Wpisy archiwalne w kategorii
Góry
Dystans całkowity: | 4577.11 km (w terenie 234.97 km; 5.13%) |
Czas w ruchu: | 09:04 |
Średnia prędkość: | 19.78 km/h |
Maksymalna prędkość: | 58.50 km/h |
Suma kalorii: | 472295 kcal |
Liczba aktywności: | 233 |
Średnio na aktywność: | 19.64 km i 2h 16m |
Więcej statystyk |
Polańczyk rzeką płynący :P
-
DST
18.75km
-
Kalorie 1796kcal
-
Aktywność Wędrówka
Wtorek, 20 lipca 2021 | dodano: 20.07.2021
Chorzowską przeżyłem, chodź jak co roku były elementy "sympatyczne":
W piątek byłem w u kolegi Mysłowicach, a co do soboty, to nie będę tego opisywał tego w osobne wwpisie=> ino polecam filmik:
A to zdjęcie mi się po prostu podoba => zostało wykonane po grillu, na Czubatce, z widokiem na pustynię błędowska
Dzięki za spływ, i opiekę nad kitku (◍•ᴗ•◍) ... bo .. cdn ...
Dzięki za spływ, i opiekę nad kitku (◍•ᴗ•◍) ... bo .. cdn ...
===========
Niedziela spędzona na sprzątaniu i pakowaniu, a w poniedziałek (po północy) nastąpił wyjazd PKS-em na Bieszczady ◉‿◉.
Droga (przynajmniej w połowie, bo później było OK) spłynęła beznadziejnie (pasażer powyżej 140cm jest passę xD), a po przyjeździe do domostwa, zastał nas taki oto widok:
Misja więc odespanie + miłe czasu spędzanie + dużo serialu, orzeszków, chipsów i innych paluszków (pozdro Marzeny :P), a dziś już do trochę większych konkretów ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ.
Niedziela spędzona na sprzątaniu i pakowaniu, a w poniedziałek (po północy) nastąpił wyjazd PKS-em na Bieszczady ◉‿◉.
Droga (przynajmniej w połowie, bo później było OK) spłynęła beznadziejnie (pasażer powyżej 140cm jest passę xD), a po przyjeździe do domostwa, zastał nas taki oto widok:
Misja więc odespanie + miłe czasu spędzanie + dużo serialu, orzeszków, chipsów i innych paluszków (pozdro Marzeny :P), a dziś już do trochę większych konkretów ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ.
Wyspani, pada, ale walczyć trzeba :P. Na pierwszy wypad na tym bieszczadzkim urlopie, wybraliśmy się na najbardziej klasyczny szlak (czerwony) => na tamę do Soliny i nazat. Niby mega dobrze oznaczony, niby szybki (+-14km), ale trudności było trochę ;).
Pierwszy odcinek niestety przyszliśmy w deszczu, ale w sumie na urlopie, takich rzeczy się nie zauważa heh :P
Doszliśmy więc (nie zabijając się na błocie) do Soliny, a tam ... Krupówki xD. Pierw nawet nie patrzyliśmy po sklepach, ino na szybko zrobilśmy pętelkę po drugiej stronie tamy, i wtedy .. na targ heh. Na rękę jednak mi to było, bo i tak trzeba było jakieś prezenty zakupić ^_^ :P
A po zakupach ... dopiero się zaczęło pfff. Szlak ponosimy bardzo fajnie oznaczony, ale to co mu zrobili drwale (i bezmózgi - urzędniki), to szkoda słów xD. Zdjęcia wszystko pokażą pfff.
Dojść do asfaltu się jednak udało, a tam już luźno =>
prosto do domku na grilla ^_^. Nie chcę mi się dużo pisać, bo urlop :P. Brawa z mojej strony dla Magdy, że mnie nie zabiła za te "atrakcje" :D. Choć w sumie? ¯\_(ツ)_/¯ ... czego się po mnie spodziewała?
<( ̄︶ ̄)>
Trasa:
Fotki:
Wyjście z domku ...
... i pada ...
... ale idziemy <( ̄︶ ̄)>
Zaopatrzenie jednak jakieś było ...
... i poprzez takie klimaty ...
.... meldujemy się na celu <( ̄︶ ̄)>
Po chwili w tłumie (i pętelce) wracamy na szlak, a tam ... no cóż ...
Szacun jeszcze raz dla eM (butki schną xD) i dwumetrowy kij w tyłek piłozjebom pfff
W końcu asfalt ...
... i w takich klimatach ...
... doszliśmy do domku na jedzonko ʘ‿ʘ
========
A od śmiechów .... też mam urlop
:PPPPP
Kategoria Góry
Redykalne (1092 m.n.p.m) ... gorko :D
-
DST
22.03km
-
Kalorie 2110kcal
-
Aktywność Wędrówka
Niedziela, 20 czerwca 2021 | dodano: 22.06.2021
Ekipa wyjazdowa w składzie: Gocha, Marzena, Magda, Piotrek, Wojtek, Łukasz, pies i ja xD. I bądź tu mądry i pisz wiersze jak to wszystko ogarnąć heh. Myśmy z Magdą mieli najbliżej, Gocha przyszła (mega przed czasem) z Marshallem do nas, Państwo O. dojechali "Raciborzem" (górski nie zatrzymywał się na Brynowie) na Piotro i wystarczyło już tylko wsiąść do pociągu (o godzinie 8:59) w którym to jechał brat Magdy z kolegą. Ufff. Szlak? No można było kombinować, ale jak wiadomo, najważniejszy był pies
▼・ᴥ・▼
Jazda tym razem dłużyła mi się niemiłosiernie (prawie dwie godziny), ale nic się nie dało zrobić. Dobrze że chociaż w Łodygowicach szło na cygarete wyjść hehe :D.
==========
Po dojechaniu na miejsce pierw misja sklep ...
... a potem w drogę, choć już od samego początku czułem, że w taki upał długofutrzasty degustator kocich chrupek daleko nie poczłapie ;/
Nie myliłem się - trochę po końcu asfaltu, podzieliliśmy się na dwie grupy, i czekając na resztę dostałem telefon że Marshall nie wytrzyma i że część ekipy wraca nad Sołę ...
(BTW: w sumie to chyba nie narzekali :-P)
... a ja z Piotrkiem i Wojtkiem mieliśmy tylko poczekać na Magdę, która to postanowiła powalczyć i z uśmiechem (:D) na ustach ...
... cisnąć razem z nami ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ
Mhmmmm słoneczko (◍•ᴗ•◍)❤
Kąsek wspólnie, ale chwilę po tym zdjęciu "puściliśmy" naszych kompanów przodem ...
... bo mnie już mega ssało w brzuszku, a oni i tak chcieli jeszcze wstąpić do schroniska na Boraczej na zimnego browara ◉‿◉. Szanuję :D.
Popas w formie klasycznej (konserwa heh) został zainstalowany i mogliśmy spacerować (po patelni) dalej :P
I już widok na najwyższy punkt dzisiejszej wycieczki ...
... oraz na to, co mogliśmy podziwiać za plecami <( ̄︶ ̄)>
Cel ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ
Dobrze mi idzie? Hmmm? :DDD
Śmiechy, śmiechami, ale od tego miejsca trzeba było ponownie trochę logistycznie kombinować. Po pierwsze - spotkać się z chłopakami, po drugie - przynajmniej chwilę pogadać z Diobłem (który to nocował w schronie z dziewczyną), a po trzecie - zrobić tak, żeby nas burza nie złapała xD.
Deszcze niespokojne na całe szczęście nas nie złapały i wszystko udało się ogarnąć, w takich oto klimatach:
Pożegnaliśmy się z Marcinem i Agnieszką (Filip jak się okazało też tam gdzieś buszował w okolicy heh) i mogliśmy schodzić ...
... coby przez durne miasto/wieś (szlakiem nie chciałem ryzykować przez możliwe opady) ...
... dojść z dość sporym zapasem czasowym na dworzec => o tu:
Piotrek się wzbogacił ...
... a eM? No cóż, nabrała (po lekkiej
... Do boju Polsko!! :DDD. Kefir jednak nie był konieczny - dzielna dziewczyna ma :-*.
==========
Droga powrotna (ponownie w dwóch grupach => grillowicze pojechali wcześniejszym pociągiem) już bardzo fajnie zleciała (bo Morfeusz), a w domu po a) stwierdziliśmy że testy odświeżacza do butów wyszły mega pozytywne, a po b) nowe kwiatki, firanki i zasłony pozostały na swoich miejscach /ᐠ。ꞈ。ᐟ\.
:DDD
Majka jest jednak grzeczna :))))
Jeszcze ino mapka ...
... i do kolejnego, już rowerowego wpisu z dzisiaj ;]
Kategoria Góry
Nocnie na Babiej (1700+) Górze
-
DST
15.54km
-
Aktywność Wędrówka
Niedziela, 23 maja 2021 | dodano: 25.05.2021
Znowu mi się zrobiła luka w pisaniu, ale jak widać po kurzu na kocie, wciąż się dzieją sprawy remontowe. Trudno, w sumie i tak się już pogodziłem że rowerowo w tym roku 5000km nie będzie - kij z tym :P. Będzie, ile będzie :PP. Zresztą i tak nie mam za bardzo jak wyjechać ze Szkodnikiem, bo klamory mi się panoszą po całej chacie xD. A do tego pogoda jest taka, jaka jest. Dodam tylko że po ostatnich opadach ... prawie mi Ślepiotka wylała:
xDD
xDD
Poza tym, to prawie nic ciekawego. Musiałem ino wybrać jeden dzień urlopu (w środę), bo jakiś ubek na mnie zakablował do administracji o trochę gruzu pod śmietnikiem ಠωಠ. Wycieczka więc na trasie: dom - robota (wydrukować potwierdzenie że przelałem 5 zł za zaświadczenie xD) - spółdzielnia - MPGK (po worek) i na końcu latanie po OBI w Katowicach i Tychach (dzięki Łukasz jeszcze raz!!) kupić płytki i zamówić szafki do kuchni ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ.
Jeszcze co do gruzu, to okej - worek po zwrocie kaucji jest darmowy, ale po a) było tego tyle, co kot napłakał:
a po b) no trzeba było to załatwić.
Jakież było moje zdziwienie w piątek rano jak się zorientowałem że ktoś mi dorzucił gruzu o_O. Ubek leniuszek czy jakiś cwaniak? Tego się pewnie nie dowiem xD. Z tego miejsca tak czy siak chciałbym go pozdrowić ...
... tak samo jak panią Beatę z administracji, która co chwilę zawracała cztery litery "mojemu" fachowcowi :P.
==========
Przed górami jeszcze w piątek spacerek po pracy do eM w takich oto klimatach ...
... a co do samej genezy sobotnio-niedzielnego wyjazdu, to już tydzień temu odezwał się do mnie Bartek i zaproponował męski wyjazd w góry. Ok, ja zaproponowałem wschód słońca na Babiej Górze, Bartek do wyjazdu zaproponował Piotrka, a ja dodatkowo Łukasza i Janiola. I mieliśmy komplet ^_^.
Wyjazd jednak wymagał lekkiej logistyki: w sobotę z dwiema pobudkami, i finalnym obudzeniu się chwilę po godzinie 14:00 (pozdro Trollking - da się :p) udałem się do Magdy na obiad. Do niej pod wieczór przyjechali Łukasz z (nocującą tamże) Marzeną (babski comberek z żoną i córką Bartka na placu zabaw w niedzielę :D), a my nazot do auta i na Piotrowice nakarmić kitku. Później pizza na Brynowie i po przybyciu Michała (i nakarmieniu drugiego kitku xD) misja => dworzec :]. Dobrze że był on zadaszony, bo zaczęło lać i grzmieć - perspektywy były więc (choć prognozy były w Zawoi stabilne) co najmniej "urocze" ಠ_ಠ.
Jakież było moje zdziwienie w piątek rano jak się zorientowałem że ktoś mi dorzucił gruzu o_O. Ubek leniuszek czy jakiś cwaniak? Tego się pewnie nie dowiem xD. Z tego miejsca tak czy siak chciałbym go pozdrowić ...
... tak samo jak panią Beatę z administracji, która co chwilę zawracała cztery litery "mojemu" fachowcowi :P.
==========
Przed górami jeszcze w piątek spacerek po pracy do eM w takich oto klimatach ...
... a co do samej genezy sobotnio-niedzielnego wyjazdu, to już tydzień temu odezwał się do mnie Bartek i zaproponował męski wyjazd w góry. Ok, ja zaproponowałem wschód słońca na Babiej Górze, Bartek do wyjazdu zaproponował Piotrka, a ja dodatkowo Łukasza i Janiola. I mieliśmy komplet ^_^.
Wyjazd jednak wymagał lekkiej logistyki: w sobotę z dwiema pobudkami, i finalnym obudzeniu się chwilę po godzinie 14:00 (pozdro Trollking - da się :p) udałem się do Magdy na obiad. Do niej pod wieczór przyjechali Łukasz z (nocującą tamże) Marzeną (babski comberek z żoną i córką Bartka na placu zabaw w niedzielę :D), a my nazot do auta i na Piotrowice nakarmić kitku. Później pizza na Brynowie i po przybyciu Michała (i nakarmieniu drugiego kitku xD) misja => dworzec :]. Dobrze że był on zadaszony, bo zaczęło lać i grzmieć - perspektywy były więc (choć prognozy były w Zawoi stabilne) co najmniej "urocze" ಠ_ಠ.
W Sosnowcu meldujemy się chwilę po północy, Bartek z delikatną obsuwą przywozi nam siebie i Piotrka, i możemy ruszyć na trochę ponad dwu-godziną podróż na przełęcz Krowiarki.
Początek szlaku z mojej strony niemrawy - młodzież uciekła heh xD.
Ale co się odwlecze, to nie uciecze => na ostatnim odcinku sobie odbiłem :P.
Dość sympatycznie się szło, ale ze względów oczywistych - nie było nawet co fotek robić heh.
Dopiero u góry zaczęły się miody:
Tatry niestety bardzo nieśmiałe =_=
Szczyt ...
... i czekamy ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ
Łukasz przy okazji kręcił materiał ...
... do tego oto filmiku:
POLECAM!!
Jest i wschód ᕙ( • ‿ • )ᕗ
Dopiero u góry zaczęły się miody:
Tatry niestety bardzo nieśmiałe =_=
Szczyt ...
... i czekamy ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ
Łukasz przy okazji kręcił materiał ...
... do tego oto filmiku:
POLECAM!!
Jest i wschód ᕙ( • ‿ • )ᕗ
Mieliśmy jakieś pół godziny zapasu czasowego więc optymalnie ^_^
Po seansie pora schodzić ...
... i dość mocno zmarznąć xD. O rękawiczkach w maju oczywiście nikt nie pomyślał xD.
Widoki jednak ciągle rozpieszczały ◉‿◉.
Poranek <( ̄︶ ̄)>
Ciągłe schodzimy ^_^
Po seansie pora schodzić ...
... i dość mocno zmarznąć xD. O rękawiczkach w maju oczywiście nikt nie pomyślał xD.
Widoki jednak ciągle rozpieszczały ◉‿◉.
Poranek <( ̄︶ ̄)>
Ciągłe schodzimy ^_^
I ... śnieg O_o.
Akurat nie tu ...
... ale trochę niżej, zaliczyłem ślizg na tym białym czymś pfff.
BTW:
XDD
Na całe szczęście ja się nie otarłem, ino pojechałem jakieś 50m po ścieżce (a nie po zboczu) w dół => bez zniszczeń i strat w ciele i w ubraniu. Ujdzie ;).
Dalej więc idziemy w kierunku schronu ʘ‿ʘ
Przełęcz Brona (1408m.n.p.m)
Lód ...
... śliskie kamienie ...
... i spokojnie już (6km) aż do auta ^_^
Uciec od opłaty parkingowej (15zł) oczywiście się nie udało :D. Nikogo to chyba nie zdziwiło :DDDD.
Powrotu już wcale nie pamiętam - duże piwo dla Morfeusza heh :P. Ja nie pamiętam, bo spałem. Mój telefon nie pamiętał za to szlaku ... bo się popsuł xD. Na całe szczęście ślad mogę ukraść od Łukasza :P
W Sosnowcu meldujemy się o godzinie 10:30, pociąg o 11:18, Łukasz z Michałem (dzięki wam za fotki) wysiadają na Brynowie, a ja na Piotro. Wieczór z Magdą i Majką, choć to chyba za mocne słowo ... bo padłem o 21:00 :D. I to by było na tyle. Podziękował serdecznie ekipię i przede wszystkim kierowcy za spokojną drogę ^_^. Było godnie ←_← :-).
=========
A W DOMU KLASYCZNIE /ᐠ。ꞈ。ᐟ\
I DO NASTĘPNEGO ;]
Akurat nie tu ...
... ale trochę niżej, zaliczyłem ślizg na tym białym czymś pfff.
BTW:
XDD
Na całe szczęście ja się nie otarłem, ino pojechałem jakieś 50m po ścieżce (a nie po zboczu) w dół => bez zniszczeń i strat w ciele i w ubraniu. Ujdzie ;).
Dalej więc idziemy w kierunku schronu ʘ‿ʘ
Przełęcz Brona (1408m.n.p.m)
Lód ...
... śliskie kamienie ...
... i spokojnie już (6km) aż do auta ^_^
Uciec od opłaty parkingowej (15zł) oczywiście się nie udało :D. Nikogo to chyba nie zdziwiło :DDDD.
Powrotu już wcale nie pamiętam - duże piwo dla Morfeusza heh :P. Ja nie pamiętam, bo spałem. Mój telefon nie pamiętał za to szlaku ... bo się popsuł xD. Na całe szczęście ślad mogę ukraść od Łukasza :P
W Sosnowcu meldujemy się o godzinie 10:30, pociąg o 11:18, Łukasz z Michałem (dzięki wam za fotki) wysiadają na Brynowie, a ja na Piotro. Wieczór z Magdą i Majką, choć to chyba za mocne słowo ... bo padłem o 21:00 :D. I to by było na tyle. Podziękował serdecznie ekipię i przede wszystkim kierowcy za spokojną drogę ^_^. Było godnie ←_← :-).
=========
A W DOMU KLASYCZNIE /ᐠ。ꞈ。ᐟ\
I DO NASTĘPNEGO ;]
Kategoria Góry
Ostre WSE ( ◜‿◝ )
-
DST
15.00km
-
Aktywność Wędrówka
Niedziela, 9 maja 2021 | dodano: 12.05.2021
Co do genezy, to nawet nie chce mi cofać ileś tam lat wstecz. Każdy wie, że góry kocham i uwielbiam więc gdzieś w czasach ery dinozaurów znajomi z uczelni zaczęli mnie zagadywać ┗(•ˇ_ˇ•)―→ o jakiś szlak ;). Dogadać szczegóły i umówić ekipę ze studiów (i nie tylko!!) udało mi się dopiero teraz heh xD.
W niedzielę chwilę po godzinie 9:00 rano, przyjmujemy więc z Magdą na Piotrowicach ekipę w składzie: Bartek i Gosia z córką Lilianką, Anetę (wsio, no prócz dziecka WSE), Piotrka (niezmiennie brat Magdy) i ... Tofika. Jego akurat niezmiennie Majka nie darzy szczególną sympatią :P.
Szybkie WC i w drogę!!!
Fajnie się jechało, a potem ... korki xD.
Jakoś się jednak udało dojechać do miejscowości Lipowa-Ostre i po opłaceniu parkingu za 20 zeta (maskara - pierdyliard aut tam przejechało i zaparkowało xD) mogliśmy ruszyć na szlak ◉‿◉.
Początek dość leniwy, ale o to poprosili mnie znajomi, coby ich córka miała na początek jakiś asfalt do jazdy na hulajnodze. Oczywiście jak się okazało ... zapomnieli jej zabrać - znaczy hulajnogi, o dziecku nie zapomnieli żeby nie było :DDD.
Najważniejsze jednak że człowiek pooddychał ...
... i choć na chwilę odłączył się od życia codziennego <( ̄︶ ̄)>. Zdecydowanie tego potrzebowałem ^_^.
I tak się szło, i szkło tym asfaltem, później szutrem, aż nagle, zobaczyłem że coś mi nie gra ...
... żółty szlak gdzieś uciekł xD.
Ale to wszystko było dla naszego zdrowia psychicznego (:P), bo na planowanym Skrzycznem była na bank masa ludzi, a na "naszych" pożarówkach prócz rowerzystów nie było praktycznie nikogo - co się chwali, bo szło na spokojnie i pogadać i powspominać :).
Poza tym opisywać nie mam za bardzo co, bo po prostu szliśmy sobie przed siebie. Raz ino się rozłączyliśmy i poszliśmy na dziko ostro pod górkę, co nie spodobało się pikawce Anetki więc nie było co ryzykować :). Zdrowie najważniejsze!!
Finalnie wyszło takie oto coś:
Strava dała ciała i mi zrobiła ślad od czasu gdzie mi się rozładował telefon, aż do Piotro. Dystans więc orientacyjny ¯\_(ツ)_/¯
A Fotki prezentują się następująco:
Już na miejscu ;]
Klasycznie ;]
Pakiet oczywiście obecny ʘ‿ʘ
Znaczy kto mógł alkoholowe, ten mógł :D
Tak, czy siak - idziemy ...
... albo nosimy :D. Bartka trzeba było czasem zmienić ...
... choć Lili dość dużą część szlaku dreptała sama => brawo ona :)))
Cel, kąsek dalej od nas xDDDD
I atrakcja :D
No dobra, domek był za moimi plecami :DDDD
Dzikie wejście na Magurkę Radziechowską (1108m n.p.m.) - tak jak pisałem, ja zszedłem na dół, a Bartek, Piotrek, Lili i Tofik dzielnie wchodzili dalej do góry
A my w dół :P
BTW: zapasy jak na majówkę :D
Przed samym asfaltem i dublowanym odcinkiem, ponowne połączenie sił i ... atrakcja => przeprawa przez rzeczkę
U mnie jak widać dwukrotna, bo ... pies za wodą ponoć nie przepada :D
BTW 2: XD
Końcówka to tak jak pisałem dubel. Magda coraz częściej gada o kupnie nowego plecaka => nie rozumiem ...
... ten jest całkiem porządny :DDDD
A na końcu relaks w cieniu ...
... i zachodzik słonka z drogi powrotnej :)
Podziękował - w końcu super ciepełko było :))). Idzie lepsze :))))
=========================
A w domu klasycznie :D
Do następnego więc ;] <( ̄︶ ̄)>
Przed samym asfaltem i dublowanym odcinkiem, ponowne połączenie sił i ... atrakcja => przeprawa przez rzeczkę
U mnie jak widać dwukrotna, bo ... pies za wodą ponoć nie przepada :D
BTW 2: XD
Końcówka to tak jak pisałem dubel. Magda coraz częściej gada o kupnie nowego plecaka => nie rozumiem ...
... ten jest całkiem porządny :DDDD
A na końcu relaks w cieniu ...
... i zachodzik słonka z drogi powrotnej :)
Podziękował - w końcu super ciepełko było :))). Idzie lepsze :))))
=========================
A w domu klasycznie :D
Do następnego więc ;] <( ̄︶ ̄)>
Kategoria Góry
Hokus (1366m n.p.m.) Krokus :P
-
DST
17.77km
-
Aktywność Wędrówka
Poniedziałek, 3 maja 2021 | dodano: 05.05.2021
Po piątkowym rowerze i spacerze z Siostrą ciut w sobotę zaspałem, ale zdążyłem na spokojnie dojechać pociągiem do Sosnowca, zgarnąć Magdę, odwiedzić jej rodziców na ogródku, i pooglądać (procentowo ←_← :p) parapety jej brata na nowym kwadracie ^_^. Wróciliśmy na Piotro chwilę po północy, sen, sklep, i w niedzielę nastąpiły pierw odwiedziny moich rodziców, a następnie naszych wspólnych znajomych z m.in mojej byłej uczelni.
Obowiązków rodzinnych więc wystarczy i ...
... ustawka z Państwem O. na poniedziałek ^_^. Cel: krokusy!!
Tak prezentowały się dzień po naszej wizycie ...
... a co myśmy zastali? ¯\_(ツ)_/¯. Zapraszam do relacji ^_^
========
Gosia, Bartek, Tofik (tak - pies, tak - zjadł Majce chrupki xD) i Lilianka wyjechali ode mnie dopiero w okolicach północy. Z Łukaszem ustaliliśmy wcześniej, że wyjedziemy o 8:30 ale bez sensu => pół godziny później brzmiało (przynajmniej dla trzech z czterech osób) lepiej heh :P.
Dojazd (bez Morfeusza!!!) do miejscowości Sopotnia (brak śladu szlaku na mapie i u mnie i u Łukasza) i rura. Na samym początku, delikatne problemy z parkingiem ale udało się jakoś zaparkować i ruszyć oglądając oczywiście na początku morsów-karateków i (przynajmniej ja) wodospad:
A później nastąpił nudny asfalt, dość średnia pogoda ...
... ale za to kolejne, klimatyczne wodospadziki ^_^
A tu już było wiadomo, że słonka i suchości to raczej "na górze" nie zaznamy xD
Trzeba było jednak iść ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ
I nagle ...
... sypnęło śniegiem XD.
Fajnie tak na majówkę xD
Łukasz jednak dzielnie nadawał tempo ...
(nawet kąsek Tatr zauważył)
(nawet kąsek Tatr zauważył)
... i meldujemy się pod schroniskiem na Rysiance ;)
Tu już oko Magdy dostrzegło cel: czyli krokusy ^_^ => dzięki :*
W schronie tym razem tylko symbolicznie po herbatce i małym "lagunie" ...
... i rura dalej, bo widoki (jak widać), były marne ಠ﹏ಠ
Kolejny cel: czyli Romanka (po prawej), a po drodze takie sprawy ᕙ( • ‿ • )ᕗ
I jeszcze jedno (ostatnie) znalezisko eM:
Cel (widać na krokusowym zdjęciu powyżej) przed nami, ale ...
... no na początek się szło średnio ಠ_ಠ
A później już luz :P
Tu już oko Magdy dostrzegło cel: czyli krokusy ^_^ => dzięki :*
W schronie tym razem tylko symbolicznie po herbatce i małym "lagunie" ...
... i rura dalej, bo widoki (jak widać), były marne ಠ﹏ಠ
Kolejny cel: czyli Romanka (po prawej), a po drodze takie sprawy ᕙ( • ‿ • )ᕗ
I jeszcze jedno (ostatnie) znalezisko eM:
Cel (widać na krokusowym zdjęciu powyżej) przed nami, ale ...
... no na początek się szło średnio ಠ_ಠ
A później już luz :P
Na szczycie natomiast nie wiedziałem które zdjęcie dodać: te normalne, czy te "głupkowate" => dałem więc kolarz - o taki ...
... a Magrzene (błehahaha) dziewczyny dostały na priv, choć kusiła jej publikacja mega >.< :DDDD
BTW:
Oki, już będę normalny ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ
Schodzimy => artistico:
Dalej po śniegu ...
BTW 2:
Dobra, dobra - już będę poważny :p
Im niżej, tym niestety gorzej xD
Kij z widokami, oddawać badyle ujeeee pfff
A pozostałość to już ino mój dobry humor, miasto ...
... i reszta ... jak prawie zawsze, bez Morfeusza
Pozostaje mi tylko więc ponownie podziękować, i polecić się/nas na przyszłość ◉‿◉.
BTW xyz: mnie też (pomimo smarowania) nogi bolały :P. Przez to we wtorek urlop i leżing, a dziś (środa) miał być rower, ale padało => a IĆ Pan z tą wiosną xD.
Na koniec jeszcze trasa:
I miejsce na filmik od Szpilberga :P
IN PROGRESS!! :-)
======
Oki, krokusy były choć ...
... a teraz poważnie => ODDAWAĆ UPAŁY!! :PPPP
Kategoria Góry
Riplej (1078m.n.p.m), riplej!!
-
DST
19.79km
-
Kalorie 3800kcal
-
Aktywność Wędrówka
Sobota, 10 kwietnia 2021 | dodano: 13.04.2021
Cudny weekend to był ...
... szkoda ino że zaś pizgać będzie
(ノ•̀ o •́ )ノ ~ ┻━┻
==========
Co to wycieczki, to już w piątek jak kręciłem po pracy na rowerze, to będąc u Magdy, poprosiłem ją żeby zabrała ze sobą buty w góry. Wiosna, wiosną, ale śniegu można jeszcze przecież poszukać ^_^.
W piątek więc po umyciu Majkowego ryjka ...
... wodą z szarym mydłem (kontrolowała smar z łańcucha Szkodnika ... dwukrotnie ¯\_(ツ)_/¯ że dodam xD) dość szybko poszliśmy spać =_=.
Pobudka chwilę po godzinie 7:00 rano i mogłem zacząć wszystko ogarniać, dając Magdzie trochę odespać ranne (też miałem takowe!!) zmiany. Śniadanko, kawka i wyszliśmy sobie na pociąg, który to odjeżdżał dopiero o 9:46 ◉‿◉ => nie było sensu jechać wcześniej :-). Półtorej godziny spokojnej jazdy i meldujemy się w ... Radziechowym-Wieprzu xD. Tak, postanowiłem wykonać tytułowy replay i uderzyć dokładnie na ten sam szlak, co nam zimą "kapkę" nie wyszedł. Żywiec nocą jednak polecam - jak zacząłem wspominać to eM zaczynała mieć złowrogą minę, więc przestałem :P.
Na miejscu sklep (DINO, a jak), później ponownie 4km przez miasto (nie kopcili z kominów - pozdro Diobeł :D), i meldujemy się na szlaku niebieskim ᕙ( • ‿ • )ᕗ. To że w połowie stycznia ten odcinek nam (mi) w ogóle nie wyszedł, nie oznacza oczywiście że nigdy nim nie szedłem. Czy to z Żanetą i Gruchą, czy z Gochą, więc kojarzyłem że nie powinno być żadnych utrudnień ←_←. W sumie to szlak niczym mnie nie zaskoczył i tak na początek asfaltem, później trochę przez malutkie przysiółki dostaliśmy się do lasu. A tam pierw rozmowa z jakimiś turystami i ... w wodę. No niestety, mamy kwiecień to i roztopów się spodziewałem heh. Buty przemoczyliśmy, ale jakoś nie zrobiło to na nas specjalnego wrażenia :P. Z dołu na górę mieliśmy iść 2'25h i tyle szliśmy - szczyt Magurki Radziechowskiej odpuściliśmy, bo i czasu trzeba było pilnować i w sumie to nic tam nie ma :P.
BTW: no chyba że on
:PPP
Chwila przerwy, jakieś fotki, szybka rozmowa z turystami spotkanymi poniżej, i skierowaliśmy się na szlak czerwony. Było chwilę przed godziną 15:00, pociąg 17:55 i wg znaku 2'45h (klasycznie zawyżony) do stacji kolejowej. Luzik :P.
Ruszyliśmy pierw singlową ścieżką wydeptaną w śniegu, następnie zaś w wodzie, a na końcu w pięknej słonecznej wiośnie dotarliśmy do miasta z około godzinnym zapasem czasowym. Węgierską Górkę zdecydowanie polecam na urlop - chyba nikt w maseczce nie chodził xD. Widocznie tam wirus nie jest groźny :D. Czasu została nam cała masa więc jeszcze coś się zjadło, jakiegoś Żubra obróciło, i mogliśmy wracać do Kato :). Podziękowania mega dla Magdy => 20km, buty mokre, a nawet pół marudo-narzekania nie usłyszałem mhmmmm :))))
A co w domu było, to zostanie w domu :DDDDD
W niedzielę ino czterokilometrowy spacer na Brynów w celach towarzyskich i roztrenowania girek ;]. Nasi najlepsi znajomi już chyba będą wiedzieć, że jak nas się zaprasza na sobotę, to trzeba mówić DRUKOWANYMI literami :DDDD.
Trasa => https://www.relive.cc/view/vxOQrD3AE26
==========
Co to wycieczki, to już w piątek jak kręciłem po pracy na rowerze, to będąc u Magdy, poprosiłem ją żeby zabrała ze sobą buty w góry. Wiosna, wiosną, ale śniegu można jeszcze przecież poszukać ^_^.
W piątek więc po umyciu Majkowego ryjka ...
... wodą z szarym mydłem (kontrolowała smar z łańcucha Szkodnika ... dwukrotnie ¯\_(ツ)_/¯ że dodam xD) dość szybko poszliśmy spać =_=.
Pobudka chwilę po godzinie 7:00 rano i mogłem zacząć wszystko ogarniać, dając Magdzie trochę odespać ranne (też miałem takowe!!) zmiany. Śniadanko, kawka i wyszliśmy sobie na pociąg, który to odjeżdżał dopiero o 9:46 ◉‿◉ => nie było sensu jechać wcześniej :-). Półtorej godziny spokojnej jazdy i meldujemy się w ... Radziechowym-Wieprzu xD. Tak, postanowiłem wykonać tytułowy replay i uderzyć dokładnie na ten sam szlak, co nam zimą "kapkę" nie wyszedł. Żywiec nocą jednak polecam - jak zacząłem wspominać to eM zaczynała mieć złowrogą minę, więc przestałem :P.
Na miejscu sklep (DINO, a jak), później ponownie 4km przez miasto (nie kopcili z kominów - pozdro Diobeł :D), i meldujemy się na szlaku niebieskim ᕙ( • ‿ • )ᕗ. To że w połowie stycznia ten odcinek nam (mi) w ogóle nie wyszedł, nie oznacza oczywiście że nigdy nim nie szedłem. Czy to z Żanetą i Gruchą, czy z Gochą, więc kojarzyłem że nie powinno być żadnych utrudnień ←_←. W sumie to szlak niczym mnie nie zaskoczył i tak na początek asfaltem, później trochę przez malutkie przysiółki dostaliśmy się do lasu. A tam pierw rozmowa z jakimiś turystami i ... w wodę. No niestety, mamy kwiecień to i roztopów się spodziewałem heh. Buty przemoczyliśmy, ale jakoś nie zrobiło to na nas specjalnego wrażenia :P. Z dołu na górę mieliśmy iść 2'25h i tyle szliśmy - szczyt Magurki Radziechowskiej odpuściliśmy, bo i czasu trzeba było pilnować i w sumie to nic tam nie ma :P.
BTW: no chyba że on
:PPP
Chwila przerwy, jakieś fotki, szybka rozmowa z turystami spotkanymi poniżej, i skierowaliśmy się na szlak czerwony. Było chwilę przed godziną 15:00, pociąg 17:55 i wg znaku 2'45h (klasycznie zawyżony) do stacji kolejowej. Luzik :P.
Ruszyliśmy pierw singlową ścieżką wydeptaną w śniegu, następnie zaś w wodzie, a na końcu w pięknej słonecznej wiośnie dotarliśmy do miasta z około godzinnym zapasem czasowym. Węgierską Górkę zdecydowanie polecam na urlop - chyba nikt w maseczce nie chodził xD. Widocznie tam wirus nie jest groźny :D. Czasu została nam cała masa więc jeszcze coś się zjadło, jakiegoś Żubra obróciło, i mogliśmy wracać do Kato :). Podziękowania mega dla Magdy => 20km, buty mokre, a nawet pół marudo-narzekania nie usłyszałem mhmmmm :))))
A co w domu było, to zostanie w domu :DDDDD
W niedzielę ino czterokilometrowy spacer na Brynów w celach towarzyskich i roztrenowania girek ;]. Nasi najlepsi znajomi już chyba będą wiedzieć, że jak nas się zaprasza na sobotę, to trzeba mówić DRUKOWANYMI literami :DDDD.
Trasa => https://www.relive.cc/view/vxOQrD3AE26
Fotki:
Dworzec jak najbardziej znamy :D
Ponownie miastem ;]
A to chyba najbardziej znany przystanek w Radziechowym :DDD
BTW: tym razem nikt o nazwisko nie pytał :D
Już na szlaku - widoczna Golgota Beskidów, ale tam Łukasz chce pojechać osobno, to olaliśmy :P
Widoczki i Babia Góra ◉‿◉
Kto co lubi :P => rózga dla sklepu DINO za brak Żubra w puszce :D
Tu ostatnio skończyłem szlak :D ...
... tym razem jednak poszliśmy dalej :DD
Humory (i wiatr) oczywiście dopisywały
A to chyba najbardziej znany przystanek w Radziechowym :DDD
BTW: tym razem nikt o nazwisko nie pytał :D
Już na szlaku - widoczna Golgota Beskidów, ale tam Łukasz chce pojechać osobno, to olaliśmy :P
Widoczki i Babia Góra ◉‿◉
Kto co lubi :P => rózga dla sklepu DINO za brak Żubra w puszce :D
Tu ostatnio skończyłem szlak :D ...
... tym razem jednak poszliśmy dalej :DD
Humory (i wiatr) oczywiście dopisywały
<( ̄︶ ̄)>
Szlaczek zróżnicowany ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ
I na celu ;]
Wracamy czerwonym do Węgierskiej Górki
Tatry obecne ...
... poza też :P
I jeszcze panoramka z tego miejsca ;]
〜(꒪꒳꒪)〜
Idziemy dalej ;]
A tam musieliśmy dojść :)
Oki więc :))))
Jesteśmy <( ̄︶ ̄)>
Do pociągu jeszcze pół godziny ;]. Były późniejsze, pogoda piękna, ale co bilet dziesięciogodzinny (za osiemnaście zeta) to bilet dziesięciogodzinny :P. Udowodnione więc zostało, że dało się to zrobić w 10h ^_^.
===================
Różnica XDDD
BTW => żart :D
Dobra, do następnego ...
... kij wie kiedy pfff.
Szlaczek zróżnicowany ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ
I na celu ;]
Wracamy czerwonym do Węgierskiej Górki
Tatry obecne ...
... poza też :P
I jeszcze panoramka z tego miejsca ;]
〜(꒪꒳꒪)〜
Idziemy dalej ;]
A tam musieliśmy dojść :)
Oki więc :))))
Jesteśmy <( ̄︶ ̄)>
Do pociągu jeszcze pół godziny ;]. Były późniejsze, pogoda piękna, ale co bilet dziesięciogodzinny (za osiemnaście zeta) to bilet dziesięciogodzinny :P. Udowodnione więc zostało, że dało się to zrobić w 10h ^_^.
===================
Różnica XDDD
BTW => żart :D
Dobra, do następnego ...
... kij wie kiedy pfff.
Kategoria Góry
Rycerzowa (1226m n.p.m.) + "kiblówka" :P
-
DST
14.04km
-
Kalorie 2543kcal
-
Aktywność Wędrówka
Sobota, 13 marca 2021 | dodano: 16.03.2021
Co do genezy, to po raz kolejny odezwał się do mnie Łukasz, który to korzysta jak tylko może z ostatków wolności kawalerskiej :D. I dobrze, żadne panienki ino grzecznie w górki - chwale, cenie i szanuję <( ̄︶ ̄)>. I co najważniejsze: Magda załatwiała swoje sprawy u mamy, więc nie musiałem jej (przy Łukaszu) mieć na oku ...
... :DDDD
A tak na poważnie to ustawka na Piotrowicach o 7:30 i rura do wioski Soblówka, gdyż kolega nie miał stamtąd śladu na mapie => cel: Wielka Rycerzowa w Beskidzie Żywieckim :]. Czy wspominałem że poszedłem spać po 02:00 w nocy? Pewno nie ¯\_(ツ)_/¯. Kto by się jednak przejmował spaniem? XD.
=============
Trasa spłynęła szybko, wysiedliśmy z auta ... i zobaczyliśmy że pada deszcz i ogólnie jest dość średnio ಠ_ಠ. No nic, godzina i czterdzieści minut jechania na marne pójść nie mogły więc jazda w górę ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ. I tu bym mógł zakończyć opisywać spraw związanych z opadami - trochę nas jeszcze skropliło ... na końcu przy parkingu :P. Ogólnie duży plus dla pogody, choć straszyć nas nie musiała ;).
Szlakiem żółto-niebieskim po chwili iścia doszliśmy do rozwidlenia, gdzie to Łukasz postanowił oleć wydeptany szlak, i skierować się na dukt prowadzący na przełęcz Kotarz (975m n.p.m.). Dobry to był plan ... no ale zmęczył heh. W sumie to aż do schroniska nie spotkaliśmy nikogo, i nawet spoko że śniegu było tyle ile było, bo wspominając pierdyliard wyjazdów do Andrzeja wiem, że tam można się dość nieźle zakopać xD.
W schronisku popas i fru na ulubiony szczyt Janiola :D. Niby szybki (15-20 minut) odcinek, ale przez widoki (patrz: fotki) i sesję zdjęciową zeszło ciut dłużej heh :-). Chwilka na szczycie i mogliśmy zacząć schodzić, ponownie tak jak sobie Łukasz zażyczył ;). Mi było obojętne ze względu na częste nocowanie na Mladej Horze ◉‿◉. Tu już minęliśmy paręnaście osób, a kolega zaliczył dwie niegroźne gleby :P.
Dość sprawnie (ale czy legalnie?) doszliśmy do auta i zahaczając o sklep z płazem w logo mogliśmy zacząć wracać na Śląsk ... czy tam Zagłębie Dąbrowskie heh. O tym jednak na końcu ^_^.
Trasa:
Fotki:
Parking i lekka załamka
Ale idziemy i póki kierowca jeszcze mógł, to konsumujemy ◉‿◉
Ciągle tak se
A tu już ładnie(j) ;]
Szlak jak widać (po cenzurze) dalej niebieski ;)
Przełęcz ... i góra-dół (•‿•)
A tu kiedyś był las :(((
Do celu jednak coraz bliżej ;]
I już na Hali Rycerzowej - główny cel przed nami
Schron i okolica
BTW:
XDDDDDDDDDDDDD
Kto co lubi xD
A my na ostatnim (fajnie widokowym) podejściu
Rozsutec też dobrze widoczny ;]
Końcówka ataku (błahaha) szczytowego
I najwyższy punkt dzisiejszej wycieczki ;]
Schodzimy
Łukasz już oczywiście na 0% ;]
Legalnie czy nielegalnie - oto było pytanie?
Ze szlaku oczywiście nie schodziliśmy
A na koniec szlak zielony do ...
... ponownie deszczowej Soblówki :))
=========================
Po górach pojechaliśmy prosto do Sosnowca po Magdę i przy okazji po moje pranie. Podwózka do Piotrowic (dzięki!!), Łukasz pojechał po narzeczoną i odstawić auto, i mogliśmy się spotkać ...
BTW: potwierdzam
... u mnie na imprezie. Dziękuję za prezenty i płyny do kąpania - jak zużyje to może przykładem Tomka ...
... znajdzie się miejsce na te płatki :DDD.
Fotek z imprezy brak - ale to chyba dobrze, bo coś ciężko mi się wstawało (◠‿◕) :pppp.
Najważniejsze jednak ... że w łóżku ;).
Memów na dziś wystarczy =>DZIĘKI I DO NASTĘPNEGO /ᐠ。ꞈ。ᐟ\.
Kategoria Góry
Czupel (933m.n.p.m.) bez raków :D. Bo Raków jest w Częstochowie :P
-
DST
15.11km
-
Kalorie 2810kcal
-
Aktywność Wędrówka
Niedziela, 21 lutego 2021 | dodano: 22.02.2021
Kolejny weekend, kolejne góry :D. Bardzo umiejętnie dążę do tego, coby zakończyć pierwszy miesiąc od jakoś 2016 roku bez grama kręcenia na rowerze heh :D.
A tak to łazienka ciągle rozwalona (ale coś już przynajmniej widać xD) ...
... więc można było na spokojnie, choć trochę się na szlaku odstresować (◍•ᴗ•◍).
==========
Co do genezy tego wyjazdu, to tym razem zaskoczyła mnie moja Magdalena, która to napisała (bodajże w czwartek) że jej brat chciałby pojechać w góry na jakiś szlak ༼⁰o⁰;༽. Mi jak wiadomo dwa razy powtarzać nie trzeba (każdy przecież potrzebuje jakiejś odskoczni od życia codziennego), więc po sobotnim skręcaniu mebli (dzięki!!), z tym kolegą co umiejętnie mnie nie chce przyjąć do grona znajomych ...
... mogłem już wieczorem udać się na nocleg (dzięki kolejne za pranie i ogólnie :* ❤) do Sosnowca ^_^.
===========
Czy się wyspałem? No nie sądzę, ale na pociąg o 8:36 (pędzący z Częstochowy do Zwardonia) trzeba było zdążyć :P. Rano nastąpiło więc szybkie śniadanko w formie (wygranego) Żubra, bułki z szynką i kabanosów ... z tektury xD
ಠ_ಠ
BTW: co za debil opisuje tak produkty??? Jestem ciekaw czy jakby była marchewka z kurczaka, opisana jako marchewka, to też by było OK! Co za różnica przecież? Kończąc ten wątek, w smaku były ujowe xD.
==========
Dobra, do konsensusu. Jakimś cudem, na jakieś 40 sekund przed odjazdem udało się nam zdążyć na pociąg, około półtorej godziny jazdy, i meldujemy się Wilkowicach-Bystrej. Pierw oczywiście sklep z płazem logo, a później już na szlak ᕙ( • ‿ • )ᕗ.
Nie kombinowałem zbytnio i na start wybrałem szlak zielony => pierwotnie mieliśmy iść do Straconki, ale mamy odwilż i nie chciałem żebyśmy na początek zmoczyli sobie buty, więc stanęło na asfalcie 。◕‿◕。.
Trochę pod górę, trochę się poślizgaliśmy, ale udało się nam dojść do wyżej wymienionego asfaltu i już na spokojnie dojść do Magurki (909m.n.p.m). Tam około miliona osób więc coś ponownie trzeba było zdecydować! Hmmm? Zaplanowałem Gaiki, ale że wyskoczyło mi powiadomienie na Facebooku że Marzena z Łukaszem są na koronnej Mogielicy ...
(BTW: polecam filmik z ich zachodu!! ←_←)
... to ja też chciałem coś koronnego :P. Czupel był blisko heh.
Trasą pół pieszą, pół narciarską, doszliśmy na szczyt gdzie nastąpił ... popas w postaci tostów i (już normalnych) kabanosów
... to ja też chciałem coś koronnego :P. Czupel był blisko heh.
Trasą pół pieszą, pół narciarską, doszliśmy na szczyt gdzie nastąpił ... popas w postaci tostów i (już normalnych) kabanosów
<( ̄︶ ̄)>.
Pojedzeni, mogliśmy pomyśleć jak schodzić do pociągu ^_^. Padło na szlak czerwony do Łodygowic gdzie na początek ... trochę się poślizgaliśmy heh. Na całe szczęście skończyło się tylko na moich dwóch, niegroźnych "glebach" ...
... i myśleniu (na przełęczy) na który pociąg lecimy :P. 1,15h w dół ... do zuga albo 0'55 albo grubo trochę dwie godziny xD. No nic, co ma być, to będzie - czas i tak był niezły ;) heh.
Ostatecznie udało się nam zdążyć na tą wcześniejszą opcję i już o 15:07 (no, z pięcio minutową obsuwą pociągu) rozpoczęliśmy powrót do domów ^_^. Dziękuję więc rodzeństwu za towarzystwo ... oby nie ostanie, bo było fajnie! Znaczy chyba, bo mogę pisać tylko za siebie ;).
Trasa:
Fotki:
Wilkowice - urocza pogoda (。♡‿♡。)
:DDDD
Zaczynamy podejście
I już na szlaku leśnym ᕙ( • ‿ • )ᕗ
Zadowoleni jak widać ^_^
Szlak rowerowy na Magurkę, z buta potraktowany :]. Witamy też plecy Piotrka, które to debiutują na BeeSie heh.
A tu już szczyt Magurki i ...
... ucieczka :P
Widok na koronne Skrzyczne ...
... klimatyczne <( ̄︶ ̄)> ...
... a tu (na drugim planie) Góra Żal, czy tam Żar
xD
I na górze ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ.
Zdjęcie może zawierać lokowanie produktu hehehe :D
Schodzimy
Pojedzeni, mogliśmy pomyśleć jak schodzić do pociągu ^_^. Padło na szlak czerwony do Łodygowic gdzie na początek ... trochę się poślizgaliśmy heh. Na całe szczęście skończyło się tylko na moich dwóch, niegroźnych "glebach" ...
... i myśleniu (na przełęczy) na który pociąg lecimy :P. 1,15h w dół ... do zuga albo 0'55 albo grubo trochę dwie godziny xD. No nic, co ma być, to będzie - czas i tak był niezły ;) heh.
Ostatecznie udało się nam zdążyć na tą wcześniejszą opcję i już o 15:07 (no, z pięcio minutową obsuwą pociągu) rozpoczęliśmy powrót do domów ^_^. Dziękuję więc rodzeństwu za towarzystwo ... oby nie ostanie, bo było fajnie! Znaczy chyba
Trasa:
Fotki:
Wilkowice - urocza pogoda (。♡‿♡。)
:DDDD
Zaczynamy podejście
I już na szlaku leśnym ᕙ( • ‿ • )ᕗ
Zadowoleni jak widać ^_^
Szlak rowerowy na Magurkę, z buta potraktowany :]. Witamy też plecy Piotrka, które to debiutują na BeeSie heh.
A tu już szczyt Magurki i ...
... ucieczka :P
Widok na koronne Skrzyczne ...
... klimatyczne <( ̄︶ ̄)> ...
... a tu (na drugim planie) Góra Żal, czy tam Żar
xD
I na górze ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ.
Zdjęcie może zawierać lokowanie produktu hehehe :D
Schodzimy
BTW: Mogło być gorzej:
A u nas luzik ... i kolejne plecki siostry i brata heh ^_^
Nawodnienie - kto co lubi oczywiście ;)
Końcówka śniegowo ...
... mokra ◉‿◉
Atrakcja => Diabli Kamień
Nawodnienie - kto co lubi oczywiście ;)
Końcówka śniegowo ...
... mokra ◉‿◉
Atrakcja => Diabli Kamień
:PPPPPPP
:PPP x100 :D
A tu chyba jedyny (ból nóg Magdzie przejdzie :D) niesmak wyjściowy - Piotrek za chwilę wejdzie w krzak róży - ten co jest przed nim ... kurtka do lekkiego szycia pfff
I końcówka (╯︵╰,)
Podziękował jeszcze raz, a wasze wpisy (a psik, a psik, a psik) nadrobię jutro >.<.
=============
Dyć!!!! ◉‿◉
Kategoria Góry
Błatnia(917m.n.p.m.)stycznie
-
DST
15.68km
-
Kalorie 2551kcal
-
Aktywność Wędrówka
Sobota, 13 lutego 2021 | dodano: 16.02.2021
Po raz kolejny, tego wyjazdu miało nie być => łazienka ciągle rozwalona (dzięki Łukasz za płytki dziś!) ...
(BTW: ktoś, coś? XD)
... walewtynki, sobotnie spotkanie u znajomych w Sosnowcu itp.
Łukasz jednak odezwał się w czwartek z informacją że ma "okienko" do 16:00 i ... że ma plan heh. Jaki?
Sprytny!! <( ̄︶ ̄)>.
Plan był oczywiście górkowy, a że Magdę miałem akurat koło siebie (a ona wie że nasze wyjazdy zawsze kończą się dobrze ^_^ :D) to również dostałem "zielone światło" na wyjazd ;). Byle ino wrócić koło wspomnianej godziny 16:00, po 18:00 być już po prysznicu (u niej oczywiście - mój ... yyy ...ciągle nie istnieje xD), a przed 19:00 zameldować się wspólnie u naszych wspólnych znajomych ◉‿◉. Do zrobienia :).
==============
Co do wyjazdu, to finalnie do ekipy dołączył jeszcze Diobeł i ... się zaczęło. Łukasz ciągle lata z zaproszeniami na ślub, a Marcin nie miał jak dojechać na 7:00 na Brynów. Start więc nastąpił dopiero o godzinie 7:45 spod mojego bloku i ruuuuura(taaa)aa ...
... jak widać, o godzinie 8:30(?) ... nazot na Brynów XD. Auto kaput ...
... telefon (do Marzeny) tak! Ogólnie w tym momencie polecam odcinek Chojraka z "auto kaput" heh.
Nastąpiła więc wymiana fury ...
... odwiezienie Marzeny do miejscowości Piasek, i spóźnieni ponad godzinę mogliśmy jechać w góry xD. Finalnie nawet się cieszę, bo gdyby nie upartość Łukasza, zrobilibyśmy ... hałdę Kostuchna w Katowicach heh. Dojechaliśmy jednak na miejsce (sklep oczywiście musiał być, bo w sumie to jechałem na czczo) i mogliśmy ruszyć na najbardziej fajny szlak w tym roku 〜(꒪꒳꒪)〜. Przecudna zima, szlak wydeptany (choć stuptuty były na nogach), pod nogami skrzypiało, tak że ... aż chciało się iść ʘ‿ʘ.
Prócz tego co na zdjęciach, to raczej bez przygód. No, Diobeł przy końcu żółtego szlaku wpadł na genialny plan oprószyć nas śniegiem z drzewa znad głowy, no ale że akurat między nami pojawiła się jakaś dziewczyna ... to jej się prawie oberwało :D. Romantyk :DDD.
W schronie szybkie piwko i ucieczka na dół, bo zaczęło być zimno xD. Póki byliśmy na szlaku to ciągle szło się genialnie, a na końcu pojawiły się nawet jakieś widoki :). Malutka(?) łyżeczka dziegciu w beczce z miodu pojawiła się dopiero na końcu, gdzie domykaliśmy pętlę przez miasto. Błoto pośniegowe, zero sklepów, nudne pięć kilometrów, zero sklepów i dobrze że Diablasty choć radio włączył bo byśmy umarli z nudów heh :). A do tego nie było sklepów :-) :P. Powrót autem prócz jednaj kolizji na trasie, bezproblemowy ;].
Podziękował za towarzystwo ;))))
Trasa => https://www.relive.cc/view/vXvLddnQB7v
Fotki:
Początkowy odcinek
Miałem kolażować zdjęcia ... ale w sumie po co? ¯\_(ツ)_/¯ :P
Zimowo :))))
Widoczek i ...
... poza "buchnięta z FB", bo mi nikt nie przesłał fotki :((
Nierealne jak +18*C przez cały rok, ale ja bym mógł mieć na przemian tak (-10*C): ...
... albo +35*C ←_← :-)))
20 minut do schronu, takim oto szlakiem :)
I na miejscu :)
Zimno ...
... ale gacie termojądrowe były na nogach :DDD
(◍•ᴗ•◍)
W dół
BTW: czapka tym razem też obecna :). I rękawiczki - nie lubię zimna :P
"Frytki" i odcinek zawiany
Szlak czerwony i warun śnieżny 〜(꒪꒳꒪)〜
Gleba :P
Dyć!! :D
Naturalny tunel ;]
A na koniec widoczek ...
... koniec szlaku ...
... i durne miasto ಠ_ಠ.
==================
Po szlaku powrót na Piotrowice (dzięki Łukasz za darmowy transport - na koniec roku, klasycznie się nie wypłacimy :P) i zaczęła się misja dojazdu do Sosnowca. Normalnie z Piotrowic do Magdy potrzebuję jakiś max czterdziestu minut. Taaaa, dwie godziny jechałem - Zwardoń uciekł, Gliwice się popsuły (1h spóźnienia), do tramwaju pół godziny, ogólnie milusio xD. Aaaa na końcu (u Gosi i Bartka) moją nogę chciał zgwałcić pies xD. Czy (ogólnie) było źle? Nie, nie było :P. Weekend mega pozytywny prócz (a psik) ciągłego bajzlu na chacie pfff ;).
================
Bez śmiecha na koniec dziś, ale za to z przesłaniem ;)
ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ
Kategoria Góry
Poczwórnie na Potrójnej (884m n.p.m.) ;]
-
DST
15.44km
-
Kalorie 3290kcal
-
Aktywność Wędrówka
Sobota, 6 lutego 2021 | dodano: 09.02.2021
Sorki za opóźnienie tego wpisu, ale zanim wyjaśnię "dlaczemu" tak się stało, to powitałka :P => /ᐠ。ꞈ。ᐟ\ ▼・ᴥ・▼.
Macie w końcu nasze rodzinne, katowickie, zwierzaki w komplecie heh. Nie zabijają się - Marshall jak na faceta przystało, wyjadł Majce całe żarcie (klasyk), a ona bez powodu (chyba że chodziło o to przez to żarcie którego i tak już nie chciała xD ¯\_(ツ)_/¯) na niego nafuczała, no ale jednak da się żyć ... jak pies z kotem heh :D.
===========
Gocha była u mnie (wszystkiego dobrego na "innej" drodze życia :P) wczoraj (poniedziałek) zobaczyć co i jak, i trochę poplotkować ^_^. A jak jest? A no tak jest ...
... XD i ... xD
Oby tak nie było - nie chce tanio i szybko, oszczędzać też (zbytnio heh! :P) nie zamierzam :D. Proszę trzymać kciuki!!
Zaczęło się, ale najważniejszy jest fakt, że udało mi się w pracy załatwić dostęp do prysznica 〜(꒪꒳꒪)〜. Mogłem oczywiście poprosić Magdę, Gochę (Diobeł czy Łukasz z Marzeną też by bankowo nie odmówili) czy nawet do rodziców pojeździć, ale ja nie lubię być problemem ♥ :P. I w sumie ¯\_(ツ)_/¯ wychodzi na to, że nawet będę trochę ... Morsował (xD) => bo chciałem się kąpać przed (albo po pracy), ale wtedy myją się inni pracownicy i ja mogę na szybko się ogarnąć w czasie pracy. Na czas remontu oczywiście ◉‿◉. Czyli woda i gaz za darmo, a jeszcze mi (jakby nie patrzeć) będą ... za to płacić, cobym nie śmierdział - w sumie rozumie ... i szanuję :D.
Aaaaa jeszcze na koniec (tak wiem, zaś się rozpisuje xD) info od Gochy do Poznania. Durny macie ten "chlebak" przy PKP :P. Nie dość że kible płatne, to jeszcze trafić do nich nie można heh :D.
==========
Dobra, do konkretów, a psik, a psik, a psik, a psik (durny kurz na chacie!! ಠ_ಠ), a psik ಠಿ_ಠ, to planowałem ... rower!! Magda miała sobotę pracującą (finalnie ją odwołali), a do tego Łukasz z Marzeną nic się nie odzywali, więc założyłem, że znowu jadą gdzieś z zaproszeniami na ślub. No jednak nie jechali (a mieli góry w planach!!), więc można było siły połączyć, i coś się wspólnie przespacerować ^_^. Kombinowaliśmy pojechać do Wisły, albo gdzieś w okolice Magurki, ale padło na Andrychów i Rzyki ◉‿◉.
Umówiliśmy się na start gdzieś koło godziny 8:00 na Piotro, i o dziwo, nawet to się udało!! Magda od samego rana ...
(BTW: nawet huk jej nie obudził :D)
.... była tak podekscytowana górami ...
... że jestem pełen podziwu że wszystko ogarnęła i Łukasz nie musiał się denerwować z rana heh :D.
Reszta drogi bez przygód, i ino trochę się martwiłem o ... warunki śnieżne. Na trasie był istny marzec - bez sensu!! Albo zima konkretna (jak teraz) albo ODDAWAĆ UPADŁY :P.
Im jednak dalej, tym było sympatyczniej, i po sklepie dojechaliśmy do w sumie miejsca docelowego. A tamże ... 20zł za parking xD. Stwierdziliśmy więc że pojedziemy dalej ... i tym razem się choć raz udało, bo kąsek dalej ... był darmowy parking :P.
==========
A co do samego szlaku, to klasycznie nie będę się rozpisywał (od tego jest relacja foto) ale był bardzo fajny i na pewno na niego wrócę ^_^. Zresztą jak się okazało, to jego część też (POZDRO Łukasz i Filip) dublowałem - jak znajdę link, to dokleję w relacji foto ;).
Godny podkreślenia był na pewno postój w chatce pod Potrójną. Klimatyczne miejsce, ceny ok (nocleg 35zl/os, piwo w puszce 6zł itp.), ludzie spoko, i nawet Łukasz ... zrezygnował z prowadzenia Leona w drodze powrotnej ;) hehehe :D. Skusiło Tyskie :D
Reszta to już historia :P
Nie przedłużam, a jak o czymś zapomniałem, to pisać w komentarzach - głowę mam w chmurach ... dosłownie (a psik!!!), kurzowych ←_← xD.
Trasa => relive
Fotki:
Początek szlaku i od razu ... lodzik xD :). Wszyscy na całe szczęście cali i zdrowi - to najważniejsze :).
A tu już stabilnie i do góry. Nie śpieszyło się nam zbytnio, bo i po co? ;]
Tłumów z dziećmi oczywiście uniknąć się nie dało xD ⊙﹏⊙. Jakby się choćby o pół metra w bok na szlaku przesunęli, to by mojej miny w tym miejscu nie było:
Spokojnie <( ̄︶ ̄)>
I jeden z trzech albo czterech szczytów (punktów) wyższych aniżeli nasze miejsce docelowe
BTW: a tu już byłem jednak i znalazłem :P => http://lapec.bikestats.pl/1421821,Bialy-Leskowiec...
Idziemy dalej po rezerwacie "Mladahora"
Najlepszy (najbardziej zimowy) odcinek :))))
Pompon :P ...
... i schronisko - polecam bo i klimat, i ceny dobre :)
Jeszcze chwilka ...
... i ekipa na szczycie ;]. Magda już w zimowym obuwiu (◍•ᴗ•◍)❤. Wie co ją czeka ;)
Schron nr. 2 => ino jednak w kwestii toalety heh
Ogólnie fajnie było w tamtych rejonach :))
A tu już zaczęła się ponownie ślizgawka - ponownie wszyscy cali :)
Fotki:
Początek szlaku i od razu ... lodzik xD :). Wszyscy na całe szczęście cali i zdrowi - to najważniejsze :).
A tu już stabilnie i do góry. Nie śpieszyło się nam zbytnio, bo i po co? ;]
Tłumów z dziećmi oczywiście uniknąć się nie dało xD ⊙﹏⊙. Jakby się choćby o pół metra w bok na szlaku przesunęli, to by mojej miny w tym miejscu nie było:
Spokojnie <( ̄︶ ̄)>
I jeden z trzech albo czterech szczytów (punktów) wyższych aniżeli nasze miejsce docelowe
BTW: a tu już byłem jednak i znalazłem :P => http://lapec.bikestats.pl/1421821,Bialy-Leskowiec...
Idziemy dalej po rezerwacie "Mladahora"
Najlepszy (najbardziej zimowy) odcinek :))))
Pompon :P ...
... i schronisko - polecam bo i klimat, i ceny dobre :)
Jeszcze chwilka ...
... i ekipa na szczycie ;]. Magda już w zimowym obuwiu (◍•ᴗ•◍)❤. Wie co ją czeka ;)
Schron nr. 2 => ino jednak w kwestii toalety heh
Ogólnie fajnie było w tamtych rejonach :))
A tu już zaczęła się ponownie ślizgawka - ponownie wszyscy cali :)
Na koniec górski klasyk - stópki do mycia :))). Łukasz stwierdził ... że to nie dla niego :)))
I do bazy ...
... kończąc wyjazd w niedziele na wieczór na Brynowie :). Klasycznie podziękował :)) :*
===============================
Stycznia w kwestii rowerowej oceniał nie będę - dwa wyjazdy na łączną długość troszkę ponad jednego Trollkinga :P. Ale kto by się przejmował? Butnie było normalnie => i to najważniejsze (chyba?:P) w kwestii sportu ;).
Miłego i zdrowiego (wiem, późno coś xD) Helmikuu wam życzę ^_^.
Napisane, idę leżeć :-P
Kategoria Góry