Lapec prowadzi tutaj blog rowerowy

Rowerowo-górski blog cyniczno-ironiczny

Czewa

  • DST 124.10km
  • Czas 05:17
  • VAVG 23.49km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 21 lipca 2018 | dodano: 23.07.2018
Uczestnicy


Zgodnie z wczorajszymi ustaleniami, dziś wstałem chwilkę po godzinie 7:00, coby przez wkurw spowodowany popsutym gniazdem licznika, wystartować na umówione spotkanie z Łukaszem. Po chwili rozmowy, musieliśmy dość szybko się ogarnąć żeby się nie spóźnić pod "Żyrafę", gdzie było zaplanowane główne spotkanie. Na miejsce zbiórki dotarliśmy z około dwu-minutowym zapasem czasowym. Filip już czekał, Diobeł dojechał - no idealnie zsynchronizowani :-) Po kolejnej chwili rozmowy, mogliśmy przez okolice Planetarium dostać się do Siemianowic Śląskich i standardową trasą dotrzeć do pierwszego Pitt Stopu, który został przeniesiony z okolic Brynicy do lasu przed miejscowością Sączów. Tam po piwku i rura przez taras widokowy na katowickich? Pyrzowicach, na Zendek i kilometry gruntowe.

Cynkowa i Woźnik za bardzo nie kojarzę, bo mega szybko to poszło i poprzez jeszcze jedno nawodnienie wpadamy do Częstochowy. No nie powiem, niektóre podjazdy dały po kościach. 

Częstochowa jak to Częstochowa, miasto jak każde inne, plus ... że ino raz nas koleś odtrąbił heh. No mniejsza o to, dostaliśmy się pod Ciasną Dziurę, oj przepraszam, Jasną Górę i zabrałem nogi za pas xD Za duże ryzyko spalenia - wolałem nie ryzykować :-D No nie powiem, główna ulica całkiem sympatyczna - prócz pierdyliard dla osób i jednej pielgrzymki całkiem fajna. Faceci trochę dziwni, ale to już temat na inną dyskusję :P Później był obiad w formie kebaba i nawrót.

Pierw chwilowo zdublowaliśmy szlak i poprzez mega DDR-kę i sklep na peryferiach miasta, nastąpił rozłam ekipy. Filip postanowił pokręcić do bazy oszczędzając 8 zł, my natomiast na Koszęcin na pociąg. Po drodze zrobiliśmy jeszcze jeden Pitt Stop i nastąpił kolejny podział grupy przed miejscowością Konopiska. Łukasz wyruszył swoim spokojnym tempem, my z Marcinem natomiast po dłuższej chwili relaksu mieliśmy do gonić. Dogoniliśmy ... na PKP heh. 

Cóż, górek trochę było (ostania masakryczna), no ale udało się i ogarnę sklep i na pociąg zdążyć :) Później już ino symbolika czyli dojazd z Załęża na Brynów. W sumie bez atrakcji ... chodź prawie bym zęby stracił, przez to że nie wiem czemu? i po co! mi łańcuch spadł xD.

Podsumowując, setunia jest, każdy prawie zdrowy, jutro ogniskość, smażing i plażing ... Fajnie, ino trzeba te 50 km w dwie strony ogarnąć i ino ... coby nam Gocha za bardzo nie uciekła :-D
======================================================================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1162073961


Filmik, dzięki uprzejmości Łukasza - szkoda że jakość bardzo taka se => https://youtu.be/egY-snBWKm4

Fotki:

Park Śląski i 3/4 ekipy

A tu o, widzimy ścieżkę w Dobieszowicach, góra-dół, góra-dół => dwumetrowy topór w plecy temu kto to projektował ...

Platforma widokowa - Pyrzowice

Ze szlaku

Rynek w Woźnikach

Jedziemy dalej ;]

A tu już na celu, choć w sumie jeszcze do niego było parę kilometrów :-)

Migawki z Częstochowy

Widok na Jasną Górę

Obiad.
Kukurydza w kebabie xD

Ścieżka rowerowa wzdłuż drogi 908 - ideał!

Coś z powrotu czyli dość dobre miejsce na pitt stop, no ale niestety ani kąska cienia więc zrezygnowaliśmy

Ostatni podjazd (zdjęcie z góry) który każdego zniszczył xD

I pociąg, choć licznik nie działał to Vmax się zapisał :-D

BTW: w sumie to jestem ciekaw jaki miałem MAX, zjazdy były godne ;]

Jeszcze ino Załęże i ...


:P


Kategoria Rower

DPD 24/2018 + NFZ (Witosa)

  • DST 38.04km
  • Czas 01:46
  • VAVG 21.53km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 20 lipca 2018 | dodano: 21.07.2018



W końcu!!!! Po paru dniach bez kręcenia spowodowanych m.in: meczem finałowym MŚ w niedzielę, leniem w poniedziałek oraz deszczami niespokojnymi we wtorek, środę i czwartek, dziś w końcu ogarnąłem choć małe DPD. Oczywiście warunki klimatyczne w lipcopadzie (tudzież Cipcu, jak kto woli), nie zwolniły mnie z obowiązków babuszkowych, do tego pykłem jeden teren służbowy, złożyłem wniosek o nowe prawko, nadrobiłem towarzysko - no ale jednak co kręcenie to kręcenie ^_^
==============================================================
Do DPD nie zniechęciły mnie nawet poranne delikatne opady deszczu. W sumie to do ulicy Francuskiej molestowała mnie wkurzająca mżawka, no ale patrząc po prognozach wiedziałem że popołudniu się rozpogodzi i zrobi się przyjemnie ;]

Do pracy standardowo przez Zawodzie, a po robocie wpadł mi pomysł przejażdżki na Imielin, coby zobaczyć Filipowe miejsce na ognisko. Plan pozmieniał się w trakcie pracy, gdyż wyszło ... że jutro jedziemy na kolejną setunie :-) Tym razem do Częstochowy. Mając na uwadze że ponadto dziś byłem jeszcze umówiony na spacer (ooooo, relacja =>https://www.relive.cc/view/e1161759336) z Siostrą, to postanowiłem nie szaleć i ogarnąć tylko NFZ, celem wyrobienie nowej karty EKUZ.

Cel ogarnąłem oczywiście nie najprostszą drogą :-P Byłem w Siemianowicach Śląskich oraz zobaczyłem czy Park Śląski ciągle jest tak głupi jak był. No jest :-D Po eNeFZecię został mi tylko przejazd przez Witosa i ogarnięcie piwa na garażu. Do konkretów :)
===============
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1161673815

Fotki:
Poranek ... średni xD

============================================================
A to już po robocie, jedyna ścieżka z kostki, którą szanuję xD
Ekologiczny znak również => nawet nie zgłaszam, ma klimat :-D

Staw Borki, a w tle jupitery Ekstraklasowego (xD) Zagłębia Sosnowiec

Park Śląski i chyba jedyne klimatyczne miejsce bo po a) bez ludzi, po b) w miarę dobry asfalt, a po c) bo bez ludzi ...

Na koniec dwie ścieżki rowerowe - jedna nowa wzdłuż DK79 (kurde, kolejne korekty w Ewidencji, psia mać) i (poniżej) na ulicy Witosa. Tu akurat fajnie, że to dokończyli, bo już w jednym z wpisów poruszyłem => http://lapec.bikestats.pl/1589173,Wracam-do-zywych... temat bezsensu, jaki tam był ;]



===========================
!!!!!!!!!!!!!!!!!


Kategoria Rower

Co się właśnie stanęło? Szkodnik na 1257m :-D

  • DST 58.04km
  • VMAX 58.50km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 15 lipca 2018 | dodano: 15.07.2018
Uczestnicy



Taki plan, trochę z tyłka wyszedł xD
Po wczorajszym Będzinie, byłem bardziej nastawiony na Palowice, które to około czwartku zaproponował Filip. No niestety, piątkowe spotkanie z Żanetą było aż nadto godne, także w sobotę z rana alkomat wskazał stan o ja pierdolę xD No nic, korekta planów i zacząłem kombinować w kwestii gór :)

Plan nawet dość nieźle się ogarniał, ale niestety prognoza na noc nie wyglądała zbyt owocnie. Ciepło, ale leje i deszcze niespokojnie, tfuj burze niespokojne xD Kolejna korekta i wyszło że Skrzyczne brzmi nieźle, ino 26 kilometrów, więc nie było raczej opcji coby to ogarnąć na bilecie 10-godzinnym. No chyba że rower ... sam głupi to zaproponowałem xD 

Energia poranna?
No taka se heh



============================
Ustawka u mnie na garażu o 10:15 i rura na dworzec na Brynowie, coby z kacowym Żubrem poczekać na pociąg do Zwardonia. Pociąg przejechał, rowery ustawione i można było jechać, a jakże do Wilkowic. Trzeci raz tam byłem w przeciągu może nie całego miesiąca heh.

Po ćmiku, dość żwawo wyruszyliśmy w kierunku Szczyrku. Na miejscu misja Biedronka i rura w kierunku ulicy Uzdrowisko. Po wjeździe asfaltem, nastąpił odcinek szlaku rowerowego, który de facto nie istniał xD Co zrobisz jak nic nie zrobisz? Wypych jak cholera. Poprzez jedną ulewę i pierdyliard wkurwów, dostaliśmy się na szczyt. Tam przerwa na piwo, przeczekanie deszczu i poprzez kąsek szlaku przecudowny zjazd w dół. Brakowało ino żeby ktoś pozamiatał te kamienie, bo dość nieźle strzelały spod kół xD Następnie wpadliśmy na odcinek asfaltowy, na którym można byłoby się spokojnie rozpędzić do około 70 km/h, no ale po a) ludzie, a po b) jednak było mokro, więc o dzwona nie było trudno.

W sumie od szczytu do Lipowej może z 15 razy nacisnąłem na pedał. Zjazd bajka :-):-):-) 

Na dole Filip stwierdził że nie jechać prosto do celu .... no bez sensu. Czas był, więc postanowiliśmy odwiedzić jeszcze Żywiec. Ciągle było w dół - więc fajnie :) W okolicach Żywca, McDonald, pojedli i mogli ruszyć na kolejną atrakcje wycieczki czyli Jezioro Żywieckie. Tam po śliwkowym i rura w kierunku Wilkowice by domknąć pętlę :-)

Po drodze moja prośba o Biedronkę została zignorowania, gdyż spieszyliśmy się na pociąg. Na PKP zjawiliśmy się ... 40 minut przed odjazdem heh. Cały Filip :-D Przynajmniej był czas na piwko ;)

Później spokojny dojazd na Brynów (zaoszczędzone pięć złotych :P), gdzie już czekał Diobeł z kolejnym pakietem pustych, ale jakże smacznych kalorii. Pogadali i został mi ino śmieszny zjazd do garażu ^_^ No cóż, cieszę się że udało mi się to ogarnąć, ale chyba więcej mnie na rower w górach nie wyciągną, góry są od chodzenia :-P
==========================================================
Trasa + fotki => https://www.relive.cc/view/e1157962763

Fotki:
Start start z Brynowa, dyliżans podjeżdża :-)

Wilkowice

Cel przed nami

Ostatnie ostatnie zdjęcie na normalnej nawierzchni

Mam Grzyba :)))
Znalazłem grzyba - lepiej brzmi :D

Widok na Becyrek (862m n.p.m.) ...

... i chwila przed nim xD

Tak, to były zapasowe :D


Później już do schronu, bez deszczu ;)
Cel na wyciągnięcie palca, choć zmęczył ;)


Widoczki


Wśród źdźbeł trawy, Szkodnik dycha :D

Szczyt ;]


Twardziel, podczas ulewy xD

Zjazd, pierw szlak i widoczki, a później ...



... bajka, 45km/h bez pedałowania :)


Na dole ;)

Jezioro Żywieckie, ponownie ;)

Nasza góra oświetlona ;]

I dziękuje, dobranoc, chwilę potem lunęło :P
Chmury po lewej stronie się skradały ;)


==========================
W sumie z Gruchą się rok temu w kwietniu widziałem, więcej Łukaszów nie kojarzę ;)


Kategoria Góry, Rower

DPD 23/2018 + Dorotka na okresie ...

  • DST 56.02km
  • Czas 02:32
  • VAVG 22.11km/h
  • VMAX 60.94km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 13 lipca 2018 | dodano: 15.07.2018



... wietrznym xD



Wracamy do zabawy po dziewięciu dniach odpoczynku rowerowego ;]

===================================================================
Po górach, poniedziałek miałem zarezerwowany na odpoczynek. We wtorek i środę przez Śląsk przeszły dreszcze i burze niespokojne ...

Tak, dokładanie xD


==================================================================
... wczoraj (czwartek) podczas okienka nadrobiłem trochę służbowego terenu, gdzie z bliska pooglądałem o to, to - czyli pozostałości z huty Othemann


... a dziś, w końcu już nic nie stało na przeszkodzie żeby odpalić DPD.

Oczywiście ... po umyciu w środę sprzętów xD



Dzięki sąsiad, przecież szlifuję u siebie ... skomentuje to używając ogólnie przeciętnego skrótu, na który składa się dwudziesta czwarta litera alfabetu łacińskiego, którą graficznie przedstawia się jako "X" oraz czwartą litera alfabetu, którą graficznie przedstawia się jako "D", celem wyrażenia mojego komentarzu w w/w sprawie. Ehhhh .... XD
=======================================================================

Wracamy do konkretów czyli Dom-Praca-Dom.

Dziś pod tyłek zostało wezwane Krossiwo, ze względu na stan ulic jak na poniższym zdjęciu ...


Jechało się godnie, rześko i co najważniejsze bezwietrznie.
Niestety, taki rarytas trafił mi się tylko i wyłącznie z rana, gdyż jak prawie zwykle w piątek, po robocie ogarnąłem trochę większą pętlę ... i tu niestety, ale praktycznie jak nigdy nie narzekam na wiatr ... to dziś była masakra ...

Wystartowałem z roboty celem pooglądania Parku Pszczelnik oraz ewentualnie Bażantarni i powrotu przez Park Śląski do bazy. No ale to co oberwałem na Burowcu i Borkach, skusiło mnie żeby zobaczyć czy widok z Dorotki jest tak godny jak zwykle. W dechę zmiana planów? Taaaa. Se pozamieniałem => pierw dostałem wiatrem po prawym boku, a później już stricte wmordewind ... w sumie to czego ja się spodziewałem?

Przez Milowice oraz Czeladź dojechałem do Dorotki, gdzie pooglądałem widoki i mogłem wracać, licząc na cuda niewidy, które zmieniłyby kierunek dmuchania. W sumie na zjeździe (gdzie udało mi się ogarnąć rekordową w tym roku prędkość) wiało w plecy, ale później sytuacja wróciła do normy :D

O ile Będzin jakoś w miarę rozsądne udało się przejechać, to Sosnowiec chyba chciał mnie zatrzymać jak najdłużej u siebie xD Po wydostaniu się z najdalej na południe wysuniętej dzielnicy Warszawy, został mi tylko do pokonania odcinek katowicki, który wyjątkowo ogarnąłem przez Zawodzie i Paderewę. No nie powiem, wydmuchało mnie. Co zrobić? na pogodę nie poradzisz :)

Sorki za stylistykę, zbieram się w góry i w sumie to pisze na odpier*ol :P
=======================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1157494266

Fotki:
Czeladź ...

... i po :)
Z drugiej strony było - Siema Czeladź :P

Mój cel po lewej

Widoczek z punktu widokowego na Hutę Katowice ;]


W Sosnowcu nic ciekawego :P

A tu już Katowice i oryginalna doniczka :DDDDDD

===========================
Po wycieczce zostało ino piwko w takich oto śląskich okolicznościach ;)

=_==_==_==_==_==_==_==_==_==_==_==_==_=
BTW: Brzęczek trenerem kadry xD
Wniosek: chcesz pracować z kadrą? pierw pomęcz się z bałwanami z GieKSy xD, choć w przypadku Nawałki to Górnik go nam podkupił, a Brzęczek został normalnie wy*ebany heh.

Ciekawe tylko czy ten pół Polak, pół Chorwat, pół litra się załapię? :-D


Kategoria Rower

3/3 Gaiki

  • DST 25.43km
  • Kalorie 3052kcal
  • Aktywność Wędrówka
Niedziela, 8 lipca 2018 | dodano: 10.07.2018
Uczestnicy



Trzeci dzień zaczął się mega leniwe, zanim nawet pomyślałem o wstaniu, to już Diobeł zagadał o ćmika, a że mieliśmy całe dwa, no to niestety trzeba było się ogarnąć żeby cokolwiek przydymić z namiotu XD Następnie po bardzo długiej chwili relaksu, mogliśmy zacząć pakować nasze manatki i rozpocząć żmudną około ośmio-kilometrową trasę do sklepu.

O tym odcinku nie będę się rozpisywał. Był po prostu tak ambitny że masakra, ale najważniejsze że skończył się sklepem. Później już szukanie jakiegoś Busa, który by nas podwiózł do Pietrzykowic, coby nie iść tym durnym asfaltem. No niestety, nie udało się. Niby były rozkłady, ale ... z 2014 roku xD. Doszliśmy do sklepu, zakupy i plan jakiś trzeba było ogarnąć. Jeden Bus jechał, ale niesety bezpośrednio do Żywca - co nie było nam na rękę :)

Zgodnie z sugestią mojego kompana - wracamy w góry i "walimy" z Międzybrodzia (334m n.p.m.) pierw niebieskim na Nowy Świat (622m n.p.m.), żeby następnie zielonym dojść do Gaik (804m n.p.m.) i zejść czerwonym do Straconki (430m n.p.m.), skąd już odcinkiem miejskim ogarnąć PKP Bielsko Biała Leszczyny.

Szlak w pierwszej fazie dość mocno "szedł" do góry (raj, dla naszych zmęczonych podeszw xD) a później już gruntowo ... i zrobiło się błogo. Sympatyczny, lekko górkowaty fragment - napisałbym że dobry dla dzieci, no ale ostatnie zejście jednak nie należało do przyjemnych heh. Dwa Żubry zostały wypite (dwa razy na pół), pooglądaliśmy kolejne super miejsca na nocleg pod namiotem kiedyś tam, zobaczyliśmy kapitalny punkt widokowy na Bielsko i zeszliśmy na obiad oraz do sklepu, po ostaniom parę Żubrów przed pociągiem.

Dworzec ogarnęliśmy nowym bielskim szlakiem. Cóż, spodziewałem się tam krzaków i spokojnego marszu z piwem, a trafiliśmy ... na chyba główny punkt rekreacyjny miasta. Ścieżki rowerowe, place zabaw i wuchta wiary :D No trudno, to był bardzo trzeźwy szlak także nikt nie zwracał uwagi na dwóch ludziuf z piwem i plecakami idących :)

Na PKP doszliśmy, nie patrząc o której pociąg i mieliśmy do niego ... około 5 minut :D Dobrze że był dziesięć opóźniony heh. Ideał? no niestety nie do końca, trafiliśmy na Kinder-Zug ;/ Takiego natłoku gównia ... wróć uroczych dzieciątek, to dawno nie widziałem - super ze był przyśpieszony i nie przeszkadzało mi nawet że nie zatrzymywał się na Brynowie. Piotrowice też uszły, przynajmniej mogłem se pójść po odwiedzinach u babuszki na Ligotę, bo oczywiście busa nie było, ot dawno nie spacerowałem :D

Trasa => https://www.relive.cc/view/e1154171458

Fotki:
Poranek z widokiem na Tatrę :D

Widok na drugą stronę był taki se :D
Śmietnik i śpiwór oczywiście posprzątany :)

Jakim cudem to splajtowało, to nie ma zielonego pojęcia xD

Wracamy w kierunku zapory :) Wczoraj te podejście było masakryczne!

Jezioro Międzybrodzkie i Góra Żar artystycznie :)

Ogólnie pojawił się nawet pomysł iścia na Żar, byliśmy wszak koło czerwonego szlaku, no ale niedziela, ładna pogoda, za duże natężenie Januszów i Grażyn na czubku xD Z resztą wiecie jak lubię szczyty na które można wjechać kolejką heh.

Cmentarz na początku niebieskiego szlaku ...

... i hmmm, Elektronika wkrada się wszędzie :D

Terenowo ...

... i asfaltowo :)

Szlak zielony z Nowego Świata (622m n.p.m.) do Gaik (804m n.p.m.)

Cel :)

Czerwony do Straconki ;]

Panorama ;]

Helołłł :)

Obiad i na pociąg do Leszczyn ;]

=================================================
Finalnie wyszło coś takiego, przewyższeń nie podam bo moje Endo jest nienormalne xD

====================================================
Wszystko oki, wątroba cała, ino moje nogi dziś (poniedziałek) są hmmm ... zmęczone :D 

Oczywiście poszedłem, trzeba zarobić na kolejne tripy :)


Kategoria Góry

2/3 Czupel

  • DST 32.58km
  • Kalorie 6499kcal
  • Aktywność Wędrówka
Sobota, 7 lipca 2018 | dodano: 09.07.2018
Uczestnicy



Drugiego dnia wyspani jak ta lala (taaaa, od drugiej do siódmej rano xD) mogliśmy dość żwawo zebrać swoje manatki i uciekać z noclegu => wszak byliśmy zaraz koło szlaku :D Następnie na gibko na toaletę i śniadanie do schronu (1052m n.p.m.) i jazda na szlak niebieski (bardzo taki se), bo Gocha już wychodziła w Piotrowicach na pociąg. Przez Bramę Krakowską (685m n.p.m.) i Bystrą doszliśmy ponownie na miejsce naszego wczorajszego startu, czyli dworca w Wilkowicach.

Ten odcinek ... no był szybki, do tego zbierałem "ochrzany" - raz od Siostry bo się spóźnimy, a dwa od chłopaków bo gonie xD. Finalnie Marcina i Filipa przekupiłem piwem w puszce, a Gocha se sama wymyśliła że nie czeka, ino już idzie czarnym, a my ją dogonimy :) No oki :)

W Wilkowicach sklep i poprzez miasto oraz kolejne nawierzchnie utwardzone doszło do spotkania wszystkich uczestników. Piwo w dłoń i w las dalej czarnym szlakiem, coby nam jagódek nie wyzbierali. Jeden mały postój przy Skale Czarownic i meldujemy się na Smoczej Jamie (897m n.p.m.) Od tego miejsca już zaczęło się szukanie darmowych owocków ;] Miejscówkę udało się znaleźć dość niezłą i nastąpił podział na dwie grupy => my rodzinnie zajęliśmy się zbieraniem, a pozostała dwójka poszła się obijać na Czupel (930m n.p.m.)

Pozbierali i nastąpił kolejny podział, gdyż stwierdziłem z Marcinem że szkoda wracać i się nudzić w niedzielę, więc zostajemy :) Filip miał umówione na jutro rowerowe spotkanie, więc wziął mi Siostrę "pod pachę" i zeszli na Zuga. My natomiast rura do Międzybrodzia szukać sklepu i noclegu nad jeziorem. Bardzo sympatycznym szlakiem czerwonym, zeszliśmy do poziomu 334m n.p.m. chwile po godzinie 18:30 => sklep został płynnie znaleziony, zapasy uzupełnione i ... kibel. Zero opcji noclegowych ;/ Doszliśmy do zapory w Żarnówce, następnie na szlak czerwony, który biegł w kierunku Góry Żar. Zaczęliśmy odczuwać nogi, no ale spać gdzieś trzeba było. O 21:00 znaleźliśmy w końcu opuszczony ośrodek i po konsultacji z Panią Sąsiadką nt: czy ktoś tego pilnuje, uznaliśmy że to jest to!! Płasko, widok na jezioro, miejsce na ognisko. Gitara :)

Ognisko udało się nam jakimś cudem odpalić (wilgoć ;/) pojedli wusztów i kartofli (z dość średnią ziemniaczaną przyprawą) i poprzez odgłosy imprezy po drugiej stronie do namiotu na kimono ;]
=====================================================================
Trasy dwie - Endo się popsuło na około kilometr xD
https://www.relive.cc/view/e1153462751
https://www.relive.cc/view/e1153800901


Fotki:
Baza noclegowa :)

Schron i Klimczok w centralnej części

Szlak niebieski i widoczek z niego


Le Autor na tle Bystrej :D

No dobra, tu jest Bystra :D

Słonko dawało radę heh

Fotkę w lustrze? :D

Widok na Skrzyczne z Wilkowic Górnych 454m. n.p.m.

W komplecie :)

Szlak czarny, jak widać (trochę mało wyraźnie - sorki) zresztą :P

Klimatycznie ;)
Z cyklu znajdź Siostrę :D



Jakoś się skojarzyło :D

Jest i on

Szlak zejściowy

I na dole => na wprost Gór Żal wróć Żar

Odcinek asfaltowy ominiemy, a tu zapora ...

... i dwie atrakcje wieczorne :)


Bazę noclegową opisze w "jutrzejszym" wpisie ;)
================================================================
PS: Kuszące xD


Kategoria Góry

1/3 Prawie Magura

  • DST 15.70km
  • Kalorie 2475kcal
  • Aktywność Wędrówka
Piątek, 6 lipca 2018 | dodano: 09.07.2018
Uczestnicy



Genezy tego tripu w sumie nie jestem nawet w stanie nawet określić, gdyż choć umawialiśmy się od zeszłej niedzieli, to wszystko się "pokićkało" xD Planowo z Gochą wymyśliliśmy sobie że w sobotę jedziemy na jagody w Beskid Mały. Następnie kolejno odezwali się Filip i Łukasz, więc zamieniliśmy Mały na Żywiecki, z opcją spania na Rysiance i niedzielnymi jagodami albo na Romance albo pod Pilskiem. W międzyczasie odezwał się jeszcze Grzegorz, z wizją roweru lub gór ale ino na sobotę.

W czwartek jednak Łukasz stwierdził, że chyba jest chory i trzeba było znowu kombinować plany inaczej xD Im bliżej weekendu tym bardziej pod górkę heh. W końcu w tenże czwartek wieczorem zadzwoniłem do Devila, następnie zagadałem do Filipa i finalnie ustaliliśmy ze jedziemy w piątek po robocie w ... Śląski heh. Na cel został ustalony Klimczok, po to żeby w sobotę odebrać Siostrę z dworca z Wilkowic i pójść na nasz stały szlak jagodziany xD Dobra gitara, do tego wiedzieliśmy że izobronka raczej nie zabraknie :D

Sponsor wyjazdowy xD


Po tych całych kombinacjach zostało tylko przepracować piątek i pojechałaś do babuszki, ogarnąć wszystko co tam jest do zrobienia ...

BTW: Pijok :P
Choć tu nie wiem co jest bardziej niedorzeczne - Tola z Żubrem czy ja z bezalkoholowym :E



... i niechętnie pójść na pociąg który miał odjazd trochę po 17:30. Czemu byłem aż taki niechętny? a no dlatego że patrząc na meteo.pl wyszło że do około dwudziestej w górach ma lać. Moje sugestię żeby poczekać na ten przed dziewiętnastą i na spokojnie dojechać spełzły na niczym. I tak zgodnie z planem pierwotnym, po około godzinie zameldowaliśmy się w Wilkowicach (402m n.p.m.).

Na dzień dobry poszły jakieś piwa bo ... uwaga, uwaga ... lało jak diabli xD. Trochę na PKP, trochę pod dworcem (oczywiście pomachaliśmy jeszcze pociągowi późniejszemu), przeczekaliśmy deszcz i poprzez sklep, udaliśmy się asfaltem (czy tam brukiem) w kierunku Bystrej (468m n.p.m.), coby zacząć prawidłową nocną część wyjazdu :) I tak z latarkami udaliśmy się ciągle szlakiem zielonym w kierunku przełęczy Kołowrót (775m n.p.m.).

Byłoby idealne, gdybyśmy szlaku nie zgubili. W sumie nie z naszej winy, bo co się nie spojrzało to widzieliśmy oznaczenie. Jakiś mądry po prostu znaków nie zamazał, jak nowy wytyczał xD No trudno, z GPSem w ręku wyszliśmy na szlak żółty, którego nie dało już się zgubić i finalnie osiągnęliśmy w/w przełęcz o godzinie 22.30.

W planach była jeszcze opcja Szyndzielnia, no ale bez sensu. Ponownie na zielony i rura w kierunku Klimczoka. Siodło (1042m n.p.m.) zdobyliśmy sprawnie i poprzez Pitt Stop na kolację w schronisku na nocleg. Co do noclegu to standardowo, nie było wiadomo jak i gdzie :P
Po raz kolejny na całe szczęście jakieś 200 metrów za schronem, udało się nam ogarnąć ładny, prosty kąsek trawy, co nam w zupełności wystarczało :) Jakieś piwko, śpiewy, podziwianie nocnego widoku na Bielsko i nyny ... przed drugą w nocy.
=============================================================================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1153261047

Fotki:
Na tamtą górę idziemy xD

Ruszamy ...

... no dobra, poczekamy jeszcze chwilę :D

Teraz już poważnie idziemy, na całe szczęście padać przestało i było dość ciepło :)

Starsza część wycieczki, młodzież wygnała do przodu heh

Sympatyczny zachód :)

I coś ze szlaku, żeby nie było że nic nie wrzucam :P


Za Klimczokiem kapitalny widok na Bielsko, oczywiście żelazka nie ogarnęły, ale co oczy widziały to nasze ;]

I nocleg :)

Przynajmniej nie było dylematu jakie zdjęcia wklejać :D
============================================================================
Tak jak i nam przed spaniem xDDD

Przynajmniej rano zdrowi byliśmy ;)


Kategoria Góry

DPD 22/2018

  • DST 25.35km
  • Czas 01:08
  • VAVG 22.37km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 4 lipca 2018 | dodano: 04.07.2018



Rano przez Upadowyyyy, w pracy 8h i nazot przez Zawodzieeee ....



Na garażu kontrola stanu okurzenia Krossiwa i do domuuu, memy oglądać. Jutroooo teren i babka jpied. Normalnie dzień świstaka i mógłbym śmiało zacytować Marka Konrada z "Dnia Świra" ...
====================================================================
Trasa => stałaaa, nudnaaaa
Fotki:

Rano i słońcem po oczach ....

... i dzięki somsiat

Ehhhh, w piątek pewno myjnia a później w góry zobaczymy czy ino na sobotę czy na weekend, muszę odpocząć i się zrestartować ...
==================================
No tak ...

... XD


Kategoria Rower

DPD 21/2018

  • DST 26.96km
  • Czas 01:12
  • VAVG 22.47km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 3 lipca 2018 | dodano: 03.07.2018



Po dwóch dniach odpoczynku od roweru, dziś ponownie mogłem choć symbolicznie wystartować na DPD.
==========================================================================
Trasa z rana była trasą standardową (do bólu), gdzie jedyną atrakcją była totalne czerwona fala. Zaliczając wszystkie światła (przy 12*C i zerowym wietrze) wpadłem do roboty za dwie siódma, więc w sumie OK ;]

W pracy do godziny 14:00, nic ciekawego się nie działo.
Później była "zabawa" ze złapanym Zaskrońcem, którego rodzina zagnieździła się u nas pod pawilonami. Samica (około półtorej metra długości), jeszcze se hasa pełza gdzieś w okolicy, a puki co, jedno z jej dzieci zostało złapane i wywiezione przez fachowca ze schroniska w bezpieczne (ponoć) miejsce. Zdjątka (zawartości wiadra) nie mam bo niestety mógłbym być uszkodzony przez ... koleżanki, które no nie do końca są zwolenniczkami takowych milusińskich ;) Sympatyczny, taki zielonkawy był.

O 15:00 wyruszyłem w trasę powrotną, która była już tradycyjnie sponsorowana przez wiatr prosto w nos. W związku z tym jakże niespodziewanym faktem, urozmaiciłem powrót o staw Upadowy i podjazd na ulicę Kolonia Amandy - w lesie zawsze spokojniej :-) Później zostało mi ino przemęczyć D3S i ulicą Rolną do bazy.
============================================================================
Trasa => Brynów - Zawodzie - Szopienice - staw Upadowy - D3S - Brynów
Fotki:
Coś z poranku => czyli w końcu dali asfalt na ulicy Ceglanej :)
Już miałem serdecznie dość tego frezu :-)

I coś z powrotu => czyli Dolina Trzech Stawów, którą po raz kolejny ... zalało XD
Jedno i to samo miejsce, pozdro dla górników za tzw "metodę na zawał", jeszcze trochę i wszyscy się zapadniemy i utopimy ;/

Miało to też dobre strony - opony se umyłem ;)
============================================
Tak w klimacie trochę :D

BTW do pomocy rządowej...

Sorka za popsucie humoru na końcu :P


EDIT => http://gieksainfo.pl/transfer-konrad-andrzejczak-n...
 coś znajomy klub macierzysty :D Tomek, kolega?:D


Kategoria Rower

Na pociąg do Oświęcimia

  • DST 173.66km
  • Czas 07:56
  • VAVG 21.89km/h
  • VMAX 53.59km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 30 czerwca 2018 | dodano: 01.07.2018
Uczestnicy



Po poniedziałkowych jagódkach, nastąpił okres mieszany to jest: wtorek babuszka, środa teren służbowy, czwartek babuszka, piątek teren służbowy, a w przerwach między tymi jakże miłymi atrakcjami padało xD Na całe szczęście ciągle miałam w głowie zaplanowany na sobotę trip na Palowice i Rudy Raciborskie, który ... finalnie nie wypalił xD. Komplikacja wynikała z faktu, że do konwersacji dołączył Diobeł, który był chętny na sobotę ale nie koniecznie chciał dublować odcinek rybnicki. No dobra, może być nowy plan => więc albo Bielsko-Biała i Wisła albo Kraków i Oświęcim.
Finalnie zdecydowaliśmy się na wariant drugi, bardziej płaski [jak się okazało, niekoniecznie ;)] czyli fajnie, ale trzeba było wyjechać około 6:00 rano, czyli trochę mniej fajnie xD

Wstałem, ogarnąłem się ...

xD


... i o godzinie 5:40,mogłem wyruszyć z garażu na umówione spotkanie pod kościół Mariacki. Na zbiórce porozmawialiśmy chwilę i ruszyliśmy na tytułowy pociąg do Oświęcimia. Ostatni Zug odjeżdżał o 19:50 więc w sumie bez obaw byśmy zdążyli, gdybyśmy nie jechali ... przez Kraków :-D Pierw na Zawodzie, Szopienice (gdzie skończyłem się bawić z Endomondo, zepsuło się na amen xD, dzięki Filip za pilnowanie śladu) Mysłowice, Sosnowiec, Niwkę, a później już standardowym śladem na Sosinę. Następnie w większości gruntowo (zaczęły się górki) przez większe lub mniejsze wioski, wpadliśmy na rynek do Trzebini, gdzie w Pitt Stop cygaretowy :-)

Kolejny cel czyli ruiny zamku w Tenczynie ogarnęliśmy w takich oto klimatach => 
https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Tenczyński_Pa... po raz kolejny gaworząc delikatnie :-) Za zamkiem, singiel zjazdowy i mogliśmy usiąść na izobronku, gdzie wpadł nam kolejny plan - omijamy centrum Krakowa, a zamieniamy to na podmiejskie KFC :)
Cel został ogarnięty, tylko z jedną małą przygodą - na zjeździe dość szybkim ... zgubiłem ekipę xD A konkretnie nie wiedziałem czy "uderzyli" drogą główną czy zjechali na czerwony szlak. Przymusowy postój (dodatkowo, brak zasięgu) i po chwili widzę że moi kompadres wrócili po zbłąkaną owieczkę :-D 

Pierwsza część wycieczki zakończyła się około godziny 12:30 i podsumować mogę ją tak: było pagórkowato. O ile długich wjazdów się spodziewałem, to nie wiedziałem że aż tak bardzo dadzą po nogach xD No ale w sumie obyło się bez kryzysów i w dość sympatycznym tempie, zaliczając konkretną ilość bardzo szybkich zjazdów (do 45km/h bez pedałowania) udało się ogarnąć obiad ;]
===========================
Po opędzlowaniu dziesięciu skrzydełek w pakiecie z fryteczkami, mogliśmy wyruszyć na mój faktyczny cel tego wyjazdu czyli Krakowsko-Oświęcimski odcinek tego, o tego => https://www.malopolska.pl/narowery/trasyrowerowe/v...
O pierwszej części nawet się nie będę rozpisywał, bo daremna, że szczególnym gnojem w miejscowości Skawina. Później trochę przyjemniej (chodź minimalnie) i tak aż do Pitt Stopu piwnego, we wiosce Odwiśle, gdzie choć ładne zdjęcie Wisły udało się zrobić. Następnie w miarę spokojnymi wnioskami, częściowo w deszczu, z jednym kryzysem (odcięło mi prąd xD), wpadliśmy na zaporę w Łączanach, od której trasę już znałem z tej oto wycieczki => http://lapec.bikestats.pl/1591233,W-koncu.html

Po chwili, gdzieś tam w połowie wjazdu (długiego i durnego) ogarnęliśmy sklep i poprzez zjazd, wpadliśmy na typowe płaskostopie poznańskie. Tym razem nawet bardzo typowe, gdyż w pakiecie do mega fajnych widoków na Beskidy, dostaliśmy dość konkretny wmordewind :-\ No nie powiem sił zabrał, ale ja i tak byłem mega zadowolony z tego szlaku bo widoki jednak były mega godne. Szkoda że ino ja hehe. Następnie z dwoma tam krótkimi postojami, wpadliśmy do Oświęcimia gdzie mieliśmy jeszcze spokojne 40 minut do odjazdu pociągu ;] Pociąg odjechał punktualnie, a związku z tym że przyjechał "stary kibel" to szło spokojnie se piwo wypić i nie tylko heh.

Na dworcu pożegnanie z Filipem => on do domu, a my na klachy w okolicach dworca Katowice Załęże. Później to już tylko dojazd na garaż na spokojnie, patrząc dookoła, coby jakiś ktoś w niebieskim przypadkiem nie polował na dodatkowe fundusze w budżecie państwa :-D
====================================================================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1149511487
Brak odcinków Brynów - Centrum - Załęże - Brynów
<iframe src="https://www.endomondo.com/embed/workouts?w=pPSbyYOmsiY&width=680&height=600" width="680" height="600" frameborder="0" scrolling="no" ></iframe>

Fotki:
Start, nieludzka godzina wręcz xD

Nowy singiel za Maczkami xD

Jeziorko Sosina

Na szlaku ;]

Trzebinia Rynek - tak wiem, widelec do mycia :P

Po podjeździe na zamek, (który wjeżdżałem na przełożeniu 1x3) taka oto nagroda widokowa ^_^
Zdjęcie (pomniejszone do tego) wiadomo nie oddaje zajebistości :)

Ruinki i moi kompani dziś ;]

Pitt Stop

Jedyna atrakcja na początkowym fragmencie szlaku - nie powiem sympatyczna :-)


Gorszy odcinek xD
Gocha wykrakała, tyłek mokry xD

A tu Szkodnik, "zobaczył" to samo co Krossiwo rok temu ;)

Widoczki ze szlaku





No niestety, infrastruktury zero, przepraszam ZERO!!!

I dziękujemy, wracamy do Kato ^_^


Czwarty kolejny weekend z "setką" odhaczony, w przyszły pierniczę, ewentualnie Rybaczówka i ... ze 20h snu xD
===============================================================
==============================================
Podsumowanie => w końcu jakoś to wygląda :)))


Chodzone ;]

==========================
Jest moc :P


Kategoria Rower