Lapec prowadzi tutaj blog rowerowy

Rowerowo-górski blog cyniczno-ironiczny ;]

Wpisy archiwalne w kategorii

Rower

Dystans całkowity:45202.36 km (w terenie 886.24 km; 1.96%)
Czas w ruchu:2202:44
Średnia prędkość:20.37 km/h
Maksymalna prędkość:68.44 km/h
Suma kalorii:22255 kcal
Liczba aktywności:1008
Średnio na aktywność:44.84 km i 2h 13m
Więcej statystyk

DPD 11/2018

  • DST 27.77km
  • Czas 01:13
  • VAVG 22.82km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 14 maja 2018 | dodano: 14.05.2018



Po dość długiej przerwie wpadło kolejne DPD :-) Już w sumie wczoraj po spotkaniu z Diobłem wymyśliłem sobie że tydzień ruszę od od kręcenia, tak więc ... piwo na garażu musiało zostać zastąpione zupką gulaszowa z tytki w domu. No cóż, przynajmniej zdrowiej ... chyba :)

Wystartowałem dość wcześnie coby przy dość sympatycznej temperaturze plus 12 stopni uderzyć na Szopienice. Pojechałem w sumie bez stresu i oprócz jednego przypadku gdzie na podjeździe do świateł zapaliło mi się zielone, przyspieszyłem i dostałem wiatrem po twarzy (ukryta bestia heh) nie działo się nic ciekawego. Dalsza część dojazdu upłynęła spokojnie, przy mega mocnym słońcu w bryle. Dobrze że je miałem :-)

Po ciężko przepracowanych (:P) ośmiu godzinach mogłem wracać i rozpocząć w sumie ucieczkę przed chmurami. Wyglądały średnio ciekawie ale udało się przez Zawodzie i D3S wrócić o suchości, a do tego wiatrowi się coś pomyliło i jakiś 60% dmuchał mi w plecy. O zgrozo, jak wyjdę z szoku to mu podziękuję :D

Jutro służbowy spacerek z Panem z kontroli juuupi ... psia mać xD
=============================================================================
Trasa (https://www.relive.cc/view/e1120511845) standardowa => Endo na początku ino szalało jak nienormalne ;]
Fotka:
Na żywo z wietrznym klimatem wyglądało groźniej ;)

=============================================

Korek można skreślić :)

Pewien Janusz nie wybrał, i się na mnie darł że ... wpycham się na początek kolejki :DDDDDDDDDD


Kategoria Rower

Rodzinno - towarzyskie Tychy

  • DST 42.73km
  • Czas 02:15
  • VAVG 18.99km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 13 maja 2018 | dodano: 14.05.2018



Dzień dobry, po raz kolejny ;]
Choć w głowie ciągle siedzi mecz tych pseudo-amatorów to jednak dziś telepatycznie porozumiałem się z Siostrą w celu jakiegoś tam pokręcenia :) Do godziny 15:00 się pobyczyłem, następnie wyjechałem z garażu i po dość krótkim (jak tam możliwości mojej Siostry) czekaniu na Ochojcu wyruszyliśmy razem w kierunku Tychów. Pierw po lasach, leniwie rozmawiając ze średnią w granicach 13km/h (i jedną muchą w oko Siostry xD) dojechaliśmy do Kostuchny gdzie już widzieliśmy że za chwilę będą nas czekały dwa bardzo sympatyczne zjazdy ;] Zjazdy zostały ogarnięte, później chwilę przez las i wylądowaliśmy w Czułowie gdzie już prędkość dochodziła do powiedzmy granicy bardzo mi odpowiadającej czyli około 20 km/h :)

Dojechaliśmy do Browaru, później rura na Podlesie stamtąd dość fajną ulicą Niezapominajek w klimacie dojechaliśmy na Zarzecze, a następnie poprzez lasy na Akademiki gdzie mieliśmy plany zupełnie odrębne => znaczy ja na piwo, Gocha na lody :D Każdy skonsumuje to co lubi heh. Gośka pojechała zgodnie z planem, mój natomiast się trochę zniekształcił gdyż Diobeł również coś tam kręcił i w sumie to wylądował w moich okolicach, czyli wiadomo - misja nawodnienie (:D) oraz chwila rozmów. Umówiliśmy się przy kebabie na Ligocie i mogliśmy podjechać w okolice Uroczyska Buczyny ;] Pogadali, jeszcze kąsek wspólnie pokręcili i został mi tylko dość szeroki dukt leśny, następnie było bez duktu (xD) i singlem na garaż.

No cóż, dobrze :) Z plusów: Gocha wróciła do pozytywnych myśli rowerowych więc jest szansa że ognisko na Koparkach wyjdzie :) Chodź tu już trochę Diabeł zaczął kombinować że całkiem możliwe że ognisko wyjdzie ... ale nie rowerowo ino autem, no oki => mi pasuje hehehe.

Na koniec info od Marcina który wracając na Batory wpadł z kołem w jakąś żyłkę wędkarską zawieszoną na dukcie rowerowym na wysokości szyi, debile czy osoba nie do końca normalna? Nie wnikam, Diobeł prócz śladu, zdrowy, no ale są jakieś granice bycia głupim ...
========================================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1119907462

Fotki:
Start wycieczki właściwej, Gocha chyba zadowolona? ;)

Kto znajdzie Szkodnika?, taki kamuflaż że normalnie Macierewicz by się nie pochytał ;)

Tychy => kolejna fajna akcja, pojeździć sobie ścieżkę rowerową na rolkach trzymając się wózka elektrycznego, w dechę :D
PS: ciekawe czy Endo odpalił xD

W sumie cel xD

A tu można powiedzieć że przypadkowe spotkanie i mogłem w końcu pooglądać nowego "rowera" od Diobła ;]

===================
Dyć xD


Kategoria Rower

Klocków

  • DST 31.66km
  • Czas 01:22
  • VAVG 23.17km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 12 maja 2018 | dodano: 13.05.2018


No i po pięciu dniach wróciłem do delikatnego kręcenia. Niby maj ale jednak to pogoda płatała nam figle w tym tygodniu więc jestem trochę jestem usprawiedliwiony :) Baaa, nawet na zwykłe DPD były tylko dwie opcję: czyli w poniedziałek (taaaa na pewno) i w czwartek, gdzie miałem już umówione spotkanie z Kęsym na Mysłowicach. Takie spotkania jak wiadomo nie kończą się na kawię więc branie roweru mijało się z celem heh. Jestem więc ponownie choć trochę usprawiedliwiony. Oprócz tego dwa razy byłem w terenie, ogarniałem babcine sprawy, przeszły chyba ze trzy burze ale przynajmniej nadrobiłem towarzysko :-)

A dziś natomiast przy sobocie wszystko było podporządkowane pod wielkie starcie (dla kibiców) GieKSy z Chorzowem ;-) Dodatkowo nawet nie musiałam myśleć nad celem bo byłem umówiony z Diobłem na wymianę klocków hamulcowych w Szkodniku.

Wystartowałem więc na spokojnie i poprzez Witosa dotarłem na Batory, gdzie przez dłuższą chwilę pogadaliśmy, nastąpił serwis, pogłaskałem kota i mogłem zacząć testy, które wykonałem przez Zarzecze i Ochojec do bazy. Rower przestał piszczeć tak więc idealnie. W sumie to dobry dzień był ... do godzin wieczornych.
===============================================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1119105073

Fotki:
Na początek jeszcze piątkowe klimaty po burzy :)


A tu już z dziś - zaznaczone pałki oświetleniowe stadionu na którym dziś GieKSa się skompromituje ...

Pomocnik mechanika - podzespół miauczący działa bez zarzutów :D

Dukty leśne i jazda ...

... na mecz ...


... po którym nic ino można było zjeść pizzę i popić piwem. Banda nieudaczników, debili, idiotów!!!! Jak można tak zepsuć humor tylu tysiącom kibiców? Derby, najważniejsze, do tego rywal praktycznie zdegradowany, gra młodzieżą a nasze kopacze przechodzą koło meczu. Niepojęte, złodzieje marzeń!! Na meczu z Tychami zostaniecie rozliczeni.
Prezydent również ma dość ....

==========================================
A co do moich ostatnich humorów to:

Dobrze! :)


Kategoria Rower

Hałda Skalny (389m n.p.m.)

  • DST 45.56km
  • Czas 02:07
  • VAVG 21.52km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 6 maja 2018 | dodano: 07.05.2018
Uczestnicy



W sumie to dziś miałem odpocząć przed jutrzejszym służbowym terenem, no ale Filip wyskoczył z propozycja wyjazdu na Paprocany. Temat olałem bo to oklepane, no ale nastąpiła następna propozycja czyli: A może by tak na Hałdę Skalny w Łaziskach pojechać? Cel wydał mi się na tyle interesujący że zjadłem obiad i wystartowałem na umówione (na godzinę 14:45) spotkanie na Akademiki ;]

Do hałdy mieliśmy trochę ponad 15-kilometrów górkowatego terenu więc na spokojnie se pogadaliśmy i dość sprawnie wyjechaliśmy z Mikołowa. Te okolicę rządzą się jednak swoimi prawami (bankowo to nie jest Poznań :D) tak więc jednak trochę się zmęczyłem podjazdami, choć ... kwintesencja podjazdów nastąpiła dopiero podczas podjazdu pod hałdę xD Nogi dawały radę "jako tako" ... ale było ciężko heh. No nic podjechałem i oczom moim ukazał się przepiękny widok na nasze Beskidy, no po prostu bajka :) Ogólnie widok w każdą stronę miażdżył (nawet filmik jakiś tam nagrałem ale łapa się trzęsła i był nudny to nie wrzucę :P) i było co objeżdżać/oglądać. Ogólnie to fajnie tak se pojeździć po siedemnastu milionach ton śmieci => nie każdy tak może :D

Powrót był trochę mniej terenowy aniżeli przyjazd ale jednak ciągle na spokoju wracaliśmy przez Mokre, Rete Śmiłowicką i Kokociniec aby dotrzeć do garażu na zasłużonego Żubra. Do kompletu dołączył jeszcze Grzegorz który kręcił po okolicy, no i powiedzmy że się nawodniliśmy :)

Nogi do prania, a jutro trzeba iść - jak tam ktoś w pracy myśli że zrobię niewiadomo ile kilometrów to jest w błędzie :D W błędzie byłem również ja twierdząc że Szkodnik (dziś Pan Piszczałka) naprawi się sam, zamówienie na klocki dziś poszło do realizacji - to tak ino informacyjnie :)
==============================================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1115065898

Fotki:
Odrobinę za centrum Mikołowa już wiedzieliśmy że to był dobry kierunek :)

Nasz cel obok którego widać KWK Bolesław Śmiały.

Widok ze szczytu na Beskidy ...

... i Tychy - to te białe w oddali, bardziej z lewej strony ;]

Warunki wietrzne jak to na hałdach, stabilne :D

A tu nie wiem co się odMIKOŁOWiło xDDDDDD

Dzięki Filip za wycieczkę bo do takich widoków to nawet bym przejechał 100 kilometrów a nie ino 45 heh
===================================
Śmiech też od Niego, ale pasuje idealnie hehe


Kategoria Rower

Luboń + towarzysko

  • DST 65.52km
  • Czas 03:05
  • VAVG 21.25km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 2 maja 2018 | dodano: 05.05.2018
Uczestnicy



Część czwarta i ostatnia ;] Dziś po wczorajszych Obornikach wiedziałem że na pewno nie wystartuje wcześniej niż po obiedzie. Mniejszym problemem ale jednak problemem była pogoda która miała się trochę "skaszanić", ale jednak większym był fakt że wczoraj z Wujkiem pozwoliliśmy sobie na jakiś mocniejszy alkohol :) No cóż, trzeba było sobie pogadać heh. Wstałem więc około 9:00, zjadłem śniadanie i wróciłem do wyra :P

Wyspałem się do 12:00, zjadłem obiad, dmuchłem w alkomat i mogłem jechać na miasto. Policji w trzy du*y no ale na pewnego dojechałem do podstawowej misji dnia dzisiejszego czyli zawitałem na Dworcu Głównym coby sobie kupić bilet powrotny do Katowic ;] Połączeń oczywiście w bród ale tylko pięć obsługuje rowery, obliczając jeden praktycznie nocny, jeden bardzo wcześnie rano zostawały trzy => z czego jeden (nie wiem co za baran to wymyśli) jechał sobie przez Łódź ... ponad 6 godzin, no nie dobra zostały dwa o 10:27 (którym docelowo ppojechalen) i o 16:00. Wystartowałem więc po godzinie 14:00, powkurzałem się na kierowców, kupiłem bilet i co teraz? Do domu wracać bez sensu, więc postanowiłem zobaczyć na co TrollKing tak narzeka w tym Luboniu.

W sumie to się nie dowiedziałem :) Mnie mocniej Górczyn wymęczył heh. Dość średni ruch uliczny, studzienki pozapadane, światła ... bleeee. Sympatycznie zrobiło się dopiero na Świerczewie :) Z fajnej DDR-ki wjechałem do Lubonia gdzie zrobiłem małą przerwę na ćmika .. i zobaczyłem bardzo fajną (chyba) ścieżkę rowerową w kierunku Wildy biegnąca wzdłuż torów :)

No i to był plan na powrót! Teraz szybka pętelka po Luboniu (pojeździłem, wąsko i dziurawo), kolejno: olałem Puszczykowo i wróciłem się na wcześniej wspomnianą uroczą ścieżkę. Jednak urocza nie była, plus masaż tyłka w pakiecie heh. Następnie poprzez trochę przerażający cmentarz w lesie dojechałem do dworca na Dębcu, gdzie dostałem SMSa od Tomka. Szybka rozmowa, chłopak od razu ogarnął zakupy i przyjechał do mnie. Dzięki temu małemu gestowi mogłem zostać polizany przez ... małego zwariowanego pieska a następnie zostałem oprowadzony po Dębcu i okolicznych lasach :) Pokręciliśmy trochę i kolega mógł mnie ustawić z azymutem na Wartostradę (za co dziękuję) którą wróciłem pierw na Lechicka na jakąś piwną przerwę, a później już prosto do bazy. Tomek jesteś mega pozytywną osobą i nie zmieniaj się, a jak dalej będziesz narzekał to Cię na Tychy wywiozę :P

Trasa (bez odcinków WW - Poznań Gł i Katowice PKP- Brynów) => https://www.relive.cc/view/e1112234930

Fotki:
Poznań i jedna z wielu ścieżek przez miasto, szanuje :-)

A tego nie szanuję, kij mu w Opla

Sentymentalne, takich rzeczy się już za często nie ogląda ;-)

Nic ciekawszego w Luboniu nie znalazłam, sorki heh

Urocza ścieżka wzdłuż torów xD

Postój i ... Poczekuj :-D

Tomek w sumie więcej opowiadał ale jedno zdjęcie również pozwolił zrobić ;-) Miło z jego strony heh

Jeszcze Warta ...

... i Wartostrada na zakończenie ;-)

Pozdro z Wisły i soki za błędy, piszę z pociągu heh.
======================
Ogólnie wyszło mega fajnie => jestem zadowolony ^_^

==========
Do kolejnego ;-)


Kategoria Rower

Oborniki + MG

  • DST 76.22km
  • Czas 03:11
  • VAVG 23.94km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 1 maja 2018 | dodano: 05.05.2018



Trzeci dzień zaczął się w sumie tak jak podejrzewałem czyli leniwie. Niebagatelne znaczenie miał niewątpliwie (:D) wynik alkomatu (na poziomie 0,6 promila) z rana => urlop mam i tłumaczył się nie będę :P Zresztą w sumie zakładałem że dziś sobie trochę dłużej poleżę, wybyczę się i ruszę dopiero po obiedzie, tak więc tym razem wszystko odbyło się zgodnie z planem ;]

Na obiad wjechała taka oto pizza, która w sumie miała być ostra (taaa, jasne) ale jednak była smaczna, tak więc jedzenie oceniam na plus :)


Pojadłem i mogłem ruszyć ze Strzeszyna (po godzinie 14:00) w kierunku mojego celu którym na dzień dzisiejszy były Oborniki Wielkopolskie. Po początkowej DDR-ce w miejscowości Suchy Las musiałem przejechać parokilometrowy odcinek drogi szybszego ruchu (mega średnia) coby skręcić w okolicach miejscowości Sobota na jakieś spokojne wioski :) Jechało się całkiem sympatycznie, no ale zaczął się poznański problem? Zaczęło wiać, pierw obrywałem wiatrem z boku, później miód na plecy me :) Praktycznie aż do samych Obornik dostawałem wiatrem po pleckach tudzież po tyłku - super w dechę, Brawo On, szanuje. Żeby jednak nie było tak kolorowo to muszę w tych okolicach zganić drogowców, fajne pagórkowate tereny a stan nawierzchni na poziomie średnio dostatecznym xD

W Obornikach chwila dla reportera i mogłem ruszać w stronę mojego drugiego celu czyli Murowanej Gośliny. Pierwotnie miałem połączyć Oborniki z Szamotułami no ale trasa na MG wydawała mi się spokojniejsza. I była, lecz niestety geografii nie oszukasz, skręciłem na prawo ... a wiatr kierunku nie zmienił xD Odrobinę przechylony, wśród mega miłego klimatu (z jedyną przerwą na Lecha Free) pokonałem ponad dwudziestokilometrowy odcinek miedzy miasteczkami nawet nie wiem kiedy :)

W Murowanej było ładnie ale w sumie już czas mnie trochę zaczął gonić. Tak więc po sesji na rynku postanowiłem ino poszukać dworca żeby kupić bilet powrotny do Katowic :) Niestety, stacja istnieje ... dworzec nie istnieje xD Trudno, bilet ogarnie se jutro a mi zostało około 20 km do bazy, pod wiatr. Skubany ani przez chwilę kierunku nie zmienił heh. Jakoś z trzema Pitt Stopami udało mi się jednak dojechać, ogarnąć piwko w lasku i na spokojnie udać się do Wujka na wannę i poczekać na wieczór z Ligą Mistrzów ;]
====================================================================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1111561299

Fotki:
Początkowy, fajny odcinek śmieszki ze Strzeszyna do Suchego Lasu

Pitt Stop => jednak jazda bez skarpetek nie była trafionym pomysłem hehe.
==============================================================================
To ta droga którą muszę zapomnieć jak najszybciej ;/ Dobrze że było jej ino około siedmiu kilometrów.


Już miło :)

Śmieszek postawił ograniczenie => tam się 15km/h jechać nie dało :D


xD
=======================================================
Widok na Objezierze i ...


... Folwark w tym miasteczku

Oborniki przed zjazdem na końcu którego mamy ... próg zwalniający. Brawo Wy xD


Szybki odcinek gdzie przeszkadzał ino ...

... boczny wiatr xD

O tym komu/czemu drzewa przeszkadzały, nic nie napiszę bo wiadomo ;/


Murowana Goślina, mega sympatyczne miasteczko ... albo jak pisała moja Kuzynka - wiocha :D
Lody Włoskie były, to tak dla informacji Kuzyna :)


Warta

I ostatkiem sił, na całe szczęście końcówka :)

=================================
Czasem tak jest xD

Na końcu nawet do tej granicy się nie zbliżałem, choć z tempa jestem mega zadowolony :)))))))
Nawet Filip pochwalił ;]


Kategoria Rower

Prawie jedenaście jezior xD

  • DST 85.07km
  • Czas 03:59
  • VAVG 21.36km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 30 kwietnia 2018 | dodano: 04.05.2018



Drugi dzień rozpoczął się zupełnie NIE zgodnie z planem.
Wczoraj coś się z wujostwem wypiło, do tego jednak po dwóch średnio wyspanych nocach (Morfeusz się o dziwo nie odpalił) zaspałem na budzik xD


Albo jak się ustawi a nie usłyszy :P
PS: telefonu budzącego również nie było :P


A plan był godny, bo miała być Wielkopolska Łódź i kawałek WPN-u, do tego Kuzyn wymyślił trasę która wiodła przez aż jedenaście jezior. No nic, zostanie na następny raz => jezior Szyszko nie wytnie :D

Trudno, obudziłem się w granicach godziny 8:00 i po kawie i śniadaniu wystartowałem w kierunku Skórzewa, coby spotkać się z Kuzynem i przynajmniej cokolwiek pokręcić. Szkopuł był w fakcie że niestety miał ograniczony czas do 14:00 (xD), tak więc szybko przejechałem przez miasto i mogliśmy się po piętnastu kilometrach spotkać pod sklepem w Skó ;] Po zakupach wystartowaliśmy więc na okrojoną misję pod tytułem "spotkać się z Trollkingiem" i tu w sumie skończyła się moja rola nawigatora bo "stery" i telefon przejął Piotrek czy jak on tam ma na imię :)
=================================================================
Co do samej jazdy to można śmiało stwierdzić że wiało tak, że średnia na poziomie 14 km/h była prędkością mocarną xD. Na całe szczęście jednak udało się plan zrealizować i gdzieś w okolicach magazynów na jakiejś wsi pod Poznaniem udało się spotkać na chwilę i porozmawiać z kamratem z Bikestats. Zresztą jak Tomek miał świadków, to ja też chce => http://trollking.bikestats.pl/1667554,Wietrznie-i-...

Pogadaliśmy chwilę i pojechaliśmy przed siebie ... gdzie już po paru kilometrach wiedzieliśmy że czasowo nie wyrobimy się nawet na jeziorko w WPN-ie ;/ Tak więc szybki postój na skraju Parku (przed którym robiliśmy nawet podjazd ośmioprocentowy!! xD), po piwku bezprocentowym i zrobiliśmy nawrót przez jakieś szutry do miejscowości Zakrzewo gdzie Kuzyn pomknął do swoich dzieci a ja natomiast rozpocząłem misję dojazdu do Kuzynki do poznańskiej dzielnicy Strzeszyn.

Czas był dobry bo dopiero dochodziła godzina 14:00, wiatr dość sympatycznie dmuchał w plecy więc postanowiłem pojechać jeszcze na Lusowo, gdzie miałem w planach przekręcić dookoła jezioro. No ale jednak jakbym pojechał w zamierzonym kierunku to ponownie oberwałbym wiatrem po twarzy. Nie, nie ze mną te numery!! Jak dobrze dmucha po plecach to niech se dmucha :P Później góra-dół, wpadłem w korek w okolicach Kiekrza, następnie pojechałem śmieszką brzegiem jeziora i zrobiłem nawrót na trasę którą jechałem w zeszłym roku na nocleg. O tak było dobrze ;]

Jeszcze przed samym miejscem docelowym ogarnąłem sobie sklep i w lesie zrobiłem nawodnienie :) Później to już historia, przyjechała jeszcze moja chrzestna więc wiedziałem że następnego dnia za szybko nie wystartuje :D Jak się miało okazać, nie myliłem się :-D

Dzięki Piotrek za wspólne paręnaście kaemów :)))

======================================================================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1110702102


Fotki:

Poranek i zaś mi napis przypomniał gdzie jestem :D

Ścieżka rowerowa za Ogrodami ...

... i w Skórzewie => tej z kostki nie robiłem bo średnia ;)

Tu już z Kuzynem, wiatr robił swoje xD

Ekipa wyjazdowa, bez Tomka choć w sumie on z nami dziś nie kręcił ;]

Malutkie utrudnienie, przejechane oczywiście ;)

Rura w dół, wiatr zaczął pomagać, dzięki :)

Przedostatni Pitt Stop na ćmika

Tu już samemu, postój koło rzepaku, a i coś dla Janiola się znalazło ;)


Jezioro Kierskie i dość średnia podpórka heh.

A tu przypadkiem wpadłem na "Schizownie".
Aż łezka się kręci bo w 2009 roku tu po dachu hasałem heh



Jeszcze młody i uroczy ;)
=================
Co do kwietnia to tym razem nie miałem kompa coby zgrać ilość kilometrów na kole z Endo ;/ Powinno wyjść coś około 650km. Do tego 251km z buta (info z zegarka ;]) tak więc można miesiąc zaliczyć do udanych :)

Z Poznania mapkę dołożę przy ostatnim wpisie z wyjazdu ;]
================================================
Straszna historia Piotrka xD


Kategoria Rower

Wartostrada + Malta + Piątkowo

  • DST 60.70km
  • Czas 02:53
  • VAVG 21.05km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 29 kwietnia 2018 | dodano: 04.05.2018



No i jednak wylądowałem w Poznaniu, ale trzeba przyznać że były dylematy. Wstałam (ponownie - sic!!) o godzinie tam 4:30, posiedziałem se na łóżku i pomyślałem czy się ruszyć czy nie? xD Finalnie w końcu jednak o 6:00 wyszedłem z domu, poszedłem na garaż, przymocowałem sakwę i moglem ruszyć w kierunku dworca ... co i tak nie oznaczało że pojadę xD Niby z rana na internecie pokazało mi że są jeszcze bilety na przewóz roweru ale z tym to nigdy nic nie wiadomo. Dojechałem (klasycznie przez Park Kościuszki) na dworzec gdzie jednak udało mi się kupić bilet i o 7:11 mógłbym wyruszyć w kierunku Wielkiej (ponoć) Polski ;]

Na miejscu wylądowałem chwilę po godzinie 12:00 i na początek wykonałem misję pt: "Zostawić ciuchy na Wichrowych Wzgórzach".
Co mnie zdziwiło? Na sam start miałem do przejechania około 5 km i praktycznie zero aut xD Gdzie oni się wszyscy podziali, miało okazać się później. Do tego poznałem nowy zwyczaj poznaniaków czyli konkurs czyja muzyka głośniejsza. Jedzie na rowerze - muzyka z głośnika, jeździe samochodem - muzyka na maksa ... a okno otwarte, pieszy? Spoko możecie posłuchać za friko mojego rakamakafo ... Napisać że dziwnie się czułem w słuchawkach, to tak jakby nic nie napisać ;)

Dojechałem na WW, pogadałem z wujkiem, zjadłem rosołek i mogłem udać się na umówione wcześniej spotkanie z Kuzynostre na Malcie. Pierw przez standardowe pierdyliard świateł (nic się nie zmieniło) na Wartostradę gdzie odbiłem na wcześniej wspomniane jezioro. Tam właśnie wyszło dlaczego na mieście nie było aut => chyba pół Poznania tam było XD. Planu objechania jeziora jednak nie porzuciłem, spróbowałem, no ale nie było opcji a slalom gigant po trawie mi się nie uśmiechał xD Spotkałem się więc ino z Kuzynem i jego rodzinką, około godzinki pobyłem z nimi i mógłbym ruszać na drugą część wycieczki.

Wróciłem na Wartostradę, później zrobiłem nawrót w okolicach Wildy i rozpoczęłam misję "Byle przed Siebie". Kręciłem sobie leniwie pilnując ino azymutu na dom. Trochę po terenie, trochę po ulicy i sumie z głupoty wyszedł nawet całkiem sympatyczny (dołożone 5km z trasy Brynów - Katowice) miejski dystans :)
O dziwo nawet nie wiało, można rzec warunki miodzio ;]
==================================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1110112383
Fotki => Dziś Krossiwo będzie gwiazdą heh
Warunki w pociągu podaruje - były dobre ;]

Początek wycieczki :)

Okolice Bramy Poznania czyli już wycieczka właściwa

Malta

Rosarium na Cytadeli

Kąsek terenu w okolicach Starego Miasta ...

... i poprzez wieże telewizyjną z Piątkowa do bazy :)


PS: Oby nie zajumali jej ze Skrzycznego xD
================
W temacie poznańskim :D
C


Kategoria Rower

Wiatròw

  • DST 45.55km
  • Czas 02:08
  • VAVG 21.35km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 28 kwietnia 2018 | dodano: 29.04.2018
Uczestnicy



Na start muszę jednak nadmienić że dziś wstałem (olaboga przed piątą rano) i już jedną nogą byłem w pociągu do Poznania. Stwierdziłem jednak że co nagle to po diable, a że wstępnie byłem zgrany z ... Diabłem (xD) i Grzegorzem to wyłączyłem budzik, "posiedziałem" trochę na kompie, usnąłem, i o godzinę 13:00 byłem na umówionym miejscu zbiórki czyli koło Panoramy na Akademikach. Na start oceniliśmy szkody cielesne Diobła który zaliczył wywrotkę i mogliśmy pojechać w kierunku naszego celu czyli zamku w Chudowie.

Trasa nudna jak czerwony pasek w TVP Info no ale klimatyczna bo jeździ się praktycznie cały czas po lasach, gruntach oraz mało uczęszczanych asfaltach :) I tak po około dwudziestu kilometrach znaleźliśmy się na miejscu. Tam sklep, chwila relaksu w okolicach zamczyska i po odpoczynku nawrót przez Halembę i jeden malutki pitt stop do bazy. Diabeł odbił w okolicy Przystani, a my z Grzegorzem przez Kokociniec na garaż na chwilę rozmów o wszystkim i o niczym ;] No cóż pogoda była naprawdę ładna: słonko, wszystko uroczo ... no ale przecież nie może się obyć bez "ale" => wiało tak że chciało kapelusz ściągnąć xD

 Co się odwlecze to nie uciecze(?), pakuję ponownie plecak i jutro jak uda mi się wstać to dupa w troki i ogarniemy Wielkopolskę, choć ... jakieś burze niespokojne tam zapowiadają więc nie wiem. Ogólnie to ostatnio jestem średni i wszystko mi przeszkadza. Może zmiana otoczenia by coś pomogła? Może piorun w łeb? No albo zwykły kop w cztery litery - mi już pomysłów brakuje na humory me, więc nawet nie chce myśleć ... co inni ze mną mają xD
============================================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1109461466

Fotki:

Godzinny początkowy pitt stop
PS: atrapy :P


Dużo mleczy :DDDD

Cel ;]

A na koniec śląskie klimaty - droga na Hałdę Panewniki :)

========================================
Jeszcze z piątku z przemyconymi fotkami psiny => https://www.relive.cc/view/e1108941275 i do zaś ;]
=========================================================
Kusi ;)))


Kategoria Rower

Wie(trz)czne problemy ...

  • DST 26.10km
  • Czas 01:19
  • VAVG 19.82km/h
  • VMAX 48.47km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 25 kwietnia 2018 | dodano: 26.04.2018



Po dwóch dniach błogiego lenistwa dziś już musiałem ruszyć się w teren służbowy (o taki => https://www.relive.cc/view/e1107656423), coby popołudniu mieć czas na wymianę klocków w Krossiwie. Po pracy udałem się więc do paczkomatu, odebrałem krótkie spodenki (mniej ważne) oraz istotną wyżej wymienioną rzecz ;]

Tylne były w całkiem niezłym stanie ... czego nie można powiedzieć o przednich :D


Wracając jeszcze na chwile do terenu to wiało niemiłosiernie, jpierd. wręcz okropnie, do tego byłem w  centrum więc ilość wkurwu była optymalna xD

Po misji "klocki" do domu na obiad i ... kolejny wkurw (nie wnikajcie) więc postanowił ruszyć się trochę na koło coby jeszcze trochę wiatru powąchać. Pierw do babuszki, później do Gochy ... ponownie się powkurwiać i pogadać o beznadziejności naszego życia i poniekąd o polityce obecnego rządu. Bo co to za uczciwość że moja babcia przez pierdyliard lat zapieprzała w szpitalu i ma 1650 zł emerytury a jakaś laska która jedyne co w życiu osiągnęła to spłodzenie "fefnastu" dzieci (które wyżywi za nasze pieniądze) będzie miała emeryturę większą niż ona? No ale to Polska, tu faktycznie nie opłaca się pracować ...



Pogadaliśmy na Barbarze, ruszyliśmy temat majówki bo jednak wizja Poznania zaczyna mi się oddalać - średnio mi się chce jechać taki kawał, a i na Śląsku szykuje się sympatyczna pogoda - przynajmniej w pierwszej części wolnego. Zobaczę jak wyjdzie, u Ciotki przynajmniej noclegu nie trzeba rezerwować heh. Później nawrót do babci i powrót trochę okrężną drogą na garaż. 

Trochę mnie zmoczyło, ale to był akurat przyjemny deszczyk :)
=============================================================================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1107867190
Fotki:
Krossiwo i hmmm jeszcze nie nazwałem bestii od Toli, pomysły jakieś? :-D

Staw Barbara i warunki wietrzne

Na koniec powód przez który pojechałem trochę na około :P


Tyle miesiąca jeszcze a ja 2MB na zdjęcia na BeeSie xD

Obowiązkowe 100 lat dla Marzeny i Kęsego który nawet nie wiem czy tu zagląda no ale nie wypada o nim nie wspomnieć ;))
====================================================
W sumie nie głupie ...


=======================
EDIT: Z dzisiejszego Kwejka ...


Kategoria Rower