Wpisy archiwalne w miesiącu
Październik, 2019
Dystans całkowity: | 614.74 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 26:31 |
Średnia prędkość: | 20.31 km/h |
Suma kalorii: | 11651 kcal |
Liczba aktywności: | 16 |
Średnio na aktywność: | 38.42 km i 2h 12m |
Więcej statystyk |
Poznańsko ;]
-
DST
66.66km
-
Czas
03:20
-
VAVG
20.00km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 31 października 2019 | dodano: 04.11.2019
Oj, obszerny to będzie wpis heh xD.
Z nie małymi problemami udało mi się dojechać do rodzinki do Poznania. Ogólnie droga przebiegła płynnie (Morfeusz na odcinku Wrocław - Luboń :P), ale te trzy (!!!) godziny opóźnienia PKS (Flixbus) mógłby sobie darować heh xD.
===================================
Dziś (czwartek) w planach było odwiedzenie Babuszki, ale Ciotka poszła sobie "na fuchę", dając mi luzy do końca dnia :). No to cóż by tu? :P.
Wstałem po 9:00 rano, ogarnąłem się, zobaczyłem przez okno i ... było idealnie. Słonko, pięknie (choć mogło by być cieplej), zero wiatru i choć Trollking zaproponował mi na dziś lasy, to ja jednak twardo zostałem przy swoim i udałem się na Radzewice ^_^
Początkowy odcinek przez miasto klasycznie przemilczę, następnie puściutka Wartostrada i Starołęcka, która to również nie była taka straszna jak to niektórzy opisują :P. Po niej już pełen komfort, minąłem jakieś wnioski i dojechałem do Radzewic. Wkurzały mnie ino jakieś bombowce robiące hałas nad głową oraz ... pęd powietrza skłaniający do płaczu xD.
Do celu dojechałem leniwie i mogłem rozkoszować się nic(prócz piwa picia)nierobingiem ;). Żubr smakował wybornie, ale ponieważ "było zagrożenie" że wieczorem będę musiał jechać autem - to na jednym musiało się skończyć ;]
Na powrocie pierw drogowa masakra (opiszę na końcu), a po niej dojechałem ... do Lubonia, gdzie jakiś debil pulsacyjne zaczął mi trąbić (tak wiem, była śmieszka obok) i pewno bym go olał, ale zaczął mi wibrować telefon. Pewno (taaaa, to był Kuzyn) coś ważnego. Zjechałem więc i ... zaliczyłem Luboń z pozycji poziomej, na tym oto idealnie wyprofilowanym krawężniku xD
Dobrze (i niedobrze) że byłem na dohamowaniu, bo wyglebiłem przy tam max 15km/h, więc ino portki i kolanko popsułem => tak coby było symetrycznie po "dzwonię" w górach heh.
Po tym fakcie pozostało mi ino dojechać do bazy czyli do Wujostwa ;)
Trasa:
Fotki:
Początkowy odcinek :]
Cenie, choć nie skorzystałem heh
BTW:
Starołęcka - super ulica, zero ruchu ;)
Dobra żartowałem, udało mi się po prostu przejechać w ostatniej chwili przed zamykającym się szlabanem :P
A tu już mniej śmiesznie => zobaczyłem na własne oczy te nadleśnictwo. Co się tam odpier*ala to jest jakaś masakra - co chwilę wycinki!!!. Jak tak dalej pójdzie to Śląsk będzie .. płucami Polski xD
Milusio ^_^
Koniec obszaru zabudowanego XD
Grzybiarki (w tle) też były spotykane hehehe ;)
Na celu ^_^
Nazot => Warcisław
Most za Rogalinkiem jakby ktoś pytał ;]
Postój ... yyy krótki heh xD
Dworzec w Puszczykowie za to mega klimatyczny :-)
Dalej trasą R-9 => mostek coś (ze zdjęć) znajomy heh :D
I do bazy ^_^
Po tym wyjeździe w sumie mogę podsumowywać, bo ... nic więcej nie ukręciłem xD. Pierwszą rzeczą o którą pewno mieszkańcy Śląska zapytają to wiatr. Wychodzi na to że znowu mi się udało, bo cały dzień było bezwietrznie :D. Jutro w sumie (jak się okazało) też, w sobotę natomiast wiało, żeby nie było że ktoś wymyśla :P. Następna sprawa: gazeciarze. Kosmos po prostu tu jest - nasi (Śląscy) kierowcy są najlepsi na świecie, bo to się działo okolicach Rogalina i Puszczykowa przechodzi ludzkie pojęcie xD. W sumie to bardzo się cieszę, że mogę to opisać, a nie .. wąchać kwiatki od spodu xD. Do tego dochodzą dwie sprawy: fatalna jakość poboczy i fakt że na jednego poznaniaka przypadają chyba ze cztery auta => plus oczywiście klasyk czyli jedna osoba w aucie, bo po co więcej? xD. Żeby nie było tak pesymistycznie, to muszę przyznać że dziś bardzo ładnie odmachiwali ... kolarze!! Czyli jednak to tylko ci nasi mają przyklejone ręce do kierownicy heh :D.
===================================================
W piątek byłem już mego mocno nastawiony, że będę musiał wsiąść do auta. Tym razem jednak to Chrzestna "zablokowała" plan, argumentując to tym, że na cmentarzach będzie pewno pierdyliard osób. Super (:D), mogłem więc rano się poobijać, pogadać z Sąsiadką i po obiedzie odwiedzić Kropę i Tomka - kolejność oczywiście alfabetyczna heh.
Trollking pomimo sytuacji w jakiej się znalazł (śmierć brata teściowej), zaproponował mi odwiedzenie wieży widokowej, którą to poznałem tylko z jego relacji. Sympatycznie, pierw durną ulicą (choć widok na tabliczki ulic: Czeladzka, Będzińska godny xD), później już z piwkiem w ręku poszliśmy na Szachty obgadując was wszystkich :P. Następnie trochę gruntu, delikatne zgubienie się w poznańskiej "Strefie Mroku" i przez dziki cmentarz na autobus do bazy, która to ... okazała się nie być bazą noclegową. O tym jednak później :-)
Dzięki Tomek za znalezienie czasu i towarzystwo (i suwenire nikotynową heh) => teraz ino muszę się parę razy umyć, coby Arya zdrady nie wywąchała hehehe :D
Trasa:
Fotki:
ADHD (666) Kropa ...
... i jej słynne kijki :)
Ciekawe kiedy przejdzie na piłeczki :P
Na celu ;]
Strefa Mroku :D => więcej o niej we wpisie Tomka :)
Końcówka
===========================================
W piątek tak jak pisałem nie nocowałem na Wichrowych. Od razu jak przyjechałem z Zielonego (?? heh) Dębca to akurat pod blokiem czekała Kuzynka, która to zaproponowała mi nocleg u niej w Strzeszynie. Finalnie pomysł okazał się kapitalny, bo choć rano już mogłem prowadzić (alkomat rulez), to zostałem przez Iwonę wręczony, czyli idealnie :DDDD.
Drapania po plecach oczywiście nie zabrakło - gorzej że Viktor też chciał jak Wujek :D
Zjedliśmy więc w sobotę rano śniadanie, kawka, rura po Ciotkę i jazda do Pobiedzisk :]. Tam chwilka na cmentarzu i ... mogłem zobaczyć zdziwione oczy Toli na widok wnuka ;)
Dobrze, że ma się dobrze bo ...
Po piwku (Karmi i Perła) również wypiliśmy :):D
BTW: Pobiedziska XD
Pogadałem (i pokazałem jej, jej stare mieszkanie po remoncie) z Babuszką, nazot na Poznań i balanga heh. Pierw z Wujostwem, później z Kuzynem i długo niewidzianym Glizdą. Po tym zacnym wieczorze, udałem się na nocny autobus na dworzec i na odjeżdżający o 02:20 PKS do Kato :].
Spontanicznego wyjazdu bankowo nie żałuję. Wszystko wyszło idealnie, a do tego nawet pogoda dopisała :-). Dzięki wszystkim i ... do kolejnego, pewno w przyszłym roku ;)
Dziki jak widać nie próżnują xDDDD
ZDJĘCIA Z WCZORAJSZEGO OGNICHA W KOLEJNYM WPISIE - ZAPOMNIAŁEM TELEFONU DO ROBOTY :DDDD
=============================================
Co do podsumowania butnego to nie, wcale nie dochodziłem 31 października przed 23:00 brakujących czterystu metrów ...
... nic, a nic :DDDDDD
Ostatnia "trzy-setka" to była raczej na ten rok - przykuli mnie w robocie do biurka i kompa xD
=======================================
PS: Dobrze że wracałem do Kato, a nie na Siemce :D
Zmęczyłem, do następnego ^_^
Kategoria Rower
DPD 46/2019
-
DST
32.87km
-
Czas
01:33
-
VAVG
21.21km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 29 października 2019 | dodano: 30.10.2019
A było tak pięknie, to nie - Jarosław musiał przylecieć i zabrać ciepło xD.
W poniedziałek trochę pozałatwiałem, jutro (środa) jadę do roboty już z plecakiem na Poznań, więc szansa na kręcenie była tylko dziś, Wstałem, ogarnąłem się, pojechałem i ... żałowałem heh xD. Startowe plus 5*C było jeszcze względne, ale piździernik na D3S już zachował się mega niepoważnie ...
... i dał dość mocno po palcach u stóp mych heh.
BTW: Brawo Muchowiec i D3S xD
Suwałki, biegun zimna? => dobre sobie :P
Do pracy dojechałem jednak bez odmrożeń, przepracowałem swoje i wróciłem z grubsza swoimi śladami. Tym razem nie jechałem przez Gisza bo pewno tam nie dość że wuchta syfu, to jeszcze ślizgawka (w czasie dnia padało) na liściach się zapowiadała ;]
Fotki:
Do pracy
Z pracy
=============================================
W czwartek jak już pisałem szykują mi się odwiedziny babuszki + groby, więc mogę podsumowywać miesiąc kręcenia :).
Cóż by tu napisać? Szału nie ma, ale po a) pogoda była różno-średnia i po b) aż cztery razy udało się w górki pojechać => coś za coś :)
Do celu (5k) zostało trochę ponad 300km i cztery DPD - tak, to będzie misja (choć niekoniecznie) na listopad ;]
Butne kilometry podsumuje przy kolejnym wpisie, ale już wiem że do "czystu" nie dochodzę! Fatalny? to był miesiąc heheh :D
=====================================
A na koniec coś pod Helołim :PPP
Do pracy
Z pracy
=============================================
W czwartek jak już pisałem szykują mi się odwiedziny babuszki + groby, więc mogę podsumowywać miesiąc kręcenia :).
Cóż by tu napisać? Szału nie ma, ale po a) pogoda była różno-średnia i po b) aż cztery razy udało się w górki pojechać => coś za coś :)
Do celu (5k) zostało trochę ponad 300km i cztery DPD - tak, to będzie misja (choć niekoniecznie) na listopad ;]
Butne kilometry podsumuje przy kolejnym wpisie, ale już wiem że do "czystu" nie dochodzę! Fatalny? to był miesiąc heheh :D
=====================================
A na koniec coś pod Helołim :PPP
Kategoria Rower
Myjnia
-
DST
38.74km
-
Czas
01:55
-
VAVG
20.21km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 27 października 2019 | dodano: 28.10.2019
Jak to pisze Filip - dzisiejszy wyjazd na myjnię był typowo bez sensu xD. Suche, nudne, nic nie wnoszące kilometry, ale skoro (już po obiedzie) wywlokłem Szkodnika na plac, to trzeba było go gdzieś wyprowadzić :)
Pierw ruszyłem w kierunku lasu, coby zrobić trochę kilometrów gruntowych i dobrudzić rower. Niestety, pierdyliard osób wpadło na ten sam (albo pieszy) plan. Oczywiście większość to typowe "święte krowy" - idą/jadą w trójkę całą szerokością ścieżki i wszystko mają trąbie xD. Uciekłem więc i udałem się stronę Mikołowa. Po co? Sam w sumie nie wiem. Jak wyjechałem, tak od razu wyjechałem. Później pojeździłem jeszcze trochę po okolicach willowych, zaś do lasu na Ochojec (dziwnie tak bez psa xD) i udałem się na tytułową myjnie.
Po niej musiałem tylko trochę pojeździć, żeby wysuszyć Szkodnika :]. Ochojec (5 minut stania na jednych światłach), Brynów (3 minuty), Panewniki (3 minuty) i skończyłem ten pseudo wyjazd klasycznie na Kolejarzu.
Ambitnie chciałem rano wyruszyć na coś konkretniejszego, ale jak zobaczyłem tą wichurę za oknem to podziękowałem heh :P. Popołudniu było już na całe szczęście znośnie i cieplutko *\0/* :)
Trasa = https://www.relive.cc/view/v8qV1pJYQ36
Auto-pauza została w górach xD
Zdjęcia
Leśno - bombelkowo, nie przepuszczą xD
Górki - mam nadzieję że widać ;)
EDIT: dobra, widzę że mało widać xD
Selfik :P
Ku zachodowi ...
... na bazę
=======================================
Historyjka mi się z memów utworzyła :P
Mati w tym czasie ...
... więc trzeba działać :D
Kategoria Rower
Rycierova Hora (1226m n.p.m.)
-
DST
15.53km
-
Kalorie 2542kcal
-
Aktywność Wędrówka
Sobota, 26 października 2019 | dodano: 27.10.2019
Podobno to ostatni fajny weekend w tym roku - trzeba go było więc wykorzystać ;).
Co do genezy, to tym razem odezwał się długo nie widziany na wyjazdach Zientas. Kolega w sumie ... nie pozostawił mi zbyt dużego wyboru i po prostu miałem znaleźć czas, na sobotni wyjazd w górki heh :D. Trzeba było tylko wymyślić jakiś cel, mając zanadrzu handicap w postaci faktu, że z każdego miejsca w Beskidach mogła nas odebrać autem żona Bartka ^_^.
Padło na Rycerzową i pętle z Soblówki z wykorzystaniem pociągu i Mareckiego? :]
========================
Pociąg startował z Piotrowic o godzinie 8:48, a my umówiliśmy się już o 8:00, w miarę po w środku naszej drugi z domów czyli ... pod sklepem płazem w logo. Napiszę ino że tym razem to ja kolegę obudziłem => cóż za dziwna odmiana heh
Na dworcu po szybkim piwku i w sumie ... do tramwaju, bo milion osób tym składem jechało xD. Bilet kupiony (tym razem na 12h za 24zł) i trochę stojąc, trochę siedząc, dojechaliśmy do Pszczyny, gdzie ... zostaliśmy poinformowani że musimy "przepuścić" IC "Oscypek" z BB do Wawy. Faaaaaajnie, mając w pamięci Mareckiego z tego wpisu wiedziałem że będą nici ze sklepu w Rajczy xD. Dobrze że choć czynny był ten w Soblówce heh :P.
Pozostała część podróży pociągiem przebiegła sprawnie, przesiadka (a w sumie dwie) też i mogliśmy po przebraniu się w letnie ciuchy (i ogarnięciu sklepu) ruszyć na szlak zielony wiodący do przełęczy Przysłup. Fajny on był taki, nie za trudny - do piwa i rozmów idealny heh. Przy okazji dwa razy pomogliśmy ludziom w znalezieniu szlaku i zameldowaliśmy się na przełęczy ^_^. Tam już bez postoju "atak szczytowy". Oj stromo było xD. Na niecałym godzinnym odcinku mieliśmy do pokonania prawie 300m przerażenia ... po śliskich liściach xD
W dwóch (!!) grupach wleźliśmy jednak na szczyt, gdzie odbył się relaks w "stylu poznańskim" heh. Po nim na miękkich nogach zaczęliśmy chwilowe schodzenie. Chwilowe, bo "olewając" schronisko po chwili musieliśmy ponownie wchodzić na Małą Rycerzową ;).
Po wejściu na nią ... pomyliłem szlaki i odruchowo zacząłem schodzić na Mładą Hore xD. Nie muszę chyba pisać że już byliśmy spóźnieni na spotkanie z Eweliną i mój potencjalnie ostatni pociąg, którym to mogłem wrócić (bez dopłaty) na Piotro xD.
Mi nogi biegły w dół, a Zientas podziwiał widoki :D. Za karę po górach pojechał do rodziny żony :P. Wróciliśmy na szlak właściwy, później go zgubiliśmy (xD), ale finalnie udało się dojść do auta.
W czasie kiedy startowaliśmy mój pociąg odjeżdżał z Rajczy xD. Całe szczęście że Zientary jechały przez Żywiec, tak więc była okazja złapać go tam. Finalnie misja się udała i w w/w mieście wsiadłem do pociągu, w którym to ... zostałem obudzony przez miłą Panią Konduktor przed Zawodziem xD. Siła mojego Morfeusza jest niezbadana xD. To moja hehehe Ciemna Strona Księżyca :DDDD. Pozdro Mors ;)
Trudno, zjadłem dobrego kebaba ...
... w Sosnowcu (smak studiów powrócił :D) i na spokojnie, wyspany, wróciłem do domu :-)
Dzięki Zientas za towarzysko - było super ;)
Trasa => https://www.relive.cc/view/vKv24yVgBo6
Fotki:
Piotrowice o poranku xD
Już na szlaku => funfel nawet się przyleciał przywitać :-)
Zbliżenie na piesełka- super był, przyleciał, dał się pogłaskać i ... wrócił na werandę heh.
Żadnego szczekania - szanuję bardzo ^_^
Ekipa wyjazdowa
:PPPPPPPPPPP
Idziemy dalej :]
Piękne, jesienne klimaty ◉‿◉
Szczyt ᕙ( • ‿ • )ᕗ
Schodzimy, w dole bacówka Rycerzowa
Klimatycznie - Tatry w tle ;)
Kolega mi został na dole więc ...
... postój ^_^
Zejście z Małej Rycerzowej
A my trochę niewyraźni ;)
Ale coś się na koniec pstryknąć udało :-)
Szkoda ino że buty po tym błocie poszły do mycia xD
========================================
Amen ;]
Kategoria Góry
Piękna polska ... Pszczyna :)
-
DST
83.59km
-
Czas
03:50
-
VAVG
21.81km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 24 października 2019 | dodano: 25.10.2019
Już w poniedziałek podczas spaceru z Siorką wiedziałem że w któryś dzień tygodnia wezmę se urlop na rower :). Pierwotnie miała to być środa, ale ... pogodowo lepiej przedstawiał się czwartek ;]. Miejscem docelowym wyjazdu miała być Wisła.
Budzików nie wyłączałem, także wstałem o standardowej porze jakbym miał jechać na DPD. Znaczy tak dokładnie to nie wstałem, ino się przebudziłem (:P) => chyba byłbym niepoważny jakbym nie wykorzystał wolnego do trochę dłuższego spania :). Finalnie obudziłem się po 9:00, kawka, śniadanko i po 11:00 na spokojnie ruszyłem w kierunku Pszczyny.
Na dzień dobry ... wjechałem przednim kołem w kupę xDDD. Później już bez przygód przejechałem przez Podlesie, Tychy (te fajne) i dojechałem do Paprocan, które to postanowiłem objechać. Tam też ustaliłem (z samym sobą :D) że skoro w sobotę jadę z Zientasem pochodzić w górki, to dziś nie muszę tam jechać :P. Postanowiłem że wystarczą odwiedziny Pszczyny i powrót na kole zamiast pociągiem => czyli opcja tańsza heh ;). Do miejsca docelowego dojechałem przez Studzienice, zrobiłem parę fotek i zacząłem wracać. Słynnego kebaba nie jadłem (wiem, wiem, wbrew tradycji xD) bo miałem wałówkę w postaci tostów z kiełbaską, cebulką i jalapeno w plecaku ;].
Powrót wykonałem już mega klasycznie przez Piasek i Kobiór, po którym to wróciłem na swój ślad "poranny" i nim (z małymi modyfikacjami) dojechałem na Piotro. Dokręcać do dwóch Trolkingów mi się nie chciało, poza tym słuchawki mi się rozładowały a telefon ledwo źipiał na dziesięciu procentach baterii ;]
Dzień i tak uważam za mega udany, jechałem na pełnym lighcie a wyszła nawet sympatyczna średnia - tak z niczego :) Do tego ta cieplutka jesień mhmmmm miody :)
Trasa => https://www.relive.cc/view/v7O9wDBQQQq
Fotki:
Niecodzienny widok w Katowicach - szlaban zamknięty heh
Tychy - część fajna ;]
Jezioro Paprocańskie - bez ludzi, całkiem przyjemne
Leśnie
Trzeba było uważać xDDD
Okolice Studzienic czyli coś wyremontujemy, a coś zostawimy :D
Najlepszy punkt widokowy (w okolicy) na Beskidy - dziś jak widać kibel ...;/
Cel ;]
Na powrocie (tak, buduje się
Cieszę się, bo szeroka i asfaltowa :)
Postój za Piaskiem.
Sympatycznie pod ognisko kiedyś - nawet patyczki są :)
Szutrowo
A to, to, nie wiem jak skomentować :D
Bitumicznie :)
I na chatę ku zachodzącemu słońcu :)
Po wycieczce kupiłem se jeszcze dwa izobronki, które to zostały przyjęte przez mój brzuszek (klasycznie) na Kolejarzu. Chwile po tym fakcie, zadzwonił Łukasz z propozycją wyjazdu na Wszystkich Świętych w Karkonosze. Ucieszyłem się mega, ale ... mina mi zrzedła jak zobaczyłem potencjalne prognozy. Ehhh, nie ma co ryzykować, a pojechać coby siedzieć w domku za pewnie miliony monet to bez sensu. Zmieniłem więc tok myślenia i już mam kupiony bilet na przyszłą środę (po pracy) do ... Babuszki, Kuzynostre i ... potencjalnie Kropy :). Bilet powrotny również zapłacony - wracam w nocy z soboty na niedzielę :)
==============================================
Nie mogłem się powstrzymać :DDDDD
BTW: Trola nie ja rysowałem :P
Kategoria Rower
Mroczne DP i D(P)D 45/2019
-
DST
34.87km
-
Czas
01:41
-
VAVG
20.71km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 23 października 2019 | dodano: 23.10.2019
Wczoraj po robocie zgodnie z planem ogarnąłem okna, następnie zrobiłem dwa prania, plus tam jeszcze jakieś inne sprawy domowe i nawet nie było kiedy plecaka rozpakować. Wniosek? Skoro spakowany do pracy to trzeba jechać :D. Do tego zachęcała jeszcze informacja o porannych mgłach => zawsze to coś innego aniżeli nudne, klasyczne DPD ;].
Wstałem o 5:20 i zobaczyłem przez okno ... że mało co widzę heh. Trzeba było zatem wyjechać trochę wcześniej i pojechać ostrożniej niż zwykle. Do Szopienic (z widocznością na około 50m xD) dojechałem ulicami:
Kłodnicką ...
... Huberta ...
... i Trzech Stawów ;]
Milusio było, szkoda ino że w powietrzu unosiła się wilgoć => pół Katowic obudziłem moimi piszczącymi hamulcami :D
Wniosek? Nie hamować!! :P
=========================
W pracy tym razem dniówka była niekompletna jeżeli chodzi o sprawy biurowe. Została nam bowiem do przeglądu ulica Jaworowa na Ochojcu, więc chwila po 12:00 zmyłem się odstawić Szkodnika do bazy. Niestety droga po remoncie, wiec była niemożliwa do oceny z wysokości siodełka :) I w tym miejscu muszę wyjaśnić drugą cześć tytułu.
Po przejechaniu około dwóch i pół kilometra skapłem się że moja tylna lampka radośnie se dynda przy USB kompa mojego kumpla z biura xD. Nawrót, odbiór brakującego elementu i rura (przez Giszowiec i Ochojec) na chatę.
Fotki rowerowe z trasy Giszowiec - Ochojec ;]
W niej (chacie) chwila dla siebie i kolejna rura na służbowe kilometry ;]
Jutro urlop :). Normalnie bym go pewnie nie brał ino nastawiał się na weekend, ale po ) Zientas wierci dziurę w brzuchu (i wątrobie) o sobotnie górki, a po b) szkoda pogody na robotę :). Zobaczymy co mi wyjdzie z czwartkowego kręcenia ;]
====================================
BTW => jak będzie, tak będzie ;]
Kategoria Rower
DPD 44/2019
-
DST
31.90km
-
Czas
01:34
-
VAVG
20.36km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 22 października 2019 | dodano: 23.10.2019
Na start napiszę ino że zaś nie mam ogrzewania na chacie xD. Mniejsza o to, choć pffffffff.
Wczoraj wpadło (ku uciesze psa) dziesięć kilometrów z buta, a dziś postanowiłem pojechać po raz kolejny do roboty. Na początku roku założyłem sobie pięćdziesiąt takich dojazdów i raczej dopnę swego. Pewno gdyby nie remont/y to już by było z głowy, ale przecież już w najbliższy weekend przestawiamy zegarki więc nie będę musiał rano (marne pocieszenie) "nocnych" jeździć :)
Dodatkowo praktycznie skończyłem teren służbowy wiec pozostałe sześć DPD powinno się spokojnie ogarnąć ;]
Ciekawostka :P
Co do jazdy to rano pojechałem klasycznie, wróciłem przez Giszowiec, Drewutnie, ul. Rolną i Ligotę - mapka zbędna ;]
Warunki do kręcenia były wyśmienite, ale nic nie dokręcałem bo na dziś zaplanowałem mycie okien. Kiedyś trzeba ;). Żeby nie było jednak tak kolorowo to na powrocie pierw wpadłem na korek na ul. Szopienickiej, następnie na roboty drogowe na DK-81, później nie mogłem wyjechać z ul. Huberta (światła "czułe" na samochody, a nie na rowery), a jak zwątpiłem to ... nie mogłem włączyć się do ruchu na # Kościuszki i Słowików. Reszta (prócz niedziałającej auto-pauzy w Endo i gazeciarzy w korku) wyłącznie "na plus" :P.
Fotki:
Zdjęcie z rana z Szopienic. Kilometr od pracy, dwadzieścia pięć minut do wschodu słońca xD
Z powrotu => Nikisz ...
... i coś co dawno temu "obiecałem" Trollkingowi w tym oto wpisie :]
Dodam ino że nikt nie leżał :P
==============================
Co do ogrzewania, to może tędy droga XDDDD
Kategoria Rower
Rekreacyjne z Gochą
-
DST
44.21km
-
Czas
02:25
-
VAVG
18.29km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 20 października 2019 | dodano: 21.10.2019
Zanim dojdę do meritum to na start oczywiście tematy poboczne :P. W piątek (po pracy) zgodnie z planem miałem dzień towarzyski, gdzie głównym planem były odwiedziny u koleżanki ze studiów. Nie widzieliśmy się ze cztery lata, bo jak to mi powiedziała przez telefon - się jej trochę zachorowało. Tak, trochę (xD) => nowotwór złośliwy jamy ustnej z bonusem w postaci raka języka xDDDD. "Kwiatek" na całe szczęście swoją walkę ze skorupiakiem wygrała i (ona tak powiedziała :P) prócz krzywego ryja wszystko jest okej ;). Mnie oprócz jej zdrowia cieszy również fakt, że nie zmieniła się nic a nic - ciągle jest pozytywnie walnięta :-)
Po wizycie w Dąbrowie Górniczej zaliczyłem jeszcze postój na chwilę na Brynowie i do domu. Po takim piątku w sobotę raczej nie miałem ochoty na rower, ale w domu też nie zamierzałem siedzieć. Szybka wymiana wiadomości z Gochą i po obiedzie umówiliśmy się na spacer z psem <= więcej fotek Aryi w Relive ;]
Hałda Kostuchna odwiedzona, piętnaście kilometrów dodane do dystansu miesięcznego i mogłem pojechać ponownie na Brynów nakarmić kotka :]
DOKŁADNIE :PPP
Co do samego kręcenia to podczas spaceru Siostra sama zagadała o Chudów. No być nie może (:P) => takiej opcji z rąk nie mogłem wypuścić heh.
Rano jeszcze pojechałem pociągiem do Krajki i o 13:10 ruszyliśmy w kierunku lasu, gdzie pierw ... slalom gigant między ludźmi => w taką pogodę to było raczej do przewidzenia xD. Minęliśmy Akademiki, Rete Śmiłowicką, Śmiłowice (tam sklep), DK-44, Paniowy i meldujemy się na celu. Przy zamku nawodnienie przy akompaniamencie hmmmm jakiejś wyjącej Pani i powrót (z jednym postojem) przez Starą Kuźnię i Zarzecze, bo jeszcze musiałem o Żabkę zahaczyć po kurczaczka i ...
:PPPPP
Trasa:
Raz nie wyłączyłem auto-pauzy xD
Fotki:
Początkowy odcinek ;]
Gocha na kole - a to nowość :DDDD
Na celu ;]
Normalnie wiosna xDDD
Droga powrotna :)
I już nazot w mieście złotego pociągu :D
=====================================
Do kolejnego ;]
Kategoria Rower
DPD 43/2019 + Sosnowiec
-
DST
54.10km
-
Czas
02:32
-
VAVG
21.36km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 17 października 2019 | dodano: 18.10.2019
Wczoraj po służbowym terenie musiałem trochę pojeździć autem, ale oczywiście po południu miałem w planach jakąś małą, leśną przejażdżkę. Niestety jak ino odstawiłem samochód do garażu i oddałem dokumenty Ojcu, to pogoda się popsuła xDDD. Wróciłem więc na chatę, zjadłem obiad i ... poszedłem w kimono xD.
Jak wstałem to zacząłem planować jakiś rower na weekend (ewentualnie na piątek), ale pierw zadzwoniła koleżanka ze studiów z zaproszeniem na popas, następnie Marzena, a dokładając do tego że już wcześniej byłem umówiony z Janiolem to piątek mi maksymalne "wypadł" => zamiast kręcenia będzie towarzysko :]
===============================
Skoro w środę i piątek rower niet, to nie było wyjścia. Spakowany (wieczorem) wyruszyłem w czwartek
XD
Standardowo jak mam zapis czasowy, to zawsze do roboty wjadę "na styk", a jak zaśpię to mam motywację i dojeżdżam wcześniej. Tym razem po przejechaniu bramy zarządu ... prawie rozjechałem główną Kadrową xD. Ale to jej wina (:P), bo coś mi się zdaje że wzięła listę o jakieś 30 sekund za wcześnie heh. Spóźnienie(??) oczywiście nie miało żadnych konsekwencji :)))
Po przepracowanych ośmiu godzinach, wiedziałem że nie wrócę od razu do domu. Chciałem wrócić na 18:00, więc był czas coby dokręcić choć do jednego Trollkinga :D
Na cel ustawiłem sobie zgliszcza mojej byłej uczelni oraz Trójkąt Trzech Cesarzy czyli po prostu ... miałem się pokręcić po Sosnowcu :-)
Pierw klasycznie przez szlak czerwony, następnie napotkałem remont na Ostrogórskiej który to zmusił mnie do odjazdu. Objechałem go (bez przygód) jakimiś bocznymi drogami i zameldowałem się na ul. Partyzantów. Po chwili przerwy, rura przez Dańdówkę i Niwkę (wuchta "gazeciarzy") na T3C, skąd wróciłem na Piotro przez Mysłowice i swój ślad poranny, odbijając tylko na końcu na Akademiki ;]
Kolejny wyjazd w (po południu) krótkich spodenkach => trzeba doceniać, bo każdy następny może być ostatni :(
Trasa:
Fotki:
Z rana klasyk => za ponad tydzień przestawiamy zegarki to powinno być jaśniej :)
Po robocie - szlak czerwony
WSE, a raczej jej pozostałości xD.
Uczelnia przeniosła się na Niwkę, ale czy jeszcze istnieje? Guzik mnie to obchodzi :P
Klasyczna bana :)
Na głównym (prócz pracy :P) celu
Na powrocie - masaż tyłka w Mysłowicach
XDDDDDD
Kato i nie pozostało mi nic innego niż ...
... przez Kolejarz do bazy ;]
Pozdro i do następnego :)
====================================
BTW: Sam bym poszedł!!!!!! :DDD
Kategoria Rower
DPD 42/2019
-
DST
31.26km
-
Czas
01:30
-
VAVG
20.84km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 15 października 2019 | dodano: 15.10.2019
Powitałka adekwatna do nastroju ;)
Na chacie ciągle nie działa ogrzewanie, ale na całe szczęście pogoda się trochę uspokoiła i moje stare kości zaczynają się rozgrzewać heh :D
Rano na dworze było plus 11, a jak wracałem to było już +21,5*C => jak na połowę października, to taką temperaturę cenie mocno!! Poza tym wykonałem klasyka czy do pracy przez D3S, Zawodzie i Burowiec, a wróciłem przez Giszowiec i Ochojec. Nic ciekawego się nie dzieło... więc nie mam o czym pisać :P
Nadrobić za to muszę wpis ze Słowacji => dobrze że ciągle mogę (MINIMALNIE!!) zwalać winę na Łukasza, który to też pewno walczy ... z filmikiem :DDDD
Fotki z dziś:
Z rana ...
... i z powrotu ^_^
=====================
Jutro teren służbowy i w końcu nie będę jechał jak plebs ino ... jak mistrz olimpijski mhmmmm
XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
Kategoria Rower