Lapec prowadzi tutaj blog rowerowy

Rowerowo-górski blog cyniczno-ironiczny

Przemineło z Chudowem

  • DST 53.84km
  • Czas 02:30
  • VAVG 21.54km/h
  • VMAX 47.62km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 9 lipca 2016 | dodano: 10.07.2016

Warunki wietrzne masakra heh. Ale po kolei - sobota, wstaje, patrze za okno i hmmm bardzo średnio ale stabilnie :) Leniwie ok 11 zbieram się w kierunku Świętochłowic w celu odbioru lampki od Grzegorza - niby 10km ale przy tym wmordewindzie to było aż 10km :)) Na miejscu chwila rozmowy, korekta moich przerzutek ( dzięki serdeczne ) i co by tu? Z jednej strony wieje jak diabli a z drugiej jest sobota godzina 12, co ja będę w domu robił xD Padło na spokojne pokręcenie się po Rudzie Śląskiej i szukanie drogi nr. 925 która doprowadzi mnie na przez Wirek na Halembę i docelowo na zamek z Chudowie :) Przed Borową Wsią jeszcze malutki pitt stopik nawadniający na którym prócz relaksu nad jeziorkiem postanowiłem spróbować wyciągnąć kolegę Zenka na piwo. Zenon akurat miał czas więc w Chudowie zabawiam dłuższą chwilę :) Niezły plan przy okazji udało się wstępnie sklecić: 13-15 sierpień na pod-namiotowy objazd trasy Częstochowa - Kraków - Katowice. W sumie chciałem na Jurę a że na 3 dni to nawet lepiej ;] Namiot, zamki, skałki, rower mhmm fajnie :) - no zobaczymy => termin jeszcze odległy ;]
Powrót standardowo przez Retę Śmiłowicką, różnica ino była taka że nie chciało mi się na tych polach podjazdu robić więc wybrałem chodnik na DK 44 :D Godzina ciągle wczesna? więc jeszcze zahaczam o Ziołową - tym razem se skróciłem dzięki DK 81, to nie był dzień na podjazdy zdecydowanie heh. Spacer zaliczony, pizza zjedzona, dziki pooglądane, plecki posmarowane i siakoś się ciemno zrobiło :D Od siostry do bazy poprzez Maka i małe 2 for U :D

Wyjazd by był na mega plus ( dobrze że pogoda wytrzymała ) gdyby nie ciągły wmordewind i diagnozę Grześka dotyczącą mojego amora ;/ Niestety stan już jak to określił "lekko niebezpieczny". Konsultacja z Diobłem, nowy 400zł+, używka hmm ciężko by było zwłaszcza kolorystycznie. Zenek dzwonił to jakiegoś kolesia z Gliwic który ma autoryzowany serwis, z głosu nawet ok a do tego Grzegorz ich zna i ponoć mają niezłą opinie. Cóż będzie trzeba w tygodniu podskoczyć i zaś wydatki ;/. Ale jak się da zregenerować to trzeba spróbować, a nóż nowe ślizgi i tam jakieś korekty, smary dadzą radę? :)

Trasa:

I Fotkuf
Nowy Bytom czyli dzielnica ... Rudy Śląskiej :D


A4 + widok na Bielszowice

Wmordewindu trochę?


Relaks na celu

Taka sytuacja na powrocie ;) Rok temu 4300, chyba jest szansa pobić :D

I coś w nagrodę :)


Do następnego ... chyba :P
==============================================================================
Romantyk heh


Kategoria Rower

Nic ciekawego :)

  • DST 31.16km
  • Czas 01:28
  • VAVG 21.25km/h
  • VMAX 51.91km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 8 lipca 2016 | dodano: 09.07.2016



Piątek po pracy - misja babuszka ;] Ino po co tak prosto skoro dzień ładny ??:>
Start z Brynowa z piwem w plecaku nastąpił ok 16 i poprzez rybaczówke RŚ ( stęskniłem się za tymi rejonami ) i mikołowską Kamionkę docieram na Piotro by ogarniać sprawy bieżące :) Powrót przez pętle brynowską i na garaż gdzie .... otwieram piwo z plecaka heh. Da się bez? da się!! Ale po co?:D



Telefon po twardym restarcie systemu i od razu inaczej Endo działa. 700m brakło bo włączyć raz zapomniałem :) A czemu miałem zatrzymane? ... Auto pauza to jakaś pomyłka ostatnio jest ;/ Niby włączona a czas i tak z palca trzeba hamować.

Pitt Stop szlaban - 10 minut czekania na 3 sekundowy przejazd pociągu heh

=================================
Lubię taką filozofię :P


Kategoria Rower

Symbolika x2

  • DST 34.40km
  • Czas 01:41
  • VAVG 20.44km/h
  • VMAX 52.97km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 7 lipca 2016 | dodano: 08.07.2016



Wtorek => Dom - Piotro - Dom
Czwartek => Dom - Siostra - Murcki - Giszowiec - Dom

I w sumie to by było na tyle :P






Wzgórze Wandy

==========================================
I nawet 500+ nie ma :D


Kategoria Rower

Cyckuf opalanie na Bolinowym stawie

  • DST 50.41km
  • Czas 02:35
  • VAVG 19.51km/h
  • VMAX 44.49km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 2 lipca 2016 | dodano: 03.07.2016

Zaległe środowe kręcenie na trasie Dom - Babuszka - Gocha - Dom => 12km
============
I w końcu coś na weekend :-) Filip zapraszał ma Jaworzno ale po a) nieludzka pora jak na sobotę => nie - nie będziemy wstawać o 7 rano żeby pojechać na wycieczkę, po b) i tak tam będę musiał jechać w tym roku jeszcze raz bo i Gocha i Kęsy chcą być na "Koparkach" ;] Ale żeby nie było za leniwie, pogoda miała być więc szybki piątkowy telefon do Diabła i fruuu na 11.00 na spotkanie na Witosa ;-) Pierw krawężnikowe pogaduchy na pętli "109" o sprawach bieżących + wspominanie tripów górsko-morskich a potem co? kręcić się nie chce bo gorąco więc ... hmmm ognisko lub grill ino kaj? Starganiec? Rybaczówka? A w sumie czemu nie Bolina ;-) No to jazda i poprzez otrąbienie mnie przez zjebanego kierowcę autobusy nr "5" który pierw puszcza mnie a potem trąbi, 3-go Maja która w końcu jest przyjazna rowerzystą docieramy do Biedronki na Janowie gdzie wspominamy wcześniej Grzegorz co to się nie odzywa pisze esa "co to za plan i czy mu się opłaca startować" heh. Wiadomo że opłaca ... szkopuł w tym że Grześ jeszcze w pracy ... W bierze licho więc Żabka + mięsny i fruuu na ognisko hmmm 2.5h do przyjazdu Grzegorza spłynęło aż za szybko na... nic nie robieniu: patyki, ognisko odpalone wiadomo od czego i spokój ;-) Przybył towarzysz ze Świonów, przybył i Kęsy z ziemniakami, pojedli, popili i nazot ;] Powrót przez "całowane" krawężnika na Murckach przez Devila, Hałdę i mój dzwon na pętli brynowskiej ;/ Szkody? hmmm parę zdrapek niegroźnych i połamana lampka tylnia - rozładowana heh jak bym wyczul bo w  piątek zamówiłem nowe :-D Cóż za blisko piwa i koncentracja uciekła :-D Wyjazd z mojej strony kończymy izem na garażu i do baru bo padać zaczęło potem ją do domu a chłopaki w deszczu do siebie. Miła sobota to była :)

Trasa:

Ognicho w upalnym klimacie ;]


Lata podpatrywania Siostry na marne nie poszły :D

Polew z burzy i chwytanie piorunów - bo przecież pitła bokiem

==================================
Jeszcze śmiecha i do następnego :)


Kategoria Rower

Malé Nocľahý => 1000m n.p.m.

  • DST 9.00km
  • Aktywność Wędrówka
Piątek, 24 czerwca 2016 | dodano: 01.07.2016





No u nas było z rana podobnie :) ale przynajmniej pranie gibko wyschło :D
========================
Ostatni dzień, nogi na wymarciu ale hmm ciepło i w sumie szkoda dnia :-) podleczenie się żubrem, śniadanie, pakowanie i na coś małego na szybko. Decydujemy się na Skałki widziane przez całą wycieczkę i z domku i ze szlaków bo fajne i blisko :) Zanim jednak trafiamy na niebieski szlak misja - parking heh:

  • pod restauracją nie - groźba od holowania 
  • pod zakładem jakimś tam też średnio - był jakiś znak ale po ichszemu więc nie było co ryzykować ;)
  • na polnej krzyżówce - hmmm też średnio niby był plac ale za blisko skrzyżowania
 W końcu trafiamy na urocze pobocze. Ok auto bezpiecznie ( no w miarę :-D ) więc można zacząć się wspinać... ale że aż tak? Wycieczkę rozpoczynamy w należącej administracyjnie do Terchova osadzie Vyšné Kamence i po ok półkilometrowym odcinku asfaltu na odcinku ok 2km następuje niecałe 500m przewyższenia xD Pierwszy etap wędrówki wiódł dnem doliny, w drugim z kolei wspinamy się na szczyt wśród dolomitowych skał i porastającego ich zbocza lasu. W kilku lekko eksponowanych miejscach zamontowano poręcze i łańcuchy - ponownie uroczo ale i męcząco - pogoda znów daje nieźle popalić :) Całe szczęście nie spieszy się i poprzez tam jakieś pitt stopy osiągamy szczyt .... który okazał się innym niż pierwotnie myśleliśmy heh. Skałki są/były niestety tylko dla alpinistów. Szkoda ale i tak fajnie :) teraz czas na dół luknąć na Janosika. Zejście ponownie techniczne - liny, łańcuchy i schodów wuchta. Na całe szczęście znowu bezpiecznie osiągamy asfalt który prowadzi do miasta. Następnie poprzez sklep oraz pomnik górala ( gdzie niedobre piwo i chipsy paprykowe bez przyprawy paprykowej konsumuje ) zostaje nam już ino dojście miastem do auta - sauny :D

Trasa:
Vyšné Kamence (497m n.p.m.) - Poddolina - Dolina Obšívanka (630m n.p.m.) - Malé nocľahý (1000m n.p.m) -Tiesňavy (567m n.p.m.) - Terechova (518m n.p.m.) - Vyšné Kamence (497m n.p.m.)


Singielek - idealny na rower :P

Terechova z ok 900m n.p.m.

Mój cel => Łukasz se jeszcze poszedł zobaczyć na Sokolie Hreben - 1022m ale ponoć dooopy nie urywał :D Ja zostałem na ławeczce żubra pilnować żeby nie uciekł :D

Zejście prawie jak Orla :D


Moja ulubiona poza do fotek - Łukaszowi coś się mniej podobała, nie wiem czemu :D

Ostatni pitt stop, no prócz KFC w Czechowicach :)

=========================================
Mega udany wyjazd ;]

Wnioski:
  • Fatra jest w dechę :)
  • Znów poszło ponad 7600 kalorii - nadrobione wiadomo :P
  • Wrócę tu na bank ino ze zdrowymi nogami :-D 
  • Spanie na Słowacji zamiast w Zwardoniu było mega dobrym posunięciem
  • Szkoda że nie da się muzyki z megafonu wkleić bo miażdżyła :DDDDD
Dzięki Łukasz za towarzystwo, transport i pomysł :) Do następnego => Jagody i Tatery czekają w kolejce ;]
===============================
Śmiechy dwa tym razem, żeby nie było że dyskryminacja :P

=====================================================================================

tzw "z zycia wzięte" :D


Kategoria Góry

Malý (1343m n.p.m.) & Veľký Rozsutec (1610m n.p.m.)

  • DST 21.00km
  • Aktywność Wędrówka
Czwartek, 23 czerwca 2016 | dodano: 01.07.2016

Nowy pakiet na zdjęcia - nowe możliwości :D
Czas na zaległości ;] Wróćmy więc do gór - dobrze że zrobiłem opisy wcześniej bo już mało co pamiętam :D
=====================================
No i nastal kolejny dzień, zmęczeni dniem poprzednim ( no przynajmniej ja :) ) i wieczorną imprezą zbieramy się na leniwie na kolejny szlak :-) Coś ciężko się jakoś że schodów schodziło - nie wiem czemu :-D No ale do rzeczy: czas był - tak jak pisałem wcześniej szlak pod nosem więc wychodzimy dopiero ok godz. 11 i poprzez słowackie nuty ludowe lecące z .... megafonów xD docieramy na parking który tu już kosztuje 3 ojro => zaś zaoszczędzone :-P Czas zrobić takie coś:

Nasz szlak:
Terechova (518m n.p.m.) - Biely Potok (575m n.p.m.) - Ostrvné (646m n.p.m) - Dolné diery - Podžiar (715m n.p.m.) - Horné diery - Pod Tesnou Riznou (?m n.p.m. => ciemno było, ale pod górkę :P) - Pod Tanečnicou (1186 m n.p.m.) -Medzirozsutce (1200 m n.p.m.) - Veľký Rozsutec (1610m n.p.m.) - Sedlo Medziholie (1185 m.n.p.m.) - Medzirozsutce (1200 m n.p.m.) - Malý Rozsutec (1343m n.pm.) - Osada Podrozsutec (780m n.p.m) - Biely Potok (575m n.p.m.) - Terechova (518m n.p.m.)


Prawdę mówiąc ( pisząc ) patrząc po szlaku jakim szliśmy te 3€ miało sens => wodospady, drabinki, schodki, przejścia między skałami niszczyły system - miody! Na Dierach pierw lekkie tłumy ale z każdą chwilą coraz mniej ludzi i .... stromej heh. Dochodząc do rozdroża (pifko pitt stop) najpierw wybieramy trudniejszy Wielki Rozsutec. No i na podejściu kryzysy zaczęły łapać ;/ ... do tego gorąco i cały czas pod górkę - dobrze że Łukasz wyrozumiały ;-) Zdobycie szczytu zajęło nam ok godzinę czasu więc chyba aż tak źle nie było :] Na górze rezygnujemy z izo bo coś stromo było to po a) po b) na szczycie prócz nas czwórka Czechów? Słowaków? no nieważne i jakoś tak głupio pierw browar a potem na łańcuchy :P Zejście na polankę ( Medziholie ), izo + odpoczynek, ominięcie góry i ponownie z Medzirozsutca idziemy na Małego - 20 minut iścia więc tragedii nie ma a poza tym mamy tam szlak dzięki któremu nie zdublujemy odcinka. Na szczycie chwila na zdjęcia i rura na dół gdyż czas już goni. Po "technicznym" zejściu poprzez osy, łańcuchy i inne pierdoły osiągamy jakąś tam wioskę ( Podrozsutec ) gdzie zastaje nas uroczy zachód słońca. Teraz już bezpiecznie lasem do asfaltu i przy zmroku osiągamy baze gdzie usypiam z nogami na parapecie :-D Ale co ja będę pisał - foty :D

Trasa:

Diery:


Nie ma takiego iścia cały czas :D

Cel późniejszy => Malý Rozsutec (1343m n.p.m.)

Widok na Wielkiego za szlaku

Takie atrakcje w górę: - Mały już poniżej nas :)

 I na Dachu :)

I w dół, raczej dobrze że bez wspomagacza :D

Techniki zejścia hmmm jedni wolą o łańcuchach inni wolą pozjeżdżać na tyłku hehe

W końcu trochę płaskiego :)

A na Małego znowu zabawa :)

Wielki z Małego :)

I miłe zakończenie ( no prawie ) udanej wycieczki :)

Godnie, cicho i spokojnie po raz drugi ;]
=========================================================
Mielibyśmy coś podobnego gdyby nie kremik z filtrem 30 :D


Kategoria Góry

Veľký Kriváň => 1709m n.p.m.

  • DST 16.81km
  • Aktywność Wędrówka
Środa, 22 czerwca 2016 | dodano: 26.06.2016



Witam. Po morzu .... odespaniu pociągu i dwóch dniach względnego spokoju nastąpił czas na górki :) Łukasz wymyślił Mała Fatrę i skubany trafił ;] Ale od początku => strzała pt:Renault Clio podjeżdża pod mój blok o 7.30 i poprzez sklep na Brynowie - gdzie odbieram zasłużone żubry za kapselki oraz postój w Biedronce w Milówce kierujemy się na Słowację w celu zwiedzenia w/w pasma ;]
>> https://pl.wikipedia.org/wiki/Mała_Fatra <<
Po ok 3h jazdy zostawiamy auto na parkingu (za darmola :-P), robimy szybkie izo i kierujemy się w stronę schroniska na Gruni przez które prowadził szlak na najwyższe szczyty tutejszych górek. Z dziewięciu (wg Wikipedii) udało się podeptać cztery => Mały Krywań i Suchy zostały świadomie ominięte gdyż zdecydowaliśmy się nie dublować odcinka, Rozsutece natomiast były przewidziane na dzień następny czyli wynik w sumie dobry :) Wracając do Wikipedii nie wiem czy im ufać czy nie => czemu w spisie nie ma Stenów czy Pekelnika zdecydowanie wyższych od Małego Rozsuteca hmmm? Mniejsza o to :) wiemy co jest najwyższe więc jazda :) Pierw spokojnie przez las w stylu beskidzkim a potem (od schroniska) już mega podejście => cóż żeby dostać się na grań trzeba było to ogarnąć. Endomondo wyliczyło mi kilometr w 40 minut więc samo przez się rozumie co to było ;/ Później już klasycznie granią góra - dół po drodze zdobywając przy okazji parę mniejszych (poniżej opisanych) górek i po niecałych dwóch godzinach udaję się osiągać cel :)
Ludzi na szlaku trochę było ale na szczycie prócz nas dwie osoby - przerwa regeneracyjna wskazana jak nic, zwłaszcza że ... widoki niszczą system :) Ok pół godzinki mija szybko i trzeba złazić. Pierw w miarę przyjemnie tracimy metry na grani, potem poprzez ścieżkę wśród jagód yyy których nie ma xD następnie poprzez sosenki aż do najgorszego odcinka ;/ pierw korzenie potem wyschnięta rzeka => kamienie, telewizory, kłody, drzewa obalone ... no nie polecam. Dobrze że minęło :) Po tym odcinku już kawałek do auta i jazda na nocleg i ... alko :D. Była okazja do imprezy gdyż jutrzejszy odcinek prowadził z domku, auto więc mogło zostać na parkingu :-)
Dzień dał popalić ale było warto :-)
==========================
Wykaz z Wiki:
"Mała Fatra Krywańska - w której najwyższe szczyty to:
============================
Nasz szlak:
Vrátna (750m n.p.m.) - Chata na Grúni (970m n.p.m.) - Poludňový grúň (1460m n.p.m.) - Severný vrchol (1535m n.p.m.) - Sedlo v Stenách "Protáhlé sedlo" (1480m n.p.m.) - Steny "Jużny vrchol" (1572m n.p.m.) - Sedlo za Hromovým (1606m n.p.m.) - Hromové (1636m n.p.m.) - Chleb (1646m n.p.m.) - Snilovské sedlo (1524m n.p.m.) - Pekelník (1609m n.p.m.) - Veľký Kriváň (1709m n.p.m) - Pekelník (1609m n.p.m.) - Sedlo Bublen (1510m n.p.m) - Chrapaky (1417m n.p.m.) - Sedlo za Kraviarskym (1230m n.p.m.) - Stara Dolina (700m n.p.m.) - Vrátna (750m n.p.m.)


I parę fotek:
Po ogarnięciu schroniska pierwsze widoczki:


Veľký & Malý Rozsutec - cele na czwartek :)

Już na grani:


Widok na Ratkovo

A tu ze szczytu na okolice Parnicy

Jedyny dzień z kijkami - był plac w aucie to se zabrałem :P

Cel

Zejście - te przyjemne akurat ;]

Wg mnie był stabilny :D Łukasz jednak przeszedł dołem :D
PS: Taki był mniej więcej ten ostatni odcinek heh


=========================
Standardowo na koniec miesiąca mi brakło pamięci na zdjęcia więc relacje z kolejnych górskich dni w piątek => sorka - nie da się dokupić na pakietu :P Mogłem oszczędnie zdjęcia na 3 B(ee)Sy rozdzielić ale szkoda by było ;]
Koniec urlopu, jutro jazda "do interesu" :))

PS: ta kolejka chyba faktycznie działa :D => http://www.lanovka-vratna.cz/cenik/
============
Strach się bać przez neta pisać :P


Kategoria Góry

Wybrzeże Trip cz 5.

  • DST 136.20km
  • Czas 06:49
  • VAVG 19.98km/h
  • VMAX 51.95km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 18 czerwca 2016 | dodano: 21.06.2016
Uczestnicy

Władysławowo - Gdynia p. Hel







No i właśnie :) Wczorajsza decyzja o zmianie dnia była mega słuszna :) Dziś wita nas słoneczko, i prawie bezchmurna .... i co najważniejsze => bezwietrzna pogoda ;] Start leniwy, bo nikomu się nie śpieszyło (pociąg dopiero o 5.07 dnia kolejnego), i tak się kulamy z Łukaszem w stronę Juraty - Filip utknął w cukierni :P Hel poprzez pitt stop na bunkrach zdobyty, dość fajnie, więc na celu zapiekanka, latarnia i plażing :D Czaaaasu multum ... w końcu :)

Po plażingu poprzez .... następny plażing (:D), i do Władka do Biedry. I na ognisko w okolicach Rumii ;] Wyszło prawie idealnie aczkolwiek pojedlimy heh. Gdynia PKP zdobyta ok 2.40 w nocy więc było mega czasu na małeconieco :P

Trasa:

Szlak na Hel => hajłej tó Hell :D


Kuźnica

I cypelek ;] Koniec Polski :))

i latarnia => szkoda że paczenie za szybą ;/


i cel: Gdynia ;]

i relax ;] Kaaaawał plaży :D

i żeby nie było :P


=================================
Skoro plaża doopy nie urwała to zaś na koń i fruuu na bunkry => zawsze 20km do przodu :))
on tour :))


Filip z bunkra widziany ;]

Zachód Słońca z Pucka - magia mhmmm, szkoda że chmury burzowe szły heh


===================================
Niespodzianka w Gdyni na ścieżce :DDD

I na tyle oleeeeeee


Podsumowań czas:
- mega uśmiech że to zrobiliśmy :))))
- 542km
-27,5h na siodle
- 37km z buta do tego
- 20100 kcal
- bez większych awarii, bez pan, bez większych kontuzji :))
- jutro (22.06) górki słowackie ;]


==================================
Powrót na Śląsk i w końcu szło odetchnąć :P




Kategoria Rower

Wybrzeże Trip cz 4.

  • DST 73.02km
  • Czas 03:17
  • VAVG 22.24km/h
  • VMAX 39.72km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 16 czerwca 2016 | dodano: 21.06.2016
Uczestnicy

Łeba - Władysławowo





Foch na pogodę !!! Środa wieczór METEO, nad ranem METEO, ogromne ryzyko powtórki dnia trzeciego ;/ Opady, zimno, yyy JPierd. ;/ No nic, grunt że daleko nie było :) Pierwsza opcja pobudka o 6 i jazda jak najszybciej. Łukasz wstaje ... leje ;/ No to w kimę, i wstajemy o 8.00 - na całe szczęście było pochmurno, ale stabilnie ;] Pierw ścieżka rowerowa, asfalt potem do lasu, gdzie mokry głęboki piach zabiera siły już na początku ;/ Resztę trasy na całe szczęście chłopaki już asfaltem poprowadzili, bo niebo było ciągle stabilne ..... ale niepewne heh.

Z urozmaiceń można zaznaczyć ino fakt, że pod sklepem spotykamy grupę rowerzystów z Warszawy (robili podobny rajd do naszego) i tak se pogadaliśmy, a potem raz oni przed nami jechali, potem jedziemy trochę razem, potem my prowadzimy razem, oni, my => zawsze coś innego ;] Ostatni raz widziani byli w Żarnowcu :) No właśnie Żarnowiec heh => już nad jeziorem grzmiało, Krokowa mokra, w Karwińskim Błocie Pierwszym (nazwa wsi w stylu ahahaha) już było ciemno, i po chwili luneło, pierwszy deszcz pod drzewem, potem na szybko ok 2km do Karwi, gdzie udaje się przeczekać ulewę :) Ciekawe jak warszawiaki ... a z resztą co mnie to :P Ja byłem suchy :PP. Padać przestało więc na szybko, rozwaloną drogą, poprzez podjazd w Jastrzębiej Górze docieramy do latarni na Rozewiu ;] Chwila odpoczynku po której dokańczamy już w słonku szlak do Władysławowa :) I choć to jeden z poprzednich odcinków "miał potencjał", to tym mi się najfajniej leciało, mało wysiłku ale jechało się w miarę płynnie :) Wyszło jednak ok ;]


Trasa:


Ostatki piachu przed ....

... chwila rozmowy przy izo i ćmiku heh

Jakie to Polskie :))

Jezioro Żarnowieckie

Karwia i pitt stop ;]

Rozewie

Rowery do garażu i fru na miasto :)

Przed obiadem ....

i po 40 minutach heh

A paczcie co znalazłem Zakopane :D - cypel się zgadza ;]



=======================================
W piątek też nie próżnowali choć wichury fajnie dawały joł joł ;/
Wykorzystane okienko na spacer, wycieczka rowerowa na Hel przełożona na dzień później tak dla pewności - i to była dobra decyzja ;]




========================
Ilość Grażyn we Władku się zgadzała heh i każda z wałówką :D ale ta fota to chyba USA :D



Kategoria Rower

Wybrzeże Trip cz 3.

  • DST 84.35km
  • Czas 04:29
  • VAVG 18.81km/h
  • VMAX 39.72km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 15 czerwca 2016 | dodano: 21.06.2016
Uczestnicy

Ustka - Łeba






No od razu inaczej :) Ciepło, ładnie, w suchych ciuchach ok godziny 9.00 ruszamy w kierunku Rowów :) Pierw asfalt ... później bardzo przyjemny teren, podczas którego, nawet maruderzy rowerowi nie przeszkadzali zbytnio :) Przed latarnią singiel w terenie (+ wypych na cel) po niej trochę po polach, trochę po płytach, i asfalt do końca? No prawie ... bo kilka końcowych kaemów to teren i piach. Trudno :) To był za fajny dzień żeby się tam foszyć czy coś :) Przed Łebą ponownie asfalt i na kwartery, następnie następuje ogarnięcie napędów, spacer na obiad i ... wpada mi do głowy plan pt "rowerami na zachód z piwem w bidonach" :D Filip pierw niechętny, Łukasz od razu "za" - ostatecznie jednak całą ekipą pojechaliśmy :P. Opłaciło się - zajefajny zachód, urozmaicony chwilą rozmowy z kolesiem z Gilowic, który se nad morze przyjechał rowerem w 3 dni :) Jak to określił wariatów nie brakuje ;) Po zachodzie misja dom i spanie bo następnego dnia nie było dnia odpoczynku xD

Trasa:

Objazda i pierwszy pitt stop przy byłej a jak gorzelni :P

Rowy - dystans do Łeby jak dla nas nieaktualny, robiliśmy inny szlak - omijający wydmy ;]

Jezioro Dołgie Duże

Latarnia Morska - Czołpino



Ostrzegali :P

:P

Wjazd na bagno (inne niż powyżej) ... wyschnięte - ino mostek został :D

Trochę piachu i "drzwi" do miasta - mety


Spacerro + pierwsze maczanie stópek:





Wiadomo ;]


============================
Super że dzisiejszy dzień nie miał z tym dużo z tym zdjęciem, tani obiad, pogoda ok i nawet mało ludzi :)


Kategoria Rower