Lapec prowadzi tutaj blog rowerowy

Rowerowo-górski blog cyniczno-ironiczny

Nocny kombinowany

  • DST 123.34km
  • Czas 05:29
  • VAVG 22.49km/h
  • VMAX 57.65km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 21 czerwca 2019 | dodano: 21.06.2019
Uczestnicy



Jak Trollking robi swoje pięćdziesiątki, Mors Karkonoską, a Filip i Katana gwizdają niemożliwie długie dystanse, to wychodzi na to że mi i Marcinowi zostało robienie nocnych ;). Genezy za bardzo nie ma - tak po prostu w środę wieczorem od słowa do słowa wyszło że ja mam w piątek urlop, a Marcin robi nockę, więc idealnie się złożyło pod kręcenie po ćmoku ;) Pierwotnie miała być Pszczyna, w propozycjach zjawia się też Wisła i Rybnik. Zdecydowaliśmy że ... zdecydujemy podczas jazdy :-P

Cały dzień spożytkowałem na niczym i parę minut po 19:00 zjawił się kolega z Batorego, chwila rozmowy i wyruszyliśmy w kierunku Mikołowa. A tam ... niespodzianka ...

... deszcz akurat zmierzał w nasze rejony. Także nagła zmiana planów i postanowiliśmy uderzyć na Tychy i tam zobaczyć jak się mają chmury. Tak być miało ... ale Diobeł nadał takie tempo, że przez DK-44 wylądowaliśmy w Bieruniu heh. Tam, pomimo plagi komarów (chwała że został mi OFF z ogniska) udało się nam ustalić że fajnie byłoby odwiedzić Oświęcim, bo chmury deszczowe zaczęły zanikać! Brawo one ^_^

No i ... nie wyszło - za dobrze się jechało i przegapiliśmy zjazd na Harmęże heh.

BTW: Ogólnie to jechało się super, bo w tamtych rejonach są super asfalty,  do tego 22*C, rześko i zero wiatru. Już dawno w takiej ciszy nie jechałem => szanuję bardzo!!! :P Dobijając jeszcze kolegę z Wildy, podczas całej wycieczki, ścieżek rowerowych mieliśmy może ze pięć kilometrów, a tak to trzeba było jezdnią jechać hehehe :D

Wracając do naszej wycieczki, to stwierdziliśmy że nie ma co się cofać na Oświęcim, więc jedziemy (przez zakupy i Pitt Stop koło sali weselnej) do celu pierwotnego, czyli Pszczyny. Tam zaliczyliśmy Orlen i McDonalda, rynek i postanowiliśmy pojechać jeszcze na tamę w Goczałkowicach. Na tamie relaks przy piwku, wsłuchiwanie się w szum jeziora ... i zjeba od Pani z ochrony, bo po zmroku na tamie nie wolno przebywać xD. Byliśmy jednak grzeczni, Pani też, więc skończyło się na pouczeniu i mogliśmy wracać uważając przy okazji na milicję która kręciła się okolicy. 

Powrót: no dla mnie oczywisty - lasem przez Piasek, Kobiór i Tychy. Niestety tak oczywiste to nie było dla mojego kompana - Diobeł walnął focha że chce przez Suszec i koniec. Do czego to doszło (?????) że on woli durny asfalt, od lasu xD. Szoson się robi (:D) => zresztą między Pszczyną a Goczałkowicami olał super DDR-kę z masy bitumicznej i jechał drogą, więc ma zadatki :D Trudno więc, jedziem na Suszec. 

Z małym moim kryzysem w okolicach siedemdziesiątego piątego kilometra przejeżdżamy przez ową miejscowość i poprzez Pitt Stop z kotełem i dzikami (jp, mieli to wystrzelać!!) dotarliśmy do Wyr, a tam podjazd z gatunku tych godnych. Podjazd nawet dość sprawnie się wjechał, DK-44 i DK-81, chwila na tankszteli, lasem i piachem na Starganiec, następnie nawodnienie na Starych Panewnikach i lasem na chatę ^_^.

Podziękował Diobłowi i ... temu co odpowiada za pogodę - po zmroku nawet gwiazdy (zamiast deszczu) było super widać ;)


Trasa => https://www.relive.cc/view/e1341647154
Na średnią nie ma co patrzyć - auto-pauza ssie ...



Fotki:
Piętnaście minut po stracie pierwszy postój (sklep) - piwo "zero %" ...

... w tym miejscu być musi ;)

Droga między Mikołowem a Tychami => dobra na V-maxa, spokojnie ponad 60km/h można "lecieć" ;)

Ostatki dnia w okolicach Łysiny ;]

I ruszamy z nocnym

Marcin na cenzurowanym :)

Chwiejący się przystanek i trasa Wola - Pszczyna

Pszczyna rynek

Widok na Bielsko

Tama i jak widać (albo i nie) warunki arktyczne - 19*C :D

Odcinek Pszczyna - Suszec => asfalty ciągle wysokiej klasy :)

Koniec nocy - akcja wschód ;]

Zgoń ...

... a dokładnie gdzie jesteśmy?

Wschód właściwy z trasy Wyry - Mik(górk)ołow


Marcin na pięcio minutowej drzemce.
W tle stacja gdzie nie sprzedają piwa przed 6:00 rano xDDDD


Stargol

A tu już nagroda i do bazy.
Tak - to Katowice :P


===============================
Kiedyś ktoś walnął "babola" w komencie na tej stronce i nie raczył odpisać. Zdecydowanie wolę Żubra (ponoć menelskie) aniżeli ...




Kategoria Rower

DPD 24/2019

  • DST 31.32km
  • Czas 01:30
  • VAVG 20.88km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 19 czerwca 2019 | dodano: 20.06.2019


Pozytywne nastawienie na kręcenie dziś było ... aż do nocy xD. Otóż około czwartej nad ranem chyba mi spadł magnez w organizmie, (albo za dużo biegałem w śnie - zaś jakieś klimaty apokalipsowe), bo w jednej chwili chwycił mnie skurcz obydwu nóg i lewej ręki - średnio fajne uczucie xD.

Wstałem standardowo około 5:30 i jeszcze czułem mrowienie w nogach, tak więc trzeba iść na pociąg. Hmmm bankowo trzeba? No nie - można przecież roztrenować te giry, zwłaszcza że plecak miałem spakowany pod rower heh ;). Wykonałem klasyk przez Zawodzie, a wróciłem ... no właśnie. W pracy dostałem SMSa że alkomat jest już skalibrowany i czeka na odbiór. Rura więc przez Burowiec, Zawodzie, Centrum ...i się zorientowałem że przecież potwierdzenie serwisu mam w domu. Ehhh, to choć Brynów podjadę na i ogarnę rowerem sprawy bieżące (wiało po twarzy, było pod górkę i po średnich brukach), zjem obiad i pójdę pociągiem do sklepu - wszak sklep czynny do 18:00.

Przyjechałem o 17:06 i no cóż, miałem pecha heh.

Wróciłem na Piotro, misja sklepy trzy i jazda do Gochy na spacer (bez Endo - ale wyszło ok 11km, bo musiałem z buta wracać na chatę xD), do wanny i do wyra :-)

Fotek nie robiłem. Stanąłem ino dwa razy żeby se przypomnieć czemu Bulwarami Rawy nie jeżdżę ;)



Do roboty w poniedziałek => miały być górki i namiot, no ale niestety pogoda nie pozwala ;/ Może w końcu znajdę czas coby te opony wymienić :) Przyszły do paczkomatu, odebrałem i nawet ich z kartonu nie wyciągnąłem xD. Dziś (czwartek) nocny, jak dobrze zagadam to te górki wyjdą i zapukam do Małysza przed świtem :D

====================
No niestety, Marciny tym razem zajęte będą :-P



Kategoria Rower

DPD 23/2019

  • DST 30.22km
  • Czas 01:22
  • VAVG 22.11km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 18 czerwca 2019 | dodano: 18.06.2019



Po piątkowym nocnym tripie w sobotę pierw odespałem trochę, następnie zjadłem obiad, ogarnąłem gary, a później mogłem udać się z Łukaszem na ognisko na Starganiec, na które dojechały jeszcze Gocha i Marzena. Tyle :P



W niedzielę pierw nastąpił leń, potem burza (taaa - na grzmotach i mżawce się skończyło), a pod wieczór postanowiliśmy wyprowadzić psa i poklaskać z Gochą na komary w lesie ;) Weekend zakończył się takim oto pozytywnym akcentem z (jak widać w lewym dolnym rogu) mojej dzielni :)


==========================================
Wczoraj do roboty pociągiem, a po niej nastąpił nicnierobing heh. 
Odpocząłem więc i dziś z rana już na spokojnie D-P (przez okolice Stawu Łąka i Zawodzie) se ogarnąłem ;] 

P-D tym razem "bez udziwnień" przez okolice Nikisza ...

... Giszowiec ...

... i Ochojec, gdyż Łukasz popołudniu poprosił o pomoc przy remoncie sesese - zmiana :P

A tak to nic ciekawego - rano trafiłem na kontrolę trzeźwości (mnie olali xD) na Burowcu, po robocie zaś (z wyjątkiem lasów) korek za korkiem xD. BTW: Między Koreą a Giszem dostałem po uszach klaksonem - trójka kierowców się "przykleiła" do prawego krawężnika i myślała że lewą stroną pedalarz ich nie wyprzedzi, ino będzie grzecznie w korku czekał - no już, na pewno :PPPPPP

=====================================
Jako że mamy osiemnasty dzień czerwca to standardowe życzenia dawno tu niewidzianemu Janiolowi złożyłem :) Dziś jesteś najważniejszy, no ale nie jedyny!!!!

Z tego miejsca życzę Panu Prezesowi => 100 lat w zdrowiu, szczęściu, pomyślności, błogosławieństwa bożego, dużo radości, pieniążków i .... jak najszybszej emerytury :P


Kategoria Rower

Nocny (bzzzzzzz) Siewerz

  • DST 111.81km
  • Czas 05:17
  • VAVG 21.16km/h
  • VMAX 58.64km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 14 czerwca 2019 | dodano: 15.06.2019
Uczestnicy



Plan urodził się w środę wieczorem, kiedy to przed 22:00 wyszedłem do Biedry po coś tam mało istotnego. Wstępnie byliśmy z Diobłem umówieni na Mierzęcice w sobotę rano, no ale przy takiej wieczornej temperaturze aż się prosiło o "nocny" :) Kolegę o zmianę planów namawiać długo nie trzeba było, do tego na tripa skusił się również Łukasz, więc git majonez kielecki, świętokrzyski, wielkopolski ... jedziemy :]

================================================
Po pracy pojechałem na chwilę na chatę pokręcić się trochę, następnie około 17:30 ruszyłem na Brynów ustawić matce nową taryfę na telefonie. Następnie na chwilę do Łukasza, coby jego nowe włości pooglądać i ... byliśmy dość fest spóźnieni. Na całe szczęście Diobeł zaspał (na 18:40 hahahaha) i się spóźnił jeszcze bardziej :D

Chwila rozmowy i trochę po 19:00 ruszamy spod "żyrafy". Przez Park Śląski, Siemianowice, Wojkowice i sklep w dość niezłym tempie docieramy do Rogoźnika, gdzie był zaplanowany Pitt Stop. No i w tym miejscu mogę wyjaśnić część tytułu i od razu przeprosić moje komary z Piotrowic!! Wybaczcie i nie zmieniajcie się xD. Masakra, szybkie owocowe "na chodzonego" i pitawka!! Nie szło wytrzymać z tymi latająco - bzyczącym gównem xD


XDDD

Do komarów jeszcze wrócimy, a najpierw wjazd na Górę Siewierską, następnie zjazd do Toporowic, Przeczyce i przez DK-78 do Siewierza na misję sklep. Sklep ogarnięty, kolejna wuchta zabitych komarów również => Łukasz nie wytrzymał, ale niestety w Biedrze, dwóch Żabkach, Orlenie i ... Świecie Alkoholi środki na komary się skończyły. Nie dziwie się wcale xD. Trudno - na Tuliszów nie pojedziemy, ale choć zamek trzeba było zobaczyć. Tam już trochę mniej kąsały, więc postój, piwko, ocena możliwości ogniskowych i niestety jazda w kierunku Dąbrowy Górniczej. Po jeszcze jednej próbie leśnej (kąsały, a jak!!) wylądowaliśmy na Pogorii IV, gdzie odpaliliśmy opcje awaryjną czyli grilla jednorazowego.

Po popasie klasykiem przez Będzin, Sosnowiec, Szopienice na Zawodzie, gdzie to Diobeł pojechał na Batory, a ja z Łukaszem na D3S na regeneracyjne bro ;). Po nim już tylko klasyk na Piotro.

Jak coś istotnego ominąłem to bzzzzzzorry xD

Trasa => https://www.relive.cc/view/e1337819210


Fotki:
W oczekiwaniu na Marcina ;]

Zjazd do Rogoźnika - Łukasz standardowo ze stabilizacją obrazu na zjeździe :D

Jeziorko + zachód słonka

Zjazd z Góry Siewierskiej i klasyczny widok na Łagiszę

Siewierz rynek ;]

Ekipa wyjazdowa przy zamku ;]

Pogoria IV - jak widać ... jeziorka nie widać :P

Popas ;]



Wracamy na ścieżkę - singielek, niestety ino trochę lepszy aniżeli ten w Mikołowie. Jak tak dalej pójdzie to mi same asfalty zostanę pffff. Choć nowe oponki mi "przyszły" tak na marginesie :)

Dalej szutrem w klimacie :)

Sosnowiec Stawiki - noc się kończy ;]

Pozostało więc nam jeszcze poczekać ...

... do wschodu



Dobrze że się ruszyliśmy :)
Co do temperatury: jak ruszałem z Piotro było idealnie - około 29*C, później spadało i pod zamkiem mieliśmy ok 22-23*C. Na Pogorii kryzys termiczny, bo odczuwalne było ok 17*C :P. Przeżyłem jednak i do końca było spoko - tak około dwudziestu :). Wiatr? no lekki był, tyle heh ;)

=========================================

Potwierdzam - dziś bez roweru, robimy ognisko.
Co się odwlecze ... :-P


Kategoria Rower

DPD 22/2019 + Brynów i Rybaczowka

  • DST 40.07km
  • Czas 01:57
  • VAVG 20.55km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 13 czerwca 2019 | dodano: 13.06.2019
Uczestnicy



Wczoraj po służbowym terenie założyłem że jadę do pracy i to się (przez Upadowy) udało. Więcej nic do opisania nie mam :P

Po pracy natomiast plan był jeden, czyli spotkać się z tą osobą która mnie (mimo ostrzeżeń przed burzami popołudniu) do tego namówiła - czyli Marcinem.
O 15:00 ruszyłem z roboty i przez Burowiec, Zawodzie (milion świateł), Centrum (następne dwa miliony świateł) i Załęże dojechałem na "patelnię" w okolicach PKP Załęże. Tam chwila relaksu na słonku, szybka rozmowa i przez mały Pitt Stop na domkach, lasami dojechaliśmy do Rybaczówki, gdzie nastąpiły ustalenia dotyczące jutrzejszego i sobotniego kręcenia ;). Po dłużej chwili (prócz nawodnienia :P ) nicnierobingu, każdy ruszył w swoją stronę ;]

==================================================================
Niby wszystko ustaliliśmy, ale już kombinujemy - jakie to .... mało zaskakujące :D

BTW: Czarnobyl w dechę - nie ma to jak dla dobra partii, narazić obywateli na szkodę. Hmmmm, znajome?

Trasa => https://www.relive.cc/view/e1337365428


Fotki: 
Poranna Paderewa, widziana z D3S - słonko dalej mi po oczach "wali" xD

Z powrotu: Majorkowice :DDD

Pitt Stop zbiórkowy

Lasem ... 

... Postojem ... 

... i lasem do bazy :-)



Jutro rano raczej pociąg, bo po a) muszę odpocząć, a po b) urodziny Kumpla z biura - po serniczku mi się źle jeździ :P


==================================
BTW: Upały nie są dla wszystkich!!!
Dbajcie o siebie :D


Kategoria Rower

DPD 21/2019 + poszukiwania

  • DST 35.94km
  • Czas 01:42
  • VAVG 21.14km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 11 czerwca 2019 | dodano: 11.06.2019



Szanse na dzisiejszy wyjazd oceniałem pół na pół. Niby pogoda fantastyczna, ale straszyło burzami ;/

Wczoraj wieczorem i dziś w nocy pobawiłem się jednak z komarami w Piotra Rubika (bliskość Ślepiotki jednak robi swoje) i ... miałem dość xD. Jak dziś po 5:00 rano ponownie usłyszałem ten charakterystyczny dźwięk, to stwierdziłem że wolę zmoknąć aniżeli po raz kolejny dać się wyssać tym krwiopijcom.

BTW: ktoś na górze bardzo dobrze pomyślał, bo jakby komary wysysały tłuszcz a nie krew, to pewnie by mnie już pomiędzy wami nie było xDDDD.

==================================
Przed wyjściem ubiłem jeszcze ze trzy sztuki i mogłem bez przygód wyruszyć do roboty, trasą bardzo podobną do wczorajszej. W niej działo się bardzo dużo ważnych rzeczy, które to ... pewno was nie interesują :P. Wracając więc do kręcenia to w czasie pracy zauważyłem że brakuje mi zatyczki od kierownicy - szkoda, taka była ładna, amerykańska, od Diobła ... ;/

Wracając do domu, fakt ten nie dawał mi spokoju. Na Zawodziu przypomniałem sobie jednak że Szkodnik ino w jednym miejscu ostatnio przegrał z grawitacją. Postanowiłem więc zrobić Trollkinga i zobaczyć czy przypadkiem owy plastik nie leży gdzieś przy wieży ciśnień na Giszu. A leżał (:P) => cześć zamontowałem i wróciłem sobie trochę po kamieniach, trochę po duktach leśnych, na końcu zaliczając jeszcze pętlę brynowską, żeby Endo jakoś wyglądało - wszak rano mi ucięło początkowy fragment. Mniejsza o to :-)
Trasa => 


Fotki
Rano jak zwykle widać ... że mało widać :D

Z powrotu => pozdro Trollking ^_^

Od razu lepiej ;)

Dukty leśne - lubię, ino nie można robić postojów bo kąsają.
Próbowałem dmuchać w kierunku JG, ale chyba tu im lepiej xD

Zaległa fotka wycinki na terenie chronionym

I na koniec przymusowy Pitt Stop "na ćmika" ;)


Jutro teren służbowy + poczta + jazda na Kato oddać alkomat do kalibracji + wizyta u rodziców + Edek + sklep + dwa ostanie odcinki "Czarnobyla".
Raczej pokręcone heh ;)

=========================================================================
BTW: Muszę spróbować :-D


Kategoria Rower

DPD 20/2019 + Hałda Murcki

  • DST 37.77km
  • Czas 01:45
  • VAVG 21.58km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 10 czerwca 2019 | dodano: 10.06.2019


Niespodziewane DPD wpadło heh.

W poniedziałki przeważnie (a już po górach zawsze) jeżdżę komunikacją miejską do roboty - tym razem było jednak inaczej ;). Całe szczęście wczoraj w górach "było grzecznie", wstałem trochę wcześniej, temperatura już rano wynosiła dwadzieścia kresek powyżej zera, więc postanowiłem pokręcić se trochę ... ze słonkiem po ryjku, a jak xD

Do Szopienic pojechałem klasykiem, aż do końcówki D3S gdzie odbiłem i dla urozmaicenia przejechałem przez okolice Cmentarza Komunalnego ...

... i Stawu Upadowego :]


===================================================
W pracy nudy z budy i można było wracać w idealnych warunkach (:P) => w końcu pojawiła się "trójka" z przodu na termometrze ^_^.

Na trasę powrotną zostały nominowane Nikiszowiec (słynne czerwone okna ;]) ...

... Giszowiec ...

... i tu się zatrzymany (dosłownie i w przenośni) na chwilę. Kopalnia zaś podtopiła dukt leśny, robiąc (na trasie Giszowiec - Stara Wesoła) krainę wiecznej kałuży ;/. 

Później ... nie było lepiej. Na zalaną i zniszczoną przez auta ścieżkę - wysypali kamienie wielkości piłek tenisowych, fundując mi spacer z komarami - dziękuję ... środkowym palcem!! XD

A tu już tytułowa patelnia hałda => góry niestety się schowały dzięki słonku - wybaczam :-P

Na koniec Piotrowice i hmmm? ktoś se komin wybudował? Czy tam grill z długim wylotem? :-D


Trasa => https://www.relive.cc/view/e1335309408

Ogólnie prawie bez przygód (z jednym wyjątkiem) i bez oparzeń - oby więcej takich dni!!!!
===============================================================
Śmiecha dziś nie będzie, bo między Szopkami a Nikiszem już w myślach zęby z jezdni zbierałem. Otóż na zjeździe z Lwowskiej (skrzyżowanie z ul. Oswobodzenia) zza budynku, z chodnika, na pasy, wpadł mi z prędkością ok 40km/h koleś (ok 30-40 lat) na kolerce, bez kasku. Ja również miałem podobną prędkość i się mega ciesze że hamulce mam takie jakie mam. Jakbym jechał minimalnie szybciej to by był dzwon godny. Gorzej ... jakbym jechał autem, wtedy to różnie mogłoby być ;/ Koleś dzwon, ja trauma i kij wie jakie konsekwencje!! Dbajmy o siebie ... i innych.

Dobranoc - BeeS z gór jutro yyy dziś :P


Kategoria Rower

Polica (1369m n.p.m.)

  • DST 14.56km
  • Kalorie 2229kcal
  • Aktywność Wędrówka
Niedziela, 9 czerwca 2019 | dodano: 11.06.2019


WITAM :P

Tak jak pisałem we wpisie z wczoraj => dziś górki, bo samym rowerem żyć (w moim przypadku) się nie da :P

Co do genezy to była tak samo z dupy, jak ten wczorajszy wiatr heh xD.
W czwartek po prostu zadzwoniłem do Łukasza spytać się czy nie jedzie na sobotnią Łysinę i od słowa do słowa ... umówiliśmy się na nasz odwlekany od zawsze wyjazd na Police i Hale Krupową. W sumie nieźle wyszło, bo mama Marzeny potrzebowała transportu na Suchą Beskidzką, więc upiekliśmy dwie pieczenie przy jednym ogniu ;]

Wyjazd nastąpił chwilę po 9:00 rano i w okolicach godziny 12:00 ruszyliśmy na szlak. Wybraliśmy najkrótszą opcje zapętlenia, bo i po co się gonić skoro miało być ładnie, pięknie i słonecznie. Nie ilość, ale jakoś się liczy ;)

Wystartowaliśmy z Sidziny Wielkiej Polany (755 m n.p.m.) i na "dzień dobry" ... przestrzeliliśmy szlak xD. No co? fajnie się gadało heh.

Po powrocie na ścieżkę właściwą, spokojnie w słonku nabieraliśmy wysokości i tak aż do schroniska na Hali Krupowej, gdzie nastąpił popas i słonecznik ;). Odpoczęliśmy i mogliśmy uciekać od bombelków, których to było niespodziewanie dużo. Nie wiem czy wiara nie ma co robić, ino w taką saunę chodzić z dziećmi i psami po górach? xD.

Bajtle zostawiliśmy w tyle i poszliśmy sobie pierw w kierunku (wiadomo, niedziela była :D) Jasnej Góry. Później już z nóżki na nóżkę na nasz cel główny. Tu już szlak "wszedł" do lasu, co dało nam małą możliwość złapania oddechu, bo pierwsza część była istną patelnią heh. Ja tam nie narzekałem - przynajmniej se ramiona wyrównałem i plecki trochę opaliłem ;)

Na szczycie (zaś w słonku, bez śniegu :P) chwila na regenerację i zaczęliśmy schodzenie szlakiem niebieskim. Przełęcz Zubrzycką (875 m n.p.m.) osiągnęliśmy po około godzinie i został ino kąsek asfaltu do auta. Oczywiście poszło by szybkiej, ale niestety jak będzie widać na fotkach i filmie - szlak był masakryczne zniszczony => aż dziw bierze że nikt tego nie uporządkował pfff. 

Pozostał nam więc ino powrót autem na Śląsk, gdzie pierw po bólach i mękach znaleźliśmy sklep gdzie można było płacić kartą, później po rodzicielkę Marzeny i po kolejnych dwóch godzinach meldujemy się w Katowicach ^_^. Dobrze że dłuższego szlaku nie wybraliśmy, bo by była niepotrzebna gonitwa ;]

Trasa => https://www.relive.cc/view/e1334742473


FIlmik:


Fotki: 
Fajny był ten strumyk początkowy - taki nie na naszym szlaku :D

A tu już na szlaku właściwym - tak, popełniłem maszynkę => opalamy ryjek :D

Szlakiem do góry

Całkiem przyjemny i widokowy odcinek!!
Tatry minimalnie, ale widoczne :)


Końcówka przed Halą Krupową

I oto i ona ;]

Widoczek ...

... i przerwa :)


Dziewczyny dzielnie atakują Jasną Górę :DDDDD

Widoczek z jej okolic ;]

A tu trasa Jasna Góra - Polica
Mało widokowa i ogólnie taka se :P

Szczyt :)
Wpadłem Marzenie w oko(lar:P)


Widok z Policy ;]

Szlak zejściowy - średni ...


... i fajny ;]

A tu już końcówka asfaltowa - całe szczęście że była krótka ;]

Dziękuje za towarzycho!!!
Na Bożociałówkę górki z namiotem - oby się ino pogoda nie popsuła :)

==============================================
BTW: :P



Kategoria Góry

Grillos na Łysinos

  • DST 52.48km
  • Czas 02:33
  • VAVG 20.58km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 8 czerwca 2019 | dodano: 10.06.2019
Uczestnicy



Sobota - pogoda? no optymalna (26*C), można było więc się gdzie ruszyć ^_^. Planowo miał być plażing i cyców smażing, no ale Gocha mhmmmm ... się nie wyrobiła :D. Zamiast więc ruszyć między godziną 11:00 a 12:00, to od Siostry wyruszyliśmy chwilę przed 14:00 xD.

Plan jednak nie był zmieniany i udaliśmy się w kierunku Łysiny, zgodnie z sugestią Diobła przez Mysłowice i tamtejszą Wesołą i Ławki. W Lędzinach i Bieruniu jeszcze po małej przerwie po zaopatrzenie i meldujemy się na miejscu, gdzie nastąpił relax i grill ;).

Po nim już klasycznie na Piotro. Bez kombinowania, z jednym postojem dotarliśmy do moich włości gdzie nastąpiła chwila oddechu kto jak lubi. Ja z Diobłem na piwie, Siostra plackiem na wyrze heh. Co do skrzydełek na kolację, to tak, hmmm no muszę dopracować, tak samo jak ten u góry musi dopracować wiatr - bo duło tak godnie, że aż Gocha się spaliła, a ani nie było za ciepło, ani też słońce jakoś mocno nie dawało po skórze xD.

Trasa:


Fotki:
Początkowe kilometry

Staw na Wesołej ...

... Bądzie i małe bądki :P ...

... i coś dla Morsa od Mysłowic ^_^

Lędzińska DDR-ka i ...

... i bieruńska - ale przynajmniej powinna być ładna, taka asfaltowa ^_^

Na celu :-)

Z powrotu - górki z Blycha ...

... i mostek - Diobeł na niewidocznym :-)

Na koniec: końcówka podjazdu na ul. Lędzińskiej - nie lubimy :P



============================================================================
Po wycieczce nastąpiło tradycyjne nawodnienie :D



A jako że zapowiadali upały, a jest ino ciepło (a nie upalnie), to se sami jeździjcie na rowerach. Ja w takiej pizgawicy (:P) jeździł nie będę - jutro więc góry!!! ^_^


Kategoria Rower

Przedmeczowe kilometry gruntowe

  • DST 31.11km
  • Czas 01:31
  • VAVG 20.51km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 7 czerwca 2019 | dodano: 07.06.2019



Wczoraj zgodnie z planem pochodziłem sobie służbowo po mieście i choć nawet był czas, żeby po nim se trochę pojeździć to postanowiłem domyć kuchnie, ogarnąć zakupy i mieszkanie => coby mieć spokój na weekend ;]

Wczorajszy dzień zakończył się "imprezą na niebie", która to zniechęciła mnie do porannego DPD. No ale, co się odwlecze ... ;)

===================================================
Dziś po pracy obiad, po nim chwila dla żołądka i ruszyłem się przed meczem na chociażby gluta. Było bez historii => pierw lasem na Rete, później singiel gruntowy, następnie lasem w okolice Halemby, kolejno ponownie gruntowo na objazd Przystani i Rybaczówki i na chatę na mecza.

Jutro ekipa remontowa (całe szczęście wszyscy ciepłolubni) jedzie nad jezioro cycki smażyć - a co? :-P

Trasa:


Fotki:
Warunki w lesie - super, ino że komarzyce postać za długo nie dawały xD

Mniejsza o to - singielek ;]
Szkoda że dłużej nie postałem, bo pociąg jechał. Zdjęcie mega w klimacie by wyszło ;/


Co do singla to hmmm? Zarasta, a szkoda, bo mega go lubię ...

Nazot do lasu

Chwila dobroci czyli Pitt Stop w słonku, bez komarów ;]
W tle KWK "Halemba"


Nazot do lasu

Okolice przystani ...

... i na chatę, gdzie ktoś mnie podkusił coby se smakołyka (arbuzowego) kupić ;))


===================================
Co do meczu, to przypominam że Polskę trenuje były głównodowodzący katowickiej GiekSy - więc czego spodziewać? xD.
Dobrze że choć wynikami "się broni' ...



.... xDDDD


Kategoria Rower