DPD 32/2021
-
DST
33.20km
-
Czas
01:32
-
VAVG
21.65km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 14 września 2021 | dodano: 14.09.2021

Dziś w planach miałem jechać odwiedzić rodziców, ale umówić się planowałem dopiero z pracy. No to się umówiłem ... na czwartek, a od rana rower :D.
Na "dżem dobry" nastąpił zgrzyt => zaś jakiś knur pomylił las z osiedlem i ...

... zdemolował pracę mojej miłej, starszej sąsiadki. Brak słów do tego chrumkającego ścierwa ಠ_ಠ.
Poza tym, to obyło się bez przygód. Czas był dobry, tempo też, wschód słońca również ...

... a ostatnie cztery kilometry przejechałem razem z kolegą z biura obok ʘ‿ʘ.
Poranek w robocie ustawił mi natomiast opcję powrotną. Kierownik przywiózł bowiem pomidory (mega dobre) z giełdy w Mysłowicach ...

... to zakupiłem dwa kilo, a że i tak jeżdżę z mega zapakowanym plecakiem (kurtka się oczywiście nie zmieściła, ale jak wiadomo u mnie => lepiej się spocić, aniżeli zmarznąć :D), to postanowiłem nie wracać przez las, ino przez nową DDR-kę koło "Nowego Nikiszowca". O taką:

W sumie nawet pomyślałem że to będzie całkiem fajna alternatywa dla porannego (wersja - "zaspałem" xD) stawu Upadowego, ale niestety - ten zaznaczony na czerwono skrót ...

... jest wyłączony z użytku. Bez sensu więc => po kamieniach szybciej :P
Reszta trasy klasyczna: D3S - Ligota - "Kolejarz" (zajęty) - las, i do domku ...

... gdzie jednak wolę kitku :D
=========
PS: na koniec jeszcze jedna maruda, a raczej dwie. Oddawać upały, albo zabierać komary. Najlepiej ... jedno i drugie xD. A jakbym miał wybierać => TO ZABIERAĆ KOMARY!!!
Kategoria Rower
Pepiczkowo :P
-
DST
18.70km
-
Kalorie 1792kcal
-
Aktywność Wędrówka
Sobota, 11 września 2021 | dodano: 13.09.2021

Co do genezy, to dawno górek nie widzieliśmy (:P), a na horyzoncie pojawiła się piękna sobota :). Kot stwierdził że widok ze zmywarki zupełnie jej wystarczy, Marzena miała zaplanowanego fryzjera, Magda natomiast doszła do wniosku, że wstawanie przed 7:00 rano po tygodniu nocek ... nie wchodzi w rachubę :D.
Na "polu bitwy" zostaliśmy więc ja i Łukasz, i w takim oto składzie ruszyliśmy o godzinie 7:35 w kierunku naszych południowych sąsiadów.

:PPPP
Powrót zaplanowaliśmy w okolicach 15:00 - 16:00, niecałe półtorej godziny jazdy samochodem (większość "ekspresówką") ...

...i to by było tyle, z rzeczy wiadomych. Niby jakąś pętelkę Łukasz znalazł, ale co z parkingiem? Jak będzie szlak wyglądał? Tego nikt nie wiedział, bo byliśmy dziewiczo w tamtych okolicach ◉‿◉. Wiedzieliśmy tylko to ... że będziemy mieli nowy ślad na mapach <( ̄︶ ̄)>.
=============
Na miejsce dojechaliśmy mega szybko (Morfeusz nawet nas nie dogonił :DDD), parking bezproblemowy (i darmowy ^_^) i mogliśmy ruszyć pierw odcinkiem asfaltowym. Niby trochę gardzimy taką nawierzchnią, ale dziś to akurat był fajny odcinek ^_^.

Pojawiły się też pierwsze widoczki i płyny widome:


U kolegi jednak w wersji 0,0, bo tyle można tam mieć w krwi, jak się prowadzi samochód ಠ_ಠ.
Oczywiście muszę nadmienić że obydwoje jesteśmy kompletnie zaszczepieni - inaczej byłby kibel. Polecam więc dać się ten jeden, lub dwa razy ukłuć :-)
A tu już gruntowo i pojawiły się jeszcze fajniejsze widoki ʘ‿ʘ


Tak poza tematem, to trochę mały niesmak mam/mamy, bo szczytów nie opisują pfff ...

... do zmiany!! Heh
A my dalej dreptamy, i sobie gadamy


Postój (jedno z chyba czterech schronisk dziś) na popas ...

... gdzie olaliśmy Ostrawę, i poszliśmy dalej zgodnie z planem :P

Kolejne schronisko już opuściliśmy i zaczęliśmy schodzić ponownie drogą asfaltową:

W tym miejscu szacun dla pewnego dziadka, co cały mokry dzielnie (mijaliśmy go jakieś 100m od schronu) podjeżdżał. Reszta przeważnie na "elektrykach" ಠ﹏ಠ.
Wracamy jednak do nas:

Było trochę bardziej gruntowo (szlak żółty) i oczywiście podkusiło żeby zobaczyć "atrakcje" ...

... średnią taką xD.
Później (poza szlakiem) już fajnie ...

... a tu trochę mniej fajnie (zapach pieczonek => smaka narobili pfff) ...

... ale wróciliśmy bezpiecznie do domków ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ

Sklep po maszkety oczywiście został zaliczony - jakżeby mogło być inaczej
¯\_(ツ)_/¯
Morfeusz, gonił, gonił, aż dogonił - ale tylko na chwilę. Łukasz dziada pilnował :D. Biedronka, obiad i ...

... tyle z soboty :P

... tyle z soboty :P
============
Jeszcze trasę (i orientację) jestem winny ◉‿◉



==========
W niedzielę wstałem chwilę po 08:00, pogardziłem, usnąłem, obudzili w środku nocy o 11:20 (heh), śniadanie jajowe ...

... i chwilę przed czternastą, rura na Ligotę na autobus na kochłowicką rybaczówkę na grilla ;).
Tam, no nie było grilla, Paweła też nie, był za to smarkacz (+- 6-7 lat, jak na moje oko), co pierw denerwował gęsi (został oszczypany), a później w nie rzucał kamieniami. Już miałem interweniować, ale właścicielka wzorowa ogarnęła temat => strasząc psem. Bezstresowe wychowanie ... Babci. Na całe szczęście od niej się mu też dostało! Ale gdzie była jak to robił? Co robili rodzice jak był mały? Od małego trzeba uczyć (chyba, bo sam nie mam) dzieci szacunku do słabszych!

Reszta to już miła atmosfera, grill jednorazowy (Łukasz miał nogi rozgrzane, coby ogarnąć sklep z płazem w logo :DDD) i powrót do autobusem do domu. Najważniejsze że burza którą straszyli ... nas olała. Oczywiście nie dosłownie ;).
BTW: A i jeszcze była mała zdrada :P

==========
Jutro raczej jeszcze pociąg + wizyta u rodziców (kiedyś trzeba :D), w czwartek służbowo na Panewnickiej (kiedyś trzeba :D), więc w środę się na DPD nastawiam ...

... choć mam pewne (mandatowe) obawy :DDD
Kategoria Góry
DPD 31/2021 + służbowo + Starganiec
-
DST
50.66km
-
Czas
02:28
-
VAVG
20.54km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 10 września 2021 | dodano: 10.09.2021

Tak, powitałka zdecydowanie adekwatna do mojego poranka :P. Wstałem, ogarnąłem się, wróciłem na chwilę do łóżka i ... wstać z niego nie mogłem heh. Udało się to chwilę przed godziną 6:00, i po około piętnastu minutach mogłem ruszyć w kierunku roboty.
Niby czas startu miałem dobry, ale coś nogi nie chciały podawać, i zaczęło mi się spieszyć xD. A jak wiadomo:


Finalnie (bez konsekwencji oczywiście) dojechałem do pracy (przez Upadowy) o 07:03 :P. Durne światła, nogi, i remonty kanalizacji w Szopienicach xD.
===========
W pracy monotonnie (siedzę sam w biurze, bo kolega jest na "długim" urlopie), ale przed godziną 13:00 dostałem telefon że jest interwencja, i trzeba jechać sprawdzić i porobić zdjęcia na Granicy Wesołej. Weź se kierowcę!! A po kij mi kierowca, jak mam rower :PPP. Do tego wątku jeszcze wrócimy ^_^
Ruszyłem chwilę po trzynastej i pierw fotka na Mysłowice i końcówkę opisywanej ostatnio ulicy Bagiennej ...

... później dalej klasycznie Szopienicką, a na Giszowcu stwierdziłem że nie będę jechał durną ulicą Adama (pod górkę, z dwoma durnymi progami zwalniającymi ಠ﹏ಠ) i pojadę lasem, z przedłużenia ulicy Kosmicznej. Taaa, ostatnio zdecydowanie lubię kałuże ...

... i wszelakie rozlewiska xD.
Po krzakach i innych różnościach dojechałem/doszedłem (w towarzystwie => a jak? komarów) na miejsce ᕙ (° ~ ° ~) :D. Nie mogę za bardzo opisywać co tam sprawdzałem, ale ta droga i tak ogólnie nadaje się do tarcia chrzanu i pchania karuzeli ...

... XD
Skoro już jednak tam byłem (a wracać po raporcie i wysłaniu zdjęć nie musiałem) to podjechałem sobie na widoczek ◉‿◉

A później nastąpił powrót przez Murcki, a dodatkowo dołożyłem sobie Kostuchne, peryferia Piotrowic ...

... i tytułowy Starganiec <( ̄︶ ̄)>

Stamtąd lasami na Akademiki, później do sklepu na Ligotę i na nawodnienie na "Kolejarz" :P. Jutro górki u sąsiadów, bo przecież nie będę kręcił 3 dni z rzędu Trollkingów :DDD. Toż to (w tym roku) nie do pomyślenia :p.
============
A co jeszcze do Trolla, to patotej => tytuł dzbanicy roku został chyba właśnie przyznany :D
==========
I udanego weekendu wszystkim ◉‿◉


Ekolog jak nic :DDDDDDDD
Kategoria Rower
Odstresowywująco ;]
-
DST
58.12km
-
Czas
02:52
-
VAVG
20.27km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 9 września 2021 | dodano: 10.09.2021

Chce wyjść na klatkę miau, miau, miau, MIAAAAU. Masz, idź ←_←. Teraz to ja chcę wyjść, chyba że zostawisz te drzwi otwarte, to chce wejść, wyjść, i później wejść. Ehhh, niezdecydowane to to :PPP.
BTW: Musiałem wycieraczkę z napisem "Welcome" przekreślić w Paincie, bo mi do profilu blogowego nie pasuje :p.
Ja natomiast dziś wiedziałem jedno - chce wyjść, i po skończonej inwentaryzacji ulicy Bagiennej ... wejść. Proste? - da się? Da! heh.
Ulica ta jednak do sympatycznych nie należy (ಠ_ಠ) ...

... choć plus jest taki, że na jej przegląd (względy bezpieczeństwa mego) dostaje trzy dni. I to jest optymalne, na te tam około 28km.
Zrobione <( ̄︶ ̄)>

A co do roweru, to pomysł na dzisiejszą wycieczkę stworzył się wczoraj, na Brynowie, podczas oglądania meczu. Meczu, na który nie wszyscy się dostali ...


... :P. Dziki dostały od sąsiadów po uszach z kapiszonów i poleciały tam, gdzie ich miejsce => wskazywanie palcem jednak nic nie daje :D.
========================
Co do roweru właściwego, to na spotkanie ruszyłem o godzinie 16:35 i ... się zaczęło. Pierw nie mogłem złapać GPS-a, następnie trzeba było przejechać przez osiedle opanowane przez bombelki, następnie Strava zaczęła wariować (4km => średnia 53km/h xD), korek na Jankego, i takie tam różne :P. Na miejsce spotkania (leśne ławeczki koło Gochy) dojechałem delikatnie spóźniony, ale raczej bez tragedii ;]. Chwila rozmowy z moim dzisiejszym kompanem i rura na Bieruń. Im więcej lasu, tym lepiej, bo już się ostatnio dość dużo spalin nawąchałem :P.
Pierw więc dojazd duktami na Murcki, później klasyczny zjazd Lędzińską, daremnym tłuczniem z Beskidzkiej w okolicę leśniczówki, Hamerla, Zamoście, i meldujemy się w naszym standardowym sklepie po prowiant ;]. Zaopatrzeni, wystarczyło więc tylko dokulać się do "Łysinki" na popas. Szybki popas że nadmienię, bo w sumie to my byliśmy popasem ... dla komarów XD. Człowiek już praktycznie o nich zapomniał, a tu jeszcze to dziadostwo lata pfff.
Wracać postanowiliśmy przez Tychy i tak pierw Świerczyniec (+ założenie czegoś "na górę", bo zaczęło pizgać), następnie kolejne komarze bąble, Cielmice, Paprocany (i komary), Osiedle "L" i sklep, Żwaków, lasy i nawodnienie (+ założenie czegoś "na dół", bo zaczęło jeszcze mocniej pizgać => znaczy kto miał, to miał :D), Wilkowyje, Zaopusta (+ postój na szlabanach) i przez Podlesie, Bażantowo i Manhattan dojechaliśmy na Piotro. Tam pierw Łukasz zaspokoił małego głoda (a raczej smaka heh), a później na pożegnalne piwo na piotrowicki dworzec ;].
Trasa:

Fotki:
Miejsce spotkania ;]

Ehhh, gnoje znowu tną, a do tego drogę se utwardzili - cos mi się zdaje że to nie koniec w tym miejscu ;/

BTW:

Na poprawę humoru - górki z Blycha ʘ‿ʘ

I na celu - milion komarów ukrywa się gdzieś w kadrze xD

Górki ponownie ^_^

I coś z końcówki dnia ...


... bo później już żadne zdjęcie z trasy nie wyszło :P
No może prócz tego ...

... dawaj tego kebaba!!! :P
Całkiem dobry to był pomysł coby się ruszyć - podziękował ◉‿◉
==============
A co do wczorajszego meczu to ...

... wszystko się zgadza :PPP
Kategoria Rower
Dzień wolności, to Kotarz (974m n.p.m.) na szybkości <( ̄︶ ̄)>
-
DST
17.80km
-
Kalorie 1707kcal
-
Aktywność Wędrówka
Poniedziałek, 6 września 2021 | dodano: 08.09.2021

Dzisiejszy wpis zaczniemy jednak od powitałki i wczorajszego takiego oto ...

... spaceru ;). Podreptane, Marshall zadowolony, pogadane, i chyba już Magda została na stałe włączona do watahy heh

A poza tym ... to nic ciekawego :P

==============
O tym że Magdalena ma w poniedziałek (niespodziewane) wolne, dowiedziałem się w piątek. Szybka kalkulacja i stwierdziłem że skoro mam jeszcze skromne 12 dni urlopu, to na jesienną 25225 fale wiadomo czego, oszczędzać go nie mam zamiaru :P.
W sobotę wiedzieliśmy że robimy coś tam z państwem O, a na niedzielę i poniedziałek zacząłem myśleć o Zakopanem. Lenistwo było jednak silniejsze (a i z dojazdem ciężko => bo nocnych, autobusowych biletów już nie było ಠಗಠ) to wczoraj nastąpił wyżej wspomniany spacerek, a dziś górki i trasa ze Szczyrku do Szczyrku ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ.
W pociągu na "dzień dobry" ... zgrzyt. Debilne Koleje Śląskie zlikwidowały najlepszą (dla mnie) opcję w góry ...

... zastępując ją jakimś chłamem!! Skandalem mogę nazwać to, że sobie oczywiście niczego nie ukrócili, i kasę oczywiście chcą od pasażerów ciągnąć. Uje!! A i nowy rozkład ssie - zaorać i oddać tory Czechom :P. Niby jest jeszcze ta opcja Silesia24 + drugi bilet za 1zł, ale Pani konduktor stwierdziła ... że się nie opłaca xDDD.

Dobra, koniec marudzenia, bilet do Bielska po 12zł, autobus do Szczyrku 4,70zł i meldujemy się w górkach ʘ‿ʘ. Pierw misja "magnesik na lodówkę", później Żabka (w Bielsku czasu nie było), później cichy odcinek przez miasto ...

... Chata Wuja Toma, i meldujemy się na przełęczy karkoszczonka.

Stamtąd już szlak, którego to brakowało mi na mapie ^_^. Fajny był, zwłaszcza jego początku ... bo na niego nie trafiłem ...

... :DD.
Jak widać jednak powyżej, szlak imienia Stanisława Huli łączył się z tym "naszym" więc bez stresu dalej nim szliśmy. No i co najważniejsze, zaczęło być widokowo
〜(꒪꒳꒪)〜

Po spokojnej chwili podejścia pojawiła się niespodziewana opcja zejścia na szlak czerwony. Skorzystaliśmy więc, przy okazji patrząc (z góry) co w Brennej piszczy :P


A tu już kolaż ze szlaku właściwego (średni był :P) ...

... i nazot na szerokiej pożarówce z widokiem na Skrzyczne ◉‿◉

Dalej leśnie, ale widokowo 。◕‿◕。


Po dłuższej chwili (minęliśmy chyba sześć osób na szlaku xD) meldujemy się na moim zaplanowanym szczycie, i mogliśmy zacząć schodzić.

O tu:

Pierwotny plan zakładał przejście przez przełęcz salmopolską, ale chwilę przed szczytem zobaczyłem kolejną pożarówkę która wiodła w kierunku Szczyrku. Postanowiłem zaryzykować - co się zresztą opłaciło, bo zaoszczędziło to nam dość spory kawałek iścia asfaltem ;).
Końcówka już ino z kocią przygodą ...

... i mogliśmy wracać.
Jak widać poniżej ...

... pętli domknąć się nie udało, bo średnio się nam uśmiechało czekać prawie półtorej godziny na kolejny podmiejski dliżans do Bielska :P
Bilet autobusowy 5,20zł, kolejowy - 11,20 (jakaś taryfa "Poza Szczytem") i do wanny. Wyjazd ciekawy, ale na miejsce "na pudle" w podsumowaniu rocznym ... zero szans :P. Były ciekawsze wypady <( ̄︶ ̄)>.
Od dwóch dni to piszę, ale czasu nie ma (fajnie że mnie jeszcze na Bagiennej nie potrącili), obiecuję jednak, że w pierwszej wolnej chwili nadrobię wasze wpisy :P. O ile jutro (czwartek) mnie nie przejdą oczywiście :D.
=============
A poza tym, to normalka ...

... xDDD
Kategoria Góry
Jurnie ... po raz kolejny ^_^
-
DST
13.00km
-
Kalorie 1241kcal
-
Aktywność Wędrówka
Sobota, 4 września 2021 | dodano: 05.09.2021

No coś w tym zdecydował jest heh :D. Dziś pobudki były dwie => pierwsza po 7:00 (później lekkie spanko) i finalna o ... przed 11:00 :P
BTW:

Dłużej jednak spać nie mogliśmy, bo na dziś były zaplanowane skałki ◉‿◉. Ogarnięcie się, misja sklep, szykowanie jedzonka, i o 13:40 ruszamy w takim oto (klasycznym) składzie ...

... w kierunku jury krakowsko-częstochowskiej ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ. O cenie za bateryjkę (do kijka) i misji jej zdobycia .... nie wspomnę :P
Do konkretów ◉‿◉. Na trasie do szlaku (krótkiego dziś, bo wyjechaliśmy późno) był jeszcze zamek. Płatny parking olaliśmy, płatne wejście na ową atrakcje również :D. Więc ino na szybko nogi rozprostowaliśmy :P


A później już szybki szlak właściwy
<( ̄︶ ̄)>
Ludzie na prawo, hamburgery na lewo ^_^

A tu "z głupa" wyszedł główny cel ...

... takiej oto wycieczki ^_^

Klimaty zacne
Ludzie na prawo, hamburgery na lewo ^_^

A tu "z głupa" wyszedł główny cel ...

... takiej oto wycieczki ^_^

Klimaty zacne

Ale jednak, atrakcja najlepsza heh




Resztka szlaku + ...

... coś dla fotoreportera heh:
=> towarzyski kolega spotykany w miasteczku ...

... => rozpoczęcie sezonu grzybowego przez Magdę ...

... => i Łukasz ... od strony takiej, że innego zdjęcia nie miałem :D

A tak to ... nudy z budy :P

Główna atrakcja dzisiejszego dnia czekała na nas dopiero w ...

... dolinie Bolechowickiej => czyli ognisko (:P) ...

... a przy okazji, takie oto dreptanie

... dolinie Bolechowickiej => czyli ognisko (:P) ...

... a przy okazji, takie oto dreptanie

Tu też mam mało do opisywania, bo prócz świetnego miejsca na jedzonko, przygarnięcie zmarzniętego alpinisty coby się ogrzał i czapkę wysuszył, to nic specjalnego się nie działo :P. Były kartofle ...


... wuszty ...

... i z mega pełnymi brzuszkami ...

... wróciliśmy (dzięki za transport ^_^) do kitku /ᐠ。ꞈ。ᐟ\

Podziękować za wspólny wyjazd i za (już klasycznie, choć nie lubię ಠ﹏ಠ) darmową opcję paliwową, przeprosić za chyba rozlany napój (jak będzie plama, to ogarnę vanishem), podziękować za dostarczenie zapomnianego telefonu, przeprosić za mój widok w ręczniku (wanna wolała :D) i polecać się na przyszłość :DDDDDDD
============
Na skakanie po skałkach Magda za bardzo nie pozwoliła, tak samo jak na takie oto fajne tatuaże ...

... choć to chyba to dobrze :D
Kategoria Z Buta
DPD 30/2021
-
DST
32.11km
-
Czas
01:35
-
VAVG
20.28km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 3 września 2021 | dodano: 03.09.2021

Tak, genezę dzisiejszego poranka można wywnioskować po oczach Majkosa. Zawsze to ona biega jak pogwizdana między 05:00 a 06:00 rano, a dziś ... to byłem ja :D. Zdziwiona że tak można?? /ᐠ。ꞈ。ᐟ\ :PP. Sprawę udało się jednak ogarnąć, później jeszcze na chwilę do wyrka, i o godzinie 06:15 ruszyłem w kierunku roboty. Plan? => przede wszystkim ominąć kałużę na D3S.
Misja (jak widać poniżej) udana ...

... trasą rolkową, ale przynajmniej ktoś rozsądny usunął z jej początku znak B-9 który to ... pewnie i tak bym olał :P. Zresztą napotkałem na niej ino dwóch biegaczy (i ciągnik xD), więc było luźno ^_^. W kwestii kałuzy natomiast => co się odwlecze, to nie uciecze xD. Zachciało mi się przez Upadowy jechać pfff:

Tym razem przynajmniej butki pozostały suche, a poza tym, to bez atrakcji :)
W pracy mega zalatany dzień i aż się chciało do domu wracać. Nie tak szybko pomyślało yyy wszystko xD. Pierw korek na Szopienicach, później jakiś wypadek, stwierdziłem więc, że w stronę Giszowca nawet nie mam co się pchać.

... wróciłem więc na Zawodzie i dla urozmaicenia pasy ... + każde kolejne wiadomo co ...

... było moje (⊙_◎)!!
Pisałem że wiało po pysku tak że masakra? ಠ_ಠ. Nie? To wiało => co zrobić? ¯\_ಠ_ಠ_/¯. W sumie to już nawet przeszła mi przez głowę myśl, coby wydać te 5zł, i wpakować się ze Szkodnikiem do pociągu.
Bez sensu jednak, więc dalej na D3S gdzie ...

... w końcu zajęli się kałużą
Później widok na stary Rozwój ಠ﹏ಠ ...


... dojechałem na dworzec odebrać Magdę.

Czy ten wpis będzie wyróżniony w podsumowaniu rocznym? Pewnie tak ... ale w tym negatywnym! A teraz długi weekend (z poniedziałkiem) => zobaczymy co się uda ogarnąć ;)
====================
Zamiast śmiecha ... grafika. Pogodowo, jakże trafna heh

Miłego weekendu albatrosy :))
BTW: tak, potrafię marudzić ... jak każdy :P

Miłego weekendu albatrosy :))
BTW: tak, potrafię marudzić ... jak każdy :P
Kategoria Rower
DPD 29/2021
-
DST
32.35km
-
Czas
01:28
-
VAVG
22.06km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 2 września 2021 | dodano: 02.09.2021

Znowu minął tydzień od ostatniego kręcenia, ale działy się rzeczy inne ;]. Na przykład taki oto ...

... piątkowy spacer z Gochą, podczas którego można było się dowiedzieć bardzo ciekawych rzeczy :D

Dawaj na ring?? XDDDDDDD
W sobotę miałem w planach pokręcić coś ambitniejszego, ale skoro Magda dostała niespodziewaną wolną sobotę, to postanowiliśmy skorzystać z zaproszenia od znajomych i dzień spędzić przy grillu na sosnowieckim Klimontowie => klimaty były też całkiem, całkiem :)

Zresztą tak samo, jak jak wieczorne niebo kiedy to Gosia, Bartek, Lilli i Tofik nas kawałek odprowadzili ;]

Niedziela zarezerwowana na odpoczynek i sklepy (handlowa była :P), a od poniedziałku ... normalnie lato w pełni pff. Takie jak na przykład te we wtorek, na Szopienicach, po mojej pracy:

Prysznic komuś? - za darmola był :P
I pytanko:

Dzieci, ryby, i Trollkingi głosu nie mają :P
===============
Dziś już na całe szczęście Pan z linku naprawił niebo, i można było choć szybkie DPD odpalić ʘ‿ʘ.
Tym razem o porannej trasie nie mogę napisać że odbyła się bez atrakcji. No chyba że za takową, nie uznamy zamiany Szkodnika w ... amfibię xD. Po raz kolejny wielkie podziękowane dla "KWK Staszic" za częstą, malutką kałuże w tym miejscu. O taką ಠ﹏ಠ

Po chwili namysłu (skoro linię było widać xD), postanowiłem spróbować to przejechać. Tak samo jak w sumie "koleżanka" z naprzeciwka. Spotkaliśmy się pośrodku kałuży ... mocząc radośnie czubki butów w wodzie :D. Na moje "dzień mokry" Pani zareagowała uśmiechem, więc obyło się bez zbędnego marudzenia :P. I dobrze ^_^.
Pozostała trasa dojazdu już bez przygód, i z dwuminutowym zapasem czasowym melduję się w robocie, po której wróciłem (klasycznie, przez Giszowiec) na Piotro. Atrakcji ponownie brak, ale zdziwienie było niezłe ... bo ani razu się nie zatrzymałem ༼⁰o⁰;༽ => wszystkie światła zielone i zero korków!! Fotka więc ino spod domu ...

... gdzie "Rozwój Katowice" rośnie w siłę ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ
===========================
Co do podsumowania miesiąca to ponownie dupa, choć w sierpniu ... to mi bardziej jajniki wyszły :D

Butnie klasycznie w normie :PPP

==============
A poza tym, to bez zmian ...


... :DDDDDDDD
Kategoria Rower
Katorga, po katordze xD
-
DST
51.02km
-
Czas
02:29
-
VAVG
20.54km/h
-
VMAX
51.63km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 25 sierpnia 2021 | dodano: 26.08.2021

Zgodnie z tym co zapowiadały pogodynki - w poniedziałek i wtorek miały nas cały czas nawiedzać deszcze niespokojne. Padało jednak lokalnie ino, takimi skokami, ale oczywiście jak kolega jechał DPD ... to zmókł xD. Ja wolałem nie ryzykować :P
Dziś we wszystkich prognozach doczytałem że miało być sucho, i tak finalnie było ;). Oczywiście zostało to pierw wykorzystane na teren służbowy (no bo jakże mogło być inaczej? ¯\_(ツ)_/¯), ale choć inwentaryzowaliśmy ulicę na której mieszkam, więc mogłem wczoraj w kadrach wypisać wyjście służbowe na cały dzień, i już od 7:10 rano zacząć pracować jako ulicznic
Zrobiłem swoje (ciężko na psyche działa te ponad 5km), zakupy, ogarnąć kitku, i w środku jedzenia obiadu wziąłem przykład z tej oto istoty:

xD
Wstałem po 17:00, dokończyłem obiad, i czułem w kościach że mnie trochę połamało na tej wersalce ಠ_ಠ. Wniosek: trzeba wyjść na rower :P. Pogoda ciągle sympatyczna, polar i kurtka do plecaka, i mogłem ruszyć omijając na sam start korkującą się moją poranną uliczną katorgę. Bocznymi zakamarkami Piotrowic (+ odwiedziny Żabki coby wydać resztę żappsów :P) i Podlesia, docieram do katorgi nr. 2. W Tychach pierw Mąkołowiec, następnie Glinka i przez osiedla XYZ (nie lubię tych ich oznaczeń ಠಿ_ಠ) trafiam na jezioro paprocańskie, które to (z małym pitt-stopem) sobie okrążyłem (・◡・)
Wracając (już po ćmoku) musiałem już ubrać polar, przejechałem (ok opiszę w dokładnej, prawidłowej kolejności) osiedla "W", "T", "O", "D" i na końcu "B" (xD), po czym przez Czułów i lasy wjechałem (już po ubraniu kurtki) na katowicką Kostuchnę. Wystarczyło już więc tylko odwiedzić sklep w Ligocie (po nawodnienie) i wrócić (Magda w robocie) do /ᐠ。ꞈ。ᐟ\.
Trasa:

Fotki:
Katowice - Podlesie :]

Nikt nam nie zabroni żniw na peryferiach stolicy Górnego Śląska!! :D

A na początku Tychów postanowiłem na parę chwil identyfikować się jako autobus miejski - a co?

Ino one (a w sumie na niecałe półtorej minuty - MY) mogły/mogliśmy przejeżdżać :PP
Reszta (praktycznie) bez zmian:

BTW:

Taaaa pff ಠ_ಠ
Na plus na pewno => nowo odkryte miejsce na odpoczynek :)

Są hasioki, zadaszenie (za moimi plecami), grill - miejsce tak fajnie, że aż ...

... wierzba płakać przestała i się zdziwiła :DD
Na koniec jeszcze zachodzik, bo później już zdjęcia daremne wychodziły :)

Jako podsumowanie muszę zaznaczyć że Tychy się zmieniają na lepsze. Coraz więcej jest ścieżek z masy bitumicznej, ale do komfortu mega długa droga, bo ciągle się jeszcze jeździ po kostce z lewej na prawą. Do tego nigdy człowiek nie wie, kiedy mu się skończy ścieżka, i znajdzie się na chodniku ಠ_ಠ. O remontach nie wspomnę xD. A na plus zdecydowanie kierowcy - żaden nie wymusił!! Co więcej => większość widząc człowieka jadącego DDR-ką zwalnia grubo przed pasami typu P-11. Nie wierzę że to pisze ... ale brawo Tychy ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ
======================
A na koniec przesłanie dla wszystkich czytających

:)))))))
Kategoria Rower
Stożek (978m n.p.m.) Wisły po raz n-ty ◉‿◉
-
DST
13.84km
-
Kalorie 1327kcal
-
Aktywność Wędrówka
Niedziela, 22 sierpnia 2021 | dodano: 23.08.2021


No dokładnie :P
=======================================
A u nas po grillu zostały już tylko wspomnienia ...


... (no i pewnie trochę oponki na brzuchu heh), a dziś testy. Nie, nie testy oponki - ino butów w góry, które to kupiliśmy sobie w piątek ^_^.
Jako cel, w końcu mogłem ustawić rodzinne miasto Adasia Małysza *\0/*. Cały czas czekałem z tymi terenami na Łukasza, ale on liznął ich trochę podczas naszego (z Magdą) pobytu w Bieszczadach ʘ‿ʘ. Tak czy siak, jeszcze tam pojedziemy, więc za bardzo nie kombinowałem ze szlakiem (zwłaszcza że szła z nami czterolatka) i wymyśliłem ino taką szybką pętelkę na tytułowy Stożek do/i z Wisły Głębce (◍•ᴗ•◍).
Co to ekipy wyjazdowej, to tym razem początkowo ino dwie osoby => przynajmniej nie trzeba było kombinować ze spotkaniem ... bo moja towarzyszka spała obok :D. To ułatwiło pojawienie się na dworcu w Piotrowicach o godzinie 9:10 i ogarnięcie pierw pociągu do Skoczowa, a później przesiadki na autobuso-pociąg (o taki) ...

(BTW: Tak też można :P)

... do miejsca docelowego ◉‿◉
Środek transportu był taki jaki był, ale choć przyjechał punktualnie, i dopiero później zaczęło się komplikować ಠ﹏ಠ. W związku z wprowadzoną komunikacją zastępczą przyjechały dwa autobusy (jeden do Ustronia, drugi do Wisły) i jeden busik - do Goleszowa. Kierowca (chamski, ale kij z nim) jeszcze ryczał że ten autokar jedzie do Wisły, a kto do Ustronia, to do tego z tyłu. Nasz był puściutki, tamten zawalony po brzegi. Wniosek Grażyn? Przesiadamy się do tego pustego, a później będziemy ryczeć że chcemy do Ustronia i kropka xD. Kierowca zirytowany, ale podjechał na parking koło stacji "Ustroń", parę osób wysiadło, a kolejna śmieszka mu wyjechała ze ona chce jednak na "Ustroń Polana" xDD. Dooooobra (xD), ale później już na całe szczęście prosto do Wisły ;]. Taaaaa, znaczy prosto w korek w Wiśle (
¯\_( ͠° ͟ʖ °͠ )_/¯
Dojechaliśmy jednak do Głębiec i kolejne dwie niespodziewanki xD. Druga część ekipy (Aneta, Gosia, Bartek, Lili i pies Tofik) są gdzieś, i będą za około godzinę, a do autobuso-pociągu który gwarantował nam powrót na bilecie 10h (18zł) mieliśmy 4'52". Przypomnę że szlak był prognozowany na 4 godziny 11 minut. Kibel, ale nic nie zrobimy => sklep więc ಠಿ_ಠ. Cóż, nieczynny xDDDD. Na całe szczęście 200m dalej była już otwarta sieciówka i udało się ogarnąć artykuły pierwszej potrzeby :P.
Spóźnione "gwiazdy" z Zagłębia w końcu dojechały (autem) i mogliśmy zacząć naszą wędrówkę od stacji kolejowej :-). Na sam start, pojawiła się nawet niewielka szansa że uda się nam wyrobić z tym szlakiem, bo malutka Lilianka od razu wyraziła chęć ... bycia noszoną :D. Bartek zahartowany w noszeniu swojego uroczego osiemnaście kilo więc kto wie? => może ogarniemy ʘ‿ʘ. No nic z tych rzeczy: Gosia z Anetą szły se powolutku i radośnie z tyłu, więc już nawet przestałem się łudzić (◠‿◕). Kolejne dwa razy po 18zł to też przecież nie jest jakaś kwota, dla której trzeba psuć sobie dzień :P.
Szliśmy leniwie, a ja co chwilę zerknąłem na telefon, bo zaczynała się "Święta Wojna"!! Gosia i Bartek (plus oczywiście Lily i Tofik) mieszkają w Sosnowcu, Kwiatek w Dąbrowie Górniczej, a Magda ... jak wiadomo również pochodzi z Sosnowca. Mecz więc katowickiej GieKSy z Zagłębiem Sosnowiec to było to, co elektryzowało!! Znaczy w sumie ino mnie (xD), no i może Tofika, ale on się nie przyznawał :PP.
Początek wiadomy - my asfaltem, a wynik:

Chwilę potem 0-1, minął następny kwadrans 0-2 (a mecz w Katowicach) i przerwa ಠ﹏ಠ. Na całe szczęście skończyło się 3-2 więc mają wybaczone stresowanie mnie :P. Próbowałem trochę dokuczać, ale bez rezultatu :D.
Co do szlaku to raz prowadził Bartek z córką na rękach, raz Magda (jak się rozpędzi, to się nie zatrzymuje :D), a na końcu też i ja heh. Stało się to jednak tylko dlatego, że w końcu Gosia puściła mój plecak i przestałam być ciągnącym :DDD.
Finalne podejście pod schronisko przeszliśmy już samotnie z eM, gdzie weszliśmy sobie jeszcze na tytułowy szczyt, i przy popasie nastąpił podział ekipy.
Śpiewał jak Bercik nie będę (:PPP), ale reszta się zgadza!! Dawno już to widziałem :D
Geneza powrotu? Po prosto podczas pałaszowania kurczaka (Liliana też jadła - znaczy że był dobry :D) kątem oka, zobaczyłem na horyzoncie działający wyciąg. Ogólnie to nimi gardzę, ale do odjazdu 1h20", szlakiem 1'50", no chyba że nazot tak samo ... to 9 minut krócej. Pewno byśmy zdążyli, ale szkoda było stracić taką atrakcję za całe ... 10zł od osoby heh :D.
Fajnie było, a po zjeździe już ino na szybko (z przerwą na siku :P) do parkingu i dubel tego co szliśmy popołudniu, a że z Magdą mamy trochę szybsze tempo niż przeciętne (na płaskim), to jeszcze poczekaliśmy sobie trochę na odjazd autokaru :P.
PKS (czy jak to się tam zwie) luźny, usiedliśmy sobie z tyłu, i mogliśmy ino czekać (no ok - mnie trochę wyjątkowo Morfeusz zaatakował :D) na Ustroń xD. A w nim ... masakra => pierdyliard ludzi heh. Zdecydowanie dzień "zrobiła mi" pewna maDka, która pierw staranowała wszystkich wózkiem z bąbelkiem, a na końcu powiedziała tekst, który kończy wszelakie dyskusje: "TROCHĘ KULTURY, TU SĄ DZIECI!!!!". Nie wnikałem, bo siedziałem, i byłem/ byliśmy daleko :D.
Reszta trasy (po przesiadce na pociąg) już bez atrakcji i o godzinie 19:14 meldujemy się na Piotrowicach (◍•ᴗ•◍). Bilet 10h wykorzystany więc 101% (bo brało minuty), ale na Katowice mamy miesięczne, więc obyło bez zbrodni i oszustwa ;) :p.
Ale się rozpisałem xD. Oki, już nie marnuje wam oczu i na koniec ino dodam że opłacało się gonić to połączenie. Resztę ekipy dublowała (zdecydowanie wolniej niż my) cały odcinek i wracała do Sosnowca ... grubo ponad trzy godziny xD
Do konkretów => Trasa:

Fotki:
Nowy czerwony nośnik - stary, sentymentalny, został w domu i czeka na godne pożegnanie ←_←. Łukasz, Marzena, Magda, reszta ... Tatry chce ... ale nie te z procentami :P

Już "na szlaku"




Liliana przeważnie "na leniwca" :DDD
Widoczki ...

... i frytki :P

Już blisko ...

... i szczyt ;]

Klasyczne być musiało :P

Żyły zaś wariują - dzięki Madziu za masaż po powrocie ❤
Schronisko i pożegnanie 〜(꒪꒳꒪)〜


I na lenia :DDDDDD


I końcóweczka :)


Czasu tyle że nawet na popas wystarczyło :))))

Co do następnego wpisu, to dziś deszcze niespokojne, jutro też, w środę (ma nie padać) teren służbowy, a w czwartek i piątek dla odmiany deszcze niespokojne. Ale choć nie ma upałów ;).
============
A w domu (jeśli chodzi o mnie) klasycznie ...

... były zapiekanki ( ◜‿◝ ) :P
Kategoria Góry