Wpisy archiwalne w miesiącu
Październik, 2018
Dystans całkowity: | 675.46 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 29:52 |
Średnia prędkość: | 20.43 km/h |
Maksymalna prędkość: | 54.08 km/h |
Suma kalorii: | 7358 kcal |
Liczba aktywności: | 14 |
Średnio na aktywność: | 48.25 km i 2h 42m |
Więcej statystyk |
DPD 40/2018
-
DST
29.88km
-
Czas
01:20
-
VAVG
22.41km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 31 października 2018 | dodano: 31.10.2018
Witejcie moi roztomili, leniwie, bo leniwie w Helołim, postanowiłem że zamiast seblekać się za beboki lub inne strzygi i sępić maszkety czy tam bombony, pojada se na kole do roboty :) Trza zarabiać geld, a nie drylować banie czy tam inksze farmazony :P A wy tysz miejta pozor, bo jak was farorz obada ni w szakecie, ino porobionych na jakeś strzygi to bydzie larmo. Tosz to pogańskie przeca ... ale jak za miesiąc bydzie dypił fleki czy kristbaum na gody masz z pywnicy wysmyczony, czy glaskule dla dzieciątka wyglancowałeś czy kety rozplątane mosz, jaaaaa to, to bydzie okej :D
Nazot po szychcie cestom tradycyjną na nawodnienie, ale ni na tyju, albo inksze kafyju, czy tam halba ze szolki, ino na biera. Tym razem wyjątkowo spotkałem kamrata i zamiast we flaszce, zrobilimy po jednym w szynku z kokotka. Ot tak napisza ;]
PS: Tak, jestem gorolem, więc nie czepiać się błędów :P
PS2: Szkodnik po ślunku to paskuda, ni byda używoł tego słowa :P
PS3: Temperatura oki, trasa tradycyjna, wiatr mega oki, jutro Sudety :)
================================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1222587103
Fotka:
Posprzątali liście na D3S - brawo oni :)
Coś dla oka z okazji dnia straszenia :)
==================================================
===========================================================
A skoro mamy koniec miesiąca to malutkie podsumowanie :)
Tym razem Poznań uratował miesiąc, bo po Śląsku to ino szybkie epizody były robione. Zima idzie, rower już się troszeczkę nudzi :)
============================
BTW: mam dwa miesiące żeby przegonić "życiówkę" z 2016 roku ;]
===============================
A co do śmiecha to: w sumie to planujemy też Góry Sowie, hmm co myślisz Łukasz? ...
... :DDDDDDDDDDDDDDDDDDD
Kategoria Rower
DPD 39/2018
-
DST
26.50km
-
Czas
01:13
-
VAVG
21.78km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 30 października 2018 | dodano: 31.10.2018
Przed górkami jeszcze DPD na szybko :)
W niedzielę nie było najmniejszej opcji (deszcze niespokojne) na kręcenie, wczoraj - teren, plus wkurw na opiekunkę, plus wkurw na MOPS, plus wkurw na opiekunkę, spacer z Gochą, sklepy, babuszki, apteki i jak wyszedłem do roboty po szóstej rano, to wróciłem po 21:00. Do tego zrezygnowałem z wieczornej porcji chmielu (kebab za to był godny), gdyż na dziś rano zapowiadali ponad 15*C, czyli jak nic trzeba iść na rower ;]
W tym miejscu, mega podziękowania dla niżu z zachodu, który to poczęstował nas ciepłym zwrotnikowym powietrzem aż z okolic Algierii i Mauretanii. Muchas gracias :)
BTW: wesoło już było w poniedziałek :)
O 5:30 rano spojrzałem na termometr i niestety nie było 15 stopni ... było 18 :D Idealnie?, no nie do końca, bo gdy ino "otworzyłem" Facebooka, oberwałem z informacji że "na placu" duje halny, co się zdecydowanie potwierdziło jak wyszedłem na chwile na balkon. Będzie ciekawie przynajmniej pomyślałem heh.
Na garażu, po przełożeniu "gratów" z Krossiwa do Szkodnika i chwili rozmowy z sąsiadem, mogłem wyruszyć z dość dużym zapasem czasowym w kierunku roboty. O ile jeszcze do Parku Kościuszki było względnie, to reszta trasy upłynęła bardziej w stylu "nie daj się zwiać" i "zgaduj - zgadula" z której strony oberwę z podmuchu. Finalnie kierunek poranny bym określił tak: 50% w ryj, 35% boczny, 10% bez-wiatr, a reszta to były dwa małe pchnięcia w plecki, za D3S i przed Szopienicami. Szału (ekhem) nie było, ale choć ciepło => wiatr fenowy zawsze u mnie plusuje pod tym względem ;]
W robocie zaobserwowałem około godziny 14:00 że wiatr ustał i to tak ... aż do godziny 14:58 xD Na plus można napisać że się przynajmniej określił, na minus że postanowił już dobitnie zmienić się z wiatru, na wmordewind. I tak radośnie, przez Upadowy, D3S i ul. Rolną dotarłem do bazy. Moje myśli na ludzi jadących (z uśmiechem na ustach) w przeciwnym kierunku zachowam dla siebie ;)
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1222127336
Fotka:
Warunki wietrzne widoczne, podczas początku wschodu słonka w okolicach D3S ;]
===============================
Czasem burżuazyjne też jeżdżę komunikacją miejską xDD
Kategoria Rower
Ćwiartka deszczowa
-
DST
25.18km
-
Czas
01:07
-
VAVG
22.55km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 27 października 2018 | dodano: 28.10.2018
Dziś tylko na szybko, bo opowiadać nie ma za bardzo co.
Głównym założeniem dzisiejszego dnia było ogarnięcie noclegu na Halloween. Wiadomo jednak że my nie z tych straszących, więc górki ;-) Docelowo popadło na Szklarską Porębę ... ale przed tymi ustaleniami postanowiłem z Łukaszem coś pokręcić, coby nie było że zjemy pizzę tak bez wyrzutów sumienia ;-)
Wystartowaliśmy o 13:00 z Brynowa i na "dzień dobry" dostaliśmy z mżawki. Na Rybaczówce po owocowym i podczas okienka pojeździliśmy trochę po lasach, następnie "zaliczyliśmy" skrawek Mikołowa, a później przez Zarzecze i Ojciec do bazy. Był jeszcze plany na D3S, ale zaś zaczęło padać, więc sensu nie było moknąć xD
Finalnie, fajnie że wyszło cokolwiek heh.
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1220774691
Fotki:
Rybaczówka Panewniki ...
... i kolega
Leśne klimaty
A po rowerze, nagroda się należy ;))
Popas ;-) Ale jak na nazwę Hot Chilli, to hmmm, no średnio :-D
=============================================
Miłej, daremnej (deszczowej) niedzieli ...
===============================================
BTW: po wczorajszych bęckach od Warty Poznań, tabela pierwszej ligi w końcu prezentuje się godnie ^_^
Kategoria Rower
DPD 38/2018 + bonusy wietrzne
-
DST
53.25km
-
Czas
02:29
-
VAVG
21.44km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 26 października 2018 | dodano: 26.10.2018
Nawet się nie spodziewałem że jak trzynastego września po DPD napiszę że to ostatnie w tym tygodniu to ... na kolejne będę "czekał" prawię półtorej miesiąca heh. Ale były i inne misję, i urlop więc się rozgrzeszam, a co!! :)
Wstałem rano z uśmiechem na ustach, bo po czterech dnia deszczy i wiatrów niespokojnych, dziś w końcu nastąpiło okienko pogodowe!!! Wcześniej zdecydowanie nie było warunków ...
... tak było, nie zmyślam :-P
============================
Wyszedłem na garaż nawet jakieś 15 minut przed czasem, bo cała trasa była jednak jechana w ciemnościach egipskich. Do tego temperatura oscylowała w granicach spokojnych 9*C, było bezwietrznie (szok!) i jako bonus dostałem zielone światło na wszystkich skrzyżowaniach, więc git ;] Mogłem się więc nie spieszyć, a i był czas na wymianę akumulatorka (jechało Krossiwo - mokrość pod kołami) na trasie, bo bez przedniego światełka, to jednak tak trochę średnio ;)
Po pracy natomiast pojechałem po prostu przed siebie. Zupełnie bez pomysłu. Dojechałem do Mysłowic, gdzie zacząłem kombinować z Dziećkowicami. No ale dostałem wiatrem po pysku. Zmiana planów - Pogoria. No ale dostałem wiatrem po pysku, także ten tego xD Pojechałem więc z wiatrem na Pogoń i dostałem po pysku ... z remontów. Fantastycznie :-) Odechciało mi się wszystkiego i przez Dąbrówkę Małą, Bogucice (tu trochę się zachciało), Nikiszowiec, Giszowiec i Ochojec do bazy, gdzie myjnia bo Krossiwo trzeszczało jak stary tapczan heh.
Ani weny, ani radości => sezon zmierza ku kończości?
W sumie dobrze, bo Babcia stwierdziła że się przemęczam - mam pracę, ją, i w sumie góry i rower mnie ino męczą ... xD
Zakończymy więc na tym, bo jadę do ... Niej. Ehh niech mnie ktoś potrąci ...
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1220401143
Fotki:
Poranek => od górnej lewej: ul. Pola // Park Kościuszki // wjazd na D3S od strony os. Paderewskiego // początek wschodu słonka na Szopienicach ;]
Druga część:
:PPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPP
Park Sielecki w Sosnowcu i ...
... Szwecki ciągle żywy ;) I DOBRZE!!!!
Na powrocie zobaczyłem sobie jeszcze przy okazji jak wygląda mój plac manewrowy, na którym uczyłem się do "prawka" jakieś 18 lat temu.
BTW: średnio trochę heh
Jesienne klimaty
Końcówka=> a tu chodź w sumie jutro lub pojutrze będziemy ustalać szczegóły wyjazdu w Karkonosze na halołim, to znalazłem idealne miejsce na mój długi weekend => ino pętelka na szubienicy trochę za krótka xD
================================================
Co do ostatnich dni xDyyy ...
...choć na moim urlopie, było w dechę sesese :)
Kategoria Rower
Glut wyborczy
-
DST
33.72km
-
Czas
01:44
-
VAVG
19.45km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na wybory do obory, poszli Łapcie, Dyrektory xD. No choć mi niekoniecznie się to udało, ale o tym później.
Po wczorajszym dniu lenia, który zakończy się niespodziewaną imprezą urodzinową u kolegi w "Okrąglaku" na Akademikach, dziś wstałem mega zdrowy ... bo uciekłem :-P Jednak wódkowe imprezy nie są już dla mnie - starzeje się heh. W zamian za to mogłem rano dokończyć wczorajszego kebaba i zacząć planować dzień dzisiejszy.
Pogoda szczytem moich marzeń nie była, ale leżenie w wyrze również w grę nie wchodziło :-) Zapukałem więc na WhatsAppie do Diabła, coby się zapytać czy nie wykręcimy jakiegoś małego towarzyskiego tripa.
Weszło nawet dobrze, bo do spotkania doszło dopiero o 15:00, więc szło się wyspać i zjeść obiad na spokojnie :) Spotkaliśmy się o wyżej wymienionej godzinie na Stargańcu gdzie ... określiliśmy że w sumie się nam nie chce jeździć heh. Przez Zarzecze oraz Sopelek dotarliśmy do Kostuchny, po której nastąpiło małe owocowe i ruszyliśmy w kierunku mojego nowego lokalu wyborczego.
XDDDD
Na Piotrowicach ... no niestety, istna amatorka => nie wiedziałem czy to panie z obsługi, czy wyborcy, czy babcie które przyszły sobie pogadać, wszak lokal znajdował się w Domu Pomocy Społecznej xD. Do tego kartki z adresami były napisane na jakiś wyrwanych z zeszytu skrawkach papieru, na szybko, rozpisującym się niebieskim długopisem ;/ A w ogóle to mała była szansa się dopchać i poczytać przy którym "okienku" jestem. Trudno, wyszedłem, następnym razem lepiej się przygotuję :)
Wróciłem więc do kolegi, pojechaliśmy jeszcze przez park Zadole i Kokociniec do sklepu, coby ogarnąć piwo na postoju za ul Ogrodową. Później jeszcze Diobeł skusił się na szybkie na garażu i mogliśmy zakończyć nasze spotkanie. Dzięki chodź za gluta heh.
PS: oddawać lato!!!!!!!!!
========================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1218209580
Fotki:
Tym razem pojechało Krossiwo, bo w lasach zakładałem że będzie mokro :)
Starganiec i miejsce zbiórki
Diobeł ciągle wierny SPD-ką :D
Ktoś ma "stopkę", a ktoś ciągle musi drzewa szukać ;))
Żeby nie było, że nie byłem ;))
===========================================
;]]]]]
Kategoria Rower
Kozia Góra 686m n.p.m.
-
DST
18.27km
-
Kalorie 1387kcal
-
Aktywność Wędrówka
Piątek, 19 października 2018 | dodano: 20.10.2018
... w kolejnym, ale już raczej ostatnim wyjeździe urlopowym :-) Nie spodziewałem się że zrobię coś bardziej prostego niż ostatnia Czantoria, a tu jednak taka niespodzianka i zrobiłem w sumie nie górę ... ale pagórek :-D
=============
Po wczorajszym spacerku z Siostrą (https://www.relive.cc/view/e1216740132), wstałem sobie o 7:00, zrobiłem śniadanie i stwierdziłem że nikaj nie jadę(!!!!!!), bo mgła i nic nie widać xD. No ale około 9:00, dostałem telefon że Babka zęby straciła (xDDD) i trzeba pilnie przyjechać. Tak więc szybko się zebrałam, rura na pociąg i ... wylądowałem w Bielsku-Białej :P
Proteza (info sąsiadka) oczywiście się raz - dwa znalazła ale mam dość duże wątpliwości czy się w ogóle zgubiła? Tola wie że mam urlop i pewno zaplanowała sobie mnie trochę podglądać ... przy pracy, tak nie wiem ... od 10:00 do 19:00 :)
===============================
Wylądowałem więc w pociągu i co się okazało? A no to że zafundowałem sobie półtorej godziny stania xD. Pociąg zapełniony, a do tego weszła grupka z jakąś wycieczką niepełnosprawnych dzieci, która zmierzała do Rajczy. Gorzej że bajtle były całkiem okej, za to niepełnosprawni byli opiekunowie. Tyle "larma" o nic, to dawno nie słyszałem ;/
Wypełzłem w Leszczynach i pierw poszedłem sobie dobrze znanym szlakiem czerwonym, coby po chwili stanąć przed dylematem czy schronisko Stefanka zrobić szlakiem zielonym (do końca) czy odbić na inny czerwony. Jakaś ekipa z dziećmi szła zielonym, więc wybór był oczywisty :)
Szlak w klimatach mrocznych, udało się zrobić bez większych problemów (choć chusteczki się przydały :P) i wylądowałem przy schronisku, gdzie miałem się zatrzymać, zrobić popas i odpocząć. No niestety, zobaczyłem i usłyszałem istny plac zabaw, więc bez sensu ;] Ruszyłem więc dalej, coby po około 15 minutach zdobyć szczyt => jak się okazało najwyższy dnia dzisiejszego :D
Planowałem jeszcze Szyndzielnię, no średnio tam się było pchać, skoro i tak nic widać nie będzie.
Nastąpił więc nawrot, po raz kolejny szczyt i okolicę schroniska Stefanka i zielonym szlakiem do dworca. A zielony mhmmmmm, no daję radę (kiedyś już nim chyba szedłem z Janiolem) i jest zdecydowanie dobry i godny polecenia :-)
Zszedłem do dworca i wdrożyłem w życiu mój przedostatni plan na dziś, czyli dojechać do Pszczyny i "zrobić" kebaba. Po nim z powrotem na PKP i rura na ostatni przystanek dzisiejszego dnia czyli babuszkowe klimaty. Wszystko wyszło w porządku (nawet Tola), oprócz tego że głupi nie wzięłam tym razem powerbanka, a do tego zamieściłem na internecie jedno śmieszne zdjęcie.
No prawie ... mi telefon rozsadziło xD. Niby fajnie, gdybym nie miał tam 9% baterii xDDD.
==========================
Pociągi ogarnięte idealnie i mogłem jechać do domu na mecz GKS-u. Cóż nie chcę mi się szczepić palców, zacytuje tylko coś z oficjalnej strony.
Za chwilę kończymy ten beznadziejny w wykonaniu GKS mecz. Ale jeszcze pół biedy z tym, że nie stworzyliśmy żadnego zagrożenia pod bramką rywala. ABSOLUTNIE żadnego. Problem w tym, że katastrofalne błędy w obronie doprowadziły do utraty bramek. Znów i jak zawsze. Znów z Lisowskim na środku...
Po ośmiu meczach bez wygranej Stal się przełamuje. Oczywiście z nami. Prokić nie strzelił gola w tym sezonie. Dzisiaj strzelił. Oczywiście z nami. Trener Skowronek w tym sezonie nie wygrywa. Oczywiście standardowo wygrywa z GKS Katowice. Kurwa mać. Jesteśmy jak zawsze idealnym przeciwnikiem na przełamanie dla wszystkich.
Źródło => http://gieksainfo.pl/live-stal-mielec-gks-katowice...
Czego się w sumie spodziewać skoro w ataku biega (?) Śpiączka, na skrzydle Błąd, a kapitanem został ... Jakub Wawrzyniak.
=================================
Trasa główna => https://www.relive.cc/view/e1217124828
Fotki:
Początek dnia i coby tu ...
.. wiadomo że górki :)
Odcinek miejski ominę - tu już na szlaku
Zaczyna się strefa mroku :D
Proszę nie regulować odbiorników ;))
Mega klimatyczny wypad mhmmm :)
Skojarzyło mi się :P
Cisza i spokój, słychać było ino wodę spadającą z liści i wiatr :)
Schronisko Stefanka i z mroku wyszły potwory ... bardzo głośne potwory ;///
Szczytowo :)
Dwie z bodajże dwunastu tras Enduro - trzeba było miejscami uważać ;]
Wiata pod Kozią Górą 641m n.p.m. => tutaj olałem plan iścia na Szyndzielnię
Nazot pod schron
Ciągle w mroku ;)
Znak w lesie zawsze fajny :)
Szlak zielony, bardzo sympatyczny ...
Ogólnie o szlaku (dawnym torze saneczkowym) do pooglądania =>
i do poczytania => http://bywajtu.pl/strony/na-wirsycku/notatka/tor-s...
... niestety jest mega krótki ;/
Końcówka zielonego ...
... i przez miasto ...
... na dworzec
Dziękuje i do ... kebaba ;P
============================================
Wg mnie logiczne ;))
Kategoria Góry
Wielko Czantoryja 995m n.p.m.
-
DST
19.55km
-
Kalorie 1890kcal
-
Aktywność Wędrówka
Dziś w sumie miałem wylądować w Zakopanem, no ale niestety ... nie wylądowałem bo wczorajsza naprawa Szkodnika (z serwisem) wyniosła mnie niecałe dwieście złotych. Nie ma więc co szaleć z finansami, zwłaszcza że rodzi się plan na cztery dni w górach na początku listopada i ogólnie muszę oszczędzać, bo MOPS wyliczył moje ewentualnie alimenty na Babkę (zgodnie bez prawem mogli zabrać 219zł) w kwocie 150zł/m-c. Kurde, ale ja duszzzzo zarabiam xD. Dysponuje takim kapitałem że w sumie rozważam przestanie odbierania od nich telefonów, wzięcie kredytu, wyprowadzkę, olanie babki i życie w spokoju :-) Bankowo stratny nie będę i nerwowo, i czasowo, i finansowo.
Dobra już nie marudzę, Tatry mogłem odpuścić, ale górek już nie :-D
====================
Zaplanowałem sobie pierwotnie Klimczok, no ale po rozmowie z Filipem (który se wziął urlop na rower) zmieniliśmy plany i oboje postanowiliśmy pojechać sobie do Ustronia i zrobić Czantorię ^_^
Ustawka w busie, ogarnięcie sklepu w Piotrowicach i rura na pociąg o 10:05 do Ustronia Polany. Trochę późno, ale inaczej byśmy nie ogarnęli naszego słynnego 10-cio godzinnego biletu za 18 zeta :-P
Po dość męczącej drodze, misja sklep i rura w górę :-) Tu akurat plus i minus ze strony Filipa, gdyż kolega wybrał najbardziej stromy, ale również najszybszy szlak, który zaprowadził nas na najwyższy (995m n.p.m.) punkt dzisiejszej wyprawy. W sumie za 16 zeta była kolejka, ale taką kasę woleliśmy zainwestować w alkohol :P
Na szczycie Gizmo na wieże, a ja na spokojnie z piwkiem poczekałem sobie na dole ;] Następnie doszliśmy przez przełęcz Beskidek (684m n.p.m.) do schroniska na Soszowie (792m n.p.m.) skąd ponownie, jesiennie zaliczyliśmy zejście/no i czasem wejście "do Małysza" ;]
Pociąg mega przeładowany, ale nam się udało usiąść, a mi nawet usnąć :D Później już ino babuszkowo i do bazy :)
============================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1216045894
Fotki:
Widok z Dworca, nasz cel przed nami :)
Stromo w górę ...
Górna stacja kolejki ;]
Szczytowo - piwkowo ;]
Miody szlak :))
Proszę, można przewijać dalej :))))
Każdy pije to co lubi ;P
Bajkowo ponownie
Widoczek
Czantoria na prosto, tam byliśmy :)
Pozostałe z zejścia ;]
Niezły skrót "na ćmika" :D
Końcówka i do widzenia :P
Do następnego :)))))
================================================
To tak Filip w w kwestii naszej rozmowy :P
Kategoria Góry
Poznańsko - dziewiczo + powrotowo
-
DST
61.54km
-
Czas
02:56
-
VAVG
20.98km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 14 października 2018 | dodano: 17.10.2018
Dziś w sumie miał być bardzo spokojny dzień z ewentualnie jakimś małym spacerkiem po Wildzie. No nie wyszło (xD), a że w domu z Wujkiem w taką pogodę nie zamierzałem siedzieć, to pomyślałem sobie że pojadę se zobaczyć czy jeszcze stoi stary dom od Toli.
Szkopuł w tym planie był taki, że pętla wyszłaby na mniej więcej dziesięć kilometrów, także trzeba było coś jeszcze dołożyć :-P Hmmm, skoro wczoraj byłem w Łodzi, to dziś "na widelec" wziąłem se Mielno, a co!!! Jak szaleć to szaleć :-D
Jak tylko ustaliłem ten plan, to bardzo fajnie wkręcili się Wujek i Kuzynostre, proponując mi dołożenie do dystansu wieżę widokową na niejakiej Dziewiczej Górze. Jak w Poznaniu słyszę "góra" to dwa razy powtarzać mi nie trzeba :-P Wystartowałem więc na spokojnie po 12:00, coby pierw zahaczyć o Podolany, następnie zrobić nawrót przez Piątkowo i obrać cel właściwy.
Azymut miałem dość prosty, musiałem tylko dojechać do miejscowości Czerwonak i przed Biedronką skręcić w prawo. Wszystko byłoby idealnie, ale. Heh w końcu jakieś "ale" :-D => o ile na wczorajszych wertepach Szkodnik naprawił się w stopniu pozwalającym na w miarę bezstresową jazdę, to dziś dla odmiany zepsuł mi się wiatr xD Nie był może jakoś strasznie mocniejszy od tego który znam ze Śląska, ale jednak dziś trochę na niego mogę ponarzekać :-) Trollking to lubi :-P
Mniejsza o to.
Po dojechaniu na wieżę, wszedłem sobie na nią pooglądać widoki i mogłem zejść ponownie do mojej maszyny i pojeździć trochę po duktach leśnych :-) Po nich wpadłem do Mielna (zrobiłem piwo - ale systemu nie zniszczyło xDD) i po pierw asfaltach, potem szutrach, dojechałem do Koziegłów, gdzie już ze słońcem w pysk dotarłem do bazy, zataczając jeszcze ... a jak, o piwny teren :-D-D
=====================
Trasa główna (powrotowe pominę) => https://www.relive.cc/view/e1214357660
Fotki:
Babuszkowa willa stoi ... nieużywana taka ...
A tu śmieszka w okolicach mojej Ciotki, lubię ją :)
Skrót to, to ... nie był xD
Patriotycznie
Widać cel ;]
Wieża i widok z niej
PS: wiałooooo xD
A tu kąsek leśnych, sympatycznych ścieżek :)
Artystycznie ;)
Tszepak :P
Warunki wietrzne xDD
Ahoj ;))
Jesienno - gruntowe klimaty
j/w :)
A to już gdzieś widziałem :P // BTW: przejechałem asfaltem :PP
Końcówka i do widzenia ;]
========================================
Co do powrotu do krainy mlekiem i węglem płynącej to się odbył :-) Miał być tramwaj (i w sumie cztery przystanki był, aż mnie motorniczy nie wyprosił, bo wjechało 500+), był rower. Na dworcu, szybciutko po bilet i rura z Chrzestną na peron.
Tam do pociągu i do Kato ^_^
Tym razem pociąg przyjechał już z przystosowanym wagonem do przewozu rowerów :-) Jednakże nie udało się zrobić powrotu w spokojnej atmosferze => jeden z tatusiów również wywnioskował że to przedział idealny do uspokojenia gówniaka, (dziękuję serdecznie, za pięciokrotne wrażenia akustyczne => https://www.sadistic.pl/no-i-sie-zaczelo-vt481900....) Mam nadzieję że syn już się długo się męczył nie będzie i szybko umrze ... Hihi ... yyy ... no ja pierdole xD
=============================
BTW: Wróciłem :-) :-)
Kategoria Rower
JP!
-
DST
105.90km
-
Czas
06:12
-
VAVG
17.08km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 13 października 2018 | dodano: 16.10.2018
Czyli jak każdy dobrze rozszyfrował, Jeziora Podpoznańskie! :-)
Jestem już po całym Wielkopolskim urlopie, tak więc mogę śmiało napisać że to był najlepszy trip tego wyjazdu => Kuzyn, mistrzostwo świata :-) Teraz aż mi głupio że ja Cię ino na takie coś zabrałem xD => http://lapec.bikestats.pl/1706247,Sobotnie-DPD.htm...
W sumie to na tym bym mógł zakończyć, ale ten szlak z pewnością będzie mocno brany pod uwagę do corocznego sylwestrowego podsumowania, więc wypadałoby coś napisać. Poza tym Piotrek ładnie mówi o moich wpisach więc nie mogę go zawieść :-P
====================================
I od czego by tu zacząć? Pewno od tego że się nie wyspałem heh. Bejbe postanowił ruszyć skoro świt, żeby był czas na wszystko. I oczywiście podjedź pod niego, bo tam się zaczyna jego plan hehehe.
Dobra, pobudka o 7:00 rano, kawa, kibel, śniadanie i rura na Skórzewo, trasą u mnie już standardową czyli przez Winiary, Ogrody oraz Ławicę :-) W Skórzewie, dłuższa chwila na rozmowy i w okolicach 10:30 wyruszyliśmy na trip właściwy :]
Zanim dobrze pierwszych plotek nie skończyliśmy, w Dąbrówce opuściliśmy asfalt, który na dłuższą metę zobaczyliśmy za Luboniem ... po około pięćdziesięciu kilometrach! Normalnie miody heh. Przecudna trasa, przez lasy, szutry, kamienie, korzenie, szlakami (bez szlaku xD) i tym podobnymi paściami. Średnia tym razem była nieistotna ;-)
Jechało się leniwie, ale do przodu i poprzez sklep w Więckowicach ogarnęliśmy pierwszy z wielu Pitt Stopów na jakiejś tam ambonie koło jeziora Niepruszewskiego. Trochę się zasiedzieliśmy, ale co tam :-) Później przejechaliśmy koło lotniska w Zborowie i nazot w krzaki :-D
Po pooglądaniu kolejnych jezior (w sumie około trzynastu było) nastąpił postój tysięczny. A dokładnie pięciotysięczny - koło jeziora Dębno. Do końca nie zapomniałem jak nad morzem świętowałem cztery tysiące, a tu już kolejna okazja :-D
Po małym owocowym zostało zrobione i rura na mój w sumie główny cel => Łódź, tą wielkopolską :-)
Dość sprawnie tam dojechaliśmy, chwila dla fotoreportera i w końcu konkretnymi singlami wjechaliśmy do Wielkopolskiego Parku Narodowego. A tam, miody, po raz kolejny. W okolicach jeziora Góreckiego nastąpił nawet jeden z najpiękniejszych singli tego roku. Do tego zjazdowy heh. Ehhh będę go długi wspominał, bo był kapitalny :)))))
Po nim chwila w okolicach Osowej Góry (niestety, Kuzyn nie dał widoków z wieży pooglądać) i ponownie lasami i leniwymi asfaltami na ostatnią atrakcję dzisiejszego dnia, czyli powrót szlakiem (gruntownymi) wzdłuż Warty.
Nie liczyć na start "zjebki" od Pani z wózkiem, że tu rowerami nie wolno i mojego malutkiego dzwona, odcinek wyszedł po raz kolejny bardzo sympatycznie i mogliśmy już po ćmoku udać się przez Wildę, Wartostradę i kąsek Centrum do piwa, wróć, znaczy domu :-)
Kapitalny szlak, wszystko mi się podobało, i co najważniejsze Szkodnik dał radę, a no i Kuzyn też ;-)
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1213589314
Fotki:
Poranek i odcinek Wichrowe - Skórzewo gdzie ...
... spotkałem starego znajomego :)
Tego to pewnie ino Gocha pamięta heh
Ostatki asfaltu - odcinek za Skórzewem :)
Gruntowo :)
Więckowice i zjazd na asfalt na misję sklep ;]
Jezioro Niepruszewskie i widok z ambony :)
Rzepak, a jak :P
Dalej Niepruszewskie
Kręcimy dalej ;]
Źródełko w Żarnowiecu
Zjazd do Jeziora Tomickiego ...
... i duch fotki ;))
Artystycznie
Dziwny widok xD => asfalt heh
Opis raczej zbędny :))
Świętowanie przy Jeziorze Dębno
Pierwszy i jedyny postój przed szlabanem, ale za to jaki :)
Parowóz na szlaku Poznań - Wolsztyn
Dzień dobry :P
Jeszcze parę fotek z trasy ...
... przecudny singiel wzdłuż Jeziora Góreckiego ...
i ostatnie zdjęcie sprzed zmroku => Warta w jesiennych barwach :)
Dzięki Kuzynostre ^_^
======================================================================
BTW: Jest jeszcze inna opcja ;))
Kategoria Rower
Szamotuły + szczyt :-D
-
DST
85.19km
-
Czas
03:56
-
VAVG
21.66km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 12 października 2018 | dodano: 16.10.2018
Zgodnie z planem, wczorajszy dzień poświęciłem na tak zwany "nicnerobing" :)) Plan udało mi się wykonać 98% heh.
Te małe 2% to spacer (7km wokół Rusałki), który udało mi się wykonać wraz z Kuzynką i jej synkiem. W podzięce za towarzystwo przyszły mąż Iwony przerachmasował mi wszystkie kości => bardzo fajnie że się na tym zna i mnie nie popsuł :D Postrzelało, poklikało, ale wstałem jakoś tak naprawiony czy coś? ^_^
Założonym planem na dziś, były natomiast Szamotuły. Postanowiłem wstać o 8:00, wyjechać po 10:00, no ale ponownie łóżko miało dość mocne przyciąganie. Nie mówiąc o tym że zostały mi jeszcze dwa Żubry z wczorajszego meczu, które były (coby tu ukrywać) idealnie zmrożone. No ale dobra, bądźmy poważni, trzeba się ruszyć :)
Wyjechałem w okolicach godziny 12:00 i przez pierw odcinek miejski, później Strzeszyn Grecki oraz Kiekrz i Rokietnicę z każdym naciśnięciem pedała zbliżałem się do celu. Gnój zaczął się za Cerekwicą, gdzie to niestety wjechałem na drogę nr 184, gdzie albo ryzykowałem przejechanie przez TIR-a (ponownie pfff), albo od czasu do czasu pojawiała się gówniana DDR-ka z kostki z całą wuchta żołędzi na zolu xD.
Ehhh, im bliżej Szamotuł tym mocniej korciło żeby zjechać w prawo i skrócić sobie trochę te męczarnie. No ale dobra, twardym trza być, a nie miękkim. Dojechałem do Szamotuł i ... w sumie wyjechałem z nich, bo nic tam nie ma!!!. Centralnie nic, oprócz standardowego w Wielkopolsce odcinka z kostki kamiennej oraz rynku przez który przejeżdżają auta, no i to by było na tyle.
Wykonałem więc nawrot, i coby trochę zapętlić pojechałem inaczej niż przyjechałem (i tak bym drugi raz tej trasy nie zdzierżył) => przez Kępę i jakiś leśny Pitt Stop, dojechałem do Pamiątkowa, gdzie postanowiłem wdrożyć w życie plan mojego Wujka (oraz Filipa), który zakładał wjechanie na najwyższy punkt Poznania czyli górę Moraska. Cel osiągnąłem przez znaną mi wieś Sobota i jakieś poboczne miasteczka => unikałem jak ognia drogi Obornickiej, bo jest okropna. Niestety kąsek jej jednak i tak musiałem zrobić, coby Szkodnika nie narażać na jakieś dziurawe drogi. Rowcio i tak ledwo zipi xD
Dojechałem do podnóża "góry", ogarnąłem szczyt i coby tu napisać. No dupy nie urywa - kamień i kupa niczego, ale i tak nie żałuję - leśne dukty dawały radę :-) Po wyjeździe z lasu, długa bluza na plecy i przez os. Sobieskiego, Batorego oraz Stare Miasto na piwo w wiadomym miejscu :-) Po nim został mi ino standardowy (około kilometrowy) odcinek do domostwa.
Pogoda wymarzona po raz kolejny, wiatr hmm? No był, czy pomagał? Raczej nie, ale nie był też najgorszy :-) Dobrą średnia straciłem nie przez niego, a przez ścieżki w lesie, mniejsza o to ^_^
===========================================================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1213181740
Fotki:
DDR-ka w okolicach Strzeszyna Greckiego
Z trasy ;]
Cel
Pitt Stop leśny - jeden z dwóch na trasie :)
Powrotowo :)
Sobota z obu stron, w piątek czyli tak jak powinno być :P
Chwilę przed zachodem, wycinka - widocznie mają tam za dużo lasów xDD
Najwyżej położony kamień Poznania :D
A później już było ciemno :P
===================================================
:D
Te małe 2% to spacer (7km wokół Rusałki), który udało mi się wykonać wraz z Kuzynką i jej synkiem. W podzięce za towarzystwo przyszły mąż Iwony prze
Założonym planem na dziś, były natomiast Szamotuły. Postanowiłem wstać o 8:00, wyjechać po 10:00, no ale ponownie łóżko miało dość mocne przyciąganie. Nie mówiąc o tym że zostały mi jeszcze dwa Żubry z wczorajszego meczu, które były (coby tu ukrywać) idealnie zmrożone. No ale dobra, bądźmy poważni, trzeba się ruszyć :)
Wyjechałem w okolicach godziny 12:00 i przez pierw odcinek miejski, później Strzeszyn Grecki oraz Kiekrz i Rokietnicę z każdym naciśnięciem pedała zbliżałem się do celu. Gnój zaczął się za Cerekwicą, gdzie to niestety wjechałem na drogę nr 184, gdzie albo ryzykowałem przejechanie przez TIR-a (ponownie pfff), albo od czasu do czasu pojawiała się gówniana DDR-ka z kostki z całą wuchta żołędzi na zolu xD.
Ehhh, im bliżej Szamotuł tym mocniej korciło żeby zjechać w prawo i skrócić sobie trochę te męczarnie. No ale dobra, twardym trza być, a nie miękkim. Dojechałem do Szamotuł i ... w sumie wyjechałem z nich, bo nic tam nie ma!!!. Centralnie nic, oprócz standardowego w Wielkopolsce odcinka z kostki kamiennej oraz rynku przez który przejeżdżają auta, no i to by było na tyle.
Wykonałem więc nawrot, i coby trochę zapętlić pojechałem inaczej niż przyjechałem (i tak bym drugi raz tej trasy nie zdzierżył) => przez Kępę i jakiś leśny Pitt Stop, dojechałem do Pamiątkowa, gdzie postanowiłem wdrożyć w życie plan mojego Wujka (oraz Filipa), który zakładał wjechanie na najwyższy punkt Poznania czyli górę Moraska. Cel osiągnąłem przez znaną mi wieś Sobota i jakieś poboczne miasteczka => unikałem jak ognia drogi Obornickiej, bo jest okropna. Niestety kąsek jej jednak i tak musiałem zrobić, coby Szkodnika nie narażać na jakieś dziurawe drogi. Rowcio i tak ledwo zipi xD
Dojechałem do podnóża "góry", ogarnąłem szczyt i coby tu napisać. No dupy nie urywa - kamień i kupa niczego, ale i tak nie żałuję - leśne dukty dawały radę :-) Po wyjeździe z lasu, długa bluza na plecy i przez os. Sobieskiego, Batorego oraz Stare Miasto na piwo w wiadomym miejscu :-) Po nim został mi ino standardowy (około kilometrowy) odcinek do domostwa.
Pogoda wymarzona po raz kolejny, wiatr hmm? No był, czy pomagał? Raczej nie, ale nie był też najgorszy :-) Dobrą średnia straciłem nie przez niego, a przez ścieżki w lesie, mniejsza o to ^_^
===========================================================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1213181740
Fotki:
DDR-ka w okolicach Strzeszyna Greckiego
Z trasy ;]
Cel
Pitt Stop leśny - jeden z dwóch na trasie :)
Powrotowo :)
Sobota z obu stron, w piątek czyli tak jak powinno być :P
Chwilę przed zachodem, wycinka - widocznie mają tam za dużo lasów xDD
Najwyżej położony kamień Poznania :D
A później już było ciemno :P
===================================================
:D
Kategoria Rower