Lapec prowadzi tutaj blog rowerowy

Rowerowo-górski blog cyniczno-ironiczny ;]

Wpisy archiwalne w kategorii

Góry

Dystans całkowity:4528.27 km (w terenie 234.97 km; 5.19%)
Czas w ruchu:09:04
Średnia prędkość:19.78 km/h
Maksymalna prędkość:58.50 km/h
Suma kalorii:467613 kcal
Liczba aktywności:231
Średnio na aktywność:19.60 km i 2h 16m
Więcej statystyk

2/4 ZT Wałbrzych => Borowa 853m n.p.m.

  • DST 14.07km
  • Kalorie 1349kcal
  • Aktywność Wędrówka
Sobota, 22 stycznia 2022 | dodano: 28.01.2022



Drugi dzień zimowego wyjazdu zaczął się od delikatnego bólu pleców => szesnaście godzin snu zrobiło jednak swoje :D. Na całe szczęście mieliśmy już opracowany plan na ten dzień (Janiol dodatkowo ogarnął komunikację miejską), więc pozostało tylko zjeść śniadanie i się zebrać. A no i oczywiście zahaczyć o sklep z płazem w logo :P. Autobus z przesiadką na kolejny autobus i meldujemy się na obrzeżach Wałbrzycha ᕙ( • ‿ • )ᕗ. 

Tam już kiedyś byłem z Kuzynostre, ale wtedy i pogoda nam nie dopasowała, i nie istniała jeszcze wieża widokowa ʘ‿ʘ. Czyli w sumie wszyscy szli nie wiedząc co ich czeka na górze heh. Na szczycie meldujemy się ponownie dwóch grupach => pierw ja, a potem ludzie w rakach :P. Dodam ino że długo na kompanów nie czekałem
<( ̄︶ ̄)>.

Na szczycie klasyczna chwila dla fotoreporterów i powrót. Pierw ... najgorszym zejściem tego wyjazdu xD. No był armageddon, ale na całe szczęście skończyło się bez kontuzji ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ. Później już na spokojnie, z fajnymi widokami odwiedzamy platformę widokową, i ruszamy dalej w kierunku malutkich szczytów - Niedźwiadków ^_^

Na nich kolejna chwila przerwy i już ze sztucznym światłem w ręku (i na czole) mogliśmy ruszyć w kierunku naszego bezpośredniego autobusu miejskiego do domostwa :-). Żeby jednak nie było tak prosto, to pierw zobaczyliśmy wałbrzyski rynek, a później uzupełniliśmy kalorie popularnym włoskim plackiem z mięsem i jalapeno. A później do już domku ... na integrację => a jak! 〜(꒪꒳꒪)〜.

Fajny to był dzionek, ale jak było widać po powitałce, w moim uznaniu chyba najzimniejszy ;)


XDDDDDDDDD

Trasa:


Fotki:

Początek szlaku ;]


I pierwsze podejście ...

... a chwilę po tym momencie ... opuściłem ekipie "alpinistów" :P

Samotnie (nikt nie pomógł :D) ... 

... ale za to mega klimatycznie 〜(꒪꒳꒪)〜





Przed fotkami ze szczytu, Kuzynostre przypomni jak tam wyglądało 9 lat temu O_o


No nie było niczego :D

A teraz :)))))



Ogólnie to mega polecam!!

Nie polecam za to zejścia ze szczytu zimą :D

Oczywiście fotka wypłaszczona, ale było mega ślisko :P

Już po najgorszym zejściu ...

... i na spokojnie :)




BTW: dokładnie :P



Jeszcze widok z platformy widokowej na Wałbrzych ...


... na chwilę do miasta ...

... i na nocne Niedźwiadki :]



Ostatnie foto to miasto, więc nie mogło się skończyć inaczej :D


Pozdro Zientas :DDDDD

=======================
A to ma sens :DDDD


Kategoria Góry

1/4 ZT Wałbrzych => Chełmiec 850m n.p.m.

  • DST 13.83km
  • Kalorie 1325kcal
  • Aktywność Wędrówka
Piątek, 21 stycznia 2022 | dodano: 27.01.2022





W ubiegłym roku jakoś się nie złożyło że pojechaliśmy na zimowy wyjazd z chłopakami, ale już w tym, wróciliśmy do tej zacnej tradycji <( ̄︶ ̄)>. Co dziwne, nawet nie przypominam sobie że były prowadzone jakieś rozmowy dotyczące planowania xD. Chyba ten jeden wyjazd (do którego to nie wracamy) nam na rok 2021 wystarczył :D.


Termin ustalił tym razem zmieniający pracę Zientas, i mogliśmy zacząć kombinować co i jak w składzie: on, ja, Janiol i Łukasz ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ. Padło na depresyjny Wałbrzych ...

... ale trzeba uczciwie przyznać, że jako baza wypadowa był godny ;). Cel? No coś z Korony Gór Polskich bo koledzy ciągle zbierają szczyty ;).


Tym razem wyjazd nastąpił już wczoraj (po pracach naszych), a nie jak zwykle następnego dnia wcześnie rano. Cóż, zawsze się cieło koszt jednego noclegu, ale trzeba spojrzeć prawdzie w oczy => jesteśmy już (no z wyjątkiem Łukasza) Panami przed czterdziestką xD. Komfort zaczyna się liczyć hahaha :D.

BTW: choć ...

... :DDDDD

Jeszcze w ramach genezy trzeba pochwalić Łukasza, który to w ogóle się skusił na ten wyjazd. Powrót z ciepłego kraju dziś w południe, a już wieczorem był w Sudetach. Sześć godzin różnicy czasu było przeszkodą, ale chyba mniejszą aniżeli zamiana temperatury z +30*C ... na odczuwalne prognozowane minus 15 xD.


Na temat dojazdu nie mam za bardzo co więcej pisać, bo bardzo fajnie udało się nam zorganizować, a i Michał nie oszczędzał na paliwie na autostradzie ;). Wałbrzych, zameldowanie, integracja, prysznic i do wyra :P.

==============
Na pierwszy dzień był zaplanowany szlak, który to nie wymagał żadnego dojazdu. Ot, taki spod domostwa heh. Trzeba było wybrać ino kierunek iścia 。◕‿◕。. Wybrałem jedno, poszedłem drugie - bywa ¯\_(ツ)_/¯. Na całe szczęście było to typowe wszystko jedno - więc nic nie straciliśmy :P

Pierw miasto (depresyjne, a jak) a potem w sumie zaczęła się piękna zima, z jednym tylko minusem. No mogłem jednak te moje raczki (zostały w domu) jakąś trytytką ogarnąć bo było stromo i ...

... to co powyżej heh xD.

Trochę na około (czas był w sumie bardzo dobry) doszliśmy na nasz pierwszy tego wyjazdu (choć błędny, bo wysokość góry policzyli razem z masztem xD) szczyt z Korony Gór Polskich ... w dwóch grupach. Zientas ino został trochę z tyłu, bo miał swoje prywatne sprawy do załatwienia ʘ‿ʘ.

Na szczycie chwila dla fotoreporterów i zeszliśmy szlakiem, w którym to mieliśmy wejść :P. Nieważne, też był fajny hehehe ;). Na dole sklep i część na obiad, a cześć do domu odgrzewać gotowe jedzenie przywiezione yyyy z domu :].

Trasa:


Fotki:
Początek wycieczki - tak jak pisałem ... depresyjny xD

Tu już lepiej :P

I nasza kochana Polska cała ¯\_( ͠° ͟ʖ °͠ )_/¯. Tak, to był SZLAK!!

Psa nie mieliśmy, ale mieliśmy papierosy :P

Widać cel ...
... i najlepiej <( ̄︶ ̄)>

Tu już było ślisko (xD) ...


... więc wybór padł na wariant dłuższy

O taki:

I szczyt <( ̄︶ ̄)>


(A ja już tam kiedyś byłem ;) ...

... chyba z trochę większą ilością włosów xD)

Zejście ʘ‿ʘ ...



... a miasta po raz kolejny nie skomentuje ಠωಠ


BTW:


Później już ino kolejna integracja, trzy osoby na basen, a jedna zapadła w szesnasto-godziny sen zimowy. Nie zgadnięcie która :D

=========
Było gratis :P

===========
Kolejne części wkrótce - ino nie mam za bardzo kiedy pisać ... bo Ochojec zwiedzamy :D


Kategoria Góry

Czeski debiut (1082m n.p.m.) Kropki

  • Teren 22.77km
  • Aktywność Wędrówka
Sobota, 11 grudnia 2021 | dodano: 12.12.2021



Na początek smutne podsumowanie powitałki. Niestety, kot dostał leki które średnio pomagały, więc planowaną piątkową wizytę musiałem przełożyć na środowe popołudnie. Jak wróciłem z pracy to kot praktycznie ledwo zipiał O_o. Mój weterynarz ma czynne do 17:00, więc o pomoc poprosiłem Marzenę i Łukasza, których to kotolog jest czynny całą dobę. Tym razem już wiedziałem że jest źle, bo futro nawet nie protestowało przed transportem :/. Złapałem co łapłem, i rura do przychodni na Brynów. Diagnoza? ...

... najgorsza z możliwych - białaczka. Co niestety przy wynikach krwi od Majki, mogło oznaczać tylko jedno :( . Szok dla wszystkich - kot dwa i pół roku i wyrok.

Mogłem ją oczywiście od razu uspać, ale byłoby to nie fair w stosunku do Magdy, Łukasza i Marzeny. Dopłaciłem więc za mocny steryd i mając jeszcze nadzieje że coś magicznie się zmieni, wróciliśmy na Piotrowice => na wódkę, bo co nam zostało? Żeby nie było oczywiście do pracy następnego dnia nie szedłem - urlop i miłe słowa od Kierownika. Jak zawsze szanuję go w opór, zresztą tak samo, jak Anię która to Majkę znalazła w Bielsku. Do samego końca ją informowałem co się dzieje, i nawet pomimo tego że od dwóch lat jej na oczy nie widziała, to była w stanie wysłać mi pieniądze na leczenie O_o. Oczywiście obeszło się bez tego, ale takich ludzi już praktycznie nie ma!

Poranek, i szybko do kota. Jak wczoraj miała temperaturę na poziomie 40,6 stopni (na początku leczenia miała 40.2, następnego 39.6) Celsjusza, to dziś miała pewno powyżej 41 =_=. Wyszedłem więc na szybki, samotny spacer, oswoiłem się z myślą, zadzwoniłem jeszcze do mojego weterynarza (niestety, na samym wstępie mi powiedział że przy jej wynikach z białaczką mam co jej nie męczyć jak ją kocham), poleżałem się z nią trochę na łóżku, i ostatnia droga. Zimno było, ale pokazałem jej jeszcze trochę Brynowa - co mogło się przecież stać? Grypa? XD.

W przechodni nawet się nie bawiłem w dodatkowe badania, tylko od razu stwierdziłem że usypiamy. Majka już była bez życia (jak widać powyżej) i ku mojemu zaskoczeniu, po podpisaniu "eutanazji" Pani Doktur stwierdziła że dziękuję, przykro mi, i do widzenia. Jakie kurwa do widzenia??? Ja nie jestem jak jakieś Janusze i Grażyny - idę oczywiście z nią!! Schodami w dół, zastrzyk (mega szybko poszło), schodami do góry, i praktycznie prosto na spotkanie z Gochą i Marshallem. Praktycznie, bo z tego wszystkiego  ... zapomniałem zapłacić xD. 

Ogarnięte jednak zostało wszystko, a czy kot miał dobry dom - to nie mnie oceniać. Niech teraz grzeje kolana mojej babci, ona zawsze narzekała że marzną :DDDD. Jeszcze tylko muszę napisać w ramach rozgrzeszenia, że była malutka szansa żeby Majka ciągle była z nami. Transplantacja krwi, co około (kiedy się krew zużyję) plus minus 3 tygodnie - cena? Pomiędzy 800 a 1000zł za dawkę. Płacilibyśmy, jak by to mogło cokolwiek pomóc na dłuższą metę. Nie mogło, a za bardzo kochałem tego stwora żeby ją męczyć i narażać na takie stresy.

I wujek Trollking się nie martwi - my wiemy co w takiej sytuacji trzeba zrobić ;).

============= 
A co do genezy wyjazdu to tym razem na szybko, bo tak też się zresztą wczoraj umówiliśmy. Magda na popołudniową zmianę, a mi trochę średnio było na rękę siedzieć cały dzień sam w domu =_=.

Bardziej może ciekawić tym razem środek transportu. Szalejącą inflacja w połączeniu z faktem, że kolega który w lipcu kupił Fiata i nie mógł się do niego kompletnie przyzwyczaić, sprzedał mi go w okazyjnej cenie => i tak, niecały miesiąc temu, stałem się właścicielem popularnej "kropki" :]. 

Uważać więc na te tablice rejestracyjne na drodze :P. Listek (po koledze) se jednak zostawię jeszcze na jakiś czas :PP. 

Rozpisałem się na wstępie dość mocno, ale na całe szczęście, ze szlakiem właściwym będzie tym razem krócej => bo to był po prostu spacer po lesie xD. Nieznamy tych rejonów, to nie widzieliśmy też co nas czeka heh. A punktów gdzie można było jakieś widoki pooglądać (na które to nawet pogoda nie pozwoliła) były może ze trzy xD. O, na przykład takie:


Parę szczytów zaliczonych i to ponad 22km meldujemy się na parkingu. Powrót, i na pizzę ^_^. 

Trasa:


Fotki:

Początek szlaku ... 

... i 10km takiej trasy ಠ ͜ʖ ಠ


A tu już fajniej - dobrze że Łukasz miał stuptuty heh

Pozdro dla Babiego xD ...

... i też dla drzewa ¯\_ಠ_ಠ_/¯

Idziemy dalej ^_^ ...


... i w mrok xD



Choć tragedii nie było :)

I najwyższy punkt wycieczki: ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ


Zejście ...




... a na końcu, to już gonitwa za Łukaszem i do auta ;)

Szlak zero-chmielny - czyli taki inny xD

========
Śmiecha oczywiście brak, ale wrócą, tak samo jak nowy /ᐠ。ꞈ。ᐟ\. W piątek z Łukaszem zdezynfekowaliśmy wszystko po Majce, a w niedzielę wysprzątaliśmy prawie (jutro dokończymy) całe mieszkanie z Magdą => trzeba być przygotowany (myślę że do końca roku ogarniemy) na nową lokatorkę ;). Choć Majki pewno długo nie zapomnę ... bo to był kot, z grupy tych genialnych :-/.


Kategoria Góry

Marshall-scy (1117m n.p.m) :P

  • DST 20.08km
  • Kalorie 1925kcal
  • Aktywność Wędrówka
Piątek, 12 listopada 2021 | dodano: 13.11.2021



Wujek Trollking będzie dumny z tego wpisu bo na takim oto wczorajszym spacerze ...



... Gocha zaproponowała, coby drugi raz (za naszej kadencji oczywiście) pokazać dobremu pieskowi górki ◖⚆ᴥ⚆◗ ^_^. Wystarczyło więc ino namówić Magdę (co trwało pięć sekund :D), i umówić się na pociąg odjeżdżający z Piotro o godzinie 8:59 ^_^.

XDDDDDDDDD

Oczywiście dobry piesek bez zjedzenia kocich chrupek sił by nie miał, więc ustawka nastąpiła jednak u mojego kitku na kwadracie :D.

Chwilka na klachy, bieg na pociąg (bo przecież po co czekać na peronie? ¯\_(ツ)_/¯ :D) i po niecałej godzinie meldujemy się w Wilkowicach-Bystrej ʘ‿ʘ.


Na "dzień dobry" Siostra ma informuje swojego kierownika że bez niej też se mogą pracować (:P) ...

... zaliczamy sklep z płazem w logo, i możemy zacząć iście na nasz główny cel => czyli Klimczok ʘ‿ʘ.

Odcinek miejski oczywiście przemilcze, i ino jakieś fotki ...

... a później yyy ... dupa xD



Ekipa jednak zadowolona ...

... widoków nie ma i raczej nie będzie ...

... aż tu nagle 。◕‿◕。

No coś niesamowitego <( ̄︶ ̄)>. Chmury zostały w mieście, pojawiło się słońce, a my szybko do schronu na popas ...

... i rura na szczyt :D

Bajka, mili czytelnicy!! Nawet zdjęcia nie oddadzą tego klimatu, ale oczywiście je zamieszczę :P



Najwyższy punkt wycieczki ...

... i zamiast schodzić bezpośrednio do Wilkowic, postanowiłem jeszcze pokazać dziewczyną Szyndzielnię ...

... (wuchta wiary na szlaku xD) i zejść żółtym przez przełęcz Kołowrót
 <( ̄︶ ̄)> ...

... zaś we mgłę xD

Odcinek miejski ponownie przemilczę ...

... ale choć Żubra można było w kiosku kupić :DDD

Nie przemilcze za to pizgawicy na dworcu ಠ﹏ಠ:

Dobrze że miałem kalesony i nie mam szklanych kulek => bo bym je potrzaskał między nogami :DD

Na koniec jeszcze gwiazda wpisu ...

... trasa ...

... i do następnego ◉‿◉

==========
Plan na górki jeszcze jakiś jest, gorzej że eM się trochę nogi popsuły xD


Kategoria Góry

WG - Prusów (1010m n.p.m.) - Boracza - Golce :P

  • DST 19.86km
  • Kalorie 1856kcal
  • Aktywność Wędrówka
Niedziela, 7 listopada 2021 | dodano: 08.11.2021



BTW:

xDDD

Wczoraj był plan na mycie okien - nie wyszedł xD. Był też plan na dojazd rowerem do Katowic po bilet miesięczny - no też nie wyszedł xDD. Wyszedł za to plan odbioru odkurzacza do zamiatania po kitku. No to się udało, ze skutkiem oczywistym ...

... oj, Xiaomi będzie miało trochę roboty w domu :D. OJJJJJ, będzie miauo /ᐠ。ꞈ。ᐟ\ :DDD

Plan na dziś również się udał => wstaliśmy, ogarneliśmy się (i kota oczywiście heh) i mogliśmy ruszyć w poszukiwaniu resztek jesieni w Beskidzie Żywieckim ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ. W sumie to jak mamy gadać cały dzień w kuchni, to lepiej zapłacić te niecałe 40zł i pojechać sobie w górki pogadać :PP.

Ruszyliśmy pociągiem chwilę przed godziną 9:00 rano, i o 10:32 zameldowaliśmy się w Węgierskiej Dziurce Górce ^_^. Trasa wiedziałem że będzie na plus minus 20km, ostatni rozsądny pociąg odjeżdżał o 18:33, więc czasu na obijanie się nie było heh ;). Szybki hot dog w sklepie z płazem w logo i rura ... w wiatr:

To co w nas w Poznaniu oszczędziło, tu oddało z mega zdwojoną siłą xD. Trudno, iść trzeba było ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ.

Pierwszy odcinek to nudny asfalt, ale do rozwidlenia trzeba było go pokonać. Jeszcze przed samym odbiciem na szlak niebieski, pojawił mi się w głowie plan iścia na Rysiankę bo przy takim wietrze bankowo by się nam Tatry odsłoniły ^_^. Plusy: widoki, minusy: jednak plus około 8km dreptania (a zapomniałem zabrać latarki), i pewne tłumy. Innym razem więc ;). 

Na spokojnie więc zaczęliśmy podejście, a z każdym krokiem zaczęły nam się pojawiać coraz ładniejsze widoki. Polecam galerie ←_← :-). Prócz tego że szlak na Prusów jest ogólnie genialny, to najważniejsze że jest mało uczęszczany ʘ‿ʘ. Ludzi może około 20-30 + dwa psy, które to się nie polubiły xD.

Mega spokojnie (choć w niezłym tempie) docieramy do schroniska na Hali Boraczej, gdzie mieliśmy ustalić czy idziemy na Rajczę czy do Milówki, a do tego, zjeść sobie obiad ʘ‿ʘ. No niestety - obłożenie 100% a na hali to już ogólnie pizgało złem heh.

Szybka decyzja i schodzimy najkrócej jak się da, a więc do rodzinnego miasta braci Pierdolec :P. Pierw spokojnie lasem, później ponownie asfaltem, a na samym końcu .... już mnie mega zamuliło ಠ_ʖಠ. Wstawanie w sobotę chwilę po godzinie 7:00 rano nie było jednak dobrym pomysłem ತ_ತ. Trzymała mnie jednak myśl, że w Milówce jest bardzo dobra pizzeria. No to już nie ma ¯\_ಠ_ಠ_/¯. W Węgierskiej plajta, tu też. Ehhhh, ino Rajcza została i się jakoś trzyma ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ. Kolejny hot dog więc i na dworzec.

Mieliśmy dłuższą chwilę czekania, ale finalnie spokojnie udało się wyrobić na pociąg po 16:00. I to w jakich warunkach ◉‿◉
Ja ponownie zapraszam do galerii (ostanie dwie fotki), a drogi powrotnej wam nie opiszę, bo Morfeusz utulił mnie do Tychów :DDD. 

Fajny to był dzionek, a Magda oczywiście bez zmęczenia wróciła xD. Zaczynam się bać że nawet we własnym domu po górach najlepiej nie chodzę :D. Dobrze że kot nie chce z nami jeździć :DDD.

BTW: w nosie mam wasze góry :P

Trasa:

Fotki:
Początkowy odcinek - na takie, najlepszy słonecznik <( ̄︶ ̄)> heh

Już milutko ʘ‿ʘ

Podejście z dołu ...

... i z góry ^_^

Trzeba było się na chwilę zatrzymać ;)

No nie ma za co hehehe :DDD


Wrzosy (✷‿✷).
Jeden taki (sklepowy) w domu nam rośnie ^_^


Mega niedoceniany szlak - i w sumie dobrze :P

Odpoczynek na ławeczce 〜(꒪꒳꒪)〜

Dalej szlakiem ...

... poza (trochę inna heh) ...

... i Magda z Żubrem :D

No dobra, to mój heh :D

Dalej niebieskim ...... i już na celu głównym
Dalej wiało ಠ﹏ಠ

Schodzimy

Końcówka ponownie asfaltowa, w towarzystwie żelków i Żubra ;)

A na koniec ... obiecany bonusik z dworca w Milówce ◉‿◉



I do następnego ←_←
===========
W domu wanna, ale w sumie, to komu to potrzebne? ¯\_(ツ)_/¯



Kategoria Góry

Jesienne u Bacy ^_^

  • DST 21.55km
  • Kalorie 2066kcal
  • Aktywność Wędrówka
Niedziela, 17 października 2021 | dodano: 18.10.2021



Planowanie weekendu zaczęliśmy z Magdą już w czwartek. W jej pracy kończyła się bowiem cewka, i istniała dość duża szansa że jej sobotę odwołają. No niestety: cewkę dosłali, eM poszła zarabiać pieniądze, ja na rower, i to by było na tyle z planowania wyjazdu dwudniowego z opcją noclegową ಠ_ಠ. Pozostało więc wymyślić szlak na jeden (niedzielny) dzień =_=.

Od razu do głowy przyszedł mi plan odwiedzenia kolegi z gór i w przypadku zastania go w domu (pracuję naprzemiennie w trzech schroniskach), zapytania się czy nie moglibyśmy w najbliższym czasie przyjechać do niego (razem ze znajomymi) i się przespać <( ̄︶ ̄)>. O dzwonieniu na Mladą (brak zasięgu) można tylko pomarzyć. Tyle genezy :P.

Wczoraj po Tuliszowie, jeszcze misja sklep, wanna, takie tam różne, i chwila po godzinie 21:30 już "w bety" :P. Pobudka o 6:30, kawka/piwko, pakowanie, ogarnięcie kota, ząbki i rura na pociąg odjeżdżający z Piotrowic o godzinie 7:45 ʘ‿ʘ. Z tym pakowaniem jednak trochę nam do końca nie wyszło xD. Zapomnieliśmy bowiem spakować ... chleb heh. A i ja zapomniałem zabrać maseczki ಠ﹏ಠ. Na całe szczęście przyjechał podwójny pociąg, osób malutko, a i tak nos i usta zakrywało może z 5% składu ¯\_(ツ)_/¯.

Co do pociągu, to jednak muszę stwierdzić że z wycofaniem biletu 10h nawet nie wyszło źle. Poczytałem, i odkryłem opcję biletu dobowego - Silesia24. O takiego:

Jadąc samemu się średnio opłaca, ale w opcji parzystej już konkretna ulga => 19,50zł/os + totalny brak pilnowania czasu!! Taką zniżkę mogę przyjść :P.

Dwie godziny jazdy i meldujemy się w Rajczy ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ. Miała być w sumie Rycerka, no ale bez pieczywa, to tak trochę średnio :P. Po bułki więc do sklepu z płazem w logo, chwila asfaltu i na szlak ^_^. Sentymentalny że dodam, bo często go deptałem z różnymi fajnymi (Robuś i Grucha się nie liczą :D) osobami heh. Plusem jego jest na pewno mała ilość osób nim chodzących (może z 20-tu nas minęło), a minusem - dość mała ilość punktów widokowych. Jesień (zapraszam do galerii) jednak nam wszystko wynagrodziła (◍•ᴗ•◍)❤.

Według Mapy Turystycznej było 2"45' iścia, ale my chyba ogarneliśmy to trochę szybkiej, i meldujemy się na Mladej Horze skąd do Andrzeja jest już ino piętnasto-minutowe zejście lasem ... znaczy kiedyś było lasem ಠ_ಠ

Ehhh, nic się nie zrobi pff. Najważniejsze że jak ino zapukałem do drzwi to usłyszałem że ktoś się w środku rusza heh. Andrzej wyraźnie zaskoczony (i podchmielony xD), ale ucieszony zaprosił nas do środka gdzie nastąpiła konsumpcja alko (my 0,2l wódeczki na pół, a Magda winko grzane z termosu + kawka) i trzeba było się zawijać ;). A wyjść było ciężko (:D) => praktycznie już nam pokój szykował i ogrzewanie puszczał :DD. Bankowo jeszcze tam w tym roku wrócimy (jest oficjalne zaproszenie 。◕‿◕。) ale trzeba było wracać, bo jutro do roboty ←_←.

Wyszliśmy, po chwili wróciłem się po zapalniczkę (zwykłą, nie luksusową, ale ino jedną mieliśmy xD) ...

... i rura pierw asfaltem wiodącym do Ujsoł. Na całe szczęście dość dobrze znam te rejony i po upewnieniu się u Endrju, wróciliśmy na szlak czerwony krótką pożarówką ◉‿◉. Częściowy dubel szlaku z rana i wróciliśmy na miejsce startowe. Opcje były ponownie dwie: wcześniejszy pociąg lub pizza. Głód zdecydował za nas heh :D.

Po jedzeniu na chwilę nad Sołę i po niecałej godzinie wsiadamy do zuga (•‿•). Morfeusz (do Goczałkowic) i trochę po godzinie 20:30 meldujemy się u kitku. Ufff :-).

Trasa:


Fotki:
Dzień dobry Rajcza ^_^

I już na szlaku ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ

Lekko chłodnawo (wieczorem zresztą też) ...

... ale idziemy dalej ᕙ( • ‿ • )ᕗ


Nawodnienie być musiało - Magda jedno, ja resztę ;) :p


Artystycznie ^_^

Im wyżej tym ładniej ʘ‿ʘ



To tylko cztery koty - przewijaj dalej :P

Ekipa (skromna) wyjazdowa heh

Mlada Hora - lubię te miejsce => to tam dogoniłem sklep <( ̄︶ ̄)>


Cel główny - baca w formie hehehe :D.

"Porobiony", ale na chacie (no prócz łazienki) porządek - jak zawsze zresztą ←_←

Kąsek asfaltem ale klimat? Oceńcie sami ◉‿◉

Wracamy na szlak


Końcówka z widokiem ... na smog ಠ_ʖಠ

Popas i to wszystko :]

 
Fajny dzień ʘ‿ʘ. Szczególne graty dla lubej mej, która to po sześciu dniach w pracy ponad 20km se pykła ot tak heh. Nie zrobiło to na niej żadnego wrażenia ᕙ (° ~ ° ~). Co innego jej osoba ... na Andrzeju :D. A nieważne :DDD

========
Jutro (wtorek) raczej rower => ćwiczyć nogi trzeba bo to już jest xD


Kategoria Góry

Sivy (1805m n.p.m.) vrch

  • DST 21.74km
  • Kalorie 2084kcal
  • Aktywność Wędrówka
Niedziela, 26 września 2021 | dodano: 27.09.2021



Tak jak pisałem we wczorajszym wpisie - wyspałem się xD. Niestety wiąże się to z tym, że wstałem oczywiście połamany => SKS XD. Na całe szczęście z Panem byliśmy umówieni dopiero na godzinę 10:00, więc miałem grubo ponad dwie godziny żeby doprowadzić się do ładu i składu heh. Domek zdany, pół godziny jazdy, i meldujemy się na naszym drugim i ostatnim tego wyjazdu szlaku ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ.

Planowo mieliśmy tytułowy Sivy robić od trochę innego miejsca, ale po a) szło go skrócić (dublując) do 8km, a po b) ostatnie 5km było asfaltem więc można było kogoś zostawić w Zubercu i później podjechać po niego/nich autem ^_^.

A co do genezy wyboru szczytu, to chciałem na niego wejść już od jakiś dwóch lat. W końcu się udało heh ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ. Ale od początku: parking DARMOWY (!!!) => szacun (kolejny) dla Słowaków ʘ‿ʘ. Wejście do lasu ... również. Do tego brak wycinek - to tak się da????. I praktycznie zerowy ruch pieszy na szlaku ◉‿◉.

Szybkie zorganizowanie się i ruszamy szlakiem czerwonym. Tu wygrał zdecydowanie Łukasz, bo poszedł sobie w krótkich spodenkach a było ciepło aż miło 。◕‿◕。. Z każdym krokiem napieraliśmy wysokości, odwiedziliśmy (i zrobiliśmy sobie postój) na kapitalnym punkcie widokowym, wróciliśmy na szlak ... i nie mogło być za kolorowo :/. Delikatna kontuzja kolana spowodowała że puściłem chłopaków przodem, a sam walcząc sam ze sobą próbowałem za bardzo nie zamulić xD. Miałem czas => bo ja, Janiol i Bartek mieliśmy w poniedziałek wolne, a Łukasz zapewnił mnie że mu się szczególnie nie spieszy :-).

Tuptałem sobie więc spokojnie, a na szczycie nastąpiło połączenie sił i czas dla fotoreporterów :). Zejście (dłuuuuuugie) pierw wspólnie, a później koledzy mi znowu uciekli xD. Oczywiście później poczekali, ale bardziej niż na gonitwie za nimi, zależało mi na zdrowiu <( ̄︶ ̄)>. Zwłaszcza że ciągle czekam na "złotą polską jesień" heh.

Zeszliśmy ze szlaku, później jakiś pożarówka, mieścina, i meldujemy się administracyjnie w Zubercu gdzie misja "sklep". Łukasz na internecie zobaczył że jest jeden czynny ... no ale nie był xD. Za to ten co go na mapie nie było, yyy był ಠ﹏ಠ. Nie wiem czy do końca legalnie, bo Pan się wystraszył czy Michał ma kamerkę (to była nawigacja Garmin xD), ale był :P. Zakupy i (asfaltem) komu w drogę temu trampki :PPP.

Misja kitku, popitek piwkowy (znaczy trójka z nas :D) i te niecałe 5km nawet nie wiem kiedy spłynęło ಠಿ_ಠಿ. Przy aucie jeszcze misja gwiazdki (mega były!!!) i nazad do ojczyzny (•‿•). Droga, Morfeusz, droga, McDonald's i melduję się u Majki na chacie heh. Ponoć dała dość niezły koncert po moim wczorajszym wyjściu :D

ROZLICZENI, PODZIĘKOWAŁ, I CZEKAMY NA PRODUKCJĘ SZPILBERA <( ̄︶ ̄)>

(o tu jest miejsce na filmik :PPPPP)
EDIT: JUŻ JEST ◉‿◉


BTW: kolano rozmasowane (dzięki Madziu ❤), ale chyba sobie trochę odpocznę, bo jednak coś jest nie tak. Raczej typowy dyskomfort - ale nie ma co kusić losu (◠‿◕)

Trasa:


Fotki:
Widok z domku - Bartek nie wytrzymał, i poszedł samoloty oczywiście oglądać heh
Dojazd ^_^

I ruszamy ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ
Nieplanowane odbicie na punkt widokowy ...

... nie powiem => godne ʘ‿ʘ


Kierowca jeszcze mógł cztery procenty przyjąć ;)

Idziemy dalej


A tam byliśmy ...

... a tu sesja "Gandalfa" :DDDDD
Coraz ładniej 。◕‿◕。






I szczyt <( ̄︶ ̄)>


Schodzimy ^_^




Tam byliśmy ^_^

Nudny odcinek - i nudny ból kolana xD

Jagód ciągle pod dostatkiem hehCoraz bliżej Zubreca
Posiedzenie polskiego rządu ...

... i miasto (•‿•)
Jeszcze dokarmienie jednego malutkiego kitkuBTW: faktycznie => jakby Marzena albo Magda była z nami, to bankowo ten kot by był u któregoś z nas w domu wylądował heh. Szedł dość długo za nami ;)

Końcówka już po ćmoku xD

Plus gwiazdki ^_^


W tym roku jeszcze może uda się ogarnąć Czerwone Wierchy z kobietami. Ale to się jeszcze zobaczy ;).

=============
A co do ostatnich wczorajszych komentarzy to ... :P


Choć kto wie? ¯\_(ツ)_/¯ ...

... XDDDDDDDD


Kategoria Góry

Baranec (2184m. n.p.m) bez płaczącego

  • DST 18.65km
  • Kalorie 1788kcal
  • Aktywność Wędrówka
Sobota, 25 września 2021 | dodano: 26.09.2021







Taka tradycja ( ◜‿◝ ). Jesienny wyjazd w najwyższe "polskie" górki musi się odbyć - koniec i kropka :P.

Rok temu pojechałem tylko z Janiolem, a w tym dołączyli do nas jeszcze Łukasz i Bartek 〜(꒪꒳꒪)〜. 

Co do genezy, to podczas grilla na Klimontowie Bartek zagadał (w sumie to nie pierwszy raz) o jakiś weekend w górach. No to Tatry stwierdziłem :P. Termin? => ostatni weekend września ←_←. Kolega się zgodził, dodatkowo zaproponował że zapyta się jakiegoś Kuzyna, a ja Michała i Łukasza ^_^.

Kuzyn do końca nie wiedział (finalnie nie pojechał), a z moimi kolegami była w miarę klarowna sytuacja. Łukasz raczej ogarnie, Janiol raczej nie. Im bliżej jednak terminu, tym było bardziej zagmatwane ಠ_ಠ. Finalnie wyszło że eMdzeJ załatwił wolne, a Łukasz nie xD. Elastycznym trzeba jednak być, i po konsultacjach wyszło że jedziemy ino na sobota-niedziela, z założeniem, że wyjeżdżamy wczas rano, a wracamy następnego dnia późno wieczorem. No i tyle z rzeczy oczywistych, a najgorsze było to, że jeszcze dzień przed wyjazdem nie widzieliśmy dokładnie gdzie śpimy i co robimy xD.

Domek udało się jednak dość sprawnie ogarnąć i mogliśmy ruszyć (chwilę po godzinie 04:30) w kierunku wysokich górek. Jazda - Morfeusz - jazda, i chwilę przed godziną 8:30 meldujemy się na parkingu ◉‿◉. Całkiem porządnym że dodam (4€), bo tańszym niż w Karpaczu xD. Wstęp "do lasu" darmowy (brawo sąsiedzi), pierw asfaltem (coby się obudzić) i dość sprawnie meldujemy się pod schroniskiem "Ziarska Chata".

Tam chwila postoju i zaczęliśmy mozolnie nabierać wysokości ◉‿◉. Z jednym małym zboczeniem że szlaku (jeziorko => pewno Szpilberg dołoży do filmiku) docieramy do Ziarskiego Sedla (1917m n.p.m.), skąd mieliśmy iść na mój planowany Placlivy Rohac. Był on jednak niższy od tytułowego Baranca, więc odpuściliśmy iście góra - dół tym samym szlakiem :P.

Im bliżej celu, tym jednak było gorzej heh. Zmęczenie, mało snu, mgła, wiatr, ale finalnie udało się szczyt zdobyć <( ̄︶ ̄)>. Na nim spokojny popas i zaczęliśmy schodzić ;). Pierw mgła, później MEGA widokowo i z końcówką "na rzęsach" meldujemy się w aucie. Pół godziny jazdy i w domku ;). Domek również mega spoko (ponad 60m² za 47zł/os/noc O_o) a po prysznicu, no cóż ... pospałem ¯\_(ツ)_/¯

:DDDDDD

Trasa:


Fotki:
Początek szlaku ^_^

Asfaltowo =_=

I schronisko, gdzie popas <( ̄︶ ̄)>

Nazot na szlaku

Widoczki ...



... i klasyka :P


Jeszcze spoko ...


... i się zaczęło xD



Coraz bliżej ...

... już (prawie xD) widać ...

... i cel <( ̄︶ ̄)>

Ekipa wyjazdowa ←_←

Schodzimy ...

... a po około godzinie, zaczęły się nawet widoki pokazywać heh ʘ‿ʘ


Końcóweczka ...

... i poprzez Lidla do bazy w Liptowskim Mikulaszu ◉‿◉


========
Dziś bez śmiechu - ino informacyjnie. Nastał czas coby być poważnym. Długo to nam to z Magdą nie zajęło, ale pochwalić się wypada <( ̄︶ ̄)>


Pierwszy darmowy świeżak (bocian Bolek) jest nasz, teraz zbieramy na wiewiórkę :P. A poza tym, to bez zmian :PPPPPPPPPPP


Kategoria Góry

Pepiczkowo :P

  • DST 18.70km
  • Kalorie 1792kcal
  • Aktywność Wędrówka
Sobota, 11 września 2021 | dodano: 13.09.2021


Co do genezy, to dawno górek nie widzieliśmy (:P), a na horyzoncie pojawiła się piękna sobota :). Kot stwierdził że widok ze zmywarki zupełnie jej wystarczy, Marzena miała zaplanowanego fryzjera, Magda natomiast doszła do wniosku, że wstawanie przed 7:00 rano po tygodniu nocek ... nie wchodzi w rachubę :D. 

Na "polu bitwy" zostaliśmy więc ja i Łukasz, i w takim oto składzie ruszyliśmy o godzinie 7:35 w kierunku naszych południowych sąsiadów.

:PPPP

Powrót zaplanowaliśmy w okolicach 15:00 - 16:00, niecałe półtorej godziny jazdy samochodem (większość "ekspresówką") ...

...i to by było tyle, z rzeczy wiadomych. Niby jakąś pętelkę Łukasz znalazł, ale co z parkingiem? Jak będzie szlak wyglądał? Tego nikt nie wiedział, bo byliśmy dziewiczo w tamtych okolicach ◉‿◉. Wiedzieliśmy tylko to ... że będziemy mieli nowy ślad na mapach <( ̄︶ ̄)>.

=============
Na miejsce dojechaliśmy mega szybko (Morfeusz nawet nas nie dogonił :DDD), parking bezproblemowy (i darmowy ^_^) i mogliśmy ruszyć pierw odcinkiem asfaltowym. Niby trochę gardzimy taką nawierzchnią, ale dziś to akurat był fajny odcinek ^_^. 

Pojawiły się też pierwsze widoczki i płyny widome:


U kolegi jednak w wersji 0,0, bo tyle można tam mieć w krwi, jak się prowadzi samochód ಠ_ಠ.

Oczywiście muszę nadmienić że obydwoje jesteśmy kompletnie zaszczepieni - inaczej byłby kibel. Polecam więc dać się ten jeden, lub dwa razy ukłuć :-)

A tu już gruntowo i pojawiły się jeszcze fajniejsze widoki ʘ‿ʘ


Tak poza tematem, to trochę mały niesmak mam/mamy, bo szczytów nie opisują pfff ...

... do zmiany!! Heh

A my dalej dreptamy, i sobie gadamy

Postój (jedno z chyba czterech schronisk dziś) na popas ...

... gdzie olaliśmy Ostrawę, i poszliśmy dalej zgodnie z planem :P

Kolejne schronisko już opuściliśmy i zaczęliśmy schodzić ponownie drogą asfaltową:

W tym miejscu szacun dla pewnego dziadka, co cały mokry dzielnie (mijaliśmy go jakieś 100m od schronu) podjeżdżał. Reszta przeważnie na "elektrykach" ಠ﹏ಠ.

Wracamy jednak do nas:

Było trochę bardziej gruntowo (szlak żółty) i oczywiście podkusiło żeby zobaczyć "atrakcje" ...

... średnią taką xD.

Później (poza szlakiem) już fajnie ... 

... a tu trochę mniej fajnie (zapach pieczonek => smaka narobili pfff) ...

... ale wróciliśmy bezpiecznie do domków ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ
Sklep po maszkety oczywiście został zaliczony - jakżeby mogło być inaczej 
¯\_(ツ)_/¯

Morfeusz, gonił, gonił, aż dogonił - ale tylko na chwilę. Łukasz dziada pilnował :D. Biedronka, obiad i ...

... tyle z soboty :P

============
Jeszcze trasę (i orientację) jestem winny ◉‿◉





==========
W niedzielę wstałem chwilę po 08:00, pogardziłem, usnąłem, obudzili w środku nocy o 11:20 (heh), śniadanie jajowe ...

... i chwilę przed czternastą, rura na Ligotę na autobus na kochłowicką rybaczówkę na grilla ;).

Tam, no nie było grilla, Paweła też nie, był za to smarkacz (+- 6-7 lat, jak na moje oko), co pierw denerwował gęsi (został oszczypany), a później w nie rzucał kamieniami. Już miałem interweniować, ale właścicielka wzorowa ogarnęła temat => strasząc psem. Bezstresowe wychowanie ... Babci. Na całe szczęście od niej się mu też dostało! Ale gdzie była jak to robił? Co robili rodzice jak był mały? Od małego trzeba uczyć (chyba, bo sam nie mam) dzieci szacunku do słabszych!


Reszta to już miła atmosfera, grill jednorazowy (Łukasz miał nogi rozgrzane, coby ogarnąć sklep z płazem w logo :DDD) i powrót do autobusem do domu. Najważniejsze że burza którą straszyli ... nas olała. Oczywiście nie dosłownie ;).

BTW: A i jeszcze była mała zdrada :P

==========
Jutro raczej jeszcze pociąg + wizyta u rodziców (kiedyś trzeba :D), w czwartek służbowo na Panewnickiej (kiedyś trzeba :D), więc w środę się na DPD nastawiam ...


... choć mam pewne (mandatowe) obawy :DDD


Kategoria Góry

Dzień wolności, to Kotarz (974m n.p.m.) na szybkości <( ̄︶ ̄)>

  • DST 17.80km
  • Kalorie 1707kcal
  • Aktywność Wędrówka
Poniedziałek, 6 września 2021 | dodano: 08.09.2021



Dzisiejszy wpis zaczniemy jednak od powitałki i wczorajszego takiego oto ...

... spaceru ;). Podreptane, Marshall zadowolony, pogadane, i chyba już Magda została na stałe włączona do watahy heh
A poza tym ... to nic ciekawego :P

==============
O tym że Magdalena ma w poniedziałek (niespodziewane) wolne, dowiedziałem się w piątek. Szybka kalkulacja i stwierdziłem że skoro mam jeszcze skromne 12 dni urlopu, to na jesienną 25225 fale wiadomo czego, oszczędzać go nie mam zamiaru :P.

W sobotę wiedzieliśmy że robimy coś tam z państwem O, a na niedzielę i poniedziałek zacząłem myśleć o Zakopanem. Lenistwo było jednak silniejsze (a i z dojazdem ciężko => bo nocnych, autobusowych biletów już nie było ಠಗಠ) to wczoraj nastąpił wyżej wspomniany spacerek, a dziś górki i trasa ze Szczyrku do Szczyrku ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ.

W pociągu na "dzień dobry" ... zgrzyt. Debilne Koleje Śląskie zlikwidowały najlepszą (dla mnie) opcję w góry ...

... zastępując ją jakimś chłamem!! Skandalem mogę nazwać to, że sobie oczywiście niczego nie ukrócili, i kasę oczywiście chcą od pasażerów ciągnąć. Uje!! A i nowy rozkład ssie - zaorać i oddać tory Czechom :P. Niby jest jeszcze ta opcja Silesia24 + drugi bilet za 1zł, ale Pani konduktor stwierdziła ... że się nie opłaca xDDD.


Dobra, koniec marudzenia, bilet do Bielska po 12zł, autobus do Szczyrku 4,70zł i meldujemy się w górkach ʘ‿ʘ. Pierw misja "magnesik na lodówkę", później Żabka (w Bielsku czasu nie było), później cichy odcinek przez miasto ...

... Chata Wuja Toma, i meldujemy się na przełęczy karkoszczonka.


Stamtąd już szlak, którego to brakowało mi na mapie ^_^. Fajny był, zwłaszcza jego początku ... bo na niego nie trafiłem ...

... :DD. 

Jak widać jednak powyżej, szlak imienia Stanisława Huli łączył się z tym "naszym" więc bez stresu dalej nim szliśmy. No i co najważniejsze, zaczęło być widokowo
〜(꒪꒳꒪)〜
Po spokojnej chwili podejścia pojawiła się niespodziewana opcja zejścia na szlak czerwony. Skorzystaliśmy więc, przy okazji patrząc (z góry) co w Brennej piszczy :P

A tu już kolaż ze szlaku właściwego (średni był :P) ...

... i nazot na szerokiej pożarówce z widokiem na Skrzyczne ◉‿◉


Dalej leśnie, ale widokowo 。◕‿◕。

Po dłuższej chwili (minęliśmy chyba sześć osób na szlaku xD) meldujemy się na moim zaplanowanym szczycie, i mogliśmy zacząć schodzić.

O tu:


Pierwotny plan zakładał przejście przez przełęcz salmopolską, ale chwilę przed szczytem zobaczyłem kolejną pożarówkę która wiodła w kierunku Szczyrku. Postanowiłem zaryzykować - co się zresztą opłaciło, bo zaoszczędziło to nam dość spory kawałek iścia asfaltem ;).

Końcówka już ino z kocią przygodą ...

... i mogliśmy wracać.

Jak widać poniżej ...

... pętli domknąć się nie udało, bo średnio się nam uśmiechało czekać prawie półtorej godziny na kolejny podmiejski dliżans do Bielska :P

Bilet autobusowy 5,20zł, kolejowy - 11,20 (jakaś taryfa "Poza Szczytem") i do wanny. Wyjazd ciekawy, ale na miejsce "na pudle" w podsumowaniu rocznym ... zero szans :P. Były ciekawsze wypady <( ̄︶ ̄)>.

Od dwóch dni to piszę, ale czasu nie ma (fajnie że mnie jeszcze na Bagiennej nie potrącili), obiecuję jednak, że w pierwszej wolnej chwili nadrobię wasze wpisy :P. O ile jutro (czwartek) mnie nie przejdą oczywiście :D.

=============
A poza tym, to normalka ...

... xDDD


Kategoria Góry