Lapec prowadzi tutaj blog rowerowy

Rowerowo-górski blog cyniczno-ironiczny ;]

Wpisy archiwalne w kategorii

Góry

Dystans całkowity:4577.11 km (w terenie 234.97 km; 5.13%)
Czas w ruchu:09:04
Średnia prędkość:19.78 km/h
Maksymalna prędkość:58.50 km/h
Suma kalorii:472295 kcal
Liczba aktywności:233
Średnio na aktywność:19.64 km i 2h 16m
Więcej statystyk

Pepiczkowo :P

  • DST 18.70km
  • Kalorie 1792kcal
  • Aktywność Wędrówka
Sobota, 11 września 2021 | dodano: 13.09.2021


Co do genezy, to dawno górek nie widzieliśmy (:P), a na horyzoncie pojawiła się piękna sobota :). Kot stwierdził że widok ze zmywarki zupełnie jej wystarczy, Marzena miała zaplanowanego fryzjera, Magda natomiast doszła do wniosku, że wstawanie przed 7:00 rano po tygodniu nocek ... nie wchodzi w rachubę :D. 

Na "polu bitwy" zostaliśmy więc ja i Łukasz, i w takim oto składzie ruszyliśmy o godzinie 7:35 w kierunku naszych południowych sąsiadów.

:PPPP

Powrót zaplanowaliśmy w okolicach 15:00 - 16:00, niecałe półtorej godziny jazdy samochodem (większość "ekspresówką") ...

...i to by było tyle, z rzeczy wiadomych. Niby jakąś pętelkę Łukasz znalazł, ale co z parkingiem? Jak będzie szlak wyglądał? Tego nikt nie wiedział, bo byliśmy dziewiczo w tamtych okolicach ◉‿◉. Wiedzieliśmy tylko to ... że będziemy mieli nowy ślad na mapach <( ̄︶ ̄)>.

=============
Na miejsce dojechaliśmy mega szybko (Morfeusz nawet nas nie dogonił :DDD), parking bezproblemowy (i darmowy ^_^) i mogliśmy ruszyć pierw odcinkiem asfaltowym. Niby trochę gardzimy taką nawierzchnią, ale dziś to akurat był fajny odcinek ^_^. 

Pojawiły się też pierwsze widoczki i płyny widome:


U kolegi jednak w wersji 0,0, bo tyle można tam mieć w krwi, jak się prowadzi samochód ಠ_ಠ.

Oczywiście muszę nadmienić że obydwoje jesteśmy kompletnie zaszczepieni - inaczej byłby kibel. Polecam więc dać się ten jeden, lub dwa razy ukłuć :-)

A tu już gruntowo i pojawiły się jeszcze fajniejsze widoki ʘ‿ʘ


Tak poza tematem, to trochę mały niesmak mam/mamy, bo szczytów nie opisują pfff ...

... do zmiany!! Heh

A my dalej dreptamy, i sobie gadamy

Postój (jedno z chyba czterech schronisk dziś) na popas ...

... gdzie olaliśmy Ostrawę, i poszliśmy dalej zgodnie z planem :P

Kolejne schronisko już opuściliśmy i zaczęliśmy schodzić ponownie drogą asfaltową:

W tym miejscu szacun dla pewnego dziadka, co cały mokry dzielnie (mijaliśmy go jakieś 100m od schronu) podjeżdżał. Reszta przeważnie na "elektrykach" ಠ﹏ಠ.

Wracamy jednak do nas:

Było trochę bardziej gruntowo (szlak żółty) i oczywiście podkusiło żeby zobaczyć "atrakcje" ...

... średnią taką xD.

Później (poza szlakiem) już fajnie ... 

... a tu trochę mniej fajnie (zapach pieczonek => smaka narobili pfff) ...

... ale wróciliśmy bezpiecznie do domków ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ
Sklep po maszkety oczywiście został zaliczony - jakżeby mogło być inaczej 
¯\_(ツ)_/¯

Morfeusz, gonił, gonił, aż dogonił - ale tylko na chwilę. Łukasz dziada pilnował :D. Biedronka, obiad i ...

... tyle z soboty :P

============
Jeszcze trasę (i orientację) jestem winny ◉‿◉





==========
W niedzielę wstałem chwilę po 08:00, pogardziłem, usnąłem, obudzili w środku nocy o 11:20 (heh), śniadanie jajowe ...

... i chwilę przed czternastą, rura na Ligotę na autobus na kochłowicką rybaczówkę na grilla ;).

Tam, no nie było grilla, Paweła też nie, był za to smarkacz (+- 6-7 lat, jak na moje oko), co pierw denerwował gęsi (został oszczypany), a później w nie rzucał kamieniami. Już miałem interweniować, ale właścicielka wzorowa ogarnęła temat => strasząc psem. Bezstresowe wychowanie ... Babci. Na całe szczęście od niej się mu też dostało! Ale gdzie była jak to robił? Co robili rodzice jak był mały? Od małego trzeba uczyć (chyba, bo sam nie mam) dzieci szacunku do słabszych!


Reszta to już miła atmosfera, grill jednorazowy (Łukasz miał nogi rozgrzane, coby ogarnąć sklep z płazem w logo :DDD) i powrót do autobusem do domu. Najważniejsze że burza którą straszyli ... nas olała. Oczywiście nie dosłownie ;).

BTW: A i jeszcze była mała zdrada :P

==========
Jutro raczej jeszcze pociąg + wizyta u rodziców (kiedyś trzeba :D), w czwartek służbowo na Panewnickiej (kiedyś trzeba :D), więc w środę się na DPD nastawiam ...


... choć mam pewne (mandatowe) obawy :DDD


Kategoria Góry

Dzień wolności, to Kotarz (974m n.p.m.) na szybkości <( ̄︶ ̄)>

  • DST 17.80km
  • Kalorie 1707kcal
  • Aktywność Wędrówka
Poniedziałek, 6 września 2021 | dodano: 08.09.2021



Dzisiejszy wpis zaczniemy jednak od powitałki i wczorajszego takiego oto ...

... spaceru ;). Podreptane, Marshall zadowolony, pogadane, i chyba już Magda została na stałe włączona do watahy heh
A poza tym ... to nic ciekawego :P

==============
O tym że Magdalena ma w poniedziałek (niespodziewane) wolne, dowiedziałem się w piątek. Szybka kalkulacja i stwierdziłem że skoro mam jeszcze skromne 12 dni urlopu, to na jesienną 25225 fale wiadomo czego, oszczędzać go nie mam zamiaru :P.

W sobotę wiedzieliśmy że robimy coś tam z państwem O, a na niedzielę i poniedziałek zacząłem myśleć o Zakopanem. Lenistwo było jednak silniejsze (a i z dojazdem ciężko => bo nocnych, autobusowych biletów już nie było ಠಗಠ) to wczoraj nastąpił wyżej wspomniany spacerek, a dziś górki i trasa ze Szczyrku do Szczyrku ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ.

W pociągu na "dzień dobry" ... zgrzyt. Debilne Koleje Śląskie zlikwidowały najlepszą (dla mnie) opcję w góry ...

... zastępując ją jakimś chłamem!! Skandalem mogę nazwać to, że sobie oczywiście niczego nie ukrócili, i kasę oczywiście chcą od pasażerów ciągnąć. Uje!! A i nowy rozkład ssie - zaorać i oddać tory Czechom :P. Niby jest jeszcze ta opcja Silesia24 + drugi bilet za 1zł, ale Pani konduktor stwierdziła ... że się nie opłaca xDDD.


Dobra, koniec marudzenia, bilet do Bielska po 12zł, autobus do Szczyrku 4,70zł i meldujemy się w górkach ʘ‿ʘ. Pierw misja "magnesik na lodówkę", później Żabka (w Bielsku czasu nie było), później cichy odcinek przez miasto ...

... Chata Wuja Toma, i meldujemy się na przełęczy karkoszczonka.


Stamtąd już szlak, którego to brakowało mi na mapie ^_^. Fajny był, zwłaszcza jego początku ... bo na niego nie trafiłem ...

... :DD. 

Jak widać jednak powyżej, szlak imienia Stanisława Huli łączył się z tym "naszym" więc bez stresu dalej nim szliśmy. No i co najważniejsze, zaczęło być widokowo
〜(꒪꒳꒪)〜
Po spokojnej chwili podejścia pojawiła się niespodziewana opcja zejścia na szlak czerwony. Skorzystaliśmy więc, przy okazji patrząc (z góry) co w Brennej piszczy :P

A tu już kolaż ze szlaku właściwego (średni był :P) ...

... i nazot na szerokiej pożarówce z widokiem na Skrzyczne ◉‿◉


Dalej leśnie, ale widokowo 。◕‿◕。

Po dłuższej chwili (minęliśmy chyba sześć osób na szlaku xD) meldujemy się na moim zaplanowanym szczycie, i mogliśmy zacząć schodzić.

O tu:


Pierwotny plan zakładał przejście przez przełęcz salmopolską, ale chwilę przed szczytem zobaczyłem kolejną pożarówkę która wiodła w kierunku Szczyrku. Postanowiłem zaryzykować - co się zresztą opłaciło, bo zaoszczędziło to nam dość spory kawałek iścia asfaltem ;).

Końcówka już ino z kocią przygodą ...

... i mogliśmy wracać.

Jak widać poniżej ...

... pętli domknąć się nie udało, bo średnio się nam uśmiechało czekać prawie półtorej godziny na kolejny podmiejski dliżans do Bielska :P

Bilet autobusowy 5,20zł, kolejowy - 11,20 (jakaś taryfa "Poza Szczytem") i do wanny. Wyjazd ciekawy, ale na miejsce "na pudle" w podsumowaniu rocznym ... zero szans :P. Były ciekawsze wypady <( ̄︶ ̄)>.

Od dwóch dni to piszę, ale czasu nie ma (fajnie że mnie jeszcze na Bagiennej nie potrącili), obiecuję jednak, że w pierwszej wolnej chwili nadrobię wasze wpisy :P. O ile jutro (czwartek) mnie nie przejdą oczywiście :D.

=============
A poza tym, to normalka ...

... xDDD


Kategoria Góry

Stożek (978m n.p.m.) Wisły po raz n-ty ◉‿◉

  • DST 13.84km
  • Kalorie 1327kcal
  • Aktywność Wędrówka
Niedziela, 22 sierpnia 2021 | dodano: 23.08.2021



No dokładnie :P

=======================================
A u nas po grillu zostały już tylko wspomnienia ...


... (no i pewnie trochę oponki na brzuchu heh), a dziś testy. Nie, nie testy oponki - ino butów w góry, które to kupiliśmy sobie w piątek ^_^.

Jako cel, w końcu mogłem ustawić rodzinne miasto Adasia Małysza *\0/*. Cały czas czekałem z tymi terenami na Łukasza, ale on liznął ich trochę podczas naszego (z Magdą) pobytu w Bieszczadach ʘ‿ʘ. Tak czy siak, jeszcze tam pojedziemy, więc za bardzo nie kombinowałem ze szlakiem (zwłaszcza że szła z nami czterolatka) i wymyśliłem ino taką szybką pętelkę na tytułowy Stożek do/i z Wisły Głębce (◍•ᴗ•◍).

Co to ekipy wyjazdowej, to tym razem początkowo ino dwie osoby => przynajmniej nie trzeba było kombinować ze spotkaniem ... bo moja towarzyszka spała obok :D. To ułatwiło pojawienie się na dworcu w Piotrowicach o godzinie 9:10 i ogarnięcie pierw pociągu do Skoczowa, a później przesiadki na autobuso-pociąg (o taki) ...

(BTW: Tak też można :P)

... do miejsca docelowego ◉‿◉

Środek transportu był taki jaki był, ale choć przyjechał punktualnie, i dopiero później zaczęło się komplikować ಠ﹏ಠ. W związku z wprowadzoną komunikacją zastępczą przyjechały dwa autobusy (jeden do Ustronia, drugi do Wisły) i jeden busik - do Goleszowa. Kierowca (chamski, ale kij z nim) jeszcze ryczał że ten autokar jedzie do Wisły, a kto do Ustronia, to do tego z tyłu. Nasz był puściutki, tamten zawalony po brzegi. Wniosek Grażyn? Przesiadamy się do tego pustego, a później będziemy ryczeć że chcemy do Ustronia i kropka xD. Kierowca zirytowany, ale podjechał na parking koło stacji "Ustroń", parę osób wysiadło, a kolejna śmieszka mu wyjechała ze ona chce jednak na "Ustroń Polana" xDD. Dooooobra (xD), ale później już na całe szczęście prosto do Wisły ;]. Taaaaa, znaczy prosto w korek w Wiśle (), bo oczywiście jak się remontuje tory, to trzeba też łatać jedyną drogę dojazdową od strony Skoczowa :O. Logiczne c'nie? Mogliśmy w sumie wysiąść, kupić magnesy na lodówkę, przejść ze dwa kilometry i ponownie do niego wsiąść, ale kto wiedział heh
¯\_( ͠° ͟ʖ °͠ )_/¯

Dojechaliśmy jednak do Głębiec i kolejne dwie niespodziewanki xD. Druga część ekipy (Aneta, Gosia, Bartek, Lili i pies Tofik) są gdzieś, i będą za około godzinę, a do autobuso-pociągu który gwarantował nam powrót na bilecie 10h (18zł) mieliśmy 4'52". Przypomnę że szlak był prognozowany na 4 godziny 11 minut. Kibel, ale nic nie zrobimy => sklep więc ಠಿ_ಠ. Cóż, nieczynny xDDDD. Na całe szczęście 200m dalej była już otwarta sieciówka i udało się ogarnąć artykuły pierwszej potrzeby :P.

Spóźnione "gwiazdy" z Zagłębia w końcu dojechały (autem) i mogliśmy zacząć naszą wędrówkę od stacji kolejowej :-). Na sam start, pojawiła się nawet niewielka szansa że uda się nam wyrobić z tym szlakiem, bo malutka Lilianka od razu wyraziła chęć ... bycia noszoną :D. Bartek zahartowany w noszeniu swojego uroczego osiemnaście kilo więc kto wie? => może ogarniemy ʘ‿ʘ. No nic z tych rzeczy: Gosia z Anetą szły se powolutku i radośnie z tyłu, więc już nawet przestałem się łudzić (◠‿◕). Kolejne dwa razy po 18zł to też przecież nie jest jakaś kwota, dla której trzeba psuć sobie dzień :P. 

Szliśmy leniwie, a ja co chwilę zerknąłem na telefon, bo zaczynała się "Święta Wojna"!! Gosia i Bartek (plus oczywiście Lily i Tofik) mieszkają w Sosnowcu, Kwiatek w Dąbrowie Górniczej, a Magda ... jak wiadomo również pochodzi z Sosnowca. Mecz więc katowickiej GieKSy z Zagłębiem Sosnowiec to było to, co elektryzowało!! Znaczy w sumie ino mnie (xD), no i może Tofika, ale on się nie przyznawał :PP.

Początek wiadomy - my asfaltem, a wynik:

Chwilę potem 0-1, minął następny kwadrans 0-2 (a mecz w Katowicach) i przerwa ಠ﹏ಠ. Na całe szczęście skończyło się 3-2 więc mają wybaczone stresowanie mnie :P. Próbowałem trochę dokuczać, ale bez rezultatu :D. 

Co do szlaku to raz prowadził Bartek z córką na rękach, raz Magda (jak się rozpędzi, to się nie zatrzymuje :D), a na końcu też i ja heh. Stało się to jednak tylko dlatego, że w końcu Gosia puściła mój plecak i przestałam być ciągnącym :DDD.

Finalne podejście pod schronisko przeszliśmy już samotnie z eM, gdzie weszliśmy sobie jeszcze na tytułowy szczyt, i przy popasie nastąpił podział ekipy.

Śpiewał jak Bercik nie będę (:PPP), ale reszta się zgadza!! Dawno już to widziałem :D

Geneza powrotu? Po prosto podczas pałaszowania kurczaka (Liliana też jadła - znaczy że był dobry :D) kątem oka, zobaczyłem na horyzoncie działający wyciąg. Ogólnie to nimi gardzę, ale do odjazdu 1h20", szlakiem 1'50", no chyba że nazot tak samo ... to 9 minut krócej. Pewno byśmy zdążyli, ale szkoda było stracić taką atrakcję za całe ... 10zł od osoby heh :D. 

Fajnie było, a po zjeździe już ino na szybko (z przerwą na siku :P) do parkingu i dubel tego co szliśmy popołudniu, a że z Magdą mamy trochę szybsze tempo niż przeciętne (na płaskim), to jeszcze poczekaliśmy sobie trochę na odjazd autokaru :P. 

PKS (czy jak to się tam zwie) luźny, usiedliśmy sobie z tyłu, i mogliśmy ino czekać (no ok - mnie trochę wyjątkowo Morfeusz zaatakował :D) na Ustroń xD. A w nim ... masakra => pierdyliard ludzi heh. Zdecydowanie dzień "zrobiła mi" pewna maDka, która pierw staranowała wszystkich wózkiem z bąbelkiem, a na końcu powiedziała tekst, który kończy wszelakie dyskusje: "TROCHĘ KULTURY, TU SĄ DZIECI!!!!". Nie wnikałem, bo siedziałem, i byłem/ byliśmy daleko :D.

Reszta trasy (po przesiadce na pociąg) już bez atrakcji i o godzinie 19:14 meldujemy się na Piotrowicach (◍•ᴗ•◍). Bilet 10h wykorzystany więc 101% (bo brało minuty), ale na Katowice mamy miesięczne, więc obyło bez zbrodni i oszustwa ;) :p.

Ale się rozpisałem xD. Oki, już nie marnuje wam oczu i na koniec ino dodam że opłacało się gonić to połączenie. Resztę ekipy dublowała (zdecydowanie wolniej niż my) cały odcinek i wracała do Sosnowca ... grubo ponad trzy godziny xD

Do konkretów => Trasa:


Fotki:

Nowy czerwony nośnik - stary, sentymentalny, został w domu i czeka na godne pożegnanie ←_←. Łukasz, Marzena, Magda, reszta ... Tatry chce ... ale nie te z procentami :P

Już "na szlaku"




Liliana przeważnie "na leniwca" :DDD

Widoczki ...

... i frytki :P

Już blisko ...

... i szczyt ;]

Klasyczne być musiało :P

Żyły zaś wariują - dzięki Madziu za masaż po powrocie ❤

Schronisko i pożegnanie 〜(꒪꒳꒪)〜


I na lenia :DDDDDD


I końcóweczka :)


Czasu tyle że nawet na popas wystarczyło :))))


Co do następnego wpisu, to dziś deszcze niespokojne, jutro też, w środę (ma nie padać) teren służbowy, a w czwartek i piątek dla odmiany deszcze niespokojne. Ale choć nie ma upałów ;).

============
A w domu (jeśli chodzi o mnie) klasycznie ...


... były zapiekanki ( ◜‿◝ ) :P


Kategoria Góry

Kształcić nowe (884m n.p.m.) pokolenie ^_^

  • DST 11.14km
  • Kalorie 1068kcal
  • Aktywność Wędrówka
Sobota, 14 sierpnia 2021 | dodano: 15.08.2021


Ja wcale nie śpię!! Taaa, czyli tak samo jak ja dziś rano idąc na pociąg heh. Zaspany, ale skoro rodzinka z podpoznańskiego Skórzewa urlopuje się w moich okolicach, to spotkać się przecież trzeba było ^_^

Pociąg (ziew) o 7:06 i po niecałej półtorej godzinie melduję się Pietrzykowicach Żywieckich, gdzie już czeka z Kuzyn i już nie taka mała Tosia xD. Dzięki za podwózkę, i kawkę, i klachy => pominę fakt, że wylądowałem w więzieniu na 10 lat - dzieci :D.

Wypuszczony na wolność jednak zostałem i po około 20 minutach jazdy (+ sklep z płazem w logo), meldujemy się na parkingu w okolicach przełęczy kocierskiej ʘ‿ʘ. Szlak praktycznie w te i nazot, ale maluchy super dała radę ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ. Dziś zdecydowanie nie chodziło nam o kilometry, tylko żeby bajtle miały uciechę ;)

Wleźliśmy więc na Potrójna, tam pierw na punkt widokowy sam, później z ekipą, później schronisko (na lody) ... i w dół ^_^. Końcówka w dwóch grupach heh => przodem ja i Antonina, a "gonili" nas: Kuzyn, Magda (popularne imię w naszej rodzinie :D) i Leon (nie, nie samochód zaprzyjaźnionych) :D.

Po złączeniu sił szybka analiza i wyszło mi że powinniśmy zdąrzyć na mój zaplanowany pociąg, i zamknąć koszty wyjazdu w bilecie 10h. Jakoś specjalnie mi nie zależało, ale skoro była możliwość, to czemu nie skorzystać? ¯\_(ツ)_/¯

Trasa => Marzeny rodzinne strony?? XD

Fotki:
Początek ^_^

I szlak 〜(꒪꒳꒪)〜

Szczytowo heh




Coś z zejścia - jagód i malin wuchta ◉‿◉



Podziękował za towarzysko, klachy, odbiór i odwóz do Pietrzykowic, i oczywiście dzięki dla Kuzyna za napój na drogę :D. Udało się go wypić, a później Morfeusz :D. Budzik był nastawiony, ale obudziłem się już w Żwakowie - w sumie wystarczyło :D

===========
Po powrocie miałem jeszcze w planach polatać trochę kukizem po podłogach, ale jest weekend i olałem :PPPP


Dzięki i to następnego  >.<


Kategoria Góry

Atrakcje lepsze od cycka ;)

  • DST 10.38km
  • Kalorie 996kcal
  • Aktywność Wędrówka
Sobota, 31 lipca 2021 | dodano: 06.08.2021



Aczkolwiek cycki będą w tym wpisie obecne :)



Trzeci dzień był zaplanowany albo na wejście na Słonecznik + schronisko Samotnia (pomysł Łukasza), albo Słonecznik + przełęcz karkonoska (pomysł mój), a do tego Marzena chciała zobaczyć kościółek Wang, czyli nasz wspólny początek szlaku na Słonecznik
ᕙ( • ‿ • )ᕗ

Co wyszło? Ano to, że słonecznik to sobie podłubaliśmy przed spaniem na chacie heh. Ale sąsiadki (wyrozumiałej, bo chciała nas puścić samych) męczyć (i na siłę wyciągać na szlak) nie było sensu, a do tego moja Madziulka miała w nogach wychodzone grubo ponad 100km podczas tego urlopu, więc nastąpiła zmiana planów :P.

Mi się z miejsca odpaliła wizja Rudaw Janowickich (czyli tytułowych cycków) i ich najwyższego szczytu. Łukasz jednak pokombinował i wymyślił coś o wiele ciekawszego - góry Sokole, oraz ich dwa najwyższe szczyty czyli: Krzyżną Górę (654 m n.p.m.) oraz Sokolik (644 m). No i dobre :P.

Dojazd autem szybki i bezproblemowy, parking darmowy, pogoda wyśmienita - czego chcieć więcej? ◉‿◉. Szybko więc na szlak i klasycznie po jakimś czasie => panowie na lewo (na najwyższy :P), panie na prawo ... na ławeczkę heh :D. Szlak na Krzyżną Górę i tak odbijał i trzeba było się wrócić swoimi śladami, więc przymusu iścia nie było ;).

Po męskim szczytowaniu (xD), ponowne połączenie sił i ruszyliśmy na największą (ponoć) atrakcję tego masywu ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ. No nie powiem, było stromo (a też już swoje w nogach miałem) ale udało się sprawnie zameldować na początku ... drabinki na szczyt => fajnej takiej heh ʘ‿ʘ. Tam (na górze) chwila dla fotoreporterów i nazot do auta, praktycznie tym samym śladem i ... praktycznie bez przygód. Dziewczyny wybrały najkrótszą opcje dojścia na parking, a ja z Łukaszem chcieliśmy jeszcze trochę opętlić. Cóż to jednak byłby za urlop bez choćby jednej malutkiej "zdrapki"?? xD. Durna szyszka :P.

Trasa 1/2


Fotki:

Okolice miejsca darmowego parkingu - szanujemy :D

Pierwszy cel - Krzyżna Góra ...

... i widoczek ;]

Stromizna na cel numer dwa, a Szpilberg zbiera materiały do filmiku ;]

Ponoć montaż idzie opornie, ale idzie heh :)))

I oto on (Sokolik) => po schodkach :)

Widoczki z "dachu"



I po raz kolejny komplecik nas - tak, zaś wiało :P

Cel "z dołu"

A za tym schroniskiem ...

... się rozdzieliliśmy => dziewczyny szybko do auta, a ja w tym miejscu ...

... za 5 sekund złapałem zająca ಠ_ಠ :P


DOBRA, CZAS NA OBIECANE CYCKI!!





PROSZĘ

:PPP

=======================
Po ponownym połączeniu sił na parkingu, szybka dezynfekcja kolanka i co by tu? Hmmm?? Godzina młoda, to postanowiliśmy jeszcze odwiedzić Kolorowe Jeziorka które to znajdowały się w okolicy. O (fotki z internetu) te:


Poprzez postój na stacji benzynowej (monopolowy :P) ...

BTW: tu100 XD

... docieramy na wyżej wymienione miejsce, i cóż ... kibel xD. Kolorków nie było ¯\_ಠ_ಠ_/¯, ale szkoda było nie sprawdzić heh.

Spacerek wykonany, i choć jeszcze mieliśmy w planach i ten kościółek (Wang) i zamek (Chojnik) to postanowiliśmy pojechać na domostwo na grilla, a te atrakcje zostawić sobie na ostatni dzień wyjazdu. 

Trasa 2/2


Fotki:

Rzeczywistość :D


Bronił się ino szlak ...

... i jedno z jeziorek ;]




I oczywiście wieczorna klasyka gatunku :)))




===========
Ostatniego dnia wyjazdu jednak wyszło jak wyszło. Sorki Trollking, ale jednak nie pozdrowiłem Placu Ratuszowego :(. Jelenia jednak (przynajmniej z auta) średnio mi się podobała i jakoś nie miałem weny do spacerowania tam :P.

Nie licząc zobaczenia domku na sprzedaż (co go opisywał zagubiony gdzieś w akcji Mors) ...

... miasto jedynie zwiedził trochę Łukasz (w sobotę), jak sobie poszedł pobiegać z rana. Mi Jelenia nie przepadła do gustu od samego początku w (nieogarniętym) McDonaldzie xD. A zapamiętam z niej w sumie tylko tyle, że czułem się jak dziwak, bo chyba tylko my chodziliśmy w maseczkach w sklepach => czwarta fala pozdrawia xD.

A tak to gólnie brzydko było od samego rana, spakowaliśmy się, pojechaliśmy odebrać Zientasowi paczkę w Wojdzieszycach (dziwna akcja, ale choć załatwiona) i do domu ←_←.

Lało całą drogę ...

... korki, a do tego wizja powrotu w poniedziałek do pracy. Rozgadani to myśmy nie byli ¯\_(ツ)_/¯ :P.

Podziękował jednak najlepszym za fajny wyjazd, i ogólnie Magdzie za cały super urlop :)))❤

==================================
Na początku miesiąca nawet nie myślałem że się uzbiera 200 km, a tu proszę :P


==================================
I pozdro z Katowic dla wszystkich ^_^


Teraz ino czekamy na prezentacje Leo na Bukowej :DDDDDDDDDD

A z rzeczy przyziemnych to po powrocie do pracy ... stałem się fanem Arnolda 

xDDDDD

=====
EDIT: filmik się ukończył <( ̄︶ ̄)>


Kategoria Góry

Śnieżką w tłumy xD

  • DST 16.77km
  • Kalorie 1608kcal
  • Aktywność Wędrówka
Piątek, 30 lipca 2021 | dodano: 05.08.2021


Wczorajszy maszketnik do kiełbasy ze smutnymi oczkami ...

... ale swoją porcje oczywiście dostał/a :D

=======================
Drugi dzień wyjazdu był od samego początku zaplanowany => Śnieżka ^_^. Ja z Łukaszem nie byliśmy tam jeszcze latem, a dziewczyny w ogóle. Wyjścia (czy tam wejścia :D) więc nie było ¯\_(ツ)_/¯ heh :P.

Noc słynęła szybko, ale dzięki wczorajszym negocjacjom z Łukaszem mogliśmy trochę dłużej poskrzypieć znaczy pospać => łóżka i drzwi z kibla na kwaterze reagowały na każdy nawet najmniejszy ruch xD. Dodatkowo, udało się nawet zobaczyć cały mecz polskich siatkarzy z japończykami ʘ‿ʘ. W dobrych humorach (3-0) ruszyliśmy więc w pół godzinną drogę autem do Karpacza.

(BTW: pisze to dwa dni po ćwierćfinale, którego ... no szkoda ⊙﹏⊙)

Na miejscu niestety trzy zgrzyty. Pierwszy to cena za parking (30zł ಠ_ಠ), trzeci to cena za wejście do lasu (8zł - Tatry są nawet tańsze xDD), a drugi to Karyna przy parkingu, która to beształa swoje może dwuletnie dziecko za to że nie chce iść. W domu pewno też wesoło ma:

Szacun dla Marzeny że nie poszła do niej i nie powiedziała tego co myślała ...

... xD

Co do samego szlaku, to na początku bardzo beskidzki, a później (za nieczynnym schroniskiem) się zaczęło fajne (•‿•). Takie tam spokojnie wspinanie się z ciągłym widokiem na nasz cel <( ̄︶ ̄)>. Słonko super grzało (3/4 wycieczki wysmarowane kremikiem do opalania bo jeden nie potrzebuję :P), szło się leniwie, i tak aż do Domu Śląskiego. Nazwa niby fajna, no ale było niefajnie xD. Ludzi kupa (już nie raz pisałem że gardzę wyciągami), kolejki do WC masakra, ceny w schronie też i ... wiatr. W tym miejscu już wiedziałem gdzie najgorzej wieje:
1) okolice Poznania :DDDDDD
2) Śnieżka

3) na wczorajszej Ślęży
4) środek tornada
5) miejsce u Gochy w pracy koło wiatraczka :P


Dobrze że choć moi kompanii mnie posłuchali i każdy zabrał coś dodatkowego do okrycia ;). A poza tym ... to tłumy heh.

(choć w sumie, to aż tak źle nie było :D)


Zdobyć szczyt (z jednym opierczem od Magdy do mnie) się jednak udało, i mogliśmy znaleźć kąsek wolnego miejsca na popas ←_←.

Pojedli, piwo (kto mógł, to mógł) wypili, i mogli zacząć wracać szlakiem okrężnym - takim jednokierunkowym. Niby oczywiste, ale oczywiście (:P) niekoniecznie => Janusze i Grażyny przecież wiedzą swoje xD. Miejsca do wyprzedzania było jednak sporo, więc bez problemu meldujemy się ponownie pod schroniskiem i mogliśmy zacząć dublować odcinek z pierwszej części dzisiejszej wycieczki. 

Doszliśmy ponownie do nieczynnego schroniska nad Łomniczką, i stamtąd wyruszyliśmy kombinacją szlaków (no plus jeden niegroźny przestrzał) żółtego i zielonego. Tu już na spokojnie doszliśmy do Leona i mogliśmy (przez wodopój, lodziarnie i sklep z magnesami na lodówkę) wrócić do domostwa, zostawić auto, i udać się na zasłużoną pizzę ◉‿◉.

Dziewczyny wykończone, a w lokalu informacja że ze względu na panujące wiadomo co, jedzenie dają tylko na wynos xD. No to ładniejsze na nocleg, a brzydsze do sklepu którego nazwa kojarzy się z prehistorią, po urozmaiczacze (jest takie słowo? hmmm?) ... wieczorne heh. Reszta to już relaks (◍•ᴗ•◍).

Dobra, do szlaku ...

... i fotek ᕙ( • ‿ • )ᕗ
Cel widoczny z drogi dojazdowej
Już na ścieżce

Coraz fajniej :)))

A z takim widokiem szliśmy praktycznie do końca ;]

Jakieś tam po drodze :P
Odpoczynek :P



Okolice schroniska "Dom Śląski" z dołu ...

... i ze szlaku xD

A tu już na szczycie ;]


Ekipa - nie, nie ta od lodów :P

I nazot


Fotka bez tłumów (・o・) heh

A tu widać nasz szlak ...

... który to dublujemy ...


... i tak aż do najdłuższego znaku jaki widziałem :D

Końcówka już leśno - miejska ...


... gdzie jak widać przed parkingiem ...

... wszyscy zadowoleni :DDDD

=====================
Pewno dziewczyny zabrały za mało słodyczy - my z Łukaszem zabezpieczeni. Tak, Marzena prowadziła w drodze powrotnej


:DDDDD


Kategoria Góry

Ślęża po raz kolejny

  • DST 8.26km
  • Kalorie 792kcal
  • Aktywność Wędrówka
Czwartek, 29 lipca 2021 | dodano: 04.08.2021

Widzę (po waszych wpisach) że nie tylko ja mam zaległości na BeeSie heh. Leniwce jak powyższy Felek (w sumie już) od rodziców Magdy :D. Nadrabiać jednak trzeba ;)))

===================
Po powrocie z Polańczyka (mega męczącym) nastąpiła ... kolejna gonitwa. W poniedziałek pierw ogarnąć pranie i sklep, później na chwilę do roboty coby zjeść ciastko urodzinowe od przełożonej (a przy okazji ponownie zabrać sobie darmowe czeresienki :P), później na obiad, i ponownie sklepy. We wtorek na Brynów (do moich rodziców na ogródek + wręczyć prezenty Łukaszowi i Marzenie "za kota" i tak ogólnie), a w środę do rodziny Magdy do Sosnowca ;]. O późniejszym wyjeździe (czyli chwilę po godzinie 8:00 rano) nie było więc mowy (musieliśmy wrócić pociągiem po 16:00), gdyż na czwartek rano zaplanowany był wyjazd na długo odwlekane Karkonosze ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ. Tym razem Państwo O. jechali z nami więc kluczami (i Majką) musiałem obdarować kolejno: sąsiadkę Kasie, Zientasów i Gochę, a tylko ta ostatnia ma do mnie (na stałe) klucze. Ufff - na całe szczęście wszystko udało się ogarnąć ... i nie paść przy okazji na ryjek heh.

===========
Ustawka i wyjazd o 7:00 rano (z Piotro) i w sprawie dojazdu do przełęczy Tąpadła ... to chyba wszystko. Ostatnią rzeczą jaką pamiętam, to ulica Ligocka na Brynowie xD. Morfeusz rządzi :DDD.

Na miejscu niestety rządzić nie chciał mój żołądek, który to lekko mi dokuczał podczas wynalezionego przez Łukasza szlaku (niebieskiego) na szczyt. A był godny ^_^ => o taki:






I już na szczycie ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ



Okolic schroniska oczywiście również nie mogło zabraknąć :P


Pomarudzić można było tylko na fakt, że schron działał ino przez okienko. Nie zarobili więc na nas nic :P

A trasa w dół to już nudne szerokie zejście ...

... szlakiem żółtym.

Może nie było jakoś mega ambitnie ...

... ale za 14 zeta (parking) się opłacało zrobić przerwę w jeździe do celu :). Jeździe, którą to ponownie przespałem :DDD. Przebudziłem się już z widokiem na Karkonosze, następnie pojechaliśmy coś przekąsić do (nieogarniętego) McDonalda i poprzez korki meldujemy się na noclegu.

Ogarnięcie kluczy, rozpakowanie się, sklep i czas wolny ...

... plus grill :P. Grill, podczas którego zadzwoniła Kasia z potwierdzeniem że u kitku wsio oki (=^・ェ・^=). Juhu ^_^.

==========================
Przodkowie są dumni ...


:DDDDDDD

============================
BTW: teraz to Kasia wyjechała na urlop i ja mam małą osieroconą pierdołe pod opieką heheh :)


Ta raczej nie wie ... że do fotki na BeeSa trzeba się ustawić, a nie ruszać :P

BTW2: Może jeszcze dziś zdążę ze wpisem ze Śnieżki - ale to nie obiecuję ;). Szpilbera muszę jednak motywować hehehe :D


Kategoria Góry

Solina ponownie + brakujący odcinek :P + powrót

  • DST 24.47km
  • Kalorie 2346kcal
  • Aktywność Wędrówka
Sobota, 24 lipca 2021 | dodano: 26.07.2021



Dzisiejsza wycieczka miała jeden cel. Pierwszego (aktywnego) dnia wyjazdu, kupiliśmy coś w prezencie Marzenie i Łukaszowi. Magdzie się to spodobało, a w Polańczyku tego nie było xD. Niby nie było to istotne ale jednak oczka po straganach mojej lubej latały heh :D. Trzeba było się więc wrócić do miejsca zakupu.
Wyjście, dubel czerwonego szlaku i poprzez jedno sentymentalne skręcenie (od eM) nad jezioro (ciężko było!!! drzewa, kamienie - żałujcie mnie!! :D), docieramy do targowiska, gdzie zakupujemy ową rzecz i kierujemy się ku domostwu. Ja chciałem pojechać busikiem (za 5zł od sztuki), ale Magda zdecydowała że wracamy "z buta" - wyrabia się :D. 

Wróciliśmy do noclegu, rozpakowaliśmy zakupy, doopatrzyliśmy się w sklepie, i poszliśmy jeszcze na jeden szlak (pętla na 5km) którego nam brakowało (◍•ᴗ•◍). Jeden z fajniejszych odcinków to był :].

Trasa:


Fotki:
Dubel z pierwszego dnia aktywności ^_^ ...

... ale choć klimat w końcu przyjazny <( ̄︶ ̄)>

Różnica między wtorkiem a dziś (◍•ᴗ•◍)

Widok z miejsca gdzie Magda była z bratem i kuzynką, trzy lata temu, na nasze domostwo =_=

I wspomniany odcinek poza szlakiem :P

Przeszkody (heh :P) ...

... ale iść trzeba było => między innymi o tak:

Już ponownie na szlaku ◉‿◉


Widoku z tamy dać nie mogę (bo RODO :P), ale i tak nic ciekawego do fotografowania tam nie było ←_←.

Później ponowny dubel + nowy ślad => o taki:

I w domku na chwilę ...

... po czym ... pętelką wokół komina ...



... ale jakże klimatyczna <( ̄︶ ̄)>

I zejście ^_^

A na końcu wiadomo :-P


Dziś (niedziela) już ...

... ino na pizzę (najdroższą i najgorszą w smaku) do Centrum i na chatę do Kato. Męcząco, ale choć w końcu mogliśmy usiąść na tyłkach, bo swoje się pochodziło ;)



Dystans więc połączyłem, a zresztą i tak już nie mam transferu w tym miesiącu => jak jeszcze coś na urlopie wymyślimy, to nadrobię w przyszłym tygodniu ;). Pewno tak samo jak i wasze wpisy, bo czasu nie ma nic a nic heh.

BTW: Po powrocie Majka by z kolan nie schodziła (^._.^)ノ :D

===========
Dyć - ciapki mogą słychać ^_^



Kategoria Góry

Czerwony Łokieć xD

  • DST 10.09km
  • Kalorie 967kcal
  • Aktywność Wędrówka
Piątek, 23 lipca 2021 | dodano: 24.07.2021



Nie ma mięska, nie ma imprezy heh. U nas po wieczornym grillu (z mięskiem ... i niestety sąsiadami z rapsami), organizmy postanowiły się zregenerować => spaniem, tak do 12:30 :P. Wycieczkę takim oto czymś musieliśmy więc olać, kosztem innego mojego planu czyli wycieczki na Wyspę Dużą :].

 Start chwilę przed godziną 15:00 i poprzez sklep i remonty chodników doszliśmy do głównej atrakcji, czyli do przeprawy przez jezioro. Wyszło ... jak zobaczycie w galerii, no dość średnio, ale choć 12 zeta (4x3zł) w kieszeni ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ :P.

Zakładałem w sumie dziką przeprawę po chaszczach, a tu na "dzień dobry", zobaczyliśmy (pewno nowo wytyczony, bo nie ma go na mapie turystycznej) szlak czerwony. I tak: był dziewiczy, krzaczory świeżo wycięte, ale choć był super oznaczony ◉‿◉. Przejść się go udało, najwyższy szczyt wyspy odhaczony, źródełko zobaczone i poprzez bardziej zurbanizowane tereny wróciliśmy do przeprawy :). Później jeszcze pizza i do domku na kontrolę kleszczy. Wariatów brak
<( ̄︶ ̄)>

Trasa:

BTW: skoro my szliśmy po wodzie, to ten globus też ma sens:

:DDDDD

Fotki:

Od tej strony miasta jeszcze nie znaliśmy ^_^

Atrakcja ... popsuta :P

Ale niespodziewanie pojawił się szlak - o taki xD

I nawet kąsek widoku był :D

A później znowu "na dziko" ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ

Godzina później, i niby blisko ...

... ale łatwo nie było xD


Mamy to jednak ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ


Można wracać ( ◜‿◝ )


Źródełko ...

... i w końcu coś dla oka ;)


Po drodze jeszcze kolejny (xD) szczyt ...

... i poprzez kolejne chaszcze ...

... pod domek (◍•ᴗ•◍)❤


==========
Po drodze była jeszcze wspominana pizza na obiad, ale taka "normalna", bo no cóż ... ludzie mają różne pomysły
 


XDDDDDDDD


Kategoria Góry

Miasto złe, szlak 〜(꒪꒳꒪)〜 mhmmm ;)

  • DST 11.65km
  • Kalorie 1117kcal
  • Aktywność Wędrówka
Środa, 21 lipca 2021 | dodano: 21.07.2021



Kolejny raport => wczoraj po grillu potuptaliśmy ...

... no spać :P. Prywatnie :DDDD.

A co jeszcze do wczorajszej wycieczki, to ... zaległość :P 

Magda zapomniała mi przesłać klasycznej fotki, a jak widać - oczywiście była :P. Tradycje trzeba pielęgnować :D

=======================
Dziś poranek leniwy i na małym zdenerwowaniu - bo mi padła opaska (wyświetlacz) już nieaktualna bo jak wiadomo trzeba było nią ciepnać i się naprawiła sama xD, ale przecież ruszyć się trzeba było, bo bez sensu :P. Plan był ino na miasto, ale jak w tytule ... wyszło jak zawsze :P.

Trasa:


Fotki:
Widok z domostwa (za nami) w stronę "kałuży" ( ◜‿◝ )

Tłumów w Polańczyku wam oszczędzę (xD) ...

... i ino widoczki ←_← :-)


Prócz tego zakupy, pamiątki dla najbliższych, i coś z chmielem ...

... jak widać wyjątkowo w wersji x2 ◉‿◉.
Urlop się rządzi swoimi prawami heh :D

=================
Dobra, bo miasto jest nudne, a tu koło domu mamy szlak żółty co nam gospodarz polecił (też go miałem w planie) - więc oki :P

A co to za piękny widok???

Aaaa, no tak - to ja <( ̄︶ ̄)> :DDDWidoczki ze szlaku:

I sam on ʘ‿ʘ. Tak, błoto, o dziwo xD


Łowca

I oczywiście najwyższy szczyt w okolicy - no tradycja wymaga :D

W dół →_→


I już koło domku ◉‿◉


===========
Jutro w planach rowerki ... yyy ... wodne ...


... oby!!! Bo oboje pływać nie umiemy :DDDDDDDDD

===========
BTW: najważniejsze że u kitku wsio oki ino ...

... czy ja jeszcze jestem potrzebny tam? ¯\_(ツ)_/¯ :D


Kategoria Góry