Porwany opłatek
-
DST
23.78km
-
Czas
01:10
-
VAVG
20.38km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 24 grudnia 2018 | dodano: 24.12.2018
Znaczy będąc dokładnym, to opłatek z babcią i moją poznańską matką chrzestną został tradycyjnie połamany, a porwało się ponownie Endo xD

Zgodnie z moimi wcześniejszymi założeniami, dziś miałem odpuścić wszelaką aktywność fizyczną, na rzecz przygotowań świątecznych które to ... obchodzą mnie tylko trochę bardziej od wyników sportowych Realu Madryt, czy tam kondycji finansowej Ruchu Chorzów. Tradycja jednak rzecz święta, tak więc trzeba było przynajmniej pozgrywać pozory przed moją mega katolicką rodziną i od samego rana pomóc w przygotowaniach wigilijnych :-)
Plan był, natomiast sytuacja zmieniła się diametralnie po moim wczorajszym (piwnym) spotkaniu z Diobłem, które to ... skończyło się prędzej niż się zaczęło heh. Ktoś musi (jutro) pracować, żeby ktoś wolne mógł mieć ;]
Skoro więc w domu wylądowałem o mega przyzwoitej porze, to dużą część moich "obowiązków" mogłem zrobić wczoraj. Dziś ino dokończyłem i na spotkanie opłatkowe na Piotrowicach mogłem udać się przez Panewniki, Kochłowice, ponownie Panewniki i Akademiki, zaliczając choć małe co nieco. Po życzeniach u Babci (miło że pamiętała, bo pięć dni temu o moich urodzinach zapomniała xD), powrót na garaż został wykonany klasycznie ... omijając wjazd "pod Limbo" ::D
Nie Kuzyn, nie takich życzeń, choć wygrałeś zdecydowanie :DDDDD
Warunki: no nie do pozazdroszczenia. Śnieg, mżawka, wiatr, mokro i zimno. Czy się cieszę że pojechałem - TAK :D
Fotek nie robiłem.
Tu ino widok na Kochłowice, gdzie dziękuje żywiołom za wiatr - inaczej bym się udusił xDDD

=============================================================
Wczoraj było warzywne, to dziś dla odmiany ... mój (wymarzony) Krisbaum :D

BTW => to tak na zakończenie :)))))

Kategoria Rower
Szaro, buro, a w górach ...
-
DST
17.98km
-
Kalorie 2753kcal
-
Aktywność Wędrówka
... nawet sympatycznie :-D

Siedem stopni Celsjusza okraszone dodatkowo wczorajszą wizytą gościa z Poznania, zwiastowało że dziś kręcenia nie będzie. Do tego w Katowicach zapowiadany był deszcz, więc trzeba było wyruszyć w górki ;] Jako cel została wybrana po raz kolejny w tym roku Czantoria na granicy polsko - czeskiej xD
Jakoś nieszczególnie miałem ochotę iść na ten szlak, ale skoro Łukasz nigdy w swojej karierze nie zdobył tego wierzchołka, to się skusiłem :-) Wyjaśnię na szybko dlaczego napisałem że nieszczególnie lubię te okolice. Jest to po prostu jedna z trzech (po Bielsku-Białej i Wilkowicach/Łodygowicach) najdogodniejszych miejscówek, do których można dojechać pociągiem i ogarnąć szlak na bilecie dziesięciu-godzinnym. Nie ukrywam ... że trochę się przejadło heh.
Tym razem na całe szczęście, Łukasz odpalił samochód i na start (i metę) mógł zostać wybrany czeski Nydek. Dobrze już nam znany z tego oto tripu :-)
Po wyjściu z auta (super ze udało się przyjechać lwią część szlaku zielonego, który okazał się ... zwykłą drogą bitumiczną) ogarniamy iście pod górę, aż do przełęczy Beskidek (684m n.p.m.), a później już wprost na Czantorię (995 m.n.p.m.), gdzie chłopaki weszli sobie na wieżę, ja natomiast rozkoszowałem się "widokami" z dołu ;]
Po osiągnięcie celu mieliśmy "w rękawie" dwie opcje zejścia - dłuższą albo krótszą. Wszystko się miało wyjaśnić dopiero na szczycie, gdzie mieliśmy ocenić warunki atmosferyczne. Niestety (wg prognoz) zagrożenie opadami było dość spore ;/
W sumie to ja byłem za opcją krótszą, ale chłopaki od razu mnie wyprostowali => skoro deszcz nie pada, to zróbmy jeszcze Małą (858m n.p.m.) Czantorię.
Po zdobyciu owego szczytu w klimatach ze zdjęć, ogarnęliśmy górną część szlaku i mogliśmy rozpocząć schodzenie? Pierw dość przyjemnie, następnie poprzez jeden mały gnój (czyli moje odcięcie prądu) doszliśmy (poprzez niezłą ślizgawkę na ulicy) do auta i mogliśmy rozpocząć powrót, którego ... prawie nie pamiętam :-D
Obudzili mnie tylko na czeskie Tesco, KFC i finalnie dopiero pod blokiem. Idealnie :-D
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1244008245
Endo mi dziś oszalało, 7km dodało i zrobiło se 18k przewyższeń xDD
Tu to wygląda normalniej. Skróciliśmy ino o tą "eSkę" na końcówce - lewy dolny róg ;]

Fotki:
Początek szlaku i od razu miły akcent, czyli wlepka GKS-u Katowice na przystanku.
Wiem, wiem, wandalizm ale ten przynajmniej w dobrym guście :-P

Szlak w górę => miejscami dość śliski, ale obyło się bez "dzwonów" ;-)


Chwila przed szczytem ...

... i na szczycie

Fotka od chłopaków z wieży => ja podziękowałem, byłem już tam ze sześć razy :]

Screen z Rysianki :P
Wybór Śląskiego, a nie Żywieckiego okazał się słuszny ;]

Migawki ze szlaku niebieskiego ...

... i czarnego


A tu w oddali widzimy zbiornik goczałkowicki. Na pierwszym planie klasyczny towarzysz naszych wypraw, dziś w wersji minimalistycznej, bo serio myślałem że zdobiony też krótszy odcinek :-D
Nawet dobrze wyszło, bo na końcu się było można fajnie w gips zapakować xD


Jeszcze dwa zdjątka z odcinka (granicznego) Czantoria - Mała Czantoria ...


... i cel numer dwa :-)

Kolaż z drogi powrotnej, jednak szybko się ciemno zrobiło i zdjęcia były takie, jakie były

===========================================================
Na koniec coś od Szpilberga :-P
Reasumując: mogę napisać że spodziewałem się gorszego dnia, a wyszło całkiem spoko ... choć szlak do zapomnienia heh.
Dzięki chłopaki za towarzystwo i dzięki pogodzie ... za brak prysznica hehe :D
===================================================

I o prezentach nie zapomnijcie :)

BTW (bez urazy): :PPPPPPPPPPPPPP

Zwał jak zwał, wszystkim czytelnikom i czytelniczkom Wesołych i Radosnych Świąt Bożego Narodzenia, tak na wszelki wypadek, jakbyśmy się nie czytali ;)))
Kategoria Góry
DPD 44/2018
-
DST
26.61km
-
Czas
01:18
-
VAVG
20.47km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 19 grudnia 2018 | dodano: 19.12.2018

Dziś z okazji święta (prawie :P) narodowego (BTW: wszystkiego naj, naj, Łukasz jeszcze raz! :D) postanowiłem po meeeeeega długich porannych przemyśleniach, osiodłać Krossiwo i ruszyć do roboty na sportowo ;] Niestety, już od pierwszych kroków skierowanych ku garażowi, stwierdziłem że robię błąd, bo choć temperatura była w sumie nie aż tak tragiczna (ok -2*C), to smog dawał jednak ostro po nosie. No nic, przynajmniej nie wiało :D
Mając w pamięci zeszłoroczne "dzwony", wystartowałem jednak z dziesięcio-minutowym zapasem, coby się nie gonić i na spokojnie dojechać (przez Upadowy) do Szopienic. Czy wyszło? W sumie tak, bo "na mecie" miałem zapas w granicach czterech minut, ale ...

... sprawnie nie było, a do tego w ramach bonusu pojadłem se trochę luftu na Porcelanowej. Dzięki Polacy xD
Po robocie, która była dziś ... no trochę mniej owocna niż zwykle, nastąpił powrót do bazy przez Zawodzie i D3S, gdzie ... nic ciekawego się nie działo ;]
Trasa => klasyczna
Fotki:
Z rana:
Park Kościuszki ...

... oraz fotka przy okazji wymiany akumulatorka w latarce.
Nawierzchnia "mówi" jasno: Jak pojedziesz szybko, to czytaj to co po prawej :D

Z pracy:
Tradycja rzecz święta ;))

Z powrotu:
Ślizgawka znikła, ale mam pytanie? Te ograniczenie prędkości zawsze tam (D3S) było? xDDD

Czy to było ostatnie DPD w tym roku? Się okaże. Bankowo jednak w tym tygodniu już nie pokręcę, bo deszcze niespokojne się zbliżają ;]
===============================================================
Ehhhh, dokładnie :((( :D

Kategoria Rower
Cudów ...
-
DST
46.82km
-
Czas
02:23
-
VAVG
19.64km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
... to znaczy akurat cudów nie było, ale był Chudów :-)

Co do pogody ... również bez szału => minus jeden stopień Celsjusza, zachmurzone niebo i wszechobecny smog, no ale jak to mówi klasyk: W domu to ludzie umierają heh.
Na początek wypadałoby jednak zacząć od dnia wczorajszego, czyli moich mega ambitnych planów tj: pierw wizytę u fryzjera, a później mega ogromny, długi i wyczerpujący spacer z psem. No, średnio nam to wyszło o tak - fotki w linku, ale za usprawiedliwienie dodam że pierw byliśmy głodni, a później jak pojedliśmy ... to już się nie chciało :-D
BTW:

Co do dziś to ustawka z Filipem o 12:00 na Akademikach i rura (taaaaaa :-P) w kierunku Mikołowa. Przez myśl przeszła nam jeszcze wizja hałdy Skalny w Łaziskach, ale jednak w taką pogodę widoków i tak byśmy tam nie zastali, więc bez sensu byłoby te jeżdżenie góra-dół. Padło na mój pierwotny plan czyli zamek w Chudowie.
Drogą klasyczną dotarliśmy do Halemby i w sumie nie miałbym nawet co opisywać ale jednak, debile zaś wycięli kawałek lasu ... niszcząc oczywiście przy okazji nasze dukty leśne. Ehhh, bez komentarza. No nic, dotarliśmy do celu gdzie nastąpiło ogrzanie w miejscowym szynku i nazot. Różnie się jechało ale jednak udało się dojechać do ulicy Owsianej, gdzie nastąpiło rozdzielenie. Ja przez Ligotę na garaż, a Gizmo postanowił podokręcać trochę przez Panewniki i D3S ;] Nie powiem, zmarzłem xD
Trasa => Debilizm Endo czyli teleporty + rakiety :D
Fotki:
Akademiki i oczekiwanie na Filipa który miał poranną niespodziankę z dętką :-D

Zima w lasach

Kopalnia Halemba na tle smogu xD

Na celu - widok na zamek ;]

Mała nagroda heh

Z powrotu - kolejny widok na smog

A tu akurat wyjątkowo trafiłem na pierwszy żwirek w tym sezonie, dziękuję :D

=========================================
Po wycieczce, Brynów zablokowany gdyż pod krzyż Kopalni Wujek na rocznicę pacyfikacji przyjechał Mati ze swoją świtą. Tym razem ani Jarek, ani Pan Prezydent się nie pofatygowali, był natomiast Duda, ale ten walnięty - z Solidarności. Na tym zakończę, nie chce mi się palców szczępić :P

Kategoria Rower
Pół-glutowe testowanie
-
DST
16.15km
-
Czas
00:50
-
VAVG
19.38km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 14 grudnia 2018 | dodano: 15.12.2018

Po ostatniej wycieczce, tydzień minął w klimatach podobnych co na zdjęciu poniżej. Do tego babuszka miała kolędę w piątek (dziś), no i święta za pasem, także więcej czasu spędziłem ze szmatą w ręku, aniżeli na siodełku. Jakoś o dziwo nie lubię świąt (a konkretniej, czasu przed nimi) ale co zrobić, dobrze że choć pogoda nie kusi heh.

===================================
Trudno, skoro się nie ma tego czego się chce, to się cieszy z tego co się ma. A u mnie akurat cieszył fakt że Filip (jak się okazało) zdiagnozował mi awarię Krossiwa. Wczoraj przyszła paczka z Allegro z nową RK, do tego dętki + jakieś ciuchy z Decathlonu, więc po babuszkowych imieninach mogłem podejść na garaż coby przywlec koło na chatę. Oponę wymieniłem se w ciepełku i mogłem udać się na szybkie (śliskie) testy które odbyły się pomiędzy wizytą u Babuszki a spotkaniem z Michałem. Tak, to opona była przyczyną czyli to co obstawiałem na początku! Gorzej że ja z ledwością po demontażu dostrzegłem skazę ... którą Filip zobaczył w terenie. Mniejsza o to, dzięki Gizmo za pomoc i można kręcić dalej. Znaczy hipotetycznie, bo formy nie ma ... tak samo jak auto-pauzy na Endo xD
Trasa => o tu Dzięki T-king ;]
Fotki, choć w sumie to nie było co pstrykać
Tężnia, jako tako

Nawierzchnia w Piotrowicach ... też jako tako xD

Po przejażdżce na szybko do domu coby zostawić sprawy rowerowe i jazda na spotkanie z Janiolem w kwestii omówienia spraw bieżących oraz powspominanie (przy piwku) zimowych wypraw górskich ^_^ Jutro spokojny dzionek, gdzie planowany jest spacer z psem plus rozpoczęcie tygodnia urodzinowego. Zaczynamy pizzą z Siostrą, kończymy planowo w przyszły weekend z Kęsym. W międzyczasie może trochę popracuję :-P

=======================================================
A co do świąt, to fakt że DZBAN wygrało tytuł młodzieżowego słowa roku nie dziwi

Mamadżer też był wysoko => o tym Gocha mówiłem ostatnio xD

Tym miłym akcentem, pozdro i do kolejnego. Być może w niedzielę ;]
Kategoria Rower
BBB ...
-
DST
71.89km
-
Czas
03:25
-
VAVG
21.04km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
... czyli Bajkowe Bielsko-Biała :)

Po wczorajszym DPD, gdzie nawet nie myślałem żeby cokolwiek więcej okręcać, nastąpiła sobota (+6*C) i nasz w sumie planowany od początku roku wyjazd na Bielsko-Białą. Były też co prawda plany górskie, ale to nam nie ucieknie, wszak zima będzie jeszcze długa, okropna, paskudna, wredna, zimna i bez sensu ...
==============================================
Ustawiliśmy się więc pierw z Łukaszem u mnie na garażu o 10:00, coby podjechać przez Piotrowice na Zaopustą po Filipa i poprzez Pitt Stop u Marzeny w pracy (która dzielnie walczy, żeby pokolenie 500+ miało za co żyć) uderzyć na Tychy. Tam przeżyłem męczarnie, ale jednak udało się wydostać z tego zadupia (rowerowego) i poprzez sklep w Kobiórze mogliśmy zrobić pierwszy Pitt Stop (już piwno-owocowy) przy stawie Pilok.
Następnie nową bardzo sympatyczną ścieżką dotarliśmy poprzez klasyczne góra-dół do miejscowości Łąka i tamtejszej tamy. Później przez kolejne podjazdy i zjazdy, pół tamy goczałkowickiej i Zabrzeg dotarliśmy do Czechowic-Dziedzic, gdzie rozpoczęła się ostatnio moja męka czyli typowa sinusoida ... po raz kolejny, psia mać! Tym razem nie będę ukrywał że wiało i oprócz delikatnego odcinka gdzie nas popchnęło trochę, było maksymalnie średnio.
Po dotarciu do naszego celu czyli Bielska-Białej, odwiedziliśmy pierw pomniczek Bolka i Lolka, następnie Reksia (nic nie napiszę o pewnym dzieciaku, który dość mocno utrudniał mi zrobienie fotki) i mogliśmy zacząć (owocne) szukanie pizzerii. Pizza była mega dobra, rowerów które stały na dworze spięte spinką za 20zł nikt nie ukradł (fajnie) więc mogliśmy pojedzeni uderzyć na dworzec w Lipniku. Po wycieczce pociągowej która kosztowała nas niecałe 17 zł dotarliśmy do Brynowa, gdzie nastąpiła misja garaż. Tam po chwili rozmowy z Łukaszem i Żanetą mogliśmy rozejść/rozjechać się do domów ;]
Dziękuję serdecznie!! Formy nie ma, ale jednak (z bujającym się kołem) udało się dzień ogarnąć :) Było okej heh
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1238960407
Fotki:
Początki startowe ...

... gdzie nie mogło zabraknąć odwiedzin naszej górskiej już koleżanki :-)

Tychy lepsze ...

... i gorsze xD
Postój w takim oto mega klimacie

Nowa leśna ścieżka, Dzięki Filip za pokazanie jej

Pierwsze górki ...

... i tama w okolicach miejscowości Łąka, ehhh te niebo :))))

Buka?:D

Kolejne górki, tym razem z okolic DDR-ki w Goczałkowicach

Zbiornik Goczałkowicki i ... wiatr xD

Drugi i ostatni Pitt Stop - przed Czechowicami

Widać miasto - cel

Rzeka Biała

Kwintesencja wyjazdu ;]



Coś z końcówki i wystarczy relacji :)

A na koniec Filmik od Łukasza :)))
... o ile chcecie?
bo jak nie, to nie ...
Chcecie?
Naaaaaa pewno?
To musicie poczekać do wieczora albo jutra, bo się tworzy :P
EDIT:
Oto on :)
=================================
Zapowiadają śniegi od jutra ;/
Trzeba se radzić xDDD

Kategoria Rower
DPD 43/2018
-
DST
26.29km
-
Czas
01:18
-
VAVG
20.22km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 7 grudnia 2018 | dodano: 07.12.2018

W sumie to już wczoraj pojawiła się w końcu prognoza pozwalająca na jakiekolwiek myślenie o rowerze i DPD. Wstałem więc chwilę po piątej, zobaczyłem termometr (-6*C) i biały nalot na ulicy i autach, i mi się przypomniało => http://lapec.bikestats.pl/1635946,DPD-352017-ALC-T... XD Prawie dokładnie rok temu zaliczyłem dzwona, który bolał przez miesiąc xD Pas!! Tego dnia wygrała komunikacja miejska ;]
Trzeba uważać ;)

Dziś ponownie wstałem wcześniej i zobaczyłem dwa stopnie na plusie. Ok, wypas, mi wystarczy - oczywiście jak na tą porę roku :-)
Co do samej jazdy, to po nocnych deszczach była ona ostrożna (przypominam że jeżdżę bez kasku xD), gdzie raczej nie zależało mi na średniej, gdyż miałem spokojne dziesięć minut zapasu :)
Do pracy dojechałem przez Muchowiec i Zawodzie, zrobiłem swoje i mogłem wracać. Dodam również że w pracy miałem chwile wolnego czasu, którą poświeciłem na sprawdzenie Krossiwa i ekspertyzę tego co mi buja tylnym kołem. No niestety, to nie wina hamulców - koło się scentrowało ;/ Zna ktoś coś co czynne o tej porze roku, co naprawi? Każda sugestia mile widziana, bo o ile na jutrzejszą rajzę bez problemu pojadę, to na dłuższą metę nie wytrzymam nerwowo z tą awarią. Wracając do kwintesencji wpisu, wróciłem ponownie przez Zawodzie i tradycyjnie D3S.
Wiatru (ani formy) nie stwierdzono w obie strony :) Zresztą mamy grudzień, trzeba się cieszyć każdym wyjazdem PÓKI (pozdro kto wie, ten wie :P) pogoda pozwala ;]
Trasa:
Fotki:
Z poranku

Więcej nie robiłem bo aż do pracy jechałem w takich (nocnych) warunkach. Słonko wstało już po mojej kawie w biurze xD
Na powrocie nic ciekawego, była ino myjnia i ...

... nowy graf od Szweckiego na SPOŁEM-ie ;]

Ino co ma żaba do hołdy? xD
=======================
A co do awarii Krossiwa, to jest coś w tym ...

xDDDDDDDDDDDD
Kategoria Rower
TyŁy
-
DST
59.35km
-
Czas
02:51
-
VAVG
20.82km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze

A raczej trochę na odwrót, bo była pierw Ły(sina), a dopiero później Ty(chy). Tytuł ŁyTy byłby jednak bez sensu, więc niech będzie tak jak jest :-P
Po tygodniu w którym pogoda była w miarę zrównoważona, czyli było albo źle ... albo mega źle, nastąpiła sobota przy której już koło czwartku zacząłem umawiać się z Filipem na jakieś kręcenie. Były plany na Lubliniec, były również plany rybnickie, ale po pobudce po 7:00 rano, gdzie jak Filip słusznie zauważył termometr zapukał do okna i poprosił o wejście do środka, stwierdziliśmy że najlepiej będzie umówić się o godzinie 11:30 pod Drewutnią i uderzyć na jeziorko Łysina w Bieruniu :)

Jak postanowiliśmy tak zrealizowaliśmy i po chwili rozmowy uderzyliśmy duktami leśnymi (przy temperaturze w granicach trzech kresek poniżej zera) w kierunku Murek. Tam po chwili postoju na sklep, klasyczną drogą dotarliśmy do naszego celu. I tu chodź mnie znacie i wiecie że raczej nie marudzę na wiatr, to o ile w Katowicach nie było go praktycznie wcale, to na końcu i w sumie początku trasy na Tychy dawał nam mocno po "gwizdku". W sumie plan na Oświęcim byłby o niebo lepszy, bo byśmy jechali z wiatrem w plecy. No nic, nieważne, lepiej oberwać z wmordewindu xD
W takich oto kapitalnych warunkach atmosferycznych dotarliśmy do Tychów, a następnie wróciliśmy się do Zamościa, coby zdublować odcinek leśny na którym o ile nie przestało wiać, to doszedł jeszcze opad śnieżny xD
Na początku Ochojca nastąpiło rozdzielenie (Dzięki Filip za wyciągnięcie z domu) i każdy pojechał w swoją stronę :-) Ja wróciłem sobie spokojnie przez Jankego, następnie na garaż, później chwila w domu, po czym "uderzyłem" pierw na kebaba na Załęże, a następnie do Łukasza na wódeczkę :-P
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1236290084
Fotki:
Drewutnia i miejsce startowe ;]

Hamerla, Krossiwo aż się obaliło z wrażenia :P

Cel

W Tychach klasycznie ;/


Końcówka w klimacie śliskim xDD

A po wysiłku, nagroda się należy :)))

=======================================
W niedzielę natomiast myślałem że po wódeczce alkomat oszaleję, ale jednak z rana wskazał ino 0.32 w skali Beauforta, więc niby rower byłby wskazany, zwłaszcza że temperatura była powyżej zera. I to grubo! No ale jednak umówiłem się z Siostrą na spacer z psem. Takowy się odbył i na całe szczęście się skończył - na końcówce prawie zdechłem xD
Prognoza na najbliższe dni zapowiada się uroczo, deszcze gonią ... kolejne deszcze. Ale to nawet spoko, odpocznę od katowania nóg i alkoholu :D
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1236797031
Fotka z zachodu na hałdzie ;]

=========================================
Co do podsumowania listopada ... to kiszka (:P) ale przynajmniej zostało trochę MB, które mogłem wykorzystać i powymieniać zdjęcia z PBS-owych (ze 135 zostało 52 ;]) na "normalne" ;] Jakoś na dłuższą metę nie ufam tej stronce ;)
Rowerowo wyszła tragedia, ale jak każdy widział, warunki do jazdy były mocno takie se. Nadrobiłem za to kilometry (górki robiły swoje) butne => dobre i tyle :)


====================================
XDDD

Kategoria Rower
Pogorie "Czy" + atrakcję
-
DST
75.09km
-
Czas
03:29
-
VAVG
21.56km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze

Alarmmmmmm => https://www.sadistic.pl/no-i-sie-zaczelo-vt481900.... nastąpił drugi dzień z rzędu, gdzie temperatura sięgła zawrotnych sześciu stopni powyżej zera!! No jak nic trzeba było coś pokręcić :))
Co do genezy tego wyjazdu to nie ma się co specjalnie rozpisywać. Pod koniec tygodnia zapukał do mnie Filip (wczoraj się ino potwierdził) że chciałby sobie wjechać na górkę Środula w Sosnowcu. A że ja tam miałem w planach ofocić mural na Zagórzu, to się nieźle złożyło bo oba cale dzieliło jedynie jakieś niecałe trzy kilometry.
Umówiliśmy się na godzinę 11:00 przy Akademii Ekonomicznej coby się na spokojnie wyspać. No niestety, moi rodzice mieli dziś emerycką wycieczkę na Jasną Górę, więc uprzejmie obudzili mnie przed godziną 7:00 rano. Juhu, psia mać. No ale przynajmniej był czas żeby se ogarnąć internet, zrobić porządne śniadanie i wyruszyć tak żeby się nie spóźnić ;]
Początkowy, samotny odcinek to istne zdublowane DPD, następnie nastąpiła chwila rozmowy na Zawodziu z kolegą i rura w pięknym słonku w kierunku Sosnowca. Przejechaliśmy granice między Śląskiem a Zagłębiem Dąbrowskim ... i słonko zgasło xD Nie będę wyciągał wniosków czemu tak się stało :-D:-D
Kolejno poprzez misje sklep ogarnęliśmy nasze oba cele i co by tu teraz? Gizmo zaproponował Pogorie na co przestałem. Po dojechaniu na "plażę", zrobiliśmy sobie Pitt Stop na bezalkoholowe przy "dwójce" i poprzez ścieżki (przeludnione) przy "trójce" i "czwórce" oraz jakieś okoliczne wioski dostaliśmy do Czeladzi. Później już klasycznie przez Milowice do bazy, po drodze rozdzielając się na końcówce D3S.
Podziękował serdecznie, bo tak jak sam mój kolega napisał obyło się bez jakiegokolwiek marudzenia ;-)
Nawet się nie spodziewałem że w ten weekend uda się ogólnie setkę ogarnąć :) Od jutra niestety ponowna zmiana pogody (pizgawica) więc mogę wrócić do mojego ulubionego ostatnio zajęcia czyli ... jesiennej depresji xD
====================================================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1233851131
Fotki:
Odcinek katowicki sobie odpuszczę, bo jednak nie raz, nie dwa, nie osiemdziesiąt razy go opisywałem.
Sosnowiec - kopcą tak jak u nas, tak i u nich ...

Polecam Walaszka, temat na czasie => uwaga na głos w 1:36 => nie ma za co :)
Sosnowiecki pomnik kurczaka z rożna :-D:-D:-D

Cel Filipa i on wjeżdżający na górkę, ja podziękowałam heh

Mój cel=>no nie powiem robi wrażenie, brawa dla autora/ów :-)

Fakt, tło takie se ale jeszcze niedawno było tam takie coś:
"Zagórze
Rycerskie Tradycję
Osiedlowa Rzeczywistość"
Tył konia w barwach Zagłębia Sosnowiec + herb na tarczy
Teraz jest lepiej :)))

Pogoria 3

Pogoria 2 (użytek ekologiczny - https://pl.wikipedia.org/wiki/Pogoria_II_(Dąbrowa_...) i gwałt na Krossiwie xD

Z powrotu => jakieś spokojne (też po oczach szczypało) wioski ;]

Będzin - nitowa wieża ...

... którą mają uratować za ponad pól miliona złotych :)
Może być ładnie.

Pożyjemy, zobaczymy ;]
I na koniec Czeladź ... skąd trzeba było uciekać, bo 30 zł za godzinę postoju raczej nas nie satysfakcjonowało :-D

Do następnego ;]
==================================================
Kraków ponownie na ustach wszystkich :DDD


Kategoria Rower
Pojeździć po kałuży
-
DST
31.62km
-
Czas
01:31
-
VAVG
20.85km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 24 listopada 2018 | dodano: 25.11.2018

I nie, nie ma literówki w tytule.
Dziś choć kałuż było dość sporo (po wycieczce wyglądałem podobnie do "powitałki") to jednak jedna kałuża jest najgorsza i myślę że temat tej osoby długo nie zejdzie z ust części osób mieszkających na Śląsku.
Info ze środy: "Wojciech Kałuża kandydował do sejmiku w okręgu rybnickim. Rekomendowała go Nowoczesna, otrzymał pierwsze miejsce na liście i zdobył 25 109 głosów (...) Radny Wojciech Kałuża (wybrany z Koalicji Obywatelskiej) ma być wicemarszałkiem woj. śląskiego. Właśnie przedstawił go wiceminister Grzegorz Tobiszowski. (...) Dzięki Kałuży większość (23 mandaty) w sejmiku przejmuje PiS"
A bardzo proszę:

Ponoć zrobił to dla dobra Ślaska, kredyt na prawie pół bańki we frankach i zero oszczędności pewno nic nie zmieniły.

xD
====================================
A co do samej jazdy, to dziś już po 9:00 rano profilaktycznie dmuchłem (bardziej z przyczajenia) w alkomat. Trzy zera pokazały że śmiało mogę ruszać. No niestety, łóżko miało inne plany na poranek więc wystartowałem grubo po 13:00 xD
Jednak wczorajsze kilometry gruntowe (https://www.relive.cc/view/e1233159397) zrobione z Siostrą (plus ogarnięcie spraw babuszkowych) spowodowały dość dużego porannego lenia ... czyli można powiedzieć że nic się nie zmieniło w porównaniu z zeszłym tygodniem gdzie (po pracy) więcej leżałem aniżeli robiłem coś aktywnego :P Cóż, babuszce żołądek niestety "wysiada" i ostatnio więcej niż ja była tam Matka, co w sumie jest hmmmm normalne? Dobra, mniejsza o to.
Zgodnie z prognozami miałem ino jakieś niecałe dwie godziny w suchości, bo później prognozy mówiły jasno - deszcz. Tak więc było wiadome że nie mogę się za bardzo oddalać od Brynowa, coby ewentualnie móc szybko uciec do bazy. Padło na D3S i w sumie główny plan żeby zobaczyć jak wygląda ta ścieżka, gdzie niby jest zakaz jazdy rowerem. W taką pogodę i tak pewnie będą pustki. Jak pomyślałem tak się stało i ogarnąłem ten niby zakazany odcinek, po czym zrobiłem parę kółeczek po okolicznych ścieżkach i przez Park Kościuszki wróciłem na garaż na chwilę przed (mocniejszymi) opadami. Idealnie :-)
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1233536265
Endo niestety nie ogarnęło dwóch odcinków i ... auto-pauzy
Fotki:
Na start - wyciskacz łez, część pierwsza

A tutaj właśnie niby święte miejsca rolkarzy xD

No czterech liter nie urywa, choć sympatycznie

Park Kościuszki i "pingiel" heh
Oj, dużo pozytywnych wspomnień ;)

Na koniec - wyciskacz łez, część druga.
Ale o tym mogę przynajmniej trochę więcej napisać, gdyż po wyjściu z garażu wpadłem na dobrego znajomego Kwochę, który mieszka w tamtych okolicach. Michał opowiedział mi (niestety) co nieco o tej patologicznej rodzinie, która jakby to napisać? ma układ z firmą przeprowadzkową, która dostarcza im stare meblościanki do palenia, no zajebiście ...

... ponadto groźby oraz mandaty nie działają ;/ Ehhhh, bez komentarza.
===============================================================================
Dziś było +6*C, ale w tygodniu zmarzłem ...

... choć narzekać nie mogę xD

Kategoria Rower