piątek pamiętam trochę inaczej, no ale yyy nieważne :-D
Kategoria Rower
DPD 25,26,27/2018
-
DST
79.05km
-
Czas
03:29
-
VAVG
22.69km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 26 lipca 2018 | dodano: 26.07.2018
Tym razem zbiorczo, bo i transferu na fotki mało, a i nic ciekawego się nie działo (joł, joł) - ot takie tam trzy z rzędu dojazdy do pracy :)
==========================
We wtorek planowo, w środę również, dziś natomiast pojechałem czysto z lenistwa gdyż ... nie chciało mi się plecaka z rana rozpakowywać xD Na plus zdecydowanie temperatura, która utrzymuje się na poziomie mnie satysfakcjonującym, więc zgodnie z założonym na początku roku planem, powinienem się szykować do urlopu. No stety/niestety nic z tych rzeczy. Ten rok miał być inny, a jest po prostu taki sam jak rok, dwa, trzy lata (etc.) temu.
Dziś wg obliczeń (znaczy plus, minus - wciąż czekam na kabel do licznika) pykło mi 3000 rowerowych kilometrów i powinienem teraz się cieszyć planem numer dwa, który ... se darowałem w okolicach maja/czerwca. Kto wie o co chodzi, to wie.
W zamian za to Babuszka se wyjeżdża do Poznania na dwutygodniowy urlop, więc i tak wole nikaj nie jechać, ino się cieszyć katowicką wolnością. Poza tym hmmm, raczej bez szans coby zakleszczyć dwa tygodnie + trzy weekendy, zresztą i tak nie mam planów, więc może fakt poczekać do końcówki września i początku października?
=> 28.07 (sobota) - Koparki Jaworzno
=> 04 - 06.08 (sobota - poniedziałek) być może Tatry z Łukaszem
=> z 11.08 na 12.08 (sobotni wieczór + niedziela) - o to,to:
18 - 19.08 puki co pusto, choć tu środa (15.08) jest ustawowo wolna, to może jakieś dwa lub cztery dni urlopu ugryźć? Zobaczymy.
=> 25 - 27.08 (sobota - poniedziałek) być może Tatry z Janiolem
=> 02.09 (niedziela g.9.00) zostałem wrobiony w jakieś biegi (sztafeta) z roboty (https://polandbusinessrun.pl/pl/pbr/katowice) => zapraszam kibiców i ... zespół reanimacyjno - ratunkowy dla mnie xD
=> 07 - 10.09 (czwartek - poniedziałek) wstępnie, morze z Łukaszem i rowerami
=> 15.09 (sobota wieczór) ME na żużlu z Kuzynem na Stadionie Śląskim
=> 22.09 (sobota g.15.00) ślub koleżanki, gdzie przynajmniej do tego domku z krzyżem na górze trzeba zajrzeć xD
Do tego jeszcze bym chciał zrobić górskie: Wielką Racze ze Słowacji oraz zaległą Rysianke i Pilsko z Sopotni Wielkiej. Nic nie napiszę że jeszcze "wiszą" rowerowe: Świnna Poręba, Góra Żar, rezerwat Łężczok, Palowice, Góra św. Anny, Poznań, Szyndzielnia - Klimczok + pewno jakiś nocny np. Góra Siewierska lub o tu:
itp. itd ... wszystko zależy od pogody. Niby ambitnie, ino co to zmienia w życiu mym? Kolejny dwanaście miesięcy do wyje*ania i zapomnienia. Dobra, już nie marudzę. Jak pokazał poprzedni rok to i w październiku może być ładnie (Gocha?) nad morzem, do tego taniej i mniej ludziuf. A i może i morze będzie lepsze niż obecnie => http://joemonster.org/filmy/92208/_Krystaliczna_wo... ;)
Jak rany, jak co roku - jakby nie trzeba było dziesięciu dni w ciągu brać, to bym się nawet nie zastanawiał i wybrał wszystkie (albo prawie wszystkie) poniedziałki do końca roku ... Bardziej korzystnie by wyszło! Pyrsk.
=============================================
XD
=> 04 - 06.08 (sobota - poniedziałek) być może Tatry z Łukaszem
=> z 11.08 na 12.08 (sobotni wieczór + niedziela) - o to,to:
18 - 19.08 puki co pusto, choć tu środa (15.08) jest ustawowo wolna, to może jakieś dwa lub cztery dni urlopu ugryźć? Zobaczymy.
=> 25 - 27.08 (sobota - poniedziałek) być może Tatry z Janiolem
=> 02.09 (niedziela g.9.00) zostałem wrobiony w jakieś biegi (sztafeta) z roboty (https://polandbusinessrun.pl/pl/pbr/katowice) => zapraszam kibiców i ... zespół reanimacyjno - ratunkowy dla mnie xD
=> 07 - 10.09 (czwartek - poniedziałek) wstępnie, morze z Łukaszem i rowerami
=> 15.09 (sobota wieczór) ME na żużlu z Kuzynem na Stadionie Śląskim
=> 22.09 (sobota g.15.00) ślub koleżanki, gdzie przynajmniej do tego domku z krzyżem na górze trzeba zajrzeć xD
Do tego jeszcze bym chciał zrobić górskie: Wielką Racze ze Słowacji oraz zaległą Rysianke i Pilsko z Sopotni Wielkiej. Nic nie napiszę że jeszcze "wiszą" rowerowe: Świnna Poręba, Góra Żar, rezerwat Łężczok, Palowice, Góra św. Anny, Poznań, Szyndzielnia - Klimczok + pewno jakiś nocny np. Góra Siewierska lub o tu:
itp. itd ... wszystko zależy od pogody. Niby ambitnie, ino co to zmienia w życiu mym? Kolejny dwanaście miesięcy do wyje*ania i zapomnienia. Dobra, już nie marudzę. Jak pokazał poprzedni rok to i w październiku może być ładnie (Gocha?) nad morzem, do tego taniej i mniej ludziuf. A i może i morze będzie lepsze niż obecnie => http://joemonster.org/filmy/92208/_Krystaliczna_wo... ;)
Jak rany, jak co roku - jakby nie trzeba było dziesięciu dni w ciągu brać, to bym się nawet nie zastanawiał i wybrał wszystkie (albo prawie wszystkie) poniedziałki do końca roku ... Bardziej korzystnie by wyszło! Pyrsk.
=============================================
XD
Kategoria Rower
Guten Roboten Grzesiu
-
DST
55.53km
-
Czas
02:45
-
VAVG
20.19km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kolejny dzień, kolejna wycieczka.
Dziś po wczorajszej Częstochowie miało być (i było) na lajcie :)
Wyspałem się do 10:00, ogarnęłam jedzenie, poczytałem internet i przed godziną 12:00 wyszedłem na garaż, coby dojechać na Ochojec na spotkanie z resztą ekipy. Trasę zrobiliśmy standardową, więc nie ma co opisywać, dodać mogę tylko że temperatura w końcu była ponownie bardzo wakacyjna, do tego drugi dzień z rzędu wiatr praktycznie nie istniał. Trochę szkoda bo nic nas nie chłodziło ;/ Dobrze że Łysina jest tylko około 25km ode mnie, a do tego jednak lwia cześć wiedzie przez las :-)
Klasycznie przez Murcki dotarliśmy do Lędzin, i poprzez zaopatrzenie w lokalnym sklepie (o jakże dobrej nazwie "Browarek") dotarliśmy do celu. Na miejscu udało się zlokalizować dwa dość sympatyczne punkty na ognisko, z którego jeden był trochę za bardzo na widoku, więc wybraliśmy opcję bardziej skrytą. I się zaczęło, jak to miał być trzeźwy trip ... to nie wyszedł xD
Grzegorz niestety "zepsuł" (choć trochę nadrobił kubełkiem heh) imprezę. Otóż kolejny z naszej zgranej paczki opuszcza kraj mlekiem i miodem płynący i ucieka do Niemiec. Szkoda w uj ... ;/ Nic nie poradzimy, decyzja zapadła.
W składzie Ja, Gocha, Marcin i Grzegorz meldujemy się na ognisku i ... tym miejscu wielki, a nawet ogromny szacun dla Łukasza, który pomimo tego że wyglądał (no sorry kolego) jak wyglądał, to jednak ogarnął spotkanie, nie na dwóch a na czterech kółkach, ale zawsze. Brawo, takie właśnie sytuację się w późniejszym czasie docenia!! Dzięki choć za symbolikę :)
Pojedli, posiedzieli parę godzin i mogli wracać, w sumie ponownie standardowo, uważając tym razem na panów w niebieskim :D Poprzez Pitt Stopy w Lędzinach, na mostku oraz na ulicy Lędzińskiej do Ochojca. Po odstawieniu Gochy, męska część na kolejne klachy, porozmawiać m.in o tym => https://polki.pl/zdrowie/psychologia,dlaczego-mezc... i żeby nie było to kobieta pisała, a Siostra mi przesłała :D
Weekend można uznać za zdecydowanie godny ;]
===========================================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1163289983
Podczas wyścigów Endo się na ok trzy kilometry zawiesiło xD
Fotki:
Tu nie chcemy, dużo ludziuf
Na uboczu lepiej
Ogniskowe klimaty :)
I do następnego :)
==========================================
Właśnie!!!!
Kategoria Rower
Czewa
-
DST
124.10km
-
Czas
05:17
-
VAVG
23.49km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zgodnie z wczorajszymi ustaleniami, dziś wstałem chwilkę po godzinie 7:00, coby przez wkurw spowodowany popsutym gniazdem licznika, wystartować na umówione spotkanie z Łukaszem. Po chwili rozmowy, musieliśmy dość szybko się ogarnąć żeby się nie spóźnić pod "Żyrafę", gdzie było zaplanowane główne spotkanie. Na miejsce zbiórki dotarliśmy z około dwu-minutowym zapasem czasowym. Filip już czekał, Diobeł dojechał - no idealnie zsynchronizowani :-) Po kolejnej chwili rozmowy, mogliśmy przez okolice Planetarium dostać się do Siemianowic Śląskich i standardową trasą dotrzeć do pierwszego Pitt Stopu, który został przeniesiony z okolic Brynicy do lasu przed miejscowością Sączów. Tam po piwku i rura przez taras widokowy na katowickich? Pyrzowicach, na Zendek i kilometry gruntowe.
Cynkowa i Woźnik za bardzo nie kojarzę, bo mega szybko to poszło i poprzez jeszcze jedno nawodnienie wpadamy do Częstochowy. No nie powiem, niektóre podjazdy dały po kościach.
Częstochowa jak to Częstochowa, miasto jak każde inne, plus ... że ino raz nas koleś odtrąbił heh. No mniejsza o to, dostaliśmy się pod
Pierw chwilowo zdublowaliśmy szlak i poprzez mega DDR-kę i sklep na peryferiach miasta, nastąpił rozłam ekipy. Filip postanowił pokręcić do bazy oszczędzając 8 zł, my natomiast na Koszęcin na pociąg. Po drodze zrobiliśmy jeszcze jeden Pitt Stop i nastąpił kolejny podział grupy przed miejscowością Konopiska. Łukasz wyruszył swoim spokojnym tempem, my z Marcinem natomiast po dłuższej chwili relaksu mieliśmy do gonić. Dogoniliśmy ... na PKP heh.
Cóż, górek trochę było (ostania masakryczna), no ale udało się i ogarnę sklep i na pociąg zdążyć :) Później już ino symbolika czyli dojazd z Załęża na Brynów. W sumie bez atrakcji ... chodź prawie bym zęby stracił, przez to że nie wiem czemu? i po co! mi łańcuch spadł xD.
Podsumowując, setunia jest, każdy prawie zdrowy, jutro ogniskość, smażing i plażing ... Fajnie, ino trzeba te 50 km w dwie strony ogarnąć i ino ... coby nam Gocha za bardzo nie uciekła :-D
======================================================================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1162073961
Filmik, dzięki uprzejmości Łukasza - szkoda że jakość bardzo taka se => https://youtu.be/egY-snBWKm4
Fotki:
Park Śląski i 3/4 ekipy
A tu o, widzimy ścieżkę w Dobieszowicach, góra-dół, góra-dół => dwumetrowy topór w plecy temu kto to projektował ...
Platforma widokowa - Pyrzowice
Ze szlaku
Rynek w Woźnikach
Jedziemy dalej ;]
A tu już na celu, choć w sumie jeszcze do niego było parę kilometrów :-)
Migawki z Częstochowy
Widok na Jasną Górę
Obiad.
Kukurydza w kebabie xD
Ścieżka rowerowa wzdłuż drogi 908 - ideał!
Coś z powrotu czyli dość dobre miejsce na pitt stop, no ale niestety ani kąska cienia więc zrezygnowaliśmy
Ostatni podjazd (zdjęcie z góry) który każdego zniszczył xD
I pociąg, choć licznik nie działał to Vmax się zapisał :-D
BTW: w sumie to jestem ciekaw jaki miałem MAX, zjazdy były godne ;]
Jeszcze ino Załęże i ...
:P
Podsumowując, setunia jest, każdy prawie zdrowy, jutro ogniskość, smażing i plażing ... Fajnie, ino trzeba te 50 km w dwie strony ogarnąć i ino ... coby nam Gocha za bardzo nie uciekła :-D
======================================================================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1162073961
Filmik, dzięki uprzejmości Łukasza - szkoda że jakość bardzo taka se => https://youtu.be/egY-snBWKm4
Fotki:
Park Śląski i 3/4 ekipy
A tu o, widzimy ścieżkę w Dobieszowicach, góra-dół, góra-dół => dwumetrowy topór w plecy temu kto to projektował ...
Platforma widokowa - Pyrzowice
Ze szlaku
Rynek w Woźnikach
Jedziemy dalej ;]
A tu już na celu, choć w sumie jeszcze do niego było parę kilometrów :-)
Migawki z Częstochowy
Widok na Jasną Górę
Obiad.
Kukurydza w kebabie xD
Ścieżka rowerowa wzdłuż drogi 908 - ideał!
Coś z powrotu czyli dość dobre miejsce na pitt stop, no ale niestety ani kąska cienia więc zrezygnowaliśmy
Ostatni podjazd (zdjęcie z góry) który każdego zniszczył xD
I pociąg, choć licznik nie działał to Vmax się zapisał :-D
BTW: w sumie to jestem ciekaw jaki miałem MAX, zjazdy były godne ;]
Jeszcze ino Załęże i ...
:P
Kategoria Rower
DPD 24/2018 + NFZ (Witosa)
-
DST
38.04km
-
Czas
01:46
-
VAVG
21.53km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 20 lipca 2018 | dodano: 21.07.2018
W końcu!!!! Po paru dniach bez kręcenia spowodowanych m.in: meczem finałowym MŚ w niedzielę, leniem w poniedziałek oraz deszczami niespokojnymi we wtorek, środę i czwartek, dziś w końcu ogarnąłem choć małe DPD. Oczywiście warunki klimatyczne w lipcopadzie (tudzież Cipcu, jak kto woli), nie zwolniły mnie z obowiązków babuszkowych, do tego pykłem jeden teren służbowy, złożyłem wniosek o nowe prawko, nadrobiłem towarzysko - no ale jednak co kręcenie to kręcenie ^_^
==============================================================
Do DPD nie zniechęciły mnie nawet poranne delikatne opady deszczu. W sumie to do ulicy Francuskiej molestowała mnie wkurzająca mżawka, no ale patrząc po prognozach wiedziałem że popołudniu się rozpogodzi i zrobi się przyjemnie ;]
Do pracy standardowo przez Zawodzie, a po robocie wpadł mi pomysł przejażdżki na Imielin, coby zobaczyć Filipowe miejsce na ognisko. Plan pozmieniał się w trakcie pracy, gdyż wyszło ... że jutro jedziemy na kolejną setunie :-) Tym razem do Częstochowy. Mając na uwadze że ponadto dziś byłem jeszcze umówiony na spacer (ooooo, relacja =>https://www.relive.cc/view/e1161759336) z Siostrą, to postanowiłem nie szaleć i ogarnąć tylko NFZ, celem wyrobienie nowej karty EKUZ.
Cel ogarnąłem oczywiście nie najprostszą drogą :-P Byłem w Siemianowicach Śląskich oraz zobaczyłem czy Park Śląski ciągle jest tak głupi jak był. No jest :-D Po eNeFZecię został mi tylko przejazd przez Witosa i ogarnięcie piwa na garażu. Do konkretów :)
===============
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1161673815
Fotki:
Poranek ... średni xD
============================================================
A to już po robocie, jedyna ścieżka z kostki, którą szanuję xD
Ekologiczny znak również => nawet nie zgłaszam, ma klimat :-D
Staw Borki, a w tle jupitery Ekstraklasowego (xD) Zagłębia Sosnowiec
Park Śląski i chyba jedyne klimatyczne miejsce bo po a) bez ludzi, po b) w miarę dobry asfalt, a po c) bo bez ludzi ...
Na koniec dwie ścieżki rowerowe - jedna nowa wzdłuż DK79 (kurde, kolejne korekty w Ewidencji, psia mać) i (poniżej) na ulicy Witosa. Tu akurat fajnie, że to dokończyli, bo już w jednym z wpisów poruszyłem => http://lapec.bikestats.pl/1589173,Wracam-do-zywych... temat bezsensu, jaki tam był ;]
===========================
!!!!!!!!!!!!!!!!!
Kategoria Rower
Co się właśnie stanęło? Szkodnik na 1257m :-D
-
DST
58.04km
-
VMAX
58.50km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Taki plan, trochę z tyłka wyszedł xD
Po wczorajszym Będzinie, byłem bardziej nastawiony na Palowice, które to około czwartku zaproponował Filip. No niestety, piątkowe spotkanie z Żanetą było aż nadto godne, także w sobotę z rana alkomat wskazał stan o ja pierdolę xD No nic, korekta planów i zacząłem kombinować w kwestii gór :)
Plan nawet dość nieźle się ogarniał, ale niestety prognoza na noc nie wyglądała zbyt owocnie. Ciepło, ale leje i
Energia poranna?
No taka se heh
============================
Ustawka u mnie na garażu o 10:15 i rura na dworzec na Brynowie, coby z kacowym Żubrem poczekać na pociąg do Zwardonia. Pociąg przejechał, rowery ustawione i można było jechać, a jakże do Wilkowic. Trzeci raz tam byłem w przeciągu może nie całego miesiąca heh.
Po ćmiku, dość żwawo wyruszyliśmy w kierunku Szczyrku. Na miejscu misja Biedronka i rura w kierunku ulicy Uzdrowisko. Po wjeździe asfaltem, nastąpił odcinek szlaku rowerowego, który de facto nie istniał xD Co zrobisz jak nic nie zrobisz? Wypych jak cholera. Poprzez jedną ulewę i pierdyliard wkurwów, dostaliśmy się na szczyt. Tam przerwa na piwo, przeczekanie deszczu i poprzez kąsek szlaku przecudowny zjazd w dół. Brakowało ino żeby ktoś pozamiatał te kamienie, bo dość nieźle strzelały spod kół xD Następnie wpadliśmy na odcinek asfaltowy, na którym można byłoby się spokojnie rozpędzić do około 70 km/h, no ale po a) ludzie, a po b) jednak było mokro, więc o dzwona nie było trudno.
W sumie od szczytu do Lipowej może z 15 razy nacisnąłem na pedał. Zjazd bajka :-):-):-)
Na dole Filip stwierdził że nie jechać prosto do celu .... no bez sensu. Czas był, więc postanowiliśmy odwiedzić jeszcze Żywiec. Ciągle było w dół - więc fajnie :) W okolicach Żywca, McDonald, pojedli i mogli ruszyć na kolejną atrakcje wycieczki czyli Jezioro Żywieckie. Tam po śliwkowym i rura w kierunku Wilkowice by domknąć pętlę :-)
Po drodze moja prośba o Biedronkę została zignorowania, gdyż spieszyliśmy się na pociąg. Na PKP zjawiliśmy się ... 40 minut przed odjazdem heh. Cały Filip :-D Przynajmniej był czas na piwko ;)
Później spokojny dojazd na Brynów (zaoszczędzone pięć złotych :P), gdzie już czekał Diobeł z kolejnym pakietem pustych, ale jakże smacznych kalorii. Pogadali i został mi ino śmieszny zjazd do garażu ^_^ No cóż, cieszę się że udało mi się to ogarnąć, ale chyba więcej mnie na rower w górach nie wyciągną, góry są od chodzenia :-P
==========================================================
Trasa + fotki => https://www.relive.cc/view/e1157962763
Fotki:
Start start z Brynowa, dyliżans podjeżdża :-)
Wilkowice
Cel przed nami
Ostatnie ostatnie zdjęcie na normalnej nawierzchni
Znalazłem grzyba - lepiej brzmi :D
Widok na Becyrek (862m n.p.m.) ...
... i chwila przed nim xD
Tak, to były zapasowe :D
Później już do schronu, bez deszczu ;)
Cel na wyciągnięcie palca, choć zmęczył ;)
Widoczki
Wśród źdźbeł trawy, Szkodnik dycha :D
Szczyt ;]
Twardziel, podczas ulewy xD
Zjazd, pierw szlak i widoczki, a później ...
... bajka, 45km/h bez pedałowania :)
Na dole ;)
Jezioro Żywieckie, ponownie ;)
Nasza góra oświetlona ;]
I dziękuje, dobranoc, chwilę potem lunęło :P
Chmury po lewej stronie się skradały ;)
==========================
W sumie z Gruchą się rok temu w kwietniu widziałem, więcej Łukaszów nie kojarzę ;)
Kategoria Góry, Rower
DPD 23/2018 + Dorotka na okresie ...
-
DST
56.02km
-
Czas
02:32
-
VAVG
22.11km/h
-
VMAX
60.94km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 13 lipca 2018 | dodano: 15.07.2018
... wietrznym xD
Wracamy do zabawy po dziewięciu dniach odpoczynku rowerowego ;]
===================================================================
Po górach, poniedziałek miałem zarezerwowany na odpoczynek. We wtorek i środę przez Śląsk przeszły dreszcze i burze niespokojne ...
Tak, dokładanie xD
==================================================================
... wczoraj (czwartek) podczas okienka nadrobiłem trochę służbowego terenu, gdzie z bliska pooglądałem o to, to - czyli pozostałości z huty Othemann
... a dziś, w końcu już nic nie stało na przeszkodzie żeby odpalić DPD.
Oczywiście ... po umyciu w środę sprzętów xD
Dzięki sąsiad, przecież szlifuję u siebie ... skomentuje to używając ogólnie przeciętnego skrótu, na który składa się dwudziesta czwarta litera alfabetu łacińskiego, którą graficznie przedstawia się jako "X" oraz czwartą litera alfabetu, którą graficznie przedstawia się jako "D", celem wyrażenia mojego komentarzu w w/w sprawie. Ehhhh .... XD
=======================================================================
Wracamy do konkretów czyli Dom-Praca-Dom.
Dziś pod tyłek zostało wezwane Krossiwo, ze względu na stan ulic jak na poniższym zdjęciu ...
Jechało się godnie, rześko i co najważniejsze bezwietrznie.
Niestety, taki rarytas trafił mi się tylko i wyłącznie z rana, gdyż jak prawie zwykle w piątek, po robocie ogarnąłem trochę większą pętlę ... i tu niestety, ale praktycznie jak nigdy nie narzekam na wiatr ... to dziś była masakra ...
Wystartowałem z roboty celem pooglądania Parku Pszczelnik oraz ewentualnie Bażantarni i powrotu przez Park Śląski do bazy. No ale to co oberwałem na Burowcu i Borkach, skusiło mnie żeby zobaczyć czy widok z Dorotki jest tak godny jak zwykle. W dechę zmiana planów? Taaaa. Se pozamieniałem => pierw dostałem wiatrem po prawym boku, a później już stricte wmordewind ... w sumie to czego ja się spodziewałem?
Przez Milowice oraz Czeladź dojechałem do Dorotki, gdzie pooglądałem widoki i mogłem wracać, licząc na cuda niewidy, które zmieniłyby kierunek dmuchania. W sumie na zjeździe (gdzie udało mi się ogarnąć rekordową w tym roku prędkość) wiało w plecy, ale później sytuacja wróciła do normy :D
O ile Będzin jakoś w miarę rozsądne udało się przejechać, to Sosnowiec chyba chciał mnie zatrzymać jak najdłużej u siebie xD Po wydostaniu się z najdalej na południe wysuniętej dzielnicy Warszawy, został mi tylko do pokonania odcinek katowicki, który wyjątkowo ogarnąłem przez Zawodzie i Paderewę. No nie powiem, wydmuchało mnie. Co zrobić? na pogodę nie poradzisz :)
Sorki za stylistykę, zbieram się w góry i w sumie to pisze na odpier*ol :P
=======================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1157494266
Fotki:
Czeladź ...
... i po :)
Z drugiej strony było - Siema Czeladź :P
Mój cel po lewej
Widoczek z punktu widokowego na Hutę Katowice ;]
W Sosnowcu nic ciekawego :P
A tu już Katowice i oryginalna doniczka :DDDDDD
===========================
Po wycieczce zostało ino piwko w takich oto śląskich okolicznościach ;)
=_==_==_==_==_==_==_==_==_==_==_==_==_=
BTW: Brzęczek trenerem kadry xD
Wniosek: chcesz pracować z kadrą? pierw pomęcz się z bałwanami z GieKSy xD, choć w przypadku Nawałki to Górnik go nam podkupił, a Brzęczek został normalnie wy*ebany heh.
Ciekawe tylko czy ten pół Polak, pół Chorwat, pół litra się załapię? :-D
Kategoria Rower
3/3 Gaiki
-
DST
25.43km
-
Kalorie 3052kcal
-
Aktywność Wędrówka
Trzeci dzień zaczął się mega leniwe, zanim nawet pomyślałem o wstaniu, to już Diobeł zagadał o ćmika, a że mieliśmy całe dwa, no to niestety trzeba było się ogarnąć żeby cokolwiek przydymić z namiotu XD Następnie po bardzo długiej chwili relaksu, mogliśmy zacząć pakować nasze manatki i rozpocząć żmudną około ośmio-kilometrową trasę do sklepu.
O tym odcinku nie będę się rozpisywał. Był po prostu tak ambitny że masakra, ale najważniejsze że skończył się sklepem. Później już szukanie jakiegoś Busa, który by nas podwiózł do Pietrzykowic, coby nie iść tym durnym asfaltem. No niestety, nie udało się. Niby były rozkłady, ale ... z 2014 roku xD. Doszliśmy do sklepu, zakupy i plan jakiś trzeba było ogarnąć. Jeden Bus jechał, ale niesety bezpośrednio do Żywca - co nie było nam na rękę :)
Zgodnie z sugestią mojego kompana - wracamy w góry i "walimy" z Międzybrodzia (334m n.p.m.) pierw niebieskim na Nowy Świat (622m n.p.m.), żeby następnie zielonym dojść do Gaik (804m n.p.m.) i zejść czerwonym do Straconki (430m n.p.m.), skąd już odcinkiem miejskim ogarnąć PKP Bielsko Biała Leszczyny.
Szlak w pierwszej fazie dość mocno "szedł" do góry (raj, dla naszych zmęczonych podeszw xD) a później już gruntowo ... i zrobiło się błogo. Sympatyczny, lekko górkowaty fragment - napisałbym że dobry dla dzieci, no ale ostatnie zejście jednak nie należało do przyjemnych heh. Dwa Żubry zostały wypite (dwa razy na pół), pooglądaliśmy kolejne super miejsca na nocleg pod namiotem kiedyś tam, zobaczyliśmy kapitalny punkt widokowy na Bielsko i zeszliśmy na obiad oraz do sklepu, po ostaniom parę Żubrów przed pociągiem.
Dworzec ogarnęliśmy nowym bielskim szlakiem. Cóż, spodziewałem się tam krzaków i spokojnego marszu z piwem, a trafiliśmy ... na chyba główny punkt rekreacyjny miasta. Ścieżki rowerowe, place zabaw i wuchta wiary :D No trudno, to był bardzo trzeźwy szlak także nikt nie zwracał uwagi na dwóch ludziuf z piwem i plecakami idących :)
Na PKP doszliśmy, nie patrząc o której pociąg i mieliśmy do niego ... około 5 minut :D Dobrze że był dziesięć opóźniony heh. Ideał? no niestety nie do końca, trafiliśmy na Kinder-Zug ;/ Takiego natłoku
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1154171458
Fotki:
Poranek z widokiem na Tatrę :D
Widok na drugą stronę był taki se :D
Śmietnik i śpiwór oczywiście posprzątany :)
Jakim cudem to splajtowało, to nie ma zielonego pojęcia xD
Wracamy w kierunku zapory :) Wczoraj te podejście było masakryczne!
Jezioro Międzybrodzkie i Góra Żar artystycznie :)
Ogólnie pojawił się nawet pomysł iścia na Żar, byliśmy wszak koło czerwonego szlaku, no ale niedziela, ładna pogoda, za duże natężenie Januszów i Grażyn na czubku xD Z resztą wiecie jak lubię szczyty na które można wjechać kolejką heh.
Cmentarz na początku niebieskiego szlaku ...
... i hmmm, Elektronika wkrada się wszędzie :D
Terenowo ...
... i asfaltowo :)
Szlak zielony z Nowego Świata (622m n.p.m.) do Gaik (804m n.p.m.)
Cel :)
Czerwony do Straconki ;]
Panorama ;]
Helołłł :)
Obiad i na pociąg do Leszczyn ;]
=================================================
Finalnie wyszło coś takiego, przewyższeń nie podam bo moje Endo jest nienormalne xD
====================================================
Wszystko oki, wątroba cała, ino moje nogi dziś (poniedziałek) są hmmm ... zmęczone :D
Oczywiście poszedłem, trzeba zarobić na kolejne tripy :)
Kategoria Góry
2/3 Czupel
-
DST
32.58km
-
Kalorie 6499kcal
-
Aktywność Wędrówka
Drugiego dnia wyspani jak ta lala (taaaa, od drugiej do siódmej rano xD) mogliśmy dość żwawo zebrać swoje manatki i uciekać z noclegu => wszak byliśmy zaraz koło szlaku :D Następnie na gibko na toaletę i śniadanie do schronu (1052m n.p.m.) i jazda na szlak niebieski (bardzo taki se), bo Gocha już wychodziła w Piotrowicach na pociąg. Przez Bramę Krakowską (685m n.p.m.) i Bystrą doszliśmy ponownie na miejsce naszego wczorajszego startu, czyli dworca w Wilkowicach.
Ten odcinek ... no był szybki, do tego zbierałem "ochrzany" - raz od Siostry bo się spóźnimy, a dwa od chłopaków bo gonie xD. Finalnie Marcina i Filipa przekupiłem piwem w puszce, a Gocha se sama wymyśliła że nie czeka, ino już idzie czarnym, a my ją dogonimy :) No oki :)
W Wilkowicach sklep i poprzez miasto oraz kolejne nawierzchnie utwardzone doszło do spotkania wszystkich uczestników. Piwo w dłoń i w las dalej czarnym szlakiem, coby nam jagódek nie wyzbierali. Jeden mały postój przy Skale Czarownic i meldujemy się na Smoczej Jamie (897m n.p.m.) Od tego miejsca już zaczęło się szukanie darmowych owocków ;] Miejscówkę udało się znaleźć dość niezłą i nastąpił podział na dwie grupy => my rodzinnie zajęliśmy się zbieraniem, a pozostała dwójka poszła się obijać na Czupel (930m n.p.m.)
Pozbierali i nastąpił kolejny podział, gdyż stwierdziłem z Marcinem że szkoda wracać i się nudzić w niedzielę, więc zostajemy :) Filip miał umówione na jutro rowerowe spotkanie, więc wziął mi Siostrę "pod pachę" i zeszli na Zuga. My natomiast rura do Międzybrodzia szukać sklepu i noclegu nad jeziorem. Bardzo sympatycznym szlakiem czerwonym, zeszliśmy do poziomu 334m n.p.m. chwile po godzinie 18:30 => sklep został płynnie znaleziony, zapasy uzupełnione i ... kibel. Zero opcji noclegowych ;/ Doszliśmy do zapory w Żarnówce, następnie na szlak czerwony, który biegł w kierunku Góry Żar. Zaczęliśmy odczuwać nogi, no ale spać gdzieś trzeba było. O 21:00 znaleźliśmy w końcu opuszczony ośrodek i po konsultacji z Panią Sąsiadką nt: czy ktoś tego pilnuje, uznaliśmy że to jest to!! Płasko, widok na jezioro, miejsce na ognisko. Gitara :)
Ognisko udało się nam jakimś cudem odpalić (wilgoć ;/) pojedli wusztów i kartofli (z dość średnią ziemniaczaną przyprawą) i poprzez odgłosy imprezy po drugiej stronie do namiotu na kimono ;]
=====================================================================
Trasy dwie - Endo się popsuło na około kilometr xD
https://www.relive.cc/view/e1153462751
https://www.relive.cc/view/e1153800901
Fotki:
Baza noclegowa :)
Schron i Klimczok w centralnej części
Szlak niebieski i widoczek z niego
Le Autor na tle Bystrej :D
No dobra, tu jest Bystra :D
Słonko dawało radę heh
Fotkę w lustrze? :D
Widok na Skrzyczne z Wilkowic Górnych 454m. n.p.m.
W komplecie :)
Szlak czarny, jak widać (trochę mało wyraźnie - sorki) zresztą :P
Klimatycznie ;)
Z cyklu znajdź Siostrę :D
Jakoś się skojarzyło :D
Jest i on
Szlak zejściowy
I na dole => na wprost Gór
Odcinek asfaltowy ominiemy, a tu zapora ...
... i dwie atrakcje wieczorne :)
Bazę noclegową opisze w "jutrzejszym" wpisie ;)
================================================================
PS: Kuszące xD
Kategoria Góry
1/3 Prawie Magura
-
DST
15.70km
-
Kalorie 2475kcal
-
Aktywność Wędrówka
Genezy tego tripu w sumie nie jestem nawet w stanie nawet określić, gdyż choć umawialiśmy się od zeszłej niedzieli, to wszystko się "pokićkało" xD Planowo z Gochą wymyśliliśmy sobie że w sobotę jedziemy na jagody w Beskid Mały. Następnie kolejno odezwali się Filip i Łukasz, więc zamieniliśmy Mały na Żywiecki, z opcją spania na Rysiance i niedzielnymi jagodami albo na Romance albo pod Pilskiem. W międzyczasie odezwał się jeszcze Grzegorz, z wizją roweru lub gór ale ino na sobotę.
W czwartek jednak Łukasz stwierdził, że chyba jest chory i trzeba było znowu kombinować plany inaczej xD Im bliżej weekendu tym bardziej pod górkę heh. W końcu w tenże czwartek wieczorem zadzwoniłem do Devila, następnie zagadałem do Filipa i finalnie ustaliliśmy ze jedziemy w piątek po robocie w ... Śląski heh. Na cel został ustalony Klimczok, po to żeby w sobotę odebrać Siostrę z dworca z Wilkowic i pójść na nasz stały szlak jagodziany xD Dobra gitara, do tego wiedzieliśmy że izobronka raczej nie zabraknie :D
Sponsor wyjazdowy xD
Po tych całych kombinacjach zostało tylko przepracować piątek i pojechałaś do babuszki, ogarnąć wszystko co tam jest do zrobienia ...
BTW: Pijok :P
Choć tu nie wiem co jest bardziej niedorzeczne - Tola z Żubrem czy ja z bezalkoholowym :E
... i niechętnie pójść na pociąg który miał odjazd trochę po 17:30. Czemu byłem aż taki niechętny? a no dlatego że patrząc na meteo.pl wyszło że do około dwudziestej w górach ma lać. Moje sugestię żeby poczekać na ten przed dziewiętnastą i na spokojnie dojechać spełzły na niczym. I tak zgodnie z planem pierwotnym, po około godzinie zameldowaliśmy się w Wilkowicach (402m n.p.m.).
Na dzień dobry poszły jakieś piwa bo ... uwaga, uwaga ... lało jak diabli xD. Trochę na PKP, trochę pod dworcem (oczywiście pomachaliśmy jeszcze pociągowi późniejszemu), przeczekaliśmy deszcz i poprzez sklep, udaliśmy się asfaltem (czy tam brukiem) w kierunku Bystrej (468m n.p.m.), coby zacząć prawidłową nocną część wyjazdu :) I tak z latarkami udaliśmy się ciągle szlakiem zielonym w kierunku przełęczy Kołowrót (775m n.p.m.).
Byłoby idealne, gdybyśmy szlaku nie zgubili. W sumie nie z naszej winy, bo co się nie spojrzało to widzieliśmy oznaczenie. Jakiś mądry po prostu znaków nie zamazał, jak nowy wytyczał xD No trudno, z GPSem w ręku wyszliśmy na szlak żółty, którego nie dało już się zgubić i finalnie osiągnęliśmy w/w przełęcz o godzinie 22.30.
W planach była jeszcze opcja Szyndzielnia, no ale bez sensu. Ponownie na zielony i rura w kierunku Klimczoka. Siodło (1042m n.p.m.) zdobyliśmy sprawnie i poprzez Pitt Stop na kolację w schronisku na nocleg. Co do noclegu to standardowo, nie było wiadomo jak i gdzie :P
Po raz kolejny na całe szczęście jakieś 200 metrów za schronem, udało się nam ogarnąć ładny, prosty kąsek trawy, co nam w zupełności wystarczało :) Jakieś piwko, śpiewy, podziwianie nocnego widoku na Bielsko i nyny ... przed drugą w nocy.
=============================================================================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1153261047
Fotki:
Na tamtą górę idziemy xD
Ruszamy ...
... no dobra, poczekamy jeszcze chwilę :D
Teraz już poważnie idziemy, na całe szczęście padać przestało i było dość ciepło :)
Starsza część wycieczki, młodzież wygnała do przodu heh
Sympatyczny zachód :)
I coś ze szlaku, żeby nie było że nic nie wrzucam :P
Za Klimczokiem kapitalny widok na Bielsko, oczywiście żelazka nie ogarnęły, ale co oczy widziały to nasze ;]
I nocleg :)
Przynajmniej nie było dylematu jakie zdjęcia wklejać :D
============================================================================
Tak jak i nam przed spaniem xDDD
Przynajmniej rano zdrowi byliśmy ;)
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1153261047
Fotki:
Na tamtą górę idziemy xD
Ruszamy ...
... no dobra, poczekamy jeszcze chwilę :D
Teraz już poważnie idziemy, na całe szczęście padać przestało i było dość ciepło :)
Starsza część wycieczki, młodzież wygnała do przodu heh
Sympatyczny zachód :)
I coś ze szlaku, żeby nie było że nic nie wrzucam :P
Za Klimczokiem kapitalny widok na Bielsko, oczywiście żelazka nie ogarnęły, ale co oczy widziały to nasze ;]
I nocleg :)
Przynajmniej nie było dylematu jakie zdjęcia wklejać :D
============================================================================
Tak jak i nam przed spaniem xDDD
Przynajmniej rano zdrowi byliśmy ;)
Kategoria Góry