Lapec prowadzi tutaj blog rowerowy

Rowerowo-górski blog cyniczno-ironiczny ;]

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2018

Dystans całkowity:738.10 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:31:59
Średnia prędkość:21.72 km/h
Maksymalna prędkość:52.62 km/h
Suma kalorii:6521 kcal
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:43.42 km i 2h 07m
Więcej statystyk

DPD 8/2018

  • DST 26.90km
  • Czas 01:13
  • VAVG 22.11km/h
  • Sprzęt Krossiwo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 12 kwietnia 2018 | dodano: 12.04.2018



Tak jak pisałem wczoraj, dziś ponowne rozważałem DPD - wszystko zależało od tego o której i jak wstanę. A że wstałem nawet przed budzikiem to nic nie stanęło na przeszkodzie żeby ponownie pokręcić do Szopienic :)

Wyjechałem chwilkę przed czasem więc mogłem prócz standardowej ścieżki ogarnąć fragment gruntowy w okolicach ulicy Porcelanowej który nie jest moim ulubionym bo prowadzi lekko pod górkę ... czego nie lubimy, zwłaszcza rano jak "się spieszymy" :)

W pracy byłem jakieś półtorej godzinki i mogłem wracać na garaż coby obstawić rower (tym razem Krossiwo) przed drugą częścią dnia czyli służbową przechadzką (https://www.relive.cc/view/e1099121576) po Katowicach. W sumie nic ciekawego - wróciłem standardowo, teren też jakoś minął :)

Jutro może padać i grzmieć ale w sumie dzień odpoczynku przed weekendem (który ma być ponownie przyjemny) się jak najbardziej mi się przyda .......... a nie wróć, Piotrowice czekają xD

Trasa => https://www.relive.cc/view/e1099233960
Fotki:

Poranna przeszkoda terenowa - trzeba jednak trochę poczekać aż odpowiednie służby ogarną dukty leśne xD
A że takie zdrowe drzewo ogarną, to jestem pewien heh.


Bonus po pracy w lasach panewnickich :)

===================================
Do następnego i Pozdrorower ;)



DPD 7/2018

  • DST 27.77km
  • Czas 01:16
  • VAVG 21.92km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 11 kwietnia 2018 | dodano: 11.04.2018


Po dwóch dniach zasłużonego (chyba) odpoczynku dziś już nogi dosyć porządnie odpoczęły więc można było uderzyć do Szopienic na dwóch kółkach ;] Trochę się obawiam że za niedługo tylko dojazdy do pracy mi zostaną bo babuszka jednak ponownie zaczyna coraz bardziej absorbować mój czas - mam nadzieję że choć te weekendy mi zostawi heh.

Co do samej jazdy to z rana w sumie na relaksie w towarzystwie przyjemnej temperatury w granicach 10*C ogarnąłem pracę, do tego zero wiatru i jedyne do czego się mogę przyczepić to ponowna "czerwona fala" xD Po pracy natomiast powrót miałam urozmaicony o wizytę w paczkomacie. Oczywiście czekam na dwie paczki ... przyszła jedna, druga pewno będzie jutro - no bo jak przecież może być inaczej? ;) Na plus fakt że przynajmniej Park Kościuszki sobie na spokojnie przejechałem ;]

Jutro teren aczkolwiek być może uda mi się odpalić kolejne DPD coby po kawusi w pracy wrócić do garażu, zostawić rower i ogarnąć coś służbowego na zachodnich krańcach Katowic. Zobaczymy czy rano się będzie chciało choć pokusa jest silna gdyż na piątek zapowiadają burze niespokojne. Lubię burzę ... jak jestem w domu, a nie jak kręcę hehe ;)

Trasa => https://www.relive.cc/view/e1098723756
Fotki:
Staw Upadowy i sezon na leszcza w pełni ;-)

A tu Park Kościuszki i aż lepiej się jeździ jak jest posprzątane ^_^


=======================
No i się pytam kto tu czego nie rozumie?:PPP


Kategoria Rower

Konar zapłonął :P

  • DST 17.36km
  • Kalorie 2485kcal
  • Aktywność Wędrówka
Niedziela, 8 kwietnia 2018 | dodano: 09.04.2018



Od razu na wstępie wyjaśnię że choć to ja rozpaliłem ognisko to jednak zapłonął konar Łukasza, no dobra dokładnie gałąź ale kto by się czepiał szczegółów :D Mniejsza o to, o ognisku będzie na końcu - pierw geneza.
Udało się nam odpalić ten wyjazd dosłownie i w przenośni :) Tym razem ani przez chwilę nie można mówić o spontanie gdyż wyjazd był planowany od poniedziałku.
=======================================

Po wczorajszym rowerze, nocna regeneracja i trochę po 10:00 wraz z Marzeną i Łukaszem mogliśmy udać się w kierunku Ochojca skąd mieliśmy odebrać ostatnią uczestniczkę wycieczki czyli moją Siostrę ;] Spóźniła się, no ale co tam (mnie już ten fakt nie dziwi :P) i mogliśmy ruszać :) Tym razem droga nie była długa bo do naszego obranego celu była raptem godzina drogi autem. 

Bez większych problemów (jak i bez postoju na wyciągnięcie piwa dla mnie - drugiego oczywiście :P) wylądowaliśmy po godzinie 11:00 w mieścinie o nazwie Zdów. Fajnie i szybko udało się zaparkować i mogliśmy uderzać na szlak żółty który doprowadzić nas miał na cel czyli Górę Zborów. Parę słów o szlaku. No cóż, na pewno nie mogę napisać że był techniczny (choćbym muszę zaznaczyć że oznakowanie było technicznie ... do kitu - przynajmniej w początkowych fazie), był bardzo spokojny. Szło się sympatycznie, można było odpalić opowieści dziwnej treści, powspominać stare rowerowe czasy (ten młody z Sosnowca to był Smyk heh) i tym podobne :)

Doszliśmy na szczyt który już znaliśmy z naszej wycieczki prawie dokładnie rok temu => http://lapec.bikestats.pl/1564899,Gora-Zborow-462m...

Na szczycie wiadomo - czas wolny. Każdy co chciał to robił: jedni se poskakali po skałkach, inni się poopalali, porobiliśmy jakieś fotki i mogliśmy schodzić :) Fajnie nawet bo wiatr jak wiał wczoraj to dziś nas również nie opuszczał - dobrze że opaskę miałem, zimno może nie było ale po uszach dawało chwilami ;] Schodząc oczywiście próbowaliśmy odpalić pętlę więc padło na szlak zielony. Tu było trochę smutniej, zwłaszcza przy końcu. Myślę że w sezonie letnim (zielonym) wiele ten odcinek zyskuje na uroku. Wyszliśmy z lasu, poszliśmy nad jeziorko czy tam zalew (całkiem przyjemny), później chwilę twardej drogi i Łukasz odnalazł jakąś alternatywną opcję żeby wrócić na szlak, a nie ino maszerować asfaltem do auta ... bez sensu zupełnie heh. Po drodze jeszcze pooglądaliśmy barwinki, krokusy czyli uroczo i zaskrońca czyli ... mniej uroczo :)

Doszliśmy do parkingu (co poniektórzy bez butów) i oczywiście brawo dla Marzeny za upór :) Miało być dziesięć kilometrów - wyszło kapkę więcej heh. Kolejna sprawa - trzeba sklep ogarnąć bo zapasy były zrobione ino minimalistycznie. Jakież było zdziwienie że chyba wszystkie sklepy w okolicy pomimo niedzieli niehandlowej były otwarte :P No patrz, a wszyscy myśleli że ludzie z kościoła nie będą wychodzić hehe. No nic, zakupy i myk do auta coby w towarzystwie Żubra udać się na Okiennik (oddalony o 15 kilometrów) gdzie miał nastąpić popas :)

 Jazda minęła bardzo szybko i mogliśmy podzielić się na grupy czyli cześć kobieca przygotowuje wuszty, a męska część szuka patyków - uczciwie, normalnie, a nie tam jakieś równouprawnienia :D Ognisko bardzo fajnie udało się rozpalić, na szybko po jakieś kiełbasce i można było znowu polatać po skałkach :) Po cichu myślałem że uda się wejść na górę Okiennika no ale tak jak w przypadku jednej skałki przed Zborowem jednak wygrał rozsądek. W jednym i drugim przypadku było opcja wejścia ale bardziej średnio wyglądała opcja zejścia - a to już mi wystarczyło żeby odpuścić próbę ;)

Znów kilka fotek, uroczy zachód i był czas na kartofle ;] A jak ktoś uważa że około 5 kilogramów ziemniaków to za dużo na dwóch facetów i dwie laski ... no to jest w błędzie :D Pojedli i już po zmroku mogliśmy udać się w podróż powrotną. Co by tu powiedzieć o drodze? W sumie nic, nawet nie wiem czy na pożegnanie pomachałem Okiennikowi bo Morfeusz zaatakował dość szybko - chyba byłem zmęczony "iściem". Oczywiście że nim!!, no bo przecież czym innym :D

Na całe szczęście dziś udało się mega fajnie wstać, nie każdy niedzielny wypad kończy się tak miłym porankiem :)

Weekend można byłoby uznać za wzorcowy gdyby jednak nie sprawa z Łukasza autem które ktoś postanowił pozbawić tablic rejestracyjnych (sic!!), no i trochę mniejsza sprawa czyli moje dziury  w pomarańczowej koszulce. Dzięki wiatr, jak zawsze stanąłeś na wysokości zadania - koszulka była dobre parę metrów od ogniska a i tak jakieś "komety" się przedostały xD
=========================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1096486303

To ino główny odcinek, opaska wskazała mi takie coś na koniec dnia :)

Fotki:

Początek szlaku żółtego, a w dole nasza startowa miejscówka czyli Zdów

Szlak żółty i ładniejsza część tripu

To już na szczycie - góra Zborów zdobyta :)


Takie tam z sąsiadką :)

Opalanie też dobre

Zdjęcie buta musiało być, dzięki Łukasz za przypomnienie - zapomniałbym heh

A teraz dwie fotki hasacza, choć faktycznie noga trochę drżała - po raz kolejny dzięki wiatr i ... trochę Żubr ;)


Artystyczne serduszko :P

Z tej oto skałki :)

Ponownie w lesie

Przylaszczki ;]

Jeziorko, prawda że sympatyczne? :)

A to nasz kolega "WONSZ" i ...

... i krokusy

Aaaa jeszcze przed kwiatkami był Cejrowski heh
Przeprawa z typu tych ciężkich :D

Cześć relaksacyjna czyli fotki z Okiennika

Ekipa wyjazdowa - sorki BeeS się obraził i nie chce obrócić xD
Morticia Addams "Rąsie" zabrała :P

Okiennik i rozkminianie - nieudane jak już pisałem

Ognisko z góry

Po kartoflu i ...

... na zachód. Tu już słowa nie wystarczą - drugi raz przecudnie

A tu dobra akcja => zdjęcie Łukasza który robił zdjęcie zachodu :D

O, takiego


Tu na innym ustawieniu :)

Można napisać nawet koszulka się delikatnie uśmiecha po tym tripie xD

===========================================
Oki, bo mnie zmęczył ten wpis. Pozdro i do następnego ;]

:P


Kategoria Z Buta

Łysiiiina

  • DST 62.38km
  • Czas 02:54
  • VAVG 21.51km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 7 kwietnia 2018 | dodano: 08.04.2018


Powitałka realna - podczas wizyty wczorajszej u Zientasa, Koks raczej nie był skory do głaskania xD

Na marginesie wczoraj ogólnie było godnie => https://www.relive.cc/view/e1095414283
=========================
Dziś natomiast udało mi się Gomeza Addamsa wyciągnąć na przejażdżkę ... zresztą i tak jego Morticia była w pracy :P
Wyszedłem więc przed godziną 12.00 do garażu i jedyne co myślałem to czy była to słuszna decyzja żeby jechać długich  spodniach? Decyzja okazała się super słuszna bo wiało niemiłosiernie (stąd tytuł) ze wszystkich kierunków i jednak "w ruchu" było zimno. Wystartowałem i pognałem w kierunku Wesołej. A czemu jechałem właśnie tam? A no bo to zawsze Łukasz musi do mnie przyjeżdżać, to mu zrobiłem dzisiaj dzień dziecka wróć mężczyzny oczywiście ;]

Trasę ogarnąłem standardowo czyli wylądowałem na Giszowcu. Nie ma za bardzo co odpisywać bo trasa najzwyklejsza i jedyna ciekawsza akcja to slalom gigant na śmieszce => ludzie wyszły na rowery :) Następnie błąkając się trochę po lasach dojechałem do miejsca spotkania czyli sklepu z płazem w logu. Później już we dwoje - na spokojnie przez Ławki, jakieś paście gruntowe dojechaliśmy do Lędzin gdzie sklep. Zaopatrzeni w napoje nawadniające mogliśmy zmierzyć się z nową ścieżką rowerową do Rynku w Bieruniu :) Na celu skromne pogaduchy, objazd jeziora i mogliśmy wracać na nasz kolejny punkt czyli Hamerle.

Przy stawiku chwila rozmów, podjazd na Murcki i tam też się rozstaliśmy => Łukasz przez lasy, a ja natomiast uderzyłem na asfalt na ul Tartacznej i miałem zmierzać prosto do domu. No ale na Ochojcu zobaczyłem machającą Siostrę więc kolejna ... chwila rozmów i na garaż trasą standardową. Myślałem że dojadę bezproblemowo, no ale przecież nie mogło być tak prosto. Przed samym garażem zobaczyłem mojego "kolegę" Żaka Łukasza który chyba ma przepustkę z pierdla i czeka aż znowu ktoś mu pożyczyć 10 zł na czteropak, a on w ramach rekompensaty postoi z Tobą dwie godziny i zapluje Ci podjazd xD

W sumie do sześćdziesiątki trochę brakowało więc ogarnąłem jeszcze objazd okolic mojego ogródka :) Wracając patrzę a kolega Łukasz ciągle stoi i czeka na jakiegoś jelenia także ten tego - zjazd na osiedle i wjazd do garażu od tyłka strony. Chwilę później tylko usłyszałem jak macha na jakiegoś człowieka i ryczy "czekaj, czekaj, już idę" i wtedy wiedziałem że to jest ten czas że jednak zimny Żubr wejdzie przy okazji pisania tego BeeSa :) Jakże się myliłem, przyszedł kolega Wdowa i w sumie nie wiem czy większe teorię spiskowe ma on czy niejaki pan Antoni. Nie, nie interesuję się polityką ale i tak czapę mi zrył heh. Dobra do konkretów

Trasa => https://www.relive.cc/view/e1095855409

Fotki:

Na Giszowcu

a tu miałem delikatną przygodę :P

Jadziem ;]


 Całkiem fajna nowa ścieżka w Bieruniu :)
W końcu jakaś alternatywa


Łysina

A tu dwie fotki z powrotu => Hamerla czyli klimatycznie jak zawsze

i odcinek leśny, drwalom dziękujemy za koleiny - teraz jest o niebo (akurat nie ma tej fotce) fajniej ...

=========================
A z rzeczy mniej rowerowych to jest nieźle, piąta wygrana z rzędu :)

========================
Widać że uczony ;]

Wnioski nasuwają się same :D


Kategoria Rower

DPD 6/2018

  • DST 26.98km
  • Czas 01:11
  • VAVG 22.80km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 5 kwietnia 2018 | dodano: 05.04.2018



Dziś tak na gibko :)
W sumie to już wczoraj postanowiłem że dziś znów się ruszę do roboty gdyż pokombinowałem trochę z ustawieniami siodełka i byłem ciekaw rezultatów. Finalnie są pozytywne, no ale bez kolejnej korekty w pracy (plus dopompowanie kół) się nie obyło :-)

Co do trasy to rano: miło i cieplutko na poziomie 8*C i bez przygód.
Na powrocie również bez przyg a nie wróć, kolega nawietrzny zaś mi towarzyszył => tak cobym się nie czuł samotny. Jak rany to już trwa za długo - fajnie jest w piątki jak tam po robocie dokręcam coś na Zagłębiu bo uczciwie wieje w plecy, no ale żeby tak dzień w dzień jak jadę normalnie na chatę to o piętnastej zawsze musi wiać na wschód? Ehhh, zęby zacisnąłem, garaż ogarnąłem i nawet niezła średnia jak na mnie i dzisiejsze warunki wyszła ^_^

PS: Pamiętacie jak wczoraj chwaliłem "zieloną falę" na światłach? Dziś 6/7 na korzyść czerwonego, do tego ogarnąłem bułkarnie i byłem za dwie siódma w robocie wyjeżdżając ... 11 minut wcześniej niż wpis temu xD

Jutro autobus + tramwaj do pracy, następne do babci. Na sobotę się Łukasz z rowerem nawinął więc coś ogarniemy, a w niedzielę Jura. Ponownie się szykuje aktywny weekend => fajnie, choć wypadałoby zacząć trochę inaczej spędzać czas ;-)

Trasa
=> taka sama jak wczoraj. Wczoraj było Relive, także dziś dam plemnika z Endo ;)


Fotek:
ino jeden => poranny, ale za to klimatyczny ;]

==================
Do następnego :)


Kategoria Rower

DPD 5/2018

  • DST 25.94km
  • Czas 01:12
  • VAVG 21.62km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 4 kwietnia 2018 | dodano: 04.04.2018



Dziś jednak udało się wykonać DPD, choć kolidowało to trochę z moim służbowym terenem. Na całe szczęście jest początek "sezonu" tak więc mogłem se pomierzyć w obrębie zakładu - milutko, skorzystałem :)

Co do samej jazdy to było tradycyjnie z wyjątkiem małego szczegółu, zaspałem xD Wczorajsze wieczorne "klachy" z Marzeną, paczenie na wizytę chluby Brynowa Arka "pudło :P" Milika u Kuby Wojewódzkiego, później jeszcze milion pierdół i usnęło mi się po 1.00 w nocy :) Wstałem, otrzepałem się i wiedziałem że jak się spręże to dam radę nawet się nie spóźnić :)
==========================
Zdążyłem, baa nawet byłem dwie minuty przed czasem ;) A pojechałem wiadomo - najszybciej jak się da i w tym miejscu chwała "zielonej fali" bo stałem ino raz - na Brynowskiej. W pracy ogarnąłem se taki oto "terenik" => https://www.relive.cc/view/e1094098366 dokończyłem dniówkę i mogłem wracać.

A wracałem zaś pod wiatr, juhu! Choć tu muszę uczciwie nadmienić że w porównaniu z poniedziałkiem, to wiaterek ino delikatnie mnie muskał heh. Dobra, na poważnie to jednak kolega trochę przeszkadzał tak więc nie kombinowałem i wróciłem ponownie przez Zawodzie i D3S => https://www.relive.cc/view/e1094275602 - klasyka gatunku bym rzekł ;]

Fotek nie robiłem => rano pośpiech, popołudniu bałem się że wiatr mi "porwie" telefon a w ogóle trzeba na niedzielną Jurę z buta oszczędzać ;]

Z terenu "cykłem" ino reflektory (czy jak tam się to zwie?) Zagłębia Sosnowiec => jakieś smutne po sobocie ;))
**jupitery


==================================================
A tak poza tym ....

A co się z tym wiąże?

Nieważne, i tak chce kartofla sesese ;]
===========================================================
============================================================
Trzeba mieć priorytety :P

Proszę => https://www.youtube.com/watch?v=p-VdYN0KmbE => nmzc ;))


Kategoria Rower

Skoro dyngus to nad wodę ;]

  • DST 41.42km
  • Czas 02:03
  • VAVG 20.20km/h
  • VMAX 52.62km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 2 kwietnia 2018 | dodano: 03.04.2018



Tak to jakoś wyglądało wczoraj :P Coś tam pochodziłem, dziwne kwiatki pooglądałem ...



Na meczu byłem, wygranym :) Z Sosnowcem więc fajnie ;]
Polecam jak zawsze cały => https://www.youtube.com/watch?v=ECNOeOyv-1w no ale fragment od 3.41 do 4.10 obowiązkowy :P



Janiol nawet kąsek materiału nagrał :) => https://youtu.be/7OuWm5vAZVg
========================
I wczoraj miałem coś pokręcić z Grzegorzem i Marcinem. Miałem no ale przecież ...



... informacja się potwierdziła, z nawiązką że dodam xD Trudno, wygrał rozsądek => z chłopakami pewnie i tak jeszcze nie raz, nie dwa zrobimy coś fajnego (-:
============================================
Dziś rano leniwie, ok 12.00 rekonesans na placu - hmm no wieje jak w kieleckim na dworcu ale przynajmniej jest ciepłej bo około 6 stopni powyżej zera. Wystarczyło żeby się wybyczyć do 15.00 i ruszyć na małe co nieco :-)

Ino nos zza klatki wystawiłem i oberwałem z wiatru, no nic najwyżej zobaczę ino czy mi krokusów nie podeptali i zrobię nawrót. Uczciwie muszę zaznaczyć że w sumie planowałem Park Śląski no ale właśnie tam bym po ryjku obrywał więc poleciałem w stronę Giszowca - nie muszę chyba dodawać że wiatr se plany zmienił? No ale udało się dokręcić do Gisza, zobaczyć dwa stawy: Barbarę i Janinę żeby przez kąsek Mysłowic wylądować na Bolinię na Janowie. Następnie na stawy na Szopienicach, trochę Sosnowca i przez Dąbrówkę, Zawodzie, Centrum, Załęże do bazy. Mega dobrze że bryle zabrałem bo przynajmniej bez płaczu się obyło ;-)

Poza tym to ciężko jakoś - nie szło się jakoś poprzednie rozpędzić choć Szkodnik pierwszy raz przekroczył pięć dych na zjeździe ^_^ Pewno dało się więcej no ale tym razem bez kasku byłem, do tego miałem boczny wiatr, no i Scottem zrobiłem ino nieco ponad 200 km więc nie ma co szarżować bo jeszcze sprzętu nie znam do końca (-: Dobra do konkretów:
TRASA => https://www.relive.cc/view/e1093173934

FOTKI:
Krokusy żyją i mają się dobrze (-:

Barbara i jak widać sezon namiotowy w pełni :-D

Fajnie że już lasy wysychają i można pojeździć, jeszcze ino niech zwalone drzewa usuną (-:
W tle wiadomo: Janina i Giszowiec

A tu już Bolina i oczywiście bez słońca na pitt stopie xD

Hubertus w Szopienicach a w tle Sosnowiec

Centrum z mojej perspektywy


I coś tam z neta z okolic Spodka :P


====================================
Można również podsumować poprzedni miesiąc. Szału nie ma ale jakoś to zaczyna wyglądać :)

Info z opaski nt: iścia ;] 

===============================================================================
Zna polski!! Szkoda że ino Warszawa :(

Do następnego, pewno jakeś DPD wpadnie bo się robi przyjemnie, w końcu!!!


Kategoria Rower