Wpisy archiwalne w miesiącu
Listopad, 2020
Dystans całkowity: | 223.31 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 08:37 |
Średnia prędkość: | 20.57 km/h |
Suma kalorii: | 6124 kcal |
Liczba aktywności: | 8 |
Średnio na aktywność: | 27.91 km i 1h 26m |
Więcej statystyk |
Malinowo-śniegowo
-
DST
25.82km
-
Kalorie 3274kcal
-
Aktywność Wędrówka
Sobota, 28 listopada 2020 | dodano: 30.11.2020
A mogłem sposobem Majki przykleić tyłek do kaloryfera! Ale po co? Nogi przecież ciągły do wykorzystania dnia wolnego, na jakąś aktywność na świeżym powietrzu ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ.
Gorzej że nogi to jedno, a temperatura na poziomie 1*C na dworze, to drugie.
Co to, to jednak nie :P. Wczoraj w pracy napisał do mnie Łukasz i zapytał czy nie skoczyłbym się z nim w jakieś górki. Planowałem w sumie jazdę na rowerze na Tuliszów, ale co tam => pojechałbym sam, a tak to przynajmniej miałem choć okazję pogadać z kimś sympatycznym ←_←.
==========
Wczoraj nastąpił jeszcze spacer z Siostrą, podczas którego odezwał się Diablasty, który również wyraził chęć zobaczenia co tam w górkach słychać ;]. No nic, nie pozostało mi nic innego, jak tylko ograć w garażu Zientasa w rzutki 4-0 (:P) ...
...i udać się do domostwa coby się wyspać i zregenerować :))).
==========
Poranek, telefoniczny budzik od Łukasza i mogliśmy ruszyć w kierunku Wisły Malinki - oczywiście zaopatrując się w sklepie wiadomym :))
Tam parking ...
... i w drogę, pierw szlakiem żółtym:
(Skocznia Adasia Małysza być musiała;])
Już na samym początku, wiedziałem że te góry będą trochę inne niż zwykle. Diobeł po kontuzji raczej szedł sobie z kijkami na spokojnie, a Łukasz od razu wystartował z "grubej rury" heh. Ale powód miał, więc się nie odzywałem, i ino kursowałem jak elektron pomiędzy jednym a drugim ;).
(ławeczka na szlaku)
Później znów połączone siły i tak doszliśmy do słynnej polany na Cieńkowie:
Autor (o dziwo uśmiechnięty heh) na szlaku => jakbyście zapomnieli jak wygląda :P ...
... podziwianie yyyy mgły ...
... i Diobeł jako kibic Ruchu, czyta co pisze z ... przodu tablicy :DDD
Po niej (polance) ciągle Łukasza nosiło, więc wystartował przodem, ja jeszcze chwilę szedłem z Marcinem i nastąpił przedostatni podział. Diobeł został na miejscu do odpoczynku i robił swoją trasę, ja natomiast zacząłem gonić Łukasza co ... do prostych zadań nie należało :D.
Udało się to dopiero gdzieś w okolicy Zielonego Kopieca (1152m n.p.m.) ...
... (BTW: wariat :P) ...
... i razem doszliśmy do głównego celu dzisiejszego wyjazdu: czyli do Malinowskiej Skały (1152m n.p.m.).
U nas to już bardziej pod zachód podchodziło :DDDD
Tam nastąpił czas na bułkę z kurczakiem i (w moim przypadku) piwko. Dobre takie, zimne, gorzej że ... no postój mieliśmy akurat obok grupy ... Anonimowych Alkoholików, którzy to, świętowali chyba rok trzeźwości jakiegoś Andrzeja xD. Cóż (że ze Szwecji), któż mógł wiedzieć że tak wyjdzie :D.
Po regeneracji, laga w dół ...
... w kierunku salmopolskiej.
I cóż, myślę że jedyną osobą która mogłaby dogonić mojego kompana, to Justyna Kowalczyk w olimpijskiej formie heh. Puściłem więc Łukasza (raczej potrzebował takiego sam na sam z górami) szlakiem planowanym, a ja na spokojnie, zszedłem sobie asfaltem <( ̄︶ ̄)>.
Ostatnie zdjęcie przed rozładowaniem telefonu ;]
Odcinek ten dłużył się masakryczne, a do tego na szlaku, przez rękawiczki straciłem jedno piwo, którego mi na tym odcinku dość mocno brakowało. Znaczy wodą też bym nie pogardził, no ale nie miałem i tego i tego xD. Trudno, pierwszy sklep miał być mój. I był (Żabka) ale portfel zostawiłem w samochodzie - brawo (wysuszony) ja :P.
Doczłapałem się jednak jakoś do auta, Diobeł poratował zaoszczędzonym chmielem, Łukasz też się po chwili zjawił i mogliśmy wracać. Synchronizacja wyszła bardzo dobrze ;).
Chwila w ogrzanym samochodzie i dobranoc (:P) - budzę się (zostaje obudzony) tuż przed Piotrowicami heh. Szkód zero - sorki Łukasz za stresy, Diobeł opowiadał :D.
Później jeszcze Biedra, wanna, film i cóż? Tego mi (snu) ...
... było trzeba :-P.
Podziękował i do następnego :).
=====================
Trasa bez końcówki - pętla oczywiście została dopięta ;]
===========
W niedzielę leczenie zakwasów i meczycho ;]
===========
W niedzielę leczenie zakwasów i meczycho ;]
Na farcie wygrane ;)))). Nazwisko strzelca bramki dla Motoru klasycznie przemilczę ;)) :D. Poza tym => leżałem, spałem i jadłem xD.
Miłego tygodnia wszystkim ;)
Dałem jednak radę ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ
Miłego tygodnia wszystkim ;)
Dałem jednak radę ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ
Kategoria Góry
DPD 52/2020
-
DST
32.44km
-
Czas
01:33
-
VAVG
20.93km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 24 listopada 2020 | dodano: 24.11.2020
W ubiegłą niedziele minął dokładnie rok, od momentu kiedy mogę mieszkać z Majką u niej na chacie :D. Aż trudno sobie wyobrazić, że z takiej malutkiej pierdoły ...
... wyrosła taka dama ...
... hahaha XD.
No ok, tego tu nie powinno być, ale nie mogłem się powstrzymać :DDDD.
=====================
Dobra, do spraw rowerowych :P. Wczoraj założyłem sobie kręcenie do roboty i plan wykonałem. Wstałem ze sporym (patrz powitałka) zapasem czasowym, ogarniałem się, toaleta, ząbki, śniadanie do plecaka, Szkodnik między nogi i jazda ;]. Warunki nawet całkiem spoko => niby ino +3*C, ale wiatru nie było i prócz tego, że mało było co widać ...
(BTW:)
... to na spokojnie dojechałem (przez D3S i Zawodzie) do roboty :]. Przygód brak, ciepłych stópek w biurze ... no także brak xD.
Fotki poranne:
Po pracy, nieśpiesznie wróciłem sobie na chatę oczywiście przez: Nikiszowiec, Giszowiec i Ligotę ←_←. Wiało (w pysk), ale co zrobić?
¯\_(ツ)_/¯
Jutro już niestety odczuwalnia temperatura ma być poniżej zera => czy mnie to zniechęci? Zobaczymy, ale na 90% będzie jednak pociąg - może być ślisko, a umiejętność siedzenia ... mi jeszcze miła heh :D.
Fotki popołudniowe:
BTW 2: Centrum Przesiadkowe "Brynów" rośnie w siłę ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ
I to by było na tyle ...
... biorę do końca dnia przykład z kota i leże ^_^. Foto oczywiście w ramach przeprosin za te z początku wpisu :P.
==========================
BTW3: Jakaś betamyszkomat-ka (?・・) zainteresowana? XDDD
Kategoria Rower
Gdzie jest krzyż?!
-
DST
23.01km
-
Czas
01:14
-
VAVG
18.66km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 21 listopada 2020 | dodano: 21.11.2020
Ostatnio mało się działo, ale mogę się choć pochwalić zdjęciem zrobionym na granicy Katowic, Sosnowca i Mysłowic podczas środowego spaceru (po pracy) do Magdy:
Brzydki, brudny i czarny Śląsk. Zagłębie miałem za plecami :P.
Z innych ciekawostek - brawa dla Goczałkowic, za najładniejszy dworzec w Polsce => tu źródło. Zachwycałem się z resztą nim na końcu tego wpisu, ale to napisałem ino że według mnie jest najładniejszy ... na Śląsku ;).
Aaaaa, no i jeszcze z wczoraj :P
Dzięki Siostra heh => było (Marshall potwierdza) pysznie ...
... i pies chyba ... padł xD :p.
A co do dziś, to wstałem i coby tu? ¯\_ʘ‿ʘ_/¯. Wstępny plan na południe i wieczór był, ale rano przecież w domu siedział nie będę :P. Weny do jazdy w sumie też nie było, więc postanowiłem ino pokręcić się po okolicznych lasach panewnickich ;).
Fotki:
Wuchta liści i człowiek nie wie o co może się zabić xD
A tu już tytułowy krzyż ...
... fajny taki, ponad dwustuletni xD
A na koniec anegdotka xD. Jako ostatni punkt dzisiejszego wyjazdu, odwiedziłem sobie Starganiec. Tam przy piwku owocowym, pierw cykłem fotkę alternatywnego (parzystokopytnego) środka transportu ...
... a potem jakaś laska ... zaczęła się przy mnie rozbierać xD. Nie powiem, bardzo ładna kobieta, ale będąc w związku, no ... czułem się trochę średnio komfortowo xD. Kulturalnie się więc odwróciłem i usłyszałem że kobieta ... zaczyna uciekać!!. Teraz pytanie czy z moim plecakiem czy bez? XD.
Na całe szczęście gonitwa nie była potrzebna, bo jak się okazało, Pani przyszła sobie ...
... "pomorsować" heh ;).
Jak po dłuższej chwili wyszła z wody (czerwona jak nazwisko Magdy :D), ucieliśmy sobie miłą pogawędkę, podczas której, zostałem zaproszony (kiedyś tam) do wspólnej kąpieli. Moja odpowiedź (kto mnie zna, ten zna) mogła być tylko jedna ...
:DDD
=========
A w domu, bez zmian :-P
Kategoria Rower
DPD 51/2020
-
DST
30.68km
-
Czas
01:27
-
VAVG
21.16km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 17 listopada 2020 | dodano: 17.11.2020
Weekend po raz kolejny upłynął pod znakiem towarzysko - butnym, no ale do 3000km brakuje mi już ino 164km ;]. I było ... miło :P.
Na rower miałem iść w sobotę, a finalnie wystartowałem dopiero dziś, i to ... na zwykłe DPD xD. Wczoraj mnie temperatura wystraszyła, i w sumie słusznie, bo jak czekałem na pociąg po robocie, to ładnie po nosie dawało heh.
A co do dziś: to rano miałem dość konkretny zapas czasowy ...
(BTW)
... przygotowane śniadanie, spakowany plecak więc bez pośpiechu się zebrałem, wyszedłem ze Szkodnikiem na klatkę i ... error => tylna lampka nie działa pfff. Szybko nazot na chatę, szukanie rezerwy, montaż jej na gumce recepturce (:D) i mogłem ... zacząć się gonić :D. Pierw przez Ligotę ...
... później klasycznie D3S, wymuszony Upadowy, ale na całe szczęście o czasie zjawiłem się w robocie <( ̄︶ ̄)>.
=========
Po niej również bez kombikacji => pierw omijałem korek na Szopienickiej ...
... później Nikisz ...
... i brzydkim lasem do bazy
Tyle - co do jutra, to zobaczymy :P.
============
A co do ostatniego meczu reprezentacji Polski to hmmm?
xDDDD
Kategoria Rower
Rozprostować kości na Batorowości ;]
-
DST
23.86km
-
Czas
01:12
-
VAVG
19.88km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 12 listopada 2020 | dodano: 13.11.2020
Wczoraj święto, więc z Magdą postanowiliśmy wdrożyć w życie plan pt: leń xD. Ruchu było tyle co kot napłakał, ale ja choć mam telewizor ...
... :DDD.
Takie dni też są potrzebne, ale gnaty troszkę bolą od leżenia :P. Rano więc do roboty, później o 11:30 pojechałem (na Ptasie Osiedle) służbowo w teren, bo o 15:00 musiałem być na chacie coby wpuścić gazowników => Majka jeszcze nie ogarnia klamki i pewno(?) z powodu słabo rozwiniętych kciuków, by miała ciężko świstek podpisać :DDD.
Trochę gonitwy było, ale wszystko się ładnie czasowo zgrało, ze wszystkim zdążyłem, a gazownicy ... se nie przyszli XD. Wywiesili mi za to na drzwiach z klatki kartkę, żeby im wysłać MMS-a z licznikiem - kij im w miernik :P. O 16:15 (mieli czas do 16:00 + akademicki kwadrans) zacząłem się więc ubierać "na rowerowo" i po chwili mogłem ruszyć, na tytułowy Chorzów Batory ;].
Dzięki geniuszom od zmiany czasu oczywiście wyjechałem już po ćmoku, a do tego, od pędu powietrza oczy mi łzawiły - same plusy normalnie :P. Kolejnym był fakt, że jadąc Ligocką (przez wzmożony ruch samochodowy) nie miałem jak zjechać na Załęską, co skutkowało zmianą planu - zamiast jechać przez Załęską Hałdę, pojechałem przez Brynów i okolice A4-ki. Później już klasycznie przez Obroki dojechałem do Diobła ;].
Tam dłuższa chwila rozmowy i mogłem wracać, wybierając tym razem jazdę przez Obwodnicę, Panewniki i Ligotę. Przygód na całe szczęście nie było (musiałem ino raz się zatrzymać i wymienić akumulator w przedniej lampce), choć wieczorna jazda przez las do najfajniejszych nie należy. Następnym razem biorę strzelbę i będę walił do tych, co nie umieją długich świateł choć na chwile wyłączyć ... Gryyyy!! xD.
Trasa (praktycznie bez auto-pauzy) wyszła o taka ;]
Fotki:
Brynów - krzyż ciągle w słusznych barwach :)
Nocna jakość zdjęć oczywiście powalająca xD
Widać ... że mało widać - więcej więc nie będę wklejał :P
=================
BTW: Dziś pogodowo było jeszcze znośnie ale ...
XDDDDD
Kategoria Rower
KOT-arz (różnie podają :P m.n.p.m.)
-
DST
20.28km
-
Kalorie 2850kcal
-
Aktywność Wędrówka
Sobota, 7 listopada 2020 | dodano: 10.11.2020
Tak, grzać zacząć trzeba było :D. Kotek docenia :DDD
/ᐠ。ꞈ。ᐟ\
A co do wpisu, to po ostatnim rowerze zaczął się "zalatany" weekend. W piątek nastąpił jeszcze spacer z Siostrą, w sobotę pierw górki (zaraz opiszemy), później na chwilę na klachy (i pieczonki) do Zientasa, następnie spotkanie z Magda. W niedzielę ponownie pierw Magda, a popołudniu obiad (z Marzeną, Łukaszem i Diobłem) w formie ogniska ...
... który to ... załatwił mi (nie wnikajcie) trochę bebechy w poniedziałek => trudno, było minęło ;].
===============
Co do samego tripu, to na pomysł wpadliśmy podczas czwartkowych zakupów w Decathlonie - komin produkcji polskiej, jednak dość średnio ogarnął temat i ... się rozciągnął xD. Kupiłem więc dwa nowe, a Łukasz zainwestował m.in. w buty w góry które to, oczywiście trzeba było przetestować ;] :p. Wyjazd tym razem nastąpił chwilę przed godziną 8:00 rano, i na spokojnie dojechaliśmy sobie Leonem (zahaczając o sklep z płazem w logo) do Brennej, gdzie to zaczynał (i kończył) się nasz dzisiejszy szlak. Mega fajnie wyszło że postanowiliśmy jednak nie jechać na Salmopolską, bo "na górze" mogłoby być mega ciężko z miejscem na parkingu.
Nam się udało bez najmniejszych problemów zaparkować i mogliśmy ruszyć asfaltem w kierunku lasu ^_^.
Pierwszy odcinek to trzy zaskoczenia - wszystkie trzy "plusowe" ◉‿◉ => było ciepło (kalesony były jednak zbędne), ludzi malutko, i nawet coś czego się mega nie spodziewałem - było widokowo ;]. Widoki najfajniejsze były oczywiście na Hali Jaworowej, gdzie po niecałych dwóch godzinach marszu, zrobiliśmy sobie postój na śniadanie ;].
Po przerwie i chwilowym podejściu meldujemy się na szczycie, cykamy jakieś fotki, i skoro się dobrze szło to postanowiliśmy jeszcze tą przełęcz odwiedzić, domykając nasze ślady na myGPSWorkouts. Całkiem fajny (choć trochę tłoczny) to był odcinek, a na dublowanym powrocie ... niespodzianka. Nie wiem czy Łukasz zwrócił uwagę na tego faceta, ale mi się zdaje że to był on => o tu link :P, a przynajmniej tak samo się przywitał :D. Odpowiedź jaką uzyskał, taką uzyskał i z uśmiechem na twarzy każdy poszedł swoją stronę (◠‿・).
Pozostała część wycieczki to już spokojny spacerek, jakieś klachy, planowania, i podziwianie kolejnych widoczków ;].
Wróciliśmy do Brennej, tam jakiś malutki popas i nazot do Katowic. Mega się starałem, Łukasz się trochę pieklił, ale przegrałem - wyjątkowo (:D) Morfeusz okazał się być tym razem (:D) zwycięski :D. Sorki jeszcze raz, dzięki za towarzystwo i ... wyrozumiałość :DDD. Nawet się nie spodziewałem że tak fajnie będzie :)
Trasa:
Fotki:
Parking i od razu taka informacja xD
Morsowania nie było - za ciepło jak na stópki :P
Początkowy odcinek
Hala Jaworowa
Klasycznie też było :P
Chwila do góry ...
... i szczyt ;]
Widoczek na Skrzyczne (i Małe Skrzyczne) spod szczytu :)
Lasem ...
... i jesteśmy => autuf jak mrufkuf :D
BTW: A kolega ma dwa razy dłuższego ... cienia :P
Chwilka dublowania ...
... i w dół
Ciągle (o dziwo!!) widokowo
Ostatnia niespodzianka na dziś, czyli wieża widokowa w okolicach Starego Gronia ;]
Końcówka:
W okolicach parkingu jeszcze popas z oscypkiem i do auta :)
=======================
Klasycznie jeszcze raz podziękował, i skoro dopiero to dziś publikuje, to spokojnego świętowania życzę :)
Kategoria Góry
DPD 50(!!)/2020 + służbowo
-
DST
38.20km
-
Czas
01:49
-
VAVG
21.03km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 6 listopada 2020 | dodano: 06.11.2020
Sytuacja epidemiologiczna w dziale Inwentaryzacji Majątku Drogowego i Wywłaszczeń: dwie osoby na pracy zdalnej, jedna na dłuższym L-4, jedna na opiece na dziecko, jedna na urlopie i Kierownik z podejrzeniem, pracujący również zdalnie => z ośmiu osób zostało nas ... dwóch. Faaajnie!! Sytuacja w pawilonie, w którym mieści się moje biuro: jedna osoba z potwierdzonym Covid-em, jedna na kwarantannie, jedna (kolega z biura) na pracy zdalnej => z siedmiu osób zostało ... czworo. Faaaajnie!! I fajny ten wirus - taki w odwrocie xDDD.
Dyć!! ¯\_(ツ)_/¯.
==============
Dziś postanowiłem dokonać dzieła zniszczenia (:D) i wykonać ostatni z moich założonych (corocznych) celów rowerowych. Trasa do roboty, oczywiście odbyła się bez przygód, trasą klasyczną, i jedyne na co bym mógł narzekać to ... temperatura. Jak wyjeżdżałem było +3*C, a na biegunie zimna (Muchowiec) ...
(Źródło: Prognoza Pogody -Damian Dąbrowski)
... jedyne +1.6*C. Tak więc, było ...
... no rześko xD.
Wiedziałem jednak że tak będzie, więc narzekać nie mogę - mogłem przecież pojechać cieplutkim pociągiem, a nie ze zmarzniętymi stopami, w
Brynów z przedwczoraj:
... i Ptasie Osiedle z dziś:
I tak trzeba chodzić w maseczkach, ale miło by było ... jakby w oczy nie szczypało pfff xD.
Na D3S natomiast było ładnie => nie tak jak u Grigor-a, ale ładnie :)
===============
W pracy byłem nastawiony na (w miarę) spokojne 8h w biurze, ale po godzinie 10:00 zadzwonił zdalny(:D) Kierownik i poprosił mnie żebym zabrał aparat z datownikiem, i podjechał mu do ścisłego Centrum porobić zdjęcia ogródków piwnych których to ... nie powinno już być. Padły oczywiście magiczne słowa - pojedź se po 12:30, zrób co masz zrobić, zadzwoń co i jak, w poniedziałek rano mi prześlij zdjęcia na @ i masz weekend ;]. Się robi, Królu złoty :DDD.
Pierw do kadr zgłosić wyjście służbowe, następnie przez Zawodzie dojechałem do celów, zrobiłem co zrobić miałem, i wróciłem troszkę okrężną drogą (przez Załęże, okolice mojego byłego domostwa i Ligotę) do ...
... /ᐠ。ꞈ。ᐟ\ :P
Jakieś fotki:
Służbowo na ulicy ... Gizma :P
Pan krawężnik na Gliwickiej xD
Jakieś dziwne gwiazdki (:P) na dostawczaku
I na koniec remont boiska (lub baza noclegowa?) Rozwoju Katowice ...
... gdzie, zaczęli mi włazić na moje miejsce na nawodnienie xD.
A kysz, wynocha :P
============
DPD 50/50, km 5108/5000 => OLE :). Została jeszcze ino kwestia kilometrów butnych, a tu mamy 2717/3000 - to że nas zamkną, to jest więcej niż pewne, ale to najwyżej będę robił Felicjana z Moralność Pani (Z)dulskiej i łaził dookoła stołu xD.
Póki jednak można chodzić/wychodzić: to dziś jeszcze idę z Gochą na spacer z psem, a jutro górki z Łukaszem ;]. Powinno jakieś 30km wpaść
<( ̄︶ ̄)>
================
Śmiech musiał być koci, bo wczoraj minął dokładnie rok od dnia, w którym to Majka schowała się zdechnąć u Ani (w Bielsku-Białej) w piwnicy na węglu - resztę znacie :)
:DDDDDD
Kategoria Rower
DPD 49/2020
-
DST
29.02km
-
Czas
01:22
-
VAVG
21.23km/h
-
Sprzęt Szkodnik
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 3 listopada 2020 | dodano: 03.11.2020
Coś podobnego do powitałki, prezentowała dziś rano moja skromna osoba xDDD. Wstać trzeba jednak było, i ruszyć swoje leniwe cztery litery do roboty => rzecz jasna najlepszym z możliwych transportów ◉‿◉.
Trasę klasyczną (przez D3S i Zawodzie) przejechałem płynnie, w idealnych jak na listopad warunkach => +14*C, zero wiatru, mały ruch samochodowy, i na spokojnie (i bez przygód) zawitałem do Szopienic :].
Denerwowały ino te czerwone światła (3/3 xD) ...
... oraz myślenie o debilach z UE którzy to, ciągle nie mogą ustalić że (albo czy?) kończymy z tymi (prawie nikomu do szczęścia nie potrzebnymi) zmianami czasu. Fajnie, może przez dwa tygodnie rano miałem jaśniej, a teraz zaś 100% trasy na włączonym oświetleniu. Z każdym dniem będzie gorzej, a i przy okazji ciemniej wcześniej. Gratuluje opieszałości ... środkowym palcem oczywiście!!
===========
W pracy nawet jakoś zleciało i mogłem wracać.
===========
Zważywszy na to, że od około godziny 14:00 zaczęło siąpić, to na trasę powrotną wygrał wariant poranny. Między Giszowcem a Ochojcem (w lesie) mogło być po prostu ślisko, a ja klasycznie jechałem bez kasku :D.
Były więc światła ...
... D3S ...
... i światła
Na powrocie 7/7, a łącznie 10/10
(╯°□°)╯︵ ┻━┻
Najważniejsze że jednak "na sucho" wróciłem, a jutro deszcze niespokojne + towarzysko z Brynowem => więc pociag ^_^.
Na koniec mógłbym śmiało napisać to, czego nie wypada za niedługo wołać na Narodowym => jeszcze jeden, jeszcze jeden :D.
===============
No ale skoro nie wypada, to napisze ino ... ŻEGNAM
:PPPPP
Kategoria Rower