Wpisy archiwalne w kategorii
Rower
Dystans całkowity: | 45334.94 km (w terenie 886.24 km; 1.95%) |
Czas w ruchu: | 2209:21 |
Średnia prędkość: | 20.37 km/h |
Maksymalna prędkość: | 68.44 km/h |
Suma kalorii: | 22255 kcal |
Liczba aktywności: | 1010 |
Średnio na aktywność: | 44.89 km i 2h 13m |
Więcej statystyk |
Plan był ale się popsuł :-P
-
DST
54.43km
-
Czas
02:37
-
VAVG
20.80km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 5 listopada 2017 | dodano: 06.11.2017

No plan był dziś na relax. Tak :) i w sumie w części nawet wyszedł. Wstałem, odpocząłem po górach, obiad zjadłem i z dwoma żubrami poszedłem na garaż ogarnąć myjnie i wymienić dętkę w przednim kole bo coś w bezruchu traci duszę i ... powietrze ;/ O 15.00 melduję się na miejscu patrzę a tam wszystkie stanowiska (myjni) zajęte ... hmm szkoda pogody, +14*C, słonko, wiatr leniwie powiewa (w przeciwieństwie do wczoraj lub poranka xD) wiec postanowiłem coś pokręcić przed robotą.
I tak z misją pojeżdżenia po lasach wylądowałem na Podlesiu gdzie z opcji Mikołów, hałdy lub Paprocany wygrało to ostatnie i po około godzinie (trasą standardową) byłem nad jeziorem zobaczyć końcówkę zachodu słońca. Końcówkę ... o 16.10, no nic do marca będzie trzeba wytrzymać ten krótki dzień ;/
Powrót przez słynne Tyskie DDR-ki, Czułów, kąsek lasu, Kostuchnę, Bażantowo i Ochojec do bazy zobaczyć czy oby Ojciec nie poczęstował się moimi zapasami :-D Były oba więc zabrałem się do konsumpcji, myjni i konsumpcji :-) Na dętkę brakło czasu i chęci bo już zimno w łapki było :P Prawie zgodnie z planem :D
PS: Oby więcej takich weekendów bo się zrestartowałem konkretnie :-)
PS2: 100 lat Diablasty :)))
=====================================================
Trasa:
Relive => https://www.relive.cc/view/e1028223374
Fotki:
Górki z Zarzecza, no proszę jak bym wczoraj ich z bliska nie oglądał to na bank bym na hałdy uderzał :)

Ok na fotce nie widać, musicie na słowo uwierzyć :P
Zachodzik ;]

Później już jechałem po ciemku tzw: byle do domu i zdjęć nie robiłem :)
======================
A w domu nowy wynalazek od Laysów => te przynajmniej w przeciwieństwie do Chrunchipsów są ostre i w sumie polecam :)

Choć i tak KFC to KFC :)
=========================================================
Dokładnie :D
Choć Trollking tu akurat obala ten mit :P

Kategoria Rower
DPD 30/2017 + Batory
-
DST
47.45km
-
Czas
02:16
-
VAVG
20.93km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 3 listopada 2017 | dodano: 03.11.2017

Był dylemat, czy rowerkiem do pracy czy jednak po raz kolejny dać się przewieść przez szofera relacji Zwardoń - Zawiercie. Decyzje wczoraj postanowiłem przenieść na rano i zobaczyć jak się wyśpią moje chęci ;)
Czy się wyspały to nie wiem ale temperatura na poziomie ośmiu kresek powyżej zera załatwiła sprawę. I tak standardowo poprzez Park Kościuszki, darmowe mycie ryjka przez wodę spod przedniego koła (chwile przed wyjazdem padało), bułkarnie i Zawodzie dojechałem zadowolony do roboty ;]
A po pracy miałem ino delikatny plan żeby spalić trochę tostów które pałaszowałem na śniadanie => jutro się zapowiada fajna jesień wiec pewno coś ambitniejszego się zrobi. Celu "na teraz" jednak sumie nie było, więc wyszło w praniu że na Burowcu odbiłem na Borki i przez Dąbrówkę i Siemianowice uderzyłem na Park Śląski. Ogarnąłem sobie nową(?) DDR-kę do Chorzowa następnie nawróciłem na główną alejkę która ... wyglądała strasznie bez ludzi, taka trochę strefa mroku (Prypeć?) i został ino powrót. Ino ... jak?
Po małych przemyśleniach odrzuciłem pakowanie się w Centrum (celem dotarcia do D3S) i wyszło że wracam przez Batory. Eeee? No kapitalny pomysł xD Ino minąłem tabliczkę Chorzów to w przeciągu może 600m sześć razy stałem => 2x światła, 2x tramwaj i 2x przejście dla pieszych. Później ... w korek i na DDR-kę (kostkowa żeby nie było że miło) gdzie ino 4x światła. Fajnie co nie? Trudno, bywa (xD) został ino odcinek przez Panewniki, Kokociniec i do bazy na weekendowe :)
Zobaczymy co przyniesie jutro, może któryś z kolegów cuś wymyśli bo mi już pomału brakuje pomysłów :P
====================================================
Mapkos ponownie łączony więc bez Relive.

Fotki jakie są takie są, Ksałomi se odpoczywał a ja na jeden dzień odpaliłem HaloMoto które zdjęcia robi takie jakie robi, ale przynajmniej go sprawdziłem i wiem że zapasówka na imprezy ma się dobrze :)
Tu zmokłem jedyny raz dziś. Za znakiem Katowice przestało padać :D Wniosek? nasuwa się sam heh

Maszcik lokalny => https://pl.wikipedia.org/wiki/SLR_Bytków ;]

Detroit - Prypeć - Park Śląski (w dniu dzisiejszym)
Zmutowany komar chyba potwierdza moją czarnobylską teorie? :D

============================================
A na koniec rodzynek (life-hak) na dziś :D => proste? heh :P

Do zaś :P
Kategoria Rower
Lokalnie
-
DST
45.46km
-
Czas
02:10
-
VAVG
20.98km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 1 listopada 2017 | dodano: 02.11.2017

Nie wiem na jak długo ale wracamy do delikatnego kręcenia ;]
Po ostatnim Tuliszowie nastąpiły 2,5 imprezy w tym 30-tka będzińska (pozdro Żaneta) po których bebechy jednak musiały na spokojnie dojść do siebie. I tu na całe szczęście pomogła pogoda która zahamowała moje choćby minimalne zapędy rowerowe heh.
Powrót z urlopu - cieplutko w biurze a na dworze zimno, wietrznie, mokro, bezsensu i ... oddawać moje +30*C.
Było coś w tym stylu :P

Prawdę niestety trzeba jednak przyjąć na klatę i zacząć się przyzwyczajać do większej ilości warstw ubrań zakładanych na siebie ;/
===================================
A co do dziś to nadszedł w końcu dzień ustawowo wolny od pracy gdzie ponadto temperatura w końcu była trochę łaskawsza (choć tu kibel trochę bo ponownie górki planowałem) i szło coś pokręcić. A nawet trzeba było gdyż od nicnierobingu ... nogi mnie zaczęły boleć xD Obiad i wystartowałem. Plan => babuszka plus siostra ale pierw misja Starganiec coby go raczej pożegnać w tym roku.
Zanim jednak tam dotarłem musiałem się przedzierać przez Kalwarie gdzie wiadomo święte krowy które miały dziś ogarnąć cmentarze komunikacją miejską lub o zgrozo rowerami (spotkałem 5 osób na kołach dziś) robiły swoje - brakowało mi ino piły łańcuchowej na kierownicy xD No dobra pomińmy, czego ja się spodziewałem heh. Ze Stargańca pojechałem do Tolki przez Zarzecze, Piotrowice i ... Ligotę bo się dobrze jechało i nie padało joł joł.
Było coś w tym stylu :P

Prawdę niestety trzeba jednak przyjąć na klatę i zacząć się przyzwyczajać do większej ilości warstw ubrań zakładanych na siebie ;/
===================================
A co do dziś to nadszedł w końcu dzień ustawowo wolny od pracy gdzie ponadto temperatura w końcu była trochę łaskawsza (choć tu kibel trochę bo ponownie górki planowałem) i szło coś pokręcić. A nawet trzeba było gdyż od nicnierobingu ... nogi mnie zaczęły boleć xD Obiad i wystartowałem. Plan => babuszka plus siostra ale pierw misja Starganiec coby go raczej pożegnać w tym roku.
Zanim jednak tam dotarłem musiałem się przedzierać przez Kalwarie gdzie wiadomo święte krowy które miały dziś ogarnąć cmentarze komunikacją miejską lub o zgrozo rowerami (spotkałem 5 osób na kołach dziś) robiły swoje - brakowało mi ino piły łańcuchowej na kierownicy xD No dobra pomińmy, czego ja się spodziewałem heh. Ze Stargańca pojechałem do Tolki przez Zarzecze, Piotrowice i ... Ligotę bo się dobrze jechało i nie padało joł joł.
U babci mega dłuższa chwila i jazda do Gosi na popcorn przez ... Ligotę bo dobrze się jechało (:D) a i trasy standardowej mam lekko dość. Na Ochojcu tym razem krótsza chwila i pojechałem spełnić ostatnie zadanie na dziś dzień czyli zapalić w imieniu babuszki znicze za rodziców. Babcia się pomodli a Ty zapal obojętnie gdzie pod głównym krzyżem. No w to mi graj. Opcje? Albo Giszowiec albo Bażantowo gdzie wygrało to drugie :) Zrobić co miałem zrobić zrobiłem i misja garaż.
Zaplanowałem jechać przez Zarzecze i Kalwarie, czekaj Kalwarie? Oj nie, zmiana planów - nie będę się znów przedzierał przez rewie mody więc okręciłem przez Kostuchnę, kąsek Murcek (ciemno jak w dup*e) ponownie przez okolice siostry bloku do DDR-ki i poprzez pętle i ul. Rolną do Żubra który czekał na mnie od godziny 13.30. Na garażu konsumpcja i do wanny bo choć się ubrałem jak "Hitler" na Moskwę to trochę zmarzłem. Oby jeszcze Polsat kiedyś puścił Tytanica bo raczej nie zobaczę... :-D
Dziś w ramachakcji zedrzeć kasę z obywateli AKCJI ZNICZ odpuściłem nawet owocowe ale i tak nic by się nie stało. Minąłem dwa patrole ale mżyło więc oczywiście stróże prawa nawet nie wysiadały z ciepełka ....
Zaplanowałem jechać przez Zarzecze i Kalwarie, czekaj Kalwarie? Oj nie, zmiana planów - nie będę się znów przedzierał przez rewie mody więc okręciłem przez Kostuchnę, kąsek Murcek (ciemno jak w dup*e) ponownie przez okolice siostry bloku do DDR-ki i poprzez pętle i ul. Rolną do Żubra który czekał na mnie od godziny 13.30. Na garażu konsumpcja i do wanny bo choć się ubrałem jak "Hitler" na Moskwę to trochę zmarzłem. Oby jeszcze Polsat kiedyś puścił Tytanica bo raczej nie zobaczę... :-D
Dziś w ramach
=========================================
Trasa bez Relive dziś => babuszka chciała na chwile do rodziny zadzwonić ... gadała ponad godzinę i tak mi rozgrzała telefon aż się zawiesił i trzeba było łączyć odcinki na Endo heh.

Fotki:
Poglądowe ale mamy listopad i trzeba o ognisku na zakończenie sezonu coś myśleć bo nas zima zastanie ;)

Po dywanie ;]

Foto robione na potrzeby babki bo pewno nie będzie chciało się jej wierzyć że mi się chciało ;)
U nas wszyscy zdrowi i nie ma jeszcze komu świecić świeczki a swoją droga to ino trzy porody były na śląskiej ziemi z strony naszej rodziny i się nie zanosi na więcej :-P

==================
Nowy miesiąc - nowe możliwości choć pomału już pewno będziemy "wygasać".
Jakieś górki trzeba w końcu nadganiać :)
A Październik choć był jaki był to urlopem trochę go podratowałem ;]


==============================
Nic się nie zrobi :D
Trasa bez Relive dziś => babuszka chciała na chwile do rodziny zadzwonić ... gadała ponad godzinę i tak mi rozgrzała telefon aż się zawiesił i trzeba było łączyć odcinki na Endo heh.

Fotki:
Poglądowe ale mamy listopad i trzeba o ognisku na zakończenie sezonu coś myśleć bo nas zima zastanie ;)

Po dywanie ;]

Foto robione na potrzeby babki bo pewno nie będzie chciało się jej wierzyć że mi się chciało ;)
U nas wszyscy zdrowi i nie ma jeszcze komu świecić świeczki a swoją droga to ino trzy porody były na śląskiej ziemi z strony naszej rodziny i się nie zanosi na więcej :-P

==================
Nowy miesiąc - nowe możliwości choć pomału już pewno będziemy "wygasać".
Jakieś górki trzeba w końcu nadganiać :)
A Październik choć był jaki był to urlopem trochę go podratowałem ;]


==============================
Nic się nie zrobi :D

Kategoria Rower
Jesienna klasyka
-
DST
84.01km
-
Czas
03:50
-
VAVG
21.92km/h
-
VMAX
54.35km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 26 października 2017 | dodano: 27.10.2017

I choć w tym roku myślałem że ogarnę Tuliszów z Diobłem to wyszło dziś a żeby było śmieszniej to miało wyjść w sobotę => czyli zgodnie z planem :-P Co by tu jeszcze dodać? była jeszcze przecież wymyślona we wtorek opcja rybnicka. No była ino po wczorajszym kolejnym dniu za kółkiem (zresztą i tak padało więc bez żalu :-P) i ogarnianiu z ojcem ogródka, później jak zwykle misja babuszka a do tego wieczorem odezwał się Janiol (dzięki za pożyczenie słuchawek) który zaprosił na małe alko w związku z pępkowym. Obyło się bez ofiar (z rana alkopomierzacz wykazał ino 0.04 w skali Beauforta) ale i tak w czasie urlopu nie chciało mi się zwlekać z wyra skoro świt i lecieć na pociąg.
Reasumując: wstałem grubo po 10.00 (urok nie posiadania dzieci) i poprzez ogarnięcie jakiegoś o dziwo wegetariańskiego makaronu wyruszam około godziny 11.30 w stronę wiadomą :-) Warunki pogodowe idealne: + 14*C, pochmurnie ale bez opadów i prócz małych wyjątków bezwietrznie :-)
I tak przyjeżdżam sobie spokojnie przez podjazd w Parku Śląskim, następnie zjazd DDR-ką do Siemianowic Śląskich gdzie ... źle skręciłem :-P Dobrze ze jest Endo (w sumie nie miałem dziś go używać - kolejny argument który mnie odwiózł od Rybnika) które pokazuje że lightowo ogarnę ścieżkę właściwą przez Czeladź. No spoko, kolejny ślad na ten rok będzie (-: Później już świadomie olewam zjazd na Warężyn i pruje na Toporowice skąd już jest rzut beretem na Przeczyce i mój cel na dziś. Dojechałem do Przeczyc i nastąpiło dziwne przyciąganie na pitt stop ... z którego skorzystałem żeby po chwili już być na tamie. Tama po remoncie przyjechania i zaś zapomnieli o drugim wyjeździe, ehhh krossiwo przez barierki i fruuu "po zboczu" bo wracać się nie chciało heh. Dobrze ze głupki jeszcze nie zdarzyli tam flaszek potłuc.
I tak z malutkim wypychem wjeżdżam do Tuliszowa gdzie szybki ćmik i nazot.
Powrót nastąpił trasą standardową choć jeszcze kombinowałem o zamek w Siewierzu (Diobeł, Grzegorz, Łukasz, Gochahahaha :D opcja na Listopad) albo przez Podbuczyny i Piekło no ale wróciłem najprostszą opcją czyli przez Pogorie IV, Będzin i Sosnowiec gdzie trochę przez ruch uliczny się niewku**iałem. Później już ino oby dalej od roboty: Burowiec, Zawodzie, D3S i do bazy bo już było trochę zimno w łapki ^_^
Na garażu myjnia bo Krossiwo czorne jak hajer po szychcie i jakieś Żubry ze Śmigłem ;]
I to by było raczej tyle z urlopu, jutro deszcze niespokojne, babuszka, klachy z siostrą, spotkanie na strzałki z Zientasem a w sobotę impreza pt: "30 lat minęło" z noclegiem u koleżanki po której niedziela będzie raczej regeneracyjna :D Wszystko co dobre kiedyś się kończy. Za rok zaklinam że nie dam się nabrać na tak późny urlop, choćby rodzina się dwoiła i troiła że babuszka itp, itd. To nie ino mój zasrany (dosłownie i w przenośni) obowiązek (-: PYRSK ;]
======================================================================
Trasy => https://www.relive.cc/view/e1023620495
Fotki:
Jesienie - pusto, cicho i spokojnie ;]

Będzin Łagisza z Gołąszy - nie lubię tego niby podjazdu

A tu mi się trochę Poznań przypomniał bo przewiało konkretnie :)

Akcent owocowy w wiejskim klimacie czyli piwko na miejscu, ogródek piwny i aszka z orzeszków - klasyka :D

Moje szlaki: legalny po prawej i ten troszkę mniej po lewej ;)

Do zoba za rok? Czy jeszcze ogarniemy? Czas pokaże.

Pogoria IV - na ścieżce naliczyłem 9 osób i pierdyliard kaczek ;]

Wzdłuż Przemszy

I na koniec jesienna D3S która też ma swój urok :)

==================================================
Zaraz mi się i tak oberwie za poWitałkę, a jak mi się ma oberwać to niech się już obrywa konkretnie :P

I dzięki nim jest lepiej na świecie :)

Do następnego :)
Kategoria Rower
Prosta wieża w Gliwicach
-
DST
67.75km
-
Czas
03:06
-
VAVG
21.85km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 24 października 2017 | dodano: 24.10.2017

Po sobotniej setuni plan na kolejne dwa dni urlopu był prosty i klarowny - mecz GieKSy i późniejsze świętowanie. Plan był idealny ale no niestety udał się ino połowicznie ze względów psia mać wiadomych. W sumie i tak z poniedziałku mało by było bo i spotkanie (przed meczem) na klachach z Diobłem, mecz z rodzinką ... jak i późniejsze krótkie bo krótkie ale spotkanie z Zientasem nie dawało nadziei na jakiekolwiek kręcenie dnia następnego :-D Tak więc na wkurwie dokończyłem porządkowanie
I tak poranek: leniwie o 10.00 zwlekam się z wyra i leniwie myślę co by tu? Hmmm śniadanie ok, oooo internety ok, no nie chce się ale w końcu zbieram się na garaż ubrany jak Eskimos na zimę stulecia xD. Wystartowałem i sunę w kierunku Rety Śmiłowickiej gdzie ... się "seblekam" bo jednak plus 11*C to nie sroga zima heh. Następnie olewam opcję jazdy przez zamek w Chudowie (trasa jest nudna i przykra jak oglądanie ważnych meczów GieKSy) i rura DK - 44 do Przyszowic. Tam zjazd (coby ominąć węzeł Sośnica) i trochę z pamięci, trochę przy użyciu Endo docieram (nawet niezłą DDR-ką) przez Bojków do celu którym dziś była Radiostacja gliwicka. A tak mnie naszło :-) Była jeszcze opcja rybnicka z wykorzystaniem KŚ ale to w czwartek jak chęci będą (-:
PS: Puki co nie ma :P
A dziś jeszcze czeka ogródek i pewna Pani w Piotrowicach co zapewne nie pomoże w zbieraniu chęci xD
Małe owocowe w okolicy i wracać trzeba. Ino teraz jak? Jakąś pętle by wypadało zrobić więc wymyśliłem że dojadę spokojnie do Zabrza a tam pomyślę czy pchać się w pagórkowatą Rudę Śląską czy pojadę przez Świętochłowice, Chorzów i ... Kebab. Dojechałem do w/w punktu i stwierdziłem że głodny w sumie nie jestem a i tego drugiego miasta mam dość po sobocie. Tak wiec Ruda Śląska, mijam Kopalnie Guido (w sumie mega polecam wycieczkę tam), Kończyce, Bielszowice i wpadam do Kochłowic gdzie sklep bo nikotyna była na wyczerpaniu ^_^ Wchodzę do sklepu piwko owocowe plus ćmiki płacę 17zł banknotem 50zł a pani z uśmiechem na ustach daje mi 83zł i idzie w tzw: pizdu xD No szkoda trochę bo będzie musiała z własnej kieszeni manko oddać więc wołam ją coby skorygować błąd. Pani podziękowała, ja wyszedłem odpinam Krossiwo i Pani mi leci z Prince Polo w ramach podziękowania. No cóż słodkiego nie lubię ale jak dają heh. Spałaszowałem wafelka i z czystym sumieniem poprzez pitt stop na oglądanie moczykijów na Rybaczówce następnie teren, błoto, liście dotrzeć na garaż coby już coś normalnego 6% obrócić w ilości dwóch sztuk. Urlop w końcu :-P ... a z reszta do tego w sumie urlopu nie trzeba :-D
===============================================
Trasa:
Przemyciłem jeszcze 3 fotki na Relive bo trzeba znowu oszczędzać ;) => https://www.relive.cc/view/e1022685239
Fotki:
Początek wycieczki i pierwsza kontrola czy wszystko OK z przednią oponą/dętką bo był problem lekki - na szczęście przejechałem trasę bez niespodzianek ;]


I cel :) A o celu więcej tutaj => https://pl.wikipedia.org/wiki/Radiostacja_gliwicka
"Wysokość 111 m daje jej status najwyższej istniejącej, zbudowanej w całości z drewna, konstrukcji w Europie oraz najwyższej drewnianej wieży nadawczej na świecie"
Za max 20 lat nie będzie już ponoć czego oglądać więc trzeba korzystać :)


==================================================
PS2: graty dla Państwa Janik i ... miło było was znać :-P => nie no oczywiście się droczę, najlepszego na nowej drodze życia we trójkę i dużo pociechy z córki :-)
=====================================
Tymczasem u mnie :P

Kategoria Rower
Leśno Rajza + Chechło Nakło
-
DST
119.57km
-
Czas
06:02
-
VAVG
19.82km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 21 października 2017 | dodano: 22.10.2017

A po morzu wracamy w śląskie klimaty. I tak w sumie ino w środę mogłem trochę odpocząć bo od czwartku ogródek, w piątek impreza Kierasa (trzeba się było mocno hamować :P), w między czasie cały czas babuszka oczywiście nie pozwala mi się nudzić to już w sobotę pokręcić trochę trzeba było zwłaszcza że jutro deszcze niespokojne a i mecz 10-cio lecia (mego) w TV :-)
Podstawowy plan czyli Świnna Poręba przez warunki atmosferyczne olaliśmy, temat gór się pojawił ale jak szybko się pojawił tak szybko upadł => jak pokazały kamery dobrze zrobiliśmy że nie pojechaliśmy (-: I tak wyszło że skorzystamy z usług Kolei Śląskich które na odcinku Katowice - Lubliniec oferują przejazd roweru za darmola (tam była najlepsza prognoza) i w trasie coś się ustali ;] Zbiórka o 7.40 na garażu mym i o 8.13 poprzez zgarnięcie Diobła (taaaa pozdro śpiochu :-P) jazda pociągiem gdzie zaczęliśmy klarować plan na dzień. Po przeczytaniu internetu stwierdzamy że w Lublińcu prócz Lublińca możemy zwiedzić tzw. nic no ale przecież od Kalet jest Leśno Rajza hmm? no czemu by nie wysiąść wcześniej i po lasach nie pokręcić? W sumie sucho jest. Ok to brzmiało jak plan heh.
Ogólny zarys co to jest i czym to się je => https://pl.wikipedia.org/wiki/Leśno_Rajza
Wysiadamy więc po godzinie i pierw misja sklep a później już długa po terenie. Szlak bardzo zróżnicowany: mieliśmy i odcinki stricte gruntowe, szutry, nawet trochę asfaltu, dziurawe jak rany dojazdówki i ogólnie każdy rodzaj leśnej nawierzchni. Bardzo przyjemny szlak, relaksujący => nawet wyjątkowo ściagłem słuchawki :) Jedyne w sumie miejsca gdzie zjechaliśmy z LR-ki to na początku zobaczyć sobie jeziorko w Zielonej i Koszęcinie w celu sklepu po zaopatrzenie bo z tym było krucho. Co do oznakowania szlaku, dzięki Łukasz za nawigowanie bo średnio to im wyszło xD
Domykamy pętle która wyszła nam tam na ok 60km i do bazy. Pierwotnie za 3 zł planowałem ogarnąć powrót ponownie pociągiem z Bytomia no ale patrząc że Diobeł zaspał i się nam nie spieszyło to postanowiliśmy wrócić z pedała. Skoro siły były i trasa prowadziła przez zalew Chechło Nakło (który mi jeszcze wisiał na ten rok) to czemu nie? Biedra w Kaletach i rura szybką szutrówką którą omijamy Miasteczko Śląskie i zaś po wertepach i nad zalew gdzie miał być pitt stop. Miał być ale nie było (:P) bo już czas naglił i przerwę zrobiliśmy trochę dalej na Świerklańcu. Później już ino... 30km do domu xD. Dobrze w sumie ze zimno się zaczynało robić więc kręcić trzeba było coby się ogrzać :-) Wymysłów, Bobrowniki, Michałkowice, Siemianowice i poprzez Park Śląski (gdzie w końcu zjazd) na kebab. Kebs mega dobry, jakość to ceny aż za bardzo idealna (Załęże ul. Wiśniowa - polecam) i została ino dojazdówka na garaż w celu piwa i ostatnich rozmów ^_^ Dzięki za Trip :)
PS: Ostry był :P

Trasa:
Palcem po mapie => https://www.relive.cc/view/e1021169996
i Fotki:
Początkowy widok, niestety słonka za dużo nie było ale przynajmniej o suchości (-:

Trochę LR-ki




Przejazdu nie ma :-D
Po górach z siostrą już nie skacze na ponad 3 metry, zwłaszcza z rowerem :-D

Brynek ... siedziba Szkoły Podstawowej :D

Huta Cynku w Miasteczku Śląskim - natura swoje po tyłku dostała ...

Zalew Chechło Nakło

Świerklaniec

I strefa mroku na Brynowie xD

============================================
I wróćmy trochę do dzisiejszej rzeczywistości :-)
Ehhh 14 lat temu byłem na tym meczu i nie myślałem że na kolejny tyle poczekam. Oprawa była najlepsza, Ruch z balonikami i zimnym ogniami a GieKSya słynny wodospad => https://www.youtube.com/watch?v=HRvyhmCvD0c Siarki się nawdycham ale efekt był mega.
============================
A jak ważny to dla nas szpil to już wam przypomni Hubert "Legła Warszawa" Dworniok w ponadczasowej "Świętej Wojnie" => https://www.youtube.com/watch?v=IBQM3LAJWg8
Kartka z kalendarza:
Teraz to by PZPN nań za to dał pierdyliard złotych kary i 100 meczów bez publiki :-D

Kategoria Rower
Mosze mosze? Vol 5 => Powrotne (potworne) Trójmiasto
-
DST
37.60km
-
Czas
02:04
-
VAVG
18.19km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 17 października 2017 | dodano: 21.10.2017

No i nastał czas powrotu. Wczoraj jeszcze kilka piwek, mycie "pi razy oko" roweru, ogarnięcie biletów i sen - kiedy to zleciało?

:D
No nieważne. Po dość szybkich ustaleniach dotyczących powrotnego środka transportu zdecydowaliśmy że ponownie zaryzykujemy z Polskim Busem kosztem pociągu. Cenowo wyszła mega miazga => 110zl konta 36zl. Wnioski nasuwają się same :P I o ile na PKP udało się złapać promocje 8zł plus 7zł za rower (z Władka) to koszt autokaru wręcz absurdalny :-D .... 21zł z Gdańska do Katowic? Mi odpowiada heh.
Tak więc do godziny 10.45 nic ciekawego a później został nam ok 20 kilometrowy odcinek z Gdyni do Gdańska bo pociąg w Gdyni kończył kurs.
Niestety przez ten szczegół musiałem ponownie przejechać te miasto a zwolennikiem Gdyni nie jestem. Ogólnie chyba niechęć się wzięła od pewnego klubu piłkarskiego który darze podobna sympatią co klub z Chorzowa => co już z resztą zdarzyłem w drugim wpisie napomnieć xD Mniejsza o to => Orłów i wracamy na ścieżkę którą jechaliśmy pierwszego dnia, później Sopot malutki pitt stopik i do Gdańska gdzie obiad i rozpaczliwie (nieudane) szukanie sklepu monopolowego :-P
Pakowanie cukierków i nerwówka czy nas wpuszcza z rowerami czy nie xD Na całe szczęsie Pan przyszedł, powiało optymizmem, rowery do tylnego łuku a my na górę i w drogę. Następny trip w kierunku Ustronia Morskiego jak nic :P Ino trzeba folii dokupić bo się skończyła xD
===========================================================
PS: Nie doliczyłem odcinka domek - PKP i Kato - garaż, bo za krótkie by endo odpalać :-)
Trasa + https://www.relive.cc/view/e1019214745
i fotki; ;]
Jazda ku Gdańskowi

Jeden odważny w Sopocie

Dublowany odcinek z pierwszego dnia

Ciekawe czy Pan się wnuka zapytał czy mosze?:P

I dwa obiekty gdańskie których ominąć się nie dało :)


320km => wystarczy ;))))

=========================
Wracamy więc blisko gór ;]

Kategoria Rower
Mosze mosze? Vol 4 => Prawie jądrowe klimaty
-
DST
85.84km
-
Czas
04:06
-
VAVG
20.94km/h
-
VMAX
54.85km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 16 października 2017 | dodano: 20.10.2017

I tak to nad tym morzem bywa że najlepszy wyjazd odbywa się na koniec :)
No ale od początku => trip mogliśmy zrobić w sumie ino w jedynym "jeszcze otwartym" kierunku czyli na zachód. I tak z głupa jadąc sobie grzecznie trafiamy na mega zajebistą
Polecam każdemu - niby ino 14 kilometrów a taka radość => to nic ze wiatr znów wiał pod nos, to nic ze było pod górkę i tak było super :)

Na trasie pominąłem miły pitt stop i ponoć jeszcze parę innych ale co zrobić skoro jechało się jak w bajce :-) Łukasz ino był trochę zły ale później się odegrał pakując nas w błoto :-) ot taki złośliwy kolega :-D W sumie to odróżniając morze teraz a rok temu wkurwy były na godnym poziomie - po co się kłócić skoro się można nie odzywać a złość na pedałach wyładowałać? ;-)
Do Krokowa jedziemy przy wmordewindzie, później w/w błoto, durny podjazd i zjazd gdzie w końcu się udało ponad 50km/h pojechać i wpadamy w okolice prawie atomówki :-) Plan wyszedł spontanicznie więc nie sprawdziłem że koło tego będziemy (xD) także ruiny ... ominęliśmy (podobnie jak Łukasza Amerykę :P) i ruszyliśmy w stronę normalnej elektrowni wodnej po drodze szukając sklepu.
To ominęliśmy, trochę szkoda xD => https://pl.wikipedia.org/wiki/Elektrownia_Jąd...
Sklep się znalazł więc odpoczynek przy jeziorze i możemy się kierować w stronę naszego kolejnego celu czyli Białogóry. Po małych problemach że znalezieniem właściwej ścieżki wpadamy po lasach, duktach, dziurach do ... CYWILIZACJI. Sympatycznie schowana mieścina. Później pitt stop na plaży gdzie spotkamy jedna osobę i rura w kierunku Dębek bo czas już zaczął gonić.
No ale była R10(tka) którą roku temu nie jechaliśmy a była przednia. Dość nieźle tempo odpalone i poprzez Karwieńskie Błoto Pierwsze czy tam Drugie (zawsze mnie śmieszną te nazwy :-D) do sklepu po nawodnienie. Później po przewie w okolicach Ostrowa poprzez lasy i błota do domku na obiad, wannę i ogrzanie się bo w pokoju ponownie piekło termiczne. Marcin później naprawił temperaturę wychodząc co chwile na balkon :-P
A z rzeczy istotnych to:
Trasa i Relive => https://www.relive.cc/view/e1018630518
i Fotki:
Ruszamy w jesiennych klimatach :)

Przesympatyczna ścieżka


"Zemsta" kolegi

I na celu:


Ma ktoś numer do Archiwum X => kwestia nogi w lewym dolnym rogu co najmniej zagadkowa :DDD

R10 w Białogórze ...

... i w krzokach

Następnie przeludniona (wcale nie pisałem po piachu jak dziecko) plaża ...

... przeludnione Dębki .....

i do bazy ;]

====================================
A tam plan na ostatnią noc jeden i jedyny :P

Kategoria Rower
Mosze mosze? Vol 3 => Hajłej tu HELL
-
DST
85.96km
-
Czas
04:11
-
VAVG
20.55km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 15 października 2017 | dodano: 19.10.2017

W sumie Hel był planowany na poniedziałek no ale skoro słonko było zapowiadane to w sumie po co ryzykować? A jeszcze żeby odpowiednio wprowadzić w klimat poranku trzeba zaznaczyć że dzień wcześniej po naszych tam 30km był mecz GieKSy. Więc się zobaczyło i coś wypiło do emocji, później z durnia wyszedł plan ognisko na plaży gdzie ... coś się wypiło xD Dodam niechętnie że podległem na rozpalaniu, dobrze że była blisko stacja benzynowa i mogłem potraktować durne patyki rozpałką => Gocha nie czytaj tego heh. Powrót był również powiedzmy że urozmaicony i tak wstałem z rana i ... nadawałem się do tarcia chrzanu xD No ale plan był więc cóż, wuchta wody, kafka, śniadanio-obiad i komu w drogę temu trampki :-P
Droga? Jedyna możliwa heh. I tak przy kapitalnej w końcu pogodzie suniemy poprzez Chalupy, Kuźnice, Jastarnię aż do pitt stopu przy psiej plaży. Napojeni, 10km do celu, skończyła się miła ścieżka która choć jest z kostki to daje radę :-) Wiatr nie był odczuwalny a jak już coś wiał to tym razem nie przeszkadzał ino trochę nawet pomagał :-) Ostatnie kilometry (przez Juratę) już po sinusoidzie i wpadamy na Helos Pospolitos a tam dłuższa chwila na zwiedzanie bunkrów, relaks na plaży, wizytę na cyplu i leniwie do bazy. Plus: mało ludzi, minus: mało knajp chyba że rybkę bleeee więc zamiast obiadu musieliśmy się zadowolić Hot Dogiem z Fresha xD
Powrót trasą wiadomą i tak miło sympatycznie aż do Jastarni gdzie najlepszy pitt stop tego wyjazdu. Mieliśmy ponownie zatrzymać się przy bunkrach ale zobaczyłem że słonko zachodzi. I jak pokażą zdjęcia to był strzał w dziesiątkę żeby jednak odpocząć po lewej stronie zamiast po prawej :-) Później już przy lekkiej pizgawicy do Władysławowa gdzie Biedronka i do bazy na w końcu obiad :-)
Przygód oraz złych rzeczy nie stwierdzono ^_^ Hel ponownie przy super pogodzie ogarnięty ;]
===========================
Trasa:
Endo się włączyło na 15 minut więc średnia trochę przełamana.
Relive => niby miało być nudne ale jednak fajnie wyszło :) => https://www.relive.cc/view/e1018068401
Fotki:
Na start => pewien Antoni chyba tego nie polubi :P

W końcu słonko :)))))) I taki klimat na trasie :)
Dobrze że ścieżka była oddalona od drogi bo jak bym dmuchnął policji to bym im popsuł zabawkę :-P
W sumie co do policji, jeden radiowóz widziałem podczas całego wypadu, na Helu oczywiście :-D Chyba na rybkę przyjechali heh

Najbardziej okłamany znak ever! Niby Hel a jeszcze grubo ponad pół godziny dobrego kręcenia xD

I plażing :P
Paru ludzi z psami i by było na tyle z tłumów :D


I atrakcję ;]


Cypel, Łukasz se palec zaakcentował :P

Powrót i zaś sinusoida :)

Wspominany zachód i do bazy :)


==========================
U nas na spokojnie :P

Jeszcze ino dwie częśći zostały do opisania xD
Kategoria Rower
Mosze mosze? Vol 2 => Ciągle przemineło z wiatrem
-
DST
27.67km
-
Czas
01:18
-
VAVG
21.28km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 14 października 2017 | dodano: 19.10.2017

Po wczorajszym małym mitingu alkoholowym dzień zakończył się około godziny 22.00. Cóż zrobić, zmęczenie materiału :-) Dziś natomiast wstaliśmy o dwie godziny za wcześnie względem budzika i od 8.00 rano zaczęło się patrzenie w okno. A za nim deszcz, wiatr, mgła i ogólny gnój xD Kontrola pogody przez internety i wyszło że albo okienko w okolicach godziny 10.00-11.00 albo po 14.00.
Minęła 10.00 i ciągle kibel no ale w pokoju nie ma co robić więc ryzykujemy :-) I tak pierw kąsek asfaltu, później błoto, kałuże, kawałek lasu, znów asfalt, bruk (:D) i po 6km jesteśmy przy latarni na Rozewiu. A tam cóż by zrobić hmm no zepsuli mnie chłopcy: piwo za barierkami z widokiem w końcu na prawdziwe morze a nie jakieś tam zatoki :-)
Pogoda ciągle mocno niepewna więc chwila namysłu, dyskusji i postanowiliśmy zaryzykować. Jedziemy przez Jastrzębią Górę, Tupadły, Mieroszyno aż do Łebcza gdzie znajdujemy DDR-kę która zmienia nam trochę pierwotną wersję trasy :-) Dokręcamy więc do Swarzewa i później jazda przez kałuże i błoto do bazy. Później był plan żeby jeszcze coś pojeździć no ale był mecz GieKSy więc obiad i piwo i ewentualnie piwo :-P
Wiatr? Uczciwy, co dał to zabrał :-) Na końcu ino zidiociał bo zahamował nas ponownie do 8km/h. KIJ MU W OKO grunt że bez deszczu się udało ;]
======================================================
Trasa + Relive
https://www.relive.cc/view/e1017497393
Fotki:
Widok rano na tą samą stronę co ostatnie zdjęcie z wczoraj, fuuuuj

A tu już na trasie:
Łukasz na cienkich oponach walczył dzielnie po piachu i błocie, cóż zrobić jak się nie ma RaceKingów :-P

Latarnia wiadomo czyli w sumie nasz cel :)

I widok w końcu na otwarte morze

Z trasy szybkiej i sympatycznej => DDR-ka którą dokończymy czwartego dnia

Tu już mniej szybko i bankowo nie sympatycznie => dobrze że był rzut kamieniem do domu ;]

A po wygranym meczu Katowic ognisko ale o tym już w kolejnym odcinku :-P

========================
Coś w tym jest heh

Kategoria Rower