DPD 10/2019
-
DST
25.32km
-
Czas
01:13
-
VAVG
20.81km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 19 marca 2019 | dodano: 19.03.2019

Koszmarny to był poranek ;/
Wczoraj w komentarzu wspominałem że obiłem se żebro w górach. Spanie na boku więc w grę nie wchodziło i musiałem spać na plecach. Skutkowało to pobudkami o 01:10, 02:05, 03:30 i finalnie o 05:00 rano xD. Jak już wstałem to wyjrzałem przez okno i co widzę? Ano szron na autach, a ja już (od wczoraj) spakowany na DPD. Minus jeden stopień Celsjusza - no nie ma tragedii, dokulałem się więc na garaż i co widzę? ...

Fajnie, ale stwierdziłem że skoro po ostatnim tripie nic się nie działo, to dopompuje koło i posłucham czy schodzi powietrze. No nie schodziło, więc ruszyłem w stronę roboty - kontrolując ciśnienie co jakiś czas. Finalnie dojechałem do Szopienic (klasycznie) i dopiero tam ponownie zaczął baaaardzo powoli schodzić luft. Aaaa, z tego wszystkiego zapomniałem bryli zabrać i co chwile radośnie sobie płakałem przez zimny wiatr i ... takie oto miłe poranne słonko xD

W pracy nie pozostało mi więc nic innego, niż zrobić co miałem zrobić jak najszybciej się da, coby jeszcze wystarczyło czasu na wymianę dętki.
==================================
Czasu wystarczyło (na styk, ale jednak) i mogłem ruszyć w drogę powrotną. Tu już jechało się super => osiem stopni Celsjusza jak na tą porę roku w zupełności mi wystarcza heh. Przez Upadowy ...
BTW: droga w końcu przeschła - fajnie, bo to moja najkrótsza trasa do pracy ^_^

... dotarłem do garażu gdzie zaczęło wiać :D Wiatrowy ewidentnie zaspał pół godziny => znaczy nie to że go nie było, ale był względny, co również w ostatnim okresie mi wystarcza ;)
I przynajmniej nie ma smogu :PPPP

Poza tym nic ciekawego, oprócz faktu że w końcu wzięli się za zapadnięty odcinek D3S - na start ... wycięli drzewa xD

Jak tak dalej pójdzie, to nawet ja spłonę xDDDD
========================
Dziś bez śmiecha - daje ino przykładowy rozkład temperatur z drzewami i bez ...

PS: Dziś (środa) też byłem przygotowany na rower. Minus cztery rano mnie zniechęciło xD
A jutro urlop xD
Kategoria Rower
Redykalny (1070m n.p.m.) koniec zimy?
-
DST
23.49km
-
Kalorie 3271kcal
-
Aktywność Wędrówka

Na start geneza. Tak jak wczoraj pisałem na strzałkach był Babski Comber, wypiliśmy więc po piwie i Łukasz zaproponował dokończenie spotkania u niego. Z Łychą i Colą. Do wódki mam podobne uczucie jak do sraczki, więc przed pierwszym łykiem trunku zadzwoniłem do Filipa czy nie ma ochoty na jakieś góry jutro. Zgodził się, więc można było kulturalnie po drinku obrócić xD. Jak do domu doszedłem nie wiem (xD), nie wnikam, Ojciec z rana się ino jakoś dziwnie śmiał, nie wnikam (ponownie) - bo klucze, telefon i dokumenty były na miejscu heh ;)

Rano po obudzeniu przez Filipa mogłem wyjść na pociąg i zacząć chyba ostatni zimowy szlak.
Samopoczucie? No takie spokojne 3/10 :D
Po około dwóch godzinach jazdy dotarliśmy ponownie do Rajczy i mogliśmy ruszyć w górki. Wpierw mozolnie nabieraliśmy wysokości w błocie, rzece i takich tam podobnych paściach, żeby w końcu dojść do granicy śniegu. Jak ze śniegiem nie przepadam to na początku nawet się ucieszyłem na jego widok. Oczywiście do czasu. W kolejnych etapach naszej wycieczki te białe gówno znowu zaczęło mnie w*urwiać xD Kostki nie skręciłem, no ale nasz planowy szlak na Rysiankę został zmodyfikowany i po osiągnięciu Hali Redykalnej postanowiliśmy wrócić na Boraczą i zejść po raz kolejny tego dnia duktem którym jeszcze nie szliśmy. Jakby nie było widoków to pewnie byśmy tam poszli, no ale tak było bezpieczniej czasowo ;]
No nie powiem uroczy to był odcinek - chętnie zrobię go ponownie latem ;). I tak raz pod górę, raz w dół doszliśmy do asfaltu po którym (Kuzynka umiliła mi drogę telefonem) zrobiliśmy pizzę, po której na spokojnie mieliśmy jeszcze niecałe pół godziny do odjazdu dyliżansu. Z pociągu nie pamiętam nic, bo jak tylko usiadłem to usnąłem :D. Miałem tylko jedno wątpliwość czy wysiadać w Piotrowicach czy na Ligocie, bo transport standardowo nie zatrzymywał się na mojej wiosce. Problem ten rozwiązał Filip który to ... obudził mnie w Katowicach heh. I dobre - wszak od razu miałem autobus na Brynów :)
Trasa:

Fotki:
Na dzień dobry taki prezent od losu heh

Stacja początkowa

Idziemy niebieskim - podłoże urozmaicone ;]


Stacja kolejowa już w dole

Warunki cieplne ideał - o nawodnieniu również pamiętaliśmy :)

A tu już "podłoga" która nam towarzyszyła przez większość wycieczki xD

Idziemy dalej

Hala Boracza w dole - tam będziemy później :)

Z góralami się kłócić nie zamierzam xD
Mam nadzieję ino że Mors nie napisze że sam jesteś kartofel :DD

Ostatnie podejście pod najwyższy punkt wycieczki ...

... i widoki z niego - Na Fatrę ...

... i Taterki

Schodzimy

Nie zawsze na nogach ;))

Ze schroniska nie ma zdjęć - dużo dzieciarni więc uciekliśmy ;)


Szlak żyleta - będę go lubił ;]


Widok na Jezioro Żywieckie i Górę Żar

Końcówka ciągle widokowa :)


Koniec gruntu - czas na asfalt do ...

... ;))))

Pozostało już tylko doczekać do Morfeusza ;)

=================================
Dziękuje - dawać upały :P

Kategoria Góry
Kółeczka (wietrzne) dwa
-
DST
57.74km
-
Czas
02:39
-
VAVG
21.79km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 16 marca 2019 | dodano: 16.03.2019

Po wczorajszym spacerze, że tak powiem niedokończonym (bo babuszka), dziś wstałem chwilę po 7:00 rano, poleżałem, nadrobiłem internet i wymyśliłem se że idę na rower. W końcu wolny dzień. Taki cały heh. No niestety, nie zdarzyłem butów zawiązać i dostałem info że mam do Toli podjechać xD. Skoro mus, to mus.
Z garażu wyruszyłem chwilę po godzinie 10:00, załatwiłem co miałem załatwić i ruszyłem na trip właściwy. Ogólnie (tajemniczo) to napiszę że się dzieje w sprawach babuszkowych i ... na tym zakończę, póki co. Nie lubię zapeszać ;)
Po odwiedzinach pierw frunąłem lasem, później wjechałem na Stare Panewniki i zostałem zgwałcony przez wiatr, wiejącym z zachodu na wschód. Opcją z dojazdem na mój cel (czyli Żabie Doły) przez Rudę Śląską, spalił na panewce i postanowiłem wykonać pierwszą pętlę z wiatrem w plecy ^_^.
Od Brynów już klasycznie przez Zaleską Hałdę i Park Śląski dotarłem do Chorzowa i miejsca gdzie lubią się opony przebijać. Chwila telefonicznej rozmowy z Gochą i rura nazot przez Siemianowice, Dąbrówkę Małą i D3S. Czy coś napisze o wietrze. No nie, był, a w którą stronę wiał? Tego nie jestem w stanie określić ;)
Trasa
Fotki:
Las w okolicach Akademików

Warunki wietrzne ... w normie :D

A przy tym zdjęciu ostatni raz poruszę temat wycinki drzew przy ul Owsianej. Czemu ostatni? A no temu, że nie wiem czemu ta sprawa trafiła do mojego MZUM-u. Dziwne - wszak ten odcinek ulicy znajduje się całkowicie w granicach administracyjnych miasta Mikołów.
Do sedna: koleżanka mi wytłumaczyła że tam jest ponad pięćdziesiąt drzew w stanie całkowitej deklaracji!!! Lwia część wygląda pewno nie lepiej. No dobra, te niech se wytną, a od lasów proszę się "odsmerfować" B-)

Jedziemy dalej: osiedle Tysiąclecia i ...

... Park Śląski


Warunki wietrzne bez zmian - tak, jadę w lewo xD

A tu już na celu


Z powrotu:
Osiedle Budryka z widokiem na Łagiszę i Dorotkę

Siemianowickie ścieżki rowerowe - nie ma ich dużo (chwale, wolę jechać ulicą :P), ale te co są - dają radę :-)
BTW: ludzie uciekają przed wiatrem za przystanek xD

A tu moja największa wpadka.
Otóż, zacząłem ścigać się z pociągiem i zapomniałem że ... muszę przecież przejechać przez przejazd na Dąbrówce xD
Tak, wygrałem ... Pitt Stop :D

D3S i w końcu przejazd bez lodu ^_^

A na Rozwoju meczycho heh. Kibiców jak zawsze miliony :D

A na koniec po tripie prysznic - myjka wolna, więc co mi szkodziło ;)

Teraz czas na strzałki i się ustali co do jutra, bo ponoć pogoda miody ma być ;)))
BTW: strzałki nie wyszły - Babski Comber xD
=======================================
Dokładnie!!

:PPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPP
Kategoria Rower
DPD 9/2019 + Piotro
-
DST
32.51km
-
Czas
01:34
-
VAVG
20.75km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 13 marca 2019 | dodano: 14.03.2019

Planowo do pracy miałem wystartować wczoraj, ale ...

... no nie wyszło xD
Dziś też miało nie wyjść, bo rano deszcze zapowiadali, ale na całe szczęście wstałem wcześniej i zobaczyłem na prognozie pogody że opady przesunęły się w okolice godziny 7:00 - 7:30, czyli wystarczająco. Dodatkowo wczoraj wieczorem przemontowałem sobie tylni błotnik z Krossa do Szkodnika, więc nawet delikatnie zmoknięcie na końcówce by mi krzywdy nie zrobiło ;)
Ponadto motywatorem był fakt, że podczas ostatnich wichur pod domem obaliło mi się drzewo, odsłaniając najlepszą rozpałkę jaka istnieje => tak więc mając czas pozbierałem sobie trochę do garażu na kiedyś tam ^_^.

Co do samej jazdy to już na start wiedziałem że nie poszaleje, bo Szkodnik nie przyjął przeszczepu błotnika, a raczej ... błotnik nie wytrzymał zaszczytu i se pękł delikatnie przy zgięciu xD. Do pracy zajechałem jednak (przez Zawodzie) z dość sporym zapasem czasowym, po drodze zatrzymując się jeszcze przy kiosku w celu zakupu specyfiku klejącego m.in (a może przede wszystkim) palce :D
Fotka z rana - nie mam już pomysłu co fotografować, więc macie widok na wieże ciśnień z ulicy Gallusa :)

Wieża została zbudowana w 1912 r. w celu zaopatrzenia w wodę pitną mieszkańców osiedla. Około 1918 roku teren wraz z wieżą kupiła kopalnia. Przez prawie 60 lat wieża służyła górnikom dostarczając wodę do łaźni. W latach 80. została wyłączona z użytkowania.
Po pracy natomiast miałem misję podjechać do Babuszki coby ogarnąć zakupy. Do Piotrowic dojechałem klasycznie przez Giszowiec i Ochojec, chwilę pogadałem, ogarnąłem sklep, znowu pogadałem, ułożyłem Tolę do snu i mogłem wracać. Oj, ciężko to widzę - wiadomo że na każdego przyjdzie pora, ale Babcia coraz słabsza. Ja wiem że ona już umierała ze trzysta razy, ale tym razem coś już jest konkretnie na rzeczy => marnieje w oczach ;/. Być może przez pogodę, się okaże - już nie raz wracała z drugiego święta ;)
Do garażu wróciłem przez Akademiki i Ligotę, gdzie dokończyłem "robienie" darmowej rozpałki :)
Trasa:
Fotki powrotne:
Lasy w okolicach Giszowca i mój błotnik (godny) ...

... który się przydał

ale się popsuł ponownie gryyyyyyy
===============================================
Z powrotu ostatecznego, tężnia prawie skończona - Piotrowice Zdrój normalnie :D

Gocha i Marzena pewno to lubią :P
Rozpałki porobione - Łukasza płynna zostanie na Rzeszów ;)

=========================================
Już niedługo

Warto czekać ;))))

Po pracy natomiast miałem misję podjechać do Babuszki coby ogarnąć zakupy. Do Piotrowic dojechałem klasycznie przez Giszowiec i Ochojec, chwilę pogadałem, ogarnąłem sklep, znowu pogadałem, ułożyłem Tolę do snu i mogłem wracać. Oj, ciężko to widzę - wiadomo że na każdego przyjdzie pora, ale Babcia coraz słabsza. Ja wiem że ona już umierała ze trzysta razy, ale tym razem coś już jest konkretnie na rzeczy => marnieje w oczach ;/. Być może przez pogodę, się okaże - już nie raz wracała z drugiego święta ;)
Do garażu wróciłem przez Akademiki i Ligotę, gdzie dokończyłem "robienie" darmowej rozpałki :)
Trasa:
Fotki powrotne:
Lasy w okolicach Giszowca i mój błotnik (godny) ...

... który się przydał

ale się popsuł ponownie gryyyyyyy
===============================================
Z powrotu ostatecznego, tężnia prawie skończona - Piotrowice Zdrój normalnie :D

Gocha i Marzena pewno to lubią :P
Rozpałki porobione - Łukasza płynna zostanie na Rzeszów ;)

=========================================
Już niedługo

Warto czekać ;))))

Kategoria Rower
Przeminęło z Paprocanami
-
DST
57.90km
-
Czas
02:50
-
VAVG
20.44km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 9 marca 2019 | dodano: 10.03.2019

Ciągle nie potrafię się nauczyć, że przy cyklonie się nie jeździ xD. Po wczorajszym spacerze z Siostrą i ... no co? Suką ...
... o taką:

plan na dziś był trochę inny, bo mieliśmy jechać w góry - na Police. Niestety prognozy mówiły jasno że warunki widokowe kończyły się w okolicach godziny 13:00. Jechać dwie godziny i nic nie zobaczyć (ewentualnie zmoknąć) nam się nie opłacało, wiec z Łukaszem ustaliliśmy że rower będzie najlepszą (xD) opcją.
Wiatr uważał podobnie :P

Ustawka na garażu o godzinie 10:30 i rura z wiatrem na twarzy w kierunku Akademików. Po pierwszych i nie ostatnich mękach wietrznych dotarliśmy do Podlesia, gdzie ogarnęliśmy sklep. Następnie przejechaliśmy parę kilometrów i ... wylądowaliśmy pod wiatą przystankową. Nie dość że wiało to jeszcze zaczęło padać xD
Mżawka została przeczekana i mogliśmy ruszyć w kierunku naszego tytułowego celu. Kolega Cyklon również ruszył z nami heh. Na miejsce dotarliśmy w sumie w ostatniej chwili i mogliśmy przeczekać deszcz pod bardzo sympatyczną wiatą. Później już o suchości wróciliśmy na Tychy, odwiedziliśmy Marzane, która to dzielnie walczy na pokolenie 500+ i mogliśmy obrać azymut
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1280514468
Fotki:
Startowe :)

Katowice Zarzecze i widok na mój aerodynamiczny kaptur, który to przy wietrze w twarz pomaga mi się zbytnio się nie rozpędzić :D

Tychy Mąkołowiec po/w trakcie mżawki

Dukty leśne - tak to te w których Gocha lubi skręcić tam gdzie nie powinna :D


Nasza wiata na miejscu docelowym

Na powrocie misja sklep i trolejbus. Taka tam atrakcja dla ludzi spoza Śląska

Chmury spod Sąsiadki pracy ;]

Kręcimy w kierunku ...

(aaaaa jeszcze a propos tego wpisu - jednak nie skończyło się na numerze 68)

... Stargańca ...

... gdzie Łukasz przy okazji pójścia za potrzebą, zobaczył taki oto przyjemny widok ;)


:DDDDDDDDDDDDD
Jeszcze zdjęcie artystyczne i do bazy.

Dzięki Łukasz za w sumie debiutancki wyjazd - bo tego to nie liczę heh.
=======================
Na koniec wróćmy na chwilę do meczu. Do Katowic przyjechały Medaliki z Częstochowy, pozamialały nas 0-3 i wróciły do domu. Tyle co miasto wpakowało w ten klub to masakra. I co się dzieje? Na jesień mieliśmy grać z Lechem Poznań i wychodzi że jest szansa że zagramy ... w drugiej lidze z ich rezerwami!! Znaczy o ile nie dadzą się wyprzedzić takim tuzom piłkarskim jak: KKS 1925 Kalisz, Mieszko Gniezno, Radunia Stężyca czy Sokół Kleczew. Tabela grupy drugiej, trzeciej ligi o tu.
Pomimo wyniku, przynajmniej miło spędziłem czas ;). Każdy pił co chciał czyli: ja Żubra, Janiol Kozela, Daga Karmi, a Hania? ...

... no mam nadzieję że nie to ...

... :DDDDDDDDDDDDD
Pozdrorower i do następnego ;]
Kategoria Rower
DPD 8/2019 + Park Śląski
-
DST
52.67km
-
Czas
02:35
-
VAVG
20.39km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 8 marca 2019 | dodano: 08.03.2019

Człowiek uczy się na błędach, no ale to chyba raczej nie działa w moim przypadku xD Wczoraj od wiatru dostałem porządnego kopa w cztery litery (a raczej w
Wystartowałem tym razem o swojej standardowej godzinie, drogą klasyczną, a mimo tego w pracy miałem około siedmio-minutowy zapas czasowy!! Wyjaśnienie tego fenomenu jest proste => otóż dostałem taki wiatr w plecy, że nawet nie wiedziałem kiedy przejechałem te trzynaście kilometrów xD
Co się odwlecze, to jednak nie uciecze i już wiedziałem co mnie czeka na powrocie. Dobrze by było ... jakby tylko na powrocie => dziś ponownie szef widząc mnie w dresie, zapytał czy nie zobaczę dwóch obiektów w trakcie pracy. A właśnie praca xD
We wtorek kreśliłem se bardzo przyjemną i smaczną ulice o taką ...

... i doszła do nas informacja telefoniczna iż to w piątek (czytaj dziś) z okazji dnia kobiet (xD) Panie wychodzą o 12:00. Od razu dodam, że mnie to lata koło nosa, bo w okresie październik - kwiecień z żadną koleżanką i tak nie współpracuje zawodowo - więc niech se idą i na miesiąc płatnego urlopu :P. Mam to gdzieś :). Szkopuł w tym, że tylko jedna koleżanka określiła że jest to nieuczciwe i dyskryminujące bo ... kiedyś przecież był cały dzień wolny, a nie tylko marne trzy godziny!! Kij z tym że chłopy w swoich działach zostają w jedną lub we dwie osoby - dla kobiet był piątek, piąteczek, piątunio. Kurtyna równouprawnieniowa :DDD

Wracając do mnie - zrobiłem co zrobić miałem i
Kolejno wjechałem do Parku Śląskiego, zobaczyłem planetarium, następnie kierowałem się już na Chorzów ale ... zrobiłem nawrót i ogarnąłem małe kółeczko, bo jednak z tym wmordewindem to bym góreczki przy stadionie Śląskim nie wjechał xD
Po paru minutach wiatr standardowo zmienił swój kierunek i mogłem przez Batory i obwodnicę, znaleźć się na Starych Panewnikach. Tam chwila na fotki i ruszyłem w kierunku garażu, gdzie tylko postanowiłem dokręcić do ponoć jedynego słusznego dystansu heh. Z plusów? Dzięki koledze z biura, odzyskałem Endo na słuchawkach, na minus? wszystko inne xD
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1280271399
Fotki
Z rana - fajne te chmury nad Doliną Trzech Stawów - dobry wiatr obecny :)

Terenowo - Cyklon Bleeeee

Wieża telewizyjna z Bytkowa

Planetarium xD Tak okulary już są, muszę pomału nad odkurzeniem kasku pomyśleć heh

Kocioł Czarownic

Fajnie się ogląda? ...
... no myślę ...
... a popsuć mojej śląskiej części komentujących humor??? ...
... mogę, mogę???
... i tak to zrobię ...
... nowy lepszy widok na panewnicką rybaczowke

Nosz urwa jego mać !!!!!!!!

Dobrze że jeszcze się za Park Kościuszki nie wzięli

================================
BTW:

Kategoria Rower
DPD 7/2019 + T3S
-
DST
66.26km
-
Czas
03:08
-
VAVG
21.15km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 7 marca 2019 | dodano: 07.03.2019

Wczorajsze DPD nie wyszło, gdyż zgodnie z prognozami od godziny 16:00 (z małymi przerwami) lało. Stwierdziłem więc ... że nie będę sobie brudził wyczyszczonego napędu :P. Dziś natomiast już nic nie stanęło na przeszkodzie coby wyruszyć, a przy okazji przetestować sobie Endo na nowym telefonie. Wnioski: Szajsung super daje radę, choć miło by było jakby trener audio działał na słuchawkach xD
Co do samej jazdy, to mając w pamięci atrakcje z Krossiwem ... wyszedłem zaś grubo przed moim normalnym czasem odjazdu. No ale dzięki temu przynajmniej po przejechaniu Parku Kościuszki, mogłem po D3S zobaczyć co słychać na Nikiszowcu o wschodzie słońca. Znaczy na wschód się trochę spóźniłem, ale co tam :P Obiecuję że jak zegarki wrócą na właściwą godzinę, to zrobię jakieś zdjęcie ze wschodu w tamtych rejonach ;)
Fotka:
Nikisz o poranku ;]

Do pracy wjechałem z jakimś cztero-minutowym zapasem czasowym, popracowałem trochę (ok 5h), po czym kierownictwo wyszło z zapytaniem: który się skusi zobaczyć "o co kamam" na czterech ulicach i zdjęcia porobi? Jedna na Janowie, jedna na (tej katowickiej) Korei i dwie na Ochojcu. No w to mi graj => nie dość że wcześniej wyjdę, pojeżdżę se, to jeszcze mi za to zapłacą :DDDD
Plus i minus był taki, że robiąc tylko same służbowe sprawy do dystansu dołożyłbym może tam ze 20 km. Postanowiłem więc zobaczyć jak wygląda nowa droga dojazdowa do Trójkąta Trzech Cesarzy. I tak pierw przez najdalej wysuniętą na południe dzielnice Warszawy (odwiedzając po drodze zgliszcza mojej byłej uczelni) dojechałem do celu. Zrobiłem zdjęcie i co dalej? Godzina jeszcze młoda, więc okręciłem przez Łubowiec, Wysoki Brzeg i Brzęczkowice, po czym zabrałem się za powierzone mi zadania.
Do garażu dotarłem już najszybszą drogą jaka była możliwa, bo niestety
================================================
Trasa (ogólna):
Fotki z drugiej części dnia:
Stawiki => mega plus za rękawiczki bez palczaste ^_^

Koleinowo w Sosnowcu xD

Moja była uczelnia - ekologiczna taka ;)

Wspomniana nowa droga dojazdowa (całkiem spoko) do ...

... T3S ;]

Elektrownia Jaworzno ...

... i jej okolice - lubię ten odcinek ;]

Kopalnia Mysłowice i dla odmiany widok przygnębiający ;/

I na koniec: Bolina ...

... jeszcze coś z (popołudniowego) Nikiszowca ...

... i staw Janina z (mało widocznym) wiatrem => dobrze że choć ścieżka z lodu się skończyła i można jeździć ;)

Jutro raczej również się pomęczę, a decyzję co do soboty zostawiam Szpilbergowi => ja w sumie (chyba) wolę rower, Filip góry, a Ty Łukasz? ;) Decyduj!! heh.
======================================
Na koniec, końców => pozytyw :*********** :P

Kategoria Rower
Baran (1220m n.p.m.) po raz kolejny
-
DST
25.98km
-
Kalorie 3361kcal
-
Aktywność Wędrówka

Kolejny weekend, kolejny spacer :). Miesiąc temu brakło mi do jedynego słusznego dystansu, więc w tym zapobiegliwie ruszyłem z buta od razu. Wczoraj byłem na spacerze z Siostrą, a dziś wpadły niespodziewane górki. Heh, no dobra, w sumie to góry były zaplanowane, ale tylko dlatego że nie chciało mi się rano liczyć promili (przed rowerem) po wczorajszych urodzinach Gochy. BTW: jeszcze raz Siostra wszystkiego naj naj :))
Piwo wypite, pizza zjedzona, Ciotka odwiedzona i mogłem się rano zameldować o godzinie 8:35 na PKP Brynów i wsiąść do pociągu (zmierzającego do Bielska-Białej), w którym to już czekał Filip. Godzina drogi (z atrakcjami w postaci obecności gówniaków) spłynęła dość płynnie i po przesiadce na autobus, wylądowaliśmy ponownie w Szczyrku czyli o tak jak tu. Tym razem poszliśmy jednak w kierunku odwrotnym :].
Na start (po tym jak dojechaliśmy do Soliska) udaliśmy się pierw na szlak niebieski, którego to nie mieliśmy nigdy zrobionego. I wiecie co? Chyba już nigdy nim nie pójdę => bardzo średni, mało widokowy i w ogóle taki se xD.
Rozmawiając o rowerach doszliśmy w okolicę Malinowskiej Skały, którą to olaliśmy, bo byliśmy tam wuchte razy :P
O, ja na przykład tu - z trenerem personalnym, znanym z ławki szkolnej :D

Później trochę w górę, trochę w dół, z niejednym kryzysem (z mojej strony) przez Zielony Kopiec (1154m n.p.m.) i Gawlas (1077m n.p.m.) doszliśmy do celu, na którym było ... no około miliona osób xD. Chwila na zdjęcia i rura w kierunku mojego nie do końca zamierzonego celu czyli pociągu w ... no niestety Milówce. Mieliśmy iść do Wieprza, później padło na Węgierską Górkę, no ale szlak niestety był nie do iścia. Pierw po rzece, później odcinek nieprzetarty i zdecydowaliśmy się na asfalt. Próbowałem jeszcze łapać stopa, ale o ile w dolnośląskim nie ma z tym problemu, to Ślązacy niestety nie podwiozą. Zresztą okolice Milówki to przeważnie Warszawka, więc czego się spodziewać? xD Daliśmy rade tradycyjnie :)
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1277002767
Trochę brakło do 12k przewyższeń xD => na kolejny wyjazd pojedzie już Samsung ;))
U Filipa wykazało 838m w górę i 1005m w dół => i to by się zgadzało ;]
Fotki:
Startowo :)

Na szlakach praktycznie nikogo, a do wyciągu kolejki!! Nie ma co się dziwić że Szczyrk szlaki piesze zamyka xD

:DDDDDD

Opisany szlak niebieski i pierwsze podejścia. Oj nie chciało się xD

Coraz wyżej ;)

Na szlaku



Szczyt, szczyt ... ale nie ten :P

Już blisko :)


Klimatycznie przed szczytem


Widać wieże ;]

Szczyt właściwy :)

Arya też tu była :))

Fotko z pozą wiadomą :D

Od 2010r. trochę z ewoluowało heh - zdjęcie też ze szlaku na Baranią ;)

Zator :P

Na całe szczęście wszyscy szli do schronu :))) O tam :P

Szczyt już za nami ;]

Uroczo nie ma co ukrywać ◉‿◉ - schodzimy


Nie ma co ryzykować :DD

No szlak jak się patrzy


A tu kiedyś już szedłem, do tego debiutancko wtedy z nami pojechał kolega z Mysłowic. Cichy, ciepły, cierpliwy, nieśmiały - miał być na chwilę, a został na dłużej :D I dobrze, nie dość że spoko gość to jeszcze nam filmiki robi :D

Dla odmiany coś płynącego - nasz szlak (rowerowy xD).

I coś z cywilizacji

Końcówka jest niegodna opisania - dobrze że choć sklep był :P

A na końcu, po tym zdjęciu nastąpiło gonienie pociągu. Niby wszystko okej - w sklepie zrobiliśmy sobie zakupy i wyszło ... że mieliśmy jakieś 3 minut do odjazdu xD. Przyjechał punktualnie, więc musieliśmy podbiec heh. Później jeszcze Morfeusz, wizyta u Babci, zrobienie jakiegoś alko z Chrzestną, do wanny i spanie. Zmęczyłem się - oddawać 40 plus :P

=================================
Wczoraj (niedziela) jakieś bro z Diobłem i to by było na tyle. Trzy dni i 60km wpadło ;]

Jutro (wtorek) mają występować burze niespokojne, później babuszka i może w środę jakieś DPD wykręcę :) Zobaczymy ;]
Kategoria Góry
DPD 6/2019
-
DST
31.28km
-
Czas
01:32
-
VAVG
20.40km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 27 lutego 2019 | dodano: 27.02.2019

Tak, po wczorajszym DPD miałem bardzo podobną minę do powitałki xD Rozkmina poszła jednak dość konkretna i wywnioskowałem że kij Krossowi (na jakiś czas) w szprychy - jadę po Szkodnika :P. Chwilę przed 20:00 wpakowałem się w autobus i podjechałem na Ochojec, gdzie pierw nastąpił malutki spacer, później smarowanie napędu i mogłem (dystans dodany do dzisiejszego) wrócić na nowym/starym kole na garaż. Mega dziwnie się jechało - tak z przerzutkami :D
Reasumując =>

========================================
Wczorajszy odcinek to było jednak tylko trochę ponad pięć kilometrów, więc postanowiłem dnia następnego pojechać ponownie do pracy. Lekko zniechęcił mnie poranny szron na autach, ale co tam => strefa mroku (poniżej) mówiła wyraźnie - jedź :-)

Klasycznie dojechałem do Zawodzia, gdzie spojrzałem na zegarek i stwierdziłem że mam czas, więc podjechałem sobie zrobić takie oto zdjęcie wschodu słońca z okolicy dworca kolejowego. Fota oczywiście nie oddaje w całości klimatu :) W pracy zameldowałem się około pięciu minut "przed dzwonkiem" - czyli idealnie ^_^

Po pracy natomiast wiedząc że napęd jest okej postanowiłem, zobaczyć co słychać na stawie Upadowym. Pominę fakt że z lodowiska (o tego) zrobiło się błotowisko i napiszę ino że staw wyglądał ... no o wiele lepiej niż zimą ;)

Następnie ulicą Porcelanową dotarłem do D3S, gdzie ku mojemu zaskoczeniu nasza strefa wiecznego lodu została (wiedz że coś się dzieje) ogrodzona tasiemką => w sumie spoko, przynajmniej w miarę legalnie mogłem przejechać przez o to to ...

... i zostało mi ino Ptasie Osiedle i do bazy ;]
Dziś jechało się super (prócz wmordewindu na powrocie - phi, normalka), no ale jednak jakieś tam zastrzeżenie muszę mieć. Wczoraj rano jak jechałem do pracy miałem +6*C, wracając +12*C, jadąc wieczorem od Gochy już +2*C, dziś rano 2*C ale na minusie, a jak wracałem to 10*C. Jutro rano zapowiadają -1*C, po południu natomiast +11*C. I jak (się ubierać) żyć?????????

BTW: Prawda!!!!!!!!!!!!!!

===============================================
EDIT: w sumie to miałem dziś znów pokręcić do roboty, no ale potwór łóżkowy mnie zatrzymał :P. O ten taki:

Padło więc na opcję autobus+tramwaj, no i ... nie pospalałem pączusi :P

A co do kończącego się miesiąca, to wyszło o wiele lepiej (rok temu w lutym przejechałem 69km xD) niż się spodziewałem. Baaa, nawet setunia wpadła ;-). Pogoda pozwalała i takiej samej (albo cieplejszej) życzę sobie za rok ;]

Ucierpiały za to kilometry butne, no ale tłumaczę se faktem że miesiąc krótki :P. Jakby luty miał choć 30 dni, to by wypadało na piątek - sobota, więc raczej bym dodreptał ;]

Kategoria Rower
Wstydliwe DPD 5/2019
-
DST
27.58km
-
Czas
01:17
-
VAVG
21.49km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 26 lutego 2019 | dodano: 26.02.2019

Tak jak wczoraj zamierzyłem, tak wykonałem ;] Dzisiejsze poranne sześć stopni na plusie było wręcz wymarzoną temperaturą, zważywszy na to że przed (sobotnimi) górkami, również miałem sześć stopni ... ino że na minusie xD
Start ponownie nastąpił (ze względu na stan roweru) trochę wcześniej niż zwykle. Po przejechaniu przez Park Kościuszki i okolice D3S do Zawodzia (zaliczyłem między innym jeden wypych xD) zauważyłem że mam jeszcze chwilę czasu, więc przekręciłem bonusowo przez Burowiec gdzie ... prawie zaliczyłem dmuchanie. Prawie, bo oczywiście pan policjant machnął mi że mogę jechać - pewno jakbym mocniej nadepnął (choć nie mogę, bo kołowrotkuje xD) to by mnie zatrzymał i skontrolował. Mniejsza o to i tak by nic nie wyszło :P
Po pracy natomiast nadeszła tytułowa strefa wstydu. Otóż jak tylko wyjechałem z biura to zauważył mnie mój rowerowy kolega, który postanowił przekręcić ze mną (pierwszy raz od mega dawna) lwią część dystansu i pogadać o górach. No fajnie - oprócz tego że Krossiwo jest w stanie takim, a nie innym to doszedł do tego jeszcze hamujący wiatr, który ... zresztą co ja się będę powtarzał xD

STANDARD!
Kolega przycisnął, ja nie chciałem być gorszy i wyszło. Napęd kula się jak kula, pod górkę mocno średnio, strzelam, hałasuje - wstyd na maksa. W takich oto mało radosnych klimatach (ok, miejscami było spoko) dojechaliśmy pod OBI gdzie kolega ruszył w kierunku Piotrowic, ja natomiast ciągle chrobocząc pojechałem przez ul. Rolną do bazy, coby na końcu piznąć (jeszcze delikatnie) Krossem o drzwi garażowe. No średnio - teraz nastąpi gruba "rozkmina" co robić ...
=====================================================
Trasa => klasyczna
Fotka => jedna - poranna. Mijam to co wyjazd do pracy i ciągle nie wiem jak to opisać??? yyyy Dziękuję, będę przestrzegał :DDDD

No średnio było xDDD
=======================
BTW: Zawsze można Szkodnika ściągnąć i brać do kieszeni xD

Kategoria Rower