Lapec prowadzi tutaj blog rowerowy

Rowerowo-górski blog cyniczno-ironiczny

DPD 35/2019

  • DST 30.44km
  • Czas 01:21
  • VAVG 22.55km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 23 sierpnia 2019 | dodano: 23.08.2019


Prawie miesiąc bez DPD, więc ... trzeba było to zmienić :P


Pogoda dopiero wczoraj się unormowała, bo ostatnio to niestety deszcze niespokojne i klimaty wiosenno - jesienne pfff - nie lubię, ale ... no przynajmniej nie ma upałów c'nie?!!!! To tyle w kwestii genezy powitałki xD

=========================
Już w sumie wczoraj była dobra opcja pogodowa na jazdę, ale Kieras wysłał nas w teren ;]. Dobrze że choć na moją ulicę, więc nie musiałem do biura rano jechać, ino od razu z wyrka do roboty heh. Swoje zrobiłem, później z kumplem z biura do mnie na piwko i do Gochy na klachy z tym oto leśnym harpaganem :D 

Relive butne TUTAJ

===================================
Dziś rano (po dylematach) ...

.. temperatura na poziomie szesnastu kresek powyżej zera. Jechało się jednak komfortowo, z jedną małą niespodzianką w postaci dzika, który to mi drogę (w bezpiecznej odległości) przeciął. 

Poza tym to klasyk czyli: Ligota, D3S, Zawodzie, Burowiec i Obóz Pra Kochany Zakład Pracy dający pieniążki ;]

Poranek na początku Doliny Trzech Stawów


Po robocie bez kombinowania (przez Nikiszowiec, następnie lasami i Ochojec) do domu. Kręcić się nawet chciało, ale na 16:30 (przeszli po 18:00) miałem wizytę fachowców od wymiany podzielników od kaloryferów xD. Później spotkanie z Łukaszem i wizyta u Gochy oglądać katalog z drzwiami => wejściowe se muszę wymienić, bo wszystko z klatki słyszę. 

Wracało się tak fajnie, że nawet zdjęcia nie zrobiłem xD

Dopiero pod domem - nawadniacz :-P

Relive o TU
=========================================
Popieram!!! :)



Kategoria Rower

Pielsko (1557m n.p.m.)

  • DST 16.10km
  • Aktywność Wędrówka
Niedziela, 18 sierpnia 2019 | dodano: 21.08.2019
Uczestnicy



W kwestii tytułu poszliśmy oczywiście na: Pilsko 1542 m n.p.m.
Szczyt w Beskidzie Żywieckim. Znajduje się w Grupie Pilska. Często nazwą Pilsko obejmuje się nie tylko jego główną kulminację (1557 m), w całości leżącą po stronie słowackiej, ale również cały masyw. Według słowackiej regionalizacji są to Beskidy Orawskie (Oravské Beskydy).
Jest drugim po Babiej Górze co do wysokości szczytem w Beskidzie Żywieckim
.
Źródło: tu

No ale przez ogromną ilość czworonogów na szlaku, szczyt ten może bez żadnych obaw zmienić swoje nazewnictwo heh :D

================================================================
Od początku jednak ;)
Kwestie genezy już poruszyłem podczas "wczorajszego" wpisu, więc dodam ino że do ekipy wyjazdowej dołączyli Marzena i Diobeł, którzy to dzielnie w sobotę pracowali xD 

Ustawka na Brynowie o 9:30, chwila rozmowy i ruszyliśmy, gdzie na start ... przejechaliśmy koło mojej chaty na Piotro xDDDD. Z jednym postojem (sklep z płazem w logo) dotarliśmy jednak szybko i bezproblemowo do Korbielowa, gdzie nastąpiła szybka organizacja i rura w górę ;)

Patrząc na ilość aut na parkingu, spodziewałem się sajgonu na szlaku, ale było naprawdę względnie ;). Wyszliśmy w sumie późno, więc większość ludzi schodziła co dobrze rokowało na relaks szczytowy ^_^

Praktycznie cały czas lasem doszliśmy do Hali Miziowej, gdzie nastąpiła mała przerwa i ekhem atak szczytowy :D. No co? Stromo tam jest heh :D Na szczycie delikatne nawodnienie i nazot na Miziową po ścieżce wśród kosodrzewiny i patyków :-). Lubię ten odcinek - taki tatrzańsko-reglowy trochę.

W schronie zakupy i sympatycznie tracenie wysokości, coby zakończyć wycieczkę odcinkiem asfaltowym - gdzie przynajmniej był sklep, dzięki któremu ... podróż powrotna była jak zwykle ... a nieważne :)))) Sympatyczna i wesoła :P

PS: A mnie ciągle bok boli xDla

Trasa => https://www.relive.cc/view/e1377785092


Fotki:

Szlak żółty:
Korbielów (641 m) - Schronisko PTTK Hala Miziowa (1270 m)


A tu już Hala Widokowa, Bombelkowa czy tam Miziowa ;]

Opuściliśmy Halę i pniemy się ku górze :)
Wiało, jak widać po czuprynie xD


Widok na Jezioro Żywieckie , gdzie wczoraj konsumowaliśmy z Łukaszem ostatniego browara na tripie rowerowym ;]

Szczyt, szczyt :)

Mała nagroda
BTW: to nie brzuchy :P Wiaaaaaało mocno => tak osiem w skali Trollkinga xD


Widok na Fatrę na Słowacji i kąsek Tatr

Ehhhhh

A tu dla odmiany widok na Tatry i ... Tatrę heh

Ekipa wyjazdowa

Schodzimy!!! ...

... eeeeee, no dobra ...

.... teraz schodzimy :P

I nazot na Miziowej => nowe schronisko czynne, stare no niestety spłonęło.
Smutny widok, którego wam oszczędzę ;/


Oblewanie na zejściu ;]

Jeszcze jeden widoczek ...

... i koło wyciągu do auta ;]

PODZIĘKOWAŁ i ... no cóż => do szybkiego nasępnego :))))))

========================================
Na całe szczęście obyło się bez takich przygód xD


===================================================
BTWWWWWWWWWWWWWW: końcowe

Po powrocie na Brynów poszliśmy jeszcze z Diobłem na szybkie piwko pożegnalne. Pod sklepem, spotkałem "kolegę" który zawsze sępił coby dołożyć mu do piwa. Mało go znałem, ale pod Grzesiem się zawsze patoczył. Dziś oznajmił mi, że nie jestem jego kolegą xDDDD. Zapamiętam ... jak mi braknie do Harnasia xD. Widocznie nie jestem już z Brynowa, ino z Piotrowic heh.
xDDDD


Kategoria Góry

Brenna + Przełęcz Karko ...!!

  • DST 103.98km
  • Czas 05:18
  • VAVG 19.62km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 17 sierpnia 2019 | dodano: 19.08.2019


Dziś przed powitałką kącik muzyczny xDDDD. Taka oto muzyczka przypadkowo wpadła mi na ucho podczas rowerowego powrotu od Babuszki z Pobiedzisk. Poznań, choć sympatyczny jest przeważnie płaskostopiem, a mi się gór zachciało heh :D. Może pociągiem, może rowerem, może autem, może ... ale na pewno nie nad morze ;)



Z Wielkopolski wróciłem w środę rano (pozdro Morfeusz) i miałem po porannym spacerze z Siostrą, jechać po Szkodnika do Diobła. Miałem, ale w sklepie (spożywczym) zeszło trochę dłużej niż mi się wydawało, klach na Ochojcu też było trochę więcej aniżeli zakładałem, więc postanowiłem (po telefonie do Marcina) odebrać sprzęt w czwartek. Góry se odpuściłem, bo pociągi i tak pewno na początku długiego weekendu byłyby "zabite" rodzinkami z dziećmi, co średnio lubię xD

W czwartek wiadomo "dzwon", po którym w piątek przyszło cierpienie i tak aż do późnego popołudnia (misja: nicnierobing xD), gdzie przyjechała do mnie druga osoba zainteresowana górami w najbliższym czasie.

Z Łukaszem szybkie kombinowanie i wymyśliliśmy najlepiej jak się da, czyli ............... zróbmy góry dwa razy!! ^_^. Uczciwie => w sobotę rowerem, a w niedzielę z buta heh.

Po ustaleniach i piwku ... pojechaliśmy na D3S biegać xD. Business Run za trzy tygodnie, więc się sprawdzić trzeba było :P

xDDDD

=====================================================
Nastąpił sobotni poranek, gdzie pierw udałem się na miejsce zbiórki zlokalizowane ... w pokoju obok :D Łukasz sobie po prostu u mnie (po wypiciu piwka) rower przenocował przed bieganiem :D

Chwilę pogadaliśmy i przed 10:00 ruszyliśmy i o mało ... nie skończyliśmy. Prawy bok mnie bolał, udo też i pewnie bym zakończył tam jazdę, gdyby nie fakt że było nas tylko dwóch. Po zapewnieniu kolegi że gonić nie będziemy, ruszyłem ale w głowie i tak miałem max Tychy.

Do Tychów dojechaliśmy i usłyszałem "ale mi się super jedzie". Faaaajnie xD. No ok, jedziem dalej na Kobiór, gdzie nastąpił regeneracyjny Radler. Po nim pomyślałem Pszczyna - kebab i na pociąg, a nie tam żadne Bre(d)nn(i)e xD. Pszczynę przejechaliśmy, następnie Goczałkowice i zostałem skuszony lanym Żubrem w Pierściecu. Po nawodnieniu już wiedziałem że wyścia nie ma - jedziemy zgodnie z planem pierwotnym xD

BTW: dzięki ponowne za przenoszenie Szkodnika przez szlabany - sam bym miał ciężko, ze względów wiadomych xD

Z małym upadkiem telefonu w Skoczowie i mega fajnych szlakach z górkami w tle, dotarliśmy do Brennej, gdzie pierw sklep (a dokładniej dwa) i mogliśmy kulać się na grilla. Kulać się to zresztą i tak za mocne stwierdzenie, bo Łukasz w sumie dopiero się rozjeżdża, a ja jednak mocniej pedałowałem lewą nogą (prawa pobolewała), która to z każdym nadepnięciem słabła ;/

Po obiadku (i oczywiście posprzątaniu po sobie) nastąpił taki oto odcinek szlakowy:

Co asfaltowe się wjechało, co kamieniste się wepchało, na przełęczy Karko(:P)szonka chwila dla reporterów i zjazd ;] Cudny, szybki, ino miał dwie wady, a mianowicie: pizgało (pffff) i zagrzałem do czerwoności hamulce :D Bez nich jednak myślę że do tej pory by mnie zbierali ze Szczyrku xD

W w/w mieście pierw ostra przeprawa (tzw: wuchta wiary), a następnie genialną DDR-ką (nowa, asfaltowa, z dala od ruchu samochodowego) ku Łodygowicom. Plan został jeszcze skorygowany o Pietrzykowice i piwo, bo na pierwotnym celu byśmy byli jakieś niecałe 2h przed odjazdem pociągu z ... 98km na koncie - no nie godziło się :P

Po piwku nad Jeziorem Żywieckim jeszcze uwaliliśmy opony w błocie (200m od Dworca) i do domu ;]

Łukasz dzięki za motywację, przenoszenie i ... piwko przed snem ;))))

========================================================
Trasa => https://www.relive.cc/view/e1377081027
Brakło odcinka z Dworca na chatę i końcówki w Pietrzykowicach - fon padł :P
Fotki:
Pierwszych niecałych pięćdziesięciu kilometrów nie chciało się nam pstrykać :P
Jeden kolaż ino z tego co się udało ;]


A tu już Goczałkowice i pierwsze widoki ;]

Postój klasyczno - nawadniający ;))

Kotlety znaczy kochane zwierzątka dające pyszne mleczko :-)

BTW: xDDDDDDDD


Jedziemy dalej ;]


Gocha mostek trochę zarósł, ale ciągle jest i ma się dobrze :D

A tu już odcinek za Skoczowem - fajny klimat ;]

Brenna - ilość Januszy i Grażyn ponad stan xD

Popas w formie grilla jednorazowego ;]

Początek wspinaczki i marszu ...

... i na celu 


Szczyrk i nowe typy rowerów xD 
Śmieszka na tym odcinku klasyczna, ale ...

... (przerywnik na skocznie) ...

... później już ideał => DDR-ka z masy bitumicznej, a chodnik z kostki. Da się? DA!!

Zachód słonka spod ostatniego postoju sklepowo - bankomatowego ;]

Miejsce ostatniego nawodnienia

I koniec - dliżansem na Kato ;]

===================================================================
Sport sportem, ale brzuszek być musi :P


Kategoria Góry, Rower

Odbiór Szkodnika i ... Dzwoń xD

  • DST 13.88km
  • Czas 00:40
  • VAVG 20.82km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 15 sierpnia 2019 | dodano: 16.08.2019



Na szybko. Coś po lesie, coś po polach, Szkodnik odebrany, grill zjedzony, dzwon z winy Bąbelka zaliczony xD

Trasa:





Nie mam weny :P Wybaczcie :PPPP


Kategoria Rower

Pobiedziska po raz kolejny

  • DST 65.89km
  • Czas 03:05
  • VAVG 21.37km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 13 sierpnia 2019 | dodano: 15.08.2019


Już z Kato :P

Plan na dziś miał być z goła inny. Miałem jechać na Radzewice, no ale wczoraj pierw piwo po rowerze, potem piwo i jakieś drinki z wujostwem, kolejno ... piwo na Strzeszynie u Kuzynki, następnie ponownie piwo na Wichrowych, a po nim ... z rana zamiast kręcić kilometry, to doiłem wodę z kranu xD.

===============
Chwilę po 13:00, alkomat stwierdził że po piwie nie ma już śladu i co teraz? Wujek zaoferował auto, cobym do Babci pojechał, ale co to za frajda by była? :D. Poczekałem więc do obiadu, zjadłem i po 15:00 ruszyłem w kierunku Pobiedzisk.

Na początek yyyy milion świateł (xD), a później już dublowaniem powrotny odcinek z soboty. Przejechałem Janikowo i wymyśliłem że nie będę się pchał na drogę przez Kobylnicę, ino pojadę nad jezioro Kowalskie, które to Kuzyn mi chciał pokazać, ale już nie było czasu. 

Asfaltem i szutrem dojechałem na miejsce, spaliłem ćmika i ruszyłem ogarniać cel właściwy :]

U Babuszki dłuższa chwila rozmowy i rura nazot do Poznania, bo przecież w Kuzynki rowerze nie ma przedniego światła xD. Miałem swoją lampkę, ale baz uchwytu xD. Niby zabrałem taśmę klejącą, ale za bardzo nie chciałem jej używać :D

Wiadomo jednak, że ja się człowiekowi śpieszy, to zawsze wykombinuję sobie coś pod górkę heh. Moją górką był dodatkowy objazd miejscowości Promno i Biskupice coby finalnie wrócić na tą durną drogę, którą to będę omijał tak często jak się da heh.

Przejechawszy nią, został mi ino do ogarnięcia odcinek miejski, zakup dwóch sztuk napoju alkoholowego o stężeniu 6% na Lotosie, konsumpcja ich na moim miejscu w lesie na Lechickiej i powrót do bazy ;)

Trasa https://www.relive.cc/view/e1374794212

Fotki:
Eeeeeeeeeee, no prawie ruszyłem xD
Na drugim zdjęciu klasyk - jedne przejście czerwone, drugie zielone xD 


A tak poza tym to ... ładnie było ;)
Temperatura ok, wiatr póki co też ok ....


... więc jedziemy ;p

Koniec ograniczenia (w stawie) do "40" :P
Dzięki za nowy pasek asfaltu ;]

Jezioro Kowalskie ;]

Ahhhhha xD

Szerokim duktem :)

I na celu :)))))))))

Powrót drogą okrężną ;)

Durny odcinek ...

... ido następnego Poznań;)


=======================================================================
Dziś bez roweru :P



Kategoria Rower

Puszcza Zielonka + namiot + Dziewicza Góra

  • DST 67.48km
  • Czas 04:25
  • VAVG 15.28km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 11 sierpnia 2019 | dodano: 13.08.2019



Po raz kolejny jak jestem w Poznaniu, to najbardziej czekam na wycieczkę rowerową z Kuzynem, bo on zawsze coś ciekawego wymyśli ^_^. Tym razem ponownie się nie zawiodłem => było gruntowo, piaskowo i ogólnie w dechę. Od początku jednak :-)

Wyjechaliśmy w okolicach godziny 11:00 i poprzez około dwu-kilometrowy odcinek miejski, dotarliśmy na pierwszego Pitt Stopu xD. Tam Kuzyn znalazł se 10zł, wypiliśmy piwo owocowe na pół i wjechaliśmy na pola i łąki (wyschnięte bagno też było heh) i tak jechaliśmy jeszcze przez dłuższą chwilę. Przenoszeń roweru też nie zabrakło, przez to średnia wyszła taka jaka wyszła, ale to nie ona była dziś najważniejsza ;)

Po tych wszystkich lasach, dziurach i singlach dojechaliśmy do asfaltu, gdzie po chwili spotkała mnie kolejna niespodzianka w postaci Rajtuza - tego znanego z zimowych tripów :]. Pogadaliśmy chwilkę u niego na chacie i już w składzie trzy-osobowym ruszyliśmy dalej. Całe 200 metrów, bo był sklep :D. Piwko na szybko i po jakimś tam błądzeniach dotarliśmy na jezioro Bolechowskie, gdzie nastąpił relaks w stylu poznańskim. Po nim hmmm? No nie chciało się, ale trzeba było jeszcze kąsek podjechać, coby ogarnąć misje sklep i nocleg xD. Wszystko się udało i mogliśmy nad Jeziorem Stęszewskim rozpalać ognisko i grilla ;)

Trasa => https://www.relive.cc/view/e1373384492


Fotki:

Gotowi do odjazdu

Jedziemy, pchamy, przenosimy, jedziemy heh.
Zajebiste klimaty ;)

Warta

Kolejne niespodziewane przeszkody heh

Odcinek leśny

Klimatycznie ;)

Końcówka przed ...

... nudnym asfaltem ... czy tam kostką ;)

Połączone siły i delikatne gubienie się xD

Relaks heh

Dalej (ponownie we dwójkę) leśnie ^_^

Kolejna kałuża xD

Męczarnie (mało rowerowego w tym roku) Kuzyna na wjazdach xD.
I tak był dzielny heh ;)

Zielonka

Do Tuczna czyli naszego celu (jak widać) 5km ^_^


Na koniec dnia pierwszego kolacja w formie ognisko-grilla ^_^


=====================================
Grill się udał, nocleg też - zakosili nam ino w nocy flaszki po Żubrze (Namysłowa o dziwo nie chcieli xD) ale rowery (dobrze przez Kuzyna ukryte i zapięte) zostały. To najważniejsze heh.

Drugiego dnia został nam więc ino powrót, który to miał mieć niecałe 30 km, więc łączę te dwie wycieczki w jedną :]

Posprzątaliśmy po sobie i w drogę?! No nie koniecznie, bo po pół kilometrze był sklep, gdzie grzechem by było nie wstąpić heh. Wypiliśmy więc po piwku i w drogę. Pierw asfalt, a później ponownie wpadliśmy na tereny gruntowe. Nimi nie bez błądzenia, znaleźliśmy się na szczycie Dziewiczej Góry. Miałem plan zobaczyć widok, ale wieża niestety jest czynna od wtorku do niedzieli. Informuje jakby ktoś kiedyś chciał tam pojechać np. "Czarnuchem" ;)

Po szczytowaniu został nam już ino zjazd, następnie dojazd do Wichrowych i koniec - znaczy dla mnie koniec, Kuzyn jeszcze musiał 16km do chaty dokręcić, czego nie zazdrościłem heh. 

Trasa => Relive na grzybach xD



Fotki:

Baza noclegowa i fachowe schowanie rowerów heh

Jedziemy (różnorodnie) na Dziewiczą Górę

Już blisko

Klimatycznie

I na celu ^_^


Później ino zjazd i moje wyprzedzenie Kuzyna, coby coś sprawdzić.

Sprawdziłem, Kuzyn jest normalny :D

Na koniec fotka pomysłu kogoś ... kto nie jest normalny - kurtyna przy plus 24*C xD


Dzięki za wyjazd i furę frajdy terenowej Bejbe ;)

:D
========================
Dobra, zmęczyłem wpis, a na koniec pytanie do wszystkich Pań :D


Kategoria Rower

Pobiedziska do Babuszki

  • DST 62.53km
  • Czas 02:47
  • VAVG 22.47km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 10 sierpnia 2019 | dodano: 11.08.2019


No witam - geneza w sumie wiadoma. W piątek już z plecakiem pojechałem do roboty, przerobiłem swoje i ... poszedłem na piwo. Nie spieszyło mi się, bo bilet już miałem, tak samo jak półtorej godziny do ... odlotu??? Tak odlotu, bo jak się okazało jechałem (jak widać) Spodkiem ...

... i wiecie co? To by się zgadzało xD Koło Ostrowa Wielkopolskiego zauważyłem że jadę na ostanie w tym wieku Boże Narodzenie w temperaturze, która nam powinna przypomnieć że o planetę się dba xDDD. Globalne ocieplenie to nie bujda heh ;)

Wylądowałem już na całe szczęście w 2019 roku i mogłem się przespacerować do rodzinki :) Znaczy taki był plan, ale na dworzec wyjechała po mnie Ciotka i wróciliśmy baną xD
===================================
Z rodzinką zeszło nam do 2:00 w nocy, wstałem o 10:30, dokończyłem czyszczenie i smarowanie roweru od Kuzynki i mogliśmy wyjść z Aliną i udać się do Toli - ja rowerem, ona tramwajem i pociągiem. Kto co lubi ^_^

Co do mojej trasy to nuuuuuda, asfalt i tak przez prawie 30 km. Znaczy się dopiero po przejechaniu miliona świateł i remontu heh. Wiatru brak i ogólnie w dechę pogoda ;)

W Pobiedziskach przy dworcu czekałem jakieś 5 minut, następnie misja Biedronka i do Babki na jakieś dwie godziny ^_^. 

U Babci wsio ok, no może z wyjątkiem akcji detektywistycznej pod kryptonimem "kto mi wypił maślankę" (xD) i nastąpił powrót już po jakieś zadupiach, ale ... uroczych, nie powiem ;).

Od razu jak z Domu Opieki wyjechałem to oberwałem wiatrem po pysku, ale to by było póki co na tyle, bo później mnie las osłaniał - miło z jego strony :] Miło było również w jednym ze sklepów, w którym to Pani zaproponowała mi wypicie piwa "na miejscu" heh. Za pomysł podziękowałem, wziąłem radlerka na wynos i ruszyłem dalej. W lesie pseudo browar wypiłem i zacząłem gonić cobyśmy z Kropą po nocy nie szli i się zaczęło xD. 

Ino z  lasu wyjechałem i oberwałem z wiatru po twarzy, zwalniał ... ale no nie był gorszy aniżeli ten nasz heh. Ogólnie to był słabszy (:P) także mając go w przysłowiowych czterech literach wróciłem do wujostwa i mogłem gonić na drugi plan, który to miałem zaplanowany na ten dzień :]

Trasa

Fotki:
Szkodnik się rozbija (xD) po Śląsku, więc taką oto maszyną jechałem

Zawsze zabawne heh xD

A to już mniej - brawa do pomysłodawcy 

Cel

I cel najważniejszy ;)
"Córeczka" ma w mega dobrej formie ^_^

Fotki powtórne ;)

Byłem też tam, gdzie będę jutro :-)

Jeszcze jedna fotka z Janikowa ...

... i wróciłem ;)

Na koniec roweru - Warta i koło po myjni 


========================
Po rowerze natomiast szybkie przeorganizowanie i rura na autobus na czas towarzyski ;). Trollking z Kropą pokazali mi kąsek swoich terenów leśnych ^_^. Przyjemny spacer się odbył, tereny całkiem spoko, ale ... las był najmniej sympatyczny z tego wszystkiego ;) Tomek to mega spoko gość (się spodziewałem), Kropa to wariat(ka) - też się spodziewałem. Dzięki za poświęcony czas, no i chyba do następnego ;-)

Trasa

Fotki:
Kropa w żywiole patykowym i ten ogon merdający przy Dioble!! xD Nasza ona heh

Ogólnie to mega fajny pies - szkoda że nie powiedziałem jej że ... po rowerze się umyłem :D
BTW: oby Arja tego nie widziała :-D


====================
Na koniec ...


Kategoria Rower

Dokręcenie serwisowe

  • DST 28.01km
  • Czas 01:21
  • VAVG 20.75km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 8 sierpnia 2019 | dodano: 09.08.2019
Uczestnicy


Już w niedzielę, miałem w planach dokręcić do 3\5 mojego założonego na ten rok dystansu i gdyby nie TdP, to pewno by się to udało. Żadna strata pomyślałem, jeden wyjazd do pracy i jest. Chciałbyś, pomyślała pogoda (xD), torpedując nas co jakiś czas opadami (ulewami) deszczu ;/ Nieładnie z jej strony => wracając z roboty (pociągiem) zmokłem dwa razy xD. 

W czwartek pogoda już musiała być dobra, bo po konsultacji z Diobłem postanowiliśmy że podczas mojej wizyty w Poznaniu nastąpił idealny czas na serwis Szkodnika. Wczoraj zgłosiłem więc teren u Kierasa, a dziś po nim na rower celem dostarczenia skrzypka na Batory. W Wielkiej Polsce i tam zakładałem poruszanie się na rowerze Kuzynki ^_^

Lasem było średnio, więc pojechałem przez Akademiki, Panewniki i Kochłowice, coby pod blokiem Marcina zobaczyć na liczniku ogólnym trójkę i trzy zera :-). Później chwila rozmowy, misja sklep i do Marcina na Tour de Polonge. Po nim butno-autobusowo na chatę na pakowanie ^_^. Urlop (jeszcze nie "długi") in progress ;).

Na koniec gratulację dla Marzeny i Łukasza, bo podjęli bardzo ważną decyzję życiową. Trzymam mocno kciuki że wszystko będzie dobrze i w trójkę będzie się wam żyło tak jak teraz: spokojnie. Aaaaa i żebyście o mnie nie zapomnieli :) Dbajcie (jak sie pojawi) o maleństwo i niech żyje sto lat w zdrowiu - obiecuję że będę odwiedzał i kontrolował ;))









BTW: zapomniałem zapytać ... jak kotek będzie miał na imię? :) ;p



Podsumowując więc: pierw teren służbowy następnie rowerem na Batory a na końcu spacer na autobus (138) na os. Witosa ;]
Najważniejszy odcinek wyglądał tak ^_^

Fotki:
Olałem jazdę lasem - nie dam komuś do mieszkania uwalonego roweru xD

Tu lepiej ;)

Z Chorzowa w sumie nic ciekawego nie mam. Bardziej od robienia zdjęć musiałem się zająć pilnowaniem Diobła, coby mi gdzieś nie uciekł heh.
Ogólnie plan zrealizowany - pacjent został u doktora na parę dni :]


Mam nadzieję ze Marcin przy okazji wymiany suportu i oleju w amorze, pół kierownicy mi nie rozkręci xD. Wyraźnie się zafascynował jednym małym detalem, którego ja tam nie zauważam heheh ;)

Na koniec zachód z okolic Osiedla Kopalni Wujek ;]

===============================================
Pozdro z pociągu - mnie na całe szczęście Poznań wpuszcza. Znaczy mam taką nadzieję :D



Kategoria Rower

Tour de Dorotka

  • DST 58.46km
  • Czas 02:42
  • VAVG 21.65km/h
  • VMAX 61.51km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 4 sierpnia 2019 | dodano: 05.08.2019





Zalatany, ale w końcu znalazłem chwilę coby napisać zaległy (wczorajszy) wpis :-)
Napisałbym to pewno wcześniej, ale oglądałem se w TV kolejny etap Tour de Polonge. Bardzo fajnie się słuchało komentatora i nie mówię o tym, że zapraszał do zabytkowej kopalni Guido, gdzie można zjechać windą 320 kilometrów (!!!) pod ziemię (:D), ale o próbie ustalenia kierunku wiatru. W bok? W twarz,? oj, oj chyba w twarz, ale kolarze zjeżdżają, więc chyba boczny, później się zmieni na w twarz, no ale ostatnie metry przed metą w Zabrzu powinni mieć w plecy xD Jakie to śląsko-polskie heh. Dobra do wiatru jeszcze wrócę, a teraz geneza.

Genezy brak :P Po prostu już wczoraj podczas jazdy, zadzwonił do mnie Diobeł z zapytaniem czy nie skuszę się jutro na Rogoźnik. Pomyślałem, czemu nie? ;). Wróciłem z roweru, do sklepu wieczorem się iść nie chciało, tak więc w niedzielę już około 9:00 mogłem ruszać. Umówiliśmy się jednak na godzinę 12:30 i o tej porze spotkaliśmy się na końcu ulicy Bocheńskiego.

Szkopuł w tym, że ... jednemu Marcinowi się w sumie chciało, a drugiemu nie :P. Kolegę jak najbardziej rozumiem :-). Nastąpiła więc ino chwila rozmowy, po której każdy udał się w swoją stronę. Ja zmieniłem plan z Rogoźnika na Dorotkę, a mój kompan wybrał relaks na Rybaczowce i ... chyba przegrałem na tej rozłące xD

Jechało się średnio od samego początku. Wiatr w pysk, w Parku Śląskim wpizdu wiary, na Siemcach wmorde i mżawka xD. Na całe szczęście później na szlaku: Bańgów, Przełajka, Grodziec, Dorotka, Będzin i Sosnowiec było stabilnie - baaa, nawet na odcinku zjazdowym i aż do Pogoni powiało w plecy, dzięki czemu udało się dość przyjemniego Vmaxa wykręcić ;)

Od Sosnowca przez Mysłowice ponownie wiatr mega niesprzyjający, do tego ponownie jakieś mżawki przechodziły xD. Dojechałem jednak do granicy Katowic, gdzie postanowiłem skontrolować część katowickiej pętli TdP. Po tym odcinku przez D3S do chaty zostawić rower i pojechać pociągiem oglądać kolarzy :]

Trzeszcze z pedałów jak stare radio, ale weekend pozytywny i trzeźwiutki wyszedł. Na koniec ino dostałem buzi od osy. Opuchlizna na całe szczęście po nocy zeszła i nie wyglądałem w robocie jak brat Godlewskich xD. Jak nie komary i kleszcze to osy heh xD

Trasa => https://www.relive.cc/view/e1369020195
BTW: Auto - pauza ssie xD

Fotki:
Miejsce spotkania ...

... i dalej(LAMA) jadę sam :P

Siemianowice i kolejne (pozytywne) działania pewnej młodszej księgowej.
O tym jak Maryja z nieba do biura pracować poszła można poczytać O TU!!! :DDDD


Najwyższy punkt na fotce był moim celem ;]

Mordercze nasadzenia xD
Na prostu wieża ciśnień. Filmik z drona jakby kogoś interesowało do obejrzenia o tu ;]


Cementowania Grodziec

I po podjeździe na celu :)))

Był wjazd, jest i zjazd ... terenowy taki :)

Z powrotu: Sosnowiec i to co można w nim najlepszego spotkać :P

Trasą TdP => Nikisz ...

... i ul. Gospodarcza

Na zakończenia jazda po krzokach, bo D3S zainfekowane OFF Festiwalem xD

========================================================================
Wyścig widziany z Zawodzia => zobaczyłem jeden przejazd i wypiłem (byłem bez roweru ;]) dwa piwa :P

Bidonu oczywiście żodyn gamoń nie wyrzucił - spróbuje złapać za rok :P


Lider nie pomachał - wiadomo, Niemiec xD
=====================================================

Jako śmiech pewna impreza xD Szkoda że mam 30.08 imprezę od Zastępcy Kierownika (odchodzi na emeryturę), bo bym rowerem pojechał dzbanów z bezpiecznej odległości pooglądać heh



Odpisałem jednemu - admin usunął, ale facet nawet kulturalnie odpisywał ;]


EDIT => niestety w miejscu gdzie byłem niedawno (Bełk) na trasie TdP zmarł kolarz ://// Ehhhh, 22 lata ...


Kategoria Rower

PaŁy i jeszcze Klemens

  • DST 62.85km
  • Czas 02:59
  • VAVG 21.07km/h
  • Sprzęt Szkodnik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 3 sierpnia 2019 | dodano: 04.08.2019


Siedem dni bez roweru, ale się nie nudziłem heh. Z grubsza sprawę opisałem we wczorajszym wpisie (z gór) - dodam ino że wczoraj miałem pojechać na DPD, ale ... zaspałem :P

Po południu natomiast nie było nawet możliwości na małego gluta, bo zaplanowany był grill u Gochy ;]

Wegetariańskich paści od narzeczonej Młodego Alicji nie będę wrzucał, bo to profanacja grilla hehehe. Trollking pewno już szykuje się do komentarza :D

:PPP

Dziś natomiast wiedziałem że coś pokręcę. Wstałem więc przed 10:00 i w sumie od razu wystartowałem na rower!!! Od razu po 15:00 oczywiście :D. Życie singla jest świetne hehehe :D.

Pojedzony pierw przez Podlesie (krótkie spodenki + kurtka => urwa 21*C na początku sierpnia - zgłaszam do płokuratury!!!!), dojechałem do Tychów coby sobie trochę pomarudzić. I fakt, Tychy są średnie, ale byłem nastawiony, więc nic nie napiszę o tym mieście :P. Aaaaa jeszcze na start prócz tego że było średnio ciepło odpowiem czy wiało:



Nie, SKONTSZE heh

W Tychach pierw klasyczna rundka przez Paprocany, następnie ... kolejne kółeczko i postanowiłem odwiedzić Łysinę, coby dopełnić pierwszą część tytułu dzisiejszego wpisu :]. Po niej już kierowałem się ku domostwu, no ale zobaczyłem że w Lędzinach ładnie widać górki, więc nie mogło się obejść bez Klemensa. Na górze piwko i już klasycznie przez Hamerle i Ochojec na chatę.

Jutro Tour de Pologne w Kato => będzie trzeba pojechać i pokibicować ;]. Można mnie w telewizorze szukać - pewno będę gdzieś w okolicach D3S ;)

Trasa => https://www.relive.cc/view/e1368494167

Fotki:
Pogoda mega średnia - zimno (jak na sierpień), wietrznie i jeszcze deszczem pachniało

Jeden przejazd idealnie się otworzył, a na drugim już zaliczyłem postój

Ale ja przynajmniej stanąłem po dobrej stronie :P

Kombajn - 15km od centrum Kato

A tu już Tychy i jazda żółtym szlakiem ...

... kostka, ale bez tragedii tak jak w Łodzi.
Choć tam jest asfalt ;)


Paprocany

Między jeziorkami => żniwa, a za nimi ... Tychy Przemysłowe :D

Łysina

Kotlety, znaczy Kochane zwierzątka dające mleczko ^_^

Widok z Klemensa na Beskidy - w Czechach lalo xD

Skoro się wjechało, to zjazd w nagrodę ;]
Niby fajnie ale półtorej-metrowy kij w dupę temu, który ustawił na tym zjeździe dwa progi zwalniające xD


Końcówka klasykiem do ...

... no nie wiem :D

Siedem nazw stacji na niecałych 50m xD
=======================================================
Co do podsumowania lipca to nawet nieźle wyszło - zważywszy że ino jeden dzień weekendowy spędziłem w siodle ;].
Sierpień powinien być okazalszy - mam nadzieje że wróci prawdziwe lato, a nie ino deszcze i szukanie okienek pogodowych xD

=========================================================================
Dokładnie :D



Kategoria Rower