Wpisy archiwalne w miesiącu
Październik, 2015
Dystans całkowity: | 612.38 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 29:12 |
Średnia prędkość: | 18.97 km/h |
Maksymalna prędkość: | 51.67 km/h |
Suma kalorii: | 4646 kcal |
Liczba aktywności: | 12 |
Średnio na aktywność: | 51.03 km i 2h 55m |
Więcej statystyk |
Kopa Kondracka 2005m n.p.m
-
DST
20.32km
-
Aktywność Wędrówka
... przez Giewont i Kasprowy :D Szczyty przez mnie oklepane ale koledzy nie byli to czemu i nie :) Najważniejsze że udało mi się namówić Filipa i Łukasza to zrobienia tych szczytów jednego dnia co mi dało możliwość odhaczenia Kopy Kondrackiej na której jeszcze nie byłem :) No ale od początku ;]
Weekend już od dłuższego czasu zapowiadał się uroczo więc było wiadome że coś zrobię :)
Start u mnie z osiedla o 5.10 rano, poranne izo zafundowane przez Pana F. i w okolicach Oświęcimia zasypiam, budzę się w Poroninie :D taki transport to ja rozumie :D Szybki meldunek i w okolicach godziny 9 ruszamy na Giewka. Pogoda wymarzona, ludzi trochę, człowiek tylko czekał na widoki :) Widoki jakie były zobaczycie poniżej, aparat działa więc i zdjęcia ładne ;]
A z resztą co będę pisał bezsensu :P zdjęcia i opisy wszystko wyjaśnią :D Dzień kończy pizza i Soplica orzeszkowa :))
Trasa:
Hotel PTTK Kalatówki
Na szlaku
Schronisko PTTK na Hali Kondratowej
Cel nr 1 na ... celowniku :)
Popas :D
Giewont
Kopa na celowniku, po prawej Małołączniak
Na widokówkę :)
Zaczyna byś ślisko ;]
Cel nr 2 - najwyższy punkt dziś :)
Kolejna widokówka
:D
Taka dygresja: zawsze mi się zdawało że ten odcinek (Giewont - Kasprowy Wierch) jest prosty a on jednak po tyłku mi dał heh
Filip milion kilometrów przed nami :D Standard kryzys musiał być a poza tym czas był dobry tak więc można było zwolnić i widoki pooglądać ... czy tam pod nogi popatrzeć żeby dzwona nie było ;]
Cel nr 3 ;]
A tu z zejścia: cel nr 1 z dziś w tle natomiast cel na jutro :)
Zdjęć z zejścia za dużo nie ma gdyż trzeba było się trzymać, tyłki obite :D w ilości "gleb" wyszło coś 8-7-5 czy coś takiego. Masakra - odcinek Kasprowy - Myślenickie Turnie zrobiony w 1,20h zamiast planową godzinę
A tam już niebawem, my już za pierwszą lekcją :D
Łukasz się jeszcze uratował :)
Gizmo pod pozował :D
Ogólnie zejście po widnemu, latarki się nie przydały :) W Zakopanym free time, sen i na Słowację :)
-----------
Skoro ostatnio śmiech się podobał to jeszcze taki dam :D
Weekend już od dłuższego czasu zapowiadał się uroczo więc było wiadome że coś zrobię :)
Start u mnie z osiedla o 5.10 rano, poranne izo zafundowane przez Pana F. i w okolicach Oświęcimia zasypiam, budzę się w Poroninie :D taki transport to ja rozumie :D Szybki meldunek i w okolicach godziny 9 ruszamy na Giewka. Pogoda wymarzona, ludzi trochę, człowiek tylko czekał na widoki :) Widoki jakie były zobaczycie poniżej, aparat działa więc i zdjęcia ładne ;]
A z resztą co będę pisał bezsensu :P zdjęcia i opisy wszystko wyjaśnią :D Dzień kończy pizza i Soplica orzeszkowa :))
Trasa:
Hotel PTTK Kalatówki
Na szlaku
Schronisko PTTK na Hali Kondratowej
Cel nr 1 na ... celowniku :)
Popas :D
Giewont
Kopa na celowniku, po prawej Małołączniak
Na widokówkę :)
Zaczyna byś ślisko ;]
Cel nr 2 - najwyższy punkt dziś :)
Kolejna widokówka
:D
Taka dygresja: zawsze mi się zdawało że ten odcinek (Giewont - Kasprowy Wierch) jest prosty a on jednak po tyłku mi dał heh
Filip milion kilometrów przed nami :D Standard kryzys musiał być a poza tym czas był dobry tak więc można było zwolnić i widoki pooglądać ... czy tam pod nogi popatrzeć żeby dzwona nie było ;]
Cel nr 3 ;]
A tu z zejścia: cel nr 1 z dziś w tle natomiast cel na jutro :)
Zdjęć z zejścia za dużo nie ma gdyż trzeba było się trzymać, tyłki obite :D w ilości "gleb" wyszło coś 8-7-5 czy coś takiego. Masakra - odcinek Kasprowy - Myślenickie Turnie zrobiony w 1,20h zamiast planową godzinę
A tam już niebawem, my już za pierwszą lekcją :D
Łukasz się jeszcze uratował :)
Gizmo pod pozował :D
Ogólnie zejście po widnemu, latarki się nie przydały :) W Zakopanym free time, sen i na Słowację :)
-----------
Skoro ostatnio śmiech się podobał to jeszcze taki dam :D
Kategoria Góry
Paprotki
-
DST
59.85km
-
Czas
03:27
-
VAVG
17.35km/h
-
VMAX
38.23km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 28 października 2015 | dodano: 28.10.2015
No powitać, niespodziewane parę chwil wolnego + ciepeło + trochę chęci + oficjale info iż kręcenia w weekend nie będzie = idziem na koło coś zrobić :) Do pary udaje mi się namówić Siostrę która już sezon zamknęła :P i jazda na Tychy pożegnać Paprocany ... choć w sumie się okazało że to nasza pierwsza (2015r.) wizyta tam była więc powitać a później pożegnać :D Tempem piknikowym bo wiadomo po lekkiej obsuwie czasowej na starcie trafiamy na cel gdzie w zimne popołudnie raczymy się izo ... z lodówki i nazot. Miejsce oklepane także faktycznie cały czas w tym roku kręciliśmy blisko ale zajechać nad samo jezioro się nie udało ... aż do dziś ;) Powrotna droga sprawnie (urozmaicona szukaniem licznika) w hmmm ciepłym klimacie ... no albo zagadaliśmy się tak że zapomnieliśmy że ma zimno być ... albo czapuchy z Decathlonu dają radę heh.
Licznik się nie znalazł niestety, choć stary i i tak by się zgubił to szkoda ;/
Lekka doza obliczeń, Twa (Gocha) droga na spotkanie ok 1,9km, moja ok 4,1km; miałaś go na 18km czyli moim (18-1,9)16,1 + 4.1 = ok 20,2km => chyba że był już popsuty i źle kilometry pokazywał :P
Gamonie pod sklepem pod nogi nie zobaczyliśmy ;/ W sumie to masz urlop, jutro z rana pieseł i do lasu, potem na kebsa z Młodym a potem fruuu na koło i pod ABC zobaczyć, ja za finką pojechałem :P A jak nie to bez smutnych komentarzy mi tam pod spodem :P
No nic reszta powrotu po ćmoku bo jak :D. Poprzez lasy i asfalty odstawiam Gochę pod dom a sam stwierdzam iż jeszcze para w sandałach jest to ogarnę se Murcki i jeszcze trochę pokatuje się po lasach tempem yyy żwawszym :) Udany wyjazd :)))
No niestety jeden aparat ciągle nie zrobiony a Samsung się rozładował więc dziś ubogo w fotki :)
Ostatki jesiennych klimatów wyczuwam ;/
Stara dobra Nosowska ... rdzawych liści czas ...
http://trin.wrzuta.pl/audio/5rtKrGWYrui/04-hey-byl...
Paprocany
Słonko schowały ale swój klimat też miały ;]
------------------------------------------------------------------------
No i w deche ^^
Kategoria Rower
DPD #20
-
DST
25.57km
-
Czas
01:12
-
VAVG
21.31km/h
-
VMAX
43.10km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 27 października 2015 | dodano: 27.10.2015
A coś naszło na DPD ;]
Poranek zimny choć tragedii nie było, powrót w słonku, trasa standardowa - wyjazd bez historii ;]
Spalino-smrodom się drapanie szyb zaczyna ;> sesese :P
W sumie :)) Ostatnio lasy dają rade ;]
Kategoria Rower
Skoro nie pada ...
-
DST
21.53km
-
Czas
01:06
-
VAVG
19.57km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 25 października 2015 | dodano: 25.10.2015
... to do Siorki psa wylatać ;]
Powrót lekko na około bo ciepło a i godzina młoda była :))
Rower
z buta ;]
------------------------------------
Z pozdrowieniami dla Kuzyna :D
Tak ja u was tak i u nas nie lubią Zagłębia :P
A co do wyborów :D
Dobra
Kategoria Rower
Złota Pszczyna
-
DST
112.59km
-
Czas
05:44
-
VAVG
19.64km/h
-
VMAX
50.66km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
No i cóż zaś góry nie wypaliły, zaś nie żałuję :-)
Plan był prosty => zrobić coś i na spokoju zjeść wuszta z ognicha, chętnych w ciul a pojechali standardowo ja i Filip :-D
Cel: Pszczyna na kebaba :)) I tak po 15-minutowej obsuwie na starcie od godz. 9.40 kulami się po lasach (ogólnie w dechę - pół wycieczki po lasach ;]) i poprzez dwa pitt stopy docieramy do celu gdzie jeden ciul ryczy na nas z auta bo na pasach na ścieżce rowerowej nie zeszliśmy z rowerów (sic!!!) następny baran raczy ze mu prawie po palcach przyjechałem - tak super plan w sobotę o 13 se kosteczki brukowe układać na środku ścieżki w parku pszczyńskim ... Cel zrealizowany a że i ja i Gizmol przypadkiem jedliśmy kebsa w piątek wiec pypcia nie było ;]
Pada stwierdzenie że opuszczamy te durne miasto i ściskamy żołądki na ognisko :-) pitt stop między Piaskiem a Kobiórem i pada kolejne stwierdzenie że jest czas i siły wiec jedziemy na około :-) no niestety/stety po 15km mamy siły się na chwile skończyły, odcięcie prądu i następny pitt stop na słodycz hehehe :D Pojedli i jazda bo czas zaczął gonić a Gocha czekać nie może. Ogarniamy jeszcze zakupy w bierze w Mikołowie i super singlem o którym pojęcia nie miałem z 2.5kg kartofli ew kapsiach na kolacje :-) ognisko jak ognisko :D standardowo jak to na Stargańcu kibel z patyki mi ale jakoś dalimy rade :-) BTW: jeszcze dobry uczynek spełniony bo gorole obok nie umieli odpalić swojego ogniska wiec daliśmy im naszego płonącego konara :-D i parę kijków. Było miło ale ino miło ... a potem przyjechał Zientas i rozbujał imprezę :-D gość ma talent :-D Po ognisku odprowadzić siostrę, piwo z Bartkiem i hmm ... 87km na liczniku sił cała wuchta szkoda by było :-) wiec z Ochojca do domu przez Giszowiec i setka wyszła :)
Oby październik i listopad dały rade bo i urlop trzeba wybrać i siły są na kręcenie :-) do bani ino ze dzień krótszy ale co tam jak będzie na plusie temperatura to ... damy rade :-D
Lasy murckowskie ;]
Magiczne miejsce ... zawsze tu musi być postój :D
Tychy - na tak na Pszczynę to jeszcze nie jechałem :)
Tam gdzieś tam ;]
Pszczyna w remoncie
Park pszczyński
ZAGADKA: CO TO ZA PAŁAC?
Kilka fotek z powrotu :)
Mały jubileusz :)
Okolice Łazisk
Filip miał jakąś manie dziś jeżdżenia bez trzymanki :D
Po lekkim zgubieniu taki mostek uroczy ;]
Trochę jesieni :)
I Starganiec ;]
------------
uwaga!!!!
Kategoria Rower
Dorotka ;]
-
DST
59.64km
-
Czas
03:12
-
VAVG
18.64km/h
-
VMAX
50.18km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Lekka obsuwa czasowa ale wczoraj po kąpanku mi się usnęło :D
Miały być góry ale w sumie ........... kij z tym :D za tydzień też jest weekend, góry nie uciekną ;]
Poza tym, Beskid Żywiecki widać jak wyglądał xD
Ustawka z Gochą na Bocheńskiego, z Devilem pod Żyrafą i jazda na mój ostatni cel w tym roku czyli Dorotkę :) Znaczy ostatni z tych oczywistych oczywiście bo Karwina, Wybrzeże Trip i Pod-namiotowa Jura musi niestety poczekać do przeszłego roku ;/ Cóż nie można mieć wszystkiego :]
Spotkanie, minuta rozmowy i po 150metrach lądujemy w barze na izo :D Później już bez komplikacji na Będzin ;] Tempo raczej leniwe, nikt nie goni i tak pomiędzy kukurydzą a kapustą docieramy na cel. Orzeszki, chipsy, izo, sielanka, gadanie o pierdołach jak zwykle w tym gronie nikt na zegarek nie paczał :) Reasumując: późny start (przed 15.00) + długi postój docelowy = pizgawica na powrocie :D Aż do stadionu Zagłębia cała moc żeby się rozgrzać heh. Na Stawikach pitt stop po czym ... pitt stop na Zawodziu, coś się rozstać nie mogliśmy :)) Następnie Devil na chatę, my na D3S ... odprowadzam Siorkę i przez Grotę do bazy
Trip mega na plus, dzięki :)) Teraz możemy się kręcić po okolicy, czasu mniej od niedzieli (przestawianie zegarków) niestety ;/
PS: Dobrze że przynajmniej już mam zarys cenowy wymiany korby i łańcucha, szkoda że zapomnieliśmy coś tam sprawdzić :D
Trasa:
Umyty i czysty ... był :D
Kąsek terenowej traski z Dorotką na horyzoncie ;]
...
Niezidentyfikowane coś :D Skunks? Szop? Dopiero z bliska się okazało że koteł na polowaniu :D
Jesienne klimaty :)
i cel ;]
Pypcia miałem ... no czo?:D
-----------------------------
No!!! :D
------------
PS2: Żeby nie było że jest inaczej niż z Diobłem mówiliśmy :D
PS3: :PP
Kategoria Rower
Ziemowit + Łysina
-
DST
62.18km
-
Czas
03:11
-
VAVG
19.53km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 16 października 2015 | dodano: 17.10.2015
No niestety ...
Powitać :)
Na start (wiem, wiem nie czytają tego) chciałbym podziękować fachmanom z Interii za bezdeszczową prognozę pogodę, prawie się sprawdziło. Trip tak trochę na siłę bo skoro sobota do bani, z niedzielą też nic nie wiadomo (hmmm Dorotkę bym może i pyknął) to choć w piątek małe coś ;] No niestety na Starej Wesołej moknę pierwszy raz ale ino przez mżawkę. Mżawka się na Wesołej zmieniła w deszcz także pitt stop pod nieczynną przez remont wiatą przystankową :) Na trasie do Lędzin mijam jeszcze ze trzy remonty, już wiem: ciuchy i buty do prania jak nic :D
Potem już spokojnie - bezbolesny dojazd już w słonku do hałdy Ziemowit gdzie izożubrek poszedł w
W sumie to chyba fajnie było :)
Zdjęcia dzięki uprzejmości Samsunga Galaxy S który po zalaniu (=>http://lapec.bikestats.pl/1194137,w-pogoni-za-roze...) ponad 15 miesięcy temu postanowił wyjść ze śpiączki i zacząć działać :D
Droga na Giszowiec
Na Ławkach po deszczu mgła .... taaaa mgła :D to już chyba nie papieża ino szefa papieża wybierali :D
Hałdy trochę
i Łysina :)
-----------------------
Trzymać się krzeseł bo śmiech dziś powala !!!! :D
Kategoria Rower
Segiet
-
DST
69.36km
-
Czas
03:48
-
VAVG
18.25km/h
-
VMAX
51.67km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Albo dobra nie .........
Dziś zwierzakowo będzie heh. Dobra od początku :D
Rezerwat Segiet Filip pokazał mi przypadkiem rok temu przy okazji Chechła, no i fajnie było :) Sezon się kończy także zgłosiłem chęć powtórki ... no może nie do końca bo tam 85km wyszło no ale jednak powtórki ;]
Na starcie o 10.01 :P pod Żyrafą prócz wspomnianego Filipa i mnie zjawia się zaciąg mysłowicki w postaci Łukasza. Trzech amigos niby wsio oki, szkoda że każdy z nich chęci w łóżku w domu zostawił heh. No ale nikt wyjazdu nie odwołał więc kręcimy. Zimno, opornie ale do przodu i tak aż do Żabich Dołów, magiczne miejsce ... tym razem Łukasz łapie kapcia xD Wymiana opony na najzimniejszym prócz dworca w Kielcach miejscu w Polsce dała się we znaki. No ale kręcimy dalej :D wmordewind taki jak na pierwszym obrazku. Mało przygód? Aaaa noo Łukasz bez tylnego hamulca jeździ :D
No nic Bytom po mękach zdobyty i od tego miejsca zaczęło być cieplej, wiatr dalej hulał no ale kapkę cieplej ;]
I tak już pierw DK potem wycieczkowo po terenach leśnych + Segiet + izo + Dolomity + izo + Sportowa Dolina, fajno :) Trochę sentymentalnie wyszło, gdyż chyba ze cztery miejsca moich ćwiczeń z czasów akademickich mijaliśmy :)) A no i tu żeby Łukasz nie miał się za fajnie, kolano mu się lekko psuje xD Znowu DK 94, obiad w KFC Bytom i spokojnie asfaltem przez Chropaczów, Piaśniki, Świętochłowice i Cho do Załęża, Filip na Centrum a my poprzez pitt stop na Załęskiej Hałdzie do baz. Ponoć miałem bliżej :D Dobry wyjazd dzięki panowie, jutro może lać, grzmieć itp itd :D może? .........NAWET MUSI !! :D
Do konkretów bo mecz :D
Trasa: od Filipa, mój telefon chyba się za Marcinem M. stęsknił bo pyskuje że ja nie mogę xD
Żabie Doły
ino kurz za nimi :D
Wiadomo :)
PS: ciekawe kto poczyta i się kapnie że ucięte :D
wiadomo x2 :) Cel zdobyty - super miejsce + jesienny klimat
Dolomity - nie zdążyłem na zjazd Grizmola ;]
PS: nie wjechał - wypych :D
ze szczytu w stronę Tarnowskich Gór
Ski Dolina Sp. z o.o. => żeby nie było że nie dokładnie :P
Dojazd na Karb
Z cyklu Filip zna skrót :DD
Skrót :D
-------------
Skoro kocio :D
No oby jednak nie bo góry :))
Pozdrorower i dzięki Filip za spełnioną prośbe o ten trip ;]
Kategoria Rower
Towarzysko + Kosztowy
-
DST
43.32km
-
Czas
02:13
-
VAVG
19.54km/h
-
VMAX
44.73km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 10 października 2015 | dodano: 10.10.2015
Chęci to za dużych nie było, no ale skoro się powiedziało "A" to nic ino trzeba było jechać ;] Podjazd do kumpla (jp wiało xD) na Mysłowice w celu tzw "nic ciekawego" na klachy i odbiór zguby :) Czas jak zawsze uciekł mega ( tak, tak wyjazd ok 16 nie był dobrym planem ) i po ćmoku powrót na/przez Piotro ;] No ale skoro ciepełko i chęci były to pętelka przez Brzęczkowice, Larysz i Murcki xD
Endo się pogubiło, lampka umarła (zapas aku na Mariackiej się kisi ;/), zaczęło pizgać i ta gibko na bazę. Forma w Grecji została xD a jutro trip heh, oby mnie nie zjedli jak będę zamulał :D
Małe, sympatyczne Mysłowickie i nie płacze :D
PS: z nogą wsio oki :D
Wieża Kosztowy, na Dziećkowickim wyjeździe nie wyszło, teraz byłem już tak blisko że styka ;]
NO REKORD WYRÓWNANY :))))
a) 2011r. => ok 1100 km - wypas dumny ;]
2012r. => misja Korona Gór Polskich, rowerowo no może ze 300km
b) 2013r. => 2021km
c) 2014r. => 3246km
d) 2015r. => ??? się okaże, jutro już uciekamy z wynikiem :)))
------------------
i ten tego :P
Kategoria Rower
Orzechów :P
-
DST
54.56km
-
Czas
02:50
-
VAVG
19.26km/h
-
Sprzęt Krossiwo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 9 października 2015 | dodano: 10.10.2015
Miał być Bujaków ale tytuł adekwatny :D
Dzień urlopu bo mecz, a skoro wolny piątek to można się gdzieś ruszyć :) I tak postanowiłem że Chudów pożegnam sobie dokładając "Decathlon Mikołów" po buty przez Bujaków do tego :) Ustawka z innym/ą urlopowiczką Siostrą i startujemy planowo o 11. Hmmm cóż szkopuł w tym że o 11.08 wstałem :D Na całe szczęście Gocha też przyspała a że z nikim umówieni nie byliśmy to starujemy o 12.30 spod Panoramy. No prawie startujemy bo Gośka luftu w kołach nie miała a mi guma pękła :D Reszta drogi na Chudów bez komplikacji, sprawnie :)
Jesienne klimaty ... stety/niestety ..
Czekolad w wafelu :D
No i docelowy cel :)
Bujaków miał być i był. Szkoda że bez singla no ale moja wina że zaspałem czy tam nie wstałem ostatnio.
--------------------
No i w mieście tym Gocha mi coś zwolniła, hmmm myślę 35km zrobione, taa na bank, cholera orzechów szukała :D Tak, tak znalazła :D Godne, niskie drzewo - ogólny łup => ok 8,5kg :D
Okolice singla :) No niestety jeszcze był sklep, sznurek mi w gaciach pęknął, miałem orzechy na plecach i ogólnie było pod górkę :)
Na koniec w nagrodę ;]
Jeszcze pieseł spacer zaliczył, ogólnie w dechę :) I chce góry i Segiet ewentualnie :D
----------------
Kategoria Rower