Lapec prowadzi tutaj blog rowerowy

Rowerowo-górski blog cyniczno-ironiczny

Halny Piątek

  • DST 45.38km
  • Czas 02:18
  • VAVG 19.73km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 18 listopada 2016 | dodano: 19.11.2016

czyli babuszkowy trip :)

"Jak informuje portal Polscy Łowcy Burz nadciąga silny halny. Wiatr w szczytowych partiach Tatr i Bieszczad może osiągać w porywach ponad 110 – 140 km/h, zaś na obszarach podgórskich i miejscami w głębi województw południowo - wschodnich 70-90 km/h, lokalnie nawet 100 km/h. Wiatr szczególnie silny będzie w piątek, w nocy z piątku na sobotę oraz w sobotę"

Za Wikipedią: Wiatr halny – wiatr typu fenowego, wiejący w południowej Polsce, w Karpatach i Sudetach. Najgwałtowniejsze wiatry tego typu wieją na Podhalu, gdzie opadają ze szczytów Tatr. (...) Wiatr halny dociera m.in. do Krakowa oraz miast aglomeracji górnośląskiej.

No i w sumie był dylemat bo ok 12.00 doszedł do aglomeracji górnośląskiej:D i zaczęło wiać jak cholera ...
No ale skoro DPD nie wyszło (magnez łóżkowy był za silny) to choć trochę roweru liznąć trzeba było ;] I tak do babci przez Panewniki, Zaopustę, Kostuchnę, Murcki, Giszowiec i Ochojec - zresztą jak widać :P Temperatura fajna, warunki rowerowe w dechę (wiatr był ale byłem przygotowany na coś gorszego), trochę night bikingu ... ogólnie wypas :) Dobrze że się skusiłem ruszyć tyłek i jedyny minus to maras w lesie. W terenie zrobiłem może w 10km a rower na Piotro był do mycia ;/ No niestety, po "krzakach" już raczej w tym sezonie nie pojeżdżę => asfalt rządzi :D Babuszka odhaczona, chęci były coś jeszcze pokręcić ale czasu mało więc ino malutki objazd przez pętle do bazy gdzie towazysko ;]
Oj czuć już koniec sezonu ... rowerzystów jak na lekarstwo xD

Trasa:

A tak na marginesie xD

Fotki:

Artistico :))

Szlak rowerowy xD

Zachód był dziś najlepszą atrakcją, zdjęcia standardowo nie oddają klimatu :)


Po praniu coby Diobeł przypadkiem brudnego krossiwa nie zobaczył :P

======================================
A w tym coś jest i to nie jest śmiech ino tragedia heh

Do następnego ;]


Kategoria Rower

Barania Góra od Salmopolu strony

  • DST 22.45km
  • Kalorie 3684kcal
  • Aktywność Wędrówka
Niedziela, 13 listopada 2016 | dodano: 14.11.2016


Ahahaha yyy no dobra nieśmieszne będzie :P




Witam :-) No i proszę jaki weekend bez roweru wyszedł heh Da się? Da ;]
Po piątkowym hasaniu górskim w niedzielę postanawiamy kontynuować zabawę w Beskidzie Śląskim :)
Sobotnia przerwa została spożytkowana godnie (wiadomo :D) ... na regenerację, sprawy babuszkowe oraz ogarnianie płynów na wtorkowy przyjazd kuzyna :-D

Co zostanie to się nie zmarnuje :P



Co do tripu => w porównaniu z poprzednim wyjazdem zmieniliśmy miejsce startu z Ochojca poprzez Brynów na Przyszowice oraz daliśmy dodatkowo czas nowemu miłośnikowi zimowych wypraw górskich (choć namawiana mocno była :D) na regenerację. Gocha w domu a co za tym idzie zamieniliśmy jeszcze Arje (Arye - cholera nigdy nie wiem jak się to piszę) na Sissy czy tam Jełopa xD - no nieważne ponoć reaguje na oba :P Zwał jak zwał pieseł bardzo fajny i praktycznie nie odczuwalny na szlaku :)
==========================
Dojazd:
Niedziela chwila po godz. 6.00 przyjazd Łukasza pod mój blok i jazda po Zenka do Przyszowic. Wymiana samochodu i fruuu w górki :-) Skłamał jak bym napisał że trasa przebiegła bezproblemowo więc napiszę ino że cali i w sumie (no powiedzmy) szczęśliwi dotarliśmy do celu którym dziś była przełęcz Salmopolska na granicy Wisły i Szczyrku. Były lekkie kombinacje nt. szlaku którym pójdziemy no ale Zenek wybrał tą opcje i w sumie bardzo dobrze :-)

Trasa wycieczki:
Przełęcz Salmopolska (934m. n.p.m.) - droga ppoż. - Magurka Wiślańska (1129m. n.p.m.) - Barania Góra (1220m. n.p.m.) - Magurka Wiślańska (1129m. n.p.m.) - Gawlas (1077m. n.p.m.) -  Zielony Kopiec (1140m.n.p.m.) - Malinowska Skała - łącznik południowy (1086m. n.p.m.) - Malinowska Skała (1152m. n.p.m.) - Malinowska Skała - łącznik zachodni (1070m. n.p.m.) - jaskinia Malinowska (1070m. n.p.m.) - Malinów (1117m. n.p.m.) - Przełęcz Salmopolska (934m. n.p.m.)



Bardzo dobrze ponieważ początek mieliśmy już na ponad 900m. n.p.m. więc hipotetycznie ino ok 300m podejścia. W praktyce wiadomo wyszło inaczej bo jak heh - wykres dziś wyjaśnia bardzo dużo :D Na start atak zimy i nawet ubiór tym razem ala ludzik michelin yyy nie pomagał. No cóż iść trzeba => na szczęście im dalej "w las" tym mniej wiatru i cieplej a było ponoć w granicach -8*C więc miało prawo być zimno :)
-------------------------------------------------------------
Lasu tym razem nie było więc dałem w cudzysłów => wycieczkę zaczęliśmy bardzo przyjemną pożarówką :) Piękna sceneria, zima w pełni, piesek szaleje, super odcinek jednym zdaniem. Następnie lekko na około osiągamy szlak właściwy i już spokojnie zielonym zmierzamy do celu którym dziś jest Barania Góra. Cel zdobyły bez komplikacji więc popas :-) fajnie że na ciepło heh dzięki Zenek rosołek i użyczenie kuchenki ^_^ To już moje chyba piąte czy szóste zdobycie Baraniej no ale raczej tym razem najmniej czasu na górze spędziłem xD Piździło nieziemsko więc wieża, parę fotek i nazot. Powrót pierw trasą nam znaną (dubel) a następnie już bez zbaczania, szlakami przez m.in. Malinów i okolice wlotu tamtejszej jaskini osiągamy parking i metę :-) Fajnie że tym razem prawie za widnego się udało :D aż dziwne :D
==========================================================================
Opis może i nie pokaźny no ale fotki miody :)
Początek szlaku i już "michy" ucieszone.


Elektronika wszędzie elektronika a tu stara poczciwa mapa ;]
Choć Łukasza "lokalizator" nie powiem lekko pomógł :)


Nasza początkowa "pożarówka" ...

... skrót :D ...

... i szlak właściwy :)

============================================
Mróz trochę porzeźbił - zawsze lubiłem takie klimaty :))





Ale wróćmy do szlaku:
Przyjemny dla nóg, odcinki po prostym ...


... w dół

... i w górę ... aż do ...

... CELU :)))

A na celu rosół z Żubra?:D

======================================================
Widok z wieży, swoją drogą też nieźle zmrożonej :)
PS: jak wiemy lub nie wieża jest żółta :P

Ekipa w komplecie ... o nikim nie zapominamy :)


I nazot:

Na chwile Żywiec się ukazał, Skrzyczne też miało ochotę no ale nie wyszło ;))

Przed nami podejście pod Malinowską Skałę

I Malinowska Skała ... chyba :D

Zostało ino zejście na parking ... ino 1,5h :D i jedno podejście pod Malinów

I koniec - czasowo idealnie :)
Ogólnie szlak mega przyjemny :)))


PS: Info Zenek - Sisi podobnie jak Arja, Ary pies Siostry mej po piątku żyją :D


Piździło, dobrze że tym razem nie jechałem po imprezie bo chyba bym w aucie został :-D Choć i tak przegrałem na butach, jak zawsze mam dylemat czy wysokie (dobre zimowe ale nierozchodzone) czy niskie (możliwe że przemokną ale wygodniejsze) to po raz kolejny poległem heh no nic oby tylko takie małe błędy się zdarzały :-) Kolejna chyba Rycerzowa choć i Skrzyczne woła hmmm kiedy? Nie wiadomo jak pieski i wątroby (choć tym razem było spokojnie) odpoczną :D
===============================================
Wycieczki z psami, śmiech z kotem :P


Kategoria Góry

Brenna - Brenna przez Klimczok

  • DST 30.91km
  • Kalorie 4974kcal
  • Aktywność Wędrówka
Piątek, 11 listopada 2016 | dodano: 12.11.2016



Witam :P No i w końcu doczekałem się gór :)) Cały poprzedni tydzień spędziłem na wertowaniu prognoz pogody coby z siostrą zrobić coś lajtowego. Pierwsza myśl Rycerzowa ... odpadła :D przez fakt że dość długo pociąg jedzie a dzień krótki to po a) a po b) wieczorem był mecz ;] Więc kombinujemy bliżej - Bielsko i Szyndzielnia z urozmaiceniem że start w Wilkowicach i prócz Szyndzielni bierzemy Klimczok oraz Błatnią i kończymy w Brennej gdzie busik na pociąg do Skoczowa :)) Brzmi całkiem spoko.
A na końcu zagadał Zenek i "popsuł" cały plan :D Jednak auto więc trzeba robić pętle :) Super heh a to tego na całe szczęście udało się ogarnąć trasę i cele się nie zmieniły :)
====================================================
Trasa wycieczki:
Brenna (415m. n.p.m) - Brenna "Pod Las" (561m. n.p.m.) - Wielka Cisowa (854m. n.p.m.) - Schronisko PTTK Na Błatniej (897m. n.p.m.) - Trzy Kopce pod Klimczokiem (1070m. n.p.m.) - Klimczok (1117m.n.p.m.) - Pod Klimczokiem (1064m.n.p.m.) - Nad Szyndzielnią (1053m. n.p.m.) - Schronisko PTTK Szyndzielnia (1002m.n.p.m.) - Pod Szyndzielnią (903m.n.p.m.) - Jezioro w dolinie Wapienicy (485m. n.p.m.) - Przełęcz pod Przykrą (808m. n.p.m.) - Schronisko PTTK Na Błatniej (897m. n.p.m.) - Wielka Cisowa (854m. n.p.m.) - Brenna "Pod Las" (561m. n.p.m.) - Brenna (415m. n.p.m).


=========================================================
Start tripu o dziwo na Ochojcu :D Czwartkowe spotkanie z Zientasem i wiadomo :D Skoro o 6.30 wyjazd to bez sensu po nocy się szlajać ;] Ekipa do której jeszcze w ostatniej chwili dołącza Łukasz startuje w miare punktualnie i z Aryą w bagażniku ruszamy w Beskid Śląski :) Trasa spłynęła mega szybko i w oka mgnieniu meldujemy się w Brennej gdzie szukamy czarnego szlaku :) Szlak znaleziony i myk w górę .... ostro i długo w górę :D Można powiedzieć że aż do Klimczoka podejście ale idzie się przyjemnie, pogoda dobra, temperatura idealna więc nic tylko zwiedzać :) Cel osiągnięty, schronisko na Klimczoku olane i postój (drugi) na Szyndzielni na coś ciepłego :) Mega dobre to było bo piwo już otro w głowę dawało :D Odpoczęli i misja wieża widokowa. No niestety podobnie jak wyciąg (co było fajne bo ludzi mniej w schronie) wieża tez zawarta ;/ Trudno idziem dalej znając wykres wiedziałem że czeka nas zejście po którym nastąpi kolejne i już ostatnie podejście. I można powiedzieć że nic się nie działo aż do Błatnej gdzie kolejny i już ostatni postój :) Trochę stresu ino przez szukanie telefonu od Zenka ale znaleziony więc się nie liczy :P Z Błatnej już w dwóch grupach misja dół. Ostanie kilometry wiedząc że w Brennej chce jeszcze znaleźć sklep robię sam. I tu niespodzianka, myślałem że nie wiadomo ile grupie uciekłem a tu wyszło że byli minimalnie za mną :D No nic sklep i do autka w którym pies padł i ... ja padłem :D Dzięki i do następnego :))
Fotki bo to najlepsze :)
Okolice Brennej

Pierwszy śnieg :)

Ekipa ma na Wielkiej Cisowej ;]

Wiadomo - w końcu tu trafiłem :))))

Widoczki ;]


Musiało tam być coś ciekawego :D

c.d widoczków w zimowym klimacie



Blisko celu

i cel :))



Szlak na Szyndzielnię

Diobeł jednak wieża istnieje - 3 zeta za wbicie ;]

Zbiornik Wielka Łąka + rzeczka :)


Pies już chyba chciał do auta :D


Do schronu a potem już po ćmoku to bez fotek :)

==========================================
Mała nagroda w Katowicach heh


Nogi bolą ale pozytywnie :)
=================================
Coś do Zenka :D


Kategoria Góry

Przeczyce i okolice ;]

  • DST 104.19km
  • Czas 04:54
  • VAVG 21.26km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 5 listopada 2016 | dodano: 06.11.2016



Witam :] Ja nie z tych bo coś tam się chmielu zażyło w piątek no ale pobudka w sobotę rano i tak była konieczna. Durne dni coraz krótsze to i wyjeżdżać trzeba wcześniej :) Wstaję więc przed godziną 8 i po ogarnięciu poranka ok 9.30 ruszam w kierunku Będzina. Niby była jeszcze propozycja atakować Pszczynę no ale tam byłem tydzień temu i ogólnie bardziej mnie ciągło do asfaltów aniżeli terenu. Kolega również uparty więc każdy w swoją stronę :P
Co do wycieczki => ogarniam pierw moją standardową trasę do pracy (w piątek miało być DPD no ale -2*C "rypły" moim planem o glebe :P) następnie Sosnowiec i Będzin. W Będzinie następuje postój na pogawędkę z rodzicami którzy "atakowali" targ i dalej rura gdzieś przed siebie. Nogi dobrze pracowały więc przez DK (a jak :D) na Tuliszów. Następnie Siewierz i co dalej: objazd zalewu lub Ogrodzieniec? Do zamku ino 23km hmm ... ok godziny i powrót przez Chruszczobród, do tego opcja rezerwowa - pociąg. Kuszące? no nawet bardzo no ale jednak dojazd krajówką .... średnio ;/
Cóż innym razem się to zrobi :) ja więc spokojnie na Boguchwałowice. Dojeżdżam na parking na misję obiad + piwo a tam ... wszystko zamknięte :D Po sezonie normalnie xD No nic się nie poradzi, walczymy dalej :) Góra, dół, góra, dół i postój w sklepo-barze w Przeczycach. Miło spędzony czas w towarzystwie trzydziestoparoletniego pijaczka ... którego chyba znam z młodości :D i nawrót w kierunku Pogorii 4. "Promenada" jeziorna jak zawsze łyknięta dość sprawnie, kąsek asfaltu, singielek i ląduje na parę słów na Warpiu u koleżanki Gruszki ;] Stamtąd już prosta droga do bazy :) No ale nie był bym sobą gdybym nie nawywijał :D Głodny jak wilk zachciało mi się w Sosnowcu kebaba a że przejścia podziemne są "passe" to ściąłem dwa pasy, pas tramwajowy i prawie zaliczyłem czołówkę pod prąd z .... policją :D No dobra kebaba mi się odechciało (zwłaszcza że kątem oka zauważyłem jak zawracają) i bocznymi uliczkami (poznanymi za czasów studiowania) pitam na Szopienice. Ciągle głodny xD więc przez Zawodzie na Centrum. Kebab na Skargi jak zwykle na wypasie i pozostaje ino misja Brynów => ino jak to? 93km na liczniku + tam ok 5km do mety hmm braknie ;/ A że nie wiadomo czy to nie będzie ostatnia "setka" w tym roku więc lekko na około przez Batory na garaż :)) Dzień mega udany :) I dobrze bo niedziela deszczowa wiec była okazja do regeneracji ;]
========================================================
Trasa:

Pierdyliard fotkuf ;]
Moja nitka tramwajowa do robo :)

Jesiennie na Stawikach

Droga Krajowa - całkiem żwawy odcinek to był :D

Kuzyn piernicz Levela patotej :P 1300zł i przesyłkę masz za free :P

Przed Przeczycami

Tuliszów:


Zamek Siewierz tym razem z oddali ino :)

Zalew od strony Boguchał

RZGW się bawi więc zdjątka z tamy nie będzie xD

Kuźnia Warężyńska z Hutą Katowice w tle

Łagisza z dalsza ...

... i bliższa ;]

Terenowo przy Przemszy

Singielek w stronę Ksawery => mhmmm lubię :)

Pitt Stop - Warpie ;]

Potem już mi się nie chciało fotek pstrykać :P
===============================
Cel na 2016r zrealizowany => 5000km pękło więc spokój sesese choć w sumie może by tak do 6k pokręcić :D
No zobaczymy, na tą chwile gór mi się chce :P i następny BeeS będzie raczej górski - pyrsk :))

=========================
Górsko to chyba to bym chciał: Brenna - Bielsko przez Błatnią, Klimczok i Szyndzielnię :) Dawno mnie w tych rejonach nie było ;]
PS: ewentualnie niebieski + czerwony od Szyndzielni do Leszczyn - ganz egal :)

Ogólnie wuchta osób (podpatrzone z FB czy tam Endo) jeszcze chwyta z pogody co może i dobrze bo zimę czuć coraz mocniej :(
=========================
Zapamiętać, Stosować i dobranoc :P


Kategoria Rower

Wieczorne hasy po lasy

  • DST 26.57km
  • Czas 01:27
  • VAVG 18.32km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 4 listopada 2016 | dodano: 05.11.2016

Standardowe piątkowe odwiedziny babuszki + podjazd na kolejny ośmiokilometrowy spacer z piesełem w towarzystwie wiadomym ;]
W sumie to terenowo wyszło ... przypadkowo :) => dupny korek od Brynowa do **** wie gdzie spowodował że z garażu zrobiłem nawrót i Piotrowice ogarnąłem przez Hołda, Stare Panewniki i Jamne :D Po babuszce wizyta u śpiocha i powrót  przez kolejne kąski lasu (w tym gonienie sarenki :D) do bazy.
Jutro trzeba się z asfaltem przeprosić, jak rany zęby idzie w lesie na ścieżkach stracić xD


================
Fotek nie ma bo ciemno xD
================================
Z takimi laskami romantyzm jest ino jeden :D


The End :P


Kategoria Rower

Co bądź, grunt że do przodu ;)

  • DST 24.60km
  • Czas 01:24
  • VAVG 17.57km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 1 listopada 2016 | dodano: 02.11.2016
Uczestnicy



Wszystkich Świętych, grobów w Katowicach nie posiadam więc ustawka z Łukaszem na małe kręcenie. W sumie skoro małe i teren to można i Diobła zwerbować ;] I tak w komplecie spotykamy się po 14.00 u mnie na garażu i .... przed 15.00 ruszamy na podbój lasów :D Wystartowali, zrobili jeden postój ... potem drugi i już ciemno więc kończymy jazdę :D Chłopaki przynajmniej coś tam ukręcili ja natomiast nawet się rozgrzać nie zdążyłem :D No nic i takie wyjazdy są fajne, pogadali przynajmniej :))



==================================================
Fon wariował więc Endo ino poglądowe ;]

Jak Kubica :D
=============================


Środa, praca i pada :D A dziś se już może :D
===============================================================================
Coś, ktoś, jak by co dajcie cynka :P


Kategoria Rower

Do babuszki przez Mikołów

  • DST 36.60km
  • Czas 01:49
  • VAVG 20.15km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 31 października 2016 | dodano: 31.10.2016


... a facety mogą jeść palcami :P


Witam po raz następny ;] Październik miał być lichy i jest no ale skoro wolne to można trochę "pościemniać" :P
Dziś na przykład (jutro bida ze sklepami) trzeba było babuszkowe sprawy ogarnąć :) Pobudka zatem przed 6.00 rano i rozpoczynam misje pt. wyjść z wyra :D Czas zakończenia zadania wg. mnie niezły => 7h :D
Od ok godziny 14.00 już dużo nie podziałam więc szybkie zwiedzanie rdzawych lasów, Mikołów (jak rany same konklawe z kominów tam mieli) następnie Sopelek, babuszka, siostra i baza ;] Mało ambitnie ale zawsze :P
================================================
Trasa:

Jesień ;]



===================================
Co do helołim .... JPierd ....
... Łoooooooooooooo, hultaj straszny xD



Kategoria Rower

Roztrenowanie - towarzysko ;]

  • DST 32.56km
  • Czas 01:38
  • VAVG 19.93km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 30 października 2016 | dodano: 31.10.2016



I raczej tak by wyglądała moja niedziela :P Ale urlopu nie ma co w wyrze marnować i po obiedzie misja Świętochłowice. Nogi lekko bolące po Cieszynie ale skoro od czwartku byłem umówiony z kaleką Grześkiem to nie ma co robić z gęby d*py ;)
Zapał jedno, możliwości drugie :D Już po pierwszym kilometrze zacząłem się zastanawiać na co? po co? Drugi raz jadę na Świony i drugi raz wmordewind - tym razem już mega konkretny. Jakoś udało się "doczłapać" na miejsce, spokojna godzinka w szynku i jazda na kolejne umówione spotkanie - tym razem Ziołowa wzywa :) I tu już lekko zimno ale przyjemnie się jechało. U Siorki ośmiokilometrowy spacer z piesełem i trasą standardową do bazy.
PS: zdjątek nie robiłem bo pierwsza część tripu to asfalt i miasta, na drugiej już ciemnawo było a końcówka to już nocne klimaty ;]
PS2: durna zmiana czasu pfff

Trasy:



Jak miło w poniedziałek rano się poobijać :))) Dobry urlop nie jest zły :P ale chyba dziś też wyskoczę na coś małego bo nudno ;]
=============================
Szach Mat :DDDD


Kategoria Rower

Pepikuf pooglądać?

  • DST 116.26km
  • Czas 05:54
  • VAVG 19.71km/h
  • VMAX 58.56km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 29 października 2016 | dodano: 31.10.2016




Korekta BeeSa ... nie skomentuje co się stało wczoraj xD





No dobra skomentuje ... co robię wpis pod Facebooka i musi on mieć ręce i nogi to coś musi "jebnąć" no po prostu musi => tym razem pierw cały się usunął a potem zrobił auto-zapis xD i kiszka opisujemy od nowa. Więc:
===================================
Genezy wyjazdu jak przeważnie nie ma to tym razem była ;) Już tydzień temu na Night Bikingu ustaliliśmy z Marcinem że o ile pogoda pozwoli to w następny weekend atakujemy Wisłę. Ino wiadomo że za kolorowo być nie może :P przypomniał mi się fakt że przecież do połowy grudnia pociągi z Wisły nie jeżdżą ;/ I teraz parę opcji: pociągi ruszają z Goleszowa i jadą przez Skoczów - zawsze jakieś wyjście :) Jeszcze była możliwość próbowania "wbicia" się z rowerem w Wiśle do PKP-busa (ponoć jest taka możliwość) ale ten wariant umarł od razu gdyż prosić się nie zamierzałem i postawiliśmy pierwotnie na Goleszów. Szybki look na mapę i okazuję się że z Goleszowa jest rzut kamieniem do Cieszyna którego jeszcze rowerem nie zaliczyłem. No i w ten prosty sposób zamieniliśmy cel z Wisły na Cieszyn a metę z Goleszowa na Skoczów i wypas ;]
===========================================================
Nadeszła sobota i poranek, patrze przez okno i średnio ;/ istna "strefa mroku" ale prognozy w sumie stabilne, dupy nie urywają ale będzie jak to się mówi ch*jowo ale stabilnie ;] Szybka wymiana SMSów z Sojerem i jest decyzja - JEDZIEMY. Ustawka więc ok godziny 8.35 na skrzyżowaniu na Ligocie i spokojnie kadencyjnie przez Podlesie i Mąkołowiec osiągamy Tychy. Towarzyszy nam piękna jesienna pogoda mhmm - opłacało się zaryzykować :) Po przejechaniu Żwakowa (o dziwo przystanek bar ominięty xD) musi podjąć decyzję którą ścieżka jedziemy do Pszczyny. Czy spokojny asfalt i Kobiór czy teren + Studzienice. Wybór pada na opcję nr.2 i jazdę lasem którą kończy ... wielkie rozlewisko na szlaku. Nie było absolutnie żadnej możliwości ominięcia kałuży więc "przepraszamy" się z Kobiórem i od tej strony przez Piasek osiągamy kolejny punkt kontrolny. Warunki w lesie dodam że średnio-marne, wieczorne i nocne opady popsuły trochę ścieżki no ale czego się po jesieni spodziewać :) Pszczyna ominięta, Goczałkowice również i po przejechaniu tamy (wiało masakrycznie) robimy przerwę regeneracyjną ;] Pogaduchy, izo, kanapka + słodkość i dalej rura przez Zabrzeg oraz Pierściec do Skoczowa gdzie kolejna przerwa już w górskim klimacie :) Odpoczęli i lekko na około osiągamy Ustroń gdzie odbijamy na Cieszyn. I co by tu napisać? hmm w nogach ok 75km i w sumie super się jechało, nogi dobrze podawały, zaczęły się nawet pojawiać pomysły żeby w Skoczowie nie kończyć ino gdzieś bliżej Kato podjechać. Taaa plany, ta o to ścieżka wybiła nam wszystkie takie pomysły z głowy xD Filip kiedyś tam gadał że Cieszyn jest pagórkowaty no ale żeby aż tak? Góra, dół - góra, dół i tak przez ok 15km. Dobrze że obaj uparci jesteśmy bo przecież była możliwość skończenia w Goleszowie i spokojne czekanie na PKP na transport z jakimś czteropakiem :) Wracając do opowieści wolno bo wolno osiągamy cel gdzie trochę się kręcimy, zwiedzając ....



... rynek (na górce bo jak) oraz granice i rozpoczynamy misję (nieudaną) pt. Kebab. Jak rany miasto dość okazałe a żadnej budki z kebsem, o KFC czy McDonald nie wspomnę xD Wrażenia: hmm miasto jak miasto, centrum całkiem urocze, obrzeża raczej zurbanizowane ale to mniej istotne, te miasto to jedna wielka górka :D ino kawałki płaskiego są! do tego wuchta kostki której rowerzyści za bardzo nie lubią ;)
==============================
Nazot:
Głodni opuszczamy miasto i kierujemy się w stronę powrotną. Start i co by tu ... no co? podjazd xD Jak rany zaczyna się heh. No nic trzeba zahaczyć o sklep i coś zjeść bo niby daleko nie było no ale na pusty żołądek to za daleko nie zajedziemy. Podczas postoju zapada również decyzja o wyborze godziny odjazdu pociągu. Niby była godzina i ok 15km więc spokojnie byśmy zdążyli no ale po co gonić? :) Do zuga który odjeżdżał o 19.04 zostało 2,5h więc spokojnie przez Łączkę, Międzyświeć i pierdyliard podjazdów osiągamy Skoczów. Sklep i ponad godzina spędzona na chrupkach, paluszkach, piwkach i klachach :)

Swoją drogą polecam, taka niespodzianka :) 2,15zł niby zwykły chrupek a zarąbiście dobro-otre mhmmm


"Pociąg" minął mega szybko (kurs przyśpieszony) i pozostał ino odcinek PKP Ligota - garaż przez Żabkę => nie ma co ryzykować odwodnieniem :P Płyny na Brynowie uzupełnione i w towarzystwie deszczu wracam do bazy. Miło, Katowice całe mokre a my bez deszczu przez 99.98% wycieczki :)) Dzięki Marcin za tripa => było godnie ;]
PS: czy jeszcze tam pojadę? hmm jak wyprostują drogi :P Podczas zjazdów osiągało się prędkość pod 50km/h ale wiadomo co zjechane trzeba było wjechać xD
Dobra już nie zanudzam ;)
===================================================================
Trasa:

I Fotki:
Start => godz. 8.28 hmm godzina wcześniej miała miejsce tzw. strefa mroku na niebie xD Czasem fajnie ryzykować ;))

Jesienne klimaty w Tychach

Kobiór

Muzeum w Pszczynie widziane z Parku Zamkowego

Sztormowe klimaty heh


Krossy w obiektywie za Goczałkowicami


Skoczów


3 minuty mżawki - dosłownie :D

Ustroń i już ładnie :) => widok na Czantorie ...
... znaczy na jakiś pront, w tle Czantoria żeby nie było czepiania się ;)


I cel wróć do celu jeszcze było ok 4 kilometrów i ze 4 górki xD

I cel: rynek ...


... i granica :)


Z powrotu:
Lokowanie produktu :D ale żeby nie było to pseudo reklama bo piwo średnie ...


I tak w kółko => góra, dół ... góra, dół xD

End ;]
I fajnie, nic nie napiszę na temat że pociąg miał ze kilometr długości, miał jeden kibel który ... był nieczynny



"Hej Cieszyn piękna okolica gdyby nie podjazdy była by stolica" :P

===========================
Szpilki, futerko, makijaż, znicz z pozytywką i fruuu na groby :D


Kategoria Rower

Kobiór

  • DST 55.47km
  • Czas 02:28
  • VAVG 22.49km/h
  • VMAX 45.87km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 23 października 2016 | dodano: 24.10.2016


Sobotnia pogoda na szczęście się utrzymała więc grzechem by było po raz kolejny ją olać :-) W miarę wyspany po wieczornym kręceniu od godziny 12.00 ogarniam kolejny temat :) Celu nie było tym razem, wiedziałem ino że gdzieś nie ambitnie na południe pojadę. Nie ambitnie przez fakt że ograniczony czasowo byłem - mecz GieKSy w TV ważna rzecz ^_^
I tak na początek misja Starganiec gdzie decyduje się na jazdę w stronę Tychów kosztem Mikołowa. W Tychach w sumie przyjemnie się jechało więc Kobiór i najwyżej powrót lasami w okolice Żwakowa. Na miejscu plan znów skorygowany i zaliczam kolejno Gostyń, Wyry i po raz kolejny górki mikołowskie. Przez chwile pojawiały się u mnie w głowie inne plany typu Pszczyna lub wjazd na górkę z wczorajszego tripu ale czas zaczął gonić więc bez kombinowania Mikołów - DK 81 - Akademiki - Ligota do bazy. Przyjemny dzień i w końcu była pogoda jak na złotą polską jesień przystało ^_^
PS: przynajmniej ze swoją muzyką na uszach a nie jak wczoraj z Dj-ami bez słuchawek xD
==================================
Ślad:

Fotki:
Starganiec

Cel?

Niby prosta droga :)

Górka z wczorajszego Night Bikingu

Takie klimaty lubimy :))))

Za tydzień niby plan Wisła - no zobaczymy :)
============================================
Chyba się spotykam z taką modelką :D



Kategoria Rower